Leczenie

Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Niestety, wszystkie wydarzenia dzieją się przed wejściem do jaskini nad Kryształowym Wodospadem. Dziwne pchnięcie do przodu i wpadła w tarapaty razem z czarną wilczycą o czerwonych oczach, Naravi. Goniła ich bestia, Ignisea o mało co nie zmarła z powodu zbyt niskiej temperatury ciała, jednak na razie wszystko dobrze się wiedzie - potwór postanowił nie polować już na nie, za to wchłonęła go dziwna, ale ładna woda. Gryfica siedziała spokojnie w jakimś miękkim fotelu, jeżeli taki był, spoglądając na wilka swoimi oczami bez źrenic, co było dosyć dziwne. Nie mogły one wyrażać żadnych emocji, tak samo prawie kobieta znajdująca się w tym miejscu. Może to plus, może minus... Przecież uczuciami zawsze może ktoś inny manipulować, jeżeli się o nich dowie, oczywiście. Pasował jej na razie taki stan rzeczy - ale chciałaby po części powrócić do normalnego wyglądu, chociaż jest już z nim przywiązana. Jej matka była srebrna, a ona złota? Jak to w ogóle możliwe?
- Niestety - oznajmiła krótko kobieta, spoglądając prawie wszędzie, a to było niemalże niewidoczną akcją. Wiedziała, że ma tutaj przychodzić tylko i wyłącznie w sprawie jakiś złamań lub choróbsk, jednak teraz nie jest chora. Może to i dobrze, gdyż jest zdrowa niczym koń. Albo w sprawie pracy. Kto wie, być może znajdzie swoje miejsce w tej dziwnej układance? W sumie, być pierwszym gryfem-lekarzem... To musi być fascynujące! W dodatku z takim upierzeniem! - Możliwe, iż troszeczkę o niej wiem - dodała na ostatnie pytanie basiora z protezą, która ją w rzeczywistości zaintrygowała, chociaż nie pokazywała niczego, co by na to wskazywało. Wychowana przez miasto zna większości niebezpieczeństw związanych z chemikaliami oraz innymi tego typu rzeczami, za to jej wiedza na temat lasów, orientacji przestrzennej, geografii oraz jagód, roślin jest bardzo słaba. Może coś wie, ale to siedzi głęboko w jej mózgu i o tym nie ma świadomości.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
-Tak jakby?
Zapytał z lekka zaskoczony. Nie za bardzo wiedział jak ma zareagować na taką odpowiedź. Pokiwał głową na boki i wzdychnął.
-Do rzeczy. Potrzebuje konkretów...potrzebuję kogoś kto by mi pomagał przy pracy. Owszem, zamiatanie, mycie podłóg i takie tam...to jedno, ale po za talentem sprzątaczki szukam osoby ,która ma jakieś podstawy w medycynie. Oczywiście trudno, bym ci powierzył coś trudnego...jakoś nie wiem czy gryfy są w te klocki dobre...a-ale na pewno potrzebuje kogoś kto CHCE tą wiedzę zdobywać!
Rzekł dumnie niczym z reklam za czasów socrealizmu. (Przeklęte czasy) Tempus machnął kitą raz to dwa i podszedł do lady gdzie za dawnych czasów może nawet pracowała tu jakaś księgowa...kiedyś...teraz był to tylko on. Nie miał pojęcia gdzie się wszyscy podziali ale...było tu...pusto. Po cichu nawet jakoś odczuwał z tego powodu smutek. Wygrzebał z szafki obok akt, jakąś książkę o medycynie i podszedł do niej.
-Lubisz to miejsce tak? Teraz jest martwe...ostatnią rzeczą jaką pamiętam ,była to Lea, która mnie szkoliła...możesz dziękować bóstwom za to że to ludzie mnie wychowali ,a konkretniej jakiś uczony. Gdyby nie to ,zapewne nie byłoby tu już żadnego medyka...to miejsce potrzebuje następców. To miejsce musi ożyć-nie dam rady dbać o to aby prowadzić badania ,prowadzić księgowość, robić porządki i jeszcze zdobywać jedzenie...
Zaburczało mu w brzuchu na ten moment...przeklęty! Tak dawno nie widział soczystego kawałka mięsa...ah, ile by teraz dał za to by coś zjeść porządnego zamiast tej kaszy i warzyw z szpitalnej stołówki...fuj.
-Pomyśl nad tym...Tutaj masz książkę ,jakbyś się nudziła. Może być również dobrym startem jeśli byś się zdecydowała.
Przekazał jej księgę o anatomii wilków wraz z wszelkimi adnotacjami i wyjaśnieniami działań organizmu ,jego funkcji itd.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
- Yhm - mruknęła cicho na pierwsze słowa basiora, zamieniając się w słuch na to, co miał jej zamiar powiedzieć. Siedziała spokojnie, biorąc głębokie wdechy za pomocą dziurek na swoim dziobie, a to wszystko po to, by przeanalizować słowa dorosłego wilka z intrygującą wręcz protezą. Machnęła ponownie kilka razy swoim lwim ogonem, mając ciągle tę samą minę na swojej twarzyczce, a raczej dziobie. Ogromne szpony znalazły się po kilku minutach obok głowy skrzydlastej, przyjmując pozę zastanowienia. Czy jej takie życie odpowiadało? Siedzieć ciągle na miejscu, ratować życia innych, prawdopodobnie winnych lub niewinnych osób, a przy okazji czasami podejmować się brudnej roboty? Ach, życie koczownika niezbyt dobrze na nią wpłynęło. Woli to, gdy może bez żadnych skrupułów opuścić dane miejsce, byleby zainteresować się tylko własną postacią oraz zabijaniem. Jednak ostatnio jej mord ustał, gdyż nie dostała żadnej ważniejszej misji. No ba, skąd oni mają to wiedzieć, skoro im nie mówi, kim tak naprawdę jest? Zatem... co ma do stracenia? Przecież zawsze może wyjść na chwilę, by pobyć sama, spoglądając w własne odbicie znajdujące się we wodzie... - O to się martwić nie musisz. Jestem gotowa do przyswajania wiedzy niczym kilkuletnie dziecko.
Oczywiście mówiąc słowo "dziecko", miała na myśli szczenięta czy też pisklaki spod rąk ludzi, których zbytnio nie polubiła. I pomyśleć, że ma nadal ich krew na własnych kończynach. No cóż, takie życie pseudo-Nemezis ją spotkało. Chciała się zemścić za przyjaciół i zrobiła to. Nikt oraz nic nie stanęło jej na drodze. Może to dobrze, że pozbyła się własnej, dawnej mocy, jednak czuje się bez niej troszeczkę słaba, jakby była łatwym do zabicia celem. Odbiegając od tych brudnych myśli z przeszłości, spoglądała na czyny basiora, który wziął ze sobą jakąś książkę, której wcześniej nie czytała.
- O tym, że to miejsce jest puste, wiem od dosyć dawna - powiedziała gryfica swoim dojrzałym głosem dosyć cicho i chłodno, biorąc do swoich łap ze szponami lekturę, którą przyniósł jej Tempus. Bez zastanowienia zaczęła ją czytać, wchłaniając z każdą minutą coraz większą dawkę wiedzy. Ona jest trochę otwarta na świat, chociaż nie... Tylko na książki. - Och, ludzie - mruknęła cicho, przypominając sobie twarze zamordowanych z tajemniczej sekty prowadzących badania nad wykorzystaniem pewnej substancji, by uczynić ze stworzeń swoich przyjaciół w wojnach. Oczywiście nie wiedzieli, że coś się nie uda, chociaż wstępne badania (jak i obliczenia) były prawidłowe. Być może ktoś jej ulżył bólu i postanowił dać tę niewielką szansę, by nie stała się niewolnikiem człowieka.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
-Ge-nial-nie!
Rzekł radośnie i wyszczerzył swoje kły ukazując sympatyczny uśmiech! To jest to! Wola walki i chęci poznawania wszelkich zakątków magii jaką jest nauka!
Zastrzygł uszami, machnął ogonem stanowczo i chwycił długopis w protezę ,która obróciła się wokół własnej osi, umożliwiając posiadaczowi chwytanie przedmiotów i zgrabne manipulowanie nimi. Kiedy już zanotował chaotycznie co miał w zamiarze, przekazał jej kartkę.
-Aktualnie nie mamy pacjentów ,ale mam dostęp do kostnicy. Tam to poprowadzę z tobą pierwsze praktyki. Książki są nudne...ale zanim do tego dopuszczę muszę być pewien że jesteś na to gotowa. Przeczytaj tą książkę tak mniej więcej abyś chociaż znała co ważniejsze organy i tym podobne. Kiedy już to uczynisz, będę potrzebował pomocy przy posprzątaniu tego miejsca.
Udał się radosnym i żywym krokiem do małego pomieszczenia, które otworzył teatralnie na oścież ukazując...
-Poznaj nowych towarzyszy broni! Miotełka, ściereczka i mop! To właśnie oni będą ci towarzyszyć w wolnych chwilach od praktyk!
Radosnym krokiem podszedł do niej i wręczył jej fartuch wydobyty z komórki. W jego oczach widać było wręcz gwiazdki! Był zachwycony mogąc przekazać swą wiedzę komuś tak jak jego ojciec...
-Witaj adepcie w naszych kręgach!
Biały kitel był całkiem sporawy-poprzedni posiadacz musiał być całkiem sporym wilkiem.
No mniejsza! Tego dnia właśnie został z rekrutowany nowy członek naukowców...będzie miał kompana! Zawsze marzył by móc eksperymentować z kimś. Co prawda póki co to będzie pomocnik ale kiedyś wyrośnie z niej dzielny konował!
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Jednak Ignisea nie tryskała taką radością i entuzjazmem jak wilk znajdujący się obok niej, w białym kitlu. Nadal czytała książkę, wchłaniając każdą stronę, każde zdanie, każdy wyraz w swój mózg. Jednak... dlaczego o wilkach? Czyżby w Krainie nie było żadnego gryfa od paru lat? No cóż, ma za to zaszczyt, by nazywać się zagrożonym gatunkiem. Jednak czuje się trochę samotna. Nie może pogadać z osobami, które były tej samej rasy, co ona. Nie założy rodziny - no i dobrze. Nie wie dokładnie, jak opiekować się małymi dziećmi, to nie jest praca dla niej. Matką by dobrą może i była, jednak niezbyt czułą. Jednak mówią, że jak się kogoś kocha, dba się o niego. Może zmieniłaby wtedy swoje nastawienie do życia, gdyby z jajka wykluł się młody gryfcio?
- Czytałam tutaj inne książki - o tkankach, narządach wewnętrznych, układzie hormonalnym i inne tego typu. Tutaj znajdę tylko powtórkę - oznajmiła spokojnie, delikatnie swoimi szponami przewracając lekturę na następną stronę. Czytała ją spokojnie, w ciszy i zrozumieniu. Większość z znajdujących się tam informacji znała. Wiedziała już o nich dawno, gdy mieszkała w mieście. Poza tym, budowa człowieka i wilka jest podobna, jeżeli chodzi oczywiście o narządy wewnętrzne. Tyle samo płuc, tyle samo nerek... Jednak różnice są już w kościach i pazurach. No i też w kłach, bo są one ostrzejsze od tych ludzkich. Nos jest czulszy, tak samo słuch. Jednak kręgosłup nie pozwala na to, by chodziły one na dwóch łapach, zamiast czterech. Ogon połączony z kręgosłupem. Dodatkowo wilki nie mogą jeść zbyt dużo słodyczy i czekolady, bo może być wtedy problem z sierścią i ciągłe swędzenie. - Fajnie, nie będę się tutaj nudzić w wolnych chwilach - powiedziała na temat nowych towarzyszy broni. Rzadko kiedy sprzątała, gdy prowadziła koczowniczy tryb życia, jednak każda kobieta musi się znać na tym. Zatem ubrała płaszcz od wilka, który był całkiem sporych rozmiarów, dla niej wręcz idealny, chociaż jest tej samej wysokości, co przebywający tutaj Lekarz. - Dziękuję.
I znowu jej wzrok wylądował na książce.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Chwila chwilka...
-Zaraz czyli ty znasz to wszystko co jest w środku? To genialnie!
Jak dobrze mieć do czynienia z kimś więcej niż amatorem! Na co oni jeszcze czekają! Rozradowany naukowiec wyszczerzył cwaniacko zęby i machnął ogonem ,wskazując drzwi.
-Sprzątanie poczeka! Najpierw...Lekcja. Potem zabierzesz się za pracę, podczas której będziesz sobie powtarzać wszystko czego się nauczymy! Za mną, Allonzy!
Rzekł entuzjastycznie i podszedł do drzwi. Wsunął plakietkę do czytnika. Po chwili szklane drzwi rozsunęły się na boki i wkroczył do środka. Kliknął na panelu aby automatycznie zamknęły się za drugim wchodzącym. Ściany w korytarzu w którym się znaleźli były białe, a w powietrzu unosił się charakterystyczny ,chłodny zapach.
Ta...to jest to mroczne miejsce znane z horrorów i innych powieści grozy. Zapnijcie pasy drogie dzieci.
Wilk uśmiechnął się lekko i wszedł do kolejnego pomieszczenia. Była to sala, gdzie źródłem światła była spora jarzeniówka na środku. Wokół widać było pełno stołów z narzędziami chirurgicznymi. Gdzie nie gdzie widać było preparaty-słoiki z naftą i różnymi organami...tak tęsknił za tym miejscem.
Na samym środku był stół operacyjny. Wilk opłukał swoje łapy w umywalce i odkaził się. Ubrał coś na kształt rękawic gumowych i zamienił końcówkę protezy na łapę by móc chwytać przedmioty i sprawnie nimi operować.
-Anatomia w książkach jest nuuudna.
Rzekł dziecinnym i markotnym tonem jakby chcieli mu wcisnąć owsiankę.
-Na żywo...to jest dopiero coś! Dziś kochana poznamy nieco innego świata. Będziesz wpierw obserwować. Czeka ciebie kurs...w którym to będę uczyć się anatomii, alchemii, znajomości lekarstw, diagnozowania chorób i tak dalej i tak dalej...ogólnie to zajmuje co najmniej pięć lat studiowania, ale my skrócimy teorię i może uda nam się to osiągnąć w...hm...dwa?
Wyszczerzył ząbki i zastrzygł uchem dynamicznie.
-Dziś zaczniemy od anatomii i podstaw chirurgii. Będziesz praktykować na martwych zwłokach...
Rzucił jej maść w małym słoiczku.
-Posmaruj lepiej pod nosem...nie chce abyś mi tu zemdlała. To nie na tobie mają się w końcu odbywać praktyki!
Zaśmiał się uroczo i podszedł do ściany, w której to były szuflady zamykane przez stalowe drzwi. Otworzył jedną gdzie znajdowały się zwłoki jakiegoś samca...Wyciągnął je i przeniósł z ruchomego łóżka na stół.
-Zdezynfekuj swoje kończyny ,którymi będziesz operować, załóż maskę ochronną i dawaj no tu. Zaraz ci wszystko wyjaśnię włącznie z zasadami.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
I pomyśleć, że złamałam trzon kości strzałkowej. Kto wie, może lepiej zdam z większą teraz wiedzą?

Ignisea nadal nie pajała takim entuzjazmem jak jej kolega, w sumie, nie miała po co. Uczucia i emocje potrafią zepsuć wszystko oraz obrócić w proch, który poleci wraz z wiatrem, niemożliwy do odzyskania. Dlaczego ona się nie cieszy z tej informacji, że zaraz będzie pracować na prawdziwych zwłokach, a nie na jakiś manekinach?! Może dlatego, gdyż widziała tyle zwłok, iż ich w ogóle nie chce zobaczyć. Ale jak mus - to mus. Musi przecież się nauczyć nie tylko w teorii, ale też i w praktyce. Tak oto wstała z fotela, kierując się za nauczycielem, od którego i tak jest starsza. No cóż, młodsi mogą być także dobrym przykładem!
Wpierw obserwowała poczynania wilka, a w szczególności to, jak dostaje się do kostnicy poprzez użycie specjalnej karty. Uch, to ona będzie taką miała? Ciekawe, która to w jej życiu prawdopodobnie będzie, skoro zdołała siać terror i zdobywać odpowiednie informacje na temat swego wroga - złego, mającego na zadanie stworzyć broń ze zwierząt, które służyłyby w wszelakich wojnach z nieprzyjaciółmi. Całkiem fajnie, będzie jej pilnować w niedalekiej przyszłości! Pójście w dalszą część pomieszczenia nie zajęło jej zbyt dużej ilości czasu, a panujący chłód i charakterystyczny zapach nie zetknęły się z pogardą dorosłej gryficy. Ona już jest do tego przyzwyczajona.
- Uch, ponuro tutaj trochę - dodała po krótszej chwili przebywania w pomieszczeniu ze zwłokami. W jej głosie nie znajdował się strach ani nic w tym stylu, po prostu musiała dodać ten tekst. Chociaż bardziej ponuro było w mieście, gdzie ludzie żyli niczym marionetki, a u góry znajdował się rząd, śmiejąc się z tych na dole. Kierowani niczym przez jakieś bóstwo, nie wiedzieli o tym, jak dużo czasu tracą, by znaleźć fałszywe szczęście, zamiast szukać tego prawdziwego, chwilowego. Bo co z tego, jak wejdziemy na sporą górkę, jak będzie jeszcze większa za nami, inna? - Dwa lata? To nie jest całkiem sporo.
Wpierw złapała słoiczek i posmarowała swój dziób pod dziurkami służącymi do oddychania, by przypadkiem nie zemdlała z powodu zapachu. Szkoda, bo w przyszłości widzi zwłoki dorosłego rolnika, farmera, którego głowa została odcięta i zeżarta przez pazura. A skąd ona to będzie wiedzieć? Bo istota ta, bestia bez stylu i wyglądu, wypluje centrum układu ośrodkowego.
Słuchając nauczyciela, podeszła do umywalki, by odkazić swoje kończyny, a warto dodać, że ona ma je inne od młodszego kolegi. Długie, ostre, czarne pazury, które z powodzeniem zastępują nie jedno, lecz kilka ostrzy, służące także do wspinaczki, potrafią przeszkadzać. Albo i nie? Potem założyła maskę, patrząc na ciało nieznajomego wilka, który najwyraźniej był samcem.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Hm...anatomia gryfa może być problematyczna przy posługiwaniu standardowych ,ludzkich narzędzi jakimi on się posługuję po przez użycie swojej protezy...
-Umiesz rysować? Jeśli nie to w wolnym czasie myślę że będziesz musiała rozpocząć nauki szkicowania ołówkiem.
Dodał z poważną miną i przysunął do stołu wózek z narzędziami chirurgicznymi. Na jego twarzy od razu zawitał szaleńczy uśmiech...oh tak, chodźcie tu do mnie. Chwycił brzytwę i wygolił na brzuchu linię, na samym środku od szyi po pępowinę-stamtąd rozdzielił ścieżkę w kierunku ud ,tworząc na klatce jakby takie odwrócone " Y "
-Dzisiaj uczymy się tylko anatomii ale mimo wszystko będziesz się uczyć wszelkich zasad bezpieczeństwa...wszelkie ciała obce ,które są nie pożądane czyli włosy, opiłki ,odłamki ,pazury-tak ,nie wolno tu obgryzać paznokci, i wszelkie takie...muszą pozostać jak najdalej od miejsca operowanego. Nie będziemy aktualnie golić wilka do łysego bo to by sporo czasu zajęło ale zawsze w miejscu gdzie robi się cięcie ,musisz wygolić okolice na co najmniej 20 centymetrów. Oczywiście to zależy od zapotrzebować-jeśli wiesz że wraz z postępem operacji ,pojawią się nowe zagrożenia, musisz wygolić te miejsca zanim dokonasz jakiegokolwiek cięcia! To strasznie ważne-zasada ta nie ma miejsca wyłącznie ale to wyłącznie w nagłych przypadkach-choć nawet wtedy zdarzy się że będzie trzeba sięgnąć po brzytwę.
Wilczur chwycił protezą skalpel i zręcznym ruchem naciął cały korpus w miejscu gdzie wcześniej wygolił skórę. Następnie chwycił za hak brzuszny i dobierając odpowiedni zakres, rozsunął płaty skóry i usadowił narzędzie.
-Zaraz po brzytwie i skalpelu, zaprzyjaźnij się z hakiem...wszelkimi hakami-to właśnie one będą niczym twoje trzecie szpony. Patrz, ja nic nie trzymam a wnętrzności są widoczne...
I tak to Tempus nauczał. Przelewał wszelką swą wiedzę jaką mógł przekazać przez ten krótki okres czasu...zaledwie 3 godzin. Przekazał jej wszelką wiedzę na temat podstaw bezpieczeństwa oraz robienia podstawowego cięcia przy sekcji zwłok. Miałaś też okazje ujrzeć wnętrzności, po raz pierwszy w swoim życiu w takim ładzie bez żadnych rozszarpań ani krwotoków. Twoja postać opanowała podczas tej sesji właśnie te umiejętności pod względem teoretycznym i delikatnie praktycznym.
-...i na koniec, pamiętaj w przypadku sesji zwłok jak ta, by posprzątać po sobie.
Chwycił igłę oraz żyłkę i za pomocą imadełka ,zrobił szwy na ciele, doprowadzając ciało do poprzedniego stanu z widocznym szyciem.
-Wprawne szycie to wyższa półka...okey, dziś powinnaś wiedzieć jak przygotować się do następnych zajęć i mam nadzieję że to ty pokażesz mi po kolei odpowiednie narządy jak i dostaniesz się do nich po przez cięcie do sekcji. Pamiętaj że każdy przypadek wymaga innego cięcia. Odwrócone "Y" jest używane popularnie podczas sekcji zwłok bo pozwala na duży zakres ruchu skórą...ale nie zawsze tak będziesz mogła uczynić...no ale myślę że na dziś ci wystarczy.
Zaśmiał się i spojrzał w jej oczy.

(wybacz że tak długo ,ale ostatnio nie mam codziennie ochoty by odpisać-matura wkrótce xD)
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea spojrzała na swoje kłopotliwe kończyny, z których wystawały bardzo ostre pazury. Być może jej się przydadzą, gdy pod łapą nie będzie miała żadnego skalpela lub jakiegokolwiek innego ostrza, które posłużyłoby jej idealnie do cięcia skóry, jednak na razie korzystanie z nich do tego celu zapewne wiązałoby się z natychmiastowym zwolnieniem z lekcji, zatem stała cicho i nieruchomie. Niczym słup soli, jednak jej oczy nie były ani większe, ani mniejsze, a figura niezbyt sztywna nie zajmowała tyle miejsca, ile można było przypuszczać, zatem nie krępowała żadnych ruchów. Poza tym, sala ta jest na tyle duża, iż zmieściłoby się tutaj kilku Lekarzy, więc nie musiała się martwić niepotrzebnym zajmowaniem miejsca i przy okazji grzaniem ławki. Docierające do jej uszu (To ona ma uszy? Jak gryfy słyszą?) słowa Tempusa zapisały się niczym na szybkim i sprawnym komputerze - od teraz ma się uczyć pisać oraz rysować. O ile dobrze jej to szło na rozgrzanym piasku, lekko wilgotnym od słonej wody, jak to będzie na suchej, dziwnej kartce, którą oczywiście zna? Długopis oraz ołówek też zna, jednak zwykle korzystała z różnych maszyn, a one pomagały jej bardzo w załatwianiu obowiązków oraz wypełnianiu różnych list. Ale żeby tak trzymać w swojej przedziwnej, lecz bardzo praktycznej kończynie, taki delikatny przedmiot? Przecież on pod wpływem siły kobiety oraz ostrości czarnych niczym Śmierć pazurów, przełamie się na pół niczym wykałaczka w dłoni szczeniaka. Albo cokolwiek innego, byleby to było łatwe do przełamania.
- Hm - mruknęła niezwykle cicho, ale i tak echo ogromnej sali zwiększyło głośność tego dźwięku niemalże czterokrotnie. Maska trochę jej przeszkadzała, w szczególności na tak sporym dziobie, jednak cóż miała zrobić, gdy tego wymagał jej partner? Przecież ma ambicje zostać Lekarzem w Krainie, także otrzymać tytuł pierwszego gryfa, który tą pracę dostał za wiele dni, tygodni, a nawet o miesięcy ciężkiej nauki, lecz na tyle przyzwyczaiła się do smrodu oraz innych rzeczy, że nie musiała jej w ogóle nosić. Zatem, gdyby oczywiście mogła, zdjęłaby przedmiot z zakrzywionego, idealnego wręcz do polowań dzioba, byleby nie musieć co chwila jej poprawiać.
Aż się jej o czymś przypomniało, a dokładniej rzecz mówiąc - gdy trwała czarna dżuma w Europie spowodowana najazdami Tatarów z Azji, ludzie znający się na medycynie nosili maski w kształcie profilu ptaka, a pod nimi znajdowało się całkiem sporo tkanin nawilżonych różnymi eliksirami z ziół. A po co to wszystko? By nie czuć okropnego smrodu rozkładających się ciał oraz, według wierzeń tamtych czasów, nie zarazić się tą śmiertelną chorobą, która zbierała żniwa w prawie wszystkich krajach, oprócz w Polsce.
Dalej obserwowała wszystko, co się działo, nie przerywając nauczycielowi ani na słowo. Musi mieć do niego szacunek, ale też mieć z nim dobre relacje, jednak teraz nie jest szczególnie gadatliwa. Patrząc swoimi złotymi oczami na poczynania, zdołała nauczyć się bardzo wiele rzeczy - między innymi tego, iż należy zachować szczególną higienę podczas przeprowadzania przeróżnych zabiegów (odkazić ręce, nie obgryzać paznokci, być może też nosić rękawiczki, jednak tutaj to nie zostało wspomniane), używać poszczególnych narzędzi zgodnie z ich przeznaczeniem oraz przewidywać to, co może się stać dalej. Oprócz dokładniejszego poznania umiejscowienia różnych narządów wewnętrznych, przyda się jej także wiedza o nich, chociaż ona jest chyba wystarczającą (jak na tę chwilę). Oczywiście należy po sobie posprzątać! A co najważniejsze, Ignisea nie bała się krwi, chociaż martwe ciało, a dokładniej serce, jej nie produkowało już. Przynajmniej nie zobaczyła poturbowanej zwierzyny.
- Mogę się dowiedzieć, jak umarł ten oto wilk? - spytała się pod koniec, patrząc raz na zwłoki, raz na kolegę, oczekując odpowiedzi. Ciekawość przede wszystkim! Jeżeli koniec lekcji, to znaczy, że może już wrócić do normalnego pomieszczenia, gdzie może przyjmować pacjentów? Jeżeli tak, wpierw zdjęła maskę oraz dała ją na odpowiednie miejsce, byleby nie przeszkadzała innym, a następnie podeszła ponownie do umywalki, by umyć swoje kończyny, odkazić je. Oczywiście to wszystko było tylko i wyłącznie po tym, jak Tempus udzieli (lub udzielił) jej słów na temat śmierci pacjenta. O ile niczego nie dotykała, bakterie oraz inne drobnoustroje potrafią się przemieszczać za pomocą powietrza, a higiena po zabiegu także jest ważna. Westchnęła cicho, nie odwzajemniając żadnych z tych emocji, którymi pajał wręcz biały basior z protezą, powoli kierując się w stronę odpowiednich drzwi. Nie dla niej śmianie się. Tylko czasami może sobie na to pozwolić.
Lecz czy gryfica ta zawsze taka była? Ponura, nieradosna, prawie bezuczuciowa i chłodna wobec innych? No cóż, nie. Może się ucieszycie, a może nie, ale wcześniej, przed przemianą w ognistego gryfa, jakim to była kilka dobrych lat temu, potrafiła normalnie gadać z innymi oraz być całkiem przyjazna. Nie wiadomo już, czy to jej serce wewnątrz się tak zmieniło pod wpływem dramatycznej przeszłości, iż nie chce (lub nie może) okazywać uczuć, czy to po prostu eksperyment tak zmienił działanie jej organizmu, że może nad nimi prawie całkowicie panować. Ta kwestia zostaje nierozwiązana aż do dziś...
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Tempus spojrzał na metkę ,która wisiała u jego lewej ,tylnej łapie i przyjrzał się. Był na niej kod ,oraz imię i nazwisko.
-23-ZD-11 Sprawdź ten kod w kartotece. Dostęp do niej nie jest jakoś utrudniony, to pokój zaraz nieopodal...
Na chwile zamilkł-parę mignięć obrazu-krew, mord...Więcej krwi! Mrok i ciemność. Miejsce w którym był jakoś uciekło mu spod łap ,a on zapadł się w paranoi-kiedy to było?! Dwa ,cztery miesiące temu? Może lata temu? Oczy nagle sposępniały, twarz spoważniała ,a uszy stanęły w baczności.
-Zawał...miał zawał...
Mruknął cicho i zdjął rękawice. Ten sen dalej powracał. Nie miał pojęcia czemu...To miejsce miało swe mroczne historie. To miejsce miało czarne karty, których lepiej by nikt nie znał. To miejsce nie powinno czasem istnieć...jest skażone.
Ale on je kochał.
Kiedy wilk skończył męczyć się z dezynfekcją i chowaniem ciała-wyszedł z środka i dodał na koniec.
-Odpocznij sobie. Jutro posprzątasz to miejsce, a kiedy to skończysz doniosę ci literaturę do studium...a no i obowiązkowo zacznij uczyć się rysować. Masz mi naszkicować kubek. Ładny ma być-Najpierw na dużej kartce-opanuj proste i ładne linie. Kiedy uznasz że jest nieźle, dorysuj jeszcze parę owoców czy coś...Zastanów się jak najlepiej ci będzie ten ołówek trzymać. Od tego będzie wiele zależeć.
Tempus, nieco zmarkotniały ,potoczył się na dół do swojego laboratorium gdzie zamknął przy użyciu karty dostał się, jednocześnie odcinając się od świata-by zalać się w wspomnieniach i kontynuować analizowanie tego przeklętego bakcyla.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Gdyby Ignisea miała uszy, te stanęłyby niczym antenki, które zapisują każdą informację, jednak przecież wiadomo, że u gryfów nie ma takich, jak u wilków, zatem na próżno było ich szukać. Zamieniła się w słuch, przyjmując wszystko do swojego mózgu. Tak więc miała zadanie - pójść do pomieszczenia nieopodal oraz sprawdzić podany przez kolegę kod. Czy oni w ogóle się przedstawili? Bo coś sobie nie przypominam. Ale Ignisea potem tylko słuchała białego wilka z intrygującą protezą, zatem zapomniała o tym. Miała ważniejsze rzeczy do roboty. Musi zostać Lekarzem. Koniec kropka.
- 23-ZD-11... Dobra, zapamiętam - odpowiedziała dosyć cicho oraz ruszyła, pozostawiając wilka samego. W tym czasie nie wiedziała dokładnie, ale gdyby skupiła się dokładniej na otoczeniu, może wychwyciłaby dziwne dźwięki, a raczej tylko jeden z nich. Jej pazury lekko skrobały po podłodze, zatem gryfica musiała zużywać więcej energii do pójścia, niżeli z dalszym niszczeniem płytek.
Tak oto dotarła dosyć szybko do tajemniczego pomieszczenia, otwierając drzwi. Weszła do środka, jej złote oczy niemalże błyszczały w ciemnościach, jakie panowały. Zaświeciła więc światło, albowiem włącznik był niedaleko. Przypomniała sobie kod, a następnie sprawdziła w kartotece jego właściciela. No cóż, nie był to stary samiec, a jego przyczyną śmierci był... zawał. Chociaż wyglądał całkiem zdrowo, tak przynajmniej pomyślała gryfica. Albowiem wygląd truposza nie został dokładnie opisany. Kto wie, być może wróg dosypał mu jakiejś substancji? Jeżeli był to sprawny fizycznie samiec, w głowie obecnej tutaj Igni zaczęły tworzyć się podejrzenia. Nie mogła przestać o tym myśleć... Ale żeby nie martwić się zbytnio, odłożyła wszystko na odpowiednie miejsce, a następnie zgasiła światło i zamknęła drzwi. Coś dziwnego czuła w swoim sercu. Jakąś niepewność...
Na słowa Tempusa tylko kiwnęła głową. Nie jest zbyt rozmowna, jak przecież widać. Wróciła więc do normalnego pomieszczenia, gdzie się przyjmuje pacjentów. Ma teraz sporo rzeczy do roboty, jednak nadal nie jest zmęczona, wręcz przeciwnie - tryska energią, chociaż na to nie wygląda. Po prostu ma ogromne problemy z przekazywaniem swoich emocji. Przeszłość zrujnowała jej płatki, które powoli opadają pod wpływem lekkich podmuchów wiatru do otchłani, zapomniane i zepsute, zniszczone, prawie niemożliwe do odzyskania, a sam kwiat zaczął powoli odzyskiwać dawne barwy. Biały... To była jej wcześniejsza maść. Teraz jest złota. Jednak roślina stała się prawie cała czerwona, ciemna. Tylko w niektórych miejscach można zobaczyć białe, prawie wręcz niewidoczne plamy.
Aby zapomnieć o wszystkim i o wszystkich, otworzyła drzwi, które wcześniej pokazywał Lekarz, a w nich znajdowali się jej nowi przyjaciele - mop, miotła i inne tego typu rzeczy. Wpierw chwyciła za szmatkę i przetarła w spokoju wszystkie meble i inne tego typu rzeczy, by pousuwać z nich sporą ilość kurzu. Aż ścierka stała się od tego całkiem czarna! Potem tylko wypłukała ją i odstawiła na odpowiednie miejsce. W jej łapach (czy też szponach) znalazła się miotła, dzięki której posprzątała cały syf znajdujący się na podłodze i płytkach. Śmieci wyrzuciła do pobliskiego kosza. Tylko potem przejechała mopem, aż podłoga błyszczała od czystości. Usiadła, chwyciła za kartkę i zaczęła coś rysować ołówkiem. Wpierw nie szło jej aż tak wspaniale, lecz potem jakoś nabrała wprawy, a to wszystko stało się w ciągu paru dobrych godzin. Nie, ona nie zna zmęczenia. Czasami spała tylko trzy godziny lub mniej, zmuszona do ciągłej warty. Jakoś narysowała wpierw brzydki kubek, zgniotła kartkę, wyrzuciła do kubła na śmieci, wzięła kolejną. Pod jej oczami zrobiły się spore podkowy. Po krótszej chwili zasnęła - przecież nic jej nie grozi, prawda?
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Vince tutaj dotarł. Nie dotarł. W chudym wilczym ciałku nie zostało dość siły. Został tu przyniesiony przez lwa. Miejmy nadzieję, że lekarze mają mocne nerwy!
Wielkie, złote lwisko wmaszerowało do lecznicy. W pysku trzymało szczeniaka. Biały wilczek od czasu do czasu poruszał się niemrawo, usiłując oswobodzić się z uchwytu.
- Puść mnie. Przecież nic mi nie jest. - wymamrotał.
Nie miał dość siły, by wydać chociaż odrobinę bardziej stanowcze polecenie. Trząsł się z zimna mimo, że w Lecznicy wcale chłodno nie było. Był wychudzony i najprawdopodobniej chory - wyraźnie miał podwyższoną temperaturę. Wygląda na to, że biegi w deszczu mu zaszkodziły...
- Zabierz mnie stąd. Nie chcę zastrzyków. Rycerze nie biorą zastrzyków - próbował przekonać lwa. Okruszek jednak się uparł. Stał na środku pomieszczenia i czekał na reakcję ze strony personelu medycznego.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Wszystko trwało w najlepsze - Ignisea chrapała dopiero do chwili, gdy usłyszała, że ktoś tutaj wchodzi. Otwierające się drzwi oraz chłód, który dostawał się do pomieszczenia, przerwał jej przerwę od zaprzyjaźniania się z mopem i ściereczką. Kobieta wstała niczym rycerz, gotowy do pomocy innym, jakby była w jakimś szeregu. Jej głowa napełniła się od myśli związanych z jej dosyć krótkim snem. A nie był on szczęśliwy, przynajmniej z jej perspektywy, ale na pewno "lepszy" niż te sprzed przeprowadzki do Krainy. Wstała, ubrana nadal w kitel, poruszając się w stronę głównego pomieszczenia. O mało jej dziób nie opadł, gdy zobaczyła w nim wielkiego, słomianego lwa, który trzymał w swoim ogromnym pysku młode szczenię. Wpierw chciała obronić malca przed ogromnym, niebezpiecznym drapieżnikiem, lecz jej mózg zakazał dokonywać jakiejkolwiek czynności, jeżeli nie zanalizuje sytuacji. Lew? Zjadłby taką drobinkę. Dlaczego więc przyszedł tutaj, do Lecznicy? Szuka pomocy... Ale czy ona może jej udzielić...? Przecież jest na praktykach. Nie może zbytnio leczyć pacjentów głównego Lekarza. Spojrzała w stronę miejsca, gdzie poszedł. Trwała cisza. Żadnego kroku... A stan młodego nie był zbyt dobry. Przeklnęła samą siebie w myślach i ruszyła na pomoc.
Podeszła do ogromnego lwiska. Budziło grozę, strach, jednak gryfica postanowiła zapanować nad swoimi emocjami. Praktykantka spojrzała na młodego, białego, wychudzonego wilczka. Jej złote oczy przyglądały się każdemu detalowi - zatem, na polu trwała wcześniej ulewa. To jest zapewne powód jego przyjścia - biedak się przeziębił. O ile dorośli nie mają z tym problemów, dla młodych czy starych osobników może mieć to dramatyczne skutki. W pysku lwa ten zdawał się być martwy... Tylko czasami mówił coś swoim słabym głosem. Zatem, gryfica dokonała rozpoznania zaistniałej sytuacji. Po chwili podeszła do jednego z ładnie pościelonych łóżek, a następnie z jej gardła wydobył się głos. Kobiecy głos.
- Połóż go powoli tutaj. Ja pójdę po potrzebne rzeczy i zaraz wrócę.
Trwało to trochę dłużej niż normalnie, bo tak naprawdę nie wiedziała, gdzie wszystko znajdzie. Jednak wróciła po kilku minutach nieobecności do chorego wilczka z potrzebnymi rzeczami. Wzięła tylko te, które nie zaważyłyby na jej dalszym losie - woreczki z lodem i termometr (taki, co się przykłada do czoła i już ma się temperaturę). Gdyby była licencjonowanym Lekarzem, nie miałaby problemów z podłączeniem pacjenta do kroplówki z odpowiednim roztworem. Niestety nie może tego zrobić - tylko wtedy, gdy sytuacja znacznie tego wymagać.
- Młody, gdzieś ty się tego nabawił? - starała się utrzymywać jakikolwiek kontakt z młodym osobnikiem, byleby nie zasnął. Bo wtedy byłby spory problem, jeszcze gorszy od wbicia igły w jego żyłę. To jej pierwszy poważniejszy gość. Jej uwadze nie umknęło to, iż malec jest wychudzony na tyle, że widać jego kości. To źle. Musi powrócić do swojego wcześniejszego stanu. - Jak masz na imię? - zapytała się i zamilkła, przygotowując wszystko do pracy.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Najpierw pluszowy, teraz słomiany... Okruszek pożre następną osobę podejrzewającą go o bycie atrapą lwa. Przełknęłam jakoś słomiane księżniczki, ale słomiany lew? To nie brzmi groźnie. Wiem, że lubisz to słowo. Ale słomiany oznacza "zrobiony ze słomy". Nigdy "w kolorze słomy". I mogę zdobyć pod tym podpisy wszystkich polonistek z mojej szkoły. Tako rzecze grammar nazi. Mam nadzieję, że za poprawianie admina nie ma ostów.
Okruszek, lew z krwi i kości, oraz złotego futerka, w końcu wypluł szczeniaka we wskazane miejsce. Następnie usiadł, patrząc na samicę gryfa uważnie. To spojrzenie mówiło "jeśli spadnie mu włos z głowy, zjem cię", względnie "mam cię na oku". Taka obserwacja z odrobiną groźby w tle.
Vince wpatrywał się w lekarkę z nie mniejszą obawą.
- Czy jest pani smokiem?
On, jako rycerz, miał obowiązek zabijać wszystkie smoki! Może to po to przyniósł go tutaj Okruszek? Na święty bój ze straszliwą bestią, który może zakończyć się tylko śmiercią jednej ze stron! Stanął na równe, choć mocno drżące łapki, przygotowując się do walki gdy tylko padnie odpowiedź smokopodobnej istoty. Gdyby miała chociaż jedną łuskę... Względnie, gdyby zamiast dzioba miała paszczę, bez wahania by rozpoczął krwawy bój. Nie był świadomy tego, jak bardzo jest osłabiony. Choć ledwo stał, był pewien zwycięstwa w pojedynku ze smokiem.
Ciekawe, co by było, gdyby Brielle wciąż praktykowała? Nie doszła wyżej niż pomocnik lekarza z tego, co userka czytała na starym forum. Ale bez wątpienia była jedynym smokiem pracującym w Lecznicy. W tych czasach zaczynała nauczać Lea - nie było takich nowości, jak termometry zbliżeniowe. Nawet czajnik elektryczny był traktowany mocno nieufnie. Sporo się tu zmieniło - zamki na karty, istnienie kostnicy... Świat się zmienia, a budynek Lecznicy najwyraźniej przestał się tym zmianom opierać.
- Nic mi nie jest. Jestem silny i gotów by polować na smoki! Nie trzeba zastrzyków, naprawdę.
Usiadł i wypiął pierś dumnie do przodu. Bardzo rycersko, rzecz jasna.
- Jam jest sir Vincent.
Nie zaryzykował wykonania ukłonu. Z pewnością by się przewrócił. Jego głos też nie brzmiał tak energicznie, jak zwykle. Ale zdołał utrzymać szeroki uśmiech na pyszczku. To już sukces!
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Przepraszam! Jednak ta wiedza mi się na jutro przyda, gdyż mam zadanie klasowe z języka polskiego na... cztery godziny! Tak! Tyle godzin, że można by napisać opowiadanie na 6-7 stron komputerowych. Zatem... co mnie powstrzymuje? Ano, lenistwo pospolite, choroba przejmująca władzę nad ciałem zawsze wtedy, gdy tego nie chcemy. By było poprawnie - o mało co jej dziób nie upadł na podłogę (niczym w tych kreskówkach z Looney Tunes), gdy zobaczyła przed sobą ogromnego, niebezpiecznego drapieżnika z miękkim futrem o kolorze słomianym. Myślę, że teraz jest na tyle poprawnie, iż nie ma się do czego przyczepić. Oby! Nie chcę napisać na 4 jutrzejszego wypracowania z "Kamieni na szaniec"!
Gryfica działała teraz lekko pod presją, albowiem stworzenie, które pochodzi z afrykańskich sawann, gdzie radośnie biegają sobie gnu oraz antylopy. Nie no, aż z takim wielkim zaangażowaniem by nie biegały, gdyby nie szarżował do ich gardła lew - krwiożercza bestia, co ma ogromny puch wokół łba, no i też niezwykle ostre zęby. Ignisea czuła na sobie jego oddech, chociaż on przy niej aż tak nie stał. Odrobina grozy zawładnęła nad jej kończynami na jeden ułamek sekundy, aż powróciły do normy. Coś czuła, jakby się pod nią uginał lód... Albo jej nogi się roztopiły...
- Jestem gryfem - stworzeniem, które z połączenia lwa i orła powstało - odpowiedziała spokojnie, dziwiąc się na słowa młodego pacjenta. Gdy będzie grzeczny, da mu naklejkę, co kiedyś userka otrzymywała u dentysty i innych panów/pań w białych kitlach! Jeżeli je oczywiście znajdzie. Jednak teraz nasz młody nie zachowywał się zbyt dobrze... To znaczy się, dobrze by było, gdyby się położył. A nasza gryfica jakoś nie może zwykle sobie poradzić z dziećmi, gdyż nie miała z nimi styczności od... kilkunastu lat? Jak nie lepiej! Kobieta wsłuchała się w słowa rycerza, sir Vincenta. Ach, zatem on jest dzielnym wojownikiem, co srebrną zbroję nosi (dobra, metalową, bo srebro się szybko łamie i psuje) oraz pokonuje złe smoki! Kto wie, być może to polepszy sytuację? Gdyby to była kreskówka, nad łbem Ignisei, co płomieniste pióra ma, pojawiłaby się żarówka, która zaświeciłaby się. Jednak w jej przypadku, żeby zachować zgodność, byłby to ogień. - Jeżeli przetrwasz w tym oto miejscu przez kilka dni, dostaniesz order, którego nigdzie indziej nie zdobędziesz! - mruknęła z większym entuzjazmem niż zwykle, jednak nadal jej szło to dosyć... źle. Nie w jej gwiazdach aktorstwo jest przypisane. Jakby to była rozbudowana gra, Ignisea stałaby w miejscu, będąc słynnym NPC oraz oczywiście u wilczka z rangą "Rycerz" pojawiłoby się powiadomienie, że dostał nową misję - "Wytrzymaj przez 24 godziny w tym dziwnym miejscu. Nagroda: Odznaka Odwagi i Dzielności (relit)". Jednak to miejsce nie jest grą. - Kto wie, być może nie otrzymasz zastrzyków - na dziobie naszej byłej zabójczyni pojawił się ledwo widoczny uśmiech. Czas na spełnienie zadań! - Wystarczy, że się położysz i będziesz czekał cierpliwie na dalsze moje kroki - oznajmiła, a przy okazji, gdy młody się przywitał, przyłożyła do jego czoła dziwne urządzenie. Po kilku sekundach "zapikało" ono kilka razy, ukazując na wyświetlaczu kilka dziwnych cyfr. - "Oho, podwyższona temperatura" - pomyślała oraz wzięła lód w woreczkach do łap. Trzeba obniżyć gorączkę - jeżeli ta metoda nie zadziała, będzie trzeba użyć innej.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Nie będziesz bić za wskazywanie błędów? Dziwne.
Ach, "kamienie na szaniec"... Książka, która podobno pasuje do wszystkich rozprawek świata. Dostałam z niej piątkę. Co dość dziwne z racji, że akurat była dostawa do biblioteki i zamiast lektury czytałam Pratchetta i Mastertona. A po sprawdzianie polonistka zrobiła nam popcorn.
Nie ma się do czego przyczepić. Faktycznie, jego futro miało kolor słomiany.
Spojrzał na gryficę poważnie. Challenge akcepted.
- Przeżyję. Zobaczy pani pani gryfie.
Zerknął na Okruszka. Czy gdyby zapoznać lwa z samicą orła, to bocian przyniósłby małe gryfy? To była ciekawa teza i malec chętnie by ją sprawdził. Tylko nie bardzo miał skąd wziąć orła. No i nawet jakby orła złapał, skąd by wiedział, jakiej ten jest płci? Orły są trochę jak żaby.
Powoli się położył, nie spuszczając wzroku z gryfki. Czekał, aż ona zrobi te kroki. Kto wie, jakie niebezpieczeństwa tu czyhają? Lepiej żeby zrobiła szybko kroki, żeby Vince w razie czego mógł wstać i walczyć bez groźby otrzymania zastrzyków.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Nie biję bezpodstawnie. Jedynie w obronie własnej oraz wtedy, gdy ktoś bardzo, ale to bardzo mnie wkurzy. Jednak cierpliwość mam sporą, zatem takie sytuacje zdarzają w całkiem długich odstępach czasu. U mnie gdzieś około... kilku-kilkunastu lat?
Zatem, napisałam rozprawkę z "Kamieni na szaniec". Jak się okazało, nie była ona trudna, jedynie dwa błędy językowe. "tę" oraz pomyliłam ksywki chłopców z ich imionami. A tak poza tym, wszystko dobrze. Najwidoczniej cieszyć się należy! Miałam możliwość rozpisania się na kilka porządnych stron, jednak tylko na jedną i połowę. Warto dodać, że pisałam na kratkowanej kartce, bez żadnych odstępów pomiędzy dalszymi linijkami, rzędami. No i porównanie nauki do "ogrodnika" oraz nasionka, które wyrośnie tylko dzięki staraniom osoby, było troszeczkę dziwne. Jednak czasami fajnie jest coś wpleść w zdania, coś oryginalnego, no i też coś, co jest związane z danym tematem. Bo miałam możliwość napisania pamiętnika Rudego, charakterystyki Zośki oraz opisania przebiegu Akcji pod Arsenałem.
Chociaż można powiedzieć, że to w oczach Ignisei taki kolor miała sierść lwa - przyzwyczajona do piękna złotej barwy, uważała kolor futra ogromnego, no i też niebezpiecznego drapieżnika, za słomiany. Ale oczywiście nie wygląd, albowiem lwisko pewnie nie jest zrobione ze słomy, albowiem poruszało się ono, no i też patrzyło na nią z wielką uwagą. Czuła na sobie ciężar presji dalszych działań - wszystko musiała robić ostrożnie, a jeżeli nie... No cóż. Może tylko przypuszczać. Albo ją rozszarpie, albo zje, albo odgryzie głowę. Jakoś kobieta nie ma zaufania do nikogo. Czasami i nawet do samej siebie.
- Moje imię to Ignisea - skoro młody się przedstawił, dlaczego ona miałaby nie?
Gdy wilczek się położył, ta przykryła go kołdrą, by następnie na jego łebku/czole położyć niewielki worek wypełniony lodem, który z czasem zaczął topnieć. Gryfica nie miała żadnych wątpliwości - młody jest przeziębiony. Poszła do opuszczonych pokoi, gdzie właśnie tam znajdowała się herbatka w torebkach - nie wiadomo, czy młody ją wypije, ale cóż, trzeba spróbować. Nie wszyscy uwielbiają herbatkę. Zatem, nasza praktykantka, coby nie została wyrzucona ze swojej posady (chociaż żadnej nie ma, tak naprawdę), nie stosowała leków. Poza tym, nie ma do nich dostępu - nie wie, gdzie się znajdują itd. Czajniczek buchał aż od nadmiaru pary, wprawiając zakrycie w ruch pionowy. Skrzydlasta wyłączyła grzejnik oraz zalała torebkę czarnej herbaty w niewielkiej szklance, którą znalazła. Poczekała kilka minut, wyciągnęła z napoju zużytą mieszankę do kosza, następnie dodała plasterek cytryny (bez pestek) oraz odrobinę miodu. Dodałaby goździki i inne tego typu rzeczy, gdyby znała się dobrze na zielarstwie. Gdyby się znała... Wróciła do pacjenta, kładąc na niewielkim stoliku ciepły napój. Powinien mu trochę pomóc. Chociaż trochę.
- Napij się. Na pewno czujesz się spragniony - starała się jakoś uśmiechnąć. No właśnie, starała. Jakoś straciła ten pozytywny dziób.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Gratuluję i trzymam kciuki za ocenę. ^^
Poszła - więc wykonała kroki. Malec liczył je uważnie, czekając na moment, gdy będzie mógł wstać. W momencie jej zniknięcia z pola widzenia uznał, że kroków wystarczy. Strząsnął zimne mokre z głowy na ziemię, po czym zeskoczył z łóżeczka, ciągnąc za sobą kołderkę. Była w końcu całkiem ciepła, chciał ją zatrzymać.
Ma tu przeżyć określony czas. Więc uciec nie mógł. Po krótkiej chwili namysłu wlazł pod jedno z innych łóżek, zawijając się w kołderkę. Tu będzie mu ciepło i bezpiecznie. Tylko koniuszek białego ogonka wystawał spod mebla. Niedużo. Miejmy nadzieję, że nikt go nie zauważy.
W ciągu tych kilku minut, jakie zajęło parzenie herbaty, zdążył się wygodnie umościć w nowej kryjówce. Z łebkiem opartym na łapkach, przymykając zmęczone oczka obserwował powrót dziwnej istoty o imieniu Ignasea. Nie wydał żadnego dźwięku, przyczajony w tym prowizorycznym legowisku. Nawet, jeśli od zapachu herbaty poczuł, jak żołądek mu się skręca z głodu. Dawno nic nie jadł...
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Dzięki! No i też przepraszam za brak odpowiedzi z mojej strony, muszę zrobić prezentację, która jest dosyć śmieszna. Bo mnie pani do tego zachęciła szóstką z informatyki. Temat to: "Zjawiska przyrodnicze w literaturze i w sztuce". Chyba. Tak, to raczej to. Nie jest związane z fizyką, chociaż sprawdza to pani właśnie od tego przedmiotu. Będzie źle. A czemuż? Nie chcę korzystać z Microsoft Office 2003, robię prezentację w LibreOffice. A zasady konkursu są jasne - tylko w tym od M$. No i też czcionki mnie nie lubią.
Ignisea odstawiła herbatę na twarde podłoże, byleby się ona nie wylała. Właśnie zdała sobie, jaką jest idiotką... Mówić do łóżka bez wilczka to coś dosyć głupiego, w szczególności dla niej, byłej zabójczyni. A może już jest za stara na to, by normalnie funkcjonować? Ech, jest dosyć młoda. Przynajmniej licząc latami gryfowymi. A smoki to już w ogóle długo żyją. Oczywiście ona nie myśli źle o nich, jednak trochę im zazdrości kilku rzeczy - tego, że zioną ogniem/lodem/parą, że mają twarde łuski, że nieraz ubarwienie jest bardzo piękne. Lecz jest kilka minusów ich uniwersalności - smoki ogniste muszą unikać chłodnych terenów, podobnie lodowe, ale te muszą unikać tych gorących.
- Hm. Ciekawe, gdzieś się podział, dzielny rycerzu. Cóż to? Schowałeś się, nie mogąc stawić czoła ogromnej gadzinie, jakim jest Przeziębienie? - zapytała się z ogromną nutą prowokacji w swoim głosie. Jakoś musi przekonać młodego do tego, by nie chował się. Pewnie nigdzie nie poszedł, na początku pomyślała kobieta, jednak zniknięcie kołdry oznaczało to, że albo ją polubił, albo gdzieś się wybrał, na dłuższą wyprawę. Ale przecież wie, że musi tutaj zostać aż do wyleczenia, zatem nie mógł udać się gdzieś daleko. Gdzie dziecko mogłoby się schować? Ach, gdyby Igni znajdowała się w ciele młodego gryfa... Jednak musi sobie przypomnieć chwile spędzone z własną matką, które potrafią rozpuścić jej serce. Zatem, pierwsze to szła w las, jednak tutaj nie ma chyba żadnego lasu wokół. Drugie, gdy nie chciała iść do szkoły, szła na wagary. Kurczę, to nie to! Jednak leżąc w łóżku, często chowała się pod nie! Jest, bingo! I tak oto zaczęła go szukać.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Znam to. My tak pisaliśmy obowiązkową pracę z geografii - na lekcjach informatyki.
Przepraszam za nieobecność. Dużo problemów. I za ten post, że krótki. Mam poharatane palce, ciężko pisać. Jutro będzie lepiej, obiecuję!

Gadzina? Znaczy - smok? Vince tu żadnego nie widział... Dostrzegł za to, że Ignasea go szuka. Szybciutko zasłonił oczka łapkami. Nie ma go! Nie widać! Skoro on, zasłaniając oczka łapkami, nie może zobaczyć gryfki, to i ona go nie dostrzeże, prawda? Nie ma to jak zdrowa dawka szczenięcej logiki!
Czekał, aż zagrożenie minie. I w sumie tyle.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Spoczko, nie ma problemu, i tak musiałam się nauczyć na sprawdziany i kartkówki, nie ma to jak miesięczna nieobecność w szkole.
Ignisea zauważyła, że młody w ogóle się nie odezwał - po prostu schował się, nie dając oznak życia. A gdyby coś się stało? Będzie musiała chyba mu także wbić do głowy to, że inni się o niego martwią. Albo i nie, nie zrobi tego. Przecież od tego ma rodziców, czyż nie? Powinni się nim zaopiekować, a nie to, że się błąka sam po całej Krainie! Przynajmniej takie przypuszczenia wyrosły z łba gryficy. Jednak nie znała prawdy - może to i dobrze. Może lepiej, żeby zajęła się swoją pracą? Co prawda, nie jest ona pełnoetatowa, jednak i tak czuje się bardzo zaangażowana do tego, by nieść pomoc. O ile kiedyś odbierała życia innym istotom, niezależnie od tego, czy to był przypadek, teraz musi odpłacić swoje złe czyny. Bo tak nakazuje jej userka własna świadomość. Kiedyś wystarczył drobny dotyk, a brzemię ognistej mocy zamieniało niemalże każdą istotę w popiół. Oczywiście mogła to pod drobniejszym względem kontrolować, jednak i tak kończyło się to poparzeniem. Po prostu była gorąca niczym krater wybuchającego wulkanu, po którym spływa magma - stopiona skała o bardzo wysokiej temperaturze. O dziwo jakoś to nie działało zbytnio na otoczenie.
- I tak cię znajdę! - powiedziała z odrobiną rozbawienia w głosie, jakby znowu powróciły do niej jakieś uczucia. Aż na te słowa chce mi się zareagować piosenką: "Kiedyś cię znajdę! Znaaaajdę cię!". Wracając. Brzmiał on o wiele inaczej niż wcześniej, po prostu mniej poważnie, a zdawać się mogło nawet i to, że (prawdopodobnie) przyszła Lekarka dała się wciągnąć w tę zabawę. Na jej dziobie pojawił się delikatny uśmiech, a za każdym razem, gdy patrzyła pod łóżka, mówiła: "Mam cię! Albo i nie...", gdy nie było pod nim białego szczeniaka. Jednak musiała być ta chwila, gdy znajdzie odpowiednią miejscówkę, w której leżał szczeniak. - Oho, znalazłam cię!
Ciekawiło ją to, jaka będzie reakcja. Oczywiście gryfica zdała się lekko parsknąć śmiechem w chwili, gdy sir Vincent chował swoje oczka za łapkami.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Wilczek, słysząc jej głos tak niebezpiecznie blisko, pokręcił łebkiem, nie odsłaniając oczu.
- Nie, wcale nie. To tylko aluzja. - oznajmił, wciskając pyszczek głębiej w kołdrę.
Aluzja. Bo nie iluzja, skądże znowu! To na pewno chodzi o aluzję.
Co by to nie było jednak, ani myślał przyznać się do tego, że tam jest. Nie ma go i kropka! Poza tym, całkiem wygodnie mu tam było, z kołderką i w ogóle. Chyba nigdy w życiu nie spotkały go takie luksusy, jak własna kołderka. Poza tym jego organizm, chory i pozbawiony źródeł pożywienia, domagał się więcej odpoczynku. Czemu więc nie zostać pod łóżkiem na zawsze, wyspać się porządnie?
Miał nadzieję, że gryfka uwierzy w zapewnienia o jego całkowitej nieobecności. Bo przecież go nie widać, ani troszeczkę!
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Zachowanie wilczka było dosyć... dziecinne. Przynajmniej tak uważała Ignisea, która patrzyła na niego, przykrytego kołderką z łóżka, lecz nie prosto w oczy, gdyż ten je zasłonił własnymi białymi łapkami. Machnęła lekko swoim lwim ogonem, żeby sprawdzić, czy ten nadal żyje, albowiem rzadko go używa - przydaje się tylko i wyłącznie podczas lotu, by utrzymać równowagę. Coś jak Szczębatek z HTTYD, co bez tej drugiej części ogona nie może latać. Ale końcówka ogona praktykantki jest puchata! No wiecie, jak u lwa. No i całkiem podobna do Okruszka.
- Czy aby na pewno? - zapytała się gryfica, starając się trochę o to, by młody powrócił na swoje wcześniejsze miejsce. Przecież jest przeziębiony i wychudzony! Będzie musiała mu jakieś jedzenie ze stołówki przynieść, jednak i tak jest na tyle ohydne, iż nie wie, czy młody będzie chciał się za nie chwycić. No cóż, wszystko okaże się w swoim czasie! Pani położyła się brzuchem na podłodze, by widzieć dzielnego rycerza, sir Vincenta, który ma futerko koloru białego. - Może to ja jestem aluzją?
Przejęła słownictwo od młodego, by wstąpić do jego świata. No wiecie, każdy dzieciak ma taki swój azyl!
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Tak, jego zachowanie mogło rzeczywiście wydawać się nieco dziecinne. Ale to chyba kwestia wieku - jak by nie patrzeć, Vincent był dzieckiem. Dopiero wyrósł z wieku, kiedy na gówno wołało się "papu". Miał prawo być dziecinny, obgryzać pazurki i wierzyć w smoki i wróżki. Dorośle i dojrzale zachowywać się będzie, gdy dorośnie i dojrzeje.
Jedzenie ze stołówki? A gdzie te czasy, gdy lekarka gotowała kleik w kuchni? Był kleik i tylko kleik, bo jakoś nikomu nie chciało się polować dla Lecznicy. Najwyżej czasami ktoś przyniósł jakiegoś zajączka. I herbatka była, ze starego czajnika.
Wilczuś postawił uszka pionowo, po czym odsłonił jedno niebieskie oko, patrząc na gryfkę.
- A jesteś? Znaczy, nie ma cię?
Dziwne stworzenie, taki gryf. Jest, a go nie ma. Taka magiczna aluzja.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
No tak, jednak Ignisea straciła już swoją dziecinność - nie potrafi się bawić, myśli tylko i wyłącznie o sobie, dopóki nie spotka jakiejś bliskiej jej osoby. I nie chodzi mi o to, że będzie ona kilka metrów obok niej, lecz takie uczucie, co zwie się przyjaźń, przejmie trochę kontrolę nad jej skamieniałym sercem. Można porównać tę oto istotę za Wiedźmina, gdyż Ci też przeżyli mutację (Test Traw), potrafią panować nad własnymi emocjami, a przy okazji - są odporniejsi od innych. Znają zaklęcia. Właśnie tego nie posiada już gryfica - gdyby mogła używać jednego ze znaków, używałaby Ignis. Dziwny związek z jej nazwą, co nie? Nie bez powodu taka jest. Zatem prosimy o wybaczenie dla Igni, gdyż ta już taka jest i się raczej nie zmieni. Właśnie, jeszcze Wiedźmini są łakomi na dziewice, ale ona nie interesuje się żadną płcią, zatem... Trochę się różni.
- To musisz sam określić - czy mnie nie ma, czy też jestem - mruknęła spokojnie, patrząc złotymi ślepiami w jedno oko malca. Było ładne. Niczym niebo. Nie jak coś drogiego, tudzież i kojarzącego się ze zniszczeniem, jak w przypadku praktykantki, która obecnie zajmuje się rycerzem. Jej skrzydła delikatnie poruszyły się, po części przypominając ogień, a to wszystko poprzez światło w pomieszczeniu, gdzie obydwaj się znajdowali. Tak, to jest aluzja. Jeden z jej nielicznych atutów, który czasami może odstraszyć wroga, lecz nie wszystkich.
Sponsored content