"Błękitna Iskierka"

Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Weszła powoli do lokalu, który raczej nie był w jej typie. Mówimy przecież o jej ognistym temperamencie, który jednak skrywa pod warstwą swoich pomarańczowych piór, które w świetle wyglądały niczym najprawdziwsze płomienie. Stąpała ostrożnie, idąc krok w krok obok białego basiora, co nie ma jednej z łap. Tak, chodzi na trzech łapach. Teraz jedno powiedzenie idealnie pasuje, ale nie mamy raczej śmiać się z jego kalectwa, zatem pozostawię go sobie w mojej zwariowanej, pełnej bałaganu główce. Ale powracając do tematu, bo na inne potrafię się rozpisać. Pomimo tego, że kolory nie były w guście gryfki, nastrój panujący w lokalu był spokojny oraz całkiem miły. W szczególności powodowała to grająca cichutko miła muzyczka, która wpadała w ucho. Jednak ona nie ma uszów, zatem jak słyszy? po prostu ma dziurki, które są zakryte przez porastające ją pióra. Teraz Ignisea na pewno nie mogła powiedzieć, iż basior nie zna się na savoir-vivre, przecież nawet odsunął jej krzesło od stolika, nawet jeśli go bardzo to bolało. Jednak i tak to nie jest żadna romantyczna kolacja, lecz właśnie najzwyklejszy w życiu obiad. Niby najzwyklejszy, ale i tak.
- Dziękuję - powiedziała oraz wygodnie się rozsiadła w fotelu, zachowując jednak dobre maniery. Nie wiem, jak oni siedzą, ale mogą na dwa sposoby, a obiekt, na którym właśnie znajdują się cztery szanowne litery pani przyszłej Lekarki, może być ciut za mały. Jednak i tak to jej nie przeszkadzało aż nadto, jeżeli rzeczywiście tak było, bo przecież jest niemalże taka sama jak wilki, jeżeli chodzi o rozmiar! Jednak cielsko ciut większe, a to ze względu na anatomię lwa. Ale powróćmy do ich rozmowy na temat jedzenia. Przynajmniej teraz sobie porządnie zje. - Na pewno na coś dobrego - odpowiedziała, a następnie również chwyciła w swoje pazurki menu. O mało co go nimi nie przebiła, gdyż przyzwyczajona była raczej do tego, iż Natsu ma ciut twardszą głowę. Ale cóż, na szczęście nie jest menu w żaden sposób uszkodzone. Zainteresowana zaczęła "czytać", co serwują w tym lokalu, aż wreszcie wybrała. - Ja na wołowinę oraz kawę - oznajmiła, wyciągając ze swojej kieszeni (?) 11K. Powoli jej się kasa kończy, więc będzie musiała wybrać się na jakieś poważniejsze polowanie. Oczywiście nie mógł tego zauważyć Tempus - przecież obiecała, że za siebie zapłaci.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent uniósł łeb, gdy wchodzili do lokalu. Dał im jednak czas na spokojne zajęcie miejsc i przestudiowanie menu, choć aż palił się do tego, by podejść w momencie, w którym przekroczą próg lokalu.
Cieszył się z kolejnych klientów. Dwójka, więc i podwójny zarobek. Lokal prosperował coraz lepiej, kto wie, może uzbiera na wykup Wilczego Kła szybciej, niż się spodziewał? A potem wyruszy na wyprawę, by wydobyć klucz z zimnych, martwych łap poprzedniej właścicielki, ale będzie zabawa!
Uśmiechnął się na widok Ignasei. Zaraz jednak przypomniał sobie pewien szczegół z ich spotkania i pyszczek jego zabarwił się na czerwono. Tak trochę ukradł jedną z kołder w Lecznicy. Niedobrze. Ale może ona tego już nie pamięta, albo nie zauważyła? Był szczeniakiem, małym, bezbronnym. Może i kiepskie to wytłumaczenie, ale cóż - lepszego nie miał.
Ruszył w stronę stolika, zadowolony, że gęste futerko ukrywa jego rumieniec.
- Dzień dobry - rzekł, uśmiechając się szeroko do klientów. - Co podać?
Zza ucha wyjął długopis, naszykował też notatnik. Czekał na zamówienie.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Widząc, że Ignisea wyciąga pieniądze, również postanowił to zrobić - zamiast 11 kostek wyjął jednak 21, by zapłacić za nich oboje.
- Proszę, potraktuj to jako podziękowanie za twoją pracę - rzekł do niej niskim, acz nieco chrypliwym głosem, posyłając jej znikomy uśmiech.
- Poprosimy 2 razy wołowinę, herbatę oraz kawę - odpowiedział, spoglądając na młodszego właściciela restauracji. Sam fakt młodszego wieku wilka ponownie zachęcił go do otworzenia własnego przybytku. W końcu potrzebował by tylko kilku kostek i jakiegoś opuszczonego budynku, który mógłby odrestaurować. Co jednak, jeżeli jego przedsięwzięcie okaże się pomyłką i zadłuży się do końca życia? Z resztą, nie widział siebie jako właściciela jakiegoś przybytku. Musiałby spędzać tyle czasu w jednym pomieszczeniu, usługując innym - on zaś woli wolność, woli naturę, woli widok gwiazd i ciepłe powiewy wiatru czeszące jego sierść.
Wręczając Vincentowi pieniądze, zwrócił swą uwagę na gryfice.
- Więc, jak długo już jesteś w tej krainie?
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ojoj, chyba rozpocznie się najprawdziwsza przepychanka w stylu: "Kto zapłaci za obiad". Ignisea nie dopuszcza do siebie myśli, iż za swoją pracę powinna otrzymywać jakiekolwiek wynagrodzenie, to po prostu jest jej powołanie, którego nic i nikt nie zmieni. Chciała pozostać Lekarzem, wiedząc dobrze o tym, że i tak jej pacjenci będą dziękować wielmożnemu, co się znajduje na górze, bo przecież to właśnie dzięki niemu wyzdrowieli. I to nie dzieje się na szczęście tutaj, lecz w rzeczywistości - jak najbardziej. Nieraz się widzi osoby po operacji, które zamiast dziękować całemu zespołowi, co się starał, żeby mogły być dalej na tym świecie, dziękują temu z góry. Za co niby? Ale tego już nie wiem, no i przerywam temat, gdyż może tutaj znaleźć się osoba wierząca. Wiara jest różna i nikt tego nie zmieni.
Ale powróćmy do prawdziwego tematu, bo potrafię rozgadać się na te, które nie mają żadnego wpływu, oprócz na długość wypowiedzi. Ignisea, która usłyszała te słowa, w duchu czuła się z nimi bardzo źle. Przecież to jest jej praca, a nikt nie powinien ją zapraszać na obiad z tak błahego (dla niej) powodu. Jednak samo jedzenie ze stołówki przyprawia ją o mdłości, zatem się zgodziła. Przecież nie ma nic do stracenia, co nie? Tylko żeby za siebie zapłaciła, a nie ten za nią.
- To jest tylko moja praca, nic więcej. Nie powinnam za nią dostawać żadnego wynagrodzenia, zarówno tego pieniężnego, jak i obiadowego - dodała swoim dość chłodnym głosem, lecz znacznie przyjaźniejszym od poprzedniego, z którym basior miał do czynienia i poznania kilka dni temu. Tak to niestety z nią jest - należy zdobyć jej zaufanie, żeby oczekiwać od niej chociaż jednego grama "ciepłych" słówek. Bo te chłodne rozdaje na lewo i prawo. Właśnie spojrzała w stronę wilczka, który wyglądał jej znajomo. Bardzo znajomo... Tylko był ciut większy niż zwykle. Dopiero po wypowiedzianych przez niego słowach zdołała przypomnieć sobie, kto to dokładnie jest. No tak! Sir Vincent we własnej osobie! Tylko gdzie jest jego dzielny rumak, Okruszek? - Dzień dobry, Vincent - na szczęście nie przypomniała już sobie tak prędko tego, iż ten rycerz w lśniącej zbroi ukradł kołderkę z Lecznicy, biorąc przy okazji bardzo wiele bakterii, ale to była jego decyzja. Na szczęście wyzdrowiał. Zadowolona machnęła ogonem, widząc go już tak dużego! A ona nic się nie zmieniła. No cóż, teraz jedynie może maleć. Zanim zdążyła zareagować, basior za nią zapłacił. No dobra, więcej kasy dla niej. No i więcej rzeczy zamówi dla Natsu, który siedzi w Lecznicy. - Prawie rok - odpowiedziała na pierwsze pytanie Asriela.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Zamówienie zostało zanotowane, a kostki zmieniły właściciela.
- Już podaję. - rzekł wilczek, skinąwszy wcześniej Ignasei na powitanie.
Ruszył w kierunku kuchni, by przygotować zamówienie. Wstawił wodę w czajniku, po czym przygotował wołowinę w jakiś specjalny, zbyt tajny sposób, by można go było podać w poście, aby smakowała pysznie. Ułożył danie na talerzach, a talerze na tacy. Zaraz potem przyrządził kawę oraz herbatę - dwie filiżanki powędrowały na tacę razem z cukiernicą i dzbanuszkiem mleka.
Vince uniósł tacę i ruszył ku stolikowi, by podać klientom posiłek. Postawił talerze, filiżanki i resztę majdanu przed klientami, a następnie położył zawinięte w serwetki sztućce (bo nie ma do końca jasności, czy wilki i inne tego typu z nich korzystają).
- Smacznego. - rzekł, po czym się oddalił, by mogli bez przeszkód rozmawiać.
STAN KASY 36 kości
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Wprawdzie basior przyjmował zwykle uległą postawę, ale z wyjątkową zjadliwością postanowił, że zapłaci za gryficę. W sumie nie wiedział dlaczego, w końcu pieniądze by mu się przydały. No cóż, nie było to jednak tak istotne, bo zaraz rozproszony został wołowiną podaną przez Vincenta.
- Dziękuję - powiedział z grzeczności, spoglądając na kawał mięsa. Wyglądała wyjątkowo smacznie i nie mógł się doczekać, kiedyś będzie mógł ją zjeść. Asriel przez większość życia głodował, a teraz, gdy uczy Hanę polować i zamawia steki w restauracji - ma jedzenia pod dostatkiem. Jest to dla niego tak dziwne i obce uczucie, że korzysta z niego jak najwięcej w obawie przed kolejnym okresem postu. W końcu to niedożywienie odcisnęło się na nim piętnem i było bardzo widoczne, że Asriel jest wychudzony - szczególnie w okolicy żeber, które prześwitywały przez warstwę skóry i futra. Wszystko to miał zamiar nadrobić, żeby tylko starczyło mu miejsca w żołądku!
- Co wiesz o krainie? Kiedy się tu znalazłem to miejsce wydawało mi się wyjątkowo puste Czy jest tu tak mało wilków jak mi się wydaje? Są jakieś stada, ugrupowania? - zapytał, wyjątkowo zaciekawiony, zabierając się za jedzenie.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Gryfica machnęła ogonem delikatnie na chwilę czekania, wpadając w zamęt własnych myśli, przez które niemalże całkowicie straciła kontakt ze światem rzeczywistym. Zaś myśli te były na temat Krainy, ale nie tylko, bo również i na inny, a dokładniej rzecz mówiąc - przeszłości. Czemu postanowiła do niej wrócić na tę krótką chwilę? Sama tego nie wiedziała. Przed jej oczami pojawiły się jej ofiary, co należały do tej nieznanej organizacji, która postanowiła wziąć sprawy eksperymentów w swoje ręce. Tak, ręce, bo to przecież ludzie byli. Dwunogi potrafią popełniać dosłownie co kilka sekund najprawdziwsze grzechy, no i żyją z tym bardzo dobrze, a przy okazji wygodnie. A zwierzęta... no cóż. Psy są wierne, koty znacznie mniej, ale i tak to one najbardziej obrywają. Najgorsza rzeczą jest to, iż one nie mają prawa głosu, nie mogą o niczym decydować, a jedynie muszą liczyć na to, iż ich właściciele będą mądrymi ludźmi. Ale jej przemyślenia na temat losu tych istot zostały przerwane przez unoszący się w powietrzu zapach mięsa, który był niezwykle intensywny. Powracając do prawdziwego świata, zauważyła przed sobą sporą porcję potrawy, a również i Tempusa. Zapomniała niestety, że on tutaj też jest i mogło go zdziwić zachowanie przyszłej Lekarki.
- Dziękuję i smacznego - odpowiedziała na słowa kolegi ze stolika swoim ciut mniej chłodnym głosem, zastanawiając się bardziej nad tym, jak zacząć to coś jeść. Przecież jest gryfem, a nie wilkiem. Wilki mogą gryźć, a ona musi połykać pokarm na kawałki. Taki niestety jej los, zatem na razie w ogóle nie zabrała się za konsumpcję wołowiny. Prędzej ją gnało do rozmowy niż jedzenia, chociaż ono wyglądało apetycznie. Natychmiastowo jej uszy wychwyciły słowa Asriela, który zaczął zadawać różne pytania na temat Krainy. Sama nie wychodziła z Lecznicy przez bardzo długi czas, jednak może jej informacje się przydadzą? Należy liczyć tylko na to, iż będą się one podobać basiorowi. - Są ugrupowania, i to nawet sporo. Wataha Wiatru, Ognia, Nocy i Wody, a członkowie ich są różni. Spokojnie, pewnie jest ich sporo. Istnieją jeszcze smoki oraz gryfy - odpowiedziała spokojnie, a to z tego powodu, iż co do tych drugich stworzeń była w niemalże stu procentach pewna. Był Mewa, no i też nieznany jej Asgore.
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
/Robota mnie pochłonęła :C Ale staż się skończył - a ja zostałam na etacie. Praca ta sama, a zarobki w końcu przyzwoite <3

Userka zamuliła.
Uznajmy więc, iż Etiopczyk pochłonięty swoim ciastkiem zapomniał o bożym świecie, gdzieś tam jedynie w podzięce skinąwszy pyskiem oraz uśmiechając się w kierunku Vincenta, którego zresztą chwilę potem pochłonęły obowiązki służbowe. Cóż, nawet jeśli tutejsze wilki używają sztućców, zwyczaje takowe były Ragowi obce: basior wsunął bezpardonowo pysk wprost w przyjemnie ciepłe ciacho, ciamkając niczym ostatni wieprz nad korytem. Nie znał podobnych miejsc, nie bywał w restauracjach. Brak ogłady najchętniej zwaliłby właśnie na karb tegoż braku doświadczenia  tudzież znajomości podobnych sytuacji, jednak nie wszystko jest tak piękne, łatwe oraz kolorowe - podobne tłumaczenia najpewniej wcale by kaberu nie rozgrzeszyły, a jedynie naraziły na dodatkową śmieszność.
Popił soczkiem, oblizał pysk, przetarł wargi wierzchem "dłoni". Obserwował otoczenie. Postanowił jeszcze nie opuszczać lokalu. Na wszelki wypadek zostawił zatem w szklance kilka kropli napoju a na talerzyku odrobinę ciasta - ot, gdyby zajmowanie miejsca bez posiłkowania się było karygodne, zabronione, zdrożne.
Wejrzenie basiora zatrzymało się w końcu na stoliku zajmowanym przez jasnego wilka oraz... kurczę, cóż to za dziwactwo? Raguel przekrzywił z zainteresowaniem łepetynę, mrużąc przy tym badawczo powieki. Nie spotkał nigdy dotąd podobnego stworzenia!
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vince wrócił na swój stołek. Z wysokości stołka rozejrzał się po lokalu, uśmiechając się przy tym z zadowoleniem. Interes szedł nienajgorzej. Młody rycerz był dumny z tego, co udało mu się osiągnąć. Lokal prosperował, klienci przychodzili i odchodzili, a kości w kasie przybywało.
Wcisnął kilka przycisków na wieży, po czym zmienił płytę. Z głośników popłynęło "Drag me down" - z dedykacją od userki dla pewnej młodej księżniczki. Vince lubił ten utwór. Bo i czemu nie? Wpada w ucho. Muzyka w lokalu leciała cicho, by nikomu nie przeszkadzać. Koniec ogonka wilczka lekko kołysał się do rytmu.
Ogólnie, sielanka i spokój. Chwila przerwy, zanim przyjdzie odebrać kolejne zamówienie.
Muzyka w lokalu
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Basior, mimo iż jedzenie wyglądało i smakowało zaskakująco dobrze, postanowił powstrzymać się i jeść powoli. Nie było to w jego zwyczaju, ale nie może pożreć tego jak dzikie zwierze, kiedy siedzi na krześle, w restauracji, w raz ze swoją nowo poznaną, hm, znajomą? To chyba najodpowiedniejsze określenie.
- Czym się od siebie różnią? Kto nimi dowodzi? - dopytywał się wilk, bardzo zainteresowany faktem istnienia stad. Nie napotkał jeszcze żadnego dużego ugrupowania wilków, kto wie, może po prostu chowają się tuż za rogiem?
Na pewno, gdy już je pozna, rozważy dołączenie do jednej z nich. Od czasu gdy przybył do krainy jego życiowe motto, którym zawsze się kierował, traciło powoli na wartości. Całe życie chciał walczyć sam i tylko dla siebie. Może czas to zmienić?
- Czyli, z tego co rozumiem, jesteś gryfem? Nigdy wcześniej nie spotkałem żadnego osobnika twej rasy. - rzekł, przypatrując się ognistej gryficy.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Asriel to ma super, gryfica musi się na razie wstrzymać, bo przecież niezbyt estetycznie będzie wyglądało konsumowanie potrawy. Pierwsze musi ją rozdzielić na kawałki, a potem w dosyć śmieszny sposób połykać. Czasami nawet to wygląda tak, jakby się dusiła, zatem postanowiła nie brać się za potrawę, a jedynie trawić rozmowę. Najwyżej ją zje trochę później, gdy ten będzie wołany do ubikacji. Chyba są tutaj takie, co nie? Niestety lenistwo odmawia mi pójścia na pierwszą stronę "Błękitnej Iskierki", po prostu za mało snu. Tak to jest niestety, gdy ogląda się bajki dzieciństwa do 3 w nocy. I pewnie wielu mnie wyśmieje, bo przecież mogłabym się wyspać - niestety, ale to zależy głównie od organizmu. Ja muszę spać 8-9 godzin, najlepiej dziesięć. Ale powrócę do tematu przewodniego, bo widzę, że ten jest teraz na bocznym torze. Tak oto Ignisea wsłuchała się w słowa basiora, a raczej jego pytania. Jednak część z nich zagłuszał dźwięk jedzenia przez siedzącego w lokalu wilka, który najwyraźniej nie znał się na kulturze. Spojrzała na niego jedynie kątem oka, by potem znowu przekierować wzrok w stronę pacjenta.
- Wszystkim. Charakterem, terenami, żywiołem... Na razie trwają chyba swawole, bo jakoś nie widziałam zorganizowanego stada, które szłoby w grupie. Są porozrzucani po Krainie niczym jakieś puzzle - porównanie nie jest trafne, jednak nie miała do czego porównać cząstki, które prawidłowo powinny być poukładane i powieszone w drewnianej ramce. Ale mniejsza o to, przecież są jeszcze inne pytania, tym razem skierowane w jej stronę. Prawidłowo dotyczące jej gatunku. Czy naprawdę gryfy są tak mało popularne, że nikt ich nigdy nie widział? Hm, zastanawiające wielce. Jak mroczki przez moimi oczyma. - Tak, spotkasz pewnie też kilku innych osobników, którzy są gryfami - chociaż można powiedzieć, iż ona jest... inna? Tak jakby. Bo jest jedyną samicą w tym gatunku! Czy w Krainie ktoś spotka równie ognistą osobę jak ona? Pewnie nie, ale jest jeszcze fioletowy oraz zielony, a wie tylko właśnie o Meweczce. O Asgore nie ma zielonego pojęcia. Dziwnie się złożył tutaj ten kolor, hm...
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Ależ Asrielowi z pewnością nie przeszkadzałby niestandardowy sposób jedzenia gryficy - jej gatunek intrygował go, nie posiadał na ich temat zbyt dużej wiedzy. Nie znał ich zwyczajów, odmian, wierzeń, wartości - były dla niego tajemnicą i liczył, że Ignisea pomoże mu w ich zrozumieniu.
- Czy w krainie jest dużo gryfów? Widziałem też smoka, czy są liczniejsze od wilków? - zapytał, gdyż jeżeli odpowiedź okaże się pozytywna, prawdopodobnie nie zagości w krainie za długo. Potrzebował miejsca, w którym jego rasa jest dominująca, nie był uprzedzony, po prostu nie czuł by się bezpiecznie. Gadzie istoty są o wiele większe i potężniejsze niż jakikolwiek wilk - ba, pewnie się nimi żywią!
- Rozumiem. Która wataha jest najliczniejsza? Czy mają między sobą jakiejś sojusze? A może przeciwnie - walczą ze sobą? Czy można by wytypować jedną, najpotężniejszą? - zasypał Igniseę salwą pytań, bardzo zainteresowany tematem stad. W jego głowie od razu pojawił się on, jako przywódca jednej z nich, chodź wiedział, że to tylko jego ego, które desperacko potrzebuje jakiegoś pożywienia. Był tu dopiero od kilku tygodni, nie czas na takie rozważania.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Jednak Ignisea nie potrafi czytać zarówno w myślach autora tekstu, jak również i Asriela, zatem nie rozpoczęła posiłku. Jedynie wymieniała się informacjami z białym basiorem, któremu pomogła w operacji. Sama jej nie przeprowadziła, to jest w niemalże stu procentach pewne. Czemu? To on odcinał sobie kończynę, a ona tylko dokończyła dzieła. Możliwe, iż bez niej by się wykrwawił, ale równie dobrze los mógłby się do niego uśmiechnąć, a krew zaschnie, a raczej zakrzepnie. Gryfica nie musi poznawać wilki, gdyż miała z nimi do czynienia od dosyć dawna. Ale rzeczywiście - spotkanie kogoś takiego jak ona może zaintrygować wiele osób. A bycie prawie jedynym w swoim gatunku nie jest dosyć ciekawe.
- Mało, bardzo mało. Bodajże dwa gryfy oprócz mnie, ale nie wiem, czy ta liczba się nie zmieniła. Ze smokami w ogóle nie miałam styczności - odpowiedziała na pytanie basiora, wzdychając głęboko. Gdyby anatomia jej na to pozwalała, skrzyżowałaby swoje ręce na piersi, żeby pokazać to, iż jest bardzo zamknięta. W sumie, tak bardzo często robi sama userka. Nieznajome towarzystwo jest dla niej kłopotliwe, a tym bardziej stanie z bezwładnie opadającymi rękoma. Lepiej jest obserwować, niżeli doświadczać, co nie? Bycie kimś takim pozwala na poznanie kogoś z różnych stron, dodatkowo prawie bezboleśnie. Ale mniejsza o to. Wspominanie w czasach wakacyjnych szkoły jest bardzo złe. - Sama nie wiem. Ale najmniej spotkałam bodajże tych z Wody. Pozostałych jest chyba po równo. Niby trwają przez cały czas jakieś sprzeczki pomiędzy watahami, jednak tego w ogóle nie widać. Każdy traktuje innych tak, jak traktuje, bez względu na przynależność. Najpotężniejszą? Każda jest na swój sposób. Jeżeli chodzi o siłę, są to Ogniści. Zwykle są cholerykami, przynajmniej tak mogę sądzić po spotkaniu jednego z nich. Nocni są tajemniczy, a nawet psychiczni. Ale to należy do nielicznych. Wietrzni cenią sobie nie wylew krwi, lecz właśnie rodzinę. A Wodni... sama nie wiem - odpowiedziała na bodajże drugą falę pytań basiora. Nauka jest czystą przyjemnością, a nauczanie kogoś tym bardziej. Lecz ona go nie uczy, a właśnie podaje informacje na tacy. Czemu? Bo uważa, że Asriel ma prawo do wiedzy. Mówią, że niewiedza jest błogosławieństwem, a wiedza przekleństwem. To jest prawda, ale lepiej jest być uczulonym na wszelakie zło. I chociaż ono nie znajduje się we wszystkim, może przybierać różne kształty.
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
Stwierdziwszy w końcu, iż zarówno ciacho, jak i napój, dawno się już skończyły, podniósł ospale tyłek. Och, nie będzie przecież jak ten ostatni debil siedzieć i niedyskretnie gapić się po innych klientach lokalu! Jeszcze, nie daj borze zielony, przestraszy ich, a potem dostanie wpiernicz od niezadowolonego właściciela przybytku! Skinął głową Vincentowi (o ile, oczywiście, taka opcja istniała), posłał jeszcze jedno spojrzenie po wnętrzu, po czym odszedł, nucąc coś skocznego pod nosem.

/ zt.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
/Bardzo przepraszam za te wolne odpisy, ciężko mi tu znaleźć jakikolwiek internet :c/

Chwilę później basior zakończył swój posiłek, czując, jak uczucie głodu w końcu ustępuje. Bardzo dawno tego nie doświadczył i teraz był już pewny, że dopóki ma kostki, to nie zazna niedożywienia. Sprawiało to, że czuł się dziwnie wolny, ale i miał wrażenie, że oszukuje swoją naturę. Powinien polować w lasach, być drapieżnikiem, precyzyjnym i bezlitosnym. Kłóciło się to z jego przekonaniami, ale dopóki brak mu jednej łapy ciężko będzie mu uskutecznić jakiekolwiek łowy.
- Dlaczego więc zostałaś w krainie? Nie przeszkadza Ci tak niewielka ilość przedstawicieli twojego gatunku? - spytał się, może nieco wykraczając poza bezpieczną strefę pytań, ale on na miejscu gryficy odleciałby stąd tak szybko jak się tylko da.
- Rozumiem, dziękuję - odpowiedział tylko na drugą salwę odpowiedzi, uśmiechając się lekko. Czas zdobyć protezę, a potem wziąć sprawy własne łapy! Albo w sumie łapę.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
/Spoczko, to nie jest dla mnie problemem.
A gryfica nadal musi trochę poczekać. Jej jedzenie stygło, owszem. Jednak nie miała zamiaru pokazać się z tej "niekulturalnej" dla wilków strony, zatem postanowiła powstrzymać się przed konsumpcją oraz bardziej oddać się rozmowie z basiorem. Chętnie by je zjadła, bo przecież jedzenie na stołówce w Lecznicy nie jest zbyt dobre, ale cóż zrobić? Westchnęła głęboko, spoglądając na białego wilka, któremu pomogła w operacji łapy. Bo tak naprawdę to jej nie przeprowadzała. Tylko pełniła funkcję pomagiera w tym wszystkim. Gdyby ten zemdlał, ta wiedziałaby tak trochę, co ma robić, ale czy udałoby jej się ten cały bałagan ogarnąć?
- Nie przeszkadza. Przyzwyczaiłam się już do tego - a bardziej do uczucia pustki, która w niej panuje. Przez kilkanaście lat nie widziała żadnego gryfa, zatem to nie był problem dla niej. W Krainie spotkała tylko dwóch, czyli Mewę oraz Asgore'a. Jednak ten fioletowy gdzieś poszedł, nie wiadomo dokładnie gdzie, zatem tak czy siak nie znalazłaby sobie faceta. Asgore uważa się za najprawdziwszego smoka, pomimo że nim w ogóle nie jest. Ignisea ma jedynie nadzieję, że młody spotka jakiegoś przedstawiciela tego gatunku i ten uzna, że zielonopióry osobnik nie jest najprawdziwszym gadem. Ona jest pewna swojej przynależności tak samo, jak młodzieniec. - Ponieważ w innym miejscu nie znalazłabym swojego kąta - jej złote oczy przyglądały się otoczeniu dookoła. Te było niebieskie, zaś ona przypominała jedynie ogień. Sama samica uznaje, że potrafi kolidować ze wszystkim i z niczym. Dla niej pytanie było w pełni zrozumiałe i niezbyt wykraczało za bezpieczną strefę. Każdy ma prawo zapytać się jej o przyczynę pobytu, czyż nie? - Co planujesz dalej zrobić? Poruszając się po Krainie na trzech łapach będziesz łatwym celem.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Ależ się zastój zrobił!
Biały wilczek również skinął łbem na pożegnanie klientowi. Następnie, gdy tylko za tamtym zamknęły się drzwi, wstał i ruszył posprzątać stolik. Pozbierał wszystkie naczynia, przetarł blat stolika, by ten lśnił czystością, po czym ruszył do kuchni. Tam umieścił naczynia w zlewie i zabrał się do zmywania ich.
Interes szedł nieźle. Byli klienci, była robota, były zyski. Może nie tak duże, jak by chciał, ale były. Może gdyby zrobił jakąś promocję, byłoby ich nawet więcej? To był temat do przemyślenia. Zorganizowanie dnia, w którym wszystko byłoby o 50% tańsze.
Z drugiej strony, im więcej klientów, tym mniej czasu wolnego. Vincent większość wakacji spędził za ladą, na swoim stołku, czekając na nowe wilki skłonne wydać kości. Mało wychodził, mało spotykał innych wilków. Gdy nie pracował i miał czas o tym pomyśleć, dokuczała mu samotność. Gdyby miał więcej czasu wolnego, samotność częściej by mu dokuczała. Chyba lepiej więcej pracować, prawda? Arbeit macht frei, jak to mówią. Vincent uważał to za całkiem dobre motto.
Gdy skończył zmywać, wrócił na swój stołek przy ladzie. Zmęczonym wzrokiem obserwował obecnych w lokalu klientów.
Sponsored content