Biała Plaża

Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Kalumet spojrzał na paczkę papierosów i niepewnie wziął jednego. Wsadził papierosa do pyska i poczekał aż wilczyca mu odpali. Zaciągnął się i po chwili wypuścił papierosa w spazmach kaszlu.
- Ku*wa ale syf! - Krzyknął i podniósł papierosa. Kaszlnął parę razy i z powątpiewaniem spojrzał na używkę.
Zaciągnął się parę razy. Nadal kaszlał ale nie co mniej.
- Może byśmy zebrali parę wilków i razem byśmy wypłynęli. - Powiedział cicho i wypuścił obłok dymu.
Machnął ogonem.
- Gdzie kupujesz papierosy? - Spytał jakby nigdy nic. Spytał się tak o. Był jeszcze nieświadomy, że userka ma pewien planik który od tego jednego papierosa się zaczął ( Mhhroczny uśmiech)
Gayatri Hazel
Dorosły

Gayatri Hazel


Liczba postów : 66

     
Wilczyca znalazła te papierosy, nawet nie pamiętała gdzie. - Ja już się przyzwyczaiłam. - Zaśmiała się gdy Kalumet zaczął kaszleć. - Co do tego, abyśmy razem wypłynęli w morze. - Wilczyca słyszała, że w okolicy jest gdzieś knajpa, w której można kupić alkohol, ale w sumie w swoim skromnym domku też ma. Gayatri postanowiła, że zaprowadzi wilka do swojej nory, aby go bliżej poznać.
 - Chodź za mną, pokaże ci coś. - Powiedziała i zaczęła kierować się w kierunku wyjścia.

z.t ....> wyśle ci linka do nory Gayatri na Facebooku c:
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Kalumet kiwnął łbem i wstał. Powolnym krokiem ruszył przed siebie. Machnął ogonem i z utęsknieniem spojrzał w stronę morza. Będzie tęsknił. Zaskamlał w duchu i zwiesił łeb.
Westchnął.
- No to idziemy! - Powiedział radośnie świetnie ukrywając smutek.
Powolnym krokiem, powłócząc łapami zniknął za pierwszymi lepszymi zaroślami oczywiście podążając za swoją przyjaciółką... znajomą....
b.w z.t
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein obiecał sobie, że w 100% nie będzie pchał się na tereny w których go nie było. Cóż. Los jednak chciał iż łamał tą zasadę za każdym razem. Najgorszą formą jednak szukania sobie wymówki było ''zwiedzanie Krainy''. To było największe chyba jego kłamstwo. Tzn. on nie kłamie. Po prostu są momenty w których sam sobie nie zdaje sprawy, że okłamuje nawet sam siebie! To jest chyba najgorsze. No bo w końcu... Nie jest to ani trochę dobre. Przynajmniej potrafi on teraz to dostrzec. Żył w jednym wielkim kłamstwie wymyślonym przez siebie. Czas to wszystko zmienić i naprawić póki się po prostu da. Oczywiście na wejściowe posty nigdy nie mam weny więc w skrócie - wilk przybył tutaj i usiadł tuż przed brzegiem. Obserwował nieskończone dla niego morze. Wszystko... to przypominało mu dom. Ten jeden niespokojny i zwariowany.
Kreiza
Dorosły

Kreiza


Female Liczba postów : 130

     
Przybyła tu za znajomym jej zapachem, który należał do czarnego basiora z... Nocy? Czy on wcześniej nie należał do Wiatru? Nieważne, to było w tym momencie najmniej istotne. Truchtała z nisko opuszczonym łbem węsząc ślady, za którymi podążała, do tego stopnia, że w ostatniej chwili wyhamowała aby nie wpaść na Keina, co nie byłoby zbyt przyjemne dla niej i dla niego.
Nastroszyła czarne, długie uszy i z delikatnym uśmiechem usiadła obok niego, tak jak on, przy brzegu, wpatrując się w morze. Trochę się nie widzieli, trochę się zmieniło, a z pewnością u niej, humor jej się unormował i już nie płakała przy byle okazji, przy byle wspomnieniu o jej nieciekawej przeszłości. Szła zdrowo do przodu, psychicznie i fizycznie. Wróciły jej siły, miała wręcz ochotę udać się na polowanie, poczuć wiatr w długich, czarnych włosach (które chyba trzeba podciąć) i zatopić kły jeszcze w ciepłej zwierzynie. Na wspomnienie tego ostatniego przed oczami zamigał jej krwawy przebłysk. Westchnęła cicho i zmrużyła oczy, ale zaraz potem wróciło wszystko do swej dawnej formy lecz już bez uśmiechu.
- Cześć... - Powiedziała z początku trochę nieśmiało lecz wyprostowała się wyciągając pierś do przodu nabierając tym samym więcej otuchy i pewności.
- Co tam? Jak tam? Trochę się nie widzieliśmy. - Chciała porozmawiać, jako że nie ma do kogo zbytnio gęby otworzyć. Tym razem już mówiła pewnie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk zdziwił się w momencie kiedy usłyszał jakiegoś osobnika. Nie wiedział nawet kto to idzie. Zapach był tak jakby u Kein'a mylący. Tzn. nie mógł już rozpoznawać żadnego zapachu ten basior. Odpowiedź była dosyć prosta - choroba.
Teraz jedynie obejrzał się w momencie kiedy usłyszał jak ktoś obok niego siada i się do niego odzywa.
- Uch.. Cześć. - powiedział lekko niepewnie.
Wiedział kto to jest. Kojarzył ją. Bardzo dobrze ją kojarzył. To jest u niego niecodzienne.
- No więc... w sumie nic się nie zmieniło od tamtego czasu. Jakoś tylko parę spokojnych i nudnych tygodni. - powiedział już spokojniej.
Był opanowany cały czas. Nie da po sobie poznać pewnych... czynników? Czy jak to tam można w sumie nazwać. Spojrzał tylko dokładnie na nią. Wyglądała pod każdym względem dokładnie tak samo jak kiedyś. Albo przynajmniej mniej więcej, bo śladów po łzach nie było. A to właśnie było dla niego ciekawe. Dlaczego ona nie płacze? Czyżby w końcu ktoś jej pomógł? A może sama sobie poradziła. Czy tak czy siak był z tego powodu szczęśliwy. Nie każdemu udaje się ogarnąć przy pierwszej, lepszej sposobności.
Obejrzał ją już dokładnie do samego końca. Tak. Nie zmieniła się. Dla niego lepiej właściwie, bo przecież inaczej nie byłby w stanie jej rozpoznać.
Albo by ją z kimś pomylił i to byłoby... tragiczne?
- Cóż cię tutaj sprowadza? I tak poza tym... poznałaś przez ten czas kogoś jeszcze?
Spytał się z dosyć ciekawskim tonem. Nie było to chyba aż tak dziwne biorąc pod uwagę jej... przemianę? Czy coś takiego. Nie wiedział nawet jak to wszystko już określać ani tym bardziej co o tym wszystkim myśleć. I teraz user zauważył, że wena jest. Ale tylko i wyłącznie na Kein'ie.
Mała, aczkolwiek lepsza niż jej brak.
Kreiza
Dorosły

Kreiza


Female Liczba postów : 130

     
Oderwała na moment wzrok od horyzontu spokojnego morza i spojrzała teraz na niebo. Ach... Jakże brakuje jej słońca. Co prawda gwiazdy są piękne, lecz ile można? Na moment zbytnio zadumała się i dopiero głos towarzysza oderwał ją od tych rozmyślań i wspomnień dawnych dni, dni ciepłego, słonecznego słońca.
- Och, to prawie tak samo jak u mnie. - Uśmiechnęła się cierpko do tego "prawie". Prawie, czemu prawie? No bo trochę się ogarnęła przecież, prawda? Taka jedynie różnica nastąpiła. Patrząc znowu na morze udawała, że nie widzi jak samiec jej się przygląda. Może po prostu chciał zapamiętać jej wygląd? Albo szukał jakiś znaków szczególnych? Ciężko stwierdzić, lecz nie przeszkadzała mu, nie wpadło jej do głowy, że jej pewność siebie jest widoczna i to mogło być przyczyną.
- Mhm... Chyba chęć rozmowy, dlatego przyszłam za twoim zapachem. - To ostatnie już było bardziej do niej niż do niego, bo właśnie zdała sobie sprawę, że celowo przyszła tutaj porozmawiać, bo... nie miała z kim. - Ech... Nie. Spędziłam ten czas samotnie, dochodząc do siebie. - Uśmiechnęła się krzywo.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ano faktycznie. Cóż, event trzeba w końcu skończyć. Tak jak nie widać słońca... troszku denerwuje nawet w fabule ostatnio. Kein nie może nigdzie lecieć bo inaczej przy lądowaniu wleci w drzewo albo kiego wilka!
Em... no może lepiej nie wspominać tego małego wypadku rok temu prawie.
- Lepiej nudno aniżeli walecznie. W końcu mimo wszystko wolę spokój od wiecznej walki o coś.
Westchnął jedynie. Pomyślał teraz bardzo głęboko. Czy on przypadkiem nie powinien czegoś zrobić? A no tak... Kein przejdzie małą zmianę. Nie charakterem, nie wyglądem a jedynie tym no... sprzętem i podejściem do życia!
Takie jest najlepsze dla niego wyjście. Dla niego i Amiru. Dla.. wszystkich? Można tak to określić w sumie.
- Auć. Ten no.. chyba lepiej trafić nie mogłaś w takim razie. Może... ymm.. masz jakieś dobre wspomnienia z morzem? Albo górami? Czymś czym mogłabyś się pochwalić?
Próbował jakoś zacząć temat. W końcu nie za każdym razem może pogadać z kimś kto jest długo w krainie czyż nie?
Mówił bardzo spokojnie i cicho. Wolał tak czasami wsłuchiwać się w szum. Albo tak jak w górach - w wiatr.
Dla niego to były najlepsze połączenia.
Kreiza
Dorosły

Kreiza


Female Liczba postów : 130

     
Kiedy wspomniał o wiecznej walce o coś, Kreiza zaśmiała się ciepło, no nie wiedzieć czemu ale wydawało jej się to zabawne, na tyle że można się z tego pośmiać. Najpewniej wyglądało to dziwne, bo nie na co dzień śmiejemy się z takich rzeczy, zwłaszcza jeżeli wypowiadane są one na poważnie i w formie jakiegoś zwierzenia...? Nie, to jest za dużo.
Nastroszyła ucho kiedy Kein przemówił jeszcze raz, wspomnienia? Mhm. Zadumała się mrucząc pod nosem i próbując coś z łepetyny wydobyć. Zmrużyła oczy oddzielając swoją przeszłość od jego. Coś znalazła.
- Z morzem... Lubiłam tu kiedyś przychodzić, miałam przyjaciółkę, Sky, była jeszcze bardziej głupsza ode mnie, a do tego Wiecznym Dzieciakiem. Swoją drogą kiedyś było ich bardzo dużo, a teraz jeszcze żadnego nie spotkałam. - Wspominając o Sky zaśmiała się serdecznie i dosyć głośno przypominając sobie te wszystkie... jak im tam było? Ach! "Imprezy".
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior zaczął głęboko myśleć. Nie. Nie było to ani trochę miłe. Przynajmniej on tego nie odebrał pozytywnie. Tym bardziej to nie było zwierzanie się.
- Dawne czasy przeminęły i nie wrócą. Zdziwiłbym się jakby jakiekolwiek wieczne dziecko się jeszcze pojawiło w Krainie. Sam niedługo się będę stąd wynosił.
Powiedział lekko z zażenowaniem. Trzeba przyznać, że miał pewną urazę. Nie do tej wadery. Spokojnie. A tak poza tym - skoro ludzie się czepiają interpunkcji to zacznę pisać tak. Krótko. Pojedynczo.
- Powiem tylko tyle, że na pewno jeszcze ktoś się znajdzie z kim się zaprzyjaźnisz. Tego jestem bardziej niż pewien.
To akurat prawie mruknął pod nosem. Nie wiedział nawet czemu był taki no... wredny? Nieee... Ale jedno trzeba przyznać. Miał bezsensowne wypowiedzi które nijak nie wiązały się z tematem obecnym.
- Ja z morzem nie mam w ogóle wspomnień. Coś tam by się znalazło pewnie ale to same nudne opowiastki spod ciemnego nieba.
Fakt. Albo spotkał waderę uczącą go poczucia humoru (LOL) albo waderę która przygarnęła dziecko.. albo Divati. Ach.. ta wadera mu nieźle zapadła w pamięci. Druga najważniejsza po Amiru. To były czasy... huhu.
W końcu miał dość milczenia i poszedł.

zt.
Blaizekein

Blaizekein


Liczba postów : 17

     
Blaz miał poważne kłopoty, zakopał się w piasku, mokrym piasku. No może nie z własnej woli....em częściowo? Gonił ryby i utknął na mieliźnie, akurat zaczął się dopływ a prąd go tutaj nie dosięgał. Przez chwilę szamotał się w mokrym piasku, miał uwięzione łapy i ogon. Próba odgarnięcia spęzła na niczym. Blaz zaryczał okropnie głośno, jakby chciał wezwać pomoc ale... Nie spodziewał się że jakiś smok tutaj będzie. Pozostało mu tylko czekać na przypływ aż woda się uniesie i pomoże mu się stąd wydostać. Ale to nie jedyny problem! Ma za mało wody i wysycha co może się skończyć fatalnie. Zaczął nerwowo rozkładać wszystkie płetwy.... -GRR...AAH!- krzyknął jeszcze głośniej a jego oczy zaczęły być czerwone.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Niezbadane są wyroki losu. Na jego rozkaz, niemniej, zjawiła się tu Pszenica. Najwyraźniej w samą porę, by stać się bohaterem w swoim temacie. Oczywiście nie od razu zdała sobie sprawę z tego, jak kluczową rolę ma tu do odegrania, dlatego też przez pewien czas wędrowała radośnie brzegiem wody, spoglądając to w niebo, to na połyskujący w słońcu bieluchny piasek. Dopiero gdy pomiędzy ziarenkami pojawiło się coś niecodziennego, zdała sobie sprawę z egzystencji wszystkiego dookoła. Przystanęła i przez moment ładowała dane misji. Zamrugała. Ogarnęła spojrzeniem całokształt czegoś, co zdecydowanie nie było piaskiem.
- Och.
Dane załadowały się i Wheat doznała objawienia, jakie nie spotkało wszystkich apostołów razem wziętych.
- Czy coś nie tak?
Nie, skąd taki pomysł? Jegomość wyglądał całkiem zdrowo i radośnie. A jakże wesoło miotał się na piasku! Mózg Wheat za użyciem szczątkowej inteligencji uznał jednak, że owy sielankowy obrazek nie jest do końca jednoznaczny i prostolinijny, jakim się zdawał.
- Może mogę pomóc?
Pomagała jegomościowi rozmową niczym facebookowicze Francuzom, ustawiając francuską flagę na zdjęciu profilowym. Na szczęście dość szybko odkryła, że pomoc może się objawić czymś więcej niż roztwarciem paszczy i nawijaniem.
- To może ja pomogę.
Z tymi słowy, w przebłysku niepospolitego geniuszu, włożyła wszelki wysiłek i całą moc jej nieskromnych rozmiarów ciałka, by toczyć stworzenie, które zdecydowanie nie było piaskiem, do wody. Skąd taka idea? Trudno orzec. Babciny instynkt brzmi całkiem logicznie. Inną kwestią jest, jakich rozmiarów był nie - piasek i czy bicepsy Wheat podołają wyznaczonemu im zadaniu.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent przybył i tutaj, poszukując przygód. Może natrafi na kolejnego smoka, lub znajdzie uwięzioną w wieży księżniczkę? Bo w końcu co to za rycerz bez damy serca? Jego brat, Księżyc mylił się twierdząc, że można rycerzować bez księżniczki. Księżniczka obowiązkowa! Bo komu innemu można by rzucać pokonane smoki do łapek i zmuszać wrogów, by składali hołdy?
Z rozmyślań wyrwał go widok wilczycy toczącej bliżej niezidentyfikowane stworzenie w kierunku wody.
- Dzień dobry pani! - zawołał. - Pomóc?
To bez wątpienia była dama. Kto wie, może nawet w opresji?
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Nie wyrobiła się z pomocą, smok umarł, truchło odpłynęło. Bywa. Zdarza się najlepszym. Ale nikt Wheat nie zarzuci, że nie próbowała!
Obróciła łeb w kierunku szczenięcia, gdy cielsko zdechłego fabularnie stworzenia wtoczyło się w chłodne morskie przestworza. Zmarszczyła brewki i pokręciła głową.
- Ni trza, ni trza. Niech sobie pływa, da radę. Chyba. - Biedny Blaize tak perfidnie wywalony z fabuły, ach. - Ale bardzo dziękuję za troskę. Dobry z ciebie szczeniaczek. - I już gotowa była poklepać go troskliwie po łebku, ale zorientowała się zawczasu, że podczas pracy umoczyła sobie łapska i prędko cofnęła kończynę, nie chcąc, by dzieciątko jeszcze się nie daj borze pochorowało czy zniszczyło fryzurę. Bo kto wie, może pod tą pelerynką bycia pomocnym krył się perfidny dzieciak tylko czekający, by pójść z czymś do prokuratury.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     

Pokiwał łebkiem. Szansa uratowania damy z opresji przeszła mu koło nosa. A mógł się bardziej postarać!
- Nie ma za co, ot, rycerski obowiązek.
Uśmiechnął się do wilczycy.
- Zawsze możesz na mnie liczyć, pani damo! - zapewnił. - Da pani znać, kiedy pani postanowi być w opresji?
Chciał wreszcie uratować jakąś damę. Bez tego rycerzowanie się nie liczy!
Krótko. Kac morderca utrudnia pisanie. Wybacz.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Zaśmiała się pod nosem, spoglądając z fascynacją na młodzieniaszka. Był nieco inny niż większość person, jakie do tej pory spotkała. Była to ciekawa odmiana.
- Małoś uzbrojony jak na rycerza - zasugerowała, taksując szczeniaka spojrzeniem znawcy. Ona sama miała wszakże opancerzone całe łapsko, mogła zatem śmiało sama wyciągać się z opresji i niejednemu mordę obić. - Ale jestem pewna, że absolutnie jej nie potrzebujesz. Wyglądasz mi na zdolnego wojaka. - Niechże się dzieciątko cieszy, Wheat lubiła sypać pochlebstwami.
Pokiwała głową, uśmiechając się nieco szerzej.
- Oczywiście. W razie potrzeby wyświetlę na niebie wielki znak albo zawołam twoje imię. Och - zmarszczyła czoło, przez chwilę się nad czymś zastanawiając. - Ino nie znam twojego imienia. To może trochę utrudnić wezwanie cię.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Wilczek z zapałem pokiwał łebkiem.
- Najważniejszą bronią rycerza jest jego Kodeks Rycerski i Czyste Serce pani damo. Utraciłem mą broń podczas walki ze straszliwym smokiem, od którego uwolniliśmy Krainę razem z bratem. - pochwalił się.
Smok istniał tylko w jego wyobraźni, oczywiście. Inaczej już dawno byłoby po Vincencie. No, ale we dwóch pokonali ogromny pień. To też zasługa. Pień był bardzo niebezpieczny. Strasznie agresywnie leżał na ziemi, kipiąc ukrytą złośliwością. Teraz... Cóż, leży gdzie leżał. Ale teraz jest zabity. Ki potwierdzi!
Wilczuś uśmiechnął się, słysząc pochwały. Każdy dzieciak lubi być doceniony.
- Dziękuję pani damo. Jestem... - podrapał się po łebku. Długie miał miano. - Jestem Sir Smokobójca Camelot z Zamku Vincent.
Chyba jakoś tak to szło? A może sir Camelot Zamku z Vincent Smokobójca? Albo sir Vincent Smokobójca z zamku Camelot?
Skąd mu się wziął zamek? Wszyscy rycerze właśnie z Camelotu pochodzili, tak głoszą bajki!
- Ale pani dama się nie przejmuje. Sam zapominam. Może pani wołać Groch z Kapustą pani damo, jeśli pani woli. Zawsze dzielnie stanę w pani obronie!
Ukłonił się elegancko, po czym uśmiechnął szeroko do wilczycy, odsłaniając dziurę po niedawno wypadniętym zębie. Szkoda, że wilki nie znają słomek. Takie dziury są do picia przez słomkę idealne!

Wilczyca nie reagowała dość długo. Vince uznał, że po prostu go nie lubi - i odszedł. Poszedł przed siebie, na spotkanie kolejnych przygód.
Przepraszam za brak cierpliwości.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Przyszła tutaj, gdzieś z rana, ubrana w dosyć inne ubranie niż poprzednio. Japonki co chwilę jej z nóg spadały, gdyż nie zapewniały dobrej przyczepności, no ba, nawet jej trochę przeszkadzały! Jednak pogoda jest dla niej idealna, chociażby na spędzenie całego dnia na pięknej, piaskowej plaży. Rozpoczął się sezon letni, zatem młoda dziewczyna postanowiła sobie popływać oraz spędzić czas na słońcu, czytając przeróżne gazety, przyniesione z lokalu. Oprócz przyjemności musiała jeszcze wypełnić przeróżne dokumenty, a jak wiadomo - najlepiej jest to robić w miejscu, gdzie można zaznać spokoju. Wiecie, załatwianie dokumentów do urzędu to niezbyt przyjemne zadanie, lecz obowiązkowe. Panda ubrała się inaczej, niż zwykle - jakaś luźna podkoszulka z napisem po angielsku oraz dosyć krótkie spodenki (lecz nie aż tak krótkie, przecież nie może wyglądać jak 3/4 dziewczyn w mieście, co mają odsłonięte niemalże wszystko). Gdy dotarła do tego miejsca, zdjęła swoje japonki oraz pobiegła bliżej wody. Rozstawiła ręcznik, a z torby przyniosła do niezbyt ciepłej wody sporo soku w butelce. Na plecach nadal miała swoją broń, Naginatę. Nie wiadomo, co nadal czyha w Krainie, a ostrożności nigdy nie za wiele. Usiadła blisko morza, biorąc głęboki oddech. Pierwszy dzień wakacji!
- Czas wziąć się do roboty! - powiedziała radośnie, chwytając za długopis (spokojnie, wszystko spakowała i sprawdziła przed podróżą), który znajdował się w jej torbie. Na papierze musiała wypełnić określone pola, jak i również poobliczać inne tego typu duperele. Przypomniało mi się coś. Moja nauczycielka miała wezwanie do zapłaty - za brak 4 groszy w rachunku. Oby tak nie było z dziewczyną, która obecnie bardzo się stara przy tych papierach. Jej miejscówka znajdowała się ciut dalej od brzegu, żeby przypadkowa fala nie zmoczyła wszystkich przedmiotów.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Plaża.
Sam nie wiedział ile dokładnie dni wędrował, po jakimś czasie dni i noce zlewają się w jedno, i zanim zaczniesz liczyć upływający czas zorientujesz się, że i tak ciężko będzie Ci znaleźć jakikolwiek punkt odniesienia. Miał nadzieję, że tak długa i męcząca podróż - i utrudnienia związane ze złamaną łapą - to tylko przeszkody, ciężkie do obejścia i trudne do pokonania - ale przeszkody, które kryją za sobą nagrodę, osiągalną jedynie przez ciężką pracę. Więc pracował ciężko, nie zatrzymywał się - i oto jego nagroda.
Plaża.
"Co z nią nie tak?" - Pewnie się zapytacie, albowiem tak negatywne podejście do tych piaszczystych terenów nie jest zbyt popularne czy chociażby logiczne. Asriel żywił do nich wyjątkową i irracjonalną nienawiść - a jakby się zastanowić, to może i pewnego rodzaju strach.
Realizacja jednak, że nie jest tu zupełnie sam, napełniła go nadzieją, że jego wędrówka nie była cierpieniem i wyłącznie cierpieniem, a sukcesem - i cierpieniem. Starając się zapomnieć o piasku, powoli zaczął zbliżać się do nieznajomej, prosząc bóstwa, w które i tak nie wierzy, by osoba ta okazała się komunikatywna.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Panda wpierw usiadła tak, mając wyprostowane nogi, potem na krzyż, aż wreszcie położyła się na swoim brzuchu. Każde z wymienionych było dla niej jakoś niewygodne - tu tyłek zdrętwiał, tu noga, a gdzieś indziej jeszcze włosy przeszkadzały. Dodatkowo ból karku dosyć uniemożliwiał jej ciągle schylanie głowy w dół, dlatego położenie się niemalże plackiem na ręczniku było dla niej najwygodniejsze. Prawie, nie wspominając jeszcze o przeszkadzającej górnej części ciała, jednak postanowiła o niej zapomnieć. W jej głowie panował istny chaos - nieuporządkowane zadania matematyczne z obliczeń przychodu oraz utraty, jak również i myśli na temat Keina, którego już więcej nie spotka. Czerwonooki miał wysyłać jej listy, a dostawać poprzez łącznik, czyli jego brata, Hectora. Okazało się, że ten zniknął, dodatkowo nie wiadomo w jakich okolicznościach, zatem wysyłanie sobie wiadomości drogą morską zostało uniemożliwione. Przy okazji Jiyuu nadal nie odzyskała kluczy do pomieszczenia, w którym miał gospodarować czarny basior, jednak spokojnie - ma drugie! Najwyżej wymieni zamek i będzie dobrze, bo przecież nigdy nie wiadomo, czy wilk ich nie zgubił.
Wiejąca w jej pyszczek bryza z morza dostarczała dużo jonów (o ile się nie mylę, zawsze mogło to być coś innego), a dodatkowo odświeżał umysł nastolatki. Słońce ogrzewało ciało pandy - piasek po przyjściu tutaj był zimny, jednak wystarczyło poczekać na lampę, żeby stało się ciut cieplej. Uśmiechnięta zaczęła wymachiwać nogami niczym dziecko z podstawówki, które bazgra kredkami w zeszycie do kolorowania.
- La, la, la... - przy okazji nuciła jakąś piosenkę, która brzmiała dosyć śmiesznie, jednak warto wspomnieć, że głos Jiyuu nie należy do najgorszych i mało kto by się z jej śpiewu śmiał. Poprawiła swoje włosy, kucając na kolanach - na jej nadgarstku znajdowała się gumka, za pomocą której spięła swoje dłuższe futerko z głowy. Dopiero po chwili wyczuła nieznajomy zapach. Dziewczyna odwróciła się, zauważając jakiegoś nieznajomego. Na początku przestraszyła się - przecież mógł wszystko widzieć, jednak postanowiła opanować swoje emocje. Na początku na jej pysku znajdowało się niewielkie "o", które miało coś powiedzieć, jednak po chwili zniknęło i znów powitał na twarzyczce młodej spory, bialutki uśmiech. Trzeba o niego dbać, przecież nie ma przerażać gości! - Ooo, hejka! - natychmiastowo usiadła naprzeciwko białego basiora, siadając na krzyż. Nie wiedziała, co ten tutaj robi, jednak postanowiła nie panikować. Przecież mógł się tutaj przechadzać, jak i również przypadkowo dostać, bo wiadomo, że plaża ta jest dla wszystkich, niezależnie od należności do jakiejkolwiek watahy, jak i również płci, wyglądu, koloru futra. Myślała, że będzie tutaj sama, jednak los przyniósł jej jakiegoś towarzysza dzisiejszej przygody, dzięki któremu nie będzie tutaj sama siedzieć i się trochę nudzić. Przebywanie ze sobą sam na sam jest dobre, lecz nie na dłuższe dystanse. Wadera machnęła radośnie ogonkiem, który był czarny. Zebrało się na nim troszeczkę piasku. - Nazywam się Ongaku Jiyuu, a ty? Myślałam, że nikt tutaj nie przyjdzie, he he... - na początku pewnie dziewczyna podałaby swoją dłoń nieznajomemu, jednak od tego się ostatecznie powstrzymała. Za to chwyciła się za głowę, jakby taka zakłopotana była. Nie wiedziała, co ma powiedzieć.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Mimo, iż na jego twarzy malował się kamienny spokój i chłód, w duszy ucieszył się, że nieznajoma faktycznie mówić potrafi, ba - jest nawet skłonna do rozmowy. Wilk odkaszlnął, jakby chcąc, by jego ochrypły i nieprzyjemny głos stał się odrobinę mniej ochrypły i nieprzyjemny.
- Witam. Jestem Asriel, czy wiesz gdzie mogę znaleźć lekarza lub lecznicę? - spytał się niskim, monotonnym głosem, spoglądając na swoją złamaną i pewnie zakażoną łapę. Nie była ona w żaden groteskowy sposób powyginana, ale dobrze zauważalna była rana, idąca wzdłuż kończyny i zmieniająca kolory niczym smutna i nieco obrzydliwa tęcza. Bordowy, brązowy, żółty, zielony, znowu bordowy.
Faktem jest, że wilk sam zajmował kiedyś stanowisko lekarza - a raczej jego pomocnika, by być dokładnym - ale nie mógł samodzielnie opatrzyć rany, gdyż nie miał odpowiedniego ekwipunku, by to uczynić. Istnieje kilka górskich roślin, których liście świetnie posłużyły by za bandaż, ale Asriel nawet nie myślał, by zacząć ich szukać. Prawdopodobieństwo, że zgubi się, lub uszkodzi było zbyt wysokie, a w sumie chciałby jeszcze trochę pożyć. Pożyć i dokonać czegoś wielkiego. Być wielkim.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku rzuciła gdzieś dalej swoje ważne rzeczy i zaczęła rozmawiać z wilkiem. Na początku nie zauważyła tego, iż ten jest ranny, pomimo energicznej natury oglądania wszystkiego pod każdym kątem. Robota poczeka, ważniejszy jest ten Pan! Biały, trochę zimny niczym zima, a także i dla pandy dosyć ciekawy, jeżeli oczywiście chodzi o wszystko. Dla niej każda, nawet najmniejsza rzecz, jest ciekawa - czy to spory budynek handlowy, czy również i zwykła biedronka lub motylek. Nawet mrówki, ale wyłącznie wtedy, gdy razem pracują! Są wtedy dla Jiyuu niezwykle... zorganizowane? Chyba tak to brzmi. Chodzi o to, że one ledwo co się znają, a tak sobie ufają, no i też są pracowite, w przeciwieństwie do niej. Dlaczego "ledwo"? Bo przecież żyją w takiej wielkiej grupie, która składa się z kilku tysięcy osobników. Podobno potrafią nawet łódkę zrobić! Dziewczyna, która właśnie siedzi naprzeciw Asriela, nie potrafi się skupić tylko i wyłącznie na jednej rzeczy. Tylko czasami, gdy sytuacja tego wymaga.
- Znam drogę - oznajmiła, patrząc w oczy wilka. Gdy jego ślepia powędrowały gdzieś indziej, Jiyuu również za nimi podążyła, aż trafiła na łapę, która wyglądała jej zdaniem bardzo okropnie. Nie wiedziała, co się z nią stało, jednak nie tak wygląda zdrowa kończyna. Zaintrygowana machnęła ogonem, wstając dosyć szybko na swoim ręczniku, gotowa do podróży tu i teraz! To jest gra o śmierć i życie! O ile można tak powiedzieć, bo innych słów nie znalazłam. Jednak jeżeli wilk będzie zalegał z wizytą, będzie o wiele gorzej. Musi iść, i to natychmiast! Panda już tego dopilnuje. Tylko wpierw musi spakować wszystko z plaży, a tych rzeczy jest dosyć sporo... Wiecie, różne gazety, ręcznik, torba, japonki. Jak żyć to na całego!
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
A więc istnieje możliwość, że jego historia nie skończy się za kilka dni - i ta myśl nieco go ekscytowała, bo w czasie wędrówki już kilka razy pogodził się z odejściem. Przez krótki okres nawet tego wyczekiwał. Stojąc na skraju urwiska, obserwując cudowny zachód słońca, czując ciepłe promienie słońca na swoim grzbiecie - wokół tylko on, tylko on i zapierająca dech w piersiach natura. Przez krótką chwilę chciał stać się jej częścią, miał to na wyciągnięcie ręki, tak blisko, wystarczy jeden krok - lecz mimo to wycofał się. Może się bał. Obawiał się śmierci samej w sobie, lub obawiał się przeżycia upadku i konania w cierpieniu. A teraz jest tutaj, na piasku, obrzydliwym piasku - ale z kimś, kto być może uratuje mu życie.
Wilk posłał nietypowo wyglądającej wilczycy[?] niewielki, ale szczery uśmiech.
- Byłbym naprawdę wdzięczny gdybyś mogła mnie tam zaprowadzić.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku zna to miejsce, jednak nie wie nic na temat tego, czy tam ktoś jeszcze jest. Oczywiście, że siedzi tam Ignisea, ale czy ona będzie potrafiła zająć się tym nietypowym pacjentem? Przecież wystarczy jeden nieodpowiedni ruch, chociażby złe przecięcie nogi (przy jej amputacji), a cały wysiłek pójdzie na marne. Jednak Jiyuu nic o tym nie wie, zatem nie martwiła się o to, czy ktoś tam będzie - bo powinien! Z dosyć poważną miną zaczęła wszystko upychać do torby, ledwo co układając te rzeczy. Kalkulacje dotyczące lokalu nadadzą się teraz tylko i wyłącznie do kosza - jednak może ponownie zacząć uczyć się matematyki, bo możliwe jest również to, że popełniła na papierach jakieś błędy. Torba stała się dosyć szeroka, no i też ciężka. Panda wstała na równe nogi, podbiegając bardzo szybko do swoich japonek, które wylegiwały się gdzieś na środku plaży, a następnie w sporym pośpiechu je ubrała. Założyła torbę tak, że pasek od niej przechodził poprzez klatkę piersiową, a nie tylko na ramieniu. Dla niej jest to wygodniejsze od obolałej kończyny, gdzie znajdują się zakwasy. Dziewczyna usunęła z siebie piasek, żeby nie wyglądać aż tak źle oraz poprawiła swoje krótkie, popielate włosy. Zdziwiło ją to, że poprzednio były tęczowe, a teraz są wyblakłe, jakby ktoś odebrał im ten prawdziwy kolor.
- Jasne! Chodźmy - powiedziała dosyć szybko, ruszając koło basiora, i to dosyć blisko. Dla niej normalka, jednak czy dla Asriela? Nie zastanawiała się nad tym, przecież teraz czas jest na wagę prawdziwego, czystego złota. Nigdy wcześniej nie widziała tak okropnej rany, na której myśl chciało jej się wymiotować. Panda jednak powstrzymała się przed tym, żeby nie przeszkodzić w dalszej podróży. Nie pytała się o nic więcej, jakby biały wilk był jej dawnym znajomym, co potrzebuje pomocy bez żadnej zapłaty. Przecież jest to sprawa najwyższej wagi! Samica ta posiada nietypowy wygląd, jednak poprzez wypadek - nie ma budowy wilka, lecz bardziej człowieka. No i też się zachowuje jak te dwunożne istoty, co tworzą ogromne wioski zwane "miastami", jednak zachowała swoją wilczą naturę. Macha radośnie ogonkiem, nawet potrafi polować! Jeszcze pytanie mam - czy ta dwójka będzie ze sobą rozmawiać podczas podróży? Czy może zakończy się to dwoma z.t? Jeżeli tak, proszę o jedno dla mnie.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Wilk, otrzymując pozytywną odpowiedź, powoli zaczął poruszać się u boku Ongaku. Chodź każdy krok był tak samo męczący jak podczas jego wyprawy na plażę, prawie nie zwracał na to uwagi. W myślach miał tylko lecznicę, gdzie znajdzie sprzęt i gdzie znajdzie pomoc. A przynajmniej miał taką nadzieję. Nie zważał więc na ból i niewygodności, dzielnie stawiając kolejne kroki.
Już niedługo, poradzisz sobie, koił swoje myśli i przemęczone ciało. Jakie szczęście miał, że pierwsza żywa istota, którą widział od tygodnii, będzie przyjazna i będzie znała drogę do lekarza! Jedyne co go w sumie martwiło, to stan jego łapy, a konkretniej - nie był pewien czy zdoła ją uratować. Możliwe, że nie. Czy poradzi sobie z trzema? Jak będzie w tedy chodzić? Może zrobi swoją własną, prowizoryczną protezę? Jak będzie żyć, skoro nie będzie mógł polować? Skąd weźmie jedzenie?
Starając uciszyć się ten tragiczny pociąg myśli, wilk skupił się na drodze. Już niedługo, poradzisz sobie.

Podwójne z/t! To teraz przenosimy się tu ; )
Sponsored content