Ogromne urwisko

Nicpoń
Dorosły

Nicpoń


Liczba postów : 74

     
Ano, słyszałam, że Sha komuś oddałaś :c . Wheat, bodaj?
Ciastka. Hmmm. Aż sam się zdziwił, że o nich nie słyszał, w końcu był łasuchem jak mało który ze smoczych kompanów. W zasadzie patrzyli nań niejednokrotnie jak na dziwaka, bo żarł - a pomimo tego wagę utrzymywał prawidłową. Dużo ruchu pomagało spalać ponadprogramowe kalorie, a i jego zapotrzebowanie na te było wyższe niż statystycznego, pospolitego smoka. Dlatego nie lubił, jak mawiano o nim, że leń, że przez cały dzień niczego nie robił. Robił! Bardzo wiele!
- Och, jak ciastka, to bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia, Shathow! Gdzie można je dostać? - spytał, postanawiając na pewno zapamiętać ewentualną odpowiedź i pojawić się w miejscu, o którym wspomni, jak tylko ostatecznie zostanie ocucona czy coś. Oblizał znów mordę, tym razem dlatego, że na wyobrażenie tajemniczych kremówek gruczoły postanowiły pokazać, na co je stać, produkując śliny więcej, niż był w stanie przełknąć.
- Ho, ho! To może znamy tę samą dwójkę, ha? Ach, brakuje mi czasami smoków. W porządku, wilki też są świetne, ale jednak wypadam przy was nadzwyczaj obco - wyznał spokojnie, bez żadnych emocji świadczących o tym, że się w jakimkolwiek stopniu rozklejał. Ot, jak mawiają, właśnie poprosił w sklepie o bułki. Stwierdził suchy fakt, nic poza tym.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ano, Wheat. Zawsze podziwiałam jej sposób pisania, wierzę, że dobrze się nią zajmie... Jeśli kiedykolwiek zacznie częściej wpadać na forum, rzecz jasna.
Zastanawiam się, co zrobię z pozostałymi postaciami, gdy przyjdzie czas, by odejść. Jak na razie... Nie wiem. Zegar tyka, a ja wciąż nie wiem. Jeśli nie zdążę, najwyżej zrzucę na kogoś odpowiedzialność za postki.
- Prowadzę restaurację o nazwie "Wilczy Kieł". Serdecznie zapraszam.
Na słowa smoka lekko pokręciła łbem.
- Nie sądzę. Dawno nie widziałam jej w Krainie. Nazywała się Suzume.
Taka smocza znajoma. W sumie dobrze im się gadało mimo różnicy rozmiarów.
Nicpoń
Dorosły

Nicpoń


Liczba postów : 74

     
Czas, by odejść?
- Oho, kobieta biznesu! - rzucił lekkim tonem, wcale się z wadery - broń Boże - nie naśmiewając. W zasadzie gdzieś tam na dnie swojego smoczego serca jej zazdrościł i na pewno ją podziwiał, jednak uczucia te szybko stłumiła totalna nieodpowiedzialność oraz chęć unikania jakichkolwiek zobowiązań. Wrodzona beztroska, która najwidoczniej nie zamierzała odpuścić pomimo wieku smoka. W końcu to tylko liczba. Mentalnie wciąż był dzieckiem i ciężko stwierdzić, kiedy z tego wyrośnie. O ile wyrośnie w ogóle, ale to rozważania na inny moment.
- A to nie, to zdecydowanie inna istota. Ja poznałem Shaeerę. Zmieniała kolor jak kameleon, zabawne stworzonko - zauważył, a userka zauważyła w tym samym czasie, jak głupio mówi się o postaci osoby, z którą się pisze.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nie wnikaj.
Shathow uśmiechnęła się lekko. Nie odebrała tego jako naśmiewanie się, wręcz przeciwnie - poczuła się doceniona.
- Staram się jak mogę. Jakoś idzie.
"Jakoś idzie", powiedziała właścicielka restauracji, która z czasem odebrała "Złotemu Smokowi" większość klientów. Obecnie jako jedyna miała restaurację, jej lokal był największy i najlepiej zarabiał ze wszystkich przybytków. Siedziała na prawdziwej fortunie. Było ją stać na wykupienie "Piwnej Nuty"! Swego czasu nawet to rozważała, ale... W sumie miała jakieś opory przed wydawaniem tych kości. Zarówno ona, jak i userka. Fortuna ta była więc nienaruszona, chyba w całej historii tylko raz, czy dwa coś z niej zostało opłacone. Leżała sobie bezpiecznie w banku i rosła, i rosła, i rooooosłaaaa...
Shath pokręciła łebkiem. Mimo, że poinformowana była całkiem dobrze, o Shaeerze nie słyszała. To chyba nawet dziwne, skoro wie o istnieniu Lei, Karmelka, wiedziała o Sergey'u, wie o Natusiu...
- Nigdy o niej nie słyszałam. - odparła.
Nicpoń
Dorosły

Nicpoń


Liczba postów : 74

     
Nie zaczynaj tematów, których nie zamierzasz kontynuować.
Nicpoń wysłuchał słów Shathow, na koniec poruszając jednocześnie i łbem, i ogonem. Na jego łuskowatym pysku wciąż widniał serdeczny uśmiech, bo i dlaczego miałoby być inaczej, kiedy słodka beztroska zdawała się sama unosić krańce smoczej mordki?
- A szkoda, całkiem fajna gadzina. Zaś co do restauracji... - urwał na chwilę, marszcząc nieco połyskujące zwykle czoło, prawdopodobnie zbierając właśnie myśli.
- Jesteś pewna, że się zmieszczę? - rzucił żartobliwie, choć jego obawy były jak najbardziej rzeczywiste. Biedny, wie zdecydowanie mniej niż osoba go prowadząca, także nie ma pojęcia na temat rozmiaru drzwi czy unosu krzeseł. W zasadzie nie ma pojęcia nawet gdzie lokalu szukać, ale to mały pryszcz. Ma masę czasu na zwiedzanie krainy i poszukiwanie konkretnych miejsc. Całe życie! Długie, smocze życie...
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
A ja myślałam, że temat dotyczy blokowania postaci
Shathow pokiwała łbem.
- Jest przewidziane wejście dla smoków, spokojnie. Zmieścisz się. Możesz nawet przyprowadzić koleżankę.
Co dwa smoki, to nie jeden, prawda? Dwoje dodatkowych klientów. Dwa razy większy zysk.
Muszę się przyznać do kompletnego braku weny na post, ostatnio nie idzie mi pisanie wesołymi postaciami. Stąd też takie opóźnienie przy odpisach. Wybacz, lub zabij. Albo oba na raz.
Nicpoń
Dorosły

Nicpoń


Liczba postów : 74

     
Przyprowadziłby koleżankę. Pewnie. Gdyby jakąś miał. Jedyna, którą by mógł tak nazwać, przepadła. On nie wie jeszcze, na jak długo. On po prostu dawno jej nie widział, wciąż więc mógł mieć nadzieję, że lada moment ją spotka. Uśmiechnął się zatem na jej słowa, pełen beztroski i nadziei.
- Jasne, jak tylko ją spotkam - zaproszę ją na te całe kremówki. Specjalność zakładu? - spytał.
Zainteresowało go w końcu, dlaczego akurat ten rodzaj smakołyku miałby być tak kuszący. Czy był jedynym ciastkiem? A może najsmaczniejszy? Jeśli tak, skąd taka pewność? Okej, bywał ciekawski, czasem wręcz wścibski, wiedział już jednak, że pytania należy racjonować. Nie ma co zasypywać rozmówcą wszystkimi na raz, bo część wyleci z głowy. Jeśli zadawać będzie je po kolei, łatwiej będzie zapamiętać i na nie odpowiedzieć. Być może też podczas odpowiedzi na jedno z nich rozmówca rozwieje wątpliwości, które zamierzał zamieścić w następnym, tym samym zmniejszając wysiłek związany z zadawaniem pytań? Dość tych filozofii, donikąd nie prowadzą!
- I jak znajdujesz czas na prowadzenie własnego lokalu i inne czynności? Jakieś własne przyjemności, spotkania towarzyskie? - zapytał jeszcze, bo ciekawość wzięła góre ponad rozsądkiem, kompletnie wyzbywać smoka resztek cierpliwości.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
- Były pracownik je lubił. Jakoś tak... Pierwsze przyszły mi do głowy.
Userce też właśnie jakoś tak pierwsze przyszły do głowy właśnie kremówki. Są dzięki Tsukusiowi najczęściej zamawianym daniem w "Wilczym Kle". Zdetronizowały nawet ciastka czekoladowe.
Co ciekawe, Shathow nigdy kremówki nie jadła. Spróbowała każdego rodzaju alkoholu w swojej restauracji, ale co do jedzenia była wobec siebie bardzo wymagająca, żywiła się wyłącznie surowym mięsem. No, czasem z jakiejś okazji złapała jakieś ciastko... Ale jakoś żadna okazja nie przewidziała jeszcze kremówki.
- Zatrudniam pracowników i płacę im bardzo niskie pensje. Dzięki temu czasem udaje mi się wyrwać. Ale nie mam raczej życia towarzyskiego.
Nicpoń
Dorosły

Nicpoń


Liczba postów : 74

     
Nicpoń skinął błyszczącym łebkiem. Błyszczącym?! Och, słoneczko, jak miło cię widzieć. Znowu. Zadarł głowę, aby spojrzeć na moment w kierunku niebios, by uśmiechnąć się nieco krzywo. Jako smok lodowy nie przepadal za przebywaniem na otwartym słońcu, zatem stwierdził, że chyba na niego pora. Zdaje się, że wilczyca była pod jego skrzydłem czy skrzydłami, o ile dobrze pamiętam. Dlatego zatem najpierw ostrożnie wyplątał się z jej obecności. Tak naprawdę zostałby, ale... Shathow zablokowana, niedobrze. Nie ma sensu, by nadal tutaj tkwił, próbując nawiązać rozmowę.
- Zapewniam zatem, że odwiedzę ten lokal. Dam Ci zarobić, czyż to nie radosna nowina? - rzucił wesoło, wywijając znów długim, zakończonym twardą płytką ogonem. Pożegnał się grzecznie, skinął łbem, po czym uderzył skrzydłami, odbiegł nieco, rzucając się z urwiska. Potem nienagannie odbił do góry, by odlecieć.

zt.
Huey
Młode

Huey


Liczba postów : 21

     
Mały zwierz odrobinę niezdarnie i powoli brnął w nieznane. Nie był do końca pewien, czy już tu raz nie zawitał, w końcu wszystko wygląda tak podobnie! A przynajmniej z jego punktu widzenia, gdzie widoczność jest przysłonięta przez wyższe kępki trawy i niewielkie krzewy. Nie był duży, ale za to jaki zdeterminowany by odnaleźć się w krainie, najlepiej przy okazji nie dać się nikomu zjeść. Drepcząc ostrożnie przed siebie, młody dokonał szokującego odkrycia w postaci dziury w ziemi. Bardzo dużej dziury w ziemi, której dna nie mogły się dopatrzyć jego okrągłe oczęta. Głębokość i szerokość przerwy w gruncie przeraziła trochę malucha, który to powoli się wycofał kładąc po sobie uszy i kierując łeb ku podłożu. Huey nie wiedział, że jest to urwisko, nie wiedział jak urwiska powstają ani co może czekać go na dnie, lecz był pewien jednego - duże wysokości nie świadczą o niczym dobrym. W rozpadlinie było jednak coś co przykuwało uwagę wilczątka na tyle, że pozostał w pobliżu. Może powinien zacząć przemieszczać się wzdłuż krawędzi uskoku? Nie miał sił na dalsze przebieranie łapkami, więc jak na razie utrzymywał tylko bezpieczną odległość od klifu. Odpocznie tu chwilę, oswoi się z myślą wielkiej czeluści na jego ścieżce i rozpocznie dalszą podróż. To jest dopiero plan godny wilka jego rozmiarów.
Koza
Dorosły

Koza


Liczba postów : 31

     
Rozmiary, rozmiary. Choć niby to te Kozy były pokaźne, a z pewnością pokaźniejsze niż wilczego szczenięcia, pozwalały jej się zaliczyć prędzej do grona smoczków niż smoków. Koza bowiem, dłuższa od każdego wilka, pod tym kątem podobna do węża, nie była wiele wyższa od tychże psowatych, nawet nie na tyle, by zmuszać większość dorosłych do zadzierania głowy, gdy chcieli patrzeć na jej gadzie lico.
Przezroczyste skrzydła pracowały powoli a rytmicznie, nie męcząc się za szybko, tym niemniej zrezygnowała z lotu na rzecz spaceru, mimo że nogi akurat miała krótkie i nie za mocne. I tak jednak była wysoko, skoro nad urwiskiem, z widokiem, na przestrzeń pod sobą, na którą zerkała nieomal łapczywie - jak uzależniona.
Potem bardziej zaabsorbował ją maluszek dostrzeżony w pobliżu. Mimo ochoty nie lgnęła do niego, ceniąc swą smoczą posturę na tyle, by mieć podejrzenie, że może brzdąca przestraszyć.
- Cóż tam, młody? - zawołała.
Huey
Młode

Huey


Liczba postów : 21

     
Poziom zagrożenia z "duża nieruchoma dziura, nie zbliżać się to nic się nie stanie" właśnie zmienił się na znacznie gorsze "tu jest smok". To było bardzo dużo, odrobinę za dużo dla malca, który po raz pierwszy widział stworzenie tego typu. Trzeba przyznać, smok wyglądał dla szczeniaka wyjątkowo i majestatycznie, ale nie czas był na podziwianie kreatury. Pierwsze co przyszło mu do głowy to ucieczka - mógłby po prostu zniknąć za większym drzewem. Plan miał jednak kilka wad, głównie to, że krótkie łapy utrudniały mu znacznie rozwinięcie odpowiedniej prędkości. Brak drzew w okolicy również nie pomagał, mógł co najwyżej liczyć na dzikie krzewy. Zwierzak zdał sobie sprawę z tego dopiero gdy już przygotował się do ewakuacji, więc nieprzemyślana taktyka skończyła się jedynie dość zabawnym obrotem o 360°. Pozostawała tylko bezpośrednia konfrontacja z gadem. Huey przełkną ślinę i skierował pyszczek ku górze.
- Dobrze. - odpowiedział krótko, łamliwym i cichym głosem.
Koza
Dorosły

Koza


Liczba postów : 31

     
Skinęła głową, potwierdzając odpowiedź, która naturalną koleją rzeczy bynajmniej nie wymagała potwierdzenia. Jednak potakiwanie bywa przyjemne raz na jakiś czas i z tego Koza teraz skwapliwie korzystała. Miło tak sobie pokiwać. Pokiwała zresztą i ogonem, który to ruch akurat stanowił odruch, rzecz będącą kompletnie poza zasięgiem jej świadomości, poza kontrolą. Notorycznie można było zobaczyć, jak porusza tym ogoniskiem, co od czasu do czasu wieńczył chrobot poruszających się łusek. 
- U mnie też, jeśli cię to ciekawi. I... wcale nie jestem groźna - zaznaczyła ostrożnie; ton szczeniaka chyba nie pozostawiał wątpliwości, że on sądzi inaczej i dla jego dobra, a dla uzyskania cokolwiek sympatyczniejszej konwersacji czy cieplejszej relacji, należało ten światopogląd podrasować. - Smoki to nie urodzeni mordercy - dodała z maciupeńką nutką wyrzutu.

EDIT:
Po chwili jednak zmieniła nieco zamiary i nabywszy nową pożywkę dla serca, kapkę smutku, opuściła miejsce. 

z. t.
Sponsored content