Leczenie

Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Uniósł zmęczony wzrok po okolicy. Spod jednej powieki, skapnęła kropla ropy na podłogę, rozchodząc się cichym echem. Gdzie on jest? To chyba to miejsce? Zakołowało mu się w żołądku, po czym zsunął się mimowolnie z jego grzbietu, stając najpierw na tylnych łapach jak człowiek, po czym kiedy tylko ustabilizował się ,wrócił do naturalnej postawy. Lekko się zachwiał, lecz nie chciał już do tego stopnia obciążać kręgosłupa jego towarzysza.
-A więc to tutaj tak?
Zakaszlał cicho i podrapał się po jednej łapie naokoło ropiejącego pęcherza. Ból spowodowany chorobą na jego nieszczęście aktualnie dochodził do kumulacji to też jedyne o czym teraz śnił to aby porozcinać każdego bąbla , by zaznać ulgi. Niestety tylko chwilowej. Nie był to skuteczny sposób na dłuższą metę.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Nie inaczej - odparł krótko, wzrokiem szukając pierwszego wolnego łóżka, po czym uśmiechnął się lekko i gestem jasnej łepetyny wskazał na owe leże. Może nie był lekarzem, jednak wiedział, iż leżenie nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Wyręczyłby przy okazji cioteczkę, która na pewno wyda takową komendę. Znał ją. Potem wepchnie mu do pyska obrzydliwy kleik i wspomni, że zima za pasem, że chłód i ciemność, że czapę nosić trzeba. Zerknął na kompana. Nie, w tym Lei nie wyręczy.
Aż szkoda, iż jedyny aktywny medyk zgłosił nieobecność - akurat teraz, kiedy przywlokłam Tempusa, blokując fabułę - od czego miałam postać wybawić. Zła ja. Niedobra. Zołza i wiedźma. Toć Halloween w końcu, mwahaha.
- Połóż się, ja przez ten rozejrzę się za kimś kompetentnym - rzekł spokojnie, wyskakując na korytarz. Ponowna próba odnalezienia spojrzeniem kogokolwiek. Przemierzył kilka pomieszczeń, psiocząc w umyśle na tutejszą organizację. Nie wołał, bo w końcu nie o to chodziło, aby hałasem zniszczyć spokój chorych. Potrzebowali ciszy oraz odpoczynku, bo jakże inaczej siły zbierać?
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Kiwnął główką i usiadł na swoim miejscu zastanawiając się co tutaj robi. Gdyby nie wyszedł z domu, sam przyrządziłby lekarstwo, mając swoje skromne laboratorium oraz składniki...Składniki...no właśnie. Jakby z nieba, wpadła do jego głowy inicjatywa, dość nie na miejscu, lecz nie miał zamiaru czekać. Był człow...a raczej wilkiem czynu. Wykorzystując nieobecność swojego kompana ,wstał i przyjrzał się szafkom jakie znajdowały się w pomieszczeniu. Okey...ale że nie był przyzwyczajony do trzymania przedmiotów w pysku, przestawił protezę z okropnym piskiem na drugą stronę, mając teraz zamiast wilczej łapy, ludzką rękę, a raczej metalowe ,zginane kończyny które miały ją przypominać. Wyjął moździerz, oraz założył swoje okulary ,które zakładał za każdym razem gdy był na czymś skupiony. Parę liści herbaty, suszona mięta, korzeń mandragory. To wszystko zaczął ucierać tłuczkiem, tworząc sypki proszek, który zalał spirytusem oraz wywarem z cebuli. Powąchał nosem, krzywiąc się przy tym...zmieszanie cebuli z miętą i herbatą dało paskudny efekt, lecz jest to skuteczne leczenie jako że tanina łagodzi ból jak i napar z bulw cebuli...pozostaje teraz tylko wszystko nasączyć na szmatkę i wsmarować w ciało co też zrobił. Owinął miejsca w których miał wrzody, bandażując je delikatnie wraz z okładem po czym wrócił na łóżko, demontując protezę...trzeba było ją jak najszybciej naoliwić. Każdy ruch wydawał już okropne skrzypienie co go irytowało. Kiedy zakończył już te wszystkie czynności położył się, kładąc obok siebie metalową łapę i patrzył z jednym ,zamkniętym okiem na drzwi, zastanawiając się czy ktoś przyjdzie.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zrezygnowany powrócił do Tempusa, kręcąc przecząco łbem. Widocznie cioteczka wyrwała się na moment od obowiązków, a i jej pomocnika - a zarazem partnera - nigdzie Al nie odnalazł. Albo schowali się w jakimś magazynie pochłonięci sobą, albo poszli na randkę. Nie powinno się łączyć życia prywatnego z tym zawodowym, zdecydowanie.
- Przykro mi stary, ale chyba mają święto państwowe. Pustki. Moment, moment... - urwał na moment, poruszając niepewnie nozdrzami. Rozejrzał się nieco nieufnie dookoła, usiłując pojąć, skąd pochodził ten dziwny, niekoniecznie przyjemny, zapach. Dopiero po chwili dostrzegł też, iż rany wilka zostały opatrzone.
- Tylko mi nie mów, że zajęli się Tobą jak mnie nie było - jęknął zrezygnowany, zupełnie niczym urażone czymś dziecko. Pospiesznie dodał także:
- Cóż to za odór?
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Otworzył powoli ślepia i spojrzał na Alastair ,spokojnym wzorkiem. Cóż tak szybko powrócił? Skuł jedno uszko w zdziwieniu, po czym wskazał knykciem ,tak jakby dalej miał na nim protezę w kierunku szafek.
-Składniki na maść tak śmierdzą...a dokładniej napar z cebuli. Mimo wszystko jakoś udało mi się w tutejszych warunkach co nieco zrobić
Ponownie położył łepek na łóżku, zamykając jedno oczko, a drugim obserwując jego poczynania. Cóż, mimo wszystko lekarstwo nie pomagało mu w walce z zmęczeniem. Ciekaw był jego reakcji. Po części miał wrażenie że zrobił coś złego i zaraz wpadnie w zdenerwowanie za to że rusza nie swoje rzeczy i tym podobne.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Przetwarzanie informacji oraz buforowanie najpewniej i samego Alka dotyczyły, bowiem dopiero teraz spostrzegł brak łapy wilka. Wcześniej nie zwrócił uwagi na jej odmienność, bo i inne kwestie priorytet stanowiły. Teraz? Teraz był przekonanym, iż choroba poczęła zbierać swe żniwo pod postacią poszczególnych części ciała wilka.
- Cholera! Odpadła Ci łapa! - zaklął niecicho, doskakując do spoczywającej obok samca protezy i lekko trącając ją nosem. Dziwna, ciężka i taka... mało łapkowata. Spojrzał z powrotem na basiora, zapobiegawczo cofnąwszy się kilka kroków. Ot, zupełnie, jakby dopiero teraz dotarło doń, iż mógł się zarazić. A co, jeśli i jemu coś odpadnie? Odruchem pochylił łeb i zerknął na najważniejszą część ciała. Na tę, do której był przywiązany i z której chętnie uczyniłby jeszcze jaki pożytek. Była na swoim miejscu. Jak inaczej mógłby merdać puszystą kitą, okazując radość?
- Maść? Potrafisz takie rzeczy? Może powinieneś się tutaj zatrudnić? - zapytał, z wolna przenosząc wzrok na wilka, po tym zaraz, jak z ulgą odetchnąwszy uśmiech łagodny na pysk swój przywołał.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Zakrył zdrową łapką pyszczek ,cicho chichocząc ,kiedy tylko zauważył talent spostrzegawczości jego towarzysza. Oj...to będzie długi dzień. Przysunął metalową protezę w kierunku kikuta.
-Przykro mi, lecz tej jednej kończyny nie posiadam już od dłuższego czasu. Zastępuję ją tymczasem to coś
Wsunął mechaniczną zabawkę na swoje miejsce ,mocując ją za pomocą pasów oraz paru przewodów i uśmiechnął się sztucznie, prezentując siebie jako żywy eksponat porażki genetyki. Jednak można. Można żyć bez jednej łapy, a on był dowodem na to że technologia może zastąpić nawet tak ,przypuszczalnie ,ważną kończynę.
-Myślisz że przyjęli by mnie? Chętnie pomógłbym komuś lecz...przydała by mi się jakaś niewielka biblioteczka ,oraz sprzęt laboratoryjny...macie tutaj jakieś narzędzia chirurgiczne ?
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Musisz zapytać cioteczki, ona wie wszystko - odparł na ostatnio zadane pytanie, na zasadzie 'efektu świeżości'. Poza tym ogromne zaabsorbowanie, którym darzył sztuczną kończynę, skutecznie wywiało mu z pamięci pierwszą wypowiedź wilka. Prawda była taka, iż Lea niemal mieszkała w lecznicy, o czym doskonale wiedział. Z całą pewnością wiedziała o tym miejscu, jak i o samej medycynie, o wiele więcej, aniżeli inny mieszkaniec krainy. Być może w końcu spotkałaby odpowiedniego pomagiera? Być może ten jasny wilk (którego imienia nadal nie znał - piszę, żeby nie zapomnieć) byłby godny, aby jej asystować? Może posiada potrzebną wiedzę i niezbędne umiejętności?
Znów spojrzał na protezę. Nie widział nigdy podobnej, bo zdaje się, iż kiedy widział Wheat, ta łapy nie posiadała. Ani własnej, ani 'cudzej'. Obcej. Metalowej.
- Sam zrobiłeś 'to coś'?
Polubiłby Leę. W końcu i ona - zdaje się, lecz mogę się mylić - kiedyś stworzyła coś podobnego. Na pewno Alkowi o wiele prościej byłoby zaakceptować tego tutaj jako wujaszka, aniżeli Arthasa, do którego wciąż żywił niechęć. Nie chciał, bo w końcu ten wilk daje szczęście cioteczce, niemnej... dawne urazy nie tak łatwo wyplewić, prawda?
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Kiwnął główką na jego propozycję. Tak nawiasem ,kim była ta "ciotka" Nic mu to nie mówiło, a chciałby bardzo móc jakoś ustatkować się w tym nowym dla niego świecie. Poprawił metalową kończynę, oraz nacisnął na niej parę przycisków, co rozpoczęło konfigurację nerwów. Z urządzenia wydobyło się parę piknięć o różnych tonach. Po chwili było słychać pracę źródła energii, czyli nie wielkiej kosteczki uranu. W tym przypadku było to wieczne paliwo. Proteza w dwóch miejscach nabrała ,jasno niebieskiej poświaty. Najpierw zgiął ją w ramieniu, a następnie w łapce. Kiedy już główne tryby ruchu były gotowe na koniec padł ostatni dźwięk oraz niebieskie światło zgasło, by zaraz zapalić się żywszą barwą. "Narzędzie skonfigurowane". Teraz, kiedy już mógł się ruszać, spojrzał na niego, zdając sobie sprawę że to całe przedstawienie przykuło dość silnie jego uwagę. Nieco się speszył po czym cicho chrząknął.
-E...eem tak, jak najbardziej. Sam robiłem "to coś" A konkretnie...protezę. Tak się to nazywa -proteza. Nie proneza! Proteza
Dodał na koniec, pamiętając ostatnie rozmowy z wilkami. Miał nadzieję że przynajmniej zrozumie poprawną wymowę i nazewnictwo.
-Kiedy byłem mały nie miałem łapki ,to też z czasem sobie takie cuś skombinowałem....było przy tym dużo pracy
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Cóż. Określenia 'to coś' Alastair użył generalnie niejako w ramach powtórzenia słów rozmówcy. Sam słowo 'proteza' kojarzyć, chociaż jakoś... obecnie mu umknęło. Zdarza się. Każdemu. Nawet przywódcy dawnej potęgi krainy, czyż nie? Uśmiech nie znikał z białej kufy, jednakże nieco zmienił się jego wyraz: obecnie grymas ten aż ociekał uznaniem oraz aprobatą względem sztucznej kończyny. Umiejętności tego wilka mogłyby się prydać, aby uczynić Ogień potężniejszym. Pomogłyby 'naprawiać' uszkodzone w walce stworzenia, rekompensowały w jakimś stopniu poniesione straty. Poprosi się cioteczkę, aby miała oko na tego utalentowanego młodzieńca!
- Potrafiłbyś zrobić takich więcej? - spytał, z czystej ciekawości.
Tempus był interesujący jeszcze bardziej. Stanowił połączenie wiedzy medycznej i roztropności ciotki oraz zdolności manualnych i wiedzy technicznej jej nowego partnera. Arthas. Uch! Alastar potrząsnął gwałtownie łeb, wyzbywając się ostatnich cząstek wspomnień oraz przemyśleń, kręcących się wokół tegoż samca. Najpierw uwiódł, zranił i porzucił samicę, którą od dawna skrycie kochał Alek, teraz dobierał się do ciotki. Trudno zaakceptować kogoś takiego.
- Jak nią sterujesz? - zagaił jeszcze, przysiadając na zadzie nieopodal łóżka, na któruym (chyba) znajdował się jego kompan. Lea nas przeklnie za nawał postów, które przyjdzie jej odczytać. Jakoś to będzie, zwalę na Temp'a.

kochgamy Cię, Leo. Nie krzycz.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Kiedy usłyszał ostatnie pytanie zakrył pyszczek łapką w lekkim zdezorientowaniu...kurcze, jak wyjaśnić to prostymi słowami? A może zrozumie to? Okey, dajmy mu szansę. Może wcale nie jest taki...em...niedorozwinięty? To nie tak że uważał go za głupka czy co lecz póki co ,widząc poziom kultury i postępu wilków, był lekko zawiedziony. Wziął wdech i wskazał na miejsce gdzie kończyna stykała się z mechanizmem.
-Widzisz to miejsce? W tym oto miejscu, musiałem naciąć skórę by dostać się do układu nerwowego. Za pomocą nanoprzewodów, czyli nanorurek, udało mi się zrobić coś na kształt, repliki układu nerwowego. Dzięki temu impulsy nerwowe są w stanie dalej przechodzić przez tą kończynę wgłąb protezy. Każdy podzespół połączyłem z odpowiednim przewodem. Dlatego po za mocowaniem na pasy, całą protezę muszę również przekręcać tak aby impulsy pokrywały się z przewodami.
Wziął wdech i przejechał łapką niżej pokazując na tłoczek, oraz wężyki i nacięcia w których to kryły się proste narzędzia.
-Po za tym...całość oczywiście muszę utrzymywać w dobrym stanie, za co odpowiada olej, który rozprowadza się w miejscach ugięć. Siłę mięśni, ruchów i tym podobnym zastępuję energia która powstaje w niewielkim reaktorze który nie wymaga specjalnego chłodzenia jako że energia atomowa jest wysoce silna. Niewielki kamyczek uranu, jest w stanie zasilić to urządzenie na dobry wiek. Coś jeszcze chciałbyś wiedzieć drogi kompanie?
Zakończył lekkim uśmiechem, kończąc swoją bogatą wypowiedź. Był po części dumny z swojego dzieła to też cieszył się mogąc po raz pierwszy opisać komuś sposób działania tejże to protezy.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Skoro sama userka ogarnęła, to i Alastair pojąć z grubsza musiał. Z grubsza, bo - w odróżnieniu od userki - nie znał kilku pojęć: nanorurek, nanoprzewodów, uranu, reaktora. Jednakże z kontekstu wyciągnął, o co - mniej więcej - może chodzić.
W czasie wypowedzi Tempusa skinął kilkukrotnie łbem na znak, iż uważnie słucha, spojrzeniem swym - raz po razie, zachłannie i niedyskretnie - pochłaniając każdy szczegół protezy. On sam nigdy nie dałby rady skonstruować czegoś chociażby odrobinę podobnego, zatem podziw względem samca ponownie wzrósł. Raz jeszcze skinął z uznaniem łbem.
- Gdzie się tego nauczyłeś? Skąd wziąłeś ten... uran? Nanorurki? - Zanim zapytał o nanorurki zastanowił się przez chwilę, odtwarzając w umyśle przebieg wypowiedzi zmechanizowanego po części wilka, aby mieć pewność, iż nie przekręci obcego mu dotąd słowa. Nie chciał wyjść na laika czy kompletnego ignoranta. Lub - co gorsze! - na beznadziejnego słuchacza. Cóż to za przywódca, który nie potrafi słuchać?
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Teraz musiał się porządnie zastanowić. Czy aby dobrze robi w tym momencie ,mówiąc mu to wszystko...czy aby to nie jest moment w którym dynamit zmienia się z narzędzia w broń. No...ale było już za późno. Póki co miał dług wdzięczności względem niego to też miał zamiar odpowiedzieć mu na te pytanie.
-A więc no...przez dość długi okres czasu mieszkałem z...takimi dwunogami co dość dobrze znają technologię...
Urwał w tym momencie, zastanawiając się czy nie nakreślił na siebie teraz wyroku śmierci. Jak nie fizycznej to reputacji. Wilki dość niemiło spostrzegały te istoty ,wiec zaczęło go martwić to ,jak może zareagować. Złość? Zafascynowanie? Agresja? Przyjaźń? Chęć kompromisu czy jego śmierci? Któż zna odpowiedzi na te pytania ?
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Userka prowadząca postać Alka zna te odpowiedzi na pewno. Zaraz po niej poznał je Alfa Ognia, by następnie przekazać je Tempusowi. Tak więc skrzydlaty zamyślił się na moment, w sposób poniekąd komiczny marszcząc jasne czoło oraz z lekka mrużąc błękitne ślepka. Dwunożne istoty.
- Ze stworzeń, poruszających się na dwóch kończynach, znam chyba jedynie kurczaki, bażanty, ludzi oraz niedźwiedzie - powiedział nieco jakby nieobecnym głosem, zupełnie, jakby ktoś wyrwał go właśnie z zadumy, nie dając pozbierać do końca myśli - by następnie zmusić go do odezwania się. Ba, jakby ów wyimaginowany ktoś domagał się jeszcze, iż Alek zacznie prawić z sensem... Zamiast tego odchrząknął krótko, pozbywając się zbędnych zmarszczek i przenosząc oprzytomniałe już wejrzenie na wilka.
- Wszelkie kuraki są zbyt głupie, a z niedźwiedziami raczej trudno się dogadać. Mieszkałeś zatem z ludźmi? Jacy są? Prawdą jest wszystko to, co się o nich wygaduje? Nie poznałem żadnego, a nie chciałbym opierać swojej opinii tylko na zasłyszanych plotkach, więc nie mam pojęcia, co powinienem o nich sądzić - wyznał.
Słuszna dedukcja, słuszna! Bądźmy z ciebie dumni.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Stoi przed nim prawdziwy mistrz dedukcji! Sherlock Alastolms. Brakowało mu tylko czapeczki i płaszcza do szczęścia o którym sam autor skrycie marzył. Podrapał się po główce i zaczął myśleć w jaki sposób ich przedstawić. Po chwili uśmiechnął się lekko i wskazał na protezę.
-Jak widzisz...jest to gatunek inteligentny. Nadrabiają swoje braki w sile i zdolności walki ,swoim sprytem i rozumem. Oczywiście jest to taki ogół...nie każdy jest taki. Są też perfidnie głupie przypadki. Ogólnie...są to istoty które w strachu przed zwierzętami wrogo nastawionymi, starają się stworzyć swój azyl.
Wziął wdech i powoli wstał, krocząc na dwóch tylnych kończynach ,tak, jak to się nauczył w tamtym miejscu gdzie się wychował. Cicho zachichotał ,widząc jak nawet nie najgorzej idzie mu utrzymanie równowagi.
-Każdy z nich jest inny. Niektórzy są mądrzy, jak mój tata, a właściwie opiekun. Inni, są nadzwyczaj silni albo są zdolni...wiesz, potrafią malować i tym podobne. Każdy z nich ma jakiś talent, który pomaga im przetrwać w grupie
Po chwili stanął normalnie, zakładając okulary na swój nosek
-Potrafią tworzyć technologie które ułatwiają im w walce z niedogodzeniami losu...
Zdjął je, po czym z jego protezy wystrzeliło ostrze długości maczety. Stanął jak szermierz, poruszając się w przód i w tył, wymachując łapką
-Są też urodzonymi wojownikami, którzy za pomocą metalu oraz drewna, tworzą broń, która jest w stanie rozpłatać na kawałki każdego delikwenta
Po chwili usiadł w spokoju i spojrzał tajemniczym wzrokiem
-Są po odrobinie każdym z nas...mają atrybuty wiedzy, siły, mądrości, wszystko dziedzicząc po każdym z nas, ze zwierząt...lecz człowiek miał jedną cechę której my nie mamy, która pozwoliła mu się rozwijać ,a zarazem zatraci ich gatunek...jest to ciekawość i żądza władzy
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Żądza władzy niemal nigdy nie wychodzi na dobre... - zauważył Ali po prezentacji, jednocześnie niejako przyznając rację przedmówcy. Samiec pokręcił przecząco łbem.
- Nierzadko prowadzi ona do wojen, te zaś niosą krwawe żniwo... Zabierają dzieciom ojca, samicom partnerów, rodzicom dzieci... - powiedział nieco już ciszej. Sam przywódcą stał się nie tyle z żądzy władzy, ile z podświadomie odczuwanej konieczności stania się... własnym ojcem. Chciał być takim, jak on - tym bardziej niełatwo przychodziło mu pogodzenie się z tym, iż i emerytowany Alfa opuścił krainę. Ktoś musiał go zastąpić. Ktoś musiał odbudować stado, którym onegdaj władał Samuel. Ktoś musiał dbać o watahę, która dzisiaj wyglądała na znacznie wykruszoną. Padło na niego. Jednakże nie podjął tego wyzwania tyle z własnych pobudek, ile z autentycznej troski o watahę. No, jedynym powodem, ściśle dotyczącym osoby Alka, było znane już chyba każdemu byle ojciec był ze mnie dumny. Ali wiele by zrobił, by tak było.
- W zasadzie, jak tak ich opisujesz, stwierdzam, że w pewnym sensie są do nas całkiem podobnymi. Podobieństwo to, o zgrozo, polega na różnorodności - skomentował jeszcze, machnąwszy krótko puszystym ogonem o przyjemnie gęstym oraz aksamitnie miękkim włosiu o czystobiałej barwie.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Wszystko idzie tak jakby chciał aby potoczyła się ta rozmowa. Nie było żadnych konfliktów, a obaj się wzajemnie dogadywali. Uśmiechnął się do niego delikatnie szczerząc białe ząbki , mrużąc przy tym oczka. Cieszył się z powodu znalezienia towarzysza z którym mógł toczyć miłe rozmowy. Wydawał się póki co dobrym znajomym i w takiej hierarchii go umieścił. Kto wie? Może zyska z czasem wyższy szczebelek. Ukłonił się leciutko ,po czym zarzucił ogonkiem nonszalancko.
-Skoro już co nieco o sobie wiemy...Tempus, miło mi
Powiedział miłym głosem i rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu.
-Co do pracy...mimo wszystko wiesz może jakie przeważnie trafiają tu przypadki ? Lekkie choroby czy raczej porozrywane na strzępy ciała które da się jeszcze skleić?
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zdawało mu się, iż już się przedstawił, jednakże kultura nakazywałaby ponownie to uczynić - skoro i kompan w końcu mianem swym świadomość białego samca uraczył. Uśmiechnął się zatem delikatne, skłoniwszy grzecznie głową, zaś krańce jego kufy uniosły się nieznacznie, w łagodnym zarysie serdecznego uśmiechu. Poruszył przy okazji nieco skrzydłami; te bowiem nie przepadały w żadnym razie za zbyt długim trwaniem w bezruchu. Jedynie cudem nie zrzucił przy tym jakiegoś słoiczka z syropem, który zakołysał się niebezpiecznie z ostrzegawczym szmerem - ostatecznie jednak pozostał na swej pozycji, gotowy nieść pomoc przeziębionym istotom. Alastair odetchnął z ulgą. Nadal pozostawał nieco nieporadny, jednakże i tak progres znacznym był, bowiem nie musiał już wiązać rozłożystych, obdarzonych piórkami powłok, jak to miało miejsce jakiś czas temu.
- Ja jestem Alastair. Zaś co do przypadków... Powiem Ci, że nie mam pojęcia. Ostatnio Lea, tutejsza lekarka, ostrzegała przed poważną epidemią, nakładając jakąś kwarantannę czy coś. Pewnie znajdą się też pacjenci z katarem, jak wszędzie - odparł szczerze, złożywszy nieposłuszne skrzydła i przykleiwszy je ciasno do jasnych łopatek. Przysiadł, zaś kraniec kity jego z lekka wyginał się to w prawo, to w lewo, niczym u wylegującego się przy kaloryferze, leniwego kocurka. Może to mało wilcze, jednak na pewno nie mniej, aniżeli opatrywanie ran czy pogaduszki pomiędzy psowatymi.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
-No cóż rozumiem...
Powiedział nieco obojętnie. Liczył na to że będzie tutaj jakimś konowałem co by szył ledwo żywe ciała jak na obrazach wojny i tym podobnym...lecz chyba znajomość medycyny w tym miejscu skończy się na podawania kropli na żołądek i tym podobnym. Jak trudno spełniać te ambitne marzenia. Jednak mimo wszystko będzie mieć za to jakiś zarobek nie? Każde pieniądze są dla niego mile widziane w obliczu kryzysu.
-A to jest dobrze płatny zawód?
Zadał po chwili pytanie ,będąc ciekaw czy coś na tym uzbiera.

//To RP może już dobiegać końca jako że temat wyczerpany =P Możesz dać drugi pomysł jeśli chcesz dalej pisać albo zakończyć
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     

Fon, więc krótko i z błędami. I bez kolorków :/
Będę krzyczeć, zatkajcie uszy.
Aaaaaaaaaaaa!
Dobra, już mi lepiej. Nanorurki, uran, mandragora... Mandragora?!
Dobra, nie wnikam. Pacjent poskładał się sam, brawa dla niego.
Leośka, drzemiąca dotychczas w jakimś kącie, poderwała się nagle.
- Ja wcale nie śpię!
Podreptała w kierunku wilków. Cóż... Alek będzie zuyy!
Może mały opisik, by uzasadnić to stwierdzenie? Lea znacznie się postarzała od momentu, gdy widział ją po raz ostatni. Była wychudzona, a jej futerko matowe. Patrzyła niezbyt czujnie przed siebie, wydając się być myślami gdzieś indziej. Na jej grzbiecie, ciasno związane tkwiły skrzydła. Tak... Lea ostatnio wiele przeszła i było to po niej widać. Najpierw zniknął jej partner, potem Alek... Niedawno dopiero znów się pojawili. Nie najmłodsza już wilczyca nie zdążyła się jeszcze pozbierać po tym, jak Arthas złamał jej serduszko odejściem.
Ale wrócił. Więc prędzej, czy później, wszystko wróci do normy, prawda?
Wilczyca zmierzyła ich spojrzeniem zielonego oka, przygasłego jakby.
- Alek! Co się stało? Jesteś chory? Co tak śmierdzi? Masz ochotę na kleik?
Dopiero potem spojrzała na drugiego wilka.
- I już wiemy, gdzie się podziały wszystkie leki, których brakuje. - mruknęła pod nosem - Co się stało?
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wcale nie krótko, a i błędów brak - spokojnie. Doceniamy, iż odpisałaś.
Jasne, że Alastair będzie zły. Powinien się cieszyć ze skrzydeł cioteczki, bo w końcu tak niecodziennego wynagrodzenia nie każdy zazna. Jednakże nie potrafił, widząc, w jakim stanie znajdowała się Lea. Od razu podszedł do niej, wcześniej skinięciem głowy dając znać Tempusowi, iż za moment wróci, bo sprawa - w jego mniemaniu - była z rzędu tych 'niecierpiących zwłoki'.
- Witaj, ciociu. Ze mną wszystko w porządku, lecz... co z Tobą? Dobrze się czujesz? Wyglądasz na osłabioną... - zaczął niepewnie, bo w końcu miał pojęcie, iż kobiecie nie wypada powiedzieć "fatalnie dzisiaj wyglądasz, przybyło ci zmarszczek od tych zmartwień". W końcu Lea zawsze była istotą ciepłą, dla której jedną z większych (jak nie największą!) wartością była rodzina. Tak przynajmniej zapamiętał ją biały samiec, który obecnie delikatnie objął cioteczkę, pyskiem lekko i ze sporą dozą czułości pocierając jej kark.
- Mam nadzieję, że to nie Arthas przyczyną jest Twojego stanu? Kiedy ostatnio zabrał Cię na kolację? Może coś Ci upoluję, to nie kłopot - mówił półszeptem, odsuwając się stopniowo od samicy. Na szczęście udało mu się zapanować nad tonem głosu, idealnie maskując wściekłość, która narastała w jego umyśle. Arthas. Na pewno. Skrzywdził, zasmucił, nawet jej nie karmił! A Alek ostrzegał. Ostrzegał, prawda?
- Ja jestem cały i zdrowy, lecz mój kolega ma jakieś dziwne wrzody... Teoretycznie sam sobie opatrzył rany, jednak byłbym wdzięczny, gdybyś zerknęła? Tempus posiada rozległą wiedzę medyczną, może na coś by się przydał? - powiedział wesoło, porozumiewawczo mrugnąwszy do wilczycy. Zaraz też powrócił do jasnego basiora, bo w końcu nie wypadało go teraz, mówiąc całkiem kolokwialnie, olać.
- To jest właśnie Ciocia Lea. Najwspanialszy medyk jakiego znam, dba o wszystkich i brakuje jej czasu, by zadbać o samą siebie. Z pewnością udzieli Ci wszelkich informacji, jeśli będziesz potrzebował - zaprezentował z uśmiechem postać wadery, przysiadając gdzieś tam niedaleko. Nieco nieufnie spoglądał na lekarkę. Arthas. Dobrze, że Alek nie ma wiedzy o jego watasze (chyba?), inaczej stan niezgody z Wiatrem nabrałby bardziej krwawego wydźwięku...
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea pokręciła ospale łebkiem.
- Nic mi nie jest... To tylko starość, kochanieńki. Każdego to czeka.
Gdy jednak usłyszała o Arthasie, uśmiechnęła się przepraszająco.
- To nie jego wina, że go tyle nie było... Musiał zamknąć parę spraw i tyle.
Nie miała pojęcia, jakich spraw. Nic jej nie mówił... Jak zwykle z resztą. Arthas był tajemniczy, nie mówił wiele o sobie. Wilczyca nie miała pojęcia, gdzie był, gdy akurat go nie było. Ale gdy był z nią, to był z nią, prawda? To się liczy.
Kolacja? Oj, dawno, dawno temu. Lea od tygodni nie miała w pyszczku nic poza kleikiem. I to zimnym, bo nie miała jakoś kiedy podgrzać. Ciepły kleik jest dla pacjentów.
Mięso... Nie miała go w pyszczku od bardzo dawna i jadała je rzadko. Nie mogłaby odmówić.
- Byłoby wspaniale! Niezbyt często jadam mięso.
Następnie, zupełnie nieświadoma uczuć siostrzeńca względem jej partnera, podeszła do pacjenta. Delikatnie dotknęła jego grzbietu, przyglądając się wrzodom.
- Okropne! Ale ta maść działa, nie wyglądają na bardzo zaognione. Będzie dobrze... Postaraj się ich nie drapać. Masz ochotę na kleik?
Uśmiechnęła się ciepło do wilka. Łapie przyjrzy się potem... Fakt, zrobiła coś podobnego. Tylko to jej prostowało się dzięki sprężynom, a uginało pod naciskiem. Lea nie znała się zbytnio na technice...
Poprawiła mocowanie bandaża utrzymującego nieruchomo skrzydła.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Kiedy Lea zapytała Tempusa o kleik, ten subtelnie (znajdując się za ciotki plecami) przecząco pokręcił łbem, z dezaprobatą wykrzywiając pysk. Ot, delikatny przekaz "jeśli chcesz żyć, nie jedz kleików". Uśmiechnął się zaraz jednak, by podnieść się pewnie i przeciągnąć.
- Zaraz przyniosę coś smacznego, co jeszcze nie udało się na sen zimowy - powiedział entuzjastycznie, po czym opuścił lecznicę. Zające. Tak, tak. Nie potrzeba MG by złapać, miękkie mięsko, w sam raz na stare ząbki cioteczki - choć on sam przenigdy nie uznałby jej za leciwą. Doskonale się trzymała.

zt.

Zaraz wracam, ha. Wieczorem pewne, wraz z innymi odpsami - teraz zajrzałam na moment.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Obejrzała się i uśmiechnęła do niego lekko.
- Tylko uważaj na siebie! Nie dość, że zimno i ciemno, to jeszcze dzieją się różne niebezpieczne rzeczy... Weź szalik! - zawołała jeszcze.
Nie była pewna, czy usłyszał. Cóż... Jeśli się przeziębi, będzie go poiła syropem z cebuli. Dla jego własnego dobra więc powinien mieć szalik. Nikt nie lubi syropku.
Następnie spojrzała na Tempusa, uśmiechając się lekko.
- Alek to prawdziwy skarb. - powiedziała z dumą. - Wdał się w ojca... Długo się znacie?
Jedno czy dwa spojrzenia posłała w kierunku łapy. Ot, zawodowa ciekawość. Głównie jednak patrzyła na pysk rozmówcy, jak wymaga kultura.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Do sali wkroczyła wilczyca, a właściwie wbiegła, co go nieco wystraszyło. Podniósł uszka, zwracając ku niej zainteresowane oczka i zlustrował ją. Wilczyca...wiek trudno ocenić jako że za wiele wilków nie widział ale po zachowaniu mogło się wydawać na dobre parę lat...na pewno zbliżała się do średniej wieku. Wychudzona, w dość słabym stanie...wystawiona na zagrożenie życia? Nietolerowana? Maltretowana? Ofiara losu? Choroba, schorzenie? Wszystkie hasła jakie padły będzie musiał z czasem wykluczać...lecz do jego ciekawskiego uszka w krótkim czasie wpadło imię "Arthas". Podejrzenie Alastari, rzuciło światło na sprawę ,a raczej na jego podejrzenia...a więc chorobę można by wykluczyć. Doszły kolejne pod tytułem patologia i tym podobne...potrząsnął główką nagle gdy zdał sobie sprawę że z nudów najzwyklej zaczął robić profil podejrzanego. Nawet nie dostrzegł kiedy wilczyca zaczęła badać jego pęcherze na skórze. Syknął cicho, co wyrwało go z medytacji.
-Ou...eee...przepraszam zamyśliłem się...t..tak oczywiście, nie będę tego drapać...
Powiedział cichym, zmieszanym głosem. Miał takie momenty kiedy trwał w bezruchu i myślał ,ślepo patrząc się w jakiś punkt. Chrząknął, by nabrać szczypty pewności i dodał
-Miło mi, Tempus. Skoro mowa o medycynie...czy znalazło by się miejsce dla jakiegoś ucznia? Z miłą chęcią pomógłbym w wszelkich pracach w zamian za wiedzę
Na jego nieszczęście ,bądź i fart, nie dostrzegł ruchu głowy jego kompana który już szykował się do odlotu. No cóż...póki co był nader skupiony na rozmowie ,patrząc przez pewien czas, niczym ślepy. Po chwili nawiązał kontakt wzrokowy, w pełni wracając do świata żywych.
-Em...tak, czemu nie...z chęcią skosztuję.
Sponsored content