Wąwóz 'Incendios'

Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wśród pasm górskich, jakimi otoczona jest wschodnia granica watahy wyróżniamy dość niebezpieczny i głęboki wąwóz 'Incendios'. Jeżeli uda Ci się dotrzeć do jego początku oczom Twym ukaże się piękny i stabilny most, którym bez większych problemów dotrzesz na tereny Ognia. Na jej samym początku ujrzysz potężną i ozdobną bramę, zaś na końcu pomniki dwóch wilków o mocnej posturze i zaciętych wyrazach pyska. To upamiętnieni w kamieniu pierwsi członkowie naszej Watahy, którzy pilnują jej jeszcze do dzisiaj.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Młody wilczek, przyszły 'Demon Ognia' już od dobrych pięciu dni krążył po wysokich górach okalających granicę upatrzonej przez niego watahy raz pnąc się pod górę, raz schodząc, a raz przeskakując ze skały na skałę i starając się nie wpaść w kotlinę. Był wycieńczony, ale niedawno znalazł padlinę jakiegoś ptaka i ten niewielki posiłek dodal mu sił. ''Jeżeli dzisiaj nic nie znajdę to sam upoluję jakiegoś durnego ptaka!" pomyślał pewny sukcesu, ale i zbyt zaabsorbowany szukaniem granic watahy, by uganiać się za mizernym obiadem. "Pewnie jak dojdę na miejsce i tak ugoszczą mnie jak króla"  już zaczął sobie to wyobrażać, gdy przez nie uwagę omsknęła mu się noga i o mało nie zleciał w przepaść. Uchwyciwszy się kawałka skały wdrapał się spowrotem i mruknął z niezadowoleniem. "Życie nie jest takie proste... Jak się zastanowić równie dobrze zamiast uczty mogą mi dać kopa w mój wspaniały ogon" tak, to było już bardziej prawdopodobne, ale nie stłumiło jego zapału. Zaczął węszyć i uważnie obserwować niebo - może dojrzy jakąś zabłąkaną smugę dymu?
W końcu, po kolejnych godzinach do jego nozdrzy dostał się wywołujący dreszcze ekscytacji zapach wilków z Watahy Ognia! Tak przynajmniej myślał. Może dlatego, że z lekka zajeżdżało skwarkami i popiołem.
Niewiele się nad tym zastanawiając ruszył galopem za zapachem i przedostawszy się przez kilka wąskich szczelin ujrzał przed sobą wspaniały, utrzymany w bardzo dobrym stanie most.
Przez chwilę nieco onieśmielony powoli przeszedł przez ozdobną bramę lecz zaraz potem odzyskał pewność siebie i swojej majestatycznej wspaniałości.
Most był stabilny i przyjemnie się po nim stąpało wdychając zapach najbrutalniejszej (czyt. najciekawszej) z tutajszych watah oraz przygotowując się mentalnie na spotkanie z nimi. Już dawno Kiro nie był tak podekscytowany!
Gdy doszedł do końca mostu stanął przy dwóch wielkich pomnikach uwieczniających dwa potężnie zbudowane wilki o zaciętych (według Kiro zaś po prostu godnych) wyrazach pyska.
Chwilę pozachwycał się przedstawieniami owych osób, po czym wszedł na ognistą ziemię.
Po zastanowieniu wydawała się całkiem normalna i nie różniąca się zbytnio od innych, ale wilczek nie chciał sobie tym umniejszać satysfakcji. Za to zdziwiło go, że nikt nie przyszedł go przywitać... w taki czy inny sposób. Choć z drugiej strony skąd mięli wiedzieć, że się zbliża? Królem jeszcze tak po prawdzie nie jest...
"Ech, to się jeszcze zmieni" - Dodał w myślach dla przyzwoitości po czym ile sił w płucach krzyknął:
- EEEEEEEEEEEJ! Wielki Kiro właśnie do was przybył! Chodźcie i pokażcie kim są 'wspaniałe' wilki ognia! No dalej! Ile można czekać!? Eeeeej!
Ciągnął swoje bezczelności, aż się zdyszał i musiał na chwilę dać sobie spokój z wykrzykiwaniem głupot bardzo ważnych rzeczy.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wilczyca akurat wracała z... z skądś, sama nie pamiętała. Zwyczajnie wracała na terytorium swojej watahy. Zbliżając się do celu, usłyszała wołanie. Dość głośne. Pomimo to od razu rozpoznała, w jakim wieku jest to wydzierające się stworzenie. Młode, z pewnością było to młode. I raczej wilka, bo ciężko byłoby tu o coś innego. Wolno zmierzała ku szczeniakowi. Kiedy ucichł, zastygła w miejscu. Trzeba przyznać, że jak na smarkacza to był bardzo bezczelny. Z wielką chęcią wyjaśni mu to i owo. Wolno, acz z lekką niepewnością, wkroczyła na most. Potem przemknęła obok pomników pierwszych członków, lekko przy tym skinęła głową, by oddać im należny szacunek. Potem wtargnęła za bramę. Zręcznie i bezszelestnie podeszła do młodzieńca. Usadowiła się tuż za nim. W mroku błyszczały jedynie jej wielkie, skupione na wilczku ślepia.
- Nie powinieneś tak wyrażać się o członkach Watahy Ognia - rzuciła ochrypłym tonem z nadzieją, że wystraszyła swą nagłą obecnością szczeniaka. - Najwyraźniej jeszcze nic nie wiesz o tym stadzie. Ktoś powinien ci wyjaśnić kilka spraw - mówiła ze stoickim wręcz spokojem. - Bezczelny jesteś, młody. Naucz się trzymać jęzor za zębami, bo kiedy już dorośniesz i nie oduczysz się powściągnąć ozora w odpowiednich momentach... nikt nie będzie się z tobą cackał, możesz mi wierzyć. - kończąc mowę rozejrzała się wokół, po raz kolejny zachwycając tymi terytoriami.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Szczeniak już miał krzyknąć ponownie, by wywołać kogoś z Watahy Ognia, gdy tuż za jego plecami odezwał się kobiecy głos. Mały był tak odzwyczajony od kontaktów z tego typu dźwiękami, że aż podskoczył. Błyskawicznie jednak odwrócił się w stronę potencjalnego napastnika i ze zdziwieniem stwierdził, że wadera, która do niego zaczęła przemawiać wygląda na spokojną i dosyć słabą. Przewyższała go oczywiście dość znacznie, ale to tylko chwilowy efekt, czym się stale pocieszał.
- A, to tylko ty. - Cicho odetchnął tak, jakby doskonale ją znał (miał skłonność do oceniania wilków po pozorach) i w milczeniu prawie słuchał tego co mówiła. Prawie, bo podniecenie spowodowane kontaktem z członkiem Watahy Ognia nieco zagłuszył jej słowa nie pozwalając im przebić się do umyśłu szczeniaka. Jedynie ostatnie słowa młody całkowicie sobie przyswoił.
- Pff, jak będę dorosły to też się nie będę z nikim cackać! Teraz zresztą też nie! - Odparł śmiało i trochę za głośno, a złoty sztylecik, który miał zawieszony na szyji błysnął delikatnie i ostrzegawczo jakby przepowiadając, że przyszłość tego dzieciaka faktycznie może być krwawa i niebezpieczna. Poza tym... on sam nie chciał aby go pobłażliwie traktować! Nie znosil tego! Jest odważny, dzielny i silny i da w pysk każdemu, kto się nadstawi! A jak będzie dorosły to... WHAHAHA! Będzie po nich!
- Nie wiem w ogóle o co ci chodzi... - Powiedział nieco lekceważącym tonem i dumnie uniósł głowę analizując po trosze to co powowiadziała kobieta i co powoli zaczynało docierać do jego świadomości.
- Nie powiedziałem nic złego o Wilkach Ognia - Stwierdził po chwili dobitnie po czym dodał:
- Zresztą sam jestem tu po to by być jednym z was! Jesteście najlepsi z tej całej krainy! - Pogarda i lekceważenie zaczęły ustępować miejsca szczeremu podziwowi, a mały zaczął podskakiwać w miejscu - I wiem, że dacie wycisk każdemu kto będzie wam podskakiwał! - Teraz już naprawdę się napalił - I możecie robić niemal co chcecie, bo jesteście silni! NAJSILNIEJSI! - Jego pewność w tym temacie była niezachwiana. W końcu czymś Wataha Ognia musiała mu imponować.
- Tylko dziwną tu macie pogodę. - Jakby się ocknął - Śłońca w ogóle nie widać... To jak zapowiedź śmierci! - Krzyknął podekscytowany i zatarł łapki - Zabawnie tu, nie powiem! - Zaśmiał się lekko, lecz jakoś dziwnie nieprzyjemnie. Jego śmiech miał to do siebie, że niemal zawsze był wredny, bądź okrutny. Nie taki jaki powinien być u dziecka...
- Nie wyglądasz mi na członkinię Ognia - Stwierdził po chwili lustrując samicę od góry do dołu - Ale skoro nią jesteś (bo czemu w innym przypadku byłaby na ich terytorium i jeszcze broniła ich dumy?) to nie będę cię obrażać, bo ponoć jesteście bezwzględni. - Powiedział jakby ze spokojnym sarkazmem, choć po prawdzie tak brzmiał ton, którym okazywał szacunek.
- Nie czepiając się szczegółów - Przeszedł do innego (głównego) tematu - Jestem Kasai Kiro! Przyszły najsilniejszy członek Watahy Ognia! - Dumnie się wyprostował i twardo spojrzał w połyskujące oczy kobiety - I chcę się widzieć z twoim szefem, by mnie do was przyjął! - Swój niski wzrost i brak kilogramów mięśni nadrabiał postawą i pewnym siebie głosem, a także niebezpiecznym spojrzeniem, które wyrażało gotowość na wszystko.

A to 'wszystko' było jeszcze przed nim...
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wilczyca z uwagą słuchała paplaniny szczeniaka. Raz przemieniała się ona w śmiech szaleńca, raz była pełna podniecenia, raz była burzliwa, raz zdziwiona, raz ironiczna... Jednym słowem: zwariować można. Pokręciła tylko przecząco głową z lekkim uśmiechem. Wyprostowała się i spojrzała na niego z góry. W jej ślepiach można było dostrzec tajemniczy błysk.
- Widzę, że jesteś pełen zapału do walki. W sumie Ogniści z tego raczej słyną - rzuciła nijakim tonem. - Tylko pamiętaj, że bycie w naszych szeregach nie czyni cię najpotężniejszym i niepokonanym. Twoje umiejętności fizyczne będą zależeć jedynie od treningów, a zwłaszcza od tego w jakim tempie i w jakim stopniu trudności będziesz je prowadził. Chyba rozumiesz? - zlustrowała go swym uważnym spojrzeniem. - Poza tym musisz nauczyć się mówić trochę wolniej, doprawdy - zachichotała, rozbawiona jego szybkimi zmianami tonu głosu. - A czy jesteśmy najlepsi... nie wiem. Ale taka pycha do niczego ci się nie przyda. Lepiej, żebyś szybko się jej pozbył. Tak samo z rządzą rozlewu krwi i mordu. Za młody jesteś na takie... plany, jeśli tak to mogę ująć - mruknęła, schylając się ku niemu, by dobrze ją słyszał. - A ta pogoda, jak to ująłeś, nie jest taka tylko tutaj. Zaćmienie słońca jest plagą, która spadła na calutką Krainę. Nikt nie wie, kiedy całe to zamieszanie dobiegnie końca - westchnęła, pomijając już kwestię zjawienia się Thing'a. Nie tyle, że myślała, iż go tym przestraszy. Raczej obawiała się, że malec spróbuje odnalezienia i zawalczenia z tajemniczym Cośkiem, a tego by nie chciała, bo każdy dobrze wiedział, że ta historia miałaby smutny koniec. W pewnym momencie poczuła się urażona stwierdzeniem malca, że nie wygląda na członkinię tego klanu. - Może nie wyglądam na jedną z Ognistych, ale nią jestem - syknęła nieprzyjemnie. - Co do szefa - tu gniew już minął, znów mówiła spokojnie, stojąc wyprostowana - tutaj mówimy na kogoś takiego po prostu Alfa. Sama osobiście go nie znam, ale słyszałam, że ma na imię Alastair - wzruszyła ramionami. - Jeżeli chcesz, oprowadzę cię nieco po Krainie. Być może po drodze natrafimy na Samca Alfa. - uśmiechnęła się delikatnie.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Młody tym razem słuchał nieco uważniej. Zaciekawiło go to całe zaćmienie. Już jakaś tajemnicza rzecz... Wspaniale! Delikatnie oblizał wargi na samą myśl o niespodziewanych, groźnych wydarzeniach, w których najpewniej przyjdzie mu brać udział! A jeżeli o treningi chodzi...
- Będę trenować w dzień i w nocy, o to się nie martw! - Zapewnił z satysfakcją. - Do treningów jestem przyzwyczjony, i to jak! Chcę byście mi dali porządny wycisk! Życie ma być jednym wielkim treningiem! - Stwierdził - Przez miesiąc łaziłem sam, ale to żadne wyzwanie. Chcę się nauczyć o wiele więcej niż nie-umierania! A im trudniejsze wyzwania tym lepiej! - Dodał z mroczną energią w głosie jakby zapominając o tym, że to on będzie się z tym wszystkim męczyć. Dla niego jednak liczyły się efekty. Miał stać się NAJSILNIEJSZY!
- Pycha? - Zapytał następnie, bo nie dokońca wiedział co znaczy to słowo (nie zapominajmy, że to nadal szczeniak), ale z drugiej strony po co miał pamiętać jakąś tam 'pychę' skoro ona do niczego się nie przydaje?
- Ja jestem tylko dumny z tego kim będę! - Oświadczył twardo, by mimo swej niewiedzy wyjaśnić to niedomówienie. - A skoro chcę do was dołączyć to znaczy, że JESTEŚCIE najlepsi! - Stwierdził uparcie. - A jeśli kiedyś będą z tym jakieś problemy, to już Kiro sprawi, że znikną!
Trochę zdziwił się, że wadera nie zna swojego przywódcy. Jak on wydawał rozkazy? A może ktoś je przekazywał? Dziwnie tutaj jest wszystko urządzone, oj dziwnie.
- Alastair... - Powtórzył imię Alfy nieco rozmarzonym tonem. A więc tak nazywać się będzie jego dowódca? Genialnie!
- Owszem, możesz mnie oprowadzić. - Kiro chętnie przystał na propozycję choć nie liczył na to, że wielkiego Alastair'a spotkają sobie ot tak. - Myślę, że będę ci nawet... wdzięczny - to słowo ledwo i niepenie  przeszło mu przez gardło i z niewiadomych przyczyn z lekka go onieśmieliło. Odchrząknął więc pospiesznie, by ukryć zmieszanie.
- Ale najpierw powiedz jak nazywa się pierwsza członkini Watahy Ognia, którą spotkałem - Bardziej kazał niż poprosił swoim normalnym, nieco zaczepnym tonem. Na jego pyszczu jednak pojawił się nie przebiegły uśmieszek lecz całkiem miły, łagodny uśmiech, który wskazywał, że dla tego malca może nie jest za późno.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wilczyca zaśmiała się cicho słysząc jakim zapałem i energią tryska malec, jeżeli chodzi o treningi.
- Przemęczanie organizmu poprzez ciągłe treningi nic ci nie da - parsknęła, rozbawiona. - Co nie oznacza, że całkowicie powinieneś im zaprzestać. Wystarczy zupełnie godzina dziennie. A jeżeli już aż tak się napaliłeś... góra dwie, może trzy. Nie więcej - ściszyła lekko ton. Potem wsłuchała się w jego gadkę o problemach. Kolejny raz zachichotała rozśmieszona. - Cóż, zapamiętam, by z tobą nie zadzierać - mówiła ciągle rozbawionym tonem.
Kilka sekund później wilczyca wyprostowała się i wpatrzyła gdzieś w horyzont. Bez żadnego celu. Wyglądała, jakby dusza opuściła jej ciało, pozostawiając je w dziwnym transie. Pomimo wszystko ciągle słyszała jak szczeniak gada. Mrugnęła po raz pierwszy od dwóch minut i popatrzyła na małego.
- Nie musisz być wdzięczny, robię to z własnej woli - uśmiechnęła się. - A jeżeli o mojego miano chodzi to zwę się Marano. A ty?
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Mały nawet nie zauważył, że z jego rozmówczynią przez pweien czas działo się coś dziwnego. Pewnie dlatego, że jak zwykle był skupiony przede wszystkim na sobie, przez co nie słyszał nawet zbyd dobrze rozbawienia w jej głosie. Na innych skupiał się dopiero wtedy, gdy z nimi walczył lub nie wiedział jeszcze czy przypadkiem do konfrontacji nie dojdzie. Przemyślał z lekka to co mówiła o treningach. Dwie, trzy godziny... to dobrze, że nie twierdzi, że jedna będzie dla niego odpowiednia. Znaczy, że Kiro na takie straszne chuchro to już nie wygląda! No i powiedziała, że będzie pamiętać by z nim nie zadzierać - Poprawnie! Jak już wspomnialam na jej rozbawiony ton nie zwrócił uwagi...
Coś jednak mu zgrzytnęło, gdy stwierdziła, że nie musi być jej wdzięczny, bo robi to z własnej woli. To wdzięcznym należy być tylko wtedy, gdy druga osoba jest do czegoś przymuszana? Zaczął się zastanawiać, ale nie na długo pochłonęło to jego myśli, bowiem wadera w końcu się przedstawiła i teraz przyszła kolej na niego.
- HAHAHA! - Zaśmiał się niedokońca wiadomo po co - Jestem Wieki Kiro! Kasai Kiro z odległej krainy! I przybyłem tu by stać się najsilniejszym z was!
Jego słowa były pełne pewności i energii, ale także - co nie było zbyt dobre - pychy i agresji. Jednakże póki co były to tylko słowa, nie czyny, a to czyny najbardziej świadczą o wilku.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wilczyca popatrzyła na niego dziwnie. Skrzywiła się, słysząc znów jego zbyt wielką pewność siebie. Pokiwała głową przecząco.
- Wystrzegaj się przechwałek - mruknęła, wbijając w niego świdrujący wzrok. - To bardziej irytujące niż myślisz - dodała jeszcze, po czym podeszła do mostu.
Ustawiła przednie łapy na jego rozpoczęciu. Obejrzała się przez ramię i popatrzyła na małego. Odchrząknęła.
- Jeżeli mam cię oprowadzić to powinieneś wybrać najpierw kierunek. Wpierw chcesz poznać tereny północne, południowe, wschodnie czy zachodnie? - pytanie zadała nijakim tonem, pozbawionym uczuć.

//Wybacz, że krótko, ale jakoś specjalnie nie miałam pomysłu. xd//
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
- Wcale się nie przechwalam! - Mruknął Kiro niezadowolonym głosem niesłusznie oskarżonego dziecka - Tylko mówię jaka jest prawda. - Dodał uczciwie swój punkt widzenia i cicho prychnął. Dorośli zawsze go niesłusznie oskarżali o takie dziwne rzeczy. Nawet nie zawsze umiał powtórzyć nazwy zachowań, o które go posądzali. Prawei nigdy nie mięli racji... Ale to dorośli rządzą i 'ustalają zasady', więc jak on już dorośnie ustali własne. I nikomu nic do tego! Wie jedynie, że rozwali każdego, kto mu się będzie wtrącał i stawał na jego drodze.
"Tak, właśnie tak będzie!" pomyślał z nieszczenięcą zaciętością i na jego pyszczu - jak za każdym razem gdy to powtarzał - pojawił się wredny uśmieszek zwycięzcy.
Z zamyślenia wyrwało go chrząknięcie 'panny' Marano. W jego watasze zawsze powtarzali, by się do starszych zwracać z szacunkiem i takie tam... Kiro zdecydowanie nie chciał się tu do nikogo zwracać per 'pan' czy 'pani', a także używać zwrotów takich jak 'panno'. To było takie... staroświeckie. I uwidaczniało granice, a Kiro nie znosił wszelkich granic! Wolał je zacierać, lekceważyć lub po prostu omijać. A gdy będzie już dorosły i silny zacznie je zmieniać.
Tak czy siak wadera zadała mu pytanie, zastanowił się więc i po chwili odrzekł:
- Najpierw chcę zobaczyć tereny południowe!
Nie był pewny co go skłoniło do podjęcia takiej decyzji, ale możnaby to chyba nazwać przeczuciem.
Żwawo ruszył za przewodniczką, po czym wyprzedził ją wykorzystując fakt, że na moście nie będzie potrzebował jej przewodnictwa, ani wskazówek. A potem... potem już jakoś powstrzyma się od wypadania na przód. Może.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Zaśmiała się delikatnie, po czym ruszyła za szczeniakiem. Prędzej czy później i tak będzie musiał się zatrzymać, nie znając drogi. Dlatego też nawet nie starała się go dogonić. Po co marnować siły? A wystarczyło tylko pomyśleć. Ale to przecież tylko szczeniak, jeszcze nie wkuł sobie do mózgownicy logiki. Uśmiechnięta podążała za nim. Most wydawał się teraz dłuższy niż zazwyczaj. Pewnie głównie z tego względu, iż samica przemieszczała się zadziwiająco wolno. Wkrótce podłoże zmieniło się na bardziej ziemiste, pokryte gdzieniegdzie trawą. Ruszyła w znanym kierunku, będąc pewną, że Kiro podąża za nią.

z.t. & zapraszam TUTAJ
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilczyca wpadła tutaj z impetem zatrzymując się przed bramą. Przyjrzała się strażnikom.
Skłoniła nisko głowę. Szacunek najważniejszy. Odwracając się co jakiś czas czy aby wilk jej nie śledzi. Westchnęła z zadowoleniem.
Odpuścił sobie.
Powoli patrząc pod łapy przeszła po moście. Odgarnęła białą grzywkę i przyjrzała się okolicy. Jej śliczne, wręcz fiołkowe oczęta rejestrowały każdy charakterystyczny punkt.
Musi teraz znaleźć swój własny kącik. Uśmiechnęła się lekko i poszła sobie.

z.t
Lucifero
Dorosły

Lucifero


Male Liczba postów : 107

     
Basior spokojnym krokiem wkroczył w owe tereny. - Szlag. - Warknął pod nosem. - Znowu zgubiłem trop. - Zrobił kilka kroków, aż do nozdrzy doszła woń Selwy. Przebieg po moście i ruszył w las.  Liczył, że dorwie wilczycę, bo nie miał zamiaru odpuszczać. 


z.t
Mirrar
Dorosły

Mirrar


Male Liczba postów : 18

     
Z dziwnym dla niego spokojem wilk przemierzał doliny próbując znaleźć jakieś miejsce, w którym będzie mógł oddać się swojemu powołaniu, nauczyć się czegoś i znaleźć nowych przyjaciół. Nie żeby kiedykolwiek miał zapomnieć o tamtych. Byli dla niego jak rodzina, a teraz został sam. Nie to, żeby miał sobie nie poradzić. Jest dorosły i radził sobie nie z takimi rzeczami.
Rozglądał się uważnie. Było w tym krajobrazie coś przyciągającego. Zmierzał właśnie w kierunku wąwozu, który było widać już z dość dużej odległości. Musiał być naprawdę szeroki. Ciekaw jak szeroki i głęboki jest dokładnie. Ciekawiło go to ze względów czysto naukowych. Lubił wiedzieć różne rzeczy, nawet te kompletnie nieprzydatne. Chciał nauczyć się jak najwięcej mógł.
Gdy już zbliżył się do owego wąwozu zobaczył most, na który wcześniej nie zwracał uwagi. Spodziewał się raczej małego, nietrwałego, rozpadającego się mostu. Ten jednakże był bardzo solidny i stabilny.
Kiedy zaczął przez niego iść zauważył, że jest również piękny. Rzadko się widuje tak starannie zrobione i wykończone mosty. Z niego mógł podziwiać również wąwóz w swej pełnej krasie. Nie tylko szeroki, ale również niesamowicie głęboki. Nie chciałby spaść tam na dół, ale chciał wiedzieć ile taki lot by zajął.
Gdy dotarł do końca przyjrzał się uważnie pomnikom. Miał wrażenie, że były one ważne dla tutejszych wilków. Skłonił, więc lekko głowę nie chcąc nikogo urazić. Potem minął pomniki i ruszył na poszukiwanie swojego miejsca na ziemi.
Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Można powiedzieć, że w podskokach przemierzała wąwóz. Zmierzała do swojego spokojnego miejsca, w którym będzie mogła odpocząć.
Nagle, na moście, zmyliła krok ledwo się nie przewracając. Właśnie zdała sobie sprawę z tego, że będzie sam na sam w swoim legowisku z Karmelem, przedstawicielem płci przeciwnej. Nie wiedzieć czemu poczuła się trochę zażenowana.
Prychnęła cicho, przecież cały czas byli sami, więc czym to się niby różni od ich pobytu nad zbiornikiem wodnym. Niczym. Z resztą co ona wymyśla. Jest przecież dorosła, więc dlaczego w ogóle na to reaguje w taki sposób? W końcu nie ma się czego wstydzić.
Już pewna siebie kroczyła w kierunku swojego własnego miejsca.
Miała nadzieję, że jednak Karmel nigdzie tam nie przepadł.

zt.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nie przepadł, nie przepadł. Również kroczył, choć nieco mniej dzielnie. Raczej się skradał, rozglądając się na boki i zacierając ślady.
Tereny watach, sprytnie. Tu Oni nie mogą się go spodziewać. W końcu jest Alfą Wiatru, czyli osobnikiem raczej niechętnie na tych terenach widzianym.
A strażników nie widać, więc przejść się uda.
Oznacza to też, że Tsubaki była z Ognia. Warto zapamiętać.
Post krótki, bo z fona.

zt.
Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Dodając sobie pewności siebie uśmiechem szła przez wąwóz i dalej, w kierunku placu handlowego.
Nie było co podziwiać widoków, już tu była, a z resztą teraz nie miała na to najmniejszej ochoty.
Szła spokojnie, ale dość szybko, więc wyjście z terenu watahy nie zajęło jej zbyt dużo czasu. Tylko raz spojrzała za siebie i już jej nie było.

zt.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Szedł również, zbyt daleko za nią jednak, by mogła go dojrzeć. Zacierał ślady, dbał o jej bezpieczeństwo.
Po namyśle uznał jednak, że nie ma co lecieć od razu na tereny ludzkie, mogliby się wzajemnie pogubić. Nie podał dokładnego miejsca zbiórki. A tutaj będzie równie dobrze, jak wszędzie indziej. Zaczeka tutaj.
Usiadł pod bramą, w najgłębszym cieniu, jaki znalazł.
I czekał.
Martwił się o Tsubaki.
Czy wróci?
Czy Oni ją dorwą?
Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Miała nadzieję, że gdzieś tutaj złapie jego zapach. Westchnęła. Prawdopodobnie będzie musiała przeszukać każde możliwe miejsce. Rozejrzała się uważnie i zobaczyła jakąś postać siedzącą w cieniu przy bramie. Podchodząc bliżej rozpoznała w owej postaci wilka, którego właśnie szukała.
Podeszła do niego i rzuciła mu jeden plecak. Nie będzie przecież targać cały czas obu.
- Gdzie teraz? - zapytała i, przypominając sobie o tym dopiero po chwili, oddała mu resztę z zakupów.
- Chyba powinniśmy się stąd ruszyć, nie?
Nie miła pojęcia dokąd będzie chciał teraz pójść, ale też nie mogą tu siedzieć w nieskończoność. Uśmiechnęła się do niego dając mu do zrozumienia, że nic wartego uwagi się nie stało. A wypyta go później, jak już znajdą jakieś bezpieczne miejsce.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wyraźnie odetchnął z ulgą, gdy ją zobaczył, całą i zdrową. Zarzucił plecak na grzbiet.
- Cieszę się, że nic ci nie jest. - powiedział, uśmiechając się lekko.
Rozejrzał się, zastanawiając się, którą drogę obrać.
- Myślałem o terenach ludzkich. Potrzebujemy miejsca, gdzie przez najbliższe dwa-trzy dni możemy się przyczaić, a tam będzie jednak najbezpieczniej. Znam jedno miejsce, które powinno się nadać.
Wstał, po czym skrupulatnie zatarł wszelkie ślady swej obecności w tym miejscu.
Gdy skończył, skinął łbem.
- Dziękuję, że tam poszłaś. To wymagało wielkiej odwagi. Dzięki tobie względnie dobrze przeżyjemy najbliższy miesiąc, może nawet i dwa.
Tsubaki
Dorosły

Tsubaki


Liczba postów : 62

     
Uśmiechnęła się szeroko.
- Nie ma sprawy - powiedziała
Tamta wilczyca sprawił, że zaczęła w niego wątpić, ale teraz doszła do wniosku, że niezależnie co się dzieje ona pomoże mu tak jak będzie potrafiła. Zaśmiała się cicho, wyglądało na to, że rozbudził w niej instynkt macierzyński.
- Wybacz - powiedziała cicho. - To nic takiego, nie przejmuj się mną.
Minęła dość długa chwila zanim zdołała opanować chichot. Miała przepuścić okazję przebywania z kimś kto ją rozśmieszał i przy okazji nauczenia się czegoś? Nigdy w życiu.
- W takim razie którędy? - zapytała gotowa do marszu.

zt. Kiedy Karmel ruszy Su pójdzie za nim
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiechnął się szerzej, słysząc jej śmiech. Gdy śmiać się przestała, wstał i ruszył we właściwym kierunku.
- Tędy. Tylko nie bój się ludzi, nie są prawdziwi.
Szedł szybkim marszem. Zacierał za sobą ślady, oczywiście. Nie zamierzał dać się złapać Onym, w życiu! Trafienie w ich łapy równałoby się śmierci.

zt -> Miasteczko widmo
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
Ech. Nigdy nie lubił zbytnio wysokości, a po ostatnim "zrzucie" przez Thinga tym bardziej, no ale musiał. Ruszył ku mostowi, niezbyt zadowolony ale z hardą miną począł po nim stąpać i przemierzać deska po desce jego powierzchnię. Patrzył przed siebie, unikał zerkania w dół, a panicznie się bał niestabilnego podłoża, a więc przyspieszył kroku. Kiedy wreszcie przebył tą straszną drogę, odetchnął na drugim brzegu, obejrzał się za siebie, fuknął i zniknął w krzakach.
Pragnę wspomnieć, że samiec wychodził z terenów Ognia po teście.

/zt.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Choć marzył, by jego skrzydła kiedyś mogło go unieść, by życie, moc, siła dotarły także do nich, nie zwykł bagatelizować uroków powierzchni ziemi czy terenów pod ową. Toteż nie dość, że nie miał nic przeciwko wąwozom, można by rzec nawet, iż je lubił; jakże bowiem wyjaśnić to, iż w takie miejsca go ciągnęło? Na dno, bliżej serca ziemi, gdzie czuł się jak ryba w wodzie nebo ptak na niebie. Odważnie zaryzykowałoby się stwierdzenie, iż wszystkie decyzje mają jakiś swój powód, który zapuszcza korzenie dużo głębiej, niż się wydaje, mniej ryzykując - iż może nie każdy, ale większość. Zapewne jest w tym prawda, a więc w nim zapewne wzrastało ziarenko uwielbienia dla sił pierwotnych.
Jedno przyznawał sam przed sobą. Szanował je. Zawsze uważał, że może kontrolować wilki, smoki lub gryfy - musiała być jakaś droga do ich umysłu, serca i duszy, zaś na najtwardszym murze, jakim by się otoczyli, musiała być niewielka szczelina, którą wystarczyło jeno powiększyć, by doprowadzić do drastycznych zniszczeń wewnątrz kogoś. Wtedy zresztą także równie łatwo doprowadzało się do zewnętrznego unicestwienia jednostki. Wiedział, że władzę może mieć nad k a ż d y m.
Lecz władza nad c z y m ś to inna bajka, to coś, do mogło zatchnąć dech w piersi i zatrzymać serce samą swoją wielkością. Niepojęte.
Chłonął wygląd wąwozu całym sobą. Przysiągłby, że po jednym rzucie oka na pomniki wilków, zapamiętał każdy szczegół, tak wielkie wywarły na nim wrażenie. Mogłyby ilustrować tę ubogą w członków grupkę darzonych przez niego najprawdziwszym szacunkiem istot.
"Ale już ich nie ma." Uśmiechnął się ponuro na taką myśl. Panta rhei, ale czy non omnis moriar?
Podziw jednak... podziw zawsze było bolesny, bo umniejszał własny byt, czego Noish nie lubił i nie specjalnie chciał, planował się przyzwyczaić, myślał coraz częściej o sposobach na znalezienie się na piedestale, skąd spoglądałby na wszystkich z góry.
Odetchnął z ulgą, zostawiając za sobą bramę. A było mu tak słabo, jakby przez całą drogę w cieniu pomników był odcięty od tlenu.
Sponsored content