"Piwna Nuta"

Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Okej, okej. Alastair miał spory zastój, bo dopiero niedawno zamknął semestr, zaś dzisiaj powrócił z kilkudniowego wypadu w góry. W sumie nie tyle Alastair ile wstrętna, znikająca wiecznie, nieodpowiedzialna userka, której trzyma się dzisiaj zabójczo 'zabawny' nastrój, a jej poczucie humoru sczerniało niemalże w oczach, podobnie jak jej narzeczony wyjeżdżający z kopalni węgla kamiennego. Tak więc dłuższe wstępy na bok. Uznajmy więc, iż biały, skrzydlaty wilczek wyturlał się z zaplecza Nuty, uśmiechając łagodnie ku klientom. Och, jakże dawno nikt nie odwiedzał przybytku!
Uwagi osobnika, któremu właśnie zsunął się kaptur, umknęły uwadze wilczkowi, który najwidoczniej nie odzyskał jeszcze pełnego zdrowia i formy po ostatnim pobieraniu krwi. Leszcz z niego, zaiste!
- Witam, witam! W czym mogę służyć? - zapytał radośnie, bo przecież do osobników pogodnych należał od zawsze. Jego spojrzenie przemknęło od samca do samicy, zaś krańce pyska uniosły się znacznie w serdecznym i - chociaż troszkę, na pewno! - uroczym uśmiechu. Toć próg lokalu jego przekroczyła właśnie piękność nie z tej ziemi (albo to zwyczajna słabość do postaci na avie?). Nie chcąc jednakże wyjść za natarczywego, narwanego buca powrócił wzrokiem na basiora, jakby wyczekując nań spoglądając.
Billy
Dorosły

Billy


Male Liczba postów : 32

     
Wolno, i z wymalowaną na pysku niechęcią, spojrzał na Alastaira. No tak, przecież tę Krainę wypełniają po brzegi optymistyczne wilczki, które nie mają najmniejszego pojęcia o czymś takim jak zło. Świat jest dla nich różowy, wspaniały i idealny. Tak to widzą, bo nigdy nie stracili tak wiele. Odchrząknął cicho i uśmiechnął się cynicznie.
Kufel lanego piwa. Tylko pełny, bracie. — wychrypiał wręcz, nie tracąc wzgardliwego uśmieszku. Może pobawi się w zgrzędliwego krytyka i wystawi im niziuteńką ocenę, chociaż alkohol byłby najlepszym jakie w życiu pił... Ale kogo obchodzi jego opinia. Przestał już rozmyślać.
Wrócił wzrokiem do złotowłosej. Może i ona coś zamówi?
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Cóż, cóż. Chyba można na razie pominąć Nadire? Nie ma dziewczyny, więc przez ten czas, kiedy złoży zamówienie, Alastair może realizować poprzednie. Kłóciło się to z jego sposobem bycia, bo w końcu to damom pierwszym usłużyć należy, jednakże - jakby nie patrzeć - miał już kogo obsłużyć, jak bardzo zboczenie czy zbereźnie by to nie miało zabrzmieć.
Należy przyznać, że chociaż Alastair poznać po sobie tego nie dał, mimika wilka i ton jego wypowiedzi nieco go ruszyły. Dobra mina do złej gry; na szczęście zniweczył swoją paranoję w zarodku i nie pozwolił jej się rozwijać dalej, inaczej znów musiałby schować się pod bilardowym stołem w walce o własne życie. Może i uchodził za wilczka pogodnego, niemniej jednak i on sporo w życiu utracił. Jako dorosły facet nigdy nie przyzna się, jak bardzo przez te wszystkie lata brakowało mu matki i siostry oraz nie wspomni ni słowem, jak bardzo tęskni za ojcem. Nikt już nie słyszał o Samuelu, nikt nie pamiętał Jael'a, nikt nawet nie wiedział, kim jest Samuerian. Pozostał jedynie na kartach historii jako jeden z sumienniejszych władców oraz - oczywiście! - we wspomnieniach białego wilczka, który nigdy nie marzył o niczym równie mocno jak o tym, by być takim, jak tatusiek.
Szybko uzupełnił kufel, dbając o tym, aby przypadkiem zbyt dużej jego przestrzeni nie zajęła piana. Pianą się nieprzyjemnie odbija. Piana łaskocze w nos. Piana to zło, nawet w przypadku lanego piwa, zwykle podawanego z porządną domieszką wody - ale nie w Nucie! Tutaj niczego nie święcimy, bo nie mamy sumienia, ha.
- Proszę bardzo, należą się dwie kości - powiedział pogodnie, podając nieświęcone piwo o przyjemnej barwie w czystym, dużym kuflu. Spojrzał na Nadire, posyłając doń szarmancki uśmiech.
- A dla Pana towarzyszki co podać? - zagaił, święcie przekonany o tym, iż ta dwójka jest tutaj razem. W końcu nim przyszedł, umknęło mu sporo rozmowy - która wyraźnie mogła świadczyć o tym, w jak wielkim jest błędzie.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Marano rozpromieniona wtargnęła do budynku. Rozejrzała się. Wnętrze było przyjemne dla wzroku; takie ciepłe. Powoli przemierzała kolejne metry sali. Spostrzegła, że gdzieś tam jest przejście do kolejnego pomieszczenia. Mortimer dobrze wybrał, bo dostrzegła sprzęt do karaoke! Z szerokim uśmiechem usiadła przy wolnym stoliku i zaczekała aż dołączy do niej Morti.
Ciekawe, co ciekawego tutaj serwują... — zachichotała, podekscytowana. Jeszcze nigdy nie była w tym miejscu. W ogóle nie odwiedziła żadnego lokalu w Krainie!
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Dotarł chwilę po niej, bo i szedł przecież tuż obok.
Rozejrzał się. Miejsce wydawało mu się... znajome. A może nie? Trudno mu było określić. Przez chwilę odniósł wrażenie, że ma deja vu. I tyle. Zaraz jednak ulotne uczucie uleciało.
Przysiadł się do Marano.
- Sądząc po nazwie? Piwo. - odparł.
Uśmiechnął się do niej lekko.
Następnie szybkim spojrzeniem omiótł pyski wszystkich obecnych. Może i miał kamuflaż, przebranie idealne. Może i nie spodziewali się go tutaj. Ale chciałby, oj chciałby wiedzieć, którzy są Onymi.
Ale dziś mieli wolne. On też. Wszyscy siedzą nad swoimi stolikami i dobrze się bawią. Oni, cywile, Morti...
Jest mniej więcej bezpiecznie. Póki się nie ujawni.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Uśmiechnął się szeroko, dostrzegając kolejną powabną damę. Niestety, znów podryw będzie musiał poczekać - była z mężczyzną. Alastair nie zwykł wnikać w relacje pomiędzy gośćmi, jednak wolał nie pchać się pomiędzy potencjalną parę. Będzie zatem miły, w granicach wychowania oraz kultury. Odchrząknął cicho, machnąwszy entuzjastycznie ogonem. Samiec chwycił w łapy menu - niekoniecznie eleganckie czy w żadnym razie niekojarzące się z wykwintnym lokalem, w końcu Nuta wciąż jest pubem - i podając je następnie w łapki Marano. Opuścił w tym celu ladę.
Los chciał, iż w momencie gdybania odnośnie serwowanych napojów był zbyt daleko, by usłyszeć. Znaczy... Wilk słuch miał dobry, jednak nie zamierzał podsłuchiwać parki. Nie wypada. Był kelnerem - nie szpiegiem!
- Witam w "Piwnej Nucie". Proszę, oto karta - rzucił z szerokim uśmiechem. Jedna, bo bida. W końcu nie była to restauracja. Karta była tylko dlatego, że Alastair ręczne naniósł starannie wykrojone litery na kawałek papieru, by następnie oprawić to w kawałek kory. Czuł zwyczajnie, iż jedna karta nie zaszkodzi. Tak, tak. Uspokoił sumienie.
Aariel - gołąb Alka - pokręcił łebkiem, przyglądając się klientom. Poznał? Nie wiadomo. Alastair dał się zwieść kamuflażowi, bo w końcu z Karmelkiem przesadnie blisko nigdy nie był. Widział go raz - zdaje się, iż to wszystko.
Wrócił za ladę i przetarł (po raz tysięczny...) kilka kufli. Bardziej błyszczeć to się już chyba nie mogą...
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wilczyca uśmiechnęła się szeroko i przejęła menu od kelnera. Otworzyła na pierwszej stronie i zaczęła przeglądać spis dostępnych produktów. Z racji, iż na zewnątrz nie było zbyt ciepło postanowiła darować sobie zimne napoje. Alkohol to nie jej bajka, więc także odpadały wszelkie wódki nie-wódki. O, coś ciepłego będzie w sam raz. Gorąca czekolada, uwielbiała ją! No, już wiedziała, co zamówi. Trzy kości to nie majątek...
Trzymaj, teraz ty coś wybierz. — rzuciła do znajomego i podsunęła mu menu. Wciąż się uśmiechała.
Zdmuchnęła grzywkę, która nasunęła jej się na oczy i chwilowo przysłoniła widok. Irytowało ją to, nawet bardzo... Ale nic na to nie poradzi. Cóż, chciała długie włosy to teraz ma...
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wilk przyjrzał się uważnie kelnerowi, a potem karcie.
- Witaj. - przywitał się. Bo wypadało.
Przydałoby się coś ciepłego... W końcu kąpiel nie była specjalnie miła. Wiatr i zimno również nie pomogły. Koniecznie coś ciepłego. Ciepła czekolada i ciepły posiłek.
- Na co masz ochotę? - zapytał - Ja stawiam.
Sobie weźmie zapiekankę i gorącą czekoladę. Potem, jak się rozgrzeją, może jakiegoś drinka... Bo i czemu nie? Albo chipsy.
Morti zerknął na wilczycę. Uśmiechnął się, obserwując jej walkę z grzywką. Sam też miewał takie problemy... Cóż. Grzywka dobrze ukrywa tożsamość. Dobra grzywka nie jest zła.
Następnie swymi granatowymi ślepiami ponownie przeszukał lokal. Ani śladu wrogich działań... Na razie wszystko jest w porządku.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Ojej, cóż za dżentelmen! Marano wreszcie zmusiła swoją grzywkę do posłuszeństwa. Spojrzała na samca z lekkim zdziwieniem, jednak nadal pozostawała uśmiechnięta.
Cóż, skoro tak... Ja wezmę tylko gorącą czekoladę na mleku. — rzuciła milusińskim głosem.
Teraz jej wzrok uciekł gdzieś... no gdzieś. Zaczęła rozglądać się ukradkiem po lokalu. Gości nie było zbyt wielu, ale to nie problem. I tak miała już swojego towarzysza. Siedziała w milczeniu. Łapki położyła na stoliku i zaczęła im się przyglądać. Zastanawiała się nad wszystkim. Przypomniało jej się, że Mortimer nadal nie powiedział jej, z jakiego jest stada. Rozbawiła ją myśl, że w każdej chwili może się okazać, iż powoli zaprzyjaźnia się z wrogiem, ale to raczej było niemożliwe... Chyba nie należał do Watahy Wiatru? Nie, nie. Skreśliła tę możliwość natychmiast.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Morti odpowiedział jej uśmiechem.
- Dwie gorące czekolady na mleku i zapiekanka. - zamówił.
Położył na stole piętnaście kości. Licząc na piechotę wychodziło mu cztery kości napiwku. I dobrze. Nie za dużo, ale dość, by było symbolicznie.
Bo napiwek być musi. Tych, którzy dają napiwek się traktuje lepiej. A on w najbliższym czasie planował często się tu pojawiać. Miejsca publiczne zapewniają anonimowość. Nikt mu się specjalnie nie przygląda, ale widzą go wszyscy. Im częściej go widują, tym bardziej przyzwyczajają się do myśli, że jest Mortimerem. Tylko przez trzy pierwsze spotkania z danym osobnikiem istnieje możliwość wykrycia. Potem mózg idzie na łatwiznę i przestaje dostrzegać podobieństwa, jeśli wcześniej nie pojawiły się jakieś wątpliwości co do tożsamości.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
A ja tak ładnie z odpisem na Karmelka czekałam - teraz sama wypadłam z obiegu. Dobra, powoli więc.
Na szczęście rozmowa nie wymagała ingerencji Alka. Uznajmy więc, że ten grzecznie czekał na ustalenie zamówienia. Kiedy zatem te wypowiedzianym zostało, pospiesznie podliczył, jednocześnie odstawiając kolejny z wypolerowanych już po raz setny kufli na miejsce.
- To będzie jedenaście kostek - powiedział wesoło, kątem oka dostrzegając napiwek. Jak na wartość zamówienia, był on doprawdy solenny. Ponad 1/3 należności, o ile userka po nieprzespanej niemalże nocy potrafi jeszcze poprawnie liczyć oraz rozumować. Uśmiechnął się w podzięce, kostki wrzuciwszy do kasy. W zasadzie od razu zgarnął je do kieszeni. Nie będzie opłacać nieobecnego pracownika, nieprawdaż? Skinął głową.
- Za kilka chwil podam. Na razie proszę się poczęstować bułeczkami czosnkowymi, w ramach gratisu - powiedział pogodnie, podając Marano oraz Karmelowi talerzyk z czterema połówkami zapieczonych bułek o przyjemnie chrupiących skórkach oraz delikatnej, acz wyczuwalnej bez większego kłopotu, nucie masła czosnkowego.

Sam Alastair zniknął na chwilę na zapleczu, gdzie na kuchence ustawił garnuszek z mlekiem, zaś do piekarnika wsunął sporych rozmiarów zapiekankę. Póki nie trzeba płacić za asortyment - można szaleć gratisami. Userka po dziś dzień miło wspomina restaurację w Szklarskiej Porębie, gdzie do każdego obiadu dostawała kieliszek przepysznej, idealnie rozgrzewającej orzechówki. Dnia pewnego otrzymała nawet dwa, jednak drugi dopić musiał już narzeczony. Albo wspaniale się prezentująca bagietką, którą dorzucono nam wczoraj przy zamówieniu pizzy. Aż szkoda, że nie dojedliśmy ani pizzy, ani nawet nie skosztowaliśmy zapiekanej bagietki...
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Na początku warto wspomnieć, że userka wręcz KOCHA bagietki z masłem czosnkowym i potrafiłaby jeść je przez całe życie. One i tylko one, nic więcej! Ale tu nie chodzi o nią, tylko o Marcię! Marano jest jej odwzorowaniem, więc też je polubi, a co!
Wilczyca oblizała się łakomie i skosztowała pieczywa. Od razu jej posmakowało. Zaczęła chrupać idealnie wypieczone bagietki. Zjadła swoje dwie połówki ze smakiem i szerokim uśmiechem. Szok, dali coś w gratisie! Niedługo to i nawet za oddychanie trza będzie płacić, a tu proszę... miła odmiana. Teraz czekała niecierpliwie na swoje zamówienie. Miała wielką ochotę na jakiś ciepły napój, a gorąca czekolada... oh, tak ją uwielbia! Tak kochała ten smak! Pamiętała go jeszcze z czasów dzieciństwa. Rodzice też potrafili ją przygotowywać. Do jej nosa doleciał zapach z kuchni; zapach czekolady i zapiekanki. Gdy się zmieszały, pachniały nieziemsko.

Ty też czujesz ten wspaniały zapach? — rzuciła z rozmarzeniem do Mortimera, przymykając na chwilę oczy i wciągając do nozdrzy chciwie więcej woni, która tak pieściła jej zmysły [bez skojarzeń XD].
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Skojarzenia? O tej porze? Ni, userka zrobiła się po prostu przeraźliwie głodna.
Widząc, jak jej smakuje Morti uśmiechnął się.
- Jak chcesz, możesz zjeść moje. - zaproponował.
Też kochał pieczywo czosnkowe. Bo i kto nie kocha? Ale zaraz dostanie zapiekankę, a Marano nie wzięła nic do jedzenia. Też na pewno jest głodna. Niech więc zje chociaż to. Coś ciepłego do brzuszka nigdy nie zaszkodzi.
Gdy zapytała, uśmiechnął się, kiwnął łbem.
Również powęszył przez chwilę. Mniam...
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Po chwili ser na zapiekance zdawał się idealnie stopić: wystarczająco, aby przyjemne się ciągnąć, nie na tyle zaś mocno, by ściekać czy przeciwnie, stwardnieć nieprzyjemnie (zbyt wiele gatunków sera, by Alek wiedział, co stałoby się akurat z tym jednym, konkretnym, spoczywającym na zapiekance). Pieczarki, szynka, jakieś tam dodatki - wszystko to na przyjemnie zapieczonej bułce. Zapiekanka wylądowała na białym talerzu. W międzyczasie powstały też czekolady, a wszystko to znalazło się po momencie na ladzie.
- Życzę smacznego - rzucił Ali z uśmiechem, stawiając na blacie ketchup, musztardę i sos do amerykańskich hamburgerów. W końcu to tylko bar, więc nie potrzeba miliona wielkich butli z innymi sosami holenderskimi, prawda? Oczywiście na blacie stały serwetki i plastikowe sztućce, tuż obok słomek do napojów. Dla każdego coś dobrego, jak mawiają.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Kiedy Morti zaproponował, by Maro zjadła też jego pieczywko - szybko pokiwała głową przecząco. Nie mogła się tak napychać, bo w ten sposób szybko przytyje, a akurat teraźniejsza figura bardzo jej odpowiadała. Kiedy Alastair przyniósł zamówienie, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Piękne dzięki! — rzuciła radośnie do kelnera.
Łapkami przysunęła kubek z gorącą czekoladą bliżej siebie, ogrzewając je przy tym. Wciągnęła do nosa zapach, który ulatywał od napoju. Oblizała się łakomie. Póki co czekała, bo jeśli pociągnie łyka w danej chwili to z pewnością poparzy sobie jęzor i wnętrze pyszczka. Po kilku minutach, kiedy para już nieco się zmniejszyła, napiła się trochę. Smak był wręcz niebiański!
Wspaniała... — rzekła półgłosem. Spojrzała na Mortimera. — Słyszałeś coś o tym podejrzanym i przerażającym stworzeniu, które pojawiło się w Krainie? Widziałam to coś na własne oczy, na jednej z polan. Te puste ślepia, te macki... Brr... — wzdrygnęła się na samo wspomnienie tamtego widoku. — Spotkałam wtedy Sunset. Wpadła na mnie, i to dosłownie. — zachichotała.
Przypomniało jej się, jak to rozmawiała z miedzianą w krzakach, podczas gdy inne wilki walczyły z Cośkiem. To jest życie, nie?
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zasalutował pogodnie na słowa wilczycy, uśmiechając przy tym uroczo. Na szczęście nie należał to najpaskudniejszych istot, które zaiste po Krainie krążyły, więc aby tyle przemawiało na jego korzyść. Userka znika na dwa dni, także prosi grzecznie o pokonanie pokusy kompletnego zdemolowania lokalu podczas jej nieobecności. Alek zaś powrócił do... dokładnie, do polerowania kufli. Aż dziw, iż jeszcze w żadnym nie wytarł dziury.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Morti więc sam dokończył czosnkowe pieczywo. Smakowało mu bardzo. Potem zabrał się za zapiekankę.
Gdy usłyszał jej słowa, milczał przez chwilę. Nieładnie przecież odzywać się z pełnym pyszczkiem, prawda?
Przełknąwszy skinął łbem.
- Słyszałem o tym od kogoś. - potwierdził - Ale wolałbym nie spotkać. Podobno był w to zamieszany jakiś demon...
Wzdrygnął się. Następnie wziął gryza zapiekanki i popił czekoladą.
- Czy świat zawsze tak wyglądał?
Dziś ma wolne. Dziś nie jest ścigany. A Marano nie była jedną z Nich. Można jej chyba zaufać...? Najwyżej weźmie go za filozofa z takimi pytaniami. Zagrożenie było znikome.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Przypatrzyła mu się i pociągnęła łyk gorącej czekolady. Wzięło go na filozofię?
Szczerze? Nie wiem. Świat to jedna wielka zagadka, nigdy nie uda nam się poznać go całkowicie. To co o nim wiemy nie jest nawet jedną ósmą... Wiesz co? Starsi gadają, że świat był kiedyś lepszy... że dzisiejsze stworzenia go zepsuły i wciąż niszczą, ale mnie wydaje się, iż przez ten cały czas wyglądał tak samo. Żadnemu młodziakowi nie udałoby się zniszczyć całego świata. Nawet grupie liczącej sobie z tysiąc wilków. Nikomu, powtarzam. Nikomu. Mówią tak tylko dlatego, bo wciąż liżą rany po tym, że nie wykorzystali swojego życia na spełnienie marzeń. — rzuciła tekstem prosto z serca. Nie myślała nad odpowiedzią ani chwili, potok słów sam z niej wypłynął.
Skoro Morti filozofuje to i czemu ona by też nie miała? Jak szaleć to szaleć!
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiechnął się do niej ponownie. Szczerzył się bez przerwy właściwie. Ale robił to szczerze i z sympatią, więc można mu chyba odpuścić.
Więc wzięła go za filozofa. I dobrze, przynajmniej zagrożenia uniknął. Nie był pewien, czy może i czy chce jej zaufać. Poza tym ściany mają uszy...
Za każdym razem, gdy userka to słyszy, przypomina jej się makieta stojąca w klasie od plastyki. Makieta stała i stała, co raczej jest dla makiet nietypowe. Przedstawiała właśnie ścianę, z której wystawały uszy. Duże, małe, spiczaste, odstające, z włosami... Dużo uszu. I pod tym podpis "ściany mają uszy"... Pomysł i wykonanie ciekawe. Zapada w pamięć w każdym razie.
Morti więc wolał uniknąć wywoływania podejrzeń zarówno u Marano, jak i u owych uszu. Jeszcze nie teraz. Może w przyszłości.
Na razie zagryzał czekoladę zapiekanką, starając się jak najmniej przy tym kruszyć.
- Trzeba więc spełniać marzenia, żeby nie mieć, czego żałować. - podsumował jej wypowiedź. - Carpe Diem.
Wziął ze dwa łyki czekolady, po czym zajrzał do pustego kubka. Znacie to uczucie, kiedy nagle się okazuje, że kubek, który przed sekundą był pełny, jest pusty?
Zjadł ostatni kęs zapiekanki, po czym usiadł nieco wygodniej.
- Ciekawe, co się stało z tamtym kotem. - mruknął w zamyśleniu.
Koteł śledził go od dawna, prawdopodobnie jeszcze przed zamachem. Ale Karmel się na nim wreszcie poznał... Teraz już jest bezpieczny. Kot go nie odnajdzie. Oni również. Trzeba po prostu przeczekać. A potem odnajdzie swoją rodzinę i przeszłość. A jeśli żadnej rodziny i przyszłości nie będzie, to stworzy nową! Carpe Diem.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wysłuchała go uprzejmie. Zamyśliła się po usłyszeniu jego słów. Mądrze prawił, chłopina. Gdy usłyszała słowa "Carpe Diem", automatycznie uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Przysłowie, które towarzyszyło jej od dawna. Uwielbiała je, czasami podnosiło ją na duchu.
Carpe Diem, chwytaj dzień. — skomentowała... lub raczej dopowiedziała.
Zdziwiła się, gdy Mortimer wspomniał o jakimś kocie. Co to za zwierzak? Jego? Czyżby się zgubił? Marano nie nazywałaby się Marano, gdyby natychmiast nie zaoferowała pomocy w odszukaniu pupila.
Zgubiłeś swojego zwierzaka? Mogę pomóc ci go znaleźć, to nie problem! — rzuciła wesołym tonem.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Dialog się toczy, a ja zauważyłam go dopiero teraz - mimo, iż siedzę tutaj cały dzień. I wczoraj też zaglądałam. Uroczo. No, nic. Migrena, o. Wszystko będę zwalać na nią, bo jestem kobietą i tak mi wygodniej.
W każdym razie...
Czyszczący z zaangażowaniem naczynia Alastair dostrzegł kres czekolady Karmela, toteż odstawił kufel, by za moment pojawić się nieopodal parki i zgarnąć filiżankę po gorącym napoju. Teraz może coś myć na legalu, bez obawy, iż wyjdzie na przesadnie pedantycznego osobnika. Uśmiechnął się łagodnie do klientów, coby za moment spojrzeć na Betę Wiatru.
- Podać coś jeszcze? - zagaił łagodnie, stopniowo pozbywając się z kufy przyjaznego grymasu, coby wyjść na profesjonalistę. W końcu we wszystko, co czynił, zbyt wiele serca oraz uczuć wkładał. Najwyższa pora coś zmienić. Czas dorosnąć.
Jakże często sobie to powtarzał? Trudno ocenić. Jedno było pewne - nazbyt często...
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Morti nieco za szybko pokręcił łbem, odpowiedział.
- Nie trzeba. Nie był mój. [Głos Karmelowaty]
Zakaszlał, chcąc zwalić zmianę głosu na chrypę. Następnie spojrzał na kelnera.
- Nie, dziękuję na razie. [Głos Mortimera]
Może potem... W końcu, jak rzecze matka userki "sałatki są zdrowe. Składają się z roślin. Kakao to roślina. Czekolada jest najlepszą sałatką", czy jakośtak. Ciąg myślowy podobny w każdym razie.
Wilk oblizał się, usuwając resztki czekoladowych "wąsów" z pyska, po czym uśmiechnął się do Marano.
- Podoba ci się tutaj? [Morti]
Było to pierwsze, co przyszło mu do głowy. Grunt, że podtrzymywało konwersację.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Cóż, chyba nie ma co czekać na odpis Marano. Znaczy... czekać można, niemniej jednak 'wmontuję się' nieco w kolejkę w nadziei, iż nikt nie będzie za to posyłać morderczych spojrzeń w kierunku monitora. Alastair skinął więc jasnym łbem w stronę Karmela, otworzywszy przy okazji biały pyszczek, by się odezwać:
- Oczywiście. W razie czego proszę mówić, będę... no za ladą, jak zwykle - powiedział wesoło, by za moment wykonać gest podobny do żołnierskiego salutu, co z racji na wilczą anatomię z całą pewnością wyglądało komicznie, koślawo czy jakkolwiek niedoskonale. Bardzo. Naprawdę. On jednak się tym nie przejął. Bardziej martwiło go to, iż jego jedyna barmanka przepadła. W zasadzie... Nawet nie o samą pomoc chodziło, bowiem darzył ją sympatią przekraczającą próg "pracownik - pracodawca". Trudno.
Z niemym westchnięciem (czy czymś, co westchnięcie miało przypominać) powrócił do polerowania naczyń.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
//Wybaczta, miałam problemy. ;w;//

Ona również skończyła właśnie pić swoją czekoladę. Widziała wyraźnie dno. Napój rozgrzał ją i dodał energii. Zdziwiła się, gdy przez moment Mortimer zabrzmiał jakoś inaczej; jego głos zmienił się na chwilę, by zaraz powrócić do normalnego stanu. Może jej się przesłyszało? A może jest chory i boli go gardło? W sumie to nieważne...

Owszem, podoba. Ciepła atmosfera, miła obsługa... — kątem oka zerknęła na Alastaira, który znów polerował kufle. On naprawdę w końcu wytrze w nich dziurę! Jak nie teraz to potem. — Ciekawe miejsce. Już na pierwszy rzut oka wydaje się być... fajne — nie wiedziała, jak nazwać wygląd lokalu, stąd "fajne". Niby nie ma takiego słowa w naszym języku, ale mówi się trudno. — A tobie? — spytała. Nie tylko z grzeczności, ale i z ciekawości o jego opinię.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wybaczam, ja mam je teraz.

Karmelomortimer skinął łbem.
- Mi również się tu podoba. Przytulnie... I bardzo czysto.
Przy ostatnich słowach wskazał łbem barmana. Osobiście był zdania, że ścierka wytrze się do zera zanim w kuflu powstanie dziura.
Rozejrzał się.
- I mają tu karaoke. - dodał, jakby to było najlepszym wyznacznikiem jakości lokalu.
Wydawało mu się, że kiedyś lubił muzykę. Jak inaczej wytłumaczyć tamten incydent z robotem Onego? Musiał lubić muzykę.
W całym poście posługiwał się głosem Mortimera.
Sponsored content