Wypaczony zakątek lasu

Another
Kościotrup

Another


Liczba postów : 15

     
Basior był lekko zdezorientowany, czuł się dziwnie, gdy poruszający się cień zaczął go okrążać. Dźwignął się na tylne łapy i wycofał krok w tył. Nie był pewny, czy to Demon, ale przybysz był do nich podobny - Jesteś Demonem? - Zapytał ochryple. Nienawidził tych diabelskich istot. Czuł strach, ale nie pozwolił go ujawnić, ani też nie chciał się wycofywać. Czekał na odpowiedź. Nie wiadomo, czy był tym, za kogo go uważał. 
Sam zaczął zataczać krąg wokół Lucifera, trzymając się metr od niego - Nic takiego. Trafiłem tu przypadkowo - Odparł krótko. W pewnej chwili zatrzymał się przed nim i ponownie usiadł. Mimo niepokoju postanowił z nim porozmawiać - Jak Cię zwą? - Spytał, tym razem bardziej spolegliwie i ze stanowczym tonem. Wpatrywał się swoim błyszczącym i turkusowym wzrokiem, prosto w krwiste oczy wilka. Pyska nie mógł ujrzeć, bowiem kaptur przysłaniał większość oblicza.
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Basior zaśmiał się szyderczo. - Ja? Niby Demonem? - Zarechotał ponownie.- Jestem raczej pół-demonem. - Lucifero spojrzał ślepiami na nieznajomego, a jego płaszcz spłonął czarnym ogniem. Tym samym ukazując oblicze wilka. - Zwę się Lucifero. - I zbliżył się do Szkieleta.- A ty? 
- Rzekł obojętnie, po czym usiadł na zadku. 


brak weny
Another
Kościotrup

Another


Liczba postów : 15

     
Na w pół powiada. An wzdrygnął się na jego słowa, lecz nadal nie pozwalając umknąć negatywnemu uczuciu na zewnątrz. Co prawda tłumienie w sobie emocji jest nie zdrowe, ale on potrafił nad tym zapanować. Nie było aż tak źle, by nie mógł zapanować nad strachem. Raczej to już nie można było nazwać bojaźnią. Nie jest demonem, czyli tez nie wrogiem, aczkolwiek wolał trzymać dystans. Nie znali się, więc będzie uważny. 
Kościak delikatnie wzniósł swoją czachę w górę, dzięki czemu wydawał się jeszcze bardziej pewny siebie - W porządku. Ja jestem Another - Odparł głucho, nadal nie spuszczając wzroku z wilka. Gdy ten ukazał swoją tajemniczą postać, tłumioną przez czarny płaszcz, jego grymas ułożył się coś na kształt szerokiego uśmiechu, po czym zarechotał krótko. Wpatrywał się w niego uważnie, aż w końcu zdołał przypomnieć sobie kim jest nieznajomy. Ponownie cofnął się o krok, przybierając obojętność na pysku - Może to być śmieszne ale wydajesz mi się znajomy - Rzekł, po czym usiadł spokojnie, pozostawiając resztę dopowiedzeń Luciferowi.
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Basior uśmiechnął się szyderczo pokazując kły, a z środka wydobyło się coś w rodzaju czarnego dymu.
- Znajomy? - Zapytał Another'a, oczywiście robił to na złość, chciał jeszcze sprawdzić nerwy młodzika. - W sumie takiej gęby jak moja nie da się zapomnieć. - Zarechotał i po chwili zbliżył się kilka kroków po czym usiadł na przeciwko basiora. Z łap Lucifera unosił się czarny dym.
- Pamiętam jednego wilka, który został zaatakowany przez demony i pozostawiony obdarty z skóry. 
- Po krótkiej chwili dodał. - Ten wilk żyje tylko i wyłącznie dzięki mojej prośby do Demonów, które postanowiły przywrócić go do życia. - Oczy Lucka zalśniły czerwonym blaskiem. - Ten wilk na lewym boku ma ledwo widoczny znak, pozostawiony przez mnie. - Wydawało się jakby mówił to Lucifero, ale przez niego przemawiały Demony, które wtedy zaatakowały Another'a.
Another
Kościotrup

Another


Liczba postów : 15

     
Przez uszy An dotarły znane głosy nieprzyjacieli poprzez Lucifera. Dziwił się, że ma z nimi taki kontakt. A może to ich szpieg, pomocnik? A jak to w ogóle nie one? Takie przelotne myśli nasuwały się basiorowi. Lecz nie będzie teraz tego kminił. W każdym razie nie miał o niczym pojęcia i był to dla niego drugi argument, by uważać na dopiero poznanego wilka. Teraz strach zamienił się w podejrzliwość. Nie chciał też wypaść na jakiegoś tchórza. Im silniejszy lęk tym większa satysfakcja ze strony wroga. Będzie po prostu musiał mieć oczy szeroko otwarte.
Spuścił lekko głowę w dół w zastanowieniu nad słowami Lucifera, po czym ponownie ją uniósł lustrując badawczym wzrokiem towarzysza - Tak...znajomy - Odrzekł miękko i dorzucił - Wilka powiadasz. A wiesz może kim był, gdzie się teraz znajduje? - Dopytywał się i czekał na odpowiedzi. Czyli, to była taka gra słów. Domyślał się, że to chodzi o niego, lecz przecież niekoniecznie jest jedynym takim zagubionym, martwym wilkiem.
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Wilk zaśmiał się lekko, po czym uśmiechnął się pokazując kły. - Wiem. - Odparł stanowczo. - Może domyślasz się o kogo chodzi?  - Spytał tajemniczo i oblizał kły. Dodatkowo do głowy Lucka dobiegały chichotania demonów. - Jeżeli masz jakieś wątpliwości, przyjrzyj się swojemu lewemu boku. - Wilk mówił z sporą tajemniczością.
Dokoła łap Lucifera unosił się czarny dym. Z kufy basiora znikł uśmiech, a pojawiła się obojętność. 
- Możesz nie wierzyć, ale ja mam w zwyczaju, że mówię prawdę. - Syknął do Another i wstał ponownie okrążając wilka. - Raczej moi przyjaciele się nie mylą. - Na jego kufie znów pojawił się szyderczy uśmieszek. - Chyba wiesz o kogo chodzi? - Spytał, chodź znał odpowiedz. Po prostu dziwne przyzwyczajenie Lucka, chciał po prostu podtrzymać atmosferę.
Another
Kościotrup

Another


Liczba postów : 15

     
Basior zaczął irytować się krążeniem wokół niego przez Lucifera. W pewien sposób go to rozpraszało. Wilk leniwie przekręcił głowę, zerknął na wskazane miejsce, po czym ponownie wrócił do pozycji. Wcześniej tego nie widział, a może jednak owszem, ale postanowił to zignorować - Nie mam takiej pewności, że mówisz zawsze prawdę - rzucił arogancko. Wstał i stanął do niego bokiem. Ruszył powolnym krokiem i zaczął go otaczać łukiem, mając głowę skierowaną ku niemu. Nie musiał wyszczerzać kłów, co w tej chwili by uczynił, a jego kąciki żuchwy zatoczyły się w szeroki i szarmancki uśmieszek - Oczywiście, że wiem - Odparł tajemniczym tonem. Ostro zamachał ogonem i przystanął. Jego kości chrzęstnęły. Podszedł do wilka metr przed nim - Nie przypadkowo na pewno mnie ożywiłeś. Miałeś na mnie jakieś plany, czy jakiś cel? - Ponownie dopytywał się z ciekawością, siadając na swój kościsty zadek.
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Basior mlasnął z zadowolenia, może jednak uda mu się plan, który knuje. - Miałem plany, które zepsuły mi demony, które dały warunek dotyczący twojego ożywienia. - Basior uśmiechnął się szyderczo do An. na Lucku nie robiło to większego wrażenia, że wilk go okrążał. Nie odczuwał takiego czegoś jak strach, nauczyło go to środowisko, w którym się wychował.
Another
Kościotrup

Another


Liczba postów : 15

     
An przeszywał podejrzliwym okiem towarzysza. Po chwili tłamszenia się w te i we wte, podszedł ciekawy do wilka - Lecz jednak mimo, że Ci je pokiereszowały postanowiłeś mnie ożywić. A jakiż jest to warunek? - Zapytał na koniec. Prawie mu już się to wszystko pomieszało, ale analizował po kolei każdą wypowiedź. Lucifer nie mówił o wszystkim na raz. Odpowiadał na zasypujące go pytania ze strony Anothera. Gdyby ta sprawa nie dotyczyłaby jego, pewnie nie interesowałaby ta rozmowa, która do niczego by nie doprowadziła. W pewnym momencie z niewiadomych przyczyn, na kręgosłupie An zaczęły pojawiać się zielone płomienie. Zaczynały się na karku, aż w końcu zabłysnęły w całości, przykrywając na koniec kościsty ogon do samego czubka. Nie czuł tego. Dopiero, gdy przekręcił długi odrost w stronę łap, prawie je owijając, zorientował się, iż ma je na sobie. Spojrzał na nie chwilowo i zaraz wrócił do sedna.  

b.w
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Lucifero spojrzał na płomienie, uśmiechnął się do niego szyderczo. - Warunek jest taki, że miałem cie odnaleźć i wprowadzić cie w jeden temat. Nauczyć wszystkiego i pomóc ci się zemścić za utratę rodziny. - Oblizał kły i  zbliżył się do wilka i spojrzał na An. Powiedziały mu to wszystko demony, jego przyjaciele. Lucifero usiadł obok An, a łapy jego były oplecione czarnym dymem. 



b.w


Z.T
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Las, miejsce ponure i spowite mrokiem w obecnej sytuacji, dla zielonookiego samca, było miejscem idealnym. Kolor jego łusek niemal idealnie zlewał się z wszechobecną ciemnością, a jedynym widocznym elementem jego smoczej osoby były jadowicie zielone ślepia i jasne kropki o takim samym kolorze, które pokrywały pióra na jego pierzastej kryzie. Ten widok pewnie mógł namieszać w głowię nie jednemu niczego nieświadomemu wilkowi, bądź nawet przerazić, nie przejmował się tym jednak. Otoczony przez bezlistne drzewa pokryte śniegiem i suche krzaki rozkoszował się ciszą i tym co cieszyło go najbardziej, niemal absolutnym brakiem wiatru. Zanim wiatr dotarł tak głęboko w las, zwalniał na tyle by być niemal nieodczuwalnym, dzięki czemu nie drażnił jego ciała i nie wzbudzał nieprzyjemnego dreszczu.
Musiał jednak przyznać że nawet w nim te miejsce wzbudzało lekki niepokój, mrok który był tu obecny sprawiał że jego świadomość cały czas krążyła wokół uczucia bycia obserwowanym.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Uczucie bycia obserwowanym, które to prześladowało w tym miejscu moka, nie brało się zapewne znikąd - w każdym razie od chwili, gdy Wheat przekroczyła próg tego teatru, kierowana intuicją - czy też jej brakiem, oraz userską odgórną wolą. Nie przewidziała spotkania z kimkolwiek w tak intrygującym miejscu, co nie znaczy jednak, iż nie miała na taką decyzję losu żadnej nadziei. Pierwszym jednak, co zobaczyła, była (w jej mniemaniu) nie żywą, obdarzona inteligencja i świadomością istota, a jedynie światełka unoszące się nad ziemia; może zbłąkane świetliki, a może jakas tajemna siła nadprzyrodzona, w której istnienie Wheat wciąż wierzyła. Cichcem, by nie sploszyc światełek - czymkolwiek by one nie były - skierowała się w ich stronę. Skrzydła przylgnęły do jej ciała,starała się być naj najmniej zauważalna. Czy jednak można mieć nadzieję na skrycie w panującym tu półmroku cielsko rdzaworude, tetniące ognistą siłą Ognia? Trudno stwierdzić.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
/Tak dla wyjaśnienia to Shierr jest jakieś 20 Cm większy od wilka No i wybacz że tak krótko

Mimo zdradliwego koloru futra, które powinno być łatwe do wykrycia nawet w ciemności, jasnooki samiec wciąż pozostawał nieświadomy, przez myśl nawet nie przeszło mu że właśnie zakradać może się do niego ktokolwiek, dlatego rozłożył lekko skrzydła, owijając się nimi niczym ciepłym płaszczem i ujawniając kolejną falę jasnych, zielonych kropek na końcówkach lotek swych skrzydeł, nie zdawał sobie sprawy że czynem tym jeszcze bardziej podkusi ognistą betę, w sumie był zbyt senny by o tym myśleć. Tak, on jak chciał spać to nie ważne gdzie był i co robił, umiał olać to wszystko i położyć się spać. Ułożył się wygodnie na ziemi mrużąc ślepia i nasłuchując, senność jednak otępiła mu zmysły na tyle że nie był w stanie wykryć skradającej się do niego wadery, nawet jeśli wciąż nie spał. (Usera ciekawi, co zrobi Wheat)
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
(Także wybacz długość postu, ale z telefonu pisanie co dłuższych podchodzi pod masochizm.)

Powoli skradając się ku jasniejacym w ciemności plamkom, zastanawiała się, co zrobi, gdy już podejdzie dość blisko. Złapać je? Jeśli tak, to jak i w co? Czym je karmić? Jak długo żyją? Czy świecą także w dzień i czy robią to samoistnie, czy też może działają na baterie? Baterie kojarzyły się jej z ludźmi, dlatego też na moment przystanela, niepewna co do faktycznego źródła światełek. Ludzie bywali przebiegli, nawet tak przebiegli jak wilki. Jednak ciekawość szybko wzięła górę nad rozsądkiem i Wheat znów ruszyła ku przedmiotowi swego zainteresowania, nawet nieco przyspieszając kroku. Posiadała wiele wspaniałych atutów, do których zaliczał się także ponadprzeciętny wzrok - jednakże bezmyslnosc i wyobraźnia panny skutecznie unieszkodliwiały tę piękną umiejętność wzroku orlego, asasynskiego. Stąd też mimo niewielkiej długości, jaką dzieliła dwie egzystujące w temacie istoty, nie zdążyła wciąż dostrzec właściciela zielonych punktów. Zdołała to zrobić dopiero gdy poruszające się skrzydło nieomal zdzielilo ją w pysk. Tedy wstrzymała oddech i gwałtownie, acz wciąż względnie cicho, wycofała się o parę kroków. Tego się nie spodziewała. Teraz dopiero spostrzegła zalegającą w mroku istotę. A że w życiu niejedno widziała, smoka także, tak natychmiast niemal wytrybiła, iż zapewne jest to przedstawiciel tej właśnie rasy. O smokach także wiele słyszała - w tym głównie mało pochlebne, a bardzo mordercze rzeczy. Nigdy nie oceniała książek po okładce, wolała jednak w jakimś stopniu zawierzyć tym legendom i zachować dystans między nią a smoczą paszczą. Co robić? Siedzieć i patrzec nie będzie!
Zagryzła wargę, myśląc. Zielone plamki wyglądały zachęcająco, więc może także ich właściciel jest sympatyczną personą? Sięgnęła powoli ku spoczywającej na lbie arafatce i wyciągnęła stamtąd ołówek. Nie był to zwyczajny ołówek, choć na taki wyglądał. Rysowanie w ciemności to ryzykowny pomysł, postanowiła jednak to ryzyko podjąć. Pochyliła się nieco i szybkimi ruchami, spoglądając raz po raz na gada i modląc się w duchu, by ten jej nie spostrzegł zawczasu, narysowała na ziemi (magia tego ołówka! Rysowanie po ziemi, ha) dwa przedmioty - ciasto i mięsiwo bliżej nieokreślone. O tak, nie inaczej. Pozostawiła te dary przed gadem niczym Skuba owcę przed smoczą jamą, odsunęła się o kolejnych kilka kroków i odchrzakela. Teraz tylko wierzyc, iż dar się spodoba i nie zapragnie smok więcej ofiar, na przykład ofiar z wilczych serc.
- Dzień dobry wieczór - powiedziała niepewnie, wciąż trzymając ołówek w łapie.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
/Taka długość jest idealna :3

Zabawny fakt, że coś na co on nigdy nie zwracał uwagi, tak dobrze działało na ognistą betę. Gdyby tylko ta informacja do niego dotarła. Ile to miałoby zastosowań! Mógłby być niczym te mięsożerne kwiatki które kusiły zapachem a potem pożerały swoje ofiary, może ten sposób zdał by się podczas polowań? Gorzej jakby uzyskał zupełnie odwrotny efekt.
To jednak nie było najważniejsze, jego nozdrza podrażnił przyjemny i kuszący zapach krwistego mięska a w jego pysku aż wezbrała ślinka, powoli podniósł się, unosząc swe łuskowate cielsko i odwracając łeb w stronę z której dobiegał przyjemny zapach. Zlokalizowanie mięsa nie było trudne, chociaż zaskoczyło go to, co zauważył nieco dalej. Ruda wadera. RUDA!
Jego źrenice rozszerzyły się lekko umożliwiając lepsze widzenie w tych ciemnościach a wtedy mógł dostrzec coś doprawdy dziwnego co już całkowicie zmąciło mu myśli. Skrzydła.
Powoli pochylił łeb, przyglądając jej się z lekkim drapieżnym uśmiechem, a po chwili ruszył w jej stronę przybierając pozycję niczym drapieżnik podczas polowania. Zupełnie zignorował mięso i ciasto leżące tuż obok.
- Witaj nieznajoma - W jego głosie dało się wyczuć dziwną nutkę której wydźwięk wprawiał w lekki chłodny dreszcz, jeżący futro na grzbiecie. Mimo że nie był większy od niej aż tak bardzo, to jednak był znacznie masywniejszy, sprawiając zagrożenie dla niemal każdego wilka, co jeszcze bardziej mogło potęgować uczucie niepokoju.
- Twe dary są kuszące, jednak jest ich tak niewiele, czemuż to nie mógłbym schrupać Ciebie? Skrzydlaty wilk na pewno smakuje wspaniale - Mówił poważnie czy jednak tylko straszył? Z jego tonu głosu brzmiało jakby faktycznie miał zamiar ją pożreć, jednak nie zaatakował, jedynie zatrzymał się tuż na przeciwko niej, tak by mogła poczuć jego ciepły oddech omiatający jej futro. Co zrobisz Pszeniczko?
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Wheat swoim zwyczajem naiwnie wierzyła, iż wszystko da się rozwiązać pokojowo, jeśli tylko ma się dość wyczucia i cierpliwości. Stąd też widząc, iż pierwszy mur obronny, wykreowany z w istocie skromnych podarunków, nie zdał egzaminu i nie powstrzymał smoka przed natarciem, nie straciła wiecznej pogody ducha i wbrew wszystkiemu nie zaczęła panikować, nie padła martwa przytłoczona zawałem ani też nie zaczęła śmiać się histerycznie. Nic z tych rzeczy. Miast tego odważnie stała tam, gdzie się zatrzymała, jedynie raz po raz przestępując z łapy na łapę. Starała się wyglądać poważnie. Musi wyglądać poważnie, w końcu jest niemal najważniejszą osobą w watadze. Przybrała dość obojętny wyraz twarzy, żywiąc nadzieję, iż zmniejszy to pewność siebie smoka przekonanego zapewne, iż ma przed sobą łatwy do ubicia kąsek.
- Zdrastwuj - Z jej gardziołka wydobyło się rosyjskie przywitanie. Miotała zwrotami obcojęzycznymi bardzo często, zazwyczaj na powitanie i zupełnie odruchowo, nie zdając sobie z tego niekiedy nawet sprawy.
Z pewną ulgą stwierdziła, że głos jej nie zawiódł i nie zamierzał zdradzić jej niepokoju, drżąc niczym liść na wietrze. Był spokojny i opanowany, miał także w sobie wrodzoną nutkę dobrego humoru.
- Bardzo możliwe, że spakuję niezgorzej niż moje podarki, ale czy nie sądzisz, iż lepszy kąsek trudniej zdobyć? - rozłożyła nieco skrzydła, końcówki lotek zadrgały nieznacznie, poruszone przez zbłąkany powiew wiatru. Istotnie, miała tę przewagę, iż uciekać mogła nie tylko na ziemi, ale także w powietrzu. W dodatku szło jej to całkiem sprawnie, mimo wrodzonych problemów z koordynacją ruchową. Zaraz potem złożyła je na powrót.
- Naprawdę chce ci się fatygować i ścigać mnie, skoro możesz mieć od zaraz drobniejsze, co wcale nie oznacza, iż gorsze, przekąski? - Wskazała skinieniem łba mięso, które smok tak niegrzecznie minął. Uśmiechnęła się lekko kącikami warg.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Obserwował i słuchał słów wadery, uważnie wpatrując się w jej ślepia, zaś ona mogła poczuć jak jego ciepły i spokojny oddech przeczesuje krótkie, rude futerko na jej pyszczku. Mimo że wcale a wcale nie zniechęciła go od pomysłu zjedzenia jej, to bez problemu mógł przyznać że by stać niewzruszonym, tak jak ona to robiła, trzeba było mieć stalowe nerwy co nawet mu zaimponowało. Nawet wśród smoków zdarzało się tchórzostwo, mimo że wielu uważało ich za najlepsze maszynki do zabijania na świecie.
- Myślę że dla Ciebe mógłbym się potrudzić - Gdy jednak rozłożyła skrzydła przyjrzał im sie uważnie. Wyglądały dość pokaźnie, czerwone lotki sprawiły ze poczuł nawet lekką zazdrość, która jednak szybko zniknęła. Spodobały mu się, jednak czyżby to właśnie one były źródłem pewności samicy? Na prawdę myślała że może konkurować w locie z istotą która się urodziła z takim darem?
Nie było to ważne, złożyła je i zaczęła kolejne słowa których również wysłuchał z lekkim zaciekawieniem. Zbyt małym jednak by porzucić to co zaplanował. Jako że wadera nie patrzyła pod łapy, najzwyczajniej w świecie zamachnął się masywną łapą przewracając ją na bok i stając nad nią tak by uniemożliwić jej ucieczkę.
- Chyba powinnaś uciec gdy miałaś okazję. Teraz szykuj się na bycie pożartą - Wyszeptał jej do uszka i powoli nachylił łeb ku jej szyi, chcąc otwierając szczęki jakby chciał skręcić jej kark. Zamiast tego najzwyczajniej w świecie z jego paszczy wysunął się jasny i ciepły jęzor i przejechał lekko po jej szyi, najprawdopodobniej zaskakując waderę.
-Dałaś się wkręcić. Nie chce Cię pożreć, nie jestem głodny, chociaż przyznam że zaimponowałaś mi postawą, no i wydajesz się na prawdę smaczna - Gdzie się podziała ta nieprzewidywalna istota która kierowała nim przed chwilą? Była tylko przykrywką? Jedną wielką atrapą dla urozmaicenia czasu? No i skąd wiedział czy samica może być smaczna? Pewnie dlatego że ją polizał.

/Shierrek złośniczek lubi straszyć niewiasty .-.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
(To nie niewiasta, to baba. W dodatku psychopatka. :I)


- Mógłbyś? - Zawahała się nieco, bowiem w swej naiwności oczekiwała, iż dalszy ciąg tego spotkania stanie się bardziej kreskówkowy, smok ze smutkiem odleci, a Wheat rozsypie dookoła sparkle zwycięstwa. Tymczasem usłyszała odpowiedź, której się nie spodziewała. Wybiło ją to z rytmu i pewności siebie. Nim zdołała wymyślić jakiś majestatyczny odzew, nie dane było jej jednak namyślać się zbyt długo, bo oto grunt uleciał jej spod nóg, a zaraz potem wrócił z wielką siłą i hukiem w obolałym łbie. Jęknęła i zamrugała, oszołomiona. Gdy wróciła do siebie, nad sobą spostrzegła właściciela fantastycznych lewitujących kropek, co zdecydowanie nie było widokiem, jakiego oczekiwała. A niechże to! Nadszedł jej koniec! Tu i teraz! A ona chciała przecież tylko podzielić się ciastem. Wstrzymała oddech, przerażona, całe opanowanie uleciało z niej nagle, a oczekiwała, że za chwilę uleci i dusza. Zamknęła jedno oko, zamknęła drugie, i...
- C - co? - Drgnęła, gdy jęzor dotknął jej szyi, spodziewała się jednak zgoła innego uczucia przy tym kontakcie. Może bardziej bólu? Potrzebowała chwili, by przeanalizować wszystko i uchylić lewe oko. Jeszcze moment. Prawe oko. Potem rozdziawiła do kompletu usta i przez moment na przemian zamykała je i otwierała niczym świąteczny karp pływający w wanience, niespokojny i niespecjalnie wiedzący co robić i co się dzieje.
- N - nie rób tak! - pisnęła niepewnie, z domieszką oskarżycielskiego tonu głosu. Toż ona mogła zejść na zawał, jakże to?

( Wybacz tak krótki post, ale brat zabiera ciągle laptop, bo chce grać w "5 nocy u Freddy'ego". I: )
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Gdzieś z oddali, od strony jakiejś małej, czarnej kropeczki sunącej powoli pomiędzy drzewami dało się słyszeć ciche popiskiwanie. Gdyby lepiej się jej przyjrzeć, można by dostrzec w niej szczenie- mnie, ale kto miałby się przyglądać, jeśli niczego poza przerażającymi cieniami, drzewami oraz zimną ziemią nie ma dookoła? A jednak tu jestem... sama... Cichutko szlochając pod nosem, szłam przed siebie, pozwalając łzom swobodnie spływać po kufie. Z każdym krokiem smutek zaczynał ustępować, a na jego miejsce wkraczał gniew, jednak i ten zastąpiony strachem szybko uleciał. -Może gdybym bardziej się starała, matka nie wypędziłaby mnie?- myślałam. -Może nie byłabym teraz sama w tym okropnym... pustym...ciemnym.. lesie?- na samą myśl o nim przeszły mnie ciarki. Nagle coś pękło pod moimi łapami. Mimo spuszczonej w dół kufy nie patrzyłam gdzie, ani po czym idę- za bardzo się bałam, by patrzeć. Upadłam na glebę, ryjąc pyszczkiem bruzdę.Serce mi kołatało. Nie wiedziałam co się stało, ale nie miałam sił, ani motywacji, by choć spróbować się podnieść. Jeśli to był potwór, który zastawił na mnie pułapkę celowo, dopiął swego. -Świetnie! Żryj sobie!- krzyczałam w myślach, nie chcąc czasem spłoszyć mego "wybawiciela". -Niech skończą się te męki!- Czekałam i czekałam, aż coś mnie zje, ale nic takiego się nie stało. Zniechęcona, podniosłam się do siadu i wybuchłam płaczem, kołysząc się jak dzieci z chorobą sierocą. -Chwila... dlaczego ryczę? Nic mnie nie zjadło- pomyślałam i nagle łzy przestały wypływać z mich wielkich oczu. Teraz to już byłam totalnie zbita z tropu. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, położyłam się z łebkiem na przednich łapach i czekałam na... sama nie wiem na co.
Kabu
Dorosły

Kabu


Male Liczba postów : 48
Skąd : Z północy

     
Kabu przybył w to miejsce równym i leniwym krokom od czasu do czasu zatrzymując się by się rozejrzeć.Co go tu przywiodło?Chęć zwiedzania, a może dźwięki wydawane przez szczenie.
Widząc szczenię z oddali podszedł bezszelestnie na odległość kilku metrów, po czym postanowił się przywitać tak by nie przestraszyć małej nieznajomej:
-Cześć mała(powiedział ciepło, życzliwie a na jego twarzy widniały zarysy uśmiechu)
szybko dodał:
-Co porabiasz w tym miejscu (powiedział jednocześnie pośpiesznie się rozglądając)
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Mój spokój został gwałtownie przerwany przez czyjeś słowa. Oczywistym było, że się wystraszyłam czegoś, co tak nagle się pojawiło w pobliżu. Strach objawiał się najpierw wzdrygnięciem, a później dreszczami, które starałam się ukryć. -Świetnie. A jednak przyszedł- myślałam, biorąc go za potwora, którego sobie w rzeczywistości wyobraziłam, jednak z przerażenia nawet nie odważyłam się na niego spojrzeć. Przez chwilę chowałam kufę pomiędzy łapami, mocno zaciskając powieki, dopóki nie dotarło do mnie, co osobnik właśnie powiedział. -I.. Ja?- zapytałam nieśmiało, z niedowierzaniem, iż kogoś obchodzę, przy okazji zerkając na niego.. ale widząc, że jest wilkiem, zaraz ponownie się skuliłam. -Wilki są złe! Wilki są złe...- powtarzałam sobie w myślach. -Ale przecież Ten się interesuje...- kłóciłam się sama ze sobą. -Chce mnie tylko zwieść i zjeść!- ciągnęłam. -Chwila, przecież nie wygląda jak ten potwór z mojego łba, tylko jak zwykły wilk... straszny wilk.- ostatnie dwa wyrazy odbijały się echem w mojej małej, nierozumnej kufce. -Och... chcę mieć już to za sobą- wyszeptałam do siebie w głowie, podnosząc zapłakane, wielkie. niebieskie oczy na nieznajomego i... znowu zaczęłam szlochać. Dość cicho, ale jednak..
Kabu
Dorosły

Kabu


Male Liczba postów : 48
Skąd : Z północy

     
Znowu usłyszał ten płacz był już pewny że wcześniej się nie przesłyszał to właśnie ją słyszał z oddali, ale dlaczego wcześniej płakała?i co robi w takim miejscu?
Jednocześnie z tymi myślami uświadomił sobie że przestraszył małą nie znajomą i to właśnie przez niego teraz płacze, czuł się z tym nie najlepiej.
Skierował swoje spojrzenie w jej zapłakane oczy,po chwili rzekł:
-Tak...ty,wszystko w porządku?(zapytał pewny siebie)
-Możesz być spokojna, nie mam złych zamiarów(zapewnił nie znajomą,jednocześnie siadając w tym samym miejscu w którym się zatrzymał)
Miał nadzieje że to uspokoi trochę tą mała istotkę.
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Jak tylko straszny wilk spojrzał prosto w moje oczka swoimi przerażającymi ślepiami zabójcy (jak to sobie wyobraziłam), zaczęłam drżeć i szybko odwróciłam wzrok, bojąc się, żeby mnie nie zahipnotyzował.  Ta jego pewność siebie sprawiała, że moja wyobraźnia działała na jeszcze większych obrotach. A do tego jeszcze ten ciemny las... i cienie, z których lada momęt wyjdą dzikie bestie o gębach pęłnych kłów tak wielkich, jak moja cała głowa! Będą chciały mnie pożreć, bo jestem mała i bezbronna! Ale ja już im pokażę! Przez swoje nieco paranoiczne myśli, coraz bardziej chciałam walczyć. Zaczęłam powarkiwać. Zapewnienia wilka nic nie dały, a wręcz utwierdzały mnie w moich przekonaniach jeszcze bardziej. Widząc, że nieznajomy usiadł, zobaczyłam w tym szansę do ataku. (Uwaga! Będzie się działo! XD) Ruszyłam nagle na olbrzyma, pewna siebie i wściekła... ale kiedy tylko dobiegłam do niego na moich niezgrabnych, serdelkowatych łapkach, spojrzałam w górę, po czym przerażona jego rozmiarami uciekłam z piskiem. XD

/zt
Kabu
Dorosły

Kabu


Male Liczba postów : 48
Skąd : Z północy

     
Cóż nie miał on zamiaru wystraszyć nie znajomej ,intencje miał dobre może zabrał się za to źle.Miał nadzieje że jeszcze ją dogoni by przeprosić najlepiej w jakimś mniej upiornym miejscu.
Po chwili wstał i ruszył w szlak za nie znajomą.

/zt
Lunatria
Dorosły

Lunatria


Female Liczba postów : 11

     
Ciemność. Tylko to ją otaczało. Gdzieniegdzie spośród koron drzew przebijały się blade wiązki światła, grające z cieniem mroku. Biegła, wykrzywiając źle zrośniętą łapę pod dziwacznym kątem. Pędziła, potykając się na wystających korzeniach, wyrzucając w powietrze szare liście i grudki ziemi, plamiącej jej łapy.
W jej splątaną sierść wplątywały się liście i gałązki, ziemia wcierała się w i tak brudne futro. I pomyśleć, że kiedyś lśniło bielą... Pomimo tragicznego stanu sierści, wilczyca była doskonale widoczna w ciemnościach lasu. Jej chuda postać silnie kontrastowała z mrocznym otoczeniem. Każdy w promieniu kilku metrów mógł zobaczyć mknącą pomiędzy drzewami, białawą smugę.
Silne podmuchy wiatru uderzały prosto w jej pysk, pozbawiając ją tchu. Nie poddawała się, biegła dalej, choć ból w kończynie stawał się coraz bardziej nieznośny. Z trudem przedzierała się przez dzikie zarośla i przeskakiwała nad powalonymi pniami. Wiatr huczał w uszach. Uginał drzewa, wył jak potępieniec. Nagle najbliżej rosnące drzewo zatrzeszczało, pękło i zaczęło spadać prosto na wilczycę. Samica przyspieszyła ostatkiem sił. Pęd powietrza odrzucił ją, a że była lekka, poleciała na znaczną odległość. Upadła ciężko na ziemię, w krąg trupiobladego światła, padającego na polanę. Jej kończyny były rozrzucone, pysk odchylony i lekko otwarty. Oczy były zamknięte. Czyżby jej egzystencja w końcu się skończyła?
Sponsored content