Fioletowy Las

Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
A więc nie było to żartem. Wadera ta najwidoczniej naprawdę nie potrafiła porozumiewać się tym samym językiem, co reszta stworzeń poznanych dotychczas przez Marano. Słysząc jednak jak wiele starań wadera ta wkłada w wypowiedzenie swego imienia zrozumiała, iż podała jej swe prawdziwe miano. Czyżby los się nad nią zlitował i uraczył takim, by mogła je bez większych trudności wypowiedzieć? Najwyraźniej posiadała jako-takie szczęście.
- Rozumiem. Frryfyr... Firfrr... Ech, po prostu będę na ciebie mówiła Fri. Mam nadzieję, że nie będzie ci to przeszkadzało. No więc, Fri, zauważyłam, że masz niewielkie... problemy. Problemy z mówieniem, rzecz jasna. Czy to wada wrodzona? - spytała wadera, nawet śmielej niż zamierzała. Nie miała ochoty na podchody, toteż pytanie zadała prosto z mostu. Zbędne były zabawy w kotka i myszkę. Nie była jednak pewna, czy dobrze zrobiła, dając wyzwanie nowo poznanej wilczycy. Zapewne odpowiedź będzie dłuższa niż ktokolwiek się spodziewał. A Marano jakoś szczególnie nie paliła się do zostania ofiarą śliny Frrrrfri.
Frrrrfri
Dojrzewający

Frrrrfri


Female Liczba postów : 17
Wiek : 25

     
Prawdę  powiedziawszy, Frrrrfri wcale nie zdziwiła bezpośredniość Marano. Można powiedzieć, ze ją to wręcz ucieszyło. Przynajmniej rozmówczyni była z nią szczera i nie udawała, że rozumie "słowa" Frrrrfri.
Na słowa Marano o skracaniu imienia do zwykłego "Fri", kiwnęła tylko głową. Nie będzie jej to przeszkadzać, a może znacznie ułatwić to nowo poznanej kontakt. Gdy do uszu Frrrrfri doleciało stwierdzenie, że ma "niewielkie problemy z mówieniem", o mało nie parsknęła śmiechem. Zdażało jej się myśleć, ze jej problem z mową jest niebłahy, konkretny, niebotyczny czy kolosalny, ale "lekki"? Nie, niech od razu powie, że Frrrrfri ma problem i to duży, zamiast go umniejszać. Rozumiała jednak, czemu Marano tak powiedziała, a przynajmniej się tego domyślała. Niemniej, to już nie ważne.
Ostatnie pytanie. Chwila zastanowienia, Frrrrfri musiała wytężyć pamięć. Hm, chyba nie była to wada wrodzona, skoro pamiętała mniej-więcej jej ciągłe kłótnie z rówieśnikami w swojej poprzedniej watasze. Mając to w pamięci, pokręciła stanowczo głową, a następnie lekko ją przekrzywiła, czekając jak zareaguje na to Marano.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Marano wpatrywała się w rozmówczynię - o ile można tak nazwać milczącą waderę, ale być może to i dobrze, że nie starała się zbyt często zabierać głosu - uważnie. Obserwowała jej gesty. Z niemej odpowiedzi wynikało, że Frrrrfri nie posiadała tej wady od zawsze. Coś zatem musiało odebrać jej zdolność poprawnego wymawiania słów.
- Czyli rozumiem, że kiedyś potrafiłaś porozumiewać się w sposób normalny? - skrzydlata wilczyca starała się dobierać pytania w taki sposób, by nowo poznana samica była w stanie odpowiedzieć choćby jednym ruchem głowy. Stanowiło to ułatwienie zarówno dla Fri, jak i dla Baranka.
Według Marano niehigienicznym było plucie na swego rozmówcę, ale wiedziała, że wadera ta nie potrafi inaczej. Nie mogła mieć do niej zatem nawet odrobiny żalu. Nawet jeśli z własnej winy posiadała ów problem. A jak się nie dogadają gestami to najwyżej zaczną pisać na piasku, i sprawa rozwiązana.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Powoli, ciężko stawiając swe jakże pięknie wyrzeźbione, umięśnione nienagannie łapy, niedbale wykonując każdy kolejny krok, jakoby to, gdzie czy w jaki sposób zalegnie jej kończyna, pozwalając nielekkiemu cielsku na przesunięcie się ku wyznaczonemu miejscu docelowemu, bylo jej całkiem obojętnym, Fioletowy Las przemierzała Gehenna. Wychodzi na to, iż kolejna z jej ofiar nie zostanie subtelnie dobitą - Shathow została zablokowana. Userka wie, Henia nie ma o tym pojęcia, zatem pewnikiem odwiedzi i niejakiego Bart'a w wolnej chwili. Wyglądał na istotę pokroju zakompleksionych i nieświadomych własnej wartości, zatem podręczenie go nie będzie niczym trudnym. Jako demon wielbiła się w nękaniu, a im słabszy i bardziej bezbronny osobnik - tym więcej rozkoszy spaczonemu umysłowi dostarczyć może egzystowanie z takowym.
Tutaj Bart'a nie było. Były za to dwie zupełnie inne istotki: dorosła samica, którą - jak świtało we łbie naszej GeHe - gdzieś już miała okazję widzieć oraz druga, młodsza od niej, z przepaską na jednym z ocząt. Zatrzymała się mniej więcej dziesięć metrów od tej dwójeczki, w milczeniu przypatrując się tejże parce. Krańce szkaradnego pyska uniosły się w cynicznym grymasie, zaś płomyki w pustych oczodołach stworzenia tańcowały radośnie, jakoby ciesząc się na to spotkanie. Po krótkiej chwili udało odgrzebać się odpowiednie wspomnienie - czyż to nie ta bohaterska, acz głupia, pomocnica lekarki? Cóż, podpadanie Massacre było szczytem najbardziej lekkomyślnych zachowań, niemniej nie Heńki to problem. Stała tam, pomiędzy jednym a drugim drzewem, nie drgnąwszy od dobrej chwili ni o milimetr.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Wilczyca miała swój instynkt, dzięki któremu zawsze wyczuwała niepokojące... "rzeczy". Po pewnej sytuacji userka ma małe problemy ze skupieniem. Totalne rozstrojenie emocjonalne, bywa. Z góry wielkie przeprosiny za nieskładną budowę. Wróćmy do fabuły. Marano poczuła się obserwowana. Przez kogo? Nie wiedziała. Rozejrzała się w poszukiwaniu ewentualnego zagrożenia; stworzenia, którego punktem obserwacji się stała. Nie dostrzegła jednak niczego ani nikogo. Spróbowała zatem wykryć rzekomego intruza za pomocą węchu. Nie mam pojęcia, jaką woń rozsiewa Gehenna, więc tego nie opiszę. Coś jednak Baranek poczuł. Nieznany zapach, ot co. Nie miała do nich pamięci. A co do sytuacji z Massacre'm - owszem, młoda lekarka wykazała się wtedy niemałą głupotą, sprzeciwiając się samej śmierci, aczkolwiek walczyła w imię innego istnienia; w imię życia Lei, o którą to wtedy Władcy Świata Zmarłych chodziło. Szczytny cel, czyż nie? Niezłe uzasadnienie tępoty i narażania własnego żywotu. Tęczówki wadery stały się w tej chwili zielone, co oznaczało spokój oraz opanowanie. Musiała trzymać emocje na wodzy, choć nie było to łatwe. Obydwie były w tej chwili narażone na atak nieznanego przeciwnika. A jako że Frrrfri prawdopodobnie śpi, możemy sobie z Henią popisać, jeśli Tahi chce. Miło właściwie, że wpadłaś na uroczą pogawędkę.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Ach, jeśli chodzi o uroczą pogawędkę - Henia zawsze stoi na czele kolejki potencjalnych zainteresowanych. Z roli obserwatora postanowiła jednak wyjść, albowiem wpatrywanie się w nie wiadomo co nie stanowiło jej ulubionego zajęcia. I spokojnie, nie tylko Ty masz kłopot z uklepaniem postu, od którego nie biłoby chaosem. W zasadzie moje są jeszcze mniej uporządkowane - trzeci dzień migreny to zbyt wiele, zdecydowanie. Tak czy inaczej! Wracamy do fabuły, ciesząc się samym pisaniem, bez brania pod lupę składni zdań czy ilości napisanych słów - byle post był poprawny wedle regulaminu.
- Och, proszę, czyż to nie nasza bohaterka? - zagaiła, ruszając niespiesznie w kierunku Marano. Tak, tak, była już w pełni pewną, iż to ta sama istotka, która gotowa własną piersią bronić swojej mentorki. W zasadzie Gehenna nie popierała impulsywności Massacre'a wtedy,w lecznicy. Nierozsądnym wszakże posunięciem byłoby odbieranie jedynej istotki, która była w stanie utrzymać przy życiu bandę bezbarwnych stworzeń. Szybko skończyłyby się potencjalne ofiary do ponękania, prawda? Mlasnęła głucho, znajdując się już niemal przy samej lekarce, siadając ciężkim plaśnięciem na podłożu.
- Aż dziw, że możemy się tutaj spotkać - skwitowała ochrypłym, niskim głosem. I tak było o niebo lepiej, wszakże początkowo - biedna! - mówila typowo męskim głosem, z pogranicza basu. Na szczęście jako pomiot samego Szatana w stanie była modyfikować ciało wedle własnego widzi-mi-się - tym samym zmieniwszy nawet struny głosowe, bo czemu nie?
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Demon, sapnęła w myślach, kiedy tylko dostrzegła tę poczwarę. Uciekała wzrokiem w zawrotnym tempie, unikając przenikliwego spojrzenia opętanej przez nieczyste siły wilczycy. Znaczy, nie miała pewności co do płci szatańskiego pomiotu, głos jednak - choć wyraźnie obniżony i schrypnięty - świadczył o tym wyraźnie: wadera z krwi i kości. Chyba; nie znała przecież dokładnie "składu" łowczyni. Nie cierpię demonów. Piekielne stworzenia.
Cofnęła się o trzy kroki, kiedy znajoma jej wilczyca postanowiła się zbliżyć. Tuż przed tym zeskoczyła z kłody, na której dotychczas siedziała obok Frrrrfri, która - tak swoją drogą - chyba zapomniała o nas; o forum, odpisach i danej obietnicy, że będzie pobierać w późniejszym czasie nauki od Marano i szkolić na lekarza. Cóż, sprawa chyba zamknięta. Skrzydlata wilczyca zmrużyła delikatnie swe oczęta i zmarszczyła zabawnie nos, przyglądając się w pełnym skupieniu reprezentantce samego Lucyfera.
- Umm, ych? Tak, ja? - zabrzmiała odpowiedź, prezentując się niczym pytanie. W ten sposób chciała potwierdzić wcześniejsze słowa nowej rozmówczyni, które cuchnęły ironią na kilometr.
Nie czuła się źle z powodu dobrego uczynku, jaki został wpisany w jej żywot, kiedy gotowa była poświęcić się dla mentorki. Lei wszak zawdzięczała swą wiedzę, a przynajmniej jej większość. Mięśnie samicy były gotowe, by w każdej chwili odskoczyć w bok; wykonać unik, odbić się od ziemi, wzbić w powietrze, uciec przed potworem. Czekała na atak. Nie miała pojęcia, czy Gehenna przybyła tu właśnie w tym celu: by dręczyć jej niewinną duszę. Poszukiwała nowej zabawki? Och, tutaj jej z pewnością nie znajdzie.
- Echem, bardzo duży... dziw - odparła, uważając na każde wypowiedziane słowo. Z tego względu ograniczała się i udzielała odpowiedzi posługując się wyćwiczoną dla takich chwil mową lakoniczną, niemniej jednak nie były to bezmyślne gadki-szmatki. W swych zamiarach miała mądre brzmienie, bez względu na sytuację, jaka mogła się wydarzyć. - Z jakiegoś konkretnego powodu mnie znalazłaś? Szukasz ofiary, pożywienia czy kozła ofiarnego? Padło na mnie? W losowaniu czy po prostu wydałam ci się słaba? Ostrzegam cię, nie mam zamiaru ci ulec, jeżeli przybyłaś tu ze złowieszczymi zamiarami. - Marano zabrzmiała znacznie chłodniej i oschlej niż chciała. Patrząc jednak na to z innej perspektywy - musiała ukazać swą waleczną stronę; owszem, istniała takowa, o dziwo. Choć nie wyglądała, młoda lekarka także potrafiła pokazać swe pazurki.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Gehenna westchnęła, kręcąc łepetyną, dając w sposób niewerbalny upust pewnemu rozbawieniu, które - niczym niechciany i nieproszony chwast - znalazło sobie dogodny kątek w odpowiedzialnym za emocje rejonie mózgu, rozrastając się tam na dobre. Przynajmniej do chwili, kiedy sama właścicielka marnego ciała nie uznała, iż pora na solidne plewienie, by pozbyć się tego, co zbyteczne - w tym i emocji jakichkolwiek, bo i po cóż jej one? Zamiast nich zatem na facjacie opętanej pojawił się chłód, zabawnie kontrastujący z buchającymi z oczodołów płomieniami ognia piekielnego. Ładnie brzmi, choć zaiste nazwa to przesadzona, niemniej jednak - kto demonowi zabroni?
- Zabawne, jak łatwo Ci idzie wysnuwanie wniosków. Czyli z myśleniem abstrakcyjnym oraz logicznym łączeniem faktów u Ciebie nie najgorzej. Tym bardziej nadziwić się nie sposób, że samej Śmierci gotowaś pod pazury się podstawić - zaczęła obojętnie, nie siląc się nawet na to, by zabrzmieć sarkastycznie czy cynicznie. Poszczególne słowa, składające się następnie na zdania, wyrzucała z niebywałym chłodem, ot, jakoby zupełnie sucho i beznamiętnie stwierdzała znany większej lub mniejszej liczbie osób fakt. Powoli, jakoby z zamiarem budowania swego rodzaju napięcia i dodania chwili dramatyzmu, obeszła dookoła postać Marano, ostatecznie zasiadłszy naprzeciwko lekarki.
- Och, nawet nie wiesz, jak mi przykro zawsze, ilekroć spotykam takich, jak Ty. Z góry zakładacie, że jak ktoś wygląda inaczej, to od razu... jak to ładnie nazwałaś? Ach, tak! Szukają ofiary, kozła ofiarnego, pożywienia. Za chuda, na pożywienie. Za głupia na kozła ofiarnego. Za waleczna na ofiarę. Och, nie nadajesz się - jęknęła z przekoloryzowaną nutą smutku, żalu czy nawet wyrzutu - no bo, jakże tak? Demon, to od razu zły? Toż to godzi w godność demonicznej, doprawdy. Przykre, bardzo przykre.  
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
W lesie tym pojawila sie Rahi, dzieki checi znalezienia miejsca, gdzie mniej kropli bedzie opadac na jej futro. Dlaczego przyszla akurat tutaj wyjasnic mozna latwo. Juz z daleka jej wzrok przyciagniety zostal przez nietypowy kolor drzew i trawy, i wlasciwie wszystkiego. Szla niespiesznie ubita sciezka, z podziwem przypatrujac sie otoczeniu. Jeszcze nigdy nie widziala tak nietypowego miejsca. A skoro jest jedno, to na pewno musza byc inne! Jak juz jej sie znudzi siedzenie tutaj, to poszuka ich. Ale teraz zboczyla nieco ze sciezki, aby tor lotu kropli przyslonily galezie. To nie tak, ze nie lubila deszczu, albo nie chciala byc mokra. Bardziej obawiala sie, ze sie przeziebi. A ze byla raczej przezorna, a przynajmniej w tym momencie, to starala sie uwazac. Niedawno sie przeciez podziebila! Nie chciala, aby lekki katar przerodzil sie w cos gorszego. Patrzac na to teraz, utrudniloby to zwiedzanie. Musialaby wrocic do swojego domku. A tego przeciez nie chciala. Jeszcze pozniej bedzie musiala pojsc w jakies trudniejsze tereny. Ostatnio nieco bardziej postanoeila zadbac o swoj atrybut. Moze nie byla najsilniejsza, ale jednak nie byla tez dobra w zbyt wielu rzeczach. Raczej przecietna. Tylko sila sie wyrozniala. I jeszcze zapalem do nauki, bo przeciez uczyla sie dzielnie i nieugiecie na Maga. Miala nawet specjalne ksiegi do tego!
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Woho, zwiał! Miał nadzieję że na dobre. A, chwila to nie ta fabuła. Przybył w każdym razie tutaj jakiś tydzień od tamtego wydarzenia w bazie. Dla niego czas po prostu szybko leci i tyle. Basior przyjrzał się temu miejscu. Czy on je znał... to jest pytanie dla niego samego. Nie zna niestety odpowiedzi, bo już zapomniał jak wygląda całość krainy. Tzn, pamiętał poszczególne miejsca ale nie takie w których trwał krótko, czyli po 5-7 postów. Nie oszukujmy się, miał problemy z pamięcią. Przynajmniej sobie opuścił Anglię. W sumie to nawet tam tak naprawdę nie dotarł. Możecie sobie dopowiedzieć co wydarzyło się podczas tej podróży. Anyway. Może kraina nie jest znana ale tą waderę pamięta!
- Ku.. Kuvirha? - powiedział dosyć normalnie zbliżając się powoli do niej. Dawno, oj bardzo dawno jej nie widział. W sumie czy to właśnie jej nie mylił z kimś ważnym kiedyś? A potem faktycznie była ona ważna? True, ale to tam już stare czasy, pewnie nawet go nie pamięta.
Po chwili jednak ugryzł się w język i cała odwaga poszła w cholerę. Ma teraz dwa problemy. Duże problemy. Chodzi chyba głównie o to że sam nie wie co odwala w tym życiu. Niby wszystko grało a znowu coś odwalił. Pogubił się. Ale to jego wina i nie ma co się nad tym zastanawiać. Usiadł i patrzył na waderę. Nie chciał się zbliżać, a sam po chwili nawet odwrócił się i poszedł gdzieś głębiej w las. Wolał sobie po prostu odpocząć więc też i walnął się na grzbiet i obserwował niebo.
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Nie minelo duzo czasu, gdy do uszu zielonkawej wadery dotarl dziwnie znajomy glos. Zmarszczyla lekko brwi, probujac go sobie skojarzyc. Nagle odwrocila sie, by zobaczyc jeszcze bardziej znajoma sylwetke.

- Kein? - wyrwalo jej sie, ciut za pozno ugryzla sie w jezyk.

A jesli to nie on? Dawno go nie widziala. W pewnym momencie jej zycia po prostu zniknal, i bylo jej okropnie smutno. Bardzo go zdazyla polubic, byl naprawde dobra osoba. Wpierw powoli ruszyla, by obadac sprawe, a pozniej szybkim truchtem podbiegla do wilka. Zapach ja utwierdzil w tym, kim byla ta osoba. Podbiegla do lezacego pod drzewem wilka i swym wlasnym lebkiem oraz szerokim usmiechem przyslonila mu widok na niebo.

- Kein, gdzie ty byłeś? - zapytala pogodnie, starajac sie nie wydzierac mu w twarz. - Dawno cie nie widziałam!
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
W pierwszym momencie myślał że to lekka przesada. Tzn... chodziło mu głównie po głowie to, że Kuvi była dosyć niezwykłym dla niego osobnikiem. Chodzi tutaj o ten jej cały nastrój i ten entuzjazm . Nawet teraz nie przestawała go zadziwiać. Nie oszukujmy się - nie spodziewał się jej przybycia, myślał że się walnie i w końcu uśnie po czasie. Może po prostu się przeliczył w tym czasie, a może i nie.
- W ymm.. Wielkiej Brytanii. Chyba nie mówiłem tobie gdzie to jest, ale w każdym razie mogę powiedzieć w ten sposób - tak jakbyś przechodziła dwadzieścia razy krainę w tą i z powrotem. Ja to ja, znikam i pojawiam się niczym Cień, ale co ty tu robisz? Sądziłem że już nigdy cię na swojej drodze nie spotkam. Cóż, najwidoczniej się myliłem z czego się bardzo cieszę. Ale... może mi powiesz co robiłaś przez ten cały czas? I w sumie coś o sobie, co było zanim się poznaliśmy bo tego nigdy nie mówiłaś. Poza tym, klapnij sobie i tak nigdzie się stąd nie ruszam.
Niech tym razem ona się wykaże! On posiedzi i popatrzy. Post może i krótki ale mam nadzieję, że pozwoli się jakoś rozwinąć, bo Kein będzie miał dużo do gadania później, oj bardzo dużo!
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Na pyszczku Kuvi widniał typowy dla niej uśmiech - szeroki, z lekko odsłoniętymi białymi ząbkami. Z ciekawością wysłuchała słów Kein'a, a gdy wspomniał o odległości, którą - jak wydedukowała - przebył, jej oczy zrobiły się wielkie ze zdziwienia. Miała świadomość, że Kraina jest naprawdę duża! Ale przejść ją kilkukrotnie? Woah. No, ale dość zachwytów, bo trzeba udzielić odpowiedzi! Usiadła sobie, by nie męczyć nadto łapek.

- Hm, z całą pewnością nie wędrowałam tyle co ty - stwierdziła pogodnie - Poznałam kilka miłych osóbek, i nie uwierzysz! Jedna z nich przypominała człowieka, ale miała sierść! Na imię jej Jiyuu. Inną osobą był smok, trochę straszny i gburowaty, ale jak chciał, to potrafił być miły. - mówiła dalej, pełna entuzjazmu - Ech, mówiłam ci, że nie pamiętam, co było wcześniej! Moje wspomnienia z dzieciństwa zostały wymazane, a kolejnych dwóch lat nie pamiętam zbyt dokładnie. Chociaż jestem pewna, że kojarzę osobę, która dała mi księgi magii, no i jeszcze innego smoka, który był bardzo mądry! Zanim dotarłam tutaj, również znałam parę twarzy, ale dość dawno ich nie widziałam. - wytłumaczyła, mówiąc dość szybko, ale nie na tyle, by Kein nie był w stanie jej zrozumieć - Poza tym, tęskniłam za tobą. - w tym momencie jej nastawienie uległo całkowitej zmianie, odwróciła pysk nieco w bok(tak, że jedno jej oko było widoczne dla wilka), patrząc na Keina z wyrzutem.

Oczywiście, to nie tak, że była jakoś bardzo zła. Ona to ona, musiała sobie trochę ponarzekać. Nie byłaby sobą, gdyby nie powiedziała czegoś w tym stylu w tej rozmowie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Woho, czyli nadal zajmuje on pierwsze miejsce jeśli chodzi o długość podróżowania! Bardzo dobrze, bardzo dobrze.
Wysłuchiwał jej słów bardzo uważnie. Sądził nawet, że dosyć mało powiedziała, nie wierzył ten wilk, że tak mało wydarzyło się przez ten czas u niej, ale dobra, nie będzie przecież jej szpiegować bo to już byłoby przesadzone nawet jak na niego. Przy pierwszym imieniu wymienionym jedynie się złapał za łeb. No tak... Onju, w sumie czego się tak spodziewać.
- Znam Ongaku, czy jak ty ją wolisz zwać "Jiyuu". Fakt, prawie kobieta ludzka... tyle, że futrzasta heh. - powiedział po cichu, takie lekkie wtrącenie jeśli chodzi o początek wypowiedzi.
Tak, początek ponieważ do samego końca potem już milczał. Nie znał kompletnie żadnych smoków, a przynajmniej takich które nie próbowały go zabić. Był jeden, ale imienia jego już nie pamięta tak samo jak paru osobników z tej Krainy. Szczerze, jakby spotkał parę starszych znajomości to pewnie by ich już kompletnie nie rozpoznał. Był zbyt skupiony na swoim życiu i podróżach żeby w ogóle przejmować się takimi rzeczami. Dla osób co myślą że to egoistyczne - spójrzcie na samych siebie!
Wilk pamiętał tylko wspomnienie o tym, że nie pamiętała niczego sprzed cóż, ich poznania, ale nie pamiętał tego faktu na tyle dobrze żeby go sobie teraz przywołać. Musiała to powiedzieć, bo ten by tego na pewno nie zapamiętał.
Mag... mag... czy on jakiegoś znał... Chyba najwyżej byłą Alfę Ognia. Tak, to albo był on albo ktoś kogo Kein nie zna. Teraz user sobie przypomniał, że na forum jest wiele rang a tak naprawdę ten basior widział jedynie łowców, demonów i wojowników. Władzy się nie wspomina, bo to takie... zbyt oczywiste, że się spotka prędzej czy później. No jeszcze dwóch lekarzy ale ciężko nie poznać idąc do lecznicy wiele razy.
Uch, smoki.. jak on nie lubił tych stworzeń. Nie to, że były paskudne, po prostu zbyt wiele razy mu się naprzykrzyły kiedy nie powinny. Ale o to już mniejsza. Przy jej ostatnich słowach serce mu się trochę skruszyło. Nie... ktoś faktycznie to powiedział? Cóż...
- Cóż, ja za tobą także. Wiem, spieprzyłem znikając na tak długi czas ale cóż, mnie upilnować z czymkolwiek jest trudno, o ile w ogóle jest to możliwe. Taka już niestety moja natura. - powiedział z skruchą początkowo, następnie zmienił ton na spokojny i beznamiętny.
Nie był jakiś.. zdziwiony, że takie spojrzenie było. Już nie pierwszy raz takie coś widzi, ale fakt należało mu się. No i nie należało mu się nic poza tym tak naprawdę patrząc na ogół tego co robił przez ostatnie 2 lata na tym forum. Za takie coś to na stos z nim! Ale mniejsza, nie chodziło o niego tutaj głównie. Wilk wstał i podszedł jak najbliżej wadery patrząc jej się w oczy. Wiedział czego nie lubiła, więc to wykorzysta. Zobaczy przy okazji czy się zmieniła. Nie robił nic innego. Jedynie patrzył, wbijał swój wzrok w jej oczy.
Sponsored content