Wodospad Snów

Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair, owszem, był trochę zdziwiony. Ale nie zachowaniami wadery, która gdzieś tam łapała się za krzyż, gdzieś tam błądziła wzrokiem. Zaskoczenie dla Alka stanowiły jej słowa. Szczenię, a wygaduje takie straszne rzeczy. Oderwana od rodziny, rozumiał, że może być jej ciężko. Faktycznie, odnalezienie swojego miejsca na ziemi nie należy do zadań najłatwiejszych - jakby nie patrzeć, on sam coraz częściej odnosił takie wrażenie, choć chwilę wcześniej pewnym był, że jego miejsce jest w barze, u boku Salome. Potem Salome odeszła, a wraz z nią poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa, afiliacji. Był sam. Miał jedynie Nataniela oraz Leę. Żadnych przyjaciół, znajomych, rodziny... Wszyscy albo umarli, albo opuścili Krainę. Z jednej więc strony pojmował sposób widzenia i sens jej słów, z drugiej natomiast nie był w stanie w pełni ich zaakceptować i z nimi się pogodzić. Była dzieckiem, jeszcze wszystko przed nią. Nawet, jeśli nigdy się nie zestarzeje - ma wciąż tak wiele życia i szans, które podetknie jej pod nosek los... Nie powinna tak łątwo i szybko rezygnować.
- Nie poddawaj się, nie tchórz. Kraina jest wielka, dla każdego znajdzie się kąt oraz przyjaciel, służący wsparciem - rzekł spokojnie, uśmiechając pokrzepiająco. Zaraz jednak przez umysł przemknęła mu zbłąkana myśl: a gdzie Twoja miłość, kąt, przyjaciel, Alastairze? Nie dał jednakże nijak po sobie poznać, iż jakiś moment zwątpienia wdarł się w jego jestestwo, bo i równie szybko go wyplewił. Miał Leę. Miał Nataniela. Miał swój przybytek. Miał dom. Miał spokojne życie w zdrowiu. Miał skrzydła. Nie każdy mógł sobie na to pozwolić, nieprawdaż? Istnieją osoby, które los pozbawił tych dobroci. Miał szczęście, w rzeczy samej. Ogon jego poruszył się leniwie, przemknąwszy z jednej strony ciała na drugą.
- Tak, Asjeno. Moc - przytaknął spokojnie, uśmiechając do smoka - dla odmiany. Podszedł bliżej, czyżby wywiązywała się pomiędzy nimi jakaś nić porozumienia? A może chce jedynie uśpić czujność wilków, aby w odpowiednim momencie zaatakować?
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca przechyliła łeb. Wiec oni wiedzą co to jest, ona nie wie a i tak nie zrozumie. Nie znała tego więc od razu było widać, jak futro jej się nastroszyło. Mechanizm był prosty- to co nieznane, jest groźne do czasu. Stanęła a potem cofnęła się o krok, szczerząc zęby, jednak bardzo lekko do Alastaira. Jednak on ją tak strasznie ciekawił, że niepewność i agresja zostały zapomniane i smoczyca lekko pacnęła wilka w przednią łapę. Odruchowo wyciągnęła pazury, ale nie wyrządziła mu żadnej krzywdy. Gdzieś tam w jej umyśle zatliła się myśl, pierwsza chyba od paru lat On latać może?
Jedynie nie mogła tego powiedzieć, to nie ten poziom. Jej długi ogon latał na boki, powoli jakby odganiając się od czegoś. Tak, być może jakaś nić jest. Asjena trochę mu zaufała, na tyle aby ten mógł podejść ale na tym koniec. Zbliżyła się nagle i jak strzała wsadziła nos e jego futro, potem odskoczyła jak kot i spojrzała na wilka. Dla niej był ciekawszy nić Lacie. Chociaż oba wilki były niezwykłe bo każde miało coś wyjątkowego ale do tego Asjena musiała by więcej rozumieć. Póki co tylko Alastair miał skrzydła i to właśnie było to, co smoczycy się podobało.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Po chwili otrząsnęła się z wspomnień, lekko zdezorientowana. Przechodziła wzrokiem obydwóch, jakby była trochę niepewna. Wyglądało to trochę dziecinnie, ale nie powinno przeszkadzać nikomu. Westchnęła, znów uśmiechając się diabelsko.
- Miałam jednego przyjaciela, nawet planowałam z nim wspólną przyszłość - zachcichotała groźnie. - Jednak mnie na stryczek posłał. Czy tacy są przyjaciele? Nie sądzę. Nie mam zamiaru przeżywać czegoś, co może się odtworzyć, albowiem potwór taki jak ja nie powinien stąpać po ziemi. A raczej moje psychopatyczne zabójstwa i miminki. Ale nie bójcie się, Lacie pozostanie tutaj, by sprowadzać kolejne nieszczęścia. Niestety.
Jakie nieszczęście spowodowała? Jej grzechem jest życie. Tylko tyle. Każda czynność, którą robi, może zostać uznane za błąd. W sumie rodzice jej tak samo wmawiali. Żeby była "wojowniczką".
Uśmiechnęła się lekko, patrząc na maskotkę. No tak… Pojawiła się podczas odtworzenia sekwencji jej typowych ruchów, ataków. A to wszystko na Keinie, z którym i tak przegrała. Honor pozostawiła już gdzieś.
Wadera spojrzała na niebo, które było całkowicie czarne. Szkoda, że panowało zaćmienie, jednak mimo to, było jej dość gorąco. Znów poruszyła się w stronę źródełka, biorąc kolejne łyki orzeźwiającej (w dodatku zimnej) wody. Najchętniej by skoczyła do cieczy, jednak nie przy obcych. Wstydziła się, jak to połączenie dziecka z dorosłym, co jest nadzwyczajnie... dziwne.
Spojrzała na smoka, który chyba znów zaczął się denerwować. Natychmiast przybrała postawę obronną, czyli wyostrzenie wszystkich zmysłów. Cichutki i spokojny szum wody. Ptaki lecące z ciepłych krajów, ale nie wiadomo dokładnie, gdzie. Obejrzała znów Asjenę swoimi paczałkami, w których lewe o mało co nie zmieniło koloru. Cały klimat by zepsuła! Lewa łapa pulsywnie jej lekko drgnęła. Nie zauważyła żadnej rany na Alastairze, pomimo wyciągniętych ostrych pazurków.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nie cofnął się, kiedy smoczyca się zbliżyła: zarówno gdy pacnęła łapą, oraz gdy wetknęła nos w jego futerko. Nie było to, bynajmniej, komfortowe, ale całkiem niecodzienne i dziwne, niemniej jednak nie widział powodu, aby komukolwiek czegokolwiek bronić. Uznał, że smok widocznie chce go poznać, wszakże - faktycznie - skrzydlate wilki nadal są zjawiskiem względnie wyjątkowym oraz niecodziennym. Co prawda zerknął na łapę, gdy pacnęła go łapką z wystawionymi szponami, zauważył jednak z ulgą, że nie rozerwała mu tkanki. Miała wyczucie, widocznie. Poczuł się nieco jak okaz w muzeum czy zwierzę w mini-zoo; dotykany, oglądany, podziwiany. Nie czuł się nazbyt dobrze w tej roli, trwał w niej jednak tak długo, jak tylko będzie to koniecznym. Przynajmniej nie musi ciężko harować.
Słowa Alice ponownie go zasmuciły. Ach, więc to kolejna duszka, która raz się zraziła i już więcej postanowiła nie ryzykować? Nie ma się co dziwić, nikt nie lubi być krzywdzony. Przynajmniej nikt w pełni normalny, o fetyszach rozmaitych tutaj nie rozmawiamy. Westchnął ciężko, pokręcając leniwie jasnym łbem.
- Przykro mi, że spotkało Cię tak wiele zła. Jesli o mnie chodzi, spokojnie, ściągaj na mnie tak wiele nieszczęść, ile tylko chcesz - rzekł wesoło, chcąc jakkolwiek dodać jej otuchy. Niestety. Ali nigdy nie należał do istot, które są specami w pocieszaniu, dodawaniu otuchy i niesieniu ulgi. Nie znaczyło to, że się nie starał, przeciwnie! Tylko czasami brakowału mu odpowiednich słów...
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Nie mam prawa żałować. Widocznie takie będzie moje życie. W ogóle - sama proszę się o problemy, jak widać - dodała po krótszej chwili, nadal obserwując zachowanie smoczycy.
Już userka sobie wyobraża, jak Lacie by zareagowała, gdyby jakieś stworzenie wetkało swój nos w jej futerko. Dziecko, dziecko, głupie dziecko, zarówno wadera, jak i userka, meh.
- Asjeno, mogłabyś nam powiedzieć, skąd pochodzisz? Jeżeli nie będziesz mogła wymówić lub nie pamiętasz, nie zmuszaj się do tego - przeszła do sedna sprawy, bo wcześniej "ignorowała" gada.
Wietrzyk lekko powiał w jej niewielkie futerko, powodując niezwykle śmieszną fryzurę. Co za ulga, lecz ta chwyciła się za łeb, żeby się nie poniżyć. Nagle kruki wyleciały hen wysoko w powietrze, z drzew zarośniętych liśćmi. Przypomniała jej się Nighti. Ta jakoś zaakceptowała przeszłość Lacie, więc może nie powinna się wahać? Powiedzieć wszystko Alastairowi i ledwo co poznanej Asjenie? Na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie, a przez jej główkę przepływało zbyt dużo informacji.
- A właśnie, Alastair - skąd masze te skrzydła. Wyglądają na wyjątkowe, okryte są piórami. Jak u Aniołów - spojrzała na jego skrzydła, aż chciało się je dotknąć. Tylko raz leciała na smoku, który zrzucił ją jako pokarm do morza. Nieprzyjemne wydarzenie.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wysłuchał uważnie słów samicy, skinąwszy glową. Znów nie do końca się z nią zgadzał, niemniej jednak szanował jej podejście i tolerował wszystko to, o czym mu opowiadała. Może faktycznie nadal nie do końca wierzył? W końcu mordercy własnej rodziny nie powinno się chwalić i poklepywać po łebku, co dość metaforycznie robił od początku ich znajomości.
Wątpił, aby smoczyca odpowiedziała. Co prawda zaczął wątpić nawet w to, czy - zwyczajnie - będzie  w stanie zrozumieć znaczenie natłoku słów, którymi zaatakowała go Lacie. Skwitował cała sytyację jedynie spokojnym uśmiechem i cichuteńkim, niemalże całkiem bezgłośnym, westchnięciem.
- Z całą pewnością do Anioła wiele mi brakuje - zauważył wesoło, w odpowiedzi na pytanie samicy. Mimo wszystko uwaga samicy pochlebiała mu, bo w końcu uznał ją niejako za komplement. Poza tym... lubił, kiedy dostrzegano tenże dar.
- Ale uzyskałem je przypadkiem. Rozlałem na siebie jakąś magiczną miksturę ojca. Magiem był, a mnie to zawsze fascynowało, rozumiesz, te fiolki z kolorowymi płynami o różnym zastosowaniu i niesamowitych właściwościach.. - wyjaśnił spokojnie, machnąwszy krótko ogonem. Entuzjazm. Miał nadzieję, że ruch ten nie spłoszy ani nie zezłości smoczycy, bo na śmierć zapomniał o tym, żeby zbyt gwałtownych ruchów nie wykonywać.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca nagle, tak bez wyraźniejszego powodu, uśmiechnęła się (jak Szczerbatek tylko z zębami) a potem popatrzyła jakby nie zadowolona na Lacie. Przechyliła łeb i znowu nieco się nastroszyła. A to co od niej chce? Nie miała pojęcia, jedyne co zrozumiała to swoje imię więc musiała się do niej zwracać. Zasyczała tylko, dając jej prosty znak że za dużo powiedziała i nie dotarło do niej o co chodzi. Skupiła wzrok na Alfie. Cofnęła się jeszcze parę kroków, jakby się jeszcze nad czymś zastanawiając. Może te skrzydła to tylko taka ozdoba? Pobiegła szybko w stronę basiora i.. po prostu zrzuciła go w przepaść, sama za nim skacząc i rozkładając skrzydła. Cóż, skoro nie potrafi powiedzieć, zapytać się czy potrafi latać, musi zrobić to na swój sposób i tyle.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie natychmiast użyła swojej mocy, ale na darmo - obydwoje znajdowali się powyżej 5 metrów od niej. Popatrzyła w dół, a jej oczy błyszczały na niebiesko-czerwony kolor. Niby nie miała się o co bać, ale...
Co będzie, jeżeli nie zdąży zareagować?
Co będzie, jeżeli smok po prostu miał zamiar go zjeść?
Chyba nikt jej nie lubi, nawet ten smok. Zaśmiała się cichutko, bo przecież to Dziecię Złego Omenu (chociaż ten tytuł porzuciła). No cóż - najwidoczniej będzie musiała obserwować tę dwójkę. Ale jej wnerwienie znów się nasiliło, lecz wewnętrznie. Nie pokazywała tego, a raczej robiła to za nią moc. Lewą część ciała otoczyła ciemna jak noc aura, a prawą światło, ciepłe i przyjemne. Ubrała znów płaszcz, by (jakby co) móc zrobić pełną kontrę. Lekko unosił się do góry, albowiem wiatr hulał wokół jej ciała. Pustym wzrokiem patrzyła na tę dwójkę, trochę bojąc się o Alastaira. Jednak strach to jej drugie imię, więc nie pożałuje, jeżeli smoczek zje wilczka na kolację. Przykucnęła, patrząc w ciemny dół. Aż strach z tego spadnąć. Pyk, pyk, kamyczek właśnie popełnił samobójstwo, a raczej zrzuciła go Lacie.
"Zabić, utłuc, zamordować, rozczłonkować" - takie myśli przechodziły przez jej głowę, jednak po chwili się otrząsnęła. - "Zamordować?! O czym ty myślisz, Lacie?!"
Dały się we znaki stare zwyczaje z dzieciństwa - zabijanie kogoś, kto lekko do niej podejdzie. Schowała swój pyszczek tak, by w razie potrzeby nie pokazywać swojego psychopatycznego uśmiechu.
Ale sobie coś przypomniała - biedna lewa łapa! Natychmiast się uspokoiła, chowając całą aurę własną siłą woli, jednak czerwone oko pozostało. Na szczęście moc nie zdążyła wyniszczyć lewej łapy całkowicie, przez co sprawiała wrażenie jeszcze "normalnej".
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nie ma co ukrywać albo ściemniać, bo to bez sensu i tak czy inaczej, prędzej czy później, sie wyda. Zatem, bez owijania w bawełnę, należy orzec, iż nie tylko Alastair, ale i sama użyszkodniczka, jest nieco zaskoczona zachowaniem smoka. Na szczęście jako Alfa wilczek musiał mieć na tyle otwarty umysł, coby względnie szybko zareagować, tym samym najprawdopodobniej unikając roztrzaskania o skały czy ziemię - w końcu nie mógł wiedzieć, czy smoczyca chce mu dopomóc, czy raczej może dobić. Ciemność, wszechobecna oraz najczarniejsza chyba z możliwych, nie napawała serc optymizmem, wszakże fakt, iż nie widać, jak daleko do potencjalnego miejsca rozplasku z pewnością nie wpływał pozytywnie na samopoczucie, podobnie, jak brak pewności, czy gadzina będzie w stanie pomóc. Owszem, gdzieś tam Alastair wolał wierzyć, że smok nie zamierzał go zabić oraz, kiedy cos pójdzie nie tak, jak powinno, dopomoże. Wszystko trwało raptem kilka sekund, chociaż zarówno pisanie, jak i czytanie tej wiadomości może wywoływać wrażenie, jakoby Alek spadał w nieskończoność. Nic bardziej mylnego, nie damy Wam tej satysfakcji!
Gdy tylko poczuł, że smoczyca na niego naparła, na skutek czego ten spadł z wodospadu, lecąc jakby na plecy, zaskoczony wydał z siebie stłumiony krzyk. Zwyczajna reakcja, nieprawdaż? Zaraz też rozlożył w odruchu skrzydła, wygiął grzbiet, ot, głowę i przednią część ciała unosząc jakby. Mocno uderzył skrzydłami, by w końcu obrócić się i wzlecieć w górę. Udało uniknąć się kraksy, jednak wilczek nie miał w zwyczaju podejmować tak wielkie ryzyko, by po nieznanym sobie terenie, po omacku i po ciemku, latać. Dlatego kiedy tylko znalazł się w pobliżu Lacie, której jasne futerko mogło dopomóc mu w dojrzeniu jej w mroku, niemniej jednak nie wiadomo, czy płaszczyk uniemożliwił mu owe zadanie. Wylądował względnie miękko, nieco poddenerwowany na smoka, czego jednak nie dał po sobie poznać.
- Dobrze, że mam mocne serce - mruknął tylko pod nosem, składając skrzydła. Nieco adrenaliny nikomu jeszcze nie zaszkodziło, odetchnął głęboko, wyciszając się nieco. Świeże powietrze zawsze pomaga. Czasami wychodził z niego kawałek nerwusa, niemniej jednak wiedział, że smoki bywają bardziej temperamentne - nie warto zatem ryzykować.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca też niemal od razu zaczęła krążyć dookoła. Była na tyle pewna siebie, że nie bała się latać przy zaćmieniu. Wydała z siebie coś na kształt ryku połączonego ze śmiechem i syczeniem, a następnie wylądowała obok basiora. Mrugnęła do niego jednym okiem i odleciała, chciała tylko tyle sprawdzić a teraz podążała dalej. Za instynktem który zawsze dla niej miał rację.
z.t
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Dziewczyna, trochę zdenerwowała, pomachała na pożegnanie Asjenie. W sumie - trzeba być zawsze, ale to zawsze miłym. Młoda obejrzała jeszcze raz Alastaira, czy nie ma jakiś ran, które mogłaby uleczyć. Pomimo jej charakteru "zła", potrafi być pomocna. Zaćmienie nadal trwało, ale teraz przyszło jej do głowy, że musi pokazać dorosłemu swoją moc. Może nie musi, gdyż natychmiast jej oko zmieniło swoją barwę na normalną, co pewnie Alastair nie zauważył, gdyż ta miała pyszczek w kapturze. Westchnęła, kopiąc kolejny kamień w sam dół wodospadu. Coraz bardziej zdenerwowana tym, że jej łapa ledwo co może się poruszać. To wnerwiające, aż zbyt. Po co jeszcze pogorszała swoją sytuację? Uśmiechnęła się sztucznie do basiora.
- Dla niektórych może to być bardzo niebezpieczne - dodała po chwili, myśląc o sobie. - A w sumie... Ja ci więcej powiedziałam niż ty o własnym życiu. Oczywiście nie napieram.
A teraz usiadła w bardzo dziwny i niewygodny sposób. Prawą łapę dała na lewą, tą pierwszą chwyciła łapkami. Naprawdę - niektóre jej gesty są bardzo dziecinne. Wyglądała wtedy tak... dziwnie. Przynajmniej ta lewa ją nie bolała, nie wyglądała na zdrętwiałą.
Lacie spojrzała w dół wodospadu - wysoko i to zbyt. A czy ona w ogóle potrafi pływać? Userka sama zadała sobie to pytanie. Szum wody leciutko, ale z dużą prędkością docierał do uszu młodej wadery. W dodatku ten rześki zapach!
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair był jedynie facetem. Nie był na tyle spostrzegawczy, by ujrzeć zmianę koloru oczu wadery, ba, nie dostrzegłby jej nawet gdyby ta nie skryła się w odmętach kaptura. Uśmiechnął się nieco jakoby leniwie, bo w końcu nieco energii kosztowało go ujście z życiem w sytuacji upadku z wodospadu. Dobrze, że jako Ognisty, posiadał nienaganny refleks. Odetchnął, skinąwszy Lacie łbem. Owszem, w zasadzie poza jego imieniem nie wiedziała o nim chyba niczego. No, poza tym, że skrzydła nie są atrapą - lecz naprawdę działają i mogą uratować życie. Przysiadł gdzieś tam niedaleko niej.
- Spokojnie, jestem cały - odniósł się, po części, do jej pierwszych słów, p części do jakże dokładnych oględzin jego ciała, które chyba nie powinny mu umknąć.
- Masz rację, wiele mi o sobie opowiedziałaś i chętnie zrewanżuję się w podobny sposób. Czy istnieje coś, co szczególnie Cię interesuje? - spytał lekko, zaś jego spojrzenie mimochodem i jakby wręcz nieco od niechcenia przemknęło po postaci samicy, zatrzymując się na łapkach, które trzymała w nieco zabawny, lecz z pewnością także uroczy, sposób. Nie pytał, miałą prawo siedzieć tak, jak tylko chciała. Sam zmienił pozycję, plasnąwszy na brzuch i kładąc się przed nią. Skrzydła rozluźnił, tak, że tworzyły coś na kształt kopuły, pod którą znajdował się Al.
- Nie polecam za bardzo zbliżać się do krawędzi, nawet jak ma się skrzydła spadanie wydaje się nieprzyjemnym doznaniem - rzucił wesoło, chociaż wyczuwalną była nutka troski czy przestrogi, majacząca w tonie wypowiedzi basiora.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Młoda wzięła głęboki oddech, bo boski zapach. Uśmiechnęła się lekko do basiora, ale tym razem bez swoich psychopatycznych miminek. Ona zawsze się tak zachowuje, gdy spotyka kogoś innego i zawsze, ale to zawsze musi o sobie opowiadać.
- Coś innego, co mnie interesuje? Hmmm... - zastanawiała się, chwytając się pyszczka niczym Sherlock Holmes, który nie mógł wytrzymać bez dawki morfiny i amfetaminy. - Posiadasz jakąś moc?
To pytanie było trochę głupie, ale może i trafione. Nie bez powodu skrzydła wyrosły dorosłemu, wszystko ma swój powód. Nie ma czegoś, co powstało z niczego. Po krótkiej chwili znów pokazała swoją twarz, lecz z czerwonym okiem. W prawej łapie trzymała stos łańcuchów, które otaczały delikatnie mięsień. Na zewnątrz wytworzyła się bardzo lekka energia, po to, aby nie uszkodzić sobie lewej. Wiatr lekko hulał w jej mini-grzywkę. Świeciła na żółto-biało, po części wyglądając niczym Anioł (na prawo), ale także jak i Demon (na lewo). ALE DEMONEM NIE JEST, PO PROSTU TO WYGLĄD.
Po krótkiej chwili usłyszała słowa basiora, który ostrzegł ją przed sytuacją, która miała miejsce, gdy smok był.
- Jeżeli roztrzaskam się jak worek kości, mam 1 sekundę na reakcję, by nie stracić przytomności i nie umrzeć - jeszcze bardziej przybliżyła się do krawędzi. - Ciekawe, jakie jest to uczucie.
Teraz można było zacząć się bać. Jedna łapa znajdowała się poza ziemią, tylko jedna (sztywna, bo zdrętwiała) i tylne trzymały waderę przy życiu. Ona bardzo lubi ryzykować, ale nie w kwestiach miłości. Po krótkiej chwili wychyliła się tak, że o mało co nie spadła. Serce jej biło szalenie, ale było to zajebiste uczucie. Co dopiero będzie, jak spadnie! Wtedy będzie jeszcze lepiej! Uśmiechnęła się tym razem psychopatycznie, nie mając niczego do stracenia. Co zrobi Alastair? Powstrzyma ją czy może będzie siedział? Pomiędzy młotem a kowadłem. Jeżeli ją dotknie, może dostać pełną kontrą (o wiele silniej, pewnie z 3x), jeśli jej nie dotknie, ta prawdopodobnie skoczy. Ale należy pamiętać, że prawdopodobnie. W razie potrzeby wbije ostrze z łańcuchów w jakąś skałę, żeby nie umrzeć.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Szalona, przemknęło mu przez myśl. Był już zmęczony wiecznym ratowaniem rozmaitych jednostek z opresji. Jako mag wyczuwał jej energię, kwestia aur nigdy nie była mu całkiem obojętną, chociaż dopiero stosunkowo niedawno nauczył się pewne wskazówki odczytywać. Wiedział, że mco nie jest tylko ściemą, jednak nie znał jej działania. W odróżnieniu od sporej części userów, Alastairowa sądzi, że postka nie może wiedzieć za wiele. Nikt nie jest w końcu wszechwiedzącym bóstwem, choć sporo osób w taki właśnie sposób stara się kreować postaci.
Nie zdążył odpowiedzieć, kwestię zdrowia wilczycy stawiając ponad wszystko. Dziwne lśnienie jej futra wyraźnie go zaskoczyło, może zaniepokoiło, wyczuł, że kontakt z nią niekoniecznie jest mu wskazany. Czasu jednak miał zbyt mało, coby zastanowić się nad strategią działania, musiał więc zrobić to, co pierwsze przyszło mu do łba.
- Mantel berapi! - wykrzyknął, rozkładając skrzydła i ruszając lotem w jej stronę. Ciało wilka pokryły niebieskie płomienie, tworząc swoistą osłonę dla wilka. Pewnie zderzenie dwóch silnych defensyw nie zakończy się bez echa, jednak - co miał robić? Podleciał do niej od strony frontowej, na tyle szybko, by pędem swego ciała odepchnąć ją od krawędzi. Osłona basiora pochłonęła ewentualną energię, którą wytworzyła Lacie, tym samym zdecydowanie obniżając obrażenia samca. Ogień przygasł w momencie 'rozdzielenia' się szczeniaka i dorosłego, bo w końcu jakiś kontakt pomiędzy nimi musiał zajść. Wstał niespiesznie, wbijając w nią karcące spojrzenie.
- Jeśli koniecznie chcesz się zabijać, rób to z dala ode mnie - warknął nieprzyjemnie, gdzieś pomiędzy jednym sapnięciem a drugim. Cholera, był na to za stary!
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Dziewczyna poczuła dziwną energię niebieskich płomyków, które zetknęły się z jej aurą. W trybie natychmiastowym została odepchnięta od krawędzi. Brawo, on wpadł w jej pułapkę. Po krótkiej chwili schowała swoją broń, a jej oczy znów stały się czerwone. Misiek siedział, cały czas na to patrząc, pomimo tego, że był nieżywy.
- Brawo - zaklaskała w "ręce". - Czyli jesteś magiem.
Specjalnie to zrobiła. Wiedziała, że jak ją obronił przed smokiem, skoczy w ogień za nią. Nie spodziewała się, że użyje mocy, która wchłonie trochę jej energii. No cóż, nikt nie jest jasnowidzem, czyż nie? Ona nie boi się Śmierci.
- Czyli mamy o czym porozmawiać. Myślę, że cię nie zanudzę tutaj - dodała po krótszej chwili.
- Pochodzę ze szkarłatnego rodu, które ma zwierzchnistwo z tajemniczą boską mocą, od lat używanej we krwiożerczych wojnach. Jestem najsilniejszą córką mego Ojca, którego imienia nie pamiętam. Szkolono mnie do zabójstw - teraz Alastair powinien się skapnąć, że wadera mówi prawdę. - Przez pierwszy rok słuchałam się głowy rodziny, jednak moja matka, Abbys nie mogła niczego zrobić w tej kwesti. Tylko ona chciała, żebym prowadziła normalne życie. Po zbuntowaniu się, karano mnie, umieszczając do komórki, gdzie mnie trzymano siłą. Pewnego dnia nie wytrzymałam tego (bo dojrzewałam), więc rzuciłam się na Ojca. On jednak był silniejszy ode mnie, silniejszy od strażników, których pozabijałam. Powiedział, że nie będzie żałować, jeżeli zabije jedną córkę, no bo są przecież inne szczeniaki z miotu, prawda? O mało co nie umarłam, prawie uduszona. Wtedy coś się stało dziwnego - on nie mógł panować nad łańcuchami. Zabiłam go. Nigdy tego nie żałowałam. Opuściłam watahę i założyłam własne stado. Dopiero wtedy poczułam się niczym normalna wadera, dopiero wtedy znalazłam przyjaciół, gdyż nie wiedzieli, że jestem mordercą. Podróźowaliśmy, przeżywając kolejne niezwykłe przygody, które zapadły nam na zawsze w sercach. Dziwne było to, że ktoś porozpowiadał plotkę (jednak prawdziwą) o śmierci pewnego z Alf, którego to dziecko 2-3 lata temu go zabiło. Natychmiast osądzili mnie, gdyż byłam najsilniejsza. Zostałam skazana na stryczek, jednak jakimś cudem, nie pamiętam już, jakim, przeżyłam. Wtedy stałam się Wiecznym Dzieciakiem, straciłam część mocy, a także pamięć. Zyskałam wtedy osobowość - Lacie. Przedtem miałam na imię Alice. Oj, gdybyś wiedział, jaka ona była cicha! Ale nadal zabijała ze zimną krwią. Połączyliśmy się, nawzajem uzupełniając. Poznałam tutaj parę wilków - dokończyła, być może Alastair tego nie słuchał.
Ziewnęła cichutko, patrząc na krzyż oraz maskotkę. Może czas wreszcie spojrzeć w to, co się stało przed laty? Może wreszcie będzie wiedziała, co się stało z Celią/Abbys.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Narzeczony gdzieś się stracił, mam więc kilka minut okupacji jego kompa. Szybki, krótki odpis.
Ali zmierzył ją spojrzeniem, słuchając każdego z jej zdania. Kontra płaszcza samicy nie obeszła się bez echa, wszakże nie została całkiem zneutralizowana. Samiec pokręcił głową.
- Cholera, padnę dziś na zawał jak nic. Wybacz, jestem za stary na tak wielkie natężenie stresów jednego dnia. Pójdę już. Do widzenia, Lacie - rzekł, po czym rozłożył skrzydła i nadal wściekły na samicę, odleciał. To naprawdę mogło źle się skończyć, szkoda, że ta zdawała się nie być śwaidomą powagi sytuacji.

zt.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Dziewczyna była poważna w tym, co robiła. Dla niej nieważne jest, czy niebezpieczne, czy nie. Widziała rozdrażnienie ukrywające się za jego pyszczkiem, ale ta nie zwróciła w ogóle na to uwagi. Wadera spojrzała swymi pustymi oczami na basiora niczym Killua w killermodzie, a następnie pomachała na pożegnanie, widząc, że ten już odchodzi.
- To ja się chyba cieszę, że jestem Wiecznym Dzieciakiem. Do następnego! - powiedziała i pomachała do samca.
Ledwo co ruszając łapą, poszła w nieznane. Wzruszyła ramionami, no przecież to nie jej wina. Świat na nią czeka, kolejne przygody i nowi do poznania! Let's go!
Z.t
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ostatni cel do zaliczenia przed ostateczną podróżą znalazł się tutaj.
Kein musiał jak najszybciej opanować dosłownie każdą swoją część ciała, każde uzbrojenie, każdą myśl i treningi jakie... na niego czekały. Bez wysiłku nie ma owoców pracy, bez żadnej walki nie ma honoru. Bez niczego.. nie ma życia.
Przybiegł tutaj jak najszybciej. Gonił go po prostu czas. Zdawało się, że zostało mu tylko jedno spotkanie co najwyżej przypadkowe. Potem szybko do Rosji, następnie Szwecji i ostatecznie Anglii. Czy coś go goniło? Oczywiście, że tak.
Czy ktokolwiek się dowie co? Nie. Przynajmniej nie w tym roku.
Usiadł szybko i zaczął obserwować teren wokół. Nie ma nikogo. Zaczynajmy w takim razie. Wpierw pompki do roboty i skupienie się na najbardziej bolesnych przeżyciach. To mu da więcej energii aniżeli inne ''sprawy''.
Jedziemy, raz! I Dwa! I tak dalej.
Ćwiczący Kein to widok rzadki bardzo. Dla paru osób też i niezwykły. Zależnie od tego z jakiej strony zajdą, bo czasami jest co podziwiać w takiej sile.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Wolnym krokiem na miejsce przybyła Marano. Nie miała konkretnego celu. Wybrała się chociaż raz na najzwyklejszy spacer. Wystarczy jej wrażeń na jakiś czas, niewątpliwie. Humor dopisywał wilczycy, co udowadniały jej energiczne ruchy i kiwanie na boki w rytm znanej sobie piosenki.
Z niewielkiej odległości dostrzegła już ćwiczącego samca. Miała wrażenie, że skądś go kojarzy, jednakże musiała podejść bliżej, by móc to potwierdzić i mieć stuprocentową pewność. Zakradła się zatem, nie chcąc przerywać jego treningu. Wyciszyła oddech i skuliła się nieco, kiedy zaczęła się doń zbliżać wolno. Prawdopodobnie była nie do wykrycia. Jeśli tylko wykluczyć owocową woń, która ciągnęła się za nią nieznośnie. Ustawiła się tak, by wiatr nie zdradził jej obecności. Po paru sekundach wiedziała już, kto znajduje się zaledwie kilka metrów od niej.
- Kein! - krzyknęła z pewnego rodzaju mieszanką radości i ulgi. A ulgi dlatego, że nie podglądała bezczelnie nieznanego sobie osobnika. To by było co najmniej dziwne.
Wyskoczyła z trawy, całkowicie zapominając o zachowaniu ciszy. Doskonale pamiętała ich pierwsze spotkanie. Było dziwne. I właśnie dlatego nie mogła pozbyć się go ze swego umysłu.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior nie przerywając swoich ćwiczeń usłyszał to słowo. Ktoś go znał i do tego z entuzjazmem podchodził? Och, to mogą być tylko 4 osoby! Pomyślmy... która jest z Ognia... no tak.
- Marano!
Zaprzestał momentalnie treningu i obrócił się w jej stronę. Pamięta pierwsze spotkanie. Prawie zrobił z niej wariatkę! No tak to jest jak się wpada dosłownie na tego basiora.
- Co ty robisz w takim miejscu? Jakoś ciebie się najmniej tutaj spodziewałem!
Zarzucił z uśmiechem i dosyć powolnym ruchem ogona. Jeśli ogon idzie u niego w ruch to może oznaczać to tylko jego szczęście!
A z tym podglądaniem - ze zdania wynika że nie przeszkadza jej to jeśli osobnik jest jej znany (XD). Oj gdyby wilk o tym wiedział! A może lepiej nie.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Faktycznie, mogło zabrzmieć dziwnie i ze swego rodzaju podtekstem, ale to niezamierzanie. Marano wcale nie należała do grona pedofilów, więc spokojnie, Keinie! Baranek również poruszyła delikatnie ogonem, kiedy ją rozpoznał. Z szerokim uśmiechem podeszła nieco bliżej.
- A tak jakoś zachciało mi się włóczyć. Wiesz, że nie lubię długo siedzieć w jednym miejscu. - odparła z chichotem, przyglądając mu się. Dostrzegała niewielkie zmiany. Albo po prostu już zapominała, jak basior ten wyglądał. - Zrobiłeś coś z włosami? - zagadnęła radośnie, śmiejąc się przy tym.
Oczywiście zebrało jej się jedynie na głupie żarciki. Post króciutki, bo nie mam nawet grama weny, a pewien niecierpliwy użytkownik pogania. Grr, nieładnie, nieładnie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kurka. No nieważne, lepiej odpisać teraz póki jeszcze się pamięta!
Kein stał dostatecznie blisko (czy tam siedział) więc nie było potrzeby ruszania swojego tyłka dalej. On poza tym forever uśmiechnięty! Ale to chyba tylko dlatego, że miał dobrą passę ostatnio.
- Coś mi dzwoni z tym nie pozostawaniem w jednym miejscu. I w końcu słońce czyż nie?
Wypadałoby chyba wspomnieć, że już zaćmienie minęło. Nastało słoneczko!
I nie ma żadnych ciemnych miejsc niestety. Bez treningu, bez wolności!
- Przedłużyłem grzywkę i trochę dałem im odrosnąć.
Zaśmiał się lekko.
Faktycznie czuł się trochę dziwnie. Po raz pierwszy ktoś zauważył coś takiego! Normalnie niemożliwe! Ale dobrze, nie o tym mowa. Chyba.
- U ciebie się coś zmieniło? Albo chwilka... słuchaj, spotkajmy się za dwa dni. Muszę załatwić coś w domu.

EDIT: odleciał i tyle

zt.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Wilczyca pokiwała głową, zgadzając się ze słowami przyjaciela. Och, tak. Nareszcie słońce powróciło do Krainy. Miała już dość zaćmienia. Doznała chwilowej ślepoty, kiedy znów zrobiło się jasno. Nie żeby narzekała. Bo cieszyła się, i to bardzo.
- Racja, nareszcie! Ile to zaćmienie trwało? Już miałam dość tej ciągłej ciemności. Oszaleć szło! - popatrzyła w niebieskie bezchmurne niebo. Przez to jej uśmiech stał się jeszcze szerszy, o ile to w ogóle możliwe. - Czy u mnie się coś zmieniło? Hmm, powiedzmy. - rozłożyła dotychczas przyciśnięte do ciała skrzydła i delikatnie nimi poruszyła.
Wciąż nie potrafiła latać, więc póki co stanowiły jedynie śliczną ozdobę.

EDIT:
Skinęła głową, nieco zdziwiona. Ale nie miała mu tego za zła. Pożegnała się krótko i siedziała dalej, rozkoszując ciepłem emitowanym przez słoneczko. Po chwili jednak odeszła, znudzona samotnością.

zt.
Kakazu
Dojrzewający

Kakazu


Male Liczba postów : 11

     
Czy to smok? Ptak? A może jakiś dziwny twór zazdrosnych o przestworza dwunogów?
Żadna z powyższych odpowiedzi nie była poprawna. Od jakiegoś czasu Kakazu krążył nad okolicą, obserwując ją. W tamtym konkretnym momencie pragnął znaleźć miejsce właściwe na krótki odpoczynek. Jego skrzydłom daleko było co prawda do wycieńczenia, ale czy miało sens przeciążanie ich? W przypadku Kakazu była to zdecydowanie najważniejsza część jego ciała. Może oprócz głowy i tułowia - absolutnego minimum wymaganego do życia.
Lekko lśniący wodospad od razu zwrócił uwagę gryfa. Zadowolony zniżył lot, by lepiej obejrzeć to miejsce. Brzeg nie był stromy, woda przy nim płytka, a spadającą kaskadę otaczały z obydwu stron porośnięte mchem skały. Młodziak usiadł na jednej z tych, które wysokością równały się z progiem wodospadu. Trzymał się jednak dość daleko od wody. Unikał bliskiego kontaktu, bo lista nieszczęść, która mogła wyniknąć z mokrych piór zdawała się ciągnąć bez końca. Dopiero, gdy gryf nabrał pewności, że nawet jedna mała kropla nie miała styczności z jego skrzydłami, rozłożył je, jednocześnie kładąc się na skale.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Tajemniczy, aczkolwiek piękny dźwięk dochodził ze strony, z której istotka tutaj przyszła. Na dwóch łapach, wokół niej ptaki, które najwyraźniej pokochały melodię i podążyły za nastolatką, która także była zadowolona z tego, co robi. Po chwili ocknęła się nieznacznie, widząc, że dotarła do innego, malownczego miejsca, które bardzo jej się spodobało, ale nie tylko pod względem wyglądu - gdy spojrzała na swoje odbicie w wodzie, zmieniło się ono na najjaśniejszą gwiazdę, jaką można sobie wyobrazić. Świeciła ona najpierw na zielono, potem na jej kolor futerka - żółto. Młoda osóbka najpierw się odsunęła od wodospadu, a następnie zrobiła coś niespodziewanego - stanęła na dwóch łapkach, opanowyując równowagę, której uczyła się od bardzo dawna, a mianowicie od pierwszej prawdziwej gry na skrzypcach pod okiem czujnego i miłego mentora. A jako, że Słońce grało niezwykle mocno, a ciepło opanowało całe ciało, muzyczka skoczyła do letniej wody, nie zwracając uwagi na stworzenie, które zwane jest gryfem. Dała sporego nura, a zapewne pryskająca woda ochlapała stworzenie, a raczej jego skrzydła. Wadera stała się jakoś nieobecna, nie myślała, co robi. Wszystko, co jest rzeczywiste dla innych, stało się dla niej czymś niezwykłym. Woda dla dziewczyny nabrała niezwykłego koloru, na niebie świeciły gwiazdy, jak to zdołało źródełko pokazać. Uśmiechnięta skrzypaczka myślała radośnie ogonkiem, gdy dotarł do niej zapach jakiegoś innego osobnika, ale ten znacznie różnił się od innych. Podejrzane. Tak oto młoda popatrzyła w stronę tej tajemniczej woni, gdy zauważyła dziwne, niewielkie smoko-lwo podobne coś. To "coś" zdołało przypomnieć Jiyuu o mentorze. Po chwili jej pyszczek stał się czerwony, a dziewczynka stała się niczym burak. Teraz rumieńce nie były z powodu radości, lecz wstydu. Młoda uderzyła się lekko w pyszczek, a następnie ochlapała siebie po wspomnianej części ciała.
- Um... Cześć! - uśmiechnęła się, starając ukryć się zawstydzenie.
Muzyczka zaintrygowana spojrzała na rozprostowane skrzydła niezwykłej istoty, jaką okazał się być gryf. Nigdy kogoś takiego nie spotkała podczas wędrówki, jednak nie obawiała się niczego - być może dlatego, gdyż skrzydlate stworzenie było od niej troszeczkę mniejsze.
Sponsored content