Stara Kopalnia

Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Kan znów radośnie wysłuchiwała jego odpowiedzi. Na warknięcie towarzyszącej mu wadery zapytała czy ona też przypadkiem się źle nie czuje.
- To chrypienie też nie brzmi dobrze - Zatroskała się z lekka - Ciekawe czy i mnie w końcu to złapie i rozłoży - Zastanowiła się z uśmiechem.
Potem chwilę musiała przetrawić informacje jakie dotarły do jej umysłu. Sandman? Martwy? 1000 lat temu?
- Nie ściemniasz ty aby czasami? - Zapytała podejrzliwie wilka. - Chociaż... - Spojrzała w zamyśleniu na jego rogi.
- Nie, i tak nie uwierzę - Zaśmiała się beztrosko. - Może i jestem świrem, ale nie aż tak!
Dumna była ze swego zdrowego rozsądku. Szkoda, że właśnie teraz kiedy postanowiła się nim pokierować nie miała racji. Ale skąd mogła wiedzieć?
- Wydajesz się być ciekawy Sandmanie - Uśmiechnęła się i przysiadła bliżej - Nawet jeśli ściemniasz. Ktoś kto opowiada takie rzeczy, musi być ciekawy!
Tego akurat była pewna. Ale skoro on już trochę o sobie powiedział to czas zaczepić drugą nieznaną osóbkę.
- A ty? - Kankami zwróciła się do dziewczyny - Jak się nazywasz? Ty też masz taką ciekawą przeszłość? Nie chcesz rodzynek? - Zapytała wesoło i spojrzała na nią wyczekująco.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Denerwował się, gdy inni mu nie wierzyli. Ale właściwie dlaczego mieliby to zrobić? Mogliby go wziąć za świra i tyle. Nie, to nie on był w całym rodzeństwie świrem. Daniel był właśnie jednym z tych rozsądniejszych, chociaż najmłodszych. Najstarszy był strasznie surowy, ale też głupawy. Następny był zwykłym cwaniakiem, chorym psychicznie. Kolejni dwaj nieogarnięci i głupi. Ostatni był troszkę spokojniejszy. No cóż, razem tworzyli najlepszą drużynę pożeraczy dusz.
- Wiesz, że mógłbym cię z tego miejsca uśpić i poszperać w twojej głowie? - Wyszczerzył się dziwnie. Obudziła się w nim ta mała część dzieciaka. Kurcze. - Tylko, że za jednym zamachem uśpiłbym wszystkie piękne panie, więc nie wiem. - Dodał, puszczając oczko. Później po kaszlał sobie chwilkę i powrócił do rozmowy.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Arya zamyśliła się coś jej nie pasowała i to nie była historia wilka. Wierzyła w nią, ale...
- Jak ożyłeś skoro zostałeś rozszarpany? No wiesz... Twoje ciało musiało być no... Naprawdę rozszarpane, ale to by oznaczało, że ono się zmaterializowało, prawda? Rany znikły? Bo na tobie nie widzę takich blizn itp.-Powiedziała zawstydzona. Mogła to trochę źle ująć, ale wadera nigdy nie była za bardzo dobra w wyjaśnianiu. Spojrzała na drugą waderę poważnie, a właściwie cały czas była poważna.
-Skąd?-Tylko jedno słowo, a odpowiedź na nie zawsze długa. Trochę dziwne nieprawdaż? Znów spojrzała na basiora bardzo zaciekawiona. Nigdy nie słyszała o niczym podobnym.
-Kim ty właściwie jesteś? Nie chodzi o imię itp. Jak to jest, że jesteś nieśmiertelny, usypiasz i czytasz w myślach?- Bo zwykłym wilkiem na pewno nie był. Wadera patrzyła na niego z ogromną powagą, a oczy zalśniły podejrzliwie.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
- Wielokrotnie na swojej drodze spotykałam dwunogów. - Odpowiedział krótko i spojrzał na Dannego. - 1000 lat, to bardzo dużo. - Otuliła łapy ogonem i spojrzała na Kankami. - Nie chce rodzynków i nic mi nie jest. - Zaczęła zastanawiać się czym dokładnie jest Danny. - A Sandman to dokładnie jest co ? Czym dokładnie jesteś? - Druga, która nie umie normalne sformułować pytania. Znów spojrzała na Kankami. - Mam dziś zły dzień i wszystko mnie drażni. - Dodała po chwili nie chciała być nie miła, ale słowotok ją zazwyczaj denerwował.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Wywiad. To był wywiad, nic innego! Westchnął ciężko.
- Znaczy rozszarpali mnie w taki sposób, że skóra odlazła mi od ciała i kości połamane... Ogólnie to sam nie wiem w jaki sposób odzyskałem swoje dawne ciało. Po mojej śmierci obudziłem się w klatce bez żadnego szwanku. Wtedy byłem jeszcze zestresowany, a kiedy zobaczyłem Jego, to naprawdę mnie zamurowało. - Uśmiechnął się, ale to tak minimalnie. - Moim ojcem stał się sam Władca Piekła. Stamtąd również pochodzę. I żyłem w "podziemiach" właśnie jakoś ponad tysiąc lat. Miałem tam pięciu braci, ja byłem najmłodszy. Naszym zadaniem było robić porządki w Piekle, a czasem zabijać śmiertelne istoty z powierzchni. Na przykład Halloween. Dla większości to święto przebierańców, psikusów i tak dalej. Jednak wtedy my, istoty martwe robimy doroczne obławy na dusze. Kto się nawinie, ten jest żywcem wciągany do Piekła. Czasem darowaliśmy życie, ale to rzadko... W każdym razie zboczyłem z tematu i ten... I nie wiem jak mógłbym wam opowiedzieć kim jestem. Szóstym synem Diabła? Władam sobie jakimiś mocami i właściwie tyle. Sam nie wiem, czym jestem. - Pociągnął nosem. Nie, to nie przez jakieś smutki, czy coś takiego. Miał katar, tyle w temacie. Zakaszlał mocno i spuścił nieco łeb.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Kan już ledwo mogła usiedzieć w miejscu. Tak bardzo ją nosiło! Opowieść wilka była jednak na tyle ciekawa, że dała radę się zbytnio nie ruszać. Tak po prawdzie nadal mu nie wierzyła i najchętniej poprosiłaby go o udowodnienie swego pochodzenia, ale wiedziała dobrze z opowiadań własnej babci, że takie sprawy się zazwyczaj źle kończą. Postanowiła więc sobie darować chociażby dlatego, by nie narażać dwóch pozostałych dziewczyn. A co do dziewczyn to naprawdę zaczęła ją intrygować grzywiasta nieznajoma. Nie odpowiedziała na większość jej pytań, a nasza droga Śnieżka nie miała zamiaru odpuścić. O 'Sandmanie' już się nasłuchała (jak na dziś) wystarczająco.
Popatrzyła jeszcze raz na szóstego, a potem łypnęła z zaciekawieniem na grzywiastą.
- Bardzoście ciekawi - Podsumowała przesiadając się bliżej granatowej wadery.
- Ja nie mam takiej skomplikowanej historii, ale parę ciekawych opowiastek da się z tego wyłuskać - Uśmiechnęła się.
- Szkoda, że nie było was w tej jaskini, gdzie poznałam Nemesis, Keina i Billego. Ty Danny mógłbyś nauczyć ich mówić - Zaśmiała się na samo wspomnienie tego co działo się w tamtym czasie.
- Jesteście z jednej watahy? - Zapytała po chwili, ale uwagę zdecydowanie bardziej zaczęła skupiać na dziewczynie.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
- Znaczy ja i Danny ? - Spytała w sumie nie wiedziała kogo pyta Kankami. - Tak, pochodzimy z watahy Nocy. - Uśmiechnęła się nikle i zaczęła zastanawiać się nad tym czy Danny nie zrobi krzywdy, ale znała go trochę i polubiła. - Ja też nie mam ciekawej historii, jedynym co mnie w życiu spotkało o wyprawa z wielkim lisem Honono, czy jakoś tak. - Odpowiedziała z uśmiechem już powoli wciągnęła się w towarzystwo bo było w miarę fajnie i zabawnie. A najbardziej rozbawiły En rodzynki.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Niestety wspomniane wyżej rodzynki nie mogły jakoś specjalnie uczestniczyć w szeroko rozumianych atrakcjach wieczoru, być może z racji tego, że nie miały ust ani - jakże potrzebnego - mózgu. Co prawda zdażały się istoty, które i bez tego organu potrafiły paplać bez przerwy, ale rodzynki nie należały do ich wąskiego grona.
- Lis Honono? Jak dla mnie brzmi bardzo ciekawie! - Kankami uśmiechnęła się szeroko i rozsiadła wygodniej tuż obok Enney.
- A mówicie, że jesteście z watahy nocy... Ej, Arya pamiętasz jakie nasze stado ma z nimi układy? Chyba nasze watahy są neutralne w stosunku do siebie... - Zamyśliła się na chwilę po czym lekceważąco machnęła łapką - W sumie i tak mnie to niewiele obchodzi. Tak długo jak jest przyjemnie nie ma co się zastanawiać. Ale, ale czy przypadkiem nie jesteście zmęczeni? Ja mogę tak siedzieć jeszcze wiele godzin, ale kuzyn mojej ciotki kiedyś tak siedział, siedział, siedział, wszyscy gadali i było wesoło, a potem jak się rozchodzili to okazało się, że kuzynek już nigdy nie wstanie - Przestrzegła z miną raczej niezbyt poważną.
- Nie chcę mieć kogoś z was na sumieniu zwłaszcza, że będą świadkowie. No chyba, że wykitujecie na raz, a Arya nikomu nie powie skąd wzięłam takie ładne futro (Enney) i rogi (to oczywiste) na targ - Uśmiechnęła się przelotnie na myśl o zarobku, ale potem odwróciła swoją uwagę zawartością babcinej torebki. Chwilę poszperała, wyciągnęła stamtąd ususzony listek o rudawym zabarwieniu i zaczęła go sobie żuć.
- Są świetne na zęby - Poinformowała - I ponoć działają jak kofeina. Ale jem ich sporo i myślę, że jednak nie dają takiego efektu.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Arya skrzywiła się trochę na słowa Kankani o futrze i rogach.
-Śnisz! Już pędzę gdzieś gdzie będzie wielki tłum i wykrzyknę na całe gardło o tym co zrobiłaś- Powiedziała złośliwie i mrugnęła do niej.
Natomiast kiedy waderka skończyła mówić ta się roześmiała. Przyłożyła łapkę do pyska i szepnęła do basiora i wadery:
-A mi się zdaję, że dają aż za duży- Uśmiechnęła się.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Zamknął jadaczkę i wsłuchał się w rozmowę. Na jego pysk ponownie powróciła obojętność. Czasem musiał zakaszleć, tyle.
Stał tak i stał, jednak mięśnie zaczęły go boleć zdecydowanie za bardzo. Zamknął na chwilkę ślepia. Postanowił, że się położy. Chyba dziewczyny nie będą miały nic przeciw temu, prawda? Jak postanowił, tak też i zrobił. Osunął się całkiem na ziemię i położył łeb na nogach. Od razu lepiej, nie musiał się męczyć z utrzymywaniem równowagi ani postawy. Był wychowany na "panicza". Miał gardzić innymi, rzucać się o byle co i reprezentować jak najlepiej. Jednak w tej Krainie miał gdzieś te zasady. Poza tym gdy ojciec nie widział, to wraz z braćmi zachowywał się gorzej niż wieprze.
Popatrzył z ukosa na wilczycę z błękitnymi ślepiami i przytaknął. Miała rację. W Kankami był aż nadmiar energii. Ale to chyba dobrze?
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Kan czuła się już całkowicie swojsko w otoczeniu tych wilków. W głowie dopisała ich sobie do listy 'znajomi, z którymi jeszcze trzeba się spotkać' i - jako, że przez chwilę nikt nic ciekawego nie mówił - zaczęła rozglądać się po wnętrzu starej kopalni. Były tu podniszczone tory, na ścianach widać było ślady narzędzi, a drewniane umocnienia trzeszczały ochryple od czasu do czasu. Co ciekawsze na suficie umieszczone były lampki niepołączone ze sobą żadnym przewodem, co oznaczało, że ludzie - póki tu byli - nie używali w tej kopalni swojego wrzechpotężnego prądu, a jedynie świec. I to co znajdowało się na suficie (a czasem też przymocowane było do skalnych ścian) było najpewniej swego rodzaju kloszem na owe źródło światła. "Szkoda, że nie mam świeczki..." pomyślała dziewczyna z cichym westchnieniem, po czym jeszcze raz zajrzała w głąb kopalni.
- Jak myślicie, co jest tam dalej? - Spytała wstając z miejsca i pokazując ciemny korytarz - Może są tam rozwidlenia? A może ludzie zostawili coś ciekawego!? To całkiem możliwe... Chyba pójdę poszukać. Tak, na pewno. To lepsze od siedzenia tutaj cały czas. - Stwierdziła radośnie i z miejsca ruszyła w głąb kopalni nucąc dziwną melodię i zostawiając póki co resztę wilczaków za sobą.

Chwilowe ZT dla Kankami :3 Cieszcie się chwilą swobody i ciszy! XD
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Patrzyła jak Kan wchodzi dw głąb kopalni i znika. Świetnie zostawiła mnie... Wstała i spojrzała na drugą wilczycę i basiora.
-Wybaczcie, ale będę się zbierać. Jestem nowa w krainie i chcę się jeszcze troch rozejrzeć więc... Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i przepraszam was za wtargnięcie w waszą rozmowę wcześniej.-Powiedziała i kiwnęła głową na pożegnanie. Potem odwróciła się i weszła w jakieś chaszcze, zmierzając w... Jakimś kierunku.
z.t
/Kan umówimy się jeszcze w fabule xD/
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Wilczyca zerknęła na dwa wilki, które poszły tak szybko jak przyszły. - Nic się nie stało i do zobaczenia. - Wilczyca odetchnienia i spojrzała na Dannego, który był sam razem z trzema babami. Uśmiechnęła się do niego. - W końcu trochę spokoju. - Położyła się na ziemi otulając się ogonem.
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
W to miejsce przywędrowała malutka szara istotka nic nie znacząca dla reszty świata. Harmou razem ze swoim niematerialnym kompanem stanęli gdzieś na uboczu obserwując grupkę wilków.
Harmou warknął coś.
- Nie dołączysz się do nich? To akurat dobrze by ci zrobiło - Powiedział duch
- Wal się - Powiedział młodzik. Być może słowa za mocna jak dla niego ale kto się teraz na to patrzy? Kto by patrzył sie na słowa gdy za sobą miałeś pościg nieumarłych pragnących rozerwać się na strzępy?
Duch jakby naśladował mimikę pyska wilka co wyglądało przekomicznie i latał  to i we wte.
Harmou pokręcił łbem. Świat jest do dupy. Życie jest też do dupy. Pociągnął nosem i otulił ogonem łapy.
- I co będziesz teraz tak tu siedział jak popapraniec? Ruusz się- Powiedział Louis, duch wilka który towarzyszył biednemu pokrzywdzonemu Harmou. Młodzik zgromił go wściekłym spojrzeniem dlatego duch stwierdził, że nie ma sensu dalej go do czego kolwiek zachęcać bo to się źle skończy. Fakt faktem, że jemu nic nie zrobi ale Harmou sobie może coś zrobić. Skoczyć z urwiska czy nawet nabić się na rogi tamtego co tam stoi. Louis westchnął ciężko. Zachęcenie aspołecznego dzieciaka do rrobienia dosłownie czego kolwiek jest ciężkie. Biedaczek ma za sobą ciężki żywot.
Harmou w tym samym czasie napawał się szczęściem z okazji bycia samemu gdy zielone, śmierdzące trupy nie gonią cię po całej arenie. Zawsze gdy zamykał oczy widział to samo. Siedział w klatce. Wiedział co za chwilę się stanie a mimo to drżał ze strachu, że tym razem może tego nie przeżyć. Klatka się otiera a 5 trupów podchodzi i rozrywa zamek na strzępy. Ma dokładnie 4 sekundy na wydostanie się z klatki zanim trupy jej nie zgniotą. Potem dokładnie 3 sekundy aby wydostać się spod łaps zombiaków i dostania się do czerwonej kurtyny. Wydaje się to niemożliwe do zrobienia a mimo to przeżył tak połowę swojego dzieciństwa. Pamiętał jak pierwszy raz pojawił się w tym cyrku. Nie zarażonych ludzi było w tedy do cholery. Wydawać się wtedy można, że to zwykły cyrk. Mimo to pozory bywają mylące. Po 4 spektaklach przy życiu została tylko Jenny. To ona go uratowała. Powinien jej podziękować a mimo to postąpił jak samolub i uciekł. Łapą ścisnął oko nieumarłego które trzymał na szyi. Kiedyś jak urośnie pozabija je wszystkie.
- O czym myślisz?- Spytał duch
Harmou zgromił go spojrzeniem.
- Jak pozbyć się umarłego, głupiego bydlaka jak ty!- Syknął cicho i westchnął
Duch zarechotał i gdzieś poleciał.
Harmou przymknął oczy i pozwolił się zabrać w objęcia Morfeusza. Zastanawiał się co mu się przyśni. Dobrze wiedział. Spektakl lub jak zostaje zjedzony przez zombiaka. Mimo to chciał mieć nadzieję, że czasami może przyśnić się coś co nie jest nieumarłym. Nadzieja matką głupich...
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Enney spojrzała na nowo przybyłego i już  cieszyła się spokojem gdy nagle przyszedł tu jakiś dzieciak.
Nie przejęła się nim nawet nie odzywała się, ani słowem sądziła, że szczeniak sobie pójdzie i nie podejdzie nawet. Nie lubiła siedzieć tłoku i w trzy osoby już źle się czuła. Ale może owy nieznajomy lub nieznajoma okaże się miła/miły. 

brak weny c:
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Domyślam się, że Enney patrzyła się na niego...

Wilczek targany koszmarami z przeszłości gwałtownie obudził się. Odskoczył wystraszony gdy przed jego pyskiem pojawił się dwa czerwone ślepia Louisa.
- Kur** Louis! - Wilczek patrzył wściekły na swojego towarzysza.
- Co? Nuudziłem się - Powiedział ociężale
- To pluj i łap - Warknął młodzik i napotkał na spojrzenie wilczycy - I na co się gapisz?
- Eeeej, to jest dama!- Powiedział Louis i skłonił się nisko.
- Piep** się - Syknął i wstał ciężko. Podszedł do krawędzi urwiska ze zwieszonym łbem. A gdyby tak skoczyć? Długo by spadał? Westchnął cicho. Uniósł pysk. Lubił noc. Głównie dla teo dołączył do watahy. Duch spojrzał przepraszająco na Enney i podleciał do Harmou. Gadali cicho o czymś i Harmou wymierzył nagle ku przyjacielowi z liścia. Na szczęście Louisa jest duchem to też nic nie poczuł.
- Dupek
- Debil - Harmou siadł na krawędzi i siedział tak ze zwieszonym łbem. Mozna by pomyśleć, że płacze ale nie Harmou nie płacze. Nigdy.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Zapewne nie ruszyłby się z miejsca, ani nawet nie odezwał. Jednak zachowanie młodego dosyć mocno go zirytowało.
- Młody, tak się wyrażasz do kobiet? - Burknął. Niby nic z tym gapieniem, ale tak nie może być. To jeszcze dziecko... Przeszło mu przez myśl. Pf, na to nie ma żadnych usprawiedliwień. Machnął ogonem i zerknął na Enney.
- Więc na czym skończyliśmy rozmowę? - Spytał z nikłym uśmiechem. Łeb bolał go jeszcze bardziej, więc postanowił ostatecznie zostawić wszystkie mięśnie w spokoju i się rozluźnić. Ouh, to wymagało o wiele większego skupienia niż mu się wydawało.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Enney spostrzegła bardzo miłe zachowanie Dannego i bardzo jej to zaimponowało. - Dziękuję. 
- Powiedziała w miarę spokojnie i ponownie spojrzała na szczeniaka, ale co by tu patrzeć jakieś chore szczenie przylazło tu, a miała już chwilę spokoju z towarzyszem. Dopiero co poszły dwie wilczyce Arya i Kankami, a tu co następny lub następna. 
- Czy to ważne, porozmawiajmy na luźniejsze tematy. - Odpowiedział z uśmiechem nie przejmowała się zbytnio szczeniakiem. Sądziła, że jak nie będzie zwracać na niego uwagę to sobie pójdzie.
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilczek nawet nie zwrócił uwagi na pytanie Dannego. Wstał i przeszedł parę kroków. Nie obchodziły go uwagi starszych. Louis pokręcił ze zmęczeniem głową. Pilnowanie takiego rozpieszczonego bachora nie należy do najłatwiejszych zadań.
- Po co tu tu przylazłeś?- Louis siadł pare metrów w powietrzu wpatrując się w przyjaciela czerwonymi ślipiami.
-  Umówiłem się tu z kimś.- Powiedział malec i położył łepek na skale.
-  Ty?
Duchowi oczy zrobiły się niczym spodki. Zaczął się śmiać wprowadzając Harmou w szewską pasję. Zaczął rzucać w niego patykami, kamieniami i wszystkim co podwinęło mu się pod łapę. Louis widząc to siadł i teatralnie ziewnął.
- Skończyłeś?
- Tak
- Maluszek się wyszalał? Ojoj... - Louis zarechotał i wrednie się uśmiechnął. Harmou przewrócił oczami i siadł znów na krawędzi urwiska. Louis w tym samym czasie robił ściany z dymu a potem dym wybuchał. Nie był to bardzo głośny wybuch lecz ciche pykniecie a piasek w tym miejscu odlatywał z ogromną siłą. Duch ziewnął znudzony.



Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Towarzysz Harmou jest widzialny tylko dla Harmou, czy dla wszystkich? @_@

W stronach tych pojawił się Ritsu. Oczywiście, było to dla niego niebezpieczne, jak zresztą dla każdego o tak słabym wzroku. Zamknął oczy, zawsze tak robił, gdy kierował się za woniami wilków. Szedł dość szybko, jednak kierował się w miarę świeżymi tropami i nie zbaczał z nich, bo mogłoby się to dla niego źle skończyć. Tak oto jego nos musnął czyjeś futro. Niespiesznie otworzył oczy, niepotrzebnie z resztą. Widział jedynie niewyraźny, czarny kształt o błękitnych znaczeniach. Nie był jednak pewien, bo przez tę ciemność był niemal ślepy. Sądząc po rozmiarach, nieznajomym był szczeniak. Nosem musnął głowę szczeniaka, obwąchując go. Musiał zapamiętać tę woń. Zapamięta woń każdego napotkanego wilka. I głos. Ogólnie cała ta operacja przeszła bardzo szybko. Ritsu oddalił się i usiadł, kierując pysk w stronę wilczka, wzrok jego jednak pozostawał nieobecny, razem z wyblakłymi nieco źrenicami, które się praktycznie nie poruszały, za to uszy badały wszelkie odgłosy.
- Witaj, nieznajomy. Jestem Ritsu, ale możesz mi też mówić Koritsu. - Wilk zastrzygł uchem, oczekując na odpowiedź, chciał bowiem poznać głos owego młodziana. Gdyby nie miał innego powodu, nie odezwałby się.
- Czy mogę poznać twe imię? - zapytał. Tak czy inaczej, odpowiedź dostanie. Nawet jeśli będzie to krótkie "nie", usłyszy chociaż głos. Dobre i tyle by było.
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Harmou spojrzał zdziwiony na Risu aż zaczął badać jego zapach. Taki zong.
- Co ty do jasnej cholery ze mną robisz?!- Krzyknął - Zboczeniec! Pedofil!! - Odskoczył wściekle i zaczął wycierać swoje futerko.
Louis też chwilowy zong ale po chwili zaczął uspokajać malca.
- Harmou.. Uspokój się..- Powiedział uspokajająco. Oczywiście Ritsu mógł go zobaczyć. Louis uśmiechnął się przepraszająco a następnie zdzielił malca w policzek.
- Kur**!- Malec odskoczył od ducha. Spojrzał się na ducha wściekły.
- Po pierwsze. nie przeklinaj a po drugie Pan Ritsu tylko cię obwąchiwał... On jest ślepy... - Powiedział duch i posłał mu współczujące spojrzenie.

b.w
Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Och, więc był tu ktoś jeszcze? Co prawda Ritsu był prawie ślepy, ale zdawał sobie sprawę, że nie była to istota materialna jak on sam, czy ów szczeniak. Na jego pysku pojawił się krótki, nieco krzywy uśmiech, nie zdradzający jednak żadnej wrogości, razem z jego wręcz stoickim nastawieniem.
- Właściwie to prawie ślepy... duchu? - poprawił spokojnie, starając się zapamiętać głos malca, jak i ducha, przynajmniej zdawało mu się, że to duch(No, aż taki ślepy to nie jest xD). Gdyby było trochę jaśniej, byłby pewien, gdyż w świetle dnia z bliska mógłby zobaczyć niewyraźnie rysy twarzy młodego. Poza tym, był nieco zmęczony.
- No, niemniej, jestem Ritsu. - przedstawił się znów, poruszając ogonem w przyjacielskim geście. Dobrze, że jeszcze pamiętał język polski, choć bywało, że mu słowa wylatywały z głowy i zastępował je innymi. - A wy? Jak macie na imię?
W tej chwili Koritsu cieszył się, że miał chociaż długie futro, bo byłby zmarznięty w tej chwili.
- It's so dark here... - mruknął sam do siebie w języku angielskim.

***

- Oh, I have to go. - stwierdził w angielskim, gdyż tak było mu łatwiej przez jego akcent. Uśmiechnął się łagodnie w stronę malca.
- Żegnaj, młody. Czas mnie popędza. - powiedział jedynie, machnął przyjacielsko ogonem, wstał i ruszył drogą powrotną, po swoim własnym zapachu.

z t.
Vockee
Dojrzewający

Vockee


Male Liczba postów : 86

     
Człapał bezsilnie poprzez skały i kamienie, wchodząc swoim wolnym tempem na górę. "O matko, gdzie ja jestem?" Pomyślał w duchu, po czym zatrzymał się, a jego wzrok spoczął na wejściu do jakiejś kopalni. Postawił uszy i wyprostował się. Nabrał powietrza do nozdrzy i wypuścił je pyskiem. Schylił łeb i ruszył starymi torami w głąb kopalni. Rozglądał się uważnie coby czyhało na niego jakieś niebezpieczeństwo w tym okropnym, jednak ciekawym, miejscu. Przystanął około dwadzieścia metrów od wejścia i siadł przy ścianie, czekając - bo może ktoś inny chciałby przejść się "tam" wraz z nim. Wiadomo - w dwójkę raźniej.
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Łapa za łapą. Powoli, ostrożnie. W to miejsce przywędrowała drobna wilczyca. Machnęła łbem aby odgonić grzywkę zachodzącą jej na pysk.
Mruknęła z nie zadowoleniem gdy ta chcąc nie chcąc i tak opadła jej na oczy.
Rozejrzała się dookoła. Jej wzrok spoczął na białym wilku siedzącym u wejścia kopalni.
- Dzień dobry... Hm.. Chyba - Powiedziała nie pewnie z nadzieją spoglądając w niebo jakby pod jej spojrzeniem słońce miałoby powrócić.
Siadła przytulając ogon do łap.
- Nazywam się Selwa - Powiedziała cicho prawie nie słyszalnie. Nie ukrywajmy. Początki zawsze są trudne.
Machnęła ogonem mając tym samym nadzieję, że wilk będzie chciał kontynuować rozmowę. A co jeśli basior nie ma ochoty z nią rozmawiać? Co jeśli przez jej chęć przyjaźnienia się ze wszystkimi narobi sobie biedy?
- Uspokój się wariatko - Powiedziała w duchu
Vockee
Dojrzewający

Vockee


Male Liczba postów : 86

     
Odwrócił łeb w stronę nieznajomej. Ojej, toż to wilk! Nawet nie wiecie jak Vockee posiadał się z radości w tej sytuacji. Prędko zaczął machać ogonem, ale zachowywał spokój.
- Cześć. - uśmiechnął się miło, wstając z miejsca. Powolutku podszedł bliżej wadery.
- Jestem Vockee, miło mi Cię poznać... - starał sobie przypomnieć jej imię, gdyż wypowiedziane tak cicho nie miało zbytnich szans na wytrwanie w jego krótkiej pamięci. Zrezygnował więc i przeszedł do dalszej części konwersacji.
- Co taka drobna panienka jak ty robi w takim miejscu jak to? - wciąż miło się uśmiechał i machał kitą w górze. Naprawdę fajnie było wreszcie zobaczyć osobę o gatunku swojego pokroju.
Sponsored content