Wieś pod lasem - Wyprawa Taharakiego

Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wieś pod lasem - Wyprawa Taharakiego Stara__podlaska_wies

Wieś. Niewielkie domy, stojące dość daleko od siebie, by nie tworzyć miasta i dość niedaleko, by można to było uznać za wieś. Stojące wzdłuż jednej drogi, właściwie. Oczywiście, parę domków stoi kawałek dalej, ale... Głównie stoją przy drodze. Drodze nie zasługującej na to miano, wyjeżdżonej i wydeptanej po prostu.
Wszędzie dookoła pastwiska i gospodarstwa. Tu jakieś krowy, tam konie... Kurczaki, kaczki, indyki, kozy, króle. Standardowa wieś. Zwyczajna.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
{btw tutaj ciemność i mrok także obowiązują, si? }

Od strony lasu w kierunku wsi skradał się rosły basior. Swoje lata już miał, o czym świadczyć zapewne mógłby fakt braku jakiejkolwiek sprężystości w stawianych przezeń krokach - gdyby jeno nie fakt, iż wilk ten nawet za młodu nie dbał o to, aby łapo lekko stawiać. Stąpał głośniej od większości łowców, a mimo to swego czasu sprawdzał się jako ich dowódca - szło mu nawet nie najgorzej. Kiedy trzeba bowiem, potrafi wykrzesać z siebie nieco więcej wyczucia niźli śladowa ilość, którą to zwykł używać na co dzień. Teraz jednak nie baczył na ciężkość łap, swobodnie na podłoże opuszczanych. Skrzydła jego trwały przyklejone do pleców, coby dodatkowej sensacji nie wywoływać - w końcu, jakby nie patrzeć, zakradający się do wsi psowaty nie jest niczym niezwykłym; psowaty obdarzony dodatkową parą kończyn, będących nietoperzowymi skrzydłami - już owszem.
Po co tam lazł? Jaki był jego cel? Sam nie był do końca przekonanym. Prawdopodobnie chodziło o ciekawość - bo i atrakcyjne, pasące się swobodnie kąski nie stanowiły jakiejś szczególnej atrakcji dla pozbawionego smaku samca. Dobrze, że zachował się zmysł powonienia - inaczej jeszcze by zwariował na stare lata! Nieco jakby niepewnie przystanął w okolicy jednego z domków, znajdującego się nieopodal lasu. Nastawił czujne uszyska, poruszał ostrożnie nozdrzami, starając się wyłapywać jak najwięcej bodźców, ułatwiających przetrwanie.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ano, obowiązują. Ciemno, zimno i do domu daleko. Ciemno, mróz. Nie bardzo wiadomo nawet, po czym idziesz, bo nie widzisz własnych łap. Nic prawie nie widzisz. Może tylko blask paru okien, zbyt słaby i rozproszony, by w jakikolwiek sposób pomóc.
Chlap, chlap, chlap.
Czujesz coś mokrego pod łapami. Węch podpowiedzieć ci może, że właśnie wpakowałeś się w sam środek kałuży.
Gdzieś daleko, w jednym z większych gospodarstw, rysujących się ciemnym konturem na tle nieba, odezwał się samotny pies, smętnym wyciem manifestując swój smutek. Ciężkie jest życie łańcuchowego Burka...
Oprócz tego spokój, cisza.
Co zrobisz?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Zaklął siarczyście pod nosem, kiedy stanął w czymś mokrym. Pochylił łeb ku łapie, obwąchując ją dokładnie. Na całe szczęście nie był to krowi placek. W zasadzie niepotrzebnie nawet sprawdzał, bo w końcu krowi placek wyczułby i bez większego zastanowienia. Padało. Jak widać nie tylko wśród wilczej braci mamy załamanie pogody, lecz i u ludzi te same zjawiska zaszły. Ludzie też świetnym wzrokiem nie grzeszą, a latarka ma swój zasięg oraz pole działania. Widział już ludzi z tymi światełkami, więc mógł podejrzewać, że i ci tutaj do tego narzędzia się uciekną. To wcale nie zmniejszało jego przewagi: miał ponadprzeciętny węch, do tego potrafił latać i miał mocne kły oraz pazury. Słuch także posiadał lepszy od przeciętnego człeka. Jakoś to będzie. Najwyżej ucieknie - lecz czy nie okryje się wtedy hańbą?
Odstawił, nieco uspokojony, łapę obok kałuży, strzygąc uchem. Pies. Po co się drze? Nikt go nie ucisza, światła się świecą - chyba mamy tę porę doby, którą jeszcze niedawno można było śmiało dniem nazwać. Po polach ludzie raczej się nie kręcą, nie po ciemku. Z resztą wszystko, czego zebrać nie zdążono, pewnie już zamarzło i nie nadawało się do niczego. Userka nie wie, bo niestety miastowa od lat, jednak logika tak by podpowiadała. Był koniec października, zatem większość prac na pewno już dawno za rolnikami. A może tak na grzyby?
Rozejrzał się, jednak na niewiele się to zdało. Odruch. Oko przez ten czas nieco do mroku się przyzwyczaiło, owszem, jednak nadal był tylko wilkiem - do sowy mu bardzo daleko. Do nietoperza także, a szkoda, bo echolokacja mogłaby się przydać. Teraz stawiał już ostrożniej i ciszej łapy, zakradając się do jednej z chat. Gdzieś tam dotarło do niego gdakanie kur, może tak coś zjeść? W zasadzie dawno o to nie zadbał, może jak wystarczy czasu. Na razie dziwna siła pchała go w kierunku podwórka, zatem postanowił wykonać podkop pod ogrodzeniem. Zaszedł od tyłu chatki, po co kusić los? Uszy i nozdrza rytmicznie się poruszały, starając się w miarę szybko wyłapać ewentualne zagrożenie. Zdawał sobie sprawę, iż ludzie pod poduszkami mogą trzymać strzelby - a jakoś niekoniecznie chciał skończyć jako niecodzienny dywanik pod kominkiem.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Kiedy ostatnio sprawdzałam, Taharaki nie miał języka. Czyżby coś się zmieniło? Jak kląć bez języka? I to jeszcze pod nosem?
Uciszanie wyjącego psa? Na wsi? Pozwolę sobie wyprowadzić cię z błędu. To nie blok. Tu odległość jest większa, a dźwięk tłumią ściany. Nikt więc nie przejmuje się wyjącymi, szczekającymi, śpiewającymi rocka psami. Komu by się chciało wychodzić z ciepłego domu, po ciemku iść podwórzem, na którym z pewnością znajdzie się prezent od jakiegoś zwierzaka. Może i śpią z strzelbami pod poduszką, ale nie wychodzą specjalnie chętnie.
Latarek też nie używają. Userka wie o tym najlepiej, co rano zmierzając po ciemku kilometr na nyskę, która raz dziennie dowozi ludzi do granic... Nie, to jeszcze nie będzie cywilizacja. Niestety.
Ale dość o userce. Wróćmy do fabuły.
Pies przez jakiś czas jeszcze wyyyyył smętnie. Potem umilkł. Ciężkie jest życie łańcuchowego Burka... Ale trzeba oszczędzać gardło, by móc często o tym opowiadać.
Ziemia, rozmoczona ostatnim deszczem, ustępowała łatwo. Płotek jednak, niezbyt stabilny, stojący bardziej na słowo honoru, ot, paliki wbite w ziemię, przechylił się w stronę naszego wilka z niezbyt głośnym skrzypieniem.
Jeszcze trochę i przewróci się, umożliwiając wejście na teren gospodarstwa. Stary płotek, zgniły. Cóż się dziwić?
I co teraz?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Userka jako dziecko była więc na zupełnie innej wsi, bo pamięta doskonale gniew ciotki, kiedy biedny [tu powinno być imię kundelka, który userce uratował życie, lecz którego nie udało jej się zapamiętać na tak długi okres]. W każdym razie Tahaś też był na tamten wsi, skąd i jego przypuszczenia. Dodatkowo... fakt, ozora nie ma. Jednak by zakląć, wcale nie trzeba wymówić czasami jakichkolwiek słów. Sama userka rzadko używa znanych określeń, bełkocząc i mamrocząc cokolwiek. Uznajmy zatem, że dźwięk, który wydał, a który opacznie nazwany został zaklęciem, był nieskoordynowanym warkotojęknięcioczymkolwiekinnymwydanymbezużyciajęzyka. Czuję się jakbym pisała niemieckie słówko, nieważne.
Z jednej strony przewrócenie płotka ułatwi dostanie się na owe podwórko, z drugiej zaś mogłoby przykuć czyjąś uwagę. Błoto. Może uda się wszystko zorganizować tak, by upadający kawałek spróchniałego drewna nie narobił hałasu? Tahaś rozejrzał się, lecz dostrzec zbyt wiele nie mógł. Przerwawszy kopanie poruszył nozdrzami, zapraszając doń pobliskie zapachy. Ktoś gotuje coś dobrego? Albo to jeno złudzenie? Och! Nieistotne! Tah, skupże się. Dwoje radarów z wolna poczęło kręcić się we wszelkie możliwe strony, wyłapując rozmaite dźwięki.
Uznał, iż zagrożenia nie ma na tyle blisko, aby się solidnie przejmować. Na razie, przynajmniej. Powrócił do kopania, starając się jednocześnie, by upadający ewentualnie płotek nie spadł na niego. W razie czego, jesli będzie dostatecznie blisko pokonania przeszkody, naprze na drewniany kawałek ciałem, by sobie dopomóc. Byle się go pozbyć. Skoro nie dołem, można i powierzchnią - byle na podwórko!
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Będzie krótko, bo przy zarywaniu nocy pisanie esejów jakoś nie wychodzi. Chata wolna, trzeba korzystać. Tylko że wraz z upływającym czasem znika również wena na posta i jakakolwiek spójność... No cóż. Lepszy post pisany na półśpiąco, niż żaden, hmm?
Zajmijmy się więc fabułą. Krótko, zwięźle i na temat, a może uda się zawrzeć w poście jakąś tam spójność tudzież sens.
Niestety, nikt nic nie gotuje. Wokół pachnie... No... Wsią. Nawozem, mówiąc ładnie. Końskim, krowim, wszelkiego ptactwa, królików i co to tam jeszcze się po okolicy kręci. Do tego zapach mokrej ziemi, zapach zbutwiałego płotku, wszechobecna woń człowieka... No, to chyba tyle. Niewiele, ale... Cóż, na wsi zazwyczaj mało się dzieje.
Dźwięki...
Kury nie milkną nigdy. Podobnie gołębie, buszujące wszędzie myszy... Nic ciekawego. No, może krowa muuuucząca w jednej z zagród.
Ziemia ustępuje łatwo, płotek stopniowo się przechyla...
Jest już tak nisko, że Taharaki bez problemu dosięgnie górnej krawędzi.
Co dalej?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Odsunął się staruszek nieco od spróchniałego kawałka drewna, które poddawało się z wolna podmokłej ziemi i łapom samca. Zmierzył spojrzeniem coś, co niedawno jeszcze było elementem płotka, a teraz zaś wyglądało jak wolno stojący, niezależny oraz pozbawiony jakiegokolwiek wigoru, niedbale w podłoże wbity pal. Przeciągnął się z cichym strzyknięciem błagających o litość, niemłodych już stawów. Wykonał jeszcze kilka kroków w tył, aby nabrać nieco prędkości. Mógłby pójść na łatwiznę i nad płotkiem przelecieć, niemniej jednak godność samca nie pozwalała mu na aż tak wielkie ułatwianie sobie sprawy. W końcu może skrzydeł będzie potrzebował bardziej w późniejszych fazach owej wyprawy, a szkoda byłoby poranić je i umęczyć mięśnie już na samym wstępie. Nabrał prędkości i zamierzał - w ramach wilczego parkour'a - pokonać płotek, skoczywszy dość wysoko i odbijając się ewentualnie tylnymi łapami od górnej jego krawędzi przedostać się na drugą stronę. Był przygotowany psychicznie na ewentualność, jakoby kawałek nadgniłego już i osłabionego czasem drewna ułamał się tudzież całkowicie przewrócił się pod naporem ciężaru samca, więc tego typu zdarzenia nie powinny aż tak dziadka naszego zaskoczyć. W razie zagrożenia ucieknie się do wsparcia ze strony lotek, trudno. Osobiście Taharaki wysoko cenił sobie wysiłek, wkładany w działania. Nie był wyznawcą zasady: jak zarobić, aby się nie narobić; satysfakcję z uzyskanych dóbr czuł jedynie wtedy, kiedy miał poczucie, iż włożone siły są wymierne do efektów tychże właśnie.
Następnie rozejrzałby się po podwórku oraz powęszył nieco, nim ostatecznie zadecydowałby, co dalej.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Kopnięty przez przeskakującego wilka płotek przewrócił się całkowicie, nie wpłynęło to jednak zbytnio na trajektorię skoku. Przeskoczył bez problemu, miękko lądując po drugiej stronie.
Hmm... Popraw mnie proszę, jeśli się mylę, ale czy nietoperze skrzydła nie są łyse? Znaczy to tyle, że nie posiadają pór, a błony. Skoro nie posiadają piór w ogóle, jak mogą posiadać lotki? Bo lotki, o ile dobrze się orientuję, to te długie pióra na brzegu i końcu skrzydła, umożliwiające lot. Hmm?
Możliwe, że się mylę. W końcu zdarzyło mi się przespać parę(naście) lekcji biologii i o skrzydłach, piórach, ptakach i jajach wiem niewiele.
Wracając: na podwórzu raczej spokojnie. Z jednej strony dom, z drugiej stodoła z dobudówką. Z dobudówki właśnie nieustannie dochodzi głos kur. Z trzeciej strony stajnie i zagrody. Dodatkowo przy jednej ze ścian domu drewniane klatki około półtora metra nad ziemią. W nich siedzą pasztety i pieczenie, strzygąc długimi uszami i chrupiąc ziarno oraz trawę.
W stajniach śpią smacznie konie, z grzbietami obolałymi od pracy. Obok nich krowy, pomuukujące od czasu do czasu. Na dachu stodoły stalowa klatka z domkiem, a w klatce gołębie. W stodole oprócz tego kaczki, zagroda z kozą, oraz łaciata kocica z młodymi. Kocur, niecnota, zapodział się gdzieś, na panienki poszedł, znów go nie ma...
Gospodarstwo jak każde inne. Uwaga pod łapy, tu bowiem wdepnąć można w masę nieprzyjemnych rzeczy.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Mówiąc 'lotka' (pisząc) mam na myśli nie pojedyncze pióro, lecz całą kończynę lotną. Masz rację, lotka jako tako jest piórkiem. Może to nie jest w pełni poprawne, niemniej pomaga choć nieco eliminować powtórzenia. Ot, skrót myślowy. Sporo osób się doń ucieka.

Taharaki, olaboga!, nie był zainteresowany zwierzętami. Nie wiedzieć, dlaczego, dziwna siła nakazała basiorowi ruszyć ku ludzkiej chacie, ignorując z góry lokale zajęte przez inne gatunki. Skrzydła trwały ciasno przyklejone do samczego grzbietu, natomiast ogon sterczał nieco uniesionym, łeb zaś trzymany był nieco niżej, niźli zazwyczaj. Przypominał nieco widok znanego z filmów przyrodniczych drapieżnika podchodzącego ku ofierze, chociaż - na razie, przynajmniej! - Tahi polować na nikogo nie zamierzał. Do domu też nie wejdzie, bo jakże tak bez zaproszenia? Obszedł chatę trzymając się samej ściany, bokiem swym niemalże o niego pocierając. Nastroszone uszy starały się wyłapać wszelkie dźwięki, wyróżniając z całej mieszaniny hałasów te odgłosy, które mogłyby sugerować, co czynią ludzie - o ile w ogóle znajdują się w budynku. Podobnie jak i nozdrza, które pochłaniały odważnie wszelkie zapachy. Gdyby tylko znalazło się jakieś okno, do którego sięgnąłby... Albo takie, pod którym znajdowałaby się skrzynia czy cokolwiek, na co mógłby się wspiąć - wtedy, poza wąchaniem i słuchaniem, podpatrzyłby też nieco.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Post z fona postem lepszym niż żaden - oto hasło tegorocznej akcji antyszlabanowej.
A więc lotki lotkami, userka czegoś się jednak nauczyła. Czas zacząć sypiać na historii, a nuż widelec i dwie łyżki pomoże? Chociaż... Na historii świetnie się pisze sms'y. Nie ma co marnować czasu na spanie!
Dom, ludzie, dźwięki, da?
Okien mamy pięć. W dwóch świeci się światło, przy jednym stoi koryto. Pełne lodowatej wody, oczywiście. Pływają w nim małe czarne rybki, długości palca mniej więcej. Nie mam pojęcia, po co. Ale jak jest gospodarstwo sąsiada userki,to rybki pływają w korycie zawsze. Konie jakimś cudem ich nie wypijają. Może rybki są po to, by kamienne koryto nie obrosło glonami?
Trudno stwierdzić.
Co do dźwięków... Pod jednym z ciemnych okien słychać donośne chrapanie. Pod dwoma pozostałymi cisza. Przy jednym z oświetlonych charakterystyczny zgrzyt ostrzonych noży, przy drugim (przy którym stoi koryto) cisza. Ale jakie zapachy... Ktoś parzy kawusię! Wypiłoby się taką, co?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Jeśli chodzi o mnie - nie stresuj się, nie spiesz czy nie denerwuj bez potrzeby. I tak nie ma z kim fabulić, Tah wolne miejsca ma - zatem nie spieszy mi się w ogóle. Wiem, jaką udręką może być pisanie z telefonu...
Zabawne. Userka post odczytała ładne kilka godzin temu, doglądając na moment forum. Czytając linijkę o kawusi odruchem zerknęła na kubek tegoż właśnie płynu, zaparzonego raptem kilka minut wcześniej. Nie było rady, trzeba było się uśmiechnąć. Taharaki jednak kawy nie pijał, chociaż zapewne jej aromat drażnił sprawny (na szczęście) zmysł węchu. Oblizałby lubieżnie kufę - gdyby tylko miał czym. Chrapanie. Noc? Ktoś odsypia ciężkie czasy? W końcu w nocy nie ostrzy się... czego? Tego Tahaś nie wiedział. Zmrużył oczy, skupiwszy się na wyróżnieniu owego dźwięku, co wcale nie było trudne z racji na raczej lichą konkurencję w tejże kwestii. Coś ostrego. Sensowne, prawda? Najpewniej jakaś broń, ludzie tylko to potrafią robić. Krzywdzić i mordować. Z jego gardła dobył się stłumiony warkot (matko, userka za każdym razem sprawdza, czy do wydania danego dźwięku potrzebny jest ozór - zabawnie wygląda podczas warczenia na monitor, istotnie), a ciekawość wzięła górę nad obawą zimnej kąpieli. Najprawdopodobniej brzegi koryta mogą być mokre, co za tym idzie śliskie. Nie są także na tyle szerokie, aby spokojnie pomieścić niemałego raczej wilka. No i skrzydła - zawadzają. Jednakże Tahaś podjął próbę wspięcia się do okna, by zobaczyć, co tam w świetle majaczy. Nie wystawiłby od razy całego łba, a raczej stopniowo prostowałby się i wyciągał ku górze, coby w razie czego wziąć odwrót i schować czerep, np. w przypadku, gdyby człeki akurat zamierzały zerknąć przez okno.
Pikawa waliła mu niczym oszalała, jednak nad oddechem zapanować zdołał. W końcu jako nie najgorszy tropiciel musiał radzić sobie z emocjami. Podczas łowów bardzo łatwo i szybko można z drapieżnika stać się ofiarą, wiedział o tym aż nazbyt dobrze.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nie pisać nie potrafię, więc cóż...
Będzie krótko, zwięźle i na temat, ok?
Nieszczęśni ludzie mieli i bez ciemności problemy z rytmem dobowym. Teraz, gdy ciemno... Cóż, każdy żył swoim rytmem. Dla jednych był czas na sen, dla innych na pracę.
Wróćmy jednak do Taharakiego. Na razie idzie mu łatwo, choć w jednej chwili był zagrożony kąpielą, utrzymał równowagę. Udało mu się zajrzeć.
Co zobaczył? Człowieka siedzącego przy ławie i ostrzącego długi rzeźniczy nóż. Na ławie leżało kilka sierpów, noży, ostrz od kos i innych narzędzi tnących, czekających na naostrzenie. Człowiek był pochłonięty swoją robotą, nie patrzył w okna.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Taharaki odczuł swego rodzaju niepokój, kiedy łapska jego zdawały się osunąć w głąb koryta. Na szczęście refleks, będący zaiste pozostałością po dawnych czasach, pozwolił w porę podjąć próbę odpowiedniego balansowania ciałem, coby ostatecznie uniknąć kąpieli. Odetchnąłby zapewne z ulga, jednakże nie miał na to czasu. Poza tym nie mógłby sobie pozwolić, by ktokolwiek go namierzył. Mrok, mrokiem, jednak nadal pozostawał tutaj nieproszonym gościem, a wiemy, jak prości ludzie ze wsi (a przynajmniej ci stereotypowi) zwykli traktować intruzów. Przycisnął mocno skrzydła do siebie, by zajmować jak najmniej miejsca. Z drugiej jednak strony, nieco trudniej było mu utrzymywać zdobytą w tak mozolny sposób równowagę. Nieważne. Byle nie spaść, nie narobić hałasu, nie sprowokować dwunogów do ataku. Tak cholernie podoba mi się ta wyprawka, że mam momentami ochotę celowo przedłużać.
Samiec zajrzał w końcu przez okno, przekonany o tym, iż nawet uda mu się nie wpaść do koryta. Widok ostrzonego właśnie, niemałego noża z pewnością nie podziałał kojąco na nerwy emeryta. Może nie powinien był się tutaj zapuszczać? Od kiedy staruszek był tak bardzo ciekawski, by pchać się różowym kreaturom w łapska? Spojrzenie na stół: nie, nóż nie był sam. Cały asortyment, wystarczający do wymordowania całego lasu, nie tylko jednego psowatego. Zaklął w myślach na człowieka, potem zaklął na samego siebie, a następnie zaklął na koryto, z którego wypadałoby zejść. Odsunął się nieco na bok, stając na jego krańcu. Gdyby był człekiem, odwróciłby się i po sprawie. Jednak jako że był jeno wilkiem, opierającym się przednimi łapskami na murze domu, nie było to wcale takie proste oraz oczywiste. Tak więc podjął próbę przemknięcia na lewy kraniec poidła, niczym Indiana Jones wspierając się wciąż przodem cielska na ścianie. Dopiero potem spróbował zeskoczyć, czyniąc coś na kształt przerzutu przez lewą łopatkę; ot, zeskoczył w bok, obracając tułów tak, by wylądować na łapach.
Co dalej? Przecież nie wejdzie do człowieka przez drzwi. Nie miał podarunku! Niemniej jednak do wyżej wspomnianego wejścia się zakradł, aby zaraz przystawić doń pazury i podrapać kilkukrotnie po drewnie (chyba?), co z pewnością dawać mogło niekoniecznie przyjemny dźwięk. Zaraz też odskoczył w bok, w tę stronę, gdzie drzwi miały zawiasy, by podczas ewentualnego otwarcia ich ukryć się za nimi. Albo dostać nimi w pysk, różnie bywa...
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Koryto było śliskie... A ze złożonymi skrzydłami Taharaki utrzymać pionu nie zdołał niestety.
Chlup!
Tylne łapy wilka straciły przyczepność i wjechał zadem do lodowatej wody. To nie było miłe... Ani dla niego, ani dla pływających w korycie rybek. Cóż... Raz na wozie, raz pod wozem.
Skrobanie w drzwi faktycznie brzmiało niezbyt miło. Człowiek najwyraźniej je usłyszał, bo rozległy się w domu głośne kroki. Po chwili drzwi się otworzyły, ciemność rozdarł snop światła. I nie, nie z latarki. Z czegoś na kształt lampki na korbkę. Człowiek przez chwilę oglądał w zimnym, niebieskawym świetle podwórko. Potem wyszedł, kierując się do stajni. Coś tu się kręciło i drapało w dzrwi. Prawdopodobnie pies. Należy sprawdzić, czy czegoś nie zagryzł. Wypadałoby też go znaleźć, by wiedzieć, komu rano wysłać paragon...
Taharaki, ukryty w cieniu i nieruchomy, został na razie przeoczony.
Co zrobisz?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Tahaś wykrzywił wargi w pełnym złości grymasie, kiedy zad jego został narażony na kontakt z lodowatą cieczą. Nie przejął się ni spłoszonymi rybkami, ni nawet chlustem - który z pewnością upadkowi temu towarzyszyć musiał. Jedyne, co go interesowało, to mokra dupa w połączeniu z zimnym otoczeniem, nieszczególnie to przyjemne. Począł niemal od razu szorować łapami po śliskich bokach, coby jakoś (pokracznie, bo się zezłościła, biedaczyna) wydostać się z koryta. Innym razem wyjdzie. Nigdy nie widział w sobie dobrego cyrkowca.

* * *
Człowiek! Jest! Naiwne to, jak zwykle... Szybkie spojrzenie na jego ręce. Wolne? Ma broń? Światło. Światło chyba nie jest zabójcze? Powoli ruszył zatem za nim, zakradając się ostrożnie. Pech chciał, iż powróciły wspomnienia, bolesne obrazy minionych lat. Tyle zła zaznał on oraz jego rodzina ze strony dwunogów. Nienawiść do tych różowych pokrak na moment zawładnęła ciało wilka i - nim zapanował nad gniewem - skoczył na człowieka, wgryzając mu się w pośladek czy udo, trudno stwierdzić precyzyjnie, gdzie wylądowały kły samca. Nie został tam jednak zbyt długo, bowiem człek w obronie na bank zdzieliłby lampą łeb biednego latacza, więc zamiast podskubać jeszcze nieco, na jednym ukąszeniu się skończyło. Tahaś podjął próbę odskoczenia, zanim dwunożny zareaguje.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Człowiek wrzasnął, a lampa przemknęła w miejscu, gdzie przed chwilą Taharaki miał głowę.
Na głos człowieka wszystkie psy we wsi się rozszczekały, wyrwane ze snu.
Z domu wypadła kobieta, niezbyt pewnie trzymając... Patelnię? Cóż, pierwsze, co jej w ręce wpadło. Rzuciła tą patelnią w miejsce, gdzie spodziewała się zastać wilka. Darła się przy tym jak głupia.Facet wrzeszczeć za to przestał i trzymając się za ugryzione miejsce ruszył w kierunku domu. Tam czekała na niego wiatrówka, z której będzie mógł zastrzelić tego okropnego psa... Psa ze skrzyd£ami. Szedł wolno, utykając.
Post krótki i tragiczny... no cóż.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Patelnią można narobić sporo szkody. Nie strzela może nabojami, nie pluje prochem - ale jest twarda i mocna. Userka mimo woli przed oczy przywołała "Zaplątanych", bo i cóż się jej dziwić, kiedy bajki są większością jej wolnego czasu. Były, zanim padł laptop. W każdym jednak razie:
Tahaś nie bardzo wiedział, co począć. Podjął próbę uskoku przed patelnią. W zasadzie nie wiedział, co to było, ale instynkt nakazywał unikać wszystkiego, czemu nadano jakikolwiek pęd - a co zmierzało ku jego mordzie.
Podpowiem: ranić można, Tahi struga bohatera. *zerka na własne pola profilu, zdaje sobie sprawę, że nie działają przychylnie na atrakcyjność wyprawy*

* * *

Kiedy mężczyzna ruszył ku drzwiom, stary wyga domyślił się, iż z pewnością nie trzyma w domu prezentu powitalnego na wgryzające się psowate. Postanowił zatem nieco dotarcie do chałupy utrudnić, rzucając się na łydkę człeka. Jeśli wyrżnie na pysk, będzie zabawnie, a i sam Taharaki się pobawi! O żesz kurtka na wacie (mama userki serio tak mówi...), skąd tyle bestialstwa w byłym Becie Nocy? Czemu znęca się nad biednym, niewinnym i względnie (na razie!) bezbronnym człowieku? Przecież prosty wieśniak nie wyrządził mu krzywdy. Jedynie jego koryto (koryto jego krów, koni) zmoczyło mu zad. Jak śmiał nalać doń wody?

Tak, tak. Weny totalnie brak - jednak odpisać wypadało. Wybacz, poprawię się.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Odzyskawszy chwilowo komputer...
Ano, i mnie właśnie ten film się przypomniał, gdy dodawałam patelnię do tej wyprawy. Patelnię, która  trafiła Taharakiego w bark. Oj, będzie siniak... Jako, że była to patelnia z Tesco, rączka odpadła i poszybowała w ciemność. Nie kupujcie nigdy patelni w Tesco. Są do kitu.
Kobieta darła się dalej w najlepsze, chrypnąc już z wolna.
Człowiek zachwiał się, gdy "psie" kły ponownie wbiły się w jego nogę. Zachwiał się, usiłując złapać równowagę. Rękoma przy tym machał jak wiatrak, a lampa raz po raz przelatywała niebezpiecznie blisko łba naszego bohatera.
Co teraz?
A przysięgłabym, że się przelogowałam... Wybacz.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Nie ma sprawy. Wybacz zwłokę, ale przez weekend mało byłam przy kompie. Już nie chcę zasłaniać się brakiem weny - bo to brzmi z pewnością jeszcze bardziej żałośnie.

Cios w bark nieco zmieniłby trajektorię jego lotu, gdyby Tahaś leciał. Jednakże ten trzymał się łapsskami podłoża, więc jedynie nieznacznie oraz na krótką chwilę go przystopowało, niejako wytrącając z narzuconej sobie pozycji. Kiedy już ją odzyskał, zdawało się, że wszystko wraca do porządku.
Co miał zrobić? Mógłby szarpać, targać, wgryzać się, miażdżyć, próbować przewrócić... Jednak latająca lampa, przebijająca ciemność obok łba samca, mogłaby nieopacznie oraz nieprzyjemnie trafiając w jego czerep. W końcu nawet dwunogi nie są tak tępe, aby wiecznie pudłować. Kiedy jednak go puści istnieje szansa, iż przepłaci to jeszcze mniej przyjemnie, niźli zebraniem lampą po głowie. Śrut w tyłku też z całą pewnością nie jest niczym miłym. Ognisty patyk, pewnie i tutaj ludzie za głupi, by radzić sobie bez niego. Kątem oka zerknął na kobietę. Nie sprawiała wrażenie groźnej od momentu, gdy pozbyła się... tego-czegoś-czego-Tahi-dotąd-nie-znał. Krótka analiza sytuacji.
Puścił nogawkę czy łydkę, bo w coś tam wgryźć mu się udało. Odskoczył sprawnie (miejmy nadzieję), bo nie ma pewności, czy człowiek nie ma nawyku kopania czy wyrzucania nieskładnie nogami z zamiarem trafienia czyhającego za nim niebezpieczeństwa. Odskakując - przy okazji - ruszył w stronę kobiety, z głuchym i zniekształconym warkotem. Ślina toczyła się z jego pyska (bo w końcu ślinianki nie znajdują się tylko na języku, jeśli userka dobrze pamięta?), zjeżone futro stanęło dęba od karku po niemal kraniec ogona. Machnął skrzydłami, ze dwa razy uderzywszy nimi powietrze, by sprawić wrażenei większego, może bardziej groźnego. Mięśnie napięte, gotowe do ataku, zaś tempo, które narzucił sobie zmierzając do Pani Człek, należało do wolnych; tych z rządu - powiedzmy - trzymających w napięciu. Znacznie przyjemniej znęcać się nad tymi, którzy okazują większą dozę bezradności czy przerażenia.
Uszy nastawione, ot, jakby nagle facet wybiegł ze strzelbą. Albo innym pieruństwem. Cholera wie, co dwunogom przyjdzie do łba. Starał się być czujnym, lecz ile z tego wyjdzie - się okaże. Położenie wydzierającej się kobiety powinien określić z nienaganną niemal dokładnością - jeśli znajduje się ona zbyt daleko, by dostrzec jej sylwetkę.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Człowiek upuścił lampę, a następnie, utykając, podążył do chałupy. Podążał dość powoli... Cóż. Dotarł do drzwi w końcu i wsparł się o nie, łapiąc oddech. Z dwóch ran ciekła krew.
Zajmijmy się lepiej więc kobietą. Gdy zobaczyła, że potwór zbliża się do niej, oniemiała. Zamiast dotychczasowego krzyku popiskiwała tylko cicho przy każdym z urywanych, krótkich wydechów. Zaczęła się nieporadnie i powoli cofać, lecz bardzo szybko się o coś potknęła lub pośliznęła. Upadła. Próbowała się odczołgać...
Taharaki odczuć mógł całkiem mocne uszczypnięcie w jedną z tylnych łap. Tłusty jamnik przybiegł nie wiadomo skąd, gotów bronić swej kochanej pańci. Światło lampy odbijało się na wyszczerzonych ząbkach i medaliku przymocowanym do obróżki. Gdyby wilk umiał czytać (bo kto go tam wie, czy umie), mógłby odczytać imię odważnego obrońcy. Imię to, wygrawerowane na pseudozłotym metalu, brzmiało "Pimpuś". Jak koń Śmierci, jeśli ktoś czytuje Pratchetta.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Czytać Tahaś potrafi, tylko problem pojawia się natury nieco innej - czy ludzie pisząc stosują ten sam język, którym posługują się wilki? Wątpliwe, skoro słów wymawianych także zwyczajowo się nie pojmuje. Zatem imienia jamnika nie poznał. Jamniki są wredne, to prawda. Taharaki łeb swój odwrócił, dostrzegając psa. Niedużego, grubego - raczej na obiad się nie nada. Podjął więc próbę takiego manewrowania ciałem oraz machnięcia skrzydłami, aby zdzielić tłuściocha przez łeb, wyswobadzając się z uścisku szczęk psakupowanegonametry.

Poza tym wilk zatracił zainteresowanie kobietą. Stała się nagle jeszcze bardziej bezbronna oraz przerażona. Honoru nieco miał, zatem mimo ogólnej nienawiści do ludzi uznał, iż 'kobiecie wystarczy', by zaraz przenieść uwagę na mężczyznę. Z gardzieli basiora wciąż dobywał się głuchy warkot, zniekształcony nieco na skutek braku ozora. Ogólne zamieszanie przywołało na pomoc jeno kundla, któremu obce było słowo 'dieta'. To wzmogło niechęć Taharaki'ego do gatunku ludzkiego. Każdy zainteresowany własnym zadem nie przejmuje się losem sąsiada. Nie słyszy nawoływań kobiety ani przekleństw kąsanego mężczyzny. Cóż, więcej ziemi będzie dla nich...
Były łowca ruszył w stronę opartego o futrynę faceta, mając nadzieję, że choć na moment uwolni się od paskudnie i żałośnie udomowionej parówy. Że też ktoś taki śmie uważać siebie za krewniaka wspaniałych wilczych istnień!
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Niestety, Pimpuś ani myślał odpuścić. Z jazgotliwym ujadaniem pobiegł za wilkiem, by ponownie uczepić się jednej z jego tylnych łap.
Kobieta zemdlała, jak to one mają w zwyczaju.
Człowiek, gdy zobaczył zbliżającego się wilka, zdwoił wysiłki, chcąc jak najszybciej dopaść do jakiejkolwiek broni. Pierwszym, co mu w ręce wpadło nie była wiatrówka. Niestety czy na szczęście, zależy od punktu widzenia. Co wpadło? Dość masywna laska. Dębowa, zdaje się.
Pieskupowanynametry (kocham to określenie! Padłam, jak przeczytałam xD) i człowiek z laską kontra Taharaki... Cóż, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Krótko, ale za to sensownie i treściwie. Nie jest łatwo pisać, zwłaszcza ostatnio. Ech... Jeszcze trzy lata i wolność. I wtedy nie będą mogli truć. I obiecuję, wtedy odpisy będą częste i długie. A tak... No cóż.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
UWAGA! MIGRENA! PONIŻSZY POST CZYTASZ
JEDYNIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!


Natrętny. Pieskupowanynametry to określenie, którym kiedyś matka userki określiła psa owej rasy. Natrętny pieskupowanynametry. Taharaki wywrócił oczyma, gdy poczuł kolejne wbicie się psich kłów we własną kończynę, odwrócił się zatem pyskiem do jamnika (jeśli oczywiście założymy, iż choć na moment udało się wyswobodzić kończynę ze szczęk taksa), by zaraz własne zęby mocno wbić w jego kark. Zadusi? Może się nie uda, ale da choć chwilę. Jamnik, nawet najodważniejszy, niekoniecznie ma szansę w starciu z dzikim krewniakiem. Chociaż początkowo wilk nie zamierzał mordować parówy, o tyle zezłościła go jego pyszałkowatość oraz głupia "odwaga". Więcej szacunku dla wilczej rasy, proszę psa! Było lataczowi już całkiem obojętnym, czy jeno pokiereszuje jamnika, czy też zadusi go na amen. Co się stanie, to się stanie.

Na człowieku skupimy się za moment. Chyba, że dostaniemy laską po głowie, ale nie wszystko na raz. Za dużo akcji w jednym poście może być wyjątkowo nie na miejscu, prawda?  
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nie udało się wyswobodzić kończyny, w zasięgu kłów Taharakiego znajdował się więc jedynie zakończony merdającym ogonkiem zadek parówy. Jako, że wilki na pół złożyć się nie potrafią, kark Pimpusia pozostawał poza zasięgiem wilka.
Pac! Pac! Pac!
Ogonek kilka razy pacnął w nos naszego bohatera, gdy ten próbował dosięgnąć karku natrętnego psakupowanegonametry.
Człowiek, widząc, że pies go dzielnie broni, wsparł się raczej na lasce, usiłując pokuśtykać po broń. Szło mu nawet nieźle... tylko ostatnie kilka metrów dzieliło go od broni.
Działaj, Taharaki! Co zrobisz?
Sponsored content