Wielki Piach

Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Siedząc tak i rozmyślając poczuła zapach. Zapach innego wilka. Któż to? Kto śmie przeszkodzić jej rozmyślaniom? Z lekkością wstała, z gracją otrząsnęła się i bardzo powoli odwróciła się w stronę wilka. Jej wzrok przeszył jego lichą sylwetkę. Był bardzo chudy i długi. Tak ma wyglądać wojownik? Nie sądzę. Wpatrywała się w jego oczy czekając na jakiś jego ruch. Sierść rozwiewał jej ciepły wiatr, jej grzywa powiewała zalotnie. Jednak ona miała całkiem inne podejście. Wpatrywała się w niego a on siedział bez ruchu. Czyżby się bał? Tak jak wtedy, gdy ona traciła matkę? Wciąż patrzyła na niego swymi wielkimi oczami, choć teraz mniej agresywnymi. Teraz można było dostrzec nawet współczucie i zrozumienie. Czekała na jego reakcję, nie lubiła inicjować rozmów.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Będzie ciężko, albowiem zakompleksiony oraz od zawsze poniżany samiec unikał jakichkolwiek kontaktów z innymi. Jak widać szło mu niezbyt wprawnie, skoro mimo udolnych prób nie udało mu się pozostać niezauważonym. Pochylił nisko głowę, zupełnie, jakby demonstrując swoją niższość lub oznajmiając uległe: dalej, nie wahaj się, wyśmiej. Nazbyt szczuply, a przez to wydający się nieproporcjonalnie długim, ogon otulił tylną część ciała, zupełnie, jakby batem nieprzyjaznym owinąwszy prawą kończynę. Nie drgnął nawet, trwając w tejże pozycji i przyglądając się dyskretnie, spode łba, waderze. Przez wszelkie krzywdy, których ongiś zaznał, pewnym był co do tego, że wszyscy myślą tylko o tym, jak go wyśmiać czy upokorzyć. Przyzwyczaił się do tego. W końcu miał ku temu sporo okazji, nieprawdaż?
- Dzień dobry - rzekł niespiesznie, jakby wahając się, czy powinien był w ogóle otwierać szczupły, ciemny pysk. Nadal trwał pochylony i niepewny, bo w końcu nie miał najmniejszego pojęcia co do tego, jak zareaguje wadera. Na szczęście zręcznym był ponadprzeciętnie, z szybkością także nie najgorzej, jakoś uda się uciec. Ostatnio nie robił niczego innego; tułał się po świecie niczym ostatni tchórz. Jakie miał inne perspektywy? Jakie alternatywy?
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
- Nie, to jest zbyt słabe ogniwo by go upokorzyć-pomyślała Bardrex. Przecież ona ma upokarzać innych, jaka satysfakcja jest z kopania leżącego? No właśnie, żadna. To zabawa dla słabych, ale ona przecież nie jest słaba. Już nie jest. Szybko przez myśl przeszło, że kiedyś była dokładnie taka jak ten basior. Najsłabsza pośród wszystkich. Obudziło się w niej współczucie i poczuła w sercu coś dziwnego, jakby rozpalony ogień. To było dziwne. Szybko się tego pozbyła. Gdy wilk odpowiedział podeszła do niego kilka kroków i usiadła na przeciw niego, jednak nie za blisko.
- Witaj- odpowiedziała niezbyt przyjaźnie, ale taki już chyba był jej styl bycia. Przyzwyczajenie.
-Co tutaj robisz...tak sam?- odparła po krótkiej przerwie. Wpatrywała się w niego cały czas, bo przecież nie można stracić przeciwnika z oczu, nigdy. A może on chciał ją zaatakować i to wszystko to tylko przygrywka? Była pewna, że jest niegroźny, bo wszelkie zagrożenie wyczuła by z daleka. Zmarszczyła pyszczek i wciąż przeszywała go skupionym wzrokiem.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Analizował jej słowa, głoska po głosce, litera po literze. Wiedział już. Upewniała się, czy na pewno jest tutaj sam, aby w odpowiedniej chwili wbić kły w jego gardziel, rozszarpując ją niczym jakąś delikatną, nieistotną tkankę. Wiedział już, że nie ma przyjaznych zamiarów. Nawet jej słowa... Zabrzmiały nieco, jakby groźba skierowana bezpośrednio w jego stronę. Rozejrzał się zatem dookoła, zupełnie, jakby szukając spanikowanym spojrzeniem krzaków, po których mogli pochować się jego przyjaciele, gotowi, by stanąć za nim murem oraz go ochronić. Niestety, nie znalazł żadnych zarośli, bo w końcu któż o zdrowym rozsądku spodziewałby się ich na rejonach pustynnych? Powrócił więc wzrokiem na znajdującą się tak blisko wilczycę. Przełknął dość głośno ślinę, bowiem poczuł, jak w gardle stanęła mu niemała gula, utrudniając przełykanie czy nawet mówienie. Zamrugał nerwowo, zamierzając dodać sobie nieco odwagi. Niestety, na niewiele się to zdało.
- Wędruję - odpowiedział niepewnie, drżącym z lekka głosem. Przednie łapy mimowolnie mocniej wbiły się w podłoże, pazury swoje wdzierając mocno pomiędzy ziarna piachu. Drobiny drażniły delikatne poduszki u łapek, dodatkowo uwierały w delikatną tkanką pod pazurami, włażąc pod nie uparcie i jakby na złość zestresowanemu basiorowi.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Wiedziała już, że się boi. Miała przewagę. Jego uciekające oczy, szukające pomocy dało jej dużo do zrozumienia. To ona tutaj rządzi. Jednak nie miała złych zamiarów, po prostu zawsze czuła się lepsza od innych. Ta cecha, wypracowana i wypieszczona jak żadna inna. Dokładnie wiedziała jak używać swoich walorów.
- Nie martw się nie zrobię ci krzywdy-wstała i dokładnie obeszła go wokół.
- Nie kopie lezącego- parsknęła znacząco. Po co ma bawić się w jakieś gry i wykończyć psychicznie tego wilka? W końcu nic jej nie zrobił, nie zasłużył na karę. Hmm czy ty dziewczynko chciałaś pobawić się w Boga i wymierzać sprawiedliwość? Do tego jeszcze długa droga.
Usiadła znów na przeciwko niego, jednak trochę dalej żeby nie czuć jego przestraszonego oddechu. Zwykle najadała się takim rozwojem sytuacji, jednak teraz czuła, że będzie to nierówna walka. Nie lubiła wygrywać ze słabszymi od niej. Zero satysfakcji.
Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się lekko. Tak lekko, że prawie niezauważalnie. Jednak szczerze, bez szczypty szyderstwa. Jej pyszczek szybko wrócił do swego zwykłego, zimnego wyrazu.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Westchnął krótko, głęboko; wcale mu to jednak nie przyniosło ulgi. Może to kolejna sztuczka? Obeszła go dookoła, bacznie mierząc spojrzeniem; zapewne chciała wykryć jego potencjalne, słabe punkty. Nie musiała długo szukać, w końcu cały Oscar był jedną wielką porażką. Co najbardziej przykre, nie miał on bladego pojęcia na temat spaczonych genów, odpowiedzialnych za jego mizerotę. Zadrżał nieco, kiedy kolejny podmuch wiatru potarmosił jego ciemną, wyliniałą na skutek wielu miesięcy zaniedbań, sierścią. Chudy i mizerny ogon zmienił nieco swoje położenie, aby zaraz otulić delikatne podbrzusze wilka. W końcu taki odruch - w razie zagrożenia osłaniać te właśnie partie ciała. Przygarbiona sylwetka i nieme przerażenie wymalowane w ślepiach wilka wyraźnie zdradzały, w jakim znajdował się stanie. Dodatkowo był faktycznie zmęczony, a wygłodzenie zdawało się dodatkowo podsycać i tak już mocno widoczne wychudzenie sylwetki.
- Skąd mam mieć pewność, że nie oszukujesz? - zapytał tylko, siląc się na nieco pewniejszy ton głosu. Co prawda, udało się wyeliminować drżenie - jednakże spora doza majaczącego w lichym głosie wilka braku pewności stała się nie do zatuszowania. Przez ściśnięte gardło nie dał rady wydobyć z siebie więcej przekonania ani siły włożonej w wydźwięk swej mowy.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Wyczuła w nim niepewność. Czyżby jej nie ufał? Nie dziwiła mu się ani trochę, w końcu nie należała do wilków wylewnych, co najczęściej wiąże się z zaufaniem. Odgarnęła łapą swą grzywę, która figlarnie falowała na wietrze. Jego ogon spoczął na brzuchu. Czy naprawdę uważa mnie za, aż tak prymitywną. Zresztą jaki ja bym miała z tego pożytek. Bardrex prychnęła na tę reakcję Oscara. Powoli wbijała w ziemię swoje pazurki, niczym kot czekający na pieszczotę.
-Pomyśl, po co miałabym Cię oszukiwać? Ani nie jesteś dobrym kąskiem, ani nasza walka nie była by atrakcyjna.-odrzekła z pewnością siebie. Czy nie zachowywała się zbytnio jak narcyz? A nawet jeśli to co? Ukaże ją ktoś za to? Mogła robić co chciała i być jaka chciała. W końcu nie ma nic do stracenia. Nie ma rodziny, przyjaciół. Ma tylko, a raczej aż siebie. Ciepły wiatr mocniej rozwiał jej sierść. Czuła się jak gwiazda w świetle reflektorów. Czuła, że on zatańczy tak jak ona mu zagra.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Niestety, źle  czuła. Oscar pozostawał oporny na wszelkie wpływy, a manipulacja jego osobą nie wchodziła w grę. By kimś kierować, trzeba mieć coś atrakcyjnego do zaoferowania. Owszem, samica nie była brzydka i pewnie gdyby figle Oscarowi w głowie były, zwróciłby na nią uwagę. Jednakże podryw był ostatnim, o czym w ogóle myślał, bo w końcu zawsze poniżany i z bagażem kompleksów rozległym niczym ocean nie stanowił istoty, która szuka jakichkolwiek relacji z kimkolwiek. Jednostki tak bardzo wyautowane i przekonane o zakłamaniu we wszelkich dobrych słowach czy intencjach się czającym stanowią nie lada wyzwanie. By zmanipulować, trzeba rozgryźć. Samica na razie wysuwała całkiem sporo wniosków na jego temat (podobnie, jak i on na temat jej osoby), niemniej jednak czy wszystkie uchodziły za słuszne oraz trafione?
- A jednak Ty też należysz do tych, którzy oceniają po pozorach - skwitował jedynie obojętnie, a każda kolejna z jego wypowiedzi zdawała się stanowić kolejne ogniwo łańcucha, na krańcu którego czaił się przepełniony pewnością, odważny oraz mocny ton wypowiedzi. Każde kolejne zdania wypowiadał bowiem z mniejszym drżeniem; stopniowo także prostował sylwetkę oraz nieco mniej uległe trzymał głowę, unosząc ją niespiesznie i ledwo zauważalnie: wypowiedź po wypowiedzi, centymetr po centymetrze.
Wiedział doskonale, iż pozory są jedynym orężem, który mu pozostał.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Zamrugała rzęsami. Amory nie były jej w głowie nigdy, nie po to ona była. No może ewentualnie, gdy znajdzie odpowiednio silnego partnera połasi się na szczenię równie silne i charakterne. Na przyszłego Alfe. Lecz nagle zainteresowała się nim inaczej. Co skrywa to ciało? Ile tajemnic? A może ktoś go tak oszpecił w jakiejś walce... Może to silny wojownik. Mówią, że nie ocenia się książki po okładce, ale i pierwsze wrażenie jest najważniejsze...
-Nie wiesz, że jak cię widzą tak cię piszą?- zmierzyła do od łap do głowy. Jej pewność się wciąż nie miała, była ciekawa, lecz nadal pewna. Wiedziała, że kiedyś przejedzie się na tej grze. Jednak czuła, że to jeszcze nie czas. Wstała i otrząsnęła się. Była umięśniona, ale smukła. Jej pysk w promieniach słonecznych nie był, aż tak przerażający jakby można było się tego spodziewać.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Obserwował w skupieniu oraz - przez pierwsze długie dla niego sekundy - w milczeniu jej sylwetkę oraz zachowanie. Babochłop? A szkoda, bo całkiem atrakcyjna. Pewnie feministka. Oscar znał i takie; te były chyba nawet najgorsze. Źle spojrzysz - od razu zboczeniec i po mordzie. Dlatego wolał nie mówić, nie patrzyć, nie uśmiechać się więcej, niż to konieczne. Na wszelki wypadek. By przetrwać - co w świecie, w którym brak zrozumienia względem odmieńców nie jest wcale łatwe. Odchrząknął krótko, pozbywając się resztek chrypy, która dotąd nie pozwalała mu na swobodne wysławianie się. Skoro jeszcze - mimo świadomości swojej przewagi - nie wymierzyła ciosu, prawdopodobnie faktycznie zniżanie się do poziomu fajtłapowatej, chuderlawej wywłoki było poniżej jej godności. Wyprostował się już w pełni, choć nadal nie uniósł głowy dumnie i majestatycznie - lecz trwała ona bezwiednie niemalże zwieszoną u krańca równie 'nieprzypakowanego' jak reszta ciała karku.
- Stereotypami świat postrzegają zbyt ograniczeni, by poznać go poprzez zmysły - powiedział spokojnie. Dopiero teraz uszom samicy 'ukazać się' mógł prawdziwy głos samca. Jego przyjemna barwa nie stanowiła ni basu, ni tenoru - majaczyła gdzieś w odmętach barytonu, jakby idealnie wyważona oraz wymierzona. "Złoty Środek" - mawiają.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Wpatrywał się w nią. Ona na chwilę zawiesiła wzrok na nim patrząc wprost w jego oczy. Biło od nich ciepło. Przestraszona takim stanem rzeczy przeniosła swój wzrok w dal pustyni. Może jakiś robaczek, albo coś czym można by było się zainteresować? Jednak nic nie znalazła. Przeniosła wzrok na niego i zobaczyła jak rośnie w siłę. Z wychudzonego pyska wydobył się głos, który był ukojeniem dla jej uszu. Miód na serce. Nie trwało to jednak długo bo szybko musiała zacząć słuchać co ten głos ma do powiedzenia. Bo to przecież musiał być głos. To nie mógł być on...
- A mówią, że sercem najlepiej jest poznawać...- odparła. Jej ogon zafalował lekko. Znów usiadła wciąż wpatrując się w niego swymi wielkimi oczami.
- Jesteś wilkiem zagadką- odparła - a ja należę do tych co lubią zagadki...- powiedziała głosem innym, może trochę zmysłowym, ciepłym... Niemniej jednak innym niż ten który towarzyszył jej dotychczas. Chyba była nawet zbyt zmieszana by to zauważyć.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Słuchał uważnie jej słów, bo i dlaczegoż miałby zachować się inaczej? Pomimo wielu lat poniżeń oraz wszechobecnych upokorzeń nadal wyznawał zasadę, iż każda istota żywa zasługuje na szacunek. Może właśnie dlatego, że sam nigdy go nie zaznał, nie zamierzał pozbawiać go żadnego innego stworzenia? Najbardziej bowiem doceniamy to, czego nie posiadamy sami.
- Serce nie musi iść w barze z utartymi stereotypami - skwitował krótko, odsunąwszy ogon od podbrzusza. Na razie było dobrze. Na razie nie wbiła kłów w lichą szyję i nie rozerwała tętnicy, do której nietrudno byłoby się dostać. W końcu nie utknęłoby się ani w odmętach tkanki tłuszczowej, ani w nawale mięśni. Odchrząknął krótko, niemniej jednak teraz zdecydowanie już miało to podłoże nerwowe - w końcu głos odzyskał chwilę temu, zatem nie musiał już pozbywać się tkwiącej w gardle guli, chrypy czy czegokolwiek innego, co mogłoby się tam znaleźć.
- Pozwól, że Twoje słowa potraktuję jako komplement. Miód na uszy. Rzadko tego doznaję, zatem ze zwyczajnej życzliwości nie psuj tej chwili - jeśli to nie problem - rzekł spokojnie, zaś lewy kraniec chudej mordki zdawał się drgnąć na moment, coby pysk uformować w grymas podobny do uśmiechu. Zaraz jednak powrócił pokornie na swoje miejsce, a na kufie wilka ponownie zagościła najwyższa powaga oraz stoicki (wyuczony, udawany, jedynie zewnętrzny) spokój. W końcu miał nieco czasu, aby nauczyć się odgrywać tego typu emocje. Szło mu całkiem nieźle, bo i trening czyni mistrza - nieprawdaż?
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
- Jak kto woli, ja chyba mam swoje własne utarte założenia- wstała z gracją i lekko się otrzęsła. Robiło się coraz zimnej i choć przebywała już chyba w każdych możliwych warunkach najbardziej lubiła przebywać w cieple. Może dlatego, że przypominało jej to zabawy z matką? Chyba za tym tęskniła. Ile to ona już lat się nie wygłupiała? 4?Jak nie więcej. Zauważyła, że się denerwuje, gdy ten odchrząknął wyrywając ją z rozmyślań. Normalnie byłby to miód na jej serce, jednak teraz na prawdę było jej go szkoda. Nagle zaczął wypowiadać słowa.
-Yyyy dobrze- rzekła zmieszana. Jeszcze nikt jej nigdy nie powiedział, że prawi mu komplementy. Bo nie prawiła. Nie miała tego w zwyczaju. Teraz najwyraźniej oszalała. Może to już lepszy świat?I wszystko tam jest piękne? Dla pewności poprawiła grzywkę. Jednak jeszcze jest tu i wciąż jest materialna. Usiadła znowu. Przyglądając mu się bacznie dokładnie oglądała milimetr po milimetrze jego ciała. Lecz nie mogła z niego odczytać żadnych emocji.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
{ Wybacz, proszę, zwłokę - beznadziejnie się czuję. Przepraszam też za jakość posta - powstał głównie po to, aby nie blokować fabuły. Wiem sama, jak irytujące to może być ; )) }

Userka właśnie zdała sobie sprawę z własnej literówki w powyższym poście. Serce w barze - całkiem zabawna sprawa. Do rzeczy jednak, zanim obarczony cierpieniem związanym z brzemieniem bycia kobietą wpłynie na kompletne posypanie się jakiegokolwiek sensu. Przydałby się taki, dla odmiany, aby zażegnać długie, przypominające sieczkę oraz nudne jak flaki w oleju posty, które czasem mi się zdarzają. Do rzeczy, Filecie, do rzeczy.
Oscar zmysł obserwacji posiadał dość należycie rozwinięty, bo i na samym przyglądaniu się przysłowiowe zęby zjadł, siedząc w kącie i robiąc wszystko, coby pozostać niezauważonym. Na ogół z dość miernym skutkiem, jednakże nie zrażał się wcale przed podejmowaniem kolejnych - nierzadko równie nieudanych - prób opanowania mistrzostwa w dyscyplinie 'nierzucania się w oczy'. Wyczuł jej zmieszanie; zapewne naprowadziło go na nie 'yyy' poprzedzające główną odpowiedź. Może nie był typowym, szablonowym wilkiem (nie chodzi nawet o wygląd - bo to aż nazbyt oczywiste), jednak mimo wszystko odczuł pewien dyskomfort, wywołany tym, iż jakakolwiek istota może czuć sie z jego winy zażenowaną. Niewygodę tym spowodowaną pozostawił jednakże tylko wewnątrz siebie, nie dając jej ujścia w żadnym geście, słowie czy drgnięciu chociażby nerwowym któregokolwiek z mięśni.
- Każdy je posiada, jednak tylko głupiec nie zmienia zdania. - Kolejna zasłyszana 'na mieście' pseudofilozofia, opuściła szczupły, ciemny pyszczek, aby uraczyć swoją obecnością czujny słuch samicy. Firlet nie przejmował się wcale tym, iż część jego wypowiedzi można odebrać jako teksty o charakterze prowokującym. Najprawdopodobniej nawet nie zdawał sobie z tego bladego pojęcia. Jako słaby mizerota posługiwał się jedynie słowem - a i tego za często nie czynił, zwykle pozostając w cieniu oraz nie wychylając się ni trochę.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
[spoko, ja też przepraszam za mały zastój, ale ferdydurke wzywa xd]


-Czy twierdzisz, że jestem głupcem?-warknęła. Nie lubiła gdy ktoś ją tak nazywał. A i dlaczego miała lubić? Chyba nikt nie lubi takich określeń chociaż ona bardzo często ich używała w stosunku do innych. Ale przecież ona mogła wiadomo, że była lepsza, przeżyła więcej niż wszyscy mogła oceniać, bo była dojrzalsza. Bla,bla takie trochę narcystyczne gadanie a tu fabuła nam ucieka. Ale co ona mogła mu zrobić? Trąciła by go łapą i było by po nim. No i tyle. Nie będzie atakować, bo nie zniży się do takiego poziomu. Poczeka na jego reakcję.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Spokojnie oraz niezbyt szybko pokręcił w sposób przeczący głową. Nie skłamał - nie uważał jej za głupią. Jedynie może nieco przesadnie narwaną czy agresywną, a tego typu osobników zwyczajnie się obawiał; próbował jednak nie ujawniać tego, co szło mu coraz lepiej z każdym napotkanym na swej drodze przedstawicielem (oraz przedstawicielką) gatunki wilczego. Z czasem doszedł niemal do perfekcji, jedynie na początku potrzebując jeszcze sporej chwili, aby się "ogarnąć". Etap ten przy okazji owego spotkania na szczęście miał już za sobą.
- Nie śmiałbym Ciebie oceniać zanim Cię poznam. Kimże jestem, by tak śmiale wnioski wysnuwać na temat istoty, którą widzę pierwszy raz na oczy? - spytał jeno, poruszywszy lekko uchem. Szczupły ogon śmignął w powietrzu, aby zaraz powrócić na swoją poprzednią pozycję. Choć sam tego nie zauważał, czasami zdarzało mu się zachowywać niczym udomowiony psiak, co zaiste stanowiło spuściznę niewierności dawno temu żyjącej babki. Genów nie wybierał. Co zabawniejsze - chociaż nienawidził własnej odmienności, przywykł do niej na tyle, iż musiałby się poważnie zastanowić nad propozycją zmiany tychże psich oznak na w pełni wilcze jestestwo, gdyby tylko takowa możliwość istniała oraz gdyby propozycja padła w stronę jego osoby.
- Nie zwykłem oceniać po pozorach - dodał jeszcze nieco ciszej, aczkolwiek wciąż pewność w tonie głosu utrzymywał na wysokim poziomie.
Nie mógł dawać po sobie poznać, iż jej gwałtowna reakcja zmąciła jakiekolwiek pokłady spokoju. Jeżeli okaże słabość, stanie się jeszcze łatwiejszym kąskiem - zupełnie, jakoby samo wychudzenie i osłabienie nie wystarczały. Może atakowanie jego osoby było poniżej godności wilczej, niemniej jednak Firlet przywykł do tego, iż ostrożności nigdy za wiele.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
[ nie mialam dostępu do kompa, przepraszam najmocniej!!!! ]


Buzowało się w niej od wszelakich emocji. W końcu była bardzo emocjonalna, ale w środku. Na wierzchu jedyne co mogło ją zdradzić to nerwowe, ale delikatne zamiatanie ogonem podłoża. I grzebanie łapkami ziemi. O tak jej ulubiony ruch, trochę jak kot choć ich nie cierpiała.
- Nie wiem kim jesteś. Wilkiem zagadką. Jednym wielkim znakiem zapytania-zarzuciła grzywę. Tak jej słynne pokazanie jaka jest super. W końcu to lubiła, być gwiazdą w centrum uwagi, niedostępną gwiazdą... Jednak jego zachowanie wydawało jej się dziwne. Zachowywał się trochę jak pies. Niby mają one geny wilka, ale jednak to coś innego. Bo one lubią u człowieczków na kolankach, łażą za nimi krok w krok, słuchają się ich. A wilki nie. I za to lubiła ich rasę. Za niezależność.
-Tak, to mi się podoba- odrzekła.
-Choć u mnie bywa to różnie...-dodała bardzo cicho, prawie nie poruszając pyskiem.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
// spoko, ja też ostatnio nieobecna - nie musisz przepraszać ; )) Każdemu się zdarza //

Zachowywał się dziwnie, prawda. Nawet nie tylko ze względu na psią namiastkę w jego genotypie, lecz także z racji na to, iż nie przebywał z wilkami. Zwykle pozostawał na uboczu, nie pojął więc wszelkich zasad życia w watasze tak dobrze, jak inni przedstawiciele gatunku. Był inny i zamiast próbować w jakikolwiek sposób ową odmienność maskować czy niwelować, zaszywał się daleko od pobratymców, w samotności dziwaczejąc jeszcze bardziej i bardziej.
- Moje imię Oscar - rzekł po chwili, dość niepewnie, bo dotarło doń, iż w zasadzie nawet nie wiedzą, jak się do siebie zwracać. Poza tym nieszczególnie wiedział, co odpowiedzieć na jej słowa oraz jak się zachować, więc przedstawienie się uznał za dobry myk, mający na celu ominięcie tejże kwestii.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Lekko ranna po ataku Thing'a i nieco już zmęczona szukaniem po ciemku drogi, która pozwoli opuścić jej Zdradzieckie Urwisko, ale wcale nieźle się trzymająca Meitiana z ulgą stanęła na płaskim, choć ku jej nieszcęściu piaszczystym gruncie. Nie była przyzwyczajona do piasku, choć jakby się zastanowić to pod niektórymi względami przypomninało to chodzenie po śniegu. Wystarczało na to spojrzeć z odpowiedniej strony. A Meiti bardzo potrezbowała lekiej zmiany punktu widzenia.
No i tutaj wreszcie mogła odetchnąć. Gęsty odór śmierci i zarazy ulatniał się na tej otwartej przestrzeni znów dając waderze możliwość skutecznego posługiwania się zmysłem węchu.
Wciągnęła głeboko do płuc powietrze i lekko się skrzywiła. Tak, jakąś ranę na karku na peno miała. A może jednak coś jej się tam wbiło? Ból byłby podobny. Ech... gdyby mogła chociaż to zobaczyć, ale niestety tak wygimnastykowana to nie była.
Złapawszy oddech i nacieszywszy się myślą o opuszczeniu urwiska skierowała się w stronę najnowszej woni jaką poczuła. Uderzyła ją zresztą ona otrzeźwiła nieco przypominając, że na tym świecie są jakieś żywe istoty poza nią, w co na chwilkę zwątpiła chodząc przez ponad godzinę po lesie pełnym padliny. Jeszcze raz złapała w nozdrza zapach i przeanalizowała go nim na dobre zdecydowała się dojść do jego źródła. Wnioski, które jej się nasunęły nieco ją zdziwiły. Wadera i... wilk? Nie... pies? Tutaj są psy?
Nie miała pojęcia co może ją tu czekać, a po ostatnich wydarezniach była w stanie ze spokojem przyjąć, że nie tylko pies, ale i smok czekają na końcu drogi.
Pokręciwszy lekko łbem przyspieszyla kroku, choć wiedziała, że nie może przesadzić by nagle nie upaść, choć raczej rzadko jej się to zdarzało. Dodatkowo swędziały ją pozostałości bąbli po tych przeklętych komarach... Ale w porównaniu z resztą otarć to naprawdę był tylko lekko irytujący dodatek.
Nie przedłużając: Tian w końcu zbliżyła się do wilków i zachowując maksymalną ostrożność (w końcu nie była pewna z jakich watah są ani jak będą do niej nastawieni) stanęła w odległości trzech metrów. Nie chciała im przerywać zwłaszcza, że usłyszała jak samiec się przedstawia, ale zdawała sobie jednak sprawę z tego, że potrzebuje pomocy, a oni prawdopodobnie będą mogli jej jej udzielić.
Spojrzała na dwójkę rozmaiwających postaci - zgrabną dziewczynę i sprawiającego wrażenie wychudzonego... mężczyznę (psa?) i zapytała spokojnie uwypuklając tym samym wrodzoną łagodność:
- Przepraszam, czy możecie mi pomóc?
Chciała tylko usłyszęć 'tak' lub 'nie', by zorientować się jak podejdzie do jej obecności tutaj ta dwójka, potem zapyta o lecznicę i najpewniej odejdzie. Nie lubiła wtykać nosa w cudze rozmowy i w związku z tym teraz nie czuła się zbyt komfortowo.
Jakie szczęście, że nie myślała o tym jak wygląda! Cała w gałązkach i bliznach (choć one akurat były stale widoczne na jej ciele) ze świerzymi obtarciami i zmierzwionym futrem, oraz kolkoma plamkami zaschniętej krwi na nim widocznych na pewno nie przypominała łagodnej kobiety, którą była, a raczej jakiego zbója, który przyszedł odebrać niewinnym wilkom całe zapasy ich kostek i może jeszcze trochę wytarmosić.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Obawiam się, że najlepiej Meitiana nie trafiła. Oscar nie był skory do pomocy nikomu, bo i dlaczego miałby być, skoro sam wiecznie obrywał po tyłku? Abstrahując już od kwestii przynależności do watah, towarzyszka wilka też nie zdawała się być dobrym duszkiem - jak przynajmniej wnioskował czarnowłosy po pierwszym spotkaniu. Jednakże kwestia ta wciąż rozgrywała się na płaszczyźnie domysłów, nie zaś wyrobionych na drodze dłuższych obserwacji opinii, wciąż więc nie oceniał, a jeno snuł przypuszczenia, licząc jednocześnie, iż zostaną one - prędzej czy później - zweryfikowanymi. Czas pokaże, na niego należy się obecnie zdać.
Kiedy kolejna samica podeszła ku jego (oraz jego towarzyszki) postaci, skulił się ponownie. Zbyt wiele istot w jednym miejscu. Co gorsza - w miejscu, w którym dość nieopacznie znalazł się i on sam. Filet (ostatnio zbyt pokochałam owe określenie...) wzdrygnął się lekko, zaś wygięte plecy sprawiły jeno, iż dobrze zaznaczone kości stały się jeszcze bardziej widocznymi, a sylwetka niemalże raziła w oczy swym wychudzeniem. Szczupłe, długie łapy ugięły się na moment w przypływie fali strachu, co spowodowało, że cała postać zatraciła na moment niełatwo wywalczoną równowagę, na szczęście zaś całkiem szybko odzyskał stabilność. Chudy ogon przylgnął do zapadniętego podbrzusza, okrywając (jasne, w końcu był obroną co nie lada!) genitalia oraz część jelit. Niedobrze. Wadera była masywna. Jedyne, czym się przejmował, to nie jej stan zdrowia, a raczej fakt, iż mogłaby jednym pacnięciem wykończyć biednego, niewinnego niczemu Oscar'a.
Nie odezwał się ani słowem, niespokojnie przerzucając spojrzenie jasnych oczu pomiędzy facjatami obu samic. Która była groźniejsza? Która bardziej niebezpieczna? Która pierwsza wyprowadzi cios?
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
-Hmm no tak, nie znamy swoich imion. Ja jestem Bardrex- odpowiedziała dumnie i kiwnęła delikatnie głową. Ominął temat zgrabnie, tak fajne zagranie. A czy ona chcę drążyć? Nie, raczej nie, nie jest jakaś szczególnie ciekawa opinii innych wilków i tym podobnym.
Do ich postaci podeszła jakaś wadera. Była ranna i raczej nie była niebezpieczna chociaż nigdy nie wiadomo. Bardrex przybrała swoją ulubioną minę pt. "jestem najlepsza i nikogo się nie boję". Spojrzała na Oscara, zauważyła, że się boi. Jednak gdyby miała wybierać między dwoma, to obroniłaby tego biednego chuderlaka, bo mimo wszystko trochę się znają a i biedak nie wygląda na żądnego krwi. Wstała. Stała teraz na silnych łapach i nie spuszczała wzroku z wadery. Ma nadzieję, że to nie jest jakaś gra i zaraz nie wyłonią się inne wilki by walczyć. Stanęła przed Oscarem żeby go bronić. Chciała okryć go swoim ciałem. W końcu miała więcej pewności siebie i oceniała się na silniejszą.
-Czego potrzebujesz?- nie spuszczała wzroku z wadery, jednak była czujna. Nastroszyła ogon i czekała. Gotowa do ataku. Nie da skrzywdzić siebie, ani Oscara. Hmmm wzdrygnęła się delikatnie na tę myśl. Skąd u niej empatia, przecież nigdy jej nie było?
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Meitianę z lekka poruszyło pewne niepewności i strachu zachowanie mężczyzny. Faktycznie, na jego miejscu pewnie zrobiłaby to samo. W sumie w życiu nie widziała tak chudego psa, czy chociażby mieszańca, a jakby ona była takiej postury też bałaby się czego popadnie. Nie znaczy, że myślała o czarnofutrym źle, skądże - jednakże, tak na logikę, należało przyjąć, że jest po prostu słaby. Ot i wszystko. To może tłumaczyć część jego zachowań, a gdy rozumie się (przynajmniej z grubsza) powód od razu podchodzi się wszystkiego inaczej. A Mei nie była zwolenniczką nieprzemyślanych działań i odpowiedzi, toteż 'rozumienie' uspokajało ją i nastrajało bardziej pozytywnie.
Zaś jeśli chodzi o dziewczynę to Mei ze spokojem obserwowała każdy jej ruch. Czyżby ten chudy osobnik był jej przyjacielem? A może sojusznikiem? Na jedno wychodziło - wadera była gotowa go bronić. Meitiany nie zdziwiła zbytnio taka reakcja na jej pojawianie się - sama nie była specjalnie ufna, ale pewność siebie zazwyczaj skutecznie zakrywała wszelkie jej wewnętrzne niepewności czy lęki, których jako istota racjonalna i przyziemna nie miała zbyt wiele, bo i żadnych sobie nie domyślała.
Choć mina długowłosej nie była zbyt przyjemnia Tian nie zwróciła na nią uwagi ciesząc się jedynie, że została zapytana o powody swojego przybycia, a konkretniej - o to czego potrezbuje. To jej wystarczyło. W środku odetchnęła, choć nie mogła mieć pewności, że otrzyma odpowiedź.
Nie czuła też potrzeby zwracania uwagi, że dziwczyna nie musi szykować się do ataku. Choć Mei faktycznie przyszła tylko poprosić o niewielką pomoc to przecież wręcz nierozsądne z ich strony byłoby uwierzyć jej na słowo. Toteż lepiej niech nie wypowiada zbędnych, utartych frazesów lecz wszystko udowodni postawą i zachowaniem. To było najskuteczniejsze.
- Chciałam was zapytać czy wiecie gdzie znajduje się lecznica i jak do niej dojść. - Odparła spokojnie nie ruszając się z miejsca. Co prawda zdradzała tym samym, że potrzebuje pomocy medycznej, ale z drugiej strony - kto by tego nie zauważył?
Miała nadzieje, że choć jedno z nich wskaże jej drogę. Jeżeli nie, będzie w kropce.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Pełna strachu postawa była spowodowana nie tyle samą posturą czy brakiem siły przypierniczenia, lecz w głównej mierze odpowiedzialnymi za nią były przykre doświadczenia, spływające na samca zewsząd, odkąd tylko pamiętał. Wiele istot traktowało go z góry, na dzień dobry skacząc do gardła i sprowadzając do parteru. Dlaczego? Bo był inny. Bo to, co jest odmienne, mogłoby pewnego dnia okazać się lepszym (w jakimkolwiek znaczeniu), zatem trzeba ubić, póki jeszcze jest szansa. Pokazać, gdzie jego miejsce. Bo może - choć chudy i kompletnie 'niewilczy' - może pewnego dnia okazać się zbyt potężnym, by nad nim zapanować. Był obcy.
Może teraz, gdy patrzymy na przerażonego i zesztywniałego chudzielca, wydaje się to śmieszne, niemniej - rzecze Wam to osoba dość zaprzyjaźniona swego czasu z psychologią - tak to właśnie działa. Strach przed nieznanym. Lęk, iż 'inne' okaże się 'lepsze'. A nikt nie chciałby dostać w łeb od chuderlawego, chartopodobnego stworzenia.
Firlet zaskoczony był zachowaniem towarzyszki. Bardrex. Piękne imię. Takie jakby ekskluzywne, przyjemnie się prezentujące. Miało w sobie 'króla', co nie uszło uwadze na ogół bystrego samca. Jednakże, powróciwszy do wątku głównego, skupiając się na owym, wspomnianym wcześniej, zaskoczeniu: basior zastanawiał się dogłębnie nad tym, dlaczego mu pomagała. Współczucie? Zaznał go dotąd tyle co wcale. Empatia? Któż by przejmował się marną jego osobą. Własne sumienie? Dotąd nie natrafił na kogoś, kto wstawiłby się za nim nawet dla własnego spokoju. Sterczał zatem za nią oniemiały, powoli się rozluźniając. Nadal jednak czujnie przerzucal wejrzeniem po okolicy, jakoby upewniając się, że zagrożenie ogranicza się jedynie do tych dwóch kobietek.
Na pytanie rannej pokręcił tylko łbem. Był tutaj od kilku chwil, nie znał krainy a o istnieniu lecznicy nie miał żadnego pojęcia.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Była gotowa bronić Oscara. Może dlatego, że wiedział już o niej tyle a wrogów trzeba mieć jeszcze bliżej niż przyjaciół. Jednak nie sądziła, że by Oscar był jej wrogiem, bo była między nimi jakaś więź. Tworzyli pewną grupa, jak to określa socjologia. Wiedziała, że nie może go teraz zostawić, jest za niego odpowiedzialna. Jednak ta wadera nie szukała walki. W sumie trochę szkoda, zardzewiała trochę swojego czasu, przyjemnie by było rozruszać kości. Jednak obiecała sobie, że nie będzie zaczynać walk. A ona była słaba i zmęczona, szukała pomocy. Ale skąd mogła wiedzieć, gdzie jest lecznica? Sama również jest tu od niedawna i jakoś nieszczególnie interesuje się tak błahymi miejscami, bo sama jej nie potrzebowała. Zauważyła, ze jej towarzysz przeczącą kręci głową. Ciekawe czy ma takie same podejście jak ona.
- Nie wiemy gdzie jest lecznica, przykro nam- chociaż ani trochę nie było jej przykro. Tak jest na tym świecie, wóz albo przewóz. Zostają silniejsze jednostki a słabe giną selekcją naturalną. Jak jest silna poradzi sobie sama a jak to trudno. Nie będzie potrzebna. Idealny świat składał by się z samych samców i samic alfa. Przynajmniej idealny według niej. Zarzuciła swoją bujną czupryną. Okrążyła Oscara i bardzo majestatycznie usiadła przed nim. Była czujna i wciąż kontem oka spoglądała na waderę.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Meitiana z lekkim zawodem przyjęła zarówno bezsłowną odpowiedź mężczyzny jak i wypowiedź kobiety. No, ale trudno się mówi. W sumie ciekawa parka (mam na myśli ilość osób, nie status). Dziewczyna najwyraźniej miała bardzo silny, może i wojowniczy charakter, jednak na razie nie pokusiła się na żadne nieprzyjemności wobec niej. Czarny natomiast swoją postawą i wyglądem przykuwał uwagę wadery, która pochodziła ze stada pewnych siebie, masywnych łowców. Jednak nie miała teraz czasu na zastanawianie się nad takimi rzeczami. Krzywda nikomu poza nią się nie działa, więc nie było po co się wtrącać.
Mei zachowując jedynie wewnętrzną czujność (to ona w końcu brana była tutaj za intruza i może ewentualne zagrożenie) rozejrzała się dookoła chcąc ustalić w jakim kierunku się teraz uda. Prawdę mówiąc nie miała pojęcia gdzie się znajduje i trochę obawiała się, że niechcący pójdzie dalej w głąb pustyni. No, ale przy tej pogodzie przynajmniej nie padnie z upału. W sumie chłód obecnie panujący w krainie przypadł jej do gustu - zdecydowanie gorzej znosiła upały niż srogi mróz.
Westchnęła cicho i spoglądając na dziewczynę, która była bardziej skora do udzielania odpowiedzi zadała kolejne pytanie. Nie chciała stracić okazji na zdobycie informacji. Wątpiła by po okolicy kręcił się ktoś jeszcze, więc jeżeli nie wypyta ich, to potem już na pewno nie będzie mogła się niczego dowiedzieć.
- Cóż, trudno się mówi. - Odparła na początek. - A możecie mi wskazać drogę do najbliższego lasu lub na polanę? - Przeszła do rzeczy i trochę zmieniła pozycję. Otarcia dały o sobie znać nieprzyjemnym ukłuciem, ale nie był to jakiś porażający ból. Ogólnie gdyby Mei musiała teraz walczyć spokojnie przeszłaby do ataku. Nie lubiła co prawda bić się bez potrzeby, ale i ona czuła, że nieco już się zastała. Może przydałaby się jej jakaś walka? Chociaż wolałaby raczej coś na kształt pojedynku z zasadami, niż zwykłą, 'dziką' bójkę, którą uważała za zwykłą stratę energii.
Sponsored content