"Wilczy Kieł"

Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Weszła do środka niezbyt pewnym krokiem. Rzadko chodziła w takie miejsca i nigdy nie czuła się w nich dobrze. Rozejrzała się i uśmiechnęła lekko. Miejsce wydawało się przytulne, a i wilczyca z różnokolorowymi oczami tam była. Chyba że to nie o nią chodziło. Gdyby mogła wzruszyłaby ramionami, ale jako, że jest wilkiem było to raczej niewykonalne.
Zajęła jedno z wolnych miejsc i przyjrzała się cennikowi. Nie to, żeby przyszła tu coś zjeść, ale pozory trzeba sprawiać.
Westchnęła i oparła się siadając najwygodniej jak potrafiła. To musiała przyznać temu miejscu. Jest bardzo wygodne. Wygodniejsze niż jej legowisko.
Teraz pozostało jej tylko czekać na obsługę rozkoszując się w międzyczasie wygodą.
Żałowała, że nie ma z nią Travisa, jemu też by się to przydało - owo rozkoszowanie się miejscem wygodnym.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Bart ma zastój, więc z czystym sumieniem Shathow mogła go zostawić samemu sobie i zająć się pracą.
Podeszła do stolika z notesem.
- Witam, co podać? - zapytała.
Dmuchnęła na świeżo polakierowane pazurki, a potem złapała długopis, gotowa zapisywać zamówienie.
Poprawiła jeszcze grzywkę, coby przedłużyć post.
Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Spojrzała na nią z większą pewnością siebie niż sama po sobie się tego spodziewała.
- Ish nu palah - powiedziała. Brzmiało to pewnie i ze swego rodzaju mocą, ale w środku była bardzo zażenowana, miała wrażenie, że właśnie robi z siebie pośmiewisko tysiąclecia.
- Poproszę dwa plecaki, cztery opakowania farby do włosów, dwie pary soczewek kontaktowych, jakieś tanie perfumy, wódkę, a także tyle suszonego mięsa, ile wejdzie w jeden plecak.
Mówiąc to wszystko nie spuszczała wzroku z wilczycy i wciąż nasłuchiwała. Nie chciała dać podejść byle komu
- A i jeszcze to wszystko proszę zapakować w drugi plecak - powiedziała jakby od niechcenia.
Nie miała zamiaru siedzieć tu długo, ale trzeba było być spokojną i pewną siebie inaczej wszystko pójdzie na marne. Miała tylko nadzieję, że niczego nie pomyliła i nie zapomniała.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shathow postawiła uszy na sztorc, gdy usłyszała powitanie Wiatru. Przyjrzała się uważnie wilczycy, którą czuć było jeszcze terenami Ognistych.
Powitanie + wilk z ognia + zamówienie farby do włosów i soczewek = Karmel.
Zwariowany alfa jak widać wciąż się chowa po krzakach, zamiast zająć się watahą. Oczywiście.
Skinęła jednak łbem, nie komentując w żaden sposób sytuacji. To nie jej problem, że alfa ma urojenia.
Ruszyła do magazynu, kompletując zamówienie. Zapakowała wszystko, po czym zaniosła czarnej wilczycy.
Co ciekawe, kupował za jej pośrednictwem dwa komplety soczewek, nie jeden, jak poprzednio. Czyżby była z nim jakoś związana?
Musi pogadać z Kein'em na ten temat. Trzeba coś z Karmelem zrobić, i to szybko, zanim zrujnuje watahę.
Nie lubiła go, oj, bardzo nie lubiła.
- Należy się dwieście kości. - powiedziała.
Gdyby nie był Alfą, żądałaby czterystu. Ale był... Cóż.
Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Poczuła się trochę zmieszana, gdyż wilczyca, która ją obsługiwała była zdumiewająco spokojna, gdy usłyszała powitanie. Miała wrażenie, że coś jest nie tak, ale postanowiła w to nie wnikać. Chciała pomóc Travisowi nie ważne co by się nie działo. Nawet, gdyby okazał się być po prostu wilkiem, który zwariował z jakiegoś powodu. Może potrzebować jej pomocy w obu przypadkach. Nie żeby była jakąś tam specjalistką. W każdym razie jak do tej pory mu wierzyła i nie zamierzała robić nic, co by mu zaszkodziło. Może to ze względu na to, że znała go wcześniej, a może po prostu lubiła zajmować się wilkami potrzebującymi opieki.
Uśmiechnęła się lekko do wilczycy i sięgnęła do sakiewki. Wyjęła zażądaną ilość kości i podała jej.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath wzięła kości i szybko przeliczyła.
- Dziękuję i zapraszam ponownie.
Poszła wbić kości na kasę, wyrzucając jednocześnie szalonego Alfę ze swych myśli. Nie ma co sobie nim psuć dnia, i tak myślenie o nim nic nie zmieni.
Włączyła jakąś muzykę, wbiła kości na kasę i siadła na swoim stołku, pijąc soczek ze szklanki. Dyskretnie przyglądała się klientce.
Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Westchnęła i podniosła się. Rzuciła pożegnalne i tęskne spojrzenie temu wygodnemu miejscu.
Kiedy znajdzie Travisa będzie musiała go dokładnie wypytać o Onych. Trzeba się z tym wszystkim jakoś uporać. Nie żeby narzekała, ale lepiej będzie pozbyć się tego problemu w jakiś sposób niż ciągle się chować. Nawet jak on nie będzie chciał, ona coś z tym zrobi. No cóż, ale to później. Teraz będzie musiała go znaleźć. Wzięła wszystkie rzeczy i wyszła ze sklepu.

zt.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
- Dobrze schowałaś te ciastka! - zauważył w końcu z uśmiechem, przynosząc starannie ułożone na talerzyku wafle, do tego kilka pierniczków (co z tego, że kojarzą się one głównie ze świętami Bożego Narodzenia? Userka je lubi, więc i Bart będzie je żreć, gdy tylko najdzie go na nie apetyt!), ciasteczek z galaretką oraz kostek gorzkiej czekolady. Na jego kufie gościł wciąż ten sam, przyjazny grymas, chociaż gdzieś tam w ślepiach majaczyła iskierka żalu i złości, na samego siebie. Zamulił, za co userka przeprasza. Tłumaczyć się nie będzie, bo w obecnej sytuacji wyszłoby to co najmniej załośnie, mam tego świadomość.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Zaśmiała się serdecznie na słowa samca.
- W sumie... Też zjadłabym lody, orzechowe i truskawkowe! - niemalże wykrzyczała podekscytowana, klasnąwszy przy tym lekko w łapki. Uśmiech nie znikał z jej pyszczka, kiedy spojrzeniem omiotla niemalże każdy zakamarek lokalu, zupełnie, jak niejaka Perfekcyjna pani domu, w poszukiwaniu kurzu czy innych. Oczywiście Melvine była istotą ostatnią do wyszukiwania brudu, zatem na pewno nie w tym rzecz; sanepid to nie my!
- I ewentualnie wody do popicia - dodała pogodnie, powracając spojrzeniem do swojego towarzysza. Skinęła mu krótko głową, odkładajac menu na blat - zupełnie, jakby w ten sposób sugerując, że to już koniec jej przydługiej listy wymagań.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Tłumacz się, tłumacz, chętnie posłucham. Szczerze mówiąc straciłam dawno nadzieję, że powrócisz. Tłumaczenia są jak najbardziej wskazane. Gdzie cię nosiło przez ten miesiąc?
Shath skinęła łbem, częstując się ciastkiem.
- Poprzedni pracownik ciągle wyjadał, musiałam schować. A potem jakoś tak zostało.
Podała mu kubek z herbatą. Bo mieli pić herbatę, nie? Nie jestem już pewna.
Sama ze swojego kubka się napiła, o ile istniał, oczywiście.
A może już pili tą herbatę?
Trudno stwierdzić. Masa czasu minęła, skleroza userkę dopadła... Cóż.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
ach, to już minął miesiąc? Cóż, szkoła, wolontariat, praca i życie towarzyskie wciągnęły mnie nieco bardziej, niz podejrzewałam. Może po świętach będę umiała lepiej zorganizować sobie czas?
- Ach, rozumiem. Sam pewnie też bym wyjadał, wyglądają całkiem smacznie - powiedział pogodnie, stawiając je gdzieś tam na stoliku, podobnie jak kubek z herbatą. Tak, mieli pić herbatę. Uśmiechnął się raz jeszcze, początkowo jedynie ogrzewając łapki, trzymając je na ciepłym kubeczku. W zasadzie nie było na tyle zimno, aby był zziębnięty czy zmrożony. Widocznie po prostu lubił potrzymać sobie łapy na kubku.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Spojrzała na niego groźnie. Zaraz potem jednak uśmiechnęła się wesoło.
- Częstuj się, w sumie obrót jest tak mały, że nie zaszkodzi to za bardzo. Poza tym jestem bogata, mogę sobie pozwolić na obsypanie całej Krainy ciastkami. Gdybym tylko umiała otworzyć ten nieszczęsny sejf, oczywiście. - zaśmiała się.
Jeden z problemów po wyprawie - zapomniała kodu do sejfu. Jej czterocyfrowa fortuna leżała sobie w nim spokojnie, a zamek uniemożliwiał wydanie jej na różnego rodzaju bzdury.
Ale w sumie... I tak nie było innych lokali, Shath nie miała gdzie kostek wydać. Więc może to i lepiej?
Napiła się herbatki, po czym sięgnęła po ciastko. Zjadła ze smakiem.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Klucha poruszył uchem, zupełnie, jakby miało mu to pomóc lepiej usłyszeć i zrozumieć słowa wilczycy. Chyba jednak nie pomogło, bo zaraz zapytał:
- Sejf? Co z nim nie tak? - oczywiście pytanie padło szeptem, bo w końcu na pewno Shathow nie chciała, aby cały Wilczy Kieł huczał od nowinek dotyczących kłopotów z fortuną. Przekrzywił lekko łeb, ni to w zaskoczeniu, ni zakłopotaniu. Spojrzał najpierw na właścicielkę lokalu, następnie obejrzał się dookoła, mierząc wzrokiem zgromadzone istotki. Z tym obrotem zawsze mogło być gorzej. Chyba?
- Wilki pewnie spłukane po świętach - wyparował w końcu pogodnie, powracając spojrzeniem na lica Shathow.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
W sumie mogło. Ale mogło też być lepiej, prawda? Byłoby lepiej, jakby było lepiej.
Masło maślane z masłem podane.
- Mówiłam ci o problemach po wyprawie, nie? Również tych z pamięcią... No więc za Chiny Ludowe nie umiem sobie przypomnieć kodu.
Gdyby to była gra, nie pbf, w momencie odpalenia amuletu przez Barta w lewym górnym rogu pojawiłby się motylek z napisem "To wydarzenie będzie miało konsekwencje", niczym w jednej z ulubionych gier userki.
Chociaż w sumie tego nie planowałam, nie spodziewałam się, że wyprawa uszkodzi jej pamięć. Dobrze, że ta informacja znalazła się w bełkocie, jaki emitował mózg półprzytomnej Shathow.
Rozejrzała się również, przyglądając klientom.
- Obyś miał rację. Kiedyś ruch bywał większy.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart uśmiechnął się jedynie, po czym wziął pierwszą lepszą serwetkę, by następnie jakimś tam mazakiem, wydobytym nie-wiadomo-skąd, pewnie z podróżnej torby, nanieść na niej cztery jedynie cyfry. 9909. Odwrócił serwetkę w stronę Shathow, posunąwszy ją po blacie w jej stronę.
- Spróbuj z tym. To może być ten. Potem lepiej zmień, żebyś nie żyła w obawie, że się włamię i Cię okradnę - powiedział spokojnie, skinąwszy nisko łebkiem. Wziął łyk herbaty. Smaczna. Idealna. Taka, jaką lubił. W końcu podobno zawsze lepiej smakuje, kiedy ktoś poda, przygotuje, ugotuje.
- Wiesz, przez ten mrok mało komu w ogóle chce się wychodzić z domu. Tam czują się bezpiecznie. Myślę, że za jakiś czas wszystko wróci do normy, nie martw się. W końcu jakieś zabezpieczenie na przyszlość masz - powiedział pogodnie, puszczają kompance oczko.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiechnęła się do niego.
- Dzięki.
Pocałowała go lekko w policzek w ramach podziękowania. Impulsywna się zrobiła ostatnimi czasy, cóż począć?
Wzięła serwetkę i złożyła, po czym schowała. Później sprawdzi. Na razie zamierzała cieszyć się piciem herbatki z Bartem.
- Ta przyszłość nie potrwa za długo, jak sam wiesz. Mam rok i zamierzam go dobrze wykorzystać.
Planowała łapać każdy dzień, spełniać każdą swoją zachciankę i ogółem bawić się najlepiej, jak się da. Bo i czemu nie? Carpe diem.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Na moment go sparaliżowało. Zesztywniał, kiedy usta wadery delikatnie musnęły jego policzek. Wiedział, że to jedynie w ramach podziękowania a całus ten nie wiąże się z niczym jakkolwiek romantycznym, a mimo to wystarczyło, by poczuł się... dziwnie. Smutny i szczęśliwy jednocześnie. Smutny - bo wiedział, iż pomiędzy nimi do niczego nie dojdzie, wszystko było skończone, a rozdział ten był zamknięty. Szczęśliwy - bo była obok, tak blisko, mógł rozkoszować się jej widokiem i zapachem, cieplem jej głosu.
Zaraz jednak wszystko sie zmieniło. Rok. Westchnął ciężko, pokręcając zwieszonym nieco łbem.
- Niemożliwe, nie wierzę, że za rok Władca faktycznie się o Ciebie upomni... - powiedział półszeptem, zaciskając następnie mocno wargi. To takie niesprawiedliwe, najgorszy los zawsze spotyka najlepsze istoty.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Od kiedy to Shathow zalicza się do najlepszych? No, przyznać należy, tyłeczek ma całkiem kształtny. Ale poza tym trudno uznać ją za najlepszą.
Zwłaszcza, że zrobiła się znacznie mniej odpowiedzialna. Może i mniej materialistyczna przy tym, ale i tak.
Uśmiechnęła się do niego lekko.
- Nie martw się. Nawet jeśli przyjdzie, to nie szkodzi. Przecież jest jeszcze rok. A z listy rzeczy do zrobienia w życiu zostało mi już tylko posadzenie drzewa.
Zdążyła już się pogodzić z sytuacją. W sumie wierzyła, że będzie dobrze. Wiedziała, że z tamtej strony niektórzy mogą wrócić, wiec... Nie wszystko jeszcze stracone, prawda?
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Dla Bart'a zawsze była najlepsza. Nawet, kiedy jedyne, co się liczyło, to morderczy trening oraz prowadzenie lokalu, liczenie każdej kostki. Mimo wszystko jednak znajdowała dla niego czas, a on? A on tego nie docenił. Nie pora jednak na ckliwe teksty!
- Nie wierzę w spokój, z jakim o tym mówisz... Jakbyś wręcz czekała na ten sądny dzień... Gdzie wola walki, z której słynęłaś? - spytał.
Wlaśnie wychodził z niego egoista. Nie wierzył w to, by nagle mogło zabraknąć tej, którą w końcu od dawna już kochał. Nawet, jesli ona zwyczajnie chciałaby odejść, on nie potrafiłby się z tym pogodzić. Chociaż więc jego ton glosu wskazywał na spokój, tak naprawdę gdzieś tam w głębi serca był na wilczycę zły z powodu takiego pogodzenia się z losem. Nawet, jeśli nie mogli być razem - wolał ją widzieć nawet jako całkiem obcą sobie istotę. Wiedzieć, że żyje, ma się dobrze i ma szansę na bycie szczęśliwą. Nawet bez niego. W tej kwestii potrafił odejść od egoistycznych postaw...
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
- Czasami po prostu nie ma wyboru. To był Śmierć we własnej osobie, z nim nie da się walczyć. Gdyby się dało, nikt by nie umierał, prawda?
Było jej przykro z tego powodu, że zostawia bliskich. Nie miała ich zbyt wiele - wiecznie nieaktywnego syna i Barta. No i okazjonalnie wpadającego w odwiedziny Kein'a.
W sumie, jak tak podliczyć, to najbardziej na jej odejściu ucierpi właśnie Bart.
Nie chciała odchodzić. Ale... Nie było innej opcji, niestety.
Napiła się herbaty ponownie.
Rozmowy o życiu i śmierci nad herbatą. A rano zrobimy jajecznicę.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart westchnął jedynie w odpowiedzi. Nie wierzył, aby tak to musiało sie skończyć. Wciąż naiwnie wierzył, że istnieje jakaś inna opcja. Jakaś alternatywa. Cokolwiek, co umożliwi zostanie Shathow tutaj, na tej ziemi, w tym świecie. W tym lokalu. No po prostu... tutaj. Upił nieco herbaty, pokręcając leniwie głową. Po piciu, oczywiście, bo jednocześnie to raczej niemożliwe.
- Ale... Cholera, jesteś młoda, zdrowa, wysportowana, zahartowana... To wszystko nie ma najmniejszego sensu, musiał się ziomek pomylić - palnął w końcu, nie mogąc znaleźć przekonujących argumentów, które mogłyby potwierdzić jego słowa. Nie lubił rzucać ich na wiatr, a tymczasem wychodziło na to, iż od dawna niczego innego nie robił.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Napiła się herbatki.
- Mam taką nadzieję. - powiedziała.
Kurczę, nie chciała umierać. Pogodziła się z tym, ale nie darzyła tego pomysłu sympatią. Jeśli miałaby wybór, wolałaby żyć!
Ale chyba jednak go nie miała... Cóż.
Trzeba się pogodzić z nieuchronnością losu i wziąć kolejne ciasteczko.
Wzięła je więc i zjadła ze smakiem.
- Może pogadamy o czymś przyjemniejszym? Nie umieram jutro, spokojnie. - uśmiechnęła się do Barta - Masz jakieś plany na przyszłość, skoro wróciłeś?
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Po jakimś czasie Kal wyjrzał przez okno.
- Oh... Wybacz... Ja muszę lecieć... Przypomniało mi się coś... - Powiedział wilk i wstał zza stolika. Było mu trochę przykro, że wilczyca go zostawiła ale trudno.
Machnął łapą parę razy na pożegnanie i rześkim krokiem opuścił lokal obserwując wilczycę i poszukując jakiejkolwiek jej reakcji.

z.t and b.w
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
I tak oto znów stał się szósty maja. Bart znowu się zawiesił i szybko ten stan raczej nie minie... Cóż.
Shath zostawiła na chwilę herbatkę w spokoju. Spod lady wyciągnęła mikrofon. Stuknęła w niego parę razy.
- Uwaga, ogłaszam promocję. Dzisiaj wszystko na koszt firmy.
Odłożyła mikrofon, czując lekkie ukłucie w serduszku. Nagle zatęskniła za swoim kremówkożernym pracownikiem. Co prawda sprawiał wiele kłopotów, ale... Lubiła go. Naprawdę go lubiła. Był słodki z tym swoim miśkowatym zachowaniem. Poza tym... On się przejął wtedy, rok temu, choć nawet nie znał jej imienia, zaprosił do stolika, do grona przyjaciół...
No cóż. Odszedł szukać oświecenia, czy czegośtam. Nie wróci. Był dobrym pracownikiem, mimo zwyczaju wyjadania kremówek.
Shathow rozejrzała się po lokalu. Pustawo tu jakby. Zawsze było pełno wilków, a ten rok... Cóż, wypadł wyjątkowo krucho.
Oby następny był lepszy. A w każdym razie ta jego część, którą dane będzie Shath zobaczyć.
Wiedziała, że nie dożyje kolejnego szóstego maja, kolejnych urodzin.
Cóż... Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy, prawda?
Jest to również dzień, w którym userce mija czwarty rok na forum. Cztery lata... Jedna czwarta życia. Kurczę, dużo. A będzie jeszcze więcej.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wilczyca przeszła przez próg i podeszła do kasy
- dzień dobry
Spojrzała na cennik i położyła na ladzie 4 kostki
- koktajl malinowy i jabłecznik poproszę
Odeszał trochę dalej i usiadła w oddzielnym stoliku, zdala od innych wilków. Dumając nad czymś wyciągnęał zeszyt i ołówek po czym zaczęła szkicować lokal. Umieściła stoły, kszesła dania i picia klijentów i samych nich. Oraz lampy i cień. Zmazała coś i dalej rysowała. Obróciła kartkę i zaczęła rysować same pyski klientów.
Sponsored content