Dolina Złotego Drzewa

A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Dolina Złotego Drzewa Drzewopng_wewaqrw


    Miejsce to jest niezwykłe, pod względem wyglądu jak i również kultury dla Krainy. To tutaj niegdyś A'lel zstąpiwszy z Niebios postanowiła zakląć dąb, aby pokryło go złoto. Niestety, nie do końca się jej plan powiódł, a drzewo zamiast stać się złote, wytworzyło je, które od gorąca magii spłynęło na jego korę i konary zastygając w fantazyjnych kształtach. Od tamtego czasu z niewiadomych przyczyn również i liście dębu zmieniły kolor, na bordowy. Bogini w rozpaczy i wściekłości postanowiła ukryć to miejsce przed oczami wilków, tak aby pozostała jedynie legenda przekazywana z ust do ust. Jednak pewnego dnia ma zostać ono odkryte i ukazane światu, pewnego dnia czar pryśnie a ten straszny i zarazem cudowny widok zostanie dostrzeżony przez mieszkańców tej ziemi.

...A ten dzień w końcu nadszedł. Być może była to myśl A'lel albo puste stwierdzenie. Wiedziała, że to był koniec, że trzeba wreszcie zakończyć tą zabawę. A gdy tylko pozbędzie się mieszkańców i motłochu, który na nią zapewne wkrótce ruszy; zniszczy Krainę. Wizja ta była tak piękna, że na twarzy okrutnej bogini pojawił się równie okrutny uśmiech. Lawa tryskająca z ziemi, zabijająca te parszywe istoty, którym ofiarowała Krainę jako dom.
Machnęła niedbale dłonią i magiczna powłoka ukrywająca Złote Drzewo prysnęła niczym bańka mydlana. Wylądowała pod drzewem i zasiadła na jednym z jego konarów. Wybrała to miejsce, jako że nie będzie jej szkoda gdy zostanie ono zniszczone przez niższe stworzenia, które zajmują tą ziemię. Czemu tak nimi gardzi? Może dlatego, że oni mieli czelność pogardzić nią? Parsknęła krótkim, urywanym śmiechem, który przerwał ciszę, zalęgłą niczym ciężka mgła, w tej dolinie.
Uniosła wzrok do góry, bardzo zamyślony na dodatek, utkwiła go w liściach. W blasku księżyca przybierały barwę niezwykle krwistą. Tej krwi będzie tutaj dużo i to za niedługo. Wstała i stanęła naprzeciw dębu. Wyciągnęła dłoń przed siebie, rozpostarła ją i zaczęła szeptać pod nosem dziwne, niezrozumiałe w słowa w nieznanym języku dla tutejszych. Był to język bogów, sprowadzony z zaświatów. Język mocy i władania. Kiedy skończyła, złoto zastygłe poczęło delikatnie świecić, ciepłym blaskiem. Zadowolona z siebie stała tak beztrosko oparłszy lewą dłoń na biodrze. Z pewnością wyglądała, cóż, nieziemsko.
__________________________________

Tak jak już wspominałam; kolejka nie zobowiązuje. Czekamy aż wszyscy napiszą przez dzień/półtora, jeśli ktoś nie zdąży, dana runda go omija. Skuteczność ataku opiera się na jakości postu, więc uważajcie!
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Pierwszy na to miejsce przybył najwidoczniej Kein. Nie spodziewał się jeszcze nikogo, ale jednocześnie wiedział iż nie będzie tutaj sam. Walka samego z bogiem jest tak jakby nie na miejscu, a samo znalezienie tego miejsca było zbyt trudne aby... no nieważne, nie będziemy tego przedłużać. W każdym razie wilk zjawił się na miejscu przy czym przygotowywał swój sprzęt w końcu do walki. Miał jedynie nadzieję, że nie będzie to ostatnia w jego życiu. Córka jest silna i sobie poradzi, partnerka też da radę. Nikt nie zatęskni... Nie miał w sumie nic do stracenia.
Rozciągnął kości przed przylotem w to miejsce. Przygotował się mentalnie, trenował, odpoczywał. Był przygotowany tak jak prawdziwy zabójca, jak prawowity Cień. Był gotów posłać bogów do piekła o ile się da. Chciał zrobić wszystko aby jego córka mogła ujrzeć to słynne słońce.
Reszta dla niego jest totalnie nieważna. Liczy się to co jest teraz, liczy się to kto jest teraz przy nim. Wyczekiwał na całą resztę ekipy która przybędzie aby zawalczyć. Nie rzuci się przecież na nią już. Chwilowo na glebie czołgał się do miejsca. Powoli i niezauważalnie w jego mniemaniu.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Co kierowało Leą? Cóż, była ostatnią ze starej gwardii. Ostatnią z tych, którzy walczyli z Ognistym Lisem. Chociaż właściwie ona walczyła dawniej jakby pośrednio - z szaloną Alfą, w lecznicy. Do tego leczyła rany prawdziwych wojowników.
Ale dziś jej wiedza i doświadczenie były potrzebne tutaj. Nie było Eleny i Kaij, które dowodziłyby atakiem. Nie było Yenn i Raven'a, najodważniejszych z walczących.
O jej ojcu po walce z Lisem słuch zaginął...
W każdym razie przybyła tu. Niewiele wiedziała o realnej walce. W sumie miała tylko chęci, opaskę związującą grzywkę i czarne indiańskie kreski pod oczami. Sama sobie jeszcze jakiś czas temu wydawała się groźna w tym stroju; coś na kształt sędziwej amazonki. Teraz jednak, zobaczywszy wszystko, zaczęła z wolna zmieniać zdanie...
Cóż. Jest już za późno, by się wycofać. Poza tym... Musi iść. Bo jeśli nie pójdzie, bogowie rozszaleją się jeszcze bardziej. A ona nie mogła znieść myśli, że coś mogłoby stać się Wano, Keinowi lub Alkowi. Nie wycofa się. Wróci z tarczą, lub na tarczy.
Ta decyzja przyszłaby jej chyba łatwiej, gdyby nie to, że tydzień temu odzyskała sens życia.
Przyszywanego siostrzeńca w mroku nie dostrzegła. Nic dziwnego - miał ciemne futro, a ona skradała się z drugiej strony, chcąc zajść boga od tyłu.
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Czarny wilk kierował się zapachem, aż w końcu dotarł tu. Było to właśnie to miejsce, gdzie mają dokonać niemożliwego i pozbyć się z Krainy A'lel. Rozejrzał się uważnie i nie spostrzegł niczego podejrzanego. Czuł obecność dwóch innych wilków. Spojrzał w niebo i pomyślał o przeszłości, może uda mu się odkupić tym błędy przeszłości. Może poświęci się w walce i umrze spokojnie, ale póki co jeszcze nie na to czas. Ponownie rozejrzał się po terenie, usiadł pod jednym z drzew i wyczekiwał przybycia ekipy. W łapie trzymał swój kostur, który miał długie i mocne ostrze. Nie chciał zwracać na siebie uwagę. W końcu Lucifero spostrzegł czarnego wilka, był to Kein. Ostrożnie stąpając łapy zbliżył się do niego. Kiwną głową na znak przywitania się i po chwili milczenia odezwał się. - Gdzie jest reszta? - Zapytał, nie wiedział jeszcze, że gdzieś kręci się Lea.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Morrigan dumnym krokiem przyszedł rozglądając się uważnie na boki. Zatrzymał wzrok na wilkach.
- Witam wszystkich - Powiedział cicho skłaniając się przed waderą. A co tam. Kultura obowiązuje.
Siadł na boku obserwując ciemne niebo. Jaki był jego cel przybycia tutaj? Musiał zabić bogini Nocy. Nie sam. Miał u boku inne wilki. Przygoda która na nich czeka napełniała go niepokojem oraz zaciekawieniem równocześnie. Czy zginie na polu bitwy? Warknął. Nie. To nie możliwe. W zamku czeka na niego jego wilczyca. Być może również i dzieci?
Machnął łbem i podszedł bliżej. Chwilę zastanawiał się czy się przedstawiać. Odrzucił tą myśl. Nie będzie pierwszy się wyrywał.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Huaaa! Gotowy do walki! Saper/ inżynier wojenny melduje się do gotowości! Radosna mordka, pewny krok i równomierne stukanie metalu. Tak, oto i on. Wyposażony w parę pułapek, butelek z wybuchowymi substancjami oraz z skomplikowanymi minami przeciwpiechotnymi ,które kołysały się ,zwisając z jego torby. Taki oto widok można było ujrzeć. Zbliżał się dumnie do miejsca gdzie ów miało się wydarzyć to co było zapowiadane od wielu miesięcy. Z każdym krokiem był coraz bliżej, dostrzegając nieco dalej ,przed nim kroczącą Lee. O! Ona też tu jest...są też inne wilki. Trochę dalej ujrzał groźnie wyglądającego wilka z kosturem. Uuu...przeszło strachem. Dobrze że są razem na linii, a nie przeciw sobie. Podbiegł do reszty i lekko się ukłonił.
-Witajcie towarzysze!
Zanucił radośnie, zagryzając w kącie ust zapałkę ,która zapewne nie będzie służy tylko za ozdobę. Specjalnie przed wyprawą wymontował z swojej protezy zbędne bajery i zostawił wyłącznie metalowe pazury ,które sobie wcześniej naostrzył, oraz parę podstawowych narzędzi do montażu pułapek.
-Zajmijmy się tym...zróbmy to szybko i w dobrym stylu
Wyszczerzył cwaniacko zęby i spojrzał się po innych. Na jego szyi kołysały się gogle z przyciemnionymi soczewkami...lepiej mieć coś co by go ochroniło przed oślepnięciem...W końcu on sam nie wie co te fiolki z chemikaliami robią!
Eto
Dorosły



Female Liczba postów : 13

     
Beztroski i swawolny przybył w miejsce, które miało za chwilę zostać zbrukane krwią. Szedł pewnie, pozbawiony strachu, czasem myląc łapy i potykając się o własną nieodpowiedzialność. Jakby jego temat możliwej śmierci lub masywnych ran nie dotyczył. Cały on, finezyjnie krocząc niczym wadera mająca na celu uwodzenie kochanka. Nie bał się, to było pewne. Nie bał się ponieważ nie wiedział co to za odczucie. Wszystko postrzegał przez pryzmat gry i tak też tą wyprawę traktował. Jako pewnego rodzaju zabawę w śmierć, która nie była mu obca.
Gdzieś w okolicach bioder obijało się o boki dosyć duże ostrze przymocowane na jakimś starym sznurze. Nieskalanie czyste, z kilkoma dziurami na uchwycie, które idealnie wpasowywały się w kształt kłów w uzębieniu wilka. Im bliżej znajdował się tego błyszczącego miejsca, tym bardziej ogarniało go podniecenie. Uszy na sztorc, ogon ku niebu, źrenice poszerzone niemal do granic możliwości, pokazujące jak bardzo czarna jest jego dusza. Widział, czuł, wszystko alarmowało każdy jego członek ciała, że to już, że to za chwilę. Nim się spostrzegł, znajdował się tuż przy gromadce wilków. Niebezpiecznie, chyba nie wiedzą, że mogą skierować na siebie atak, który unieszkodliwi ich wszystkich. Uśmiechnął się delikatnie, po czym odszedł parę kroków w tył, tak by słyszeć, ale nie oberwać za nich.
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Lucifero rozejrzał się po nowo przybyłych wilkach, kiwnął głową na znak przywitania się. Jego specjalność to zamiana w mgłę, która może tymczasowo zdezorientować przeciwnika. Hmm... Przydatna umiejętność, ale czy na pewno. Lucifero jest już dorosłym wilkiem doświadczonym w boju, a więc umie zadawać obrażenia. - Musimy się mieć na baczności, atak może nastąpić w każdej chwili. - Powiedział spokojnie tym samym podchodząc do grupy. Na grzbiecie miał zarzucony płaszcz, ale szkaradną czaszkę było widać. Ahh... Kto by się tym przejmował.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Choć jego młodzieńcze serce powinno się przede wszystkim skupić na pielęgnowaniu w nim głębokiego, zgoła obezwładniającego strachu, paniki, dopełnionej zatroskaniem o własne życie, które strata bądź co bądź nie była by ani przyjemna, ani nie opłacałoby mu się ubić takiego targu, nie to uczucie było wodzirejem jego samopoczucia. Nie dokładnie to. Odczuwał natomiast tremę, tak bowiem kończy się wychowanie pod szklanym kloszem - a ten sposób dorastania dotyczył jego właśnie, jego dzieciństwa, mimo że nikt nie podjął się aż tak pilnego kontrolowania przebiegu tych lat. Rzekłbyś, iż cierpiał na nadmiar szczęścia, co pozwoliło mu zachować odpowiednie dziecku przekonanie o własnej nieśmiertelności; a los zatroszczył się i o to, że gdyby ta osobliwa skaza charakteru nie zdołała mu skomplikować życia dostatecznie, znalazłaby się również następna rysa - wynikająca z tego, że pluskał się w morzu nudy, wyciągając z tego najbardziej uproszczony wniosek. Świat jest niewyobrażalnie nudny.
W nudnej rzeczywistości nie ma miejsca dla osób kreatywnych. Nader prędko więc zwietrzył okazję, jedną z nielicznych, do wyłamania się poza schemat. Nie wywarło na nim szczególnego wrażenia, iże zobligowany był do narażania własnego życia, a w dodatku przez myśl mu nie przeszło, że z racji więzi łączących go z paroma żyjącymi istotami musi czuć się za nie przynajmniej trochę odpowiedzialny. Nie wspierała go, nie otulała swoim ciepłem żadna ideologia, nie uświadomił sobie i tego, że walkę tę należy traktować jako akt heroizmu, że może zapracuje tym sobie na pozostanie na ustach choć jednego przyszłego pokolenia. Nie, ten zakres możliwości umysłowych leżał poza jego horyzontami.
Była więc tylko trema, na którą składała się mętna świadomość własnego niedoświadczenia czy czegoś - nieśmiało o tym myślał - jakby... niedoskonałość. On i niedoskonałość. Tak, mimowolnie miał czasem przed oczami ten obraz, jednak tego fatum udawało pozbyć się szybko, dość szybko. Nie miał niczego, czym mógłby się pochwalić, jeżeli chodzi o wyposażenie. Miał siebie, a obecnie jeszcze nawet nie udowodnił, czy to sobie, czy to komuś, z jakiej gliny jest ulepiony. Nie przemawiały za nim żadne wielkie dokonania z przeszłości. Nie przemawiały za nim listy polecające w postaci chwalebnych szram, nawet nie można było mówić o przyzwoitej dumie wojownika i rozsądnej pewności siebie, jaką wyraziłoby godnie uniesienie łba, ba! nawet na porządnej posturze mu nie zbywało. Władał już porządnie wszystkimi czterema łapami, nie uskarżając się zanadto na nie tak dawne krzywdy nawet w myślach, jako że wszystko zdawało się być wygojone porządnie, był wilczurem, ha, umiarkowanie rosłym, dostatecznie odżywionym, by nikt nie musiał nad nim biadolić. Licząc się - mniej więcej - z tym wszystkim, co wymienione, nie wiedział wcale a wcale, kim będzie kiedy... poprawka, jeśli powróci.
Znajdująca się co rusz na powrót na linii barków (mimo nieustających prób jej uniesienia w celu dodania sobie animuszu) głowa nie poruszała się, jakby nie z kręgów, a o wiele gorszego jakościowo materiału zbudowany był jego kręgosłup, myliłby się jednak ten, kto stwierdziłby, że Noish nie śledzi otoczenia. Kłam jego słowom zadawały bystre, szczęśliwie młode, wszak przecież wieszcz miał rację i wzrok młody od szkieł lepszy, ślepia, które analizowały każdy dostępny fragment krajobrazu. Wynikało to raczej z głodu nowych wrażeń, niźli z ostrożności, ale ratowało skórę równie skutecznie bez względu na przyczynę. Wyraz pyska młodziak zdawał się mieć zadumany, w tym także skupiony, gdy dreptał z wolna, jakoby rozważnie, ku dostrzeżonym sylwetkom, uginając łapy i raczej zbliżając brzuch ku ziemi, na wszelki wypadek, po pierwsze by utrzymać mięśnie łap w gotowości po skoku, po drugie, by nie wynurzać się zbytnio ponad poziomi, a tym samym nie stanowić nad wyraz dobrego celu. Czy wiedział co robi? Oczywiście, że nie. Czy zrobi to, co trzeba? Odpowiedź przyjdzie. Z czasem. Na razie jest czas. Zegar tyka, tradycyjnie, niemniej nie słychać, coby odmierzał koniec czegoś istotnego i zdaje się, że Mojry jeszcze nie szykowały ostatniego cięcia, że Lachesis w spokoju snuła nić.
Droga, zdaje się, to najbezpieczniejsza część jego wyprawy. Dopóki trwała... Dopóki szedł, pozostawał daleko od niebezpieczeństwa, acz ileż można! Przecież w końcu, wlokąc się, pozornie bezsilny i bez życia, zrównał się z towarzystwem, a wówczas znieruchomiał zupełnie, sycąc tylko oczy widokiem wszystkich, nie rozwiewając zawczasu czyichkolwiek wątpliwości co do swej osoby. Zapewne poskutkuje to obniżeniem jego wartości w oczach i przekonaniach wyprawy. Jest czas. Zegar trzyma się starego tik-tak.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
/ Okej, nie czekam na resztę. Oczywiście spóźnialscy mogą dołączyć.
// Lucifero - przypominam, jeden post na rundę.


A'lel szczerze powiedziawszy Keina nie dostrzegła, Leę również nie. Jednak sprytne skradanie się Cienia zostało zrujnowane przez jednego z basiorów, bo niski był ów głos, który przerwał ciszę. Czarne, lśniące od żądzy mordu oczy A'lel skierowały się na zarośla, w których to gromadziły się wilki. Co prawda o obecności samca z Wiatru, a mianowicie Keina, nie wiedziała, gdyż ten zachował ciszę i się nie odzywał. Co było z resztą słusznym posunięciem. Plusy dla tych co się nie odzywali. Naliczyła trzy wilki. Albo cztery. Nie była pewna czy ktoś przypadkiem nie odezwał się dwukrotnie. Stawiała na czwórkę, tak jest bezpieczniej. Odwróciła wzrok i udała, dosyć naturalnie, że niczego nie zauważyła. Podleciała do góry i zerwała jeden z liści. Wylądowawszy na ziemi zrazu go uniosła i zaczęła obracać w chudych palcach, przyglądając się jemu uważnie w blasku księżyca. Krwisty kolor, żyłki którymi był pokryty... Były naprawdę piękne. Zachwyt bogini był nieudawany, zaczęła być dumna ze swego dzieła. Czekała tak oto spokojnie na atak. Mimo krwi, która w jej żyłach znacznie przyspieszyła łaknąc więcej i więcej... Musiała naprawdę powstrzymywać się od paskudnego uśmiechu na twarzy, w którym to błyszczące kły zdradziłyby ją szybko.
Opuściwszy liścia w drugiej dłoni wytworzyła małą, czarną, smolistą sówkę z czerwonymi ślepiami. Jedna z jej specjalności. Uniosło ją ochoczo do góry, a ta odfrunęła aby obserwować okolicę i ostrzec A'lel w razie niespodziewanego ataku. Niewielki ruch w zaroślach, pęknięcie gałązki bądź też ciche szczeknięcie... wszystko to zostanie odkryte. Czekała na ruch nierozważnych wilków.
__________________________________

A więc kolejka nie obowiązuje, tylko proszę nie pisać dwóch postów w jednej rundzie, to spowoduje zamieszanie i to niechciane. Będę czekać teraz maks dobę od ostatniego napisanego posta, chyba że wszyscy do tego czasu zdążą odpisać. To chyba tyle... kontynuujmy!

A i jeszcze jedno, w razie czego, oto pełny wygląd A'lel (ta po lewej) -> Click
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Starając się wyglądać jak najspokojniej i ona w końcu przybyła w miejsce, gdzie już niedługo miała polać się krew... A czyja ona będzie zależy tylko od nadciągającego zbiegu wydarzeń. Pewnie tylko bogowie wiedzą co się wydarzy, a jeśli nie to teraz zapewne będą uważnie obserwować ich z góry..., lub z dołu. Zależy jak kto uważa. Nigdy nie myślała co się może dziać się w innych dla nich światach, ani nie zastanawiała się nad istnieniem bogów. Teraz, jednak gdyby ktoś zapytałby ją czy wierzy w te niezwykłe istoty odparłaby tak. Jednakże, gdyby sprawy potoczyłyby się inaczej i słońce nigdy, by nie zniknęło, a jeden z bogów nie stałby teraz przed nią, jej odpowiedź byłaby zupełnie inna. Dość jednak gadania o jakiś głupotach wróćmy do tematu.
Wilczyca czuła się, jakby zaraz miała eksplodować, czuła tyle naraz jak nigdy wcześniej, strach, złość, niecierpliwość, zadowolenie, opanowanie... Wszystko było ze sobą tak sprzeczne, że naprawdę nie miała zielonego pojęcia, którymi emocjami powinna się kierować, a które powinna odrzucić i choć na chwilę zapomnieć o ich istnieniu. Wzięła głęboki wdech. Lodowate powietrze przyprawiło ją o przyjemny dreszcz i pozwoliło jej w większym stopniu uspokoić swój umysł. Kiedy już odetchnęła, a jej gorący oddech zamienił się w przez chwilę widoczną parę była już całkowicie opanowana. Od kiedy straciła, jedno oko jej wzrok stał się o wiele mniej zawodny niż wcześniej i nie mogła już na nim za bardzo polegać. Nie znaczyło to, jednak, że była ślepa, nie. Po prostu widziała mniej niż wcześniej. Niedaleko dojrzała kilka wilków, lecz z pośród wszystkich obecnych znała tylko Leę i Keina. Dopiero po chwili dostrzegła to czego szukała.
Pod zdeformowanym drzewem stała czarna, mroczna sylwetka to właśnie był jej cel, a raczej ich wszystkich. Przeniosła spojrzenie na czarnego basiora, po czym najciszej jak tylko mogła zakradła się do niego. Kiwnęła mu głową na powitanie. Odwróciła się od Keina i sprawdziła czy jej sztylet nadal tkwi pod chustą. Ostrożnie go wyjęła, poprzedniego dnia większość czasu spędziła na ostrzeniu go, bo jako, że od dawna go nie używała już trochę się stępił. Upewniwszy się, że wszystko z nim w porządku, schowała go z powrotem. Oprócz chusty i noża, przy boku spoczywała jej skórzana torba, nie była ona idealna, jednakże bardzo pożyteczna. Skrywała tam wiele rzeczy. Jak już uznała, że w stu procentach jest już gotowa ponownie wbiła spojrzenie w boginię.


edit: Nie ma to jak się spóźnić z odpisem dwadzieścia minut xd
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein spojrzał na te wilki które go otaczały. Ech. Są przed przeciwnikiem i gadają, no to są chyba jakieś jaja. Basior bardzo dobrze wiedział, że nie został wykryty bo niby z jakiej racji? Noc jest, a on ma czarną sierść czyż nie?
Kiwnął Aryi jak ją zobaczył. Miał pewien pomysł.
Wskazał dwoma pazurami na Lucifera i Tempusa, po czym lekko przeniósł łapą pokazując teren na wschód od bogini. Miał nadzieję, że zrozumieją to iż powinni się tam wybrać. Dodatkowo jeśli Noish i Eto są po tej stronie to chętnie wskazał aby tutaj zostali. No trzeba przyznać, że user nie doczytał tego, lub się po prostu zgubił w postach.
Co do Aryi - podał jej zapalniczkę swoją która wisiała na łańcuchu. Miał pewien pomysł co do jej użycia. Poza tym wskazał jej jeszcze aby za nim poszła. Korzystając z okazji wskazał na patyk, a potem pazurem tak jakby podcinał sobie gardło.
Przekaz był bardzo krótki - prosił o zachowanie ciszy oraz poruszanie się dwójkami. Atak powinien nastąpić ze wszystkich stron jednocześnie.
On sam się przeczołgał na zachodnią część. Obejść trzeba, bo frontalny atak nie miałby totalnie sensu ze względu na to, że basior znał możliwość bogini i jej podnoszenie wszystkich.
Oby jeszcze tylko nie zaatakowali. A i jeszcze jedno - jaki miał pomysł basior z tą zapalniczką? Otóż cień. Można to bardzo łatwo wykorzystać.
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Basior na samym początku zrobił największy błąd jaki mógł. Spoglądał uważnie na Keina, który pokazał mu aby udał się na wschodnią część. Wilk zdjął płaszcz i położył na bok, po czym spojrzał na Tempusa, miał z nim się udać. Czerwone ślepia Lucifera skierowały się w prost i bezszelestnie udał się w tamto miejsce. Szedł powoli i ostrożnie, aby nie dać się wykryć, poruszał się blisko drzew i krzewów, aby Bogini nie spostrzegła rysów jego ciała. Czarny wilk szybko wtopił się w otoczenie, a więc był już nie widoczny. 

Nie wiedziałam, że tu jeden post na rundę ;.;
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea długo przyglądała się bogini. Mimo, że była nie najmłodsza, oczy miała dobre. Słuch również, więc usłyszała gromadzące się wilki. Gdyby nie to, że musiała unikać gwałtownych ruchów, zrobiłaby facepalm'a.
Teraz, widząc ich niedoświadczenie, widząc wyraźnie wroga, w zasięgu łap, poczuła się troch jak amazonka, w którą tej nocy uparcie usiłowała się wcielić, jakby w obawie, że bez tego nie starczy jej odwagi.
Jej stare serce uderzało szybko, miarowo, doładowane wydzielaną przez mózg adrenaliną. Podwyższony poziom serotoniny dodawał energii. Zachowała jednak spokój, jedynie przyprószone siwizną koniuszki uszu drgały lekko, łowiąc każdy szelest.
Kiedyś była niezła w polowaniach. Czym to się różni? Miała przed sobą coś, co należało zlikwidować. Coś groźnego, wrogiego. Nie zasługującego na litość. Miała przed sobą potwora, a niedawne, świeże wspomnienie zapłakanej, roztrzęsionej Kreiz przekuło strach w pragnienie walki.
Warto wspomnieć o jej ekwipunku, jakoś zapomniałam zrobić to wcześniej. Po zewnętrznej stronie lewego uda miała przywiązany rzemień, podtrzymujący naładowane silnymi środkami usypiającymi strzykawki. Nie chciała eksperymentować z bronią, której dotąd nie używała. Strzykawki znała, umiała się nimi posłużyć.
Wystarczy podkraść się od tyłu, wbić igłę, nacisnąć tłoczek. Zamieszanie po drugiej stronie drzewa ułatwiało zadanie.
Poza tym Lea również miała ptaka. Niestety, wróbla tylko, dużo słabszego od sówki, równie starego jak wadera. Ale będzie wystarczający, by odwrócić uwagę, prawda?
Upewniwszy się, że jej gest będzie bezdźwięczny, lekko poruszyła łapą, wydając niewerbalne komendy. Alto, dotychczas czekający w oddali, wzbił się w powietrze, krążąc nad drzewem.
Wilczyca ostrożnie ruszyła do przodu, dbając, by nie potrącić ani ździebełka trawy.
Eto
Dorosły



Female Liczba postów : 13

     
Dostrzegłszy ruch postaci, która wyglądała niczym ludzka niewiasta okuta w krucze pióra, przylgnął do ziemi, opuszczając ogon w dół, niemal pod ciało. Uszy pozostawały na baczności, gotowe do wychwycenia jakiegokolwiek alarmującego dźwięku. Spojrzał z niepewnością na gromadę wilków przed nim i syknął ze złością, robiąc parę wolnych kroków w tył jeszcze bardziej, mając jedynie nadzieję, że jego nie dostrzegły oczy boga. Cała ich przewaga w tym momencie została w definitywny sposób roztrzaskana na kawałeczki. Połowa z ich składu została odkryta, połowa prawdopodobnie dostanie po tyłku jako pierwsza. Jedyna nadzieja w tych, którzy byli na tyle sprytni, by nie zostać wyłapanym. Gorąca fala podniecenia i adrenaliny przelewała się w żyłach Eto niemal co chwilę. Jemu nie specjalnie zależało na życiu innych, w końcu to tylko gra, prawda?
Spojrzał na czarnego basiora, który jako jedyny zaczął myśleć grupowo. Jak to? Rozkazy i Eto? Uśmiechnął się lekko, oddalając się bardzo powoli, będąc jak najbliżej ziemi i stąpając delikatnie po ziemi, uważając by nie wydać żadnego podejrzanego dźwięku.
Sowa wypuszczona na zwiady sugerowała jedynie kłopoty z, i tak już zmarnowanym, pierwszym impaktem. Pierwsza zasada wojowania to taka, by wyeliminować zwiadowców. Problem z atakiem na ptaka miał jednak mankament - ten kto go zaatakuje wyda swoją obecność. Zmarszczył skórę na nosie, ukazując rząd białych, okazałych kłów. Trudno. Najwyżej to on dostanie.
Ukrył się w zaroślach i przerwał sznur, który miał przymocowany do pasa. Jeden koniec był przymocowany zawiązany na rączce jego ostrza, a drugi miał w pysku. Zrobił jeszcze parę kroków w bok, starając się by być jak w najmniejszym polu widzenia sowy. Tak dobrze, doskonale. Zacisnął kły na sznurze i napiął wszystkie mięśnie gotowy, by rzucić ostrzem w ptaka w każdej chwili.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Ojoj...to nie zaczną kulturalnie od herbaty? Cóż to za brak manier...no nic! Chciało się mieć słońce to trzeba o nie zawalczyć. Najwyraźniej pan Lucjan zechciał by za nim podążał...no okeeey, niech będzie! Wilk poprawił swój asortyment pułapek i zabawek i zaczął ostrożnie stąpać...niestety ale nie potrafił się szybko przemieszczać ,a zarazem cicho gdyż był nieco obciążony przez te metalowe bajery w torbie. Wilk podniósł uszy i zaczął węszyć przy ziemi...chciał znaleźć miejsce którym podejrzany insekt miał zwyczaj podróżować. Niestety bogini to cwana istota...nic nie znalazł w tym lesie zatem będzie musiał iść zasadą prawdopodobieństwa. Nastrzela się tych pułapek tam gdzie wróg mógłby stąpać...chociażby od lewej strony Lucyfera, gdyby bogini chciała zajść nas. Warto mieć ubezpieczoną jedną stronę nie? Znalazł jakieś drzewo, niedaleko od niego wbił patyk i powiązał oba obiekty linką z pętelką. Inaczej mówiąc wnyki pierwszej klasy. Fajnie by było jakoś skusić tamtą mroczną by zechciała się tu pojawić. Może położy za linką babeczkę? To na pewno by zachęciło kogoś...na pewno naszego sapera! Nah niestety nie miał wypieków to też schował się nieco dalej za drzewem i zaczął grzebać w torbie w poszukiwaniu jakiś zabawek.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Pomalutku, pomalutku, pomalutku. Tak w jego oczach rozgrywały się teraz bieżące wydarzenia, zupełnie podobne do filmu puszczanego w zwolnionym tempie. Obniżył znacząco loty swego spojrzenia, by jąć przenikliwie wpatrywać się w ziemię, a w końcu odetchnąć tak głęboko i tak cicho, jak tylko mogło się to udać. Obecnie w obrębie łepetyny pozostała mu wyłącznie myśl, czy to tylko on odbiera wszystko w ten dziwny sposób, czy też w kompanii jest jestestwo kosztujące podobnej konkluzji, o czym albo nie zwykło mówić za głośno, więc i teraz nie powie, albo mówić się wstydzi, albo też w obliczu wroga nie będzie filozofować na głos. Była to w jego systemie wartości rzecz zupełnie nieważna, roztrząsana jedynie dla zajęcia myśli.
Ale nie była myślą przewodnią. Jak przystało na istotkę w miarę bystrą, a w każdym razie nie uderzająco tępą - spożytkował ułamki sekund na zapoznanie się porządnie z widzianą ze swojego miejsca ekipą. Potem przeszedł do studiowania poczynań wilków, obdarzając każdego bez wyjątku dawką uwagi.
A że znajdował się poniekąd u boku Keina, przynajmniej w bliskim sąsiedztwie, przekazane polecenie dotarł do oczu, potem do mózgu, rozeszło się po tkankach. Zanim zareagował, musiał zebrać się pośpiesznie do zaprzestania walki z myślami - nader mocno był świadom, iż przyjdzie mu stawać w szranki z problemem z góry piramidy kłopotów.  Bogowie to pod każdym względem górna granica normy, prawda? Zaprzątała mu głowę pesymistyczna myśl o własnej słabości, wynikającej z poczucia zagrożenia, która mogłaby spowodować brzemienną w skutki... ucieczkę. Ale odciął się od tego, bo niech się dzieje wola nieba, co nawet przełożyło się na odzyskiwanie spokoju. Serce nie zdawało się rzucać wściekle, rozbijając o klatkę piersiową.
Zadania dostał dosyć łatwe, cóż tu dużo mówić, trzeba po prostu słuchać poważnie wyglądających, mających całkiem inteligentny wyraz pyska i sprawiających wrażenie, że przemawia przed nich doświadczenie. Nie wiedział, co zamierza persona, która miała z nim zostać, ale on pierw cofnął się kilka kroków powolutku, bacząc zresztą na powolność swoich absolutnie wszystkich poruszeń, dopóki prawdopodobnie był utajniony, ukryty, potem zaś przywarował raz jeszcze przy ziemi, starając się z nią stopić, nieomal pod nią zapaść. Dodatkowo oczywiście nie stracić z oczu niebezpiecznej rzeczywistości wkoło, towarzystwa, wobec którego jak członek wyprawy miał zobowiązania, nie zmarnować energii. Paru rzeczy, raczej złych, zrobić zdecydowanie nie chciał, nie śpieszyło mu się popełniać gafy. Posłucha, poczeka, nie zrobi nic bezmyślnie i... jakoś to będzie? Wszak na razie nie może zrobić nic gwałtownego, nie widział dla siebie żadnego możliwego manewru, jeszcze nie.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Morrigan chyba zrozumiał, że zrobił coś czego nie powinien. Skulił się próbując ni rzucać się w oczy i obserwował Keina. Skuliwszy się zaczął powoli iść razem za Lucyferem. Nie miał bladego pjęcia co zrobić ale w razie czego jakby co zawsze mu pomoże. Był w krainie krótko ale pokaże, że zrobi dla krainy wszystko. Powoli stawiał łapy omijając miejsca które mogły by zachrzęścić, połamać się lub cokolwiek innego. Przełknął nerwowo ślinę.
Wszyscy mieli jakieś zadanie... No właśnie. Tylko nie on. Postanowił, że będzie szedł za czarnym basiorem zwanym Lucifero i zobaczy co dalej się stanie. Jego pomoc może akurat się przyda. Odsłonił rząd zębów widząc bogini ciemności. Niech spali się w piekle.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
/wybaczcie za zwłokę, ale szkoła...

Szelesty poruszających się wilków nie dotarły do uszu boginki. Być może torba Tempusa była usłyszana, jednak nie uznała tego za zagrożenie, ponieważ dźwięki były dziwne. Natomiast zupełnie inną sprawą było nagłe pojawienie się wróbla, który wyfrunął do góry. Sama obecność boginki spowodowała, że ptaki i niektóre zwierzęta z tej okolicy spierzchły, nie wspominając o tym, że to były ukryte tereny przez setki lat. Nic tutaj nie żyło poza naturą. To z pewnością nie było normalne. Wspaniały słuch A'lel zlokalizował dokładnie źródło dźwięku (a oczy sowy jej pomogły, widziała też nimi), upewniła się rzuciwszy krótkie spojrzenie kątem oka. Potem szybki gest wyciągnięcia ręki w tamtym kierunku i zygzakowaty strumień czarnej energii sięgnął wróbla zabijając go na miejscu. Biedny ptaszek, spalony bezwiednie spadł na ziemię. Na niewiele to się przydało, choć być może trochę zamaskowało ruchy wilków. Bogini zaczynała się niecierpliwić ale teraz była już tylko pewna, że z miejsca, z którego wyfrunął ptaszek ktoś jeszcze był. Czy to był jeden ze zwierząt mówiących już wcześniej, czy może to jakaś zupełnie inna, obca persona? A może ktoś nagle dołączył do szturmu i używa podstępnych sztuczek aby ją dopaść? Syknęła gniewnie.
-
Ostatnia szansa na ucieczkę minęła. Moi drodzy. - Jej głos był wystarczająco głośny, aby mogła być pewna, że wszyscy ją dokładnie usłyszeli. Ton był złowrogi, przepełniony złem, wściekłością, pogardą i wyższością nad marnymi robakami, które zowią się wilkami. Parsknęła śmiechem do swoich myśli, po czym szerokim gestem ręki, jakby pokazywała swojemu ludu "tu leży nasz kraj!" rzuciła zaklęcie, było silne a więc musiała wysyczeć parę nieznanych dla tego świata słów. Nie minęła najmniejsza chwila, a potężna ściana czarnych płomieni zaczynając od niej ruszyła kulistą falą, niczym kropla wody wpadająca do spokojnej tafli jeziora, bardzo szybko, przed siebie. Płomienie te przeszły przez wszystkich tu obecnych nie robiąc im krzywdy, a zatrzymały się na granicy tego miejsca.
-
Wyjścia... Nie ma. - W jej głosie brzmiała nonszalancja, niewielkie rozbawienie, a przede wszystkim pogarda. Wyjścia nie ma, ale wejście jest. Ktokolwiek wkroczy w płomienie - spali się. Tak w skrócie. Co zrobią wilki?
__________________________________

Czas wyjaśniania! Otóż płomienie przez was przeszły, opatulając was, dając uczucie krótkiego ciepła, ale nie zrobiły wam krzywdy, bo nie były ustabilizowane. Ściana płomieni jest wysoka, nie sposób ją ominąć, a wkroczenie w nią równa się dyskwalifikacji i wysokim obrażeniom. Jest jedno ALE, osoby z zewnątrz mogą dołączyć. Mam na myśli spóźnialskich. Fala przechodząc przez was nie dała informacji A'lel gdzie się znajdujecie. A więc ruszajmy z tym koksem!

EDIT:
Jeszcze jedna ważna rzecz, o której zapomniałam wspomnieć. Wy jesteście w gęstwinie, a A'lel na środku polany z tym drzewem. Od skraju drzew do niej jest jakieś 100 metrów.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Ogień..poczuł jak ten teren dotknęły płomienie. Ziemia zaczęła iskrzyć, a opadłe liście poczęły nieść się w górę, wokół żaru. Zrobiło się ciepło, a całą scenę ozdobił zacny głos, który przyprawiłby nie jednego o ciarki. Piękna gra aktorska, lecz Tempus planował by ten dramat potoczył się mimo wszystko w innym kierunku niż to bogini planowała. Teraz wie gdzie jest, a on już dłużej nie mógł wytrzymać. Zaczął się się skradać do swojego kompana. Kiedy stanął obok niego szepnął mu na ucho.
-Udam się na skraj lasu by przygotować pułapki. Jeśli planowałbyś odwrót ,a nie miałbyś pewności że uda ci się uciec do lasu...tam gdzie kończą się drzewa ,będą znajdować się wnyki, bądź szczęki. Uważaj na nie, a jednocześnie postaraj się w takim wypadku zaprowadzić tam kogoś kto by cię gonił. Cóż...powodzenia
Wilk zszedł do niższej pozycji i skradał się na tyle ile potrafił do drzew o których była mowa. Zatrzymał się niedaleko skraju lasu i zdjął z siebie torbę. Oto tutaj zrobimy warsztat polowy! Wyjął z torby potrzebne narzędzia, oraz parę metalowych szczęk, które przydadzą się by zabezpieczyć teren. Do tego będzie potrzeba nieco siły...albo dźwignia! Gdzie ja ją podziałem...

( Tempus montuje pułapkę która będzie potrzebować paru postów co zresztą ustaliłem z GM :x)
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Lucifero uważnie słuchał co mówił Tempus, czyli jego kompan. Kiwną głową na znak, że zrozumiał i szybko, ale ostrożnie zmienił pozycję, aby Bogini Nocy nie odkryła gdzie stoi. Zmienił pozycję o kilka metrów i  znajdował się miedzy zaroślami. Szedł bezszelestnie, spojrzał w górę skąd dobiegał głos Bogini. Wiedział gdzie się ona znajduje, jego uwagę przykuł martwy wróbel, który spadł na ziemię. Poczuł przyjemne ciepło, które przez niego przeszło jeszcze nie wiedział co to było. Lucifero póki co nie słyszał żadnych głosów zmarłych dusz.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Rozstawianie pułapek? Co to da skoro ona nawet nie ruszy się z miejsca przy ataku pewnie.
No nic. Tamci mieli problem bo zostali wykryci, nawet zmiana pozycji za wiele im nie da. Kein wiedział, że wszyscy już są praktycznie spaleni a ta wie o ataku. Przekręcił kark aby się przygotować. Chwycił 3 rzucane noże w pysk, a swój motylkowy jedynie przygotował do działania.
Podniósł lekko łapę tak aby ci obok mogli widzieć, że ten jest gotowy do ataku.
Po tej kolejce basior będzie w końcu atakował. Zajął pozycję dogodną do szybkiego ataku.
Albo chwilka. Atakujemy już teraz. Zniósł łapę, po czym od razu zza krzaków rzucił wszystkie trzy noże, rozdzielił się na dwa osobniki za pomocą iluzji z czego jeden pojawił się za boginią (wyglądało jakby wyszedł z cienia), a drugi zrobił dokładnie to samo ale pojawił się z boku. Oboje mieli główny motylkowy nóż w pysku oraz oboje starali się natychmiast ją drasnąć jak najwięcej razy po czym odskoczyć, pobiec lekko w tył i zacząć biegać wokół niej, dając innym szansę na zaatakowanie.
Czy plan się udał to niech powie nasza bogini, ale żeby było jasne - iluzja nie zadaje obrażeń ale sam basior tak. Żeby było sprawiedliwe - napiszę na PW admince który był z tych dwóch Kein. Proszę o przeczytanie zaraz po poście odnoszącym się do tego. Trzeba pamiętać - wilk był bardzo szybki, celny z nożami i silny w ataku. Tyle ode mnie.
Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Emer od razu zauważyła, że się spóźniła, ale nie było czasu na wyjaśnienia. Widziała nadciągającą falę ognia, a razem z nią poczuła ciepło. Ciepło ogarniające całe jej jestestwo, lecz nie trwające długo. Okolica została chwilowo zawładnięta przez piękny, kruczoczarny płomień, który najwyraźniej wytworzyła sama bogini. Kiedy przez nią przeszedł i przeminą na granicy tego niezwykłego miejsca obejrzała się. Najwyraźniej nie wyrządził on żadnych szkód. Było to dosyć zaskakujące. Ciekawa była, czy to dlatego, iż bogini chce się z nimi zabawić. Dla niej wyglądało to właśnie na coś takiego. W tym momencie bowiem poczuła jak wielką mocą ona dysponuje. Nie była pewna, czy wszyscy razem zdołają się jej oprzeć. Przeszedł ją dreszcz strachu. Czy miała tutaj zginąć zanim zdąży zrobić cokolwiek? Było to bardzo prawdopodobne, a myśl o tym sparaliżowała ją. Miała ochotę odwrócić się i uciec stąd jak najszybciej, ale nawet tego nie mogła zrobić. W tej okrutnie długiej chwili stała w cieniu drzewa nie będąc zdolną poruszyć żadnym mięśniem. Mogłaby wtedy spaść na nią kula ognista lub inny, żądny krwi wilk, a ona nawet by nie drgnęła. Nie mogłaby uciec ani walczyć.
Zdolność ruchu przywróciła jej myśl o tych wszystkich wilkach, które są tutaj, aby przeciwstawić się okrutnej bogini. Oni wszyscy prawdopodobnie również się boją, ale postanowili walczyć i właśnie to robią, każdy na swój własny, unikalny sposób. Zebrali się tutaj wszyscy, ponieważ w grupie siła. Gdyby był ktoś, kto potrafiłby pokonać ją samodzielnie nie byłoby ich tutaj. A jeżeli może w jakiś sposób im pomóc to na pewno nie stojąc tutaj lub uciekając, ale próbując walczyć. Wiedziała, że może to zrobić właśnie na swój własny, wyjątkowy sposób.
Zaczęła gorączkowo myśleć. Jej atrybutem była wytrzymałość. Może da się to w jakiś sposób wykorzystać. Przyjrzała się ścianie płomieni otaczających boginię. Nie było sposobu, aby ją ominąć. Jednak oni mieli ją, znaczy boginię, w jakiś sposób schwytać. Skoro oni nie mogą podejść do niej, ona musi wyjść do nich. Ale jak ją do tego sprowokować? Emer nie miała za sobą żadnego treningu, nie miała żadnej rangi. Może temu nie podołać. Jednak nie była tutaj sama. Oprócz niej były tu jeszcze inne wilki prawdopodobnie myślące o tym samym. Jeżeli nie ma szans sama, to może z innymi jej się uda.
Jak na razie musiała, jednak się ruszyć z miejsca. Poruszała się powoli i ostrożnie starając się nie wydać żadnych dźwięków. Musiała znaleźć kogoś, kto mógłby nią pokierować lub pomóc jej w jej planie. Nawet jeżeli by nikogo takiego nie znalazła nie może zostać w tamtym miejscu. Było ono nazbyt odsłonięte. Mogłaby zostać zauważona jeszcze zanim by coś zrobiła, lub, gdy się do tego szykowała. Nie mogła również wykluczyć możliwości, że została już namierzona i będzie kolejnym celem bogini.
Zauważyła jednego z wilków. Miał ciemną sierść i ledwo co go nie ominęła. Jej uwagę zwróciło jakieś poruszenie. Dopiero potem dostrzegła sylwetkę wilka. Wyglądało to tak, jakby ruszał do ataku. Może przejął dowodzenie?
Szła w jego kierunku wciąż starając się nie wydawać żadnych dźwięków. Ostrożności nigdy za wiele.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Wzięła od basiora zapalniczkę, po czym ruszyła za nim. Po drodze wskazał jej jeszcze na patyk, który także podniosła, powoli zaczynała rozumieć jaki plan może mieć wilk, ale to były tylko jej przypuszczenia. Był według niej trochę ryzykowny, jednakże ufała mu, bo w końcu czemu nie? Kiedy Kein się zatrzymał i ona postąpiła tak samo, jednakże potem odsunęła się trochę i schowała za buszu. Wzięła głęboki wdech i modląc się w duchu, by o to właśnie mu chodziło sięgnęła po zapalniczkę i skierowała płomień na patyk. Minęła chwila zanim gałąź całkowicie się rozpaliła, wbiła pochodnię w ziemię, po czym poszła do Keina i oddała mu zapalniczkę. Następnie wróciła po ogień i zza drzewa, by przypadkiem bogini za wcześnie nie ujrzała światła spojrzała pytająco na basiora. Co dalej? Nagle poczuła jak ogarnia ją dziwne ciepło, było w nim coś mrocznego. Rozejrzała się i zauważyła, że otoczyły ich czarne płomienie, pierwszy raz widziała coś takiego. Przeniosła spojrzenie na wroga -Pogrywa sobie z nami...- Powiedziała do siebie w myślach.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Morrigan zwrócił pysk w stronę gdzie wyleciało 3 noże. Czyli atak. Zaklął w duchu. On sam swój sztylet wyrzucił do ognia. Jakim on był głupcem. Osunął się w cień. Tak bardzo chciał pomóc ale... No właśnie. Jak?
Spojrzał się do tyłu. Tam jest ściana ognia. A gdyby zagonić tam boginię? Machnął ogonem. Obłęd.
To by nie wyszło. Morrigan skarcił się w duchy. Po c o się odzywał? Naraził na śmierć całą grupę.
Pomijając to, że sam fakt,ze wyprawa jest niebezpieczna...
Skulony bez większego pomysłu powolnym krokiem wciąż zbliżał się do tajemniczej postaci zwanej A'lel. Przez chwilę sądził, że dalej u ciemnego basiora który objął dowodzenie widział rozbłysk ale czy na pewno? Stanął i przyglądał się. Być może tylko mu się wydawało. A może to iluzja spowodowana przez latający czarny ogień? Jeśli wilk chce spalić drzewo to bogini bęzie musiała zejść. Chwila. Ona ma skrzydła. Co z tego, że drzewo spłonie jak bogini i tak i tak będzie mogła wisieć w powietrzu? Ba. Może być nawet gorzej. Bogini będzie miała możliwość podlecenia do każdego wilka z osobna i wykończenia go. A może to tylko on tak dramatyzuje?
Sponsored content