Rzeka Sveikata

Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Koritsu westchnął dyskretnie i położył się obok Diany, obserwując ją uważnie, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie... choć była na tyle blisko, że mógł rozpoznać jej kolor, kolor oczu również, gdyby były odsłonięte.
- Dlatego żyjesz, by się tego dowiedzieć. - powiedział łagodnie. - Najważniejsze, to przetrwać na tym świecie i się nie poddać, nawet jeśli jest pod górkę.
Mniej więcej tak mówił mu Starzec, gdy i Ritsu był na skraju załamania nerwowego i niemal popełnił samobójstwo, zostało mu po tym kilka raz pod gęstym futrem, gdyż zdążyło odrosnąć. No cóż, teraz userka Ricia musi to zapamiętać, bo tego nie ma w historii(dlatego tworzy proste historie by dodawać coś na bierząco. xD).
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Wadera nie przestawała. Nie miała zamiaru chwilowo.
Po jego słowach naprawdę nie wiedziała już dosłownie niczego. Miała... coś było źle z nią i musi to wszystko załatwić sama.
-Po prostu jestem wykończona. Potrzebuję czasu aby się uspokoić i wszystko przemyśleć. - powiedziała tracąc nadzieję w to, że kiedyś będzie dobrze. Wszystko dla niej... było inne.
-Chodź... wolę się przejść gdzieś indziej. Za długo tutaj jestem.. ale jak nie chcesz to nie idź. - powiedziała uspokajając się.
Nadal była smutna jednakże to nie był czas aby o tym myśleć. Wpierw uspokojenie się. Potem reszta i wszystko po kolei się załatwi.
Wstała i obejrzała się za siebie. Teraz... czas na nią.
(szczerze? Kein'a historia była dokładnie tak samo zrobiona. Ta nowa oczywiście XD)

zt. - Przez PW się dogadamy kiedy i gdzie. Pisz pierwsza.
Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Na pysku Koritsu pojawił się zwykły, łagodny uśmiech. Szczerze mówiąc, dawno nie uśmiechał się w wymuszony sposób, a co dopiero szczery, ale chyba bez sensu o tym teraz wspominać. Wilk kiwnął głową i podniósł się zaraz po waderze.
- Potowarzyszę ci, jeśli nie masz nic przeciwko. - powiedział, niespiesznie otrzepując się z ziemi, która ubrudziła jego ogon, brzuch i klatkę piersiową(w końcu, położył się xD). Przeciągnął się ostrożnie i ruszył za Dianą, mając ją w zasięgu wzroku cały czas. Nie zbliżał się bardziej niż na trzy kroki, bo zmuszony był chodzić z nisko spuszczoną głową, nie chciał się w końcu potknąć, a na nieco poranione podeszwy łap musiał uważać, bo jak się poranią na tej brudnej ziemi, to może wdać się infekcja. Pół biedy by było, gdyby chociaż śnieg padał i była zima.

z.t.
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Cisza, spokój. Wartka rzeka która muskała delikatnie brzegi.
W to miejsce powoli, bezgłośnie zjawił się Kal. Nic nie wskazywało na to by się tu zatrzymać, lecz Kalumet nagle zdał sobie sprawę jak bardzo bolą go łapy. Zdecydowanie nie lubił pieszych wycieczek. Po to ktoś wymyślił łodzie aby się nimi poruszać. Po za tym te komary i żuki. Fuj...
Potrząsnął łbem i położył się na plecach. W okolicy ani żywej duszy.
- I dobrze! - Powiedział do siebie i przymknął oczy tak, że spod powiek widać było tylko dwie złoto-zielone igiełki.
Westchnął i w łapie ścisnął kompas. Przednie szkiełko u góry nie co popękane nabrało dziwnie zielonego kolorku. To na pewno przez to, że porusza się po lądzie. Ter ośliny źle na niego działają. Nie mógł się doczekać aż znów wejdzie na drewnianą podłogę jego nowej łodzi. Jak ją nazwie? "Czapla" odpada. Zbyt dużo wspomnień... Zadumał się chwilę a następnie jego pysk rozjaśnił jasny uśmiech.
- Nazwę ją "Nocna Ballada" - Powiedział. Kiedyś słuchał rozmowę dwóch ludzi. Mówili coś o jakiejś balladzie. Co to może być? Mniejsza to, a dlaczego nocna? Bo tak. Podoba mu się i tyle.
Ammut
Dojrzewający

Ammut


Male Liczba postów : 40
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Szedł spokojnie, przed siebie. Ogon wlókł się leniwie po ziemi, głowa nieco zwrócona ku ziemi, sylwetka charakterystycznie dla niego zgarbiona. Żadnych nowości, wszystko jak zawsze. Szary, niepozorny, ginący we wszechobecnym mroku. Cóż, prawie jak Batman, chowający się w ciemnościach. No nie, nie do końca. Jemu do tego było daleko. Choć w tym momencie się cieszył, nie lubił rzucać się w oczy, zwracać na siebie uwagi. Wolał przechodzić tu i ówdzie pozostając niezauważonym.
I pewnie w tym momencie by tak było, gdyby nie fakt, że przechodząc przez jedno ze spokojnych jeziorek natrafił na coś niezbyt przychylnego, co nieprzyjemnie zakuło go w poduszkę na spodzie łapy.
- Auć! - Pisnął niezadowolony od razu odskakując w bok. Zapewne, gdyby był choć troszkę starszy użyłby innego słowa, ale nie nie nie, nie wykraczajmy poza jego charakter. Ammi jest wystarczająco grzecznym, póki co, wilkiem na takie słownictwo!
Z niezadowoleniem spojrzał na kamień, który spowodował całe to zamieszanie i ujawnienie jego obecności. Zdenerwowany kopnął go łapą, gdzieś w głąb wody, nawet nie zwracając na niego uwagi. A szkoda, może wzbogaciłby się o szmaragd czy też rubin?
Z grymasem na smukłej, nie dotkniętej wiekiem kufie wyszedł z wody, mrucząc coś pod nosem. Końcówka jego ogona niespokojnie kiwała się na boki. W pewnej chwili zamarł, znieruchomiał, słowa wydawały się jedynie odbić delikatnym echem. Choć może tylko w jego głowie.. Co spowodowało jego reakcję? Przepraszam! Nie co, a kto! Pośród mroku zauważył leżącą na ziemi postać, z pewnością wilczą. Przełknął cicho ślinę, no cóż.. Może właściwszym byłoby podejść i upewnić się czy z danym osobnikiem jest wszystko w porządku. Czy nic mu się nie stało, czy jest przytomny, czy w ogóle żyje!
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
A mogło być tak pięknie. Wilk wstał. Jego futro zjeżyła się od czubka ogona po kraniec nosa. Wytężał wzrok próbując zobaczyć coś co mogło by wskazywać na to, że nie jest sam.
Dlaczego? W chwili głośnego wypowiedzenia przez Ammut'a głośnego "Auć" Biały basior wisiał wręcz na granicy słodkiego snu a rzeczywistości.
Czy o tak wiele prosił? O kilka chwilek snu. Jego łapy ugięły się pod nim i ze strachu o siebie zaczęły się telepać. Uciekać, Uciekać. Teraz!
Wilk zaczął powoli się cofać. Pysk mia zniżony jak tylko mógł a następnie sam się położył dość niezgrabnie cofając się w stronę krzaków. Szybka analiza danych: Cofa się ucieka a na koniec zabawny tekścik... Nie. Bez tekściku.
Serca wilka waliło mu jak oszalałe w chwili gdy przez przypadek tylne łapy zanurzył w rwącej wodzie. Poczuł ja woda niesie go w stronę śmierci ale ostatkami zmęczonych, obolałych łap wciągnął się na brzeg. Łapy które telepały mu się ze strachu nie były zdatne już do niczego. Biedny Kal, ze strachu był sparaliżowany. Zaczął błagać, żeby niejaki ktoś sobie poszedł i go zostawił a z gardło rozległo się zabawne skomlenie małego szczeniaka. W pewnej chwili obok niego nie pojawiło się nic innego jak mewa. Tutaj? Mewa? Spojrzał zaciekawiony. Na łodzi zawsze takowe spotykał. Przylatywały po resztki jedzenia które rzadko ale były. Z szacunkiem skinął ptaku głową i nadal wystraszony wpatrywał się w mrok. Skrzydlate stworzenie wydało swój charakterystyczny dźwięk i z pomocą kilku  niezgrabnych ruchów podleciało do góry i stanęło przed Ammut'em.
Ruchem głowy pokazała gdzie znajduję się Kal i bacznie obserwując basiora przysiadła na brzegu rzeki.
Kal zacisnął powieki. Bał się.
Ammut
Dojrzewający

Ammut


Male Liczba postów : 40
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Wybacz mi proszę moją nieobecność, miałam urwanie głowy :/

Z tego co dało się zaobserwować, nie tylko Amm zauważył nieznajomego. Biały wilk chyba również zorientował się, że nie był tutaj sam. Ammut chciał właśnie poinformować swoje kończyny, żeby powolnie zaczęły stawiać niewielkie kroki w tył, jednak one jakby zupełnie odłączone od ciała, nie chciały reagować na polecenia.
Drgnął gdy nieznajomy częściowo znalazł się w nurcie rwącej rzeki. Jedna z łap ruszyła do przodu, będąc zatrzymaną gdy okazało się, że jednak do żadnej tragedii nie dojdzie. Wilczek odetchnął, jakoby z ulgą. A na jego buźce wymalowało się zdziwienie, w momencie, w którym do uszu dotarło skomlenie. Moment, moment, czyżby nieznajomy sam był wystraszony?
Sytuację z mewą obserwował w milczeniu. No, taka nowość, bo przecież chwilę temu jadaczka mu się nie zamykała. Z zaintrygowaniem przypatrywał się ptakowi, który do niedawna był mu całkowicie obcym, a zachowanie wilka w stosunku do pierzastego przyprawiło go o zdumienie. Owszem, o sam był przyjaźnie nastawiony do każdej z zywych istot, ale nie wyobrażał sobie traktować ich na równi, najprawdopodobniej wręcz przeciwnie do wcześniej wspomnianego samca.
Jego zdziwienie także nie ustąpiło przy kolejnej sytuacji, w której to on brał udział. Ptak próbował się skomunikować również z nim, na swój własny ptasi sposób. No teraz to go wmurowało. Wcześniejszy strach całkowicie znikł, ustępując miejsce zdezorientowaniu. Coś mu się snilo, to na pewno był sen, takie rzeczy nie zdarzają się na co dzień, na pewno nie jego skromnej osobie. Ale jesli to sen.. to co mu szkodzi? Machnął mocniej łbem i ruszył w kierunku, który łbem wskazała mu mewa. Z każdym kolejnym krokiem stawał się coraz bliżej białego wilka, aż w końcu stał tuz na nim. Spojrzał się niepewnie w dół. No! Raz się żyje! W śnie nie można umrzeć, a jeśli okaże się, że to nie jest mara senna - umrze!.. czy coś.
- Nic Ci nie jest? - Zapytał z nutą zmartwienia w głosie. No, tego jeszcze nie było. Sam się odezwał do kogoś, sam nawiązał jakikolwiek kontakt. Przeraszam, posiada ktoś może kartkę i długopis?
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Kalumet podskoczył gdy ktoś się do niego odezwał i schował pysk w łapach.
Nie odzywaj się a sobie pójdzie- pomyślał i telepiąc się jak stara galaretka siedział wciąż cicho. Po paru minutach odwrócił się niezgrabnie. Wilk nadal tam był. Mewa patrzyła na nich z widocznym zadowoleniem.
- N...n...n..ie- Powiedział cicho nie odsłaniając pyska.-N...n...ic.....mi...ni...nie jest- Powiedział wilk i zaskomlał cicho. Niech on sobie pójdzie, zostawi go. Chciał odpocząć, to tyle. Czy o tak wiele prosi?

wiem, krótko, wybacz :<
Ammut
Dojrzewający

Ammut


Male Liczba postów : 40
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
No tak, Ammi dokładnie znał tego typu reakcje, może tak przyszedł czas na odrobinę retrospekcji? Niee, nie tym razem.
Czyli miał rację, wilk autentycznie się bał. Bał się małego Ammuta, tego który sam potrafił spierdzielić w kilka sekund, bo coś poruszy się wśród zarośli i najpewniej będzie to jakiś szarak z puchatym ogonkiem i różowym noskiem. Ale skąd on mógłby to wiedzieć? Przecież dawno już go tam nie było.
W zasadzie reakcja nieznajomego nieco go zasmuciła. Nie wiedział, że strach może tak wpływać na drugą osobę. Nie wiedział, bo to on zawsze wręcz emanował swoim strachem.
- Na pewno? Nie potrzebujesz pomocy? - Zapytał dość niepewnie, przy okazji spoglądając na mewę. No cóż, nawet nie wiedział co może powiedzieć, a nie chciał palnąć nagle jakiejś głupoty. Z drugiej strony, dopytywanie też mogło nie mieć sensu. Albo chociażby być niewygodnym dla bialego.
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Kal zmierzył wilka wzrokiem. Wydawał się w jego wieku a co najważniejsze Chyba nie jest typem seryjnego mordercy ścigającego swoje ofiary i rozgniatając im czaszki aż oczy wyjdą przez d.... Stop bez szczegółów.
Wilk niepewnie i dość sztywno wstał. W razie czego zawsze gotowy był do ucieczki.
- Chyba.... Chyba tak. Nic mi nie jest... Dz... Dziękuję - Powiedział wilk i skinął powoli łbem. Czy wilk chce go zabić? Chce? Nie? To dobrze? Kal całkiem by się w sobie zamknął. Biedaczek. Musi coś z sobą zrobić. Musi jakoś się otworzyć.
- Kal, dasz sobie radę, przecież to nie takie trudne, prawda?- Powiedział w duchu. Wdech, wydech, wdech....
- Jak masz na imię... Mam na imię Kal... To znaczy nie Kal... Mam na imię Kalumet ale Kal też możesz mi mówić... Boże...- Schował pysk w łapach. Jest beznadziejny. Machnął ogonem i przepraszająco spojrzał na nieznajomego. Dlaczego tak reaguje na obcych. Dlaczego dajmy tu na przykład Talon nie ma problemów z kontaktowaniem się i z samicami oraz z samcami. Ogólnie rzecz biorąc obcymi?
Siadł ogonem zakrywając łapy i nieco się rozluźniając. Nie siedział już tak sztywno ale wąsy wciąż poruszały się powoli i łapały zapachy. Drobne złote oczka wpatrywały się nieco natarczywie w wilka wypatrując najmniejszych oznak wrogości.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Z reguly tak jest, ze aby gdzies byc, trzeba wpierw przybyc. A ze pora byla deszczowa, upal mniej dawal popalic puchatemu, niskiemu wilkowi. I choc wcjaz meczylo go pragnienie, to jakos nie mial ochoty zblizac sie do rzeki, ktora odkryl. Byla zbyt silna, utonalby. Szczegolnie, ze plywakiem byl gorszym niz srednim. Jedyne co potrafil dobrze robic w wodzie to nie isc na dno. Z reszta bylo juz roznie. Ale choc zwykle nie szedl na dno, to nie musial sie nawet zastanawiac, czy na pewno utonie w tej wodzie. Tak wiec ruszyl wzdluz brzegu, az w koncu natrafil na jakies jezioro. Gdyby byl lepiej doedukowanu to by wiedzial, ze kiedys bylo czescia tej rzeki, ale kamienie i piasek porywane przez prad osadzily sie tutaj, oddzielajac te czesc od calosci. Wiedza jednak nie byla mu potrzebna w tym momencie, szczegolnie ze przyszedl tu jedynie z wlasnej glupoty. Prawdopodobnie byl w drodze do domu, ale jeszcze sie do konca nie zdecydowal. Przeciez powiedzial sobie, ze zrobi dluzsza przerwe od nauko, aby w glowie moc powtarzac informacje i je lepiej utrwalic. W koncu chcial zostac Krolem Szamanow! To znaczy, chcial zostac Szamanem. Takim prawdziwym, oczywiscie. A zeby nim zostac, naturalnie, musial uczyc sie z ksiazek. Niestety, ale mentora nie mial. To zabawne, ze za szczeniaka chcial zostac lowca. Wszystko sie z czasem zmienia. Napil sie wody z jeziora i usiadl. Slonce chwilowo nie swiecilo, ale ile to jeszcze potrwa? Oby mozliwie najdluzej. Nawet w nocy bylo tutaj nieznosnie. Z checia powrocilby juz do swej lodowej krainy. Warunki polarne byly duzo lepsze od tej pustyni.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Choć Winterowi posiadającemu grubą sierść przeszkadzał upał, Mechthyldowi już nie tak bardzo. Jego cienkie futro, a miejscami i jego brak, sprawiały, że nawet latem zdarzało mu się marznąć. Nie była to z pewnością wina tylko i wyłącznie jego włosów. Rzadkie odżywianie się także odbijało się na jego termoregulacji. Mechthyld wiedział o tym doskonale, a mimo to, nic sobie z tego nie robił. Taki z niego szalony młodzieniec. Dziwny natomiast był fakt, że ostatnio bardzo dużo się przemieszczał. Co prawda zajmowało mu to niesłychanie dużo czasu, zważywszy na stan w jakim stale się znajdował, no i wrodzone lenistwo. Tak czy inaczej, to już trzecie miejsce, do którego zawitał w bardzo krótkim jak na niego okresie. Tym razem dotarł nad sporą rzekę. Całkowicie niezainteresowany wodą, rozejrzał się w poszukiwaniu czegoś lub kogoś bardziej interesującego. Jego uwadze nie umknął Winter. Dojrzewający wilk postanowił do niego podejść, gdy tylko go zauważył. Niepewnie stawiając łapę za łapą począł się zbliżać w kierunku obcego samca. Kiedy znalazł się już w wystarczającej odległości aby zacząć ewentualną rozmowę, zatrzymał się i usiadł.
- Co tam? - rzucił jakby od niechcenia, owinąwszy się swoim długim ogonem. Kto wie, może ten tutaj osobnik mógłby zdobyć dla niego jakiś pokarm. Zaczynał powoli robić się głodny, a przecież sam sobie niczego nie upoluje. Skoro znalazł już kogoś silniejszego od siebie, wystarczy tylko jeszcze zaskarbić sobie jego sympatię. Potem powinno pójść jak z płatka.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Malo brakowalo, i Winter nie zauwazylby nowoprzybylego. Odwrocil sie szybko, jakby spodziewal sie tam zobaczyc jakiegos potwora, ale zamiast tego jego oczom ukazala sie chyba sylwetka. Niby prawie normalna, wilcza, ale na glowie istota ta miala cos dziwnego. Jakby czaszke. Glowa Zimowego przechylila sie lekko na bok, a on sam przypatrywal sie temu niecodziennemu widokowi z lekko zmarszczonymi brwiami i skupionym wyrazem twarzy. To byla tylko maska, tak? Uspokoil sie dopiero wtedy, kiedy zauwazyl oczy. No bo powinny one byc widoczne. Tak czy tak, stworzenie uznal za niegrozne. W koncu bylo widocznie slabe, a on sam nie czul, ze jego zyciu cokolwiek zagraza. Wyprostowal sie i rozluznil, a po chwili nawet usiadl. Jakos nie mial ochoty sie ruszac z miejsca. Nie szukal rowniez zadnego zadaszenia, gdyz chlodne krople skutecznie lagodzily upal. Uszy ciemnoniebieskiego osobnika poruszaly sie leniwie, gdy dotarl do nich jakichs szelest. Nie mial ochoty na zadne niespodzianki, byl wykonczony ta obrzydliwie sloneczna pogoda, ktora do niedawna go meczyla. Chyba bedzie mial koszmary zwiazane ze sloncem. Gdy dotarlo don pytanie wilka, dal sobie czas na zastanowienie sie nad odpowiedzia. Zwykl naprawde duzo myslec, to jest to co robil przez wiekszosc czasu. Rozmowa nie byla i tak jego mocna strona. Szkoda, ze nie da sie porozumiewac za pomoca telepatii. Wint wzial glebszy wdech, a nastepnie powoli wypuscil powietrze. Nie mial zadnych powodow do zrobienia tego, po prostu lubil wzdychac. Wtedy ogarnialo go przyjemne poczucie ulgi.

- Nic. - odparl zupelnie obojetnie.

Przymkniete blekitne oczy sledzily uwaznie najdrobniejszy ruch nieznajomego. To nie tak, ze Zimowy sie go obawial. Po prostu musial sie na czyms skupic. Nie przepadal za patrzeniem komus w oczy. Ba! on nawet nie lubil byc obserwowany. Wlasciwie to jeszcze duzo innych rzeczy nie lubil. Chociazby klopotow. Mial szczera nadzieje, ze takowych nie sprawi mu ciemnofutry mlodzieniec. No, nie zeby sam Wint byl stary. Wlasciwie to nawet nie okreslil Meszka jako mlodzienca w swych myslach. Odwrocil glowe w bok i ziewnal, po czym powrocil do obserwowania wilka. Jak dobrze, ze chociaz przy mysleniu nie musial sie wysilac. W tej chwili poziom jego energii nagle spadl na samo dno. Byc moze to wina zblizajacego sie wieczora, ale upaly rowniez go wykonczyly. Kiedy wszystkie najwazniejsze potrzeby zostaly zaspokojone, najchetniej poszedlby spac. Ale nie tutaj. Tutaj bylo zdecydowanie za goraco. Jeszcze troche i pojdzie spac na dnie jakiegos zacienionego jeziora, a to sie na pewno nie skonczy dobrze.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
W czasie kiedy Winter myślał nad odpowiedzią, Mechthyld kombinował jak by tu zdobyć pożywienie. Oczywiście Winter miałby mu w tym pomóc, choć zanim dojrzewający by go o tym poinformował, musiałby wymyślić jak go do siebie przekonać. To jest, nie chciał żeby odmówił. Gdyby odmówił raz, szansa zostałaby bezpowrotnie stracona i Mechthyld musiałby szukać kogoś silnego dalej. A na to nie miał wcale a wcale ochoty. Postanowił więc, że będzie najbardziej charyzmatyczny, na jakiego go stać. O tak, będzie wyczerpująco odpowiadał na ewentualne pytania i wymyślał różne ciekawostki, coby szybciej przejść ze stojącym obok wilkiem na bardziej przyjacielskie stosunki. Plan był doskonały i nie mógł się nie udać. Rzadko się nie udawał. Dobrze, skoro wszystko już jest zaplanowane, teraz Mechthyld może wysłuchać co mu ma ten drugi do opowiedzenia. Tak, wysłucha, a potem odpowie. To po prostu nie może się nie udać.
- Ale... Tak całkiem zupełnie nic? - Mechthyld przechylił łeb marszcząc się niesamowicie. Co to niby za odpowiedź, co? Czy ty, obcy wilku, chcesz pokrzyżować Mechthyldowi plany? A więc to tak? Czyli wojna? Mechthyld zmrużył oczy i westchnął. - To nic, nieważne. Chcesz się chociaż przedstawić? - mimo to spróbował zagadać Wintera. Co prawda jego zamiar już nie miał szans się udać, ale może w międzyczasie coś się wymyśli. Może lepiej go pozna i wykorzysta jakąś cechę charakteru ażeby go do siebie przekonać. To też jest całkiem niezła myśl.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
No, to nie tak, ze zupełnie nic nie robil, bo tak sie nie da. Ale wykonywane przez niego czynnosci byly widoczne golym okiem, wiec procz nieznacznego kiwniecia glowa nie spotkala dojrzewajacego wilka zadna inna odpowiedz. Nieznajomy nie byl zadnym nieporadnym szczeniakiem, wiec Zimowy nie martwil sie o niego w zaden sposob. Jego spojrzenie bylo raczej chlodne i powazne. W wiekszym stopniu nieswiadomie. Na propozycje przedstawienia sie przystal bez wiekszego problemu. Jego imie nie bylo zadna tajemnica, do tego bylo zupelnie zwyczajne. Co zamaskowanemu wilkowi przyjdzie z niego miec? Chociaz zawsze dobrze jest wiedziec, jak sie do kogos zwracac. Pozniej nie trzeba sie meczyc z dostosowywaniem swych slow tak, aby nie musiec wypowiadac imienia. Choc u Zimowego nie byl to duzy problem, bo na ogol malo mowil.

- Winter jestem. - przedstawil sie krotka, ani na chwile nie zmieniajac swego nastawienia.

Byc moze gdyby spotkal kogos doroslego, to by bardziej sie przejal i byl zdenerwowany. Spotkanie z pewnym czarnym osobnikiem nie wplynelo zbyt dobrze na niego. Obawial sie, ze stal sie jeszcze wiekszym tchorzem. Chwilowo wbil wzrok w ziemie i westchnal, czujac bezsilnosc wobec samego siebie. Jeszcze troche i zacznie sie bac wlasnego cienia. Z drugiej strony, zupelnie bezpiecznu nie byl. Wzrostem przypominal raczej nieco starszego nastolatka, jak mozna by go brac na powaznie? Nawet silny nie byl. Przynajmniej ze zrecznoscia bylo u niego dobrze, to mogl latwiej unikac i nawet wspinac sie na drzewa. No chyba, ze byly za wysokie. Kotem nie byl, nie mial ostrych pazurow, noxixnie byl az tak elastyczny. Ale dosc tych rozmyslan, jeszcze przegapi jakas wypowiedz nieznajomego wilka. Podniosl wzrok na niego i czekal. A moze tamten juz cos powiedzial? Najwyzej powtorzy.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Młody samiec wątpił, że drugi wilk w ogóle raczy cokolwiek odpowiedzieć, skoro poprzednio był taki niechętny, ale czekał wytrwale. Może przynajmniej wykona jakiś gest albo wyryje słowa pazurem w ziemi. Albo nagle okaże się, że umie porozumiewać się telepatycznie i zupełnie niespodziewanie włamie się do umysłu Mechthylda, by dopiero wówczas coś powiedzieć? Ostatnia opcja wydała się Mechthyldowi najlepsza ale i najmniej realna. Potem przemknęło mu przez myśl, że może drugi samiec nie posługuje się płynnie wilczym językiem, tak jak on na przykład nie potrafił polować. Tak czy siak nieważne. Mechthyld sprawi, że mu coś upoluje. Innego wyjścia nie ma.
- Nie jesteś szczególnie rozmowny, hm? - mruknął, coraz bardziej zniechęcając się do samca. Doprawdy kto go uczył mówić? Mechthyld nie miał w sobie ani odrobiny wyrozumiałości dla tego osobnika. Wyglądał zbyt zwyczajnie żeby było mu go żal lub by się nim jawnie zainteresował. Tak bywa. Nie będzie nadwrężał sobie języka jeśli tamten nie zechce mówić.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Gdyby potrafil, Zimowy w tej chwili wzruszylby barkami. Ale ze byl typowym wilkiem, ciezko byloby mu wykonac ten ruch, wiec ograniczyl sie do chwilowego zmarszczenia nosa. Mial ochote odpowiedziec cos niemilego, gdyz nic innego nie przychodzilo mu do glowy, ale ugryzl sie w jezyk w ostatniej chwili, kiedy juz wzial gleboki wdech i mial zaczac mowic. Czul sie przez to troche mniej pewnie i komfortowo, bo przeciez wypadaloby cos powiedziec. Cos, ale nie cokolwiek, zeby nie palnac najglupszego mozliwego glupstwa. To idiotyczne, na poczatku rozmowy wychodzic na gbura, albo gorzej. Chociaz nie, Wint najpewniej juz na kogos takiego wyszedl. Tak to jest, jak sie ciagle izoluje od innych, szczegolnie ze ciemnoniebieski basior nigdy do towarzyskich nie nalezal. Mozna by go nawet okreslic jako kogos aspolecznego. Ale bedzie musial zmusic sie do kontaktow z innymi, skoro chce byc Szamanem. Tym bardziej, ze nalezy do watahy.

- Bo ja wiem? Może to ty jesteś takim słabym rozmówcą. - uslyszal swoje slowa.

Co sie tyczy glosu Zimowego, byl on raczej cichy, ale bardzo plynny i wyrazny. W dodatku troche wysoki i chlopiecy(nie meski, chlopiecy).
Wilk na chwile stulil uszy, gdy rzucil dosc niemilym tekstem. Nie lubil, gdy tak sie dzialo, ale nie potrafil rowniez cofac czasu. Wiec zamiast stresowac sie tym wszystkim, postanowil poczekac na reakcje wilka. A noz widelec nie uzna tego za cos obrazliwego. Byloby to Winterowi bardzo na lape. Nie bedzie musial sie meczyc z nieprzyjemna atmosfera. Z drugiej strony, dawno sie z kims nie klocil... Nie! Klotnie sa zle, sa strata czasu! A on byl zbyt zmeczony aby sie klocic.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
A Mechthyld jedynie uniósł brew i przelotnie uśmiechnął, co było ledwo widoczne przez maskę zakrywającą mu pysk. No to dopiero trafił. Czyli chyba jednak nici z żarcia. Dojrzewający westchnął nieuszczęślieiony. W tej chwili powinien się odwrócić plecami do Wintera i odejść, ale to byłoby zbyt męczące. Niech już będzie, zostanie. Może nawet spróbuje dalej pociągnąć tę rozmowę. Z minuty na minutę coraz bardziej nie miał na to ochoty. Tracił nadzieję, że Winter może mu się do czegoś przydać. Trzeba przyznać, że był dość niecierpliwy. Na niańkę by się nie nadał. Ani na nauczyciela. Lekarza, łowcę, szpiega... Czy w ogóle jest sens wymieniać dalej, jak bardzo niekompetentny jest Mechthyld?
- W takim razie zaprezentuj jaki powinien być, twoim zdaniem, dobry rozmówca - bez pośpiechu odparł przytyk wilka, przechylając łeb w bok w oczekiwaniu na odpowiedź. - Nie śpiesz się, spokojnie złóż swoją wypowiedź w całość, a ja tu grzecznie poczekam - złośliwie poinstruował drugiego samca. Już on sobie nie pozwoli na takie zachowanie. Poczuł się pewniej gdy usłyszał głos Wintera, zdał mu się przez niego bowiem młodszy niż myślał. Co prawda był w błędzie, ale kto by się tym przejmował.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter odetchnal cicho i odwrocil glowe w bok, jakby tamtejszy widok mial mu pomoc w wymysleniu odpowiedzi. Zdecydowanie nie chcial wyjsc na kogos zlosliwego. Nawet jego obojetnosc gdzies uciekla, ustepujac miejsca glebokiemu zastanowieniu. Tylko na chwile obrzucil nieznajomego lodowatym spojrzeniem, gdy ow powiedzial rzecz zlosliwa, po czym przez chwile jakby zapomnial o jego istnieniu. Nie spieszylo mu sie. Wilk w koscianej masce nie zaslugiwal na jego pospiech. Minelo wiec troche czasu, nim Zimowy zwrocil swe oblicze ku Meszkowi, marszczac brwi.

- Nie wiem. - odparl bezradnie i westchnal ciezko - Przepraszam, nie chciałem być niemiły. Jak się właściwie zwiesz?

Lepiej przeprosic, niz miec pozniej klopoty. Wint nie chcial narobic sobie hord wrogow przez swa nieumiejetnosc poprawnego komunikowania sie z innymi. Nie zmienialo to jednak faktu, ze Meszek go w pewien sposob draznil. Ale chyba kazdy inny byt wilczy tak dzialal na ciemnoniebieskiego basiora. Nawet nie byl pewien. Moze podswiadomie wciaz mial mu za zle tamta odrobine złośliwości? Jesli tak, to trzeba sie ogarnac, bo przeciez to on sam byl sobie winien. W ogole bedzie musial pozbyc sie tej niemilej czesci siebie. Inaczej beda go spotykac klopoty, a nawet cala ich masa.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Mechthyld w ciszy obserwował Wintera. Gdy jednak ten zbyt długo nie odpowiadał, zapewne namyślając się jak udzielić odpowiedzi dojrzewającemu - bo niby nad czym miałby tak myśleć, hm? - Mechthyld lekko uniósł przednią łapę i zaczął się jej dokładnie przyglądać. Zupełnie jak pewna siebie, znudzona panienka podziwiająca swoje nowe tipsy. Jego łapy nie były co prawda najpiękniejsze, do ideału im zdecydowanie daleko a każdy pazur miał inną długość, gdyż co rusz mu się łamały, ale i tak zdały mu się ciekawsze niż gapienie się na milczącego samca. W końcu doczekał się odpowiedzi. Dojrzewający podniósł wzrok i postawił łapę na ziemi. Wszystko to jakby od niechcenia.
- Jestem Mechthyld. Może następnym razem spróbuj się nie czepiać, jeśli ktoś chce nawiązać z tobą kontakt - odpowiedział wówczas, udzielając jakże cennej porady. Chyba po raz pierwszy znalazł się w roli, w której komuś czegoś doradzał a nie na odwrót. Chociaż z drugiej strony można by to wciąż odebrać jako czystą złośliwość. Kto tam wie co Mechthyld sobie myśli.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter skrzywil sie lekko na odpowiedz wilka. Nie dlatego, ze uznal ja za zlosliwa, wrecz przeciwnie! Mial swiadomosc, ze to cenna rada. Gdyby mial troche lepsze poczucie humoru, nawet by sie zasmial z jej trafnosci, ale nie byl osobnikiem zbyt wesolym, totez na skrzywieniu sie skonczylo. Z reszta, po wyjatkowo niedlugim czasie jego mina powrocila do normy, to znaczy, znow zrobil sie powazny. Tylko tym razem nie bylo w nim nic z obojetnosci, a w blekitnych oczach pojawilo sie nieco zycia. Tym razem nie myslal dlugo, zapewne ku uciesze Mechthylda, wiec juz po krótkiej chwili dojrzewajacy basior mogl uslyszec odpowiedz.

- Postaram się, chociaż wątpię, abym prędko kogoś jeszcze spotkal. Mieszkam na odludziu. - powiedzial juz zupelnie spokojnie.

Oczywiscie, Wint nie mogl miec pewnosci, czy wilk po prostu nie powiedzial ze zlosliwosc, ale wolal nie myslec w ten sposob. Wtedy znow mogloby go poniesc, i wszystko zaczeloby sie od poczatku. Zimowy nie lubil marnowac energii na klotnie, szczegolnie kiedy byly one z jego winy. Po ostatnich przezyciach chyba wroci do siebie, zeby odpoczac. Jak na ironie, to wglad Krainu wybral sie wlasnie po to, aby to zrobic. Zabawne, ze niezbyt mu sie to udalo. Ale powtorzyl sobie wszystkie dotad poznane informacje i mial pewnosc, ze je pamieta. W domu odpocznie sobie i wroci do nauki. Dopoki znowu nie zbrzydnie mu samotnosc, najpewniej. I znow sie przekona, ze jednak lepiej bylo zostac w domu.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
A młody doradca w tym czasie uwalił się na glebie i ziewnął. Jedynie całkowite nicnierobienie pozwala osiągnąć zen. I błogi stan odpoczynku. Nie miał specjalnie ochoty dalej ciągnąć tej dyskusji, mimo to nie chciało mu się też wracać. Droga była zbyt długa, nie po to się tyle męczył żeby tu przyjść. W pewnym momencie rzucił okiem na Wintera. Zadowolony, że drugi samiec szybko pojmuje, że czekanie na odpowiedź to jedna z bardziej męczących rzeczy, mruknął coś do siebie ukontentowany.
- Skoro tak bardzo nie lubisz kontaktów z innymi, to po co się z niego ruszałeś? - to było, zdaniem Mechthylda, bardzo ważne pytanie. On sam gdyby nie musiał, nie ruszałby się z miejsca nigdy. No ale potrzebował coś zjeść od czasu do czasu. Gdyby tylko mógł raz na zawsze przestać jeść bez konsekwencji. Ach, to by było cudowne. Śmierć z wygłodzenia też byłaby niczego sobie, ale słyszał, że jest okropna - powolna i bardzo nieprzyjemna. Wolał zostać przy życiu do czasu aż ktoś opracuje sposób na niejedzenie i całkowite obijanie się bez skutków ubocznych.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Mechthyld zadal calkiem dobre pytanie. Az Winter sam sie musial dokladniej zastanowic nad powodem. Niby samotnosc zaczynala mu doskwierac, choc przecirz zbyt towarzyski nie byl... Moze tak naprawde mial nadzieje, ze spotka kogos z rodziny, albo swoja przyjaciolke z dziecinstwa? Chyba czas sobie cos postanowic. Nie mogl przerywac nauki z byle powodu. Skoro zachcialo mu sie wychodzic do innych, powinien zaczac pracowac nad soba. Szaman nie powinien co rusz obrazac innych. Duchow rowniez nie wolno obrazac. A mu sie zdarzalo czesto powiedziec cos niemilego. Chyba powinien zaczac medytowac. O tak! To mu zdecydowanie pomoze w kontroli nad swoimi myslami. To zaskakujace, jak jedno pytanie potrafi sklonic kogos do rozmyslan. Niby wydaja sie byc tak skomplikowane, a polegaja zaledwie na krotkich impulsach, po ktorych pojawia sie wiedza, co powinno sie robic. To dziwne, ze dotad na to nie wpadl. Mial nadzieje, ze jego zapal do zostania Szamanem pomoze mu w pracy nad samym soba.

- Ciężko stwierdzić - zaczal, wciaz bedac w stanie glebokiego zamyslenia - Powodów jest kilka, ale wątpię, by chciało ci się o nich słyszeć - w tym momencie zwrocil uwage na postawe wilka, ktory nie wygladal na specjalnie energicznego i zainteresowanego wszystkim dookola - Uznajmy, że "to skomplikowane".

Prawde mowiac, samemu Zimowce nie chcialo sie tego tlumaczyc. Po czesci z lenistwa, a z drugiej strony byly to sprawy na tyle prywatne, ze nie wypadalo o nich mowic obcym. Tym bardziej, ze ciemnoniebieski wilk z reguly nie otwieral sie na innych. Poza tym, bardziej byl skupiony na fakcie, ze powinien wziac sie za siebie. Bedzie to trudne, bo stare przyzwyczajenia ciezko zmienic, ale... Dopoki nie sprobuje, nigdy mu sie nie uda. W takim stanie na pewno nikt go swiadomie nie przyjmie na stanowisko Szamana. Nie ma mowy o tym oczywiscie, by od razu na wszystkich sie otworzyl, ale powinien umiec choc troche rozmawiac i rozpoznawac zachowania innych w wiekszym stopniu niz teraz. I bardziej swiadomie. Wlasciwie, to czeka go wiecej nauki niz sie spodziewal. Wzial gleboki wdech i wypuscil powietrze przez zeby. Bedzie ciezko. Ale bylby idiota, gdyby przez to sie poddal. W koncu zostanie Szamanem to jego jedyna ambicja. Cos, co go pochlonelo bez reszty i interesowalo.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Młody ułożył się w sposób, który umożliwiał mu schowanie pyska w ogonie. Bądź co bądź miał na nim najgęstszą sierść, choć sierść Mechthylda sama w sobie raczej nie miała nic wspólnego z byciem gęstą. Wilk wtulił łeb w ogon i chwilę później zaczął zachwycać się jaki jest miękki. Po prawdzie miękki też nie był za specjalnie, ale Mechthyld wolał się tak oszukiwać niż narzekać, że mu źle. Zmrużył oczy z zadowoleniem. Całkiem przyjemnie.
- Racja, to nie moja sprawa - mruknął gdzieś z futra, całkowicie obojętnie. - A polować umiesz? - no tak, Mechthyld nie byłby sobą, gdyby chociaż nie spróbował. Co prawda relacje z Winterem były na chwilę obecną, cóż, dość napięte, ale co mu szkodzi upolować coś dla Mechthylda, hę? Może mu zaoferować w zamian, hn, nic. Satysfakcję? O, satysfakcja brzmi nieźle.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter kiwnal nieznacznie glowa, gdy Mechthyld stwierdzil, ze to nie jego sprawa. Przynajmniej nie byl wscibski, choc w domyslach Zimowego wynikalo to z obojetnosci nastolatka. Jednak niezrecznie bylo sie tak caly czas w kogos wgapiac, wiec wzrok ciemnoniebieskiego wilka niejednokrotnie uciekal gdzies w dal, dodajac mu nieco powagi, czy kto tam wie czego. Wyrazu zamyslenia? Licho wie, co dodaje patrzenie w dal. Albo odwracanie wzroku. Mogl na przyklad wyjsc na jakas zaklopotana panienke, lub na jakiegos niesamowicie wspanialego filozofa. Wszystko zalezy od punktu widzenia rozmowcy. Z drugiej strony, widac jak ktos jest spiety. Oj, Wint, po co ci tyle myslec? Na szczescie do uszu wilka dotarlo pytanie Meszka, wiec mogl skoncentrowac uwage na czyms konkretnym.

- Umiem. - odpowiedzial, krotko i na temat.

Oczywiscie, ze potrafil! Przeciez to niedoszly lowca. Gdyby nie zainteresowanie sie szamanstwem, z cala pewnoscia zostalby lowca. Prawdopodobnie. Kto wie, czy nie znudziloby mu sie to... W sumie, musialby wiecej polowac. Ale wtedy jeszcze byl ciut inna osoba. To ostatnimi czasy cos sie zmienil. To znaczy, jakis czas temu, ale nie az tak dawno. Z reszta, nigdy nie byl towarzyski i rozmowny, nie liczac momentow, kiedy byl przy Summer. I kiedy mial rodzine.
Sponsored content