By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a]

Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] HMQAlrU


Każdy z nas zna chyba powiedzenie 'głodny jak wilk' - a kto nie znał go dotąd, zetknął się z nim kilka liter temu. Litery złożyły się posłusznie w słowa, a te = w zdanie, stanowiące niedługi wstęp. Jak mawiają: zacząć jest najtrudniej; potem (zwykle!) jest już z górki: fabuła się toczy, wydarzenie goni wydarzenie, niespodzianka rozrywa nici zwyczajności oraz przewidywalności. "Głodny jak wilk". Czyż nie może to sugerować, iż stworzenie to jest elementem niesamowicie żarłocznym, obdarzonym niemałym apetytem? Warunki atmosferyczne, które spowiły Krainę już tygodnie temu, nie ułatwiały przetrwania: zarówno istotom roślinożernym, jak i drapieżnikom. Zimowa pora stanowi najtrudniejszy okres, z powodu nie tylko braku pożywienia, ale także chłodu i zalegającego tu i ówdzie śniegu. Zapasy? Kto zdążył je zrobić przed zapadnięciem mroku - łapka w górę! No, właśnie... Nieliczni - o ile ktokolwiek. Jak żyć, jak żyć?!

Trzeba polować na bieżąco, zaspokajając głód posiłek po posiłku, danie po daniu, polowanie po polowaniu. Dlatego i nasz bohater, Kein, zapuścił się razu pewnego w las, aby napełnić żołądek (liczę, że mi wybaczysz 'wymuszenie' polowania - jakoś sprowadzić wojownika do lasu trzeba; zawsze możesz zapomnieć o łowach i skupić się na czymkolwiek, wiadomo, nie zmuszam ani nie sugeruję!). Idąc w głąb i głąb; zatapiając się niemalże po kolana w puszystym, zimnym śniegu; odczuwając, jak do czasu do czasu po grzbiecie przemyka chłodny dreszcz; mając otarte oczy i uważnie nastawione uszy zapuszczał się Kein w zakątek lasu, do którego niewielu dotarło - a jeszcze mniej się z niego wydostało... Miejsce to sprawiało wrażenie magicznego, jakoby wyłączonego z sieci codzienności, wolnego od praw logiki oraz sensownych wyjaśnień. Choć bowiem dotąd brodziłeś w białym puchu, tutaj zdecydowanie go brakowało. Oczom wilka ukazała się alejka, zbudowana ze starych, ukruszonych tu i ówdzie kamiennych płytek; po bokach tejże alejki natomiast znajdowały się wysokie na mniej więcej półtorej metra, wbite w podłoże pochodnie, rzucające odrobinę światła - jak zdawać by się mogło każdemu laikowi. Co zaskakujące bowiem:  im dłużej wpatrujesz się w tańczące na ich końcach płomyki, tym jaśniej zdaje się robić wkoło.
Istoty, którym dane było odnaleźć ten zakątek, nierzadko wspominały o przeczuciu, jakoby nie były tutaj same: nierzadko zdawało im się, jakoby po podłożu przemykały jakieś istoty lub dziwne stwory obserwowały je z pobliskich drzew czy zarośli. Dziwne uczucie, każdemu czasami się zdarza - i nie potrzeba bynajmniej niecodziennie wyglądających puszczy, aby go doznać. Jednak... kątem oka dostrzec mogłeś cień, przemykający pospiesznie niedaleko Ciebie, po podłożu, zmierzający w stronę jednej z pochodni - aby następnie zniknąć, pokonanym przez światło, do którego pchał się na własne życzenie.

Wytężając wzrok dostrzec możesz, iż kamienna alejka rozdwaja się kilkanaście metrów dalej: jedna z 'odnóg' zmierza ostro w lewo, druga natomiast - nieco łagodniej - w prawo.
Keinie! Co zrobisz?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No motyw jest dość ciekawy, ale Kein i tak musi w końcu się ogarnąć w pewnej sprawie, bo przy takich wypadkach mu trochę odbija. Nie ma deszczu, ale jeśli ma przeczucie, że ktoś go obserwuje to po prostu zachowuje max świadomości oraz ostrożności wobec wszystkich wokół.
Zastanawiało go jedynie czemu tutaj nie ma śniegu. No żeby się stopił od pochodni to raczej nie ma najmniejszego sensu. Tak to jest jak idziesz na ślepo w niektóre zakątki tego świata. Przetrwałeś Keinie Anglię to i przeżyjesz to miejsce jakże magiczne i denerwujące. Dlaczego denerwujące? Bo zawsze user wspominał jak ten wilk nienawidzi rzeczy magicznych. Spokojnie, to tylko przemyślenia postaci nie tego tutaj co go prowadzi.
- Shadow... It's time to kill something..
Tak, w końcu to anglik nie? Mniejsza o to, że nauczył się tego języka tak samo jak user niemieckiego (czyt. wcale) ale zawsze poszpanować można czyż nie? Ajć wpierw trza ogarnąć podstawowe błędy językowe a potem się zabawi w detektywa lub jakiegoś nienormalnego żula spod ulicy 13.
A żeby ułatwić MG odczyt tego co robi postać to będzie ten tekst podkreślany. Tak aby nie czytać całego bezsensownego postu i robienia sobie długości.
A więc Kein jeśli mógł to próbował zabrać pochodnię ze sobą. Skoro odstrasza te cienie no to chyba powinien to zrobić czyż nie? W każdym razie nawet jak nie może to jego decyzja polega na pójściu w tą łagodniejszą ''odnogę''. W prawo.
Tutaj jest... powiedzmy trochę dziwnie. Skoro wybory nie mogą być oczywiste a czasami jest na odwrót to basior będzie się wiele razy mylił.
Dlaczego łagodniejszym pójdzie? Odpowiedź jest trochę skomplikowana, ponieważ jemu się wydaje iż gwałtowne skręty na drodze zawsze prowadzą w pułapki lub niechciane wydarzenia. W sumie to trochę nawet jak i życie.. no nic, nieważne. Co się stanie więc?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] 9NFE7Lf


Nie musisz niczego podkreślać, MG uwielbia pisać oraz czytać, zatem chętnie to czyni - i wcale się nie gubi w tym, jak to user Kein'a nazwał, "całym  bezsensownym poście". Bzdura, oj, kłamczuch!

Zdawać się mogło, jakoby tutejsza natura odpowiedziała na słowa wilka: po otoczeniu głuchym echem przemknął chichot, zaś odbijany od drzew dźwięk rozpraszał się we wszelkie możliwe strony, tworząc istną symfonię, która zdawała się nabierać na sile chwila po chwili, minuta po minucie - by za moment urwać się nagle i zamilknąć. Bo i ileż można się śmiać? Wszelkie szmery ucichły, zaś jedynym dźwiękiem, który można było usłyszeć, był stukot wilczych pazurów o kamienne podłoże. Pochodnia wbita była dość głęboko, dodatkowo była dość długa, zatem nie bez trudu udało się Czarnemu wydobyć ją z ziemi. Gdyby była krótszą - byłoby prościej, bo i wystarczyłoby pociągnąć ją ku górze, niemniej w tym przypadku wilk musiał się nieco nagimnastykować: to podkopując nieco spód kija, to napierając na nią, to pociągając lub popychając. Niestety, patyk stanowił jedność - zatem teraz Kein popylać będzie z półtora metrowym kijem, zakończonym z jednej strony materiałem, który pochłaniał ogień. Cienie drzew, krzewów czy kamieni zdawały się uciekać, jakby obawiając się światła - notabene potrzebnego, by te w ogóle powstały. Poza tymi cienistymi kształtami istniały w lesie także inne, o kształtach nieforemnych, czasami przypominające konia z dodatkową parą nóg, czasami natomiast amebę. Co jakiś czas forma tychże tworów ulegała zmianie dosłownie w mgnieniu oka, z hipopotama czyniąc kleks z atramentu. Te zaś zachowywały się całkiem inaczej, gnając do źródeł światła - w tym także trzymanej przez samca pochodni. Gdy zaś docierały do ognia - znikały. Co zastanawiające: chociaż zwykle przedmiot zbliżający się do źródła światła rzuca większy cień, o tyle rozmiar tych niecodziennych, czarnych plam nie ulegał zmianom, niezależnie od tego, jak daleko ognia by się znajdowały.

Prawa odnoga, gnająca łagodnym zakrętem w głąb lasu, stawała się z czasem coraz szerszą, a kamienie ustępowały miejsca pierwej żwirowi, który następnie przeszedł w ubity, ciemnożółty piach. Śniegu nadal nie widać, zupełnie, jakoby rejon ten nie był objęty odwiecznymi prawami natury, zmieniającymi pory roku. Dodatkowo łyse, suche drzewa oraz licha trawa odeszły w zapomnienie, zaś wilka otaczać zaczynały zielone rośliny, soczysta trawa oraz drzewa o zdecydowanie mniej zatrważająco wyglądających kształtach. Kein'owi nadal towarzyszyło uczucie, iż nie jest tutaj sam. Z cieni drzew wychylać się zdawały liczne pary oczu, zupełnie, jakoby w półmroku skrywały się ciekawskie stworzenia, które z zainteresowaniem obserwowały obcego w tym miejscu samca. Jednakże kiedy cienie drzew ustępowały światłu pochodni - uciekając od niego - i jarzące się delikatnie ślepia znikały, jakoby pochłonięte wlasnymi sprawami, o których nagle sobie przypomniały: to włączone żelazko, to niezakręcony kran, to zaś garnek na kuchence lub pieczeń w piekarniku.
Oczom samca ukazać się mogły ruiny dawnego miasteczka: spomiędzy gruzów wystawała jeno jedna, naruszona zębem czasu - lecz nie zniszczona w tak znacznym stopniu - budowla. Coś, jakoby pozostałość po jakiejś świątyni. Po lewej stronie alei, która zdawała się prowadzić wprost do owej budowli, znajdowała się kamienna tablica, na której ktoś wypisał kilka słów, w obcym języku - a przynajmniej w języku, z którym nie zetknął się jeszcze Kein.


" Jūs, kurie eina per akmens, vejasi galios, stiprumo ir turtus, žinau, kad jūs neturite išeiti iš čia gyvas. Turizmo, kurie žino apie pavojus pasiklysti, apsisukti, jei jūs ketinate išgyventi. Pilgrim, jei tavo tyras ir nesuteptas širdies žemiškas troškimų ketinimai, jums bus gausiai atlyginta - jeigu Jūsų beatodairiškai drąsa nėra."


 
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
W sumie można go chyba jakoś przyciąć nie? Znaczy się.. ech znowu wysiłek, na co ty się kuźwa Kein ostatnio piszesz!
No dobrze, jeśli się w ogóle da (w co user nie sądzi) to wilk próbował jakoś uciąć ten cholerny wielki patyk z pochodni. Dlaczego? Żeby potem problemów nie było. Oczywiście dobre też było to, że sam czarny basior ma zapalniczkę więc bez problemu uniknie zagrożenia jak zjawią się te stworzenia a sama pochodnia jakby nagle zgaśnie. Zippo, ha!
Dlaczego biega z pochodnią zamiast odpalić zapalniczkę i iść przed siebie? Prosta sprawa, bo w końcu wtedy szybciej się wypali niestety.
Well.. co teraz? Wilk odłożył na chwilkę tą pochodnię i podrapał się po łbie. Co to może być za język? No nic.. trzeba to jakoś zignorować bo niby skąd może to wiedzieć co? Zastanówmy się. Nie jest nawet odrobinę podobny do tych co spotykał.
No dobrze, może dla wielu osób wyda się to idiotyczne ale basior nie miał wyboru i nie chciał się wpakowywać w jakieś dziwne sytuacje... Może druga droga coś pomoże? Ni.. chwilka przemyśleń.
Dobra więc teraz tak - droga prowadzi do jakiejś świątyni czy czegoś. Takie miejsca można zbeszcześcić swoją obecnością. Zawrócić nie ma w sumie też i jak... to oznacza szybsze wypalenie się tej pochodni, a drugiej się nie opłaca brać.
Myśl Kein myśl...dobra, kto ryzykuje często ginie, więc basior postanowił zawrócić i pójść tamtą drugą drogą (oczywiście biorąc tą pochodnię znowu). Oby tam nie było kolejnych tabliczek, bo wtedy będzie wybierał po tym gdzie krótszy jest tekst! Lub ładniej ułożony...
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] CPSPZLt

W zasadzie nie trzeba było tejże włóczni pochodni wydobywać, jeno od razu użyć noża. Mam nadzieję, że nikt nie ma MG tego za złe, albowiem nie pomyślał(a) on(a) o arsenale noży oraz innych narzędzi, z którymi po Krainie kroczył Kein. Do rzeczy jednak, wracając do chwili obecnej: pochodnia skrócona do optymalnej dla samca długości; piach zamienił się w żwir, następnie zaś w kamienne płytki, sygnalizując wyraźnie, iż wilk znajduje się z każdą kolejną chwilą coraz bliżej rozstaju. Wyszło więc na to, że wojownik nadłożył kilkadziesiąt metrów - z obawy przed  tabliczką z dziwnym... ostrzeżeniem? zachęceniem? a może obietnicą? W zasadzie chyba każda istota o zdrowym rozsądku zachowalaby się podobnie, wybierając tak zwane "mniejsze zło".

Jak wyglądało ono w sytuacji obecnej?
Czy faktycznie podążanie lewą alejką było mniej ryzykownym posunięciem?
Okaże się - jeśli nie w treści tego postu, to w każdym kolejnym. Chyba, że nasz śmiałek zginie szybciej, aniżeli czegokolwiek się dowie - czyż to nie interesująca perspektywa? MG - sadysta, już zaciera łapki, uśmiechając podstępnie pod noskiem. Oj, będzie, będzie zabawa, będzie się działo!.

Na razie jednak... nie działo się absolutnie nic. Droga gnała przed siebie, pokonując las w zawijasach, uskokach, spadkach; z podłoża zaś co jakiś czas wystawały korzenie - radzimy zatem uważnie spoglądać pod nogi. Z każdym kolejnym krokiem robiło się ciemniej, zaś ciszę przerywały coraz częstsze oraz gwałtowniejsze i silniejsze porywy wiatru, tarmoszące futro samca i niebezpiecznie uginając płomień na krańcu pochodni - ten bowiem nieosłonięty absolutnie niczym stanowił podległe siłom przyrody, wrażliwe na wpływy natury tworzywo; jakże podatne na oddziaływanie powietrza.
Droga - w przeciwieństwie do tej po prawicy wilka - nie poszerzała się wcale ani nie zmieniała swej struktury. Przeciwnie, stawała się coraz węższą, aż zaniknęła całkiem, zaś kilka metrów od jej zakończenia znajdowała się dziwna brama, 'wmontowana' w pień jednego z grubszych w okolicy drzew. Na drewnie, z którego zbudowane były owe wrota, widniał mieniący się, błękitny znak, przypominający nów księżyca - skierowany krańcami do dołu. Jeśli Kein obszedłby ową bramę, zorientowałby się, iż po drugiej jej stronie znajduje się... pień. Pień tego samego drzewa. Dokąd zatem prowadziło to przejście? Do wnętrza drzewa?
Zgodnie z prośbami wilka: wokół nie widniała żadna tabliczka, instrukcja obsługi, zapisek...Nic, co mogłoby naprowadzić samca na to, jak otworzyć drzwi, dokąd prowadzą czy jakim cudem się tutaj znalazły. Kombinuj!
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No dobra, trafiła kosa na kamień, bo temu idiocie coraz gorzej się myśli w momencie lekkiego strachu lub (jak to on sobie wmawia) niewygodne bycie obserwowanym przez dosłownie wszystko dookoła.
Możliwe jest też to, że lekko przesadza bo chyba go własne łapy nie obserwują co? Sec.. przecież to się nawet nie tyczy tego!
Tak sobie szedł i myślał o... no właśnie tutaj jest problem, że o niczym.
Niestety ale ze względu na liczne problemy z internetem (oraz kac) odpis będzie tragicznie krótki.
Tak więc jedyne co zrobił to próbował jakoś naprzeć na ten znak łapami. A nóż, widelec się otworzy?
Tyle.. no więcej pomysłów nie miał.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

Kosa na kamień trafiła dopiero po krótkiej chwili... Oto bowiem, kiedy tylko łapy Kein'a dotknęły faktury niecodziennej bramy, jeden mocny podmuch wiatru zgasił pochodnie, zaś po okolicy rozniosły się głuchym echem szydercze chichoty, zdające się docierać do uszu wojownika z każdej strony. Zupełnie, jakoby istoty, do których głosy owe należały, kpiły jawnie z samca. Z czego konkretniej? Z próby otworzenia drzwi? Dostania się wgłąb niecodziennego pnia? A może sama tylko obecność jakże przyziemnej, wilczej istoty powodowała falę ubawu? Niełatwo orzec - a przynajmniej jeszcze nie w tej chwili.
Nagle wszystko ucichło, jakby na czyjś rozkaz. Jakby wszelkie obecne w lesie cienie obawiały się gniewu tej istoty, która komendę ową wydała - aczkolwiek komenda wydawała się być niemą, wolną od jakichkolwiek, zbędnych widocznie, słów. Milczenie lasu okraszone bylo dodatkowo zaprzestaniem jakichkolwiek ruchów powietrza, zupełnie, jakby w jednej chwili wszystko zamarło. Kein kątem oka mógł dojrzeć parę ogromnych, jaśniejących z lekka ślepi, ulokowanych zdecydowanie wyżej, aniżeli u samego wojownika. Istota była od niego wyższą, to pewne. Z czasem zaczęła się powoli zbliżać, a kiedy znalazła się dostatecznie niedaleko, abyś mógł dostrzec jej zarys, wiedziałeś już, iż jest co najmniej trzy razy większa od wilków. Dodatkowo wyglądała, jakoby całe życie spędziła na siłowni, w przerwach pomiędzy poszczególnymi sesjami zajadając sterydy. Ponadto ślepia stwora zdawały się jarzyć coraz mniej z każdym kolejnym krokiem, wykonanym w stronę czarnego basiora.


By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] 5y174yv


Zwierz zatrzymał się kilka metrów od Ciebie, znajdując się nieco z tyłu - załóżmy, iż obecnie był 'na godzinie ósmej', jeśli oczywiście Kein'a ustawimy na środku tarczy zegara. Przyglądał Ci się w milczeniu oraz pełnym skupieniu, trwając we względnym bezruchu. Jedynie paszcza znajdująca się na końcu jego ogona co jakiś czas otwierała się i zamykała, uderzając ostrymi zębami o siebie. Oczy 'ogona' były zdecydowanie lepiej widocznymi, więc może to właśnie tę parę czerwonych ślepi mogłeś zaobserwować wcześniej?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein początkowo miał ochotę jedynie powiedzieć ''wtf'', ale sobie darował. Już nie jedno słowo powiedział a potem było gorzej.
Zaś co do tamtego śmiechu okolicy to po prostu zareagował westchnięciem. Darował sobie jakiekolwiek dyrdymały, bo i po co sobie strzępić język hmm?
Wilk zastrzygł uchem jak zobaczył kątem oka tego.. to... to coś, to stworzenie.
Nie był ani przerażony ani wściekły. Zero jakiegokolwiek odreagowywania. Po prostu stał i tyle, bo co miał innego robić? Przecież nie zacznie gadać, bo go to tylko zgubi.
Odwrócił się bardzo spokojnie. Obserwował właściciela ogona, nie sam ogon.
Dlaczego? Bo takiemu czemuś nie powinno się patrzeć w oczy a tym bardziej w zębiska.
Byleby spokojnie. Co może zrobić? A może zapali pochodnię? Jest taka możliwość, jednak user nie wie czy tak można.
Teraz myśl. Atak odpada, ucieczka nie ma najmniejszego sensu bo to coś i tak go zaatakuje na pewno. Kein jesteś wojownikiem więc chociaż chwilkę zastanów się nad taktyką.
Na wszelki wypadek pojawiły się też skrzydła i w razie jakiegokolwiek ataku będzie on próbował wzlecieć w górę aby zniknąć z pola widzenia tego stworzenia.
Potem najwyżej by wykręcił i przez drzwi próbował przelecieć.
Ale nie - chwilowo tylko się obrócił i obserwował to coś w milczeniu.
Nie wyciągał także i broni, bo to byłaby jedynie głupota z jego strony.
Co teraz będzie?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] 5y174yv

Istota jawnie zdawała Ci się przyglądać, trwając we względnym bezruchu. Stała raptem kilka metrów od Ciebie, zatem nie wyglądała równie strasznie, niźli mogłaby się prezentować, będąc dalej. Zdecydowanie ciemne futro mogłoby w mroku sprawiać wrażenie, jakoby stworzenie niemalże scalało się z ciemnością - wtedy widocznym byłaby jaśniejsza, nieco może podobna do małpiej, twarz oraz, naturalnie, świecące się lekko oczy, znajdujące się na przeciwnym krańcu cielska, niż można by przypuszczać. Byt ten, niecodzienny i niespotykany na każdym kroku, nie drgnął nawet. Nie atakował, nie krzyczał, nie przywoływal na facjatę groźnych min. Zupełnie, jakby nie ruszała go Twoja obecność. Pochodnię zapalić można, a jakże! Zgaszenie jej stanowiło coś na kształt ostrzeżenia a może zaproszenia do zabawy? Wskazówka: u mnie jest niemal wszelka dowolność - kiedy coś jest 'zakazane', na pewno o tym wspomnę. Nie lubię nikogo ograniczać, pod żadnym względem.
- Czy podejrzewasz chociaż, dokąd prowadzą te wrota? - zapytał dopiero po krótkiej chwili milczenia. W tonie jego wypowiedzi majaczył jeno spokój, zaś barwa jego wyraźnie oddawała posturę bestii: niski, jakby nieco stłumiony czy wydobywający się ze znajdującego się na dnie beczki radyjka.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Hmm czyli nie zgniecie i nie zabije chwilowo. Dobrze wiedzieć więc.
Nie będzie ten wilk zapalał pochodni jeszcze w tej chwili póki ten stwór przed nim stoi. To chyba byłaby zwyczajna głupota w takim momencie.
- Miałem nadzieję, że w miejsce w którym dowiem się o co chodzi z tym lasem i cieniami. Nie powiem, widzę takie coś po raz pierwszy i chciałbym się dowiedzieć również tego...
I tutaj zamilkł tak samo jak i wena usera.
Nie interesowało tego wilka nic, ale wciąż nie pokazywał strachu. Jego to był bardzo spokojny, ale nie na tyle aby wskazywać, że jest całkowicie wyluzowany bo to wskazywałoby na idioctwo wilka lub.. coś innego, a o tym nie warto jest wspominać.
Niestety, ale ten post będzie krótki.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] 5y174yv

Okej, mamy chwilę czasu, można zatem usiąść nad odpisami. Wybacz poprzedni post - nie wyszedł najlepiej. Mam nadzieję, że ten, który tworzę w tym momencie, okaże się choć odrobinę lepszym. Mniejszy pośpiech, chwila wytchnienia, mniej obowiązków. Na razie, ale jak to będzie przy sesji - nie wiadomo. Eseje najprawdopodobniej esejami być przestaną, lecz czy to na pewno źle?

Wargi stworzenia poczęły się powoli unosić, jakoby wykonanie każdego kolejnego milimetra ku górze, stanowiło dla ciemnofutrego nie lada wyzwanie. Wielki, że mógłby łamać mniej potężne drzewa, z pewnością silny oraz wytrzymały, tymczasem jednak z własnymi odruchami zdawał się nie dawać rady. Milczenie, trwające raptem koło dziesięciu sekund (chociaż mogło zdawać się, iż trwa o wiele, wiele dłużej), przerwane zostało cichym westchnieniem, które wyrwało się z gardzieli bestii. Jej niemały łeb poruszył się spokojnie, lekko przekrzywiając się w lewą stronę. Słabo widoczne, ukryte w meszku ciemnej sierści, oczęta obserwowały wilka, zaś paszcza, ulokowana na końcu ogona istoty, zdawała się być mniej przerażającą: zamknęła się, chowając przed spojrzeniem ostre niczym szpile zębiska. Nawet czerwone ślepia zdawały się skrzyć nieco mniej.
-  Ach, wilki, wilki... Pocieszne z Was stworzenia - ozwał się w końcu czarny zwierz, pokręcając z pobłażaniem łbem. Najprawdopodobniej podejście Kein'a bawiło go, chociaż nijak nie dało się tego odczuć, wsłuchując się w ton głosu: spokojny, opanowany, nie zawierający w sobie ani odrobiny jakichkolwiek emocji. Jedynie w spojrzeniu widniała krztyna rozbawienia, jednakże czy w tym mroku tak łatwo ją dostrzec? Nie jest to niemozliwe, jakże! Trzeba jedynie nieco mocniej wytężyć wzrok. Ostatecznie jednak stworzenie podeszło ku wrotom, nie przejmując się znajdującym się niedaleko wilkiem w stopniu, który umożliwił przemknięcie 'paszczy ogoniastej' tuż przed oczyma samca. Paszcza rozwarła się nieprzyjaźnie i gwałtownie zamknęła nieopodal nosa wilka, jakoby chcąc go ostrzec.
- To brama to Krainy Cienia. Wszelkie cienie, które czają się wokół, stanowią pozostałość po duszach istot z dawna przegonionych z Krainy. Bez prawa powrotu. Jedyne, co im pozostało, to nabijać się z turystów. Jeśli chcesz przejść, przede wszystkim musisz pozostawić tutaj pochodnię. Założę się, że niejedna z duszy wygnańców zdawała się 'wskoczyć' do ognia. Kiedy tylko ją zapalisz, te znów się pojawią. Za wprowadzenie choć jednego z cieni do krainy za wrotami grożą srogie sankcje. Z resztą... Za niemal wszystko, dla was normalne i oczywiste, grożą kary. Jesteś pewien, że chcesz tam isć?  - pytał oschle, przednią łapą drapiąc lekko w powierzchnię drzwi, czemu towarzyszył charakterystyczny, raczej niemiły dla ucha, odgłos.

 
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Spokojnie, ja i tak się nie staram w postach bo nie mam w ogóle weny, więc odpisy są wszędzie krótkie oraz nie esejowe. Poza tym komu by się chciało to czytać wszystko w momencie kiedy wyprawa nie będzie aż taka mega długa? (oby).

Wilk nie reagował wciąż zachowując względny spokój duszy i bezpodstawnego rozumowania wszystkich jako przeciwników.
Na te wszystkie słowa jedynie zaczął reagować w głowie lekkim zdziwieniem.
Nie wiedział co to stworzenie miało właściwie na myśli mówiąc, że zachowanie normalne u niego jest zakazane i karane tam.
Będzie musiał się jakoś podpytać, ale wpierw...
Decyzja męska Kein. Wchodzisz w tamten wymiar i szukasz przygody czy raczej wracasz do polowania i kończysz swoje nudne życie w tym miejscu? Tutaj trzeba wspomnieć, że jeszcze nie miał ten wilk szczeniaków ani nie był z Shathow. A nie chwilka, wtedy już był ale znał ten ból przez który postanowił się rozstać.
I w jego mózgu pojawiła się lampka na której wyraźnie było napisane ''Why not?''.
Czas na ryzyko i pokazanie dlaczego wilk zasłużył na wojownika (mimo iż sam w duszy błagał aby trafił na przeciwnika z którym może wygrać), pokazać, że potrafi zaryzykować.
- Jestem pewien, że chcę tam iść jednakże możesz powiedzieć co jest tam zakazane co jest u mnie normalne? Albo chociaż naprowadzić na to?
Pytał z nadzieją podchodząc do niego i zostawiając pochodnię. Trudno, będzie szedł w strachu i tyle.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] 5y174yv

Przepraszam ;__; . Obiecuję, że po tym tygodniu będę często i w ogóle, mam trzy prace do napisania i kolosa w czwartek, potem zostanie mi już tylko jeden egzamin. I magisterka...

Stworzenie pokręciło anemicznie łbem. Trudno określić, czy czaiła się w tym doza dezaprobaty, czy też może pobłażliwości. Niemniej jednak, odchrząknął krótko, a paszcza na końcu ogona oblizała się w tym czasie lubieżnie, trwając już dalej od Kein'a. Istota odwróciła głowę tak, coby spojrzeć na śmiałka.
- Kraina jest już oświetloną w stopniu dopuszczalnym, nie wolno zatem zapalać niczego dodatkowo. Nie wolno też spoglądać pod łapy, więc łeb lepiej trzymać wysoko. Zakazany jest krzyk oraz śmiech, w ogóle najlepiej nie wydawać głośnych dźwięków. Niedozwolone jest żadne mlaskanie, ciamkanie, oblizywanie pysków. Może brzmi to absurdalnie, lecz pewne tamtejsze istoty nienawidzą tego typu dźwięków  - rzekł spokojnie, przykładając - podobnie jak wcześniej czarny wilk - łapę do znaku na wrotach; nie naciskał jednak i nie napierał, a jedynie lekko ją opierał.
- Nie wolno prawić komplementów i najlepiej niczego nie odczuwać. A jeśli już musisz czuć jakiekolwiek emocje - nie okazuj tego. Dla własnego dobra i na wszelki wypadek. A, i jeszcze jedno! Pod żadnym pozorem nie dotykaj tych znaków. Nie jesteś do tego upoważnionym, także mam pełne prawo odgryźć Ci łeb - rzekł beznamiętnie, mamrocząc pod nosem jakieś fomułki, jednakże nawet, gdyby Kein był ekspertem w dziedzinie używanego przez niego języka, nie byłby  w stanie rozszyfrować poszczególnych słów czy zdań - istota mówiła bardzo szybko, niewyraźnie, cicho. Drzwi zaskrzypiały, lekko się uchylając. Za nimi znajdował się portal. Bestia spojrzała na wilka.
- Wciąż możesz zawrócić - przestrzegł.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Spokojnie, nic się nie stało. Sama dobrze wiesz, że akurat na ciebie i twoje posty mogę czekać długo. Wtedy fakt.. nie mogłem, bo trwało to zbyt długo ale teraz przeżyję.

Kein'a nie interesowało już nawet podejście tego.. czegoś, tego stworzenia. Mógłby na niego ryczeć, rzucić się, zgwałcić i tak dalej i tak dalej, ale on.. po prostu by to ignorował.
Cel jego jest prosty, iść na przód. Do krainy cieni.. i tam dokładnie dowiedzieć się o co tutaj biega.
-...Hmm.... no dobra, zapamiętam. Po prostu nie zachowywać się tak jak robi to zwyczajny wilk. No nic, jestem gotów i pewien tego, że chcę tam wkroczyć. Nie mam zamiaru już zawracać.
Wstał.. i po prostu był gotowy, na to aby ruszyć przed siebie. Problem jednak stanowił pewien stan tego basiora czarnego.. dobrze, że tutaj deszczu nie ma bo wtedy byłby to totalnie inny Kein. Taki.. który nie wie nawet co to znaczy litość dla ukochanej osoby.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] 5y174yv

Bestia w milczeniu skinęła łbem. Rzuciła pod nosem jeszcze kilka słów, a portal zdawał się poszerzać, nie bacząc na wrota, które nagle przestały stanowić jakiekolwiek ograniczenie. W końcu okolicę spowijać zaczęła ciemnoszara, jakoby nieco nieśmiała, poświata, która - niczym czarna dziura - zasysała wszystko, co tylko znalazło się w 'polu rażenia'; w jej zasięgu, który rósł z każdą chwilą... Cóż zatem nadzwyczajnego było w tym, że niewiele czasu potrzeba było, aby zarówno Kein, jak i sama bestia, objęci zostali mocą portalu. Poczuli zapewne pewne mrowienie, by za moment zniknąć z pola widzenia. Portal począł  się zwężać, by następnie znów "schować się" w pniu drzewa, zaś ciężkie wrota powoli się poruszyły, aby z głośnym trzaskiem ponownie oddzielić portal od lasu. Znak, znajdujący się na bramie, rozświetlił się na moment jasno, aby następnie powrócić do stanu pierwotnego. Co z Keinem? Czy stworzenie o dwóch paszczach nadal mu towarzyszyło?


* * *


- Jesteś w jednym kawałku? - ozwała się niecodzienna istota. Portal, w którym jeszcze przed momentem znajdował się nasz śmiałek, uderzał  osoby znajdujące się weń srebrzystą poświatą, na tyle intensywną, iż niezmrużenie oczu mogłoby poskutkować oślepieniem. Teraz, kiedy portal wyrzucił ciała ssaków w Krainie Cieni, można było podjąć próbę rozklejenia powiek.
-  Za jakąś chwilę i Twoje oko przyzwyczai się do ciemności. Poczekamy chwilę, zanim ruszymy dalej - zaproponował towarzysz Kein'a, przysiadając niedaleko. Prawda była taka, iż wilka otaczała ciemność tak czarna i głęboka, jakiej jeszcze nigdy nie widz... nie doznał, bo i widzeniu trudno tutaj mówić.

Po łapami czuć można było suchą, jakby spaloną z dawna ziemię, sypiącą się przy kroku i nieprzyjemnie pchającą się pomiędzy palce, szorstką swoją fakturą drażniąc poduszki łap. Lodowate powietrze zdawało się dokuczać nosom, szarpało też sierść w mocnych i gwałtownych powiewach, na szczęście były one dostatecznie rzadkie, by funkcjonowanie było możliwe - bez obawy, iż pewnego dnia porwie Cię jakie tornado, nigdy więcej światu nie oddając. Jednakże pomimo tychże wiatrów nie było słychać żadnego trzaskania gałęzi czy szelestu liści; poza głuchym huczeniem powietrza nie dało sie w zasadzie usłyszeć niczego innego. Nozdrza, poza mroźnym powietrzem, drażnił też zapach stęchlizny oraz spalenizny, które nie stanowiły najprzyjemniejszej mieszanki, zważywszy na czułość wilczego zmysłu powonienia.
Widocznie nie wylądowaliście w samym centrum krainy, a raczej na jej obrzeżach. Na głuchym pustkowiu. Idealny klimat dla naszego Kein'a, prawda?


Zmysł wzroku "włączy się" po dwóch postach Kein'a. Na koniec drugiego, o, żeby nie było niejasności, czy już widzi - czy jeszcze nie.



Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
NiP. Od dzisiaj stawiam zawsze na ten team <3333
Nie pytajcie, prywatne sprawy hazardowe usera XD

Kein nie ogarniał w ogóle co się dzieje. Lekko mu się to skojarzyło z wyprawą w świat który był odwrotny do realnego.. w sumie nie wrócił z niego w teorii. Wracając w każdym razie.
Nie otwierał oczu bo nawet nie chciał. Znaczy się.. próbował jakoś ogarnąć siebie i przyzwyczaić do tego światła. Ach taki ból. Pomyślmy jedynie co by temu.. czemuś odpowiedzieć. Hmm, a niech będzie on nazwany Heniek, o! Czemu nie? Czarny basior nie kojarzy nikogo z Anglii kto się tak nazywał a przebiegając przez Polskę natrafił na takiego jednego pijaczynę.. fajny był. W każdym razie znowu user sobie przypomniał o tym aby przerobić ponownie KP.
- W jednym kawałku.. czuć niby czuję wszystko, ale jak jest naprawdę to nie wiem. Chyba nie spaliło mi futra co?
W tym momencie chciał się zaśmiać, ale poskutkowało to jedynie ugryzieniem w język. Oby to nie liczyło się do utraty HP (lol XD).
- Wiesz możemy ogólnie chyba iść jeżeli nie ma nic o co bym się potknął przede mną. W końcu jak będziesz coś mówił to od razu się skapnę gdzie iść. - rzekł.
Tak sobie też myślał.. a co byłoby jeśli tak przerobić pewną rzecz... hmm ale to jak powróci do Krainy. Tam się całkowicie najwyżej zmieni.
Czekał.. a może i uda się coś pogadać z nim? Gdyby mógł to by zlustrował spojrzeniem Heńka tylko.. no był ślepy po prostu.
Deszcz działa tak, że rozwala w teorii on całą psychikę samca. Ciekawe odreagowywanie, tylko co jakby to przetrzymać w takim stanie? Bez walki ani spotykania kogoś? Miałoby to właściwie lekki sens.
Powrót do domu będzie jednoznaczny z wielkimi zmianami.
Pomyślmy nad tym jak go zmienić. Na pewno ulepszony sprzęt. To jest podstawa. Dalej - psychika. Umocnić i zmienić całkowicie. Potem.. może powrócić na stare śmieci czyli do podróży i walenia na dosłownie wszystko co się dzieje wokół? To by miało właściwie nawet i sens. Dobra, nad tym ostatnim trzeba jeszcze pomyśleć.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] XpqceKn

Spokojnie, Tahaś HP odbiera tylko wtedy, kiedy sam stworzy do tego warunki.
Bestia pokręciła łbem, jednak nie odezwała się na początku ani słowem. Szczęki na końcu ogona jednak nie zgadzały się na wizję milczenia, toteż zasyczała przeciągle, następnie rozwarła się szeroko i głośno zamknęła. Chociaż Kein nie był w stanie jeszcze tego dojrzeć, stwór zganił spojrzeniem własny zad, jakkolwiek irracjonalnie by to nie brzmiało.
- Idziemy w twoją prawą stronę. Futra Ci nie spaliło. Można rzec, że jesteśmy na przedmieściu Piekła, więc niechaj odór siarki czy spalenizny Cię nie zastanawia. To naturalne w takich miejscach - rzekł "Heniek", a w tonie jego wypowiedzi na próżno szukać emocji. W końcu zasady tego miejsca należały do tych, które w dość oczywisty sposób opisują, modyfikują i kształtują  sposób życia, bycia i funkcjonowania. Turystów i tubylców.

Miejsce opisać należy, albowiem raptem kilka linijek tekstu Keina dzieli go od odzyskania wzroku. Ostatnie zdania następnego postu, pamiętaj!
Poza tym, co powiedziane wcześniej: obecnie wokół nie było niczego, praktycznie. Kein i "Heniek" znajdowali się obecnie pomiędzy skałami, wysokimi i wcale niestromymi, ot, jakoby pomiędzy nimi pałętała się ścieżyna, a na jej środku - wilk i jego towarzysz. Pomiędzy skalnymi granicami znajdowało się raptem około dwudziestu metrów płaskiego, pokrytego popiołem podłoża. Jeżeli Kein obróci się w prawo ujrzy zarys majaczących w mgle i półmroku korzeni, pni oraz wysuszonych do cna drzew o spalonych i połamanych konarach. Na gałęziach roiło się od ciemnych, ptasich sylwetek.

"Heniek" nie czekał na zdanie ani słowo Kein'a. W końcu uparciuch oznajmił, że chce iść; on odpowiedział, którędy. Co miał zrobić? Prowadzić go za łapkę? Nie przejmował się tym, czy basior go dogoni, czy zostanie w tyle, czy też może się zgubi. Nie jego to problem.
- Ruszajmy - rzekł tylko oschle. Wilk mógł usłyszeć kroki, świadczące o tym, że jego kompan ruszył we wskazanym kierunku, krocząc na tyle niespiesznie, iż spokojnie mógłby dotrzymać mu kroku. Oczywiście będzie musiał przebierać odrobinę szybciej łapami, bo był mniejszy i - tym samym - stawiał krótsze kroki.


Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- Ta.. pamiętam jeszcze jak ktoś zarzucił tekstem, że spali piekło. No cóż, ciekawa była ta osóbka kiedyś. - rzucił z lekkim westchnięciem do samego siebie.
A userowi przypomniało się jak toster podczas apokalipsy jądrowej powiedział, że spali ziemię.. a potem się go łatwo zaginało tym, że już została spalona. Potem wrzucili go do wanny i przestał spalać innym grzanki. To był chyba najdziwniejszy dlc do gry jaki powstał.
Wracając...
No nie miał innego wyboru Kein aniżeli ruszyć za tym upartym Heńkiem który za grosz nie miał szacunku dla osób słabszych.
No dobra, może lekko miał.. ale i tak wkurzał czasami swoim zachowaniem. Taki Kein jest głupi, że cały czas tak myśli.
No nijak tutaj się rozpisać nie da właściwie, bo co można powiedzieć o tym jak się idzie za czymś czego się nawet nie widzi?
Poza tym bardzo dobrze wiedział, że jest w piekle bo gdzie indziej mógł trafić szczerze mówiąc?
Przeraża go to trochę, ale nie ma nad czym się zastanawiać. Sam się durniu tutaj wybrałeś to teraz płać za swoją głupotę.
Hmm... a co jakby się puściło bąka? Chyba nie byłoby problemu jakby sobie ogon spalił.. stop. Trzeba myśleć w końcu normalnie i tyle.
Tak teraz sobie przypomniał pewną rzecz... nie był nigdy w takim miejscu. Podobnie nigdy nie było, a już o tym całym cieple nie będzie wspominał.
Ajć.. potem będzie musiał sobie znaleźć jeziorko i zostać tam na kilka lat nawet.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] XpqceKn

Heniek nie miał szacunku do osób słabszych? Och, jakże łatwo ocenić kogoś, kogo nawet nie znamy. Przyprowadził go tutaj, zaoferował pomoc i pełnił rolę przewodnika wycieczki. Gdyby biedaczysko dowiedziało się, jakie mniemanie o jego istocie ma Kein, z pewnością pękłoby mu serce. Kein'owi, nie Heńkowi.
Przez tekst z bąkiem oraz - co gorsza! - próbę wizualizacji tego Użyszkodniczki... cóż, obraz ten niczym puszczany z rzutnika na przedniej ścianie czaszki zdecydowanie pozytywnie wpłynął na samopoczucie MG, mamy za to dodatkowe punkty? Nie, niestety. Ale będę Ci to pamiętać. Znaczy... jak już się pozbieram z podłogi. Już lepiej. Wracajmy zatem, bo czas goni! Nie, nie userkę. Kein'a. Dlaczego? Kiedyś na pewno się dowiecie!
- Chętnie poznałbym tego pyszałka - zauważyła bestia obojętnie, zatrzymując się przed jednym z drzew. Zatrzymanie się było o tyle gwałtowne, iż wyraźnie mogło świadczyć o powadze sytuacji. Jeden z siedzących na gałęzi kruków wrzasnął przeciągle; nie można było pozbyć się wrażenia, jakoby przed czymś ostrzegając. Heniek obrócił mozolnie łeb, nakazując wilkowi jedynie schowanie się, po czym padł niczym długi na ziemię. Około dziesięć sekund nerwowych konwulsji wyginało jego potężne cielsko we wszelkie możliwe strony, zaś paszcza na ogonie rozwarła się niespokojnie, szepnąwszy przeciągłe:
- Uciekajbogiń.
Następnie upadła na podłoże, a Kein nie mógł nie zauważyć, jak cień bestii zdaje się od niego oddzielić, by ulotnić się w kierunku przeciwnym do tego, do którego podążaliście. Z drzew zerwały się z krzykiem czarne ptaki, uciekając gdzie tylko można było, zaś na pniach pojawiać się zaczęły znaki, których - jak pamiętamy - nie wolno Ci było dotykać. Z racji specyfiki miejsca, w którym się znajdujesz, możesz uciec tylko przed siebie lub cofnąć w miejsce, z którego podążałeś. Dwie drogi ucieczki. Jeśli jednak spojrzysz za siebie, dostrzeżesz pewną prawidłowość: znaki zdają się pojawiać właśnie ze strony miejsca, z którego szliście. Tam były najjaśniejsze, najbardziej wyraźne oraz najintensywniej świecące; w okolicy, gdzie się znajdujesz, były przyblakłe i jakoby przygaszone.


Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Spokojnie. Z tymi opisami Heńka to user żartuje. Czasami lepiej trochę nakłamać w postach.
- Ta.. ten pyszałek jest tak jakby martwy z tego co dobrze pamiętam. - odparł.
W pewnym momencie coś się wydarzyło co powiedzmy iż...
Nie tyle go zdenerwowało co przeraziło szczerze mówiąc.
Wybór wilka jednak polegał na tym aby biec przed siebie. Czym dalej jest od znaków tym lepiej.
Biec..
Nie ma wyboru.
Nie ma życia.
Czas leci.
Tak samo jak i user nie ma totalnie weny na tego posta więc jedynie robi totalny spam aby userka nie czuła się nim zawiedziona.
Przepraszam.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] XpqceKn

Po pierwsze: nie przepraszaj, bo i nie masz za co. Po drugie: nigdy mnie nie zawiodłeś i w ten sposób nigdy tego nie zrobisz. Po trzecie: ja też nijak nie mam weny, wybacz więc, jeśli moje posty jakkolwiek odbiegają od tolerowanej normy.

Znaki zostały w tyle. Tak przynajmniej podpowiadała logika. Kein mógł odczuwać pewne zmęczenie. Gwałtowne bicie serca oraz przyspieszony oddech przypominały Ci jedynie, jak blisko czyhała śmierć. Motywowały jednocześnie do ucieczki, byle jak najdalej od potencjalnego zagrożenia, które może wydawać się niezrozumiałym, absurdalnym czy wręcz zakrawającym pod nonsens. Byle najdalej. Byle najszybciej. Piach włazi pomiędzy palce. Drażni skórę. Odór stęchlizny zdaje się nasilać, być coraz mniej znośnym. Zupełnie, jakbyś znajdował się na cmentarzysku. Wokół unosił się smród rozkładanych tkanek. Pomiędzy drzewami przemykają cienie. Niewielkie, jakby należące do istotek dwunożnych.
- Zaczeeekaaaaj. Nie pęęęędź. Gdzie się śpieszszszszyszsz? Po coooo ten pooośpiech? - szeptały. Odnosisz wrażenie, iż ich oczy jaśnieją czerwoną barwą, zaś w miejscu, gdzie miałyby uśmiech, widnieć się zdaje uśmiech. Cyniczny, prześmiewczy, kpiący. Znaki pojawiają się obok. Nie uciekłeś. Przyspieszyłeś, to prawda - jednak i one zdały się "pochłaniać las" w zatrważającym tempie.
- Pobaw się z naaaami - prosiły cieniste postaci, podążając za Tobą. Wyciągają ku Tobie niewielkie, ciemne rączki.
- Jesssteśmy takie ssamotne - wyjaśniały smutno, chociaż wyraz ich pyszczków zdawał się świadczyć o zupełnie innych emocjach.


Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
A więc tak to musi być.
Dobrze więc. Tak oto Kein będzie poruszał się wbrew swojej woli.
Wyobraził sobie w swoim łebku deszcz.. taki jeden piękny wiosenny, zaraz po wielkim mordzie jego rodziców. Był taki... idealny. Każda tamta chwilka zdawała się go przybliżać do stanu wielkiego spokoju.. potem zaś nadszedł moment wielkiego wnerwienia.
- Miłej męczarni cienie. - rzucił w tył do tych stworzeń.
Nie miał przecież zamiaru się do nich w ogóle odwracać.
Będzie parł do przodu tak długo jak się da. Nie podda się w swojej decyzji.
Nie ma tak łatwo.
Poza tym problem też był taki iż.. skoro nie dawały spokoju to za wiele mu się nie uda zrobić w tej chwili. Walczyć przecież nie będzie.
Jedno user chciał tylko nadmienić - cień wilka nie żyje własnym życiem jak coś. Tylko tyle.
Time, it's eating me alive...
Unable to rewind...
I know that I'm dying right now... And it seems that I'm so far gone, but not for long...
Całej reszty się dowiecie potem. Takie myśli są może dziwne.. ale ''Keinowate''.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] Oqtpqm3

Cisza. Piach przesypuje się pomiędzy palcami. Przebierasz łapami, lecz nie przemieszczasz się. Do przodu. Do tyłu. Stoisz w miejscu. Próba. Rozczarowanie. Nadal to samo. Nadal ten las. Nadal bezruch. Cisza. Najbardziej dotkliwa, zdaje się przedzierać wprost do mózgowia. Masz wrażenie, iż słyszysz własne myśli. Potężny wiatr potarmosił Twoją sierść. Kątem oka dostrzegasz, jak cienie "unoszą się" z podłoża. Kątem oka dostrzegasz, jak nabierają kształtów. Kątem oka dostrzegasz smoliste sylwetki, o czerwonych ślepiach, które zdają się mieć w sobie coś hipnotyzującego. Nie były wyższe niż na 30 centymetrów, więc - słowem - kurduple jak nic. "Kolosy" podeszły w stronę wilka, uśmiechając nieprzyjemnie.
- Nie chcesz się z nami baaawić? - spytał jeden z nich, wysuwając się na przód. Stanął niedaleko Ciebie, przyglądając Ci się z zainteresowaniem. Cień spowił całe otoczenie, niczym czarną falą zalewając podłoże. Stworzonka, niczym głodna banda raptorów, otoczyła czarnego wilka, zadzierając łebki by spojrzeć na jego osobę. Czarna fala co rusz rozstępowała się na mniejsze odłamy, które dawały początek nowym stworzeniom. Stworzeniom, które spoglądały na wilka ogromnymi, czerwonawymi oczętami, wyczekując reakcji. Bawić się. Teraz. Już. Czarna fala w końcu przestała wydawać nowe istoty, jednak pomimo tego i tak miały już przewagę liczebną. Było ich około pięćdziesięciu, a to daje (w sporym przybliżeniu) około setkę ocząt. Około, albowiem niektóre z nich posiadały jeno jedno ślepie podczas gdy inne obdarzone zostały dodatkowym okiem na środku czoła.
- Wszyscy żałują czaaasu na zabawę. a my tak bardzo lubimy się baaaawić - rzekł obojętnie lider szajki, uśmiechając dość przerażająco. Znaki, które widniały na drzewach czy kamieniach, zniknęły, jakby wraz z pojawieniem się tychże istotek. Uśmiechniętych, malutkich, skorych do zabawy. Przywódca podszedł do Kein'a na tyle blisko, iż rzec śmiało można, że był na wyciągnięcie łapy.


Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Brak emocji.. trzeba to jakoś wytrzymać.
50 tych dziwnych stworzonek.. ojojoj. Teraz szybkie myśli Kein. Twarde wnioski i działania. Ale one są tak obrzydliwie słooodkie... STOP. Nie patrz się.
Kolejne wyobrażenia deszczu przyniosły jedynie taki skutek, że wilk o ile mógł to spróbował przelecieć nad tym czymś.. nad tymi czymiś? Nie, to nie miało sensu a ostatnie słowo nie istnieje.
Więc.. jeśli przeleciał to biegnie dalej w drugą stronę tak aby mógł zawrócić.
Jeśli nie może.. to stanie i będzie walczył choćby i do utraty tchu.
Nie ma sensu aby im na cokolwiek pozwalać.
- Bawcie się same. Jest was tyle, że na pewno sobie poradzicie.
Cóż.. z jednej strony to miało sens ale i tak user strzelił facepalma jak przeczytał i stworzył tą wypowiedź.
Nie każdy jest idealny!
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

By rozproszyć mrok... [Wyprawa Kein'a] Oqtpqm3
HP stworków, jakby co: nieznane.
Wyglądają na okolo 30 - 50.


Czarna fala zdawała się odstąpić, jakby cofnąwszy się i znikając. Cień zaczął spowijać otoczenie, znajdujące się tam, skąd pojawił się Kein. Z czasem oddaliła się na tyle, iż nie sposób było ją w ogóle dostrzec. Istotki, które nadal wpatrywały się w Ciebie z czymś na kształt nadziei odmalowanej w hipnotycznie wyglądających oczkach, podeszły równie blisko, jak ich lider. Ich niewielkie rączki wyciągały się w Twoją stronę niczym łapki małego dzieciątka, które domaga się wzięcia na ręce, przytulenia, ucałowania. Zabawy. Tylko tego zdawały się pragnąć te istotki. Nie masz serca, Keinie, nie masz! Jak można  być tak niewzruszonym, niewrażliwym na te czerwone ślepka? Ach, uciekasz więc, próbując drogą powietrzną umknąć uroczym maluchom? Udało się! Uniosłeś się! Poczułeś, jak skrzydła uderzają w powietrze, a wiatr tarmosi Twoją sierść. Wzniosłeś się! Lecisz! O... Już nie... Jak to?!
- Źle się bawisz! Źleee! Mylisz zaaasaady tej gryyy - szeptały chórem małe stworzonka. Z góry widać lepiej, prawda? Z góry można dostrzec, że żadna z tych istotek nie rzuca na podłoże cienia, chociaż Twój ciemny zarys jest całkiem widoczny. Zupełnie, jakby owa czarna fala stanowiła skupisko cieni tychże stworzonek. Pewnie i tak właśnie było. Jednak istniało coś, co mogło wprawić w pewnego rodzaju zaskoczenie tudzież zakłopotanie: otóż z podłoża, pokrytego suchym piachem i popiołem, wyrosło coś na kształt pnączy. Czarnych, smolistych, jednakże pokrytych czymś, co może kojarzyć się z gęstą krwią. Czyżby to krew ofiar tych, którzy zapomnieli o regulaminie?  A może to krew tych, którzy odmówili zabawy ze stworkami? Nie wiesz tego. Wiesz natomiast, iż owe pnącza winne są temu, że choć walczysz z oporem powietrza, do przodu się nie przemieszczasz. Oto bowiem oplotły się one wokół Twoich łap, uniemożliwiając dalszą wędrówkę. Nikt nie mówił, że będzie łatwo...
- Dlaczego od nasss ucieeekasz? Chceeemy się bawić. Tyyylko tyle. B-A-W-I-Ć - odzywały się niemal jednocześnie. Niemal, więc z racji na drobne opóźnienia niektórych jednostek odnieść można wrażenie, jakoby po okolicy roznosił się tylko pozbawiony kształtu szmer. Jednakże, pomimo tego, idealnie można było rozpoznać poszczególne wyrażenia oraz zwroty.

Pnącza nie sprawiają większego dyskomfortu. Jedynie - niczym smycz - uniemożliwiają zbytniego oddalenia się od miejsca, w którym się znajdujesz. Około piętnastu metrów ponad podłożem, zasięg: około dziesięciu metrów w każdą stronę. Bo i "smycz" ma około dziesięciu metrów. Userka nie jest pewna, ale to chyba dość logiczne. Niemożliwe wydaje się zerwanie tychże lin, jednak nie masz tego pewności: bo nie zdążyłeś jeszcze na dobre szarpnąć. Masz w końcu noże. Pnącza nie ciągną także w żadną ze stron, a jedynie przytrzymują Cie na uwięzi.





Sponsored content