Niedźwiedzia Grota

Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas się lekko skrzywił. Dla niego szczeniak wydawał się arogancki, a już na pewno nazbyt pewny siebie. Wilk nie przepadał za tymi, którzy uważają się za lepszych od innych i udają, że mogą wszystko bez ograniczeń. Mimo to wilk leżał spokojnie i był cierpliwy wobec w gorącej wodzie kapanego szczeniaka. Mało interesowała go torba szczeniaka, nie widział sensu po kiego grzyba wilczek nosił ją ze sobą i pakował wszystko co zobaczył i przed nim nie uciekło. Myślał, że może kurdupel zbierał wszystko by później pochwalić się innym szczeniakom opowiadając jakieś niestworzone historie. Na przykład, że parę kabelków to tak naprawdę ścięgna ogromnego niedźwiedzia, pożeracza światów, którego zatłukł bez trudu własnymi łapkami. Bo skąd małe szczeniaki miały by wiedzieć, że to kable wyrwane po prostu z jakiegoś ludzkiego urządzenia. Kompletnie nie zwracał uwagi na torbę, którą mały tak chorobliwie pilnował.
Wilk ziewnął ponownie patrząc na nich spokojnie, zmrużył podejrzliwe oczy przyglądając się szczeniakowi, jak się kręci. Zastanawiał się czy pchły tak gryzą malucha, że nie wie jak się ułożyć, czy co mu przeszkadza, w końcu Tsuki miał tak samo miękkie posłanie co wilczyca.
Pytanie samczyka wytrąciło Kastiela z zamyślenia. Wilk spojrzał na małego jakby urosły mu rogi zaskoczony, a później zerknął na samicę, lekko kładąc po sobie uszy. Chwilę to zajęło nim odpowiedział.
- Alfa dobrze się czuję, mimo ran. Nie martw się mały wystarczy, że trochę odpocznie i stanie zdrowo na łapach. - uśmiechnął się przyjaźnie do szczeniaka. Oczywiście kłamał. Może i wadera dobrze się czuła, ale Kas wiedział, że cierpi. Był pewny tego, że nie chciałaby, aby ktoś wiedział o jej chwilowej słabości. Była alfą i to było wiadome, że nie chciała być kulą u nogi i by się o nią martwiono. Domyślał się, że mimo swojego stanu samica walczyłaby bez wahania do ostatniej kropli krwi, gdyby teraz coś ich zaatakowało.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki już taki jest - aby powiększyć swoją wartość oraz samoocenę w gronie starszych, stara się umieć to, czego inni nie potrafią, zachowywać się całkiem inaczej, bardziej wyjątkowo. Przynajmniej w jego oczach. Na tyle się przyzwyczaił do nowego zachowania, że nie rozróżnia już tego jego prawdziwego od fałszywego. Połączyły się one w jedną całość! Takie pół na pół, 50% na 50%. On nie widział problemu w swoich czynach, poza tym nie obchodzi tego basiorka zdanie innych. Ten osobnik ma swoje własne, wyrobione zdanie, którego nic nie zmieni. Gdyby to była prawda z tymi kabelkami, że należą one do wielkiego i złego niedźwiedzia, pożeracza światów, zrobiłby to całkiem inaczej. Wpierw dorobiłby sobie kilka ran, żeby opis walki był bardziej ekscytujący. Wiecie pewnie, o co mi chodzi: "Oberwałem bardzo mocno w łapę, o tu! *wszyscy się gapią*". Następnie dodałby do tej niesamowitej, pełnej krwi historii, że znalazł składzik z ogromną ilością broni, chwycił za AK-103 i trafił w jego głowę, brzuch oraz resztę ciała kilka razy. Wiecie przecież, że pożeracz światów jest silny i prawie wręcz niepokonany, zatem chwycił za wiertarkę udarową oraz... przebił jego serce!
Ech, o czym ja gadam. Przecież Tsuki nie dałby rady nawet z Kastielem, nie mając przy sobie broni. Bez niej jest bezużyteczny - brak ostrych pazurów oraz silnej szczęki zmusza go wręcz do noszenia ze sobą różnych niebezpiecznych narzędzi, które czasami się przydają. Ma dwa - zapalniczkę, która pożyczył Kastielowi na czas rozpalania ogniska oraz nóż, zabrany stojącemu na dwóch nogach człowiekowi. Dużo ryzykował, no i opłaciło mu się.
Czy on ma pchły? Sama nie wiem. Może kilka się u niego znajdzie, przecież łaził w ciuchach niewiadomego pochodzenia, a to ze względu na to, iż musiał jakoś przejść wśród ludzi. Po prostu mu trochę za gorąco, no i tyle. A wiecie przecież, że szczeniaki są bardzo ruchliwe! A potem szybko zasypiają, oczywiście.
- Hm, dobrze wiedzieć - nie odwzajemnił uśmiechu, no ba, nawet stał się poważniejszy niż poprzednio. Wiedział, że wilk go okłamał. Skąd? Przecież był tam, obserwował wszystko z ukrycia. I to nie są zwykłe rany, które zagoją się po 10 dniach, lecz takie, które będą boleć po miesiącu. Zamknął swoje oczy, zwijając się w kłębek. Pomiędzy łapami trzymał swój ogon, jakby nie chciał go oddać, a jego wyraz twarzy stał się bardziej naturalny. Zły słownik - chciał zamienić słowo "stał" na "srał". Grzywka zakrywała lewe oko Księżyca, a leżąc na prawym w ogóle nie było widać jego pyska. Warto jednak dodać, że nie zasnął do końca - ciągle pełnił czujną wartę, byleby nie zostać czymś zaskoczonym. Najwyżej komuś stanie się krzywda. Wokół niego unosiła się dziwna aura, która "ostrzegała" wszystkich, żeby do niego nie podchodzili, a tym bardziej do torby. Wiecie, tak jak po kłótni - każdy wie, że ta osoba chce pobyć sama, no i nie warto jej zaczepiać.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Dobrej nocy mały. - powiedział cicho, nie pewny był tego, czy chciał by szczeniak to usłyszał. Dla niego mały wydawał się trochę inny niż wszystkie szczenięta jakie widział. Wolał uważać na tego dzieciaka, coś mu w nim nie pasowało.
Spojrzał raz jeszcze na wilczycę, przy której praktycznie maluch spał, a po tym przeniósł wzrok na powoli malejący ogień w ognisku. Nie dokładał już drewienka, noc nie była aż tak zimna. Wilk pogrążył się w zadumie myśląc w sumie o wszystkim. O tym skąd wzięła się w mieście wilczyca, co jest nie tak ze szczeniakiem, dlaczego mały przyszedł do jego jaskini. Czemu alfa pozwoliła mu by przyniósł ja do swojej jaskini i czemu okazała mu tyle czułości. Westchnął zwijając się w kłębek i przykrywając ogonem swój pysk, a metalową łapę chowając pod piersią.
Nie zamknął oczu, ale nie patrzył już na przybyszów. Jedynie tępo spoglądał przed siebie w ścianę jaskini oddając się całkowicie swoim kontemplacjom. W pewnym momencie coś go tknęło i po po prostu wstał, przeciągnął się i otrzepał futro. Spojrzał na nich z pochyloną głową i lekko położonymi uszami, po czym poszedł się legnąć w wejściu do jaskini szkarłatnym grzbietem do nich. Westchnął leżąc na boku i wpatrywał się w las przed jaskinią. Jego maleńki kawałek świata, który... prawdę mówiąc dla niego nic nie znaczył. Znów przyłapał się na tym, że myśli o szczeniaku i samicy, chwilę po tym myślał jedynie o dziwnych czynach wilczycy. Nie miał pojęcia co miała znaczyć okazana przez nią czułość. Nie pamiętał, że jego własna matka robiła tak samo mu i jego rodzeństwu, dopóki nie zachorowała. Mimo to, doskonale pamiętał dzień, w którym jego życie się zmieniło i stado jego rodziców oszalało, chore na wściekliznę. Najbardziej w jego głowie brzemię odcisnął widok jak jego matka rzuca swoimi dziećmi po okolicy i je rozszarpuje, a po tym jego ojciec ją zabija by zakończyć to szaleństwo.
Cicho zawarczał do siebie i położył metalową łapę na pysku zasłaniając sobie oczy przygnębiony tym wspomnieniem. Drżał lekko, co mogło by wyglądać jakby płakał, jednakże nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Uspokoił się i spokojnie usnął dopiero po godzinie. Wogóle nie zmieniał pozycji i cały czas spał z protezą na pysku zasłaniającą mu oczy.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsu także na początku nie mógł zasnąć, nie wiadomo, z jakiego powodu. Być może dlatego, iż musiał sypiać w nowym, nieznanym dla niego miejscu? Nah, pewnie nie z tego powodu. Przecież wiele razy podróżował, sypiając w różnych miejscach. Raz wydawał pieniądze na porządny pokój, ale rzadko kiedy się to zdarzało, gdyż ów wilk oszczędzać wolał, przynajmniej na broń zbierał, coby móc się bronić przed różnymi napastnikami. I raczej nie chodził na dłuższe wyprawy bez żadnego oręża, gdyż było to po prostu niebezpieczne. Co on może przeciwko ogromnym, umięśnionym wojownikom? Jedynie uciekać, unikać ewentualnych ciosów, gdyby jednak nawet się potknął, byłby to dla niego koniec - nie wyrwałby się z uścisku pięści na własnym grzbiecie, zatem unikał wszelakiego niebezpieczeństwa. Jednak on ma broń! Co mu przeszkadzało więc zasnąć w spokoju? Skoro ma wszystko, co potrzebuje, nie cierpi na bezsenność trwającą kilka dni... Już znalazłam rozwiązanie! Towarzystwo innych. Martwił się o to, żeby go nie okradli, bo nie zdołałby przełknąć gorzkiego smaku porażki. I chociaż honoru nie ma, czułby się z tym źle. Dodatkowo niedaleko niego leżała wadera ze skrzydłami, co go zaintrygowała po części, jak również i basior, co nie ma jednej z łap. Prawidłowo - ma ją, jednak zastąpioną metalową protezą. Jego wewnętrzny niepokój budował się głównie na tych dwóch osobach, z którymi wcześniej nie miał w ogóle kontaktu. Jeszcze zaintrygowało go to, że większy od niego samiec zwraca się do niej "Alfa". Czemu tak, a nie inaczej? Tego nie wiedział, jednak będzie musiał uważać, żeby nie zrobić chociażby najmniejszego błędu.
Zasnął przy ognisku, jednak ciągle czuwał. Nie chciał, by ktoś do niego podchodził, zapewne zacząłby tego kogoś gryźć. Młody nie lubi, gdy narusza się jego przestrzeń prywatną, dlatego po części trzymał swój puszysty ogon pomiędzy łapami. Wszystkimi. Co mu się śniło? Nie wiadomo. Co jakiś czas jego pysk wyglądał tak, jakby miał zamiar coś ugryźć lub warczeć na kogoś. Kto wie, być może na siebie. Możliwe, iż nienawidzi tak własnego ego, że nawet nie chce sam ze sobą przebywać. Otworzył nagle oczy. Wstał na równe łapy, lekko ziewając. Spojrzał swoimi ślepiami w ciemność - wszyscy spali, ogień wygasł. Był lekko głodny, już strach oraz adrenalina nie napełnią jego pustego żołądka. Jeżeli jeszcze pozostały jakieś resztki - zaczął je jeść. Nie może zdechnąć z głodu! Ruszał się nader cicho, no i też po kryjomu jadł.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Ward w milczeniu przyglądała się ich rozmowie. Usłyszawszy swoje imię w trakcie tej zdawkowej i oschłej gadaniny, poruszyła się lekko na legowisku. Wciąż jednak milczała. Z jednej strony - trochę nie chciało jej się mówić, z drugiej - każdy głębszy wdech powodował ból w klatce piersiowej. Naruszone żebro musi jakoś zostać unieruchomione, kawałkiem materiału chociażby... Poczekała aż biały szczeniak i ten dziwny, niemal dorosły wilk, zasną spokojniejszym snem. Krew już zakrzepła na pysku, krwawiące rany powoli zasklepiały się pod grubą warstwą futra. Ciężko, robiąc lekki hałas, który można było pomylić ze zwykłym wierceniem się, wstała z posłania i ruszyła przed siebie. Ból był mocny, ale dało się go znieść, przynajmniej szła prosto. Wzrok powoli dostosowywał się do panującego półmroku. Coś mlaskało, pomrukiwało i szczękało zębami. Małymi ząbkami. Ociężałym krokiem wadera zaszła wilczka od tyłu, nachyliła się nisko tak, by jej pysk znalazł się przy białym uchu. - Jak bym była niedźwiedziem, już dawno bym Cię mogła zjeść. - powiedziała łagodnie i ciepło. Traciła łeb dla szczeniąt, każde - swoje, czy obce - kochała wielką, matczyną miłością. Wardress miała tak wiele szczeniąt, że nawet już nie pamiętała imion połowy z nich. Co prawda przyczyn, niż starcza skleroza, było więcej, ale są one dość przykre. Dawno żaden szczeniak jej nie odwiedził... Szczeniak jej i Shadow.... Ishaan, Paige... Westchnęła cichutko i poczłapała przed siebie, do wyjścia z jaskini, omijając bokiem Tsukiego. Spojrzała na niebo. Uśmiechnęła się delikatnie czując na pysku powiew chłodnego wiatru. Zaczęła penetrować zarośla dookoła nory, szukała szerokiego, dużego liścia, najlepiej - babki lancetowatej.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas się nieznacznie przebudził słysząc jakiś ruch i otworzył lekko oczy przebudzając się. Leniwie ziewnął i sennie przetarł metalową łapą oczy. Spojrzał zaskoczony na wilczycę kiedy jego świadomość powróciła do rzeczywistości. Poderwał się zdezorientowany i jeszcze trochę pół przytomny z ziemi i postąpił krok na przód w jej kierunku.
- Co się dzieje Alfa? Gdzie idziesz? - spytał szeptem by nie obudzić małego, kładąc po sobie uszy widząc w jak opłakanym stanie jest wilczyca.
Podszedł do niej niepewnie jeszcze dwa kroki. Nie wiedząc do tak właściwie i po co robi. W końcu wilczyca, była dorosła i była jego szefową, więc nie powinien się o nią tak panicznie martwić, bo to mogło mu tylko przysporzyć kłopotów. W przeciwieństwie do ludzi Kas nie ubezwłasnowolnił samicy i mogła wrócić do domu kiedy tylko chciała, a mimo woli właśnie to robił. Zachowywał się egoistycznie jak ludzie nie chcąc by wadera go zostawiała. Bo w jego chorej małej główce urodziło się, ze Wardress chce ich opuścić osnuta mrokiem i bez pożegnania. Przez jego ograniczony tyci móżdżek nie przechodziło, że wilczyca mogła by szukać ziół, które szybciej wyleczyły by jej rany i zapobiegły powstaniu paskudnego zakażenia.
Po chwili pochylił także skruszony głowę, ponieważ dopiero teraz to do niego dotarło. Miał zamiar zatrzymać samicę tylko i wyłącznie dlatego, by mieć więcej wilków do towarzystwa, a nie przez to, że nie dała by pewnie rady dość gdziekolwiek sama w takim stanie i prędzej zrobiłaby sobie krzywdę. Przez to wilk był na siebie bardzo zły, a dodatkowo zażenowany. Nie miał blado zielonego pojęcia jak zareagować. Czy odwrócić się i wrócić do spania przepraszając wilczycę za zamieszanie, czy ją asekurować proponując jej dotrzymanie towarzystwa.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Idę poszukać... A właściwie, czemu nie. Poszukaj razem ze mną dużego liścia, kawałka materiału - czegoś, co utrzyma moje rozchwiane żebro w jednym miejscu. - powiedziała spokojnie i spojrzała na wilka obracając łeb do tyłu. Było w tym młodym samcu coś, co niesamowicie intrygowało wilczycę. Był strasznie... Posłuszny, mocno czuł dystans pomiędzy jej stanowiskiem a nim samym. To było rzecz jasna naturalne, ale Wardress nigdy nie wprowadzała w watasze rządów twardą łapą. Przeciwnie - była to dyktatura, ale łagodna, nakierowana na dobro stada. Cofnęła się kilka kroków tyłem i obróciła przodem do wilka. Powoli, ostrożnie, by nie pogorszyć swojego stanu. Spojrzała w kierunku wejścia jaskini - Tsuki nie spał, ale też był zbyt głęboko w norze, żeby ich zobaczyć. Zrobiła jeszcze jeden, może dwa kroki i usiadła przed Kastielem. Musiała chwilę odpocząć - schylanie się i nadwyrężanie kręgosłupa chyba wcale nie pomagało. Przyglądała mu się uważnie z dziwnym, nikłym uśmiechem patrząc głęboko w ślepia.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kiwnął głową chcąc jej pomóc i zabrać się za szukanie, pożądanych przez wilczycę przedmiotów. Był zwarty i gotowy by samotnie ruszyć w mrok szukać tego co potrzeba. Nim jednak ruszył się z miejsca obserwował jak wilczyca się cofa a po tym... Kieruje się w jego stronę! Kas lekko się przykulił zaniepokojony gdy była bardzo blisko niego i przeprosił za swoje egoistyczne zachowanie niepozwalające wilczycy odejść. Bezradność tej chwili bardzo go kłopotała i frustrowała. Niemal się poddańczo przed wilczycą położył.
- Chciałbym cię prosić pani, byś zechciała wrócić na legowisko i odpoczywać ja... ja się wszystkim zajmę i przyniosę co trzeba. - mruknął do niej z szacunkiem nie wiedząc co w danej sytuacji począć.
Po chwili wstał i lekko przykulony ją obszedł kierując się w stronę krzaków by poszukać po okolicy materiału. Zatrzymał się jednak przed krzewami i spojrzał na samice pilnując by spokojnie dotarła na legowisko w jaskini. Sam nie rozumiał czemu trzęsie się nad nią jak nad małym dzieckiem. Myślał, że to przez to iż samica jest alfą i nie pomaganie jej, czy nawet nie dbanie o nią skutkowało by pewnie linczem, ze strony pobratymców ze stada. Wilk westchnął i spokojnie patrzył na War analizując i omiatając wzrokiem jej każdy nawet najmniejszy detal. Jej sierść lekko się skrzyła kiedy nań padało światło księżyca przebijające się przez listowie pobliskich drzew, magicznego efektu nie zdały nawet popsuć plamy krwi na ciele wilczycy.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Spojrzała za znikającym w gąszczu wilkiem. Owszem, była on niego większa, zajmowała wysokie stanowisko, ale to chyba nie był aż tak silny powód do takiego zachowania. Ward zaczynała się martwić, że wilk się jej boi. A nie powinien odczuwać strachu. Wyłącznie szacunek i... Chyba Wardress chciałaby, aby wilk czuł do niej nie tylko szacunek, ale i innego rodzaju... Ah. Zamyśliła się na dłuższą chwilę. Jaskinia była porządnie nagrzana i parna. Wadera zdecydowała na razie pozostać na zewnątrz. Położyła się na ciepłej ziemi. Oparła pysk o złożone na krzyż przednie łapy i przymknęła ślepia. Dawno nikt się nią nie zajmował, nie pomagał... To było całkiem przyjemne uczucie, pomijając zachowanie wilka. Wydawało się, że robił to z przymusu, jakiegoś narzuconego rozkazu, a przecież zdecydowanie przyjemniej byłoby móc pomyśleć, że robi to dla jakichś wyższych celów. Statecznymi ruchami ogona wzbijała w powietrze drobne tumany kurzu i piachu. Rozmyślała w głębokim milczeniu.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas długo szukał po lesie śmieci zostawionych przez ludzi nawet wtargnął na ich tereny by zwędzić jakąś koszulkę suszącą się na dworze. Z lasu niósł dla wilczycy pomocne zioła, które mu samemu niekiedy przynosiły ulgę w bólu, mimo iż samica go o to nie prosiła. Chciał być jej pomocny, chciał być jej tarczą i mieczem jednocześnie. Nie robił tego z przymusu, dla niego obowiązkiem było dbać o przywódczynię, jak rycerze dbali o księżniczki. Choć może była to wymówka? Może po prostu okłamywał samego siebie tym, że wilczyca jest dla niego ważna bo jest jego szefową?
Kas szybko pokręcił głową zaciskając kły na zwiniętej koszulce, w której niósł zioła. Zawarczał cicho wracając do groty. Alfa czy nie, nie miał zamiaru się jej ślepo słuchać miał swój własny rozum! Więc... Dlaczego poszedł poszukać dla niej rzeczy, które przyniosą jej ulgę w bólu? Wilk wykonał polecenie tylko i wyłącznie dla tego gdyż nie chciał by sami ca się męczyła czy cierpiała. Ale dlaczego...? W końcu cierpienie wzmacnia wilki, samo powiedzenie " co cię nie zabije to cię wzmocni" powinno być mottem przewodnim wilków. Kas jeszcze nigdy nie doświadczył takich rozterek z powodu innego wilka. Nagle przypomniał mu się jak miło się poczuł kiedy wilczyca tak czule zajęła się czyszczeniem jego futra to wywróciło wszystkie jego rozmyślania do góry nogami i został z kompletną pustką w głowie.
Pobiegł do jaskini kładąc wszystko przy wilczycy, której policzek lekko trącił swoim pyskiem by ją obudzić.
- Przyniosłem co prosiłaś, moja pani. - szepnął jej do ucha nie zauważając tego jak nazwał wilczyce.
Nie czekając na nic rozwinął koszulkę i brał po każdym listku do pyska starannie żując i mieląc, a następnie niepewnie nakładając "maść' na rany wilczycy. Serce waliło mu jakby w jego piersi zamknięto spanikowanego wróbla. Pokręcił głową a jego mimika stwardniała. wykorzystał wszystkie zebrane zioła nadmiar wypluwając z pyska na piasek i usztywnił oraz opatrzył wilczycy klatkę piersiową oraz ranne skrzydło.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Poczuła lekkie dotknięcie w pysk. Ale postanowiła się nie ruszać, ani nie odzywać. Poczuła także, jak wilk nakładał jej jakieś dziwne zioła w formie papki na rany. Równie przyjemne było być opatrywaną. Gdy wilk zakładał jej opatrunek, poddawała się całym ciałem - mógł ją spokojnie przesunąć czy lekko obrócić, żeby łatwiej było założyć usztywnienie. Po zakończonych czynnościach Wardress postanowiła w końcu coś wymruczeć. Po cichu, by nie budzić być może śpiącego już Tsukiego. - Dziękuję. Dlaczego tak się zachowujesz? - mruknęła - początkowo łagodnie, później ciut twardo. Wiedziała, że wilk zrozumie o co jej chodzi. Jeśli nie, czeka ją okropnie dziwna rozmowa w wyjaśnianiu niektórych rzeczy. - Moja pani... Bardzo ładnie brzmi. Podoba mi się. - uśmiechnęła się pobłażliwie i machnęła niespokojnie kitą. Wyczekiwała odpowiedzi ze strony wilka. Teraz była już dokładnie pewna, wiedziała kto tak robił... Shadow, kiedy odszedł drugi raz i wrócił, po paru latach, kładł się tak nisko przy ziemi przed nią, jakby był winien każdej, najdrobniejszej ranki na jej łapie.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Bardzo go zaskoczyło, że wilczyca się do niego odezwała. Był pewien, że ona spała! W pierwszej chwili chciał odskoczyć od niej jak oparzony, ale bardzo mocno skupił się na tym by tego nie robić bo mogłoby to urazić Ward. Odetchnął głęboko tłumiąc zdenerwowanie i pozostał w miejscu choć z pokorą położył się żałośnie u jej łap.
- Bardzo przepraszam. Nie chciałem Alfy obudzić. - powiedział skruszony, a po tym dotarły w końcu do niego słowa wilczycy.
Usiadł patrząc jej zaskoczony w oczy. W pierwszej chwili nie wiedział o co jej chodziło, lecz szybko to sobie uświadomił. Następnie długo się zastanawiał co ma odpowiedzieć, albo raczej co powinien. Wilk chwilę dumał nad tym, czy wogóle wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. W końcu westchnął i lekko uciekł od niej wzrokiem zakłopotany.
- Po prostu czuję, że nie powinienem się aż nadto spoufalać. Jestem tylko zwykłym szarakiem. Ale nie chcę byś cierpiała. - powiedział niepewnie myśląc, że o to chodziło wilczycy, bo w sumie już się w tym wszystkim pogubił.
Nabrał w płuca hałd powietrza i odetchnął pełną piersią, a po tym zrobił coś co nawet go samego zaskoczył. Delikatnie polizał ranę na jej pysku patrząc jej niepewnie w oczy. Nie był przyzwyczajony do towarzystwa, a tym bardziej nawiązywania bliższych relacji z innymi wilkami. Gdy przestał to robić pośpiesznie odwrócił głowę zażenowany swoim czynem. Na co on liczył? Przecież był jedynie wyrośniętym szczeniakiem, który nigdy nie uświadczył pełni szczęścia, a tym bardziej radości życia. Znów odetchnął i wziął się w garść wyprostował się dumnie siedząc przed wilczycą patrząc jej prosto w pyszczek. Skoro miał zginąć to przynajmniej wolał z łap wilczycy. Nie wiedział co mu odbiło, ani co chciał udowodnić, a tym bardziej komu.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Na początku nie zauważył w ogóle, że poturbowana wadera oraz wilk gdzieś wyszli. Jedząc sobie szczura, oblizując swój pyszczek, nie był tym aż tak zainteresowany. Wybredny dzieciak nie chciał w ogóle zjeść kości, zatem pozostawił je tam, gdzie posłanie ma prawdopodobna Alfa ugrupowania, do którego obecnie należy. A raczej pod nim, bo przecież było zbudowane z różnych roślinek znalezionych w lesie, jak np. mchu. Niebieskie oczy spojrzały dookoła, a umysł szczeniaka, gotowy na nowe rzeczy, zaczął domagać się nowych przygód, no ba, nawet o tej poprzedniej zapomniał, co w nocy się zdarzyła! Nie interesuje go aż tak przeszłość, woli teraźniejszość - czas znaleźć coś, co zabije czas! Ale co? Rozejrzał się po jaskini, zauważając swoją ulubioną zapalniczkę. Powoli i ostrożnie podszedł do miejsca, gdzie się ona znajdowała, by następnie wsadzić ją do torby, gdzie miał trochę gotówki, nic więcej. Będzie musiał wrócić do Doliny Marzeń, żeby uzupełnić zapasy pysznej czekolady, za którą bardzo tęskni, nawet bardziej od prawdziwego domu, którego tak naprawdę nie ma - ten rozbił się niczym prawdziwa porcelana o podłogę, będąc w wielu kawałkach.
- Huh... - westchnął cicho, by nikt tego nie usłyszał, a następnie wziął głęboki oddech. Świeże powietrze, a nie to co tutaj, trochę stare i śmierdzące dymem z ogniska. Jeszcze ten zapach metalu, a raczej protezy wilka, a także i całkowicie nieznajomej mu Wardress. Spojrzał na swoje łapy, które nadal były pokryte szkarłatną krwią, a raczej tylko futro posiadało taką barwę. Zaczął je lizać, wyczuwając smak płynącej w żyłach ludzi cieczy, dla niego ona się w ogóle nie różniła od króliczej, jednak mniej mu smakowała, zatem przerwał swoje twórcze zajęcie w mgnieniu oka, robiąc kwaśną minę. Dokładnie obserwował pole walki z ukrycia, Kastiel po części go zaintrygował. Widząc go, widział również po części szalonego demona, który lubował się we krwi. Wilki, które zabijają dla obrony własnej, nie odczuwają radości z zabijania innych istot. Nawet przeciwnie. Zadrżał lekko, mając w swojej prawej, silniejszej łapie ostrze, które ukradł ceną ogromnego siniaka na grzbiecie. Jego grzywka nadal była brudna od smaru.
Jednak uwagę zwróciła rozmowa basiora z waderą, która od początku wydawała mu się być podejrzana. On zdołał się wyczulić na wszystko, w szczególności na wykorzystywanie, zawsze go wtedy świerzbi nos, a w mózgu zapala się czerwona lampka. Tutaj nie różniło się to niczym, tylko kwestią tego, jak wilk jest wykorzystywany - młody nigdy by się tak nie ośmieszył przed kimś, kto ma po prostu większą władzę. On wie, co to znaczy niezależność, a każdego, kto spróbuje mu ją odebrać, spotka jakaś kara. Dlaczego "jakaś"? Gdyż nigdy się to nie zdarzyło. Ale pomijając tą kwestię - zachowując największe skupienie, zaczął podchodzić ciut bliżej w stronę hałasu, oczywiście pozostając niezauważonym. Słyszał wszystko (no dobra, może nie wszystko, przecież musiał wstać) wyraźnie, jednak na wszelki wypadek wyjął swój odtwarzacz mp3, który miał również funkcję nagrywania dźwięku - o słabej jakości, jednak i tak. Mikrofon przestrzenny potrafi wyłapać każdy najmniejszy szelest, nawet oddech, zatem było to najlepsze rozwiązanie. Potem te informacje sprzedać, no i będzie kasa! Life is brutal. Usiadł na swoim tyłku, nadal będąc w ukryciu, mając w lewym rękawie asa urządzenie. Ciekawiło go to, jak dalej ta rozmowa się potoczy.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Wadera zastrzygła uchem. Niby coś gdzieś słyszała, ale takie miejsce, zwłaszcza nocą, jest zawsze pełne szelestów i świstów. Przyglądała się Kastielowi przez dłuższą chwilę w milczeniu. Cisza robiła się ciut niezręczna, więc zdecydowała się cokolwiek powiedzieć. - Cóż... Bardzo Ci dziękuję za opatrunki, to nic, nie obudziłeś mnie. Czuwałam. - powiedziała zwięźle, ale w przyjemny dla ucha sposób. - Spoufalanie się... To bardzo nieodpowiednie słowo! Pewne gesty są dopuszczalne w stadzie, przecież czasem się wygłupiamy, gryziemy, pomożemy sobie w jakiejś sytuacji. A ja muszę Ci powiedzieć, że czuję, że takiej pomocy potrzebujesz. Nie musisz się mnie bać. - uśmiechnęła się delikatnie i szturchnęła pysk wilka swoim mokrym, białym nosem. - Widzisz Kastiel, jeśli szanujesz mnie za samo stanowisko i budzi ono w Tobie takie uczucia, to przestań. Niech będę dla Ciebie wyłącznie dorosłą waderą, która jest tylko odrobinę silniejsza od siebie. Na taki szacunek, jaki Ty okazujesz mnie, trzeba sobie porządnie zasłużyć. - dodała próbując rozprostować skrzydła.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Pokręcił głową i lekko odwzajemnił jej czyn. Delikatnie trącił jej pyszczek swoim i nieco się rozluźnił.
- Szanuję cię nie tylko przez to, że przewodzisz Nocnym. Szanuję cię przez to jaka jesteś, jak walczyłaś wtedy przeciwko ludziom byśmy wszyscy uciekli. - powiedział siedząc wyprostowany przed nią i patrząc na nią z troską i czułością bardzo chciał jej ulżyć w cierpieniu, nawet przelewając je na samego siebie gdyby to było możliwe. - Za przeproszeniem mało mnie obchodzi kto kim jest, bo i tak zawsze jestem, albo będę sam. Dla mnie najbardziej się liczy to kto JAKI jest. - walnął prosto z mostu.
Obawiał się iż zostanie skarcony za swoje słowa, ale nie okazywał tego. Siedział przed nią dumnie patrząc jej prosto w oczy. Uszy mu drgnęły i zerknął kątem oka w stronę jaskini, nie odwracając w tamtą stronę głowy. Czuł, że biała włochata kulka się im przygląda, nie po to oblał go smarem by nie umieć go później nie zlokalizować. Od początku nie ufał szczeniakowi... No może nie ufał, to za mocno powiedziane. Był względem młodego bardzo ostrożny, przez to, że coś mu w nim nie pasowało, wciąż nie mógł zidentyfikować co, choć powoli rysowała się odpowiedź w głowie basiora.
- Nie powinnaś się mną tak przejmować. Nie jedno w życiu przeszedłem, ze wszystkim dam sobie radę. Jestem przyzwyczajony do tego. - rzucił jej przelotnie przyjaznym uśmiechem i skierował się w stronę jaskini. Miał wielką ochotę powiedzieć jej by nie rozprostowywała skrzydeł, a tym bardziej tego opatrzonego bo może przez przypadek otworzyć ranę na nowo. Chciał też poprosić by wróciła do jaskini i położyła się z powrotem na legowisku, ale kim on był by rozkazywać waderze? Otóż właśnie był nikim i nie miał prawa jej niczego kazać skoro jest ona wolnym wilkiem.
Do jaskini wracał tylko i wyłącznie po to by przyłapać małego na gorącym uczynku, a wtedy siłą wycisnąłby z niego wszelkie informacje. Nienawidził ludzi to fakt, ale zdrajców i oszustów nienawidził jeszcze bardziej i sama myśl o nich, sprawiała, że krew w nim się gotowała. Szedł w stronę jaskini z lekko pochyloną głową i najeżonym futrem na karku marszcząc nos, ale nie zdradził swych zamiarów warczeniem.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Młody uważnie przysłuchiwał się niezauważony (prawdopodobnie) przez dwójkę, chowając swój sprzęcior do kieszeni w płaszczyku. Nic ciekawego, poza tym wilki nie potrzebują dowodu, by uwierzyć w różne plotki na ich temat. Taka jest jego natura - zdradliwa oraz chytra. Nikt go nie musi lubić, nikt nie zna jego imienia, a za każdym razem może przybrać inną maskę, niczym aktor, który gra na scenie. Jednak tutaj z tą maską chodzi raczej o to, iż może znowu stać się anonimowy. Chociaż raz poznany zapach pozostaje w pamięci, obydwaj nie przyłożyli do jego futra nosa, a dodatkowo ubranie po części kamufluje młodego osobnika, nie tylko pod względem wyglądu jego całego ciała, futra oraz innych tego typu rzeczy, ale również i woni, którą mało kto zna dokładnie. Z dosyć bliska wiadomo jedynie, iż jest Nocnym.
Jeszcze przed tym, jak zaczęli się zbierać, młody powrócił na swoje miejsce. Dalszej rozmowy nie słyszał, no i też nie miał zamiaru, jednak wiedział już kilka rzeczy na ich temat. Alfa czuje się tak, jakby była dziewczyną tego basiora, a ten nie wie dokładnie, co ma zrobić. Trochę to śmieszne, przynajmniej dla szczeniaka, który tak naprawdę nie posiada umysłu dzieciaka, lecz dorosłego. Patrząc bardziej w jego oczy można zauważyć, iż nie są one tak młode, lecz na razie tylko Hira zdołała ten niewielki szczegół wykryć, jednak bardzo odtrącający Tsukiego od niej. Wilczek położył się na swoim posłaniu, znowu mając we wszystkich swoich łapach - zarówno tylnych, jak i przednich - długi ogonek, co należy do jego ciała. Zamknął oczy, jednak nie mógł zasnąć - gdzieś obok niego komar latał, odwracając się na boki powodował trochę większy hałas niż poprzednio. Zaczął zastanawiać się nad swoim miejscem w Krainie - czy zdoła je znaleźć? Być może. Młody uruchomił swoją empetrójkę oraz uruchomił pierwszy lepszy utwór, byleby zapomnieć o wszystkim. Na jego uszach znajdowały się słuchawki, a raczej jedna, oddech był wyrównany, głęboki. Jego serce biło spokojnie, aż do czasu, gdy usłyszał zbliżające się kroki.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas zerknął badawczo na małego, cicho zawarczał i położył się w wejściu do jaskini. Nie chciał robić afery z powodu zwykłego przewidzenia, którego nie był nawet pewny. Był zmęczony nie był pewien czy świadomość nie płata mu figli. Jednakże jak to mówią ostrożności nigdy za wiele. Nie miał zamiaru ufać szczeniakowi kiedy instynkt podpowiadał mu, że z dzieciakiem jest coś nie tak. Zerknął na Ward i westchnął i się przeciągnął na ziemi połyskując łapą w promieniach księżyca. Nie pamiętał dlaczego w ogóle przybył do tej krainy. Wiedział jedynie, że jej nie opuści. W końcu nie miał dokąd pójść.
Zastanawiał się czy przenieść legowisko wilczycy by nie leżała przy podejrzanym szczeniaku. Nie chciał wzbudzać niepotrzebnego niepokoju, a jeszcze bardziej nie chciał się tłumaczyć ze swoich czynów. Bał się, że Tsuki mógłby zrobić krzywdę jej lub jemu samemu. Wilk się zastanowił nad tym, iż mały zachowuje się niekiedy jak dorosły. Nie mógł mu ufać. Nie poprosi samicy by spała z Kastielem przy wejściu do jaskini bo to mogłoby być opacznie przez innych zrozumiane.
Postanowił zostawić wszystko tak jak jest i zobaczyć jak się sytuacja rozwinie. Wolał się nadto nie zdradzać ze swoimi domysłami i postanowieniami. Na razie priorytetem dla niego była ochrona rannych i opieka nad nimi póki nie wydobrzeją. Po tym zobaczy co dalej. Nie zwykł planować sporo przed siebie, bo w życiu nic nie jest pewne i może się ono zmienić w jednej chwili.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Ward wstała ciężko z ziemi milcząc. Wróciła do jaskini, chłód na zewnątrz - początkowo tak kojący - stawał się nie do zniesienia na dłuższą metę. Gdy przekroczyła próg jaskini spojrzała na szczeniaka z czymś dziwnie szumiącym na uszach. Co prawda nie było to zbyt głośne urządzenie, ale przeszkadzało jej, tak, jak nasilający się ból łba. - Szanowny wilku, czy mógłbyś wyłączyć to ustrojstwo nim je zabiorę i wyrzucę? Z łaski swojej, proszę, przeszkadza mi to z racji kilku nieprzyjemnych uderzeń w łeb. Nie dość, że samo z siebie mi dzwoni to na dodatek dociera do mnie ten paskudny hałas. - powiedziała spokojnie lekko odsuwając słuchawki z łebka wilka. Usiadła niedaleko. Cóż, odrobinę zgłodniała, ale chyba nie była jeszcze w stanie upolować czegokolwiek. W każdym razie nie zamierzała też prosić o to Kastiela. To by było niegrzeczne, sama nie miała nic od siebie.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Leżał na boku wyciągnięty praktycznie na całą swoją długość. Onon miał skulony przykrywający swoje tylne łapy a na przednich miał położony pysk. Nie spał, choć udawał. Patrzył na las i spokojnie upajał się nocnymi odgłosami przyrody, a także wsłuchiwał się w oddechy i bicie serca swoich gości. Musiał odpocząć z rana czekało go ciężkie zadanie. Musiał upolować co najmniej dwa koźlęcia albo jelenia. Z tym drugim niezbyt mu się uśmiechało, ciężkie to cholerstwo do ubicia, a jakie zajadłe. Sam nie da rady dlatego skupił się na próbie upolowania chociaż sarny i jej koźlęcia. Niby proste, ale stado zwykle broni takich najbardziej. No i jeszcze będzie musiał opuścić na jakiś czas jaskinie zostawiając w niej obcych. Do zdemolowanie nie miał co, ale obawiał się, że jak wróci jego przytulne legowisko będzie zniszczone.
Westchnął i przymknął oczy. Nie miał by takich problemów jakby został z ludźmi, ale wtedy nie byłby już wilkiem. Lekko położył po sobie uszy przypominając sobie małą ślepą dziewczynę, która uwielbiała go głaskać. To było przyjemne uczucie. Ciepły kąt przy kominku, regularne i syte posiłki. Pomoc w polowaniu na sarny. Miałby to wszystko i nie uciekał, gdyby to staruszek był jego właścicielem, a nie myśliwi, którzy zabrali mu basiora.
Zastanawiał się nad przyniesieniem ryb. Było ich więcej i łatwiej je złapać, nie należą do najsmaczniejszych i może być problem z niedźwiedziami. Znów westchnął i odstawił rozmyślania na bok. Co ma być to będzie, może będzie miał szczęście i znajdzie jakiegoś rannego jelenia, którego trzeba będzie jedynie dobić.
Powoli zaczął usypiać, jednakże był to lekki i czujny sen.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki spokojnie o czymś myślał. O czym? Może o swoim nędznym życiu złodzieja? Może nad tym, gdzie będzie na dalszą metę mieszkał? Nie wiadomo, gdyż nikt nie posiada możliwości zajrzenia do czyjegoś umysłu, tudzież nim manipulować. Niebieskie oczy spoglądały na trzymany przez wszystkie łapki ogonek - niezbyt miękki i puszysty już, powoli znikając za powiekami. Czas zasnąć, czas zapomnieć o wszystkim. Noc ta stała się dosyć chłodna, zatem jeszcze bardziej się zawinął w kłębek, żeby nie odczuwać zmiany temperatury. Lepiej być tutaj, w środku, niżeli spędzić pozostałe godziny na zewnątrz. Ale gdyby sytuacja go do tego zmusiła, nie miałby większego wyboru. Zmienił utwór na bardziej rockowy, gdy poczuł obok siebie obecność kogoś innego. Udawał, że śpi, jednak słowa oraz zdjęcie słuchawek z jego uszu spowodowało nagły wzrost gniewu w nim. Na szczęście zapanował nad własnymi emocjami.
- Szanowna pani Alfo/Beto czy kimkolwiek jesteś - zaczął swój wykład, cichym i spokojnym głosem, jednak wprawny słuchacz mógłby zauważyć jego zmieniający się ton. Nie wstał, nadal leżał na swoim posłaniu. Nie chciało mu się. Lekko poruszył ogonem, otworzył swoje ślepia, co kolor oceanu mają. - Zabranie tej rzeczy będzie skutkowało kradzieżą, a wyższe władze powinny dawać dobry przykład dzieciom. Wyrzucenie tego "ustrojstwa" będzie oznaczało wyższość władzy twej, jak i niewiedzy, ile to "coś" kosztowało - pyskował. Lubił to, nie wiecie nawet jak! Jako dorosły obywatel tej Krainy ma prawo wyrazić swoje zdanie na temat swoich dóbr materialnych. Nawet nie zwracał już uwagi na to, że sam jest złodziejem, nędznym i podstępnym. - Wystarczyło nie wchodzić do miasta, nie stawać w naszej obronie, a bólu głowy by nie było. Dla pani hałas, dla mnie muzyka, którą uwielbiam- jedyne, co wilczek zrobił, to ściszył urządzenie do takiego stopnia, żeby nie przeszkadzało waderze. Na głośność 1 z 32.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Zachowanie szczeniaka spowodowało, że u Kastiela został wciśnięty niewidzialny guziczek "AAAAargh!!! Gniew!!". Nie tolerował takich pyskówek względem starszych, którym należał się szacunek. Nie tolerował takiego zachowania kierowanego do postawionych wyżej w hierarchii, których należało się słuchać. A tym bardziej nie tolerował takiego tonu wobec kobiety i do tego rannej, która postawiła na szali swoje życie by ten niewyrośnięty wrzód na rzyci mógł uciec, a którą powinno się chronić i dbać o nią. Gdyby nie kobiety ten mały teraz by nie istniał, a tym bardziej nie mógłby pyskować.
- Jak śmiesz młokosie odzywać się tak do naszej przywódczyni, a tym bardziej rannej samicy? - burknął z gniewem, a w jego głosie pobrzmiewało warczenie.
Wilk podniósł się z ziemi najeżony ze zwężonymi dziko źrenicami oraz skrzącymi się w świetle księżyca niebezpiecznie oczami i odwrócił się powoli w stronę szczeniaka. Pochylił głowę patrząc drapieżnie na szczeniaka obnażając kły i wściekle warcząc. Miał podniesiony do góry ogon i przylepione do karku uszy. Stał na szeroko rozstawionych łapach przyjmując pozycję do walki i gotowy był do ataku.
Z gotującą się w żyłach krwią zaczął iść w ich kierunku nie zmieniając swojej postawy ani nastawienia. Nie był w amoku, był całkowicie świadomy tego co robi i nie zamierzał tego tak zostawić.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki nawet nie drgnął. Wiedział, że to tak się skończy, zatem był gotowy na nagły obrót akcji o 180 stopni. Nie bał się, wręcz przeciwnie - cieszył się, że wreszcie się komuś przeciwstawił. Poza tym nie wiedział, co zrobił złego, przecież kulturalnie i z ogromną grzecznością odpowiedział na słowa wadery. Dla niego hierarchia nie istnieje, każdy jest równy. Czy to kobieta, czy to szczeniak, czy też zwykły samiec, jego zdaniem Śmierć zabierze wszystkich w swoim czasie, nawet i jego, jednak ciut później. Dla niego Alfa/Beta mogłaby się w ogóle nie pojawić, tak samo i Kastiel oraz wadera, która za nim podążała w ciemności. Nie wiedział, co z nią jest, jednak również i nie martwił się o nią. Przecież wiedział, że sobie poradzi. Jest dosyć sprytna.
- "Liżydupa się znalazł" - pomyślał, biorąc głęboki oddech. Adrenaliny w nim przybywało aż tyle, że prawie nie mógł nad nią zapanować, jednak starał się pozbierać, żeby nie zrobić jakiegoś głupiego kroku, co zadecyduje o jego dalszym losie. Jego oczy patrzyły na Kastiela dosyć strasznie, na tyle strasznie, gdyż były one dosyć... puste? Jakby wilczek wpadł rzeczywiście w jakąś spiralę, co go pochłania żywcem. Wyglądało to dosyć strasznie, wręcz nienaturalnie, jakby był przez cały czas żądny krwi, a z każdą sekundą stawał się coraz bardziej przerażający. Ukryty w rękawie nóż nie został jeszcze pokazany żadnemu z nich. Czas rozpocząć poważną rozmowę. Strasznie poważną. - Po pierwsze, bo widzę, że się nie rozumiemy. Na razie ona nie zyskała w moich oczach miana "Przywódczyni", może w twoich tak, więc czuję się wolnym, niezobowiązującym wilkiem. Po drugie, jak już wspominałem w mojej poprzedniej wypowiedzi - mogłaby nie wtrącać się do mojej misji, jak i również ty. Po trzecie - nie bądź tak bardzo wyczulony na ból. Gdyby to nie była wysoko postawiona w hierarchii wilczyca to pewnie przeszedłbyś obok niej obojętnie. A gdyby to był facet tylko byś się z niego wyśmiewał, nic więcej - odpowiedział, nadal mając tą samą postawę. Był przygotowany na wszystko, nawet na atak ze strony basiora, do którego zaczął odczuwać gniew. Wnerwiały go takie typki - uległe bez żadnej poważnej przyczyny. Najwyżej sobie pójdzie i będzie cacy! Możliwe, iż dolał oliwy do ognia, jednak miał w głowie malutki plan. Tak malutki, że może wyrządzić ogromne szkody.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Przeginasz gówniarzu. Nie myśl sobie, że mnie znasz! - zawarczał na początku Kas jeszcze się powstrzymując by nie zrobić niczego głupiego.
Krew się w nim gotowała jak woda w czajniku. Wilkowi brakowało by uszami zaczęła uciekać z niego para, a on sam zaczął gwizdać pod wpływem kłębiącego się w nim ciśnienia. Nie miał zamiaru się tłumaczyć szczeniakowi. Gdyby to była nawet bezpańska samica zwykłego psa i była w potrzebie nigdy nie przeszedł by obojętnie. Miał ogromny szacunek do płci przeciwnej tylko i wyłącznie przez to, że nie miał praktycznie z nimi żadnej styczności, a niekiedy nawet czuł, że brakuje mu czyjeś delikatności, troski i czułości, charakterystycznych dla właśnie kobiet. Co do samca zastanowił by się czy mu pomóc. W końcu faceci są silniejsi i pragną być bardziej samodzielni i niezależni. Wiedział, że pomagając jakiemuś małemu chłystkowi, który sam naważył sobie tego piwa by być fajniejszy od innych, mógł przez właśnie pomoc zranić jego dumę, a nawet spowodować, że stałby się pośmiewiskiem wśród znajomych. Gdyby to był jakiś starzec na pewno by pomógł, w końcu to pokolenie przetrwało i bez niego nie było by kolejnych i mądrości zasiewanych w młodych. Co do dorosłego przeszedł by obok ponieważ taki mógł sobie zawsze coś ubzdurać i po pomocy mu dobił by nieświadomego niczego Kasa.
Wilk się wnerwił jak mało kto i nie wytrzymał. Rzucił się wściekle na szczeniaka. Nie chciał mu jeszcze robić krzywdy na tyle się powstrzymywać, choć wiadome było, że to co mówił mały było jawną prowokacją. Basior chciał go jedynie dyscyplinarnie powalić na grzbiet i przycisnąć do ziemi. Na razie...
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Wilczek uśmiechnął się. Dla niego to nie była prowokacja, dla niego to zwyczajna rozmowa. Nader zwyczajna, tak się zwykle one kończyły - na różnych bójkach, nawet pomimo ogromnej różnicy siły i wzrostu. Jego oceaniczne oczy nie odwróciły się od wilka, jednak zdołał nasłuchiwać otoczenie - czy ktoś przypadkiem nie postanowi zaatakować go z zaskoczenia, chociażby wadera, która jest ranna. Gówno go to teraz obchodzi, ważne jest to, żeby uciekł, gdy sytuacja tego wymaga. Jednak na razie nic mu nie grozi. Jeszcze... Nadal nie postanowił wyjąć ze swojego rękawa noża, być może to i dobrze, jeszcze bardziej dolałby oliwy do ognia.
- Ciebie nie znam, ty też mnie nie znasz. Jednak znam społeczeństwo - dodał. Prowadzenie dyskusji dla niego jest bardzoo fajne, w szczególności pod wpływem adrenaliny. Dawno takiej nie czuł! Odróżniała się ona od wszystkich innych tym, że była... prawdziwa. Serce młodego zaczęło bić coraz szybciej i szybciej, a ciśnienie krwi się znacznie zwiększyło. Do jego oczu docierało więcej światła, jak i bodźców. W chwili, gdy basior się na niego rzucił, ten zrobił zgrabny unik, nie odwracając się w ogóle. Oczywiście pilnował swoich pleców, gdyż te mogłyby zadecydować o jego dalszym losie. Plusy bycia małym. Łatwe uciekanie, łatwe unikanie, a do tego mając ten atrybut... Jednak też i niewielka siła, lecz i ona nie decyduje ostatecznie o wyniku. Warto także dodać, że w mgnieniu oka młody pojawił się za basiorem, jakby wyszedł z jego cienia. Nie, to nie żadna sztuczka. Lata praktyki. Myślicie, że ile razy był już skazany na śmierć? No i też z każdej się wywinął, jakby był jakiś nieśmiertelnym. Dokładniej zasadzka ta polegała na naglym odwróceniu uwagi wilka. Wyciągając szkło z torby oraz uderzając nim o twardy grunt, spowodował hałas. Ten ciut obniżył czujność basiora, ale na tyle, by szczeniak mógł pojawić się właśnie z tyłu. Tak jak wspominane to było - żadna magia. Jedynie lata nauki oraz ćwiczeń, jak i również praktyki. - Nah, to ty przegiąłeś. Wszyscy przegięliśmy - oznajmił, bawiąc się powoli tym, co miał skryte w rękawie, jednak jeszcze nie na widoku. Jego głos stał się obojętny, a oczy wręcz puste. W jednym uchu nadal miał słuchawkę, przez którą słuchał utworu, jednak nie przestawał zwracać uwagi na to, co się dzieje w zewnętrznym świecie. - Gdybym był dorosły, nie nazwałbyś mnie gówniarzem - uśmiechnął się, a jego wyraz twarzy znacznie się zmienił. Jednak po chwili ten prawdziwy powrócił, gotowy na resztę.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Wilk wkurzył się faktem, że mały uciekł spod jego łap i przez to warczał jeszcze bardziej obnażając swoje śmiercionośne kły. Rozkojarzył się gdy mały rozbił szkło i nie zauważył kiedy ten się wymknął. Zdezorientowany zaczął się rozglądać przed sobą. Po chwili zadrżał zaniepokojony gdy Zuki odezwał się za nim. Kas powoli i bardzo ostrożnie odwrócił głowę by spojrzeć na szczeniaka. Miał szeroko otwarte oczy, był w ciężkim szoku. Już nawet zaczął myśleć o szczeniaku jak o jakimś demonie. Strach minął gdy do samca doszły słowa małego.
- Zmień ton chłystku. - zawarczał wściekle.
Znów futro mu się zjeżyło i miał podniesiony ogon. Zawył groźnie i ruszył na młodego z otwartym pyskiem obnażając swoje kły. Gdy wystrzelił jego ciało tworzyło linię prostą, a z otwartymi szczękami przypominał strzałę. Miał zamiar zakleszczyć się na szyi szczeniaka i rzucić nim o ścianę jaskini. Nie panował już nad swoim gniewem był w amoku. Nie liczyło się dla niego, że to szczeniak, przyszłość ich rasy. Jedyne co miało dla niego znaczenie to ogromne pragnienie rozszarpania szczeniaka na strzepy by szczury mogły układać puzzle.
Sponsored content