Bring death to those who spurned the holy power of the Monolith.

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak więc też i oto przybyła nasza wadera w te tereny w jednym prostym celu. Zabić to co ma się w tym miejscu zjawić. Cóż to będzie? Czym jest ten oddział Monolitu który wezwał Wano? Czemu tak nienawidzi Krainy i czemu to wszystko ma się odbić na tych co tutaj mieszkają, mają rodziny?
Jeśli chcecie wiedzieć to nie ma na to łatwiejszej drogi aniżeli połączenie wszystkich faktów podczas tej wyprawy. User nie podsumuje świadomości swojej postaci pod koniec, ale aby to rozgryźć wystarczy znaleźć 5 nagrań ukrytych w tej wyprawie. Skleić tekst i wtedy zrozumieć dlaczego tak jest, a nie inaczej.
Jaki to był teren w który musiała się udać Shathow?
Otóż był to teren typowo leśny. Aby utrudnić zadanie - jest noc i pada deszcz. Jeżeli się nie zaczniesz starać to zginiesz, a Kraina przepadnie.
Tak - MG wtedy się zabawi w fabule.
Wilczyca mogła się poruszać normalnie lub bezszelestnie, wszystko jedno ponieważ... przeciwnik poruszał się inaczej aniżeli ona.
Monolit to jest odział który przybył aż z Ukrainy (dokładniej Czarnobyla). Są to ludzie, a właściwie nawet i fanatycy. Najciekawsze jest to, że przybyli tutaj z powodu iż według tamtego basiora znajduje się coś na tych terenach wartościowego. Co? Dowiecie się potem.
Shathow mogła zerknąć w górę i dowiedzieć się skąd ten hałas.


Tak to wyglądało:

Bring death to those who spurned the holy power of the Monolith. Helicopters%20vehicles%20mi24%201920x1080%20wallpaper_wallpaperswa.com_41

Różnica jednak polegała na tym, że tamte śmigłowce strzelały ostrzegawczo. Chcieli zaprezentować jaką mają siłę oraz to ażeby wszyscy byli posłuszni wielkiemu Monolitowi! Jeszcze zobaczycie. Będziecie klękać i błagać o litość i wybaczenie.
Tutaj gra pozorów - wilczyca mogła zaobserwować, że helikoptery zmierzają w kierunku północnym, jednakże nadal mogła usłyszeć je z zachodu a potem wschodu. Dodatkowo zerwała się burza i wichura. Podążasz na ślepo. Jaki kierunek wybierzesz? I jak postarasz się o to abyś cokolwiek widziała?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ślepia wadery lśniły czerwienią, bez trudu przebijając mrok, deszcz i inne utrudnienia widoczności. Dwa słabe światełka zaś nie były dość mocne, by zostać dostrzeżone z paru metrów. Ot, zdychająca latarka ma tę samą moc.
Wadera, korzystając z robionego przez śmigłowce hałasu, poruszała się szybko, skupiając nie na ukryciu dźwięków, a na nie daniu się dostrzec.
Żałowała, oj, żałowała, że nie potrafi latać. Pozostawało jej tylko śledzić helikoptery (co na trudne nie wyglądało, sądząc po dźwięku).
Dzięki rentgenowi w oczach widziała sylwetki ludzi, zamkniętych w tych latających stalowych puszkach. Ludzie... To nie wróży nic dobrego. Nie przepadała za tym gatunkiem, i to chyba z wzajemnością.
Północ, zachód, wschód...
Niech będzie wschód. Miała nadzieję, że jej się poszczęści i trafi na miejsce lądowania helikopterów.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Otóż jeśli chodzi o kierunki świata (jeśli nie są oczywiście dokładnie opisane miejsca za nim się kryjące) to user zdradzi pewien sekret swoich wypraw - nieważne w którą stronę się podąży i tak będzie ona dobra.
Wadera mogła tak biec maksymalnie ze trzydzieści minut z nagięciem do dodatkowych dwudziestu sekund. Niezależnie od tego jak się starała poruszać - było pełno błota więc czy tak czy siak nie udało jej się ukryć swojej pozycji, bo każdy ruch łapą robił ogromny hałas.
Dodatkowo aby nie było aż tak wielkiego utrudnienia - za waderą ruszyła dwójka wilków. Jedna wadera oraz basior. Możliwe nawet, że wojownicy sądząc po znamionach. Czyżby jednak istniały inne watahy poza tym miejscem zwanym Krainą? Tak.

- Pomożemy. Nie chcemy tutaj ludzi na naszym terenie. - rzucił basior wyrównując jej kroku bądź biegu.
Tak oto Shathow ma dwójkę sojuszników kontra... no właśnie ile ludzi było tam? Skoro i tak użyła wadera rentgenu to odpowiedź brzmi - 13.
Dobrze ich wykorzystasz? Źle? Twoja decyzja, ponieważ można ich uśmiercić tak samo jak i twoją postać. Lepiej więc uważaj, bo będzie ciężko.
Nasza grupka dotarła na miejsce lądowania.


Bring death to those who spurned the holy power of the Monolith. Images?q=tbn:ANd9GcSLGlf8hzlqtJA1oDXukh-9jKv5W0aJGU43gP2pViuL-OTeVuhP

Wojownicy zaś stali i czekali na sygnał do ruszenia się.
Monolit co w tym czasie robił? Coś bardzo mało pożytecznego ponieważ dwunastu z nich ruszyło w stronę jakiegoś starego przejścia / katakumb w celu poszukania wejścia do Krainy. Źle trafili i odebrali sygnał najwidoczniej, lub Wano uwielbia sprowadzać wszystkich w tajne miejsca.
Został na miejscu tylko pilot który bardzo uparcie próbował rozgryźć jak działa działko zamontowane w śmigłowcu.


Bring death to those who spurned the holy power of the Monolith. Monolith_fan_armor

Szybkie oględziny.
Nastawienie: Neutralne.
HP: 100
Siła w skali od 1 - 10 (na podstawie wyglądu): 7

O tym czy atakujesz i czy tamci to zrobią decydujesz ty Shathow. W końcu jesteś dowódcą wojowników, teraz twoje zdolności zostaną poddane próbie. Chwilowo nie zostałaś wykryta, czaicie się w krzakach.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Skinęła głową wilkom.
Miło mieć wsparcie. Nawet, jeśli nie jest to przewaga liczebna, to zawsze coś, hmm?
Błoto uniemożliwiało podkradnięcie się, hmm? Więc na atak z zaskoczenia trudno liczyć. Ponadto człowiek stał przy działku, a lepiej takim nie oberwać. Lepiej też, by nie krzyczał, nie zaalarmował pozostałych.
Wyciągnęła uszkodzone PDA.
- Odwrócę jego uwagę, a wy odetnijcie go od maszyn. Potem atak od tyłu. Czysto i po cichu, postarajcie się, żeby za bardzo nie krwawił.
Brodząc w błocie oddaliła się trochę od Wojowników, by nie ściągnąć pilota na nich. Następnie zamachnęła się i rzuciła PDA w stronę człowieka tak, by znalazło się mniej więcej dwadzieścia metrów od człowieka.
- No podejdź... - mruknęła pod nosem.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Błąd. W końcu skąd nagle by się wzięło tam PDA? Wyraźnie sygnał był wysyłany pod kontekstem, że jeżeli urządzenie zostanie uszkodzone to oznacza atak. Poza tym nikt z ludzi wtedy nie zginął od niczego przez co pilot natychmiast wyjął broń i ostrzelał krzaki z całego magazynku. Szczęście takie, że wadera nie oberwała ani jednym pociskiem. Tak to jest jeśli ktoś nie potrafi ogarnąć pełnego odrzutu broni maszynowej a od razu rzuca się na tzw. full automatic.
Wojownicy nie mieli za dużego wyboru, więc rzucili się na tamtego próbując go zabić. No młody nie miał za bardzo szans więc zginął natychmiast.
Po chwili PDA Wano zniszczone uruchomiło się i zaczęło nadawać dziwny sygnał wokół. Co ciekawe - jednocześnie zagłuszało to sygnał z dołu i odtworzyła się wiadomość basiora:
''Jak tylko stary wrócę do Prypeci to robimy wypad pod hotel, zostawiłem tam parę rzeczy dla ciebie i twojej żony. Mam nadzieję, że jednak wytrzymała tamten wybuch z elektrowni. Poza tym widziałeś ostatnio Zgorzałe? Nie zjawił się na kazaniu, a na pewno nie wysłali go na barierę kontynuować ochronę Zony....*krzhagsja*'' - po tych słowach wiadomość się urwała.
Co teraz? Nieudana jedna akcja. Spokojnie, tutaj akurat była tylko jedna możliwość przejścia bez problemu - a mianowicie pozostawienie go przy życiu. Przypominam, że nastawienie miał neutralne..
No nic. W ramach wyjaśnienia - działkami da się sterować jedynie ze środka śmigłowca, nie jest ono przenośne. To jest typowe wyposażenie rosyjskich helikopterów szturmowych.
Ach.. jeden ze trzynastu. Wejście do katakumb stało otworem. Ale nie lepiej wpierw jakąś taktykę wymyślić?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Z pyszczka wadery wyrwało się westchnienie ulgi. Żyje jeszcze. Jeden z trzynastu... A już tak blisko? Trzeba bardziej uważać.
wylazła z krzaków. Złapała trupa za stopę, po czym odciągnęła. Ciało wrzuciła w jakieś krzaki.
Liczyła po cichu, że ludzie, jeśli się z katakumb wydostaną, spróbują poszukać towarzysza.
Następnie zabrała PDA. Może się jeszcze przyda?
Podeszła do wojowników.
- Zostało dwunastu. Jedno z was zostaje tutaj, żeby w razie czego sprzątnąć tych, którzy spróbują wyleźć. Drugie idzie za mną tam, w dół. Jesteście tutejsi? Macie pojęcie, co tam może czekać?
Parę podstawowych informacji się przyda, prawda? O katakumbach wiedziała niewiele, nawet rentgen nie pomagał w odkryciu rozkładu korytarzy.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No cóż, niewzruszona Shathow. Niczego innego szczerze mówiąc MG się nie spodziewał.
Jak dla usera - biedak. Nie chciał się w to mieszać ażeby tutaj nakreślić jego sytuację. Nie wszyscy w Zonie byli tam z powodów fanatycznych i tak dalej.. wiele osób po prostu szukało sposobu na pomoc rodzinie. Temu się nie udało przetrwać.
Ale dobrze, jedziemy teraz dalej. Nie możemy się martwić o to coś.
Ciało ukryte ale co to dało? Zadaniem pilota jest przecież pilnowanie maszyny, ukrywanie tego nieboszczyka nie ma najmniejszego sensu. Nikt nie chodzi się odlać w krzaki w tym oddziale. To jest wojsko, potrzeby załatwiają przed wylotem.
No nic, basior skinął łbem i został skrywając się dokładnie nad wejściem do jaskini.
Łatwiej mu będzie zaskoczyć tamtych z góry. To były jakieś maksymalnie cztery metry.
Wejście? Nie było w ogóle nadzwyczajne. Po prostu jedno zwykłe wejście do katakumb.
Jeden miała problem wadera wojowniczka - strasznie się trzęsła. Najwidoczniej musiała być albo zziębnięta albo ranna. Nie okaże ani tego ani tego.

- Jedyne co wiem o tych katakumbach to, że jest przejście w nich do jakiegoś dziwnego miejsca w którym ginęły wilki w niewyjaśnionych okolicznościach.
Mogli tak iść przez kilka minut i też tak było. Tylko parę tych słów, a potem milczenie.
Gdzie dotarli? Do rozwidlenia. Środkowa droga była ciemna, reszta jasna oraz unosił się z nich zapach spalenizny.
Co teraz?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Skinęła łbem ponownie. Zastanawiające, że też właśnie myślała o zostawieniu basiora na czatach.
Gdy dotarły do rozwidlenia, rozejrzała się. Dwie drogi... I dwie wilczyce, prawda?
Dodatkowo, lśniące ślepia mogłyby zdradzić Shathow, gdyby wybrała ciemny korytarz. Oczywistym więc jest, że należy jej się jasny.
Zauważyła również problemy towarzyszki. To również dobry powód, by posłać ją ciemnym korytarzem. Ciemny, znaczy bezpieczny.
- Ty idziesz tamtym korytarzem, ja drugim. Jeśli po minucie nigdzie nie dotrzesz, zawracasz i dołączasz do mnie. Jeśli trafisz... Postaraj się zdjąć kilku tak, by pozostali nie zauważyli. W razie czego spotykamy się tu za pół godziny. - oznajmiła.
Ruszyła jasnym korytarzem.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wadera jedynie skinęła łbem, po czym tak jak ledwo ruszyła w stronę korytarza tak rozległy się z niego strzały. Dziesiątki jak i nie setki strzałów... jaka była szansa na to, że przetrwała ten atak? Żadna, ale może to nie do niej strzelali hmm? Jest na to malutka (prawie niemożliwa) szansa.
No cóż, błędna decyzja. Trzeba się trzymać razem bo inaczej wszyscy zginą po kolei.
Ale nie można się załamywać, błędy się zdarzają nawet najlepszym.
Otóż nagle wybiegła nasza wadera bardzo szybko oddychając. To była panika. Nie była w ogóle ranna więc co się stało?
- JA TAM NIE WRACAM. Nie mam pojęcia co to było, ale wszyscy zaczęli nagle strzelać w... COŚ i to ich zabiło! Nie wszystkich, bo są niedobitki ale...z tamtych nie zostało prawie nic! Co najwyżej plamka! Jeśli faktycznie chcesz tam iść do zrób to sama, ja tam nie ruszę zadka nigdy.
Starała się opanować, jednak to nie dawało nic praktycznie.
Chciała jedynie aby to wszystko się wreszcie skończyło. Aby miała święty spokój od tego wszystkiego
.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shathow skrzywiła się lekko. Było wziąć basiora. Nie stchórzyłby tak łatwo.
W korytarzu jest coś, co zabija ludzi? I dobrze. Bardzo dobrze. Wróg mojego wroga, te sprawy...
Shathow była odważna do granic głupoty wręcz. Miała kiedyś farta dziabnąć boga w kostkę i przeżyć, by o tym opowiedzieć. Przebiegła na wylot przez niedźwiedzia polarnego i to nieumarłego. Spotkanie z Wano nic jej nie nauczyło... Cóż.
Spojrzała na tchórzofretkę.
- Więc ty zostajesz na początku tego korytarza. Czy ma on jakieś odgałęzienia? W każdym razie będziesz tu stać na wypadek, jakby z drugiego korytarza coś wylazło i chciało mnie dorwać od tyłu.
No sorry, to miała być Wojowniczka? Basior, owszem. Wydawał się całkiem znośny, przeszedł zapewne jakiś tam trening. Ale ona?
Cóż. Trzeba grać kartami, jakie się ma.
Wysłuchawszy odpowiedzi wadery ruszyła ciemnym korytarzem. Nie zamierzała walczyć z siedzącą tam istotą, jej celem byli ludzie. Miała nadzieję, że to, co tam siedzi, nie zmusi jej do walki.
Ale się nie bała. Wszystko to wynikało jeno z praktyczności i chłodnej kalkulacji.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Łatwo oceniać książkę po okładce czyż nie Shathow? Zobaczmy zaś jak tobie pójdzie. Teraz jedynie user przypomina a zgodzie na śmierć postaci oraz o najwyższym możliwym poziomie trudności.
Tak więc też i oto nasza wadera nie miała zamiaru się słuchać naszej ''bohaterki''. Wytknęła jej język oraz machnęła nerwowo ogonem, po czym zwyczajnie poleciała w inny korytarz biegnąc i starając się znaleźć wyjście.
Skoro Shath wchodziła w te ciemności to należy jedynie powiedzieć jedną rzecz - został on rozświetlony przez wiele latarek i innych tego typu spraw.
Co mogła zauważyć? Otóż coś bardzo dziwnego.... ponieważ leżały tam ciała dokładnie pięciu członków Monolitu. Jeden trzymał głowę drugiego chociaż sam jej nie miał, inny został nabity na pręty, jeszcze inny miał połowę ciała i został powieszony na lampie za pomocą swojego jelita cienkiego.. oczywiście po chwili spadł. Z innego została mała plamka, a ostatni... został tylko jego korpus. Czy aby na pewno chce się tam wadera wybierać? To jest mało powiedziane, że niebezpieczne. No cóż, skoro ludzie nie mieli szans to jakim cudem wilk by je miał?
Poza tym zawsze można powrócić i poszukać resztę tego oddziału. W końcu to jest główne i jedyne zadanie.
Ciekawe jednak było jedno.. znak monolitu który wadera mogła już skądś kojarzyć. Pytanie tylko skąd?
No nic, co teraz?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Pięciu zdjętych. Ale gdzie są te niedobitki do dobicia? Gdzie to, co je zabiło?
Ślepia wadery świeciły na czerwono, gdy rozglądała się po pomieszczeniu. Wolała korzystać z rentgena na wypadek różnych płapek i niewidzialnych lub korzystających z kapryśnego oswietlenia przeciwników.
Userka doskonale pamięta o pozwoleniu na śmierć i najwyższym stopniu trudności. To dodaje wyprawie realizmu. A jak Shathow padnie, to trudno.
Wadera ruszyła do przodu, nie za szybko i nie za wolno. Rozglądała się uważnie. Nie bała się ani trochę.
Po prostu szła naprzód. Po drodze zmodyfikowała lekko plan. Najpierw pozwoli potworowi wytłuc ludzi, a potem sama go zabije.
Bo i czemu nie? Potwór, katakumby... Na kilometr śmierdziało to skarbem.
A jeśli nie, to przynajmniej będzie miała o czym opowiadać.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak też i oto nasza wadera sama się prosiła. MG ostrzegał, ale po co słuchać? No cóż, co do reszty ludzi - są w innych korytarzach, bo głupotą byłoby zabrać dokładnie wszystkich w jedno miejsce. Rozdzielić się można i to jest dobry pomysł, ale nie tak jak to chciała Shathow, że pojedynczo by szli.
Natrafiła na coś...
Był to zmutowany człowiek. Posiadał on dziwny stary płaszcz, a dodatkowo był wzrostu samej wilczycy co ciekawe! Wyglądał jakby go ktoś kwasem oblał i do tego wymieszał z ogniem w płonącym budynku.
Nie było nawet sekundy na zastanowienie się nad planem ataku, bo ten już natychmiast to zrobił podnosząc waderę magią i rzucając ją wprost w pręt. Przebiło ją to na wylot, ale co dziwne - nie uszkodziło to żadnych narządów wewnętrznych, a samo krwawienie było małe jak na taki uraz.
Stwór podszedł do Shathow dokładnie oglądając każdy jej kawałek ciała. Chwycił jej łapę, po czym wyrwał. Potem zaś uszko.. i oko... Na samym końcu przepołowił ją na pół i odszedł. Duch z naszej wadery odleciał na parę sekund.. potem zaś okazało się, że to wszystko ale dosłownie wszystko co się stało to było jedno wielkie kłamstwo. Fakt - była nabita ale na człowieka, znajdowała się w jego ciele zamknięta. Potworek nasz szedł z nią do jakiegoś dziwnego miejsca które wydawało się reaktorem laboratorium. To nie były tak naprawdę katakumby a cały kompleks bazy wojskowej. Ludzie to potrafią ukrywać jednak swoje, że tak to ujmę ''wynalazki''. Typowo śmierdziało chemikaliami, a jeżeli się Shathow spojrzała w dół to mogła zauważyć zieloną maź.
Co teraz? Nie masz zbytnio szans na ucieczkę, a potwór zabiera cię gdzieś... i nie wygląda na to abyś była z tego zadowolona.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Oj, nie była z tego zadowolona, bardzo nie. Praktycznie unieruchomiona, niesiona jak worek kartofli. Bardzo niezadowolona. Niezadowolenie to obwieszczała światu głuchym warkotem nieprzerwanie wydobywającym się z pyska.
Szarpała się, próbowała gryźć wszystko, co znalazło się w zasięgu długich, białych kłów.
Gdyby mogła sięgnąć do pokrowca na miecz, przymocowanego na grzbiecie... Rąbnęłaby nekromorficznym ostrzem raz i drugi i z głowy.
Owszem, stwór był szybki. Ale był też dość niewielki i to dodało jej odwagi. Przeceniała więc stanowczo swoje szanse w walce z nim.
Gryzła, szarpała, próbowała się uwolnić, warczała. Nic więcej na ten moment zrobić nie mogła...
Więc oby to dało jakieś efekty.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Robal pokładowy, bądź zwyczajnie stwór nie dawał w ogóle za wygraną.
Szedł sobie spokojnie jak gdyby nigdy nic się nie stało. Poza tym miała zapewne jeden mały problem ponieważ to miejsce zaczynało nagle wyglądać tak:

Bring death to those who spurned the holy power of the Monolith. 640?cb=20131002153351

User oczywiście podkreśla, że to na górze dziwne w słoiku to jest wielki mózg.
I w tym momencie otworzyła się jedna inna kapsuła która najwidoczniej została zbudowana dla osobników trochę mniejszych. Tak też i oto nasz potworek sobie wszedł do niej zostawiając waderę całkowicie samą.
Ciało w którym się znajdowała nagle tak jakby się.. wypaliło wraz ze szkieletem, pozostawiając kupę popiołu. Dodatkowa informacja - Shathow złapała wirusa który powoli rozchodził się po jej mózgu trawiąc wspomnienia niektóre oraz lekko zmieniając psychikę.
Kolejną rzeczą było to, że jej sierść zaczynała siwieć oraz.. w niektórych miejscach zwyczajnie się rozlatywała.
Kości robiły się coraz słabsze a to wszystko spowodowane zostało przez jedną rzecz.
Obok znajdowała się mała konsolka która najwidoczniej uruchamiała procedury różne. Była tam wpisana miała linijka kodu którą wystarczy tylko zatwierdzić, ale czy to byłoby dobre wyjście?
Otóż zapewne nie.
Do tego jeszcze należy dodać, że ponownie rozległy się strzały, a to oznaczało iż nasz Monolit również się tutaj przebił.
Zaczęli ostrzeliwać tak jakby zombie się tutaj znajdujące (które również używały broni palnej i myślały).
Zaczyna się walka...
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nie! To nie może się tak skończyć! Shathow się nie zgadza!
Próbowała wstać, dotrzeć do konsolki. Gdy kości stały się zbyt słabe, zaczęła się czołgać, zostawiając ślad wyniszczonego wirusem futra. Nie miała pojęcia, co się z nią dzieje... Liczyła, że jak dotrze do tego czegoś, przyzwie stwora spowrotem. Ostatki funkcjonującego poprawnie mózgu krzyczały, że nie wolno jej zginąć, jeśli w momencie śmierci jej kły zaciśnięte nie będą na gardle wroga.
Monolit zignorowała. Teraz pragnęła tylko dorwać tego, kto ją tu przywlókł, zatopić kły w jego ciele, zabrać ze sobą w nicość...
Nie wierzyła w życie po życiu. A to zapewne znaczy, że po śmierci nie powróci. Nie będzie drugiej szansy. Musi zabić. Teraz.
Aktywowała konsolkę. Zatwierdziła kod. I czekała. Co dalej?
Co ona tu robi?
Nie!
Zorientowała się w sytuacji, choć zapewne za późno. W głowie powtarzała jedno zdanie: "Jestem Shathow i muszę zabić tego stwora".
Nie chciała umrzeć, nie wiedząc tego.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
I tak oto może się skończyć ta wyprawa... Monolit docierał coraz wyżej próbując dostać się do tego czegoś przy okazji szukając informacji o tym wielkim mózgu.
Starcia na dole trwały, cały czas ktoś otwierał ogień, cały czas ktoś umierał. Cały czas... coś się działo. Członków Monolitu było tam zaledwie pięciu tak jak też i wcześniej.
Ciekawe zaś gdzie była reszta.. ta dwójka.
A to okaże się potem.
Wprowadzając ten kod Shathow nawet nie wiedziała jak wielkie idioctwo zrobiła samej sobie... gdzie było wyjście? Siedem pięter w dół, pomiędzy tymi walkami. Musiałaby się przedrzeć przez tą całą chmarę.
Co się stało ze stworzeniem? Wypaliło go.. a może i przeniosło na inny poziom, ponieważ zniknął. Na ekranie zaczął wyświetlać się czas - 2 minuty.
Uruchomił się alarm, po czym cały kompleks zaczął się zawalać i wybuchać. Ewakuacja to najlepsze wyjście ponieważ włączyłaś samodestrukcję. Co teraz zrobisz Shathow? Czas leci, a ty nie masz szans na znalezienie swojego przeciwnika.. ani nasz na zemstę. Czasami jednak trzeba zmienić priorytety.
Monolit zaś cały czas walczył.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shathow zaczęła się czołgać. Kości były zbyt słabe, by mogła iść normalnie, futra z każdą chwilą wypadało więcej...
Czołgała się przed siebie, choć wiedziała, że nie zdąży.
To jest koniec.
Nie wydostanie się już, nie ma szans. Skoro nawet iść nie może... A wirus stopniowo wyniszcza jej organizm.
Co ją zabije? Wybuch, czy zarazki?
Czołgała się przed siebie. Bo i co innego jej pozostało? Mogła tylko się czołgać.
Ale przynajmniej wypełniła misję. Ludzie nie dotrą do Krainy. Zginą tu razem z nią.
Wciśnięciem jednego przycisku zabiła tak wielu...
Udało jej się, prawda? A tych, którzy się wydostaną, zabije wojownik z innej watahy.
Udało się.
Odkupiła swoją porażkę. Teraz może umrzeć spokojnie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Spokojnie... nie ma tak łatwo. Umrzesz potem, ale nie teraz.
Tak więc i ludzie słysząc ten alarm zaczęli biec jak oszaleli przez hordę zombie dobiegając do konsolki oraz Shathow. Była ona co prawda zablokowana, ale tam samo jak w Zonie - odstrzelili wielki mózg który znajdował się wyżej, przez co wszystko dosłownie stanęło. Nie ma wybuchów.. zawalania się... alarmu ani prądu.
Jedna rzecz jednakże mogła zastanowić wszystkich - członek Monolitu podszedł do wilczycy i zaczął ją dokładnie obserwować. Wydawała się.. dziwnie słaba co go zaniepokoiło.
Wrzasnął do dowódcy w pancerzu, a tamten chwycił Shathow tak jakby chciał ją ratować i zaczęli powoli wynosić się z tego miejsca na powierzchnię.

- Powiedz mi gdzie jest Kryształ Monolitu o którym mówił spowiednik Wano. Jeżeli nie to poszukamy go na własną rękę. - odezwał się człowiek z nadzieją.
Tutaj akurat mała podpowiedź i uzasadnienie - Monolit ślepo podążał za wolą spowiedników oraz osób związanych ściśle z nieistniejącym kryształem.
Nie doszli jeszcze do wyjścia w każdym razie.
Shathow - nie umierasz, ale wirus powoli cię wykańcza. Tylko.. jeden był szkopuł. Czy przypadkiem Shathow nie miała ich zabić za.... no właśnie - nic? W końcu było widać po Wano, że jest szaleńcem. Więc w jakim celu ona tutaj przybyła? Ratować Krainę.. ale czy aby na pewno to członkowie Monolitu byli tymi którzy zagrażają jej?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Już spieszę z wyjaśnieniami. Shathow miała zabić cały Monolit z trzech powodów. Po pierwsze i najważniejsze, bo Wano twierdził, że wzywając ich zniszczy Krainę. Po drugie, bo byli ludźmi, a ci, jak powszechnie wiadomo, strzelają do wilków. No i po trzecie, bo Wano chciał ją zabić. To dobra motywacja, czyż nie?
Ale zostawmy to.
Zwisała bezwładnie, niczym worek ziemniaków z rąk człowieka.
Kryształ? Jaki kryształ? Jaki by nie był, choć o żadnym nie słyszała, nie mogli...
Sekunda, chwila, stop!
Tsukuyomi. On miał kryształ. Może to o to chodzi? Żadne inne kryształy nie przychodziły jej do głowy. No, może jeszcze ten niewielki, który nosiła na szyi przy ważnych okazjach... Prezent od przyjaciela, pamiątka jedynych nieprzepracowanych świąt.
Świąt dość nieprzyjemnych, jeśli wspomnieć, że na koniec jej się oświadczył. Nie kochała go... I mu to powiedziała. A on odszedł.
Cudowne święta, strata przyjaciela. Od tego czasu żadnych świąt nie obchodziła.
- Nie ma tu kryształu. - wydusiła z siebie w końcu.
Nie miała pojęcia, czy człowiek ją zrozumie. Ale skoro dogadywał się z tym wariatem...? Może ten człowiek rozumiał wilki? Kto go tam wie?
Cóż, oby tak było. Inaczej raczej się nie dogadają. Inaczej jej słowa zabrzmią dla niego tylko jak przepełnione bólem i strachem skomlenie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Człowiek zaś zastanawiał się przez chwilkę co to może znaczyć... poza tym on bardzo dobrze wiedział o co chodzi ponieważ w końcu to był ten człowiek który zwerbował Wano i odpowiadał za wilczy oddział monolitu. Można to było nawet dowiedzieć się z PDA. Poza tym zaczęło się ściąganie na to urządzenie 5 plików dźwiękowych. Najwidoczniej.. najwidoczniej to o to chodziło.
Tak też i oto szli dalej przy czym dowódca nie mógł pozbierać myśli.. o co tutaj chodzi?

- Tak więc i Wano przestał być spowiednikiem skoro nas wszystkich okłamał. Bracia, czas się stąd zabierać ponownie do Zony. Potrzebują nam tam prawdziwi wyznawcy oraz kryształ. Ten tutejszy jest bezpieczny przy tym stworzeniu. Nie wiem czemu nas atakował, ale wiemy iż istnieje.
Puścił waderę, po czym załadował magazynek. Wszyscy nagle się odwrócili i rozpoczął się ostrzał... podłogi przed Shathow.
- Nie próbuj nawet za nami iść, bo nie należysz do nas. Każdy kto przekroczy świętą granicę zginie. Tak samo nie szukaj tutaj tego kryształu śmieciu, bo nie jesteś godna ujrzenia prawdziwego światła. Przekaż tamtemu, że jeszcze go dorwiemy za zdradę.
Odwrócili się i.. szli do wyjścia. No cóż, co teraz? Wiesz Shathow, że ten stwór tutaj cały czas jest z kryształem. Według PDA i informacji o Zonie - spełnia jedno życzenie osoby która się przy nim znajdzie. Jednak jest to największe niebezpieczeństwo. Jeszcze większe aniżeli wpakowywanie się w ogień.
Ludzie zniknęli... ty zaś możesz pójść do wyjścia lub się cofnął i przeszukać resztę tych korytarzy. Co zrobisz?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sił w niej nie zostało zbyt wiele. Jedyne, co ją w tym momencie napędzało, to niezłamana wola walki. Zamierzała zejść na dół i dokończyć sprawę.
Czołgała się. Pełzła. Jej łapy były zbyt słabe, by ją utrzymać. A mimo to groźnie szczerzyła kły, tym straszniejsze, że tkwiły w praktycznie łysym już pysku. Futro zsiwiało i wypadło, zostawiając tylko kilka rzadkich kępek. Więcej już miała gołych plam, niż włochatych.
A mimo to, uparcie parła naprzód. Nie zamierzała teraz odpuścić. Zabije tego stwora, choćby miała to być ostatnia rzecz, jaką w życiu zrobi.
Jedna łapa, druga łapa, odepchnąć się zadnimi. Ślad zgubionego futra ciągnący się po podłożu był gęstszy, niż na początku.
Ale i tak się przemieszczała. Pełzła naprzód. W głąb katakumb. Na spotkanie śmierci...
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Czasu miała bardzo dużo.. można nawet powiedzieć, że od groma, ale w takiej sytuacji kto by go liczył?
Tak też i oto nagle nasza wadera zaczęła odzyskiwać sierść, stawać się mocniejsza o wiele aniżeli przedtem... Do tego zyskała umiejętność szybkiej regeneracji oraz gojenia się każdej możliwej rany w ciągu jeden fabuły. Liczy się to już do konta Shathow. Tylko problem był jeden. Wirus cały czas w niej był, ale czy ona mogła o tym wiedzieć? Nie.
Po około kilku minut poruszania się po tych katakumbach powróciła nasza wadera do pomieszczenia w którym ostatnio uruchomiła automatyczną destrukcję. Ach brawa za pomysłowość.
Poza tym szukając stwora mogła jedynie iść w dół. Znalazła się w dziwnym pomieszczeniu, a raczej ciemnym holu który prowadził przez kilometr około tylko do przodu. Droga zaczęła się zamieniać w ogromne miejsce w którym znajdował się....


Bring death to those who spurned the holy power of the Monolith. Wish_granter_zpsd9b6e42f

Kryształ Monolitu. Drugi na świecie. Jeden z 10.

Nagle obraz przy nim zaczął się zaginać, a ten pojaśniał prezentując napis:

''Pomyśl jedno życzenie, a ono się spełni. Jednakże pamiętaj też o tym, że od każdej nawet najmniejszej prośby są zapłaty. Myśl rozważnie lub giń natychmiastowo.''

Co teraz Shathow? Pamiętaj, że masz jeszcze szansę się wycofać. Poza tym trzeba dodać, że czym bliżej było się tego kryształu to tym bardziej się można było wystawiać na promieniowanie. Dłuższe stanie też będzie śmiertelnie. Czas tyka wadero. Leci.. nieubłaganie.
Jaka jest twoja decyzja?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Gdy odzyskała zdrowie (a w każdym razie tak jej się wydawało), wstała. Dalszą drogę przebyła już normalnie, na łapach.
Kryształ? Życzenie? Nie zastanawiała się długo.
"Życzę sobie, by w moim sejfie pojawiło się sto tysięcy kości" - pomyślała intensywnie.
Sto tysięcy. To wystarczy, by do końca życia mieć pod dostatkiem wszystkiego. Dość, by móc utrzymać rodzinę... Dość, by zorganizować największą w dziejach Krainy fuzję, wykupić wszystko.
Czy aby nie pierwszą fuzję?
Będzie bogata i to się liczy.
Może założy własną Watahę?
Nie, to już chyba byłaby przesada... Ale z pewnością dzięki jej kościom Wiatr by zyskał. Zaopatrzenie spiżarni. Najemni Wartownicy. Sprzęt dla Wojowników. Dotacje.
Tak, Shathow była chciwa. Nawet bardzo. Ale... Czy nie zapracowała na to latami wyrzeczeń i morderczych treningów?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
I tak oto nastąpiło to czego się można było spodziewać.
Kryształ się zaczerwienił, po czym powrócił do zwyczajnej postaci.


Twoje kości zostały umieszczone przy tobie...

Wszystkie możliwe zaczęły spadać z nieba. Sama będzie musiała sobie je pozbierać niestety, ale cóż... tak jak mówił nasz kryształ... Zrobił się cały czarny i wyświetlił czerwony napis który mówił sam za siebie:

Żądasz bogactwa niemożliwego do zdobycia przez żadną istotę wilczą. Tak jak było mówione - od każdego życzenia jest zapłata.

Po tych słowach Shathow mogła poczuć dziwne migotanie w swoim ciele.. wirus ją opuścił do tego. Problem jednak polegał na tym, że ta zapłata to było jej własne życie.
Wadera mogła poczuć jedynie kilka sekund szczęścia przy swojej nagrodzie, po czym dosłownie wszystkie nerwy oraz narządy przestały działać (w tym mózg). Wilczyca upadła martwa na ziemię, a jej ciało zostało przeniesione samo przed granicę Krainy. Kto ją tam znajdzie ten sobie pochowa.

Ostatni napis Kryształu brzmiał też i tak:


Martwej kości potrzebne nie będą.
Po czym też i one zniknęły. Ostatnią rzeczą jaką mogła słyszeć wadera przed śmiercią były śmigłowce odlatujące oraz zawalająca się jaskinia. Po sekundach jednak okazało się, że wirus działał cały czas.. odtworzył cały organizm ponownie przy czym Shathow żyła, ale nie wiedziała co się dzieje. Wilki ją zebrały na zewnątrz, bo o dziwo ją znalazły. Bonus jeden zostaje. Utrata i odzyskanie pamięci w pewnych momentach (czyt. usuwasz wspomnienia jakie chcesz i odzyskujesz jakie chcesz, ale nie te same). I ODWRÓCENIE CHARAKTERU.
Sponsored content