Zamarznięte Jezioro

Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Trzeba przyznać, że ów z pozoru nieciekawy chuderlak po wymienieniu paru zdań mógł okazać się całkiem cłałkiem dorosłym (czyli w porządku). Choć nie był to typ, który mógł Kirusiowi tak łatwo zaimponować... malec miał z lekka (że się tak eufemistycznie wyrażę) poprzekręcane w głowie i doprawdy tylko mięśnie i groźne spojrzenie spode łba robiły na nim wrażenie. Kiepsko wybrał, albowiem każda osoba, która spełniała jego kryteria 'godnego towarzysza' po kilku minutach rozkwasiłaby go jak czerwone, niewychowane jabłuszko. Ale co zrobić? Dzieciak nie miał jakiegoś wielkiego stażu w tej harówce zwanej życiem i najzwyczajniej w świecie tej kwestii nie pojmował. Nie pojmował też jakiego miał farta, że na swej drodze natrafił właśnie na Wufana, a nie kogoś innego. A było tu wiele potencjalnych morderców tak rozgadanego szczeniaka...
O czym Kasai oczywiście nie wiedział więc puszył się po całym lesie. Tak właściwie dotąt (pomimo tego całego łażenia i krzyczenia o kłopoty - bo tylko tak o można nazwać) nawiązał kontakt tylko z czterema osobami: Nudną i przewidywalną jak flaki, drażniącą go do potęgi Marono, która była jego przewodniczką, Danny'ego z watahy Nocy (co to był za wilk! Trochę chorował, ale był naprawdę ciekawy! I miał takie wspaniałe rogi!), Aryę z Wiatru (też średnio ciekawa) i jego przyszłego rywala - liska Gerarda, z którym jakoś nie zamierzał się dogadywać.
Wufan różnił się od nich wszystkich choć z każdym miał chyba coś wspólnego. Najwięcej wspólnych cech łączyło go - o dziwo - z Sandmanem Dannym.
Tak czy siak Kiro nadal podświadomie wyłapywał przyjazny ton wilka, a także jeszcze jedną rzecz, która to powoli zaczęła go iście urzekać i przyjemnie łechtała mu ego. W końcu nie słyszał tej pogardy jakże dokładnie wymieszanej z wyższością, którą serwowała mu większość poznanych osób.
- Hmpf... - Zmieszał się lekko, gdy Wufan wytknął mu jego szczenięcą ciekawość i niekonsekencję dotyczącą zadania mu tego ostatniego pytania. Nie lubił gdy dorośli tak robili - to było takie upokarzające dla kogoś tak dumnego jak on! Szybko się jednak pozbierał, bo więdział, że im dłużej będzie trwać w niezręcznym milczeniu tym gorzej dla niego. Dodatkowo wyratowały go następne słowa wilka, które wzbudziły u Kiro taką dziką ciekawość, że zmieszanie i wstyd całkowicie wyleciały mu z głowy.
- Dlaczego nie powiesz co? - Zapytał zaczepnie. - Tak to gadasz i gadasz, a jak już zapytam to wyskakujesz z wielkimi tajemnicami! - Mruknął zdenerwowany, ale nadal zafascynowany.
- Poza tym... pytam się, bo choć strasznie jojczysz nad moimi wspaniałymi uszami (och, jakie ładne zdanie ułożył! XD) to nie jesteś tak irytujący... jak większość - Końcówkę dodał nieco ciszej i jakby od niechcenia, by przypadkiem dziwak nie uznał, że jest chwalony! Jeszcze by się zaczął podlizywać...
- No i pomyśl: ktomu jak nie mi powiesz ten sekret, co!? - Sprawnie zmienił temat, a jego ton znów napełnił się hardością i pretensjami, ale grała w nim też nutka podstępu.
- Przecież to oczywiste, że nikt nie będzie cię chciał na swojego nauczyciela. - Prychnął z lekką satysfakcją - faktycznie ów koleś w niczym sensei'a nie przypominał - raczej niedoszłego ucznia.
Jednak był ciekawy. Chyba jeszcze nie raz może zaskoczyć...
Chłopak nie wiedział jak ma dalej prowadzić tę 'grę', by wyszło na jego, ale o tym pomyśli się później... zawsze wszystko robił i obmyślał na bierząco. Ewentualnie improwizował. Poza tym w zwyczaju miał raczej najpierw robić, a potem myśleć - toteż na razie nic nie mąciło jego zbyt wielkiej pewności siebie.

__________________
Chwilowe ZT, ze względu na długą nieobecność jednego z rozmówców ^^"
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ukryty pod płaszczem ciemności, o czarnym futrze... Przybył tutaj.
Póki się poruszasz, nie dopadną cię.
Ciągle w ruchu, nigdzie na dłużej. Choć nikt nie rozpoznałby w nim już tego zabiedzonego, półżywego wraku, który Ony wyłowił z rzeki (zaraz po tym, jak do niej wrzucił).
Teraz był Mortimerem. Szczupły, lecz nie wychudzony, w miarę czysty, o lśniącej sierści, roztaczający na kilometry słodkawy zapach perfum, zawsze się userce kojarzących z niedzielnymi wypadami na ciastko. Tak, te konkretne perfumy.
Właściwie czemu nie?
Ale dość o perfumach, wróćmy do wilka, który czujnym spojrzeniem przeszukiwał teren.
Tu wyglądało na bezpiecznie... Przynajmniej pozornie. Na razie czysto, ale kto wie, co kryje się w okolicznych zaroślach?
Przeszukać zarośla.
Uff... Puste. Jeszcze go nie znaleźli.
Zatrzeć ślady, odbite w miękkiej ziemi. Upewnić się, że ani kłaczek z futra nie upadł, nie pozostał wśród martwej z braku słońca trawy. Podnieść upuszczone.
Na cebulkach zostaje DNA. DNA nie da się zmienić, a Oni je mają. Wykryliby go bardzo szybko.
Obejrzeć się gwałtownie. Czysto.
Ruszył przed siebie, licząc w myślach do dziesięciu. Przy "siedem" znów się odwrócił, lustrując otoczenie.
Czysto.
Póki się poruszasz, nie dopadną cię.
Poruszał się więc. Ruszył przez jezioro, po lodzie. Co parę kroków zatrzymywał się, by zatrzeć ślady swej obecności.
Środek jeziora. Doskonale widoczny, to prawda. Ale nie mają jak go podejść. Choć chętniej by przywitał ciasną i ciemną jaskinię, otwarta przestrzeń wydawała się bezpieczniejsza.
Ciemność go chroniła... Do pewnego stopnia w każdym razie. Cieszył się z jej obecności, z braku dnia. Po ciemku czuł się nieco swobodniej. Mógł polegać na uszach, rezygnując z łatwych do oszukania oczu.
W ciemności czuł się prawie bezpiecznie.
Usiadł, decydując, że spędzi tu godzinę. Nie więcej. Musi być w ruchu. Musi się przemieszczać. Oni go szukają, pragną jego śmierci.
A on chciał żyć. Czy to wiele?
Nawet nie wiedział, czemu pragnęli go zabić. Nie pamiętał. Nie wiedział... Nic nie wiedział.
Beta Wiatru? Dużo wilków to potwierdziło. To mógł być motyw.
Wiedział, że nazywał się kiedyś Karmel.
Wiedział, czuł, że gdzieś tam na niego czeka prawdziwa rodzina. Że tęsknią za nim szczeniaki, a partnerka wygląda niecierpliwie.
Ale nie mógł ich teraz szukać. Przebywanie z nim było niebezpieczne. Nie chciał stawiać ich w zagrażającym położeniu.
Najpierw musi zrobić coś z Onymi.
Zabić tylko w ostateczności. Przekonać się nie udało. Zaszantażować? Może... Gdyby wiedział, na czym Merethilowi zależy... Wymieniłby to na robota i wolność.
Robot jest ważny, bo coś wie. Coś ważnego, choć trudnego do nazwania.
Ale po kolei.
Godzina odpoczynku. Uważna obserwacja otoczenia. Czuwanie.
Potem dalsze działanie.
To nie jest dobre miejsce na sen.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Okej, więc kolejnym krokiem jest przybycie tutaj najwidoczniej i tego czarnego wilka.
Zaraz po treningu i ogólnym powrocie z Anglii musiał sobie kilka terenów sprawdzić. Pierwszy jaki napotkał to było to zamarznięte jezioro. Uch.. gdyby tylko pamiętał o tym, że był tutaj z Alastairem kiedyś.
Poza tym leciał, bo w końcu od tego miał skrzydła czyż nie? Ach, za szybko nauczył się ich używać a teraz będzie miał problemy.
Tak więc problem był tylko jeden jeśli chodzi o tego basiora. Jaki? A taki, że ten ból go cały czas paraliżował i miał wiecznie problemy z tym. Teraz miał dokładnie to samo - przez nagły przypływ tegoż niedobrego odczucia został zmuszony do natychmiastowego lądowania na powierzchni której nawet nie znał. Widać było jakby bardziej próbował się rozbić aniżeli lądować i to po części.. się stało nawet. Zamiast wylądował pięknie i zgrabnie na czterech łapach to przywalił swoim ciężarem o ziemię co go o wiele mocniej zabolało. Po chwili zobaczył ponowne krwawienie na swojej łapie. Ech, ta pamiątka będzie go prześladować jeszcze długi czas. Zaczął wiązać tam swoją chustę aby o wiele mniejsze zmartwienie było. Niestety ale i to nie do końca wyszło, bo krwawienie nie zmniejszyło się w takim stopniu jak chciał Kein. Trudno się mówi, nie można mieć przecież wszystkiego czyż nie? W końcu spostrzegł się, że nie jest sam. Jakiś dziwny ten wilk. Nietypowy, ale z zapachu to wali kilometrami. Musiał więc należeć do Wody albo Wiatru. Idąc drogą eliminacji oraz dziwnego rozumowania wilka - był z Wiatru. Woda to sami szpiedzy (według Kein'a) więc odpada...
Skinął na spokojnie łbem w stronę tamtego i nie ruszał się z miejsca. Gdzie był właściwie? Z jakieś 10 metrów od Mortiego na lewo. Oj to może być dość dziwna rozmowa....
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Natychmiastowe spięcie wszystkich mięśni.
Intruz. Ony.
Na pewno?
Krwawi. Jest ranny. Zostawia beztrosko swoje DNA na lodzie.
Trzeba mu pomóc.
Trzeba... Co? Pomóc? Czemu? By poszedł i opowiadał, że spotkał... Kogo?
Stój, prr, wstrzymaj konie! Spotkał Mortimera. I to właśnie powie znajomym.
Powoli, ostrożnie, z ociąganiem ruszył w stronę tamtego.
- Witaj. - rzucił, gdy znalazł się trochę bliżej - Żyjesz? Mocno przygrzałeś.
Panował nad głosem. Przychodziło mu to coraz łatwiej. Wchodziło w nawyk. To dobrze.
Oczy, nawykłe do mroku, zmierzyły basiora uważnym spojrzeniem.
Mocno zbudowany, raczej silny. Ranny. Nieagresywny.
W razie konfrontacji Mortimerokarmel miał jakieś szanse. To znaczy, że może bezpiecznie podejść.
Gdyby czarny przybysz go teraz zaatakował, wilk cofnąłby się i spróbował rozbić lód. Był lżejszy, więc mógł liczyć, że lepiej się utrzyma.
Gdyby to zawiodło, gryzłby w ranę. A potem w krtań.
Ale na razie jest względnie bezpiecznie.
Zrobił więc kilka kroków jeszcze do przodu, obserwując uważnie przybysza oczyma, przesłoniętymi niebieskimi szkłami kontaktowymi.
Czy to Ony? Sprzymierzeniec? A może kolejny zwykły wilk?
Czy kiedyś się znali?
Tyle pytań... Na wiele z nich wilk nigdy nie otrzyma pewnie odpowiedzi.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak więc i Kein sobie popatrzył na tego dziwnego wilka. Dosyć nietypowy jeśli chodzi o te okolice.. dość nieciekawe zresztą. Zima.. nie jest to zbyt fajne uczucie jak przy takiej ranie chodzi się po takim mrozie. Znaczy się nie byłoby nawet i źle ale... Nie jest basior przyzwyczajony do takiego rozwoju spraw.
Ktoś zauważył jego ból? Aż normalnie coś nowego się stało.
- Ano Witaj. - rzucił lekko wesoło, po czym się skrzywił z bólu.
- Za długo zwlekam z opatrzeniem tej rany i teraz tak mam.. uch, chwilka to pytałeś o to czy żyję. Tak, jak widzisz. - powiedział trochę nieprzytomnie.
Był dość obolały, to jedno. Drugą rzeczą było to, że jakby mu krwi ubywało i tracił świadomość. Postara się utrzymać na własnych łapach tak długo jak się da. Zrobił jednak zamienną technikę i związał sobie chustę trochę wyżej. Lepiej nie mieć czucia w jednej łapie aniżeli się wykrwawić. Raz się w końcu żyje.
- Słuchaj, zejdźmy z tego lodu okej? Wolałbym jednak nie mieć nikogo na sumieniu, a tym bardziej zginąć.
Po tych jakże nie zachęcających słowach zszedł na ziemię. Musi trochę ochłonąć po tym wszystkim.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ranny, osłabiony, bezbronny.
Zaraz pozbawi się całkiem łapy.
Nie jest w stanie zagrozić.
Wilk więc skinął łbem, również ruszając ku wydeptanej ziemi. Wróci oczyścić miejsce, w którym siedział, po rozmowie.
Szedł po lodzie ostrożnie, by się nie pośliznąć. Potem, po ziemi, szedł już pewniej.
Szedł, doszedł, usiadł. Choć zakwalifikował wilka jako niezagrażającego, wciąż miał napięte mięśnie, wciąż gotowy był na ewentualny atak.
- Kto ci to zrobił? Ten metalowy wariat? - zapytał.
Poczynał sobie już odważniej, niż na początku. Bo i czuł się pewniej w przebraniu.
Ściągnąć rozmowę na Merethil'a, wybadać, co tamten wie... Nietrudne.
W każdym razie taką miał Morti nadzieję.
Chyba byłby w stanie opatrzyć tę ranę. Choć nie miał pojęcia, skąd zyskał tę wiedzę, wiedział. Wiedział, jak założyć opatrunek, który mógłby uratować wilkowi życie.
Bo i skąd miał wiedzieć, że jako szczeniak marzył o byciu Lekarzem? Było, minęło, pewnie nigdy się o tym nie dowie. Teraz planował tylko ułożyć sobie życie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein z ogromnym zdziwieniem spojrzał się na basiora tego. Trochę niespotykane... i dziwne jednocześnie po prostu.
O kogo może mu chodzić.. AM? Jest jeszcze jakiś poza nim? Chyba nawet i nie ma innych. No dobra, wilk założył, że chodzi o tamtego strażnika granic.
Jednak.. coś mu nie pasowało. Sam wpierw musi się dowiedzieć o tym wszystkim więcej. Wyroluje go i tyle.
- Jaki metalowy wariat? O czym, lub o kim ty w ogóle gadasz? Wilk metalowy? Coś kojarzę, ale to nie on.
Wilk spróbował się lekko poprawić. Siedzenie, ach tak boli. Jak nie cztery litery to ogon, a jak nie ogon to... mózg. Infekcja? Może guz? Nie. Zobaczycie kiedyś, tak samo jak i to z deszczem. 4 miesiące minęły.
- Jeśli chcesz zyskać jakiekolwiek informacje to musisz wpierw zapłacić. Informacje za informacje. - rzucił z lekkim syknięciem.
Coraz większy ból.. nie idzie wytrzymać jednak.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
To nie może być Ony. Nie zareagował atakiem, nie rozpoznał. Jest ranny i osłabiony.
- Ten od mostu. Dość nieprzyjemny typ. To dobrze, że nie on.
Znał Onego? Cóż, w każdym razie na pewno o nim słyszał.
Może wie coś przydatnego?
Jednak... Skąd wiedział, że Mortimerokarmel szuka informacji?
- Żadne tam zyskiwanie, zwykła ciekawość.
Przyjrzał się łapie wilka.
- Ale na dobry początek z informacji, to nazywam się Mortimer, a jeśli ta chusta dłużej będzie tak zawiązana, będzie trzeba amputować ci łapę. Chyba powinien to zobaczyć lekarz...?
Jego troska bynajmniej nie była fałszywa. Karmel miał miękkie serce. Zrobił wiele złego, ale... Chciał po prostu przeżyć, prawda?
I wciąż miał nadzieję, że uda się zaszantażować lub wygnać Merethil'a. Zabicie go było ostatecznością z kategorii "albo on, albo ja".
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ach, czyli jednak chodzi o Arthas'a. No więc sam wilk nie za wiele mógł powiedzieć na ten temat, bo nie widział go od długiego czasu..
- Ten strażnik... Arthas... ta, trochę dziwny z niego wilk.
Tutaj raczej mu chodziło o to wręczanie prezentów innym waderom. Fakt, Kein może i był w tym momencie głupi ale przetestował Shathow pod kątem zdrady aniżeli innych spraw. A zresztą i tak się rozstają.
Przy tym drugim... trochę go jednak zdziwiło.
- Może i masz rację, przez ten ból nie myślę racjonalnie chyba. - rzucił i przyjrzał się tej łapie. Nie jest to najciekawsza sprawa niestety. Może i basior czarny wiele wiedział o świecie, ale za to na medycynie znał się tak samo jak na zaawansowanej technologi.
Nawet podstawy potrafiłby oblać niestety, ale to już nie jest najważniejsza sprawa chwilowo. Odwiązał więc tą chustę mając nadzieję, że gorzej być nie może.. a jednak. Krwawienie nie ustępowało w ogóle.
- Miło cię... *ssss* poznać Mortimer. Ja jestem Kein, jeden z wojowników Watahy Wiatru. Co do łapy zaś.. fakt, powinien ale za daleko mam i nie wytrzymam do tego czasu. Nie znam się na pierwszej pomocy nawet.
Tamto ''ssss'' to oczywiście syknięcie z bólu. Wilk nie spodziewał się szczerze mówiąc, że tej zacznie mu pomagać.. chociaż przez sam ból podejrzewał, że on chce jemu tylko zaszkodzić.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Morti podszedł bliżej.
- Ty się tu zaraz wykrwawisz... - rzekł z wahaniem w głosie.
Kein... Cóż, miło poznać. Okoliczności mogłyby być lepsze.
Zna Onego.
Nie może zginąć. Ma potrzebne informacje.
Wilk podjął decyzję. Pomoże. I tak mu to nie zaszkodzi.
- Łapa w górę.
Wziął chustę i w jeden z jej brzegów zawinął całkiem spory kamień. Nie przejmując się bynajmniej tym, co Kein myśli na temat jego działań, spróbował przycisnąć róg z zawiniętym kamieniem do rany, a następnie ciasno owinąć ją resztą chusty. Opatrunek taki powinien zahamować krwawienie w wystarczającym stopniu, by umożliwić przeżycie paru godzin dłużej. Godzin, w ciągu których rana zostanie opatrzona, lub się zacznie zasklepiać.
Czy mu się udało założyć opatrunek, to już zależy od Kein'a.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
To było już tylko jedno mocne syknięcie. Ból jednak jakiś tam był, ale wytrzyma. To nie pierwszy raz jak się to robi właściwie. I tutaj ciekawostka - jest to rana z wyprawy, ta sama co ją Lea opatrywała. No cóż.. nie zagoiło się do końca, a sam wilk ją musiał trochę pogorszyć. Każdy idiota to potrafi co nie? Tak, ten wilk był idiotą.
W każdym razie bardzo posłusznie robił to co mu nakazywał Karmel. No nie zrobi nic innego, bo nie miałby wtedy szans na przetrwanie niestety i sam o tym bardzo dobrze wiedział.
- Ech czas się tego w końcu nauczyć. - rzucił z lekkim rozbawieniem.
Uch gorączka szła chyba nawet. Nie jest za dobrze.. ale rana przestała krwawić o dziwo. Ciekawe... chusta zniszczona, ale mówi się trudno. Załatwi sobie nową ten wilk ze sklepu póki jeszcze może.
- No nic dzięki za pomoc. Chcesz coś ode mnie czy wolisz zniknąć?
Tutaj to było.. nie tyle ciekawskie co po prostu zwykłe pytanie. Czasami potrzebował ten basior jasnych sytuacji a nie zabawy w jakieś tam pierdoły.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Morti pokręcił łbem.
- Jak na razie... Niczego nie potrzebuję. Ale też nigdzie się nie wybieram, w towarzystwie raźniej.
Czytaj: w towarzystwie może Oni nie zaatakują.
Można bezpiecznie odpocząć, a plamy krwi Kein'a zmylą testy DNA.
Wilk ponownie usiadł wygodnie.
Przetrawiał informacje.
Wojownik? Wiatr? Ranny?
Czemu?
Scenariusz pierwszy: Oni próbują przejąć władzę nad Wiatrem. Dlatego też próbowali go zabić i solidnie pokiereszowali Kein'a. Przewodzi im Merethil.
Scenariusz drugi: Kein natrafił na coś groźniejszego, niż on sam. Coś, co czyhało na życie Watahy...
Jak by to nie wyglądało, wojownik to zazwyczaj ktoś, komu można ufać. Przynajmniej w niewielkim procencie. Ich kodeks honorowy (mocno umowny) zobowiązuje ich do pomagania słabszym.
Skąd o tym wiedział?
Nie umiał udzielić odpowiedzi na to pytanie. Wiedział i już.
Lubił Wojowników.
- Dziwna sprawa, wszyscy, których spotykam są z Wiatru...
No, prawie wszyscy.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Dość ciekawa jest ta pierwsza wypowiedź.. skądś ją kojarzył, ale to zapewne była Kankami. Szkoda, że wilk faktycznie nie za wiele z tego wszystkiego pamiętał. Osobniki - fakt coś kojarzył, jednakże jeśli chodzi o prowadzone z nimi rozmowy to już totalnie co innego.
- Heh, dobrze powiedziane Mortimierze.
Tutaj już rana lekko się goiła.. powoli i na pewno to nie zrobi się jeszcze w tej fabule. No nic, nie każdy może wszystko załatwić od razu czyż nie?
Zaś ta druga wypowiedź zadowoliła Kein'a. Dlaczego? Odpowiedź jest tragicznie prosta.
- Może i dziwne, ale dla mnie bardzo pozytywne. W końcu czym liczniejsza Wataha tym lepiej nie? Nikt nie będzie nam próbował skopać czterech liter. - po tych słowach zaśmiał się.
No więc prosty rachunek sumienia - nie wiedział, że to Karmel. Wiedział jednak, że jest z tej samej watahy. Co jeszcze? Nic właściwie, bo sam Kein nie potrafi wyłapywać każdego szczegółu.
- Co do tej rany to się nie ma czym przejmować. Każdemu zdarzają się wypadki w pracy.
Po chwili ponownie usiadł. Wiedział, że rozmowa toczy się w dobrą stronę. Dziwne to jest.. ostatnio jakoś żadna tak się nie kończyła.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmelek uśmiechnął się lekko.
- Do wesela się zagoi. - stwierdził.
Wypadek przy pracy... To mogło znaczyć wszystko. Dosłownie wszystko.
- I jak tam się w Watasze dzieje? Przez tego kołka na moście dawno nie odwiedziłem tych terenów, nieco wypadłem z obiegu.
Ot, luźna konwersacja. W sumie wątpił, by Kein wspomniał o Onych. Oni się ukrywali... Nie daliby mu ujść z życiem, gdyby wiedział coś ważnego.
Owinął zmarznięte łapy ogonem. Zimno, ciemno... Ale względnie bezpiecznie. Przy Wojowniku, chociażby i rannym, ale z pewnością przyjaźnie nastawionym, czuł się wyjątkowo bezpiecznie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Huh, a więc reakcja pozytywna jak uśmiech. Dobra, to się robi coraz dziwniejsze i milsze zarazem. Tak, Kein już chyba zbyt długo nie gadał z normalnymi wilkami.. zapomniał nawet, że uśmiech może nie być fałszywy! A to jest już dziwota!
- No na pewno jest źle, bo nie ma żadnej władzy teraz. Jedną Betę wywalono a druga.. zniknęła. Karmel miał na imię i to był ten osobnik co mnie przyjął do tej Watahy. Ech, mam to głupie uczucie, że będzie dokładnie tak samo jak z Watahą Nocy.. że się rozpadnie przez niekompetentne władze. Zresztą... ja jedynie wiem, że w razie czego mogę zostać samotnikiem i dać sobie radę samemu, ale niektóre młode osobniki po takim rozpadzie by się pewnie nie pozbierały. Jak tak dalej pójdzie to będzie totalny koniec dla wielu. Poza tym huh.... jest tylko dwóch wojów i jeden pomocnik lekarza. Nic nadzwyczajnego i jeśli doszłoby co do czego to jesteśmy bezbronni. Osoby które były odpowiedzialne za spiżarnię też jakby rozpłynęły się. Stoi pusta i nie pilnowana. Coraz gorzej Mortimierze, coraz gorzej... - odpowiedział i westchnął ciężko.
Fakt.. tyle sądził i wiedział. Jakby spotkał kiedyś jakiegoś z Wiatru to powiedziałby mu dosłownie to samo co temu basiorowi. Dzielił się tym zdaniem cały czas.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel drgnął wyraźnie, nadstawiając uszu. Dosłownie, nie metaforycznie. Uniósł na sztorc uszyska, łowiąc z zaciekawieniem każde słowo wilka.
- Faktycznie nieciekawie...
Niedobrze. Chciałby pomóc Kein'owi, ale... Co zrobić? Nie wepchnie się przecież w paszczę lwa, nie pójdzie na własną egzekucję. Nie dobrowolnie.
- A rodzina Karmela? Może coś wiedzą? - podsunął.
Nasz drogi Wojownik okazał się skarbnicą informacji. Wreszcie cała sprawa ruszała do przodu. Wreszcie czegoś się dowiadywał.
Wyciągnął ostatni kawałek kiełbasy i przerwał na pół. Podał część Kein'owi. Sam zjadł drugą połówkę.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Okej, ta reakcja jednak była dosyć niepotrzebna. Kein co prawda nie łapał się na to wszystko, ale mówi się trudno. Nie ogarniał cały czas, że właśnie rozmawia z Betą... pech.
- Rodzina Karmela? Toć on się puszczał na lewo i prawo i z tego co wiem to nie miał rodziny... no chyba, że przypadkiem mu się szczeniaki trafiły ale na pewno nie był związany z żadną z wader. - rzucił i się lekko zaśmiał.
Coraz bardziej bawiła go ta sytuacja. Ach ten Karmel to jednak upierdliwy i dziwny był.. nie ten co teraz stoi, a ten którego Kein w pewnym sensie znał.
Nie przyjął jedzenia.
Zwyczajnie tego nie chciał i tyle, bo w końcu i sam wojownik musi się na polowanie ruszyć kiedyś.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiechnął się przepraszająco.
- Jak już mówiłem, nieco wypadłem z obiegu.
Skinął łbem, schował kiełbasę. Będzie miał i na jutro. A potem... Cóż, i jemu wypadałoby zapolować.
Nie miał rodziny? A Koszmarna?
Oszukała go?
Nie miał powodu, by nie uwierzyć Kein'owi, a miał ich całkiem sporo, by nie wierzyć jej.
Nie miał rodziny... I najwyraźniej nie był zbyt stałym wilkiem. Nieprzyjemnie się czegoś takiego dowiedzieć.
Ale cóż... Takie życie. Nie chciał słuchać bajek, a prawdy. A prawda czasem boli.
- To tym bardziej niewesoło.
Był, jaki był. Ale nikt mu nie każe być takim dalej, prawda? Bo być nie zamierzał.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein już naprawdę nie ogarniał tego wilka. To robiło się coraz dziwniejsze niestety, ale i każdy wie o tym... iż ma własne problemy które niedługo się rozwiążą. Teraz wystarczy tylko zjawić się przed Shathow i będzie święty spokój. Jak nie ona to zostanie sam i tyle. Ważna dla tego basiora jest tylko i wyłącznie córka na którą czekał tyle lat..
- A ja właśnie wpadłem w obieg jakiś czas temu. Dopiero przestałem się tym wszystkim interesować po pewnym okresie, bo jaki to ma sens kiedy wszystko się rozpada a główna osoba nagle sobie znika? Ktoś kto mógłby wszystko naprawić? No cóż... zostaje tylko liczyć na to, że nie będzie aż tak tragicznie.
I tutaj pułapka jest pewna.. Kein już zaczął podejrzewać z kim właśnie rozmawia. Trochę jakby postarał się ugryźć w język, ale nie wychodziło mu to.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Pokiwał jeno łbem. Bo i co miał powiedzieć? Dowiedział się wszystkiego, czego mógł.
Spojrzał w ciemne, nocne niebo.
- Ciekawe, która godzina... - mruknął pod nosem.
Znudziło mu się siedzenie, toteż położył się. Zasłużył na odpoczynek.
Zmęczony był. Krycie się przed Onymi mu nie służyło.
- Jak łapa? - zapytał, zerkając na towarzysza.
Wydawało mu się, że dobrze zawiązał, ale... Mógł się mylić. Lepiej kontrolnie zapytać, upewnić się.
Lewą łapą przejechał po futrze prawej, z niezadowoleniem stwierdzając odrosty. Niedługo będzie musiał znów się przefarbować... Inaczej znów będzie wyglądać jak Karmel, będzie łatwym celem dla Onych.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Uch to byłoby tyle jeśli chodzi o tą rozmowę. Chyba, że jednak coś mu się przypomni...
- Jakoś dziwne mam przeczucie jakbym ciebie znał, ale to zapewne znowu moje odpały. Ech jak rana się zagoi powinienem chyba odzyskać świadomość.
To tyle od niego.
Rana się goiła.
Bardzo dobrze się działo o dziwo. Ciekawiło go jednak jedno...
- Spośród tylu rzeczy które powiedziałem zapytałeś się o Karmela, dlaczego?
Czyżby to był punkt zwrotny? Oby...
Bo wilk jakoś nie chciał się już rozpływać w ziemi jako cień.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uszyska wilka znów się uniosły.
Tak łatwo byłoby odpowiedzieć. Po prostu wyłożyć kawę na ławę, raz nie kryć się przed kimś.
Chciał komuś powiedzieć. Nie wytrzymywał już sam.
Chciał mieć jakiegoś sprzymierzeńca... Przyjaciela. Kogoś, to pomoże.
Ukrywanie się na każdym kroku go dobijało.
Czemu więc nie Kein?
To na pewno dobry basior. Kiedyś się znali. Wojownik, wierny Watasze.
Wszystko na jedną kartę. Jeśli ocenił Kein'a poprawnie, zyska sojusznika. Jeśli błędnie, prawdopodobnie zginie...
- To dość delikatna sprawa... - zaczął.
Co mu powiedzieć?
- Czy mogę ci ufać?
To dobry początek. Czekając na odpowiedź Kein'a ma chwilę, by zastanowić się, co właściwie mu powiedzieć.
Chciał powiedzieć prawdę.
Miał już dość ukrywania się, ciągłej ucieczki.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ach czyli jednak miał rację. No więc jedno co go cieszyło to, że znowu mógł się jakoś przydać komuś.
Amiru ma go gdzieś? A może zwyczajnie ma też inne sprawy do załatwienia hmm? Nieważne, trzeba ogarnąć tego wilka zanim narobią się jakieś problemy.
- Jakbyś nie mógł mi ufać to chyba nie dałbym ci długo pożyć nie? Rana to prawie nic, więc bez problemu jeszcze mogę walczyć.. tak, możesz mi ufać jeśli nie pojąłeś tej ironii.
Westchnął jedynie obserwując niebo. Czyli jednak wszystko wskazuje na to, że musiał rozmawiać z własną Betą.. ajć to chyba nie do końca się dobrze skończy dla niego. Co prawda nie powiedział chyba aż tyle ażeby sobie zaszkodzić, jednak nigdy nic nie wiadomo.
A tam, najwyżej go wywali z watahy a Wiatr będzie miał o jednego wilka mniej, a przy okazji forum zyska jednego rebelianta.
Szkoda jednak, że ich już nie ma.
- Niech zgadnę.. Rozmawiam własnie z samym Kramelem tak? A może jego brat czy.. kochanek, bo i takie rzeczy się zdarzają z tego co słyszałem... więc?
Usiadł wygodniej i spojrzał w oczy wilka. Nie będzie na pewno kłamać.. a nawet jak spróbuje to sam czarny basior się spostrzeże.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel, bo to oczywiście był on, wyjął ostrożnie soczewki, ukazując piękną, fiołkową barwę ślepi. Userka jest daltonistką, lub facetem, bo nijak nie odróżnia fiołkowego od fioletu. Ale jak wszyscy mówią "fiołkowe", to lepiej przytaknąć. Fiołkowe ślepia. Piękne, ciepłe (o ile ślepia mogą takie być)... To na nie rwał swojego czasu wilcze panny, choć teraz oczywiście o tym nie pamięta.
- Nic nie umyka twojej uwadze. - stwierdził.
Rozejrzał się uważnie, ostrożnie, czujnym spojrzeniem przeczesując okolicę. Czy Oni tu są?
- Tak, to ja. Karmel. I... Miałem braci?
Miałeś pyszczku. Ale nie wiesz o tym nawet, bo brat został porzucony jeszcze zanim się narodził. Ktoś zwyczajnie nie chciał pisać nienarodzonym jeszcze szczeniakiem... Więc Karmel miał jeno siostrę. Też ją szybko porzucono, a i tak kontakty mieli raczej słabe.
Westchnął cicho.
- Mogę wszystko wyjaśnić.
A w każdym razie większą część historii. Dobre i tyle, prawda? Miał powody, by zniknąć. Miał. Jśli mu pozwolić, przedstawi je, wyjaśni, czemu nie dał tak długo znaku życia...
Ale dostać się na tereny Wiatru próbował. Tylko że na moście jest Ony.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Dobra to ze strony Kein'a musiało wyglądać trochę dziwnie. Tym bardziej, że sam wilk nie pamiętał tego koloru oka... ajć, widać jak mało zapamiętał z czasu przyjęcia do Wiatru.
No cóż, nie każdy jest idealny oraz ma świetną pamięć do wszystkiego. W sumie tak patrząc daleko w przeszłość to Kein nie miał zbyt dobrej pamięci. Wiele zapominał a jeszcze więcej... a nieważne.
- Nie wiem czy miałeś braci, tutaj akurat strzelałem szczerze mówiąc.
Te słowa raczej mogły zabrzmieć jak próba ucieczki od tego tematu. W końcu ile o nim można wiedzieć? Widzieli się tylko jeden raz!
- Jak chcesz to wyjaśniaj, ale czym prędzej musisz wrócić do władzy i ogarnąć sprawy watahy, bo nie będzie za dobrze jak wszyscy zaczną olewać obowiązki jak jest to teraz.
Fakt.. to musi być szybka robota.
Ile osób jest w Wietrze? Dużo. Ile z nich robi coś poza psuciem dobrego imienia watahy? Z 1/4 maksymalnie.
Sponsored content