Skalny Wąwóz

Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Wariatka.
Co począć z wariatami? Wariatów wypada kochać, bo wnoszą kolory w czarno-biały świat. Od wariatów trzeba wymagać.
Ale nie wiedział, nie czuł tego, bo ból przyprawiał go o chęć odwrotu. A bolało go wiele i bardzo. Poczekaj, wariatko, spotkamy się innym razem.
Tyle że wrychle było już za późno na bezproblemowy odwrót, jakiego sobie życzył, jako że stanowiłoby to jakąś formę szarpaniny z waderą, na co nie miał szczególnej ochoty. Nie zostało mu wiele ciekawości, raczej motywowało go wyłącznie to, że obiecywał sobie nie tracić czasu w nieuniknionych sytuacjach. Zawsze coś sprawdzić, odkryć, sprowokować.
Bez dłuższych dywagacji myślowych pieszczotliwie musnął pyskiem pierś wilczycy, prawie wtulając nos w jej sierść.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Puściła skrzydło, gdy poczuła ten dotyk. Na chwilę wręcz zesztywniała, zaskoczona. Powoli odwróciła łeb od skrzydła, by spojrzenie wbić w ślepia ptaszka. Spojrzenie przeszło na wylot i utknęło w ziemi, wibrując jak japońska strzała. Powąchała jego nos, po czym ostrożnie, z wahaniem, powtórzyła gest, dotykając futerka na jego piersi.
Nie bardzo wiedziała, co ten gest oznacza. Ale spodobał jej się. Był dobry. A więc i piękny? Czy gest może być piękny? Jest działaniem, a więc czymś co się wydarza, a nie co wygląda lub brzmi. Skoro gest nie może być piękny, czy oznacza to też, że nie może być dobry? Skoro nie był dobry, to jaki był?
Na pewno był dobry. Czuła to. To był dobry gest. A definicja dobra i piękna wymaga najwyraźniej dopracowania. Chwilowo roboczo przyjęła, że gest był piękny. Ale później się nad tym zastanowi.
Póki co skupiła się na obserwacji ptaszka. Jak on zareaguje na to, że powtórzyła jego ruch?
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Raz jeszcze, pomimo deklaracji wobec siebie, że tak nie będzie, drgnął jak tchórzofretka.
Chciałby najpierw móc powiedzieć o sobie, że sądzi, a więc myśli, dopiero potem reagować. Chciałby mieć wszechogarniającą otoczenie kontrolę, a przynajmniej panowanie nad sobą. Ale, tam do licha, był podrostkiem, któremu zachciało się zagrać rolę; nie był jednostką nieprzeciętną (jakkolwiek sam by się do tego stwierdzenia nie odnosił), nie miał nawet zdumiewająco barwnej osobowości czy niezwykłego umysłu, a obok tego, co najistotniejsze, nie przeszedł najlichszego przeszkolenia - nawet w szkole życia. Skąd miałaby się wziąć owa stała flegma? Co przyrodzone, to przyrodzone, ale zanim było swobodne, abstrakcyjne myślenie i sny o byciu mafioso, w tym, co żywe, zagnieździł się strach wraz z niechęcią. Te dwa żywioły trzymały i długo miały go jeszcze trzymać za gardło.
I nawet jeżeli dało się przy tym oddychać, ruchy były skrępowane, tylko układ nerwowy dawał z siebie wszystko, natentychmiast.
Źrenice ogarniały tęczówkę. Chciał oblizać pyszczydle, jakby miało mu to dopomóc, jednakowoż nie kwapiłby się odsunąć na taką odległość, by mieć pełną swobodę, przeto też zaniechał - bo choć wyprostował się dumnie, jakoś nieswojo byłoby wiercić się zanadto tuż przy kimś, niezależnie od czynników symultanicznych.
Ozór musnął jeno podniebienie, głowę obniżył nieco na filarach ścięgien, jak robią kłamcy w czasie praktykowania zawodu. Odczekał, ażeby garnitur zębów znany jako pysk, zniknął ze strefy intymnej jego gardła, następnie zaś - rozsądnie - odbił piłeczkę po raz kolejny.
Nachylił się ku samicy i tym razem skończył swą przymilność z pyskiem przy pysku przedstawicielki swego gatunku, siląc się zawczasu na uniesienie zwieszonej głowy na odpowiednią wysokość. Co przynajmniej dało mu poczucie, że nie jest w pozycji uległości.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Gdy drgnął, uszy Nadii oklapły. Wystraszyła ptaszka? Skrzywdziła? Popełniła jakiś błąd, coś zepsuła, wpłynęła na wyniki testu? Niedobrze, źle. Przedłużający się brak działań ptaszka nastrajał pesymistycznie, pokazywał, że jednak owszem, zepsuła. Więc gdy wreszcie odpowiedział, dotykając jej po raz kolejny, reagując, przepełniła ją euforia. Już rozumiała, czemu koty mruczą - żałowała, że nie potrafi okazać radości z faktu, że ptaszek działa. Wilki okazują to jakkolwiek? Czy uczucie szczęścia jest wilcze?
Dawniej wierzyła, że wszystko co uczyni, jest z automatu wilcze - gdyż była jedynym wilkiem. Ale teraz? Nagle jej świat urósł, zaczął przytłaczać i zachwycać jednocześnie. Kazał przedefiniować każde pojęcie, jakie powstało w umyśle - w tym i własną wilczość. Inne wilki zachowywały się odmiennie, wydawały dźwięki, wykonywały gesty, których sens umykał #034. Jednak nie widziała nigdy, by wilki wyrażały szczęście, by bywały szczęśliwe. A mruczeć nie potrafiła.
Skupiła się więc na działaniach ptaszka, by następnie wiernie je odtworzyć. Tym razem starała się być dużo delikatniejsza, by znów nie pokpić sprawy. Następnie, wiedziona impulsem, polizała go po nosie. Gest ten widziała u jednego z miniaturowych wilków - wówczas wzięła go za smakowanie ofiary przed spożyciem. Teraz jednak wydał jej się należeć do tej samej kategorii, co dotknięcie nosem szyi - niby wyglądające jak wstęp do gryzienia i szarpania, a przyjemne, dobre i piękne.
Czy miała rację, czy też gestem tym spłoszy ptaszka? Tylko obserwacja mogła jej przynieść odpowiedzi na to pytanie.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Zjawiskowe.
Czy kiedyś miał chociażby sposobność, by włączyć to słowo w swój komentarz, wygłoszony czy pomyślany? Zjawiskowe, bo jak zjawisko mało zrozumiałe. Nie wiedział, kim była samica, skąd przyszła, jakie prądy ją kształtowały, paliła go owa niewiedza, och, gdyby tylko mógł, gdyby tylko mógł, otworzyłby jej czerep, szeroko, przemocą, byle dostać garść informacji. Gdyby to leżało w granicach praw fizyki.
Gdyby i to mógł, pewnie zacierałby łapy z jokerowskim uśmiechem na pyszczydle. Niewykluczone, raczej prawdopodobne. Tymczasem jednak rozgrzał w szczątkowym zakresie mięśnie wodzące jego palce, wydobył ze stawów ciche strzyknięcie, które jego samego raziło przekonaniem, iż coś mu pękło w szkielecie. A nie lubimy, jak coś pęka z zacnego grona własnych kosteczek.
Dziwne mu to stworzyło warunki, dziwne. Choć odwzajemnił najświeższy gest samicy, muskając ciepłym językiem jej pysk, jego myśli oscylowały tylko i wyłącznie – jakże egoistycznie! – wkoło własnej łapy. I, jakkolwiek mogło to nie być najmilsze, zaraz po odhaczeniu obowiązku towarzyskiego odsunął się, by unieść kończynę i otaksować pilnie.
Zerknął później uważnie, pilnie, z ponagleniem na Nadię, by odejść zaraz parę kroków. Nie mógł tak wielu rzeczy, więc oddał się chęci sprawdzenia, czy pójdzie za nim; tylko to marzenie leżało na wyciągnięcie dłoni.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Uniosła łeb, spojrzeniem żółtych ślepi śledząc ruchy ptaszka. Uciekł? Spłoszyła go?
Chyba jednak nie, skoro nie wzbił się w niebo, a po paru krokach zatrzymał. Dobrze, bardzo dobrze... Nie zamierzała pozwolić mu uciec, a z drugiej strony wiedziała, że wystarczy jeden zły ruch, by odleciał. Ruszyła więc za nim bardzo powoli, ostrożnie. Stawiała łapy uważnie, unikając drobnych kamyczków zaścielających ziemię. Nieśmiertelniki przywiązane do jej łapy pobrzękiwały cicho podczas tych ruchów, jednak nie mogła nic na to poradzić - a w każdym razie jej ograniczony dość umysł nie potrafił podsunąć właściwej odpowiedzi.
Nie zależało jej jednak na ukryciu swojej obecności - przecież ptaszek wiedział, że ona tu jest. Trudno było to przeoczyć, skoro jeszcze przed chwilą był dość blisko, by go dotknąć. Zachowywała ciszę, by nie wyglądać groźnie, to wszystko. A dwa kawałki stali na łańcuszku raczej nie sprawiały wrażenia niebezpiecznych, prawda?
Zastanawiała się, co zrobi gdy dopadnie ptaszka. Zastanawianie się nie leżało w jej naturze, więc czynność ta wymaga odnotowania, razem z datą i kółkiem na kalendarzu. Zazwyczaj po prostu działała; uniknąwszy procesów socjalizacji polegała wyłącznie na instynkcie. A ten raczej nie wymagał zbyt wielu przemyśleń.
Obecnie, co dziwne, zastanawiała się. Konkretnie, zastanawiała się co dalej. Nie była w stanie zrozumieć ptaszka, stanowił on tajemnicę nie do rozwiązania z obecnie posiadanymi danymi. Wiedziała zbyt mało, nie była zdolna zadać pytania, ani nawet go sformułować. Przykre doświadczenie mówiło jej też, że pożarcie jego ciała nie pomoże. Nie wiedziała, gdzie w wilku znajduje się organ odpowiadający za wiedzę, ale najwyraźniej nie umiała go odnaleźć, lub nie wystarczało go jedynie pożreć, by zdobyć wiedzę poprzedniego posiadacza. Zjedzenie ptaszka więc jej nie pomoże. Nie mogła tego zrobić, jeszcze nie. A szkoda, bo instynkt podpowiadał jej, że powinna napełnić żołądek i to wkrótce.
Ciekawość, nowo odkryte uczucie, była jednak silniejsza od głodu. Dlatego ptaszek jeszcze żył, a wilczyca czekała - czym jeszcze on ją zaskoczy? Może im więcej zobaczy, tym więcej zrozumie? Liczyła, że w końcu natłok informacji ułoży się w jakąś spójną całość, nowe dane zaczną do siebie pasować. Obecnie nie umiała znaleźć związku i sensu w większości działań otaczających ją istot. Ich działania były dobre, lub złe, ale nigdy sensowne. Jak chociażby to lizanie po nosie, kojarzące się jej głównie z gryzieniem, szarpaniem, zdobywaniem pożywienia. Dlaczego miniaturowe wilki i duże ptaki używają tego gestu w innych, bardziej tajemniczych celach? Nie wiedziała. Ale liczyła, że się dowie. Kiedyś...
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
W jego piersi energiczniej zabuszował oddech - tylko pokrótce. Jego oczekiwania - spełnione. Niby dumę karmi, ale i szkoda może, że się nie przeliczył, przeliczenie się buduje niespodzianki, a on bez takowych czasem nie wiedział, co począć. Przynajmniej jego wariatka nie zapuszczała korzeni, dało się z nią pozwiedzać. Nie wiedział kaj, kędy, co. Co wiedział o tej ziemi? Otóż - już chyba nic. Pamięć minionych wędrówek, zabaw, kłótni, związku - wywiało. Nie szukał, nie chciał, nie potrzebował. W jakiś sposób miał to w sobie, wszak te zapomniane czynniki go ukształtowały. I na tym ich rola mogłaby się spokojnie zakończyć, nie miał żalu. Zamyśliłby się, co było dla niego zwykłe, w melancholii, niezwykłej dla jego obrastającej w piórka pychy, jednak nie miał gwarancji, iż nie przypłaci tego życiem, więc poniechał.
Sprawy były jasne. Jeżeli zdecyduje się na zadawanie z tą jednostką, budzącą w nim poczucie zagrożenia, będzie się musiał strzec, być może zabić, nim sam zostanie uśmierconym. Lub zginąć, jeżeli wyczucie chwili zawiedzie. Ale przecież nie zawiedzie. W co miał wierzyć, jeśli nie w siebie?
Tymczasem zaś, przyjmując, iż będzie jednak zadowolony wynikiem eksperymentu z przemieszczeniem się, otarł się bokiem o samicę, zatrzymał w pół ruchu, kością biodrową w kość biodrową. Już bez zbędnej ostrożności, umyślnego spowolnienia ruchów, próbując zachować zwykłą sprężystość kroku i ekspresję pewności siebie, spychając niepokój na dno sparszywiałego serduszka. Co ma być, to będzie.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Dogoniła, dopadła. Choć było to prostsze, niż oczekiwała. W dalszym ciągu nie uciekał, nie wydawał się okazywać strachu. Znów był blisko, dość by poczuła ciepło jego ciała i płynące z tej bliskości dziwne wrażenia ogólnie roumianego dobra. Nie odlatywał.
W brzuchu zaburczało, jednak wilczyca wciąż nic z tym nie robiła. Spokojnie żołądku, na zjadanie jeszcze będzie czas. Nie teraz, lecz prawdopodobnie wkrótce. Należało też przełknąć napływającą do pyska ślinę, by nie okazać głodu. Kto wie, jak zareagowałby ptaszek na wieść, że jego własna osobista wariatka postrzega go jako posiłek?
Musiała bardzo uważać na to, co robi. Gdyby go spłoszyła, odleciałby do nieba, do innych ptaszków. Stałby się tylko jednym z setek jasnych punktów wysoko w górze, zbyt wysoko by doskoczyć. Gdyby go nie spłoszyła, zapewne też by to nastąpiło, jeśli do tego czasu nie wymyśli czegoś, by utrzymać go przy ziemi. W końcu wszystkie ptaszki kiedyś odlatują.
Może by tak skrzydła? Korzystając z tego, że miała go znów blisko, złapała ostrożnie za jedno ze skrzydeł. Nie darła, nie szarpała, jeszcze nie. Lekko chwyciła kłami, rozmyślając nad sposobem, by uziemić ptaszka. Spróbowała ostrożnie pociągnąć, nie dość mocno, by sprawić ból. Może skrzydło samo się odczepi? Jeśli tak, to ona je sobie weźmie. Chciałaby umieć latać. Żyłaby w niebie i nocami polowała na śpiące ptaki. Zostałaby tam do wyczerpania zapasów, czyli prawdopodobnie przez długie lata. Ptaki się kiedyś skończą, wiadomo. Nie są jak rośliny. Nie rozrzucają ptakowych nasionek. Więc logiczne, że kiedyś się skończyć muszą.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Wahnięcie duszy, kolejny raz. Pokrótce, o tyle, czy powinien ją odtrącić, czy nie musi jeszcze. Co, jak, gdzie, kiedy? – wyświechtany komplet pytań. Taki nudny, nudny, nudniejszy, a wciąż bez odpowiedzi. Jest intrygująco, lecz wciąż gdzieś się w tym gubił. Czego oczekuje? Co z nią zrobi? Co chciałby? Co mógłby? Nie znaju.
Pomyślał przede wszystkim o tym, że chciałby się odsunąć i – właśnie pomyśleć. Jednak przeszkadzały mu w tym kły wadery. Zwrócił pysk w jej stronę, pochylił łeb nisko i naparł łbem na jej gardło, utrudniając przepływ tlenu. Nie wprowadził tego w poważną fazę, liczył na tyle tylko, że nieprzyjemność skutecznie odwróci uwagę od jego nieszczęsnych skrzydeł, rozewrze kły. I tak zaryzykował nieco, szarpnąwszy lekko sobą, poruszywszy skrzydłem, cóż, rany tego kalibru rzadko zabijają.
W razie sukcesu odsunąłby się szybko i… niezbyt elegancko dał nogę.

[ewentualne z/w – nie jestem teraz w formie, a nie chcę dalej dawać d… z odpisami, przepraszam za taki nieelegancki koniec]
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
W reakcji na napór rozwarła szczęki. Z zawodem stwierdziła, że skrzydło jest przyczepione na stałe, nie da się go zdjąć. I w sumie miało to sens - ptak bez skrzydła nie byłby ptakiem, prawda?
Zaraz jednak zwolnienia uchwytu pożałowała - ptaszek, najwyraźniej spłoszony, uciekł. Próbowała podjąć pogoń, ale bezskutecznie. Po chwili zatrzymała się, z żalem wpatrując się w sylwetkę ptaszka. Uciekł. Zostawił. Porzucił. A mogła go zjeść...
Nie umiała okazać głębokiego smutku, jaki poczuła w kontakcie z niepowodzeniem. Nigdy nikt jej nie powiedział, że uczucie takie można w ogóle okazać. Ale brak zewnętrznych objawów nie czynił jej rozpaczy mniej prawdziwą.
Zawiedziona, załamana i zrozpaczona, ruszyła dalej. Wciąż przed siebie, na spotkanie nowemu i nieznanemu.

zt.
Sponsored content