Leczenie

Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Ona sama miała coś robić. Ogarnęło ją niemałe przerażenie. I przez myśli zaczęły jej przebiegać domysły, dlaczego akurat ona ma to zrobić. Może Tempus się boi, że zrobi coś źle i w najgorszym wypadku zgoni całą winę na biedną Marano? A może próbuje nauczyć ją samodzielności? Już nie wiedziała, co myśleć. Każda sekunda się liczyła, więc odgoniła czarne scenariusze; oczyściła umysł ze wszystkich zbędnych myśli, które były w stanie jedynie przeszkadzać jej w działaniu. Przejęła drżącą łapką skalpel. Wzięła głęboki wdech i - tak jak rzekł Tempus - zrobiła niewielkie nacięcie między żebrami, tym samym dostając się do zastawki płucnej. Słuchała uważnie słów swojego współpracownika i nauczyciela zarazem. Każdy wyraz, który uleciał z pyska basiora zakodował się w jej pamięci, dlatego też nie zapomniała o niczym i dokładnie wypełniała polecenie. Okropnie bała się, że uszkodzi płuco lub inny czuły organ. Ale to przecież norma. Bo przyszło jej zmierzyć się z niebywale trudną operacją. Gdyby była sama... oh, lepiej nawet o tym nie myśleć. Kto wie, czy nie straciłaby wówczas przytomności, a wtedy i Lea, i ona sama stałyby się duszkami. Zeszłaby na zawał, to pewne. Strachliwe, zajęcze serduszko czasem uaktywniało się w jej klatce piersiowej. Lecz nie zawsze była taka tchórzliwa, czego dowodem jest warczenie na samego Władcę Świata Zmarłych i Dusz oraz walka ze szkieletami Pana Mroku. Tak sobie go nazwała. Cień, Pan Mroku, Kostucha... dużo przydomków, tak jednym słowem. Lub dwoma. Nieważne. Skupmy się na operacji. Po stworzeniu owego nacięcia, Marano ostrożnie wprowadziła do środka dren, tak jak kazał jej przewodnik. Zmarszczyła lekko brwi, nadając tym samym swojej morderce nieco zafrasowany wyraz. W międzyczasie również pozbyła się czaszki. Faktycznie, jedna z komór została uszkodzona i powietrze zaczęło przez nią ulatywać. Trzeba było się sprężać. Rurka zwana drenem posłusznie odprowadzała krew wraz z innymi szkodliwymi substancjami, o ile takowe w ogóle istniały, rzecz jasna. Ale już nie jej w tym głowa, by przejmować się złymi odbieraczami życia. Ciekawa nazwa, prawda? Pora na szycie. Wzięła odpowiednią nić, tę wchłanialną, najcieńszą z możliwych i zaczęła szyć. Prosty szew na środku - gotowe. Wolała się słuchać niż potem narobić większego bigosu od obecnego. Błona połączona, powietrze nie ucieka, czyli coraz bliżej sukcesu. Nieznaczną część umysłu Baranicy zajmowały różnego rodzaju modlitwy do wszelkich istniejących bóstw. Wszystkie przepełnione błaganiami o darowanie życia lekarce.
- Ch-chyba już... - nieświadomie i niezamierzanie zająknęła się. Od dłuższego czasu milczała, bo i nie widziała potrzeby w używaniu strun głosowych. Była bardziej zajęta wykonywaniem poleceń od Tempusa niż kłapaniem jadaczką na darmo.

Nienawidzę, gdy ludzie zapominają o odmianie "ów" przez przypadki.
Shacia~
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Niemalże od razu, wbiegł tu samiec o imieniu Mort. Miał nadzieję, że ktoś tu z obecnych mu pomoże, bo inaczej to będzie z nim krucho... Skoro niedawno tu był, to sądził, iż znów otrzyma wsparcie, jakie udzieliła mu wcześniej Lea. Nie spodziewał się jednak tego co zastał w środku. Bez zapukania, wparował na salę, gdzie odbywała się operacja wadery. Wyglądała strasznie ! Musiało się coś tu wydarzyć, całkiem nieprzyjemnego, ale... Teraz Mort miał gorszy problem.
- Proszę, niech ktoś mi pomoże ! - wrzasnął nieporadnie, a z jego pyska ulało się trochę czarnej cieczy, jakby wymiotował smołą lub czymś podobnym.
- Byłem w Dolinie Cieni i coś mnie zaatakowało, byłem też ranny w łapę... i, i... I rana nagle sama zniknęła ! Wyparowała ! - dodał, bardzo przejęty tą całą sytuacją. Dla poinformowania userów, Mort został jakby to rzec... Ponownie opętany przez Upiora o imieniu Zed, lecz tym razem... Objawy były ciut inne niż te z dawnych czasów. Chyba ktoś musiał poświęcić mu choć chwilkę...
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Zacznijmy od tego, że Lea operację przeżyła... Jakimś cudem. Tempus wie, co robi, będzie z niego dobry lekarz.
Warto jednak poruszyć kwestię tego, że operował, nie upewniwszy się, że Lea nieprzytomna pozostanie.
Przetoczenie krwi i szybka akcja uczniów uratowały jej życie. W sumie nie ma co więc marudzić, prawda?
Gdzieś w trakcie szycia płuca jej powieki drgnęły lekko.
Wszystko ją paskudnie bolało, czuła się, jakby umierała. Jest to jednak najlepszy dowód na to, że żyła jeszcze.
Jak przez mgłę kojarzyła, co się działo, usiłowała łączyć fakty... Przeżywała jednak męczarnie, nie była w stanie myśleć jasno.
Gdy do Lecznicy wpadł pacjent, jej uczy jednak wyłapały jego głos. A Lea Leą by nie była, gdyby kogoś potrzebującego zignorowała.
Na początek udało jej się otworzyć oczy. Z niemałym wysiłkiem... Cóż.
Pisnęła cicho z bólu. Usiłowała zmusić się psychicznie do wstania, nieświadoma zupełnie tego, że właśnie jest operowana. W końcu... Przez otwarte ślepia nie widziała zbyt wiele, może tylko sufit i czubki uszu uczniów, a stan jej nie ułatwiał myślenia.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Spojrzał na Lee i to co zrobiła Marano. Kiwnął głową i złapał głęboki wdech.
-Dobrze...dobrze...wszystko jest okey...już nic innego nie zostało do robienia. Opiekuj się nią. Monitoruj stan i daj znać jeśli coś się zmieni. Dbaj też o dopływ krwi...na oko potrzebuje z litr...Jest w ciężkim stanie więc jeśli będzie drgać czy coś...to normalne. Okryj ją ,dbaj o ciepło. Ja zajmę się szybko drugim pacjentem
Nie ma czasu...trzeba wszędzie biegać...życie jest trudne. Wilk złapał oddech, czując że jego dusza na ten czas gdzieś uleciała. To już nie był Tempus...raczej jego szkielet. Pozbawione emocji coś, co niczym robot wykonywało polecenia. Dostał nagłej znieczulicy.
-Siadaj no tutaj
Powiedział do wilka, wskazując krzesełko, wychodząc z sali. Założył po drodze kitel lekarski oraz zmienił rękawiczki jednorazowe ,które były całe zakrwawione. Nie chciał aby dopuścił się do infekcji...do tego jeszcze on nie wyglądał w najlepszym stanie, a lepiej nie złapać bakcyla. Widząc tylko jak z jego pysk coś wyciekło ,skrzywił się lekko i przekręcił oczami-zatrucie pokarmowe...dość niecodzienne. W każdym razie epicentrum leży w żołądku. Poszedł po miskę i podstawił mu ją z boku.
-Lepiej...pozbądź się tego co ci leży na żołądku
Powiedział po czym podszedł do szafki i zaczął szukać jakiejś buteleczki. Krople żołądkowe oraz Amol. Jeśli nie pomogą krople to zmusi go by zwymiotował. Najpierw nalał na łyżeczkę amol i podał mu.
-Weź to i...celuj do wiaderka
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Mort wykonał posłusznie polecenie, jednak gdy usiadł, a misa wylądowała przed nim, także skrzywił się, po czym znów coś z jego pyska się ulało. Czarna maź spływała mu po całym pysku, zaś oczy powoli traciły swój jednolity kolor. Tempus choć intencje miał dobre i gdyby nie to, że nie wiedział co się dzieje naprawdę, zapewne trafiłby ze swoimi diagnozami.
W pewnym momencie basior po prostu uderzył łapą w łyżeczkę z lekiem, głośno i przeciągle warcząc.
- Nie będziesz mnie szprycował jakimiś tandetami ! - wrzasnął dość głośno, że aż pewnie zrobiło się nieprzyjemnie dla uszu każdego. Jego głos od tamtej chwili zmienił swoją tonację. Nie był taki sam jak przedtem, gdy wzywał pomocy.
Jego ciało zaczęło całe drgać, a ślepia raz po raz przymrużały się jakby zaraz miały z orbit wylecieć. Chyba musieli go czymś uspokoić, inaczej rozniesie całą salę.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Chory psychicznie, złe wspomnienia na widok leku, burzliwa reakcja- cóż to może być? Tempus widząc jego zachowanie ,przyjrzał mu się uważniej i z udawanym spokojem kontynuował.
-Dobrze, rozumiem...pozwól że podam ci coś co ci pomoże.
Wilk poszedł w kierunku szafki i wyjął z niej strzykawkę ,którą nabił specyfikiem usypiającym.
-Daj sekundę, muszę coś zanieść pacjentce.
Ruszył w jego kierunku z strzykawką w prawej łapie i minął go. Gdy tylko ich spojrzenia się minęły, wilk zrobił zamach i dziabnął go w bok, wtłaczając narkozę. Szybko odskoczył i patrzył na wilka. Ciekawe jak długo utrzyma się na nogach. To była kwestia sekund nim z potężnej bestii zmieni się w śpiącą królewnę.

(Zostawiam przerwę w akcji gdzie wbija igłę i odskakuje- zdecyduj czy mu się uda czy nie- jak dla mnie igłę mógłby wbić ,gorzej z nie oberwaniem po drodze xd)
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
W Morcie aż buzowało negatywnymi emocjami. Zaczął śmiać się gdy ten wyciągnął strzykawkę, ale nie zdążył zareagować, gdy poczuł ukłucie. Gdy narkoza została wstrzyknięta, samiec zaczął rzucać się niczym oszalały, po czym nagle przestał w ogóle się ruszać. Jego ślepia się zmrużyły, a on wydał z siebie ostatnie warknięcie. Ciekawe tylko na jak długo narkoza będzie działać, bo jeśli się przebudzi, może być naprawdę nieciekawie... Śniły mu się niestworzone rzeczy. Dolina Cieni, Zed, Taimi, Amiru... A nawet Az. Wszyscy, których tak bardzo kochał, no prócz tych dwóch pierwszych...
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Nie miała żadnych powodów do tego, by powiedzieć "nie" Tempusowi. Jej zadaniem było i tak opiekowanie się pacjentami, więc zbędnego gadania po prostu zajęła się lekarką. Cieszyła się, że przeżyła. Sprawdziła krew w woreczku. Wystarczająca ilość, na razie nie musiała zmieniać. Jak się skończy to podstawi nową, by uzupełnić wszelkie braki w organizmie Lei. Przykryła medyczkę kocem, chwilę wcześniej montując u niej kroplówkę. Najprawdopodobniej była bardzo słaba. Potrzebowała teraz odpoczynku, snu i spokoju.
- Leż spokojnie, my się wszystkim zajmiemy, teraz odpoczywaj. - rzekła spokojnie, spoglądając na waderę. Potem zwróciła wzrok na ekran, który był częścią "pikającej maszyny". Co jakiś czas kontrolowała stan i uważała na wszelkie zmiany. Choć specjalnych różnic nie było, póki co było dobrze.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea zapiszczała ponownie, z bólu. Dopiero po chwili udało jej się wydusić parę słów, ledwo zrozumiałych.
- Ketamina. Dożylnie. Proszę...
Wadera nie mogła już wytrzymać bólu... Tempus powinien zadbać o narkozę, czyż nie? Nie zadbał, nie dopilnował. Więc Lea cierpi.
Musi się jeszcze jednak sporo nauczyć... Na przykład tego, że Lekarzowi nie wolno o niczym zapomnieć.
Na szczęście wilczyca kontaktowała wystarczająco, by wiedzieć, czego na ten moment potrzebuje, pamiętać nazwę. Czy Marano by sobie poradziła, gdyby Lea nie pamiętała?
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
-Choć no tu do mnie kochany
Szepnął sarkastycznie pod nosem, chwytając wilka w objęcia by nie upadł. Chwyciwszy go za łapę i przełożywszy ją nad swoją szyją ruszył w kierunku kolejnej sali gdzie by mógł go usadowić. Wilk ciężko sapał...jeju, ważył nie mało i ledwo co z nim się doczłapał. Zadyszany, położył go na łóżko i przyjrzał mu się. Uniósł mu powieki i poświecił po nich- jest okey, lek działa jak powinien. Niech śpi drogi wilczurek. Lepiej aby nie zrobił tu kłopotów... zatem co niby mogło by mu się przytrafić? W żołądku może być coś niebezpiecznego... Przyjrzyjmy się temu...pobrał próbkę z jego pyska który był uwalony tą mazią i schował ją do kieszonki kitla. Następnie odchylił jego głowę i otworzył szerzej pysk.
-Niech to...udusi się cwaniaczek...
Burknął do siebie obojętnym głosem i rzucił okiem na przyrządy obok. Co by tu zrobić...ta maź sprawia za dużo kłopotów- intubacja? Fajnie się operuje ale wkładanie rurki do tchawicy....eh, to prosi się o samobójstwo. Jeszcze wpadnie mu coś do płuc. Pomysł! Pozbądźmy się tego najpierw. Tak...mniej więcej...tylko jak? Przydałaby się Lea. Ona wiedziałaby co zrobić. Intubować czy podjąć się próby czyszczenia żołądka? Spojrzał na wilka i przekręcił oczami- masz przechlapane lekko.
Ustawił go bokiem oraz lekko podniósł łóżko od strony głowy by nie miał problemów z dławieniem
- Chyba trzeba będzie poczekać jak wstanie i będzie współpracować.. wtedy podamy mu coś by to zwrócił
Mimo wszystko...badanie tego czegoś warto zrobić. Substancja przypomina barwą smołę ale jest mniej gęsta, zatem nie powinno być problemów z pozbyciem się tego przez wymuszone wymioty. Wilk ruszył do laboratorium gdzie zaczął badać próbkę za pomocą mikroskopu.
-Co to do diaska jest?
Nie przypominał sobie aby kiedykolwiek widział coś takiego...chyba jego wiedza jest jeszcze mocno ograniczona. Eh i co teraz począć? (Możesz podpowiedzieć co to jest ,bądź pozwolić na improwizorkę)
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
(Ów maź jest wynikiem opętania Mort'a przez Zed'a, jednakże pierwszy raz zetknął się z tym po dawnym spotkaniu z Sasori'm, który to nie pamiętam co zrobił, ale tak jakby przeciął mu łapę i tym samym smolista substancja zastępowała jego krew)

A Mort co na to ? Nie reagował przez ten czas, kiedy lekarz świecił mu po oczach, nawet nie drgnął. Dziwne, że Tempus w ogóle uniósł takie cielsko, bo jakby nie patrzeć, Mort był naprawdę potężnie zbudowanym samcem i z pewnością nie ważył mało. Gdy uporał się z tym i owym i odszedł od ciała Mort'a, ten począł drgać, nie wiem czy był zapięty pasami czy może luzem leżał na łóżku, ale w każdym bądź razie jego ciało zaczęło się zmieniać. Z pyska wypłynęła smolisto-podobna ciecz oblewając jego kufę w całości, kolorystyka cielska niezbyt się zmieniła, aczkolwiek zieleń zmieniła swe położenie, zaś z jego łap wyrosły potężne, jaskrawo-zielone pazury, jak u predatora lub coś w ten deseń. Gdy substancja spłynęła już z ryja basiora, jego skóra po prostu zeszła. Rozpuściła się, wyparowała jakby z tą substancją. Została jedynie kościana głowa, przypominająca maskę, zaś ślepia przestały świecić zielenią. Były ledwo widzialne.
Po sali rozniósł się szyderczy śmiech Mort'a, choć nie wiadomo czy to był wciąż On.
- Myślałeś, że pozwolę Ci mnie dotykać ? - warknął, zeskakując z łoża i jednocześnie w mgnieniu oka pojawiając się za Tempusem (O ile już wcześniej się nie odwrócił), chwytając go za mechaniczną łapę, protezę lub cokolwiek to było. Uścisnął mu to miejsce tak bardzo, że gdyby się szarpał, mógłby ją po prostu sobie urwać.
- A cóż to za dziwadło z Ciebie ? Straciłeś łapkę ? - dodał, oglądając ów kończynę górną basiora. Jeszcze go nie puścił, acz lekarz ma prawo do prób uwolnienia siebie. O ile zechce.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
(Dostosuję się do akcji, jednak napisałem że udał się do laboratorium- no nic, uznajmy że wrócił już)

Niczym się obejrzał już stał obok- wielkie bydle ,o szkaradnym pysku przypominającym czaszkę ,który niósł za sobą omen śmierci. Ta praca zaskakuje go coraz to bardziej. Lekko przestraszony, zrobił krok w tył, lecz nie zdołał bo coś go trzymało, za martwą i niezbyt czułą kończynę. Poczuł opór. Spojrzał się na mechaniczną łapę widząc że jest mocno trzymana. Parę razy chciał się wyrwać ale to na nic. Spojrzał w jego oczy lekko przestraszony, lecz zachowując spokój (dość pozorny).
-P..Puść tą protezę...nawet nie wiesz jak długo musiałem się męczyć by ją zrobić.
Spojrzał na niego niczym ofiara i licząc na łaskę, przejechał drugą łapą po protezie mając nadzieję że puści...oby, bo był w dość kiepskiej sytuacji.
-Skoro przybyłeś po pomoc, nie utrudniaj mi pracy...dobrze?
Jaki sens w atakowaniu kogoś kto miał nieść rzekomo pomoc? To było głupie i co najmniej świadczące o tym że ten ktoś nie ma serca...a może rzeczywiście go nie ma? Tak jak skóry na pysku?
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Może i był to atak, lecz nie taki by zaraz zabijać każdego. Jeszcze trzymając Tempusa za łapę, a raczej ów protezę, wpatrywał mu się głęboko w ślepia. W pewnym momencie odstawił go z powrotem na Ziemie (o ile Tempus był tak lekki by unieść go do góry)
- Masz rację, nie będę krzywdził kogoś, kto próbował mnie otumanić niczym zbitego psa. - odrzekł, po czym rozejrzał się po całym miejscu. Nie byli tu sami, wyczuwał swoim węchem kogoś jeszcze, całkiem niedaleko.
Coś mu w głowie śpiewało Zabij i pław się w ich krwiii - ale samiec był zbyt opanowany, by wyrządzać krzywdy. Czyżby tym razem role się odwróciły ? Zed został wchłonięty do ciała Mort'a lecz bez przejęcia całkowitej kontroli nad jego ciałem, toteż miał jedynie możliwość podsuwania mu "podstępków", a to czy Mort zechce robić szkody to od Niego będzie zależeć. Na razie to nie wyglądało na to, iż miałby uszkodzić Tempusa.
- Co ja tu w ogóle robię ? Co mi się stało ? - zapytał gorączkowo, jakby jeszcze się nie przyswoił do swoich świeżych sił.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Amnezja...lepiej uśpić i zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. Podać jakieś leki, próbować wyleczyć...lub zmienić w warzywo jeśli jego stan zagrażałby innym jak i samemu sobie...ile by teraz dał aby Lea mogła pomóc mu. Spojrzał na wilka i wypuścił powietrze z płuc, jednocześnie wychodząc z presji. Odsunął się na zasięg wystawionej łapy i spojrzał na niego.
-Przyszedłeś wołając o pomoc. Z twojego pyska ciekła smolista maź...
...którą zbadał i wyglądała jak smoła. To było dziwne i z punktu biologicznego powinien być martwy- taka substancja powinna zakleić tchawice, przełyk i żołądek...to nie miało sensu.
-Nie wiem czemu się mnie pytasz. Chciałem ci pomóc, ale najwyraźniej nie jest ci ona potrzebna...ogólnie nie mam ci nic już do powiedzenia. Droga wolna. Nie będę cię tu trzymać
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Mort skojarzył fakty, które teraz wyznał mu Tempus. To nie było nic innego jak Zed. Myślał, że po tym ostatnim spotkaniu udało mu się uniknąć zawładnięcia, lecz... Na próżno.
Ale jednak... Coś było nie tak. Nie czuł, że traci kontrolę nad sobą. Nie czuł, że został zepchnięty na dalszy tor, wręcz przeciwnie. Miał pełną świadomość swoich czynów, pomijając te liczne szepty w jego głowie, nawołujące do zabijania i krzywdzenia. Cóż, tego faktu na głos wyznać nie mógł. Milczał przez dłuższy czas, aż w końcu wyrwany z zadumy, spojrzał na basiora.
- Wierzysz w opętanie ? - zapytał z początku patrząc na Niego ciekawskim wzrokiem, lecz potem zmieniło to się na poważne spojrzenie, które oczekiwało odpowiedzi.
- Właśnie to się mi przytrafiło. Spójrz jak wyglądam ! - mówiąc to, zamachnął się łapą w nerwowym geście, tym samym strącając jakieś, niewielkich rozmiarów naczynia, probówki lub coś w ten deseń. Był wściekły.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Tak...chory psychicznie. Będzie potrzebować stałego nadzoru oraz pomocy psychologa. Wilk spojrzał na niego równie poważnie co on, ignorując szkło które rozbił. Jedynie co to zmrużył powieki na sam dźwięk tłuczonego szkła.
-Nie ,nie wierzę...jednak uznajmy że dzisiaj ci wierzę i ufam. Czy doskwiera ci coś przy czym mógłbym ci jakoś pomóc?
Nie miał pojęcia co w takich przypadkach miałby zrobić. To wykraczało po za jego przypadki pracy i pomocy medycznej. Tu był potrzebny jakiś psycholog albo szaman z którym mogliby porozmawiać na równie nienormalne tematy. Opętanie...co z tego że przed chwilą widział śmierć? Dalej nie wierzył w to co się wydarzyło. Był pewien że to była jakaś halucynacja, jakiś sen z którego się wkrótce wybudzi ,biegnąc do Lei by ujrzeć ją całą i zdrową...nie dobrze mu było...jechał na resztce adrenaliny jaka wypalała się w jego organizmie. Dajcie mu parę sekund- i on wkrótce padnie i zemdleje.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Tempus nie patrzył sprzyjająco na ów basiora, który rzeczywiście został opętany, jednak... Siły do końca jeszcze się nie uzupełniły. Mort miał swoje humorki, a każdy taki mógłby skończyć się krzywdą dla jednej ze stron. Wyszedł z tego samego pomieszczenia w którym znajdował się Tempus, spoglądając na leżącą waderę na łóżku, zaś obok był ktoś jeszcze - kolejna wadera.
Jednym rozpędem uderzył barkiem w łoże, po czym przewrócił samicę na przysłowiową glebę.
- Ups ! - parsknął śmiechem, patrząc jak to ciałko przewala się na ziemię niczym plastikowa buteleczka. Czy kontrolował swój czyn ? Skądże. Był tym samym samcem, lecz Zed nadal gdzieś istniał w jego duszy. To jego wina.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Wilk słysząc głuche łupnięcie wbiegł do sali widząc jak Lea spadła z łóżka. Tempus poczuł jak serce podeszło mu do gardła. Szybko podbiegł do niej i ostrożnie ulokował ją na łóżku. Następnie stanął między łóżkiem ,a Mortem i z złowrogą miną rzekł.
-Jeśli będziesz dłużej zakłócać spokój pacjentów to potraktuję cię czymś mocniejszym niż środkiem usypiającym...
Po raz pierwszy chyba był tak zdenerwowany i rozdrażniony...dzisiaj wydarzyło się za dużo faktów dla tej niewinnej duszyczki która chciała nieść pomoc.
-Opuść to miejsce...zostaw nas w spokoju
Stanowczy rozkaz...mimo wszystko powiedziany dość cicho, lecz nie ze strachu...raczej z nadmiernej pewności siebie...cichy głos powinien już wystarczyć by wilk zrozumiał że ten zwariowany lekarz nie żartuje sobie.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
- Chyba nie wiesz do kogo mówisz, podgatunku. - rzekł, sycząc tym razem agresywnie. Jego nagłe zmiany humoru są naprawdę zadziwiające. Nagle w sali dało się słyszeć ciche śmiechy, chichoty, drwiące i kpiące.
- Widzisz... Nie jestem tu sam. - dodał, uśmiechając się do lekarza jak do bezradnej zabaweczki. Gdyby teraz chciał, rozniósłby to miejsce w drobny mak, ale... Czy był sens niszczyć coś tak mało znaczącego ? Przynajmniej dla Mort'a wydawało się tak.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Wilk tak patrząc na niego, nagle się lekko uśmiechnął. Wyprostował się i już nie zgrywał bohatera, tylko uniósł jedną brew i rzekł z lekkim rozbawieniem.
-Ou...wybacz "nadgatunku". Nie wiedziałem że nadgatunki mają w zwyczaju dręczyć słabszych ponieważ są "lepsi". Więc na tym polega wasza potęga?
Obrócił się obojętnie i poprawił na ciele Lei przypinki od aparatury, które odpadły. Podszedł następnie do szafki i wyjął środek znieczulający, który zaaplikował jej...głupek zapomniał podać jej to przed operacją. Niestety, tak to już bywa. Wilk cicho wypuścił z płuc powietrze nucąc coś pod nosem. Kątem oka spoglądał na niego zastanawiając się co będzie miał zamiar tam począć.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Tym razem Tempus nie zdał sobie sprawy jak rozwścieczył basiora tym "gadaniem" oraz zachowywaniem się. Potraktował go jak powietrze, ignorując całkowicie zagrożenie. I to był błąd...
Upiór momentalnie doskoczył do samca, chwytając go za kark, przyduszając do ziemi tak, iż Temp musiałby naprawdę mieć dużą siłę, by przebić siłę Mort'a. Nie robiło mu to krzywdy, prócz znacznego dyskomfortu. Jedynie, gdyby zaczął się szarpać, mógłby sobie zrobić sam krzywdę.
- I co teraz doktorku ? Jak się czujemy ? Może dla odmiany ja coś Ci wpakuję w skórę ? - rzekł rozbawionym tonem, po czym sięgnął łapą na stolik (o ile był w zasięgu łapy) i chwycił za jakąś strzykawkę (o ile także tam się znajdowała!) po czym wbił ją w skórę samca i wstrzyknął całą zawartość, nie wiadomo czego, przecież na medycynie się nie znał, ale mogła być to narkoza lub coś w tym stylu (oczywiście user nie narzuca tego czynu Tempusowi, tylko tak na urozmaicenie wątku:P).
Puścił samca i przyglądał mu się uważnie, ciekaw był co teraz się wydarzy. Tylko wziąć popcorn i oglądać jak szalony doktorek świruje.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Wilk złapał oddech...a raczej próbował bo jego drogi oddechowe zostały uciśnięte. Wilk poczuł jak igła przeszyła jego skórę , a następnie do wnętrza nalała się obca mu substancja...piecze... (biorąc pod uwagę że wokół łóżka nie było żadnych strzykawek podczas wcześniej wspomnianej to coś wymyślę na potrzeby-aby było nie za drastycznie a zarazem w miarę realnie...w końcu w szpitalu narkoza nie wala się wszędzie xD ).
-Ty cymbale...
Zdołał wyszeptać ledwo słyszalnym głosem. Silny uścisk na gardle spowodował że miał dalsze problemy z oddychaniem plus jego zmęczenie. Wilk wbił mu sporą dawkę znieczulenia...na ślepo strzelone w udo, spowodowało że miejsce zaczęło po chwili drętwieć i tracić możliwość ruchu. Wilk powoli podniósł się o trzech kończynach z jedną, zwisającą bezwładnie łapą. Zaczął człapać z skulonym pyskiem, w kierunku jednej z szafek. Oparł się o nią i osunął na ziemie ,opierając bokiem. Nie miał już sił i oddychał ciężko...miał serdecznie dość i był w tej chwili bezradny.
-Wyjdź...po prostu wyjdź stąd łaskawie i nie sprawiaj kłopotów. Możesz iść leczyć swoje ego w innych miejscach, lecz nie dręcz przy tym tych co ledwo wiążą koniec z końcem.
Wilk nie umiał walczyć i na dodatek był pacyfistą...co prawda miał zadziorny charakterek, lecz nie miał zamiaru się w to bawi. Zaczęło go kręcić w żołądku, a na dodatek spowolnił mu się oddech...chyba morfina?
-Zanim ponowisz swój akt profanacji tego miejsca i tym podobnym, odpowiedz mi na jedno pytanie...Czy masz kogoś ,za kogo byś umarł?
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
To było dość ciekawe i interesujące widowisko. Mort odprowadzał wzrokiem samca, który człapał jakby zrobił się cały z gumy. Komiczne przedstawienie. Zarechotał głucho i podniósł zad, powoli zbierając się z tego miejsca, ale zanim to jeszcze nastąpi, musi przecież pożegnać godnie swoje towarzystwo !
- Po co umierać, skoro jestem i tak na wpół martwy, hę ? - rzekł oschle, podnosząc nieco kąciki ust. Choć przez myśl jako Mort, przeszła mu jedynie jedna osoba... Taimi. Chyba za Nią mógłby oddać życie, gdyby sytuacja naprawdę tego wymagała.
Potrząsnął łbem, żeby nie wypaść z rytmu.
Podszedł do Tempusa, lekko go uderzając w bark, najprawdopodobniej w takim stanie, mógłby się przewrócić, bez żadnych szkód. Poprzewracał następnie wszystko do góry nogami, tak jakby przeszła tu ostra wichura. Le'ę zostawił już w spokoju, bo raz spadła z łóżka, po co wiec ponawiać tą monotonną sztukę. Marano zaś nie wydawała się żyć, toteż zmierzył ją jedynie, groźnie i surowo, tak, by go zapamiętała.
Zwrócił się do samca, szczerząc kły niczym wampir.
- Zapamiętaj mnie, bo jeśli znów Cię spotkam, wyrwę Ci tą protezę i wsadzę do gardła, porachuje Ci kości, a ciało powieszę na drzewie. To nie jest groźba, co to, to nie, ale lepiej hamuj swój ton i język, bo na pierwszy ogień to właśnie jego Ci urwę. - rzekł stanowczo i bez zająknięcia. Tempus mógł to po prostu zbyć, olać, mieć na to "wywalone", lecz czy naprawdę było warto ? Niektóre pogróżki trzeba brać pod uwagę i być ostrożnym. Wiadomo, że w krainie nie mieszkają tylko dobre dusze.
Wykonał w tył zwrot, nie chcąc słuchać odpowiedzi samca. Niech lepiej przywoła się do porządku i przemyśli to wszystko. Następne spotkanie tuż tuż...
Mort wyszedł z Lecznicy powolnym i stanowczym krokiem, niczym Książę.
z.t
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Coraz to wolniejszy oddech...spowolniony rytm serca...uciekająca świadomość. Kim jesteś? Małym ziarnem piasku, które przesuwa się na pustyni. Nic nie warte...słabe i ledwo żywe...właśnie osuwasz się na posadzkę i leżysz...nie wiesz co się dzieje...jedyne co ci jest wiadome to to że nadszedł czas snu. Duża dawka znieczulenia, nadmierne zmęczenie ,wycieńczenie organizmu- to wszystko co spotkało dziś tego biednego wilka...w nagrodę dostał parę uderzeń i "miłe" spojrzenie, przyozdobione wstęgą słów.
Na nic to było...
Cała praca, te wszystkie starania, jak i wiara w lepsze potoczenie się zdarzeń
Marność...
Przybył po niego Morfeusz! Władca krainy snu...utulił wilka, i skleił mu powieki, zabierając go do swojej krainy. Cały poobijany ,wyczerpany oraz w traumie ,która go spotkała jednego dnia.
W to miejsce gdzie go zabiera nie ma to najmniejszego znaczenia...
(W skrócie- zemdlał :v)
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
Odzyskał przytomność.
Ile minęło? Trochę czasu, miejmy nadzieję, że nie za dużo. Czuł się jako tako, nie najlepiej, choć lepiej niż wcześniej. Wyglądało na to, że stan jego tylnych łap poprawił się. Nie wiedział jak z raną, miał cichą nadzieję, że lepiej. Poprawił swą pozycję na siedzeniu i ułożył się tak aby móc rozejrzeć się wokół.
Pierwsza rzecz, na którą zwrócił uwagę był leżący nieprzytomnie szary basior. Nie znał go. Zaraz potem dostrzegł Leę i Marano. Miał wrażenie, że tą pierwszą znał, ale tego nie mógł być pewien, pamięć lubi go zawodzić.
Był bardzo wyczerpany, jego łapy po tak długim, praktycznie, że bezruchu, wiotkie i chude trzęsły się jak galarety pod ciężarem basiora, który to pół-leżał, pół-siedział. Starał się póki co nie ruszać tylnych nóg, jako że po dosyć ciężkich złamaniach nie były pewnym oparciem.
Dla przypomnienia Lee przybył tu jakiś czas temu z rozoranym bokiem, lekko zaropiałym, połamanymi tylnymi łapami po upadku z urwiska, a do tego odwodniony. Cud, że żyje.
Starał się skupić całą swą uwagę na wydarzeniu, które się działo na jego oczach. Operacja? Krew? A może ktoś tu wcześniej był? Szczerze nie miał siły myśleć. Czekał cierpliwie.
Sponsored content