Promienne Moczary

Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Od północy najprościej jest dostać się na tereny Watahy Ognia, bowiem od pozostałych terenów dzieli je tylko ogromny Promienny Las. Jest to miejsce niezbyt przyjazne i o to właśnie chodzi - ma ono odstraszać niepowołanych wizytatorów terenów Ognia i zniechęcać ich do wkradania się na tereny. W lesie wytyczona jest tylko jedna ścieżka, usłana czarnymi jak węgiel kamieniami, którą bez problemów dotrzesz do upragnionych miejsc. A niechaj Cię tylko bogowie bronią, żebyś nie spróbował zejść z wytyczonego szlaku! Wśród roślin i gęstych krzaków ukryte jest głębokie i zdradzieckie bagno, które niejednego już naiwnego podróżnika zabrało do siebie raz na zawsze...
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Po zwiedzeniu wraz z Marano Zdradzieckiego Urwiska, porządnie zmęczony Kiro postanowił nagle zaszyć się gdzieś w lesie i zdrowo odpocząć, opuszczając niemal bez słowa swoją przewodniczkę. Jak na jeden dzień otrzymał zdecydowanie aż nazbyt przyzwoitą dawkę wrażeń co jego młody organizm doprowadziło do stanu, w którym sen jest najlepszą do wybrania opcją. Kiruś pragnął jednak zaszczycić swoim królewskim snem, tylko tereny Watahy Ognia, którą sobie upodobał toteż miał do przeczłapania daprawdy spory kawał drogi i pomimo pewności w swoją wytrzymałość padł biedaczek, na czarnej ścieżce tuż po przekroczeniu granic Promiennych Moczarów. Ale przynajmniej trafił!
Nieświadomy niczego przespał cały wieczór i kilka godzin z czasu, w którym panuje tajemnicza, od wieków skrywająca niezliczone tajemnice noc, by obudzić się w godzinach porannych, gdy siedzące na pobliskich gałęziach, nieznane mu dotąd ptaki zaczęły wydawać z siebie niepokojące okrzyki.
Nie one jednak wyrwały go ze snu (który musiał być chyba całkiem przyjemny, bo Kiro obudził się w niezwykle dobrym humorze), lecz jego działający zazwyczaj dziwacznie zegar biologiczny. Tym razem go jednak nie zawiódł i malec zamglonym wzrokiem rozejrzał się po groźnie wyglądającym lesie (który jemu osobiście się bardzo podobał). Ziewnął głośnio, przeciągnął się i zasyczał lekko, gdyż cały zdrętwiał od spania na kamieniach. Niedobrze.
Z nijakim trudem podniósł się i otrzepał energicznie, by pozbyć się z umysłu resztek sennej melodii, która otumaniała zmysły i narażała na niespodziewany atak, niczego nie spodziewających się naiwniaków, którzy w swej głupocie postanawiali jej ulec.
Ale Kiro nie nabierał się już na senne mary! O nie! Nieważne jakie obrazy się w umyśle nie pojawiały w czasie błogiego odpoczynku - liczy się tylko to co jest, co inni widzą i co on osiągnie własnymi siłami!
Zadowolony z tej samodyscypliny spróbował sobie przypomnieć gdzie jest. Z lekkim trudem poustawiał sobie w odpowiedniej kolejności przeżycia dnia wczorajszego i nagle szerzej otworzył oczy z przerażenia.
Jak on mógł tak zasnąć na środku drogi!? Jak!? To takie nieostrożne, głupie i nieodpowiedzialne! On, 'Wielki' Kiro nie może sobie ot tak zasypiać jak jakiś mamisynek gdzie popadnie!
'Głupiś!' syknął na siebie z boleścią i pacnął się w czoło. Jak można być takim słabeuszem, by nie dać rady dojść do obranego celu?
Z niezadowoleniem zganił swoją postawę i popsuł sobie poranek. Ale, ale! Chwila! Czy aby na pewno zasłużył na taką krytykę? Przecież zasnął na granicy Watahy Ognia, na jedynej ścieżce! Mógł się założyć, że gdyby przechodził tędy jakiś intruz natychmiast by się obudził i dał mu popalić!
O tak! Z nim nie ma żartów!
Zaśmiał się z satysfakcją, a jego samopoczucie nagle niezwykle się poprawiło. Uwielbiał być z siebie dumny.
Poprawił wiszący na sznurku złoty sztylet, będący jego jedyną - a jakże z tego względu cenną - własnością, przeciągnął się i ruszył przed siebie automatycznie stąpając po czarnej ścieżce.
Powszechnia wiadomo jednak, że szczenięta niczego z byt długo nie są w stanie automatycznie robić, toteż kogo zdziwiłby fakt, że Kiro po kilku minutach marszu, jakby na złość prostocie podążania wyznaczoną drogą skręcił gwaltownie i wszedł w rosnące z boku zarośla, by znaleźć inną - ciekawszą - alternatywę dla owego czarnego szlaku. Nie wiedział jednak jaki błąd popełnia, o czym dane mu się było przekonać już kilka sekund po podjęciu ryzykownej decyzji. Zrobił ledwie dwa kroki, a podłoże, jak ożywione nagle zassało mu łapkę.
- Co jest!? - Krzyknął Kiro zaskoczony i spróbował się wyrwać pogarszając tylko swoją sytułację. - Puszczaj złośliwa naturo! Tak cię kiedyś skopię, że popamiętasz! Jeśli mnie nie puścisz! No! Masz ostatnią szansę - póki jestem łaskawy! - Stękał, groził i szamotał się na dobre blokując w grzązkim bagnie swoje przednie kończyny.
Ze ścieżki widoczny był tylko jego nerwowo ruszający się czerwono-czarny ogon, tylna łapka i fragment siedzenia.
Doprawdy niecodzienny widoczek.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Niefart chciał, iż w rolę ewentualnego wybawiciela wejść przyjdzie Alastairowi. W sumie samo to nie byłoby jeszcze takim nieszczęściem - gdyby Ali był taki, jakim był do felernej kąpieli w Jeziorze Zmian. Chciał odmiany - dostał ją. Żałośnie niewinne, jasne futerko nabrało barwy splamionego ciemniejszymi prześwitami beżu, zaś spojrzenie anielsko niebieskich tęczówek przepadło, zastąpione chłodem zielonych ślepi. Na pysku samca nie gościł serdeczny uśmiech, który do niedawna stanowił nieodzowny element jego jestestwa. Dojrzał, zmężniał, stał się pewniejszy siebie oraz bardziej 'wyszczekany'. Skoro kobiety wszelkie grzeczności traktują jako przejaw zbereźnego podrywu, czas z tym skończyć. Męscy mężczyźni; podli bay-boysi; oto, co nie nudzi się nigdy.
Samiec nie dostrzegł 'pół dupy zza krzaka' (uwielbiamy ten komplement, czyż nie?), bowiem nie szedł drogą, a frunął ponad nią. Choć zatem jasna sylwetka wilka na pewno była dość dobrze widoczną na tle mrocznej, wiecznej nocy, nie widok jego osoby był tym, co jako pierwszym dało znać o jego obecności. Trzepot potężnych skrzydeł bowiem rozniósł się po okolicy, towarzysząc udającemu się na tereny własnej watahy Alkowi. Szkoda, iż zbyt szybko tam nie dotrze.
Nie był w nastroju, zdecydowanie. Ostatnio jednak zdarzało mu się na tyle często, że z dawna przestał już zwracać na to uwagę, traktując poszczególne 'humorki' jako zwyczajny budulec sposobu bycia Alastair'a, syna Samuela. Nowego, odmiennego i lepszego Alastair'a. Tak, ego też ostatnio nieco mu rozdęło.
- Toś wdepnął, młody - mruknął nieco złośliwie i w pewnym sensie nieco cynicznie, zatoczywszy ładną beczuszkę w okolicy wilczka, starannie omijając wszelkie drzewa czy inne przeszkody. Dużo latał. Spędzał długie godziny na treningach lotu, toteż prawidłowe sterowanie, utrzymywanie odpowiedniej wysokości czy manewrowanie wychodziły mu całkiem nieźle. Nie mówiąc więcej ni słowa zawisnął w powietrzu niedaleko młodzika, jedynie raz za razem uderzając skrzydłami coby nie runąć w dół, podległy prawom fizyki. Podła grawitacja!
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Szczeniak usłyszawszy trzepot skrzydeł przestał się miotać i na chwilkę ucichł. Zadarł głowę do góry i zaczął szukać wzrokiem osoby, która mu tu tak hałasowała. Przez wzgląd na jasne umaszczenie Alaistar'a Kiro wypatrzył go dosyć szybko i z pewnym podziwem obserwował zręczne, powietrzne manewry samca. Wyczuł też zapach wilka z watahy ognia (w sumie kto inny by się tu kręcił?), nie wiedział jednak kim dokładnie jest przybysz.
- Zamknj się! - Odburknął więc w odpowiedzi na cyniczne stwierdzenie i obrzucił faceta nerwowym spojrzeniem złotych oczu. - Jakbym miał takie wróbelkowate skrzydła też bym se latał i się nabijał! - Warknął głosem pełnym pretensji i znów zaczął mocować się z bagnem, ale tym razem mocniej i gwałtowniej niż poprzednio. Czuł się niezwykle skompromitowany tym, że ktoś z watahy Ognia widzi go w takim haniebnym stanie! Jak mogło do tego dojść!? Strasznie wyklinał w myślach swoje położenie, ten las i złośliwe bagno. Oczywiście swój brak rozsądku zostawił w całkowitym spokoju - niech odpoczywa i wróci później (a wróci wiele razy). A co do wróbelkowatych skrzydeł... co z tego że budziły u niego niezwykły wręcz podziw - nie okaże ani odrobiny zachwytu komuś, kto ma nad nim (o zgrozo!) przewagę. Kto z niego żartuje! Wielki Kiro nigdy komuś takiemu nie powie nic miłego, o nie! Żeby sobie przypatkiem jakiś głupek nie pomyślał, że mu się podlizuje! Tego Kiro by nie zniósł.
- Nie patrz się! - Krzyknął rozpaczliwie, czując że ma poważne kłopoty - zapadał się coraz głębiej i w dodatku niechcący wsadził do bagna także jedną z tylnych łap! Jego złoty, nieużywany jeszcze sztylecik już do połowy upaprany był mazistym paskudztwem. Już niedługo to sama maź obejmie śmiertelnym uściskiem jego klatkę piersiową, a potem szyję...
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair, nadal wisząc w powietrzu w pozycji niemal identycznej jak na obecnym avatarze, pokręcił jeno głową i zacmokał kilkukrotnie z dezaprobatą. Z cała pewnością już zanurzenie się klatki piersiowej niewielkiego samczyka może być niebywale uciążliwe i utrudniać oddychanie, niemniej jednak Ali nie pchał się na ratunek. Obraził go, smarkacz. Nastąpił bezczelnie na ego. Jednakże oburzenia dać po sobie nie dał, a jedynie zniżył się nieco, zawisnąwszy tuż obok dzieciaka. Pewnie na wyciągnięcie szczenięcej łapki - gdyby nie pewien szczegół... Bagno.
- Wiesz, młody... - zaczął niczym stary, poczciwy mentor wstępem nauki swe okraszając - Na Twoim miejscu uważałbym nieco bardziej na to, komu pyskuję. Wydaje mi się, że jestem jedyną istotą w okolicy, która mogłaby Cię ochronić przed bagnem. Wierz mi, to nic przyjemnego, kiedy brudna, kleista maź zalewa Ci oczy, potem wślizguje się niczym ślimak pozbawiony skorupy do uszek, zakleja mordkę, zimnem swoim na pewno chwili nie umilając - odparł oschle, aczkolwiek z pewną nutą niechęci. Ogniści kiedyś byli inni. Byli kimś, liczono się z ich zdaniem oraz obecnością. Dzisiaj nawet starszych się nie szanuje. Dokąd zmierza ten świat? Alek musiał nadążać, prawda? Cóż to za Alfa, której obce są obowiązujące w stadzie kanony? Wniosek? Zmiana wszystkim wyjdzie na dobre.
O ile dożyją...
Wzniósł się znów, latając leniwie z prawej na lewą i z lewej na prawą, jakoby demonstrując dobitnie wolność ciała swego. Ruszał kończynami nieco jakoby fruwający renifer świętego Mikołaja, ukazując, jak wielką przyjemność dawać może korzystanie z własnych, nieograniczonych niczym, kończyn. Wspaniała rzecz!
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kiro z ogarniającej go gwałtownie bezsilnej wściekłości o mało się nie zaczął ronić szczenięcych. Gardło ścisnęło mu się nieprzyjemnie a oczy na chwilkę zamgliły... Ale nie! NIE! On, Kiro, Wielki Kiro, przysły najwspanialszy władca nie może się rozpłakać na oczach szydzącego z niego, fruwającego głupka! NIGDY! Co by się stało z jego dumą? Kim by był do końca życia!? Tylko wyśmiewanym przez innych mazgajem, którego nikt, nawet te przebrzydłe jaszczurki by nie szanowały. A do takiej sytuacji doprowadzić nie wolno. Może szczeniaki w Wodzie, w Wietrze, czy Nocy płaczą z byle powodu i niczym najgorsi słabeusze od razu okazują słabość, ale on - Kiro z Watahy Ognia nie zrobi tego nigdy! Nie po to przeszedł tą całą drogę, by teraz mazać się jak jego bracia i siostry w rodzimej watasze. On będzie wojownikiem. Wspanialym wojownikiem, ze wspaniałą przyszłością i przeszłością bez skazy! Taki właśnie będzie!
O ile teraz będzie na dość mężny (choć gdyby był rozsądny wiedziałby, że udawanie twardziela w tej sytułacji to głupota).
Przełknął więc tę wielką gulę, która go dławiła, zacisnął powieki i energicznie potrząsnął głową, jakby chciał odgonić od siebie tą calą niepewność i bezsilność, jaka go dopadła.
Wyprostował się jak mógł najbardziej i z nową energią oznajmił:
- Sam się potrafię ochronić! Nie jestem byle kim! - Dumnie odchylił głowę do tyłu co umożliwiło mu - pomimo tego że znajdował się niżej - spojrzeć na samca jakoby z góry. Cecha królów. Szkoda tylko, że był takim kretynem ~
- I żadne głupie bagno mnie nie zabije! - Wrzasnął z taką pewnością jakby ogłaszał powtarzaną mu od kołyski prawdę powszechną.
Jednak pomimo tej pewności jego sytułacja pogarszała się z chwili na chwilę, a basior wcale nie wyglądał na gotowego mu pomóc. Po kilku długich chwilach, w których Kiro opuściwszy głowę spróbował złapać oddech (szamotanie się w tej podstępnej mazi odebrało mu już wiele sił) uspokoiwszy się trochę, powiedział cicho:
- Gdybyś był prawdziwym facetem wyciągnął byś mnie stąd, a nie się nabijał... - Jego smutny, zrezygnowany ton był niemal nie do poznania, jakby nie należał do niego, a zupełnie innej (mądrzejszej) osoby.
Ale zrezygnowany nie był dlatego, że sądził iż beżowy mu nie pomoże - raczej dlatego, że nijako przyznał się że potrzebuje pomocy. Instynktownie wiedział to odpoczątku, ale nim dał się złamać musiało minąc sporo czasu, a z ust wylecieć wiele wykrzykników.
Cały mały Kiro.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Gdybyś był prawdziwym mężczyzną, umiałbyś poprosić o pomoc. I szanowałbyś starszych - skwitował jeno obojętnie, obserwując, jak młody zapada się bardziej i bardziej, z każdą chwilą zbliżając się niebezpiecznie do cienkiej granicy życia oraz śmierci. Nie odpowiadał mu wcale ton, w którym samczyk się do niego zwracał. Aż szkoda, że to dzieciak! Inaczej mógłby nadużyć swej władzy czy autorytetu, a tak? Wstydem byłoby uciekać się do jakichkolwiek nadużyć, kiedy w bagnie po uszy (prawie...) siedzi szczeniak. Tak bardzo bezbronny, jak i pyskaty. Starał się więc nie unosić, bo to oznaczałoby jedynie tyle, że wilczątku udało się go sprowokować, co za pewne było celem działań. Pośrednim - jeśli nie bezpośrednim. Ale jednak. Nie zamierzał dawać się wkręcić w tę żałosną gierkę. Może była ona godną przebrzydłego dzieciaka, ale na pewno nie Alfy Watahy Ognia. Kiro był na czarnej liście, jak podrośnie i podwinie mu się łapa, nie będzie się wahał przed wywaleniem go z watahy! Bo w końcu... na pewno będzie pełnił wtedy znaczącą w niej funkcję, nie da się zrzucić z piedestału!
- Wiesz, że Twoja postawa jest bardziej żałosna niż godna pochwały, prawda? Chyba, że jesteś na tyle mało rozgarnięty, że wolisz zostać zalany brudem i syfem, byle tylko komuś odwalić pyskówkę - mruknął obojętnie, zniżając się nieco i zawisnąwszy nad samcem, szepnął:
- Nawet najwięksi władcy muszą czasem przepraszać. - Zupełnie, jakby sugerował, jakie są warunki jego wsparcia. Wzniósł się szybko ku chmurom, aby wykonać widowiskowy przewrót, mający zaiste stanowić sygnał, jak bardzo nie interesuje go los małego. Niech cierpi, bo w końcu ta zniewaga krwi wymaga. Na jego kremowym pysku gościł jeno cwaniacki uśmiech, w którym majaczyła niewielka i trudna do wyłapania doza pogardy wobec szczeniaka. Jak głupi, niech zdycha. W sumie wataha aż tak wiele nie straci!
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Jako, że Kiruś póki co kierował się raczej cwaniactwem niż honorem, który niejako był dla niego pojąciem obcym i dość abstrakcyjnym, postanowił wykorzystać swój wiek jako swego rodzaju tarczę i usprawiedliwienie. W tej chwili wydało mu się to bardziej korzystne niż ładowanie beżowemu do łba, że jest o wiele wspanialszy od niego i gdyby nie różnica ich położeń (oraz wzrostu) to zrobiłby z niego w razie potrzeby krwawą miazgę.
- Skoro to ty jesteś starszy i tak bardzo wymagasz szacunku, to chyba powinieneś być bardziej 'poprawny' niż ja! - Nie znał lepszego słowa na określenie tego, co Starsi z jego rodzinnej watahy starali się mu wtłoczyć do łba. Chodziło mu o przestrzeganie zasad i przepisów oraz tym podobnych kretyństw, których nigdy nie rozumiał. Z jakiś dziwnych względów sam czuł się z tego zwolniony. Skoro uciekł od zasad, które panowały w jego rodzinie... Nie chciał podlegać takim idiotyzmom i tutaj. Ale ci mętni dorośli jak najbardziej mogli. Po raz pierwszy odczuł brak dyscypliny u kogoś starszego. Kogoś kto wedle reguł (chyba, bo tego maluch nie mógł być pewien) powinien z tym mdlącym uśmiechem wyciągać do niego łapę.
Ale co z tego skoro Kiro i tak by ją odtrącił.
Patrzył z coraz większym zaciakawieniem  na latającego wilka. Nie był to żaden z tych 'porządnych', odpowiedzialnych nudziarzy, którzy wcześniej zatruwali mu życie. O nie. Być może to był nawet jeden z TYCH typów... tyle, że prawił morały. Jak Kasaiego wkurzały wszelkie morały!
- Z moją postawą jest wszystko w porządku! - Odparł wzburzony - A PRAWDZIWI władcy nie muszą przepraszać nikogo! - Prychnął. Jak taki skrzydlaty (choć wyglądający całkiem imponująco) wypłosz mógł obrażać władców!? Kiedy on - Kiro - będzie królem nie pozwoli nikomu tego robić. Nigdy!
Gdy samiec podleciał do niego, szczeniak naprężywszy ciało spróbował go dziabnąć, ale niestety jego zamiary spełzły na niczym przez zbyt wielką odległość, która ich dzieliła, za to posutkowały jeszcze głębszym zapadnięciem się w grząskie podłoże.
- Cholera cię... - Mruknął jakby do siebie, po czym zaczął wrzeszczeć: Cholera, cholera, cholera! *Nie cenzuruję tego słowa, ale jak trzeba to napisz i poprawię*
Jak to już nie raz bywało, nagle w młodym umyśle zaczęły walczyć dwie siły - duma, która za nic nie chciała pozwolić, by Kiro o co kolwiek prosił i instynktowny rozsądek, który podpowiadał by malec zrobił co trzeba, by przetrwać i jakoś wyplątać się z kłopotów.
Jednak nim którekolwiek zdążyło wygrać, nad chłopakiem zapanowała najzwyklejsza w świecie ciekawość i dość normalny u szczeniąt odruch pytania.
- A czemu właściwie mi nie pomożesz? - Zapytał więc patrząc samcowi podejrzliwie w oczy, a ignorując wszelkie rzucane mu aluzje. Jeżeli miał coś pojąć terzba było mu mówić łopatologicznie i najlepiej w odpowiedniej kolejności. Inaczej wybierał sobie tylko to co go interesowało, a resztę wprawnie olewał.
Ciekawe na ile jeszcze starczy cierpliwości Alastair'owi.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
// Sama 'choler' nie cenzuruję; to nie przekleństwo tylko nazwa choroby x D //

- A dlaczego miałbym to zrobić? Tak działa selekcja naturalna. Ci, którzy nie potrafią zadbać o siebie - giną- mruknął w ramach niezbyt optymistycznego słowa wstępu. Zaiste wzruszyłby łopatkami w pełnym obojętności geście, jednak ku jego niezadowoleniu anatomia wilczego ciała skutecznie umożliwiała mu tego typu poczynania. Machnął jeno krańcem ogona, zwisającego względnie swobodnie na krańcu sylwetki Alka.
- Z naturą nie wygrasz, a same próby mogą ściągnąć na Ciebie jej gniew. Poza tym nie lubię Cię. Nie potrafisz przeprosić ani okazać należnego mi szacunku - a po co mi ktoś taki w Watasze? Postawy i zachowania są jak wirus: wpuścisz jednego nosiciela, a epidemia pochłonie wszystkich. Sam widzisz. Zatrujesz mi tylko fermentem i brakiem ogłady całe stado. Lub - co gorsza! - to Twój brak rozsądku okaże się zaraźliwym - mówił obojętnie, obserwując tylko, jak kolejne fale bagna okalają małe ciałko szczeniaka.
Pomógłby. Walczył z pokusą. Jednak nikt na taki los nie zasłużył. Ot, jednego członka stada mniej - mniej więc potencjalnego mięsa armatniego, co zmniejsza szanse przetrwania samego Alastair'a. Jednak duma była tutaj istotniejszą. Skoro nie stać malca na skruchę, niechaj gryzie piach. Kto mu zabroni się nad nim poznęcać?
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kiro choć z już sercem podchodzącym do gardła wysłuchał uważnie wyjaśnień wilka. Zawsze - jak niemal każde sczzenię - skupiał się gdy ktoś odpowiadał mu na jego pytania. Poza tym jakoś naiwnie nie wierzył, że może zginąć, co pomagało mu się nie rozproszyć i nie popadać w panikę. Ot, taki dziecięcy optymizm i nieznajomość świata.
Jednego tylko młody nie pojmował. Jak to jest, że niemal każdy dorosły, choć twierdził, że go nie lubi, że jest niewychowany czy ogólnie nie taki jaki powinien być zamiast odchodzić zaczynał mówić. Duuużo mówić.
Ten przypadek był nieco inny, bo wilk najpierw mu po prostu dokuczał, a potem odpowiedział na jego pytanie (choć parę zdań kazania i tak się w poprzednich wypowiedziach znalazło), ale przecież wcale nie musiał tego robić. Zwłaszcza jeżeli - jak sam twierdził - nie lubi Kasai'ego.
Dorośli naprawdę są dziwni. Strasznie pokręceni. No, ale co on teraz może z tym zrobić? Właściwie nic.
Tak czy siak wyjaśniania mu się podobały. Selekcja naturalna - fajnie! Ale z nią też zrobi porządek gdy będzie większy. Usunie z całej natury to co mu się niepodoba i za nic będzie mieć jej gniew. No może wyjątek stanowi morze - morze Kiro darzy pełnym respektu szacunkiem i nie ma zamiaru z nim zadzierać. Przynajmniej póki się nie zestarzeje.
Miał jednak kilka zastrzeżeń, które musiał zwerbalizować i oczywiście wypuścić z młodego gardła w postaci potoku - często obwieszonych od góry do dołu pretensją - słów.
- A za co miałbym cię przepraszać? - Zapytał na sam początek. Doprawdy, przecież jeszcze nie zdążył mu nic zrobić! Koleś tylko lata, Kiro nie miał jak nawt pazurem go drasnąć! A szcunek!?
- A kim ty niby jesteś, że tak się puszysz, co!? - Warknął zły na fakt, że ktoś prócz niego ma o sobie wysokie mniemanie. Jednocześnie bardzo dumny był z tego, że w końcu miał okazję użyć słowa 'puszyć', którego nauczył się jeszcze będąc w swojej rodzinnych stronach. Chwalenie się swoim zasobem słownictwa było takie przyjemne! A jak miło łechtało ego ~
- I jeszcze się rządzisz! Nie ty decydujesz kto jest potrzebny w watasze! A ja będę w Watasze Ognia najlepszym wojownikiem. Zobaczysz! I wtedy ci Alfa tyłek zleje, że chciałeś się pozbyć jego najlepszego żołnierza! Jak tylko go poznam na pewno przyzna mi rację! - Krzyczał nieświadom absurdalności tej sytuacji - Tak, on przynajmniej by mnie wyciągnął, na pewno ma oko do przyszłych władców! I tylko on, tylko w s p a n i a ł y Alfa Ognia ma prawo mnie pouczać! A nie taki ogryzek jak ty! I nie używaj tak trudnych słów, bo nic nie rozumiem. - Wykrzyczał jednym tchem i spojrzał wyzywająco na wilka. Mimo całej hardości jaką odruchowo okazywał czuł, że robi mu się coraz bardziej słabo ~ Długo już nie wytrzyma.

/Masz rację, cholerze byłoby smutno gdyby ją tak cenzurować na lewo i prawo :/
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Parsknął z rozbawieniem, bowiem - w odróżnieniu od szczeniaka - ten doskonale zdawał sobie sprawę z okraszającego zewsząd ową sytuację absurdu. Odleciał jedynie jakby nigdy nic, by następnie wygodnie ułożyć się na drodze, oglądając własne pazurki. Zupełnie, jakby nie interesował się wcale losem malca.
- Za niewyparzoną mordę, na przykład. Wojownik musi być pokorny wobec swojego przywódcy, więc wiedz, że póki ja jestem Alfą Ognia, masz zamkniętą drogę rozwoju. Najpierw popracuj nad sobą. O ile nie zaleje Cię bagno... - odpowiedział oschle, nadal nie odrywając spojrzenia od własnej łapy. Dopiero po chwili coś się zmieniło. Po chwili bowiem zaczął oglądać pazurki u drugiej łapy, z pełną obojętnością wymalowana na pysku. Nie będzie pomagać komuś, kto prezentuje tak wielkie pokłady arogancji mimo, iż ledwo od ziemi odrósł.
- Niby taki mądry, niby cwany, niby wyszczekany... A prostych słów zrozumieć nie potrafi. A teraz, wybacz: obowiązki wzywają. Trzeba ściąć kilku równie pyskatych, jak Ty - mruknął oschle wstając niespiesznie, aby następnie powoli, krokiem iście anemicznym, ruszyć przed siebie. Zupełnie, jakby autentycznie zamierzał pozostawić młodego samemu sobie.
Trzeba coś zmienić w Watasze. Trzeba w końcu wprowadzić dyscyplinę, inaczej byle wypierdek będzie zgrywał wspanialszego od samego Alfy. Z pewnością nie uwierzy nawet, iż Ali jest jego przywódca, lecz to już nie Alastair'a problem. Niech Kiro wie, iż beżowy nie żartuje. Odejdzie, a że mało kto na granice zagląda - los szczeniora jest przesądzonym. W głowie latacza rodziły się miliony myśli, jedna zbłąkana refleksja goniła kolejną. Jak mógł przyjąć kogoś takiego do watahy? Jak mógł tak się pomylić? Jak mógł być tak nieuważnym? Jak można być takim głupim, by dla kilku chwil wywyższania się oddać własne życie?
- Ogień zginie, jeśli nic się nie zmieni - mruknął pod nosem, machnąwszy zamaszyście jasną kitą i machnąwszy rozłożystymi skrzydłami. Nie będzie byle gówniarz go obrażał. Na co liczył? Że go upokorzy? Zabawne, doprawdy! Mądry, bo dzieciak. Bo liczy, że dorośli się nie odwiną. Pewnego dnia zbierze po łbie i na tym się skończy. Był zbyt tępy, aby mieć jakiekolwiek pojęcie na temat tego, komu można, a komu nie warto podpadać.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
No nie do pomyślenia! Ten cwaniak śmie podawać się za Alfę watahy Ognia! Za Alfę, którego Kiro koniecznie chciał poznać i którego (przynajmniej na razie) podziwiał. Nie miał jednak siły by dalej się z beżowym wykłócać. Już nawet nie mógł poruszać łapkami... Bezsilnie zgiął ostatnią wolną kończynę i opuścił powieki. Wycieńczenie dopadło go nagle ze wzmożoną siłą i owładnęło jego niewielkie ciałko. Smętnie półożył uszy po sobie i pochylił do przodu łeb. Trzymał się jednak na tyle, by nie zatopić noska w pochłaniającym go bagnie. Brrr - to brzmi okropnie.
A ten koleś... strasznie się ociągał. Dlaczego tak stał tu i patrzył? Jak ma znikać, to najlepiej czym prędzej, bo to okropnie żenujące tkwić w tak żałosnym położeniu na czyichś oczach! A Kiro... Kiro i tak się nie złamie. Za bardzo był dumny i uparty i... za bardzo wierzył w swą nieśmiertelność. Dzieciaki już tak mają - nie zawsze dostrzegają granicę śmierci, do któryj nieopatrznie mogą się zbliżyć. I to je gubi. Od tego właśnie mają opiekunów - by temu zapobiegać. Ale Kasai uciekł od wszystkich, którzy starali się go wychować i oto skutki. Nie czuł jednak żalu w związku z tym. Naprawdę wolałby po wieki zamieszkać w tym błocie niż wrócić do tych nic nierozumiejących głupców, którzy go nękali!
Niczym obrażone dziecko, które właśnie zostało zrugane zacisnął usta i odwrócił głowę od skrzydlatego. Nie miał sił już z nim gadać, ale na pewno nie zacznie mu tutaj nagle ryczeć czy błagać, o nie!
Krnąbrność bez granic.
I tak, ostatecznie odrzucił jakąkolwiek normalną możliwość ratunku, ale co poradzić - niektóre typy tak mają. Nie potrafią dogadać się za nic ~

/Bardzo ciekawie się pisze, ale chyba już niedługo się pożegnamy XD Zastanawia mnie jaki był Alaistair przed 'przemianą' x3/
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair przez przemianą był zupełnie innym wilkiem. Zupełnie, jakoby po przeciwnych biegunach postawić owego wilka przed przemianą oraz tego po przemianie. Pamiętajcie, drogie dzieci, nie pijcie wody z Jeziora Zmian! Uchylę rąbka tajemnicy: Ali może powrócić do dawnego stanu, jeśli jedna, konkretna osoba podejmie próby, by go do tego przekonać. Nie powiem, kto Jednak ci, którzy dość bacznie obserwują losy postaci (w tym i Alfy Ognia) mogą mieć pewne podejrzenia. Może jeszcze jest szansa, aby powrócił dawny poczciwy Alek? Ten nieco wyrośnięty, wieczne pogodny, uśmiechnięty od ucha do ucha, serdeczny, miły, kulturalny, szarmancki flirciarz, którym ongiś był?
Westchnął ciężko, biorąc nieduży rozbieg. Nie oszukujmy się, ale nigdy ani jemu, ani samej userce nie zależało na tym, by wilczek ten stał się potworem. Jego ego nieco się rozdęło, co stanowiło przeciwwagę dla kompleksów, które onegdaj przepełniały jego jestestwo. Był bardziej stanowczy i bardziej przeszkadzało mu, gdy ktoś przejawiał wobec niego zachowania, których aż nazbyt wiele zaserwował mu szczeniak. Z pewnością gdyby Kiro był starszy, Ali w amoku mógłby się na niego rzucić, jednakże mimo ogólnej odmiany sposobu bycia, nieszczególnie zatracił jakąś namiastkę honoru. Dlatego też wzniósł się i zatoczył koło, by ostatecznie zapikować w stronę młodego i pochwycić go za fałdę tłuszczu, która obrasta karki wilcząt. Poderwał się mocno do góry, a że samczyk dość mocno się zdążył zanurzyć, kosztowało to Alka sporo wysiłku. Gra skończona. Wychodzi na to, iż Kiro wygrał. Niechaj się cieszy. W końcu jako Alfa, Ali był odpowiedzialny za członów stada. Minęła chwila, a Kasai z donośnym plumknięciem wydostał się z odmętów bagniska. Alastair odstawił go na drogę, następnie lądując niedaleko.
- Podoba mi się Twoje zaparcie, jednak jeśli w przyszłości nie połączysz go ze zdrowym rozsądkiem, padniesz na froncie jako pierwszy - powiedział spokojnie, opanowując nieregularny oddech. Ot, zasapał się biedny podczas siłowania się z mocą bajora. Umazał przy tym nieco futro, złożył zatem kremowe skrzydła, kładąc się na brzuchu - aby zaraz zacząć wylizywać brud z przednich łap. Na młodego zdawał się nie zwracać najmniejszej nawet uwagi.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kiro doprawdy omal nie zachłysnął się ze zdziwienia, gdy samiec chwycił go za kark i mocno pociągnął. Nawet nie zarejestrował kiedy i jak został wyciągnięty z bagna i odstawiony - niemal cały brudny, zmarznięty i wyglądający conajmniej nie po królewsku - na czarną, jakże wspaniale teraz wyglądającą w jego oczach ścieżkę.
Chwilę pochybotał się na drżących łapkach po czym dając za wygraną zmęczeniu i zszokowaniu padł bezwładnie na ziemię.
Chciałby teraz tak leżeć w spokoju... godzinami... i nie otwierać oczu. Ale przecież nie jest sam! Nie może pokazać się od takiej miałkiej strony komuś kto właśnie - o zgrozo! - uratował mu... życie.
NO NIE!!! Kiro poderwałby się na równe nogi, ale stać go w tej chwili było tylko na gwałtowne uniesienie powiek.
Nosz... to tak nie miało być! Jak... Czyli on teraz... zawdzięcza życie temu dzikusowi? Bez jaj! Oh, naprawdę nie czuł się jak wygrany. Nienawidził komukolwiek czegokolwiek zawdzięczać - czuł się wtedy jak śmieć. To takie uciążliwe.
Ale teraz...
W milczeniu wysłuchał słów basiora, które o dziwo wydały mu się wyjątkowo mądre i niewkurzające.
Cholera! No to teraz zawdzięcza mu i naukę! O chytry losie!
Parsknął parę razy łapiąc oddech i próbując przynajmniej lekko unieść się na łapach. Dopiero gdy w końcu udało mu się niezgrabnie usiąść poczuł, że jest na w pełni władz umysłowych, a nie stać go tylko na bezmowne pełzanie po glebie.
Gdy złapał oddech i nieco się wyciszył, patrząc mętnym wzrokiem w ciemną ziemię powiedział:
- Dzięki... za to. - Tylko na tyle było go stać. Ostatnia część i tak ledwo mu przeszła przez gardło. Co dopiero będzie gdy dorośnie!
- Ale nie ciesz się! - Zadarł głowę i groźnie zmarszył brwi - Też ci kiedyś ocalę życie! - Krzyknął zeżlony na własne położenie i zaczął wstawać, z lekka się przy tym zataczając. Gdy złapał równowagę dokończył:
- Nie pozwolę ci długo patrzeć na mnie z góry, zapamiętaj to! - Wyżekł z całą pewnością i dumą jakie kryły się w jego małym ciałku, stojąc przed basiorem na nadal lekko się trzęsących, oblepionych ciemną mazią nogach, z niebłyszczącym już sztylecikiem zawieszonym na szyji oraz pełną powagą na umorusanym pyszczku.
Teraz był gotowy poświęcić zdrowie dla tego gościa! Nie żeby go lubił czy coć... Po prostu... inaczej nie można. Bo jak ktoś tak dumny jak on ma żyć ze świadomością, że jakiś nieznajomy (i to akurat TEN!) ocalił go przed zgubą!? Wszyscy by go wyśmiali! Dlatego on też... też musi zrobić coś takiego dla niego. W przyszłości.
Z całą odrazą i niechęcią, ale stuprocentową powagą podjął takie postanowienie i - jak każdego innego - będzie się go z uporem trzymać. Tylko ile jeszcze będzie musiał czekać aż nadaży się sposobność, by skrzydlatego wyciągnąć z kłopotów? Pewnie jednak jeszcze trochę... ale to nic. Najważniejsze, że nie będzie trwać to wiecznie.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Na pierwsze słowa malca uniósł spojrzenie znad nadal niedoczyszczonych łap, uśmiechając do niego lekko i mimowolnie wywróciwszy oczyma. Westchnął krótko, dając mu dokończyć, po czym i on się odezwał - bo w końcu chyba by wypadało. Nie był wszakże dzikusem, wbrew oczekiwań szczenięcia. Teraz, kiedy stresy nieco opadły, i Kiro zdawał się mówić z sensem. Jednak Alastair nie odważyłby się posunąć do stwierdzenia, że dzieciak spokorniał - czuł bowiem, że to jedynie chwilowe.
- Nie ma sprawy, z pewnością jako przyszły wojownik wpisać to sobie musisz na listę obowiązków służbowych. Jednak zanim się rzucisz na ratunek mojej osoby, polecam odpoczynek; przekąskę i sen. Inaczej raczej niewiele z Ciebie jako z wybawiciela pożytku - rzekł, puściwszy do szczeniaka porozumiewawcze oko. Widział, jak się słaniał na łapach i ledwo nimi przebierał, a więc upór i chęć ukazania się od jak najlepszej strony nadal sie go trzymały. Byle jeno ta pycha smyka pewnego dnia nie zdradziła, ale... czy to Alka problem? Zapewne i tak nim szczenię to dorośnie, on dawno wylegiwać się będzie w hamaku na tropikalnej wysepce z drinkiem z parasolką w łapce. Wiwat, emeryturo. Byle nie do 67. roku życia...
- Jestem Alastair - przedstawił się, bo mimo wszystko kultura wymaga. -I nie mam w zwyczaju patrzeć na nikogo z góry, zwłaszcza na szczeniaki.  
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kirusiowi wszystkie zdania zaczęły się powoli mieszać. Nigdy nie sądził, że głupie bagno jest w stanie odebrać mu tyle energii! Normalnie nie do pomyślenia! Będzie musiał kiedyś coś z tym zrobić... nie bardzo jednak wiedział co. Jednak tej części natury zdecydowanie nie chciał się podporządkowywać. O nie! Może morzu - jego szlachetnej, mrocznej głębi nie da się nie respektować. Ale bagno? Wredny, zamaskowany pożeracz wielkich przyszłych wojowników! O - i apropos - szczeniak mimowolnie lecz z radością zastrzygł uszkami, gdy usłyszał 'jako przyszły wojownik' z ust beżowego. HA! Czyli samiec przyznał, że Kiro się do tego nadaje! Tak! Tak ma być!
Szkoda, że nie był w stanie jakoś błyskotliwie na to odpowiedzieć, ale doprawdy brakło mu już sił na takie manewry.
Ale chwila - przekąska? Sen? Jak młody dawno nie słyszał tych wyrazów wymiawanych przez kogoś w jego stronę! To było naprawdę niecodzienne dla niego. I w sumie sprawiało mu dziwną przyjemność... ale nie! Trzeba pozostać czujnym! Tylko idiota dałby się zwieść przekąsce i odpoczynkowi! ZWŁASZCZA odpoczynkowi (choć chłopczynie na sam dźwięk tego wyrazu zamykały się oczy). Poza tym to nie może być takie łatwe... Jeszcze nic sobie na dzisiaj do jedzenia nie znalazł. A odpocząć... i tak najpier musi dojść do jakiegoś odpowiedniejszego miejsca. Na środku drogi nie zaśnie po raz wtóry!
Alastair tak?
- Dziwne imię. - Skomentował słabym głosem i lekko się zachybotał. Zaraz jednak powrócił do swej śmiesznej, rozkraczonej pozycji i prostując się na tyle ile był w stanie powiedział z dumą formułkę, którą zwykł witać już wszystkie napotkane osoby:
- Ja jestem Kasai Kiro przyszły największy wojownik w Watasze Ognia! - Jego głos odzyskał nieco hardości, ale tylne łapki odmówiły posłuszeństwa i Kiruś klapnął na ziemię co nieco zniszczyło efekt.
- Cholera... - Mruknął do siebie patrząc z niezadowoleniem na swoją dolną połowę, po czym odwrócił głowę w stronę Alastair'a.
- Nie jestem zwykłym szczeniakiem! - Powiedział z taką pewnością jakby właśnie twierdził, że wrony umieją fruwać, co jest prawdą dość powszechnie znaną. - Sam zobaczysz! - Dodał robiąc szelmowską minę, po czym automatycznie zmienił wyraz pyska uśmiechnął się do basiora, czym strasznie samego siebie zaskoczył.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Na uwagę dotyczącą jego imienia nie zareagował. Uznał widocznie obśmiewanie czyjegokolwiek miana za niegodne przywódcy. Oczywiście wojownika także, niemniej po co ruszać minę? Mama userki używa w podobnych sytuacjach pewnego przysłowia, którego jednak - z racji na dobry smak - użyszkodniczka postanowiła nie przytaczać. Poza tym wszystko zakorzenionym jest w kulturze środowiska, z którego się wywodzimy. Pewnie dlatego Alkowi to japońsko brzmiące imię młodego zdało się być dziwnym i dość zabawnie wręcz brzmiącym, jednak po co go drażnić? Prawdą było, że Ali miał ochotę - tak dla odmiany - na chwilę spokoju, nie zaś na kolejne głupie oraz irracjonalne wybuchy szczenięcia, które mimo wszystko solidnie go bawiły. Poprawił się w siadzie, o ile założymy, że siedział - nie chce mi się przedzierać przez poprzednie posty. Szczerość do podstawa. Rozłożył na moment skrzydła, aby potrząść nimi chwilkę, a szelest poruszanych piórek rozniósł się echem po okolicy.
- Nie powiedziałem "zwłaszcza na zwykłe szczeniaki", podkreśliłem tylko Twoj wiek, tyle - mruknął obojętnie, aby następnie złożyć pierzaste skrzydła i poruszyć lekko jasnym ogonem, którego końcówka zaraz przylgnęła do jednej z tylnych kończyn alfy. Cóż, ostatnie słowa wilczka zabrzmiały niemal jak groźba; uznał jednak, że to nie jego sprawa. Pewnie nim dojdzie do kandydatury narwańca, on sam dawno będzie gryźć piach. Albo będzie - przynajmniej - na emeryturze. Dlaczego więc miałby się przejmować na zapas? Nie jego cyrk - nie jego małpy. Niech się rodzice martwią, że wychowują mięso armatnie.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Trzeba przyznać, że teraz basior zachowywał się o wiele spokojniej i... bardziej 'dorosło' niż przedtem. Szczeniaka dziwiła ta zmiana - był pewien, że ten koleś ciągle będzie sobie roził z niego żarty. Ale teraz najwyraźniej był gotowy prędzej sprostować swoje wypowiedzi niż wdać się w słowne przepychanki. No cóż, dorośli tak chyba po prostu mają.
Kiro także nico się uspokoił i już bez obawy, że zaraz będzie musiał pokazywać Alastairowi kto tu rządzi (spoko - kiedyś nawet temu dzieciakowi otworzą się oczy) rozsiadł się na swoich obłoconych czterech literach. Nadal było mu troszkę słabo, ale chyba teraz będzie się czuł już tylko lepiej. Tak czy siak - najgorsze minęło i to dzięki pomocy tego... wilka.
Szczeniak siedział chwilę w milczeniu zerkając, a to na swoje łapki, a to na basiora.
To była nietypowa sytuacja... dwóch męzczyzn (co prawda w baardzo różnym wieku) siedzących cicho naprzeciw siebie... Ani jeden ani drugi na razie nie okazywał chęci odejścia - znaczy! - gdyby Kiro nie musiał odpoczywać już dawno zerwałby się z miejsca i ruszył, by zwiedzić tereny watahy, ale głównie dlatego, że nie lubił - jak to szczeniak - zbyt długo tkwić w jednym miejscu.
Tak czy siak malec czuł się trochę dziwnie, ale zaraz zebrał się w sobie i by nie siedzieć w idiotycznym milczeniu zapytał:
- Jak wiele osób właściwie należy do Watahy Ognia?
Tak, pytanie chyba typowe, niepozorne i dosyć na miejscu, zwłaszcza, że Kiro należał do tego stada od niedawna i nie zdążył poznać wielu osób, a samiec jak nic był bardziej 'oblatany' w temacie. A czasami (CZASAMI! Bo Kiro naprawdę nie lubił tego przyznawać) dorośli to cenne źródło wiedzy. Czasami.

//Przepraszam za opóźnienie ^^"//
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nie ma sprawy, ja sama od kilku dni czuję się na tyle beznadziejnie, iż wcale mi to opóźnienie nie przeszkadza . Dlatego też przepraszam z góry za poniższy post - a może i kilka nastepnych. Krótko, mam nadzieję że w miarę sensownie. Na więcej mnie nie stać - a starania sie napisania czegoś lepszego "na siłę" wiadomo, jak się kończą.

Alastair nie wdawał się w słowne przepychanki. Nie robił sobie z niego żartów. Chciał od początku pomóc i miał świadomość tego, iż prędzej czy później wyciągnie szczeniaka z bagna. Nie jego wina, iż młody ma niewyparzony język i podpada nie temu, komu powinien. Jego pełna buty i nijak nie obdarzonej namiastką chociażby sensu postawa irytowała samca, niemniej jednocześnie wywoływała w nim pewien rodzaj podziwu - jeszcze mniej racjonalnego, niźli same zachowanie młodziaka. Pytanie samczyka spowodowało, że zarówno Alastair, jak i sama userka, przypomnieli sobie o wiszącej nad nimi aktualizacją stadnego spisu. Teraz, kiedy odzyskałam już swojego laptopa i nie muszę zmagać się z ponad dziesięcioletnim sprzętem nie mam już wykrętu. Spojrzenie zielonych ślepi Alka spoczęło na mniejszej od niego sylwetce, zaś na pysku gościła jego chłodna obojętność. Kraniec ogona drgnął lekko, by ponownie przylgnąć zaraz do jednej z tylnych łap.
- Z pewnością znacznie mniej, niż jak byłem młodszy. Kiedyś wraz z Watahą Nocy trzęśliśmy Krainą, trzymaliśmy ją w ryzach i żadna lebioda z Wiatru nawet nie myślała, aby nam podskakiwać. Wykruszyliśmy się. Liczę jednak, że niczym ten feniks odrodzimy się z popiołów. - Nie było mu łatwo mówić o osłabionym stanie watahy z racji na piastowane przez niego stanowisko. W końcu jak rzekł kiedyś ktoś mądry (Bonaparte, jeśli pamięć nie myli): stado baranów dowodzonych przez lwa więcej zdziała, niźli stado lwów dowodzone przez barana. Czy jakoś tak. W każdym razie to od przywódcy zależy, jak się sprawy potoczą - a świadomość ta ongiś poważnie przytłaczała Alastair'a. Dzisiaj już nie baczył na nią tak bardzo. Z reszta jak na większość dawnych wartości lub przekonań. Pora dorosnąć - czynił ku temu coraz większe i poważniejsze kroki.
- Nie jestem w stanie podać Ci dokładnego stanu na dzień dzisiejszy. Zapytaj innym razem, jak zaktualizuję spis - dodał jeszcze oschle, ziewnąwszy na koniec przeciągle. Jak widać kultura wyparowała wraz z czystą bielą - do niedawna pokrywającą niemal całe ciało Alfy.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Wataha ognia się wykrusza!? No nie! Kiro wściekle machnął zmęczonym ogonkiem. Oczywiście, że kiedyś Wataha Ognia trzęsła krainą! Dlatego właśnie szczeniak ją sobie upodobał, gorzej, że teraz jednak spraw mają się gorzej niż kiedyś. Ale nie matrtwcie się ogniste wilcki - przybył do was Wielki Kiro, on już na pewno nie pozwoli by pomiatano wybraną przez niego watahą! O tym nie może być mowy! Co prawda jeszcze długą drogę ma przed sobą, nim uda mu się coś zrobić (zwłaszcza coś sensownego), ale zawsze jeden zapalony członek więcej. Pytanie czy nei zrobi kiedyś jakiejś głupoty, którą mógłby zaszkodzić watasze. Chociaż na razie i tak nie ma tyle siły, by go chociaż zauważono. Nie przeszkadza mu to jednak póki żyje we własnym światku, w którym to on jest panem, któremu należy się kłaniać.
- Zajmujesz się spisami? - Zdziwiony Kiro podchwycił temat, by zaraz wrócić do poprzedniego, którego nie zdążył jeszcze skomentować:
- Jak dowiedzą się, że jestem z wami na pewno zbierze się tu więcej osób! - Stwierdził z niezbitym przekonaniem iż świetlana przyszłość watahy nieodzownie łączy się z jego osobą, za co userka przeprasza, bo aż czuje się głupio pisząc takie rzeczy. No, ale taki charakter mu dałam więc co zrobić? Mogę tylko brnąć dalej, co w sumie całkiem mi się podoba taka mała zmiana.
- Ale na pewno nie ma tu mięczaków, co? Słyszałem, że największe są w Wietrze (ale to denerwujące)! Ale Ogień jest super, jak nic znajdę tu kogoś kto poduczy mnie walczyć! - Mały tak się zapalił, że na chwilę zapomniał o zmęczeniu i wstał, by otrząsnąć się z błota, które i tak zdążyło już z niego trochę spłynąć. Zachwiał się przy tym lekko, ale nie miał zamiaru padać na glebę po raz kolejny przed tym facetem, więc złapał równowagę i wyprostował się.
- Oczywiście potem to JA będę największym wojownikiem, ale chwilowo mogę komuś ustąpić. - Powiedział łaskawie niczym milord pozwalający komuś ucałować pierścień. Noż doprawdy! Miło jednak, iż Kiro przypominał sobie czasami, że póki co taki zbyt silny to raczej nie jest...
- Jak znajdziesz kogoś kogoś fajnego, godnego zostać moim (chwilowym) nauczycielem to daj znać! Tylko, żeby to nie był słabeusz! Ani kobieta...
To ostatnie dodał, bo nasłuchał się gdzieś stereotypów o słabych kobietach i doprawdy nie chciał by wyśmiewano go za to, że uczy się u baby. Co nie znaczy, że z dziewczynami nie walczy - tutaj nie widzi różnicy. Jednak jeżeli chodzi o choćby nikłe podleganie komukolwiek to wolałby, aby był to ktoś conajmniej bardzo imponujący ~
Oczywiście Kiro mówił to wszystko nadal nie mając pojęcia przed kim tak naprawdę stoi (tak, już stoi!) choć nie jestem pewna co by zmianiła w jego zachowaniu ta wiedza. Ale to się zobaczy kiedyś ~
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair pokręcił krótko łbem, westchnąwszy z rezygnacją. Nic do niego nie dociera. Jak kulą w płot!
- Cóż, jednym z obowiązków Alfy jest aktualizacja spisu. Co do Wiatru... Kierują się innymi wartościami, wolą załatwiać sprawy za pomocą dyplomacji oraz wyznają nieco inne zasady. Jednak nie nazwałbym ich mięczakami, Kiro. Słyszałem, że posiadają największą liczbę wojowników w Krainie, co też o czymś świadczy - odpowiedział spokojnie, w myślach przeklinając odejście z Krainy Eleny, przyjaciółki ojca, będącej jedną z najlepszych wojowniczek, jakie znał. Z tego, co mu było wiadome, gdy był małym wilczkiem była Alfa stada parała się dowództwem nad wojownikami Ognia. Tak wiele się zmieniło, zanim Alastair ostatecznie dorósł... Co zrobić, nie można się rozczulać, nie wypada kierować się sentymentami. Wyrósł z tego. Tak!
- Wierz mi, kobiety czasami są mentorami godniejszymi uwagi, niż mężczyźni. Sam znałem znamienitą wojowniczkę, jednak dzisiaj... powiedzmy, że jest już na emeryturze - dodał, oburzony nieco podejściem szczeniaka. Na szczęście miał pełną świadomość tego, iż to jeno dzieciak i dopiero się uczy, toteż nie okazał w żaden sposób własnego żalu czy gniewu, tłumiąc je zgrabnie w sobie. I dobrze, że nie pozwolił sobie na żaden wybuch, bowiem wszelkie negatywne odczucia zniknęły równie szybko, jak tylko się pojawiły. To tylko dzieciak. Alek wiedział doskonale, jak wiele jeszcze zmieni się w jego życiu, sposobie bycia czy postrzegania rzeczywistości; sam w końcu był tego doskonałym przykładem.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kiro nie miał pojęcia dlaczego, skoro robienie spisu jest jedym z obowiązków Alfy, to zajmuje się nim beżowy. Ale nie przywiązywał zbytniej wagi do szczegółów - reszta wypowiedzi była zdecydowanie ciekawsza! Inna sprawa, że o obowiązki Alfy kiedyś się jeszcze z chęcią dopyta - skoro skrzydlaty się mądrzy to może wie.
- Wartości? - Zapytał sceptycznie nie zrozumiawszy tej części o Wietrze. Nie wiedział co to znaczy, że ktoś kieruje się innymi wartościami - nie wiedział nawet, że sam ma już wyrobiony jakiś system wartości i się go trzyma, więcej! Gdyby się dowiedział pewnie byłby oburzony, że jakieś głupie systemy śmią mu rozkazywać i nim kierować! No, ale kiedyś się z tym może pogodzi.
- Mają najwięcej wojowników!? - Krzyknął zaskoczony i przerażony owym faktem. - Jak to? Dlaczego? - Nie potrafił, czy może nie chciał zrozumieć. I tak wierzył, że to Wataha Ognia jest najsilniejsza i najlepsza, nawet bez największej ilości walczących... chodziło o duszę grupy! A tę, płomienną i gorącą czuł Kiro na kilometr - to ona go tak zafascynowała.
- Nie wiem dlaczego cię to nie wkurza! - Rzucił, po czym po chwili zastanowienia doał z nadzieją:
- To znaczy, że my jesteśmy silniejsi, tak?
Jeżeli nie, to biada światopoglądowi Kasai'ego! Ale niech się przyzwyczaja - ktoś tak pochopnie wyciągający wnioski jak on nieraz jeszcze poczuje zawód czy rozczarowanie.
- Kobiety? - Kolejne pytanie, które padły z ust młodziaka. Doprawdy w jednej chwili dowiedział się wielu przedziwnych rzeczy.
- Jak one mogą być... bardziej godne, ten, no... uwagi? - Zapytał ucząc się nowego sformuowania, a przy tym nieco plącząc się w słowach. No, ale takie prawo młodego wieku.
- Ja tam nigdy nie znałem żadnej silnej dziewczyny - Mruknął - Wszystkie tylko rodziły dzieci i wszystkim zwracały uwagę, błe. - Dodał z niezadowoleniem wspominając te wszystkie rozanielone damy które patrzyły z czułością na swoje słabiutkie szczeniory, których Kiro nie wolno było tknąć! Obrzydliwe, nigdy nie zrozumie jak można kochać coś tak słabego.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zanim cokolwiek powiedział, dzielnie i cierpliwie dał wyrzucić młodemu tyle emocji. Aż dziw, iż wszystko to pomieściło się w tak niewielkim ciałku. Podczas, kiedy szczenię mówiło, Ali obrócił się na grzbiet, co było nieco mniej komfortowe na skutek skrzydeł, które go uwierały. Jednocześnie były miękkim podłożem, poduszką, jednak nieco nieforemną oraz zbyt wielką, coby w pełni cieszyć się komfortem. Pysk miał skierowany w stronę wilczego szczenięcia, toteż odchylił się mocno i zezował nieco, by czasem - mimo wszytko - zerknąć na młodego.
Z jego wypowiedzi ostatecznie wyciągnął to, co w jego przekonaniu najważniejsze, resztę pomijając. Szczeniak i tak zapewne nie pamięta już połowy zadanych pytań czy wypowiedzianych słów. Och, pamięta jednego smyka... Jedynego, którego naprawdę polubił... Westchnął krótko, jednocześnie postanawiając, iż o Nathaniel'u pomyślał po raz ostatni w życiu. Nie może się rozczulać, jeśli chce się liczyć jako alfa czy - zwyczajnie - dorosły, mężny samiec, za którego uchodzić musial, aby w pelni nasycić swe ego.
- Nie wkurza mnie to, bo dobry przywódca przyjmuje wszystko nieco spokojniej. Musi. Kierowanie się samymi emocjami może spowodować wpakowanie się w jeszcze większe bagno. Warto czasami zaufać rozsądkowi, mam nadzieję, że też to kiedyś pojmiesz. Jest w Tobie potencjał. Szkoda, by poszedł na zmarnowanie - rzekł spokojnie i obojętnie, mrużąc na koniec zielone ślepia. - Rodzenie dzieci jest większym cierpieniem, niż walka. Skoro znoszą tak ogromny ból, już samo to świadczy o tym, że należy darzyć je szacunkiem - dodał.
Elena. Elena. Elena. Gdzie jesteś? Utarłabyś nieco nosa temu pyszałkowi. Pokręcił lekko łbem, jakoby przecząc samym swoim myślom. Odeszła. Wszyscy godni uwagi odchodzą. Elena. Samuel. Renna z Nocy. Atrita, Alfa Nocy. Dobrze, że była Berenika. Nie wiedzieć dlaczego, nie mógł oprzeć się wrażeniu, iż już ją zna. Puszczyka także dawno nie widział, czyżby i on zniknął pewnego dnia? Rzucają wszystko, kiedy tylko pojawi się niewielka przeszkoda. Nieodpowiedzialni tchórze.
- Kto jest silniejszy, to kwestia nadal nie rozstrzygnięta. Na wojnie zawsze tracą obie strony, zatem rozpętanie jakiejś po to tylko, by się sprawdzić, nie ma sensu. Jak będziesz starszy, możesz odbyć pojedynek z kimkolwiek. Wtedy się przekonasz, jaka ich potęga czy strategia. Ja sam nie zamierzam - mruknął chłodno, rozklejając stopniowo i niespiesznie powieki. Zamiótł lekko ogonem, zgarniając z podłoża jakieś paprochy, które uparcie uczepiły się gęstego, jasnego futerka wilka.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kiro potrzebował chwilę czasu, by wszystko przeanalizować, choć dyby nie zmęcznie jego ciało by tego nie wytrzymało - jak nic zaczłby się kręcić i kto wie czy przemyślałby wszystko do końca? Teraz jednak dzięki zmęczeniu wszelkie słowa łatwiej wchodziły mu do głowy i jakoś tak się zlóżyło, że nawet nie chciały uciekać. Tym lepiej dla niego.
Jedyne co nei było słowami, a co szczeniak zarejestrował była to pozycja samca. Zaskoczyło go nieco to, że basior ot tak się przy nim wyleguje. Widocznie nie czuł się zagrożony, a nie słusznie...
Chociaż należeli do tej samej watahy. No i Kiro był mu coś winny... Poza tym gościu był chyba w pełni sił, a on niezbyt... Oooo! Jedna decyzja, a tyle chalasu w szczenięcej głowie! Ale nie ma na to czasu, jest tekst do analizy!
Musiał przyznać, że samiec prawił całkiem od rzeczy, choć trochę już przynudzał. Gdyby wcześniej nie był taki zadziorny Kiro jak nic zacząłby go ignorować, ale lubił wilki z charakterem (nawet jeżeli czasem myślał, że najlepsze co z takim można zrobić to ugryźć).
Bycie przywódcą widać nie jest łatwe... w sumie, młody nigdy nie zastanawiał się jak to jest. I o dziwo mimo iż mianował się przyszłym królem całego świata naprawdę niewiele wiedział o władzy, więcej! - nie zastanawiał się nad nią dogłębniej. Chyba ma pracę domową na następne miesiące...
- No pewnie, że mam potencjał, a coś ty myślał! - Prychnął zaczepnie i spojrzał (ku swej wielkiej uciesze) z góry w zielone oczyska wilka. - Ale... rodzenie aż tak boli? - Zapytał z powątpiewaniem - Bardziej niż walka?
Coś nie chciał w to wierzyć. A jeśli to prawda to... to zastanowi się później, jedna rzecz do zastanawiania się na raz! Inaczej jeszcze na mózg mu padnie i stanie się jakimś w futro szarpanym naukowcem. Fuj.
- Nie myślałem o 'wojnie'... - Przyznał (nie do końca wiedział na czym polega prawdziwa wojna) i zerknął w pokryte gęstą czernią niebo. Zaraz jednak wrócił na ziemię i dodał:
- Pojedynki będę miał ze wszystkimi! - Zmarszył brwi i z uśmiechem pewnego zwycięstwa kontunuował:
- To może być bardzo zabawne. - Błysk chytrości w jego oczach wskazywał na to, że już postanowione. Przyszłość pokaże z iloma wilkami naprawdę się zmierzy, z iloma wygra, z iloma przegra... ale na pewno jakieś pojedynki z jego udziałem się odbędą! To już nie podlega dyskusji.
- Ty całkiem przydatny jesteś. - Przyznał szczeniak po chwili chcąc być miłym i okazać beżowemu swe uznanie, ale jak zwykle bycie miłym wyszło mu do (tu wpisz odpowiednie cztery litery). Co poradzić? Nauka walki jak nic przyjdzie mu z łatwością, lecz nad werbalizacją swoich myśli i odczuć będzie musiał ciężko pracować. Tak już bywa.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Odpis miał być w zeszły wtorek, ale rzuciłam się do wybuchu, który miał miejsce obok - a post się nie wysłał. W tym afekcie nawet go nie skopiowałam i zorientowałam się, iż się nie wysłał (kłopoty z routerem...) dopiero dwa dni później. Teraz powoli wracam do siebie, a i wena z wolna powraca, trzeba więc nadrobić zaległości, zanim na uczelni pojawi się kolejne zamieszanie związane z zimową sesją.
- Bardziej, niż walka. Jak będziesz starszy, będziesz miał własną rodzinę i będziesz towarzyszył partnerce dowiesz się, jak bardzo pęka serce, kiedy bliska tak bardzo cierpi - odpowiedział zupełnie tak, jakby sam kiedykolwiek miał bliską osobę. Kiedyś taka była, ale zniknęła. Potomstwo też miał - ale dawno temu i już nie ma go w Krainie. Dodatkowo nie zapominajmy też o drobnym szczególe: nie miał pojęcia o tym, iż owocem jednorazowego wyskoku z Taimi była trójka szczeniąt. Mlasnął jedynie głucho, z wolna zwilżając nosek ozorem.
- Pozostaje się cieszyć, że na świat jako basiory przyszliśmy, Kiro, wierz mi. I pojedynkuj się, jasne. Wiele można się nauczyć. NIe tylko taktyki, strategii, nowych umiejętności walki, ale i nabrać nieco cech, które się przydadzą. Pokory, na przykład. Tej by Ci się nieco przydało, jeśli nie chcesz paść pierwszym - kontynuował dość obojętnie, nie zmieniając ni pozycji, ni nawet nie poruszywszy żadnym mięśniem. Drgnął lekko dopiero w momencie wypowiedzenia ostatniego zdania malca, rozchyliwszy leniwie powieki i mierząc go spojrzeniem. Z niezadowoleniem, oczywiście. Wiedział jednak, że nie ma co tłumaczyć młodemu, iż tego typu sprowadzanie innych do rangi narzędzi służących osiągnięciu własnych celów jest nie na miejscu - w końcu szczeniak i tak nijak tego nie pojmie, murem zapierając się przed słowami samca. Trudno. Westchnął jeno, dając upust dezaprobacie, pokręciwszy nieco łbem - na skutek czego potarł nim z lekka o podłoże.
Sponsored content