Łąka Pilnaguonos

Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Skinął łbem na znak, że rozumie, że przyjął rozkazy.
W gotowości, tak? Wysunął pazury, po czym ustawił tylne łapy tak, by łatwo mu było z miejsca wyskoczyć, ruszyć do ataku.
I tak zastygł, czekając na sygnał do owego. Obserwował uważnie dziwne stworzenie. Ciekawe, czy byłaby z niego dobra zupa? Można też oczywiście zrobić pieczyste, ale zimą zupy są lepsze. Dłużej stygną.
A z piór byłaby prawdziwa Poduszka Zagłady, idealna na prezent dla wroga. Kładzie taki łepek na poduszce i natychmiast umiera.
Wilkopodobny czekał więc, oblizując co jakiś czas wyszczerzone groźnie kły.
Whiskey
Dorosły

Whiskey


Male Liczba postów : 407

     
No dobra, to teraz wyglądało to nie tyle nie najlepiej czy tragicznie, co wręcz koszmarnie źle.
- Heeeej, no ale weź - powiedział samiec, kiedy niezbyt przyjemna w dotyku macka, owinęła się wokół niego i uniosła do góry. Gwałtowny ruch niemal spowodował u wilka odruch wymiotny, jednak opanowawszy się, spojrzał na świat z góry. Fakt, sytuacja prezentowała się koszmarnie.
- To zły pomysł, serio, jestem kościsty - mruknął, przeglądając w głowie wszystkie możliwe wyjścia z sytuacji. - Apage satanas, czy czym ty w ogóle jesteś - spróbował na łacinę, a nuż wyjdzie. Następnie spojrzał na przybyłe wilki.
- A MOŻE BYŚCIE POMOGLI?
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wystawił łeb z krzaków, prezentując świeżo wyuczony uśmiech psychopaty.
- Niet. - odparł.
Schował łeb, przybierając na powrót groźny wyraz pyska charakteryzujący stan gotowości.
Userka po prostu nie mogła sobie tego odmówić. Ten uśmiech, to "niet"... Taki drobiażdżek, nieco wredny, ale jak cieszy^^.
Wilkopodobny czekał i czekał, czekał na rozkazy.
Nie spieszyło mu się. Niech to coś, czy raczej Coś pożre wszystkich.
Czemu właśnie userce przypomniała się sytuacja z Zadopaszczostworem i cośkami? Hmm. Pewnie właśnie przez tą cosiowatość.
Rosyjska maszynka do zabijania czekała...
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 22

     
No niestety plan pozostania w ukryciu się nie udał. Stanleya zostawił na miejscu aby ten wszystko spokojnie sobie rejestrował. Położył łapę na swojej broni i rzekł do Sergeya.

- Wkraczamy do akcji, wilki zostawiamy przy życiu a co do tego czegoś, bądź ostrożny. Nie wiadomo jak wielką posiada siłę. Nawet moje mierniki nie są w stanie tego zmierzyć.

Nie ma lepszej analizy niż ta bezpośrednio w konfrontacji. Arthas pokazał się w całej swojej okazałości i pięknym mundurze SBW imperium wiatru. Nie będzie szarżował w jego stronę, to jest zbyt głupie. Może uda się z nim normalnie porozmawiać? Nadzieja matką głupich ale każda matka swe dzieci kocha. Gdyby macki zmierzały w jego stronę to przygotował sobie energię Aard.

- Zdrastwujtie pozasferyczna anomalio.

Arthas mistrz dyplomacji! Oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Widać podłapał trochę rosyjskiego od Sergeya, warto uczyć się nowych języków!
Thing
Zwiastun

Thing


Liczba postów : 25
Skąd : From your darkest nightmares

     
Oh, świetnie, więcej żyć, idealnie, idealnie. Wybór. Słysząc szepty gdzieś w pobliżu stworzenie zwróciło głowę w stronę hałasu, resztę ciała utrzymując nieruchomą. Znów wydał z siebie ten drażniący uszy prawie-rechot, po czym cieniste macki ruszyły w stronę nowo przybyłych.
Jeden z nich miał silniejszą energię życiową niż pozostali, go więc pojmał pierwszego, mrok oplótł się wokół jego talii i zacisnął, to samo stało się z jego towarzyszem. Kilka nieco krótszych wijących się kończyn wciąż pozostawało na wolności, gotowe do ataku - lecz ten nie będzie już potrzebny, ma to, po co przybył. Ma swoje symbole.
Ci, którzy w mackach tkwili już nieco dłużej poczuć mogli napływające zmęczenie, jakby usilnie próbujące zerwać z nich wszystkie siły i wyssać życie.
Gdy usłyszał, jak jeden z jego pojmanych krzyknął coś w jego stronę - ciemność zacisnęła się wokół jego pysku, na tyle mocno, by zneutralizować na jakiś czas jego zdolność mowy.
Teraz cisza. Teraz wybiera.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sergey zaczął się szarpać, usiłując wbić diabelnie ostre pazury w mackę, rozszarpać ją kłami.
- Blyad - warknął.
Ano, co to za rusek, co przekląć nie umie? Lepiej jednak, by towarzysz Arthas tego słówka nie podłapał.
Czy ugryźć mackę bądź podrapać mu się udało? Nie wie. Jednak jeśli tylko jest ona materialna, jest to możliwe. A jaka ma być, skoro go trzyma?
Post będzie niestety krótki, bo userkę rodzice gonią. Kto wymyślił taką bzdurę, jak spędzanie czasu na świeżym powietrzu?!
Sergey walczył w każdym razie.
Vanessa
Dorosły

Vanessa


Female Liczba postów : 50

     
Kolejne wilki. Znów samce. Dostanie zaraz kociokwiku. Jej cierpliwość poszła się p...przejść. Szarpnęła mocniej, co poskutkowało większym bólem. No brawo.
- Nosz cholerka, POMOCY! - Wrzasnęła, drapiąc tylnymi łapami mackę. Jakoś specjalnie taki scenariusz jej się nie podobał. Jeszcze bardziej nie podobała jej się odpowiedź tamtego nieznajomego "zza krzaka".
- No puszczaj, ty pierzasty padalcu! - Łał, Vanessa się w końcu odważyła odezwać. Łał, w towarzystwie tylu samców. Łał, jeszcze tak groźnie. Straszna jest...
Nie warczała nawet, tylko co jakiś czas krzyczała o pomoc. Tyle do jasnej ciasnej, tyle jej było teraz trzeba! Chciała stąd uciec. Nic więcej. Zerknęła na uwięzionego samca i już miała się odezwać, lecz ostatecznie spasowała. On jest kościsty? To ona mogła się w ten sposób bronić. Jest chodzącym szkieletem.
Cóż się jednak stało? I tamci dwaj zostali pojmani? Vanessa straciła nadzieję. A teraz jeszcze Whiskey... Macka na jego kufie i względna cisza. Względna. Nabrała powietrza w płuca; wiedziała, że to głupi pomysł i zapewne zaraz zostanie ponownie uciszona.
- Ghaaaa! Wypuść nas, wypuść! - Kolejny wrzask, jednak nieco słabszy niż pierwszy. Poczuła jak coś z niej ulatuje. Nie, nie, nie! Trzymaj się Van, trzymaj!
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 22

     
Arthas się jednak zbytnio nie szarpał, jego spokój był wręcz mocno niepokojący. Jak tylko uda mu się przeżyć będzie miał masę danych! Przydałoby się jeszcze pobrać jakąś próbkę. Energia którą wydziela ten stwór jest jakby mroczną wersją Lifestream, a co za tym idzie czas na kolejne badania. Wyciągnął swój miecz aby spróbować przeciąć mackę. Następnym krokiem była aktywacja systemu energii Aard.

"Kinesis module activated"

W stronę stwora poleciała fala telekinetyczna. Art miał nadzieję iż na chociaż trochę zbije go to z tropu, albo zrani aby pobrać arcyważną próbkę. Jaki jednak będzie tego efekt zależy tylko i wyłącznie od Thinga. R727 dalej w ukryciu to wszystko rejestrował. Nagranie to szybko należy pokazać przełożonym!
Whiskey
Dorosły

Whiskey


Male Liczba postów : 407

     
Niemniej łacińskie zwroty nie mogły już więcej opuścić ust wilka, widocznie bowiem stworzeniu się nie spodobały. Powoli tracąc jakiekolwiek siły na walkę, Whiskey został dodatkowo zakneblowany macką potwora. Niemiło z jego strony, bardzo niemiło. Drobny wilk z całej siły wziął oddech, rozluźnił ciało i użarł mackę zaciskającą jego pysk, wbijając zęby jak najgłębiej w materię, z której zbudowany był Cosiek. Niech go tu chociaż nie poddusi.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Co zrobiła Wheat?
Nie, nie machała kartką i długopisem. Nie zapominajmy, że tamten tekst był przekreślony. Była ona równie zaskoczona jak pozostali, gdy naruszono jej przestrzeń prywatną - nie oponowała jednak w żaden sposób, zwisając jedynie smętnie nad ziemią i spoglądając wielkimi oczyma pełnymi ciekawości na stworzenie. Czy Wheat jest normalna? Bynajmniej, wszyscy dobrze o tym wiemy. Nie było jej daleko do miłości wobec tego stworzenia. Póki co mamy tu chorobliwą fascynację. W napływającym zmęczeniu zamknęła jedno oko, drugim wciąż łypiąc na Thinga i machając raz po raz ogonem. Ot, Wheat.
Deebie
Demoniczny Wojownik

Deebie


Female Liczba postów : 5

     
- Cholera, co to za zaćmienie?! - warknęła wadera, manipulując swoją dziwną, bordową aurą, która świeciła niczym latarka. Pamiętajcie, dzieci, NIGDY nie zgadzajcie się zrobić "małą" przysługę starej szamance, bo wychodzą z tego później takie kwiatki.
Demoniczna dotarła na jakąś łąkę. Dzięki swojej świetlistej aurze, przynajmniej jako jedna z nielicznych wilków nie musiała martwić się o jakieś problemy związane z niedowidzeniem czy coś w tym stylu. W jednym momencie spostrzegła czwórkę obcych jej wilków, Arthasa i... tak właściwie, czym było to ostatnie?
Cofnęła się trwożnie. Zebrała w sobie jednak całą odwagę, więc na jej pysku pojawiła się zaciętość. Zignorowała rechot Thanatosa, który rozchodził się w jej głowie. Teraz trzeba było skupić się na przeciwniku.
Czarna,  mroczna postać... Okey. Zdecydowanie magiczna i totalnie upiorna. I te macki... stworzone z dymu! Deebie spojrzała na karmazynowo-bordowy smog, który spowijał jej łapy i piął się w górę ciała. Zdecydowanie odziedziczyła to po swoim ojcu. A jak dobrze pamięta, on potrafił go kontrolować. Czy jej też się uda? Miała szczerą nadzieję, że tak. Przecież to coś najpewniej chce wszystkich zabić... Ale Demona tak łatwo nie złapie.
Uśmiechnęła się złośliwie.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wadera rozglądała się wokół. Przez panującą ciemność - nie wiedziała nawet, gdzie dotarła. Kombinowała na wszystkie możliwe sposoby, to jest mrużyła ślepia lub rozwierała powieki do niemożliwych rozmiarów. Nic nie pomagało. Podążała po gruncie dotykając wszystko dokładnie, niczym niewidoma. Sierść na jej karku zjeżyła się momentalnie, kiedy usłyszała krzyki innych wilków. Wolno odwróciła się w stronę, z której owe odgłosy dobiegały. Zamarła w miejscu, widząc dziwne, czarne stworzenie o przeraźliwym spojrzeniu. Z jej pyszczka dobiegło kilka niezrozumiałych słów, spowitych jąkaniem. Chciała krzyknąć, ale nie potrafiła. Coś wprowadziło w stan usztywnienia jej struny głosowe. Dopiero po chwili dostrzegła uwięzione w mackach wilki, wołające o pomoc. Zbyt się bała, by podejść chociażby o krok. A jednak... jednak musiała przezwyciężyć ten paniczny lęk przed nieznanym stworem. Postawiła łapę w przód, potem następną... Zbliżała się, choć bardzo wolno, ale robiła to, robiła! Po części była z siebie dumna, jednakże nie miała obmyślonej żadnej strategii. To najbardziej martwiło naszą Marano. Kiedy od całego "pobojowiska" dzieliło ją zaledwie kilka kroków - zahamowała ostro. Serducho niemalże podskoczyło jej do gardła, oddech znacznie przyspieszył, a napięcie rosło.
Co jeśli mnie zaatakuje? Nie chcę skończyć jako karma dla czarnego dziwoląga..., myślała niespokojnie.
Poczuła, że trawa jest uschnięta. Opanowała nieco zdolność łączenia się z otoczeniem. Tak też zrobiła. Natychmiast dostrzegła, że okolica jest praktycznie... martwa. Doszła do wniosku, że stało się to za sprawką tajemniczego Cosia. To jeszcze bardziej zniechęciło ją do jakiejkolwiek pomocy w stronę uwięzionych. Była w dziewięćdziesięciu procentach pewna, iż nikt jej - póki co - nie dostrzegł. Zawdzięczać to mogła jedynie ubarwieniu, bo przecież sierść jej była ciemnoszara, jedynie podbrzusze nieco rozjaśniało się i mogło rzucać w oczy. Przełknęła dość głośno ślinę. Postanowiła skulić się do pozycji potrzebnej przy polowaniach. Obserwowała wszystko zawzięcie, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów z całego wydarzenia. Miała nadzieję, że potwór nie wyczuje jej obecności, ale w głębi duszy miała wątpliwości, co do tego. W końcu nie wiadomo skąd pochodzi ani jakie moce posiada; pewne było, iż do istot normalnych nie należy...
Thing
Zwiastun

Thing


Liczba postów : 25
Skąd : From your darkest nightmares

     
Każdy kto miał odwagę zajrzeć w te przerażające, przytłaczające ślepia dostrzegł móc pewną właściwość. Mimo, iż skupione na tobie, pusto mierzyły cię spojrzeniem, spoglądając martwym wzrokiem. Nieobecne, i choć świeciły się ostrym, rażącym blaskiem - ten nie służył rozdzieleniu ciemności. Dla niego były zbędne i gdyby tylko chciał, szybkim ruchem ostrych pazurów mógłby zgasić je na zawsze. Nie zrobi tego, gdyż jego zadanie jest zgoła inne, niż działanie tego narządu u innych stworzeń. To ostrzeżenie. Ślepy czy nie, odnajdzie Cię i tak. Wiesz dlaczego?
Bo czuje bicie twojego serca.
Zaraz jednak stwór wydał z siebie najgorszy dźwięk, jaki tylko można sobie wyobrazić. Niezwykle piszczący, wysoki i długi krzyk bólu, spowodowany przez nagły i złączony atak wilków. Wiszące w powietrzu osobniki spadły, gdy wijące, cieniste macki cofnęły się w stronę upiora. Nie była to duża wysokość, na tyle, by siniaki zostały, ale wciąż za mało na złamania.
Jedna z wijących kończyn skończyła nieco gorszym losem, ucięta spod miecza Arthasa.
Oh, był zły. Wściekły.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nie on jeden.
Sergey również nie lubił być unoszony i wysysany, nie lubił spadać. Poza tym... Posmakował krwi Cośka. Teraz rozkazy nie są już potrzebne.
Mówi się, że koty zawsze spadają na cztery łapy. Cóż... Był po części i kotem. Wylądował miękko, bezpiecznie.
Uśmiech psychopaty ponownie zagościł na jego pysku.
Ta istota nie nadaje się na zupę... Ale Poduszka Zagłady będzie równie przydatna.
001 skoczył do gardła Cośka, gotów skończyć, co zaczął. W powietrzu, kocią modą, obrócił się tak, by podkurczone tylne łapy uderzyły w istotę w tym samym momencie, co kły. Wysunięte pazury lśniły, ostre i niebezpieczne.
Vanessa
Dorosły

Vanessa


Female Liczba postów : 50

     
Miała nadzieję, że w końcu się wszystko skończy. Zamknęła oczy i czekała na cud. Po chwili nastąpił przeraźliwy wrzask. Vanessa myślała, że jej bębenki zaraz eksplodują. Ten wrzask, gha, oszaleje zaraz...
Niedługo potem poczuła, że uścisk został zwolniony. Runęła na ziemię. W sumie jak cała reszta uwięzionych wilków. Była przerażona. Potłukła się.
Szybko dźwignęła się na łapy i sprawdziła, czy też nie połamała sobie niczego. Nie, na całe szczęście jest cała i zdrowa. Może lekko obita, ale to nie ma znaczenia, jest wolna.
Rozglądnęła się dookoła. Jest tu wiele śmiałków, oni mogą sobie powalczyć. Wilczyca nie chciała się narażać. Zaczęła się wycofywać na bezpieczną odległość. Niech ten stwór już jej nie tyka, nigdy, nigdy więcej.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 22

     
Czy Thing mógłby zrobić AM bliznę przy oku? Taka mała prośba.

O dopiero teraz zauważyłem że Vanessa jest z wiatru, pardon. Arthas nie czekając za długo również ruszył w kierunku stwora równocześnie wspomagając Sergeya, w końcu są towarzyszami broni, prawda? Miecz swój trzymał mocno zębami aby go wbić w stworzenie. Odcięta macka to ważna próbka do badań oraz produkt z którego zrobimy poduszkę zagłady. Po całym tym zajściu będzie trzeba wszystkich przesłuchać, ich informację mogą okazać się przydatne. Ryk tego stwora zaniepokoił samca, to może zwiastować jego prawdziwą siłę. Kto wie czy jednym zamachem nie zabije nas wszystkich? To coś na pewno nie pochodzi z tego świata.
Whiskey
Dorosły

Whiskey


Male Liczba postów : 407

     
Whiskey głucho upadł na ziemię, na chwilę tracąc dech w klatce piersiowej. Następnie wstał i odkaszlnął kilka razy, poprzysięgając sobie, że ostatni raz gryzie istotę nadnaturalną. Niemniej chyba to właśnie poskutkowało. Samiec rozejrzał się po zebranych, rejestrując między innymi jasne futro poznanej wcześniej wilczycy.
- Schowaj się - rzucił szeptem w jej stronę, jednak dostrzegł, że Vanessa sama zaczęła się wycofywać. Wszak zawsze go uczono, że kobiety i dzieci powinny mieć zapewnione bezpieczeństwo pierwej niż samce. Nie będzie się kłócił z tradycjami.
Vanessa
Dorosły

Vanessa


Female Liczba postów : 50

     
Whiskey dobrze radził, jednak Van już na to wpadła. Pognała na bezpieczną odległość, a przynajmniej taką miała nadzieję. Schowała się za krzakiem i wypatrywała nerwowo za resztą. Przecież nie mogą tak tu zostać. Ten stwór ich skrzywdzi.
- Szybciej, szybciej. - Szepnęła z nadzieją. Chcą walczyć, lecz czy im się uda? Przecież ten stwór zdaje się być nieśmiertelnym gadem! Poruszyła się nerwowo. Tutaj jej nie dosięgnie tymi swoimi obrzydliwymi mackami. Chyba, że dysponuje jeszcze jakimiś innymi mocami. Wtedy Vanessa jest w tyłku.
Wbiła pazury w podłoże. Nerwy ją zżerały. Jeżeli nie umrze tutaj na zawał serca, to znaczy, że jest dobrze. Wszystko dzieje się tak szybko i niespodziewanie, że naprawdę można paść.
Thing
Zwiastun

Thing


Liczba postów : 25
Skąd : From your darkest nightmares

     
/Okej. c: /

Jak dobrze, że jego serce przestało bić już dawno temu, byłaby może nawet szansa ubicia go! Chociaż w sumie nie wiadomo, i straszniejsze kreatury zabijano. Stworzenie ponownie zaryczało przeraźliwie, gdy został zaatakowany przez Sergeya, po chwili jednak udało mu się zrzucić wilka i przygwoździć go do ziemi ostrymi pazurami.
- Jesteś głupcem, a teraz czas na twą karę. - istota odezwała się, choć wszyscy poza pojmanym wilkiem usłyszeć mogli tylko jakieś niezrozumiałe szepty, tak samo nieprzyjemne jak reszta dźwięków, które wydaje z siebie Thing.
Biały wilk poczuć mógł, jak nagle brakuje mu powietrza w płucach, serce widocznie spowalnia, by w końcu krążenie zatrzymało się całkowicie. Tak, umarł. Jeszcze tylko krótka sekundka i zniknie na zawsze. Wtedy jednak coś przebiło jego materię, powodując, że stwór natychmiast puścił basiora i rzucił się na atakującego. Para ostrych pazurów przejechały po twarzy A.M tworząc dość poważnie wyglądającą ranę przy oku.
Potwór zwrócił się w kierunku oddalających się wilków, po czym ponownie pojmał Whiskey'a. Albo sobie wyjątkowo upodobał, albo ma zamiar coś z nim zrobić.

/Na czas pobytu Cosia w temacie Ser jest 'martwy', potem może obudzić się, jedynymi pozostałościami będą 3 rany na brzuchu i silny ból głowy./
Whiskey
Dorosły

Whiskey


Male Liczba postów : 407

     
Whiskey chyba wolał mieć powodzenie u kobiet, niż u paranormalnych stworów niewiadomego pochodzenia, jednak jego chyba nikt o zdanie nie pytał. W jednej chwili znowu unosił się w powietrzu, trzymany w uścisku czarnego potwora.
- No ale weź... - powiedział znowu, niemniej już był zbyt zmęczony, sam nie wiedząc dlaczego i chciał tylko wrócić do domu, zjeść kolację i pójść spać. Że też mu się maków zachciało.
- Zakochałeś się czy co? - mruknął w stronę bestii.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
^ *userka od powyższego postu zakrztusiła się ze śmiechu paluszkiem*

A niech to! Działo się tu zbyt dużo jak na wytrzymałość Wheat. Nie żeby obecność stworzenia w jakikolwiek sposób wyprowadzała ją z równowagi, po prostu było tu zbyt wiele innych istnień. Ta, za dużo się działo i nie była w stanie dwojgiem oczu, choćby i zezowała rozbieżnie, zapanować nad pląsami każdego z wilków. Mogliby sobie pójść. Nie miałaby nawet nic przeciwko, gdyby Thing ich uśmiercił i pozwolił jej napawać się jego wspaniałością. I tu zadajmy sobie pytanie - dlaczego Wheat nie siedzi jeszcze w psychiatryku i kto, na miłość boską, dopuścił ją do stanowiska bety? Widać że ktoś tu ma skłonności autodestrukcyjne, jeśli bez większych problemów na stanowisku tak ważnym znalazła się nie do końca zrównoważona psychicznie przedstawicielka zbóż.
- Kim pan jest? - zaryzykowała nadanie stworzeniu płci, zwracając się do niego z nieadekwatną do wszystkich czynników tworzących temat sympatią i szacunkiem. Wszak jeśli zachowa elegancję, być może wyjdzie ze spotkania cało. A może nawet z autografem, kto wie. Jakby nie docierało do niej, że została pojmana przez coś, co najwyraźniej próbuje wszystkich ubić. Wszystkich bez wyjątków.
Niektórzy ludzie wolą książki od ludzi. Wheat zamiast wilków wolała mordercze, niezidentyfikowane istoty z czaszkami zamiast normalnych łbów. Co kto lubi, prawda...?
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 22

     
Arthas padł na ziemię. Jego RIG wydał odgłos:

Warning! Detected critical wound. The recommended therapeutic intervention MED.

Zgodnie z radą wydaną przez komputer, wyciągnął jeden z swoich pojemniczków MED i wylał całą zawartość na twarz. Zanim lekarstwo zacznie leczyć ranę to minie trochę czasu, w tym momencie nie jest zdatny do walki. Podczołgał się do Sergeya albowiem podwładni dla dowódcy są niczym dzieci, a on nie chciał go stracić. Z trudem podniósł miecz - towarzysza nie da skrzywdzić! (chociaż jakby był przytomny to dałby sobie radę, po prostu widziałem taką fajną scenę w filmie).Ta wilczyca bardzo dziwnie się zachowuje, trzeba ją pojmać i przesłuchać.
Deebie
Demoniczny Wojownik

Deebie


Female Liczba postów : 5

     
Deebie skuliła się lekko, słysząc przeraźliwy pisk dochodzący od Cosia. Co to było za stworzenie?! Nie można się było pomylić, że magiczne i demoniczne to to jest... A ktoś z obecnego towarzystwa ma takie same cechy.
Samica uśmiechnęła się lekko, patrząc jak wilki spadają na ziemię. Z nieznanych jej powodów, wydało się jej to niezwykle zabawne. Opamiętała się jednak, widząc, że Arthas nieźle obrywa. Postanowiła nie stać już dłużej w miejscu i się zabawić...
...No, w każdym, bądź razie, chciałabym sama tego dokonać. W pewnym momencie zauważyła, że traci kontrolę nad ciałem i coraz bardziej "wnika" wgłąb swego ciała. Mogła widzieć, słyszeć i czuć, ale nic poza tym. Jej tułów powiększył się, a dym wraz z nim. Potem dało się usłyszeć diabelny rechot, którego właścicielem był nie kto inny jak Thanatos.
Demon zniknął w dymie, by nagle pojawić się na stworzeniu. Wbił długie pazury w jego ciało i wyszczerzył kły. Miał świadomość, że Deebie zdoła nad nim zapanować, gdy tylko ten rzuci się na wilki, więc przybrał sobie za cel stworzenie, za którym nikt raczej płakać nie będzie. Niewiele więcej myśląc, zatopił zęby w karku Cosia, chcąc dokończyć robotę poprzedniego wilka... który leżał teraz martwy. Nieważne.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Kiedy wszystkie wilki opadły na ziemię, całe napięcie ociupinkę się zmniejszyło. Wilczyca poderwała się nieco w górę, zaciekawiona dalszym biegiem wydarzeń. Mrużyła ślepia, by dojrzeć jak najwięcej. Zmarszczyła nos i mlasnęła z niezadowoleniem, zdenerwowana słabą widocznością. Chwilowo jej strach odpłynął, a na jego miejsce wstąpiła ciekawość. Nie wiedzieć czemu - pragnęła więcej informacji na temat dziwnego Cosia. Mruknęła z niezadowoleniem. Mimo wszystko nie wstała, nadal kuliła się w trawie. Zadziwiające było to, że stwór najwyraźniej "upodobał sobie" jedną ze swych... ofiar? Inaczej tych biedaków nazwać nie można. Marano zachichotała pod nosem, widząc jak zmęczony już "maltretowaniem" basior wykrzykuje coś do potwora. Kiedy czarny, bo tak go sobie nazwała, wydał z siebie bardzo dziwny, piskliwy odgłos - jej uszy oklapły. Położyła na nich łapy i zacisnęła kły. Dźwięk drażnił jej bębenki oraz umysł. Szczęśliwie nie trwało to długo. Unikanie tych fal dźwiękowych odebrało jej sporo energii. Kolejna ważna informacja, która może się przydać, by pomóc watahom pokonać stwora...
Sunset
Dorosły

Sunset


Female Liczba postów : 19
Wiek : 30

     
Serce Sunset tłukło w jej piersi jak oszalałe. Jeszcze nigdy w życiu nie była tak przerażona. Skradając się poprzez otuloną ciemnością łąkę dostrzegła właśnie Thinga. Omal nie pisnęła. Pomalutku, drobnymi kroczkami zaczęła się wycofywać. Potwór powoli znikał z jej pola widzenia. Szczęśliwa, lecz nadal śmiertelnie wystraszona, przyspieszyła kroku. Wtem poczuła pod łapami coś przypominającego... ciało. Upadając, pisnęła donośnie. Pod sobą poczuła gwałtowny ruch. Wstrzymała oddech, oczekując najgorszego.
Sponsored content