Niedźwiedzia Grota

Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsu zauważył coś, co go po części zaniepokoiło. Nad basiorem zaczynał panować gniew, i to dosyć ogromny. Wpierw rozpoczęło się niewinnie, lecz teraz młody wiedział, że to jest coś bardziej poważnego, niż wcześniej przypuszczał. Lekko machnął ogonem, spojrzał w oczy basiora, które wyglądały dosyć szalenie. Znajdując się za jego plecami, wzbudził w nim jeszcze większe pokłady gniewu i złości. Jego mina stała się poważniejsza niż kiedykolwiek. Jak teraz ostudzić tego basiora? Nie wiedział. Poza tym, wszystko działo się tak szybko, że nawet Wardress nie zainterweniowała. Zdziwiło go to, jednak nie opuszczał swojej warty, musi być ostrożny, inaczej będzie z nim źle. Miał w głowie swój plan, jednak ciut inny od poprzedniego. No i przy okazji nie aż tak niebezpieczny, jak tamten. Tamtej był bardziej brutalny.
- Uspokój się! - powiedział ciut głośniej, jednak zapewne nic to nie dało. Nie zadziałało niczym wiadro z kostkami lodu, zrzuconymi właśnie na oszalałego już wilka. Zastanawiał się Tsu po części, czy to własnie on nie jest przypadkiem niebezpieczniejszy od niego, jednak szybko wytrącił tę myśl z własnego umysłu. Nie było mu teraz do śmiechu, sytuacja stawała się bardziej niebezpieczna. Sam go nie zdoła powstrzymać, jedynie Wardress. Ale co ona zrobi, gdy jest bardziej pokaleczona, a ten pod wpływem emocji może ją tylko rozszarpać. Złodziej schował do swojego płaszcza urządzenie, wraz ze słuchawkami. - Nawet nie widzisz, czym się stałeś, jesteś oślepiony!
Poczuł nagły podmuch wiatru, a do jego uszu dotarły kroki basiora. Dość szybkie, ten biegł. Spojrzał w jego pysk z odległości kilku metrów, jednak zamiast uciekać, zaczął się zbliżać, z tą swoją radosną miną. Jakby szedł do szkoły, mając dobry dzień, na chociaż zakończenie roku szkolnego. W przeciwnym wypadku uczniowie w ogóle nie chcą chodzić do tego budynku. Nie wiadomo, dlaczego się nie bał tego monstrum, które szarżowało na niego. Możliwe, iż zostało mu coś po byciu szczeniakiem, tym prawdziwym, sprzed kilku lat, jednak i tak adrenalina opanowywała jego ciało. Bijące szybciej serce, a przy okazji podwyższone ciśnienie... Wziął nóż do pyska, jak i również trzymał zapalniczkę w jeden z łap, a jedyne, co zdołał zrobić... no cóż... Wyglądał wtedy dosyć groźnie, w szczególności z ostrzem. Pewnie myślicie, że wbije w jego szyję sztylet, a przy okazji pobrudzi się jego krwią? Nic bardziej mylnego, taki był wcześniejszy pomysł, jednak zauważył to, że coś jest z tym basiorem nie tak. Kiedy już miał go chwycić w swoje zębiska, młody zrzucił z siebie płaszcz oraz odskoczył w bok. Wiecie, jak to z bykami robią. Gniew tępi ostrze... Basior zapewne posmakował jego płaszczyka, jednak postanowił, że dla jego życia może się on poświęcić. Na jego ciele znajdowało się bardzo wiele, wręcz niewidocznych, drobnych blizn oraz wcześniejsze odbicie kija na lewym boku. Nigdy wcześniej nie zdejmował ubrania bez powodu, jednak postanowił to zrobić. Najwyżej kupi sobie nowe. Przy okazji był gotowy na wszelaki kontratak, zarówno ze strony wadery, jak i basiora. O ile jest słaby, ma dosyć sprytu w sobie, a najbardziej zręczności, dzięki której może tak prowadzić walkę.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas kompletnie nic nie słyszał, a jak już to zagłuszone dźwięki jakby znajdował się pod wodą i ktoś z powierzchni do niego coś mówił. W ogóle nie rozumiał co mówi szczeniak. Nie widział nic. Ani jaskini, ani wadery, ani szczeniaka. Przed jego oczami były jedynie ciemność i czerwone plamy pełne krwi, w których z radością i dziką przyjemnością by się tarzał.
Gdy dopadł do Tsukiego jak mu się zdawało rozszarpał na strzępy płaszcz szczeniaka. Dokoła basiora opadały leniwie skrawki materiału, a to co było okryciem małego było podarte postrzępione i całkowicie zniszczone. Nie dało się zorientować co było rękawem, a co nie. Jak skończył i "zauważył", że krew nie rości jego pyska, rozwścieczony zaczął spokojnie szukać szczeniaka. To był złudny spokój, ponieważ wilk był skupiony na poszukiwaniu ofiary.
Nie przypominał zwykłego cywilizowanego wilka, wyglądał jak żądna krwi bestia i tylko to się dla niego liczyło. W końcu jego szaleńczy wzrok skierował się w stronę Tsukiego. Pysk wykrzywił się w przerażającym grymasie przypominający diaboliczny uśmiech. Wilk oblizał sobie kły i ze wściekłym rykiem zaszarżował na szczeniaka. Przynajmniej tak myślał, że to dzieciak, bo równie dobrze mógł rzucić się na Wardress lub szczura.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsu patrzył na to, jak jego biedny płaszczyk jest rozrywany na strzępy przez basiora. Chętnie by go teraz zatłukł, no i to porządnie, jednak postanowił zrobić coś innego. Coś, co zapewne uspokoi wilka, może na chwilę. No właśnie. Ale to pewnie da szansę na ucieczkę, jeżeli w ogóle ucieknie. Teraz poczuł się po części winny tej całej sytuacji - wadera, która nie może walczyć, opętany Kastiel oraz on, bez żadnej ranki, oprócz odcisku kija na boku. Adrenalina zwiększała się w nim z każdą sekundą, a komórki nerwowe działały niczym elektrowania jądrowa w Czarnobylu, oczywiście nie wybuchając. Tak naprawdę wspomniana konstrukcja nie zapaliła się bez powodu - ludzie zdjęli zabezpieczenie, żeby zwiększyć produkcję, a przez to wodór eksplodował. Znajdujące się w budynku spore zapasy grafitu zapaliły się, a jest on trudny do ugaszenia. Ale pomijając to, bo przecież skupiamy się na fabule, a nie na fizyce.
Złodziej stał, niby bez ubrania, jednak dla niego to spore upokorzenie. Dla niego płaszcz był częścią białego futra, zatem nie czuł się zbyt dobrze bez swojego odzienia. Postanowił jednak nie zwracać na to uwagi - przecież ma sierść, miękką i gładką! Ki westchnął głęboko, zatrzymał oddech. Przysunął nóż do swojej łapy, gdy basior zaczął szukać jego osoby. Co chciał zrobić? To, czego samiec oczekuje. Widział już to nieraz, przecież w mieście lubował się we krwi. Przycisnął mocno szczękę oraz przeciął na średniej głębokości swoją łapę, która wcześniej została kopnięta prądem, właśnie u Mikołaja. O mało co nie pisnął, jednak zdołał powstrzymać się od tego - były w życiu gorsze rzeczy. Cieknąca z łapy szkarłatna ciecz opadała na podłogę niewielkim, cichym strumieniem, co utworzyło czerwoną kałużę, i to nawet dosyć sporą. Basior pomylił się co do osoby, na którą szarżował. Młody uśmiechnął się cicho, gdyż woń płynącej w jego żyłach substancji rozniosła się w całym pomieszczeniu. Przy okazji, gdy ten biegł w stronę szczeniaka, ochlapał go specjalnie za pomocą swojej łapy oraz upadł na podłogę, na bok. Swoją sprawną łapą położył obok siebie zapalniczkę oraz wziął kawałki materiału. Jednym uniemożliwił dopływ krwi do kończyny, a drugim zaczął uciskać ranę. Było mu ciut zimno, jednakże po chwili chwycił za zapalniczkę, otworzył ją oraz zaczął ogrzewać ostrze. Po chwili dotknął nim zewnętrznej części rany, by zatrzymać krwawienie, jęcząc co jakiś czas.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Rzucił się przez pomyłkę na jakiegoś szczura. Ze zwierzęcia nic nie zostało, a z przegryzanego na pół zwierzęcia krew rozbryzgała się na boki. Kas wypuścił gryzonia z pyska i zmiażdżył jego truchło metalową łapą zainteresowany wonią krwi szczeniaka. Szedł spokojnie w stronę kałuży zaciekawiony jak mały szczeniak, pomijając obłąkańczy uśmiech. Był szeroko wyszczerzony z podniesionymi kącikami pyska, kroczył ze zwisającym językiem i szeroko otworzonymi oczami. Z jego kłów leniwie skapywała krew. Oblizał sobie czerwony od juchy, koloru jak jego grzbiet pysk. Zatrzymał się przy kałuży i pochylił pysk zaczynając językiem spokojnie zgarniać płyn do pyska, jakby pił wodę ze zwykłej kałuży.
Po chwili podniósł łeb oblizując sobie długo pysk i zaczął się rozglądać.
- Dopadnę cie szczeniaku, a wtedy rodzona matka cie nie pozna. - zawarczał i jeszcze bardziej się wyszczerzył eksponując swoje zęby upajając się jakąś makabryczną wizją w swojej ograniczonej główce myślącej o jednym. Bynajmniej to nie było nic związanego z samicami i przedłużaniem gatunku. Z drugiej strony dzięki Tsukiemu odechciewało mu się kopulacji i posiadania szczeniaków.
Rozglądał się warcząc wściekle, kilka razy zatrzymał wzrok na Zukim, ale nie zauważał go. Nie widział już czerwonych plam, a nawet jeśli to były blade. Żądza krwi zmalała, ale urażona duma pozostała. Nie miał zamiaru odpuścić i dać szczeniakowi nauczkę. Wciąż był oszalały, jednak był spokojniejszy. Niech to nikogo nie zwiedzie. Łańcuchy trzymające Kastiela w ryzach były bardzo kruche i bez trudu mogły ponownie pęknąć, a wtedy wilk znów by szalał.
- Tu jesteś szczeniaku. - oblizał pysk i zaczął iść przed siebie warcząc.
Zlokalizował Tsukiego, albo raczej Wardress, do której zaczął się zbliżać. Zapach krwi mu się pomylił, a że wilczyca była ranna ubzdurał sobie, że to szczeniak.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki obserwował przebieg całej sytuacji. Leżąc na podłodze, odwracał co jakiś czas swoją głowę, wstając powoli. Skaleczona łapa uniemożliwiała mu wykonywanie szybszych kroków, zatem nie miał żadnych szans w starciu z wilkiem. Wreszcie się odezwał basior, jednak pomylił osoby. Młody nie obraził się na słowa o jego matce, i tak jej nienawidził za to, co ona mu zrobiła. Wnerwiło go to, że nikt nie chciał zapytać o jego zdanie, zarówno ojciec, jak i rodzicielka. Tsuki usłyszał słowa samca, jednak nie wyczuł przy swoim ciele ani podmuchu wiatru, ani zapachu kogoś innego. Co zatem musiał zrobić? Zbliżyć się do kogoś innego. Szczeniak rozejrzał się po pomieszczeniu, zauważając opętanego wilka, który najwyraźniej nie rozróżniał przyjaciół od wrogów. Wilk ze stalową protezą kierował się w stronę rannej Wardress. Złodziejaszek zaczął się czołgać ku swojej torbie, wyciągając z niej dosyć długie kable. Do czego? O tym się dowiecie ciut później. Na chwilę opuścił nóż, by móc coś powiedzieć, oznajmić. Wiecznego Dzieciaka chyba porąbało, że zwrócił na siebie uwagę. Przecież basior może go zlokalizować za pomocą dźwięku.
- Kierujesz się w stronę swojej Alfy. Czemu masz zamiar skrzywdzić osobę, która cię kocha, no i też ty ją kochasz? - zapytał się młodzieniec dosyć cicho, jednak nadal trzymał się na własnych łapach. Nie wiadomo, czy tymi słowami zakończy koszmar czy go dopiero co rozpocznie. Zamglony wzrok skutkował o złym stanie zdrowotnym młodego, jednak ten nadal był gotowy na atak ze strony dojrzewającego. Po powiedzeniu tych słów (jakże prawdziwych!) w pysku młodego znowu znalazł się nóż, ukradziony jakiemuś facetowi z miasta. W sprawnej łapie widniały kable, mocno przez niego chwycone. Serce dzieciaka biło ciut wolniej niż poprzednio, a to poprzez ubytek krwi. Zaczął szybciej oddychać, by dotlenić swój mózg, gdyż mniejsza jej ilość zmniejsza przepływ tlenu. Nie zbliżał się do wilka ze stalową protezą, jednak był gotowy na to, by podjąć jakąkolwiek akcję.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas się naprężył gotów do skoku na wilczycę, kiedy doszły go słowa szczeniaka. Wciąż były zniekształcone, jednakże zrozumiałe. Odwrócił łeb w stronę szczeniaka zatrzymując się. Pochylił głowę i warczał na małego obnażając kły. W jego oczach jakby na nowo pojawiła się źrenica, a basior położył po sobie uszy. Wciąż był wściekły, ale zdało się wyczuć, że ten gniew był łagodniejszy niż szaleństwo parę chwil temu.
Wilk spuścił głowę i zacisnął mocno oczy jakby z bólu. Ruszył na szczeniaka tylko po to by go przeskoczyć, odbić się łapami od ściany groty i wybiec z jaskini w las. Jeszcze nim zniknął w leśnym gąszczu można było zobaczyć jak samiec atakuje pobliskie drzewa i bez trudu obdziera je kłami z kory, tak, że biedne monumenty lasu toczyły z niemym bólem żywicę, niby krew ze swych "ran".
Kas był wściekły i sfrustrowany. Chciał wyładować swój gniew rozsadzający go od środka i niszczący go na zewnątrz. Był na tyle świadom by wybiec z jaskini, aby nie skrzywdzić swoich gości ale słowa szczeniaka jeszcze bardziej go zdenerwowały. On nigdy nie był kochany i nigdy nie będzie. Nie wie co to miłość i nie zamierza wiedzieć. Najlepiej mu samemu w jego małym światku, a przynajmniej tak sądził.
biegnąc przez las na terenie Nocnych i w okolicy swojej groty atakował każde napotkane żywe stworzenie, nie zważając na to jakiego jest gatunku, najważniejsze, że nie było w okolicy żadnych wilków.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Gdyby Tsu się ponownie odezwał, zapewne rozpętałby przez niego basior jeszcze większe piekło, jednak ten postanowił pozostawić swoje słowa tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji. Położył się gdzieś na podłodze, liżąc własną, zakrwawioną łapę. Własna krew mu w ogóle nie smakuje, więc tym bardziej nie mógł pojąć tego, że Kastiel uwielbia ten dziwny, metalowy smak szkarłatnej cieczy. Lekko poruszył swoją poturbowaną łapą, zamykając oczy, jednak nadal pozostając czujnym. Nie miał ufności co do wilka z metalową łapą, który ochlapał go smarem do metalu oraz pobrudził jego grzywkę piachem i krwią. Uśmiechnął się pod nosem, nie zwracając już uwagi na to, co robi nieznajomy, albowiem może tylko odpocząć. Zamazywany świat, zniekształcone już elementy, teraz jedynie odpoczynek doda mu trochę sił. Młodzieniec wziął głęboki oddech, słysząc również i to, co się działo na podwórku, jednak z każdą sekundą dźwięk stawał się ciut dalszy i dalszy, aż z trudem mógł go wychwycić. Tsu obrócił się oraz spojrzał na strzępy własnego płaszcza. I w czym tu nosić cały sprzęt, który powinien być pod ręką? Otworzenie torby trochę trwa, a przez to mógłby stracić bardzo cenny czas, w szczególności podczas walki. Z jego łapy ciągle wypływało trochę krwi, gdyż niezbyt skutecznie zatamował krwawienie, a dodatkowo się poruszał. Utworzona czerwona kałuża pojawiała się pod wilkiem, plamiąc jego futro. Nie znano dokładnie przyczyny postępowania Księżyca, jednak ten zaczął się ciut śmiać. Gdyby miał ciut więcej odwagi, powiedziałby: "Kiedyś musimy powtórzyć!", jednak postanowił zamknąć swój pyszczek.
Gdyby Ki mógł się wytłumaczyć, a znając życie pewnie nie chce, powiedziałby kilka dosyć trudnych do uwierzenia w jego życiu słów. Że był kochany, i to bardzo dawno temu. Śmieszne, co nie? Największy złodziej posiadał rodziców o czułym sercu! Jednak wraz z jego wybrykami nie wiedzieli dokładnie, co z nim zrobić, zatem pozwolili na jego śmierć. Nie mógł zrozumieć, dlaczego rodzice go nienawidzą na tyle, by oddawać go w łapy kogoś, kto dokona na nim egzekucji. Czuł się wobec nich zdradzony oraz oszukany. Zdaniem Tsu wszystko poszło na marne. Nawet to, co się tutaj dzieje. Życie w małym, własnym świecie pozwala mu utrzymać równowagę emocjonalną, przez co również potrafi podejmować dosyć świadome decyzje. Gdyby zaczął patrzeć w rzeczywistość, jedynie ciągnąłby za sobą trupy, wiele trupów. Pozwoliłby własnej żądzy krwi wydostać się na zewnątrz, mógłby być szczery ze sobą oraz z innymi. Niestety, wszyscy zostali oszukani. Wziął głęboki oddech, bawiąc się w sprawnej łapie nożem - może by go jakoś nazwać? Przecież nie może być bezimienny! "Podstęp", "Oszustwo", "Kłamstwo", "Zasadzka"? Jakoś nie może inaczej go nazwać. Machnął delikatnie ogonem, spojrzał na swoją łapę. Nie chciało mu się wstawać. Jedynie chwycił za kawałek płaszczyka oraz zaczął ponownie uciskać ranę. Nóż samczyka znajdował się w zasięgu łapy.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Wardress na pewien moment straciła przytomność. Silne uderzenie w łeb spowodowało nawracające co jakąś chwilę bóle głowy. Gdy otworzyła na swoim legowisku ślepia dojrzała nagle mnóstwo krwi, walające się po całej ziemi flaki jakiegoś małego zwierzęcia, najpewniej szczura, ponieważ ogon leżał blisko niej. Dostrzegła kipiącego złością Kastiela, czuła zapach młodego wilka. Wstała. Ostrożnie i powoli, czując silny ból pod czaszką. Otaczające ją pobojowisko wzbudziło w niej gniew. Ale nie taki, jaki zazwyczaj kryje się pod tym słowem. Była wściekła, ale nie przepełniona potrzebą agresji. Obu wilkom należała się kara. I to surowa. Ale czy potrafiłaby wobec takich... Hm, dzieciaków, zastosować celę? Kraty? Przecież przy niej to jeszcze dzieciaki. Choć widać, że wiele w życiu przeszli, jeszcze nie do końca wiedzą, czym jest życie. Kas musi nauczyć się kontrolować i nie rozwiązywać problemów agresją, Tsuki zaś musi poznać zalety szacunku i wagę hierarchii. Tsuki siedział niedaleko niej, czuła go, Kas najwidoczniej próbował zlokalizować szczeniaka. Biała, umazana krwią wilczyca podeszła do szczeniaka i pochyliła łeb. Zlizała z jego skaleczonej łapy resztę krwi, podniosła dzieciaka ostrożnie kłami za skórę na karku i swobodnie zarzuciła go na swój grzbiet. Każdy ten ruch był wyważony i spokojny, biały szczeniak nie miał powodu do wyrywania sie i ucieczki. Kły, choć ostre, nawet nie zarysowały skóry Tsukiego, a ciepło bijące od samicy najpewniej ciut go uspokoiło. On tak mało wie... Wardress ruszyła z balastem w kierunku Kastiela. Ból przyćmiewał odbiór rzeczywistości. Nie była pewna, czy basior rzuci sięna nią, czy ukorzy się przed nią. Nie wiedziała tego. Ale nie miała po prostu siły walczyć. Jeśli trzeba będzie, powali go, ale ma siły tylko na jeden jedyny raz. - Kastiel? - szepnęła. Nie chciała wyć, szczekać, warczeć. Jej głos był słaby, ciepły i czuły. Złamane żebro dodatkowo uniemożliwiało atak z zaskoczenia, w odwrotnej sytuacji zapewne przy upadku mogło jej przebić płuco i były kredki. - Podejdź do mnie. - dodała po chwili, wciąż tym samym, zmęczonym głosem, ale nakrapianym lekko melodią rozkazu. Stała na środku jaskini, z jednym młokosem na grzbiecie i na przeciw drugiego, szczerzącego kły wariata, którego nie wie dlaczego, ale darzyła coraz przyjemniejszym uczuciem.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Nie podszedł do wadery, ale w porę sie opamiętał. Spojrzał na nią pełnymi gniewu oczmi, lecz jego wzrok nie był już nieprzytomny. Odskoczył i wybiegł jak oparzony z jaskini rzucając się na pobliskie drzewa wylądowując swoją złość.
Bez najmniejszego trudu obdzierał je z kory. Niekiedy z taką siłą, że wyrywał także kawałki drzewa, z którego "rany" zaczęła sączyć się żywica niby krew. Na drzewach się nie skończyło, ponieważ wilk umknął do lasu by nie skrzywdzic Tsukiego ani Wardress.
Terroryzował okolicę atakując wszystko co napotkał. Na szczęście w okolicy nie było żadnych wilków, jednakże rzucenie się na potężnego samca jelenia, w pojedynkę nie było najmądrzejszy pomysłem. Kas wygrał to starcie i przy okazji miał upolowane śniadanie dla wilków w swojej grocie.
Wilk do rana nie wracał do jaskini. Jeleń nie mało krwi nadpsuł. Basior byl pokiereszowany i poturbowany, ale przynajmniej był ponownie oazą spokoju, a nie wulkanem nieokiełznanego gniewu.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki nie miał już w swojej łapie żadnego noża czy też zapalniczki - wszystkie te rzeczy stały się dla niego teraz niezbyt potrzebne, chociażby z braku kieszeń, które wcześniej miał. A torba? No cóż, niby przydatna, jednak nie na dłuższy czas. Leżał swobodnie, nie odzywając się. Była to dla niego niezła walka, gdyż mógł poćwiczyć swoje sztuczki, których dawno już nie używał, jak chociażby chwilowe zachwianie stanu wilka i  wykorzystanie tego. Albo poświęcenie swojego płaszcza - teraz jest nagi! Co zrobić? Najwyraźniej nic, jednak później będzie trzeba znaleźć jakieś ubranie, bo młody nie jest przyzwyczajony do tego, by pójść gdzieś bez jakiegoś okrycia. Dodatkowo ten darzył sporym sentymentem już zmieniony w kawałki materiał, który plątał się po podłodze. Leżał swobodnie, jakby czekał na Śmierć czy coś innego, całkowicie wymęczony. Oczy nadal wyglądały dosyć przerażająco, w szczególności w tych ciemnościach. Chłopak usłyszał, że ktoś do niego podchodzi, jednak nie wiedział już tego, kto to jest. Kroki stawały się coraz głośniejsze i głośniejsze, aż nagle zniknęły. Ten zdołał poczuć najpierw, że ktoś liże mu łapę, z której już w mniejszych ilościach sączyła się krew. Warto także wspomnieć, że młody jest niemalże cztery razy mniejszy od dorosłych osobników, zatem wbicie sobie takiego noża (chodzi mi o to, że został on stworzony specjalnie w wymiarach ludzkiej ręki, gdy ta jest wielkości głowy Księżyca) w łapę było dosyć nieprzemyślane. Jednak broń ta była zaskakująco lekka, przez co nie miał w ogóle problemów z jej używaniem. Na początku cicho zawarczał, odczuwając ciut większy ból niż poprzednio. Lubi go, ale nie na dłuższą metę - taki chwilowy, jednak intensywny. Jednakże to, co robiła wadera, było dość... przyjemne? Tak to mógł ująć jedynie. Coś dziwnie go uspokajało, jednak nie wiedział nic dokładnie na temat tego cosia. Może znał to, jednak o tym zapomniał? Aż chciałby zamknąć oczy oraz zasnąć, by mieć wywalone na wszystko, co się dzieje wokół niego. Na jego nieszczęście musiał jeszcze uważać, w szczególności na basiora, który wcześniej oszalał. Kolejne coś, co go zdziwiło - przerzucenie go na grzbiet samicy. O wiele lepsze, w przeciwieństwie do basiora, z którym był na mieście. To powodowało u niego większy spokój, jednakże wiedział, że jeżeli coś jest dobrze, coś musi być też źle. Chwycił się obydwoma łapkami (oczywiście uważając na to, żeby nie uszkodzić tej skaleczonej), czekając na dalszy rozwój akcji. Nie miał ochoty ani machać ogonem, ani walczyć - wybabrany krwią samiec chciał jedynie spokoju, kilku dni odpoczynku od tego wszystkiego. Usłyszał słowa wadery, zobaczył reakcję wilka - ten nadal był wściekły, nadal zaczął uciekać od tego wszystkiego, aby wylądować swój gniew, swoją agresję na czymś innym niż oni. Teraz co miał zrobić młody wilk, siedzący na grzbiecie Wardress? Pewnie nic. Jeszcze spędzi tutaj trochę czasu i pójdzie stąd hen daleko, coby poznać nowe wilki, no i też prawdopodobnie dotrzeć do Lecznicy - da kasę basiorowi oraz przy okazji ten obandażuje mu łapę. Jednak wpierw musi się trochę zdrzemnąć. Co z tego, że jest dzieciakiem, który ma pełno energii, te też muszą kiedyś iść spać! Zasnął, wtulony w futerko Alfy. Trzymał jedynie kciuki (wiem, wilki ich nie mają, ale tak się mówi), że ta go nie wywali na zbity pysk - nie chciałoby mu się leżeć na posłaniu, no ba, nawet nie miał siły, by tam iść! I to dosyć szybko zamknął swoje oczka, bo po kilku minutach od wzięcia go na grzbiet. Nie mając własnego ubrania było mu zimno, a to ze względu na to, że jego sierść nie jest tak gęsta jak u innych - rzadka, jakby młody po części liniał, chociaż nie można tego aż tak zobaczyć. Dopiero z bliska.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Ward dostrzegła, że Kastiel wyszedł z jaskini. Dochodziły ją dzwięki kiereszowania drzewa, później głośny ryk. Znajomy, bo zapewne dużego, kopytnego zwierzęcia. Była już późna noc, niedługo miało świtać. Czuła, że maluch na jej grzbiecie zapadł w mocny sen, czuła też, że wpił się w jej futro. Miała chociaż nadzieję, że jest mu ciepło. Ten szczeniak ją zadziwiał. Nie miał wpojonej ani krzty szacunku, ale był niesamowicie wygadany, jak na takiego brzdąca. Zaimponował jej postawieniem się, cóż... Siła Kastiela również wywarła na niej wrażenie. Podeszła bliżej wyjścia z jaskini i położyła się ostrożnie, by noe zbudzić malca na grzbiecie. Czekała na powrót wilka.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas ciągnął rogacza do jaskini. Widać było, że gniew wilka w walce z jeleniem był jeszcze większy, nie tylko ze względu wielu ran na ciele kopytnego zwierza, ale jego szyja była rozszarpana. Szyja trzymała się tułowia jedynie na nierozdartej w jednym miejscu skórze i paru ścieżkach.
Ze skarpy sturlało się truchło, a następnie wyczerpany samiec kląc pod nosem. Był poturbowany z kikoma krwawiącymi ranami, którymi się nie przejmował. Warcząc  niezadowolony podniósł sie z ziemi na słabych, dążących łapach, jak świeżo narodzone koźlę. Podszedł do jelenia i zatopił w nim zęby ciągnąc do wejścia jaskini. Utykał na tylną łapę, ale mimo to był już przynajmniej spokojny.
Wszystko go bardzo bolało. Jeszcze tylko kilka metrów i będzie w jaskini. Zostawi tam jedzenie i będzie mógł skryć się w głębi groty. Otulić sie mrokiem jak miękką pierzyną i usnąć. Miał juz dość wszystkiego, lepiej mu było samemu.
W pewnym momencie pisnął z bólem, gdy stanął na bolącej łapie i się zatrzymał dysząc ciężko. Przed oczami mu zawirowało, po czym zachwiał się i padł na bok by zwierzynie oddychając jakby przebiegł maraton albo i cztery.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Młody spał smacznie, wtulony bardzo mocno w futerko Alfy/Bety. Było mu dość przyjemnie, no i też cieplutko. Przy okazji nie czuł się aż tak źle już, z rany przestała płynąć szkarłatna ciecz, która wcześniej zaspokoiła żądzę krwi Kastiela. Co w jego małej główce się działo? Czy może coś mu się przyśniło? No zdziwię Was wszystkich, że tak. Obudził się we własnych marzeniach, będąc w starym, rodzinnym domu, a raczej watasze, gdzie wszyscy wierzyli w jedno bóstwo. Powoli przechadzał się wśród tych, co mają taki sam wzrost jak on, wyśmiewany przez starszych. A to wszystko przez to, że jakoś nie mógł już rosnąć. Możliwe, iż to przez posiadanie zbyt sporej wiedzy na temat świata, a organizm uznał, że to czas najwyższy, aby przestać produkcję hormonów wzrostu. Jednak jest to tylko przypuszczenie, być może i nieprawidłowe. Ale pomijając to. Młody przechadzał się na dosyć dziwnych terenach, czując również to, jaki lekki jest. Mógł skakać tak, jak chciał, jednak z bieganiem ciut większy problem - jakby ktoś go trzymał na smyczy. Podszedł do jeziora, gdzie powinien zobaczyć swoje odbicie, ale to było zamazane i niezbyt widoczne. Szczeniak natychmiastowo skapnął się, że to jest sen, jego wyobrażenie, które następnie zmieniło się w piekło. Poczuł ból, spory ból, jednak był w stanie to wytrzymać. Zamiast tego pojawiły się jego egzekucje, nieudane misje oraz Kastiel, który wyglądał tak samo, jak tej nocy. Podchodził do niego, i to całkiem szybko, a Tsuki nie mógł niczego zrobić - jakby ktoś przykuł go do podłogi. Jedynie myślał: "Obudź się, obudź się!", jednak nic mu to nie dawało. Można to porównać do utknięcia w jakiejś dziurze, z której nie można wyjść, bo jest się za grubym. Wilk z mechaniczną łapą znajdował się coraz bliżej i bliżej, aż wreszcie w odległości jednego metra od niego. Biały basior poczuł strach, i to dosyć duży. Natychmiastowo sięgnął do torby, gdy ten skoczył, aż wreszcie wyciągnął z niego nóż i przebił serce opętanego. W ostatniej chwili - Kastiel o mało co nie przegryzł jego gardła, a jedynie pisnął głośno. Obudził się, przerażony.
Jednak nie odezwał się ani słowem - przecież to wszystko jest złym snem, a takie trafiają się co kilka dni. O śmierci, o spadaniu, o niezbyt ciekawych sytuacjach. Jest to jedynie wymysł naszego mózgu, chociaż po części trafny. Wziął głęboki oddech, chociaż i tak szybko oddychał, a jego oczy znów wyglądały tak, jak podczas walki. Adrenalina opanowała jego ciało, ciśnienie wzrosło, jak również i bicie serca. Zauważył to, gdzie śpi. Zaczerwieniony o mało co nie ugotował się, jedynie "odkleił" od futra samicy oraz spojrzał dookoła siebie - jedyne, co zdołał zauważyć, to basior z jego snu, który wyglądał niezbyt dobrze - wszędzie liczne rany, które dla młodego mogłyby się zakończyć śmiercią. W jego głowie trwał mętlik - jak to zasnął na "tym czymś"? Czyżby mu naprawdę odbiło?
Zastanawiał się nad tym, czy podejść, przecież znów mógłby wpaść w szał. Machnął ogonem oraz ruszył w stronę rzeczy, które mogą okazać się dla niego przydatne - noża oraz zapalniczki. Wziął jedynie jedną z nich, a mówiąc raźniej - ostrze. Po co? Sam nie wiedział. Możliwe, iż ma jakiś plan. Za pomocą ogona, lekko utykając na swoją skaleczoną łapę, chwycił za materiał na podłodze oraz zaczął podchodzić do niego. Nie wiedział, czy robi dobrze, jednak miał właśnie po to wszystko broń. Czy obandażowanie ran wrogowi jest dobre? Pewnie nie. Ten będzie chciał go jedynie zranić, zadać więcej obrażeń. Tak samo jest z ludźmi - robimy dla nich wszystko, a jedynie wbijają nam sztylet w plecy. Był gotowy na nagły odskok w bok, w razie konieczności. Nie wiadomo, czy ten nadal nie jest oszalały, jednak jedno wie - że jest tak zmęczony, iż nie powinien się w ogóle wiercić. Tsuki podchodził powoli, jednak wraz z każdym krokiem jego strach narastał, nogi drętwiały, a przy okazji wzrastała jego chęć zabicia wilka. Na szczęście się powstrzymał, żeby umysł nie mylił snu z rzeczywistością, gdyż ten wyglądał bardzo realistycznie, a ból... No cóż, strasznie podobny. Idąc grzywka zakrywała jego jedno oko, a drugie obserwowało otoczenie. Gdy się zbliżył na odległość trzech metrów, usiadł ostrożnie na podłodze, aż utworzył coś w rodzaju bandażu, na jedną ranę. Westchnął głęboko, patrząc na swoją łapę, która nie wyglądała zbyt dobrze, dodatkowo nie wiedział, czy dobrze zrobił, raniąc się nieznajomym, pobrudzonym nożem. Oby nie było na nich jakiś wirusów. Walić to, i tak go trzyma w pysku. Gęsia skórka spowodowała to, że jego futro znacznie się najeżyło. Pobrudzony, wychudzony młodzieniec nawet nie miał ochoty na jedzenie. Jedynie liznął powoli swoją łapę, a następnie wziął się za obandażowanie basiora. Powoli, ostrożnie, nadal mając nóż. Najwyżej znowu oberwie, lecz tym razem za nic.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Leżał nieruchomo przy martwym jeleniu nie zważając na to, że pod niego wycieka krew zwierzęcia. Ciężko oddychał jakby z trudem i patrzył tępo przed siebie. Skrzywił się warcząc i westchnął. Zastanawiał się po co to wszystko. Czemu uciekł z własnej groty by nie rozczarować wadery i szczeniaka? Czemu ich poprostu nie zagryzł. Wyładował by się i poczuł się lepiej. Dlaczego upolował im jelenia narażając swoje życie, a nie jakieś mniejsze i łatwiejsze stworzonko. Zastanawiał się nad zostawieniem Tsukiego i Ward i odejściem w las. Zamknął oczy nie mając na nic siły, nawet na to, by skryć się w jaskini przed burzą i deszczem.
Nie podnosił łba, gdy Zuki do niego podszedł. Wiedział, że to opryskliwy szczeniak, nie miał słabego węchu.
- Zostaw mnie w spokoju szczeniaku. - burknął z niechęcią, ale nawet nie drgnął gdy ten go opatrywał. Warczał jedynie i się zrywał kłapiąc szczękami obnażając na szczeniaka kły gdy go coś zabolało. Nie miał narazie zamiaru oglądać szczeniaka i chciał odpocząć w spokoju i być sam. Nie potrzebował nikogo do szczęścia oraz pomocy, ani samicy, ani Tsu.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki lekko się uśmiechnął. Niezbyt psychicznie, jednak i tak nie był to zbyt zły stosik białych, lśniących ząbków, wręcz przeciwnie. Jakiś taki zaczepiający, mówiący wprost do kogoś innego: "Weź, ja się znam lepiej, i przymknij swoją kufę". Nadal opatrywał, powoli i starannie, będąc przygotowanym nadal na atak ze strony basiora. Machnął delikatnie ogonem, spoglądając dookoła. Czyżby Wardress jeszcze spała? No cóż, dla niego już się rozpoczął dzień. Co z tego, że spał zaledwie kilka godzin, dodatkowo wtulony w futro samicy, za jakiś czas będzie musiał wyruszyć w dalszą podróż własnego życia.
- Tylko opatrzę twoje rany, potem sobie gdzieś pójdę daleko stąd, że mnie w ogóle nie znajdziesz. Chyba o to ci chodzi, co nie? - oczywiście musiał wypluć metal z pyska na podłogę. Możecie spać spokojnie, gdyż nie wbił się on ani w ciało większego, ani mniejszego. Nie brzmiało to zbyt chamsko, a kto wie, być może trafił w sedno tej sprawy. Młody nie wiedział jednak, że kobieta ma wobec niego inne plany. Uznał to po prostu za niekontrolowany przyjacielski pojedynek.
Westchnął głęboko, spoglądając dookoła. Deszcz zaczął padać, a on nawet siły nie ma, żeby wnieść basiora. Mówi się trudno - nie dodamy mu przecież supermocy, dzięki której bez problemu przeniesie wilka do jaskini. Grzywka przylepiła mu się do pyska, ciągle przeszkadzając, a sam drżał. Jego niezbyt gęste futro nie jest w stanie obronić młodego przed nagłym prysznicem, ale przynajmniej się umył, he he. Jednak woda dość utrudniała mu dalsze opatrywanie, a to nie tylko przez to, iż wszystko było takie, jak mokre mydło, lecz również przez ciut bardziej bolącą łapę.
- Gotowe! - gdy tylko oznajmił, ruszył do jaskini, spoglądając na swoje rzeczy, które leżały na ziemi. Nie zapomniał o nożu, który wylądował w jego pysku (ponownie), a na nim znajdowały się wyschnięte ślady krwi. Chłopak zaczął się poruszać tak, żeby usunąć nadmiar wody z futerka, oczywiście w odległości kilku metrów od wszystkiego, zarówno ekwipunku, jak i osobników. Wypalone ognisko śmierdziało spalelizną - to chyba jakiś cud, że nie postanowił oślepić basiora. Zadowolony usiadł na swoich szanownych czterech literach i zaczął wykonywać różne triki nożem, tą sprawną łapą. I szczerze mówiąc - szło mu całkiem nieźle.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
W pewnym momencie się poderwał i kłapnął szczękami na szczeniaka. Przewrócił go na ziemię warcząc wściekłe przyciskając do piachu z metalową łapą na gardle. Chwila nie minęła jak zawył z bólu i padł ponownie na bok tym razem obok Tsukiego. Był cały obolały, a dzieciak opatrując go jeszcze mu przez przypadek sprawił ból. Przez chwilę Kastielowi pociemniało przed oczami, ale minęło gdy ból zależał.
Nic nie odpowiedział na słowa szczeniaka jak mówił, że odejdzie. Nie chciał by szczeniak odszedł. Bynajmniej nie dopóki nie wyzdrowieje. Leżał spokojnie w milczeniu i dał mu sie do końca opatrzyć.
- Dzięki mały i przepraszam. - mruknął zamykając oczy.
Odetchnął głęboko i stracił wyczerany przytomność leżąc bezbronnie w burzy przed swoją jaskinią.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Młodzieniec spokojnie opatrywał rany dorosłego samca, gdy nagle poczuł dziwny impuls, jakby zmianę jego nastroju. Natychmiastowo chwycił za nóż, który znajdował się na podłodze, tą skaleczoną łapą, jednak wiedział, że nic nie zrobi. Metalowa łapa bardzo mocno naciskała na jego tchawicę, zatem musiał szybko działać. Ostrzem nic by mu się nie udało, dodatkowo wzbudziłby większy gniew i basiora. Dosyć silnie podważył sztuczną łapę samca tam, gdzie jest zawias, uniemożliwiając dalsze duszenie. Pozwoliło to na odetchnięcie, jak i również na pozostanie przy przytomności. Jego oczy znów zabłyszczały tak, jak przy walce, czyli dosyć groźnie, a to wszystko pod wpływem adrenaliny, która znowu szalała. Żądza krwi młodego wzrastała z każdą chwilą, jednak gdy basior się uspokoił, on również. Można powiedzieć, że wtedy w jego oczach można zobaczyć nie tylko chęć zabójstwa kogoś, ale również i to, że ciało to nie jest we własności młodej duszy. Jedynie kaszlnął kilka razy, jakby coś go w gardle drapało.
- Nah - mruknął obojętnie, kiwiąc się na lewo i prawo, w stronę jaskini, gdy zakończył swoją żmudną robotę. Oddech zwiększył się, żeby uzupełnić braki tlenu. Ogon młodego jedynie podniósł się do góry oraz na dół, jakby chciał go sprawdzić, czy ten nadal żyje. Westchnął głęboko, jakby się to trochę śmiejąc. Ten mu podziękował? Dziwne. Ktoś pierwszy raz w życiu powiedział mi te słowa. Brzmiały one dziwnie, no i też podejrzanie. On nawet na to coś w ogóle nie zasługuje. Odwrócił się, zauważając nieprzytomnego Kastiela, no i też nie miał pomysłu, jak go wnieść do środka. Zaczął go powoli oraz ostrożnie popychać od tyłu, przesuwając za każdym razem o kilka centymetrów. Szalejąca burza zapewne uniemożliwiałaby dalsze oddychanie basiora, zatem nie mógł go pozostawić na pastwę losu. Wyglądało to dosyć śmiesznie oraz dziwnie - taki mały próbował przesunąć kilkakrotnie większego od niego osobnika. Ale plan działał? Działał. A warto dodać, że Tsuki nie jest umięśniony, wręcz przeciwnie - jego siła nie przerasta dwurocznego dzieciaka. Za to posiada spore ilości zręczności oraz sprytu.
Sponsored content