Wieś pod lasem - Wyprawa Taharakiego

Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Taharaki warknął nieprzyjaźnie, po czym mocniej zacisnął szczęki i szarpnął, w nadziei, iż nawet jeśli zakończy się to uszczerbkiem na kończynie byłego łowcy, odczepi zęby psa od własnej łapy, aby następnie cisnąć psem w jakąś ścianę - czy w coś, co znajdowałoby się w zasięgu rzutu wilka. Nawet, jeśli łapa ucierpi, na pewno będą straty mniejsze niźli te, które wywołać może ludzka broń. Rozłożył gwałtownie niemałe skrzydła, by wykonać nieco pokracznie kilka kroków w przód i wnieść się ku górze. Nawet jeśli wcześniej nie pozbył się jamnika, teraz podejmie kolejną próbę: nie bacząc na siłę grawitacji, która boleśnie oddziaływałaby na psa (tym samym czyniąc dodatkowe szkody na łapie basiora) począł gwałtownie się wznosić i pikować ku dołowi, wymachiwał kończyną raz za razem. Jeśli nie udało się pozbyć taksa na podłożu, uczyni to na wysokości, a upadek na pewno będzie dla ludzkiego pupila bolesnym i dotkliwym. Taharaki czuł pieczenie i ból, jednakże zdawał się na to nie zwracać uwagi. Nie raz oberwał po swoim nadętym łbie, nieprawdaż?

Następnie, trzymając się w rejonie podwórza coby nie zahaczyć nieuważnie o drzewa, wykonał kilka okrążeń, coby nie dać się trafić człowiekowi. Będąc kilka ładnych metrów ponad gospodarstwem nie widział, czy człek dorwał się już do wiatrówki, czy też miał jeszcze nieco czasu. Z każdym okrążeniem schodził nieco niżej i nieco niżej, by w decydującym momencie przejść do dalszych działań. Oczywiście cały czas pozostawał w ruchu, chociaż z wolna zaczynał odczuwać skutki długiego gnania w kółeczko. Starał się zmniejszyć szanse trafienia w jego cielsko. W końcu był dość sporych rozmiarów, dodatkowo posiadał tez niemałe skrzydła... Stosunkowo łatwy cel.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
W końcu grawitacja pokonała siłę szczęk Pimpusia. Najpierw zsunął się nieco na łapie wilka, potem odpadł całkiem. Zapiszczał, uderzywszy w ziemię, po czym z powrotem popędził do domu, przed ciepły kominek...
Łapa Taharakiego faktycznie nie wyglądała najlepiej - dość głęboka rana szarpana w miejscu, gdzie wgryzł się jamnik krwawiła obficie. Na szczęście nie zostało naruszone żadne ważniejsze ścięgno, czy żyła. Zdrowiu wilka nie groziło nic prócz zakażenia. Ale o tym zawsze można pomyśleć później, w bezpieczniejszej okolicy.
Człowiek tymczasem dopadł wreszcie broni. Wyleciał przed dom tak szybko, jak pozwalała mu noga i zaczął strzelać na oślep w niebo. Drobny śrut na kaczki gwizdał w powietrzu - niezbyt zabójczy, o ile nie trafi w coś ważnego. Dość bolesny jednak, gdy w ogóle trafi.
Trafił raz, przebijając na wylot jedno z nietoperzych skrzydeł wilka.
Krótko, ale lepiej, niż wcale. Jeśli dorwę się do kompa na dłużej niż godzinę, obiecuję, będzie esej.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Przeklął w myślach. Psa, człowieka, wiatrówkę, śrut, los, życie, ziemię, naturę. I kilka innych rzeczy. A wszystko to nastąpiło podczas niezgrabnego 'lotu' w dół. Psiamać. Było postarać się o bardziej widowiskowe skrzydła, posiadające mięśnie czy coś. Błona była nieco mniej praktyczna, bowiem przedziurawione skrzydło lotu z pewnością nie ułatwiało. Szamocząc się zatem niezgrabnie wylądował na podwórzu bardzo awaryjnie, powarkując pod nosem nieprzyjaźnie. Psia krew. Dobrze przynajmniej, że parszywy pieskupowanynametry na razie odpuścił.

Stanął na nogi, a starał się uczynić to jak najszybciej i najsprawniej. Inaczej będzie zbyt łatwym celem dla dwunoga. "Zachciało się, skrobania w drzwi! Jasny gwint, co za ból! Skrzydło chyba do wymiany, jasna cholera! Ale spokojnie, jeszcze mnie te różowe pokraki popamiętają! Zająłby się debil żoną, dając chwilę, bym się pozbierał!" - narzekał i ględził pod nosem, bo w końcu jako emeryt miał do tego pełne prawo. Poza tym zacznie płacić Rydzykowi na tacę i nosić moherowy beret. Będzie zabawnie, a co? Do rzeczy...
Postanowił się nie poddawać. W sumie nigdy nie zrezygnował z walki, niezależnie od tego, w jak podłym stanie by się nie znajdował. No, może raz walki nie podjął... Ale to dla czyjegoś dobra, nie chciał znów jej krzywdzić... Niechaj odejdzie, w końcu zasługuje na nowe szanse na szczęście, nowe perspektywy... OCH! TAHI! NIE TERAZ! Teraz skupić się musisz na dwunogu!
Złożył skrzydła, mocno przytulając je do grzbietu. Starał się nijak nie dać poznać po sobie, iż cokolwiek go boli. Okazanie słabości jest dość poważnym błędem taktycznym! No, już, Taharaki, przypomnij sobie, jak to jest zatopić kły w gardle ofiary! Pamiętasz dawne, wspaniałe czasy? Polowania, potem betowanie... To wciąż jest w tobie, musisz jeno wykrzesać z siebie dostatecznie wiele siły oraz determinacji!

Widocznie 'umysłowy doping' odniósł skutek, albowiem Tahaś szybko z powłóczenia poszarpaną tu i ówdzie kończyną przeszedł do biegu, nieco niepewnie i nie bez bólu stając na wszystkich łapach. "Jak za starych, dobrych czasów" - dodawał sobie sił raz za razem, wiarę w siebie także podsycając. Ostatnio ucierpiała ona wcale nielekko, wraz z pojawieniem się pierwszych siwych kłaczków. Kryzys wieku średniego w wilczym wydaniu, można rzec. Rozdziawił lekko pysk, łapiąc hausty zimnego powietrza. Czuł, jak wiatr targa jego sierścią, przypominając o tym, jak wielką potęgą włada natura. Starał się biec zygzakiem, może dotarcie do celu zajmie nieco więcej czasu - lecz wymierzenie z broni choć nieznacznie utrudni. Parł przed siebie, wprost na człeka, by następnie podjąć próbę wgryzienia się w rękę, w której trzymał broń. W ręce. W jedną z dwóch. Nie mógł się wybić, bowiem tylna kończyna nadal dawała o sobie znać - i pewnie jeszcze długo będzie; zatem susy wszelkie należy ograniczyć do minimum, skok jeno jeden wykonując. Był w końcu zbyt niski, aby wgryźć się w rękę bez podskoczenia choć nieco. Zamierzał jednak podjąć próbę wyskoku jeden raz, ten najważniejszy, tuż obok człeka. Podbiegłby do niego nieco z boku, by ten - nim wykona strzał z tak bliska, olaboga, módl się Tahi o życie (i dobrą wolę MG) - musiał się obrócić nieco. To doda jakiś odsetek do szans przetrwania Taha. Może nie zdąży wymierzyć, wykonując obrót?
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Śrut świstał wokoł biegnącego wilka, rył ziemię pod łapami. Człowiek zaczął się śmiać, nieświadom najwyraźniej, że większość jego strzałów chybia celu. Dopiero, gdy wilk był obok... Tak, obrót utrugnił mierzenie, dlatego teź śrucina, zamiast między oczy, trafiła w bark wilka.
Mimo to Taharakiemu udało się zatopić kły w ludzkiej ręce. Człowiek wrzeszczał i przeklinał. Upuścił broń i tylko pięścią drugiej ręki okładał bok i kark wilka, co, jak powszechnie wiadomo, nigdy nic nie daje. A jednak wszyscy to robią... Odruch? Resztki instynktu?
Rozpaczliwie dość człowiek walczył o przeżycie. Usiłował uwolnić rękę, co wcale nie poprawiało jej stanu... No cóż.
Naprawdę nie wiem, co jeszcze mogę napisać. Ostatnio moje odpisy to tragedia... Nie tylko odpisy z resztą. Marny ze mnie MG, beznadziejny JA, userka poniżej krytyki. Posty krótkie, rzadko i bez sensu. Ech...
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Wygięło nieco ciało samca, kiedy bolesny pocisk naruszył - nie pierwszy już raz - tkankę wilka. Osłabienie tylnej kończyny, skrzydła oraz barku z całą pewnością nie wpłyną pozytywnie na precyzję dalszych działań czy łatwość przemieszczania się. Nieważne, nie teraz. Nie można zamartwiać się na zapas, kiedy lada moment można znaleźć się poza cienką granicą pomiędzy życiem a śmiercią!
Mimowolnie mrużył ślepia za każdym razem, kiedy ludzka pięść pojawiała się w okolicy ciemnego łba. Odruch, znany nam z życia codziennego, nieprawdaż? Jednocześnie wykonał szybki bilans zysków oraz strat, analizując możliwe drogi. Wśród niezbyt wielu alternatyw wybrał taką, którą zapewne nie może uchodzić za najbardziej rozsądną czy najsensowniejszą, począł się bowiem cofać, zniżając na łapach oraz coraz bliżej ziemi trzymając łeb. Oczywiście wciąż szarpał rękę, siłą rzeczy człek powinien się zniżyć, kierowany niemym nakazem wilka. Musi go zniżyć do bardziej przystępnego poziomu; inaczej nijak nie sięgnie mu do gardła czy siedliska innych, istotnych organów. Nie doskoczy, nie ma szans. To dwunożny musi się zniżyć. Albo stracić część ręki, bo Tahaś łapami zapierał się mocno, siłę całego cielska wkładając w czyn tenże.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Człowiek wrzeszczał, klął, szarpał się. W końcu jednak masa wilka zrobiła swoje, dał się przygiąć do ziemi. Ręka krwawiła obficie, widać naruszone zostały jakieś ważne żyły.
Na nosie Taharakiego osiadło coś mokrego. Zaczynał prószyć śnieg... Na razie drobne jeszcze, rzadkie białe płatki leciały z góry na dół. Człowiek zapewne by się tym przejął, gdyby coś właśnie nie rozszarpywało mu ręki na strzępy. Śnieg to problemy - to odcięcie od cywilizacji, to przemoczone buty, to odkopywanie drogi i przechodzenie górą przez furtkę. I, co ciekawe, wcale nie musi spaść go dużo. Wiar z pola nawieje, na drodze zrobi trzy zaspy, zaczepi się na płocie, nie ma przejścia. I trzeba czekać, aż sąsiad z sąsiedniej wsi odpali traktor i przyjedzie z odsieczą.
Co dalej, co dalej...?
Nic dalej. Brak weny dobija. I serio uważasz, że nadaję się na MG? Ech...
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Dalej. Jestem, niestety, paskudnie upartym człowiekiem. Aczkolwiek od Ciebie jeszcze wiele w tej kwestii mogłabym się nauczyć. Do rzeczy, jednak...
Taharaki śniegiem się nie przejmował. Bardziej zmartwiony był obolałym barkiem oraz przestrzeloną błoną skrzydła. Tym ostatnim najbardziej. Starał się jednak o tym nie myśleć, bo w końcu wiązałoby się to jeno z rozkojarzeniem, na które z pewnością nie mógł sobie pozwolić w obecnie zaistniałej sytuacji. Taharaki odczuł dziwną satysfakcję z katowania biednego, niemal bezbronnego człowieka. Zima, trzeba narobić zapasów. Chyba. A może nie? Brzydziłby się ludzkim mięsem, co za tym idzie stawał się tym, czego userka nienawidzi: kreaturą zabijającą nie po to, aby przetrwać i się najeść, lecz po to, by... by co? Podłechtać swoje ego? Napawać się umęczonym licem ofiary? Trudno pojąć w pełni motywy działania większości psychopatów, dla których liczyło się to, iż mogą dominować, czuć władzę nad danymi jednostkami. Dlatego więc Taharaki nie mógł się stać tym, którego userka przestanie miłować, a zacznie darzyć złością. A może będzie to właśnie ciekawym doświadczeniem? Wyzwaniem? Z pewnością.
Nie było w końcu odwrotu. Dokąd? Poobijany nie był już tak szybki. Co prawda człowiek także był kontuzjowany; skąd jednak pewność, że krzyki, wystrzały, ujadanie psa i inne odgłosy walki nie sprowadzą na jego potencjalną drogę ucieczki innych, ciekawskich gapiów lub przyjaciół niefartowych mieszkańców tego gospodarstwa? Dlatego zatem, kiedy człek wylądował dość nisko, Tahaś nosił się przez moment z zamiarem zmiażdżenia krtani dwunoga. Popełnił jednak największy błąd: spojrzał mu w oczy. Oto chwila idealna, aby oddać się pospiesznemu rachunkowi sumienia. To tylko człek. Nic mu nie zawinił. Gdyby Tahi nie zaczął siać zamętu, do niczego by nie doszło. Bronił się, raniąc innych: w czym Taharaki był lepszy? Oczy. Przerażenie. Życie. Warte mniej od żywotu wilka?
Cała furia zaczęła opuszczać, a sam Tahi odskoczył od człeka i rzucił się w stronę zwalonego płotka, aby opuścić gospodarstwo. Co w niego wstąpiło? Dlaczego? Dla własnego widzi-mi-się? Zamierzał opuścić zagrodę i udać się przed siebie. Choć to irracjonalne i podbiega pod samobójstwo, zamierzał udać się w głąb wsi.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Zbij. Zabij. Wpakuj do wora i wywieź gdzieś daleko. Bo nie dość, że odpisy rzadko, to jeszcze tragiczne i bez sensu. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

Człowiek, puszczony, wrzasnął raz jeszcze, po czym cofnął się chwiejnie. Dopiero, gdy upewnił się, że potwór odszedł, zbliżył się do żony. Mimo ran wziął ją pod ręce i zaczął wlec do bezpiecznego domu...
Jamnik wkroczył zaś na scenę ponownie, z jazgotliwym ujadaniem podążając za wilkiem.
Sąsiedzi właśnie odkryli, że coś się dzieje. W oknach zaczynały zapalać się światła, kury gdakały wniebogłosy. Gdzieś daleko ponownie zawył pies...
Nad wszystkim tym górowało jednak piskliwe szczekanie natrętnego psakupowanegonametry (uwielbiam to określenie ^^). Biegł sobie on parę metrów za Taharakim i szczekał, budząc wszystkich, których nie obudziły wrzaski. Co do strzałów, userka wie z doświadczenia, że wiatrówka jest raczej cicha. Nie pobudziłaby.
Co teraz, Taharaki? Co zamierzasz zrobić? Jesteś ranny, a wieśniacy zostali ostrzeżeni. Może i nie widzą cię w mroku, ale...
Co teraz?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Wiedzial, że z pchania się w tarapaty i podążania ku sercu wsi powinien zrezygnować. Nie przejmował się jamnikiem, nie bał się go - bo w końcu wilk, nawet ranny, szkody pewnie więcej narobi niźli pieskupowanynametry - niemniej jednak miał świadomość, że w obecnym stanie zbyt wiele nie ugra. Widząc zapalające się światła wiedział już, iż ludzie powoli się budzą, a wieś - do niedawna uroczo uśpiona - powraca do życia. Był osłabiony, zbyt szybko nie pobiegnie. Błona przedziurawiona, zbyt wysoko nie poleci. Honor jednak nie pozwalał się wycofać, odwrócić i zniknąć, niczym największy tchórz. Dlatego więc - wynajdując coś na kształt kompromisu - wskoczył w jakieś tam zarośla. Najprawdopodobniej powinien był uciszyć pierwej jamnika, bowiem ten najprawdopodobniej zdradzi jego pozycję, uznał widocznie, że nie ma na to czasu. A może, zwyczajnie, nie miał sumienia "uciszyć" tej marnej podróbki wilczej rasy, z której ludzie uczynili parówę na krotkich łapkach, tym samym skazując na wieczne problemy z kręgosłupem oraz stawami? Na wsi było może inaczej, bo - w odróżnieniu od blokowisk - nie musiała owa kiełbasa wchodzić po schodach, do czego nie jest wcale przyzwyczajoną. Tak, trzymanie jamnika w bloku to szczyt bestialstwa. Dość powszechny, niestety. Podobnie jak trzymanie husky czy innych ras, które nie powinny były nigdy opuszczać Alaski, Syberii czy Grenlandii. Ludzkie kaprysy prowadzą świat niebezpiecznie ku zagładzie. Ale... nie o tym!
Taharaki zignorował jamnika. Skrył się w jakiejś reszcie trawy, w śniegu, pod drzewem czy za płotem - gdziekolwiek, byle zejść ze ścieżki, oddalić się od centrum wydarzeń. Położył się i zaczął wylizywać te rany, do których był w stanie dosięgnąć. A nie... nie wylizywał... Nie miał czym! Biedny, nie ma jak leczyć własnego tyłka! Pozostało mu więc jedynie obserwowanie i czekanie na dalszy rozwoj wydarzeń - potem okaże się, czy brać odwrót, czy też przeczekać. A może zaatakować z zaskoczenia?
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
ZE WZGLĘDU NA FAKT, IŻ WŁAŚCICIELKA KONTA ZREZYGNOWAŁA Z POSTACI SERGEYA I TYM SAMYM WYRZEKŁA SIĘ FUNKCJI MG - WYPRAWA ZOSTAJE ZAKOŃCZONA.
NAGRODA DLA GRAJĄCEGO TO DOKŁADNIE 100 KOŚCI!
Sponsored content