Diamentowy Wodospad

Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Przeniosła spojrzenie czarnych, złowrogich ślepi z pojedynczej róży na wilczycę.
Dłuższy czas przyglądała jej się w milczeniu.
Skądś ją kojarzyła... Tylko, że ta ma skrzydła i stalową łapę, jest wyraźnie starsza.
Ale czy nie urosły obie? Czy obie się nie zmieniły? Wilczyca jednak mniej, wilczycę dało się rozpoznać.
- Guten Tag, Wheat. - powiedziała cicho.
Jej głos był równie spokojny i pozbawiony emocji, co barwa. Nie słychać w nim było radości, smutku, czy gniewu. Takim głosem nie można nawet o pogodzie mówić. Ten głos był całkowicie bezbarwny, martwy.
Odwróciła się, ustawiając frontem do wilczycy, obserwując.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Sapnęła, jęknęła, wydała z siebie dźwięk podobny do stłumionego kwiku zarzynanej świni i spróbowała się podnieść. Trawa wydawała się jednak niezbyt chętna, by jej pomóc czy chociażby pozwolić, stąd też chwilę trwało, nim Wheat udało się przewrócić na bok. Bolały ją plecy, bolała ją głowa, bolało ją ego, bo była pewna, że wpadanie na drzewa to już zamknięty rozdział w jej życiu. A jednak nie. Chwilę trwało, nim zdała sobie sprawę z obecności smoczycy, do tego czasu udało jej się poruszyć po kolei każdą nogą i stwierdzić, że jednak żyje. A potem usłyszała powitanie. Ponieważ z tej lokacji nie mogła dostrzec towarzysza tematu, ponownie spróbowała się podnieść, tym razem skutecznie. Kilka piór leżało na ziemi, ale to nic. Ma ich jeszcze dużo. Potrząsnęła łbem, a świat zakołysał się bez ostrzeżenia. Wstrzymała oddech i odczekała chwilę. Gdy parkiet przestał falować, namierzyła smoka.
- Um... Dobry? - Nie kojarzyła jej, za to ona kojarzyła ją. Znaczy Wheat kojarzyła. Znaczy się smok kojarzył Wheat. Uch, to skomplikowane.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
A oto kolejny post miernej, fonowej jakości, stworzony w przypływie... Czego właściwie? Weną tego raczej nie nazwę. Cóż, powiem wprost - Panna Okasan chrapie. Myśli nie idzie zebrać, o jakichkolwiek próbach spania nawet nie wspominając. Trzeba doczekać do siódmej. Potem się ją zwali z (mojego!) łóżka na ten piekielnie twardy materac (no ciekawe, kto miał na nim spać...) i spróbuje obudzić. Może mocne uderzenie poduszką poskutkuje?
W każdym razie warunki dobre, by wykraść fona i odpisać, raz, na sto lat. Gdyby nie zainstalowana przez Tsukusia Opera, zapewne i na te kilka postów bym się nie zdobyła.
Ale cii, przejdźmy do Shaeery.
Smoczyca przyjrzała się uważnie Pszenicy czarnymi jak otchłań oczyskami.
- Jesteś uber, czy unter?
Niby wtedy była uber, ale... Mogła zmienić zdanie, prawda? Zawsze lepiej zapytać, upewnić się.
Sha miała nadzieję, że nie będzie jednak musiała zjadać starej przyjaciółki. Lubiła ją... Chociaż... Co to ma za znaczenie? Wszyscy unter muszą zginąć!
Więc oby nie była jednym z nich...
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Myślami Wheat była gdzie indziej, zdawać się mogło, że wciąż na chłodnej, twardej ziemi pod drzewem. Zgarnęła rozsypane przemyślenia z gracją baletnicy z połamanymi nogami; potrzebowała sporo czasu, by przetrawić pytanie smoka. O ile Shaeera miała ten sam głos co przy ostatnim spotkaniu, Wheat zaczęło coś świtać we łbie. Niektórzy zapamiętywali twarze, inni imiona, Wheat polegała na głosach. Miała ich całą skarbnicę w pamięci. Co prawda zapamiętywanie ich wszystkich było dość niekomfortową zdolnością - no portretu pamięciowego to raczej na tej podstawie nie odtworzy, jednakże bywałą ona przydatna w pewnych sytuacjach. Wyobraź sobie - podchodzi do ciebie zamaskowany dryblas, twarz zasłonięta, bicepsy przykryte, wprost ninja. Mówi krótko: "Zabiję cię i zjem twoje nerki", a ty w tym momencie już wiesz, że to sprzedawca z monopolowego, bo tylko on ma taki głos!
- Emhe... Uber? - Bardziej zapytała niż stwierdziła, nieco zdezorientowana. Analizowanie obcojęzycznych słów równocześnie z przeglądaniem katalogu głosów było trochę trudne. Dorzućcie jeszcze jedną czynność, a Wheat się zawiesi. Potarła łapą obolałe czoło. Na szczęście wydawało się całe.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Głos ten sam, a jakże. Ciągłe zmiany wyglądu nie wpłynęły nań w najmniejszym nawet stopniu.
Sha pokiwała łbem z zadowoleniem.
- To dobrze, że uber. Nie mam wcale ochoty cię zjadać. - oświadczyła.
Jeśli stała, usiadła. Jeśli siedziała, położyła się.
Nie, właściwie nawet, jeśli stała, i tak się położyła. Była już całkiem słusznych rozmiarów, a nie chciała patrzeć na dawną przyjaciółkę z góry. Położyła się więc, kładąc biały jak śnieg łeb na równie jasnych łapach. Czarnymi jak węgielki ślepiami przyglądała się wilczycy.
- Znalazłaś już wykształcony ser? - spytała w końcu.
Jakoś rozmowę trzeba rozpocząć, nie? A wraz ze śmiercią Kroenen'a żywotność i ciekawość Shaeery, tudzież skłonności do słowotoku, jakby z lekka zanikły. Nie do końca, ale różnica jest bardzo wyraźna.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Zmartwiły ją nieco słowa gadziny. Nic dziwnego, wszak mimo zapewnień o niechęci do poczynań, groźba owych wciąż wisiała nad Wheat - a kto, u licha, chciałby być zjadany? Prócz może kilku fetyszystów i miłośników mocnych wrażeń, niewątpliwie nikt. Zachowała jednak zimną krew i pozostała w miejscu, choć na jej twarzyczkę na krótki moment wstąpiła niepewność zaistniałej sytuacji.
- Ależ po co od razu zjadać? - pozwoliła sobie z pewną nonszalancją w głosie podważyć konieczność zamiarów smoka. W międzyczasie zdołała już wywnioskować, jakoby niewątpliwie znany był jej właściciel głosu wydobywającego się z gardła owego stworzenia. Że należał do niego - to oczywiste, wydawał się jednak Wheat tak znajomy, że całkiem pewna była, iż już kiedyś spotkała tego osobnika. Mimo tego nie potrafiła odnaleźć w pamięci tej białej, potężnej postaci, choć każda spotkana przez nią istota po wieki wieków zostawała skatalogowana w jej umyśle. Czyżby zawodziła ją pamięć? Niesłychane i niewiarygodne.
- Wykształcony ser? - Dajcie jej jeszcze chwilę, jeszcze moment i... Jest! Ten jeden szczegół pozwolił jej połączyć właściciela z głosem. Teraz była już prawie całkiem pewna, kto przed nią stoi. Jednakże tylko prawie - jako że wyrwa w pamięci, z jaką się właśnie skonfrontowała, sprawiła, iż przestała w pełni ufać swym wspomnieniom. Należało się upewnić, iż istotnie ma rację. Znała tylko jedną osobę, która używała pojęcia "wykształcony ser". - Niestety nie... Shaeero. - Zakończyła wypowiedź, nieco ściszonym głosem dorzucając nurtujące ją imię. Jeśli ma rację i jest to właśnie ona - wspaniale! Dedukcja wciąż działała. Jeśli się pomyliła - no cóż, zawsze da się wyjaśnić lub zatuszować omyłkę.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Shaeera wzruszyła skrzydłami.
- To dość skuteczny sposób na eliminację. Ale w sumie każdy jest dobry. Miłym unter pozwalam wybrać sposób śmierci. Ale nie mów nikomu, chcę, żeby byli szczerze mili.
Słysząc swoje pełne imię machnęła łapą.
- Dla ciebie po prostu Sha. - poprawiła przyjaciółkę.
Unter mają używać pełnego imienia, ale Wheat nie musi. Ona jest uber, nie musi się bać.
Na dodatek jest jedyną smoczycy bliską osobą...
Sha nagle zapragnęła ją przytulić. Czuła się smutna i samotna, jej życie diametralnie się zmieniło podczas paru chwil. Psychicznie pozostawała smoczątkiem... Potrzebowała takich rzeczy.
Zaraz jednak odegnała te myśli, nim wpłynęły na barwę.
- Szkoda, że nie znalazłaś. Ale kiedyś na pewno się uda. - dodała jeszcze.
Post z fona postem lepszym, niż żaden, hmm?
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Uśmiechnęła się, kamuflując zręcznie zakłopotanie.
- Eliminację? - powtórzyła sugestywnie, mając nadzieję, iż koleżanka podejmie się rozwinięcia tego interesującego, intrygującego tematu. Zjadanie, nabijanie na pal, wypruwanie serca - och, istotnie, możliwość wyboru śmierci to coś wspaniałego, ale też egzotycznego, a co za tym idzie, także potencjalnie niebezpiecznego. Należało zatem wyciągnąć ze smoczycy jak najwięcej informacji bez narażania się na otrzymanie błogosławieństwa tego wyboru ostatecznego. Z psychopatami trzeba ostrożnie, pomyślała Wheat, psychopatka na czterech łapach. Sami swoi.
Och, zatem trafiła! Oto stoi przed nią stara znajoma. Co prawda nieco wyrośnięta i inna niż podczas ostatniego spojrzenia, ale to wszak normalne, dzieci tak szybko dorastają i zmieniają image... Wheat to rozumiała. Była pewna, że gdyby miała dzieci, byłaby wzorową mamuśką, która zawsze słucha i zawsze rozumie swe pociechy. O, tak. Ale macierzyństwo na później.

- Sha - przytaknęła skinieniem głowy. - Zmieniłaś się trochę, wiesz? - zauważyła, wskazując łbem postać smoka. Trochę - takie małe niedopowiedzenie. Ale czy wypadało powiedzieć inaczej? Spójrzmy prawdzie w oczy, nigdy nie powiemy nikomu, że ma brzydki ryj, nawet jeśli istotnie tak jest - ludzi trzeba chwalić i zapewniać o ich boskońci, w ten sposób łatwo wkupić się w ich łaski. Dlaczego miałoby to nie działać także w przypadku wilków i smoków? Na Wheat działało. - Wyglądasz ciekawie. - "Ciekawie" wydało się jej odpowiednim słowem na to stanowisko, o neutralnym wydźwięku i nie budzące konsternacji u żadnej z rozmówczyń. Zastrzygła uchem, przyglądając się z istotnym zaciekawieniem posturze gadziny.
Pokiwała głową z pełnym przekonaniem.
- To tylko kwestia czasu. Meteoryty codziennie śmigają w stronę Ziemi, na pewno w końcu jakiś przebije się przez atmosferę i gruchnie na trawkę pod moją działką. Jeśli będziemy mieć szczęście, to będzie to meteoryt z Księżyca, pokryty serem, ba!, może nawet zrobiony w całości z sera. A że wszystko, co wpada w atmosferę, trochę się nagrzewa, to będziemy mieć ser smażony! - Rozgadała się, wariatka. Wybujała wyobraźnia wzięła górę nad całą resztą. - A może, może... Może rozpuści się jeszcze gdzieś tam na górze... - wzniosła łeb ku niebiosom i przez chwilę przyglądała się pełznącym po nim chmurom, wyczekując. - ...I czeka nas serowy deszcz. Och, to by było pyszne, nie sądzisz?
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Shaeera gorliwie pokiwała łebkiem.
- Tak, eliminację. Trzeba eliminować unter, żeby wyższa rasa władała światem. Wtedy Kroenen będzie ze mnie duuuumny! Spojrzy z nieba dla najniemieckiejwszych wilków świata na mnie i się uśmiechnie.
Rozłożyła skrzydła szeroko, pokazując się wilczycy w pełnej okazałości.
- Prawdaa? I umiem zmieniać kolory. - oznajmiła.
Łepetynka Shy podskakiwała jak na sprężynce podczas opowieści o serze.
- A może pójdziemy tam później, czekać na niego? Przyniosę krakersy, są świetne z serem!
Sha zrobiła się żółto - niebieska, gdy tkwiące w niej smoczątko wzięło chwilowo górę nad żałobą i krwiożerczością.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
- Chyba odrobinę za tobą nie nadążam - przyznała głosem na tyle pokornym, na jaki było ją stać. - Skąd pomysł na "rasę wyższą"? - Coś niecoś na ten temat wiedziała, była wszak - na podobieństwo userki - fanatyczną kolekcjonerką różnorakich informacji i skarbnicą wielkiej, nieposegregowanej i w większości niezbyt przydatnej wiedzy. Tak czy inaczej historia Niemiec nie była jej zanadto obca. Ale czy aby na pewno o tym mówiła Sha? Och, trzeba mieć nadzieję, że nie. Może to jakaś gra? Kroenen, Kroenen... Brzmiało niemiecko. Warto dowiedzieć się więcej. - Ten Kroenen musi być jakąś ważną osobą, co? - Za tym pytaniem kryła się kolejna sugestia, by Sha rozwinęła temat i opowiedziała co nieco o tym tajemniczym niemieckim jegomościu. Aa, ee, moment... Spojrzy z nieba? Mamma mia, najwyraźniej smoczyca rozprawiała o truposzu! Sprawa robi się coraz bardziej intrygująca.
Intrygująca była także sama smoczyca. Wheat z zainteresowaniem przyjęła wzmiankę o zmianie koloru, a po chwili mogła także spostrzec taką przemianę na własne oczy. Nie mogła ukrywać, iż był to widok niepospolicie zachwycający.
- Wygląda to pięknie, gdy się zmieniasz. Ach, ostatnio dużo się zmieniło, prawda? Także i pogoda. Nie zdziwiłabym się, gdyby istotnie z nieba zaczął kapać ser, nie po tym, co widziałam ostatnio. Spadające żaby i wybuchające kruki, tajemnicze zaćmienie... Nie intryguje cię to? - zapytała, gdy metamorfoza smoczycy przypomniała jej o obecnych anomaliach pogodowych. Zerknęła ku niebiosom. Nie. Żadnego sera. Żab także brak. Kruki? Bynajmniej. Zapowiada się chwila oddechu dla pozbawionych parasoli mieszkańców krainy.
- Pójdziemy, he? - powróciła do sugestii smoka, zagubionej gdzieś w postowej czasoprzestrzeni. Uniosła brew. Krakersy z serem brzmiały apetycznie, ale... - Ale że gdzie, w sensie, pójdziemy? - przechyliła łeb na bok, rozkminiając namiętnie. Czyżby nie nadążała istotnie za tokiem myślenia koleżanki?
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Mówiła, mówiła. Spotkały się, rozprawiały o podziale rasowym i eliminacji, nawet temat Kroenen'a padł. I, zdaje się, Sha pytała o możliwość krzyżówek międzygatunkowych. Bilobil, Pszenico. Nie wierzę, że zapomniałaś.
Smoczyca jednak łatwo wpadała w słowotok, a i z powtarzaniem się nie miała problemów.
Wzięła więc wdech.
- Bo Kroenen tak mówił, jest rasa wyższa, czyli lepsza, która jest wysokimi duchami i wierzy w ideę wysokich duchów. I ta rasa wyższa jest rasaryjska. I wszyscy z rasy wyższej są dobrzy i mądrzy i mili. I oni wszyscy są uber. I są dobrzy dla świata, dla pana Ziemi. A unter to rasa niższa, nierasaryjska, pałętająca się. Oni byli żółtymi ludzikami, które odgryzły panu Ziemi jedno jądro. To oni zabrali ci łapkę. Rasa niższa jest zła i trzeba ją tępić, bo jest głupia i niedobra! I świętym obowiązkiem każdego uber jest ratowanie świata przez eliminację unter.
Wdech...
- Kroenen jest najniemieckiejwszym wilkiem świata, miał piękne oczy, w których wspaniale odbijało się słońce, a gdy śpiewał, milkły ptaki, zasłuchane w najcudniejszy głos, jaki kiedykolwiek istniał. Do tego był najmądrzejszym z wilków i nikt mu nigdy nie dorówna. I był bliskim przyjacielem pana Adolfa, który razem z Trzema Rzeszami rządził Imperium, to jest taką jaskinią, zbudowaną z serc unter. Ale było zimno i był głód, więc niektórzy uber podgryzali ściany i Imperium upadło i Kroenen...
Wdech...
- ... próbował je odbudować. Ale zginął, poległ w walce z unter. Jako jego najwierniejsza towarzyszka i wyznawczyni odziedziczyłam tytuł Fuhrerin i do końca życia będę eliminować unter, by odbudować z ich serc Imperium. Kroenen będzie ze mnie dumny, prawdaaa?
Wdech...
Gorliwie pokiwała łebkiem.
- Tak, bo to unter ukradli słońce! I to oni rzucają żabami i krukami, to wszystko przez nich. Są silni, ale my jesteśmy silniejsi! Odzyskamy słońce i z powrotem umieścimy je na niebie. Na własnych skrzydłach uniosę je w górę, aż do haczyka, na którym kiedyś wisiało. Teraz jest ciemno, więc nie widać go i nie mogę go znaleźć, ale jak będziemy mieć słońce, to i haczyk się znajdzie, nie sądzisz?
Wdech...
- Tak, pójdziemy! Na trawkę pod twoją działką, czekać na serowy meteoryt! Albo serowy deszcz! Będzie pyyyyychota! A potem, najedzone, ruszymy wyzwalać świat spod tyranii unter, co ty na to?
Wdech...
Dziękuję, Pszenico. Już zdążyłam zapomnieć, jaką radość dawało mi pisanie Shaeerą. Dzięki tobie sobie przypomniałam.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Wybacz mi, Shaeero, moja pamięć to bardzo skomplikowana sprawa, także i dla mnie nie do opanowania czy choćby rozszyfrowania podstaw jej funkcjonowania. Jestem pewna, że wszystkie przygody, które przeżyły nasze bohaterki, zamiatając ogonami parkiet, gdzieś tam się kryją. Głęboko. Bardzo głęboko. Na emeryturze będę mieć czasik, to sobie pewno o nich przypomnę. Pożyjemy, zobaczymy.
A nie, wróć. Już sobie część przypomniałam. Wybacz, emeryturo, będę musiała się zacząć czymś innym na starość, niż jeno pomyślunkiem.
Wheat słuchała i słuchała. Lubiła słuchać, nawet jeśli to, co trafiało do jej uszu, wydawało się jej absurdem, głupotą tudzież próbą opchnięcia jej nowego odkurzacza za pomocą niezwykłej metody polegającej na stopniowym otumanianiu potencjalnej ofiary falą dziwnych słów i skomplikowanych zwrotów. Póki co w wypowiedzi Shaeery nie doszukała się żadnej, najmniejszej choćby wzmianki o urządzeniach AGD, nie było także słów - kluczy, takich jak "oferta", "promocja", "sensacja" czy "ulga od pracy". Było natomiast o zjadaniu serc, mordowaniu i odgryzaniu jąder. Nie brzmiało to na chwyt marketingowy (a jeśli było takowym, to doprawdy niezwykłym, można rzec, iż futurystycznym), ale Wheat swoje wiedziała i wciąż pozostawała czujna, gotowa w każdej chwili odeprzeć psychologiczny atak słowami: "nie, dziękuję, mam już w domu trzy odkurzacze, a w ogóle to jestem komuchem i zaraz towarzysza powieszę na rurze od tegoż sprzętu za próbę otumanienia szkarłatnego strażnika porządku i ładu, jakim jest moja persona". Póki co jednak nie wydawało się koniecznym zastosowanie regułki, którą na wszelki wypadek Wheat miała już na końcu języka.
Kiedy tak Shaeera opowiadała jej historię godną przerobienia na scenariusz "Trudnych spraw", a Wheat rozmyślała o odkurzaczach, gdzieś zza krańca tematu zaczął do nich nadjeżdżać wózek. Nie był to wózek zwyczajny - prezentował się solidnie, a dowodem jego trwałości niewątpliwie była masa spoczywającego na nim bagażu; wielki, wypchany po brzegi bury plecak, zapięty na klamer sześć (z których cztery były doszyte w postprodukcji, najwyraźniej jako - niewątpliwie konieczna - próba powstrzymania zawartości przed wystrzeleniem w powietrze) i w kilku miejscach potraktowany nierównym, dodatkowym szwem - dlaczego jeszcze w nich nie pękał, było niewiadomą równie wielką, jak ów przedmiot. Skąd się tu wziął? Wheat nie zauważyła go z początku, zbyt zajęta wspomnianym wcześniej podstępnym zasysaczem wszystkiego, tylko nie śmieci, a także wpatrzona w rozmówczynię, która, niby natchniona duchem świętym, toczyła z ust niczym pianę swój majestatyczny monolog. Dopiero gdy nienaoliwione kółka zaświergotały rozpaczliwie za plecami wilczycy, ta drgnęła i obróciła się gwałtownie, spodziewając się, iż już rozgryzła sposób, w jaki chcieli jej opchnąć odkurzacz - Shaeera miała ją zagadać, a jej wspólnik miał Wheat wziąć od tyłu i podrzucić jej produkt, a wtedy oboje daliby nogę i więcej by ich nie widziała, podobnie jak trzymanych w tylnej kieszeni pieniędzy. Coś się jej jednak nie zgadzało, a do wniosków tych doszła w trakcie obracania głowy (proszę zwrócić na prędkość myślotoku, jako że obróciła się dość gwałtownie). Uno: wcale nie miała pieniędzy w tylnej kieszeni. Po prawdzie nie miała tam nawet portfela, a jeśli już jesteśmy szczerzy, nie posiadała także ani jednej tylnej kieszeni. Dos: kimże musiałby być ów drugi, kolaborator Shaeery, by tak okropnie skrzypieć? Nie wydawało jej się możliwym, by cokolwiek żywego wydawało tak dramatycznie piskliwy odgłos. Tres: nawiązując do dos, dźwięk ów zdał się jej być - co niepomiernie ją zdziwiło i zaintrygowało - dziwnie znajomy.
Kiedy tak dumała, a głowa jej podążała w kierunku przeciwnym, niż trwała dotychczas, wózek postanowił okazać właścicielce łaskę i nie rozjechać jej - miast tego zatrzymał się tuż przed nią. Kogo mam na myśli, używając pojęcia "właścicielka"? Wheat rzecz jasna, był to bowiem należący właśnie do niej wózek, który połowicznie stworzyła sama, podobnie jak plecak, przerabiając nieco znalezione w lasach - nie - lasach graciszcza. Wyjaśnił się punkt tres, a zaraz potem pozostałe dwa, gdy głowa wreszcie osiągnęła zamierzony cel i wykonała niemal półobrót, a spojrzenie Wheat spoczęło na przybyłym urządzeniu. Pytaniem pozostawało jednak, skąd się on tu wziął? Czyżby zatęsknił? Wheat oglądała swego czasu wspaniałą serię "Terminator", którą userka każdemu gorąco poleca, znała pojęcie buntu maszyn i kilka wieków temu, gdy była jeszcze młodą sarenką, drżała co noc, spoglądając spod wyimaginowanej kołdry na komputer, którego nie miała, czekając z przestrachem na moment, w którym maszyna ożyje i pożre jej duszę, a potem zabierze cukierki, które trzymała w dolnej szufladzie komody (nadmienić należy, że dwóch ostatnich także nie posiadała, jako że była wilkiem, nie zaś człowiekiem, a userka opowiedziała nie jej, a swoją historię, gdyż jest to trudny, traumatyczny moment z jej życia i musiała się nim z kimś podzielić). Nic takiego się oczywiście nie stało - wszakże Wheat była ruda i duszy nie miała, niemożnym było zatem jej pożarcie, co jest absolutnie logiczne.
Zatrzymała się zatem w pełnym bezruchu, spoglądając wyczekująco na wózek. Czy przybył ją zabić? Taka była jego misja? Dlaczego przez te wszystkie lata to ukrywał? Czy pozwoli jej wyrazić ostatnią wolę? Zjeść ostatnią tortillę? Czy będzie boleć? Borze, czy zapłaciła ostatnią składkę ubezpieczeniową? Może ginąć spokojnie, jej rodzina dostanie odszkodowanie i kwiatki?
- Zabij mnie szybko! - szepnęła doniośle (jakkolwiek miałoby to brzmieć), odchyliwszy się nieco do tyłu i teatralnym gestem przykładając łapę do zroszonego potem czoła. Zapadła chwila dramatycznego milczenia, podczas której między dwójką dotychczasowych kamratów trwała zacięta walka spojrzeń. Wheat w dzieciństwie dużo trenowała zdolność nie mrugania przez bardzo długi czas i zawsze wygrywała w zawodach organizowanych przez jej przyjaciół, których nie miała. Także i teraz była pewna swej wiktorii, jednakże po pewnym czasie z rosnącym przestrachem, potem zaś przerażeniem spostrzegła, iż wózek nie ma oczu i niewątpliwie wątpliwym było, iż zamierzał mrugnąć kiedykolwiek. Przełykając gorzką gorycz porażki, Wheat skapitulowała, gdy łzy - spowodowane rozpaczą lub też szczypiącymi gałkami - napłynęły jej do oczu. Zamrugała kilkukrotnie, pochylając nisko głowę i chlipiąc cicho.
- Wygrałeś. Jesteś lepszym wojownikiem niż ja. Twa tortura złamała mnie. Teraz oszczędź mi dalszych cierpień i zabij mnie, pro favor. Nie przedłużajmy tego. Niech moja amigo nie musi na to patrzeć ani minuty dłużej. Czuję się pokonana i zhańbiona, tyś potężniejszy stokroć ode mnie. Zrób to teraz - Znów zapadła głęboka, pełna napięcia cisza, a Wheat zaczęła odliczać w myślach pozostałe jej sekundy życia (po prawdzie mówiła je cicho na głos, by nie zgubić się w rachunkach). Jednakże gdy i tym razem nie nastała żadna akcja, a wilczyca nie była już pewna, czy minęło sekund trzydzieści, czy może jednak kwadrylion, powoli podniosła głowę i obarczyła wózek wyczekującym spojrzeniem. Emocja szybko ustąpiła miejsca zaskoczeniu, następnie uldze i radości. Zatem nie zginie i nikt nie sprzeda jej odkurzacza?
- Amigo! Tyś wciąż mój brat, a ja ci nie zaufałam! Wybacz mi, teraz jeszcze większy wstyd mnie spowija! Przybyłeś na ratunek mej zbłąkanej duszy, nie zaś, by oddzielić ją od ciała, ach! - Rzuciłaby się wózkowi na szyję, gdyby ją posiadał. Jako że jednak tak nie było, zmuszona była jedynie objąć spoczywający nań plecak. - Shaeero, oto mój amigo! Przybył do nas w odwiedziny. Powitaj go z pełną kulturą, myślę, że wystarczająco zawiódł się dziś na mnie. - Tu zwróciła się z łbem do smoczycy, gładząc nieustannie materiał plecaka. A że niby wcześniej Shaeera o czymś mówiła? Och, to wszak tak nieistotne! Teraz liczył się tylko jej życiowy towarzysz na kółkach.
Zrazu jednak coś jej we łbie zaświtało.
- Jeśli wybierzemy się istotnie na poszukiwanie serc, mordu i sera, to on będzie naszym przewodnikiem, kompanem broni i tym, który pierwszy skosztuje tego specjału. - Tak. Dokładnie tyle wyniosła z monologu Shaeery. Prosimy owacje na stojąco.
Z mojej zaś strony, droga userko, wyrazy wszelkiej pozytywnej emocji. Miło mi słyszeć, że pozwoliłam tobie i twej postaci ponownie rozwinąć skrzydła.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Wybacz mi proszę, że tyle musiałaś czekać. Jestem okropna, jestem leń. Mam polskie znaki w telefonie i internet tysz. Powinnam to wykorzystywać.
Niedobra ja. Powieś. Poćwiartuj. Spal na stosie. Zadźgaj łyżką. Potnij kartką papieru i posyp solą.
Shaeera ukłoniła się, łuskom swym przywracając barwę białą.
- Guten Tag, Herr Amigo. - powitała wózek.
Następnie zerknęła na Wheat z zaciekawieniem. Panowała jednak nad sobą dość, by nie dopuścić do zmiany barwy.
- A co to mordu? To też jest na księżycu? Czy jest niebieskie?
Zastrzygła uszami po wilczemu, czekając na odpowiedź.
Post krótki, bo z fona. Co żadnym usprawiedliwieniem nie jest.
Obiecuję, następnym razem będzie esej równy Twojemu.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Nie przepraszaj, Shaeero. Nie mnie. Zasłużyłam co najwyżej na publiczne wybatożenie.

Poklepała wózek po plecaku i w końcu uwolniła ze swych objęć, by zwrócić się całym korpusem ku smoczycy.
- Nie mam pojęcia, skąd się tu wziął. Zazwyczaj nie chodzi sam - Zmarszczyła brewki, chwilę kontemplując. Potem powoli sięgnęła ku swemu czerepowi, skryła łapę w materiale arafatki i po chwili wygrzebała stamtąd pilot z trzema przyciskami - zielonym, błękitnym i czerwonym. Jak było widać, zielony wtłoczył się do środka i zaklinował. Zapewne dlatego, ba, niewątpliwie dlatego tu przyjechał, ten bowiem guzik służył właśnie do wzywania go. Wheat westchnęła i zaczęła odpinać klamerkę zamykającą jedną z bocznych kieszeni plecaka. Gdzieś powinna mieć wykałaczki dobre do podważenia feralnego przycisku.
- Mordu to taki rzeczownik, bodajże w dopełniaczu. Mianownik: mord. Pojęcia bliskoznaczne: rzeź, zabijanie, zmniejszanie populacji kretynów lub wspomaganie selekcji naturalnej - Mówiła to, grzebiąc w burej kieszeni w poszukiwaniu odpowiedniej dźwigienki. Mnogość zawartości plecaka niespecjalnie ułatwiała jej znalezienie jej.
-Swoją drogą, latarka by się przydała. Jest cholernie ciemno od jakiegoś czasu. Nie wiem, czy mam tu latarkę. Powinnam mieć. Gdzieś - Westchnęła z rezygnacją. Nim dokopie się do czegokolwiek świecącego, słońce zdąży pojawić się i zniknąć jeszcze z pięć razy. - Aha, mam! - zawołała triumfalnie i gwałtownie wyciągnęła łapę z kieszeni. Wykałaczka mignęła gdzieś w powietrzu, a potem ku chwale wolności wystrzeliła w powietrze i spadła gdzieś w trawę. Chwila milczenia. - Albo i nie. - mruknęła w końcu, wodząc spojrzeniem w jej poszukiwaniu. Porażka. Ponownie westchnęła i raz jeszcze sięgnęła do kieszeni. A nuż znajdzie się kolejna, mniej złakniona lotu siostra uciekinierki.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Sha przechyliła łepek.
- Dopełniaczu? Dopełniaczuuu! Dzięki mordowi wyeliminujemy populacje kretynów unter i dopełnimy ich sercami imperium! I mianujemy kogoś, żeby znajdował kolejne ciekawe słowa, co ty na to? A ty pomożesz mi rządzić światem, w którym rasa wyższa zajmie nareszcie swoje miejsce i wszyscy będą szczęśliwi i dobrzy. I wspomożemy tym mordem selekcję naturalną, która na pewno też jest uber! I Kroenen w niebie będzie szczęśliwy, że tak dobrze się spisałam i doprowadziłam jego dzieło do końca! A z nieba jest blisko do księżyca, więc będzie miał dużo wykształconego sera. I kiedyś polecę go odwiedzić, ale latem, jak będzie ciepło, bo teraz jak próbowałam, to wysoooooko jest strasznie zimno i nie można latać.
Wdech...
- I cię ze sobą zabiorę i polecimy tam we trójkę. Amigo też może. I tam będzie jasno i co to jest latarka? I Kroenen się ucieszy na nasz widok i już tam zostaniemy i będę mieć gromadkę małych swiloków! Będą mieć jego oczy i moje skrzydła. I jego futerko. I będą wielkie, ogromne! Będą piękne i razem z nimi będę wracać na pana Ziemię na wakacje, by upewnić się, że unter ostatecznie wyginęli i wszystko jest piękne i wspaniałe!
Wdech...
- Jak chcesz, to będziesz mogła zamieszkać w Imperium i pod moją nieobecność być Fuhrerin, zajmować się wszystkim... I dla Amigo też znajdziemy jakieś miejsce, na pewno! Będzie wspaniale, czego szukasz, pomóc ci? I mordem, który jest niebieski, ocalimy świat, rzeziując unter! Mort nam pomoże, jak myślisz? Dobry z niego uber, ma na kłach krew bardzo wielu unter, nie wiem, czy nie więcej, niż zabiłam ich ja.
Wdech...
- A tak w ogóle, co sądzisz o związkach międzygatunkowych?
Zamachała ogonem, czekając na odpowiedź.
Była to dla niej bardzo ważna kwestia - wszak zamierzała założyć rodzinę z wilkiem. Zdanie przyjaciółki bez wątpienia się liczyło, smoczyca ciekawa była jej opinii.
W ostatecznym rozrachunku raczej by jej to nie powstrzymało, ale...
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Tak wiele pytań. Tak wiele słów. Tak wiele myślenia, do jakiego Shaeera zmuszała teraz Wheat poprzez swą paplaninę. Jeszcze trochę i Pszenicy z uszu zacznie lecieć gorąca para.
- Shaeero... - Podejście pierwsze. Nieudane, bo smoczyca szybko wznowiła monolog. Wheat posłała plecakowi bezradne spojrzenie, jednak on postanowił milczeć. A mógłby choć słowem wspomóc nieszczęsną właścicielkę, której w tak okrutny sposób odebrano prawo głosu! Cóż począć... Powróciła do słuchania koleżanki. Widząc, że znów ucichła, szybko rozdziawiła pysk. - Shaee- I znów porażka, znów ciąg dalszy monologu. Przechyliła głowę na bok, chwilkę trybiła, po czym zajęła się szukaniem drugiej wykałaczki - a niechże koleżanka sobie gada. Grzeb, grzeb. O, chyba coś... - Auć! - Cofnęła gwałtownie łapę, z której jednego z opuszków wystawał poszukiwany przedmiot. Powinna być co prawda szczęśliwa z racji odnalezienia go, jednak pysk jej wykrzywił grymas niezadowolenia. Cóż za paskudna wykałaczka, żeby tak atakować niczemu niewinne łapy...! Tak nie wolno! Zwłaszcza że to ostatnia łapa, jaka się Wheat ostała. Chwyciła agresora w zęby i ostrożnie wyciągnęła z pyska. Nie do krwi. Dobrze, że chociaż nie wbiła się do krwi. Jeszcze by się jaka gangrena wdała czy czort wie, jakie inne licho, takie teraz cuda, dziwy się w krainie pałętały. Trzymając przedmiot w zębach, coby i tym razem nie odleciał gdzieś w krzaki, obejrzała się na smoczycę. Borze szumiący, czy ona cały czas gadała? To było dla Wheat doprawdy zdumiewające - zawsze była pewna, że w gderaniu nie ma sobie równych. A tu proszę, taka omyłka!
- Shaeero... - zaczęła ostrożnie raz jeszcze, niepewnie, spodziewając się, że pewnie zaraz znów z gadziego pyska wypłynie potok kolejnych słów, jednak gdy odczekała chwilę i upewniła się, iż ten literacki krwotok zakrzepł w smoczej gardzieli, kontynuowała. - Związki międzygatunkowe? - Brawo, coś wychwyciła z tego monologu. - No cóż... Chyba nie mam nic przeciwko nim. - Wzruszyła ramionami, choć wszyscy wiemy, że to niezgodne z wilczą anatomią i tak naprawdę nie mogła tego zrobić. Jej temat związków nie dotyczył. Była wolna od takich trosk, zakochana jedynie w swoich rysunkach i seksownej bestii, która zadomowiła się w jej lusterku i wychodziła jej na spotkanie, ilekroć na nie spoglądała.
Zaraz... Shaeera mówiła chyba coś jeszcze. Chyba na pewno, tak po prawdzie, wszak wątpliwym było, by tak długa wypowiedź poświęcona byłą tylko jednemu zagadnieniu. O czym to ona... Zmarszczyła brwi, próbując szybcikiem przypomnieć sobie resztę. Cholercia, a mogła słuchać! Teraz kompletnie nie wiedziała, o co chodziło koleżance. Trzeba improwizować.
- We wszystkim się z tobą zgadzam, choć w tej drugiej kwestii uważam, że należałoby całą sprawę dobrze przemyśleć przed podjęciem konkretnych działań. Rozumiesz, przezorny zawsze ubezpieczony. Poza tym właściwie wszystko powinnaś przeanalizować jeszcze raz. Tak dla pewności - Uśmiechnęła się szeroko. Byle wyglądać przekonująco, byle wyglądać przekonująco. Odczekawszy kilka sekund z uśmiechem na pysku, zajęła się dłubaniem wykałaczką przy pilocie, próbując podważyć guzik.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Sha energicznie pokiwała łebkiem.
- Tak, pomyślmy!
Siadła, podparła łeb łapkami, po czym zaczęła myśleć.
I myśleć.
I myśleć.
I myyyyyyyśleeeeeeć.
Oczy jej się przy tym tak jakby przymykały...
Po piętnastu minutach myślenia zaczęła przysypiać.
A weny jakby ubyło. Wybacz.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Porwano mnie na święta. Racz wybaczyć.

Myślenie było ciężką sztuką. Wheat musiała się psychicznie przygotować na nadciągający okres wzmożonych rozmyślań. Wzięła głęboki wdech i przez chwilę skubała guzik w pełnym milczeniu, nie chcąc za dużo myśleć, by nie zużywać połaci mózgowia, które miało się jej przydać w bliżej nieokreślonej przyszłości. Nie dała jednak rady zbyt długo usiedzieć w tym stanie. Spojrzała kątem oka na Shaeerę. Wygadała się już? Tak nagle umilkła. Och, cóż to? Czyżby ona także przygotowywała się na mękę myślenia? Na to wyglądało. Czy powinna ją wytrącić z tego stanu? Właściwie czemu miałaby to robić? Ach, tyle pytań. Tyle niepotrzebnych pytań. Zada je Shaeerze. Wyciągnęła ku niej łapę i pacnęła ją w łeb.
- Shaeero? - Chciała się pierwej upewnić, że koleżanka zwyczajnie nie zasnęła. - To nie jest odpowiednie miejsce na kontemplacje i kumulowanie zapasów myślenia. A co, jeśli angry birdsy znów zaczną spadać nam na głowę? - Spadające, wybuchające gawrony = Angry birdsy. Proszę pogratulować userce skojarzeń. - To całkiem możliwe, nie sądzisz? Myśl, myśl! - Pacnęła smoczy czerep jeszcze kilkakroć, chcąc przywrócić jego właścicielkę do stanu używalności.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Shaeera otworzyła swe zielone ślepia, rozejrzawszy się wokół niezbyt przytomnie. Następnie przyskoczyła do Wheat i Amigo, okrywając ich w jednej chwili namiotem ze skrzydeł. Sama też się w owym namiocie schowała, oczywiście.
- Teraz nic nam nie zrobią, o! - stwierdziła.
Z tego, co userka pamięta, Wheat znalazła się już kiedyś w podobnej sytuacji. Tylko wtedy chowały się chyba przed Cthulhu, Thorem i chorymi i psychicznymi smokami, będącymi wszędzie, prawda? Kurczę, ile lat temu to było?
To były czasy... Młodsza wtedy byłam, mniej pryszczata, Shaeera nie zabijała co drugiego spotkanego wilka... Wszystko było prostsze. I klimat forum był inny, lepszy.
Tęsknisz za tymi czasami Pszenico?
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Dobrze pamiętam tamtą rozgrywkę, kochana. Jak Shaeera zgarnęła Wheat pod skrzydło i zakopała się w piachu. Ach, to było tak dawno.
- Genialne - stwierdziłą z uznaniem, spoglądając na prowizoryczną i biodegradowalną konstrukcję. Jakież wielofunkcyjne te skrzydła! Czy jej własne też takie były? Nigdy nie używała je do niczego innego niż latania i okazjonalnego wpadania na drzewa. Rozłożyła je delikatnie, ale uznawszy, że teraz wystawianie ich na pastwę potencjalnych wściekłych gawronów to zły pomysł, pospiesznie je złożyła. Potem sprawdzi ich funkcjonalność, teraz, skoro Shaeera poświęciła własne lotki, nie ma się czym fatygować.
- Hej, a ty nie boisz się ciemności? - palnęła zgoła niespodziewanie, z głupia frant jakby, gdy jej uwagę przykuły mroczne, zastygłe w bezruchu niebiosa. - No wiesz, bo teraz ciągle jest ciemno. To niepokojące. I nienormalne, nie? - Przekrzywiła łebek na bok. - Ja sobie myślę, że to ewidentnie ma coś wspólnego z tym wszechobecnym chaosem. Anomalie pogodowe czy coś. Koniec świata się zbliża. - Chyba czas załatwić sobie taką wielką tekturową tablicę z napisem "ratujcie wasze dusze, ending iz komin", co to ludzie czasem sobie na ramiona zarzucają.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Jak mogła dojrzeć niebo, skoro osłaniały ją skrzydła? Szczelna, pierzasta kopuła nie przepuszczała światła, wody, powietrza ani angry birdsów.
Sha pokręciła łebkiem w odpowiedzi na pytanie.
- Uber niczego się nie boją! - oznajmiła, wypinając dumnie pierś.
Gest ten nie był chyba zbyt mądry, bo wypięta pierś smoczycy zajęła sporo miejsca pod ochronną kopułą, skazując Wheat na kulenie się w kącie, względnie bycie zgniataną między dumnie wypiętą klatką piersiową smoczycy, a ścianą piór, pojedynczo miękkich, ale w wielu pokrywających skrzydło warstwach równie sztywne, jak ściana.
Na duszę userki już za późno, sprzedana. Shaeera zaś pewna była, że jej dusza będzie wielka i bardzo uber, nie czuła potrzeby ratowania czegokolwiek.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Wheat ma laser w oczach i widzi przez ściany. Może też zaglądać ludziom pod ubrania na odległość. Ale ciii, ty nic nie wiesz.
- Strach to ciekawa rzecz. Pomaga. No wiesz, kiedy spada na ciebie wielki meteoryt, strasz zmusza cię do ucieczki z wrzaskiem. Inaczej stałabyś, patrzyła się na nadlatujący kamyk i bum! Po tobie. Tak to działa - odparła, zaskoczona nieco opinią koleżanki. - Choć mam nadzieję, że, wiesz, całe to zaćmienie - i - nie - wiem - co - jeszcze szybko się skończy i nie zaczną spadać żadne meteoryty. - Chyba że takie serowe.
O matulu. Wheat nie była gruba, ale i do szczupłości nieco jej brakowało, zaniepokoiła ją nieco z tego względu duma, która dosłownie rozpierała Shaeerę. Między smokiem a plecakiem. Niezbyt dobra lokalizacja na ten moment.
- Shaeero, por favor, zrób ociupinę miejsca. Nie przepadam za ciemnymi, małymi pomieszczeniami - sapnęła, próbując znaleźć większy skrawek wolnej przestrzeni.

((Zadam jeszcze parę pytań i wywiadzik będzie gotowy. Wypowiedz się ładnie! C:))
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Fajna umiejętność, userce by się przydała. Do patrzenia przez ściany, nie przez ubrania, borze broń! XD
Shaeera posłusznie wypuściła powietrze, robiąc miejsce dla przyjaciółki.
- A jak nadleci meteoryt, to otworzę paszczę i go zjem. Sama mówiłaś, że są z sera! I to z wykształconego! Zatrzymam oczywiście trochę dla ciebie. Nie boję się sera.
Spojrzała na wózek z zainteresowaniem.
- A ty się boisz sera Amigo?
Smoczyca pojęcia nie miała o istnieniu innych rodzajów meteorytów, niż serowe. Nieświadomość jest czasem błogosławieństwem, prawda?
- Mam nadzieję, że łatwo się usuwa ser z piór. Uber muszą być zawsze czyści i wspaniali, wywoływać jednocześnie zachwyt i strach u unter!
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Przez ubrania też, tak ukradkiem, kątem oka, coby nikt nie zauważył. :^)
Ach, zatem nie padnie tu martwa na atak klaustrofobii. Zacnie. Co prawda Wheat nie miała klaustrofobii, była za to praktykującym hipohondrykiem i nic nie było wstanie odwieść jej od idei, iż małe, ciemne pomieszczenia to dla niej palpitacja i zgon.
- No tak, tak mówiłam - przyznała, kiwając głową. - Ale są też inne meteoryty. na przykład takie z kamienia. Z sera są tylko te księżycowe. A na przykład z marsa spadają takie ogniste> A może to były te od słońca... - zmarszczyła brewki i na moment wpadła w głębokie zamyślenie. Shaeero, ta nieświadomość istotnie byłaby błogosławieństwem, ale tylko do momentu, gdyby prawdziwy meteoryt spadł ci na łeb, a ty, może jeszcze żywa, z roztrzaskaną czaszką, próbowałabyś bo, nie daj borze, zjeść.
Spojrzała na plecak i pogładziła do troskliwie.
- Nie powinien się brudzić serem, trudno się z niego spiera cokolwiek. Ser na pewno nie stanowiłby wyjątku. No wiesz, nie mam innego, więc muszę o niego dbać. Co to by było, gdybym łaziła po lecie z plecakiem uwalanym serem, masłem i może nawet dżemem? - Coś w tym było, nieprawdaż?
Spojrzała na swoje skrzydła, potem na te należące do koleżanki.
- Ze skrzydeł jeszcze nie miałam okazji zmywać sera ani niczego seropodobnego. Ale podejrzewam, że nie warto sprawdzać, jak trudne to zadanie, póki nie zajdzie taka konieczność.
Parsknęła, gdy jakiś niecny pyłek wpadł jej do nosa.
- Strasznie straszna ta ciemność wszędzie. Mam nadzieję, że to się szybko skończy. Naprawdę... Nie przeszkadza ci to? Nie wiadomo kiedy iść spać, kiedy nie iść spać, kiedy zjeść śniadanie, a kiedy kolację, a toż to zabójstwo dla wagi idealnej.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Sha pokiwała łebkiem ze zrozumieniem.
- Ktoś mógłby go zjeść! Dżem jest przepyszny, zwłaszcza w naleśnikach z dżemem i bitą śmietaną! Ale masło jest niedobre. Za bardzo maślane. Więc może lepiej się schowajcie podczas serowego deszczu, co?
Na wypowiedź o ciemności jednak jej łepek zakołysał się przecząco.
- Ja już jestem idealna, bo jestem uber! Ciemność nic mi nie zrobi. Z chwilą śmierci ostatniego unter słońce wróci. To oni je schowali. Są źli i dlatego trzeba ich wyeliminować. Chodź, ruszajmy, mordujmy, a wszystko się naprawi, zobaczysz!
Uśmiechnęła się wesoło do przyjaciółki, zachwycona wizją krwawej rzezi unter.
Sponsored content