Cukrowa Polana

Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Nie zrozumiał, w tej krainie żyją coraz dziwniejsze osobniki. Najwidoczniej decyzja o zostaniu samotnym szamanem jest jak najbardziej prawidłowa. Wiele nerwów się oszczędzi, zmartwień no i oczywiście nerwów. Wstał więc, z humorem nie zmienionym jej postawą i powoli opuścił te terytoria, czas kontynuować swoją podróż.

ZT.
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Natuś przydreptał tu na obiad. Był wszak szczeniakiem, polować nie potrafił. Nie mówiąc już o tym, że mięsa nie lubił raczej, uważał je za... Za mało słodkie, o!
Za to uwielbiał słodycze i drinki. Tu drinka nie dostanie... Ale słodyczy na pewno mu nie zabraknie.
Może krótki opis, hmm? A więc Nataniel, czarno - niebieski szczeniak ze spadającą na oczy grzywką przybył tutaj raźnym krokiem. Jego ogonek uniesiony był ku górze i wykonywał entuzjastyczne machnięcia. Nad wilczkiem szybowały dwie niebieskie papużki, wokół głowy zaś orbitował jasnoniebieski płomyczek. Szczeniak w pyszczku trzymał mocno wysłużony już notes i długopis, które to umożliwiały mu kontakt ze światem. Rozglądał się wesoło, lecz ostrożnie. Póki co był sam, więc się nie bał.
Dotarłszy, położył notes i długopis na ziemi, po czym usiadł. Zabrał się do pałaszowania słodyczy.
Wiele można o nim powiedzieć, ale na pewno nie to, by sobie sam nie radził. Był może bez opieki, niezdolny się porozumieć z innymi, ale z całą pewnością nie był zaniedbany. Lekko wypukły brzuszek i lśniące futerko świadczyły o tym, że miał się dobrze i cukierkowo - drinkowa dieta mu służyła.
Wypadałoby też coś o wieku powiedzieć... Więc powiem, że pomału kończył się jego okres dzieciństwa. Jeszcze parę miesięcy i wejdzie w jakże przykry czas dojrzewania.
Chociaż czemu przykry? Wilkom nie wyskakują pryszcze.
W każdym razie był już dużym szczeniakiem. Ząbki miał w większości stałe, tylko jedna szczerba z przodu świeciła jeszcze. Wilczek poświstywał przez nią radośnie.
Jeszcze trochę i zacznie gwałtownie rosnąć, interesować się płcią przeciwną... Innymi słowy, będzie ciekawie.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
W stronach tych pojawił się Winter, wraz ze światełkiem, które rozświetlało mu drogę. Szedł skocznym krokiem, co było nietypowe dla takiego lenia patentowanego. No, ale humor miał dobry, mimo zaćmienia słońca, które powoli zaczynało go irytować. Czemu jednak przybył w to miejsce, choć nie przepadał za słodyczami? Po prostu sobie podróżował w losowym kierunku, nie zważając na to, że mógł się zgubić. Szybko zauważył, że pod łapami ma coś miękkiego, co okazało się być watą cukrową, ale w tej samej chwili zajęło go coś innego.
- Nataniel? - zapytał, podchodząc do wilczka. Tak, to on! Zimówka uśmiechnął się szeroko i pogodnie.
- Witaj braciszku, pamiętasz mnie? - powiedział, przyglądając się szczeniakowi.
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Nataniel obejrzał się, słysząc swoje imię. Wypowiedziane na wpół zapomnianym głosem, dodajmy. Oblicza wilka nie kojarzył wcale.
Maniery jednak miał, więc nie rzucił się natychmiast do ucieczki. Opuścił jeno ogonek i uszka, uginając lekko łapy.
Chciał odpowiedzieć, zapytać, skąd go wilk zna, ale głos, jak zwykle z resztą, uwiązł mu w gardle. Strach uniemożliwił otwarcie pyszczka.
Do akcji wkroczył jednak Dale, jedna z papug. Wylądował przed nieznajomym.
- Dzień Dobrrry! - zaskrzeczał.
Dopiero to wyrwało Nataniela z odrętwienia. Szybkim gestem łapy wezwał do siebie obie papugi. Zaczął głaskać Chip'a po niebieskim łebku. Wpatrywał się przy tym w Zewnątrz kołujące nad łbem przybysza.
Nieumtel miał takie...?
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter rzucił okiem na papugę, która się odezwała, po czym jego wzrok wrócił na wilczka. Basior usiadł, widząc, że młody niezbyt go pamięta. Chociaż... ostatnim razem też nic nie mówił, tylko rysował.
- To ja, Win... - w tej samej chwili wilk sobie przypomniał, że Nat go znał pod innym imieniem, a przynajmniej inaczej go nazywał. - To ja, Nieumtel.
Tak, chyba tak go młody nazywał.
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Nieumtel? Tak, Natuś pamiętał. Ledwo, ledwo, ale coś tam mu dzwoniło. Nieśmiało uniósł jedno ucho. Następnie sięgnął po notes.
Ostatnimi czasy nauczył się pisać, to wiele ułatwiało. Gdzie i jak się nauczył, niech pozostanie tajemnicą. Grunt, że umiał, prawda?
Odnalazł jakąś w miarę czystą kartkę. Kliknął długopisem, po czym znieruchomiał. Co powinien napisać?
Nie miał pojęcia.
Chociaż...
"Zmieniłeś się." nabazgrał szybko, po czym popchnął notes w stronę Nieumtel'a.
Owinął się swym długim, puszystym ogonkiem, czekając na odpowiedź.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter uśmiechnął się na "słowa" Nataniela.
- No, już jestem dorosły. - odparł łagodnie. Wolałby wciąż pozostać młodym, albo chociaż dojrzewającym, ale cóż. Nie był wiecznym dzieciakiem, a w sumie byłaby to całkiem ciekawa opcja. No chyba, że nagle zachciałoby mu się dorosnąć. Poza tym, Summer... wciąż miał nadzieję, że ją odnajdzie.
- Ty również trochę się zmieniłeś. - powiedział, stwierdziwszy, że Nataniel z całą pewnością się większy niż poprzednio. A może to wina słabego oświetlenia?
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Nataniel pokiwał łebkiem. Nieumtel miał rację, obaj urośli.
Wilczek chciał urosnąć, być duży i zostać panem Artystą. I chciał, żeby wszyscy go lubili. I jeszcze chciał... Chciał, żeby mamusia tu była. Dianusia mamusia Natusia, jak to słodko brzmi!
Szczeniak sięgnął po notatnik ponownie, po czym pod poprzednią wiadomością nabazgrał szybko kolejną.
"A kiedy ja będę dorosły?"
Pytanie to opatrzył znakiem zapytania na pół strony co najmniej. Bo i czemu nie? To było ważne pytanie.
Przesunął notatnik w stronę Nieumtel'a.
Czekał na odpowiedź.
- Dzień dobrrry! - zaskrzeczał Dale.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter spojrzał na papugę.
- Dzień dobry. - odpowiedział jej szybko, po czym spojrzał na to, co było napisane w notatniku - pytanie Nataniela. Zastanowił się krótką chwilę, baaardzo krótką.
- Dorośniesz, kiedy będziesz na to gotowy. - odpowiedział basior, obdarzając młodego pogodnym, odrobinę tajemniczym uśmiechem.
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Papuga była wyraźnie zachwycona.
- Dzień dobrrry! Rrra! Dzień dobrry! Dobrrry dzień!
Natuś skrzywił się lekko. Dale będzie tak nadawał cały dzień...
Słysząc słowa Nieumtela skinął krótko łbem. Jak będzie gotowy.
"Czyli kiedy?"
Po krótkim namyśle dopisał jeszcze dla porządku:
"Ten krzykacz nazywa się Dale"
Przesunął notes w stronę Nieumtela. Zaczynał czuć się nieco swobodniej, choć na wykrztuszenie choćby słówka nie było i nie będzie szans. Mutyzm selektywny... Biedny Natuś.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
"Nieumtel" kiwnął głową, uśmiechając się do przybranego brata.
- Psychicznie - nie wiem. Fizycznie, jeśli masz rok, to za trzy lata. Tak myślę. Nie znam się na tym za bardzo. - Owym faktem Winter był odrobinę zasmucony. Jeśli to, co powiedział, to prawda, to on nie był jeszcze psychicznie dorosły. Albo po prostu nie czuł się dorosły. A może to jedno i to samo? Może byłoby lepiej, gdyby Summer tu była...? Nie, ona chyba już nie wróci. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Teraz był tu Nataniel, i nawet jeśli nic nie mówił, to przynajmniej tak mogli porozmawiać, jak dotąd. Na pysk basiora wrócił pogodny uśmiech.
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Szczeniak pokiwał łebkiem na znak, że rozumie.
Dorośnie za trzy lata. Nie miał pojęcia, ile trwają trzy lata... Cóż. Jak dorośnie to się dowie. Trzy to niedużo... Prawda?
- Dzień Dobrrry! - zaskrzeczał Dale.
Natuś z namysłem sięgnął po notes.
"Nieumtel, gdzie byłeś?"
Był ciekaw, jakie to przygody spotkały brata. I czy o nich opowie.
Podsunąwszy wiadomość Nieumtelowi położył się na brzuszku, jedząc coś smacznego. Czekał na historię. Szczeniaki w końcu uwielbiają opowieści, prawda?
Więc postaraj się, Nieumtelu. Ma być co najmniej jeden smok, trzy brzydkie słowa, jeden trup i jedno Całkowicie Normalne Drzewo. I coś słodkiego. I morał, oczywiście. Każda dobra bajka zawiera morał.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Musiał opowiedzieć, gdzie był. A może, zamiast tego, można opowiedzieć mu bajkę? To byłaby całkiem ciekawa opcja. Będziemy wzorować się na pomysłach podsuniętych przez userkę Natusia. No więc... Winter uśmiechnął się pogodnie, jeśli tego wcześniej nie zrobił.
- Och, a więc tak... - basior odchrząknął, czując odrobinę flegmy w gardle. - Byłem daleeeko stąd. Naprawdę długo błądziłem, nie mogąc się odnaleźć w ciemnym, gęstym lesie. Było tam trochę strasznie, ale droga powrotna sama się nie odnajdzie. Tak więc, zmuszony byłem iść cały czas po ścieżce, bo gęste drzewa chwilami sprawiały wrażenie labiryntu; bardzo łatwo trafić w miejsce, z którego ciężko zawrócić. Nie wiem, ile tak szedłem, ale zdawało mi się, że wieczność, uwierz mi! Szczególnie, że pod górę, od tego łapy szybko zaczynają boleć. No, ale w pewnym momencie monotonność otoczenia przerwały krzewy, pod którymi było ciasne przejście. Przecisnąłem się, lecz szybko okazało się, że tam nic nie było. Spadałeś kiedyś z dużej wysokości? Straszne uczucie, naprawdę. Brrr! Tak samo, jak widok przybliżającej się ziemi, a i tak całkiem odległej. Już myślałem, że umrę! I wtedy spadłem na coś miękkiego. Początkowo myślałem, że to chmura, bo było białe i puchate, ale później okazało się, że to ma skrzydła, i głowę, i nawet łapy, oraz łuski. To był najprawdziwszy smok! I to nie jeden, bo dookoła leciały najróżniejsze smoki! Wspaniały widok, serio. No więc, pozwoliłem sobie na odpoczynek, i nim zauważyłem, zasnąłem, a gdy się obudziłem, leżałem na ziemi, pod drzewem. Nie miało liści i wyglądało tak, jakby miało twarz. Pod nim leżał trup, a dookoła spały smoki. Wtedy podniósł się trup i spojrzał na mnie. Powiedział coś w stylu: "wara od mojego Całkowicie Normalnego Drzewa, jest mi potrzebne". Nie zamierzałem zostać w pobliżu gościa, który śmierdział zginilizną, więc uciekłem czym prędzej. Szybko się jednak okazało, że miejsce, w którym się znalazłem, było czymś na kształt wyspy, i to niezbyt dużej. Postanowiłem ją zwiedzić. Zdziwił mnie widok takich samych drzew, pod którymi leżały po jednym trupie, czasem dwa. W końcu trafiłem do drzewa, które było całe otoczone trupami! Woń idąca od nich sprawiała, że jedzenie podchodziło do gardła i szukało szybkiego wyjścia na zewnątrz. Zwłoki te jednak były wyjątkowe, ponieważ nie poruszały się, ani nie mówiły. Postanowiłem jednak chwilę posiedzieć i poobserwować. Niedługo później smoki się obudziły i stanęły pod drzewami i zionęły ogniem, paląc drzewa, po czym zjadły trupy! Tylko tam, gdzie było ich najwięcej, nie ruszyły. Postanowiłem jednak nie zostawać na wyspie, tylko wspiąć się na któregoś smoka i uciec. Niestety, smoki odleciały szybciej, niż ja się do któregokolwiek z nich zbliżyłem. Jedyne co mi przyszło na myśl w tamtej chwili to: "Cholera, trzeba było trzymać się bliżej nich". No cóż, czasu się nie cofnie. Ale w tej samej chwili usłyszałem, jakby w drzewie otoczonym trupami coś pękło, po czym wyleciał z niego smok. Urósł w mgnieniu oka do olbrzymich rozmiarów! I wtedy zapytał się mnie, czy nie chcę gdzieś polecieć - przezwał mnie przy tym od idioty, no cóż, ale nie wypomina się takich rzeczy dobroczyńcy - więc poprosiłem, by zabrał mnie z tej wyspy. I tak oto uniósł mnie on wyyysoookooo! Aż ponad chmury! Zauważyłem przy okazji, że lecieliśmy w stronę jakiegoś wielkiego, kolorowego kółka. Gdy dolecieliśmy, okazało się, że to... cukierek! Tam on mnie zostawił. Powiedział coś jeszcze, ale nie usłyszałem, bo byłem zbyt zajęty próbą odłamania kawałka od słodycza. No cóż, szybko zrezygnowałem, liżac go po prostu, bo był naprawdę słodki. Po jakimś czasie zdecydowałem, że czas ruszać dalej, więc tak zrobiłem. I znów przede mną długa podróż. Tym razem starałem się omijać las z daleka, i w końcu natrafiłem na znajome tereny. Choć nie, inaczej to ujmę; te, do których trafiłem, błądząc. Była tam jaskinia, która powtarzała brzydkie słowa, typu: "niech to licho, cholera, ty dupku". Zupełnie tak, jakby ktoś je ciągle powtarzał, i kierował do kogoś(w tej chwili userka Winta ma deja vu)! Postanowiłem, że pójdę odwrotnie niż wcześniej. Jakimś cudem zapamiętałem drogę powrotną, i w końcu dotarłem tutaj! Wiesz, płynie z tego jedna nauka: nigdy nie błądź, bo mimo, że czasem się kończy to dobrze, to nieraz może się stać coś złego... jak temu czemuś z jaskini. On też jęczał coś o błądzeniu.
Nieumtel opowiadał na żywioł, energicznie, bo trzeba było wymyślić coś na szybko. Chwilami zatrzymywał się w opowieści, coby myśli zebrać, minę jednak przybierał taką, jakby próbował sobie jakiś element przypomnieć, opowiadając go z udaną niepewnością. No cóż, nie wydawało się być aż tak zmyślone...
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Natuś słuchał z zachwytem. Mniej więcej w połowie opowieści przewrócił się do góry brzuchem, oglądając Nieumtela do góry nogami.
Nawet papugi zamilkły, zasłuchane.
I słuchał, słuchał, słuchał. I bardzo mu się podobała ta bajka.
Gdy Nieumtel skończył, wilczek sięgnął po notes.
"Nikt nie lubił jaskini, bo mówiła brzydkie słowa?" - chciał się upewnić.
Userka zaś szybciutko skopiowała bajusię dla Natusia do notatnika i zapisała, na pamiątkę.
"Znajdziesz mi Całkowicie Normalne Drzewo? Też chcę smoka!" - dopisał jeszcze szybciutko.
Smoki są fajne i ładne i mięciutkie. Może mówią brzydkie słowa, ale na pewno można ich tego oduczyć. A wtedy wszyscy będą lubić smoka i Natusia też!
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter pokręcił przecząco na pierwsze pytanie Nataniela.
- Nie lubili jej z tego powodu chyba tylko ci, którzy wiedzieli, co lub kto się w niej znajduje. Reszta albo ją ignorowała, albo omijała z daleka ze strachu o swoje uszy. Ja osobiście ją po prostu zignorowałem.
Basior znów zawiesił wzrok na Natusiu, gdyż przez chwilę spojrzał gdzieś w dal.
- Czy znajdę Całkowicie Normalne Drzewo, tego nie wiem. Jeśli chodzi o smoki, to dość ciężko je znaleźć, ale życzę ci, byś kiedyś znalazł jakiegoś. - rzucił pogodnie. - Ja, niestety, nie mogę ci niczego obiecać, braciszku. Ale postaram się odnaleźć Całkowicie Normalne Drzewo, i cię do niego zaprowadzę!
O tym drzewie Nieumtel powiedział tak na serio, postara się odnaleźć coś takiego. Skoro smoki są, to i te drzewa również muszą gdzieś być, nie?!
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Natuś pokiwał łebkiem ze zrozumieniem.
Dostanie Całkowicie Normalne Drzewo, z którego wyjdzie smok!
Ach, przypominają się userce czasy Shaeerowatej młodości - drzewa pytaniowe, wykształcony ser i pan Ziemia, pozbawiony przez żółte ludziki jednego z jąder. Trochę szkoda, że Sha dorosła. No cóż... Każdego kiedyś to czeka. Nawet Natuś zaczyna pomału wyrastać ze szczenięctwa, jeszcze trochę i będzie z niego nastolatek. Właściwie, to od grudnia być Dojrzewającym powinien, ale... No, szkoda trochę.
Wilczek uśmiechnął się do braciszka.
"Fajny jesteś, Nieumtel." - stwierdził.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Oj, trzeba będzie znaleźć szybko jakiegoś smoka... i drzewo. Wtedy się ze smokiem uzgodni, żeby wyleciał z tego drzewa, albo żeby twierdził, że wyleciał z drzewa... ale będzie ciężko, bo Winter nigdy dobrze nie kojarzył smoków. Jeden prawie go zabił, ale Zimówkowy zadek uratował Sebastian, który go przygarnął. Szkoda, że dawno nie widział go...
- Cieszę się. Ty też jesteś fajny. - odparł radośnie, merdając przyjacielsko ogonem. - A, właśnie. Nataniel, widziałeś ostatnio tatę? Albo mamę?
Był ciekaw, czemu tak dawno nie natrafił na żadno z nich... gdzieś się zmyli chyba. Oby powrócili, możliwie najszybciej. Tęsknił za nimi. Taki duży dzieciak się z niego zrobił, nieprawdaż?
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Natuś pokręcił łebkiem.
"Nie widziałem nikogo poza tobą. Ale nie martw się, mam nową mamę. Mogę się nią z tobą podzielić. Jest bardzo fajna i kochana."
Przesunął notes w stronę Nieumtel'a, by mógł on odczytać te słowa.
O kogo chodzi? O Dianusię oczywiście. Dianusia mamusia Natusia. Słodko to brzmi, czyż nie?
Wilczek uśmiechnął się lekko. Nie martwiła go strata pierwszej mamy, ledwie ją pamiętał. Nie rozumiał więc smutku brata... Ale chciał go pocieszyć.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea przybyła tu pieszo. Mimo posiadania skrzydeł, nie używała ich. Z resztą, po tak długim zaniedbywaniu, nie była już nawet w stanie. "Chore" się skrzydło zwisało bezwładnie na temblaku, chronione przed wszystkim troskliwie, mimo, że szwy dawno zostały usunięte i rany się zagoiły. Drugie, "zdrowe", ciągnęło się po ziemi. Nieużywany organ zanika, prawda? Mięśnie skrzydła były wręcz szczątkowe. Obu skrzydeł. Tego pozornie zdrowego skrzydła Leośka nie mogła podnieść zbyt wysoko, a przy składaniu go musiała sobie pomagać łapami. Bardzo się zaniedbała... Cóż.
Po odejściu Arthas'a nic już nie było takie samo. Został z niej tylko cień jej dawnej osoby, sama skóra i kości, siwe, pozbawione połysku, potargane futerko, brudne od ziemi lotki "zdrowego" skrzydła. Psychicznie zaczęła się już zbierać co prawda, ale pewnych szkód czas nie naprawi. Poprawa znaczyła tyle tylko, że przynajmniej myśleć zaczęła normalnie, zaprzestała zażywania leków uspokajających. Już nie płakała. Choć nigdy nie pogodziła się z jego odejściem.
Teraz po prostu trwała. Żyła. Szła przed siebie. W jej oczach brakowało co prawda dawnego ognia, była krucha i słabego zdrowia, jednak... Radziła sobie jakoś. Pracowała w Lecznicy. Nic więcej na ten moment nie miało dla niej znaczenia.
Vivien
Młode

Vivien


Female Liczba postów : 36

     
Co ja tutaj przygnało? Głód? Tak to było to. Była bardzo głodna. Dawno nic nie jadła, ostatnio udało jej się upolować jakąś chorą raczej myszkę, bo jednak ten mały gryzoń nie stawiał jej większego oporu. Sama była w nie lepszym stanie od wadery, która już tutaj przebywała. Jej jasne futerko zdobiły plamy krwi na grzbiecie i w okolicy prawego boku. Cóż... Vivien naraziła się orłowi, kiedy chciała podwędzić mu trochę padliny z królika. Niestety drapieżny ptak ja zaatakował i tak skończyło się podkradanie jedzenia drapieżnikom. No bo... co to takie małe chude i zabiedzone szczenie dla potężnego ptaka.
Vivien przyniosła tutaj swoje chude ciałko, w celu znalezienia czegoś do jedzenia i możliwości przespania się. Tak wędrowała aż padła w wysokiej trawie. Ta łąka była jakaś dziwna tak.. inna niż wszystkie, ale w tej krainie nic nigdy nie było takie samo. Tak poruszała się dość cicho gdy... doleciał do niej zapach jakieś wadery rozejrzała się ale... nic nie dostrzegła poza poruszającymi się łapami i ciągnącym się czymś obok nich. Vivien nigdy nie widziała wilka ze skrzydłami. Przez chwilę podążała za waderą, starając się być cicho by ta jej nie zauważyła, co tak naprawdę wcale jej nie wychodziło. Viv odbiła się łapkami i skoczyła na jej tylną łapkę.
- Oj...-zapiszczała tak żałośnie bo ją cały grzbiet i bok zabolał z tego wysiłku była w złym stanie.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Leośka anemicznie powolnym ruchem obróciła łepek. Przyjrzała się zakrwawionemu szczeniakowi.
- Hej. Wszystko w porządku?
Głupie pytanie. A czy mała wyglądała, jakby z nią było wszystko dobrze?
Lea od zawsze kochała szczeniaki. Wszystkie, bez wyjątku. Jej własne dzieci dawno odeszły... Cóż, była samotna, smutna i załamana. Jeszcze żyła, ale z takim stanem zdrowia psychicznego i fizycznego nie potrwa to długo.
Schyliła się, z bliska przyglądając się małej.
- Jestem Lea. - przedstawiła się. Bo wypada, bo i czemu nie?
Krótki post, krótki. Bo na pisanie esejów potrzebne jest dużo wolnego czasu. W nocy może będzie jakiś esej...?
Vivien
Młode

Vivien


Female Liczba postów : 36

     
Vivien tak wylądowała pyszczkiem na trawie i się nie ruszała nie wiedząc czy obca wadera jej przypadkiem nie skrzywdzi ale... nie zapowiadało się na to.
- Jestem głodna... i boli mnie... -Powiedziała mała z takim aż smutkiem. Była naprawdę malutka i jeszcze w tym wieku powinna być przy matce! Krew na jej futerku wyglądała na świeżą co nie wróżyło niczego dobrego.
- Jestem Vivien.... .vivi.... -przestawiła się skoro wadera uraczyła ją swoim imieniem. Mała odetchnęła głęboko i jeszcze tak sie na boku położyła bo tak było jej wygodniej i mniej bolało.
- A co ty tam masz? -Zapytała się po chwili gdy trochę się w sobie zebrała i łapka wskazała na skrzydła wadery bo nigdy nie widziała takiej osobistości!
A co do postów taka długość była idealna, krótka i zadowalająca chociaż na długie posty w odpowiedniej chwili przyjdzie czas.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea przyjrzała się ranie. A potem całej drobnej postaci Vivien.
- To są skrzydła. I nie, nie latam.
Biedna mała. Wilczycy serce się krajało na widok tak zabiedzonego i poturbowanego szczeniaka.
- Mam propozycję. Mieszkam niedaleko. Masz ochotę wybrać się ze starą ciotką Leą na coś ciepłego do jedzenia? Jestem lekarzem, tam mogę też obejrzeć twój grzbiet.
Miała nadzieję, że mała zaufa nieznajomej i pozwoli sobie pomóc. W domu Lei znalazłby się z pewnością kubek mleka, a także szwy i leki. Ciepłe miejsce do spania również się znajdzie.
Przecież nie mogła Vivien tak zostawić! To byłoby niewilcze.
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
Jak dotąd widziała w swoim żywocie tylko jeden las, aczkolwiek to wystarczyło do wydania osądu, że lasów nie lubi. Za mało w nich miejsca, by rozpościerać skrzydła, wzlatywać i zlatywać, słowem - by być wolnym, bo jak można być wolnym, kiedy jest się przywiązanym do ziemi czy nawet do nieba, bez możliwości zanurkowania w trawę? Tak rozmyślała przez chwilę, zniżając lot, by wreszcie jako istota niemęczona takimi właśnie ograniczeniami stanąć na ziemi, zwijając skrzydła. Coraz mocniejsze! Przy tym, jak często latała i jak prawidłowo zdążyło to już wpłynąć na rozwój jej mięśni, nierealne stało się wspomnienie początków jej kariery jako lotnika, gdy mogła przemierzyć zaledwie kilka metrów, a i tak drobny wysiłek kosztował ją wiele. Z początku była słabiutkim pisklakiem, na szczęście picie soku życia wpływało na jej zdrowie dodatnio i tamten stan rzeczy stawał się cieniem, niewyraźnym spojrzeniem.
Zaśmiała się radośnie, co po części przypominało radosne ćwierkanie, stanąwszy na wszystkich czterech łapkach. Jeszcze więcej radości znalazło dom w jej miejscu, gdy uświadomiła sobie, iż nie ma bladego pojęcia gdzie jest, a więc także nic nie wie o miejscu, dzięki czemu zapewne znajdzie tu dużo ciekawostek.
Bez zwłoki rozpoczęła poszukiwania, w pierwszej kolejności macając przednią kończyną podłoże, oceniając pod kątem konsystencji. Kleiło się do spodu łapki, ciągnęło za nią, zostało na pazurkach, gdy wbiła je w pastelowego koloru masę, a nadto pachniało dość ładnie.
Za to z niezadowoleniem odkryła, że owo coś niespecjalnie kwapiło się, by zniknąć z powierzchni jej łapki i musiała dopiero wytrzeć to o piórka.
- Hmmm? – mruknęła pytająco, poważnie zastanawiając się nad sprawą. Bezskutecznie. Cóż za licho?! Podążyła dalej, cisnąc się krzaki o podobnym zapachu, równie lepkie, z których to wówczas, poruszonych jej ciałem, posypały się niezidentyfikowane dla Anaeli małe obiekty, światłym umysłom znane jako żelki. Odważyła się zgarnąć czerwonawą formę, a nawet – w chwili brawurowej odwagi – wetknęła ją do pyszczka i skonsumowała. Nie wyjaśniło to absolutnie niczego, raczej wprawiło młódkę w jeszcze większe zdumienie.
Kakazu
Dojrzewający

Kakazu


Male Liczba postów : 11

     
Kakazu wybrał się na próbny lot po lesie. No... Może niekoniecznie można to było nazwać lotem, raczej szybowaniem od drzewa do drzewa. Rosły tutaj gęsto nie dając mu pola do powietrznych popisów więc czepiał się to jednego to drugiego pnia, odbijał się, a potem szybował dalej do kolejnej przeszkody i tak ciągle, aż jego oczom nie ukazało się wyjątkowo niezwykłe zjawisko.
Polanę porastała, bez lepszego określenia uznał, że trawa, o wyglądzie zaróżowionej porankiem chmury. Gdzie nie spojrzeć pięły się w górę różnobarwne krzewy rodzące nieokreślone owoce, obce gryfowi. Jak do tej pory było to najbardziej niesamowite miejsce, które miał okazję zobaczyć w tej krainie. Wylądował chłonąc słodki zapach i dopiero wtedy zauważył swoje towarzystwo. Przekrzywił głowę bacznie przyglądając się gryfce - bez wątpienia młodszej od niego, ale niestety, niewiele mniejszej. Ten nieszczęsny wzrost...
- Cześć - powiedział przyjaźnie uśmiechając się do pisklęcia. Nie dość, że samotność powoli go nudziła to jeszcze od dawna nie widział innego osobnika swojego gatunku, więc miał dodatkowy powód do radości.
- Wiesz może co to za miejsce? - spytał. Oczywiście zachowanie młodej mówiło wyraźnie, że nie ma pojęcia, ale i tak spytał.
Sponsored content