Zielone Urwisko

Whiskey
Dorosły

Whiskey


Male Liczba postów : 407

     
- Rzeczywiście - Whiskey pokiwał głową, w pełni uznając odpowiedź wilka. W końcu to całkiem błyskotliwe spostrzeżenie jak na szczeniaka.
- Miałem raczej na myśli kogoś, kogo byś znał. Eee... - zamyślił się, szukając odpowiedniego słowa. - Opiekuna, na przykład. Dzieci nie powinny chodzić same po świecie - wciąż mówił głosem całkowicie spokojnym i opanowanym, gdyby świat się zaczął walić i rozpadać, prawdopodobnie dopiero wtedy dałoby się wyczuć u samca jakieś zaangażowanie w cokolwiek. Albo i nie, w końcu obserwowanie końca świata też może być zajęciem ciekawym i najzupełniej warte stoickiego opanowania i spokoju. Szczerze miał jednak nadzieję, że w najbliższym czasie żaden świat nie ulegnie rozpadowi, bo ten tutaj całkiem mu się podobał i miał w planach jeszcze trochę tutaj pobyć zanim naszłoby go na jakiekolwiek szybkie zmiany.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Maluch zastanowił się krótszą chwilę, jakby rozmyślając nad tym, czy ktokolwiek z poznanych mu już wilków mógłby służyć jako jego opiekun. Pierwszy raz poczuł, że tak naprawdę jest tu sam, i że mimo, że zawarte znajomości wydawały mu się tak poważne i ekscytujące, na przestrzeni czasu nie znaczyły za wiele. Gdzie na przykład jest jego idol, Władca Życia i Śmierci - i czy nadal jest dla niego wzorem? Dlaczego w ogóle miałby być? To była jedna z naprawdę niemądrych myśli samca, która przyszła tak szybko jak wyszła, podobnie było z jego niemalże przyjacielem Harmou, którego dane było mu znać przez zaledwie kilka minut. Zaczęły się w nim odzywać pierwsze głosy rozsądku, lecz zanim zagłębił się w rozmyślania jeszcze bardziej - kolejna wypowiedź Whiskeya przywróciła go do normalnego stanu.
- Nikt nie chciał być moim mamą - odparł zupełnie normalnym, może nawet i nieco pogodnym głosem. Nie był smutny, w końcu, co niby takiego świetnego było w posiadaniu rodzica? Na pewno nic!
- Czemu nie powinny chodzic same? - zainteresował się Blank, przekrzywiając główkę, w ten uroczy, szczeniaczkowy sposób, który wyglądał w jego przypadku bardziej zabawnie niż słodko, gdyż sporego rozmiaru ucho przykryło połowę jego twarzy.
Whiskey
Dorosły

Whiskey


Male Liczba postów : 407

     
- Hm - skomentował wypowiedź wilczątka Whiskey. No tak, coś o tym wiedział, nawet jego matka nie chciała być jego matką, o ile gdzieś tam jeszcze żyła i chodziła po świecie. Miał tylko to szczęście, że trafił pod skrzydła swojego ekscentrycznego opiekuna i wyrósł na porządnego - chyba - wilka. Ale ten tutaj, czy poradzi sobie jakoś bez wzorca, który mógłby go wychować i pokazać świat? Białemu samcowi wydawało się to smutne.
- Bo mogą trafić na coś niebezpiecznego - odpowiedział na pytanie Blanka. Kto wie, co czaiło się w tej krainie - może jacyś przestępcy, porywacze, potwory, dzikie zwierzęta? Słyszał nawet, że są tu smoki. Smoki mogą jeść szczenięta. Mogą też nie jeść szczeniąt. Ale póki co jest to wielką niewiadomą.
- I w ogóle - zakończył niezwykle interesująco, spoglądając na swojego młodocianego rozmówcę.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Wilczuś przybył i tutaj. W chudych łapkach pozostało już niewiele sił. Był mokry, zmarznięty. Burza ustała przed kilkoma momentami dopiero - z futerka, które pod wpływem wody poszarzało, wciąż ściekała woda i kapała na ziemię. Całe kościste ciałko malca drżało silnie, usiłując się rozgrzać. Przestał już odczuwać głód. W pewnym momencie po prostu się przestaje. Nie radził sobie z polowaniem, a jedzenie nie rosło na drzewach. Taki lajf, co zrobić?
Szedł wciąż przed siebie, bo nie miał miejsca, do którego mógłby wracać. A zatrzymać się nie miał prawa. Wszystko, co tylko widział wokół, na pewno należało już do kogoś innego. Nie chciał być niegrzeczny... Znaczy, jeszcze bardziej niegrzeczny. Wiedział, że jest złym wilczkiem. Nie zasługiwał na dom.
Szedł wciąż naprzód, z podkulonym ogonkiem. Za nim szedł Okruszek. Wielkiemu lwu również nie było zbyt wesoło. W końcu, jako kot, nie kochał wody. Stan obecny przeszkadzał mu i budził jego sprzeciw. Jakże to tak, jego, lwa - deszczem?
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Pojawił się tutaj niedawno, za cel miał poznanie kolejnych terenów tej krainy, która stała się w końcu jego nowym domem. Maszerował spokojnie między drzewami, rozglądał się na boki, lecz nic nie dostrzegł. Jego oczy błądziły bo terenie, wypatrując niebezpieczeństwa lub wrogów, choć ich nie miał, mimo to nie zamierzał wdawać się w walkę. Głodu nie czuł, jeszcze parę godzin temu upolował zająca, pożywił się i teraz jest tutaj. Między drzewami można było tylko dostrzec ciemnobrązowy kształt, który spokojnym, aczkolwiek wolnym krokiem zwiedzał lokację. Z dala nie było pewne czy to wilk, lecz gdyby przyjrzeć się dokładnie, to był to młody basior, dość szczególnie umaszczony. Futro okraszone było licznymi białymi kępkami włosia, a najliczniejsza taka gromada znajdowała się z przodu, zaraz na szyi. Przystanął na chwile i nasłuchiwał okolicy, być może chciał usłyszeć jakieś zwierzę, ale nic nie odezwało się w tamtym momencie.

Stanął nagle jak wryty. Ujrzał małe zwierze w towarzystwie większego. Nie widział dokładnie co to jest, przez gęstwinę leśną gorzej się patrzy. Większy osobnik nie był mu znany, nie widział jeszcze takiego zwierzęcia, ale mniejsze wyglądało chyba na szczenię. Obserwował je chwile spomiędzy gęstwiny leśnej, próbując jednocześnie obmyślić, jak postąpić...
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vince szedł powoli przed siebie. Nie miał pojęcia, że jest obserwowany. Przecież dostrzegamy tylko to, co spodziewamy się zobaczyć, prawda? A szczeniak nie spodziewał się zobaczyć nikogo. Było mokro i zimno - bardziej prawdopodobne jest, że wszyscy mieszkańcy Krainy siedzą w swoich ciepłych jaskiniach i czekają, aż pojawi się słońce.
Okruszek trącił swojego pana nosem. Ot tak, żeby przypomnieć że jest, że głodny. Wilczek uśmiechnął się lekko, po czym zatrzymał i zaczął drapać pupila za uszami i pod brodą. Wielki kot zareagował na to donośnym mruczeniem. Przynajmniej mieli siebie, nie? To dużo. Samotność to najgorszy los z możliwych, mieli więc szczęście - bezdomni i bez jedzenia, mieli chociaż do kogo się przytulić. A ile wilków z wielkimi jaskiniami i kontami bankowymi pękającymi od kości jest samotnych? Póki mają siebie, Vincent wierzył, że jakoś sobie poradzą.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Zachowanie ich wskazywało, że są bardzo długo w drodze, albo się zgubili. Tylko tak, z jednej strony jest małe szczenie, z drugiej jakieś zwierzę znacznie większe od niego. Choć to na pułapkę nie wyglądało, wydawać by się mogło, że oboje są przyjaciółmi. A jeśli to większe to opiekun malca? Berendar szybko rzucił wzrokiem za siebie, czy aby ktoś go nie śledzi, obserwuje lub nawet czyha na niego. Miał dwa wyjścia. Odejść i zostawić tą dwójkę w rękach ślepego, a czasem bardzo niesprawiedliwego, losu. Bądź pomóc im, zyskać sprzymierzeńców lub pomóc. Ciężko odetchnął. Ciężki wybór to był zaiste, jakiś czas temu sam był wyrzutkiem, lecz w środku chciał nieść pomoc. A jeśli ześle na nich to, co spotkało pewną osóbkę znaną tylko jemu?

Przełamał się, chwiejnym krokiem postąpił na przód. Stanął w odległości 7 metrów od dwójki osobników - Zgubiliście się? - Spytał, gdy już usiadł. Przekręcił troszkę łeb w lewą stronę oczekując odpowiedzi. Przypomniała mu się pewna sytuacja, jeszcze wtedy kiedy miał rodzinę. Prawdziwą, własną rodzinę...
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Post mi się usunął. Więc przepraszam, będzie krótko.
Z pyszczka szczeniaka zniknęły wszelkie ślady smutku, przygnębienia, czy zmęczenia. Powrócił zaś szeroki uśmiech - jedyne, co pozwoli zobaczyć innym.
- Czeeeść! - zawołał z entuzjazmem, podchodząc do brązowego wilka.
- Nie. To znaczy tak. To znaczy nie do końca. Tak, ale nie. Bo my tak specjalnie. Żeby spotykać księżniczki. Błędni rycerze spotykają więcej księżniczek, niż bezbłędni. I dlatego błądzimy.
Poza tym bezbłędni rycerze częściej zostawali żabami. Bo idąc do wieży czarownika ie błądzili i nie trafiali do bezpieczniejszych królestw.Na przykład.
Vince i Okruszek ukłonili się krótko.
- Jestem sir Vincent, a to mój towarzysz, sir Okruszek. - przedstawił siebie i lwa.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Słuchał uważnie słów młodzika. Czy aby wiedział co chce powiedzieć? A może to entuzjazm tak nim szarpał, że nie potrafił zdecydować o tym, w jakiej sytuacji są obecnie. Dość ciekawy tytuł nadany został wilczkowi, ale jeśli chodzi o towarzysza... To raczej Okruszek nie było trafionym imieniem, lecz nie wypada kwestionować.
- Spokojnie. Zastanów się nim zaczniesz mówić dużo. Czasem... lepiej krótko i zwięźle. Jam jest Berendar i tyle powinieneś wiedzieć - Skłonił się, przy przedstawieniu swego imienia - Zatem twierdzisz, że błądząc, szukasz przygód? To interesujący... tryb życia - Przerwał na chwilę zdanie, by po chwili dokończyć patrząc się prosto w oczy wilczka - Kimże jest twój towarzysz? Nie spotkałem tego gatunku tutaj jeszcze, albo... za krótko tu żyję - Wziął głęboki oddech i spokojnym krokiem zmierzał w kierunku młodszego rozmówcy - Ty błądzisz, ja za to wędruję, szukając spokoju. Jeśli potrzeba, mogę służyć pomocą, lecz towarzystwa nie szukam na stałe - Oznajmił, stając naprzeciwko jemu, wyczekując odpowiedzi.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Pokiwał łebkiem. Dobrze. Potrafi mało mówić. Na pewno potrafi.
- Okruszek to duży kotek. Tak myślę.
Szczeniak nigdy nie słyszał o lwach, afryce, czy sawannie. Jeśli zwierzę miało wysuwane pazury i mruczało przy drapaniu pod brodą, było kotem.
Ostatnią wypowiedź starszego kolegi uznał za propozycję. Energicznie pokiwał łebkiem.
- Jasne, możemy pobłądzić razem. - uśmiechnął się do nowego członka drużyny - A gdzie jest spokój? Masz jakiś pomysł, gdzie go szukać? Pomożemy!
Oto nowy cel ich wyprawy, nowa przygoda! Poszukiwania spokoju dla towarzysza Berendara! Prawie jak poszukiwania złotego graala, tak troszeczkę.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Chyba mały nie zrozumiał tego, co usiłował wilk przekazać. Bywa i tak.
- Spokój to względne pojęcie. Możesz odpoczywać dosyć długo... w jamie. Podróżować samemu, nie napotykając żadnych problemów. To... dla mnie jest spokojem, lecz chodzi mi o coś innego. Chodzi mi o samotność... rzadko spotykam kogoś na swojej drodze... Vincencie, ale mam ku temu... konkretne... powody - Spojrzał wyrozumiale na Vincenta, przecież nie mógł zrozumieć od tak wszystkiego. Zatem należało mu wytłumaczyć. Jednakże spójrzmy na tą sytuację z innej strony. Kolejna postać do poznania, nawet nie jedna, a dwie. Vincent był bardzo żywiołowy, co dostrzegł Berendar, strasznie chciał pomagać, tylko tutaj się nie da pomóc. Berendar sam musi tego dokonać, bez niczyjej pomocy, ingerencji.
- Pomóc się nie da. Ja za to mogę wam pomóc. Gdzie chcecie się teraz udać? Szukacie schronienia? Pożywienia? Wody? Znam dosyć tą okolicę, bo co dzień... błądzę... lecz mam w tym swój cel. To jak? - Czekał na odpowiedź małego bohatera, bo tak się ów przedstawił.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Uszka Vincenta minimalnie oklapły. Czyli spokój pojawi się, jak on i Okruszek sobie pójdą? Znów zrobił coś źle, znów był niegrzeczny... A przecież wcale nie chciał... On tak tylko - przypadkiem. Ale mimo dobrych intencji znów narozrabiał. Nic dziwnego, że mama go nie chciała. Wszystko psuł.
Ale przecież nie może tego pokazać! Nie będzie płakał, w życiu!
Uszka szybko wróciły do poprzedniego układu, a szeroki uśmiech malca urósł. Zapanował nad uczuciami dość szybko, by ich nie okazać.
- Pomożemy! Pójdziemy poszukać samotności. A jak nas nie będzie, to spokój się znajdzie! - Szczeniak naśladował przez chwilę triumfalne fanfary - Misja wykonana!
Propozycja nowego znajomego brzmiała kusząco. Jedzenie, schronienie... Ale przecież wtedy Berendar nadal nie będzie miał spokoju. Tak nie można!
Zamachał ogonkiem energicznie, strzygąc uszkami.
- Niee, poradzimy sobie! Jak będziesz znał drogę, to już nie będzie błądzenie. I jak wtedy uratujemy księżniczkę?
To było pierwsze, co przyszło szczeniakowi do głowy.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
- Źle zrozumiałeś Vincencie - Berendar spojrzał wymownie na małego wilczka, lecz nie omieszkał ukryć uśmiechu. Mały był nie dość, że pełen wigoru, to pełno w nim było pomysłowości połączonej z optymizmem. A raczej tak sądził wtedy - Błądzę, bo coś kiedyś zrobiłem. Ta kraina... - Przerwał i obejrzał się dookoła - Nie jest mym domem. Nie pochodzę stąd. Minęło sporo czasu, odkąd zmuszony zostałem opuścić dom - Jego ton zmienił się w dosyć poważny, a wzrokiem patrzył w dal, szukając czegoś. I tak zastygnął w tej pozycji, mimo to nie skończył rozmawiać - Wiecie gdzie w ogóle jesteście? Jaki jest wasz kolejny punkt podróży? I o jakich księżniczkach wciąż mawiasz? - Zapytał w celu upewnienia się, czy aby na pewno nie potrzebują jego pomocy. Czasem pewność siebie... gubi nas samych.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vince pokiwał łebkiem ze zrozumieniem.
- Też jestem daleko od domu. - powiedział.
Tęsknił. Ale i tego nie pokaże. Szeroki uśmiech i do przodu!
- Jakbym wiedział gdzie jesteśmy, to by się nie liczyło jako błądzenie. A błędny rycerz musi dużo błądzić, obowiązkowo!
Zamachał ogonkiem z entuzjazmem.
- Jestem rycerzem, więc moim obowiązkiem jest ratować damy w opresji. Czyli księżniczki. I pokonywać smoki. Ale najpierw muszę zabłądzić, tak porządnie, po rycersku!
Nie chciał zakłócać spokoju starszego wilka. Już wystarczająco długo był niegrzeczny. Jeszcze trochę i Berendar też przestanie go lubić, jak mamusia.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
- Smoki powiadasz? Z jednym miałem do czynienia i nie było to zbyt dobre... doświadczenie. Jednakże błądzisz, ale o drogę spytać to nie wstyd. A chyba nie chcesz trafić w miejsce, gdzie brak żywności i pełno drapieżników... chętnych na świeże mięso. Dlatego pytam, czy potrzebujesz pomocy? - Wyjaśnił wilczkowi, dlaczego tak bardzo chce pomóc. Co do błądzenia, poniekąd miał mały rację. Czasem trzeba zabłądzić, by coś odkryć, ale on sam taki mały i jedynie towarzysz mógłby go obronić - Nawet rycerz musi czasem odpocząć, napić się i zjeść coś czy to w karczmie, czy w drodze. To nie tylko przecie błądzenie się liczy. Twój cel... szlachetny, a od dawna tymże się trudzisz? - Zagaił do wilczka, chcąc się trochę więcej dowiedzieć, może będzie w stanie coś wskórać.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Jedzenie, picie, odpoczynek... Bardzo by się te rzeczy szczeniakowi przydały.
- Jedzenie biega szybciej, niż smoki i księżniczki. I dużo szybciej, niż rycerze.
Dla wilczka był to spory problem i bezpośredni powód głodówki - nie był jeszcze dość duży i silny, by móc dogonić zwierzynę, o zagryzaniu już nie wspominając. Istniała więc całkiem uzasadniona obawa, że nawet jak trafią do miejsca z dużą ilością jedzenia, jedzenie owo ucieknie.
Na ostatnie pytanie skinął łebkiem.
- Od paru miesięcy. I już uratowałem księżniczkę! Ale tylko jedną. I nie dała mi swojej łapki. Cyba była jej potrzebna. Z resztą nie wiem, co bym zrobił z piątą łapką. Cztery to tak w sam raz!
Zamachał ogonkiem, przyglądając się swoim łapkom. Były cztery - czyli dokładnie tyle, ile trzeba.
Machevol
Dojrzewający



Female Liczba postów : 16
Wiek : 24

     
Szybkim kłusem przybyła na miejsce wzdychając. Może trochę przesadziła z tempem za co się nieco skarciła w duchu. To miał być spacer a nie jakiś maraton. Rozejrzała się po nowym rejonie i dostrzegła dwoje wilków. Za pierwszym momentem nieco się wystraszyła, jej ślepia błysnęły, cofnęła ale zaraz potem znów stanęła z wyprostowanymi uszami, próbując wyglądać dumnie i niewzruszenie, machnęła ogonem w bok. A przynajmniej próbowała, bo jej sylwetka zaraz się nieco zgarbiła a łeb zniżył, lecz obserwowała ze skupionym niemal wytrzeszczem. Z nienaturalnym zaciekawieniem i zarazem wielka czujnością zaczęła na dwójkę którą dostrzegła patrzeć, spoglądając to na szczeniaka, który jej zdaniem sprawiał wrażenie niegroźnego i normalnego jakby to określiła, to na młodego wilka o ciemnym futrze , do którego miała mieszane uczucia ale nie był to lęk.
,,Podejść czy nie? Hm..."
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Nie omieszkał się uśmiechnąć, dosłownie na moment. Vincent myślał, że łapę się oddaje za ratunek, kogo by to nie rozbawiło? Młody jest to i się nauczy, zwłaszcza tego, że nie można brać dosłownie wszystkiego do siebie, nawet jeśli chodzi o oddanie ręki, w tym przypadku łapy.
Miał jednak pewną radę dla malucha, skoro on sobie może nie poradzić z polowaniem. To czemu przyjaciel mu nie pomoże? Skoro on jest mniejszy, a tamten no nawet nie porównujmy. Wpadł Berendar na pewien pomysł
- Vincencie, skoro zwierzyna dla Ciebie za szybka - Przeniósł swój wzrok na towarzysza, który nie odstępował Vincenta - To przyjaciel na pewno coś upoluje. Choćby rybę. Jeśli zwierzyna lądowa sprawi... problemy - Dał znak drugiemu obecnemu tam rozmówcy. Przecie więksi powinni sprawować opiekę nad mniejszymi. Swoimi oczami wpatrywał się w Vincenta, miał nadzieję że podejmie słuszną decyzję - We dwójkę wam raźniej. Razem silniejsi, niż z osobna każdy - Ciekawe jednak, czy Vincent posłucha rady starszego od siebie, czy popędzi dalej szukać księżniczek.
Machevol
Dojrzewający



Female Liczba postów : 16
Wiek : 24

     
Machevol lekko drgnęła, postanowiła dołączyć do rozmowy, bo przysłuchiwanie z oddali, czając się jak kot na kłębek włóczki mogło wyglądać co najmniej dziwne. Nie przyszła tu podsłuchiwać, o nie. A nie zależało jej na byciu zrozumianej jako wróg, szukający okazji do ataku czy coś takiego. Nie zależało jej na walkach.
-Wybacz za pytanie - skierowała pysk ku samcowi, był pewnie tak w podobnym wieku jak ona, choć większy - ale o czym jest ta rozmowa?
Wyprostowała się całkowicie, jej szczupła sylwetka nie zdradzała ani wrogości ale też nie nadmiernej sympatii. Niepewność zniknęła niemal momentalnie, oczy były zmrużone ale nie znudzone. Mogło się nawet wydawać, że patrzy z góry, choć to nie była prawda, bo odczuwała przed basiorem nieokreślony respekt. Zawsze jednak odganiała myśli o agresji czy złośliwości obcych i po prostu jeśli chciała to zaczynała kręcić się obok i nawiązywać kontakt. Szczeniaka się nie obawiała, jedyne co jej towarzyszyło względem niego to pozytywne odczucia, choć do szczeniąt podejścia nie miała to nie była dla nich niemiła czy wrogo nastawiona. Zerknęła na stojącego nieopodal kota ale nie zareagowała na niego. Po prostu obejrzała od palców u łap po koniuszki uszu i jakby wyłączyła ze sytuacji. Przynajmniej na ten moment.
Z nieznanych dla ogółu przyczyn uznała, że to o czym rozmawia dwójka może być coś interesującego dla niej albo nawet wymuszającego od niej działanie. Czy to była prawda? Nie wiedziała. Po prostu ciekawość zwyciężyła i postanowiła się ,,wkręcić" w dialog.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Z góry przepraszam za to, że post krótki. Ale usunął mi się, a przy pokaleczonych palcach ciężko pisać eseje.

Vince spojrzał na Okruszka niepewnie.
= Ale on jest miły... On nie gryzie. - powiedział.
Święcie wierzył, że nieskazitelna natura lwa nie pozwoli mu zabić nawet muchy. W końcu Okruszek ma dobre serduszko, jest miły i przyjazny!
W praktyce... cóż, lew był samcem. Był zbyt leniwy, by polować - wolał wygrzewać się na słońcu, lub bawić ze szczeniakiem. Gdyby był samicą, Vincenta trzeba by było turlać, taki by był tłuściutki. A tak... Cóż, jest jak jest.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Nowa osoba do dyskusji pojawiła się, lecz nie było czego się obawiać. Mimo, że na pierwsze słowa wypowiedziane przez kogoś, kto nagle się pojawił, Berendar zareagował nagłym zwróceniem w kierunku słów głowy. Schylił łeb nisko, a łapy wyciągnął przed siebie, tak jakby miał przygotować się albo do ataku lub też do ucieczki. Zmierzył waderę wzrokiem, czyżby znów zrządzenie losu? A może jednak nie? Chwilę trwał w ciszy, lecz postanowił odpowiedzieć. Z pozycji przyjętej skłonił głowę jeszcze niżej, na znak przywitania, po czym wyprostował się.
- Ten jeszcze młodziutki wilk błądził, ja widząc... postanowiłem zareagować pomocą. I tak... zaczęła się rozmowa między mną... - Wskazując pyskiem - A właśnie nim... A Ty? Szukasz... - Wyciągnął pysk, trochę bardziej w kierunku wadery, uważnie nastawiając uszy. Ciekaw był, co nowa rozmówczyni chce powiedzieć.
Machevol
Dojrzewający



Female Liczba postów : 16
Wiek : 24

     
Skinęła głową z gracją, moment po tym samym geście wykonanym przez nieznanego samca.
- Właściwie nikogo konkretnego nie szukam. Przyszłam, bo zainteresowała mnie ta sytuacja. - wyjaśniła spokojnym tonem, nie będąc już zestresowana jak gdy ujrzała gromadę po raz pierwszy. To początku są zwykle najbardziej niepokojące, później wszystko idzie. Wyglądała inaczej niż na początku, ale to nie znaczy, że utraciła czujność. Po prostu mając wszystkich na oku czuła się lepiej niż gdy byli dalej. W głębi była też bardzo podekscytowana sytuacją i tym jak się ona dalej potoczy ale w życiu by nie chciała by ktoś to zauważył więc starała się jak najskrzętniej to chować gdzieś tam w duchu, sercu czy czymkolwiek takie emocje się chowają.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Króciutko, tylko, żeby wam fabuły nie blokować.
Vince spojrzał na wilczycę niepewnie. Nie powiedział nic - to byłoby przecież niegrzeczne! A on z całych sił starał się nie być niegrzecznym wilczkiem. Bo znów go ktoś wrzuci do rzeki, tak, jak to zrobiła mamusia.
Milczał, nie przerywał. Usiadł sobie tylko, starając się nie rzucać w oczy. Bo tak trzeba. Wiedział, gdzie jego miejsce - w hierarchii był grubo poniżej tej dwójki. Więc z całą pewnością nie będzie im przeszkadzał.
Ogonkiem owinął łapki, aby przedłużyć post. No, ewentualnie aby je rozgrzać.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Wilk popatrzył na nią wyrozumiale, lecz nie ominęło go zachowanie Vincenta, który biernie brał udział w rozmowie z wilczycą, a ta przyszła właściwie skąd? - Zainteresowała... powiadasz? Zwykła ot rozmowa, lecz mój rozmówca jak widzisz... młodszy. Jeśli jesteś zainteresowana... to zapewne szukasz też czegoś. Gdyby nie to, pewnie byś pogardziła i poszła w swoją... stronę - Wymówił na spokojnie, lekko się przy tym jąkając i przerywając czasami między zdaniami. Postąpił kilka kroków w stronę nowej osoby - Berendar jestem, a twe miano? - Skinął pyskiem w oczekiwaniu odpowiedzi. Przy skinięciu poruszył się talizman, który na szyi zwyczaj miał nosić. Machnął ogonem, a gdy usiadł, ułożył go wzdłuż łap po prawej jego stronie, tak, że nie zakrywał on jego znaku rozpoznawczego jakim była "skarpetka". Uszy skierowane miał w kierunku wilczycy, nie oznajmiały one strachu, czy innego jego stanu jak strach, niepewność. Oczy skierował w jej ślepia, a na pysku nie widniał żaden grymas, ni uśmiech.
Machevol
Dojrzewający



Female Liczba postów : 16
Wiek : 24

     
Machevol najpierw spojrzała na młode, niegroźnie ale bez miłości a później na starszego samca, już nieco czujniej. Przez kilka sekund wahała się na co zareagować najpierw ale zaraz potem zwróciła się do Berendara, kierując głowę w jego stronę.
- Nie sądzę bym czegoś szukała. Właściwie zjawiłam się tu bez jakiegoś konkretnego powodu. - Odparła, a każdemu mogło się ukazać jej spokojne oblicze. - Ah, moje imię... Machevol.
Spojrzała z zainteresowaniem na medalion i zaraz potem skinęła w odpowiedzi do niego a później znów spoglądała to na Berendara to na Vincenta, lecz z wyraźnymi przerwami tak, że nie wyglądało to nienaturalnie. Od razu przez jej głowę przemknęło pytanie ,,Ciekawe dlaczego go nosi...? Ten medalion." Ona sama nigdy nie była w takich rzeczach, nie zdążyła mieć również z nimi do czynienia nie licząc tego, że widziała wilki w obrożach.
Zerknęła na Vincenta otwierając oczy szerzej z zaciekawienia, jej źrenice się minimalnie zwęziły.
- Dlaczego się nie odzywasz, coś się stało? - Zapytała spokojnie ale tym razem dało się wyczuć, że brzmi już milej, jakby chciała przekonać innych o swojej nieszkodliwości. Bo w sumie była nieszkodliwa. Siłą nikogo nie przewyższała, w sumie może nawet była słabsza od przeciętnego wilka. Jej sylwetka była szczupła, więc nawet jeśli by nabrała trochę mięśni to nie byłyby aż tak widoczne a więc potencjalny napastnik nie miał by powodów do obaw. Koniuszek jej ogona wciąż się bujał na boki jak u zestresowanego kota, ale nie czuła się tak. W sumie była dość spokojna ale nadal czujna. Usiadła tak samo jej jej poprzednicy, zbliżając ogon do łap.
Sponsored content