Zdradzieckie urwisko

Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wzruszyłby ramionami, gdyby je posiadał.
- Rzecz w tym, że... Cóż. Właściwie, to nie wiem, w czym rzecz. Mam wrażenie, że to wszystko jest zrozumiałe tylko dla Horusa. Dziwny z niego kot. A Wataha nie funkcjonuje wcale. Siedzą na obradach, patrzą na mnie, na nią, myślą tylko o tym, żeby sobie iść. Wcale się nie udzielają, nic ich nie interesuje. Zastanawiam się, czy w ogóle wiedzą, o co chodzi w byciu watahą. Nic się nie uda, jeśli nie ruszą zadków, a to, że nie ruszą jest bardziej, niż pewne.
Usiadł ciężko, o ile wcześniej nie siedział. Pogłaskał kota, spoglądając w dół urwiska.
- To zwyczajnie nie ma sensu. Nie uda się.
Nie ma to jak zdrowa dawka pesymizmu do porannej kawusi^^
Horus zamruczał, przyglądając się wilkom bursztynowymi oczyma.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Trudny orzech do zgryzienia. W sumie jego wataha jest zorganizowana, ale prawda jest taka, że obrad Nocy nie było hoho i ho. A kto tam teraz rządzi? Żeby to on wiedział.
- To może jakieś "święto", festyn, czy coś tam tylko dla wilków Wiatru? Żeby każdy się lepiej poznał. Albo może wspólna wyprawa? Pal sześć, może by to jakoś wyszło? - Podrapał się za uchem. - Sam już nie wiem... Myślałem, że w Wodzie i Wietrze są takie bardziej bezkonfliktowe wilki. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Musicie coś zorganizować, żeby ruszyli tyłki. Może nawet wspólne polowanie, cokolwiek. Nie mogą chyba siedzieć bezczynnie. Wiem, że łatwo mi mówić, bo jestem sobie ot zwykłym wilkiem w watasze i nie pełnię żadnej konkretnej funkcji... No ale wiesz, jeżeli zostawisz tak wszystko, a będzie jakaś akcja, wojna, czy coś to raczej na pewno większość na tym ucierpi. - Najgorsze w sumie było to, że gdyby była wojna, a Noc i Wiatr mają ze sobą średnie kontakty, to Daniel musiałby bronić swoich... Samiec musi rozważyć, czy nie lepiej będzie odejść z krainy. Póki co lepiej nad tym nie rozmyślać; nic nie wskazuje na wojnę.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
- Tyle, że oni zwyczajnie tego nie chcą. Nie sądzę, by przyszli, nie ważne, co im obiecam. Lub przyjdą i będą siedzieć w miejscu, milcząc.
Mała informacja od wszechwiedzącego Horusa, który na ostatnim zebraniu Nocy był: jest to wataha wyjątkowo nieliczna, stawiło się może trzech członków. W tym szczeniak, który kompletnie nic nie rozumiał i do wszystkiego się zgłaszał.
Wiatr zaś ma się względnie dobrze, jest najbardziej rozwinięty. Ma, choć jeszcze chyba nieoficjalnie, własną flagę i herb. Ma oficjalne granice, posterunek i papiery do wypełniania. Co więcej, ma aż dwóch Wojowników i jednego uczącego się do tego stanowiska.
Wniosek jest prosty - pod wodzą kota Wataha zyskuje na znaczeniu. Wkrótce będzie najsilniejszą w Krainie. A potem nastąpi ostatni etap planu i wszystkie wilki trafią do izolatek, zaś tutaj powstanie kocie imperium. Mwahahaha!

A przysięgłabym, że się przelogowałam... Wybacz.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Sam już nie wiedział, co mógłby zaproponować; naprawdę.
- A druga beta nie ma żadnych propozycji? Nic? - Przekręcił łepetynę na bok. W ogóle nie wiedział kto teraz rządzi. Ani w jego watasze, ani w Wodzie, Ogniu... Nie znał drugiej bety  Wiatru. Nie wiedział nic. Zacofany troszkę. No, ale w sumie jak się opuszcza krainę ni z tyłka... Kij, że to przez problemy zdrowotne. Uznajmy, że Danny i reszta zrobili sobie wakacje. He he.
- No nic, jakoś sobie poradzisz. Jakby co, to mogę ci w sumie pomóc. Nie wiem w czym, ale tak proponuję na przyszłość. - Uśmiechnął się na ułamek sekundy. Później powrócił nijaki wyraz mordy. Czy on robił cokolwiek dla swojego stada? Nie. Był tylko pasożytem. Khem, niezbyt dobrze. Ale w sumie; jego wataha była póki co obojętna na wszystko. Przynajmniej tak mu się wydawało.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Pokręcił ospale łbem.
- Dzięki za chęci, ale wydaje mi się, że moja sytuacja jest po prostu beznadziejna.
Beznadziejna. To jedno z tych słów, które zajęły po kilka stron w słowniku Karmelka, zabierając miejsce na definicję radości, czy chociażby dobrego nastroju. Kolejne tego typu słowa to: nie uda się, przyjmijmy i nie ma sensu.
No cóż... Bywa. Ale patrząc na jego historię nie można powiedzieć, że na to wszystko sobie nie zasłużył. Wręcz przeciwnie - dostał dokładnie to, na co zapracował. Jest byłym narkomanem, który nie przeżyłby zapewne bez kierującego każdym jego krokiem kota. Ponadto ma na łapach krew własnego syna, złamał serce tylu wilczycom, że userka już ich nie policzy. Zasłużył, bez wątpienia.
Kompletny brak weny... Wybacz.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
I tutaj przybyła Salome!
Nie ma co robić, więc dlaczego nie miałaby po prostu ponownie pozwiedzać Krainę, hmmm?
Z obojętnym wyrazem psyka pokonała ostatnie metry, aby dostać się na samą górę.
Naprawdę był tu piękny widok. Inne wilki niestety miały rację. Było to wspaniale, ale także niebezpiecznie. Właśnie takie miejsca zawsze intrygowały Salami. Sama taka była. Piękna i zachwycająca, ale z nutką tajemnicy i niebezpieczeństwa. Ha! Widzimy podobieństwo, prawda?
Usiadła na jednym z większych kamieni i zaczęła rozkoszować się rozciągniętym dookoła widokiem. Hmmm. Może spotka kogoś ciekawego? Albo znowu opuści to miejsce i poszuka gdzie indziej jakiegoś ciekawego zajęcia?
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wyraz pyska, postawa i ogółem cała reszta wilka zmieniły się natychmiast, gdy oczęta jego fiołkowe dojrzały na horyzoncie wilczycę.
- Moja. Pierwszy ją zobaczyłem. - rzekł cicho do Danny'ego.
Następnie uzbrojony w uśmiech, na który poderwał już tyle wilczyc, podążył ku kolejnej ofierze.
Mmm... Niezła. Ciekawe, czy jest tak dobra, jak wygląda...?
- Witam piękną panią.
Moment. Skądś kojarzył ten pyszczek. Czyżby już ją gdzieś spotkał...? Hmm. Na pewno jej nie miał, zapamiętałby. Skoro spotkał, a nie miał, musiał nie móc mieć. Więc... Test? Nie. Nie była z jego watahy. Spotkanie biznesowe? Blisko... Tak! To ona obsługiwała ich, gdy zabrał Deebie na drinka! Już pamiętał. Wtedy też mu się podobała.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Samica rzuciła okiem na dwóch samców siedzących niedaleko od niej. Po chwili dostrzegła, że jeden z nich wstał i najwyraźniej chciał nawiązać z nią jakiś kontakt.
Chwila... Kojarzyła go. Obsługiwała go w "Piwnej Nucie". Siedział wtedy z jakąś wilczycą.
Zmrużyła lekko jasne oczy i odpowiedziała:
- ]Witam pana.
Po czym przechyliła minimalnie głowę na bok.
Uśmiechnęła się lekko i czekała na dalszy ciąg rozmowy. Czyli jednak będzie się coś działo!
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Jeżeli czas reakcji Danny'ego będzie zawsze tak szybka jak ostatnio, to chłopak się przez przypadek jeszcze zabije. Tak, jest nieśmiertelny, ale kto go wie?
- Na twoim miejscu dałbym tej drugiej becie pole do popisu. Zrobi źle, to reszta będzie chciała ją krótko mówiąc wykopać z tego stanowiska. - Odparł. A chwilę potem przybyła tu jakaś wilczyca. Następnie Karmel ją zaklepał. Osz ta łajza jedna. No ale w sumie... To on szuka chyba kogoś bardziej stałego.
Sandman podniósł swoje cztery litery i powolnym krokiem ruszył do owej dwójki. Kij, gdy poczuje się nieswojo to zwyczajnie pójdzie w świat.
Oh to powitanie... Danny uśmiechnął się sam do siebie. Faktycznie, Karmel to niezły babiarz.
- Witam. - Kiwnął łbem. Jedno słowo zupełności mu wystarczało. Machnął lekko ogonem i nie wychylał się jakoś specjalnie. Ostatnio był całkiem spokojny; coś jest na rzeczy.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel wyciągnął skądś czerwony mak.
- Niestety ostatnio nie mieliśmy okazji bliżej się poznać. Jestem Karmel.
Podał kwiat wilczycy.
Czerwony mak - prawie że symbol userki zainteresowania symbolami. Oprócz tego też symbol niestałości, krótkotrwałej i fałszywej miłości. Pasuje, nie sądzicie? Kwiat bez zapachu, ginący w kilka godzin po zerwaniu dobrze oddawał Karmelkowe podejście do świata.
Horus podszedł do tego towarzystwa, rzucając mordercze spojrzenia na prawo i lewo. Czemu Karmel gania za wszystkimi wilczycami, tylko nie za Deebie? Czemu do jasnej ciasnej nie trzyma się planu, którego nawet nie zna? Czemu ślepo nie idzie za kotem, gdy chodzi o płeć przeciwną?
Ech... Koszmar z tym wilkiem.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Przytaknęła lekko ruchem głowy i przyjęła z uśmiechem kwiat. Czerwony mak. Niestety samica nie znała dokładnego wyjaśnienia tego niezwykłego symbolu. Userka tak. Postać, nie do końca.
Dlatego ułożyła kwiat u swoich łapek i odpowiedziała:
- Racja. Ostatnio jak się widzieliśmy spędzałeś czas z jakąś wilczycą. Nie chciałam wam przeszkadzać.
Brzmiał to dość dziecinnie, ale przecież trzeba było coś powiedzieć, prawda?
Z góry przepraszam za krótki post, no ale małe literki w komórce naprawdę nie pomagają.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiechnął się szerzej, tworząc już w głowie wytłumaczenie. Nawet całkiem spójne z prawdą.
- To było spotkanie biznesowe, ona jest betą mojej watahy. Chciałem, żeby przyjęła mojego kumpla. To ten od zapiekanek. Nic osobistego, po prostu biurokracja.
Zaśmiał się cicho, melodyjnie.
- Urodą nie dorasta ci do pięt, moja droga.
Owinął własne łapy ogonem, niby przypadkiem po drodze muskając samym jego koniuszkiem wilczycę.
Znał jej imię? Chyba nie... Nigdy nie zapamiętywał imion wilczyc. Nie był pewien nawet, czy kiedykolwiek je usłyszał.
- Nie jestem pewien, czy się przedstawiałem. Jestem Karmel.
Najlepszy sposób na poznanie imienia rozmówczyni.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Samica otworzyła trochę szerzej oczy na komplement ze strony samca. Że tamta wilczyca urodą nie dorasta mu do pięt? Ciekawe.
A na jego przedstawienie się odpowiedziała:
- Salome.
Krótko i na temat, nieprawdaż?
Wilczyca odgarnęła z pyszczka szaro-jasnoniebieską grzywkę szybkim ruchem głowy. Zawsze opadała jej na oczy. Zawsze. Ale nie miała serca jej ściąć. Ona była częścią jej charakteru. Była częścią niej .
Post trochę dziwny i krótki, ale mama gani z laptopa, bo szkoła itd.
Niestety na tym zakończymy tę oto wypowiedź.
Dziękuje.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel skinął łbem.
- Piękne imię. Pasuje do ciebie.
Ten brak weny... Posta piszę od rana. Jest prawie siedemnasta, mam tylko tyle. Ech... Nie ma co liczyć na olśnienie. Wypełnijmy czymś tego posta i tyle, do odhaczenia, by nie blokować fabuły.
A tak konkretnie, to utnijmy fabułę całkiem. Karmel potrzebny mi jednoosobowy. Wybacz Sal. Wybacz Danny. Spotkacie go innym razem. Póki co muszę go mieć w jednej osobie na moście.
Horus zaprychał, po czym wbił pazury w zadek wilka. Ten podskoczył. Wstał.
- Wybaczcie, ale muszę się już pożegnać, czekają na mnie ważne sprawy. Salome, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Uśmiechnął się do niej, po czym odszedł, poganiany przez kota.

zt -> most
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Milczał przez cały czas. Nawet się zastanawiał, czy nie odejść gdzieś. Nie chciał przeszkadzać, najwyraźniej tejże dwójce się całkiem dobrze rozmawiało. Nim jednak zdążył zareagować, Karmel pożegnał się i odszedł.
- Trzymaj się stary. - Powiedział z nikłym uśmiechem. Machnął ogonem i się zamyślił. Tak szczerze mówiąc, to Sandman nie miał już nic ciekawego do robienia. Pochodził sobie, poodnawiał stare znajomości i teraz co? Znów zniknie na jakiś czas? No nie, teraz nawet niezbyt może. Najprawdopodobniej zaszyje się w jakimś kącie w Krainie i będzie sobie tam gnił, próbując rozwinąć i okiełznać swoje moce. Nie przepadał za tym całym "dojrzewaniem", które zmieniało sobie jego wygląd w każdej chwili. Wygląd. Żeby to tylko.
Pokręcił łbem, przypominając sobie o jeszcze jednej wilczycy, która tu była. Mógłby ją olać. Ona w sumie zignorowała go na samym początku, gdy się z nią przywitał. Nie widział jakoś sensu, by się narzucać. Ale hm...
Przeniósł na nią wzrok i wyprostował się, aż w kręgach mu strzeliło.
- No cóż, zostaliśmy sami. - Powiedział z nikłym uśmiechem. Niewiadome czy był szczery. Danny sprawiał wrażenie strasznego, ale czy taki był? No może nie do końca.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Samica przeniosła wzrok na rogatego samca i odpowiedziała:
- Na to wygląda. Salome jestem.
Spojrzała na czerwony mak, podniosła go i położyła trochę dalej od siebie. Z lekkim wyrazem pyska cicho powiedziała:
- Od zawsze nie lubiłam takiego typu prezentów.
Spojrzała w niebo. Chyba nikt nie zauważył, że jest zaćmienie, prawda?
Było dość ciemno. Ciekawe, no, ale dobra.
Post krótki, tyle spraw na głowie, ale odpis trzeba złożyć, prawda?
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
- Danny. - Uśmiechnął się nikle i machnął ogonem. Jakoś nigdy się nie zastanawiał nad tym skąd się wzięło jego imię. Czy ono znaczyło cokolwiek? Nie miał pojęcia, ale czy to było ważne? Jedyna istotna rzecz to fakt, że w ogóle je posiadał, że nie był bezimiennym popychadłem.
- Naprawdę? A ja myślałem, że byłaś zachwycona. - Rzekł powoli, również cicho.
Nastawił uszy i spiął się lekko. Coś go zaniepokoiło. Coś grasowało w okolicy, jednak nie miał pojęcia co. Jako Sandman czuł potężną i zarazem niewielką przy nim aurę. Czyżby Daniel miał już jakieś zwidy? Nieważne.
Przeniósł wzrok na Salome i milczał. Może ona powie coś ciekawego, może nie. Wtedy się coś wymyśli. Raczej.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Samica uśmiechnęła się lekko i odpowiedziała:
-Trzeba być miłym, prawda? Chociaż nie zawsze to się przydaje.
Coraz więcej wilków teraz "przenosi się" na "złą stronę". Najczęściej tylko dla popularności, albo, żeby pokazać swój ból. Niestety nie zawsze do końca uzasadniony.
Powiedzieć ci coś szczerze? Podziwiam wilki, które pomimo tych wszystkich cierpień i bólu jakich doznawały, albo nawet okazywały innym, nie zmieniając się. Nie zmieniły w sobie prawie nic.
Nawet jeśli inni mówili niewłaściwe rzeczy, to... Naprawę czasami warto mieć to głęboko w... Wiesz o co mi chodzi, prawda?

Po chwili zmrużyła lekko oczy. Po co ona się tak rozgadała. Może dlatego, że na ten temat jeszcze z nikim nigdy nie rozmawiały. Wszyscy woleli rozmawiać o pogodzie czy o samopoczuciu. A tu zaczniemy trochę inną zabawę.
Teraz zobaczymy jak zareaguje Danny.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Post jako MG


Ciemność, straszna ciemność. Czy to nie jest nieco podejrzane? Chłód towarzyszy wszystkim, wierny towarzysz mroku. I jeszcze ta cisza, jakby zwiastowała coś nieuniknionego, coś co zmieni krainę a może nawet i same wilki. Wtem, niczym grom z jasnego nieba, niepokojąca cisza została przerwana trzęsieniem ziemi na wskutek powstającej szczeliny. Była ona pokaźnych rozmiarów, a z jej środka dało się słyszeć trzepotanie skrzydeł. Z mroku wyłoniły się kruki, niczym chmara szarańczy. Jednak, niedługo potem, ptaki zaczęły spadać martwe na ziemię. Jakby tlen im zaszkodził. Prawdziwy problem nie jest dla was widoczny albowiem choroba powoli i dyskretnie dostaje się do waszych organizmów. Wszyscy tutaj obecni czują się na razie dobrze, jednak z czasem pojawią się objawy lekkiej choroby:

Objawy podobne do grypy, częsty kaszel i plucie krwią.

(oczywiście zarażony zostaje Danny ^^)

Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sierżant 001 przybył tu, przyciągnięty zapewne wstrząsami. Miał się dowiedzieć, odkryć przyczynę. Poznać powód, dla którego słońce zniknęło. Logicznym jest, że szuka w takim razie rzeczy i miejsc dziwnych.
To niewątpliwie spełniało kryteria.
Podszedł do jednego z kruków, obwąchując go. Następnie podniósł, przyjrzał się.
Choroba nawet nie przyszła mu do głowy. A z resztą... On nie chorował.
Organizm natychmiast zabił wszelkie wirusy, jakie zaatakowały wilkopodobnego. A on tego nawet nie zauważył. Bo i jak miał zauważyć? Trwało to jeno chwilkę.
Przyglądał się oczom kruka, skrzydłom... Wszystkiemu.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Do milusińskich Daniel nie należał, ale nie był wściekły na wszystko dookoła. Nie warczał na kamienie, bo leżą i gapią się na niego, choć nie mają oczu. Nie atakował ziemi, choć tyle razy się na nią wywalił. Więc przecież powinien być wściekły... Był zły, kiedy musiał być złym. Gdy trzeba było bronić własnego tyłka przed prawdziwym niebezpieczeństwem. Albo bliskich mu osób. Mimo wszystko póki co jeszcze takowych nie posiadał.
- Możliwe, że inny się zmieniają. I nie jest to zawsze... No wiesz, zmiana na lepsze, ale niektórzy zwyczajnie nie potrafią inaczej. Może mam podobne zdanie do twojego, jednak czasem współczuję tym zgorszonym, bo mają za sobą ciężką przeszłość. Niektórzy tego nigdy nie zrozumieją. - Uśmiechnął się lekko... A zaraz po tym ziemia zaczęła odwalać jakieś chore rzeczy i zaczęła się trząść. Przywarł do podłoża i obserwował wszystko. Był zdezorientowany ale i zaintrygowany. Potem powstała szczelina w ziemi a z niej wyleciały ptaki. Przekręcił łeb pytająco. O nie, czyżby to jego ojciec chciał go zaciągnąć siłą w podziemia? Możliwe. Tego nie chciał.
A potem? Ptaki zdechły i wyrwa została. Poker face. Odwrócił się do Salome, jakby nigdy nic i nawet nie zwrócił uwagi na nieznajomego. Jakoś specjalnie nie rozumiał tego całego zdarzenia. Najpierw znika słońce. Potem to. A co dalej? Przyjdą jakieś wróżki i spuszczą im łomot? Jakże miło by było.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Zakładam że Serek był w pewnej odległości od tamtej parki. Czas nieubłaganie gonił Arthasa i nie może się wdawać w żadne dyskusje. Pacjenci potrzebują krwi! Tym wstępem przyleciał tutaj inżynier. Wylądował obok znajomego i złożył metaliczne skrzydła.

- Sergey potrzebna nam twoja pomoc, a dokładniej twoja krew. Możesz ocalić życie wielu osobom, i widząc twoją regenerację to szybko braki zostaną uzupełnione.


Prosto z mostu bez owijania w bawełnę. Przed Arthasem cały czas były holograficzne okienka wskazujące stan pacjentów. Nawet poza lecznicą musi mieć wszystko pod kontrolą.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sergey natychmiast zostawił kruka w spokoju, stając na baczność.
- Da eto tak!
Jednak... Musiał coś dodać, coś niewątpliwie ważnego.
- Przeprowadzano badania. Moja krew nie lecz innych.
Ani krew, ani ślina, ani nic w tym stylu. Okłady z żywego mięsa również nie. Ludzie nie rozdrabniali się przy takich testach, gotowi byli obrać kawałek łapy ze skóry i przykładać do rannego, by się upewnić. Jednak wszystko bezskutecznie. Jakich zdolności by nie miał, nie mógł ich przekazać innym. Choć wielu żołnierzy płaciło grube pieniądze za zastrzyk z krwią 001, to nigdy nic z tego nie wyszło.
Krótko, bo czas goni.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
- Twoja krew nie ma regenerować ran innych. Domyślam się że twoje nadzwyczajne umiejętności tak nie działają. Pacjenci szybko tracą swoją krew przez silną chorobę. Swoim osoczem uzupełnisz ich braki co uratuje im życie.

Tutaj musiał przerwać swoją wypowiedź aby wypluć kolejną dawkę krwi. Choroba weszła już zbyt głęboko, technika nie pomaga.

- Dobrze rozumiem że twoja krew w błyskawicznym tempie się zregeneruje? W lecznicy potrzebna jest ta życiodajna ciecz. Nie chcę twojej regeneracji, ani żadnych badań, chcę tylko uratować im życie...
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Skinął łbem.
- Da.
Co jak co, ale wykrwawienie mu nie grozi. Regenerował się błyskawicznie. Będzie musiał potem po prostu zjeść dużo mięsa. W końcu... Skądś musi brać energię, prawda? A nie chcemy, by skończył jak Alfie, jedna z postaci, na których się wzorowałam tworząc Serka. Biedny Alfie zapomniał o śniadaniu i dostał kilka kulek. "Zjadł" sam siebie, by uzyskać energię do wyleczenia uszkodzeń.
Ale tutaj wala się mnóstwo kruczych trupów, a 001 może je bezpiecznie zjeść, prawda? W ostateczności oczywiście.
Stał więc i czekał, aż towarzysz Merethil zrani go, by spuścić krew.
Sponsored content