Duża Wieś

Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Wadera widziała już kilka ludzkich osad i tak jak ta nie były one zbyt rozbudowane - tu pole, tam jakaś zagroda - domy w pewnym oddaleniu od siebie, kolorowe, a niektóre opuszczone, z zawalonymi ścianami. Kobieta nie była głupia i wiedziała, że przy ludziach należy uważać, a już na pewno nie należy dobierać się do zwierząt, które trzymali! To było jej troszeczkę nie na łapę, bo z największą przyjemnością pochłonęłaby jakiegoś tłustego kurczaka, ale nie wolno jej było złamać żelaznych zasad dyplomacji. Przyszła tu raczej po to, by zobaczyć jak tutaj zachowują się ludzkie istoty - była zima więc ubierali się podobnie jak w górach, ale widać było pewne różnice - ci tutaj nosili o wiele mniej skór, a ich okrycia były inaczej wykończone. Zdawali się też inaczej mówić, choć Meit ludzki język rozumiała tylko wyrywkowo, nie mogła więc za to poręczyć.
Szła uboczem, blisko jakiegoś ogrodzenia, które zapewne odgradzało pole od łąki, czego przez śnieg nie można było być jednak pewnym. Jak okiem sięgnąć widać było pokrytą puchem równinę z postawionymi na niej sztucznymi jaskiniami z drewna lub kamienia. Czasem nad jakąś konstrukcją przefrunęło stado gołębi, by zatoczyć parę okręgów i spocząć w klatce, a niekiedy słychać było gdakanie kur i gęganie opasłych gęsi. Wadera wiedziała jednak, że są tu też inne stworzenia, w tym takie, które mogą jej pomóc lub sprowadzić na nią nieszczęście. Tego czego nie wiedziała natomiast to to, że w takim nieprzyjaznym dla wilków miejscu spotka młodego przedstawiciela tegoż gatunku pozostawionego najwidoczniej bez żadnej opieki!
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Tu domek, tam domek. Dziwne miejsce a jeszcze dziwniejsze wilki które tu chodziły. Pachniały jeleniem, inne wilkiem. Sierść miały tylko na czubku, dziwnie płaskiej głowy. Najdziwniejsze było to, że te wilki nie miały ogona! Matt niewiadomo jak tu się znalazł. Nie było go, nie było i jest. Ot tak. Szczeniak z zafascynowaniem spoglądał na bezogony. Pochylił głowę i ruszył w kierunku drewnianego domku z którego wydobywał się, dotąd nie znany mu zapach.
Będąc w środku zauważył zwierze niczym nie przypominające któreś z leśnych stworzeń. Miały krótką sierść i gałęzie na głowie. Wyszedł na dwor. Nie podoba mu się tu. Skulił się między dwoma drzewami Bez Oddechu i siedział. Poczeka na ciemność i wtedy pójdzie sobie.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Wadera kiedy tylko dostrzegła podczas swojej wędrówki leżącego między drzewami szczeniaka rozejrzała się uważnie dookoła, po czym ruszyła w jego stronę pochylając głowę, by nie rzucać się w oczy. Niestety przez wzgląd na jej wielkość nie było to zbyt proste - była potężnie zbudowaną osobą, ale odziedziczyła też parę cech upodabniających ją do służących ludziom psów, co stanowiło pewien rodzaj kamuflażu. Inna sprawa, że liczne blizny demaskowały ją i nadawały z miejsca rangę rozbójnika. Cóż jednak można było z tym zrobić? Szczęście, że przynajmniej z charakteru nie przypominała nieprzewidywalnego włóczęgi - i była z tego bardzo zadowolona.
Kiedy do jej nosa dotarł zapach szczeniaka zdenerwowała się nieco i przyspieszyła kroku - na początku myślała, że mały jest może psem zostawionym tutaj na chwilę przez swoją matkę, ale teraz wiedziała już, że młode jest wilkiem, a w takim razie lepiej by jak najszybciej opuściło to miejsce. No, albo przynajmniej nie siedziało tu samo.
- Co ty tu robisz mały? - Spytała szeptem nachylając się nad kulką i o mało nie trącając go nosem. - Gdzie twoi rodzice? - Jej pytania były krótkie, a rzeczowe, gdyż szybkie uzyskanie pewnych informacji było teraz jej zdaniem sprawą priorytetową. Miała nadzieję, że mały nie wystraszy się jej i mimo wszystko odpowie.
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Szczeniak poczuł nową woń. Z niesmakiem stwierdził, że to wilk. Nie lubił tłumu. Spojrzał się na postać zmierzającą w jego kierunku. To wilczyca. Kiwnął łebkiem jakby coś analizując w głowie i wyszczerzył ząbki w wilczym uśmiechu. Biało-ruda dama zadała mu pytanie na temat pobytu jego rodziców? Co miał powiedzieć? Wdech, wydech.
- Mój ojciec i matka wysłali mnie po niebieski kwiat z kolcami który ma uratować legowisko przed suszą- Powiedział pewien siebie. Gdy wreszcie go znajdzie ojciec zobaczy jaki jest dobry i nie będzie go nazywaj gnojkiem. Może wreszcie zwróci się do niego po imieniu? Cofnął się o krok widząc jak wilczyca jest blisko niego. Mięśnie miał napięte coby w razie niespodziewanego ataku móc uciec. Nigdy nie wiadomo jaki może być obcy.
Machnął ogonem. Czy wilczyca nadal będzie go przepytywała? Z jednej strony wydawała się miła. Z drugiej... Miała tyle blizn. Wyglądała jak dziadek. Sędziwy wilk nigdy go nie lubił. Pewnego razu zabił by go gdyby nie matka. Zmarszczył nosek przypominając sobie tą sytuację. Matka nigdy nie okazywała mu nadmiaru miłości. Wręcz przeciwnie. Raz warczała na niego a drugi raz była taka miła. To takie skomplikowane!
Wziął do pyska trochę białego-zimnego. Nie za dużo bo wtedy jest zimno w środku i wtedy można stać się bez-oddechu. Nie chciał być bez oddechu. Przybywając tu widział rosomaka bez-oddechu. Jego mięso było twarde i trochę śmierdziało ale musiał zjeść bo bolał go brzuch z głodu. Powrócił myślami do teraźniejszej sytuacji. Stoi w legowisku bezogonów nad nim stoi miła-straszna wadera która bez przedstawiania się zaczęła zadawać mu pytania.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Odpowiedź malca dorosłemu wilkowi wydała się dosyć dziwna, a zarazem podejrzana. Z resztą wystarczyło być lekko podrośniętym i przy zdrowych zmysłach, by wyczuć, że coś jest nie tak. Mały kłamał? Szczerze mówiąc nie wyglądał na takiego - poza tym małe dzieci nie kłamią bez powodu - uczą się tego przez impuls, kiedy się boją. Dopiero potem uczą się inaczej to wykorzystywać. A młody nie tylko był chyba na to ciut za mały, ale i nie miałby z takiego akurat kłamstwa żadnej korzyści. Poza tym czemu się zastanawiać - szczeniak najpewniej mówił prawdę. A przynajmniej sam tak zapewne uważał.
- Po... kwiat? - Zapytała by się upewnić i przymknęła oczy. Dziwna odpowiedź, naprawdę dziwna. Od kiedy kwiaty chronią przed suszą, a rodzice wysyłają małe dzieci na samotne wyprawy? Co prawda wadera nauczyła się już, że w tej krainie nie takie rzeczy się dzieją, ale wolała i tak trzymać się zdrowego rozsądku. Trzeba było dowiedzieć się więcej. Ale nie teraz. Teraz trzeba stąd odejść.
- Czyli jesteś tu sam? - Uśmiechnęła się delikatnie i znów pochyliła głowę. Jeśli będzie chciał opowie jej więcej później. Teraz trzeba go jakoś do siebie przekonać i zabrać w bezpieczniejsze... a może i ciekawsze miejsce. Ah, jak dawno Meitiana nie miała okazji brać spraw w swoje łapy! Tęskniła za tym poczuciem obowiązku i odpowiedzialności.
- Jestem Meitiana. Nie mam jeszcze stałego mieszkania, więc nie mogę cię tam zaprosić, ale mogę zabrać cię w bezpieczniejsze miejsce. O wiele fajniejsze. Nawet chyba coś mi przychodzi do głowy, choć musisz mi wybaczyć być może nie znam się na dobrej zabawie - Uśmiechnęła się przepraszająco, ale bardzo szczerze i przyklęknęła na przeciw szczeniaka - Tutaj nie jesteśmy proszonymi gośćmi. - Wyjaśniła i wskazała skinieniem głowy swój potężny, poharatany grzbiet. - Wskakuj, a zabiorę cię stąd. - Teraz jej uśmiech stał się niemal promienny, ale uszy nadal czujnie wychwytywały każdy dźwięk, a mięśnie były gotowe do walki lub ucieczki. Najważniejsze jednak było to co zrobi szczeniak. Miała nadzieję, że uda jej się go namówić na wspólną wycieczkę. Może przy okazji opowiedział by jej więcej na swój temat?
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Malec spojrzał na wilczycę gdy ta z nutka powątpiewania spytała się o kwiat. Czy coś było nie tak? Na pewno nie. Gdy wreszcie zdobędzie tajemniczą roślinkę wszyscy będą z niego dumni. Będzie bohaterem legowiska a ojciec - kto wie - może okaże mu trochę miłości.
- Tak po kwiat - Powiedział pewnie bez nutki zawahania tym, w jaki sposób kwiat może uratować przed suszą. Machnął leniwie ogonem coby przedłużyć post. Userka nie ma głowy aktualnie do posta. Niestety zbliża się test z astronomii a do pustej łepetynki nijak coś wchodzi.
Na pytanie o samotne przebywanie wilczek zaniepokoił się trochę ale nie dał tego po sobie poznać. Odpowiedzenie twierdząco daje szanse, że wilczyca może zaatakować zaś przecząco- pytania o przebywanie rodziców. Ale z drugiej strony wilczyca wie, że wyruszył po kwiatka.
- Tak - Powiedział krótko i na temat. Miał nadzieje, że wilczyca nie wykorzysta tej sytuacji. Spojrzał się na nią próbując rozczytać intencje rozmowy z nim. Wilczyca przedstawiła się. Wypadało by zrobić to samo ale zanim wilczek otworzył pysk Meitiana zaproponowała wycieczkę. Podejrzane. Najpierw pyta się czy jest sam a następnie chce gdzieś zabrać.
- Ja jestem Mattias. W skrócie Matt. - Powiedział malec spoglądając na wilczycę. - Dlaczego? - Spytał odnośnie stwierdzenia, że nikt go tu nie chce. Z jednej strony przyzwyczaił się do tego. Ojciec nigdy go nie chciał. Tak samo jak dziadek. Ale matka go kochała. To ona była ostoją spokoju. Co prawda nie mógł się zbliżać i wyżalić jej ale bycie w pobliżu tej mądrej, wspaniałej kobiety dawało mu siłę do życia. Zignorował zaproszenie na grzbiet. Było tam wiele ran i nie chciał sprawiać jej bólu. Po za tym Grzmotomocny obdarował go w dwie pary łap. Aż dwie! Chwała mu! Wolał poruszać się na nich a nie na kogo innego.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Wadera zrozumiała, że tak łatwo nie uda jej się go namówić, ale w sumie cieszyła się, że malec nie jest zbyt ufny i nie wskakuje od razu obcym na grzbiet. To dobrze świadczyło o jego instynkcie i w przyszłości może mu uratować cztery litery. No, malec zapowiadał się nieźle, a i Meitiana miała dużo cierpliwości - jedyne co ją martwiło, to to, że ktoś ich przyuważy, ale wtedy już coś wymyśli. Wszak miała już trochę życiowego doświadczenia (i barbarzyńskiej siły) do wykorzystania. I teraz też musiała ich użyć jeżeli miała pomóc maluchowi.
- Bo tutaj żyją ludzie i hodują zwierzęta, na które my, wilki, często polujemy. Skoro my zabieramy im jedzenie to oni nie chcą nas widzieć w pobliżu swoich domów. Poza tym boją się nas, bo jesteśmy ,,dzicy". - Wyjaśniła w odpowiedzi na jego pytanie. Postanowiła dodać jednak coś więcej:
- Jeżeli rozejrzysz się po okolicy dostrzeżesz wiele zwierząt wyglądających podobnie jak ty - mają takie same łapy, grzbiet i czasem pyski. Pachną podobnie do nas, ale czuć wyraźną różnicę. Często są zamknięte lub trzymane na łańcuchach przy ich małych, sztucznych jaskiniach z drewna zwanymi ,,budami". To są psy. Nasi krewniacy na usługach ludzi. I to oni w tej chwili stanowią dla nas zagrożenie. - Starała się opisać wszystko jak najklarowniej i przy okazji przekazać malcowi jakąś nową wiedzę. Sama nie uważała ludzi za bezwzględnych wrogów, ale wiedziała, że w żadnym razie nie można ich lekceważyć. Co do psów ona sama wywodziła się od rasy służącej ludziom - w jej żyłach płynęła krew pracujących Akit - ale od takiego stanu dzieliły ją pokolenia nie identyfikowała się więc z tamtą rasą, a uważała za wolno żyjącego górskiego wilka, którym też w sumie była.
- Psy często nie lubią nas bardziej niż ludzie, a to ich teren. Niektóre z nich są niewielkie, ale każdy z nich mierzy sobie więcej niż ty. Już wiesz dlaczego chcę cię stąd zabrać? - Zapytała poważnie, bo choć lubiła dzieci nie umiała zbyt długo utrzymywać na twarzy uśmiechu. Szczęściem została przez los obdarowana łagodnym głosem, którym nadrabiała chłoną minę i wygląd weterana. Czy po takich wyjaśnieniach Mattias będzie skłonny podążyć za nią?
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Malec kiwnął głową.
- L u d z i e  - Przeliterował słowo. Ludzie są źli. Przyjrzał się jednemu z daleka. Nie wyglądali na złych ale wilczyca jest starsza i pewnie wie lepiej. A wiadomość o psach zmarszczył pyszczek. Drewniane jaskinie, ludzie. To takie dziwne.
Kiwnął łebkiem twierdząco gdy Meitiana skończyła mówić. Wszystko co powiedziała przyda mu się. Jego matka nigdy nie mówiła mu takich rzeczy. Nie wie jeszcze dużo rzeczy. Spojrzał się w stronę Grzmotomocnego. Zakryty był chmurami. Czy na nich śpi? Malec opuścił z powrotem pysk i z niepewnością spojrzał na plecy wadery.
- Ale z szacunkiem szacunkiem pozwól, że pójdę stąd na własnych łapach. Masz chore plecy... - Powiedział szczeniak i pociągnął nosem wdychając zapach bezogonów, zwierząt które człowieki hodują i psów. Musi je lepiej pamiętać aby z czasem ich uniknąć. Machnął ogonem niepewnie i wyjrzał zza budynku który go osłaniał. Droga wydawała się pyta. Ale niech wilczyca zadecyduje kiedy czas na wymarsz. Mama mówiła, że samiec Alfa decyduje o kierunku marszy. W tym wypadku była to chyba Mei.
- A jak nazywa się duże zwierze z gałęziami na głowie? - Spytał malec słysząc nie przyjemny odgłos tego zwierzęcia. To nie jest wycie. Skrzywił nosek.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Wadera zdziwiła się na słowa szczeniaka odnoszące się do jej pleców. Faktycznie miała na nich wielką bliznę - największą z jej kolekcji, ale normalnie o niej nie pamiętała, ponieważ zagoiła się dawno temu i nie sprawiała jej już kłopotów. Właściwie Meitiana często zapominała o tych licznych zadrapaniach, a właściwie śladach po nich. Albo inaczej: pamiętała o nich jako dumny wojownik i łowca, traktując je jako dowód swoich odważnych działań i wypełnionych zadań, ale, że nigdy nie chciała być próżna to jako kobieta i zwykły wilk nie zaśmiecała sobie pamięci ich ilością i lokalizacją. Kiedy była młodsza obawiała się, że ją troszkę oszpecają, ale teraz miała ważniejsze sprawy na głowie niż takie drobnostki. Była silna i miała charakter - to ważniejsze dla bety niż wygląd (szkoda, że tutaj nie miała tak przydatnego stanowiska). Za to szczeniak ujął ją zważaniem na potrzeby i samopoczucie innych. Wyrosnąć może na porządnego wilka - gdyby mogła sama by o to zadbała, ale nie należał on do jej watahy, więc trudno by jej było mieć na niego oko. Choć z drugiej strony częściej widywała obce wilki niż te z Wiatru. Przedziwny układ...
- Oczywiście, jak chcesz idź sam, tylko trzymaj się blisko mnie. - Uśmiechnęła się wstając i spoglądając na niego z góry z łagodnym uśmiechem, który znowu przywołała na wargi. Z nieba coraz gęściej padały śnieżne płatki, a wiatr bawił się tańcząc z nimi w powietrzu i zbijając je w wirujące gromady. Trzeba by wrócić z powrotem do lasu.
- To co jest na moich plecach to zagojona rana - Podłapała, by wyjaśnić wszelkie wątpliwości - Może wygląda strasznie, ale nie czuję jej. Tylko ślad został. - Dodała, by malec nie miał oporów z wejściem jej na grzbiet jeżeli poczuje się zmęczony wędrówką.
- Zwierzęta z gałęziami? Wiesz... wiele jest takich, nie jestem pewna o które ci chodzi. Niektóre na głowie mają tak zwane rogi, a inne poroża - to to co tak przypomina gałęzie. Cechą wspólną tych zwierząt jest natomiast to, że zamiast łap z palcami mają racice. - Zaczęła wyjaśniać kolejną dziecięcą wątpliwość obierając kierunek i ruszając skrajem pola w stronę leśnej gęstwiny - Samce sarny, jelenia, łosia, a także samce i samice reniferów mają poroża. Z resztą nie tylko one, ale to takie podstawowe gatunki, które powinieneś poznać. Rogi mają kozice, kozy, a także krowy - te spotyka się przeważnie w pobliżu ludzkich osad. No, w sumie w górach całkiem licznie żyją wolne kozice. - Dodała na zakończenie i obejrzała się, by zobaczyć czy mały za nią nadąża - miała w zwyczaju chodzić dość szybko i trudno jej było teraz zmienić tempo.
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Szczeniak uważnie wysłuchiwał wypowiedzi wadery o krowach, kozicach i jeleniach. Które z tych zwierząt widział? Stwierdził, że nie będzie dopytywał.
-Gdzie idziemy? - Malec spoglądał to na Mei, to na budy ludzi. Nie były z drewna ale z kamienia. Czy w takim razie można nazywać to budami, jaskiniami?
Zamyślony stawiał łapki na ziemi wiernie dotrzymując kroku swojej starszej koleżance.
Tak bardzo chciał wiedzieć! Przeszedł do wolnego truchtu. Mógł biec cały dzień. Miał dobrą kondycję którą wyrobił przychodząc tutaj. W pobliskich lasach aż roiło się od niedźwiedzi, rysi i rosomaków. Trzeba było uciekać. Sam nie dał by rady powalić takich dużych zwierząt.
Ale był pewien, że gdy urośnie i nauczy się polować to będzie mistrzem polowań.
Myślami powrócił do podróży. Miał nadzieje, że nie nad jezioro. Nie przepadał nad wodą. Wręcz bał się. Woda jest niebezpieczna. Wolał miejsce gdzie jest ciepło i sucho. Gdzie nie ma białego-chłodnego.
- W dużej budzie widziałem duże zwierze, które wydawało dziwne odgłosy. Miało krótkie...- Zawiesił się. Jak nazywały się gałęzie? - ... Rogi! I miało łaty, i było na łańcuchu - Malec z przejęciem opowiadał o tajemniczym zwierzęciu. - Czy to była krowa? - Spytał pod koniec swojej wypowiedzi machając radośnie krótkim ogonkiem.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Kobieta uśmiechnęła się lekko gdy zobaczyła ile energii przepełnia malucha i zorientowała się, że bez problemu za nią nadąży. Nie znaczyło to, że przestała zwracać uwagę na jego tempo. Teraz jednak bardziej skupiła się na słowach oraz na obserwowaniu otoczenia - musieli minąć jeszcze jedną zagrodę aby dotrzeć do lasu, a tuż przy jednej ze ścian stodoły stała trochę podniszczona, ale solidnie wykonana buda. Jej właściciela na razie nie było widać, ale już czuło się jego specyficzny, psi zapach - to we wsi nie było niczym dziwnym, ale nie należało tracić czujności. Zwłaszcza kiedy było się nieproszonym gościem ze szczeniakiem kręcącym się pod łapami. Póki co jednak można było poodpowiadać na pytania i przekazać komuś tę odrobinę wiedzy jaką się posiadało.
- Bardzo możliwe, że to właśnie krowa. - Pokiwała z uśmiechem głową Ale łaciata może być też koza. A jak duże było? - Zapytała nieco podchwytliwie, by malec uczył się precyzować wypowiedzi i cierpliwie wyjaśniać co miał na myśli, a jednocześnie mógł się trochę zabawić. - Jeśli mojej wielkości to koza, jeśli o wiele większe i cięższe to krowa. Będę pokazywać wielkość, a ty powiedz kiedy dobrze trafię - Powiedziała przysiadając i unosząc łapę najpierw na wysokość piersi, potem nosa, następnie trochę ponad głowę, aż w końcu wyciągnęła ją wysoko w górę. Jako, że była nieźle wyrośnięta to wysokość nosa była właśnie wysokością jaką przeważnie osiągały kozy, ale krowa była ostatnim co pokazała. Mogła też zapytać o odgłos jaki wydawało zwierzę co mogło być niezłym wyzwaniem dla małego, ale wolała nie hałasować póki nie opuszczą tego miejsca. Zapyta go o to potem. Może spodoba mu się takie wyzwanie?
Jednak pod koniec ich ,,pokazywanki" stało się coś co zburzyło ich spokój. Właściciel budy wyszedł przed ogrodzenie i patrzył na nich czujnie z odległości kilkunastu metrów.
Postanowiłam dodać trochę akcji na koniec, zanim (dzięki za podpowiedź w poście ;3) Meiti zaciągnie Mattiasa na pustynię ~ Opis wyglądu i pierwszych reakcji naszego gościo-gospodarza zostawiam Tobie ~)
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Mattias przystanął z jedną łapą w górze. Pociągnął nosem. Czuł dziwny zapach nie-wilka. To musiał być pies. Spojrzał się w kierunku skąd leciał zapach. Przy drewnianej budzie stał czarny pies. Wysokością prawie dorównywał dorosłemu wilkowi. Z pyska wyglądał jak bokser. Dolna szczęka była dłuższa przez co widać było przednie zęby psa. Jedno oko było szare a wokoł niego nie rosła sierść. Najprawdopodobniej pies przygotowywany do walk. Wskazywało na to liczne blizy na pysku i mniej na klatce piersiowej. Wpatrywał się to na Mei to na Matta z nieskrywalną złością. Szczeniak warknął głośno. Stanął przed wilczycą. Musi obronić swoją przyjaciółkę. Tak by postąpił każdy szanujący się wilk. Czarny pies widząc zachowanie malca niemal się śmiał. Na sztywnych łapach, z napiętymi mięśniami i opuszczonym łbem powoli zbliżał się w stronę samicy i szczeniaka.
Matt wydał z siebie coś na podobieństwo szczeku (czy wilki umieją szczekać?).
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Wygląd psa nie odstraszał Meitiany, w przeciwieństwie do jego nieprzychylnego nastawienia i zachowania. Widziała już wiele poharatanych osób i w sumie sama się do takowych zaliczała. Ona jednak w przeciwieństwie do tego tutaj była szkolona przez starsze wilki, nie zaś przez ludzi, którzy nie znali ich wilczych zasad. Serce zabiło jej mocniej kiedy mały Mattias wystąpił do przodu i warknął. Przecież nie ma szans z takim przeciwnikiem! Sprawnym ruchem łapy przesunęła go do tyłu, pod własny brzuch, a na jej twarzy widać było skupienie i powagę. Jakkolwiek szczeniak imponował czy może bardziej rozczulał swoim honorowym zachowaniem o tyle nie można było mu pozwolić dalej stać z przodu i się narażać.
- Zostań tu - Szepnęła wadera i postąpiła do przodu. Idąc powoli przed siebie, napinając rozrośnięte mięśnie i naciągając biegnące po skórze blizny wyglądała imponująco choć może i trochę strasznie. Mimo tego nie zamierzała od razu wdawać się w bójkę, którą uważała za zbędne wydatkowanie energii. Może oficjalnie nie miała żadnej ważnej rangi w watasze, ale nadal czuła się dyplomatką i zachowywała się tak jak na dyplomatę przystało - to były przyzwyczajenie i nawyki, z których z resztą nie warto było rezygnować. Nie znaczyło to, że jeżeli pies nie zechce jej wysłuchać nie wda się w walkę - i na to była przygotowana. Jaki jednak przykład by dała, gdyby od razu przeszła do ataku niczym ostatni barbarzyńca?
Powoli zbliżała się do czworonożnego tubylca utrzymując chłodny, ale spokojny wyraz twarzy - uważała, że nie należy od razu warczeć - to nastrajało negatywnie. Czy jej metody mogły jednak tutaj poskutkować?
- Spokojnie - Odezwała się przystając i patrząc prosto w oczy czarnego boksera - Nie przyszliśmy tu walczyć... już odchodzimy - Wyjaśniła ustawiając się przed Mattem na rozstawionych łapch. - Przepuścisz nas? - Spytała łagodnym, ale stanowczym tonem, w którym na próżno byłoby szukać błagania. Takim typkom nie należało się podlizywać. Poza tym duma wolnego zwierzęcia na to nie pozwalała!
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Bokser zaśmiał się gardłowo.
- Dlaczego miałbym to zrobić? - Spytał pies podchodząc do wilczycy i z nastroszoną sierścią poznając jej zapach. - Nie ma nic za darmo panienko - Powiedział i ruszył w kierunku szczeniaka. Matt widząc zbliżającego się, złego psa zawarczał głośno. Nie pozwoli mu do siebie podejść. Co to to nie!
Bokser wyszczerzył kły lecz nie zaatakował. To było by nie sprawiedliwe w stosunku do młodego. Mimo, że wychowywany był jako machina do zabijania ( co prawda nie zbyt dobra) nie znaczy, że nie ma litości. Młody nie miał z nim żadnych szans. Zaśmiał się w duchu wyobrażając sobie płynącą świeżą krew po jego pysku.
- Co z tego będę miał ? - Spytał się Mei podchodząc do niej chwaląc się przed samicą swoją piękną umięśnioną posturą. Matt prychnął i spojrzał na Mei. Wilczyca jest jego przyjaciółką. I jako przyjaciel nie pozwala na zadawanie się z tym knypkiem.
- Chodźmy inną drogą. - Poprosił szczeniak i zębami złapał futro wilczycy a następnie pociągną w przeciwnym kierunku. Czarny pies omiótł wzrokiem podwórko.
- Przepuszczę was pod jednym warunkiem. - Powiedział powoli niemal literując każde słowo.  - Mój Pan nie karmił mnie od kilku dni. Ma to pomóc w walce czy coś - Machnął niedbale łapą - Jeśli ty i ten gnojek zdobędziecie mi jakieś jedzenie to może was przepuszczę. - Powiedział i siadł przede potężną wilczycą. Imponowała mu. I to bardzo. Widać, że wilczyca nie daje sobie w kaszę dmuchać. Problemem był tylko ten kurdupel. Nie lubił dzieci. Spowalniają i aby robią problemy. Prychnął.
Mattias napiął małe mięśnie gdy niewychowany pies nazwał go gnojkiem. Tak nazywał go ojciec. Nienawidził tego.
- Głupia szuja - Fuknął malec pod nosem na szczęście tyle cicho, że czarny czworonóg nie usłyszał go. Źle by się skończyło gdyby usłyszał. Z niesmakiem wyobraził sobie jego rozerwanego pośród budynków.
"Krrra!" Na gałęzi siedział czarny kruk. Na ogonie widać było białe pióro. Szczeniak spojrzał na ptaka niepewny. Po raz kolejny go widzi. Kruki nie oznaczają nic dobrego. Nigdy. Szczeniak stał niczym zaczarowany wpatrując się z skrzydlatą istotę. Kruk również się nie ruszał przez pierwsze parę minut a następnie z głośnym krakaniem zaczął lecieć w jego kierunku o mało nie wykolejając malcowi oczu.
Userka ma pewien plan co do młodego. Ale wszystko okaże się z czasem.

Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Meitiana jeszcze raz uważnie przyjarzała się czarnemu ,,zniewolonemu". Choć na pewno był silny, głodzony pewnie nie miał najlepszej kondycji. Mogło ratować go doświadczenie lub furia. ,,Tak się kończy służenie ludziom" pomyślała ni to ze smutkiem ni pogardą przypominając sobie co rozbiło jej własną watahę, ale na jej twarzy nie pojawił się cień emocji. Nie powinien się pojawić jeżeli ma dalej dyskutować z tym tu osobnikiem. Gdyby zamiast spokojną kobietą Meitiana była narwanym samcem mogłaby wyśmiać tresowanego wojownika i już teraz zacząć się z nim lać najpewniej zadając mu dużo obrażeń. Ale ta wadera która tu stała nie dość, że nie widziała sensu w zdobywaniu kolejnych blizn czy narażaniu młodego to z niewiadomych przyczyn brzydziła się przemocą wewnątrzgatunkową do tego stopnia, że wolała pójść na czasochłonny układ niż szybko utworzyć przed sobą drogę z poobijanych ciał.
Zasięg terroru boksera był dość rozległy - żeby go ominąć i spokojnie wejść z powrotem do lasu musieliby przejść w poprzek przez wioskę, a to było najmniej korzystne rozwiązanie.
Karcąco trąciła malca łapą gdy usłyszała co powiedział. Szczęście że do ich ,,gospodarza" te słowa nie dotarły. Uświadamiały jej za to, że mały był jednak o wiele bardziej emocjonalny niż ona. Jak na szczenię przystało - a może taki ma po prostu charakter i będzie też taki kiedy dorośnie? Na pewno trzeba będzie mu pokazać i opisać wiele reguł rządzących światem, których jeszcze nie zna.
Wygłodniałemu samcowi rzuciła czujne spojrzenie spod przymrużonych powiek, nabrała powietrza i odparła:
- Zgoda, znajdziemy coś. - Głos miała chłodny i jakby trochę wyniosły, ale nie mogła nic na to poradzić. Była dumną osobą, teraz w dodatku miała kolejny dowód przeciwko ludziom. Choć ktoś jej kiedyś wspominał, by nie wkładać wszystkich dwunogów do jednego worka. ,,Oni to samo robią z nami. To dlatego przez jednego narwańca teraz polują na nas wszystkich". Może i była to prawda...
Wadera odwróciła się powoli i nadal zerkając na psa kątem oka popchnęła lekko Mattiasa, by ruszył przed nią. Jak będzie trzeba wyjaśni mu dlaczego się zgodziła.
- Tylko nie narzekaj jak nie będzie smakować - Dodała surowo i po raz ostatni ostrzegła go wzrokiem. Ona ani pies nie zauważyli tajemniczego kruka, ale ja jestem bardzo ciekawa co on oznacza i jaki userka ma plan co do szczeniaka.
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Czarny pies kiwnął głową z zadowoleniem.
- Dlaczego mu pomagasz? - Warknął malec gdy byli już spory kawałek od czarnego psa. - A to co powiedziałem to prawda- fuknął wściekł nastroszając krótkie futerko.
Szczeniak szedł oburzony przodem uważnie się rozglądając. Nie chciał aby dodatkowo jakiś pies się do niego przyczepił. Albo do jego Mei.
- Czego tak naprawdę szukamy? - Spytał już mniej obrażony. - Nie lepiej coś z ziemi mu wygrzebać? - Fuknął i machnął ogonem
Nie chciał mu pomagać. Nie wydawał mu się zły ale mały wilczek był tak bardzo zazdrosny. Co poradzisz? Może gdyby ego matka bardziej przyłożyła by się do wychowania malca to może Matt nie byłby tym wilczkiem. Oczywiście weźmy pod uwagę, że Mattias jest jeszcze bardzo młody i całe życie jeszcze przed nim i jeżeli jakaś uparta i pełna cierpliwości osoba chciałaby wskazać co dobre a co złe może malec wyszedłby na prostą. Czarny kruk powoli sunął nad małym wilczkiem wysoko ponad chmurami. Czarny ptak zajmie się nim. Wyrośnie na wspaniałego wilka. Powoli zniżył lot. Osiadł gdzieś na płocie. Spojrzał na szczeniaka. Zakrakał i zaczął lecieć w stronę malca a następnie osiadł mu delikatnie na barku.
Mattias sporzał na kruka. Nie zganiał go. Czuł, że pojawienie się kruka to początek czegoś nowego.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Powodów, dla których wadera zgodziła się na taki, a nie inny układ było sporo. Części z nich mały nie mógł siłą rzeczy zrozumieć, ale inne miały szanse do niego dotrzeć, jak nie od razu, to chociaż po pewnym czasie. A oni mieli go chyba całkiem sporo. Ona i on. Choć on w przeciwieństwie do niej miał jakiś konkretny cel ku któremu dążył (albo raczej wierzył, że go ma). I najwyraźniej dążył uparcie, ale Meitiana już postanowiła, że postara się zrobić coś z tą jego niefortunną misją. Prędzej czy później malec zrozumie, że rodzice wysłali go nie po ratunek dla nich, ale po nicość dla niego. Na razie jednak należało mu uświadomić dlaczego wadera postanowiła spełnić warunek psa, zamiast mu odmówić, albo wszczynać bójkę. I dlaczego niektórych przemyśleń dotyczących innych osób nie należy wypowiadać na głos...
- Poniekąd masz rację, i owszem - Przytaknęła na wzmiankę o jego niepochlebiającej psu wypowiedzi - Ów pan zachował się bardzo niegrzecznie, powiedziałabym wręcz karygodnie - Mówiła to ze spokojną surowością, bowiem i jej samej nie podobało się zachowanie tubylca. - Jednak czyjeś złe zachowanie nie uprawnia nas do popełniania takich samych błędów. - Upomniała zwracając się już łagodnie do towarzyszącego jej chłopca. - On cię obrazi, potem ty jego... i tak w kółko. Nigdy nie doszlibyście do porozumienia, a nawet więcej - może zaczęlibyście walczyć? Nawet jak będziesz dorosły i silny nie walcz nigdy bez powodu. A parę niemądrych słów NIGDY nie jest powodem, by robić komuś krzywdę. - Na ostatnie słowa położyła duży nacisk i lekko zmarszczyła brwi. Nie była typem rozczulającej się, delikatnej panienki, takie zasady traktowała więc bardzo serio i nie miała zamiaru nawet szczeniakowi odpuścić ich przestrzegania. Jeżeli teraz mu się na wszystko będzie pozwalać, to mimo dobrze ułożonej natury może wyrosnąć na niezbyt szlachetnego wilczura. A do tego nie należy dopuścić, zwłaszcza jeżeli ma się szansę jakieś zasady mu jednak przekazać.
- Następnym razem kiedy ktoś cię obrazi nie odpowiadaj złym słowem. Spokojne wysłuchiwanie nic nie znaczących obelg to cecha dumnych, znających swoją wartość młodzieńców - Uśmiechnęła się chcąc wypaść z tego generalskiego tonu i lekko pacnęła szczeniaka w pokrytą puchatą sierścią łopatkę, a zaraz potem wyprostowała się i wypięła pierś chcąc pokazać mu jak wygląda dumny wilk. Jednak na dłuższą demonstrację nie było czasu, trzeba było bowiem zabrać się za szukanie ,,opłaty granicznej". Miała już nawet wyznaczony cel, który mijali idąc w przeciwną stronę, ale zanim do niego dojdą może jeszcze odpowiedzieć na poprzednie pytanie malca:
- Widzisz, ten czarny osobnik postawił nas przed wyborem: albo pójdziemy na ugodę, albo najpewniej doszłoby do rękoczynów. Na początku wydawało się, że nie zależy mu na niczym tylko na zatrzymaniu nas i najpewniej zaatakowaniu. Ale pamiętaj - ilekroć spotkasz kogoś domagającego się walki spróbuj zaproponować mu coś w zamian. Coś lepszego - albo daj mu okazję, żeby to on pierwszy wyszedł z propozycją. Nigdy nie atakuj i nie dawaj się wciągać w jego brudne gierki! Jak widziałeś takie osoby bardzo często mają coś na czym zależy im bardziej niż przemocy - ten pies chciał jedzenia. Jeżeli dostarczenie mu go zapobiegnie krwawemu starciu to, uwierz mi, warto to zrobić. - jej głosie dało wyczuć się zadowolenie, a w zielonym oku dostrzec blask, który gościł tam częściej kiedy wypełniała misje dyplomatyczne dla swojego stada.
- Bycie godnym szacunku stworzeniem to nie tylko duma, która każe nam kroczyć do przodu z wysoko podniesioną głową, ale także rozsądek i chęć pokoju, które sprzeciwiają się używaniu brutalnej siły, gdy można zastąpić ją innym działaniem. - Podsumowała i w tej samej chwili zdziwiona spojrzała na ptaszysko siedzące na barkach szczeniaka. Nie zatrzymała się, ale przeszył ją niepokojący dreszcz, jakby wielka skolopendra przewędrowała jej po plecach. Nieczęsto widywało się taki dwugatunkowy duet, a to co zbyt dziwne zawsze wywoływało w waderze niezbyt przyjemne odczucia.
- To... twój przyjaciel? - Zapytała niepewnie zerkając na ptaka z ukosa i marszcząc ostrzegawczo brwi. Tak na wszelki wypadek.
Jeszcze chwila i będą na miejscu - tam wokół starej gruszy chylącej się ku zdezelowanej szopie z poranionym rdzą dachem kłębi się stado bezpańskich wron, które mają tam gniazda. Jedna taka powinna w zupełności wystarczyć staremu psu.
Choć krukiem wszak też by nie pogardził... Meitiana miała złe przeczucia co do tego ptaka i najchętniej faktycznie dałaby go czarnemu na obiad... póki co pozostanie jednak przy wronach.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- Mną się nie przejmujcie, nie jestem zagrożeniem, a przynajmniej nie w tym temacie i dniu -

Wilk wprost z lecznicy przybiegł tutaj nie obserwując tego czy ktoś za nim leciał w pogoń. Jeszcze 5 rzeczy na jego liście i będzie mógł rozpocząć swój rodzaj zabawy. Kto chce, ten niech się boi. Kto zna tego wilka to może przewidzieć dokładnie co ten zamierza zrobić. Ale o to mniejsza. Wilk w końcu zatrzymał się dokładnie obserwując to co się tutaj działo. Dwa osobniki, żaden na pewno nie jest na tyle odważny i silny aby go zatrzymać. Jedno z głowy więc ma w tym momencie. Ludzie.. haha, zabawny gatunek. Szkoda, że jeśli wejdą w drogę to będą już martwym gatunkiem. Psy? To będzie więc utrudnione zadanie. Basior zaczął się bardzo powoli skradać do roli, starając się nie wydać przy tym w ogóle dźwięku. Zwisało mu kompletnie czy go zobaczą, bo do tego dojdzie prędzej czy później.
Z czyjejkolwiek perspektywy mogło to wyglądać jedynie na wejście, dojście do budynku i odejście. Tak też i było, ale co stamtąd wziął, co zrobił to będzie już jego osobista sprawa. Dopowiem tylko, że na fabułę niczyją to nie wpłynie, tak jakby go nie było.
Tak jak go widzieli tak i zniknął. Wybiegł tak szybko jak potrafił, miał jeszcze 4 tereny na swojej drodze i tylko jedną noc. Stąd pewnie te krótkie posty hehe.

zt.
Mattias
Młode

Mattias


Liczba postów : 84

     
Mattias pokręcił łebkiem.
- Ale to nie sprawiedliwe - Powiedział malec - Ojciec był dla mnie zły. Nie lubił mnie. Nawet jak byłem grzeczny zawsze na mnie krzyczał - Powiedział ze skruchą brązowy wilczek - Ale dlaczego mam być dobry i pomocny dla kogoś kto mnie nie zna. Ojciec to ojciec. Nawet jeśli mnie nie lubi.
Szczeniak warknął aby bardziej pokazać swoje niezadowolenie z faktu zbyt miłego potraktowania owego psa. Gdy Meitiana powiedziała o walce. O tym by nie walczyć bez powodu i tak dalej spojrzał na nią z wyrzutem.
- Dlaczego obrażanie nie jest powodem do walki. Wilk powinien znać swoje miejsce w hierarchii - Mattias nie zdawał sobie sprawy z faktu, że gdyby doszło do walki nie miałby szans. Machnął zły ogonem. Kruk rozłożył skrzydła aby utrzymać równowagę i nie spaść ze futrzanego grzbietu szczeniaka. Zakrakał głośno i wbił pazury w skórę Mattiasa gdy ten znów mocniej się zatrząsł. Młody obrócił głowę patrząc wściekle na czarnego ptaka na co on z głośnym krakaniem odleciał na drzewo.
Mattias uważnie posłuchał o tym jak biało-ruda wilczyca powiedziała o tym, żeby dochodzić do porozumienia z osobnikami wrogo do nimi nastawionymi. Miała racje. Walka przyniosła by zarówno jej i jemu więcej obrażeń niż przyniesienie żarcia.
- To nie usprawiedliwia faktu, że można by mu dać jakąś padlinę - Powiedział uparcie szczeniak i spojrzał na ptaka gdy wilczyca spytała się go czy jest jego przyjaciele. Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią. Nie wiedział sam. Widział go podczas podróży tutaj, w parku muchomorów, i na śnieżnej łące. Jakby ptak postawił sobie za cel opiekę nad nim. Pokręcił głową.
- Nie wiem.. - Powiedział wilczek - Lata za mną i tyle - Powiedział cicho. Miał nadzieje, że Mei nie zaatakuje ptaka. Nie wydawał się groźny choć ptak- ten ptak- jest uznawany za zwierzę pechowe. Kruki zawsze są tam gdzie jest śmierć. Ten fakt napełniał malca niepokojem ale nie dawał tego po sobie poznać.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas skrył się w krzakach leżąc na wzniesieniu niedaleko wioski, obserwując ją i ludzi krzątających się. Nie przepadał za wsiami. To tylko pułapka dla cierpiących z głodu i zdesperowanych wilków. Zwierzęta hodowlane zamknięte w zagrodzie, bez możliwości ucieczki to łatwy łup. Jednakże przeprowadzony atak może skończyć się śmiercią. Psy pasterskie o ile same nie będą broniły trzód, to ostrzegą i wezwą ludzi do pomocy.
Obejrzał się za siebie i powalił na ziemię Natsu przykładając łapę do pyska by szczeniak był cicho. Za dnia nie mają szans ponieważ ludzie z łatwością ich zauważą. Nocą będzie najłatwiej i tylko będą musieli uważać by nie obudzić psów. Śmietniki przy domach, warsztaty i stodoły były celem wilków. Kastiel doskonale wiedział, iż właśnie w tych miejscach znajdą to czym mały mógłby później innym świecić po oczach.
Wilk na razie czekał aż się ściemni, leżąc spokojnie na wzgórzu by mały z bezpiecznej odległości zobaczył jak wyglądają ludzie.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Szczeniak podazal grzecie za Kastielem, ale byl tez bytem dosc niecierpliwym, wiec gdyby czarno czerwony wilk nie przycisnal go do ziemi, to Natsu albo by wydal glosne "Super!", albo by sie wychylil az nadto, wystawiajac siebie i starszego kolege na ryzyko bycia zauwazonym. Zachowal wiec cisze, przygladajac sie ludziom poki bylo jasno. Faktycznie, najpiekniejsi to oni nie byli, choc bardzo sie roznili od istot z jego bujnej wyobrazni. Tak wiec chlonal ten widok, zeby zapamietac go jak najlepiej i jak najwyrazniej. Zeby nie musial wiecej tu przychodzic, skoro mieli bardzo niebezpieczne rzeczy ze soba. Ale kto tam mlodego Isao wie, on zawsze jedno myslal, a drugie robil. Pewnie kiedys przez to straci zycie. Watpliwe, aby ktos taki jak on mogl zginac smiercia naturalna.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas wstał z krzaków wziął jakiś patyk i zaczął bazgrać nim w ziemi rysując plan wioski wraz z budynkami, niektóre kwadraty zaznaczył "X" i prawie każdy okrąg który symbolizował śmietnik. Nie zaznaczył jedynie stodoły najbliżej ich, którą dało się widzieć z pagórka. Przyjrzał się jeszcze raz planowi i wyrzucił patyk w las.
- Te wszystkie kwadraty to budynki należące do ludzi. - zaczął mówić pokazując metalową łapą i patrząc na małego.
Bardzo często posługiwał się sztuczną łapą co było wynikiem tego, że był leworę... Lewołapy.
- Te większe to zagrody ze zwierzyną, ale nas to akurat teraz nie interesuje. - mruknął zamyślony mimo, że patrzył na szczeniaka miał nie obecny wzrok, jakby był gdzieś zupełnie indziej tylko nie tu. Doskonale znał położenie wszystkich elementów wioski, choć patrzyli na nią tylko z jednej strony i w ogóle do niej nie podchodzili.
- Te trójkąty to budy ze stróżami wystrzegają się ich, ponieważ na trzy psy na terenie jednej włości, chociaż jeden nie będzie spał, a nawet jeśli to będzie czuwał. Te kółka to śmietniki, a to co zaznaczone "x" to nasze cele. Dużo ich trochę jednakże im szybciej znajdziesz swoje świecidełko, tym mniej będzie do szukania i szybciej się stąd wyniesiemy. - był bardzo poważny i patrzył na szczeniaka wzrokiem, że jeśli ich misja się nie powiedzie, to osobiście rzuci rudzielca stróżom.
- Zrozumiałeś wszystko? - spytał go spokojnie.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Raczej ciężko na kogoś takim wzrokiem patrzyć i liczyć, żeby całkowicie zrozumiał przekaz, ale jedno mógł Natsu stwierdzić: lepiej zapamiętać plan i nie robić nic zbędnego. Szczeniak, choć nigdy nie przeszkadzało mu sprawianie problemów, to nie chciał aby coś stało się jego starszemu koledze, i to tylko przez jego głupi błąd, którego mógłby nie popełnić. Szczególnie, że ilość aktualnie posiadanych przez niego przyjaciół mógł policzyć na palcach jednej łapki. Zatem kiwnął mocno główką, choć wyglądał, jakby z tego całego podekscytowania miał wybuchnąć. Nawet jego mina wyglądała jak tłumiony, całkiem szeroki uśmiech, który mógłby być dużo szerszy, ale malec go powstrzymywał jakimś magicznym sposobem. Chociaż ta magia musiałaby być wyjątkowo słaba, skoro Natsu ledwo sobie z tym radził.

- Mądry jesteś. - stwierdził, kiwając przy tym główką na znak, że zrozumiał.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
To nie mądrość, po prostu pamiętam, pomyślał wilk patrząc z przygnębieniem na wioskę. Poczochrał łagodnie małego po głowie i ruszył w stronę osady, spokojnie schodząc z górki i cicho stawiając łapy.
- Patrz gdzie stajesz ludzie są mistrzami w stawianiu pułapek. - ostrzegł Natsu idąc przed siebie, choć dziwnym zygzakowatym krokiem.
Powoli zbliżał się do osady na lekko zgiętych łapach skradając się jak do ofiary był bardzo czujny i ostrożny. Podszedł do ich pierwszego celu i otworzył cicho szopę.
- Chodź tylko bądź cicho. - szepnął wpuszczając małego przodem by się rozejrzał po złomie.
Wilk stał przy szopie i pilnował czujnie by nic ich nie zaskoczyło. Nie chciał być znów zamknięty w stodole i tresowany, a w najgorszym wypadku nie chciał zginąć z rąk ludzi.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Natsu ruszył tuż za Kastielem, również ostrożny. Na słowa odnośnie pułapek pokiwał głową, przyglądając się ziemi przed postawieniem każdego kroku. Nie był może mistrzem ostrożności, ale dlatego dość często spoglądał na starszego kolegę i próbował go naśladować. Gdy dotarli do szopy, młody wszedł do środka na polecenie Kas'a. Było tam trochę złomu, ale było też ciemno, więc ciężko było młodemu coś sensownego wypatrzyć. Nie była to wina nerwów, bo jak na tę porę i miejsce szczeniak był całkiem wesoły(przecież szukał czegoś do błyszczenia po oczach!), tylko odrobinę zmęczony. Gdy już miał zrezygnować i powiedzieć czerwono czarnemu wilkowi, że trzeba szukać gdzieś indziej, pod jego łapki napatoczyło się coś okrągłego i metalowego. Był to dzwonek, który najwyraźniej utracił już możliwość dzwonienia, ale był w bardzo dobrym stanie. Załóżmy, że szczeniak dopiero teraz go znalazł. Ucieszył się, ale szybko zatkał łapkami pyszczek, aby nie krzyknąć. Chwycił w ząbki przedmiot i podbiegł do wilka.

- Żnalażłem! - pochwalił się cicho przez zaciśnięte na dzwonku ząbki.
Sponsored content