Góra przeznaczenia

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ech, uwaga bo jeszcze user zacznie rzucać ironią.
Basior się lekko zdziwił w tym momencie. Nie sądził, że to aż tak czuć. No jak ktoś jest pomiotem piekielnym to się nie da dziwić, że tak pachnie. A nawet jeśli to nie od niego to śmierdzi to zapewne przez te przedmioty które wyniósł z tamtego miejsca.
- Jak po głosie można akurat budowę ciała odgadnąć? Przecież bywają osobniki które brzmią inaczej a potrafią być mocniejszymi ode mnie. W sensie takie przeciwieństwa. Chyba, że to jakoś inaczej jest i coś sam pokręciłem w tym momencie.
Chciał go jakoś naprostować... jednakże jak zwykle to nie wyszło.
Westchnął jedynie w momencie kiedy dotarło do niego co powiedział.
- Po dotyku powiadasz. Hmm. Jeśli jesteś ciekaw tego wszystkiego to sprawdź sobie. Aczkolwiek zgaduję, że wolisz nie. - rzucił to ze śmiechem.
No przecie to jest samiec! Ludu drogi, nie da się zachęcić samca do samca! A nie chwilka... nie zna przecież jego orientacji. Dobrze, że Kein jest osobnikiem bardziej odrzucającym aniżeli przyciągającym. Ma spokój więc.
- Akurat tym razem nie mam niczego ze sobą. Taka zwykła i spokojna podróż po Krainie się kroiła.
Siedział dalej chociaż szczerze mówiąc był zdziwiony, że po raz pierwszy został tak nisko i nie wszedł na sam szczyt.
Czasami jednak lepiej zostać, o!
Riven
Dorosły

Riven


Male Liczba postów : 68

     
Być może się mylił. Nie znał się na wilkach, a słowa Keina wskazywały mu pomyłkę. Warto się czegoś nauczyć.
- U wilkorów im mocniejszy był warkot i głębsze wycie, tym silniejszy okazywał się samiec. Sądziłem, że wilki miewają podobnie. - i może sądziłem źle. - Głos wskazuje jednak na wiele. Ton i jego brzmienie, drżenie i jego brak, wahania i niepewność, które można odnaleźć, wskazujących na strach i chęć ucieczki. Silne osobniki, nie tylko fizycznie lecz i silne wolą, nie łamią się i nie uciekają od razu. Nie zawsze niepewność oznacza strach, jednak... oznacza, że nasze myśli nie są jasne i zmienić można nasze zdanie, zachowanie, a nawet ukierunkować na własne potrzeby.
Manipulowanie kimś to paskudna sprawa i wilkor pomyślał, że Kein coś o tym wie. Przed chwilą odegrał kogoś innego, sprytne, choć podpadało pod manipulację.
- Głos wskazuje płeć, być może i obrażenia. Niekiedy samce z uszkodzonym gardłem charczały i syczały niczym koty, licho warcząc, choć łapy miały jak dziesięć moich. To przydatne informacje.
Och? Gdyby brwi wilcze, wilkorze!, były tak widoczne, jego uniósłby się, nieco zaskoczone słowami Keina. Dotknąć? Dla wilkora dziwna propozycja - wilkory napotykały dotyk z samicą, której ojcami szczeniąt były, lub kiedy zderzały się kłem i mięśniami z innym samcem.
- To nie w mojej kulturze. - odparł spokojnym głosem. Och, cóż z tego, że i samca mógłby mieć pod sobą? Nie chciał kusić losu. - Wilkory dotykają się kłami.
Kroiła się, a wykroiło się całkowicie coś innego, nieprawdaż? Przesunął ogonem po skalnym gruncie. Niemiłe otoczenie. Raz jeszcze zastukał o nie szponami, nim krukon okazał swoje znużenie.
KRA! KRA! KRA!
I wzbił się w powietrze. Począł krążyć nad obojga postaci.
- Możemy odbyć spokojną podróż razem. Te ziemie są ciekawe. - zaproponował rozbawiony.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- Większość wilków tak robi ale nie każdy. Zresztą zobaczysz to sam chodząc po tej Krainie. Bynajmniej tak mi się wydaje, bo nie raz takie przypadki się spotykało na swojej drodze. Płeć faktycznie po głosie uda ci się wskazać ale nie całą resztę. Co prawda twoje słowa się zgadzają ale zważ też na takie coś jak dwie osobowości bądź manipulację. Czasami nawet okropnie słabe osobniki potrafią się lepiej wykazać pod wieloma względami aniżeli ci najsilniejsi. Są takie wybryki natury i w tej Krainie znajdziesz ich bardzo często.
Kein właściwie sam się pogubił w tym co mówił. Tak samo jak user który nie wiedział jak dokładnie określić jak postać myśli w tym momencie.
- Obrażenia tylko w momencie kiedy ktoś jest za bardzo ranny. Zgadza się.
Zaśmiał się po chwili spostrzegając jak ten wiele wie.
Hmm.
- Spokojnie, ja nawet nie wiem co dokładnie mówię czasami. Trochę mi się oberwało w łeb ostatnio i czasami mam takie ''przyćmienia'' umysłu.
Wstał i w sumie czekał na jego ruch. Lepiej jakby ruszył on pierwszy bo z braku weny usera...
I prosiłbym o zt za Kein'a też. W tym przypadku przynajmniej.
- No to ruszajmy.
Riven
Dorosły

Riven


Male Liczba postów : 68

     
Pokiwał jedynie łbem, przechodząc obok wilka, na tyle ostrożnie, by się o niego nie otrzeć. Nie mógł ufać tutejszym stworzeniom - ani myślącym, ani tym, które myślenia nie wykazywały. Kraina ta zdawała się być domem dla kłamców i manipulatorów, zaś Riven znał swoje wady i zalety. Wiedział także, że oszukanie nie będzie takim trudnym zadaniem dla nieprzyjaciela. Być może z uwagi na to, że niewiele głosów poznał i nie zdążył jeszcze wychwycić nuty kłamstwa, które każdy nosi w krtani. Poruszył uchem, obracając duży łeb w stronę Keina.
- Mocne to było uderzenie? - zapytał, nie mogąc widzieć jego łba, deformacji czy strupów po gojących się ranach; futra sklejonego krwią i potem, dzikości spojrzenia czy piany z pyska, wskazującej na chorobę.
- Chodźmy. - poparł go słowem, kierując się w stronę, którą wskazywał mu czarny węgiel na krańcu pyska - nos. Wyłapywał to ciekawsze zapachy, szukając ich źródła. Krukon co jakiś czas ostrzegał go głosem.

/zt oboje.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kirusiowi obce było to miejsce jak i obce było mu jego własne przeznaczenie (choć jak sądził było nim oczywiście zostanie Królem, Wszechwładcą, a może nawet potężnym ,,Tyranem", którego to słowa używał, bo kojarzyło mu się z siłą i posłuszeństwem ciemiężonych poddanych), więc dziwnym mogło być, że to właśnie tu został przeniesiony za sprawą czarów, które zabrały go uśpionego i bezbronnego z chatki Mikołaja, a konkretniej z ogrodu, kiedy to zasnął opętany przedziwną mocą na grzbiecie gadającego renifera. Jednak skoro i tak został zabrany wbrew własnej woli z jednego miejsca i przeniesiony w inne, to wszystko mu było jedno gdzie się ono znajdowało - i tak je podbije! Chociażby w odwecie za to, że go tu ściągnięto. O! Właśnie tak! I niech seobie zapamiętają, że Wielkiego Kiro się nie wyrzuca z przyjęć!
Takie właśnie myśli burzyły się w jego rudej główce kiedy już otrząsnął się z senności i zdezorientowania i rozchodził trochę zdrętwiałe łapki tocząs niewielkie kręgi po ośnieżonym szczycie. Było dość chłodno, ale jak na taką wysokość temperatura nie sprawiała wrażenia surowej królowej śniegu, a raczej zapraszającej do rozejrzenia się po okolicy panny odzianej we mgłę, którą oświetlały promienie porannego słońca. No, może było już bliżej południa niż jutrzenki, ale dzień dla Kirusia dopiero się zaczął, a więc był to poranek.
Młody oczywiście znalazł obok siebie swój nierozpakowany, choć już nieźle pognieciony prezent, ale dopiero potem natknął się na coś co zaskoczyło go o wiele bardziej: Aly.
Dziewczyna leżała na położonej poniżej szczytu, niewielkiej skale, a jej grzbiet ogrzewało zerkające zza chmur słońce. Kiro nie widział co tam robiła, ale postanowił to sprawdzić: skoro i tak ktoś im wcześniej przerwał rozmowę...
Tak, Aly wylądowała w górach, które (z tego co wiem >3) lubiła ~ A Kiro? Kiro przeniesiony został wraz z nią - może lubił ją bardziej od miejsc, które znał, a może chciał dokończyć pogawędkę? Mała chyba mu jeszcze nie podziękowała za chęć uratowania jej z paszczy potwora! Poza tym nie pozwoli sobie tak go rozdzielać z kumpelą, którą dopiero co udało mu się spotkać. Niech sobie magia nie myśli, że wszystko jej wolno! No i najwyraźniej nie myślała, skoro szczeniaki znalazły się mimo wszystko w tym samym miejscu, a zaraz jeszcze bliżej, gdyż Kiro z paczuszką w pyszczku szybko zaczął schodzić (trochę nieumiejętnie, ale zawsze) ze szczytu, by zagadać do tej szarej niewdzięcznicy.
;3
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea szybowała na niebie, przedostając się pomiędzy białymi chmurami, które stanowiły dobrą zasłonę, by nikt jej nie zobaczył. Nie wiedziała, co może już zrobić, zatem postanowiła pozwiedzać jeszcze więcej miejsc w tej tajemniczej, pełnej niebezpieczeństw, Krainie. Kto wie, może kogoś spotka? Ale na ten czas chciała pobyć całkowicie sama, by nad czymś przemyśleć. Chciałaby się po części spotkać ze swoją ukochaną matką, którą niestety zostawiła samą. Nie miała zamiaru jej szokować tym, że zabija tylko po to, by się zemścić, a przy okazji uratować inne istoty przed niebezpieczeństwem ludzkich wymysłów oraz różnych wynalazków. Prąd, energia, kwas deoksyrybonukleinowy, który przekazywany jest wraz z genami... To wszystko ją przerastało - żeby po prostu była najzwyczajniejszym eksperymentem, a jak się nie uda lub zepsuje, należy go tylko wyrzucić do kosza... O ile wykorzystuje się w laboratoriach myszy do różnych badań, te zapewne też cierpią. Kto wie, być może spowodowała zniknięcie jednej organizacji, ale nic w przyrodzie nie ginie - oprócz zagrożonych gatunków zwierząt. Zapewne założyli już kolejną, by pracować wraz z rządem, który się zgadza na to wszystko.
Im wyżej, tym zimniej, jednak wysiłek powodował wytwarzanie się sporej ilości ciepła, zatem jej to nie przeszkadzało. O ile wiatr był chłodny, jakby pochodził z samego bieguna północnego lub południowego, gdzie jest w cholerę lodu i śniegu, nadal brnęła przed siebie, machając swoimi pięknymi, ognistymi skrzydłami, które mogły z dołu wyglądać niczym ogień. Złote oczy cały czas wpatrywały się w dół, aż zauważyła kogoś... Rudy wilk brnął ku nieznanemu, a ona nic nie widziała ze swojego przeznaczenia. Kto wie, być może nie jest jej dane jeszcze zobaczyć przyszłość bądź i też własną śmierć, albo innego gryfa, z którym spędziłaby resztę swojego nędznego życia?
Wylądowała gdzieś dalej, by odpocząć. Wraz ze sobą miała jedną fiolkę z Lecznicy, którą zabrała, gdyż nikogo już tam nie było. Poza tym, chciała wystartować na stanowisko Lekarza, gdyż zauważyła, jak wszystko upadło - brak jakiejkolwiek opieki medycznej może spowodować, iż za jakiś czas wiele osób umrze, a tego nie chciała, chociażby ze względu na to, iż się trochę przywiązała do tego miejsca. Za to stare miasto najchętniej by opuściła już kilka lat temu, lecz nie mogła - musiała dokończyć swoją jedyną misję w życiu. A teraz ma wolną łapę.

/Nie ma problemu, że się wepchałam? :3
Aly Azzyil
Młode

Aly Azzyil


Female Liczba postów : 54
Skąd : Z krainy Słodyczy

     
No i patrzcie co się stało! Aly nawet śpiąc sprawia same kłopoty, które tym razem..., a raczej ponownie ściągnęła na biednego, czerwonego wilczka. Jaka szkoda, że tak szybko ją wyrzucili z chatki brodacza, bo przecież nie zrobiła nic złego, prawda? No chyba, że szczenięca nadpobudliwość i radość jest przestępstwem, a może faktycznie przesadziła? W końcu chyba nie powinna była skakać po tym książkach i tak nieładnie się zachowywać. Bee dziewczynka, znowu zrobiła coś źle. Ale przestańmy się tak rozczulać, prawda jest taka, że ona i tak się tym za bardzo nie przejmie. Ewentualnie będzie trochę zła o to, że nie dokończyła rozmowy z rogatymi zwierzakami, a zapowiadało się tak ciekawie...
Aly zrobiło się nagle bardzo przyjemnie, gdyż do jej noska dotarło lodowate powietrze, ale równocześnie było jej tak strasznie cieplutko w plecki. Zupełnie tak jak w lecie, kiedy to leży się na łące w upalny dzień i pozwala ogrzać słoneczku. Uśmiechnęła się przez sen, chyba śniło jej się coś miłego. Nagle coś mocno ją uderzyło w plecy przez co zsunęła się z małej kamiennej pułki i wpadła w zaspę śnieżną. No raczej niemożliwe by było, gdyby to ją nie obudziło, choć to pewnie bardzo śmiesznie, by wyglądało. Szybko zrobiło jej się przeraźliwie zimno i z piskiem zaskoczenia wyskoczyła ze śniegu. Potknęła się o właśnie podnoszącego się Kira (który to pewnie ześlizgnął się, kiedy to schodził do niej) i wywróciła się również każąc czerwonemu wilkowi zrobić to samo.
Szybko potrząsnęła łapką nadal nie będąc pewna co się właśnie stało i wstała. Pierwsze co zobaczyła to szczeniaka, szybko się zorientowała, że to pewnie przez niego się wywaliła. ~ Co się dzieje? Co on tu robi? Gdzie ja jestem? ~ Zaczęła zastanawiać się waderka. Otrzepała się ze śniegu i spojrzała nadal oszołomiona na Kasai Kiro. Emm... Chyba wypadałoby mu pomóc i przeprosić. Aly zrobiło się głupio i pochyliła się nad nim. - Przepraszam. Nie zauważyłam cię... - Powiedziała powoli. Takie zachowanie nie było raczej do niej podobne, ale aktualnie nie była w stanie pozbierać myśli. W końcu dopiero co była w zupełnie innym miejscu, a teraz? Wzięła głęboki wdech i zamknęła oczka. Chłodny powiew wiatru zmierzwił jej grzywkę, a promienie słońca równocześnie ogrzewały jej mokre futerko. Teraz zdecydowanie była w górach, otworzyła oczka i rozejrzała się. Drzewa, śnieg, strome zbocza, a w oddali inne szczyty. Góry były jej ukochanym miejscem, czy to przypadek, że tu się właśnie zjawiła? Na pewno tak, chociaż... Aly pokręciła gwałtownie główką, aby odpędzić pewną myśl. Natchnęło ją, że to może jakaś magia, ale czy ona w ogóle istnieje? Chwila moment! O czym ona gada?! Przecież jeszcze niedawno uganiała się za duchami i innymi magicznymi stworzeniami. Tak! Aly była już w stu procentach pewna, że to były jakieś czary, ale by używać ich tylko po to, by kogoś wyrzucić? To trochę przesada. chyba, że brodacz był, aż tak zły. No trudno, nic się już nie poradzi. Obróciła głowę i spojrzała ponownie na Kiro. Poprawiła czerwoną grzywkę, która opadła jej na oczy, była jeszcze trochę wilgotna po tym jak wylądowała w śniegu. Przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć, a potem niespodziewanie na jej pyszczku pojawił się złośliwy uśmiech. Zniżyła lekko łeb i wpatrywała się zadowolona w szczeniaka. - A właściwie to co ty tu robisz? - Odparła teatralnym szeptem, następnie wyprostowała się i udała, że się głęboko nad czymś zastanawia. - A tak w ogóle to bardzo miło, że chciałeś mnie uratować przed tym potworem. Byłeś bardzo odważny. - Powiedziała słodko. Teraz jak o tym pomyśli to tamta sytuacja wydawała się jej niezwykle śmieszna i już wiedziała dlaczego rogacze się śmiali. Nie mówiła, jednak tego tak całkowicie ironicznie. Basior naprawdę jej zaimponował swoim czynem wątpiła, by w razie czego ktoś inny byłby w stanie coś takiego dla niej zrobić.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Szczeniak szedł spokojnie, choć nieco niezdarnie w dół, w stronę Aly i zapewne doszedłby tak do niej, gdyby owa niezdarność nie postanowiła zbratać się z nierównością ziemi przykrytą dla niepoznaki nieskromną warstwą śniegu, dzięki czemu (choć raczej wypadałoby powiedzieć ,,przez co") zleciał na dziewczynę turlając się i o mało nie połykając swojej paczuszki (ostatecznie udało mu się ją wypluć gdy wylądował kilka metrów niżej). Oszołomiony ledwo zarejestrował pytanie o stan swojego zdrowia co, gdyby był bardziej przytomny przypomniałoby mu o zakapturzonym białym kurduplu, którego Alka pytała mniej więcej o to samo - teraz jednak owe wspomnienie szybko zostało wykopane przez kolejne zdania, które wypowiedziała dziewczyna zupełnie innym już tonem - takim, który przypominał Kirusiowi nie wydarzenia z chatki, ale ich pierwsze spotkanie. Tak - tamta szara była o wiele bardziej wnerwiająca, zaczepna i jakaś taka... argh, szczeniakowi aż się sierść jeżyła z niezadowolenia. Ale i tak jeszcze jej kiedyś pokaże! Tak - jeszcze kiedyś będzie się przed nim płaszczyć i błagać o jego uwagę! Jak już dorośnie i dostrzeże jego potęgę! No i jak on sam nabierze trochę masy... ale co tam! Póki co dało się z nią wytrzymać, może nie będzie musiał czekać aż tyle na to, by się z nią dogadać.
- Podbijam góry! - Odparł odruchowo, niemal krzykiem na jej drugie pytanie, zapominając zupełnie o pierwszym - I szukam takiego jednego wnerwiającego babsztyla - Dodał spoglądając w bok, na imponujące pejzaże. W sumie góry to całkiem ładne zjawisko...
Odwrócił się jednak po kolejnych zdaniach dziewczyny i zmarszczył brwi, po to by zaraz zrobić zdziwioną minę, a zaraz potem znowu się najeżyć. Szczerze mówiąc tak niedoświadczony w kontaktach z innymi nie umiał poznać czy Alka mówiła szczerze, czy bezczelnie go prowokowała, co wywoływało w nim uczucie dezorientacji i zmieszania, a w efekcie także i nieporadności, co niezmiernie go denerwowało. W takich sytuacjach nie miał jednak zwyczaju zastanawiać się nad możliwymi motywami mówiącego, a automatycznie przyjąć, że skoro i tak jest genialnym Wielkim Kiro to może mieć to gdzieś. I tak jest świetny. ... Potem zapyta.
- Ja zawsze jestem odważny szczeżujo! - Prychnął rozdrażniony swoim własnym stanem psychicznym, jednak po kilku chwilach opanował się i pomyślał, że jeśli jednak mówiła szczerze to wypadałoby godniej przyjąć taki komplement. Pytanie jak? On dobrze umiał tylko krzyczeć i wymagać... trzeba było coś wymyślić na szybko.
- I ten no... nie ma sprawy. - Powiedział w końcu, a było to najlepsze co mu przyszło do głowy. I tak dobrze! Był jednak nieco zakłopotany swoją nieporadnością - chyba jednak bliżesze jego naturze były rozkazy i przechwałki. Pewniej się czuł gdy mógł innymi pomiatać.
Feniksowatej gryficy będącej i tak dosyć daleko nie zauważył, choć gdyby tak było pewnie i tak wziąłby ją za kolejnego 'potwora', którego należy bezlitośnie pokonać. Może poszłoby łatwiej niż z reniferem...

Witamy, witamy x3 Miło, że wpadłaś - będziesz mieć kolejne szczeniaki do upilnowania XD
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Kurde, wywaliłam sobie kartę z odpisem ;____;. Będzie niestety krócej.

Ignisea obserwowała obydwa szczeniaki, które ze sobą rozmawiały, lecz nie widziała zbytnio nic przez to, iż chmury zdołały jej zasłonić wszystko - musiała zejść... Ale jak nie przestraszyć takie szczeniaki? No właśnie! Jej serce biło spokojnie, bez żadnego stresu, ale problem z nimi być może, gdyż po prostu... na stówkę się wystraszą gryficy przybywającej z dosyć daleka, troszeczkę zmęczoną, a w dodatku z tymi złotymi, bezźrenicowymi oczyma, które w ciemności wyglądały niczym dwie, świecące na żółto lampki. Jak się okazało, oczywiście na życzenie samej userki, znowu spotkała jakieś szczeniaki - tylko raz czy tam dwa razy udało jej się spotkać dorosłą waderę, jednak... ta nie była zbytnio rozmowna. No i ognista też po części, zwykle bardzo chłodna, nie miała zamiaru stać się gadatliwą osóbką. Jedyne, co nadal nosiła w swoim niezwykłym, ognistym sercu, to cząstki tego dziwnego kamienia, który dał jej moc samego Feniksa, czyli możliwość obracania kogoś w proch za pomocą jednego, malutkiego dotknięcia. Nie dotyczyło to oczywiście przedmiotów nieożywionych, jak np. stół czy podłoga. Wtedy to by spaliła całe miasto i obróciła je w popiół!
Jej skrzydła pojawiły się niezwykle szybko w powietrzu, na początku rozpoczęte niewielką gimnastyką, by następnie móc wznieść ciało dość silnej kobiety o wzroście wilka w górę. Tak i tutaj opadło gdzieś obok wilków dosyć sporych rozmiarów, czerwono-pomarańczowo-żółte pióro, które było niesione przez wiatr zarówno z zapachem tajemniczej istoty. Wystarczyło dosłownie parę sekund, by znalazła się kilkanaście metrów od ich towarzystwa dalej, właśnie po to, by ich nie spłoszyć. Nie, nie miała zamiaru ich zjeść, to nie w jej naturze, od kiedy spotkała gadające wilki - niechaj rosną, niechaj się kształcą, niechaj żyją! Tylko jej ogon machnął lekko w lewo, a to właśnie po to, by zostać sprawdzonym specjalnie przez połączenie lwa z orłem, gdyż zwykle nie dawał żadnych oznak życia.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
A co to takiego dwa szczeniaki? Pytanie jak Ignisea poradzi sobie z całą trójką? No, to już może nie być takie proste.
Biały, delikatny puch otulił swoim chłodnym dotykiem całą Krainę. No dobrze, może nie całą, jak wiadomo, ona sama w sobie jest niezwykła, a i posiada miejsca pełne magii, które niezależnie od pory roku czy panujących warunków pogodowych, bądź klimatycznych, pozostają wciąż takie same.
Dla Yashii była to pewna nowość. Gdy pierwszy raz miała jakąkolwiek styczność ze śniegiem była.. malutka. Przynajmniej tak jej się wydaje. Jej pamięć zostawia sobie wiele do życzenia. Chcąc nie chcąc niekiedy ma ona dostęp jedynie do skrawków pamięci. No cóż, pamięć utajona ma to do siebie, że nie tak chętnie chce się dzielić z własnym właścicielem wszelakimi doświadczeniami, obrazami czy skojarzeniami. Przykra sprawa.
Puchata ostrożnie stawiała łapkę za łapką. Gdyby spojrzeć na nią z innej strony, przypominała trochę kota, który to z wszelką ostrożnością próbuje podejść niezauważony do przyszłej ofiary. Jednakże sama wilczyca jedynie próbowała sobie poradzić z tym dyskomfortowym uczuciem jakim było naprzemienne układanie łapek na zimnym śniegu, powodujące nieprzyjemne dreszcze przechodzące po całym kręgosłupie. Dziwna była ta zima. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć samo wejście pod górę było trudnym zadaniem, a co dopiero przedzieranie się przez przynajmniej grubą warstwę śniegu!
Jednak.. czy to miałoby stanowić dla niej choćby najmniejszą przeszkodę w jej wycieczce? Co to, to nie! Uwielbiała podróżować, nawet jeśli jej podróże polegały jedynie na zwiedzaniu znajdujących się tutaj, niekiedy nieco dalej lub bliżej, terenów.
Co chwila zadzierała łepek do góry, chcąc mieć chociaż niewielkie zorientowanie co do miejsca, w którym się znajduje, ciepłe słońce nieprzyjemnie zaglądało jej prosto w oczy, które musiała mrużyć, nadając dość śmiesznego wyrazu własnemu pyszczkowi. Wspinała się tak nieporadnie, mając już prawie w pełni zmoknięte futerko. Mimo wszystko, warto wspomnieć, że młodej towarzyszył jej nieodłączny dobry humor. Jej mała, dziecięca główka przepełniona była radosnymi, wręcz entuzjastycznymi myślami, które tylko czekały na to by zostać w jakiś sposób uwolnionymi! W którymś momencie, przy kolejnym rzuceniu okiem w górę zauważyła w już całkiem niedalekiej od siebie odległości coś dziwnego.. Było to na pewno stworzenie! A może jednak dziwnie uformowana skała.. Przekrzywiła delikatnie główkę w bok zaintrygowana, i dalej nie przerywając swojego marszu obrała sobie cel swojej dzisiejsze podróży.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kiro już dalej miał się wykłócać ze swoją szarofutrą znajomą, gdy usłyszał dziwny dźwięk, coś jakby trzepot skrzydeł i odwrócił głowę. Nim jednak namierzył i dosięgnął wzrokiem wielkiego ptaka przyuważył opadające na śnieg sporej wielkości w pióro. Wyraźnie kontrastowało ze śniegiem i rzucało się w oczy, a przy tym intrygowało zapachem. Mały doskoczył do niego, nagle zawrócił, znów wykonał skok, chwycił swój wymięty prezent w zęby i wrócił do dziwnego znaleziska, by je obwąchać i zapamiętać nową woń. Mimo iż chorągiewka była naprawdę duża Kirusiowi nadal kojarzyła się maksymalnie z orłem, czyli było nie było jakąś niegodną go ptaszyną, które wnerwiają go, bo zawsze mogą sobie uciec za pomocą skrzydeł. Choć tak naprawdę bardziej irytowało go to, że zazdrościł im umiejętności latania i patrzenia na świat z góry, z innej perspektywy. Poza tym znajdowanie się w powietrzu, gdzie jest tyle wolnej przestrzeni musiało być niesamowite! Pomijał póki co fakt, że i latania trzeba się nauczyć, a przy tym znać się na prądach powietrznych i na zmianach pogody. Dla niego było to po prostu jedno z marzeń, póki co nawet nie cel, bo sądził, że prędzej zostanie świetnym wojownikiem niż wzbije się w powietrze. no, ale jak już tym wojownikiem (i królem!) zostanie to wtedy i nad lataniem pomyśli... On i jego poddani, wierni słudzy.
Oczywiście nawet tak zaaferowany Kiro musiał w końcu spostrzec duży cień znajdujący się całkiem niedaleko nich. Prowadził do niego ten sam zapach jakie miało błyszczące pióro, które młody szybko chwycił i włożył za srebrną wstążkę swojego prezentu (żeby było je łatwiej przenosić). A przenosić miał je dlatego, że choć gdy zobaczył posturę stworzenia na chwilę znieruchomiał, to chwilę potem rzucił się naprzód, w jego kierunku. W sumie w jego głowie pojawiły się trzy opcje: Pierwsza - że stworzenie to jakiś pradawny potwór, którego Kiro szybko musi nastraszyć, wyzwać do walki i obezwładnić, druga - że owa postać jest taką samą podpuchą jak te renifery - kształt bestii, ale jak się bliżej przyjrzeć to zwierzę jak każde i pewnie go jeszcze z Aly wyśmieją, a trzecia - że to wielka orło-przepióra, którą może upolować i zjeść. Nie zdążył ufiksować się na jednej z tych trzech propozycji jakie podrzuciły mu wyobraźnia i szczenięce doświadczenie, gdyż już znajdował się tuż-tuż u łap nietypowej gryficy. A gdy tylko podbiegł, odłożył szybko paczuszkę, która zatykała mu usta i krzyknął groźnie, spoglądając w zdawałoby się puste oczy wielkiego ptaka:
- TY! - Ryknął prustując się i wypinając dopiero rozrastającą się pierś - Gadaj kim jesteś i czy chcesz walczyć, a ja - Wielki Kiro - pokonam cię i spełnie twą prośbę! I zjem! Gadaj czy jesteś jadalny! I czy umiesz mówić, bo jak się zaczniesz ze mnie nabijać jak te durne rogacze to zęby powybijam! - Krzyczał raz po raz zadzierając do góry głowę i wygrażając pięścią naszej Ignisei. Jego pogróżki właściwie nie miały sensu, chociażby przez wzgląd na to, że ptaki nie posiadają zębów, ale młody Kasai nie przejmował się tym za bardzo. Jego ton był agresywny i pewny siebie, a adrenalina już wypełniała jego chłopięce ciało pobudzając go i dodając energii. Co prawda z bliska skrzydlata wyglądała jeszcze groźniej i bardziej specyficznie, ale zdaniem Kira właśnie tak powinny wyglądać potwory, z którymi będzie się mierzył i które (oczywiście) pokona. Poza tym nie umiał za bardzo odróżnić tego co jest dziwne, od tego co jest normalne - sam na bieżąco katalogował sobie to co widzi i dzielił wedle własnego uznania. A teraz stał gotowy na jakąś akcję. Nie spodziewał się, że niewielka osóbka, która podchodziła do skrzydlatej od drugiej strony zadziwi go swoją obecnością o wiele bardziej niż płomienna gryfica i całkowicie pochłonie jego uwagę. No, na krótką chwilkę, bo Kiro nie może być aż tak łaskawy dla tych wszystkich bab! Potwory są o wiele ciekawsze od dziewczyn! (Ta naiwna młodość XD)
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea spokojnie spojrzała na dziwnego, wielce pyskatego szczeniaka. Mówią, że lepiej nie gadać z głupim. Tak mówią - ale czy on jest głupi? Tego nie wiedziała. Kto wie, może tak naprawdę ukrywa szczeniak swoją prawdziwą twarz, żeby nie zdradzić swoich niecnych planów? Ne, takie coś jest niemożliwe u szczeniaka w jego wieku. Zatem gryfica spojrzała pierwsze w lekko błękitne niebo, by potem móc odpowiedzieć młodemu osobnikowi na jego pytania. Nie była przestraszona, nie była także zła. Po prostu traktowała to jak dyskusję, co jest dla niej dobrą zabawą - a poznawanie osób jest jeszcze ciekawsze. Wiatr lekko musnął jej płomieniste skrzydła, które pod wpływem nadchodzącego zimna naostrzyły się. Serce dorosłej osoby biło spokojnie, w tym samym rytmie, ciśnienie nie podskoczyło, adrenalina także.
- Proste pytania, proste odpowiedzi - zaczęła kobieta, machając lekko swoim lwim ogonem, by (jak zwykle) sprawdzić, czy ten żyje, czy może już umarł, stając się tylko niepotrzebną częścią jej organizmu. Jakiś dziwny ten chłopiec, jakiś taki nieogarnięty, zbyt wybuchowy... To ją troszeczkę zaintrygowało i lekko zmusiły ją do rozmowy, bo przecież na takie zaczepki nie odpowiadała. - Gryf. Nie chcę walczyć. Nie zjesz. Tak samo jak i ty jestem jadalna. Chyba już wywnioskowałeś, że potrafię mówić jak każdy szanujący się mieszkaniec tej Krainy, co nie? - powiedziała to troszeczkę chłodno, bez żadnego entuzjazmu, bez żadnych gotujących się w niej emocji na zewnątrz. Jakby była robotem, jakąś maszyną, która ma na zadanie tylko udzielać stosownych odpowiedzi do aktualnej sytuacji.
Gryfica westchnęła, spoglądając na jego towarzyszkę z daleka. Ona również wyróżniała się niecodziennym wyglądem, gdyż jej grzywka była koloru czerwonego, a szare futerko posiadało jakieś dziwne, żółte plamy. Dziwne, żeby dwa młode wilki znajdowały się w takim miejscu, chyba iż było to wcześniej przez nie ustalone. Para z nozdrzy wydostała się na zewnątrz, tworząc niewielki kłębek białego, ciepłego dymu, który po chwili zniknął, oddając swoje ciepło innym cząsteczkom. Nie ma to jak czysta, niezrozumiała wręcz, fizyka c:.

/Aly nie ma ;__;.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
I szła tak przed siebie, wciąż, nieprzerwanie, wchodząc coraz wyżej pod górę, stając się coraz bliższą zdobycia szczytu, choć to nie na tym jej zależało. Było jej ciężko, owszem, w końcu szczenie posiadające tak krótkie, po części pokraczne łapki i proporcjonalną do nich siłę i wytrzymałość może mieć problemy ze zmierzeniem się z takim zadaniem. Cała ta wędrówka przypominała jej po części te koszmary, kiedy to trzeba biec i przed czymś uciekać i jak na złość biegnie się coraz wolniej, a cel ku któremu się zmierza zdaje się oddalać. Jednak nie poddawała się! Wiedziała, że idzie po coś! A jeśli idzie ostatecznie po nic to i tak znajdzie ów "coś" na swoje usprawiedliwienie! Plan idealny!
Jak na złość nadchodziła z zupełnie innej strony niż sam Kiro, tym samym powodując, że sama Pani gryf była skierowana plecami do niej, przez co też gdyby wymieniona dwójka miała ją zauważyć, to z pewnością gryfica zrobiłaby to pierwsza. Już pomijając fakt, ze zakres jej widzenia był szerszy ze względu na to, że znajdowała się wyżej, a i była większa niż waleczne szczenię. Ale o czym ja piszę, dziele ten post na jakieś części, zarówno tutaj wizualnie, jak i robiąc przerwy w jego pisaniu. Zresztą jak na złość wszędzie odpisuję na raty, a procent pewnie codziennie rośnie. Wena obecnego wieczoru się mnie nie trzyma, nad czym w jakimś większym stopniu ubolewam. Aczkolwiek wiem, że nowy dzień przyniesie nowe zapasy weny! I mimo, że piszę po północy, nie - to nie jest nowy dzień. Wedle wakacyjnej zasady - nowy dzień jest wtedy kiedy się pójdzie spać, a następnie obudzi! Tak, czas i zegar nie mają wtedy wielkiego znaczenia. Dlatego wybaczcie mi proszę dzisiejszy obecny tutaj tak zwany "miszmasz".
Do jej drobnych uszątek docierały czyjeś słowa, już nie mówiąc o głosach, wśród których jeden z nich zdawał jej się być znajomym, aczkolwiek nie potrafiła w tym momencie go skojarzyć. Dziwne, bo do teraz nie poznała zbyt wielu mieszkańców Krainy, jednak jej młodzieńcza pamięć wyjątkowo zawodziła i nie przywodziła nikogo konkretnego na myśl. Ale skoro to teraz tak wyglądało, to co to będzie później? Demencja starcza i te sprawy. Zbliżające się głosy napawały ją jakimś wewnętrznym optymizmem, chociaż nie do końca była przekonana czy faktycznie zbliża się do jakichś żywych organizmów czy to jedynie echo niesie zagubione pośród gór wypowiedzi. W zasadzie jakby się tak nad tym zastanowić i naprawdę by tak było.. musiało by być to całkiem przykre. Biedne samotne, już bezpańskie dźwięki pałętały się w górskich przesmykach.. Chociaż rozmowa ta nie wydawała jej się być zbytnio sympatyczną. Coś o walce, o jedzeniu, czy jej też grozi zjedzenie? Czy ona właśnie brnie ku niebezpieczeństwu?
Sylwetka gryfki stawała się coraz widoczniejsza, a Yaśka nie miała już najmniejszych wątpliwości co do tego, że to jednak nie zdeformowany fragment skały, a żywa istota. Zmarszczyła brwi, co było nietypowym wyrazem determinacji. Czerpiąc resztki sił z wytwarzanej wewnętrznie motywacji znalazła się tuż na wyciągnięcie no.. kilku łap od ognistej pierzastej. Rozłożyła łapki na boki, położyła delikatnie uszy po sobie i lekko uniosła przydługi ogon do góry. Tak, to właśnie była jej pozycja bojowa.
- Nie dam ci się zjeść! - Raczej nie trudno wywnioskować, że słowa odnośnie czyjegoś bycia jadalnym potraktowała jako skierowane do swojej drobnej osóbki, a ich wypowiedzenie przypisywała mitycznej istocie, z którą własnie miała mieć pierwszy raz do czynienia.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
/Kurde, wszyscy poznikali. Może popiszemy sobie tylko we dwójkę albo kogoś jeszcze zaprosimy, kto rzeczywiście jest?

Ignisea spojrzała tu i ówdzie na szczeniaki, które magicznie zniknęły. No, co mam zrobić? Żywe statuetki chyba nie wchodzą tutaj w grę. Kobieta zamknęła swoje złote oczy, przypominając ponurą i mroczną przeszłość, o której nikt się jeszcze nie dowiedział (oprócz userki, he he). Może była zbyt przerażona i miała zwidy? Może jest zbyt głodna? Niee, to nie przez to. Może mózg płatał jej figle przez to, iż dawno z kimś nie rozmawiała, oprócz z tą czarną kuleczką o imieniu Jessi? Ta to miła była, no i strasznie ją polubiła! Kto wie, być może zyskała przyjaciółkę na całe życie? Niebo powoli się rozpogodziło, Słońce wręcz biło jej po oczach. Jej skrzydła zdawały się płonąć prawdziwym, żywym ogniem, trawiącym niemalże wszystko. Czyżby wiosna nadchodziła? Ale jak tak szybko? Śnieg znikał, chociaż nie w oczach, lecz powoli, krok po kroczku. Tak tajemniczo, jednak z każdym dniem coraz szybciej, no i było go znacznie mniej. Kobieta po chwili została zbudzona ze swoich rozmyślań przez szczeniaka - jak mogła go nie zauważyć?!
- A kto powiedział, że chcę cię zjeść? - spytała spokojnie Ignisea, wiedząc już, że ma opinię wielkiego, glutowatego, no i też złego pożeracza niewinnych dzieciątek podwijających się pod jej szpony. Jej umysł analizował wszystko, a oczy spoglądały powoli na różowe paczałki młodej samiczki. Zdziwiło ją to, iż genetycznie może to być możliwe. Może i nie? Ale powracając. Gryfica machnęła lekko swoim lwim ogonem, chyba jedyną pozostawiającą normalną częścią jej ogromnego cielska. Skrzydła przycisnęła do swojego grzbietu, by nie wystraszyć białej kuleczki. Dla niej każdy szczeniak był jakąś kuleczką. Jessi - czarną. Ten wielki władca świata rudą, a ona... białą. Po prostu taka różnorodność kolorów. A ona? Złoty gryf, ognisty czy też może inny? - Mam na imię Ignisea. Sądzisz, iż przywitałabym się z jedzeniem tak, jak teraz?
Przymknęła lekko swoje oczy, czując wiatr muskający jej lekko nastroszone pióra. Było trochę zimno, lecz i tak cieplej, w porównaniu z panującą kilka tygodni temu pogodą. Wtedy to była masakra dla niej - uniemożliwiony lot poprzez śnieżyce i burze, ujemna temperatura, no i też śnieg, którego niespecjalnie nie lubiła. Język polski jest jednym z tych najdziwniejszych, a to dlatego, iż zaprzeczamy samym sobie. Gdy mówimy, że nikogo nie ma w domu, to znaczy, iż ktoś w nim jest. Bo nie ma nikogo, co nie?
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Wybacz za zniknięcie, ale nie wywalaj nas ,,magicznie" z fabuły - niestety nie pamiętam poprzednich pytań, jakie kierowałaś do Kiro, więc na nie nie odpowiem w poście, a co do Aly to myślałam, że można dać wątek z ponownym działaniem ,,snu Świętego Mikołaja" - być może jeszcze się ocknie.
Tak czy siak obiecałam Yashii, że wbiję ponownie, więc wbijam!


Kiro bardzo nieprzychylnie spojrzał na istotę, która go zignorowała i odwróciła się w drugim kierunku, w stronę nowego gościa, którego Kiro przez jej sylwetkę nie mógł jeszcze zobaczyć. Delikatny głos także nie dotarł do jego uszu, spodziewał się więc jakiegoś bandziora, albo wojownika. No bo skoro jest gadająca (a jednak!) gadzina to i jakiś śmiałek, który chce ją pokonać pewnie się znajdzie. A ktoś kto pokona śmiałka i wyśmieje jego marną zdobycz? Ha! To Kiro oczywiście! Albo lepiej! Najpierw zbije śmiałka, a potem sam pokona ptaszysko! Tak, tak będzie o wiele ciekawiej! No i o ile więcej chwały na niego spłynie (może Ignisea w czyiś łapach byłaby ,,marną" zdobyczą, ale w zębach Kirusia genialnym trofeum na kształt smoka, czy innej wspaniałej bestii). W podskokach i z nastroszoną grzywą rzucił się w stronę gościa, omijając łukiem skrzydlatą postać. Średnia taktyka, jeśli zaraz ma się z powrotem rzucić na gryficę, ale lepsze to było niż siedzenie w miejscu i czekanie aż nawzajem się powykańczają.
- EJ TY! - Ryknął donośnie w stronę przybysza, a w złotych ślepiach odbił się blask pozłacanego sztyletu- To moja ofiara, spadaj stąd!... YASHII!?
Urwał w pół zdania i zatrzymał się równie nagle, co owocowało paroma przewrotami tuż pod dziobem gadającego stwora, a także tuż przed nosem białej dziewczynki. Kiro jednak nie tracił rezonu i jak tylko klapnął na zad, usiadł prosto i wycelowawszy w koleżankę palec krzyknął, już zdecydowanie mniej męskim tonem:
- Co tutaj robisz, Yaka!?
Po czym zaraz odwrócił się i warknął do gryficy:
- A ty stój, nie waż się jej ruszyć!
I znów do samiczki:
- Ale dawno, nie, ten...
I znów obrót:
- I mnie też nie zaczepiaj, rozmawiam!
I parę mniej pewnych słów, znów do dziewczynki:
- Dawno się nie widzieliśmy... - Przechylił głowę i wykonał coś między grymasem, a delikatnym półuśmiechem.
Jednak nie długo tak wytrzymał:
- Drażnisz mnie, nie gap się tak! - Ryknął ponownie w stronę Ignisei i po wykonaniu serii wściekłych podskoków jakby zmądrzał i odetchnął:
- Patrz tam - Wskazał za plecy gadającego ptaka - Tam jest miejsce. Tam poczekaj, wezwę Cię jak skończę rozmawiać i się policzymy. - Mówił to niezwykle spokojnym, niemal urzędniczym tonem, jakby oczywistością było, że bestia, za którą miał skrzydlatą niewiastę będzie słuchać jego poleceń i grzecznie poczeka na swoją kolej. Nie ma to jak chłopięca wyobraźnia!
Ale kto przyszłemu władcy świata zabroni?
Tak czy siak był nieco zdezorientowany - z jednej strony śpiąca Aly, z drugiej niezwykłe bestiopodobne stworzenie, a z trzeciej stara znajoma, która nie pokazała się w chatce Świętego, ale za to teraz stała tu przed nim jak najbardziej żywa i prawdziwa! Nie za bardzo wiedział co w takiej sytuacji ma ze sobą zrobić, bo najchętniej ogarnąłby wszystko na raz, jak prawdziwy król, ale coś nie za bardzo mu to wychodziło. Może skupić się na Yashii? A może jednak najpierw należy obezwładnić błyszczące niczym płomienie (swoją drogą bardzo to Kasaiemu przypadło do gustu) stworzenie, a potem zająć się Aly i Yashii? Obie się znały, może biała umiałaby się lepie... inaczej zaopiekować się szarą koleżanką. Ech i tak to jest, kiedy dzieciak ma za dużo opcji do wyboru!
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ze względu na nieaktywność użytkowników uczestniczących w fabule, jestem zmuszona do opuszczenia tego miejsca. Zatem, nasza Ignisea rozprostowała swe ogniste skrzydła, co w promieniach słońca wyglądały tak, jakby ogarnęły je prawdziwe płomienie, przygotowała się do lotu, machnęła spokojnie ogonem, a następnie odleciała. Jej puls był normalny - po prostu nie mogła zrozumieć tego, dlaczego zawsze, ale to zawsze musi zadawać się ze szczeniakami. Czas chyba znaleźć normalne, podobne w jej wieku towarzystwo. Czy w ogóle spotkała jakiegoś dorosłego? Chyba jeszcze nie (nie wliczając Tempusa). Nadeszła chwila, w której wreszcie zacznie unikać towarzystwa młodocianych istot.
z.t
Mewa
Dorosły

Mewa


Male Liczba postów : 31

     
Do miejsca tego przybył Mewa. Lubił góry, więc nawet ta całkiem długa podróż wydała mu się czymś przyjemnym, gdy tu dotarł. Spokojnie wylądował na ziemi, u podnóża pięknego dzieła natury. Przeciągnął się i usiadł, żeby trochę odpocząć przed wspinaczką. Nie zamierzał używać do tego skrzydeł, musiał się wzmocnić fizycznie! Szczególnie, że nawet jeśli był większy od przeciętnego gryfa, to nigdy nie był specjalnie silny. Owszem, potrafił walczyć, ale była to nauka wyniesiona z lekcji samoobrony, które pobierał, będąc księciem. Tam też nie było czasu, by mógł wspinać się po górach. Musiał się dużo uczyć. A teraz, będąc tutaj, mógł robić co chciał. Już był tylko członkiem rodziny królewskiej, ale będąc poza królestwem, żaden tytuł mu nie przysługiwał. A raczej przysługiwałby, gdyby nie to, że postanowił wyruszyć jako zwykły, zwyczajny gryf, z zamiarem poznania świata i znalezienia swego miejsca na ziemi. Niezbyt pasowało mu życie w królestwie, ot, dlaczego tak zrobił. Nawet jeśli jego postawa wciąż była pełna wdzięku i dostojności, a jego ruchy płynne i pełne gracji, nie uważał siebie za kogoś lepszego od normalnego gryfa. Sposób poruszania się i zachowania to nawyk, jaki mu pozostał z dawnych czasów. Był bowiem istotą kulturalną, nawet jeśli od opuszczenia domu stał się bardziej arogancki. Nawet zdarzało mu się traktować innych z wyższością. Tylko samców, oczywiście. Pań nie wolno krzywdzić.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Nie masz ze mną szans! - rozbrzmiał radosny dziewczęcy głos.
U podnóża góry ze śmiechem skakała po skałach biała wilczyca, ścigając ze śmiechem kozicę i naśladując jej skoki wspinając się na górę. Przykuliła się na jednej skale jak do skradania się z tyłeczkiem w górze. Potrząsnęła nim delikatnie szykując się do skoku i skoczyła. Jednakże podczas tańca zwycięstwa noga jej się osunęła i Hana zaczęła spadać. Nie bała się jednak. Ze śmiechem odwiązała swoją chustę i trzymając ja w pyszczku mocno za rogi spokojnie powoli opadała na dół jak na spadochronie.
Zaskoczył ją fakt, że kiedy wylądowała to pod swoimi łapkami i ogonkiem nie czuła trawy. Czyła coś...Jakby... Pióra? Zdziwiona wstała i się rozejrzała na czym stoi.
- Hejcia! - wykrzyknęła radośnie stając na głowie gryfa i pochylając głowę by do góry nogami spojrzeć na stwora, na którym wylądowała.
Zawiązała sobie spokojnie chustę i zeskoczyła z niego. Usiadła i radośnie zaczęła myć jak kot łapkę z kurzu przez wspinaczkę.
- Jestem TsukiHana, a ty? - uśmiechnęła się przyjaźnie patrząc na niego swoimi szarymi oczkami. Nie bała się go widziała, że jest gryfem bo czytała o nich.
Zamyśliła się nad czymś przez chwilkę i zaczęła go obchodzić dookoła przyglądając mu się uważnie cały czas merdając ogonem. Starała się zorientować jakim gatunkiem gryfa jest. Z powodu braku kopyt stwierdziła, że nie jest hipogryfem ale był większy od zwykłego. Zastanowiła się chwilkę i stanęła przed nim szczerząc swoje śnieżnobiałe jak jej futerko ząbki.
- Jesteś gryfem królewskim? - spytała zafascynowana i zaciekawiona.
Mewa
Dorosły

Mewa


Male Liczba postów : 31

     
Trzeba przyznać, nieznajoma wadera zaskoczyła Mewę. Nie pamiętał, aby dzisiaj miał coś na głowie, gdyż zwykle nic na niej nie miał prócz pary uszu, których w żaden sposób nie dało się usunąć. Skierował więc błękitne ślepia ku górze, gdy w tym samym czasie wychyliła się nad nim biała istota, która najwyraźniej była wilkiem. Gryf ten za wilkami nie przepadał, ale gdy ten usiadł przed nim, okazał się być waderą. Najwyraźniej tą samą, która coś niedawno krzyczała. Najwyraźniej musiała spaść z góry. Spojrzenie Mewy zdecydowanie złagodniało.

- Witaj, witaj. Piękne imię. - przyznał, uśmiechając się lekko - Ja jestem Mewa.

Gryf bez żadnych protestów pozwolił, aby wadera obeszła go dookoła. Siedział wyprostowany, a jego poza wskazywała na to, że nie był byle kim. A raczej wskazywałaby na to, bo aktualnie był zwyczajnym, zwyczajnym gryfem, który nie potrafił się po prostu inaczej prowadzić. Nawet jeśli poza królestwem spędził już ponad pół roku, to wciąż pozostała w jego ruchach ta duma i oficjalność. W końcu, rodzina królewska musiała się dobrze prezentować przed swoim ludem, jak i każdym innym odwiedzającym.

- Ciężko stwierdzić, nie było u nas bowiem podziału i wszyscy się wymieszali. - odpowiedział spokojnie, nie tracąc przyjaznego wyrazu, hm, dzioba.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Tsu się uśmiechnęła szeroko merdając ogonkiem.
- Dziękuję, za to ty masz przepiękne pióra. I bardzo miękkie. - zaśmiała się i lekko ze skruchą się skłoniła. - Przepraszam, że na ciebie spadłam. Zwykle nie wpadam na nieznajomych. - znów się zaśmiała.
Badawczo przyglądała się gryfowi. Wiedziała o nich w sumie niewiele. chciała poszerzyć swoją wiedzę i miała nadzieję na zawiązanie nowej przyjaźni.
- Gryfy to bardzo piękne stworzenia. Tam skąd pochodzę niestety są podziały. Ludzie dbają o moich rodziców w świątyni przez to, że mają białe futro, a inne wilki giną w lesie od myśliwych. - westchnęła lekko smutniejąc. Miała dziwne poczucie winy za to co się u niej działo, mimo, że nie była jej wina.
Mewa
Dorosły

Mewa


Male Liczba postów : 31

     
Mewa uśmiechnął się, tak jak uśmiechają się osobniki wielbiące komplementy. Jako istota arogancka oczywiście ani trochę nie wątpił w swe piękno, szczególnie, że kolor jego piór był dość nietypowy, a już szczególnie te błękitne wzory na ciele. Oczywiście, zazwyczaj, jeśli tylko mógł, lekceważył zdanie innych, ale zdanie kobiety się dla niego zawsze liczyło. Tym bardziej, że już nie był w królestwie, gdzie po prostu musiał hamować swoje typowe zachowania. Tutaj mógł sobie pozwolić na lekceważenie innych. Zabawne, że z całkiem wzorowej istoty stał się kimś takim. A podobno tylko od nadmiernej władzy może komuś odbić. Widać u Mewy był zupełnie na odwrót.

- Byłbym ostatnim gburem, gdybym już na wstępie nie wybaczył pięknej kobiecie. - powiedział gryf, przyłożywszy przednią łapę do piersi i skłonił lekko głowę.

Gdyby Tsuki była samcem, najpewniej byłaby traktowana przez Mewę z lekceważeniem i wyższością. Ale tak się złożyło, że gryf ten darzył olbrzymią miłością kobiety, i żadnej z takowych nie byłby w stanie zrobić krzywdy. Ba!, nawet łapy by nie podniósł na żadną przedstawicielkę płci pięknej, choćby takowa go miała zabić. Nawet, jeśli nie miałby żadnej innej drogi ucieczki.

- W naszym królestwie nie było ludzi, a my nie jesteśmy zwierzętami hodowlanymi ani tym bardziej hodowcami, żebyśmy dbali o czystość naszych gatunków. Osobiście uważam, że błędem jest uważać kogoś za lepszego, zważywszy jedynie na kolor jego futra czy czystość rasy. W każdym z nas płynie krew o tej samej barwie, czy to człowiek, gryf, czy wilk. Ale widzisz, dużo może zależeć od kultury. To znaczy, tradycji. Mimo wszystko twoi rodzice musieli mieć dużo szczęścia, bo nie zostali zabici tak jak reszta wilków. Ludzie mają brzydki zwyczaj zabijania bez powodu. Chociaż bywa, że potrzebują jedzenia albo futer, żeby móc przeżyć. Miałem pewną styczność z tymi dwunożnymi istotami, i nie byli tacy źli. Co prawda wielu przede mną uciekało, ale w pewnej wiosce całkiem miło mnie przyjęli. Wśród nich było dużo innych dzikich istot, każda od innej różna. Nawet widziałem tam kilka wilków. Wszyscy żyli ze sobą w zgodzie, wszyscy sobie pomagali. - u Mewy włączył się tryb opowiadacza, co zdarzyło mu się już nie pierwszy raz. Mówił powoli i poważnie, ale nie jednostajnie, jakby opowiadanie historii było dla niego codziennością, i w pewnym stopniu zabawą. - Widzisz, ludzie to słabe fizycznie istoty, ale jakie zaskakujące! Dzięki swej pomysłowości potrafią tworzyć rzeczy niesamowite, o których tworzeniu my nawet nie moglibyśmy sobie marzyć! I do wielu rzeczy podchodzą niezwykle emocjonalnie. Są nawet w stanie przywiązać się do kamienia, który wygląda jak każdy inny. Ale wiadomo, wszędzie są czarne owce. Żadna społeczność nie jest idealna. Nawet wśród istot tak pięknych i wspaniałych jak gryfy są tacy, którzy wykorzystują swą siłę w złych celach. Ale wiesz, śmierć też jest potrzebna, by móc docenić życie. Wyobraź sobie co by było, gdybyśmy wszyscy żyli wiecznie! Świat byłby przepełniony tymi samymi twarzami, tylko raz na jakiś czas pojawiałyby się nowe. Nikt by się niczego nie bał, bo w końcu nie zginie. I wiesz? Wtedy tak naprawdę świat byłby skończony. Znając życie, zaczęto by prowadzić wojny, które by się nie kończyły. Jedni by walczyli z drugimi, inni próbowaliby ich powstrzymać, jeszcze inni by protestowali... i w ten sposób to by się nigdy nie skończyło.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Słuchała gryfa bardzo uważnie kiwając główką z uśmiechem. Z kultury mu nie przetrwała. Kiedy mieszkała w świątyni mama ją uczyła etykiety i kultury, że zawsze trzeba za wszystko dziękować, jak coś się komuś zrobi to należy przeprosić, a co najważniejsze nie należy nikomu przerywać ani narzucać swoich poglądów.
- Masz całkowitą rację. Nie jestem hodowana. Kiedyś w lesie niedaleko wioski, z której pochodzę było pełno białych wilków, ale ludzie zaczęli na nie polować z powodu pięknego zadbanego futra. Ludziom z wioski udało się ocalić jedynie moich rodziców, a przez ich białe futro uznali ich za dzieci pewnej bogini. Wybudowali im świątynię, w której sie urodziłam, dbali o nich i czcili ich. Zrobili im na ramieniu taki tatuaż by myśliwi wiedzieli, że nie można na nich polować. - powiedziała pokazując mu odcisk wilczej łapy na ramieniu.
Mewa
Dorosły

Mewa


Male Liczba postów : 31

     
Mewa uśmiechnął się krótko, usłyszawszy historię białej wadery.

- Twoi rodzice musieli mieć dużo szczęścia, skoro udało im się przeżyć. - odparł pogodnie.

Gryf nie miał wielu złych doświadczeń z ludźmi, poza tym, ze strony każdego można napotkać nieszczęście, wszystko zależy od charakteru danej osoby. On sam często wpadał w kłopoty przez swój sposób bycia, szczególnie, że do silnych nie należał. Ale jedno trzeba było mu przyznać: był osobą charyzmatyczną. Najbardziej było to widać, gdy jeszcze żył w królestwie. Szczególnie, kiedy poprowadził rebelię; udało mu się zebrać naprawdę dużo gryfów, gotowych za wszelką cenę obalić króla, a także najemników, którzy zgodzili się za pewną cenę podszkolić i walczyć ramię w ramię z nimi. Za wilkami gryf nie przepadał dlatego, że żaden nie chciał mu pomóc. Mieli bowiem niedaleko całkiem potężne, wilcze królestwo, które wydało wielu wspaniałych wilczych wojowników. W grupie owe wilki byłyby w stanie poradzić sobie z pewną ilością gryfów. Niestety, nie pomogli. Od tego momentu Mewa podświadomie nosił urazę do tych psowatych, choć sam się do tego nie przyznawał. To nie tak, że od razu ich nienawidził. Po prostu nie przepadał za wilkami, i tyle. Oczywiście, nie licząc przedstawicielem płci pięknej!

- A mogę wiedzieć, skąd tak piękna i przyjazna istota jak ty pochodzi dokładniej? - zapytał, szczerze zaciekawiony. - Bo ja pochodzę z niedużego, niezbyt sławnego gryfiego królestwa na zachód stąd.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Zaiste mieli bardzo dużo szczęścia. Tata mnie uczył samoobrony i polowania. Choć z tego pierwszego rzadko korzystam ponieważ brzydzę się przemocą. Mama za to uczyła mnie w świątyni wszystkiego co o życiu powinnam wiedzieć oraz nauczyła mnie czytać księgi i pergaminy. - powiedziała z dumą.
Nieraz tęskniła za rodzicami i ludzkimi przyjaciółmi, z którymi lubiła się bawić w wiosce, ale wyruszenie w podróż to był jej pomysł i własne pragnienie. Nie narzucone przez nikogo. Zawsze mogła wrócić, ale świat jest ogromny, a ona nie poznała nawet skrawka tego przepięknego dzieła natury, po którym stąpała już od dwóch i pół roku.
Ona nigdy nie uświadczyła złych ludzi, zawsze spotykała się z przyjaźnią, zafascynowaniem i czcią ze strony ludzi i bardzo ich lubiła. Nawet kiedy opuściła swój kraj nie bała się ludzi w tej krainie i była śmiała do nich podchodzić, a przez zawiązana na karku chustę zawsze ją brano za jakiegoś zbłąkanego, acz niebywale zadbanego psa.
Nigdy nie miała problemów z pchłami czy kleszczami, przez to że jej futro nasiąknięte było niemal niewyczuwalnymi dla innych kadzidełkami ze świątyni, które z jakiegoś powodu odstraszały od niej robale. Dodatkowo potrafiła wyczyścić swoje futerko jak kot i umiała piłować sobie pazurki o kamienie. Jedynie te czynności pokazywały, że nie jest jakimś tam dzikusem tylko panienką z wyższych sfer jak nie księżniczką.
Uśmiechnęła się do Mewy i zamerdała ogonkiem.
- Pochodzę z przepięknego kraju pełnego tradycji, ponoć zrodzonych z czterech łez smoka. Kwitną tam przepięknie wyglądające drzewa wiśni. - powiedziała z rozmarzeniem i nieukrywaną tęsknotą za domem rozwiązała swoją chustę i rozłożyła ją na ziemi. - Ludzie mi to dali gdy szłam w swoją podróż bym nigdy nie zapomniała skąd pochodzę i gdzie jest mój dom. Podobno tak wygląda flaga mojego państwa. - dodała patrząc na białą chustę z czerwonym kołem na środku.
Oblizała sobie pyszczek patrząc na swoją chustę przypomniała sobie cudowny smak sushi, które nieraz im przynosili do świątyni ludzie.
Mewa
Dorosły

Mewa


Male Liczba postów : 31

     
Gryf spokojnie słuchał słów wadery. Tsuki z pewnością nie była byle kim, i widać to było z jej wyglądu. Miała naprawdę zadbane futro, do tego miało ono jakąś nietypową woń. To znaczy, była ona wilcza, ale pomiędzy tym przebijało się jeszcze coś innego, choć ciężkiego do uchwycenia.

- Więc jesteś bardzo porządnym wilkiem. - stwierdził Mewa, bardziej jednak mówił to do siebie.

Oczywiście, nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Szczególnie, że to była kobieta. Nawet jeśli wilcza, ale kobieta. Oczywiście, nie była dorosła, można było to dostrzec chociażby po jej rysach. Ale wciąż była przedstawicielką płci pięknej.

- Twoi rodzice musieli być równie wspaniali. - dodał po chwili milczenia.

Wysłuchał jej mowy o pochodzeniu, ale nie potrafił domyślić się, gdzie wcześniej mieszkała wadera. Najpewniej dogadałaby się na ten temat z moją inną postacią, Owachinashim, ale on najpewniej gadałby o wspaniałości sake. No, nie cały czas. Ale przez jakiś czas na pewno. Nie był znów aż takim maniakiem. Ale wracając, bo tu i teraz był Mewa, nie China.

- To bardzo ładna flaga, ale nigdy na oczy jej nie widziałem. - powiedział, przypatrując się przez krótką chwilę chuście wilczycy. - Swoją droga, długo jesteś w tej Krainie?
Sponsored content