Dom Tempus'a

Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
W miasteczku niedaleko lasu mieszkał sobie pewien człowiek ,którego imię nie było im znane. Był to dość dziwny przedstawiciel swej rasy...lecz był lubiany za to że był pomocny i zawsze pomagał mieszkańcom. To on przygarnął Tempus'a z lat dzieciństwa podczas polowania i wychował go. Opiekował się nim, dał mu miejsce do spania w swym domu jak i wyżywienie no i wiedzę. Dom o którym mowa ,jest przeciętnym drewnianym zabudowaniem z słomiastym dachem, lecz niech nie myli was ten przeciętny wygląd. Wewnątrz znajduje się wielkie laboratorium gdzie obcy prowadzi eksperymenty i tym podobne. Obok jest warsztat ,a część mieszkalna jest jakby wszyta w całość. Lodówka obok półek z miksturami, a stół i wersalka obok stolarskiego stołu na którym roiło się od drewnianych ścinek.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
-Musimy być cicho...jeśli mój tata...pan mnie dostrzeże do tego jeszcze z drugim wilkiem raczej nie wyjdzie z tego nic dobrego
Spojrzał na księżyc który świecił wysoko ,wskazując im drogę. Podszedł do okienka z którego tliło się niewielkie światełko. Przylgnął do szyby nosem i rozejrzał się uważnie. Pusto...zapewne udał się na bagna jak to miał w zwyczaju. Podszedł ostrożnie do drzwi i spojrzał na zamek...jak bardzo teraz żałował że nie upomniał się kiedyś o klucz od niego...jak bardzo był wdzięczny za to że ten człowiek nauczył go otwierać takie proste zamki. Przestawił protezę w taki sposób że zamiast pazurów miał przeróżnego kształtu wytrychy ,a w lewą łapkę schwycił podłużną blaszkę do podważania, kręcąc nią w zamku...po pewnej chwili wydobył się miły dla ucha dźwięk metalu.
-Okey do środka, raz raz...
Mruknął cicho ,popychając drzwiczki ,które wydały skrzypiący dźwięk. Wsunął się po cichu i zaczął rozglądać dookoła w pokoju który był laboratorium. Na ścianach znajdowały się pułki na których leżały słoiki gdzie były spreparowany organy ,pływające w zielonkawym płynie. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć że nie mieszka tu przeciętny człowiek.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Zjawila sie zaraz za Tempusem, potrzasajac raz po raz lbem, chcac pozbyc sie irytujacych ja wrzodow. Nie zamierzaly jednak jej opuscic, z czego bylo, co oczywiste, zdecydowanie niezadowolona. Cala jej nadzieja sklaniala sie teraz nisko ku Tempusowi. Nie chciala w takim stanie pokazywac sie innym ani nawet patrzec w lustro.
Dom, ktory dostrzegla na miejscu, wydawal jej sie typowym ludzkim schronieniem. Nie przerazal jej, nie, skadze, sama mieszkala w podobnym, ale nieco mniejszym przybytku (ktorego notabene userka wciaz nie przeniosla na nowe forum i na chwile obecna Wheat jest tak jakby bezdomna ._.), wiec widok tej chatki nieco podniosl ja na duchu - ludzie i ich zwyczaje niezmiernie ja interesowaly. Przystanela obok Tempusa, wpatrujac sie tak jak i on w drzwi. Przez chwilke zastanawiala sie, czemu nie wchodza, a mysl o kluczu nawiedzila ja idealnie w momencie, gdy towarzysz zaczal wyczyniac ze swoja lapka cuda godne Terminatora. Poczula drobne uklucie zazdrosci - jej lapa miala wbudowane tylko uchwyty na kubki. Zamierzala chwalic sie tym komu popadnie, jednak widac przewage Tempusa w kwestii technologicznej, darowala sobie wysuwanie tychze.
Kiedy drzwi zostaly otwarte, weszla do srodka zaraz po Tempusie, zastanawiajac sie, czemu wlasciwie zachowuje sie on jak jakis ninja, szpieg ruski czy tez zlodziej, zakradajac sie do wnetrza z takim skupieniem i niemal szepczac. Co tez moglo im grozic? Ludzie sa fajni, a jesli nie sa fajni, to trzeba sprawdzic, czy sa przynajmniej smaczni. W tej kwestii Wheat byla bardzo prostoliniowa.
- Czemu... - Chciala wlasnie zapytac kolege, skad w nim tyle skupienia, gdy nagle jej uwage przykul wystroj wnetrza. Zdecydowanie nie tego sie spodziewala. Przystanela za progiem i z szeroko otwartymi oczyma podziwiala to, co skrywala w sobie ta niepozorna chatka. Tyle magicznych rzeczy ja otaczalo...! Czyzby mieszkali tu czarownicy? Ruszyla sie w koncu z miejsca, chcac dokladniej zbadac sprawe. Podeszla blizej stolu zastawionego sloikami. Co w nich plywalo? O, nerka. Kazdy normalny czlowiek tudziez wilk cofnal by sie z odraza lub strachem, ale nie Wheat. Ona wyciagnela szyje, by przyjrzec sie uwazniej zawartosci naczynia, a z pyska jej dobiegaly Tempusa pelne zachwytu "uuu" i "aaa".
W koncu jednak zostawila nerke w spokoju i odwrocila sie do Tempusa, wciaz wodzac wzrokiem po scianach, podlodze i suficie, wciaz dostrzegajac coraz to kolejne rewelacje. Jakim sposobem do tej pory nie odkryla tak wspanialego miejsca?! Z zachwytu zapomniala zupelnie o wrzodach. Zapomniala, po co tu przyszla. Zapomniala nawet, co jadla dzis na sniadanie. W jej glowie szalala tylko przepelniona miloscia i zachwytem mysl, ze trzeba tu zostac i zamieszkac.
Milego wypychania Wheat sila na zewnatrz.
- Mieszkasz tu? - zapytala w koncu, kolujac spojrzeniem po pokoju i ladujac ostatecznie na twarzy Tempusa. Dosc podziwiania na te minute. W kolejce czekaly juz nastepne pytania: Jestes bogaty? Lubisz nerki? Masz dziewczyne? Nie? O, fajnie, a chcialbys miec? Moge tu zamieszkac? Albo odkupic od ciebie ten dom? Nie mam pieniedzy, moge zaplacic w naturze? W sensie moge zamienic dom na moje nerki, chyba jeszcze je mam, a ty lubisz nerki, prawda?
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Tak, to miejsce miało wspaniały urok. Nie był to w końcu przeciętny domek ,zwykłego śmiertelnika ,który można spotkać na każdej ulicy. Tutaj mieszkał człowiek co parał się inżynierią oraz alchemią...w tamtych czasach ,mówiąc w skrócie-wariat.
Rzucił wzrokiem na kompankę ,która najwyraźniej popadła w wielki zachwyt gdy tylko ujrzała to laboratorium. Trudno się jej dziwić. Rzadki był to widok. Uśmiechnął się lekko do niej ,drapiąc za główką.
-Em...widzisz no...oficjalnie tak...ale praktycznie to tutaj mieszka mój opiekun ,który mnie przygarnął kiedy byłem jeszcze małym wilczkiem. I wszystko było by fajnie gdyby nie fakt że parę dni temu uciekłem stąd. Nie chciałbym aby się zawiódł widząc mnie teraz, po chwili uciekając z tego miejsca. Wystarczy że raz mu uciekłem i niech żyje w świadomości że mnie nie ma.
Nie był zadowolony z własnego wyboru. Opuścił to miejsce z bólem ,lecz wola poznania korzeni jak i własnej kultury bycia wilkiem, wydawała się ważniejsza niźli życie w domku z człowiekiem. Dobra, dość już tych przemyśleń bierzmy się do pracy. Gogle są tam gdzie zawsze czyż nie? Skoczył w kierunku jednej szafki, skąd wydobył wcześniej wspominane gogle oraz prosty kitel ochronny. Na czas pracy w laboratorium założył na pysk nie wielką maskę ,którą również musiał sobie sam zrobić by pasowała do jego czaszki. Miał jeszcze jedną gdyby ta potrzebowała wymiany filtrów to też podał ją Wheat.
-Na czas kiedy będę robić maść załóż to...nie chciałbym aby pogorszył się twój stan jeszcze bardziej.
Włączył palnik pod próbówką i zalał ją wodą. Okey...bierzmy się do pracy. Końcówka protezy zrobiła obrót o sto osiemdziesiąt stopni i w krótkiej chwili zamiast wilczej łapy miał ludzką rękę którą mógł łapać przedmioty. Przydatne szczególnie kiedy pracuje się w takim miejscu. Stanął na dwóch tylnych łapkach i zaczął chodzić po laboratorium łapiąc co chwilę buteleczkę z jakimiś chemikaliami. Wlał do głównej zlewki kwas oraz dosypał nieco sypkich składników. Sproszkowane kości szczura, szczypta miedzi oraz magnezu. Całość zaczęła bujnie parować ,jednak szybko zatkał całość korkiem z wydrążonym otworem na rurkę ,która odprowadziła parę do skraplacza. Po chwili w drugiej fiolce pojawił się jasnoniebieski płyn. Oto wynik jego pracy...musiał teraz tylko czekać kiedy odparuje wystarczająca ilość mikstury dla niego i dla niej. Był bardzo skupiony na tym co robił. Każda chwila spędzana w takim miejscu napełniała go szczęściem i jakimś sensem bytu...po prosty kochał to robić. Była to jedyna czynność w jakiej był dobry.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Nie dane bylo jej zadac kolejnych, tak dokladnie zaplanowanych pytan, bowiem pojawily sie pewne znaczne trudnosci - odpowiedz Tempusa nie ograniczyla sie to "tak", ani nawet do "nie", czego Wheat podczas obmyslania swego planu nie przewidziala i nie wziela w zwiazku z tym pod uwage takiego obrotu rzeczy.
- Po co uciekac z takiego miejsca? Tu jest o wiele ciekawiej niz w lesie - Albowiem Wheat miala w naturze milosc do swej ojczystej krainy, nie ma co. Wrocila na moment do podziwiania wystroju.
- Opiekuna, si? W sensie czlowieka? Fajnie, tez bym chciala miec takiego opiekuna. Czy jest magikiem? - zastanowila sie. - Albo chemikiem? - Ta wersja przypasowala jej troche bardziej pod upodobania, fascynowala sie bowiem technologia
Wziela od niego maske i zaraz nalozyla, obeznana w tym wyczynie po obejrzeniu calej serii Dr House'a - oczywiscie ogladala ja w ludzkiej telewizji, regularnie czatujac pod oknem rodziny milujacej ten serial.
- Gorzej byc nie moze - odparla bezmyslnie, zapomniawszy, ze ma jeszcze chociazby kilka lap, ktore moglyby jej odpasc i byloby to zdecydowanie gorsze niz stan jej obecny. Spacerowala za nim powoli, obserwujac jego poczynania i pomrukujac z zachwytem raz po raz.
- Musisz mnie nauczyc robic takie rzeczy - uznala po drodze, kiwajac glowa z przekonaniem.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Wilk uważnie przyglądał się skapującym kroplą mikstury do próbówki. Z każdą chwilą był coraz bardziej podekscytowany ,a zarazem bardziej zdenerwowany...Tutaj w każdej chwili mógł pojawić się człowiek...nie miał pojęcia jak zareaguje lecz...nie martwiła go jego obecność, a raczej drugiej wilczycy. Może i tolerował go ale...dobrze wiedział że to człowiek taki sam jak inni. Miał prawo się przestraszyć widoku wilczycy co mogło zakończyć się bynajmniej niezbyt pozytywnie dla jednej z stron. Opary już nie stanowiły niebezpieczeństwa to też zdjął maskę i spojrzał na nią lekkim uśmiechem.
-Wiem że tu jest super...ale chce poznać swoje korzenie, a właściwie...odkryć kim była moja rodzina. No i oczywiście zaznać samodzielnego życia...nie martw się, takie laboratorium da się urządzić również w jakiejś dostosowanej jaskini...tylko potrzeba nieco materiałów i czasu.
Odłożył ochronę pyszczka na stół i wyłączył palnik. To co znajdowało się w fiolce było miksturą ,którą dobrze byłoby wsmarować w miejsca gdzie to znajdują się objawy choroby lecz do tego potrzeba nieco innej konsystencji. Dolał nieco spirytusu do drugiej zlewki oraz wrzucił nieco łoju ,który zmieszał się po chwili tworząc gęstą papkę. Na to wszystko zlał miksturę i wymieszał tworząc maść. Teraz zobaczmy tylko czy działa...posmarował ją na barku gdzie miała sporaśny pęcherz. Spojrzał z zapytaniem
-Czujesz jakąś ulgę? Powinno nieco zniwelować ból
Również posmarował się w miejscach gdzie był pokryty zarazą i odłożył słoiczek z maścią na bok. Po chwili mógł poczuć miły chłód oraz ulgę od bólu. Swędzenie ustało jak i wrzody nie dawały o sobie znać.
-Objawy powinny zniknąć za parę godzin...do jurta nie będzie już po tym śladu
Dodał ,drapiąc się po główce
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
- Ahe! Rozumiem - pokiwala glowa. - Tez chcialabym kiedys wrocic do mamy i taty, no wiesz, na herbatke wpasc, o zdrowko zapytac czy cos. Ale raczej nie ma szans, bym ich znalazla po tylu latach. - Trzeba tu zauwazyc pewna niescislosc. Wheat wyraznie zaakcentowala "tylu latach", a wygladala na dziewcze, ktore dopiero co osiagnelo pelnoletniosc. Wciaz gdzies w lebku miala zakodowane wszystkie lata, ktore niedawno utracila na wyprawie, gdzie to cofnelo ja do wieku szczeniaka i po drodze uzarlo lape.
- Nie bedzie szczypac, nie? - zapytala jeszcze zanim maz dotknela jej skory. Zacisnela na wszelki wypadek zeby, ale nie poczula nic procz przyjemnego zimna. Rozluznila sie i zaraz odnotowala, iz bol ustapil. Zerknela na posmarowane miejsce i zdjela z pyska maske.
- Dziala, dziala! - pokiwala glowa, usmiechajac sie szeroko. - Amigo, jestes mistrzem. - skwitowala z uznaniem, klepiac Tempusa ostroznie po pleckach (anatomia? A na co to komu?). - Moge jeszcze troche tego - tego, no? - wskazala glowa na substancje, widzac, iz jest ona przyjazna dla skory, usmieza bol i nie powoduje zmarszczek. - Moze jak sie tym bardziej wysmaruje, to szybciej zniknie? Na pewno nie zrobia mi sie zmarszczki czy cos? - geniusz dalekosieznego planowania poszedl w ruch. Wyciagnela lapki po cudotworczy kremik, chcac wysmarowac reszte poszkodowanej skorki.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Oh jaka uprzejma i miła ta wilczyca...strasznie uprzejma. Aż dziwne, że ktoś go tak doceniał. Raczej przwykł do bycia ignorowanym lub usłyszenia jakiegoś "no...nieźle wilku...tutaj masz kolejne manuskrypty, ucz się to może będzie coś z ciebie". Wiedział że to było po to by go motywować i tym podobne ,a po za tym lubił swojego pana ale...no...jakoś nie był za swą pracę doceniany. Na jego polikach za widniały lekkie rumieńce. Machnął łapą w powietrzu z skromnym uśmiechem.
-A...to nic takiego...prosta mikstura...jak chcesz pokażę ci jak robić takie maści łagodzące, bo to nie jest żadna zaawansowana alchemia, a to jest dość uniwersalna maść na tego typu schorzenia. Śmiało smaruj , nie krępuj się
Ciekawe czy sięgnie do grzbietu...eh nie jego problem. Tempus udał się w kierunku półki gdzie leżaly jakieś książki...ah, jak stęsknił się za tym miejscem...tak bardzo brakowało mu tego. Ale...skoro już tu jest to...mógł nieco uzupełnić zapasy. Wziął ze sobą parę ksiąg, w końcu mogą mu się przydać. Schował je do torby podróżnej i udał się do warsztatu...gdzie to jest...Zaczął przeszukiwać szafki i półki popadając w stres...nie mógł uwierzyć że zgubił to! Nie...nie...NIE! Wilk zaczął przekopywać kufer z różnymi cudawiankami po chwile krzyknął z radości.
-Jest! Znalazło się!
Wyjął z szafki coś co przypominało pistolet...ale w gruncie rzeczy był bardzo dziwaczny. Takie skrzyżowanie broni palnej z szuszarką do włosów, plus wystające przewody i jakieś dziwne coś...pojemniczek ,który był pusty, a znajdował się na górze po lewej stronie "lufy". Spojrzał na swój skarb i przytulił go z satysfakcji.
-Już...twój tatuś jest tutaj...mój mały skarb! Teraz tylko go naładować...
Zaczął szperać w skrzyni za butelką z płynem. Po chwili znalazł ją lecz była...
-...pusta?! I gdzie ja znajdę teraz takie paliwo? A niech to..będę musiał jeszcze kiedyś wpaść by zrobić te odczynnik...teraz nie ma już na to czasu...
Wrócił z powrotem do towarzyszki i spojrzał na jej poczynania
-Okey...zaraza znikamy stąd...tu jest bardzo fajnie ale mimo wszystko chciałbym uniknąć zbędnych konfliktów
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Wheat byla z natury uprzejma dla kazdego. Userka zas nie potrafila opanowac naraz outer- i internetu, dlatego odpisywala z taka a nie inna czestotliwoscia. Ale takze jest uprzejma, dlatego z tego miejsca za te okrutna niedogodnosc przeprasza. P S na tym telefonie nie dziala enter, za to tez przepraszam. // Wziela wiec w lapke wiecej kremu i jela smarowac sie nim po pysku, barkach i piersi, w ktore to miejsca oberwala. Ach, cudowne uczucie. Obserwowala przy okazji poczynania Tempusa. O, bron? Fajnie, bron jest fajna. Zainteresowala sie natychmiast. // -Jakie paliwo? To pistolet na paliwo? A skoro nie ma pana pana twojego, to po co sie spieszyc? - Chciala tu jeszcze troche zostac. Pozwiedzac. Kupic pamiatkowa cegielke czy cos takiego.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Broń...broń...zawsze musi być broń? A co jeśli nasz drogi Tempus jest pacyfistą? Nie no...to by była skrajność, ale mogę was zapewnić że to urządzenie zasilane na ogniwa elektryczne i kwas ,nie służą do walki chodź...mogłyby. Przed wami...
-Przecinak! Jaki pistolet, o czym ty mówisz? To jest do cięcia metali, tworzyw wszelkiego rodzaju za pomocą precyzyjnego strumienia kwasu...
Fuknął pod noskiem i zaczął iść w kierunku wyjścia oglądając się za nią....w sumie...ma racje. Może zdąży też przyrządzić szybko fiolkę z kwasem? Może się przydać jakby nie patrzeć. Ponownie włączył palnik i zalał kolbę odpowiednimi składnikami. Zatkał ją korkiem z otworem na rurkę skąd skraplał się płyn. Fiolka do której skapywał kwas była z plastiku jako że ze szkłem zachodziłaby reakcja która mogła by źle wpłynąć na to miejsce. Co prawda nie wydzielały się rzadne trujące toksyny bo układ był szczelny ale nie da się nie zauważyć że wilk wykonywał wszystkie prace z wielkim lękiem. Jedna kropla i jego proteza już nie będzie w takim ładnym stanie...co gorsza skóra czy kości.
-I trzymaj się z dala od tej fiolki...to niebezpieczna substancja i nie chciałabyś dostrzec jej działania na sobie.
Przestrzegł ją stanowczym głosem po czym złapał oddech i odsunął się od laboratorium.
-A po za tym...życzę miłego zwiedzania
Uśmiechnął się lekko i wskazał obszar dokoła siebie. Cały dom mógł przez chwilę posłużyć za muzeum...miejsce rozrywki czy coś w tym stylu. On w tym czasie udał się do księgozbiorów, ustawionych obok słojów z organami. Oczywiście była tam jego własna księga którą sam napisał opisując te ciekawe twory pływające w cieczy. Zaczął przeglądać swój rękopis...a może łapopis? Co chwile spoglądał na któryś z słoików porównując notatki z obiektem badawczym. W tym czasie warzyła się fiolka z silnym kwasem zniszczenia i zagłady.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Wysłuchała wyjaśnienia i pokiwała głową.
- Tak mi się zdawało, że to broń. Tak wygląda, wiesz. Zazwyczaj tak wygląda broń - Zaczęła tłumaczyć się ze swojej omyłki, przebierając nerwowo łapami. Zaraz jednak rozluźniła się, nie widząc w w tym większego sensu i problemu. Ot, pomyłka.
Ach, zatem jednak zdecydowali się zostać? Uśmiechnęła się triumfalnie i wróciła do podziwiania roztaczających się przed nią widoków. Ból zdążył już niemal całkiem ustąpić, nie rozpraszało jej zatem nic i mogła w spokoju oddawać się zachwytowi, jaki ją ogarnął.
- Si, skoro tak mówisz - usłuchała przestrogi i raz jeszcze skinęła posłusznie głową. Podeszła właściwie z drugi koniec pomieszczenia, oglądając z uwagą wszystko, co znajdowało się na podłodze, szafkach, ścianach, a także suficie - nawet jeśli to był tylko goły sufit.
- Chciałabym wiedzieć tyle o chemii - westchnęła rozmarzona, stukając metalową łapką w jedną z większych fiolek. Oj, chciałaby.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Okey...i minęła tak godzina, a fiolka z odczynnikiem była pusta. Zgasił palik i bardzo ostrożnie przelał zawartość buteleczki do małych pojemniczków, w tym i do narzędzia. Teraz było sprawne, zatem...mogą iść. A co na to drugi trójłapy przyjaciel?
-Coś jeszcze masz w planach? Może chcesz abym ci coś pokazał?
Uśmiechnął się lekko, jako że już wszystko załatwił. Teraz mógł sobie pozwolić na nieco rozrywki i pokazania tego miejsca z nieco innej strony. Spojrzał się z zainteresowaniem na wilczycę. Rzadko kiedy widział takie zainteresowanie w oczach jakiejkolwiek istoty. To w jaki sposób komplementowała otoczenie wydawało mu się nawet urocze. Machnął ogonkiem ,zapominając szybko o jego przemyśleniach i podszedł do niej.
-Jeśli chcesz...mogę ci pokazać jak robić parę ciekawych substancji.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
- Tu jest tyle do ogladania... - niemal wyszeptala z pewnym nabozenstwem, rozgladajac sie i pozerajac wzrokiem zawartosc pomieszczenia. - Doprawdy zachowuje sie jak dzieciak, wybacz mi, ale tak dawno nie widzialam czegos takiego, ze zal byloby mi potem, gdybym sie nie rozejrzala i troche nie pozachwycala. Nie wiesz nawet jak ci zazdroszcze takiego domu.
Bo trawa zawsze jest bardziej zielona tam, gdzie nas nie ma. Rzysiadla na szanownym zadzie i podrapala sie po nosie, niweczac przy tym wszelki realizm anatomiczny w tym poscie.
- Tak, tak! - przytaknela ochocza na druga propozycje. - Moglbys pokazac mi wszystko, ja bym bardzo chetnie patrzyla i sluchala. Ale ty raczej nie masz czasu i ochoty, hm? To zrozumiae, ale szkoda, szkoda, doprawdy.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Eh...jak pogodzić czas i strach z chęcią zadowolenia jakiejś istoty...w ogóle od kiedy to mu zależy na tym by ktoś był zadowolony? Pokażmy coś co by mogło się spodobać jej ,a zarazem nie zabrało by za dużo czasu i znikajmy stąd. Może...jakiś preparat?
-Ten człowiekowaty...bardzo lubi anatomię...nie udało mi się wszystkiego skatalogować...ale ma tego całkiem sporo. To co zanotowałem jest na niższych półkach..według ksiąg są to organy różnych zwierząt w tym i wilków...ale są też ludzkie organy co mnie zdziwiło
Spojrzał na półkę gdzie leżał sobie słój z ludzkim mózgiem. Był to jeden z ciekawszych preparatów dla niego.
-Zastanawia mnie skąd je pozyskuje...w końcu nie jest łatwo dostać organy ludzi. Wątpię by kogoś zabił ,a stan w jakim jest raczej zaprzecza temu by były to jakieś zwłoki
Obok znajdowało się też wiele innych eksponatów. Dzisiaj już nie będzie robić eksperymentów. Dość z zabawą w chemika, był zmęczony, a jego łapy były już mocno poparzone oparami ,czego na szczęście nie było widać.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
- Każdy ma jakieś zainteresowania, prawda? Ja uwielbiam... mm... - Przez moment próbowała wybrać jakąś ważniejszą rzecz z listy jej hobby, nie udało się jednak, przeto pokręciła jeno łbem, zaskoczona własną wszechstronnością. - Wszystkim, tak po prawdzie. Co zobaczę, to oglądam. Lubię odkrywać i poznawać. - Uśmiechnęła się z niemałą dumą wobec swojej ciekawości. - Niektórzy lubią zbierać znaczki, inni kamienie, jeszcze inni cudze wnętrzności. Ach, ludzka wszechstronność jest fascynująca! Są do nas tacy podobni. Może nie z wyglądu, ale, mm... Choć kto wie, zdaję się, że w środku wyglądajmy posobnie. - zastanowiła się, spoglądając na zawartość jednego ze słojów. - Ale z charakteru, o tak! Mamy podobne zainteresowania. - Na przykład wkładanie mózgów do słoików. Albo może wpadanie na drzewa i wybijanie sobie zębów? Tak, Wheat, tak.
Zastukała łapą w słój i przyglądała się w napięciu. A nuż widzielec mózg obróci się i spojrzy na nią swymi ślepiami, i okaże się, iż nie jest to zwykły mózg, lecz Ślepiak z gry, w którą ongiś grała userka, a która zwie się Ghost Master.
- Można by go o to spytać, si! - Kolejny genialny pomysł. - Byłoby ciekawie, gdyby okazał się seryjnym mordercą! - I nadmierna fascynacja na koniec postu.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Wilk kątem oka przyglądał się jej bujnej mimice oraz zachowaniu. Była uroczo zabawna w swym podejściu do świata-wieczne dziecko uwięzione w ciele dojrzałego wilka...u niego wyglądało to nieco odwrotnie aczkolwiek był ciekawski oraz chętny do poznawania świata ,więc nie był do końca takim staruchem, po prostu zachowywał się jak dorosły...to przez człowieka ,który ociekał tą powagą.
-To bardzo dobrze że jesteś ciekawa świata. Po co skupiać się na jednej barwie kiedy na świecie jest wielka tęcza ,którą warto odkryć chodź po trochu z każdego koloru? Również mam masę zainteresowań...więc wiem jakie to uczucie
Wyszczerzył ząbki i machnął ogonem z aprobatą. Słysząc jej ostatnie zdanie jakoś...nie przychylnie podszedł do tego zagadnienia jako że nie chciał teraz spotykać się z ludziem bo po prostu mógłby i go złapać i zamknąć tu ze strachu aby ponownie nie uciekł. Chciał żyć na wolności,a nie w zamknięciu jak zwierze domowe.
-On...raczej nie rozumie tego co powiadam...a zresztą zważ na to że może to być równe z moją niewolą w tym miejscu...Tutaj jest pięknie i w ogóle ale czy jest to warte ceny wolności?
Zagryzł nieco wargę ze strachem przed takim życiem...jego właściciel go kochał ale z miłości nie raz ludzie bojąc się o pupila mogą robić różne czynności.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Przesuwała się po parkiecie, zaglądając z zaciekawieniem do coraz to kolejnych eksponatów. Każdy kolejny wydawał jej się jeszcze ciekawszy od poprzedniego.
- Tak sobie myślę, że jak się dowiaduje i poznaje, przestaje się kierować stereotypami. Karmienie się wiedzą to oczyszczanie umysłu z kul gliny ulepionych z błędnych przekonań i zastępowanie ich trwałymi, solidnymi cegłami prawdziwych informacji. Jakoś tak bym to porównała. O wszystkim trzeba się przekonać samemu. Nie lubię wierzyć na słowo nawet najbardziej zaufanym osobom - Raz jeszcze zastukała w szklane naczynie, przyglądając się zamkniętej w środku nerce. Tak jej się wydawało, że była to nerka. Ale co ona mogła o tym wiedzieć? Musiała się jeszcze tak wiele nauczyć. Sama tego nie rozpracuje, będzie dalej uważać, że naprzeciw niej pływa teraz nerka. A jeśli to wątroba albo nawet jelito? Niemal natychmiast znalazła zaprzeczenie wygłoszonej przez siebie przemowy. Żeby odkryć prawdę na temat tej rzeczy, musi zapytać o to kogoś mądrzejszego i uwierzyć. Nie lubiła tego robić. Jedyne w co wierzyła całym sercem to opowiadane jej w dzieciństwie bajki. Każda z nich kwitła rokrocznie w umyśle wadery, nie pozwalając jej zapomnieć o historiach pełnych magii, przygód, często także strachów i pouczających morałów. Wypaliły się w małej rudej łepetynie i pozostał w niej mimo upływu czasu, mimo iż łepetyna stała się niemała, a świadomość egzystencjalna właścicielki łba także znacznie wzrosła. Nie istniał sposób, by zniszczyć wiarę Wheat w te opowieści. Wszak zrzekając się ich, zrzekłaby się także całego swego dzieciństwa.
Zmarszczyła brwi, na moment pozwalając sobie odpłynąć w gęste, spienione morze rozmyślań. Zawsze panował na nim sztorm, nieprzerwanie wprawiając w ruch kolejne spostrzeżenia, nie pozwalając im utonąć lub choćby na moment zatrzymać się. Nigdy. Wheat rozpatrywała wszystko, z czym miała styczność, nawet jeśli w dużej mierze robiła to całkiem nieświadomie.
Zaraz jednak, zgubiwszy tak ląd, jak i siebie samą wśród tych metaforycznych spienionych fal, powróciła do rzeczywistości, nieco zachłyśnięta i oszołomiona przez tę wzburzoną, gotową w każdej chwili wciągnąć ją w wir szaleństwa wodę. Zamrugała kilkukrotnie, by ostatecznie odciąć się od niezbadanych głębin swego umysłu. Wszystko to trwało zaledwie kilka sekund. Jak się okazuje, Wheat wcale nie była tak mało inteligentna, jaka zdawała się być. Nie, nie. Jej mądrość kryła się w środku. Była jednakże zatopiona, spoczywała głęboko pod powierzchnią setek innych, rozszalałych myśli, stąd też rzadko kiedy udawało się jej wypłynąć na powierzchnię i dać o sobie znać. Zwykle tłumiona była i przytłoczona, ograniczona w swych możliwościach i ruchach.
- Myślę, że rozumie. Choć odrobinę. My rozumiemy ludzi, prawda? Ja rozumiem. Nie zawsze co prawda, ale jednak posiadają pewien schemat zachowań, który pozwala nad nimi zapanować. Zapewne i oni potrafią pojąć naszą logikę, nasze przekonania i nasze myśli - Utopijne rozmyślania tego rodzaju były dla Wheat codziennością. Zawsze ogarniał ją pewien smutek, ilekroć zdawała sobie sprawę z faktu, iż ludzie nie odpowiadają. Nie odpowiadają na słowa, znaki ani przyjazne gesty. Nie odpowiadali tak, jak by chciała, by odpowiadali. Nie chcieli nawiązać kontaktu, czy też może nie potrafili. Byłą jednak pewna, że kiedyś ludzie dojrzeją do współpracy z wilkami. Jutro, za miesiąc, za tysiąc lat. Pożyjemy, zobaczymy, jak to powiedział ktoś bardzo dla userki i Wheat anonimowy, a nad którego tożsamością z zapałem rozmyślały teraz obydwie dziewczyny. - Tak sobie myślę, że to zależy od wilka. Widzisz, ty pragniesz wolności, ja chętnie zamieniłabym się z tobą miejscami. Jeśli podchodzisz do życia tu z taką niechęcią, pewnie prędzej czy później pożałowałabym takiej zamiany. Ale i tak, mimo tej świadomości, tu i teraz szczerze zamieniłabym się z tobą. Ale to tak czy inaczej niemożliwe, mamy chyba oboje tego świadomość, prawda? Nie ma co gdybać nad tym, co się nie stanie, wywoła to jedynie żal i tęsknotę za nieosiągalnym. Nie ma co. - Pokręciła ze zrezygnowaniem głową. Cofnęła się o kilka kroków od półki ze słojami i podniosła głowę, spoglądając na sufit domu. Jeśliby się dogłębniej zastanowić, brak nieba istotnie ją przytłaczał. Już teraz, gdy siedziała tu ze świadomością otwartych drzwi i możliwością opuszczenia pomieszczenia w każdej chwili, jakaś część jej duszyczki rwała się rozpaczliwie ku wnikającym do wnętrza promieniom słońca, ku świeżemu, najświeższemu powietrzu i... i jak by nie patrzeć, wszystkiemu, z czego składało się jej dotychczasowe życie. Nie, zdecydowanie nie zgodziłaby się mieszkać tu na zawsze. To było wbrew jej naturze. Spuściła wzrok, kierując spojrzenie na Tempusa.
- Masz rację, to nie jest miejsce dla nas. To ciekawostka, coś niespotykanego. Nieznane zawsze przyciąga i ciekawi, ale ciekawość trzeba niekiedy powściągnąć, chęć eksploracji trzymać w ryzach, na krótkiej smyczy, nie pozwalając jej na zbyt gwałtowne skoki przed siebie. Kto wie, co jest przed tobą: droga, czy też może urwisko? Trzeba na spokojnie podejść i sprawdzić, zbadać, a potem pójść dalej. Nie ma co zatrzymywać się w zamkniętym pomieszczeniu, gdy tuż za ścianą woła świat.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Trafiła w samo sedno jego problemu z którym borykał się przez całe dzieciństwo. Życie w tym miejscu. Mogłoby się wydawać ciekawe i fajne, ale odbiegało to od pewnych realiów...co miał zamiar zaraz wyjaśnić. Z smutkiem na pyszczku ,wypuścił przez nosek powietrze i spojrzał na nią kątem oka.
-Tutaj jest wspaniale. Mogłem robić pełno ciekawych rzeczy, bawić się w inżyniera, w małego chemika ,poznawać ludzką kulturę jak i ich własne księgi i tak dalej...ale po pewnym czasie przestaje to dawać takie wielkie szczęście gdyż nie ważne jak dobrze tu się miałbym bawić to nie zmienia to jednego faktu...że bawię się sam
Nastała cisza, a jego głos zamarł w otoczeniu, jak i w jego duszy. Cieszył się że posiadał taką fajną protezę, którą zrobił przy pomocy człowieka, oraz że zna nieco chemie i mechanikę ale...to nie daje szczęścia wiecznego...
-...bo z czasem zaczynasz zadawać sobie pytania ,skąd jesteś, jak tutaj się pojawiłeś oraz czy jesteś taki...sam? W końcu jeszcze parę dni temu nie widziałem na oczy żadnego żywego wilka ,a gatunek znałem tylko z książek oraz bajek gdzie służyło za straszydło. Nie znam swoich rodziców ani nie wiem dlaczego ten człowiek...Co mnie z nim łączy że odkąd pamiętam mieszkam tu? Jak na taką istotę, powinienem naturalnie narodzić się w lesie, w dziczy. Tam jest mój dom i on woła do mnie...
Obrócił pysk tak by nie patrzeć na nią, jako że czuł jak łzy napływają mu do oczu. Jedna kropelka zderzyła się z podłogą. Nie miał zamiaru dopuścić by ta sytuacja sie ponowiła to też otarł ślepia i nabrał powietrza by zakończyć wypowiedź.
-Teraz już wiem że nie jestem tylko elementem bajki czy książki o anatomii i wiem że są inni tacy jak ja...Wiele bym dał by mieć takie życie jak wy. W naturalnym środowisku...dorastając w lesie gdzie trzeba walczyć o przetrwanie. Wolę takie warunki niż życie bez własnej historii. Mam wrażenie że jestem z niej wyrwany i jakoś nieudacznie przez kogoś przyklejony w nieznaną mi kartę, na której nie ma nikogo.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Pozwoliła Tempusowi wygadać się do woli, przysłuchując się mu w skupieniu, choć raczej nie okazując zewnętrznie żadnych emocji. Wystarczało jej, że wewnątrz kotłowały się emocje wszelakie możliwe. Lubiła, gdy ktoś spowiadał się jej ze spraw co bardziej intymnych, oznaczało to bowiem, iż jej ufają, a była to rzecz bardzo dla niej ważna. Wydawało się jej, iż jest osobą godną tego zaszczytu, jakim było zaufanie. Nie lubiła rozpowiadać plotek i sekretów, kochała je za to kolekcjonować w pamięci i często do nich wracać. Przydawały się także w relacjach międzywilczych - im więcej faktów o kimś przechowujesz, tym lepiej ci się z nim rozmawia.
- Hej, wiesz... Każdy z nas żyje w jakimś błędzie, przekonaniu, kłamstwie. Każdy z nas pewnego dnia rozpakowuje świąteczny prezent, w środku którego znajduje się strzeżony przez lata sekret. A czasem znajdujemy ten prezent przed świętami, gdy nikt nie chciał, byśmy go znaleźli, ukryty przed nami. Mniej lub bardziej miły prezent. Ale kiedy już go znajdziemy, trzeba się pogodziś z faktem, iż istnieje. I... nie płacz, proszę - Aha, myślał, że Wheat nie dostrzeże łzy, nie dostrzeże jego nastroju? O nie, nie. Wykrywała każdą emocję, wszak była wzorowym psychopatą. Ruszyła z podłogi zad i podeszła do Tempusa, trącając go lekko łapą. - Nie ma o co. Teraz jesteś wolny. Nie musimy tu siedzieć, jeśli sprawia ci to przykrość. Jeśli dom cię woła, nie pozwól mu czekać. Obejrzę sobie magiczne słoiki kiedy indziej. - Uśmiechnęła się zachęcająco i wskazała łbem drzwi.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Kiwnął główką i złapał nieco powietrza by dojść do siebie. Brak wiedzy na temat tego kim jest i skąd się wziął jest bolesne. Nie mógł niestety zbyt wiele zrobić, a jego wyprawa by poznać swój los, nieco mija się z faktem. Może nie dowiedział się niczego, lecz poznał parę ciekawych osób. Wykrzywił wargę w lekki uśmiech i rzekł.
-Masz rację...nie ma sensu załamywać się nad tym co było...trzeba się z tym jakoś pogodzić. Zacząć żyć na nowo. Może z czasem uzyskam odpowiedz na pytanie które mnie dręczy.
Rozejrzał się po domu, czując sentyment do tego miejsca. Tak wyjątkowe i tajemnicze...tyle pytań narodziło się w jego główce , w tym miejscu. Wilk ostatni raz spojrzał się na to miejsce lekko uśmiechając się po czym ruszył w kierunku drzwi by wyjść z tego domu. Cieszył się że mógł...komuś się wyżalić. Z nikim jeszcze o tym nie rozmawiał, a jego młoda dusza, domagała się wsparcia w samotnym żywocie ,w obcym mu świecie. Uśmiechnął się na myśl że może to być właśnie ona.
-Zatem...w drogę! Ku przygodzie!
Dodał ,szczerząc ząbki i rozglądając się za drzwiami czy nikogo nie ma. Kiedy tylko uznał że droga jest wolna ruszył przed siebie, oczekując że Wheat jest tuż obok.

/// Możesz wybrać miejsce gdzie się udadzą? Bo...nie mam na to pomysłu .-.
z/t
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Pokiwała głową z przekonaniem.
- A jakże, żyć, nie umierać! Carpe diem! - Poklepała go po karku i z uśmiechem przyjęła do wiadomości fakt, iż się stąd wynoszą. - Na każde pytanie istnieje odpowiedź, trzeba tylko poczekać i dobrze jej poszukać - dodała, by nadać swej wypowiedzi nieco mądrzejszy wydźwięk. Ruszyła zaraz za Tempusem, z tęsknym westchnieniem rzucając ostatnie spojrzenie temu tajemniczemu, zachęcającemu domostwu. No trudno. Innym razem. Adios, hasta luego!
- A co powiesz na małe zwiedzanko, he? Pokażę ci parę ciekawych zakątków. - zaproponowała, natchniona nagle tym wspaniałym pomysłem. Nie czekając odpowiedzi, wyprzedziła nieco towarzysza. - Za mną! - rzuciła rozentuzjazmowana i już ich nie było.


(( https://wilki94.forumpolish.com/t64p60-bursztynowe-morze Hm? Zechcesz napisać pierwszy? ))
Sponsored content