Wielki Piach

Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Cóż odpowiedzieć mógł Filet? Trafił na teren Wielkiego Piachu przez zwyczajny przypadek, podążając po omacku przed siebie. Nie zwracał uwagi ani na to, co mijał, ani przez jakie tereny się przedzierał. Nie przywiązywał się do niczego, także do położenia jakichkolwiek polan czy lasów. Ot, pokonał je, lecz nie wiedział nawet, gdzie się znajdowały. Wszechobecny piach, zmęczenie oraz nadmiar stresów powodowały, że wszystko wyglądało tak samo - nie miał nawet pojęcia, z której strony tutaj przyszedł. Mógłby próbować wywęszyć swoje ślady, niemniej i Meitiana może okazać się sprytem i podjąć tego typu próbę. Ziarno egoizmy, zasiane kiedyś tam w sercu Oscara, dawało widocznie o sobie znać, albowiem pokręcił tylko głową po raz kolejny. Szukanie tropów nie dość, że wymagało energii - której obecnie chudzielcowi brakowało - to jeszcze mogło okazać się marnowaniem czasu. Piach mógł dawno zostać zdmuchniętym, podobnie, jak i zapach, porwany z wiatrem i rozrzucony po okolicy - tak przynajmniej podejrzewał Firlet, niemniej przywykł on do tego, że w umyśle jego roiły się jeno czarne scenariusze. Zwłaszcza ostatnio. Nigdy nie miał wiele - teraz zaś nie miał niczego. Spojrzał na Rex, wdzięczny co nie miara. Nie musiała tego robić. Mogła wręcz użyć jego chuderlawego cielska jako mięso armatnie - rzucić na pożarcie, by zająć uwagę rannej samicy.
- Dziękuję, Bardrex - powiedział niezbyt głośno, odzyskując nieco odwagi czy namiastkę pewności siebie. Czując, że ma w kimkolwiek oparcie, odzyskiwał siły (których nigdy nie miał zbyt wiele...) oraz wiarę w to, iż jakoś się ułoży. Zdecydowanie więcej korzyści dostarczyło mu wsparcie psychiczne, cenniejsze obecnie nawet od tego fizycznego - choć to właśnie te drugie mogłoby uratować mu życie. Paradoks za paradoksem.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Hmmm kolejne pytanie a Bardrex znów nie zna odpowiedzi. Skąd ta dziewczyna się urwała? Równie dobrze mogłaby natknąć się na kogoś bardziej rozgarniętego. Ale cóż.
- Gdzieś na wschód, tyle wiem- odparła sucho, znów bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy. Znaczy ten wyraz był bo musiał jakiś być, ale był taki nijaki, raczej oschły. Męczyła już ją pytaniami, ale dobrze, że nie kazała jej bawić się w doktora House, bo na leczeniu to znała się tyle, że poliże to się wyleczy, ktoś poliżę też się wyleczy, przystawię jakieś ziółko to też się wyleczy. A, że do lizania jakieś innej wadery skora nie była a na pustyni ziółek też nie ma, to lepiej, że tamta pyta.
Spojrzała na Oscara ze współczucie (woooow ona zna takie uczucie?!).
-Ależ nie ma za co, grupa to podstawa przetrwania- i uśmiechnęła się do niego, ale tak szczerze. Niestety ten skurcz mięśni trwał tylko chwilę, bo zbyt mało się uśmiechała i sprawiało jej to trochę zakłopotanie. Chociaż wiedziała, że zrobiła dobrze, że trzeba bronić słabszych, choć myślała, że trzeba ich likwidować. Jednak dla niej Oscar nie wydawał się słaby...
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Firlet skinął jej nisko łbem, pozostając ze zwieszoną głową przez chwilę. Okazał tak nie tylko samą wdzięczność, lecz także i szacunek, który zyskała w jego oczach dość sporo swoją postawą. Pomylił się w pierwszych przypuszczeniach - dlatego więc nie zwykł na podstawie kilku pierwszych chwil budować bardziej wiążących opinii ani osądów; tym bardziej nie odważyłby się do wygłaszania ich komukolwiek.
- Wiele osób uważa, że przetrwanie umożliwia eliminacja 'najsłabszego ogniwa', przez które cały łańcuch może się dnia pewnego zerwać. Dotąd nikt nie okazał mi choć odrobiny serca, nie pomógł, nie wspierał - nikt poza matką - wyznał półszeptem.
Nie przywykł do tego typu zachowań i wydawały mu się one totalnie niepoprawnymi w stosunku do jego osoby. W końcu skoro nikt się tak nie zachowywał, najpewniej Filet zaslużył sobie na brak szacunku. Był inny i zwykł się za swoją odmienność nienawidzić. Piętnował sam siebie - co mowa więc o ogólnie rozumianej marginalizacji jego istoty? Dlaczego ktokolwiek miałby nie wyśmiewać jego postawy, skoro sam siebie katował dnia każdego?
Zdawał sobie sprawę z własnej bezsilności. Wiedział, iż jest słaby, wątły, niezbyt wprawiony w boju. Na szczęście dotąd - pomimo tych braków! - przeżyć mu się udało; co faktycznie mogło sugerować, iż moc jego nie tkwi może w tężyźnie, lecz w poprawnym rozumowaniu oraz nienagannym poziomie intelektualnym. Nie był leniwy, zatem tam, gdzie mięśniami nie podołał, czym innym pracował, główkując nienagannie z tarapatów się wydostając. Poza tym był całkiem szybki oraz zręczny, więc zamiast bić się zwykle uciekał - nie z tchórzostwa samego w sobie, ale w ramach walki o przetrwanie. Wiedzial, że nie ma szans - dopiero potem ogarniało go przerażenie. Nie bał się ze względu na sam strach, ale na skutek świadomości, iż nie miał szans, coby przetrwać. Musial się nieźle w życiu nakombinować, aby przeżyć.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Mimo iż nie dowiedziała się tego co pierwotnie chciała ustalić nie uważała, że trafiła na złe towarzystwo, a pytania, które zadawała wydawały jej się jak najbardziej normalne. Choć może tutaj jest ciut inaczej niż w miejscu gdzie się wychowała. Z resztą nie każdy lubi jak mu się przerywa rozmowę, to wadera też brała pod uwagę. Na wschód, tak? Dobrze było uzyskać choć takie informacje. Mei już planowała swoje kolejne posunięcia i to co musi zrobić jeszcze tego dnia. Była przyzwyczajona do wcześniejszego ustalania zadań, choć w sytuacji, w której się znalazła było to ciut bez sensu. W końcu idąc 'gdzieś na wschód' nie trafi raczej do miejsc sobie znanych, a więc i nie może przewidzieć co się potem stanie. To trochę ją denerwowało - lubiła gdy wszystko było uporządkowane i na swoim miejscu.
Podziękowała głębokim i już wyuczonym pochyleniem głowy, ignorując ból w karku.
- W takim razie bardzo dziękuję. Nie miejcie mi za złe, że wam przerwałam. - W jej grzecznym tonie pomimo obojętności usłyszeć można było łagodną wdzięczność. Choć nie wszystko poszło po jej myśli czuła się całkiem usatysfakcjonowana. Poza tym miło patrzyło się na osoby, które znalazły ze sobą nić porozumienia. Meitiana zawsze lubiła gdy inni byli szcęśliwi lub przynajmneij zadowoleni - gdy coś dobrego działo się w ich życiu.
Napełniona niejakim entuzjazmem uśmiechnęła się do nich niemal niezauważalnie po czym odwróciła się i powoli podżyła na wschód. Przynajmniej o to gdzie on jest nie musiała się pytać.

ZT.^^
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Nie pomylił się bardzo, w końcu ona też tak uważała. Słabe ogniwa nie są potrzebne, ale on, mimo swojej budowy, słaby nie był. Gdy wspomniał o matce do niej wróciły wszystkie wspomnienia, że tylko ona ją akceptowała i chciała jej przetrwania. Tak wiele ich łączyło, choć byli tak od siebie różni.
-Ale ty nie jesteś słaby, atrybuty fizyczne to nie wszystko- tak, bo spryt i inteligencja są potrzebne do przetrwania i równie ważne w życiu codziennym. Nie siła czyni męskim. W sumie zaczęła tak uważać, gdy poznała Oscara bo jej światopogląd wcześniej był inny. Bo skoro ta istota żyję i jest nie może być jakaś wybitnie słaba. Bo takie istoty umierają z głodu, wycieńczenia, są marginalizowane i odrzucane w przepaść ich niedoli. Nikt im nie pomaga. A ona jakoś chciała pomóc mu przetrwać, bo wiedziała, że jest światu potrzebny, choć dokładniej nie wiedziała czemu. Ale czuła to. Czuła wobec niego pewną więź i nie chciała żeby była ona szybko rozerwana.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Skłonił łbem w geście pożegnania znikającej samicy. Ani trochę nie przejał się tym, iż wcale jej nie dopomógł, choć wyraźnie pomocy potrzebowała. Była mu kompletnie obcą - co za tym idzie mogła być zarówno potencjalnym przyjacielem, jak i potencjalnym wrogiem. On by pomógł, a ona okazałaby sie taka, jak wszyscy. Wszyscy poza jego matką oraz drugą z samic, z którymi konwersował.
Przeniósł spojrzenie na Bardrex i uniósł lekko krańce ciemnej, wydłużonej nieco kufy w przyjaznym grymasie, przepełnionym dodatkowo sporą porcją wdzięczności.
- Wielka mądrość od Ciebie bije. Wiedz, że zyskałaś sojusznika - rzekł, w czasie wypowiedzi nisko skłoniwszy nie tylko łeb, lecz i sporą część karku. Na skutek tak głębokiego pokłonu poszczególne kości stały się jeszcze wyraźniej odznaczonymi, ba, sprawiały wręcz wrażenie, jakby zamierzały przebić skórę, która ciasno do nich przylegała.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
W sumie nie zauważyła odchodzącej wadery. Hmmm typowa Bardrex, zainteresowana tylko czubkiem własnego nosa. No i swoim towarzysze rzecz jasna. Była na siebie trochę zła, że nie zachowała czujności do samego końca, jednak wiedziała, że zareaguję w odpowiedniej chwili.
Po słowach Oscara zmieszała się i to bardzo. Chwilę stała kompletnie zaskoczona i nie potrafiła wydobyć z siebie żadnych funkcji życiowych. Nikt jej nigdy nie powiedział, że jest inteligentna a tym bardziej, że ma sojusznika.
- Dz..dz..dziękuje - wydukała w końcu. Sama ryła teraz nad swoją głupotą jednak nic bardziej sensownego nie przychodziło jej do głowy. Ukłonił jej się a ona dalej stała jak wryta. Podeszła do niego szybko i pyskiem potarła o jego pysk. Jedyny ludzki gest, który przychodził jej do głowy. Szybko wróciła na swoje miejsce i usiadła. Z tego zamieszania lekko zakręciło jej się w głowie jednak zdołała utrzymać równowagę.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Wzdrygnął się gwałtownie w reakcji na jej dotyk. Dotąd kontakt cielesny z innymi istotami ograniczonym był do przemocy fizycznej; nawet matka wspierała go jedynie dobrym słowem ora mądrą radą. Nie był - widocznie dość podobnie do swej kompanki - nauczony do okazywania sobie w ten czy podobny temu sposób przyjaźni, sympatii, jakiejkolwiek pozytywnej emocji. Przed nim długi i pracochłonny proces nauki budowania relacji z wilkami oraz funkcjonowania w stadzie. Powoli uniósł głowę, żółtymi oczyskami odszukując spojrzenie wilczycy.
- Ktoś inteligentny powiedział mi kiedyś, że za prawdę nie należy dziękować - rzekł spokojnie, choć na mordkę znów przywołał ciepły uśmiech. Nawet jego smętne dotąd ślepia wydawały się być mniej smutnymi, a facjata samca sprawiała wrażenie facjaty istoty opanowanej, silnej, pewnej siebie, nieco może majestatycznej. Oczyma wyobraźni ujrzał wychudzone, ciemne szczenię popłakujące w kącie po kolejnym nieudanym spotkaniu z rówieśnikami. Z mroku wyłoniła się postać urodziwej wilczycy, uśmiechającej z matczyną czułością, podsuwającej kęs mięsa oraz racząca ucho syna miłym słowem, obietnicą, iż będzie dobrze - powiedziała wtedy, że smyk jest wart więcej, niż spora część tych innych, oceniających po pozorach i zapatrzonych we własny czubek nosa istot. Uwierzył. Los szybko zmusił go do weryfikacji poglądów - lecz to całkiem inna opowieść. Naiwność byla w koncu od dawien dawna typową, szczenięcą cechą - zwłaszcza względem słów i czynów istot, które kochamy, którym ufamy, na opinii których nam zależy.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Jej zachowanie było bardzo dziwne, jednak czuła w sobie, że tak właśnie musiała postąpić. Instynkt kazał jej to zrobić. W sumie pierwszy raz zrobiła takie coś, wcześniej okazywała tak uczucie tylko matce a kontakty z innymi wilkami ograniczały się do jej zębów w ich skórze.
- Jednak kultura osobista wręcz do tego nakłania - opowiedziała mu. Na jego twarzy dostrzegła uśmiech, szybko go odwzajemniła. Wow jaki to dziwny grymas twarzy a jaki przyjemny. I ile radości może sprawić. Spojrzała na niego z czułością. Ciekawe czy on też jest tu bez rodziny, ciekawe jaka jest jego historia. Wiedziała, że nie tylko jej na świecie dzieje się źle.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Rodzina? Czy na dobrą sprawę kiedykolwiek ją posiadał? Matka wspierała dobrym słowem, czasem się uśmiechała, ale... nigdy nie stanęła po jego stronie. Bała się gniewu? Napiętnowania przez inne wilki? Och, dluga historia na długie godziny gdybań! A czas, to pieniądz - dbać o niego należy.
Oscar nisko skinął głową, po raz już... kolejny, po prostu. Setny, dwusetny, tysięczny... Czasami nie tak łatwo za nim nadążyć, chociaż wydawać by się mogło coś zgoła innego, odmiennego, całkiem przeciwnego do zamierzeń.
- Kultury oraz uroku nie można Ci zaprzeczyć, prawda - powiedział spokojnie, spojrzeniem jasnych, radujących się oczu powracając na samicę. Jakież to wspaniałe uczucie, kiedy w końcu przełamiesz barierę i - mimo dalszych obaw, bo wiadomo: może zamierza tylko uśpić jego czujność (choć po co, skoro zmiotłaby go mocniejszym dmuchnięciem, co mowa o machnięciu łapą) - zaufać. Tutaj zasypać post można milionem złotych, trafnych w wiekszości, aforyzmów, dotyczących owego zjawiska, niemniej... Po co, właściwie? Żeby post sprawiał wrażenie dłuższego, choć merytoryczny ładunek w nim nikły?
- Długą masz za sobą wędrówkę, Bardrex? - zagaił. Nie pomyślał nawet, iż samica może nie chcieć na ten temat rozmawiać. Tym bardziej nie pomyślał o tym, iż zadanie tego pytania może wiązać się z tym, że będzie czuł się zobowiązany, aby i o własnej przeszłości opowiedzieć. Nie zwykł. Wolał unikać tematu dawnego życia.
Rafa Raszida
Dorosły

Rafa Raszida


Female Liczba postów : 8

     
W miejsce to przyleciała Rafa. "Wyczuwała" pustynie z odległości dziesiątek mil, więc nie miała problemów z odnalezieniem tego miejsca. Potrzebowała uzupełnić zapasy. Piaskowe kolce wystające z jej ciała były już niewielkie i kruche. Nie dbała o wygodne lądowanie. Tuż po dotknięciu podłoża zaczęła je zjadać. Tego właśnie potrzebowała! Od kilku, może nawet kilkunastu dni nie miała styczności z terenami pustynnymi, więc cierpiała katusze. Teraz ból na całym ciele się złagodził, więc odetchnęła z ulgą i położyła się. Odrobina odpoczynku i spokoju, tylko tyle chciała. Naprawdę. Nie zasnęła jednak, była czujna. Smoki Ognia mogły być i w tej krainie, a to byłoby niedobrze dla niej. W kontakcie z wysoką temperaturą piach stapia się w szkło, co byłoby śmiertelne dla każdego Smoka Piasku. No, tylko w dużej ilości, więc nie było tak źle. Ale koniec z tymi bezsensownymi rozmyślaniami userki, bo na nie nie ma miejsca w postach o tym, co myślała i robiła postać.
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Basior był strasznie znudzony. Odwołano mu walkę ze względu na wiek a teraz znowu musi się włuczyć bez powodu. Na pustyni spotkał swą miłość więc myślał że morze tu będzie choć trochę ciekawiej. Wilk szedł przed siebie aż wreszcie zobaczył smoka. Usiadł naprzeciwko
Rafa Raszida
Dorosły

Rafa Raszida


Female Liczba postów : 8

     
Huh? Czyżby ktoś przyszedł? Rafa podniosła głowę, rozglądając się spokojnie. Gdyby to był smok, jego kroki byłyby dużo cięższe. Dość szybko w jej polu widzenia pojawił się czerwony wilk. Podniosła się niespiesznie i ostrożnie otrzepała z piachu. Po wykonaniu tejże czynności usiadła, lustrując nieznanego jej młodziana.
- Witaj, młody wilku. Co robisz w takim miejscu? - zapytała, nie kryjąc zdumienia. Nigdy nie widywała tych istot na terenach pustynnych, więc uznała, że zwyczajnie stronią od piachu. Cóż to za niespodzianka, myliła się. Niestety, nigdy nie miała okazji rozmawiać z kimś takim, więc nie znała wilczych obyczajów. Może tylko tyle, że żywiły się mięsem. I piły wodę. Bardzo to uogólnione informacje.
- Zawsze myślałam, że wilcze łapy nie wiodą ich na piaszczyste terytoria. - dodała jeszcze, ciekawa, co powie na to wilk.
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Najk podniósł łep do góry. Jego wzrok nie ukazywał nawet najmniejszej emocji
- szukam wspomnień sprzed lat
Jego pysk zakrywała czarna chusta w czachy więc nie można było powiedzieć że widać jego uśmiech. Ale wspomnenia o pustyni były miłe. Pierwsze zasmakowanie w krwi, pierwsza miłość i ostatnia do tej pory wyprawa
- moja łapa zawsze stała na pustyni. To tu zaczynałem swoją ścierzkę ale skończyła się tym czasowo w watasze ognia. Jego długi burgundowy płaszcz z kapturem dawał mu cień więc może tu siedzieć bez wody dowoli.
Rafa Raszida
Dorosły

Rafa Raszida


Female Liczba postów : 8

     
Rafa Raszida kiwnęła głową na znak, że dotarły do niej w pełni jego słowa. A więc wilk, którego łapy wiodły zawsze przez piasek. Interesujące, naprawdę.
- Rozumiem, doprawdy - zaczęła ostrożnie, lustrując basiora wzrokiem - Ale czy może należysz do jakichś pustynnych wilków? Nie wydaje mi się, aby zwyczajne osobniki tegoż gatunku trawiły swe życie na gorących piaskach.
Zastanowiła się jeszcze krótką chwilę, po czym dodała:
- Choć, niestety, nie znam się na wilkach na tyle, aby móc stwierdzić coś takiego z całą pewnością. Może mnie oświecisz, nieznajomy?
Zawsze była gotowa, aby dowiedzieć się czegoś nowego, szczególnie o istotach żyjących w tym samym świecie, co ona; w skrócie, na planecie Ziemia.
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Basior otwiera się tak tylko na pustyniach więc pytaj dowoli
- nie jestem wilkiem pustynnym. Nie jestem specjalnej rasy. Powinien chować się w lasach i na łąkach ale na pustyni poznałem wspaniałe wilki. Swoją dziewczynę i innych kumpli. Wiodłem zbrodniarskie życie a tak  się składa że na pustyni są sami tacy. Szkoliłem się aż wreszcie trafiłem tutaj. Zostałem przyjęty do watahy ognia i znowu przyciągnięty na pustynie.
Basior uśmiechnął się. Streszczenie nawet mu wyszło
Rafa Raszida
Dorosły

Rafa Raszida


Female Liczba postów : 8

     
Słowa wilka ubodły wcale niemało dumę Rafy, jednak nie dała po sobie tego poznać.
- Wybacz, nieznajomy, ale na pustyni nie są "sami tacy". - odparła godnie, wstając - Ja sama pochodzę z prastarego rodu Smoków Piasku, który miał nieszczęście zostać doszczętnie zniszczonym. Wszyscy od zawsze należeliśmy do niezwykle honorowych istot, nie byliśmy nigdy rozbójnikami. I choć zdarzały się wyjątki, nie były one dopuszczane do władzy, a ewentualnie dość szybko wygnane ze stada.
Słowa te wypowiedziane były pod wpływem impulsu; nieco ostre, jakby ostrzeżenie, żeby wilk się tak więcej nie wyrażał o "dzieciach pustyni". Prawda, że zawsze byli jacyś źli, ale nie wszyscy. Nie sami tacy. Wszędzie żyli i żyją źli, nawet na terenach zielonych.
- Wybacz mi, że się uniosłam, młody wilku - powiedziała po chwili, nie kryjąc odrobiny skruchy w głosie - Ale nie wszyscy żyjący na piasku są źli. Równie wiele ich na terenach zielonych, a nie mówiło się nigdy, że tam "sami tacy". To naprawdę niemiłe, gdy ktoś - nawet przez przypadek - obrazi ciebie i twoich bliskich. Radzę ci uważać na język - nie jest to jednak groźba, jeno zwykła, przyjacielska rada, nawet jeśli przyjaciółmi - jeszcze - nie możemy siebie nawzajem nazwać.
Widać kraina ta miała dziwne działanie na ilość słów używanych przez Raszidę. Zwykle niewiele mówiła, ale ostatnio... jakaś gadatliwa się stała. Może to przez te wszystkie dni, kiedy samotnie podróżowała? Czyżby tak na nią oddziaływały? Być może, być może...
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Basior nawet nie mrugnął na jej słowa. Wcale nie odczuwał skruchy ani wstydu. Jednak na pustyni był inny. Co dziwne ...przeprosił?
- wybasz rafo ale jako dzieciak zostałem wygnany. Najbliżej było mi do pustyni. Dobrych omijałem albo oni mnie omijali. Źli uczyli mnie sztuczek przez co dobrze ich pamiętam. Ludzi zabijałem i okradałem. Niszyłem małe i słabe wioski oraz watahy. Na pustyni znał mnie każdy. Udałem się nawet do stolicy na pustyni gdzie nie było nikogo dobrego. Ludzie polowali na mnie i na inne zwierzęta. Wyznaczali za mnie nagrody. Kiedy odeszłem świętowali. To była moja połowa pustyni. Może ty pochodzisz z drugiej, nieznanej mi części albo z innej pustyni. Ale ja na piaskach poznałem tylko jedną dobrą osobę. Wadere mojego życia. Obiecałem jej że wrócę ale teraz nie wiem nawet jak z powrotem trafić na moją pustynię. Jeśli ty też należysz do dobrej rasy, to jesteś drugą taką osobą. Drugą jaką na pustyni pznałem.
Wilk tylko pare razy zamerdał ogonem odganiając piach na wspomnienie wadery kego życia.
Rafa Raszida
Dorosły

Rafa Raszida


Female Liczba postów : 8

     
Rafa Raszida kiwnęła spokojnie głową. Basior ten nie wiódł uczciwego życia, ale wychodzi na to, że innego po prostu nie znał. Ona to rozumiała, albo tak też jej się wydawało.
- Niewiele mamy wspólnego, widać. - powiedziała, uśmiechnąwszy się łagodnie - Każdy z nas zupełnie inną ścieżką; ty znalazłeś się na piaskach, a ja zostałam z nich przegnana.
Tak, to zupełnie świeże wspomnienie, sprzed zaledwie kilku, może kilkunastu dni, kiedy to chciwe i potężne Smoki Ognia zniszczyły cały jej ród, zrujnowały dom i niemal ją pochwyciły... Zdecydowanie lepiej byłoby zginąć na polu bitwy, niż dźwigać ciężar tych wszystkich utraconych żyć. Rafa westchnęła ciężko i spojrzała gdzieś w dal... ciekawe, czy Smoki Ognia teraz tam przesiadują? Może odleciały... kiedyś to sprawdzi, i może odnajdzie kilka innych Smoków Piasku...
- Ale masz rację, należę do "dobrej rasy", czy też po prostu jestem uczciwa. - dodała, wyrwawszy się z tego nagłego zamyślenia.
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Basior uśmiechnął się
-Wybacz mi własnej głupoty Rafo
Basior spojrzał na przechodzącego obok kameleona.Bardzo je lubił.Podbiegł do niego i wziął.Położył sobie na grzbiecie.Uwielbiał patrzeć jak zmieniają kolory.W poprzednim życiu, zanim się tu dostał mieszkał w grocie, w której się od nich roiło.On lubił je a one go.On ich nie zabijał, ani im nie przeszkadzał a one były jak przyjaciele.Znał ich język.Każda barwa oznaczała inną literę.Kiedy normalnie ożywały kamuflaży ich ogon był czarny a kiedy rozmawiały taki jak reszta ciała.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Przybył tu i Vincent. Czemu? Cóż, zwyczajnie się zgubił. Orientacja w terenie jeszcze nie była u niego za dobrze wypracowna. Chciał odnaleźć coś do jedzenia, może jakieś miejsce na drzemkę. A znalazł piaskownicę ciągnącą się po horyzont.
Przynajmniej było tu słońce. Ten dziwny, zwisający z nieba twór zachwycał szczeniaka. Był miły i ciepły, a od narodzin samczyka skrywał się za chmurami. Dopiero niedawno wilczek miał okazję zawrzeć z nim znajomość.
Szedł sobie spokojnie przed siebie, a słonko ogrzewało jego grzbiet. Okruszek tym razem mu nie towarzyszył - malec wysłał go na poszukiwania pizzy. Ciekawe, kiedy wróci? I czym właściwie jest ta słynna pizza. Szkoda, że nie zapytał o to Księżyca.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
ZDAŁEM.

Więc wilk przybył tutaj bez pośpiechu. Dla niego czas upływał bardzo wolno, nieważne od tego jaką czynność wykonywał. Nie chodzi o to, że nie ma już kompletnie nic do roboty, a jedynie tyle że przychodzi już na niego czas, starość nie radość jak to ktoś kiedyś mawiał. Może tego po nim nie widać, ale ma już około 8, czy nawet 9 lat jak nie więcej. On już sam zgubił rachubę.
Ale chwilka, kto to? Czyż to nie jeden z tych mniejszych fajniejszych wilczków? Dawno nie widział kogoś młodszego od siebie, nie licząc swojej córki.. której też nie widział od miesięcy. Tak na dłuższą metę to jest to trochę smutne. Nieważne co starał się on stworzyć to i tak to runęło. Ale dobra, ma być pozytywnie przecież, czyż nie?
Tak więc stawiał łapę przy łapie machając luźno ogonem. Musiał nauczyć się posługiwać swoim całym ciałem. Od czasu kiedy nie poruszał się na piechotę wiele zapomniał. Teraz już nawet łapy się pod nim uginają co jest bardzo widoczne jeśli się go widzi pierwszy raz. Jeśli ktoś by go nie znał to mógłby pomyśleć, że coś jest z nim nie tak.
Podniósł uszy i wychylił jęzor aby trochę odetchnąć. Przekręcił sobie łeb żeby strzeliło mu w karku, łapy wyciągnął w przód i się wyciągnął. Chociaż to był w stanie zrobić póki co.
Wrócił więc po chwili do drogi, ale musiał zahaczyć o młodego. Zawsze to ktoś do rozmowy! A jemu tego brakowało.
- Czeeeść! - powiedział z entuzjazmem wyrysowanym na jego pysku.
Machnął ogonem z radości starając się nie zbliżać za bardzo. Nie chciał aby młody się jego wystraszył.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Gratulacjeeee! : D

Wilczuś zamachał ogonkiem radośnie, widząc zbliżającego się czarnego basiora. Optymizm to podstawa! Nawet, jeśli czuł się zagubiony, samotny i ani trochę nie było mu do śmiechu. Nieważne, jak jest źle, zawsze trzeba szeroko się uśmiechnąć i udawać, że wszystko jest dobrze. Póki co, ta filozofia się sprawdzała.
- Dzień dobry! - pomachał do nowego znajomego łapką.
Nieznajomy wyglądał na zmęczonego. Może za dużo biegał? Albo właśnie pokonał smoka... Tak, to jest to! Na pewno pokonał jakiegoś smoka! Albo dziesięć smoków! Albo osiem! Bo to więcej, niż dziesięć, rozumiecie.
- Jest pan rycerzem? - zapytał, uśmiechając się szeroko.
Odkąd Księżyc zaszczepił mu zamiłowanie do rycerskich spraw, widział rycerzy i damy wszędzie i w każdym. Miejmy nadzieję, że czarny wilk się o to nie obrazi.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Oh jak miło!
Wilk natychmiast poprawił swój uśmiech na szerszy wiedząc, że tym razem jednak będzie dla niego lepiej.
Szkoda jedynie, że z szczeniakami nie umiał się jeszcze obchodzić. Ale się nadrobi, ha!
Również pomachał łapą i podszedł do młodego, przysiadając stabilnie. Trochę odpocznie jeśli można to tak nazwać. Jeszcze długa trasa go będzie czekała zanim dojdzie do siebie.
- Hm... - powiedział cicho pod nosem.
Wiedział, że w pewnym sensie... to nie było dalekie prawdy określenie. W końcu wojownikiem był swego czasu. Ale chwilka, ma pewne opowieści! Będzie mógł przynajmniej przy okazji młodemu poopowiadać jeśli ten po odpowiedzi rzuci jakieś pytanie. Raz miał podobną sytuację ale wtedy był nudnym młodym Keinem.
- Ależ oczywiście! Rycerz sprawiedliwości Kein się kłania swemu panu!
Wstał, pochylił się jakby chciał się ukłonić. Dla niego to było zawsze jakieś miłe spędzenie czasu.
- Cóż, panicz tutaj robi na pustyni? I to bez żadnego rycerza u boku? Albo i księżniczki? - zapytał przerzucając się na swój typowo angielski akcent. Poprawka - brytyjski, taki rodowy a nie taki którego wiele osób na świecie stara się naśladować.
Skończył się kłaniać. Wstał i utrzymywał pozę obrońcy Krainy. Z jednej strony ciężkie to było dla niego, w końcu nie czuł się na siłach.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Panu? Tu wilczka kompletnie zaskoczył. Czyżby uznał go za coś w rodzaju księcia? Niemożliiiiwe. Ale kolejne słowa czarnego tylko potwierdzały to przypuszczenie.
- Panie rycerzu, ja nie jestem paniczem. Ja też jestem rycerzem! Znaczy... Nie tak silnym, jak pan. Ale bardzo się staram! Sir Vincent, miło mi pana poznać.
Również się ukłonił, nisko, aż futerkiem na piersi zamiótł piasek.
Spotkał prawdziwego rycerza! I to starszego, mądrzejszego niż Ki. Na pewno mądrzejszego - w końcu wiedza równa się doświadczeniu, a doświadczenie nabywa się w ciągu długiego życia!
- Panie rycerzu, pan usiądzie. Na pewno pokonał pan wiele smoków, po walce trzeba odpoczywać!
Vincent martwił się, że sir Kein za chwilę się przewróci. Nie wyglądał najlepiej... Stanowczo powinien odpoczywać!
- Ja... Tak troszeczkę się zgubiłem. Odrobinkę. Jeszcze nie uratowałem żadnej księżniczki. Ostatnio ciężko znaleźć jakąś nieuratowaną. A ile pan uratował? Opowie pan?
Chyba wszystkie szczeniaki kochają dobre historie. Mały nie był wyjątkiem. Usiadł, wpatrując się z uwielbieniem niebieskimi ślepkami w samca.
Sponsored content