Las Spokoju

Caius
Dojrzewający



Male Liczba postów : 62
Wiek : 23

     
Caius ze szczenięcą radością zachichotał podskakując wokół Nihasy i machając w tę i wew tę ogonem. Był istną skarbnicą paradoksów. Raz zachowywał się jak poważny dojrzały basior, a raz jak nowo narodzone młode...
W końcu zatrzymał się, usiadł i odgarnął cieniutką sierść, by odszukać na przegubie łapy odpowiednie miejsce na ukłucie.
- Oczywiście wiesz, na czym to polega? - spytał z delikatnym uśmiechem na pyszczku - Jeśli nie jesteś pewny, albo gotowy, możesz odmówić. To trochę boli. Ale potem będziemy dzielić swoją krew, jak bracia.
Zarysował cienką skórę swoim pazurem, rysując nań symbol `x`, po czym przebił go delikatnie na samym środku. Syknął, robiąc grymas. Z łapy gęsto pociekła krew.
-Rozerwij mój płaszcz, a potem zrób to samo co ja... Przyłóż swój nadgarstek do mojego na około minutę, a potem zabierz i zabandażujemy je materiałem z tego płaszcza, bo ryzykujemy wykrwawieniem się. - Wzruszył ramionami, tamując krwawienie palcami.
Siedział już ze spokojem wymalowanym na facjacie, mrużąc oczka i ssąc co jakiś czas swoją krew, aby znowu zatkać ranę. Nieco się wahał, lecz równocześnie był szalenie podekscytowany.
Black Fire

Black Fire


Female Liczba postów : 79
Wiek : 24
Skąd : Okolice Krakowa

     
Otworzyła oczy i ze znudzeniem patrzyła na wyczyny młodziaków. Przewróciła czerwonymi ślepiami i wyszczerzyła kły w wściekłym grymasie. Podniosła się i zmierzyła w innym kierunku. Kiedy mijała basiory ledwo dostrzegalnie drgnęła głową na pożegnanie. Potem już całkowicie straciła zainteresowanie. Szybko opuściła to miejsce.
z.t
Nihasa
Dojrzewający

Nihasa


Male Liczba postów : 106

     
Wilk spojrzał niepewnie na wilka i jego płaszcz.
- Będzie ci zimno... - Powiedział niepewnie ale bez nawet grymasu bólu wbił pazura w łapę i przez chwilę pozwolił aby gęsta czerwona krew płynęła po jego łapie. Chwilę potem zatamował krwawienie drugą łapą. Spojrzał się na Caiusa.
- Jesteś tego pewien?- Spytał patrząc czujnym wzrokiem na wilka. Był w karzdej chwili gotowy pomóc przyjacielowi w razie czego gdyby zasłabł.
Arou zakrakał niezadowolony. Jego pan nie powinien z własnej woli się wykrwawiać. Napuszył groźnie piórka i wbił złe spojrzenie w Caiusa. W koniec końców to on zaproponował Nihasie ten dziwny rytuał. Podleciał na gałąź gdzie nadal zły obserwował młodzików. Normalnie gdyby kto inny kazał by jego Panu tak zrobić wydłubał by mu gałki oczne ale jego Pan widocznie nie ma mu tego za złe, gorzej, jest jego przyjacielem.
Caius
Dojrzewający



Male Liczba postów : 62
Wiek : 23

     
Ze zirytowaniem pokręcił oczami.
- Właśnie zbliżamy się do najfajniejszego momentu w dzieciństwie, a ty martwisz się, że będzie mi zimno. - Westchnął. - Tak, jestem pewien. Dawaj tę łapę, bo zaczynam mieć mroczki przed oczami.
Uchwycił kończynę Nihasy powyżej nadgarstka i przyłożył rozcięte miejsce do swojej rany. Poczuł mrowienie i to, jak jego krew zaczyna mieszać się z krwią przyjaciela. Uśmiechnął się lekko i uniósł wzrok na kruka.
- Spokojnie, bestyjko. Nic się nie dzieje. - spokojnym tonem zaczął uspokajać ptaka.
W końcu, po kilku sekundach... A może minutach? stwierdził, że należy przerwać transfuzję. Delikatnie uniósł przegub basiora i szybko rozerwał płaszcz, klnąc pod nosem z bólu. Zabandażował najpierw swoje skaleczenie, a potem jego, po czym przeczesał pazurkami swoją sierść na głowie, która, w porównaniu do futra porastającego resztę ciała wilczka, była wyjątkowo gęsta i długa.
- To już koniec, bracie. - oświadczył, radośnie mrużąc oczy - Powinnyśmy chwilę odpocząć.
Rzekłszy to, natychmiast zasnął, opierając się o pień pojedynczego dębu.
Nihasa
Dojrzewający

Nihasa


Male Liczba postów : 106

     
Wilk spojrzał na ptaka i skinieniem głowy dał mu zrozumienia, że nic się nie dzieje.
- Dzieci, z mojej wioski, nie bawiły sie w takie rytuały... - Powiedział wyraźnie zdziwiony gdy Caius powiedział, że najfajniejsza część dzieciństwa. A może to przeoczył? Pokręcił głową.
- Tak, martwię się. - Powiedział twardo - I tak jesteś już chory - Warknął jakby bardziej do siebie. Powinien od razu pójść z nim do lecznicy. Gdy zaczął się cały rytuał. Nawet nie drgnął. Patrzył z zainteresowaniem a tym samym, ze strachem na wilka. A jeżeli jego krew spowoduje wewnętrzną chorobę u przyjaciela? Tego by sobie nie wybaczył!
Arou'owi uspokojenie wilków wcale nie wystarczyło. Zleciał do swojego pana i pieszczotliwie zaczął bawić się sierścią wilka.
Nihasa gdy zobaczył śpiącego Caiusa położył się i po paru minutach, również zasnął przed tym wciąż się obwiniając za swoją niekompetencję jako przyjaciel.

// Wiem krótko ale czuje się beznadziejnie i chyba będę chora ;( //
Caius
Dojrzewający



Male Liczba postów : 62
Wiek : 23

     
Gomen, gomen, gomen, że tak późno odpisuję! (´Д`。) Ciągle to odkładałam, aż w końcu wyleciało mi to z głowy... Naprawdę przepraszam.


W końcu Caius obudził się, a pierwszym uczuciem jakiego doznał była radość. Czuł się znacznie lepiej. Owszem, było mu zimno, ale nic nie kapało z jego nosa, nie odczuwał też drapania w gardle. Rozciągnął się, po czym uderzył Nihasę łoksiem w żebra.
- POBUDA NIHI! - wrzasnął wprost do jego ucha i wesoło zabujał się na boki. Zdjął z siebie płaszcz. Z entuzjazmem dostrzegł, że jego futro zaczyna dostosowywać się do nowego klimatu i pomiędzy pojedynczymi włoskami zaczyna rosnąć meszek... Albo... Inne, jasne włoski? Tak czy siak, przeczesał sierść palcami i, ku własnej uciesze, pocierać o nią łebkiem.

Króciutko, wiem... Tyle czekałaś na takie... Gunwo. ;_;
Nihasa
Dojrzewający

Nihasa


Male Liczba postów : 106

     
Wilk spał smacznie. Śniła mu się jego matka. Uśmiechała się do niego promiennie a obok stał jego ojciec. Chciał ruszyć w ich kierunku, przywitać się gdy ze snu wyrwał go Caius ciosem w żebra. Zatrząsł się i zerwał na równe łapy. Sierść na karku napuszyła się a sam wilk przyjął pozycję obronną. Wpatrywał się w wilka jakby chciał pojąc kim on właściwie jest.
- Nie spałem - Powiedział markotnie i postąpił kilka nierównych kroków. Naćpał się? Biedny, na pół- przytomny Nihasa.
Pomrugał parę razy zielonymi oczętami i ziewnął odsłaniając rząd, białych ostrych ząbków.
- Co robimy? - Spytał gdy już oprzytomniał. Ogon w miarę czasu zaczął coraz to energiczniej kiwać się na boki wzbijając w powietrze chmurę pyłu, liści i wszystkiego innego. Arou zakrakał i gdzieś poleciał. Pewnie na rozprostowanie skrzydeł. Nie ukrywajmy, sam Nihasa miał ochotę na mały spacerek... Ma ochotę zrobić coś szalonego.
- Co powiesz na... Hmmm... Może pójdziemy odwiedzić tereny ludzkie? - Spytał wilk. Z jednej strony bardzo chciał przekonać się, że ludzie nadal istnieją. Z drugiej zaś wiedział, że ludzie zabili jego matkę. Co będzie jeśli jego też zabiją? Źrenice wilka rozszerzyły się ze strachu. Spuścił łeb.
- Wiesz... Może jednak lepiej nie. - Powiedział cicho. Nie chciał mówić wprost, że boi się ludzi. Spędził z nimi całe życie. Nie mógł pozwolić sobie na to, że wilk dostrzeże jego słabość. Rozejrzał się po lesie. Grube drzewa dawały cień na las. W upalne dni musi to być naprawdę przyjemnie, lecz dzisiaj nie dawało to zbyt wiele. Pomijając to, że przez ten cień jest tu ciemno jak u murzyna pod koszulą. Po za tym... Ten nieznośny chłód. Było naprawdę zimno. Spojrzał się na swój opatrunek na łapie. Czy krwawienie ustało? Może powinien rozwiązać już? Nie chciał by futro się wytarło. Jak by to wyglądało? Westchnął ciężko. Spojrzał się na wilka. Czy jego futro zgęstniało? zmrużył nie co ślipia. Nie chyba mu się wydaje... Westchnął ciężko.
- Żyjesz? - Spytał wilk uśmiechając się głupkowato dźgając przyjaciela w łopatkę i odskakując od razu. Zaczął biegać w koło niego. Przyleciał Arou. Spojrzał się na wilka który wygłupiał się i biegał pośród ściółki leśnej. Pokręcił czarnym łebkiem. Jego czarne pióra lśniły, nawet przy takich ciemnościach. Miały lekko fioletowy połysk. Jest piękny. Musi kiedyś namówić swojego pana na jakąś śliczną hmm.. Kruczankę? Panią kruk? Jest dorosły i chciałby mieć własne pisklaki. Zakrakał i siadł na głowie wilka. Jego drobne pazurki wbijały mu się lekko w łowę ale nie wywoływały u basiora bólu. Bywało gorzej.
Caius
Dojrzewający



Male Liczba postów : 62
Wiek : 23

     
Caius nie pamiętał już swojego snu. Był jednak święcie przekonany, że był to koszmar. Ale czego tu się bać, gdy masz przyjaciela u boku?
Lecz kiedy Nihasa się obudził i stanął na równe łapy, wilczek był przerażony. Odskoczył do tyłu z podkulonym ogonem. Jego źrenice miały wielkość szpilki.
- Ech? wszystko... w porządku? - spytał nadzwyczaj wysokim głosem i nietypowym dla siebie zdenerwowaniem.
Gdy „brat krwi" Caiusa ziewnął, ten znacznie się uspokoił i ponownie doń zbliżył. Wpatrzył się w niego swoimi błyszczącymi, szarymi oczyma.
- Nie wiem, mógłbym tutaj nawet zostać. Chociaż... nieco zgłodniałem.
W przeciwieństwie do Nihasy rudowłosy nie chciał robić nic szalonego. Czuł się znacznie zdrowiej i nie chciał tego uczucia szybko stracić. Opadł zadkiem na ziemi i spuścił powieki. Zerknął na odlatującego kruka. Wtem usłyszał pytanie, na które nie śmiał odpowiedzieć. Nie chciał iść do ludzi. Przez całe życie tak się ich naoglądał... Jedynym człowiekiem, którego kochał był jego słodki clown. I nic tego nie zmieni, pomyślał.
- To chyba nie jest dobry pomysł... - szepnął cichutko.
Ach, więc Nihasa też nie chciał. To dobrze. Wilczek zatrzepotał puszystą kitką.
- No to się zgadzamy.
Spojrzał w niebo, a raczej na korony drzew, które spowijał mrok. Westchnął. Naprawdę było tak ciemno, jakby przed chwilą zamknęli się w trumnie. Szczeniaka zaczęła ogarniać panika. Rozejrzał się i zaskomlał krótko. Za ciemno, za ciemno. Był już dzień, ale światła słonecznego było jak na lekarstwo.
Przypomniał sobie wreszcie, że musi zachować zimną krew. Otrząsnął się. Mogło się zdarzyć przecież coś gorszego, prawda? Dajmy na to, trzęsienie ziemi. A jest spokojnie. Wtem spostrzegł również, że Nihasa patrzy na swój opatrunek, przez co i on odruchowo zerknął na swój. Zerwał go.
Krew była zakrzepnięta, kiedy Caius jej dotknął, przegub nieco go zabolał. To nic.
- Jak widzisz. - odparł, usłyszawszy zadane pytanie. Uśmiechnął się, po czym roześmiał wesoło. - Hej, spokojnie!
Zaczął gonić rówieśnika.




Cometa
Dorosły

Cometa


Female Liczba postów : 104
Wiek : 23
Skąd : Z brzuchola

     
Świat jest piękny, na ile pozwalasz mu nim być. Wszystko zależy od tego, jak nań patrzysz. Nie lubię być smutasem, samotnie kroczącym, wiecznym gburem, choć czasami taka jestem. Ale to szybko mija, tak samo jak piękno. Piękno jest ulotne i znika, a uczucia zostają zawsze. Szkoda tylko, że musiałam tego dowieść sama.

Ostatnio coś ciągnęło mnie do tego miejsca. Jest tak urokliwe i tajemnicze, że prędzej czy później i tam bym tutaj przyszła. Liczyłam na to, że będę sama, ale cóż to? Wszędzie ich pełno... szczeniaki?
Podniosłam łeb, by móc cokolwiek widzieć w tej gęstej zieleni, a na widok owych maluchów z mego gardła wydobył się cichy warkot. Nie lubiłam obcych. Przeniosłam ciężar ciała na tylne łapy, by zataić swoją obecność. Po chwili jednak uspokoiłam się, uświadamiając sobie, że to przecież to tylko małe, niezdarne futrzaste kulki, które mi nic nie zrobią. Już miałam ochotę ruszyć dalej, kiedy to jedno ze źdźbeł trawy musnęło po mym nosie i odruchowo kichnęłam. Szlag. Teraz wyjdę na głupią.
Zerknęłam tylko, czy oby wilki nie widziały, że się ich bałam, po czym dałam wielkiego susa do pobliskich drzew. Cometa, niezdaro.
Link
Dorosły

Link


Male Liczba postów : 84
Skąd : Jestem i tyle

     
Link kłusował delikatnie odbijając się od mchu. Spoglądał miedzy korony drzew które zakrywały ciemne niebo, ah, przydała by się ta niebieska kulka która ciągle drze uważaj! Rinku westchnął pełną piersią i uśmiechnął się, jak on kocha przebywać w lesie, aż przypomniały mu się jego szczenięce lata. Uszy łapały co jakiś czas dźwięk jakiegoś robaczka. Delikatny szum drzew. W sumie dość... BUM...! Samiec wpadł na waderę za drzewem. Odbił się od niej i upadł na ziemię - O Jezu! Przepraszam, nic Ci się nie stało...? - powiedział przejęty i szybko wstał i podskoczył do wadery. Niebieskie ślepia wpatrywały się w samicę. Chyba nic jej się ni stało, w końcu nie biegł, nie powinno nic jej się stać, mogła jedynie się trochę pobrudzić czy złapać siniaka. Uśmiechnął się głupio i wyciągnął łapę w ramach pomocy lub ewentualnych przeprosin. Zmierzył ją wzrokiem. Co ona robiła za drzewem? Śledziła tamtą dwójkę? A co jeśli Link położył kres jej niecnym planom które miały skraść życie tamtym osobą? Może się nazwać bohaterem? Pokonać czarny charakter przy pomocy drzewa i własnej masy? No o tym to by się pisało w gazecie!
Cometa
Dorosły

Cometa


Female Liczba postów : 104
Wiek : 23
Skąd : Z brzuchola

     
Zmieniam styl pisania. To "przyszłam" "usiadłam" "ziewnęłam" mnie wkurza, nie umiem tak. Piszę na marginesie, żeby nie było takiej nagłej zmiany bez uprzedzenia xd

Wilczyca ledwo zdążyła złapać kilka głębokich wdechów, nim usłyszała jakiś dziwny szelest. Co się dzieje? Nawet nie zdążyła się obrócić, poczuła tylko mocne uderzenie, jakby ktoś przywalił w jej plecy młotem. Zaskomlała z bólu i poczuła jak drętwieją jej kończyny, gdy znalazła się na ziemi.
- Co do... - obróciła się na bok ujrzawszy nieznajomego wilka z wyciągniętą łapą. Dokładnie zmierzyła go wzrokiem.
- Najpierw wpadasz na mnie, a potem oferujesz pomoc? Koleś, co z tobą nie tak? - warknęła - Nie potrzebuję twojej pomocy. - podniosła się, stając przodem do wilka. Delikatnie przechyliła łebek. Tymczasem jej futro wyglądało jak ściółka. Nie zdawała sobie sprawy, że jest cała brudna. Ups, ale wstyd.
Link
Dorosły

Link


Male Liczba postów : 84
Skąd : Jestem i tyle

     
Wilk przestał się uśmiechać - Mam godność i zostałem wychowany że zwykle pomagam innym nawet gdy to moja wina - powiedział spokojnie i schował łapę. Spojrzał na nią wyzywająco ale mimo tego w oczach miał radosny bądź przyjacielski błysk. Uszy zniósł lekko ku dołowi. Przygryzł wargę - Przepraszam, nie widziałem Cię. Jest bardzo ciemno. Mogę liczyć na to że nie będziesz się denerwować? Nerwy szkodzą na urodę... - uśmiechnął się szelmowsko. Chrząknął Przedstawić się? pomyślał i usiadł. - No i przepraszam że Cię tak pobrudziłem... I w ogóle że przestraszyłem tak uroczą istotkę. - czyżby nasz basiorek przeczytał jakiś poradnik do zarywania? Wątpię, po prostu kultura. Uważa że może choć trochę ją uspokoi i ta ociupinkę zmieni o nim dotychczasowe zdanie. No ale żeby od razu tak naskakiwać? Od razu warczeć? Na prawdę? Co się dzieje z tym światem? Jednak niektóre wadery mają charakterki, no ale cóż...
Cometa
Dorosły

Cometa


Female Liczba postów : 104
Wiek : 23
Skąd : Z brzuchola

     
Cometa również przygryzła wargę. Widać było, jak bardzo niepewna jest samej siebie i w ogóle tego, co robi. Kurczę, jakby tu pokazać drugiemu wilkowi, że wcale nie ma się złych zamiarów? No właśnie, jak?
- To super! - powiedziała podniesionym głosem i wymusiła szeroki uśmiech. Tak to było? Tak to się robiło? Nie, chyba coś nie gra.... - Znaczy się... ja też przepraszam. Nie przywykłam do obecności drugiej osoby, ale skoro już tutaj jesteś, będę musiała się przyzwyczaić. - odpowiedziała, kładąc uszy. Nie chciała spłoszyć wilka swoim zachowaniem. Wręcz przeciwnie - wolałaby, gdyby został. Miła z niego istotka.
- Jestem... Cometa, z Watahy Wiatru i... niezbyt dogaduję się z innymi. To zdanie muszę powtarzać każdemu, by... nie uznał mnie za dziwną. Cóż, życie. - uśmiechnęła się w kąciku ust, wciąż trzymając wilka na dystans.
Link
Dorosły

Link


Male Liczba postów : 84
Skąd : Jestem i tyle

     
Rinku spojrzał na nią wyzywającym wzrokiem z kamiennym wyrazem twarzy. Basior nabrał powietrza i spojrzał za Cometę. Nie zbyt dogaduję się z innymi, bla - bla, przynieś soku, bla-bla... He, he... pomyślał i zaśmiał się bezgłośnie, wtem westchnął i spojrzał na waderę wścibskim wzrokiem i szelmowskim uśmieszkiem - Jestem Link, Rinku. Miło mi poznać taką słodką istotkę, Cometo... - zaśmiał się cicho i delikatnie zniżył łeb ku szarmanckiemu ukłonowi - Nie należę do żadnej z tutejszych watah, aczkolwiek mi nie przeszkadza taka samotność. - podniósł swe lazurowe ślepia ku istotce. Podniósł łeb - Urocze miejsce, czyż nie? Szkoda tylko że cała Kraina jest w... ciemności... - powiedział powoli, przybrał taki ton by był jak najbardziej zajmujący bądź tajemniczy. Postawił uszy na baczność. Jakiś owad przeleciał w polu słuchu basiora i zareagował na to naturalnie. Położył ogon na tylnych łapach. Polizał się po nosie. Odwrócił łeb w lewo i zaczął wpatrywać się w ciemność między drzewami. Dostrzegł tam nienaturalnie wyglądającą postać, była ona spowita mrokiem. Basior potrząsnął łbem i owa postać zniknęła, jakby rozpuściła się w ciemnościach. Podstawił lewą łapę na kamieniu który spoczywał obok Comety. Powoli oderwał wzrok od ciemności i powrócił do wadery. - Em, ile już tu jesteś? - powiedział ciepło. Położył lewe ucho wzdłuż łba. Nabrał głośno powietrza i wypuścił je ku górze.
Cometa
Dorosły

Cometa


Female Liczba postów : 104
Wiek : 23
Skąd : Z brzuchola

     
Cometa momentalnie zareagowała na jego zmianę humoru. Prychnęła i odwróciła wzrok na drzewa. Gdzieś pomiędzy gałęziami skakała mała, ruda wiewiórka, uporczywie próbując wdrapać się jak najwyżej.
Wtem usłyszała pytanie basiora. Znów spojrzała na niego, tym razem nieco surowiej i głośno wypuściła powietrze.
- Cóż... niedługo. Kilka dni. - rzekła krótko i zerknęła na jego łapę. Jej niebieskie ślepia co chwilę zmieniały "ofiarę". Co chwilę spoglądała na coś innego, zachowując spokój ducha. Nawet nie wpadło jej do głowy, żeby zapytać o to samo Linka. Minęła dłuższa chwila, zanim się ocknęła. - Mi Ciebie również miło poznać. A ty ile to już wędrujesz po tej krainie? - spytała nieco troskliwiej, wciąż zachowując dojrzałość swego wieku.
Link
Dorosły

Link


Male Liczba postów : 84
Skąd : Jestem i tyle

     
- Jestem tu parę tygodni, dokładnie nie wiem, może dwa, może trzy tygodnie... - rzekł po czym drgnął ogonem. Spojrzał na łapy wadery. Link zamknął oczy po czym westchnął. Ta konwersacja wydawała się być bez owocna, Cometa zdawała się że nie chce z nim za bardzo rozmawiać, jakby denerwował ją każdy ruch basiora. Otworzył oczy i wzniósł je, spojrzał za waderę. Wielkie drzewo na które wpadła samica zdawało się być jakby większe dla Linka, jakby urosło w parę sekund. Rinku patrzał na nie z lekkim zdziwieniem, by drzewo tak szybko urosło? Samiec w pierwszej chwili chciał wstać i obadać dziwne zjawisko jednak nie chciał denerwować tym wadery, uznał że musi być zmęczony czy coś, mało prawdopodobne. Przygryzł wargę i spojrzał z powrotem na rozmówczynię - Spotkałaś już kogoś? - powiedział ochoczo zmieniając temat, łapy go korciły by się gdzieś ruszyć. Nigdy nie widział w ciemnościach żadnych postaci czy tak szybko rosnących drzew, może po prostu ta ciemność, fatum tego miejsca tak działało na jego psychikę? Zwątpił że usłyszy jakąś wyczerpującą wypowiedź od Comety ale zawsze coś, nie? Może konwersacja wejdzie na inny poziom i będzie można pogadać o innych rzeczach? Według mnie, to pragnienie ściętej głowy.
Cometa
Dorosły

Cometa


Female Liczba postów : 104
Wiek : 23
Skąd : Z brzuchola

     
Nie narażaj się na gniew Comety ;o

- Nie... tak. Jednego wilka Rafaela i smoka Dracona. Ten pierwszy to bardzo miła osoba, za smokami nie przepadam. Tak samo jak za tobą. Jesteś strasznie niecierpliwy. Co chwilę się ruszasz, jakbyś miał mnie gdzieś. Matka nie nauczyła Cię, czym jest szacunek? Mnie nie, ale sama się tego nauczyłam, więc bądź proszę miły dla mnie, bo jak na razie to ja jestem milsza dla ciebie. Jasne? - spojrzała na niego spode łba, zirytowana jego zachowaniem. Cóż, widać, że niektóre wilki są bardziej chamskie niż sama ona, nieświadoma swoich niektórych poczynań.
- Słuchaj, mam wrażenie, że jesteś dobrą istotą, ale nudzi cię moje zachowanie. Ja, przyjacielu, przynajmniej jestem dojrzała jak na swój wiek i nie uganiam za motylkami. Więc pytam się jeszcze raz: zostajesz czy idziesz? - warknęła dosadnie. Nie lubiła użerać się z przydupasami. Ale po burzy zawsze wychodzi słońce. Czy Cometa i Link zostaną przyjaciółmi? Who knows, who knows...
Link
Dorosły

Link


Male Liczba postów : 84
Skąd : Jestem i tyle

     
Link wybałuszył oczy, czyjeś ruchy mogą być denerwujące dla innej osoby? -Wiesz... nie nauczyli mnie, nie znałem ojca a moja matka zginęła podczas wojny. Wychowałem się w lesie z innymi wiecznymi dzieciakami którzy też nie mieli rodziny... - zaczął - Chodź pewnie Cię to nie obchodzi. - westchnął delikatnie obnażając kły - I uważaj na słowa, może nie masz problemów z zawieraniem przyjaźni a po prostu jesteś wredna lub wytykasz innym wady? Dobrze nie znasz drugiej osoby a od razu go obrażasz... - basior próbował podnieść głos na waderę jednak trzymał nerwy na wodzy - ,,Przynajmniej jestem dojrzała jak na swój wiek i nie uganiam za motylkami" - powiedział próbując udawać głos Comety - Sama jesteś bardzo zajmującą osobą, Cometo, rozmowa z Tobą to coś na styl jakiejś bardzo trudnej gry. Trzeba uważać na każdy ruch bo jak coś źle zrobisz, eksplodujesz, jakbyś nadepnął ja jakąś bombę. Lubię takie, hm... zagadkowe wilczyce. Wiedz że ja nie chowam długo urazy, bynajmniej tego się nauczyłem... - powiedział z anielskim spokojem zniżając przy tym głos.
Cometa
Dorosły

Cometa


Female Liczba postów : 104
Wiek : 23
Skąd : Z brzuchola

     
Nie ma z.t u mnie, btw

- Może mam ochotę z tobą rozmawiać, dowiedzieć się trochę o tobie i o krainie, ale mi to uniemożliwiasz. Za młodu byłam typem samotnika. Inne egoistyczne szczeniaki odrzucały mnie, nie pozwalając się bawić. Dlaczego? Nie wiem. Na pewno nie byłam taka, jak jestem teraz. Trudniej było się ze mną porozumieć, nie umiem czytać, pływać, polować słabo. - opuściła brwi - Nie wiesz, jak to jest, kiedy budzisz się w środku mroźnej zimy, gdzie temperatura wynosi ok. 40 stopni poniżej zera, jesteś małym, niezdarnym szczeniakiem, a dookoła panuje zamieć. Nie mam rodziny, nie znałam rodziców, dlatego też nie nauczyłam się odpowiednio reagować na pewne sytuacje. Na przykład nasze spotkanie. Jestem trochę zdziczała i to nie jest mój błąd. Przynajmniej odróżnia mnie coś od innych. - wstała i popatrzyła na dwa wilczki bawiące się dalej. - Tak siedziałam, sama, gdy one się bawiły. Nie wiesz co czułam. Nigdy już nie wymażę tego obrazu z pamięci. Gdybym tylko... - powiedziała, ale nie skończyła, bo czuła, jakby coś mocno uderzyło ją w klatkę piersiową. Otuliła się ogonem i spojrzała na zwiniętą karteczkę na sznurku, którą miała na szyi. To jedyna rzecz, którą dostała od ojca i matki. Coś w waderze pękło. Nigdy nie czuła się aż tak sama. Chciała stąd uciec. Zerwała kartkę patrząc na nią bez litości i ze złości cisnęła gdzieś w trawę. Poczuła się głupio, strasznie głupio. Teraz przez całe życie będzie musiała płacić za błąd rodziców?
- Przepraszam. Za wszystko. - rzuciła w stronę wilka, po czym zwiesiła łeb i zaczęła iść w głąb lasu.
Link
Dorosły

Link


Male Liczba postów : 84
Skąd : Jestem i tyle

     
Link patrzał na wszystko w milczeniu. Chciał powiedzieć jej jakieś słowa wyrozumiałości ale po prostu wszystko co powiedział Cometa, zamurowało go po prostu. Wstał patrząc w miejsce gdzie odeszła jego nowa znajoma. W pierwszej chwili coś kazało mu tam iść jednak po prostu nie mógł. Spojrzał w miejsce gdzie wylądowała karteczka. Podbiegł do owego miejsca i zaczął szukać ją w chaszczach trawy. Po krótszych poszukiwaniach znalazł karteczkę która leżała na kilku źdźbłach trawy. Spojrzał na zwitek papieru i pomyślał że teraz musi jej to oddać. Związał sznureczek i założył go na szyję. Rozejrzał się. Tam gdzie było stadko wilków, zniknęły. Zamiast rozmówców były tam dziwne postacie, pozbawione anatomi, były one strasznie chude, pozbawione nóg, miały długie ręce które ciągnęły się prawie po ziemi. Małe dłonie ale za to długie patyczkowate palce zakończone długimi pazurami. Nie posiadały twarzy a jedynie wielkie białe, świecące oczy. Tam gdzie powinny być nogi myło jedynie coś na wzór złączonych kończyn, wyglądało jakby miały na sobie czarną spódnice która po spotkaniu się z podłożem rozpływała się w otoczeniu. Basior szybko rozejrzał się i był prawie że otoczony tymi stworami. Jeden, który stał dwa metry od Linka miał wielki, psychopatyczny uśmiech w którym mieniły się szpilkowate zęby, miał puste, czarne oczy w których było widać tylko po jednej krwisto czerwonej kropce która miała zastępować źrenicę. Z oczu tego potwora skapywała krew. Wilk zamknął niebieskie ślepia i puścił się biegiem przed siebie.

[z.t]
Cometa
Dorosły

Cometa


Female Liczba postów : 104
Wiek : 23
Skąd : Z brzuchola

     
Cometa szła pogrążona w rozmyślaniu, ale głupio się czuła, że zostawiła Linka samego. Postanowiła tam wrócić. Jego zachowanie było nieco podejrzane.
Wyszła z gąszczu, rozglądając się za znajomym, lecz nigdzie do nie ujrzała. Powąchała glebę, a później podniosła pysk w górę i zaczęła wyłapywać jego zapach z powietrza. O nie. Coś się stało. Link uciekł. Wilczyca wkurzyła się, choć bardziej się bała o basiora. Pędem ruszyła za jego zapachem.

z.t
Nihasa
Dojrzewający

Nihasa


Male Liczba postów : 106

     
Basior po chwili biegania bez jakiego kolwiek celu przystanął i uśmiechnął się wywalając na zewnątrz długi różowy jęzor. Pomachał rudo-biało-brązowym ogonem i siadł napuszając futro aby chronić się przed mroźnym podmuchem wiatru.
Nihasa potrząsnął łbem.
- Tak wszystko w porządku - powiedział starając się na lekki, szczery uśmiech. Nastawił uszy. Jego przyjaciel zgłodniał.
- Zaraz wracam- Powiedział cicho i nastawionymi uszami krążył po lesie. Po może godzinie wrócił z dwoma zającami.. Miał nadzieję, że basior się naje albo przynajmniej zaspokoi chwilowo głód.
Położył przed nim zajęczaka odetchnął po pogoni za swoimi ofiarami.
- Mam nadzieję, że lubisz zajęczaki... - Powiedział i sam chwycił swojego. Nie minęła chwila a zając Nihasy znikł. Wilczek aż przyjaciel zje gdy do jego uszu dotarło kichnięcie. Rozejrzał się i spostrzegł białego dorosłego wilka. Przekrzywił nie co łepek i pomerdał zaciekawiony ogonem. Może się przywitać?
- Dzień... Witam - Powiedział aby i spojrzał znów na Caiusa.

aj aj aj Przepraszam, że tak długo ale miałam pobyt w sanatorium
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Cisza i spokój jaka panowała w tym miejscu mogła oczarować nie jedną osobę...W tą dolegliwość popadł również i on-szary wilk ,który z zachwytem przechadzał się ,cicho stąpając po leśnych terenach. Wszystko tutaj miało ten wyjątkowy urok...coś czego mu brakowało w ludzkim mieście gdzie to się wychował. Kulejąc co chwilę na mechaniczną protezę, stanął na niewielkim, płaskim głazie ,który był umiejscowiony nad lisią norą. Uznał to za dobry punkt widokowy jak i miejsce gdzie mógł chwile odpocząć po dalszych wędrówkach.
-Jak tutaj jest pięknie...
Mruknął pod nosem do siebie ,po czym przysiadł sobie ,spoglądając na metalową protezę. Troszeczkę irytował go dźwięk uderzania metalu o skałę jaki wydawała...zakłóciło to przez sekundę ,panującą tu błogą ciszę ,lecz po chwili ponownie ogarnęła ona otoczenie, jak i jego duszę.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Amiru znajdowała się niedaleko, pochłonięta przemyśleniami. Zbyt wiele wydarzyło się ostatnio w jej życiu, aby mogła przejść obok tego obojętnie. Zdradzona. Porzucona. Skrytykowana. Nie czuła się z tym wszystkim najlepiej, bo chociaż userka doskonale wie, co kierowało niedoszłym partnerem samicy, o tyle ona sama postrzegała wszystko zgoła odmiennie. Związał się z inną, na pewno więc ją kochał. Tak bardzo bał się samotności, iż miotał się pomiędzy Amiru a obecną kobietą. Chciał do niej wrócić? Świetnie! Tylko dlaczego wciąż był z tą drugą? Czuła, że jeśli cokolwiek ich łączyło - po stronie wilka wygasło już dawno. Ta myśl ją przytłaczała, jakby i bez tego Ami nie czuła się dość podle.
Metaliczny odgłos wyrwał samicę z zamyślenia. Jej uszka poczęły poruszać się we wszelkie strony, starając się dokładnie sprecyzować, skąd odgłos ten dochodził. Był taki... nienaturalny, 'nieleśny'. Było tutaj obce stworzenie. Potencjalne zagrożenie. Ostatnio wszystko, co nieznane, postrzegała w kategoriach nie możliwego przyjaciela czy rozrywki, a przeciwnie - wroga, walki o przetrwanie, niebezpieczeństwa. Spięła więc wszelkie mięśnie, na ugiętych łapach zakradając się w stronę źródła nieznanego jej jeszcze dźwięku. Pierwszy raz dziękowała Matce Naturze za zaćmienie i wieczną noc, która - po raz pierwszy, chyba - sprzyjała wilczycy. Uri - mały, czerwony kardynał rodem z Angry Birds - zerwał się z jej grzbietu, aby zakołować nad Tempusem i zapikować w dół, uderzywszy go dziobkiem w protezę. Słabe posunięcie: oszołomiony uderzeniem ptaszek wylądował obok wilka, słaniając się na nóżkach. Kołowało mu się w łebku. Ami musiała bronić przyjaciela, wyskoczyła zatem z krzaków, pojawiając się przed samą lisią jamą.
- Coś mu zrobił? - warknęła ostrzegawczo, jeżąc sierść od nasady łba po sam niemal czubek ogona.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Kiedy tak delektował się wolnym czasem...nagle poczuł jak coś puknęło jego mechaniczną łapę. Zdezorientowany i z lekka przestraszony, zrobił krok do tyłu, dostrzegając niewielkiego ptaszka...co zadziwiło go.
-Zły pomysł ,drogi kolego...to raczej nie jest miejsce gdzie wbija się dziób
Spojrzał z współczuciem na niego ,po chwili słysząc jak coś wyskoczyło i głośno warknęło. Wilk.
W jego oczach pojawił się strach, dostrzegając po raz kolejny ,istotę podobną do niego ,a zarazem wrogo nastawioną. Zaczął powoli się cofać z nisko opuszczoną głową.
-J...ja...nic nie zrobiłem....on...uderzył w...we mnie i...upadł
Ucichł ,spoglądając na swoją łapę, a właściwie jej ubytek ,który to zastępował jego wynalazek. Od urodzenia był zmuszony przemieszczać się bez jednej kończyny, lecz z czasem ,wraz z mieszkaniem z człowiekiem nauczył się technologi i opanował tajniki inżynierii...Stworzył podporę dla siebie ,którą urozmaicił podstawowymi narzędziami oraz wygodną, hydrauliczną amortyzacją ,która pozwalała mu na w miarę szybki bieg. Kiedy widział spojrzenie wilczycy poczuł się winny ,a zarazem przerażony. Nie wiedział co robić ,a tym bardziej jak się zachować by nie zrobiła mu krzywdy
Sponsored content