Leczenie

Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea znowu spojrzała przez okno, oddychając co chwilę poprzez swoje niewielkie nozdrza na nosie. W pomieszczeniu było dosyć ciepło, o niebo cieplej niżeli na zewnątrz, ale i tak zapewne poniżej 20 stopni - dla wilków i gryfów dobra temperatura. Uśmiechnęła się lekko dziewczyna, patrząc cały czas swoimi strasznymi, złotymi oczami w szybę, w której widniało właśnie jej odbicie - piękne, majestatyczne pióra, bardzo ostry dziób z lekko zakrzywioną końcówką oraz te paczałki bez źrenic... Wygląda zarówno groźnie, jak i niezwykle fantastycznie, jakby rzeczywiście była słynnym Feniksem, rodzącym się z własnego popiołu. Jednak kobieta nie miała czasu przetestować tego, co stanie się po jej śmierci bądź odcięciu kończyny - gryfica nie słynęła z tego, iż zadaje sobie ból - bo nie jest przecież masochistką. Nie ma po co utrudniać sobie życia.
- Tak - mruknęła dosyć cicho, ponieważ w pomieszczeniu rozbrzmiewało echo, czyli odbity głos od ścian. Spojrzała jeszcze raz na rysunek, który wyszedł jej całkiem ładnie, by następnie zamknąć oczy na sekundę oraz o czymś pomyśleć... A o tym, co się dzieje z jej matką... No właśnie. Co się z nią dzieje? Czy jeszcze żyje? Ona, najbliższa osoba Ignisei, nie powinna zostawać sama, lecz córka nie chciała ją zawieść tym, iż zabijała na własne zlecenie - okrutne, lecz prawdziwe. - Nie wiem, nie widziałam jej od kilkunastu lat - oznajmiła, machając na lewo i prawo leniwie swoim lwim ogonem, który zdawał się być kilka minut temu niemalże martwym. Śnieg padał za oknem w sporych ilościach, a jak wiadomo, im niższa temperatura, tym gorzej. Tak samo, jeżeli mówimy o szybkich wiatrach. Mimo to nadal było całkiem świątecznie, pomimo tego, iż Wigilia oraz inne tego typu rzeczy dawno już zniknęły. - Nah, ja nie umiem w ogóle malować. Zgaduję, że ty będziesz mogła rysować ładniej ode mnie.
Ignisea jeszcze chwilę została przy oknie, gdy zauważyła, że czarna kulka z iście pięknymi, zielonymi oczyma zasypia i mówi dobranoc. Kobieta kiwnęła głową oraz odpowiedziała tym samym, by znowu zwrócić się ku pociesznemu widokowi ku pokrytej całej Krainie bialutkim, bijącym w oczy, puchem. Jednak i to nie potrwało długo - dziewczyna też czuła chwilowe zmęczenie, jednak nadal króliki trawiły się w jej brzuchu. Tak oto zasnęła powoli, czując to, jak się jej oczka kleją - wpadła w ramiona boga czasu.
Jessi
Młode

Jessi


Female Liczba postów : 102

     
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wybacz... Mam tak strasznie dużo zajęć ;-; Ale już trochę lepiej. Oceny są w miarę ale dziś wywiadówka no i.. Zobaczymy jak sie to potoczy d; Odpis masakrycznie krótki.. Ale już od jutra będą w miarę regularne! Tak przynajmniej myślę. Powinny też być choć lekko dłuższe
Jeszcze przed zaśnięciem wysłuchała tego co mówiła Iginesea, ale teraz przejdźmy do tego co działo się kiedy się obudziła! A stało się to... Wczesnym rankiem. Przeciągnąwszy się przykleiła nos do szyby. Czyżby przybyło trochę śniegu? Możliwe! Zaparowana szyba ( no bo wiadomo co się dzieje kiedy przystawisz nosek do szyby ) została natychmiastowo przetarta łapką małej.
- Śliicznie jest, śniegu padaj jesteś suuuper - szepnęła prawie niesłyszalnie do siebie.
Zielone oczka zwróciły się ku złotopiórej. Spała, to pewne. Jessi uśmiechnęła się przechylając łebek. Minęła dosłownie chwila i ta czarna kluska wczołgała się pod skrzydła Iginesey i przykryta nimi zamknęła oczka. Tak, teraz jeszcze raz przysnęła! No bo niby... Czemu nie?
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Dobra, nic się przecież nie dzieje, ja i tak mam ferie i ręce pełne roboty, ech. Jeszcze nawet nie przepisałam lekcji sprzed dwóch tygodni, gdy mnie nie było w czwartek i piątek - ciekawe, co fajnego brali. Oby nie było tak, że przychodzę w poniedziałek, a tu normalnie kartkówka lub sprawdzian, chociaż jest to zwyczajnie spokojny dzień. Ze względu na to, iż rano mamy WF, potem tylko matematyka, chemia, język polski oraz GW. Och, wait... Czy przypadkiem plan lekcji się nie zmienił. O cholera. Oby nie :/. Nie mam go nawet zapisanego!
Ignisea nadal spała smacznie, przez całą noc myśląc o tym, jak się czuje jej matka. Może dobrze, może źle, ale i tak jest nadal utrzymywana w niepewności, jak ona po prostu przesłała własne pióro tej gryficy. Po chwili została jednak zbudzona, lecz ta się w ogóle nie ruszyła, tylko wzięła głęboki oddech, by sprawdzić, czy ktoś nie przyszedł. O ile jej węch jest dobry, o tyle poczułaby, że coś jest nie tak, jak powinno być. Ale tym się już nie przejmowała - wszystko na swoim miejscu. Tylko ta czarna kuleczka znalazła się tajemniczym sposobem pod jej pięknymi, ognistymi skrzydłami. No cóż tutaj opisywać? Skoro ta zasnęła, Ignisea ponownie zamknęła swoje oczy, by nadal się trochę zdrzemnąć - albowiem poprzedni dzień był pełen roboty, a także i niebezpieczeństwa. Machnęła więc tylko swoim lwim ogonem, by znowu oddać się w ramiona boga czasu, którego nazwy już nie pamiętam.
Jessi
Młode

Jessi


Female Liczba postów : 102

     
Jeeea! Dwie piątki z matmy to naprawdę wielki sukces do którego dążyłam 2 tygodnie i mi się ferie zaczną ;p
Czarna po raz kolejny już tego dnia przebudziła się ze snu. Wyczołgując się delikatnie z pod skrzydeł uśmiechnęła się sama do siebie. Zerkając za okno dostrzegła... Ile śnieeegu! Jak sypie! Ta wederka nawet nie zdawała sobie sprawy z tego iż to chwila, może krótka, może dłuższa zamieci.. Zeskoczywszy z parapetu popędziła żwawo w stronę biurka wskakując na nie. Posiedziała chwilkę ale zaraz potem odwróciła się i grzebiąc w szufladzie biurka ( taaa.. Odsunęła ją i tak się nachyliła, że z perspektywy Iginesey można było dostrzec tylko.... Czarny tyłeczek! ) Starała się nie zgrzebać wszystkiego, bo przecież nauczycielka w miarę to posprzątała. Zaciekawiona małą książeczką tkwiącą na dnie od razu ją wydobyła, zamykając szufladę powróciła do poprzedniej pozycji. Otworzywszy notatnik główkowała przez chwilę czemu wszystko jest takie dziiwne ale kiedy obróciła  znalezisko wszystko stało się jasne. Przecież to było do góry nogami! Choć.. Na logikę, wątpię by książeczka miała nogi ( no chyba że o czymś nie wiem ) ale przecież to przysłowie! Obrazeczki jakiś roślin opisanych po stronie były serio ciekawe! Zwłaszcza obrazki bo... Ta czarna kulka to czytać nie umie. Biorąc w pyszczek przedmiot w mgnieniu oka znalazła się przy złotopiórej. Nie zważając na to czy tamta jeszcze przysypia ( była zbyt podekscytowana! ) Zaczęła swą paplaninę.
- Paaatrz! Co znalazłam! Co to jest? Patrz ile roślinek! Myślisz że to tego kto tu mieszkał?
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Matematyka jest fajna, wystarczy ją zrozumieć, a raczej zapamiętać tylko wzory. To podobnie jak z fizyką, tylko w tym drugim trzeba jeszcze znać teorię, której zbytnio nie lubię. Trzy zasady Newtona, jeszcze Archimedesa, co jest związane z podnoszeniem się cieczy i inne takie rzeczy. Jeszcze u pani od matmy mam dług w wysokości jednego stopnia, a, co najgorsze, muszę go spłacić! Nie wiem, czy mi się uda, może tak... Należy trzymać po prostu kciuki w górze :]. A mi się ferie skończyły, jednak dzisiaj mamy w szkole imprezę noworoczną, przez co całkowicie znikają nam lekcje, więc nie poszłam. Wolałam pozostać w domu.
Ignisea obudziła się dopiero wtedy, gdy usłyszała czyjeś kroki, a one należały oczywiście do czarnej kuleczki, która postanowiła zwiedzić cały gabinet, a został on wcześniej posprzątany przez gryfa o wyglądzie Feniksa, co ją troszeczkę rozbawiło. Gdy otworzyła swoje złote ślepia, które świeciły po części także w ciemności, zdołała zauważyć tylko tyłek swojej młodej uczennicy. Wtedy właśnie lekko się zaśmiała, po raz pierwszy od kilkunastu lat, a ten śmiech było słychać nie tylko przez nią, ale zapewne też i przez Jessi. Jej róża być może znowu powróci do stanu przed tej ogromnej zmiany? Może znowu odzyska płatki i rozkwitnie na tyle, iż jaskrawy kolor oślepi oczy innych istot? Kto wie! Ale jej reakcja była dosyć krótka, trwała tylko kilka sekund, a po chwili zaczęła się czołgać, by jakoś się obudzić - dzisiaj wyjątkowo nie mogła. Skrzydła pojawiły się nad nią, a pod wpływem światła znowu wyglądały one niczym prawdziwy ogień, jednak wiadomo, że jak się je dotknie, będą tylko lekko ciepłe. Położyła więc łapy przed siebie, tyłek wylądował w górze, by następnie tylko ziewnąć, zwijając swój lekko różowy jęzor niczym dywan. Pazury z jej łap lekko wbiły się w drewnianą podłogę, aż wreszcie wstała, patrząc na to, co przyniosła jej młoda uczennica pod dziób.
- To? To zapewne jakaś książka o ziołolecznictwie - oznajmiła, patrząc na okładkę tej nowej lektury, którą czarna wydobyła z samego dna szuflady. Po krótszej chwili odczytała cicho pod swoim nosem jej tytuł, by się lekko uśmiechnąć, a następnie spojrzała dookoła; trwała wtedy zamieć. Śnieg sypał ciągle w jedną i tą samą stronę, a było to doskonale widać, pomimo zakurzonych szyb, które trzeba by wyczyścić. - Tak, to zapewne tej osoby, której tutaj już nie ma.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Jako że nikt najwidoczniej nie mógł zająć się nie tylko nią, ale i resztą czekających wilków Meitiana westchnęła i postanowiła, że poradzi sobie inaczej. Admini mogą zobaczyć wpis od Kankami w ,,sprawach do admina" chyba w ,,pomysłach [...]" o ile dobrze pamiętam i rozważyć propozycje dotyczące leczenia i temu podobnych, które mi przyszły do głowy. Może niektóre rozwiązania są dobre, chociażby na czas póki nie znajdzie się medyk ;3
A czekając na to wyciągnę Meitianę z lecznicy i wyślę ją gdzie indziej by jednak trochę popisać ~
ZT
Jessi
Młode

Jessi


Female Liczba postów : 102

     
Cóż, sorki... Wytłumaczenie zostało dane na fab z Vincentem ^^ Wstyd mi za to że i Ciebie blokuję. W końcu i tak będą musiały się rozstać. I... Tak jak już ostatnio pisałam, dałoby się by Igi to jakoś rozegrała? No bo wiadomo ta czarna kulka nie dołączy się ot tak... To wbrew jej przekonaniom...
Psik; HP mogę zregenerować nie?
Główka Jessi przechyliła się w prawo i z takiej oto perspektywy obserwowała nauczycielkę. Ot, takie przyzwyczajenie.
- Czyli o ziołach? - spytała co nieco się domyślając.
To chyba dobrze, dobrze że się domyśliła. W końcu musi zacząć to robić! No bo jak inaczej? W czarnej niczym węgiel główce pojawiła się wizja - wizja Iginesey jako pielęgniarki, medyczki. Byłoby to normalne, no bo czemu nie? Tylko że mózg postanowił dodać jej białą czapeczkę z niebieskim krzyżykiem, fartuszek oraz rękawiczki. Jessi uśmiechnęła się zabójczo pokazując szereg ząbków. Po chwili opanowania zerknęła ku szybą. Fajnie byłoby je tak wyczyścić! Lepiej by było widać! Zostawiając książeczkę przed feniksem ( o ile już tego wcześniej nie zrobiła ) podbiegła do szyby przykładając do niej łapkę. Maźnęła nią po oknie by zetrzeć trochę kurzu, lecz ten tylko rozpylił się bo wszyscy chyba wiem że ot tak nie ucieknie! Trzeba mokrej ściereczki by choć w małym stopniu się go pozbyć. A co się dzieje gdy kurz wejdzie do noska? tak jak to się teraz stało w przypadku Jessi? Kicha się! Tak więc z nozdrzy młodej wyleciała seria kichnięć by ta za chwilkę mogła przewalić się na grzbiet ze śmiechem.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Spoko, nic się takiego nie dzieje, i tak moja wena jest na poziomie absolutnego wyczerpania. Nie chce mi się już zbytnio odpisywać, a jeszcze wielkimi, szybkimi krokami zbliża się coś, co zwie się weekendem. Tak. Nie chcę także Ci blokować fabuły, bo wiem także, że chciałabyś z innymi osobami popisać. Ignisea pojawi się tutaj dopiero wtedy, gdy ktoś będzie potrzebował naprawdę pomocy. Tak, możesz zmienić stan HP na całkowicie zdrową waderkę.
- Tak - odpowiedziała spokojnie gryfica, spoglądając raz swoimi złotymi oczami bez źrenic na młodą uczennicę, a raz na książkę, która znajdowała się na podłodze. Zaczytana gryfica przewijała kartki co kilkanaście sekund, trawiąc coraz więcej tekstu oraz więcej rozumiejąc. Jej mózg analizował informacje na temat tego, co tam pisało - nawet jeżeli były tam zwykłe jagódki, nie znała ich dokładnego składu, jak i smaku - jest różnica pomiędzy tymi znalezionymi w lesie a kupionymi ze sklepu. Poza tym, o ile Igni zna się po części na nowej technologii oraz zabijaniu, jej znajomość niektórych roślin, zachowywania się w lesie oraz spania pod gołym niebem w chłodne, przyjemne wieczory, nie jest zbytnio na wysokim poziomie. O ile wilki na co dzień polują, zajmują się młodymi, znajdują wodę, ona miała to niemalże na wyciągnięcie ręki - wystarczyło po prostu w sklepie kupić. Zapewne wiele ssaków zapyta się, co to lub kto to jest sklep. Ona zaczęłaby swoją paplaninę tak, iż potem wszyscy by się zgubili oraz odeszli w różne strony. - Piłaś kiedyś herbatę? Taki angielski napój - zaczęła gryfica, pytając się czarnej kuleczki o to - który ma wyjątkowy, niepowtarzalny smak. Jeżeli nie posłodzisz cukrem, będzie ona gorzka i trudna do przełknięcia, chociaż niektórzy uważają, że słodkość zabija jej aromat.
Najwyraźniej uspokoiło się na zewnątrz - wiatr wiał leciutko, niosąc ze sobą niewielką ilość liści, która została pod białą szatą zimy. Czyżby powoli zbliżała się wiosna? To właśnie jedna z najlepszych pór roku... Nie, och, wait. Przecież obecna tutaj gryfica, którą można nazywać także panią "Ogniste Piórko", woli bardziej jesień, ponieważ kojarzy się ona z jej niezwykłą, straconą dosyć niedawno mocą. Jakoś teraz nie bała się dotykać innych, niewinnych istot - wreszcie klątwa została zdjęta z jej duszyczki.
- Myślę, że nie mogę cię tak zostawić, ale też muszę się gdzieś udać - rozpoczęła rozmowę, powoli kierując się w stronę wyjścia. - Nie chodzi o to, że cię nie lubię, bo cię w rzeczywistości polubiłam. Chyba jako jedyną przez ostatnie kilkanaście lat. Nie mogę jednak tutaj zostać, muszę wiele się nauczyć na temat medycyny. Jednak obiecuję, że się kiedyś się spotkamy, a jak będziesz źle się czuła czy coś to przyjdziesz do mnie? - gryfica podeszła do małej przyjaciółki, rozwalając jej normalną fryzurę. Na główce pojawił się mały oraz śmieszny irokez, który wyglądał całkiem fajnie. Gryfica się uśmiechnęła, a następnie powróciła do miejsca, gdzie kilka minut wcześniej się znajdowała. - Wiem, że sobie poradzisz. Wiem, że się nie poddasz. Wiem, że posiadasz swoje miejsce, w którym czujesz się bezpieczna. Jeżeliby się coś stało, ktoś cię skrzywdził czy coś, przyjdź do mnie tutaj, okay?
No i kobieta otworzyła drzwi, znajdując się w poczekalni, a następnie wyszła, rozwijając swoje piękne, ogniste skrzydła. W tej chwili wyglądała niemalże jak ten legendarny ptak, Feniks. Potem tylko zabójczyni zniknęła, pozostawiając na ziemi swoje dosyć sporych rozmiarów, żółto-pomarańczowe pióro.
z.t
Jessi
Młode

Jessi


Female Liczba postów : 102

     
Oh, to prędzej ja Ci blokuję postać ^^ Tak czy siak, bardzo dziękuję Ci za fabułkę!
Mała spojrzała na Iginese kiedy ta zadała pytanie. Herbata? Nie.. Nigdy nic takiego nie piła, ba! Nawet o niczym takim nie słyszała!
- Nie - pokręciła więc główką.
Kiedy gryfica zaczęła kolejny monolog Jessi podniosła się na łapki. Oh, musi iść? Czarna kulka podbiegła szybciutko do nauczycielki by wtulić się w jej pióra.
- Ale się jeszcze zobaczymy? - spytała machając ogonkiem na prawo i lewo. Została o tym zapewniona więc usiadła i uśmiechając się odprowadziła Iginesę do drzwi.
- Paa! - pożegnała się ładnie.
Nie ma co się smucić! Przecież sie jeszcze zobaczą! Na pewno! W końcu obiecała! Podniosła złociste piórko pozostawione przez nauczycielkę i ona też już po chwili mknęła przez śnieg.

z.t
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Nie będzie opisu ran, bo te nie są do wyleczenia w jego przypadku. Wilk zjawił się jakiś czas po tym jak i te wilki się ulotniły. No i gryfica, bo tego ciężko byłoby uniknąć. Wiedział dokładnie czego chciał i czego szukał, jedynie nie wiedział gdzie to coś się znajduje. W końcu trzeba pamiętać że Lea nie jest już lekarzem. Nie widział jej od wielu miesięcy, pewnie się zabiła tak jak zamierzała to zrobić. Trudno, nie jest teraz to dla niego ważne. Zacisnął zębiska swoje i przyciął pazury zanim znalazł się na terenie lecznicy. Czym mniej hałasu tym lepiej, poza tym... śladów nie zostawi, będzie miał o wiele większe zabezpieczenie niż ktokolwiek inny.
Wilk rozmyślał wszystko więc też i zostawił swojego kruka na zewnątrz, miał on patrolować wszystkie tereny wokół, a sam jego Cień stanął na dachu budynku i zajął się wypatrywaniem jakiejkolwiek energii życiowej. To była jego specjalność akurat, dlatego zawsze zwiad mu wychodził. Podbiegł szybko do lecznicy i wskoczył przez okno. Są sposoby aby je otworzyć przecież, więc nikt nie powie mi że było zamknięte i koniec kropka. Nie ma takich argumentów już, wrócił stary user, woho!
Wilk poleciał natychmiastowo do biura swojej starej ciotki wyszukując dokumentów medycznych, a następnie poleciał do szafki w której prawdopodobnie znajdowały się te fiolki znalezione w bazie wojskowej parę lat temu. Forumowych w sumie, bo to było bodajże w 2014 jeśli dobrze pamiętam.
Ale mam prawo się mylić. Zabrał kilka. Z 5, może więcej. Dokumentacja jego również zniknęła tak samo jak i jakikolwiek ślad prowadzący do niego. Wszystkie fiolki z jego krwią, wszystkim co się dało usunął. Tak aby nie było nawet o nim wspomnienia. On w tym wszystkim ma swój plan. Nie ma ślad łap nawet, bo tym również się zajął. Z jednej z wypraw został mu jeszcze granat z gazem. Też z bazy wojskowej. Wyrzucił go na ziemię, przez co ktokolwiek kto chciał tutaj wejść - tracił przytomność na parę godzin. Wilk oczywiście postarał się wymazać jakiekolwiek numery seryjne i możliwości przynależności do jakiegoś miejsca. Sam zamienił się w tym czasie w cień ponownie, znalazł się na dachu, następnie przy drzewie i zniknął, a wraz z nim kruk. Gaz jest jedynie pułapką dla tych którzy by chcieli przeszukiwać fanty Lei. A okno zostało zamknięte przez niego ostrożnie.

zt.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Cisza...w skrócie chyba tak to się dało opisać co tutaj panowało. Pustka i cisza zapanowała, targając każdym zakamarkiem...nie była to siła chaosu ,który niweczył wszystko dookoła, lecz siła wprost przeciwna do swego brata-była subtelna ,lecz nie mniej niebezpieczna. Zwiastowała nie jedno zło i rodziła nie jeden strach w największych istotach. Właśnie to odczuł Tempus ,który powoli wkroczył do lecznicy...ile to juz mineło...miesiąc...trzy? Rok? Nie pamiętał.
Wiedział tylko tyle że miejsce to było jego rajem na tej ziemi. Był tutaj...wolny-pozornie było to jedyne miejsce związane z nauką na tych barbarzyńskich ziemiach. Rozejrzał się uważnie dookoła-znalazł fartuch na wieszaku...jego fartuch-pokryty kurzem, czekał wiernie na swego właściciela. Założył go powoli ,pełen dumy...opadł na jego ramionach i przykrył mu ogon.
-Powracam...
Szepnął do siebie. Pamiętał ,jak wiele wydarzeń go tu spotkało. Jak mord, został dokonany przez demoniczne siły na niewinnych oraz jak walczył o to by uratować wilcze istnienie...hah, zabawne jaka gra słów panuje w tym zdaniu, gdzie człowiek zostaje zastąpiony wilkiem. Szary wilk ,pozbawiony jednej kończyny, z protezą w tym miejscu, wszedł powoli do sali i rozejrzał się.
-Gotów do służby!
Rzekł dumnie, lecz...nikogo nie spotkał...cisza. Gorsza niż ta w korytarzu-bardziej drastyczna i przenikliwa. Nie może być...czyżby wszyscy do tego czasu uciekli?! Jak bardzo żałował że czas...ten przeklęty czas, go porwał. Oby to były tylko pozory...na pewno jest jakieś logiczne wyjaśnienie na ich nieobecność. Usiadł spokojnie na fotelu za biurkiem i zaczął rozmyślać...


(Powracam! Woho~ Chętnie odpowie na wszelkie pytania w pw oraz zapraszam do rp. Lekarz gotów do służby)
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Stąpał powoli po ziemi, podążając kamienną ścieżką wśród drzew, szukając rozwiązania swojego problemu. Albowiem jego łapa ostatnio miała się lepiej, jednak znowu zaczęła go boleć, tym razem bardziej, niż zwykle. Chmury na niebie leniwie wędrowały, wokół samczyka panowała nieustanna, błoga cisza. Promienie lampy lekko biły go po oceanicznych oczach, przez co młodzieniec musiał je mrużyć, by nie zboczyć z drogi. Płaszcz młodego poruszał się powoli pod wpływem wiatru, grzywka wpadała mu nieustannie na oczy, a ogon nie był w górze, lecz na dole. Chłopiec podróżował od dłuższego czasu, nie wiadomo nawet, jak długo, jednak jedna informacja jest pewna - był zmęczony. I to bardzo! Nie wiecie nawet, jak. A dodatkowo cała wędrówka została utrudniona poprzez skaleczoną wcześniej łapę. Ale nie nożem czy ugryziona, przepłynęło przez nią po prostu ogromne światło, takie ładne i niebieskie! Różowy nos nie błyszczał, stał się całkiem suchy. Pod oczami znajdowały się takie lekko ciemne pręciki, wiecie, ze zmęczenia! Na szyi Tsu wisiała dziwna torba, w której miał czelność nosić kubek Świętego Mikołaja! Niedobry żeś, złodziejaszku! W kieszeni płaszczu miał dziwne, metalowo-plastikowe pudełko wraz ze słuchawkami, a jedna z nich znajdowała się w lewym uchu młodzieńca. Głowa go trochę bolała, albowiem nie dla niego już wędrowanie przez taką długą ilość czasu i metrów! A może po prostu od puszczanych tu i ówdzie różnych piosenek, które były całkiem głośne?
Aż wreszcie dotarł tam, gdzie miał zamiar - Lecznica. Czy jednak ktoś w niej był? Tego nie wiedział, zatem powoli otworzył drzwi swoją głową, a następnie zdrowymi łapami. Zbierało go trochę na wymioty, jakby wypił sporą ilość alkoholu. No i chodził po części podobnie, udając istnego zombiaka bez mózgu. Przy okazji zdjął z swojego łba kaptur, by pokazać pysk. Jego oczy wędrowały powoli po całym pomieszczeniu, jednak nikogo nie zauważył. Po zmaganiach z drzwiami młody usiadł niepewnie na jednym z krzesełek... Ups, chyba nie! Co prawda, jego wzrost jest czasami na plus, ale dałby radę, gdyby miał cztery sprawne łapy, a nie tylko trzy. A teraz bardziej przypomina jednorocznego szczeniaka niżeli dorosłego samca. Wiecie, takie uroki są naszych kochanych Wiecznych Dzieciaków. Tsu, lekko zdenerwowany, klapnął na zimnej podłodze, co chwilę tupiąc swoim białym ogonem.
- Jest tutaj ktoś? - zapytał się dosyć głośno swoim dziwnym głosem, a następnie rozejrzał się znowu dookoła, słysząc jedynie echo.
/Z telefonu, laptop ma częściowo zepsutą klawiaturę. Witamy ponownie! ^^
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Jeszcze kapka....Na płytkę ze szkła powoli opadła kropla płynu, która zaczęła powoli wytwarzać ostry zapach. Mieszając się z substancją poprzednią, nabrała zielonawej barwy. Przycisnął substancje drugim ,cienszym szkiełkiem i wsunął pod mikroskop. Okey, zobaczmy jak to wygląda...Wilk ostatnio rozpoczął badania nad pewną ciekawostką, która wpadła mu w oko-martwe ciała kruków ,które spadły z nieba, szerzyły pewną zarazę...uznał że zbada sprawę i zajmie się tym-w końcu kto inny dokona tego zaszczytu? Coś przerwało jego rozważania. Cichy krok w poczekalni-ktoś tam jest, pewnie pacjent! Tempus zsunął z oczu okulary ochronne oraz opłukał łapy pod wodą, dezynfekując je. Szalony naukowiec wybiegł z swojej sali i dostrzegł jakiegoś małego wilczka. Cóż to za uroczy widok!
-Heeey mały! Cóż to ci się stało?
Jeszcze nie usłyszał odpowiedzi, a jego oczy zdążyły już dokonać wstępnej diagnozy...nadmierne zmęczenie, możliwe problemy z koncentracją, może niedożywienie? Błędna postawa-skrzywienie kończyn, przerwanie którejś z kości? Ścięgna?
Wilk ubrany w swój biały kitel, podszedł do niego i przysiadł by przyjrzeć się kończynie...wyglądała dość specyficznie.
-Kiedy ci się to stało, oraz co ci coś takiego uczyniło?
Spojrzał mu w oczy oczekując jakiejś wskazówki. (Prosiłbym o jakiś opis ponieważ nie za bardzo wiem jak mam rozumieć słowa "przenika przez łapę niebieskie światło" :T Dosłownie? Czy to jakaś metafora? xD)
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki rozejrzał się powoli po pomieszczeniu - jakież ono było duże! Nawet zdołał zapomnieć o tym, po co tutaj dokładnie przyszedł. Wszystko w tym miejscu wyglądało dla niego nieznajomo, aż chciałoby się coś ukraść! Nie no, jeszcze nie. Nie na to pora, mały. Drobny. Niewielki. Maciupeńki. Karłowaty. Te słowa potrafią spowodować w nim wewnętrzną złość, która... A zresztą, niezbyt ważne. Zobaczycie to za chwilę. Słowo honoru!
- "Spore jest to miejsce" - pomyślał nasz młody bohater, spoglądając na wszystkie przedmioty, których nie znał. Oczywiście nie chodziło mu o krzesła, szafki czy też wieszaki, lecz o to wszystko inne... Podłączone do... prądu! Zdołał do tego dojść po tym, jak działa właśnie lampa w tym pokoju. Spojrzał wpierw do góry, całkiem ignorując słowa dorosłego, ale zdołał usłyszeć słowo z kategorii "Których bym nie chciał usłyszeć".
- Ej, olbrzymie! - zaczął, spoglądając na niego. Jego głos brzmiał zarówno chłopięco, jak i dziewczęco. Chyba nie wiadomo już, której jest płci! Obraziłoby się pewnie za to dzieciątko. Oceaniczne oczy osobnika zobaczyły jego dziwną protezę łapy, która go po części zafascynowała. Ubrany w niebieski kaptur młodzieniec machnął lekko ogonem, jakby chciał usunąć ze swojej dziecięcej główki myśl o tym, iż jest mały, a następnie dodał kilka słów. Dokładnej, trzy. - Nie jestem mały!
W jego głosie pojawiła się nuta waleczności, albowiem on, wielki złodziej Tsuki, nie pozwoli na to, by ktoś uważał go za małego bachora! Po chwili jednak ochłonął, przypominając sobie to, po co tutaj przyszedł. Jego postawa stała się mniej stanowcza, opuścił swoją klatkę piersiową w dół, która miała pokazać dominację samca nad tym wilkiem z protezą, by następnie opisać swój problem. I też po części zainteresowało go ubranie tego większego - jakiś biały, dziwny płaszcz. Oczywiście, to bez wątpienia, był wykończony, jednak jeszcze zdołał pozostać przy zdrowym rozsądku. Może to dzięki muzyce i Linkin Parkowi?
- Bo ja sam wiem? Byłem w Świątecznej Chatce, uderzyłem takie coś świecącego, jak u góry i bum, dziwne światełko przeszyło moją łapę. Bolało - udawał twardziela, by nie wyjść na zwykłą ciotę. Nie lubił tego. A żeby zrozumieć to, co mówi nasz dzielny pacjent (otrzyma on naklejkę? :D) - kopnął go prąd. O niskiej mocy, ale i tak. A w chwili, gdy dorosły spojrzał mu prosto w oczy, ten spuścił wzrok. Nie lubił, gdy ktoś tak na niego patrzył. Czuł się dosyć dziwne... Jak jakiś kłamca. Jedną specyficzną cechą jego oczów to jest to, iż nie wyglądają na takie, jak u szczeniaka. Młody ciałem dowiedział się o tym od Hiry, która zdołała rozpoznać z jego źrenic wiek. - Było to gdzieś na początku tego roku, gdy sypało śniegiem. To co, pomożesz mi z tym czymś? Było to do zniesienia, no ba, nawet nie odczuwałem bólu! Ale teraz... hm. Jest gorzej. Mogę ci być wierny jakąś przysługę. Jaką tylko chcesz.
Gdyby on wiedział, że pobyt w Lecznicy jest darmowy. No cóż, jako złodziej przyzwyczaił się do tego, iż "coś za coś" panuje zawsze i wszędzie.
Sorka, że bez kolorów, ale laptop w naprawie
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Tempus spoważniał i zlustrował miejsce porażone prądem. Na jego pierwsze słowa zareagował spokojnie, jak to w zwyczaju-Był młody- miał prawo walczyć o to by podkreślać swoją dorosłość w tym wielkim świecie-no cóż. Mu tam było wszystko jedno.
-Słuchaj no mł...kolego. Sprawa wygląda tak. Z leczeniem nie powinno być problemu...ale na przyszłość nie zbliżaj się do takich świecących rzeczy. Tzn...staraj się być ostrożniejszy
No tak...jak wyjaśnić niecywilizowanemu działanie prądu? To tak jakby chcieli mu wyjaśnić kulturę jaka panowała wśród wilków, bądź wyjaśnienie ,na czym polega polowanie i tym podobne. Co prawda coś tam mu jakaś znajoma pokazywała jak zdobyć to i owo ale...
-Umówmy się tak...upolowałbyś mi coś, oraz przyniósł pewne przedmioty, a ja zrobię dla ciebie opatrunek na ten moment oraz maść ,którą będziesz smarować to miejsce przez najbliższy tydzień. Może tak być?
Zapytał unosząc lekko brew. Zobaczymy jak dorosły wilk radzi sobie w dorosłym świecie...chyba da radę upolować chociażby zająca..bo szczerze powiedziawszy on by nie dał. Jemu w głowie tylko całki oraz reakcje chemiczne i takie tam. Tempus miał to szczęście (albo nieszczęście) ,że dorastał u człowieka od małego, co tłumaczy jego brak w pewnych umiejętności.
-Co prawda nie mam zamiaru od ciebie tego wymagać...w końcu to jest całkiem ryzykowna sprawa zakradać się na ludzkie tereny aby przynosić pewne przedmioty...już nie wspominając o fiolkach z truciznami. Może lepiej jak...
Tempus zagryzł wargę i wstał
-Nie...dobra nie ważne. Wybacz że tak kuszę ,ale może poszukam jakiegoś doświadczonego poszukiwacza. Ten..to ja lece po składniki. Daj mi chwilkę, zaraz urobię maści
Z poparzeniem to powinna być prosta sprawa. Na szczęście nie spaliło mu żadnego ważniejszego ścięgna czy coś, a skóra zregeneruje się ,tylko potrzebuje nieco bardziej czystego i przyjemnego środowiska...o co zaraz zadbamy. Wilk wszedł do swojego laboratorium i wrzucił do moździerza nieco mięty pieprzowej oraz eukaliptusa ,a na koniec żywokost lekarski. Kiedy już zagniótł to na maź, dodał trochę niedźwiedziego sadła. Wymieszał ostatni raz i powrócił do swojego pacjenta. Przepłukał oparzone miejsce wodą oczyszczoną ,przetarł delikatnie i nałożył maść. Następnie obandażował miejsce i uniósł lekko kącik ust. Z jego metalowej protezy wyskoczył nożyk, którym uciął końcówkę bandaża ,następnie rozdarł w połowie i zawiązał.
-Droga wolna! Zatem...radzę ci nieco odpoczywać jeśli możesz przez ten tydzień i regularnie smarować to tym
Przekazał mu maść, która znajdowała się w niewielkim słoiku.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
- Nah, nie ma problemu. Słońca też mam unikać? - powiedział kredowy wilczek, kładąc swoją torbę tak, żeby nie przeszkadzała leczącemu. Jednak... zamiast zwykłego dźwięku kładzenia kubka na podłogę, było dziwne "chruuuup". Wiecie, jakbyście dali na ziemię worek małych kamyczków. Natychmiastowo przeszył go strach, przecież obiecał sobie (kiedy, huh?), że w przyszłości go zwróci! Był taki mięciutki, że aż Księżycowi źle się zrobiło, naprawdę! Zacisnął mocno zęby, powtarzając sobie w główce: "To tylko przedmiot, nie przywiązuj się do niego".
On to się nigdy nie opalał nad morzem, nie byłby w stanie tego zrobić. Dlatego można go nazwać kredą. Czemu? Młody nie lubi siedzieć w miejscu przez dłuższy czas. To nie jest dla niego! Tsuki uważnie spojrzał na to, co robił większy od niego lekarz z jego dosyć drobną, na razie bezużyteczną łapą. Zainteresowało go to trochę, jednak bardziej to, jakie warunki postawił mu Tempus, by go wyleczono. Uszy młodego wilczka stanęły niczym dwie antenki, a były one gotowe na odbieranie przeróżnych sygnałów. Naprawdę, królika czy tam zająca upolować!? Pójdziemy na hardcore'a! On oczywiście wybierze większą zwierzynę, bo "coś za coś" jest nadal aktywne, a musi być to wyrównane wraz z otrzymanym leczeniem! Jednak druga część wypowiedzi basiora w białym kitlu... No cóż, młody byłby gotowy już do współpracy, jednak ten duży uznał, iż to nie będzie coś dla niego. Że to trujące i w ogóle, na terenach ludzkich. Czy Tsu się bał? Nigdy! Jego ogon machnął kilka razy, oceanowe oczy spoglądały na protezę od czasu do czasu, stając się jeszcze ciekawszą, kiedy zostało ukryte w niej ostrze. Nie obleciał go strach. W ogóle. Chociaż... taki drobny impuls. Jeżeli ten oto basior ma dostęp do noża, może on go zabić! Ale jakoś odtrącił tą dziwną myśl.
- To coś dla mnie, olbrzymie! - dodał, mogąc się pochwalić wreszcie swoją pracą, za którą nikt go nie lubił. Chociaż.... nie, nie będzie aż tak się chwalił, o! - Znam się dosyć dobrze na fachu poszukiwacza. Daj mi tydzień na wyleczenie do końca tej łapy dziwną maścią, a zdobędę to, czego pragniesz. Fiolki z trująca substancją? Nie ma problemu! - jego głos był pewny jak u lwa lub innego, odważnego stworzenia. Przecież to robota dla niego! Niezbyt ryzykowna (wg. Tsu), a stojąc na dwóch łapach mógłby wtopić się w tło! Dlaczego nie? Ach, na razie jest jeszcze chory. No i nie potrafi zbytnio stoić na tych kończynach.
- A gdybym był większej postury, zapewne byś mnie wybrał, co nie? - machnął swoim płaszczem tym razem, podkreślając wagę jego słów. Oceaniczne oczy wędrowały raz na Tempusa, którego imienia nie znał, raz na ścianę, raz na podłogę. I tak w kółko. - A jeżeli powiem coś, co nie powinno wiedzieć dziecko, no ba, nawet nie ma prawa, uznasz mnie za dorosłego? - zapytał się, jednak po kilku sekundach, niezależnie od tego, czy wilk chciał, ten zaczął paplać. O czym? O czymś, co go nie powinno interesować. - Nie przyniósł mnie bocian ani nie znaleźli mnie w kapuście. Rozmnażali się. Był stosunek płciowy. Pomiędzy samcem i samiczką. A dochodzi do zapłodnienia tylko wtedy, gdy samiczka ma cieczkę. Cyka, znam jeszcze rosyjski! I angielski też, trochę. A moi rodzice mnie nie kochali, bo uważali, iż mnie jakiś demon opętał! I przez to... - dokończyć czy nie? Użytkowniczka sama nie wie. Ale obiecał tylko nie mówić o swoim imieniu, zatem. - ...chcieli mnie zabić! Jednak ja byłem sprytniejszy, he he. A było to dokładnie dwa lata temu.
Basiorek uśmiechnął się złowieszczo, jednak po chwili uśmiech zniknął mu z pyszczka. W głowie znajdowała się nienawiść do jego opiekunów... A może i do samego siebie. Gdyby tak nie kradł... Gdyby mógł znaleźć na to sposób... Możliwe iż ten lekarz zna odpowiedź! Zatem ten lekko machnął swoim ogonem, by jeszcze zacząć paplać.
- Jak myślisz, to jest choroba? Że się kradnie bez opamiętania? - zaczął źle, a także nie chciał dokończyć. Musiał wymyślić jakieś inne kłamstewko! Ale jakie, by nie wpaść w nie? Najpopularniejsze to będzie o jego koledze! Nieprawdziwa informacja jest gotowa do opuszczenia głowy! Przygotować się na lądowanie i miłej podróży! - Bo mam takiego kolegę, co potrafił czasami mi coś ukraść z torby - chociaż i tak nie ma co od niego kraść, dodaje userka. Tsu nie lubi się przyznawać do choróbsk na tle psychicznym, chociaż o tym nie wie? Może to zaraźliwe?! Kurde, zarazi lekarza! Nie panikował. Nie miał po co. Gdyby to było zaraźliwe, jego cała poprzednia wataha kradłaby to, co wpadnie w puszyste łapki.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Tempus był zaskoczony wiedzą malca...niestety nie umiał określić czy pozytywnie czy też negatywnie. Patrzył na niego z lekkim zszokowaniem. Z jego ust wylewało się wiele informacji, które nadały bardziej żartobliwego oblicza tej sytuacji. To miało udowodnić jego dojrzałość? Tempus zaśmiał się nieco i popacał go po głowie-dla odmiany zdrową łapą co by go nie straszyć.
-Dojrzałość nie polega na tym aby pojąć to co dla dorosłych zostało według kultury przypisane...dorosłość to umiejętność podejmowania odpowiedzialnych decyzji-umiejętność brania za nie odpowiedzialności. Tym się różnimy. Ja mam pewne zastrzeżenia i lęk o twoją osobę-ty ,nawet o tym chyba nie myślisz...ale co mi tam
Wyszczerzył cwaniacko zęby i wstał nagle, spoglądając na malca.
-Jeśli upolujesz mi dwa zające, puszczę cię na misję, ale pod moim okiem...
Uniósł jedną brew oczekując odpowiedzi. To jak młody? Chcesz wkroczyć o krok dalej w swoje życie? Nieco dalej niż wiedza o rozmnażaniu oraz znajomości przeklinania po rosyjsku? Wszystko teraz zależy od twojej decyzji...podejmij ją lepiej ostrożnie, bo ten osobnik miał parę oblicz...
Wysłuchał jego dalszej przemowy i stając do niego tyłem ,przyglądając się jarzeniówce, rzekł.
-Ludzkie księgi różnie nazywają takie przypadki...ale fakt-jest to pewnego rodzaju uzależnienie. Może być to obsesja na tle psychicznym, jednak to niestety nie jest moja broszka. Jestem naukowcem bardziej...jakby to ująć...przyziemnym. Oszem ,wszystko co związane z odkrywaniem świata jak i istot, jest mi ciekawe, jednak niestety nie miałem czasu ani okazji by zagłębić się w przypadki na tle psychologicznym...
Po chwili obrócił się i lekko się uśmiechnął. No tak...na co ten wykład-to proste stworzenie. Nie był to doktor, ani żaden magister. Zwykły i proste zwierze...coś pięknego kryła ta prostota. Ta niewiedza, która była zakrywana wielką ilością wiary w kulturę oraz bóstwa...bądź inne zjawiska paranormalne. Ich świat był baśnią, gdzie wszystko jest nadzwyczajne-jego świat, był do zmierzenia, odkrycia, opisania...to była pewna granica, jaka ich dzieliła.
-Myślę że powinieneś trzymać się z daleka od swojego kolegi. Ja gdybym dostrzegł że mam w swojej okolicy, kogoś o takich problemach i nie za bardzo chce to zmienić to...
Pomyślał chwilę i spojrzał na swoją metalową protezę, z której wysunął się po chwili ładny kawałek ostrza.
-Uniemożliwiłbym mu to w inny sposób
Zaśmiał się i krótkim ruchem schował ostrzę i pacnął znów swojego pacjenta po główce.
-Dasz sobie radę. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze, a kiedy tylko uda ci się dostarczyć nieco jedzenia to zrobię spis przedmiotów do zdobycia...jednak pomyśl dwa razy zanim ostatecznie się na to zdecydujesz. Parę rzeczy zdobyć będzie trzeba na ludzkich przestrzeniach ,a tam mają psy i strzelb...no...to takie coś, co jak wybucha, to rani bardzo koszmarnie takimi metalowymi kulami.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Dla obecnego tutaj młodego wilczka ta wiedza była całkiem normalna - przecież czuł się dorosłym, no ba, nawet nim był! Ale nie pod względem ciała, co mu troszeczkę to przeszkadzało, jednak postanowił nie brać tego do swojej nie niewinnej główki. Usiadł spokojnie na pupie, oczekując odpowiedzi dorosłego basiora ubranego w dziwny, biały płaszcz, z jeszcze bardziej dziwniejszą protezą. Machnął ponownie raz czy dwa swoją białą kitą, rzucając spojrzenie pełne powagi, a także i troszeczkę odwagi.
- Widzisz, dorośli pojmują wiele rzeczy. Na przykład to, iż wiedzą, kiedy mają otworzyć i zamknąć drzwi do nowego życia - oznajmił spokojnie, przypominając sobie rodziców. Ach, jaką on do nich nienawiść ma w swoim drobnym cielsku! Oni odważyli się go spalić na stosie, bo go diabeł opętał?! Dobre sobie! Teraz Ki najchętniej by ich dał na stos, na ruszt, byleby się zemścić. Teraz jakoś pomyślał i zaczął odczuwać nienawiść w swoim drobnym, dosyć kamiennym serduszku. - Kiedy mają coś wyrzucić, bo to jest bezużyteczne i jedynie żeruje. Albo nie dają już sobie z tym czymś rady. Dorośli to bardzo specyficzny gatunek. Rzadko się do czegoś przywiązują, stają się bardziej marudni i nie mają tej wyobraźni, co szczeniaki w wieku roku, może półtora. Skupiają się głównie na swojej karierze, pieniądzach, umiejętnościach... Wszelakie kłody usuwają spod łap - mówił prawdę? Może nie dla wszystkich, ale dla niego jak najbardziej. On takie miał wrażenie o nich. A to wszystko przez rodziców, którzy podarowali mu swoją miłość, ale nagle ją odebrali. Dlatego ich nie lubił, być może jeszcze z innych powodów, które bez sensu byłoby tutaj wymieniać. Po prostu młody nie chciał czuć się jak przedmiot - gdy się zepsuje, idzie do wymiany albo na śmietnisko.
- Nie ma problemu, daj mi kilka dni, a będziesz je miał - oznajmił, spoglądając na duże, złe lampy. Już nigdy się do nich nie zbliży, bo go znowu zjedzą, tym razem w całości! Nie ma to jak dziecięca naiwność, he he. A w szczególności w jego przypadku. Bo jego sytuacja jest dosyć specyficzna. Tsuki wędruje po dwóch światach, dziecięcym i dorosłym, przez co nie może się zdecydować, w którym zostać. A może w obydwóch? Wsłuchując się w tezę wilka, był z lekka zdezorientowany, żeby on mu groził takim sztyletem?! Kurde, szczęście, że ten zna wzór na szczęśliwe życie. Q = y + x + z. Y - pieniądze. X - rodzina. Z - umiejętność trzymania języka za zębami. Ups. Przecież złodziej nie ma rodziny! A co tam, woli życie wędrownika! - Uch, musiałoby boleć - dodał bez krzty życia młodzieniec, odpowiadając na zdanie o tym, jak prawdopodobnie by go poturbował. Jednak zawsze ma czas uciec, ponownie. I tak w kółko i kółko. Czy kiedykolwiek dopasuje się do tej dziwnej układanki, nazywaną potocznie światem? - Wiem, co to jest strzelba. Będę musiał wreszcie zdobyć jakąś broń, bo bez niej zbyt długo tutaj nie przetrwam. A czy mam inny wybór? Uciekać do kąta niczym małe dzieciątko, powtarzać to ciągle i ciągle, a przy okazji nie mieć własnego życia? - dodał złowieszczo. On nie wiedział, co to jest prąd, ale broń prochowa jest mu znana całkiem dobrze. Przynajmniej przez to, iż chodził na tereny ludzkie.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Z płuc wilka wydostało się na zewnątrz ciche westchnienie. Tempus spojrzał na młodego z pobłażliwością.
-Cieszę się że darzysz życie tak wielkim zapałem. Dobrze, zatem kiedy tylko wszystko wróci do normy daj mi znać...co do broni, to myślałem że najlepsze co może wilk posiadać to jego własne kły i pazury...
Spojrzał na niego ,unosząc lekko brew-w końcu...co innego mógłby wilk robić-on był nieco inny ,to fakt, jednak on nigdy nie walczył tak, jak go do tego natura stworzyła zatem...musiał sobie jakoś inaczej radzić, chociażby po przez zamontowania sobie jakiś ostrzonych pazurów w protezie czy też niedługawego ostrza, którym jednak nie specjalnie potrafił walczyć...ale do zanurzenia w nieruchomym celu nadawało się perfekcyjnie. Szkoda że zwykle cele lubią uciekać.
-Dobrze, nie trzymam ciebie już dłużej. Wyzdrowiej ,a kiedy wszystko będzie okey-wróć. Przygotuję do tego czasu listę. Zdrowiej!
Dodał na koniec i odmaszerował powoli do swojego laboratorium...do swojej mrocznej komnaty tajemnic, gdzie studiował sobie spokojnie ,całkiem ciekawy przypadek stworzenia, które mogłoby rozpętać epidemię...ale o tym już nie wspominajmy. Nie straszmy czytelników...to tylko malutkie odkrycia-niepozorne przebłyski uwagi, która wykryła możliwe zagrożenie. Nic więcej-A teraz niech los, wiedzie naszych bohaterów dalej.
W nieznane~
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Młody wilczek o mało co nie przewrócił swoimi oczyma, gdy usłyszał słowa wilka. Niby pazury i kły są lepsze?! Dobre sobie! Wiadomo przecież, że nóż jest niebezpieczniejszy od jakiś pazurów w łapie. Można nim rzucić, a kończyną... No cóż, jak się odetnie. Ale tak to on widział, gdyż jego zęby są takie, jak u małych szczeniaków - niezbyt ostre, pazury tak samo, dlatego dla niego są to rzeczy bezużyteczne (przydają się tylko i wyłącznie do wspinaczki na drzewo).
- Chłopie, czy ja wyglądam niczym wojownik? - rzucił wyzywająco, podnosząc ciut swój dziecięcy głos. Nie miał nic do zademonstrowania. Zero mięśni, zero blizn, zero doświadczenia bojowego (chociaż pod wpływem emocji jest w stanie wyrządzić ogromne wręcz szkody). I czy jakaś wadera się nim zainteresuje? Skoro nawet dzieci nie może mieć. Może to i dobrze. Nie pytajcie się, skąd to wiem. On jeszcze tego nie wie. - Zdecydowanie lepszym wyborem będzie dla mnie nóż albo jakaś kosa, byleby móc się bronić. Sądzisz, iż mam dużo siły? Mylisz się. Moim atutem jest okradanie innych, nie zajmowanie się walkami. Gdy one trwają, ja uciekam. Ale czasami nie mogę tego zrobić, przez co muszę walczyć.
Jak to mi mówili? Nie przywiązuj się do innych - uczucia są słabością wilczą, jak i ludzką. To one potrafią nas zdradzić. I tak się działo w jego życiu. Rodzice... no cóż można o nich powiedzieć, nienawidzi ich nadal. Dla bóstwa go zabijać?! Niech sami się rzucą na stos.
- Dobra, jakoś wyzdrowieję. Chociaż sądzę, że przy moim koczowniczym stylu życia to troszeczkę dłużej potrwa - uśmiechnął się złowieszczo, chichocząc lekko pod nosem. Uwielbiał to robić - uśmiechać się niczym prawdziwy chuligan. Oceaniczne oczy spojrzały wpierw w kierunku świecących lamp, a potem na Tempusa, aż wreszcie na drzwi. Wziął torbę ze sobą, założył słuchawki na uszy i wyruszył, gotowy na jutrzejszy dzień. - Yo!
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     


(Wybacz że nie napisałem :T)


[z/t]
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Jej oddech powoli przyspieszał, a serce biło z każdą chwilą coraz szybciej, a przy okazji mocniej. Złote oczy bez źrenic wpatrywały się w jak stary obrazek na ścianie, jakoś dziwnie, aż po chwili zamknęły się dosłownie na kilka sekund. A w ciągu tej małej ilości czasu dziewczyna, która postanowiła tutaj znowu przyjść, zdążyła przypomnieć sobie sytuacje z przeszłości. Jak nauczała małą, czarną kuleczkę czegoś takiego jak "polowanie", następnie zając ją ugryzł, a w celu odkażenia rany, przyszły tutaj. No i było super! Igni chyba po raz pierwszy zdobyła prawdziwą przyjaciółkę, jednak nie widziała jej ostatnio w Krainie. Czyżby coś się stało? Albo postanowiła opuścić tutejsze tereny, by rozpocząć własną, niezwykłą przygodę? Nah, odtrąciła te myśli ognista gryfica, machając swoim lwim ogonem na lewo i prawo. W słońcu płomieniste skrzydła nabierały żywszych barw, przypominając prawdziwy ogień. Przyleciała tutaj. No i tak weszła do środka.
Oczywiście prawie wszystko było na swoim miejscu, jednak jakaś dziwna aura tutaj panowała. Jej całkiem dobrze wyostrzony węch zdołał wyłapać woń innego osobnika - lecz jakiego? Nigdy wcześniej tej woni nie poczuła, oprócz tego, iż miała typowo wilczy zapach. Możliwe, iż ktoś przyszedł tutaj po jakieś lekarstwa lub opatrunki. Dlatego zabójczyni postanowiła na to nie zwracać szczególnej uwagi. Wzięła z biurka jakąś książkę, usiadła wygodnie w fotelu i zaczęła ją czytać.
Jednak jej umysł wszystko analizował - życie przed zamieszkaniem w Krainie oraz po. Jak to jej wyszło? Na dobre czy może na złe? Tego nie wiedziała. Nie jest w stanie oceniać rzeczy, które mają na nią pozytywny wpływ od tych, których wartościowość jest negatywna. Chodzi tutaj o uczucia. Zwykle chłodna, niezbyt radosna, mająca na zadaniu jedynie ogrzewać swoje stanowisko, by potem zaatakować. Kobieta poczuła w swoim zwykle kamiennym sercu czułość, czułość, której jeszcze nigdy nie otrzymała. No, jak się przez te kilkanaście lat nie rozmawiało z nikim po to, by poczuć się dobrze, lecz po to, by zdobyć informacje na temat ludzi... No wiecie, jak to jest. Nie no, pewnie nie. Ignisea przewyższa autorkę wiekiem.
Tak więc nasza piórowa postać zaczytała się w lekturze, mając w swoich szponach jeden z podręczników do biologii. Była w nim tym razem anatomia smoków, ich słabości oraz mocne strony. Coś jak podręcznik do walki, lecz w sensie medycznym. Lodowe smoki muszą unikać ciepłych miejsc, za to ogniste - zimnych. Najlepszym według niej gatunkiem okazał się być ten, co potrafi zamienić się w wyspę - smok drzewiec. Ten, co ma sporą więź z naturą. Nie musi walczyć, nie musi latać. Żyje własnym rytmem, nie ma zbytnio słabości jak pozostałe gatunki.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Cóż...a co robił teraz Tempus? Nasz wilk spędzał radośnie czas tam gdzie zawsze-w laboratorium-w swoim sanktuarium nauki! To właśnie tam ,kontynuował badania nad szczepionką ,bądź też nad antidotum...sam jeszcze nie wiedział ,które będzie lepiej zrobić. Póki co bawił się w stworzenie leku. Przeanalizował wszystkie znane mu dotychczas lekarstwa z historii ludzkości, bo to właśnie tam znajdowało się dotychczas najwięcej możliwych odnotowań. Wpierw dżuma-wysoka poprzeczka. Do dziś jest to problematyczny wirusik. Jednak objawy jakich doznał odbiegały nieco od tego co dostrzegł choć przypominały to też wypisał wszelkie używane lekarstwa by zapobiegać bądź łagodzić objawy, ostatecznie leczyć je. Potem półpasiec bo wrzody przypominały dokładnie to co można zauważyć u chorych na tę chorobę...tyle że w mniejszej skali. Pozbierał wszystkie notatki i...Chwilka ,ktoś wtargnął do budynku...pewnie nowy pacjent! Jeju jaki tutaj jest ruch ostatnio!
Tempus wybiegł z laboratorium jeszcze mając na sobie swój biały kitel oraz okulary i spojrzał na przybysza.
-Witam w moich skromnych progach, czym mogę służyć?
Powiedział do gościa. Cóż był to na pewno gryf...nie dało się ukryć! (Ty Sherlocku!) Natomiast zaskoczyła go żywa barwa jego pierza...wręcz nienaturalnie czerwona jakby z ognia. Spojrzał się jeszcze przez chwilę z skupieniem po czym postawił uszy na sztorc i czekał na zamówienie!
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Jej mrożące krew w żyłach oczy przeszyły nieznajomego wilka, dziwiąc się tym, że w ogóle ktoś tu jest. Jakoś ostatnio tak zapomina, że świat nie składa się tylko i wyłącznie z dobrych istotek o ciepłym serduszku, czyli głównie z Jessi. Gdyby mogła, skarciłaby samą siebie za to, jaka była nieczujna, lecz teraz na to nic nie poradzi. Ktoś ją zauważył - tak, jakby czuła się u siebie w domu. Kto wie, być może to miejsce już jest jej domem? De facto nie ma żadnego powodu, a przy okazji pozwolenia, by tutaj przebywać, jednakże miejscówka, jaką jest Lecznica, jakoś działała na nią magnetycznie. Po prostu musiała tutaj przyjść, gdy czuła się samotna, jak i po części znudzona. Bo o ile nie ma zleceń na jakieś zabójstwa, musi bezsilnie czekać na swoich szanownych czterech literach, by wreszcie jakieś zamówienie się znalazło. A w międzyczasie woli oddać się lekturze... Za to najbardziej fascynowały ją o anatomii, krwi oraz narządach wewnętrznych. Nie, nie jest psychopatą lub handlarzem różnymi niedozwolonymi częściami ciała, po prostu chce być jakoś przydatna. Jak może pomóc swoim niezbyt sporym strachem innym istotom, ratować im życia, zamiast je odbierać... Dlaczego ma stać ciągle w miejscu, czekając na to, aż ktoś ją wyprzedzi?
- Dzień dobry - powiedziała spokojnym, ale troszeczkę chłodnym głosem, spoglądając na dorosłego basiora, który najwyraźniej był tutaj Lekarzem. Wskazywał na to jego biały kitel, a także i okulary, chociaż każdy wilk je może mieć, jeżeli nie widzi zbyt dobrze na któreś oko. Zaintrygowała ją proteza wilka, która zastąpiła wcześniejszą znajdującą się tam kończynę. Kobieta machnęła powoli swoim lwim ogonem, westchnęła cicho, by następnie pozwolić innym słowom wydostać się z jej twardego dzioba. - Nie muszę zgadywać, że tutaj pracujesz. Widzisz, ostatnio tutaj byłam z moją przyjaciółką... - tutaj przerwała na ułamek sekundy, znowu zasypana dobrymi wspomnieniami. - ...bo ugryzł ją zając. No i jakoś przywiązałam się do tego miejsca - zakończyła swoją przemowę, znowu oddając się lekturze, którą trzymała w swoich długich, ostrych szponach. Złote oczy zakończyły końcówkę rozdziału w ciągu około trzydziestu sekund, by książka następnie wylądowała w poprzednim miejscu. A jaką ona miała nazwę? Nie wiem, po prostu to, co wpadło w oko gryficy, zostało strawione.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Tempus przez chwilę patrzył na nią z przymrużonymi oczami...że jak? W sensie...przybywasz tu sobie tak posiedzieć tak? Okey, cóż, najwyraźniej niektóre istoty nie miały co z sobą począć. Uniósł lekko kącik ust i rzekł.
-Czyli...mam rozumieć że nie masz dla mnie nic co bym mógł wyleczyć lub poskładać?
Zaśmiał się ironicznie. Ta, praca przy skalpelu jest całkiem ciekawa. Jest dynamiczna, dostarcza sporo wrażeń oraz nie raz jakiegoś hafta. Jednak lubił tą pracę. Lubił tu spędzać czas i może to była jedyna rzecz ,która ich będzie póki co łączyć.
-Zatem lubisz to miejsce tak...pewnie o medycynie nie masz zielonego pojęcia prawda?
Chciał się upewnić-w sumie może coś wie-a wiedza jest na cenę złota. Tempus nigdy nie straciłby okazji by przyswoić by choć nieco kropli wiedzy. Podparł się o ścianę i spoglądał kątem oka na nią to na książkę którą odstawiła.
Sponsored content