Góry śnieżne

Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Tajemniczy błysk w oku Ber chwilowo zniknął, ale wadera wciąż się uśmiechała. Miała rację, co do pochodzenia Diany, to fajnie, że coś tam jednak o świecie wiedziała wciąż...
- Nie martw się, ja nie zabijam innych wilków bez potrzeby. - Skrzydlata darowała sobie, postanowiła nie żartować odnośnie walki. Jeszcze tu nowego członka na dzień dobry wystraszy.
- Może i mam przewagę, miło by jednak było poznać czyjąś technikę walki. Nie wygladasz na taką słabą. I nie martw się, nie zostawię ciebie po walce. - powiedziała. Szczerze mówiąc, była zadowolona, że ktoś zdecydował się dołączyć do Nocy. Może jest szansa dla tej watahy? Nie ma bata, już Ber o to zadba!
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Skinęła jedynie łbem na obie wypowiedzi. Rozumiała o co chodzi i po prostu była gotowa do walki potem.. tylko trzeba jeszcze jedną rzecz ustalić zanim się stąd obie wyniosą.
Poetomu, kogda on provoditsya v avguste ? - rzuciła nie zdając sobie sprawy z tego, że wadera może tego w ogóle nie zrozumieć. Dopiero po ostatnim słowie zrozumiała, że nie wszyscy znają dobrze rosyjski.. i nie wszyscy w ogóle go znają co nie!
-Ajć wybacz..Powiedz tylko kiedy i tak się stawie. - powiedziała chwytając się za swój łepek.
Po chwili jednak wstała i czekając na odpowiedź... po wypowiedzeniu ostatnich słów Ber ona ruszyła. Wie kiedy? Czy może wadera ją nie poinformowała?
No cóż, pech ona idzie po następnej wypowiedzi!

ZT.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Tajemniczy błysk ponownie pojawił się w oczętach Ber. Wstała i otrzepała futro ze śniegu.
- Możemy walczyć już następnego dnia, żebyśmy mogły się przygotować. - powiedziała. No ten, zauważyła szybko, że w noc jest jaśniej, bo gwiazdy i księżyć... w końcu nie ma zaćmienia księżyca, nie? Podniosła zad i rozłożyła skrzydła, gdy tylko Diana się oddaliła. Dobrze, że nie zdążyła zmarznąć, odmrożenia nie są przyjemne. Bez zbędnego rozpędu odbiła się od ziemi i poleciała do domu się przespać, by zyskać dużo sił, a wcześniej chwilę potrenować, żeby być jutro sprawną i w ogóle. Musiała być zawsze w dobrej formie, a nie przynosić hańbę swej randze jako wojownik.

z t.
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Pokochał śnieg w momencie, gdy pierwszy płatek spadł mu na czubek czarnego nosa kilka kilka lat temu. Świat pod śniegiem stawał się piękniejszy, a że i normalnemu niewiele brakowało, obrazek był bliski ideałowi, wady stawały się detalem gdzieś z drugiego planu i wbrew swojemu powołaniu - nie wadziły wcale. Cenił sobie też to białawe zjawisko z tej prostej przyczyny, że oprócz pozytywnej energii, dostarczało mu mnóstwa wspomnień. Widział w nich czarnego jak węgielek brzdąca, który brnął śladami matki przez białe zaspy, niestrudzony, choć jego łapki przez swoją krótkość radziły sobie z pokonywaniem przeszkód o wiele gorzej.
Kochał śnieg prawie nad wszystko, nawet jeśli była to tak prosta rzecz. Kochał go wystarczająco, by wcale nie przejmować się ubytkami sierści. Czy raczej tym, że przez brak tej ochrony zimno kąsało go zajadle, srogo. Nie troszczył się o kolor skóry wyglądającej gdzieniegdzie spod kłaków; barwę przybierała coraz mniej zdrową.
Z pyszczka buchał kłębami pary i z tego tytułu poczuł się prawie jak smok, co stwierdził z bezgraniczną radością. Mijał czas, to fakt. Dziś jego łapy były dłuższe niż kiedyś, dziś był już dorosły, gdyby zważać tylko na cyferkę. Pod innymi względami był tym samym szczeniakiem. Choć bez matki, przystrojonej w łaty strażniczki, która prowadziła go przez świat. Teraz sam musiał być sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Mimo to starał się nie ubolewać nad zmniejszeniem załogi. Będąc daleko, matka wciąż ogrzewała go swoim sercem. I będzie grzała zawsze.
Bardziej zmitrężone z jego kości zaczęły dokładać swoją partię do symfonii pobolewań, skurczów i dreszczy, równie zwyczajnej w jego dniach powszednich jak poranne wstawanie słońca i wieczorne jego zachodzenie, równie codziennej, równie starej. Nie wiodąc nigdy zdrowego życia, cieszył się i takim zdrowiem, a czasem radował się po prostu tym, iż nic go na razie nie wykończyło. Tak po prostu trwał.
Schylił w końcu łeb, by liźnięciem języka rozbudzić krążenie w przedniej łapie, wypaczonej, skostniałej pod wpływem mrozu, utrudniającej marsz, kompletnie bezużytecznej. Wlókł ją za sobą, a podłoże temu nie sprzyjało. Wpił wreszcie delikatnie kły, potem zagłębił odrobinę jeszcze, nie więcej czyniąc, niż było to konieczne, by popłynęła krew; tę, która znalazła się w jego pyszczku, przełknął z niesmakiem emanującym z facjaty. Wysilił się też, by sprawdzić, czy może poruszyć palcami kończyny, a jeśli tak, czy bardzo, czy ledwie. Wyszło mu coś pośredniego, czyli nie istniały powody do zmartwień. Z gorszych opresji się wychodziło. Ino zwinął się na śniegu w kłębek, wykorzystując nawet ogon do otulenia. Szacował, że chwilka, dwie w tej pozycji zachowującej ciepło i będzie jak nowo narodzony.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Niestety, Yumi śnieg kojarzył się wiecznie z chłodem, swoistą nicością.. Mimo to przywodził jej na myśl właśnie samą siebie. Nie tylko ze względu na jej białe futro. Miał w sobie to co ją zazwyczaj przerażało, pewne słabości, których bałaby się ujrzeć w przyszłości.
Najprawdopodobniej to wszystko było spowodowane snem, który niegdyś nieustannie atakował jej podświadomość. Chłód, kłęby pary buchające z nosa, niepokój. Dookoła prószył biały śnieg na tle granatowego, rozgwieżdżonego nieba, a także przykrywał grubymi warstwami glebę. Yumi wiecznie szła przed siebie nie mając pojęcia gdzie się znajduje, po co idzie, czym się kieruje. Aż ostatnim razem podczas śnienia coś pojawiło się w zasięgu jej wzroku. Widziała chudą, zmarnowaną, bezsilną wilczą sylwetkę, leżącą w bezruchu na boku. Wilk oddychał ciężko, jakby łapiąc ostatnie hausty powietrza, a Yu im była bliżej tym bardziej postać stawała jej się znajoma, leżącym wilkiem była ona sama. Z niewiadomych przyczyn tej dziwnej wizji było bliżej do koszmaru niż snu. Wzdrygnęła się z obecnym grymasem na pyszczku na wspomnienie sennej mary. Zadarła leniwie wzrok do góry, co ją właściwie tu sprowadziło? Tego też nie wiedziała. Para unosząca się z jej pyszczka do złudzenia przypominała wydychany dym papierosowy. Chude długie łapy do połowy zakopywały się w skrzypiącym pod nimi śniegu. Z każdym kolejnym wdechem poza kującym nozdrza powietrzem coraz intensywniej czuła czyjąś woń. Rozejrzała się czujnym wzrokiem dookoła siebie i zauważyła wystające spod cienkiej przykrywy śniegu kłębki ciemnej sierści. Przyspieszyła kroku i podeszła do zwiniętego w kłąb (wybacz za powtórzenie ._.) wilka. Dotknęła go lekko łapą w bok.
- Em, przepraszam.. Coś się stało, wszystko w porządku? - Zapytała zmartwiona, wrzucając przemyślenia w głąb swojego umysłu. Wystraszona, że wilkowi mogło się coś przytrafić, obserwowała go w milczeniu oczekując na odpowiedź.
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Sen kleił powieki, ilekolwiek uporu nie wkładał w to, by nie zasnąć, granica, za którą czekały na niego senne krainy, była blisko. Powoli zresztą przestawało mu to przeszkadzać; czemu nie miałby się zdrzemnąć ledwie na chwilkę, dwie, góra trzy? Czemu by i nie miał się zdrzemnąć na wieki? Jego własne prawo, ograniczone mało czym.
I łup. Niby nie bolało, ale z drugiej strony rzeczywistość uderzyła w niego tak raptownie, że uczuł choćby minimalny dyskomfort. Pisnął cienko, jak piszczy mysz zdybana przez kota, odruchowo, zanim jeszcze chociażby pomyślał o podźwignięciu łba. Słowem, przez chwilkę pozostał nadal kłębkiem, lecz takim, który na pewno żyje, wszak to udowodnił - może nie głośno, ale uwadze stojących blisko nie dałoby to rady ujść. Kolejne kilka sekund pochłonęło mu analizowanie, czy ten swój łebek dźwigać, czy może go wtedy utraci. Czyżby podpadł komuś, kto teraz znalazł pretekst do zemsty? A może złamał święte prawo diabli-wiedzą-czyje?
Zdecydował się. Nie dźwignie. Tanio skóry nie sprzeda. A póki żyw, póty ma w dalszym ciągu czas na pertraktację. Drgnął tylko lekko, kiedy próbował ze wszystkich sił nie drgnąć i zarazem nie łamiąc tego warunku, zerknąć na potencjalnego zabójcę. Nieszczególnie było to możliwe.
- Wysoki sądzie, czy coś zbroiłem? - spytał scenicznym szepcikiem. Bez "wysokiego sądu" ani rusz, za to wierzył święcie, że tym zwrotem może zapunktować, połechtać dumę, przytłumić przy tym chęć egzekwowania wyroków, wygrać sprawę. Czym on podpadł? Bo to, że czymś na pewno, stało się zaraz jasne jak słońce, nie ćmione nawet cieniem wątpliwości. Po prostu w jego zwyczaju było coś przeoczyć, w ten sposób zawinić.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Wyczekiwała na jakikolwiek ruch basiora z niecierpliwością. A jeśli umarł? Jeśli to zwłoki? Jesli ktoś pałęta się po tych terenach i ku jej nieszczęściu znajdzie się również tutaj? Będzie jedyną podejrzaną, zostanie oskarżona o morderstwo! Chociaż.. z drugiej strony, po co dramatyzować, skoro w uszach echem odbijało się jego dziwne serduszko. Odetchnęła krótko przymykając powieki. I po co sama się tak nakręca? Po jej pyszczku przeszedł pewien grymas gdy usłyszała piśnięcie. A może był ranny? A ona swoim ruchem - choć delikatnym - tylko kopnęła leżącego?
Wybijając się z tylnych łap, przeskoczyła zgrabnie nad wilkiem, lądując po jego drugiej stronie. Obróciła się do niego, delikatnie uginając przednie łapy i nachylając ku niemu łeb. Pociągnęła mocniej nosem - nie, krwi nie czuła. W takim razie jeśli faktycznie był rannym, to jedynie powierzchownie. Swoimi czujnymi oczami przyglądała się dalej. Yumi, no rusz tą głową i zrób coś, bo Ci chłopak wykituje. Wyłapała drgnięcie - swoją drogą, trudno byłoby go nie zauważyć. A jej uszy delikatnie zaczęły drgać wyłapując zasłyszane słowa. Uff.. Uśmiechnęła się delikatnie na ich treść. A w głowie zaczęły pojawiać się przywołane skojarzeniami obrazy.
- Według art 943 § 2 kodeksu wilczej pracy, został Pan oskarżony przez jednego ze współpracowników o mobbing. Posiadamy niezliczoną ilość dowodów dowodzących o popełnionym przez Pana przestępstwie. - Cóż, ton głosu wilka nie wskazywał na żadne uszczerbki na zdrowiu, no kamień spadł jej z serca. A właściwie.. co jej szkodzi, żeby chwilę pobawić się w coś takiego? Od niepamiętnych czasów lubiła się w odgrywaniu scenek i każdemu humorowi czy nastrojowi daleka była od przeszkodzenia w tym. - Co ma Pan na swoją obronę?
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Żarty żartami, a o tym nieszczęsnym sercu, co łopotało jak spłoszony ptak, to nikt nie pamięta? Z okolicy łba rozległ się dźwięk towarzyszący nerwowemu przełykaniu ślini, a jeśli ktoś spytałby Sprężynę o zdanie, przysiągłby on, że razem z produktem ślinianek przełknął także ten nieszczęsny organ pompujący krew. No dobrze, obecnie ciągle żył, ale doprawdy nie miał mocnych nerwów, rozsądku też niestety ino pewną ilość, zaradności co kot napłakał w przeciwieństwie do swoich dwóch znanych przodków, więc nie starając się bardzo, zdoła go Yumi jeszcze wykończyć!
Na jego niekorzyść działała nawet pozycja, skoro - czy to z przyzwyczajenia, czy naprawdę przynosiło mu to szczęście - podczas myślenia potrzebował drobnego, prostego zajęcia, nieznacznego przedsięwzięcia, chociażby drapania po czerepie. Tymczasem co zrobi taki kłębek? A kształt, który przybrał, bał się za nadto radykalnie zmieniać - wszak w sytuacji zagrożenia niemile widziane są gwałtowne posunięcia. Zaryzykował tylko tyle, że zmieniał ułożenie worka kości i innych dziwnych rzeczy, który stanowił jego ciało, powolutku, stopniowo; a więc łapę przytuloną poniekąd do mordy, poniekąd osłaniającą oczy niczym przed słońcem, zsunął na ziemię, bez wierzgania spróbował wyprostować tylne łapy i rozbudzić w nich leniwe krążenie, wreszcie z boku przewrócił się na brzuch i najzwyczajniej w świecie rozpłaszczył na ziemi, tworząc obrazek jak ze sceny z psem Pluto. Był to też moment, gdy przez chwilę spozierał na Yumi, toteż pojawiła się krótka niczym mignięcie szansa na kontakt wzrokowy. Później wyszedł z założenia, że gdy nie widzisz innych, to inni nawzajem - też nie widzą. Niezwłocznie zatem przywrócił przedniej łapie rolę barykady na wysokości oczu.
- To nie ja - zaczął na początek, żeby milczenie nie trwało zbyt długo. Co mógł powiedzieć? Był niewinny i już! Koniec! Kropka! Basta!
- O niczym nie wiem, a nie mam zamiaru rozmawiać bez adwokata u boku. - Tak, zdaje się, że w tej sytuacji powinien łapać się odpowiedzi w tym stylu. Prawie na pewno, na pięćdziesiąt jeden procent. Nie, zaraz... na pewno? No cóż, pewnie dowie się za chwilę, czy uczynił dobrze. Jakiego to on współpracownika miał? Kurczę pieczone, znowu o czymś zapomniał. W co go ta nieszczęsna pamięciowa ułomność jeszcze wpędzi, jeju, jeju.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Ach, gdyby tylko była świadoma co teraz przeżywa biedny Sprężyna, gdyby wiedziała, że jego serce w normalnych warunkach nie bije z takim impetem, a jego niemiarowe i nadmiernie szybkie tempo jest wynikiem jej nagłego najścia. Gdyby wiedziała, co rodzi się w głowie basiora, a pseudo komiczna sytuacja, w którą zaczęła brnąć Yu została przez nią po prostu mylnie odebrana.. Zapewne nie ciągnęłaby jej dalej, zapewne dałaby po sobie poznać, że jedynie zmartwiła się leżącym tu wilkiem, a nie planowała o cokolwiek w rzeczywistości go oskarżać, czy też co gorsza - jakkolwiek zagrozić jemu zdrowiu bądź też życiu. Gdzież by śmiała! Przecież to taka pokojowa (no.. do czasu) istotka, muchy by (bez powodu) nie skrzywdziła!
Obserwowała go z zainteresowaniem, a lewy kącik pyska nadawał jego wykrzywieniu przyjemny wyraz, jakoby przypominający uśmiech. W Yumi pojawiło się coś przypominającego szczeniaka, bacznie obserwującego coś zupełnie nowego w oczekiwaniu na to co nieznane. Delikatnie przekrzywiła łepek, nie spuszczając samca z oczu.
Na słowa basiora zaśmiała się automatycznie, swoim zwyczajem zakrywając delikatnie pyszczek łapką. Otworzyła przymrużone wcześniej uśmiechem oczy i stawiając jedną z łap o krok dalej, przybliżyła się do wilka.
- Oj wierz mi, adwokat Ci tutaj nie pomoże. - Odpowiedziała z nutką szczerej radości w swoim kobiecym, delikatnym, przyozdobionym delikatną chrypką głosie. Machnęła stanowczo ogonem i wtórując poprzednio wymienionej łapie, postawiła następny krok ponownie przybliżając się do wilka. Ugięła przednie odnóża i schyliła łeb, przytrzymując go zaledwie kilka centymetrów od pyszczka nieznajomego. Na kufie widniał ciepły uśmiech.
- Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? Bo rozumiem.. że po prostu sobie odpoczywałeś, a ja przeszkodziłam Ci w chwili relaksu. Jak tak, to przepraszam. - Jej uśmiech się poszerzył, co machinalnie przymknęło jej oczka.
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Szczęściem - piekło mające epicentrum w jego klatce piersiowej, koniec końców zostało litościwie ucięte. Pokładł już po sobie ciemne, oskubane w znaczącym stopniu słuchy, zbierając się nawet na błaganie o pardon, lecz rychło okazało się, że uniknął mąk piekielnych, natentychmiast cofnął je do poprzedniego, dziarskiego ustawienia na sztorc. Oczywiście chwile grozy nie przeszły po nim bezowocnie, bo równie dobrze musiałby oczekiwać, że wyjdzie bez szwanku po stratowaniu przez stado słoni - za duża sprawa, żeby nic ze sobą nie niosła. Czuł się jak zlany zimnym potem, a przy okazji z trudem pochłaniał powietrze. Że z trudem, to łapczywie. Nie podejrzewał ni w ząb czemu tak nie inaczej idzie mu czynność życiowa.
- Proszę, tylko bez przeprosin! - Ucho prawe stało typowo na baczność, a zaraz drgnęło jeszcze minimalnie, wracając po tym do tego spokojnego przedsięwzięcia. Niespokojniej wypadała całość, bo dźwiganie się na nogi nie było łatwe, rosły komplikacje przy dusznościach, a on z uporem przedsięwziął ten zabieg zmiany pozycji teraz. I cóż, że buchał parą z rozchylonego z potrzeby łapania pyszczka? Grunt, aby stanąć na nogi. I może choć trochę zgrabniej niż nowo narodzony ssak kopytny.
- Nie jestem do końca pewien, co robiłem na ziemi, może zamarzałem, może spałem, ale niezależnie od tego, warto zrezygnować dla twojego towarzystwa, pani. - Odpowiedział sobie po części; kiwnął głową, trochę w lewo, trochę w prawo, najmniej do przodu, jednak chodziło zdecydowanie o kiwnięcia na "tak". Uśmiechnął się wkrótce i on, z prawdziwą łatwością, ze szczerą przyjemnością, rejestrując, iż o wiele łatwiej dokonywać tego w ślad za kimś. - Nie żałuję, że przyszłaś, aczkolwiek pożałuję, jeśli za szybko odejdziesz.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Z uśmiechem, lekko przechylając łebek przyglądała mu się uważnie. Z niewiadomych przyczyn czuła się jakby obserwowała małego zająca, który mając świadomość, że nie uda mu się uciec, postanawia - mało odważnie, ale jednak - stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. Machnęła stanowczo ogonem wciąż wyczekując. Czujnym wzrokiem obserwowała każdą widoczną czynność wykonywaną przez samca, uszy drgały delikatnie wyłapując z każdy z wydawanych przez niego dźwięków. Jego ciężkie łapanie powietrza jakoby szorstko przechodziło przez jej uszka przez co te delikatnie kierowały się w stronę tyłu głowy. Naprawdę niepokoił ją stan nieznajomego.
Znów cicho i krótko zachichotała, przysuwając łapkę do smukłej kufy. Basior mimo pierwszego wrażenia miał całkiem przyjemny, sympatyczny głos, co kąciki pyska wilczycy tylko dodatkowo uniosło ku górze. Wciąż obserwując uważnie wilka szybkim ruchem podskoczyła zgrabnie do niego. Widząc jego problemy z utrzymaniem się na nogach, podparła go delikatnie swoim bokiem, chcąc chociaż móc mu posłużyć za podparcie, nieco ułatwić mu zadanie.
- Oj, proszę mi nie schlebiać. - Odpowiedziała z nutką radości w kobiecym, mimo wszystko mocnym głosie. Ach, cóż za dżentelmen. Ta to ma szczęście. O takich to ponoć coraz trudniej w dzisiejszych czasach, ale może userka nie będzie się na ten temat odzywać bo jeszcze ktoś wysunie z tego nieodpowiednie wnioski.
- Cóż, jeśli w takim razie moje towarzystwo ma w jakikolwiek sposób umilić Ci czas to wcale nie muszę tak szybko odchodzić. - Posadziła szanowny zadek na zimnym śniegu, starając się bez najmniejszego grymasu czy wzruszenia przemilczeć fakt, że po od ogona, aż po czubek głowy przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz.
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
No, ma się tę charyzmę! Natomiast na wypadek, gdyby owa nie zadziałała, pozostają jeszcze cudze uczucia, na których można grać. Jak litość. Nie starał się do niej apelować, ale niewykluczone, iż swego rodzaju Piotruś Pan, wieczne dziecko idące przez życie z umysłem przesadnie zamglonym marzeniami na swych krzywych łapach uderza w taką strunę. Nieświadomie.
- Jeżeli nie musisz tak szybko odchodzić, przybliżysz mi siódme niebo - odrzekł. Jasna sprawa, że coraz kolejnymi słowami wychodził coraz wyżej nad potrzebę pospolitej międzywilczej uprzejmości, chcąc dać do zrozumienia, że sporo radości przynosi mu taka kompania u boku. I nie zaliczał do tych pozytywnych przeżyć wyłącznie ulgi, która przeszła na miejsce stresu, gdy powody tego drugiego okazały się bujdą na resorach. A rzekłszy, co rzec trzeba, przemówił nadto kiwnięciem ogona, przy którym ilość energii odpowiadała ilości zadowolenia - a więc zamachał kitą doprawy energicznie, prawie można by mówić o rozcięciu ogonem powietrza, a niechybnie mając jakiś drobnym przedmiot na drodze, byłby go optymistyczny ogonek odrzucił na jakowyś dystans.
- Przepraszam panią na chwileczkę - zapowiedział dość tajemniczo, wszakże chodziło tylko o potrzebę otrzepania się, którą tuż po zapowiedzi zaspokoił. Grudki i inne kształty tworzone na czarnych kudłach przez śnieg runęły niby pociski wokół, za to na grzbiecie i duszy zrobiło się lżej.
- Jeśli wierzyć zasadom dobrego wychowania, by zawrzeć znajomość, którą byłbym bardzo chętny zawierać z panią, zobowiązany jestem na sam początek do przedstawienia się. Me imię Sprężyna, raczej pozbawione zdrobnień, poza tym mogę dodać, że przywiązuje do niego dużej wagi i gotów jestem reagować na dowolne inne. - Parsknął dziarskim śmiechem, jak to przystoi od czasu do czasu istocie cieszącej się życiem.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Ach, jak on jej cudownie słodził. A jej - jak przystało na waderę - to jak najbardziej odpowiadało. Jej kąciki pyszczka mimowolnie unosiły się w górę - ledwie zauważalnie, ale zawsze. Gdzieś w środku sprawiało jej to swojego rodzaju dyskomfort. Wolała panować nad swoją mimiką, a ta w tym momencie była trudną do opanowania. Natomiast białe, jak otaczający ich śnieg, futro kryło delikatne rumieńce na policzkach. Które również mimowolnie i bez wiedzy ich właścicielki, postanowiły ujawnić się na skórze. No, na szczęście dookoła jest zimno i w razie gdyby jednak coś dało się zauważyć czujnym okiem, zawsze może zrzucić winę na chłód i takową reakcję jej organizmu.
- Wydaje mi się, że jednak nieco przeceniasz wartość mojej towarzystwa, bądź też samej osoby, nieznajomy. - Odpowiedziała mrużąc delikatnie oczka i jak to miała w zwyczaju, przechylając głowę w bok. Kiedyś niewątpliwie przez ten wyuczony gest nabawi się skrzywienia kręgosłupa, albo jej tak zostanie, o! - Aczkolwiek nie da się ukryć, że to bardzo miłe. - Dodała po chwili milczenia. Cofnęła szyję do tył€ osłaniając się chwilowo od strzepywanych, powstałych na sierści wilka kryształków lodu czy też płatków śniegu, które przez czas jego wylegiwania się w tym miejscu zdążyły przylepić się do jego ciemnej sierści. Cóż, zawsze lepsze to niż gdyby miały topnieć. Mokra sierść wraz z panującym wokół chłodem, z pewnością nie stanowią najlepszego połączenia, a jego konsekwencje również nie należałyby do najprzyjemniejszych.
- Jak to nie przywiązujesz do niego zbytniej wagi, Sprężyno? - Zapytała delikatnie zdziwiona. Prawdę mówiąc spotkała się z takim podejściem po raz pierwszy, a wiosen przecież liczy sobie nie mało więc naprawdę był to rzadki przypadek. - Przecież to imię, niby zwykły zlepek liter, aczkolwiek nigdy nie jest ono nadane z przypadku. To, że akurat takie otrzymałeś musi mieć jakiś swój cel. Więc.. powinieneś być z niego dumny. - Ona i te jej mądrości, nigdy za wiele! Ale fakt, Yumi, zarówno jak userka była zdania, że imiona, które są nadawane nigdy nie stanowią przypadku, ale ich znaczenie da się odkryć dopiero w późniejszych latach egzystowania.
- Cóż, w takim razie idąc w ślad za Tobą i ja się przedstawię, bo nie wypadałoby tego nie zrobić. Mam na imię Yumi. A i dodam jeszcze, że miło mi Cię poznać, Sprężyno. - No tak, niewątpliwie miło, basior wydaje się już na pierwszy zawarty kontakt wyjątkowo ciekawym wilkiem. Więc poznanie go na pewno nie mogłaby wprowadzić do jej życia jakichś negatywów. Uwielbiała poznawać tego typu osoby!
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Wyśmienicie, wyśmienicie. W takich dniach wilk czuje, że warto dzień po dniu żyć, nawet budząc się z bólem kręgosłupa i lewej łapy, co mu się co pewien czas niestety przytrafiało; na szczęście naprawdę rzadko z taką złośliwością, by w następstwie tego leżał cały dzień gdzieś w prawie pełnym bezruchu, regenerując nadwyrężone siły. Ot, były to te nieliczne dni, kiedy zgłaszał światu swoją niedyspozycję i starał się zniknąć z powierzchni ziemi oraz zasięgu wszystkich - wesołych czy smutnych, głodnych mordu czy ślących przyjazne sygnały - oczu na świecie. A także te dni, gdy truchtająca zawsze o kilka kroków za nim dorosłość z jej smutną powagą i nawet-nawet przydatną rozwagą doganiała go i choć na krótko musiał sobie uświadomić, iż - hoho! - na karku to koło pół dekady, u boku nie ma towarzyszko życia, nie ma i nikogo, kogo żyły wypełniałaby ta sama krew. Pierś wówczas falowała innym niż na co dzień westchnieniem, a potem... a potem stawał wreszcie na cztery łapy i z tym większym entuzjazmem celebrował każdy dzień. No, to inna bajka.
- Może być, że ja je przeceniam, może być, że ty go nie doceniasz - oświadczył z wolna, z namysłem, poważnie, w skupieniu, każdym z wymienionych akcentując, że niemała jest waga wypowiadanych przez niego słów, niemała moc aluzji przekazywanej przez niego.
Uśmiechnął się na inny sposób, powiedzmy, iż zmienił swój uśmiech, ustawił pod nową komendę i skinął łbem, mówiąc tym jak gdyby "no, zastanów się nad tym".
- Nie twierdzę, że nie jestem z niego dumny. Liczy się dla mnie jednakże przede wszystkim to, kim jestem, a w przypadku innych osób to, kim oni są. A będę twierdził zawsze, że z innym imieniem, więcej, może nawet z innymi przodkami, z wyjątkiem co najwyżej matki i ojca, na dzień dzisiejszy byłbym osobą taką samą. A poza tym, droga Yumi, powiem to, czego chyba można się domyślać. Ciebie również miło poznać. - Przesunął się o kroczek, daleko mu jednak było do planowania odejścia, gdzie tam, jemu to dobrze! Mróz za to kąsał go tak teraz, jak zawsze, bezlitosny towarzysz zimny, zmuszając do rozruszania organizmu, który z racji spokojnej natury większości rozmów pozostawał w spoczynku. Kilka więc kroczków w miejscu, kilka w bok, tu, tam, dreptanie łapami, by następnie usiąść znowu, zaliczywszy jako taką rozgrzewkę. Dopełnił ją tylko pokręceniem głową przy akompaniamencie strzykania, wzdrygnięciem się nieznacznie, delikatnym otrzepaniem czarnego futra. I gotowy był do dalszego wymieniania poglądów, ot, po sprawie.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Zamyśliła się przez chwilę, mimowolnie przystawiając łapkę do pyszczka w myślicielskim geście. Zamrugała kilka razy powiekami, a wzrok wbiła w niebo. Na spokojnie analizowała słowa wypowiedziane przez wilka, które stawały się dla niej jaśniejszymi, faktycznie wypełnionymi sensem. Zastrzygła uchem, jakoby nasłuchując czegoś w oddali, jednak nie.. to był jedynie nieposkromiony przez nią ruch, który wykonała całkowicie nieświadomie. Może spowodowane było to podrażnieniem kanału słuchowego, przez zimny powiew wiatru?
Wróciła spojrzeniem do basiora, dalej milcząc. Wpatrywała się w niego pustym wzrokiem, jakoby będąc nieobecną, lecz ona jedynie się zamyśliła. Już nie na powyższy temat zasłyszanych słów. Jej myśli niekontrolowanie pobiegły w zupełnie inną, nieznaną nawet samej userce stronę. Potrząsnęła łebkiem, chcąc wybudzić się z sennego wręcz stanu.
- Wiesz.. - Zaczęła powoli. - ..w zasadzie nigdy nie patrzyłam na to pod tym względem, z tej perspektywy. Mogę powiedzieć, że nawet nie miałam okazji skłonić się ku takiemu tokowi rozumowania, nic mnie na niego nie naprowadziło, a tym bardziej nikt. - Basior miał rację. Skoro nic nie dzieje się bez przyczyny, to i oni w tej postaci w jakiej obecnie są, nie znajdują się na ziemskim padole ot tak, z czyjegoś kaprysu.
- Ale wydaje mi się, że na tematy tej kategorii moglibyśmy rozmawiać latami, zagłębiając się w dalsze tajniki tego tematu, ocierając się nawet o jego filozoficzne dno. A może zamiast tego byśmy się gdzieś przeszli? Bo z tego co widzę nie tylko mi przeszkadza nieprzyjemny klimat, panujący w tym miejscu. - Dodała obserwując zachowanie Sprężyny. Tak, dla niej temperatura tutaj panująca, wraz z towarzyszącymi jej warunkami również była uciążliwa. Tym bardziej, że ona raczej uciekała od tego typu miejsc. Więc w głowie rodzi się pytanie, jak tutaj dotarła?
- Cóż.. obecny stan pogody w Krainie co prawda również nie jest zbyt zadowalający, ale jak mniemam z pewnością przyjemniejszy od tutejszego. - Uśmiechnęła się przyjemnie i ciepło, wprawiając puszysty ogon w ruch.
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Ach, więc i ona miała zastrzeżenia co do tego miejsca i w dodatku w tym jednym na milion przypadków, kiedy czyjeś zastrzeżenia nie są pretensjami do rozmówcy, na co ten jeży sję, łypie ponuro, jakoby chciał chpnąć kogoś, niestety nie bardzo mogąc przez wymyślne konwenanse wszelkiego rodzaju. Tak czy owak, zgoda to akurat dla tej sytuacji rozwiązanie wyśmienite, przynajmniej dla strony w osobie czarnuszka, bo gdyby przyszło mu kierować rozmowę na ten tor w jakiś elegancki sposób, bogowie raczą wiedzieć, czym byłoby to zwieńczone, niewiele wszak i niewielkich w dodatku trzeba było przeciwności, by zabrakło mu siły przebicia, zwłaszcza, że z rolą męczennika przypuszczalnie mu do twarzy, więc z zadowolonym wyrazem pyszczydła zamarzałby tutaj, byle poprawić Yumi humor. Oczywiście gdyby taki okrutny precedens mógł ją cieszyć.
Zaśmiał się Sprężyna chrapliwie, aczkolwiek bez innych niemiłych ozdobników, jak charkot, dajmy na to, wcale nie tak, by uszy domagały się natychmiastowego wyeliminowania źródła dźwięku; daleko było jego optymistycznemu rechecikowi do śpiewu skowronka, lecz oprócz tego i do skrzeczenia ropuchy nie nazbyt blisko. Oraz tradycyjnie patronat nad śmiechem sprawowały uczucia raczej pozytywne, żadna tam ironia.
- Racja, myślenie o niewyczerpywalnych tematach pozostawmy filozofom, a tymczasem żyjmy. - Przystawiwszy jedną z przednich kończyn do pierso, podrapał się delatnie, usuwając tym ruchem z piersi kilka kłaczków sierści, które, niezwykle uciążliwe obiekty, trzeba było usunąć za pośrednictwem trzepania łapki.
- Popieram poszukiwania innej kwatery. Masz jakiś pomysł, gdzie się skierować? Choć chciałbym znać, Krainy jeszcze aż tak uważnie nie zbadałem, do tego nie mam pojęcia, co się teraz wkoło wyprawia. - Tu zerknął w lewo, prawo, górę, dół, nim utkwił spojrzenie w Yumi, swojej miłej towarzyszce. Skoro miła, nawet na koniec świata za nią pójdzie, co mu szkodzi.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Naprawdę, towarzystwo Sprężyny wyjątkowo poprawiało jej humor, a także umilało spędzanie czasu. Co prawda pewnie nie byłoby dla niej problemem siedzenie w tym miejscu, ale gdyby było choć odrobinę cieplej. A naprawdę nie przywykła do chłodu, raczej starała się go unikać. Otrzepała się z ponownie zebranych płatków śniegu na jej puszystym, choć już nieco wilgotnym futerku.
Cóż, zapewne mogliby się przenieść do bezpiecznego i ciepłego miejsca jakim jest legowisko - ale w tym momencie pojawiały się dwa problemy: po pierwsze legowisko Yumiśki, znajdowało się pewnie w jakimś zapomnianym miejscu, pokryte kurzem, z widocznymi oznakami starości, nie nadające się do jakiegokolwiek użytku, a po drugie.. mogloby to zostać dosyć dziwnie odebrane, a tego ona by nie chciała.
- Hmm.. Mam pomysł, chodź! - Szczęknęła radośnie, może nazbyt dziecinnie jak na jej wiek i postawę. Wstała na proste łapy, czemu towarzyszył nieprzyjemny dźwięk, jakim dały o sobie znać zastygłe w bezruchu stawy. Przymrużyła niezadowolona powieki, nadając pyszczkowi grymas, który mimo wszystko miał w sobie nutkę ciągłej radości, ówcześnie nieschodzącej z jej facjatki.

zt. PW
Wybacz, brak weny ;-;
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
No no. Taka miła kobietka, niekapryśna, w sam raz do rozmowy. Dobra rzecz, wszak niejednokrotnie ze świecą takiej szukać. Leć za nią, Sprężyno, bo ci ten cud nad cudy zwieje! No dobrze, tak daleko nie zapędził się w namysłach, choć mając bezsprzecznie męską perspektywę, ulegał urokom damskich figur i osobowości.
- Idę - odparł, nie dorównując niemniej na tym razem w stężeniu optymizmu w wypowiedzi swej interlokutorce, ustąpił jej w parę procent, gdyż skupił się po pierwsze na rozbudzeniu pędu krwi w skostniałych łapkach, po drugie po rozruszaniu jak najszybciej elementów budujących przednią kończynę, która mimo tego samego wieku, co reszta Sprężyny, co i rusz sprawiały wrażenie, że mają za sobą setki lat używania, toteż ledwo już zipią. Było nie łamać tatałajstwa, lecz z drugiej strony - czy on to celowo zrobił, czy chociażby jakoś domagał się tego, igrając z losem? Nieszczególnie. Gdy jednak nieprzyjemności pozostawił za plecami, westchnął z zadowoleniem, wyszczerzył się wesoło, ziewnął pośpiesznie, tak też zakończył pobudkę, po czym wyciągając całkiem długie nóżęta - jakże w ogóle długie w porównaniu do badyli, na których stąpało małe szczenię imieniem Sprężyna, ginące w śniegu co wykonany z trudem sus, przez co matula mało nie dostawała zawału - zniknął, zmierzając śladami swej znajomej.

z.t
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
W jakim celu przybył tutaj basior? Bardzo prostym. Wiedział dokładnie jak może wykorzystać swoje umiejętności w tym terenie. Nie chodzi tutaj o jakieś tam cienie, iluzje i tak dalej i tak dalej. Po prostu był pewien, że po tylu wyprawach w góry, mógł zrobić bardzo wiele. Tak aby jakoś fajnie zrobić to dodajmy, że była mgła oraz w miarę lekki wiatr. Ciemno, bo i to mógł być wieczór jak nawet i noc.
Spojrzał w góry. Będzie dużo wspinaczki a potem schodzenia, ale według niego się po prostu opłaca.
Był pewien.. wiedział, że uda mu się dostać w to miejsce które chce.
Problem jednak polegał na tym, że nie jest tutaj sam. W końcu przybył tutaj z Selwą o ile ta chciała tutaj przybyć.
Czekał na nią dokładnie przed górami, u podnóża. Jeśli jest warta tej znajomości to przejdzie z nim całą trasę. Trzeba ostrzec od razu, że to nie będzie zwyczajna jakaś fabuła (ale żeby pocieszyć - nie będę się bawił MG). Jest to moment w którym potrzebowałem kogoś, kto pomoże wilkowi przejść przemianę psychiczną. Fizyczną raczej nie bo ten.. dopiero się w sumie zmienił.
Czekał na nią z ogromnym entuzjazmem. Nawet nie wiedział jak wiele rzeczy go będzie czekało przez te kilka postów.. albo kilkanaście, zależy to od tego czy userka będzie chciała się angażować w to.. czy po prostu pójdzie od razu lub coś.
Czekał. Był pewien, że się nie mylił co do oceny tej wilczycy.
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Selwa w miarę zagłębiana się w teren gór czuła zimno.
- To dziwne, dlaczego w górach jest tak zimno? - Pomyślała i zaczęła brodzić w białym pyłku zwanym śniegiem. Uśmiechnęła się radośnie. Chwilę potem zauważyła Keina. Skoczyła do góry próbując pokonać dzielącą ich odległość.
- Kein... Tu jest pięknie! - Powiedziała radośnie i uniosła głowę czując jak wiatr szarga jej futro na ciele. Siadła delikatnie. Wgniatając swoje cztery litery w śniegu. Spojrzała się do góry próbując dostrzec szczyt góry.
- Da się na tą górę wejść? - Spytała wciąż patrząc się do góry. Machnęła nakrapianym ogonem i poprawiła swoją niesforną, białą grzywkę która chcąc, nie chcąc i tak opadła na fioletowe oko.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein dokładnie zbadał waderę wzrokiem. Był bardzo ciekaw czy ona jest zadowolona naprawdę czy raczej próbuje udawać żeby mu przykro nie było. Jak na jego mały mózg... nie oszukiwała. Wiedział, że jednak dobrze trafił. Nie żałował poznania jej (co było bardzo rzadkie).
Wstał więc i się spojrzał w górę.
- Da się i właśnie tam zmierzamy. Proszę trzymaj się blisko to nic się nie stanie. Czym bliżej tym lepiej dla ciebie, bo wtedy przynajmniek będziesz miała pewność, że nie spadniesz. -- powiedział spokojnie.
Nie drżał mu głos, nie był zdenerwowany. Wilk był teraz oazą spokoju.
Tylko..
- No to ruszajmy Selwo.
Jak powiedział tak i zrobił. Początkowo droga była prosta. Tak jakby wchodzili na jakieś wzniesienie.
Post z telefonu. Sorki za ewentualne błędy.
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Selwa uśmiechnęła się zadowolona i zafascynowanym wzrokiem obserwowała wszystko wokół.
- Rozumiem - Powiedziała z powagą gdy Kein powiedział, że ma być blisko niego. Nie uśmiechało jej się spadanie z tej góry.
Gdy basior znak pełna energii ruszyła za samcem, jak nakazał- trzymając się z tyłu.
Wchodzenie pod górę wydawał się łatwe. Może nawet zbyt łatwe. Śnieg lepił jej się do łap ale nie sprawiało jej to zbyt wielkiej trudności. Przystanęła na chwilę aby się rozejrzeć. Mgła wszystko utrudniała a dodatkowo chłodny wiatr... No ale cóż. Takie życie. Nie mogła się przecież spodziewać 40 stopni w cieniu. Z nowym entuzjazmem ruszyła za Keinem.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior więc się jedynie uspokoił. Bardzo dobrze wiedział, że trafił na tą inteligentną waderę która nie ma ochoty żegnać się z życiem ''bo tak''.
Zobaczymy więc jak pójdzie, ale spokojnie.. nie będzie żadnych ran jeśli chodzi o fizyczne. I nie dla Selwy oczywiście.
Mgła była dość gęsta, ale nie jest mówione iż nie dało się przez nią widzieć tego co było metr przed nimi.
Kein bardzo dobrze wiedział, że idzie w sumie na ślepo. Był pewien właściwie, że natrafią na coś takiego co zbije ich z łap.
Może i się mylił, a może i nie.
To już nie jemu oceniać w sumie.
- więc może opowiesz coś o sobie? Mamy dużo czasu Selwo.
Tak faktycznie było, bo droga na górę mogła trwać od kilku godzin do dnia. Zależy jak bardzo się pospieszą i ile rzeczy będzie do zobaczenia po drodze.
Wilk miał taki problem, że w głowie pokazywały mu się dziwne obrazy. Nie tyle wspomnienia, a ten... no nie ważne.
- A i oczywiście jeśli masz jakieś pytania to zadawaj je teraz, póki jeszcze mi gęba nie zamarzła.
Zaśmiał się lekko.
Problem jednak polegał na tym, że trochę się zdziwił w momencie kiedy ta szła z takim entuzjazmem. Nie był do tego przyzwyczajony w sumie.
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Selwa kiwnęła łbem.
- No więc, jak mówiłam pochodzę z doliny w Niemczech... Musiałam rodzinę opuścić... Bo... Moja rodzina była dziwna... Kiedyś byłam czarna a rodzice uważali, że to pech i przez całe życie byłam poniżana i traktowana jak powietrze. Często nawet jedzenia nie dostawałam i musiałam sobie radzić sama cały czas... - Powiedziała cicho i spuściła łeb. Po chwili się uśmiechnęła - Nie ma co grzebać s starych śmieciach!
Machnęła ogonem i cały czas szła pewnie do góry.
- Nie jest tak tragicznie! - Powiedziała wesoło wilczyca gdy Kein wspomniał o mrozie - Bywało gorzej!
Zaśmiała się wesoło delikatnym i przyjemnym dla uszu śmiechem.
Spojrzała się w górę próbując ocenić jak wilka jest góra ale po paru minutach odpuściła. Pożyjemy zobaczymy.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior w pewnym momencie stanął jak wryty. Nie wiedział co powiedzieć.
- Hmm... Zgaduję, że nie tylko ja spotkałem jezioro zmian. Co do samej historii to współczuję. Szczerze mówiąc wolę to jak moich zabili rodziców zdrajcy i tak dalej... aniżeli zostać wyrzuconym za to jaką mam sierść. Cóż... nie wiem co właściwie powiedzieć. Jedno co dobre, że tutaj tak nie ma przynajmniej. Znaczy się mam nadzieję... wyrwał bym chyba komuś takiemu duszę i posłał do wujka do piekła. - przy ostatnich słowach śmiał się.
Well.. tak to jest jak... jest się spokrewnionym z samym szatanem co zostało dziwnie ukazane na wyprawie.
Anarchista.. ''Cień''... i tak dalej. Nie ma w sumie za wiele tytułów tutaj.
- Mówisz Selwa jak moja była w tym momencie, naprawdę. - znowu parsknął śmiechem.
Nie ma co się dołować, skoro można zwyczajnie iść na przód i się cieszyć z życia.
Tutaj był w sumie moment.. Kein nie chciał się jako tako przyznać do bycia z Amiru, bo nie uwierzył w to iż ta wróci za szybko.
- Dobra, a teraz lekko przyspieszmy bo mam dziwne przeczucie jakby pogoda miała się tutaj na dole pogorszyć. Znaczy się.. chodzi mi o mgłę.
Wyczekał kilka sekund, obejrzał się za siebie... i zaczął przyspieszać.
Musieli się dostać na szczyt! To będzie jeszcze jakiś 1 albo 2 posty.
Sponsored content