Diamentowy Wodospad

Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
-Masło jest także niczego sobie, choć nie przepadam za nim w nadmiernej ilości. Do dżemu mam podobne podejście. Do wszystkiego właściwie, co nadaje się do konsumpcji. Co za dużo, to nie zdrowo, tego się trzymam i dzięki temu póki co jeszcze nie zaczęłam przypominać beczki. Nie to co on - tu wskazała niedbałym skinieniem głowy na konkretnych rozmiarów plecak. - Zapewne gdzieś w środku jest co najmniej jeden działający parasol, zatem jeśli uda mi się do niego dokopać na czas, żaden deszcz, nie ważne czy sera, czy płonących meteorytów, nie będzie mi straszny. Jeśli napotkałabyś jakiś znienacny deszcz podejrzanych substancji czy przedmiotów, biegnij do mnie, zawsze chętnie podzielę się nawet dwiema parasolkami. - Uśmiechnęła się dobrotliwie, zadowolona z własnej przyjacielskości i ofiarności. Zapewne Shaeera doceni jej propozycje i w chwili potrzeby razem, ramię w ramię, skryją się pod jednym parasolem. Lub też, biorąc pod uwagę wymiary tak plecaka, jak i smoczycy, pod kilkoma parasolami. Ale tych przecież ci u niej dostatek, a jakże! Swojego czasu miała ogromną słabość do tych ludzkich wyrobów i namiętnie je kolekcjonowała. Co prawda było to dosyć dawno i cała ta kolekcja zalegała gdzieś na dnie, pod stertą kolejnych fal nowych obiektów zainteresowań - które w przypadku Wheat zmieniały się diametralnie szybko - ale nie było się czym martwić, albowiem całkiem niedawno Pszenica przechodziła fetysz na łopaty, a te doskonale nadają się do wykopywania różnych przedmiotów, w tym parasoli, z najodleglejszych głębin wszelakich plecaków. Była gotowa na każdą apokalipsę. Nie wnikajmy, w jaki sposób większa ilość łopat zmieściła się do środka, po prostu nie wnikajmy.
- Wiesz, nie chcę, rzecz jasna, zaprzeczać twoim teoriom, ale nie uważam, by zrzucanie winy za coś na jakąś grupę osób, kiedy nie ma się bezsprzecznych dowodów, było czymś odpowiednim. Czy masz dowód na to, że to robota tych, no, unter? I wciąż nie rozumiem, co ma konkretnie opisywać to pojęcie. A jeśli to nie unter, a bogowie na ten przykład? Może ich czymś zagniewaliśmy? Albo, nie daj borze, pogniewali się na siebie nawzajem? Wtedy już nic nas nie ocali. Nawet cały plecak parasoli.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Shaeera wesoło pokiwała łebkiem.
- Jasne! Potrzebna będzie duuuuuża parasolka.
Opuściła w końcu skrzydła, uznając, że zagrożenie przeminęło. Nic w skrzydła w końcu nie uderzyło, ani jeden meteoryt.
- Unter są winni wszystkiemu. Tak jest i już. Nie wiem, czemu. To, że są unter jest dowodem na to, że są winni. I trzeba ich wyeliminować. A z ich serc wzniesiemy ściany Imperium, a zaprawa będzie z masła!
Zamachała końcówką ogona, gotowa lecieć, mordować, budować Imperium.
A brak weny wytrwale podgryzał userkę. I to też wina unter, a jak!
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
W miejscu tym zjawila się osoba, ktorej od pewnego czasu nie bylo w Krainie. Oto bowiem Berenika miala pare spraw do zalatwienia, gdyz chciala cos sprawdzic poza swym domem, w ktorym to spedzila juz wiele lat swego zycia. Juz ponad dziesiec? Zdecydowanie. Rozejrzala sie dookola; chyba juz tu kiedys byla. Usmiechnela sie szeroko. Wspomnienia wracaly do niej niemal z predkoscia swiatla, powodujac pewien rodzaj melancholii w duszy wadery. Nie psulo to jednak jej radosnego nastroju, gdyz wreszcie znalazla sie w domu. Odetchnela gleboko i powrocila do rzeczywistosci. Przeciez to terazniejszosc jest najwazniejsza, i to na niej trzeba sie skupic. Tak wiec Czapka ruszyla dalej przed siebie, idac wzdluz rzeki. Z oddali slyszala szum opadającej wody. Na pewno wodospad. Juz nie raz miala okazje sluchac tych odprezajacych dzwiekow. Nie przepadala za zupelna cisza. Wolala juz nawet z kims pogadac. Moze nie byla calkowicie dusza towarzystwa, ale takowe jej nigdy nie przeszkadzalo. Wrecz przeciwnie! Dobrze sie czula w wiekszej grupie. Tutaj jednak nie widziala nikogo(bo temat od dawna nieaktywny), wiec pozostalo jej jedynie zrelaksowac sie przy dzwiekach wodospadu, do ktorego właśnie dotarla. Na miejscu napila sie zimnej wody, gdyz podrozowala juz od jakiegoś czasu. Nie byla jednak zmeczona. Wyrobila sobie niezla wytrzymalosc juz dawno temu. Mimo to usiadła, by z oczarowaniem w oczach przygladac sie spadającej wodzie. Tesknila za tymi widokami. Poza Kraina nie bylo tak wielkiej roznorodnosci, a przynajmniej nie w tym obrebie, w ktorym byla. Ale z drugirj strony, posiadajac tyle miejsc, Kraina musi byc naprawde olbrzymia! Berenika az zastanowila sie dluzsza chwile. Pewnie, ze zwiedzila tu juz wiele zakatkow, ale na pewne jest ich duzo wiecej. W koncu, ciezko jest dotrzec do granicy. Pod wpływem tak duzej ilosci mysli az wbila wzrok w ziemie i zwiesila glowe, a uszy bezwladnie powedrowaly do przodu. To byla jej poza zamyslenia. I choc zdawala sie nie kontaktowac z otoczeniem, to miala calkiem wyostrzone zmysly. Szczegolnie wzrok, a sluch byl niewiele gorszy, gdyz kiedys byla slepa i byla w stanie przetrwac właśnie dzieki dobremu sluchowi. Poza tym, byla wojownikiem, a ten musial miec wyczulone zmysly. Tak wiec, choc byla calkowicie rozluzniona, nie tracila wcale na czujnosci. Nauczyla sie tego jakis czas temu, gdy ciagle napiecie zaczynalo ja meczyc i pogarszac humor. Zdecydowala sie zaufac samej sobie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ostatnia dla niego podróż (prawdopodobnie) pokazała mu jedynie co mu tak naprawdę zostało. Nic. Teraz czas się przejść po miejscach które wieki temu miały dla niego znaczenie większe niż butelka pewnego płynu. Albo zioła które jednak wpłynęło na niego gorzej niż cokolwiek.
Szedł powoli przemierzając te tereny, przy okazji poszukując jakichkolwiek znaków od swojego ojca, czy też nawet i matki. Nie mógł się pogodzić z tym, że to on właśnie zerwał więzy krwi z rodziną. To była jedna wielka głupota której teraz on żałuje. W sumie nie było rzeczy której on nie żałował.
Jednak była tu pewna osoba którą kojarzył bardziej niż swoją własną córkę. Jednak to na końcu.
Jak obecnie wyglądał były wojownik wiatru? Otóż, dokładnie tak samo jak na obecnym avatarze. Zmienił się ponownie na ten sam wygląd ze względu na fakt, że.. nie był tą samą już osobą. Tamten ojciec czwórki szczeniaków już nie istnieje, zostawił wszystko za sobą. Teraz chciał wyglądać przed samym sobą dobrze. Tylko w tym momencie trzeba nadrobić dosłownie wszystko - zaczynając od nauki, kończąc na sylwetce. Śmiesznie to brzmi kiedy mówi to facet który ma już ponad 7 lat. Chodzi o postać oczywiście, haha.
Miał jednak pewną rzecz na łapie - tą głupią krótkofalówkę której będzie się musiał jakoś pozbyć. Chodzi raczej o zamianę tego na mniejsze urządzenie. Bo w końcu jak on ma wa...lczyć? Stop. Przecież on już nie walczy, nie ma z kim i tak naprawdę to nigdy nie było z kim. Każda walka, każda rana nie wynikała z zabijania. Dlaczego? Cóż, większość istot jakie padały martwe u jego łap zostały zabite przez samego cienia, nie tego samca. Zwierzyny z polowań się nie liczą. Każda zemsta, każdy pojedynek - zawsze ten cień. Teraz jednak utrzymuje go w sobie jako małe dziecko. Zagubione, niechciane tak samo jak on sam. Obie te istoty idealnie się rozumiały. No i nagle ona.
- Berenika? - powiedział i podszedł z lekkim uśmiechem. Trzeba przyznać, że nie znał jej prawie wcale tak naprawdę. Poprawka - nie znał nic poza jej imieniem.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Berenika juz od jakiegos czasu slyszala szmery, jakby ktos sie zblizal. Poczatkowo jednak nie zwracala na nie wiekszej uwagi, gdyz nie wlaczyl sie u niej ten "alarm" mowiacy o tym, iz zblizac sie moze niebezpieczenstwo. Byc moze to jakies zwierze. Nie byla glodna. Polowala nie tak dawno temu. Dalej byla pograzona w swych rozmyslaniach, wiec nie poswiecila odglosom wiekszej uwagi, uznajac, ze pewnie i tak niedlugo znikna. Skoro byla sama, postanowila po prostu posiedziec sobie na tym bialym puchu okrywajacym swiat i pozwolić przeroznym myslom przychodzic i opuszczac jej umysl. Jej wewnetrzny spokoj pozostal wciaz nienaruszony, nawet jesli sporo juz przezyla. A moze wlasnie to sprawialo, ze byla taka zrownowazona? W koncu, z samego poczatku teoretycznie nie byla najmilsza, przez pewien czas utracila nieco tej swej rownowagi, az w koncu wszystko sie uspokoilo. Nawet slonce powrocilo juz do Krainy, co ja bardzo cieszylo. Ciemnosci jej sie zdecydowanie przejadly.
Jednak, czas skonczyc te rozmyslania! Oto bowiem okazalo sie, ze osobnik powodujący te wszystkie szelesty szedl ciagle w tym kierunku. Zaciekawiona Czapka odwrocila glowe i wtem uslyszala, jak w miare znajomy glos wypowiedzial jej imie. Przyjrzala sie uwaznie ciemnej, czerwonookiej postaci i nagle usmiechnela sie, jakby doznala olsnienia. Podniosla swe szanowne cztery litery i odwrocila sie frontem do wilka.

- Witaj, Kein. - powiedziala. Moze i nie znala go prawie wcale, ale milo bylo wreszcie spotkac kogos, kogo juz sie kiedys widzialo. - Popraw mnie jeśli się mylę, ale czy nie należysz przypadkiem do Watahy Nocy? - zapytala. Moze i wataha nie miala znaczenia, ale Ber po prostu chciala sie o to zapytac, ze zwyklej ciekawosci. To pierwsze co jej przyszlo do glowy. W koncu, byla kiedys alfa, musiala byc choc troche rozeznana w imionach obywateli swej watahy.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk się rozchmurzył i uśmiechnął jak idiota przy okazji drapiąc się po łbie.
- Ehehe... no... aktualnie tak. Byłem w Nocy, Wietrze, Samotnikiem i jestem ponownie tutaj. Chyba można uznać że jestem z Watahy Nocy. - powiedział zmieszany.
No trzeba przyznać, że akurat z jego strony to był dosyć.. malutki problem, ponieważ wstydził się tych zmian watah. W końcu który normalny wilk tak zmienia wszystko. Banicja za banicją i problemy z utrzymaniem stanu psychicznego. O w mordę, a co jeśli jej właśnie chodziło o to? O jego problemy psychiczne i wydalenie z Nocy? Nieee! Nie pozwoli się zamknąć ani wygnać, co to to nie!
Tylko teraz głęboki oddech. Wszystko będzie dobrze jak się to odpowiednio rozegra, czyż nie? Miał taką nadzieję, tak samo jak user który za dużo razy pisze słowo "nie" na końcu zdania.
- Well, można tak powiedzieć. A skąd nagle takie pytanie panno Beto? Przynajmniej była Beto. Bo tą pozycję zajmowałaś w momencie kiedy odchodziłem za pierwszym razem z Nocy. Tylko w sumie odpowiem zanim zapytasz - nie znam obecnej sytuacji naszej watahy. Nie spotkałem od miesięcy żadnego członka poza jednym małym dzieciakiem.
Nie mógł się za bardzo skupić. Coś go rozpraszało teraz, tylko sam nie wiedział co dokładnie.
Tak samo jak i mnie więc krótki odpis tym razem. O wiele krótszy, poprawka.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Berenika byla niezwykle cierpliwa i wyrozumiala osoba, wiec nie uczepila sie tych jego zmian watahy. Jeno zasmiala sie, gdy wilk kontynuowal wypowiedz. Jako ze nie miala mu nic za zle, z jej perspektywy wygladalo to tak, jakby planowal sie wybronic z tego, co powiedzial. Szczegolnie, ze wygladal na zmieszanego, gdy mowil o tym, jak wyglada jego bycie w watasze. Wojowniczka potrafila swietnie kojarzyc fakty, a pomagal jej w tym spokoj i brak napiecia, bo tak sie latwiej mysli.

- Widzę, że w takim razie wiele przeszedłeś, panie Włóczęgo. - stwierdzila pogodnie. - Zapytałam się ze zwykłej ciekawości, gdyż ze spisów stada kojarzę twoje imię, a i kiedyś cię spotkałam. I owszem, nie zajmuję już żadnej wyższej pozycji w watasze. Na jakiś czas opuściłam Krainę, a nie wiedząc kiedy wrócę zrezygnowałam z posady, żeby nie blokować kariery innym. - przyznala spokojnie, nie tracac nic ze swego dobrego humoru. Raczej cieszyla sie, ze moze wreszcie z kims porozmawiac.

Wilczyca owinela ogon wokol lap, gdyz zimno idace od sniegu sprawialo, ze te zaczynaly marznac. Pogoda tez nie byla najpiekniejsza i bylo dosc ciemno, ale jej to niespecjalnie przeszkadzalo. Wilki chyba cos tam potrafily w nocy widziec, choc pewnie nie tak dobrze jak koty. Nie znam sie na tym az tak dobrze, niestety. Ale to nie bylo az takie wazne, bo w zimie i tak nie jest az tak ciemno. Pewnie dlatego, ze światło ksiezyca odbijalo sie od sniegu. I chyba juz nic wiecej nie napiszę, bo zabraklo mi pomyslu na dalsza czesc tego posta, a takie wydluzanie jest meczace.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Ostatnio China sporo się kręcił w tej okolicy, ale był to zwykły przypadek, gdyż wilk zwyczajnie nie mógł odnaleźć drogi w jakąś inną część Krainy. Wiedział mniej więcej, jakie miejsca już widział, ale jeśliby do nich miał dotrzeć, to przez czysty przypadek. Ale to nie tak, że zupełnie wszystko zapominał! Część dróg kojarzył dobrze, a odłożenie Sterydów na pewno lepiej mu zrobiło. I nawet jeśli nie pomogło to na jego problem, to przynajmniej go nie pogarszało. Zdarzało mu się, że jeśli chodziło o drogę, to miał mętlik w głowie i łatwo zbaczał z niej, bo zapominał o swoim celu. Teraz nie było tak źle, bo jak raz obrał ścieżkę, to umiał się jej trzymać. Choć i tak nie miał szczególnego celu, więc może tylko takie odnosiło się wrażenie. Ale na pewno nie było gorzej. Tylko ciężko mu było ćwiczyć refleks, gdy nic się nie działo. To było coś, czego nie chciał utracić. Jego obawy mogły być jednak ciut nieuzasadnione, bo musiałby naprawdę się naczekać, aby refleks u niego zanikł. Szczególnie, że nawet jeśli powinien mieć więcej lat, to wciąż miał ciało czterolatka. Chociaż... czy miało to jakiś związek z szybkością reakcji? Kto wie... On na pewno tego nie wiedział, a przynajmniej nie był pewny. Za to inna rzecz była pewna, a mianowicie szum wody, który dotarł do jego uszu. Szczerze zainteresowany przyspieszył, aż w końcu rzucił się biegiem, by jak najszybciej dotrzeć do źródła dźwięku. Słyszał już nieraz szum niedużych wodospadów, ale to było coś zdecydowanie większego niż dotąd. A może po prostu tak mu słuch się wyostrzył? Pogorszył? Nie, tak nie powinno być. Ale na pewno wodospad był większy niż te, które już miał okazję widywać. Okazało się to z resztą prawdą, jak tylko dotarł na miejsce, do którego podążał. I mógł być dumny z tego, że wreszcie dotarł w bardziej konkretne miejsce, bo było tu coś nowego. Leśne szlaki to nie było dla niego konkretne miejsce. Szkoda tylko, że żadnej wioski nie znalazł, ale zdążył zauważyć, że te tereny różniły się od tych, w których wcześniej żył. Bardzo się różniły. Ale musiał żyć dalej, wielkiego wyboru nie miał. Z resztą, odbieranie sobie życia było czymś niedobrym. Przecież tyle go jeszcze czekało! Pozostało mu tylko mieć nadzieję, że Sterydy nie skróciły mu w żaden sposób życia.
Wilk, dotarłszy na miejsce, wpierw dał sobie chwilę na podziwianie wodospadu, po czym ugasił pragnienie. Usiadł i patrzył na spływającą wodę. Naprawdę mu się to podobało, zawsze lubił wodospady. Nawet jeśli nie umiał pływać. Chociaż podejrzewał, że osobom pływającym niezbyt mógłby się spodobać wodospad. W końcu, woda tu była dość szybka. Porwałaby potencjalnego pływaka, i mogłaby go rozbić na jakichś skałach. Nie była to z pewnością przyjemna rzecz.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Minęło kilka dobrych miesięcy od tego, jak ognista gryfica spotkała się z ogromną bestią z Piekieł - Pazurem. Czemu taka nazwa? Jak w ogóle doszło do ich poznania? O tym wie tylko ona oraz Naravi, wadera posiadająca czerwone oczy, które też są intensywne jak jej. Dawno nie wyszła na ludzi - może z tego powodu, iż nie chciała? A raczej na wilki, bo przecież z ludźmi nie chce rozmawiać. Zabijała ich, ale nie sprawiało jej to żadnej przyjemności. Po prostu wyznaczyła sobie konkretny cel - zemsta, a jej umysł zaślepiła boginka. Jednak samica i tak nie żałuje tego, co zrobiła - przecież zwierzęta też mają duszę, nie można ich traktować jak "króliki" doświadczalne, które mają być zabijane dla dobra nauki. Dla jakiego dobra? Przecież to nie im służy, lecz dwunogom, zwykle w złych celach. Dlaczego nie wykorzystają swoich? Dlaczego ich nie poświęcą?
- "Przestań o tym myśleć. To jest przeszłością, pewnie ich wybiłaś" - pomyślała Igni, mając w swoim sercu dziwne uczucie, że to nie jest koniec. Że na nowo powstaną, a poza tym na świecie tyle jest tych organizacji, że wybicie jednej nic nie zrobiło. Ale ponieśli duże straty, zdołają się odbudować za najwyżej kilkanaście lat, lecz nie teraz. Nawet jeśli rozpoczną się kolejne, masowe eksperymenty, co ona będzie mogła zrobić? Nie ma już mocy, jedynie jej oczy świecą tak, jakby były żarówkami. Westchnęła głęboko, machając delikatnie swoimi skrzydłami. Jest to przecież piękny dzień, no i też gorący, więc będzie musiała gdzieś odpocząć. Ale gdzie? Właśnie w tej chwili dotarł do niej szum wodospadu, i to całkiem dużego! A gdzie woda, tam ochłoda, zatem przyspieszyła troszeczkę, by następnie wylądować w dogodnym jej miejscu. Jednak jej uwagę zwrócił basior, który patrzył cały czas w wodę, kto wie, być może w swoje odbicie? Ignisea powoli i z należytym rozsądkiem wylądowała gdzieś 10 metrów od niego, ale i tak chłodny wiaterek uderzył basiora. To są uroki latania - łatwo zostać przyuważonym. - Witam nieznajomego.
Powiedziała łagodnym głosem i, nadal zachowując należytą odległość, podeszła do wodospadu, by zaspokoić swoje pragnienie. Pióra zdawały się wręcz płonąć, a to wszystko jest złudzeniem optycznym. Po prostu promienie światła "nasycają" barwę i powodują, że wygląda ona niczym ogień.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Zamyślony China nie usłyszał początkowo szelestu skrzydeł, w dużej części dlatego, że wodospad zagłuszał wiele dźwięków dookoła. Przynajmniej tych drobniejszych, jak właśnie szumy i szelesty. Dopiero lekki powiew wiatru wyrwał go ze stanu błogości, który niemal doprowadził do nagłego zaśnięcia. Z resztą, wcale nie potrzebował rozluźnienia, by nagle zasnąć, ale to nie o tym!
Czerwony kolor z łatwością przykuł wzrok wilka, szczególnie, że była to wręcz ognista czerwień, a całe obce stworzenie wyglądało, jakby płonęło. Można sobie tylko wyobrazić, jakie oczy Chiny zrobiły się wielkie. To znaczy, przysłowiowo, bo na twarzy wciąż miał powagę, choć tym razem z dużą dozą zadziwienia i niedowierzania. Ogarnął się dopiero, jak niesamowity ptak się z nim przywitał. Podniósł się z miejsca i zrobił dwa kroki w przód, po czym się zatrzymał, nadstawiając uszu ku nieznanej istocie.
- Konnichiwa... - mruknął mechanicznie, nie mogąc oderwać wzroku od gryfa.
Widział w swoim życiu wiele ptaków, ale ten był naprawdę wielki, i do tego niesamowicie piękny. Po pierwszym zdziwieniu można powiedzieć, że w złotych ślepiach wilka pojawił się wyraz respektu i podziwu. Choć widział już wilka-pandę na dwóch nogach, to ten widok przysłowiowo zwalił go z nóg. Oczywiście, tak naprawdę dalej na nich stał.
- Kim jesteś? - zapytał, szczerze zainteresowany.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea zdziwiła się brakiem reakcji z jego strony, gdyby była płatnym zabójcą, zapewne bez problemu zdołałaby mu przeciąć gardło. Ale mniejsza o to, już nie jest, no i też nie będzie. Nie ma zamiaru mordować, przecież poświęciła na to kilka lat ze swojego życia. A czy to dobrze? Nie wiadomo, bo ci ludzie mieli rodziny, dzieci, jak i również żony. Chociaż rzadko się to zdarzało. O ile powinna również im odebrać życie, nie robiła tego. Wolała, gdy cierpieli z powodu odejścia bliskiej osoby. To jest większa kara, a zabijając ich, jedynie spełniłaby życzenie. Szum wody docierał do jej uszu, złote oczy patrzyły się raz na wodospad, raz na basiora, po prostu pomiędzy nimi one wędrowały. Lekko machnęła swoim ogonem, gdy basior zwrócił na nią większą uwagę. Wreszcie się obudził z transu! No i też zauważyła jego zszokowanie, a raczej zdziwienie. W przenośni "prześwietliła" go, zauważając podejrzany przedmiot, który był przypięty do jego łapy. Kształt przypominał pochwę na miecz, jednak nie była tego pewna. Mimo to przygotowała się do ewentualnego ataku, bo przecież nigdy nie wiadomo, co się stanie.
- Ja? Nazywam się Ignisea, z gatunku gryf - powiedziała wyraźnie, jednak nie aż tak, by pokazać to, że nad nim dominuje. Osobiście uznaje, że wszyscy wobec siebie są równi. Poza tym ona jest tak duża, jak ten wilk, zatem szanse w bitwie są niemalże równe. On ma broń, ona pazury i dziób, którym może oszołomić. Jednak osobiście liczy na to, że nie będzie tutaj rozlewu krwi, nie chciałaby znowu zacząć zabijać innych. A wystarczy jeden drobny impuls, by ponownie popełniła ten sam błąd. Albo też i nie, zależy to od jej opanowania... Wymową nieznajomych słów zaskoczył ją ten wilk, wcześniej nie miała styczności z tym językiem, jednak postanowiła nie zwracać na to szczególnej uwagi. Jak basior potrafi mówić w jej języku to dobrze. Ale gdzieś już słyszała to słowo, "konichiwa"... - A twoje imię jak brzmi?
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Oj tam, aż takiej wolnej reakcji Kuma nie miał... a może jednak? Zdecydowanie blisko było, aby zasnął. Na szczęście jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się zasnąć w trakcie walki, albo ucieczki. Inaczej już dawno by nie żył, i nigdy by nie dotarł do tej Krainy. I wtedy nie byłoby tu błąkającego się, białego wilka ze słabą pamięcią. Choć na pewno samej ziemi nie zrobiłoby to wielkiej różnicy, a wręcz ucieszyłaby się. W końcu, rozkładające się zwłoki podobno użyźniają glebę.
A więc gryf o imieniu Ignisea. China będzie musiał się postarać, aby zapamiętać. Nie chciał zapomnieć, że tak interesujące i piękne stworzenia tu żyją. Aż z tej ekscytacji szeroki uśmiech cisnął mu się na pysk. Próba powstrzymania go sprawiła, że zrobił naprawdę głupkowatą twarz. Po krótkiej chwili udało mu się wreszcie nieco ogarnąć, ale wciąż wyraźny cień uśmiechu i zainteresowanie w ślepiach pozostało. Jeśli nie siedział, to usiadł, spokojnie przyglądając się gryfowi.
- Możesz mnie Shirokuma nazywać. - stwierdził wreszcie. - Choć i Kuma wystarczy, myślę.
China zbyt lubił swoje imię, by rozpowiadać je wszystkim naokoło. Niby to bez znaczenia, bo ktoś mógłby kiedyś je podsłyszeć od kogoś innego, komu wilk je zdradził, ale to jest to, czego zwyczajnie się zawsze trzymał. Dla niego to miało sens, bowiem przez te kilka lat nauczył się swe miano traktować jako własny, osobisty skarb, którego nikt mu nie może ukraść. Lepiej w to nie wnikać, gdyż to po prostu logika tego wilka.
- Pierwszy raz okazję mam ujrzeć stworzenie o nazwie "gryf". - powiedział, a do jego głosu wkradła się nuta ekscytacji.
Gdyby od początku zauważył ptaka, to prawdopodobnie naprawdę by się podekscytował, ale będąc na krawędzi snu nieco się, hm, rozleniwił? Ciężko stwierdzić, czy ten wilk kiedykolwiek się rozleniwiał. Coraz częściej pozwalał tu sobie na chwile nieuwagi. Będzie musiał się tego jak najszybciej oduczyć.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
W sumie - prawda. Gdyby biały basior nie dbał o to, żeby zachować czujność, dawno by go tutaj nie było. Na szczęście jest tutaj z nami, więc nie musimy się na razie martwić o to, że coś mu się stanie. Przecież potrafi o siebie zadbać, poznałam już go wcześniej z ogromną pomocą Jiyuu, chodzącej na dwóch łapach wadery. Kto wie, być może ona trafi do trupy cyrkowej, skoro potrafi takie rzeczy? Mogłaby zwiedzić cały świat! Ale nie, ona nie potrafi śmieszyć ludzi. Nie pasuje do tego zajęcia. Jedynie, co umie, to uśmiechać się do innych oraz grać na skrzypcach, nic więcej. Miała się nauczyć walki bronią, jednak wyszło to, co wyszło. Jedynie potrafi nią wymachiwać, niestety, a z tego nic dobrego nie wyniknie. Każdy potrafi machać, chociażby ręką.
Warto dodać, że Ignisea nie jest ptakiem - tak wygląda jedynie na awatarze. W rzeczywistości ma budowę lwa oraz orła, tak jak inne z jej gatunku. Obrazek wprowadza trochę w błąd, niestety. Ignisea nie uśmiechnęła ani trochę, jakoś nie ma ochoty. Ona w ogóle nie ma na nic ochoty. Nadal żyje po części przeszłością, nie ma domu, nawet nie chce aż tak zbytnio poznawać innych. Jak się trafią - to się trafią. Nic na siłę.
- Interesujące imię, nie muszę zgadywać tego, iż jest w innym języku - mruknęła, biorąc kolejny łyk orzeźwiającej wody, gdyż musi odpocząć od ciągłej wędrówki. Na jej piersi zwisał tajemniczy medalion, który delikatnie świecił swoim blaskiem, najwyraźniej się już naładował. Zapewne działa jak akumulator, a źródłem prądu jest oczywiście słońce, jego promienie. Samica usiadła na swoim lwim zadku, lekko znudzona, lekko zmęczona. Złote oczy wpatrywały się raz na rzekę, raz na Kumę. Ładny dzień, idealny do opalania się, chociaż i tak nie będzie widać tego, że jest ciut ciemniejsza pod piórami. Machając delikatnie swoim ogonem, by sprawdzić, czy ten nadal żyje, zamyśliła się lekko, słuchając Shirokumy. - Ciesz się lub też rozpaczaj, że mnie w ogóle spotkałeś. Tutaj w ogóle nie ma takich jak ja.
I nie chodziło jej tylko o wygląd, gatunek, lecz także i przeszłość. Czy jest tutaj gdzieś gryf zabójca?
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Orzeł i lew - też ma jakiś element z ptaka. A Kuma jak już raz postawi na swoim, to tego będzie się trzymał, bo takim głupkiem on po prostu jest. Tak więc wciąż przypatrywał się Ignisei, jakby chciał się upewnić, że na pewno nie zapomni tego widoku. W jego starym otoczeniu nie było gryfów. Tutaj też ich nie widywał. Dopiero się białasek zdziwi, jak zobaczy latającego wilka. Niestety, póki co takowego nie spotkał. Nawet sobie nie wyobrażał, że wilk może zyskać możliwości na wzór ptasich. To byłoby dla niego coś jeszcze dziwniejszego i bardziej skomplikowanego niż magia, z którą miał okazję się poznać, gdy uczył się języka polskiego. Musiała być naprawdę potężna, skoro dał radę się nauczyć.
Na słowa gryficy China kiwnął głową ze zrozumieniem, o ile dobrze sformułowałam to wyrażenie, zdanie, cokolwiek.
- Nie wyglądasz mi na kogoś, kogo widuje się na co dzień. - przytaknął całkiem energicznie - Widać interesujące w tej Krainie rzeczy czyhają.
Chwilę później Shirokuma doznał nagłego olśnienia, jakby stwierdził, że przecież samo przyglądanie się nic nie da. A może to co innego? Cóż, z pewnością ciekawość. W końcu, Ignisea powiedziała, że nie ma wielu jak ona w tej Krainie.
- Żyjesz tu może czas dłuższy, Ignisea-san? - zapytał się, szczerze ciekaw.
Skoro wiedziała, że nie ma tu wielu takich jak ona, to musiała w jakiś stopniu znać to miejsce, może nawet lepiej niż on. Co prawda też coś wiedział, chociażby, że są tu watahy, i są wilki... cóż, to drugie to może nie jest zajbłyskotliwsza rzecz, jaką można by powiedzieć.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea zaczęła pojmować pewną rzecz - że rodzimym językiem Kumy nie jest polski, lecz właśnie inny. Czemu ma takie stwierdzenia? Inny szyk zdania, o wiele inny. Czasowniki na końcu zdania, jakby staropolskim mówił, może jest jednym ze starszych wilków? Nah, wygląda dosyć młodo, na około 3-4 lata. Jednak opanowanie w pełni języka używanego w Krainie zajmuje dobre kilka lat, zatem Ignisea stała się ciut podejrzliwa. Polski jest najtrudniejszym językiem świata, nawet te osoby, które uczą się go przez wiele lat, nadal mają problemy z prawidłową wymową, a także i ortografią. Pisanie listów to dla nich katorga. Delikatnie wyprostowała swoje skrzydła, które były bardzo miękkie, żeby nie zdrętwiały. Poza tym kobieta była lekko zmęczona ciągłym podróżowaniem. Może czas, by odpocząć, by zapomnieć o wszystkim innym?
- To jest wiadome, mój drogi, bo przecież tutaj żyją wilki, a nie gryfy. One są tutaj rzadkością - trochę głupio było jej o tym mówić. Nawet nie wie, że ktoś z jej gatunku dołączył do Grona Gryfow, ale to nie jest jej wina. Przecież nie będzie codziennie sprawdzać, czy ktoś przypadkiem nie dołączył, bo to się zdarzy raz na ruski rok. Gryfy pewnie wolą inne, lepsze miejsca. Ona i tak nie ma własnego kąta w tej Krainie, a jest taka duża, że pomieściłaby zapewne wszystkich starych użytkowników bez żadnego problemu. Możliwe jest takze, iż Ci, którzy mają postaci przez kilka lat, nie odwiedzili wszystkich miejsc. - Nawet najzwyczajniejszy wilk może być ciekawszy ode mnie. Wystarczy tylko dostrzegać rzeczy małe, prawie wręcz niewidoczne.
Usiadła swoim lwim zadkiem na wilgotnej ziemi, przyglądając się w nurt rzeki, a raczej wodospadu. Wzięła nieopodal jeden z kamyków i rzuciła nim, by sprawdzić to, jak bardzo jest on silny. Okazało się, że aż nadto. Chęć pływania tutaj mogłaby się okazać zabójcza, zatem zrobiła krótki krok do tyłu i wsłuchała się w słowa Kumy. - Zależy to od tego, jak pojmujesz pojęcie "czas dłuższy" - zaczęła swoją długą przemowę. Kryć się, nawet C4 nie pomoże w zamknięciu jej kłapającego dzioba! Kto wie, być może nie aż tak długą? - Dla jednych czas długi wiąże się z latami, dla innych - paroma miesiącami. Jestem tutaj od... 9 miesięcy? Chyba gdzieś tak. Może mniej, może więcej, nie interesuje mnie płynący czas ani również jego zabijanie. Wszyscy wiedzą, jak go zabijać, jednak nikt nie znalazł metody, by go odzyskać.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Gdyby China miał sam się nauczyć polskiego, na pewno w ciągu całego życia nie byłby w stanie tego dokonać. Podobno jego "nauczyciel" zakodował mu słowa w głowie, ale to na pewno była jakaś magia. Biały wilk był tego tak pewny, jak swojego istnienia. Jednak ów "nauczyciel" nie wdrożył nigdy basiora w szczegóły, bo wiedział, że to i tak nie miało sensu. Nie pamiętam jednak, czy gdzieś o tym wspominałam. Nibym wydaje mi się, że tak, ale mogę się mylić.
- Och, a więc to Wilcza Kraina. - spostrzegł wilk, z powagą na pysku i błyskiem w oczach. Gdyby był człowiekiem, prawdopodobnie uderzyłby pięścią w płasko położoną dłoń.
Z jednej strony miło, bo wilki. Ale Kuma zdecydowanie lubił nowości, więc z drugiej strony trochę się zawiódł, i zakończywszy swój "przebłysk mądrości" nie starał się tego ukrywać. Nie minęła jednak długa chwila, gdy na jego twarzy ponownie zagościł typowy wyraz. Z tym, że tak jak dotąd wydawał się być zaspany, tak teraz się ożywił. Szczególnie, że być może miał okazję się czegoś dowiedzieć, i upewnić się odnośnie niektórych rzeczy. Odnoszących się do Krainy, oczywiście. No i porozmawiać. Rozmowa również była miła. Nawet samotnicy lubią sobie z kimś pogadać.
- Rację masz, że warto próbować małe rzeczy dostrzegać, ale będąc zbyt drobiazgowym błąd zdarza się również popełnić. - powiedział, pomimo ożywienia wciąż zachowując spokojny ton głosu. Z tym, że mówił nieco szybciej. - Niekoniecznie ktoś ciekawszy być od kogoś może. To raczej każdy na swój sposób przykuwa uwagę, nawet jeśli zauważenie tego zająć czasu ciut może. - dodał.
Ogon wilka zamiótł lekko ziemię, po czym ułożył się obok niego. Kuma nie używał go aż tak często, albo zwyczajnie nie zwracał na to uwagi. Jego umysł był wiecznie czymś zajęty, i nawet jeśli coś wilka rozproszyło i zapomniał, to myśli szybko przechodziły na kolejny tor. China dużo myślał. Szkoda tylko, że niekoniecznie na mądre tematy.
- Maa, czas to coś jest, co przemija i przemijać musi. Zabić go nie idzie, tylko umysł czymś zająć, aby jego upływu nie zauważyć. Odzyskać go nie można, ale wykorzystać najlepiej jak się potrafi - to jest już osiągalne. W końcu, wiecznie młodym pozostać się nie da. Po każdego Śmierć przyjść kiedyś musi. - odpowiedział, i dopiero po chwili przypomniał sobie, że to niekoniecznie o tym chciał mówić.
Potrzebował przede wszystkim informacji. A skoro gryfica żyła tu już to od dziewięciu miesięcy, to coś wiedzieć z pewnością musiała! Owachinashi drgnął nieznacznie, ale zdążył się powstrzymać, by na równe nogi nie wskoczyć. Pomimo znajdujących się w nim emocji, jakoś nie potrafił ich dobrze przelać na wyraz pyska. To znaczy, nie zawsze tak miał. Zazwyczaj wtedy, jeśli emocje go nie ponosiły aż do tego stopnia. Przepraszam, jeśli zmieniłam trochę jego osobowość od ostatniego razu. Wciąż próbuję się do niego ponownie zaaklimatyzować. Czy coś takiego.
- Dziewięć miesięcy to nie jest aż mało. - ucieszył się - Wiesz może w takim przypadku coś o tej Krainie? Cokolwiek, co przydać by się mnie mogło? Czas jakiś się włóczę, ale informacji jedynie kilka było mi usłyszeć dane.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Polski to przecież najtrudniejszy język świata, he he. Kto wie, być może nawet i trudniejszy od chińskiego! Bo mamy tutaj odmianę czasowników, rzeczowników, przecinki, ortografię, czyli wszystko to, czego nie spotkamy w innej mowie. Łaciński jest pół łatwy, pół trudny, osobiście nie miałam z nim większej styczności, gdyż musimy uczyć się niemieckiego. Ten to Godzillą jest! Nienawidzę "der", "die", "das", gdyż u nich kot jest płci żeńskiej! To jest przecież nielogiczne po części. Dla nich łatwe, dla nas trudne.
Gdyby Ignisea chciała, parsknęłaby dosyć sporym śmiechem, tylko jakoś humoru nie miała. Dopiero się wilk skapnął, że to jest Wilcza Kraina, a nie inna? "Przecież pewnie należy do jakiejś watahy" - pomyślała, nie znając zapachów żadnej z nich. Gdyby chciała i tak nie mogłaby dołączyć do np. Ognistych, bo przecież nie jest ich gatunku. Ona jest gryfem, no i pozostańmy przy tym - nie jej wina, że się nie urodziła jako wilk. Chociaż cieszy się z tego, kim oraz czym jest, przynajmniej może bez trudu latać i przebijać się przez chmury, które znajdują się na niebie.
- Lepiej być ciut zbyt drobiazgowym niż zapatrzonym tylko w jedną rzecz, nie dostrzegać innych, ważniejszych - dodała spokojnie, prowadząc z nim kulturalną rozmowę, nie to co w prawdziwym świecie, gdyż tam to od razu się gryzą o wielkie nic. Bo ktoś ma inną wiarę, bo ktoś nie lubi tej osoby/tamtej osoby. Wszyscy narzucają Ci swoje rzeczy, a Ty je możesz albo przyjąć, albo odrzucić i zbuntować się przeciwko wszystkiemu. Ja wybrałam tą drugą opcję, bardziej mi pasuje. Wolę być samodzielna, mieć własną opinię. - Jedni wyglądem, inni zaś charakterem, swoimi umiejętnościami. Zależy to tylko od tego, czym się dany osobnik interesuje.
Wiatr delikatnie muskał jej pióra, a nad niebem zaczęły zbierać się szarawe chmury. Pogoda raczej nie będzie dobra na dalszy lot, jeżeli rozpocznie się burza lub silniejszy deszcz. Usiadła, wpatrując się wpierw w zbierające się obłoki, co przypominają bardzo watę cukrową, a następnie znowu spojrzała na wilka, z którym prowadzi aktualnie rozmowę.
- Jednak tak się mówi w potoczni - dodała dosyć sztywno, lekko wytrącił ją z równowagi, uznając to, że "zabicie czasu" jest dosłowne. Miała na myśli to, co on powiedział, zatem nie mogła zbytnio wtrącić się do dalszej dyskusji, która stała się dosyć ciekawa, nawet dla Ignisei. Chociaż pierwszy raz nie spotkała młodego, lecz dorosłego. Prawie wszystkie szczeniaki w Krainie zna, ale dorosłych i dojrzewających - ledwo dwóch. - Zależnie, są też Ci, którzy oszukali Śmierć, jednak i tak się ona o nich upomni.
Westchnęła cicho, patrząc swoimi strasznymi ślepiami w te wilka. Czemu aż tak przerażającymi, jak to zdołałam wspomnieć? Po pierwsze - nie mają źrenic. Nie wiadomo, jak ona widzi, jednak jakoś się jej udaje. Oszukała naukę! Po jej sekcji zwłok może uda się zdobyć parę informacji o tej niezwykłej umiejętności. Po drugie - brak białka, jednolity kolor, jakby tęczówka była rozmieszczona na całej powierzchni oka, chociaż wzrok ma dobry, jak na orle standardy. - Zbyt wielu informacji nie mam, jednak powoli Watahy powstają, odzyskują swój dawny blask. Na razie nie są prowadzone żadne wojny, zatem możesz czuć się bezpiecznie. Oby tak trwało, jednak może to być tylko cisza przed burzą.
Ciekawostek na temat Krainy nie posiada aż tak wiele, gdyż dawno nie wyszła na ludzi, a raczej wilki, jeżeli mamy być dosłowni. Kto wie, może na gryfy?
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Tak się złożyło, że China również nie znał zapachów wilków z poszczególnych watah. Z tym, że - w przeciwieństwie do Ignisei - on nigdy takowych nie pozna. Szkoda, że po głosie nie da się tego rozpoznawać, choć to by było dość dziwne. Szczególnie, że każdy osobnik jest inny. Przydałoby się nałożyć wszystkim jakieś znaki rozpoznawcze. To byłoby ciekawe, no i wiedziałoby się, z kim ma się do czynienia. Tylko gryfy mogłyby być wyjątkiem, bo ciężko nie zauważyć, jak bardzo różnią się od wilków. Ciekawe, czy jest tu więcej jeszcze innych gatunków tajemniczych istot?
- Maa, mówisz właściwie. - stwierdził zwyczajnie, nie mając w tej sprawie nic więcej do powiedzenia. Ignisea trafiła w samo sedno sprawy. Swoją drogą, ciekawe to słowo, "sedno". Ciekawe, co ono tak dokładnie oznacza?
Porzuciwszy chwilowo te i inne rozmyślania, China spojrzał w niebo. Wyglądało, jakby niedługo miało padać. Nie przeszkadzało mu to jednak, w końcu z cukru nie był, tak więc jego wzrok szybko powrócił na Igniseę. Zdążył się już uspokoić, przyzwyczaiwszy się bardziej do widoku gryfa. Ciekawe, ile jeszcze rzeczy go tu zaskoczy.
- "W potoczni?" - zapytał, unosząc nieznacznie prawą brew. Nie był do końca pewien, czy dobrze rozumiał to słowo, gdyż z pewnością kojarzyło mu się z "potocznie". Ale wystarczyła ta chwila nieuwagi i zapomniał o całym wypowiedzianym przez gryficę zdaniu, aby skupić się na tym jednym wyrażeniu. Cóż, przypadki chodzą po ludziach i kaczkach. No i wilkach.
Swoją drogą, faktycznie ciekawym faktem było, jakim cudem Ignisea widziała. Ale sam China w to nie wnikał, gdyż ją całą uważał za coś i kogoś niesamowitego i nowego. I tak pewnie zostanie, bo wątpliwa to sprawa, aby miał okazję jeszcze zobaczyć jakiegoś innego gryfa. To znaczy, małe szanse.
- Maa, wojny to niedobra rzecz. - stwierdził na ostatnie słowa samicy. - Były tu kiedyś takowe?
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea nie mogła po części zrozumieć działania wilków - czemu one nie są jedną, ogromną rodzinką? Dlaczego podzielili się na Watahy, które zamiast dobrze współpracować i ze sobą komunikować, toczą wojny? Przecież mogliby podzielić Krainę na 6 różnych województw - dla Nocnych, Ognistych, Wodnych oraz Wiatru, Smoków, Gryfow. To byłoby o wiele lepsze - każdy ma równe tereny, nikt sobie nie przeszkadza, każdy przechadza się tam, gdzie chce. Rozważane są różne transakcje handlowe oraz dyplomacje, a także i ochrona granic, żeby żaden wróg nie zaatakował i nie przejął terenów. To jest o wiele lepsze od ciągłych wojen. Ale czy aby na pewno? Przecież niektórzy mogą się zbuntować przeciwko swoim Alfom, uknuć jakiś zły spisek, żeby ich ze sobą pokłócić. Są ci, którzy pragną spokoju oraz ci, którzy wolą wybrać wojnę i mordować wszystko dookoła.
Coraz więcej chmur zaczęło zbierać się nad Diamentowym Wodospadem, wiatr lekko muskał zarówno pióra gryfki, jak i białe futro basiora. Liście delikatnie szeleściły, a niektóre z nich już opadały na ziemię, tańcząc dokładnie tak, jak im wicher zagra. Słońce zostało zakryte przez wszędobylską szarą watę cukrową, która znajdowała się tam, u góry. Będzie musiała tutaj pozostać przez dłuższy czas oraz znaleźć jakieś schronienie. Nie lubi, gdy kropelki deszczu moczą jej pióra, chociaż i tak one są tłuste.
-" W potoczni", czyli "w przenośni". Owszem, czasu nie da się zabić, jednak tak mówi się, z przyzwyczajenia. "Zabić czas" oznacza tyle, co spowodować jego krótszy przebieg, oczywiście w umyśle osoby, która jest zajęta czymś ciekawym. Gdy robimy coś nudnego, ciągnie się to za nami, a gdy coś ciekawego - myślimy, że minęło 30 minut, gdy tak naprawdę jest to 3-godzinny okres czasu - wytłumaczyła mu, ale czy Kuma będzie w stanie to coś zrozumieć? Czy na pewno mu się to przyda? Nawet ona nie wie, ale powinien to wiedzieć, tak dla własnego dobra. Branie czegoś słowo po słowie nie jest prawidłowe. Ignisea machnęła delikatnie swoim lwim ogonem, spoglądając na basiora. Z ogromną ciekawością patrzyła na to, co było przypięte do jego przedniej łapy. Nie mogła zatrzymać swojego dzioba, zatem rozpoczęła kolejny wątek. - Widzę, że masz coś przywiązanego do łapy. Czyżby to ostrze?
Zapytała z dozą ciekawości, by następnie wsłuchać w słowa basiora, które dotyczą wojen. Dla niej sprawa jest łatwa.
- Moim zdaniem Alfy powinny ze sobą walczyć, a nie niewinni obywatele - dodała beztrosko. Taki jest jej tok myślenia, skoro dwie głowy Watah się kłócą, dlaczego oni nie staną ze sobą do walki? No właśnie. - Nie wiem, raczej takowych nie było, przynajmniej od chwili, kiedy tutaj mieszkam. Wcześniej pewnie były.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Owachinashi zebrał szybko wszelkie swe siły, aby całkowicie skupić się na tłumaczeniu Ignisei. O dziwo, zrozumiał wszystko. Szczególnie, że wiedział, co oznaczało "w przenośni". A skoro to jedno i to samo, to sprawa przedstawiała się łatwo. Pomyślał o tym jednak dopiero wtedy, gdy gryfica skończyła mówić o zabijaniu czasu, które okazało się nie być dosłowne. Kiwnął zdecydowanie głową na znak, że zrozumiał. To znaczy, zrozumiał, że na pewno samicy nie chodziło o takie zabicie czasu, o jakie on ją posądził. Oczywiście, on sam nie miał na myśli, iż czas można chociażby przeszyć mieczem, aby doprowadzić do jego zgonu, ale ciężko było to wytłumaczyć słowami. Szczególnie, że ja sama zwykłam wiele rzeczy określać za pomocą odczuć, a nie słów. Ale w tej chwili to nie miało dla samej fabuły większej różnicy, co tak naprawdę na myśli miał biały wilk, dlatego nie warto wdrażać się w szczegóły.
Gdy Ignisea zwróciła uwagę na ostrze, Owachinashi nieświadomie spojrzał na nie. Już kilka razy miał okazję go używać w tej krainie, gdy głód dawał o sobie mocno znać. Musiał je wtedy dokładnie czyścić, podobnie jak śnieżnobiałą sierść, co do której tak się starał, aby nie zmieniła barwy na czerwoną. Krew nie była najłatwiejszą rzeczą do zmycia, o czym wiedział bardzo dobrze. A cudza krew na własnej sierści, to tym bardziej do niego nie przemawiało. Wpierw jednak wysłuchał słów gryficy odnośnie wojen, by wyraźnym przytaknięciem przyznać jej rację. I jednego dowiedział się na pewno: od mniej więcej dziewięciu miesięcy nie było tu wojen. A przynajmniej Ignisea o żadnej nie słyszała, chyba, że zataiła przed nim jakieś informacje. Jemu było to raczej obojętne, bo nie należał do żadnego ze stad.
- To prawda, iż Alfy ze sobą walczyć powinny, żeby żyć innych nie marnować. - powiedział jeszcze. W ogóle wojny nie były dobrą rzeczą, ale w tym twierdzeniu kierował się on faktem, że sam był przyzwyczajony do robienia tylko tego, co chciał. Chociaż gdy podróżował z Błyskawicami, to musiał się ich czasem posłuchać. Byli jego opiekunami, od kiedy tylko rozpoczął z nimi podróż. Nauczyli go wszystkiego, i byli zdecydowanie bardziej doświadczeni niż on sam.
- Maa, wracając do twojego pytania, Ignisea-san. Pytałaś o to, co przywiązanego do łapy mam. - zaczął, wyraźnie bardziej ożywionym głosem. - Jest to broń moja, która mi towarzyszy od bardzo dawna: Hamidashi Tantou. Cudowne, ostre i wytrzymałe ostrze, które niełatwo złamać. Piękna robota.
Czego mogła być gryfica pewna, to faktu, że Owachinashi'emu sprawiało dużą przyjemność zachwalanie hamidashi.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea ma pazury, zatem nie potrzebuje żadnego ostrza, które zwiększyłoby jej siłę. Wręcz przeciwnie, w jej przypadku nieszczęśliwie by przecięła głowę komuś tym mieczem, przecież nie ma łap, które pozwoliłyby jej na swobodne władanie różnymi brońmi. Jedynie zdołałaby strzelać z karabinu maszynowego, ale to tak na marginesie. Czy miała okazję korzystać z czegoś takiego jak AK? Tego nie wiadomo, nie zostało to albowiem wspomniane w jej krótkiej historii, która trwała tak naprawdę kilkanaście lat. Przez ten długi okres czasu zdołała nauczyć się paru rzeczy na temat ludzi. Pierwsza - są zakochani w samych sobie. Druga - kochają również pieniądze. Trzecia - mają w dupie innych potrzebujących. Czwarta - są rasistami. Oraz piąta - płyną z prądem, jak zdechła rybka.
Ignisea na słowa basiora jedynie kiwnęła głową - bo przecież wypowiedziała się już w tej kwestii, nie musiała niczego dodawać. Siedziała cicho, aż do czasu powrócenia do kwestii przedmiotu, który był zawiązany na jego łapie. Zaintrygował on ją, zatem słuchała z największą ciekawością. Podsumowując - jest to ostrze, prawdopodobnie japońskie, chociaż o tym wilk nie wspomniał, niezwykle trudne do zniszczenia. Jak do tego doszła nasza samica? To proste - nazwa dała jej wiele do myślenia. Sylaby, trochę znajomości zasad języków, no i bum, wylądowało na Kraju Kwitnącej Wiśni.
- Nie muszę zgadywać, iż ostrze musiało wiele kosztować - dodała, spoglądając na szarawe niebo, z którego zaczęły spadać niewielkie kropelki deszczu. Na początku nie dało się go wręcz odczuć, jednak później stało się to dosyć łatwe. Ignisea machnęła swoim ogonem, spoglądając w czystą wodę, widząc swoje odbicie. - Chyba, że je zdobyłeś w jakiś ciekawy sposób.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Prawda, żaden gryf nie potrzebował ostrza. Pazury i dziób były rzeczami dużo przydatniejszymi, ale u Chiny te pierwsze nie były nawet ostre, a i dzioba nie posiadał. Nawet zęby miał dużo bardziej tępe niż przeciętny wilk. Ale nadrabiał to dzięki posługiwaniu się ostrzem. Może i nie był szybki w bieganiu, ale jeśli nie musiał się dużo poruszać, to potrafił zadawać naprawdę precyzyjne cięcia.

- Maa, drogie ono było, ale roboty lepszej wymarzyć bym sobie nie mógł. - stwierdził wilk, mówiąc zdecydowanie szybciej i energiczniej, może nawet jeszcze bardziej niż ostatnim razem, gdy słowa opuściły jego pysk.

Prawdę mówiąc nawet nie pamiętam czy gdzieś wspominałam w jaki sposób basior je zdobył. Jeśli pamiętasz to proszę, oświeć mnie, to sobie w Karcie zapiszę, i uznaj wtedy tamto za wypowiedź Chiny.
Wtem uwagę Shirokumy przykuło coś, co znajdowało się na szyi Ignisei. Widywał już podobne rzeczy, ale to zdawało się być w pewien sposób inne, choć nie mógł być tego pewien. Tak czy tak, natychmiastowo pobudziło jego ciekawość.

- Czym jest ten kryształ, który na szyi nosisz? - zapytał wprost, pokazując łapą na przedmiot. - Oczywiście, jeśli spytać mi wolno.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Gryfica nie posiada przecież zębów, więc musi to jakoś zostać wyrównane, chociaż w części. Dziobem może się chwycić, jednak dziób można oczywiście złamać, dodatkowo bez większej siły nie spowoduje sporych obrażeń. Nie służy także do mielenia mięsa, zatem... no cóż. Jakoś jej żołądek musi sobie radzić z trawieniem sporych kawałków jedzenia! A warto dodać, iż gardziel kobiety jest duży, minimalnie większy od rozmawiającego z nią basiorem.
Minusem ostrzy jest to, iż można się nimi samym skaleczyć, no i też wróg może wykorzystać je przeciwko nam, o czym nie zostało to wspomniane aż tak. Zębami możemy ugryźć się w język, jednak ich nikt nam nie wyrwie i nie przebije całego ciała z obydwóch stron. Za to szkliwo znajduje się w środku paszczy, zatem wilk na diecie, czy tego będzie chciał - podczas ataku posmakuje krwi. I to nie tylko zwierzęcej, ale też i ludzkiej, jeżeli będzie miał albo szczęście, albo ogromnego pecha. Nie wszystkie wilki uwielbiają szkarłatną ciecz, która pochodzi od dwunogów, co potrafią być mściwi oraz chamscy wobec nich. Dodatkowo wielu z nich wytresowało dla siebie psy, które są posłuszne i potulne niczym baranki. Może to i dobrze, a może to i źle?
- Jeżeli drogie to pewnie na specjalne zamówienie - dodała Ignisea, spoglądając na ziemię, która z każdą chwilą stawała się ciemniejsza przez to, iż leciutko opadał deszcz na nią. W marketach widziała wiele przedmiotów, które w rzeczywistości były tandetną podróbką tych oryginalnych - mówię Wam, nie warto kupować byle szmelcu, jak i również drogich rzeczy, jeżeli nie mamy wobec nich specjalnych zamiarów. Przecież lepszy sprzęt nie uczyni z początkującego zawodowcy! Jeżeli chodzi o pochodzenie ostrza, a raczej w jaki sposób zdobył je Kuma, to nie zostało wspomniane w fabule, przynajmniej nic mi w głowie nie świta. Spojrzałam również na posty, gdzie spotkali się nawzajem Ongaku oraz Shiro, nigdzie takiej wzmianki nie było. Wsłuchując się w słowa basiora, gryfka spojrzała na swój medalion, który składał się wyłącznie ze sznurka oraz dziwnego, świecącego kryształu. - Jak nie wolno to szybko - zarzuciła pół-żartem, by następnie powrócić do zwyczajnej rozmowy. Nawet się nie uśmiechnęła, ale taka jest niestety jej natura - zimna, chłodna... O ile się powoli przywiązuje do miejsca, jakim jest Kraina, jeszcze trudno jest znaleźć samicy swój własny kąt w tej układance. - Sama nie wiem. Znalazłam go w jaskini, tuż pod Kryształowym Wodospadem.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Owachinashi kiwnal glowa na slowa Ignisei.

- Owszem, zamówienie specjalnym było, prosto ode mnie. - potwierdzil zywo.

Nie przejmował sie deszczem, byl do niego przyzwyczajony. Z reszta, lepszy byl niz snieg, gdyz snieg byl bardzo zimny i niezbyt przyjemny. Nie zeby basior narzekal na cos takiego, to tylko twierdzenie userki, z braku lepszego pomysłu na post. Naprawde ciezko pisac z innego urzadzenia niz komputer.

- Och, a więc Tajemniczy Kryształ to jest. - stwierdzil entuzjastycznie z przyslowiowymi gwiazdkami w oczach.

Jeszcze przez chwile przyglądał mu sie, po czym ponownie spojrzaj gryficy na dziob.

- A skąd pochodzisz właściwie? - zapytal, jakos nie mogac odnalezc tematu do rozmowy. Choc to raczej mi bylo ciezko cos wymyslic.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Kurde. Głupi notatnik. Zjadł moją pracę! Może być krótsza?
Na słowa basiora kobieta jedynie głową kiwnęła, że rozumie. Sama Igni zapewne poprosiłaby o broń ręcznej roboty, a nie w "Sklepie za 2,50", gdzie można kupić wszystko to, co jest chińskie i niezbyt przydatne. Nawet łom się złamie przy pierwszym użyciu.
- Można to tak powiedzieć - oznajmiła gryfica na zdanie o jej naszyjniku. Nie wiedziała dokładnie, do czego on służy, jedynie "ładował" się, gdy leżał w nasłonecznionym miejscu. Nastroszyła swoje pióra, usuwając powoli kropelki deszczu z własnego grzbietu. Nie lubiła takiej pogody, co uniemożliwiała jej dalszy lot. Wsłuchała się w słowa ledwo co znanego Kumy, który zadał jej proste pytanie, dotyczące oczywiście pochodzenia kobiety. Co miała odpowiedzieć? Kłamać czy też nie? - Z daleka, głównie mieszkałam w mieście. A ty?
Sponsored content