Źródełko życzeń

Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Źródełko życzeń 2955811_albania--nibieskie-oko--zrodlo-
***
Zwykłe źródełko, które na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jednak aury tajemniczości dodaje temu miejscu pewien zwyczaj. Podobno gdy pomyśli się tu życzenie to ono się spełni, i to właśnie od tej legendy stworzono nazwę tego miejsca.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Wiecie jak to jest po długiej podróży, ne? Wilkowi chce się pić, a pragnienie trzeba te nader szybko zaspokoić albowiem nerwowy się zrobić on może. Tak jak Narko. Nie cierpi być głodna a tym bardziej spragniona, tymczasem język suchy miała. Więc i nerwowa się stała. Normalnie nie czuję, że rymuję.
Wyczerpana, całkiem nieczysta i z puszczonym łbem, właśnie ze zmęczenia, podeszła do tej jakże życiodajnej cieczy. Napiła się łapczywie, po czym wkroczyła do niej coby brudnej wody nie pić. Błogi uśmiech zawitał na jej przesłodkim, ale tylko z pozoru! pyszczku. A że strumyk głęboki nie był, zrazu legła na ziemię. Woda zwinnie pomiędzy jej futrem płynęła unosząc i falując kłakami ognistej.
Leżąc tak przeszła do płaskich rozmyślań. Płaskie, bo i o niczym. Głodna była. I tyle. Co jeszcze? Niewygodnie jej. To kuper poprawiła.
- Nudno tu. - Stwierdziła niebywale błyskotliwie głosem wypranym z emocji, no, może lekko przymulastym. Westchnęła i postanowiła zainteresować się swoimi pazurkami nie wyjmując ich z wody. O, jeden się ułamał. Kurcze. Nie fajnie. Fuknęła na siebie ze złości. Po czym ona tak łaziła, że sobie go złamała? A cholera wie. Odwróciła wzrok od łap i wbiła go teraz w przestrzeń. Właściwie to przed siebie.
- Kto by pomyślał, że to takie ładne miejsce jest.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Ciekawe czy ktoś tęsknił za tym iście dziwacznym samczykiem. Przecież  tak dawno nie było go w okolicy, że zapewne większość zapomniała o jego istnieniu, a nowi mieszkańcy nie mają pojęcia o istnieniu Sandmana. Hm, ale czy kogokolwiek to obchodzi?
W końcu pojawił się tu Danny. Ten marsz najwyraźniej troszkę mu zajął... No, ale najważniejsze jest chyba to, że w końcu udało mu się dotrzeć na miejsce, prawda?
Sporej wielkości wilk przedarł się aż do źródełka. Na początku nie zauważył tutaj nikogo. Nie wiadome czemu, przecież nie jest ślepy, ale dobrze. Jednak w końcu jego wzrok skupił się na wilczycy, która najwyraźniej się chłodziła. Miał dylemat. Zagadać, czy może odejść na bok i posiedzieć w spokoju. Sumując wszystkie za jak i przeciw, stwierdził, że milej byłoby mimo wszystko porozmawiać, ponieważ... Nie miał kontaktu z innymi wilkami już jakiś czas.
- Witam. - Uśmiechnął się nikle i usiadł w odległości dwóch metrów. Cóż, woda mu już nawet tak bardzo nie przeszkadzała. - Jestem Danny, a ciebie jak zwą? - Jeżu. Nie mógł uwierzyć, że to jego głos. Samotność chyba nie jest dla niego najlepszym wyjściem.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Słuchu jakoś wspaniałego nie ma, toteż samca z początku usłyszeć nie usłyszała, ale węch to już co innego. Wyczuła obcy zapach. Najprawdopodobniej wilczy. Widać od razu się wyjawić nie chciał więc Narkomanthik przeszkadzać mu w tej skrytości nie zamierzała i czekała tak sobie spokojnie, aż tamten się odezwie. No i odezwał się.
Zastrzygła uszkiem, po czym odwróciła swoją łepetynę w jego kierunku. Czarny basior z rogami. Chwila, chwila. To są ROGI! Ignorując wypowiedzi samca podniosła się energicznie i podeszła do niego z równym impetem. Dzieliło ich teraz może z pół metra, nie wspominając już o tym, że przechyliła się w jego kierunku jakby chciała w ten sposób przyjrzeć się bliżej rogom.
- Czy to są rogi? Takie prawdziwe? - Zbombardowała go swoim szybkim mówieniem, oczekując natychmiastowej odpowiedzi. Ale chwila. Gdzież te jej maniery! On coś mówił, ale co? Strzelając w ciemno, że się przedstawił postanowiła odpowiedzieć tym samym. Szkoda tylko, że jego imienia nie pamięta...
- Narkomanthik jestem. - Opamiętawszy się w chwili wypowiadania tych słów, cofnęła się nieco do tyłu, a iskierki wywołane jej ciekawością; zgasły.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Czy zachowanie wilczycy go zaskoczyło? Może troszkę. Ale tylko odrobinkę. Rogi. Uniósł wzrok, jakby chciał na nie spojrzeć. Tak, Danny. To było naprawdę mądre z twojej strony.
- Tak, są prawdziwe. - Uśmiechnął się dziwacznie. W końcu zaczął... Dorastać? Przecież był jeszcze bardzo "młodym", tysiącletnim wilkiem. Jego okres dojrzewania jeszcze się nie zakończył. Różki są jakie są, ale kto wie, czy po zakończeniu całej "przemiany" nie znikną?
- Miło poznać. - Pociągnął nosem i spojrzał w oczy wilczycy. Była taka... Zakręcona.
Przeniósł wzrok na jej szyję, tym samym dostrzegł zawieszone na niej medaliony, czy co to tam było. Nie przyglądał się jednak tak dokładnie, by dostrzec co na nich pisze. Oj ty, oj ty.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Mordeczka jej pełna zachwytu była na wiadomość, że te rogi, faktycznie, są prawdziwe! Ale już po chwili przestała się tak tym przyjmować i przybrała znudzoną minę. Takąż to była waderą, że lubiła, gdy coś się działo. A gdy się nudziła znajdowała sobie szybko zajęcie, o. Odezwał się, dobra, już, odpowiem.
- Mi również. - Rzuciła szybko patrząc mu się w oczy. Miały dwa różne odcienie i chyba nawet świeciły... A z resztą, za wiele teraz nie spostrzeże, słońce na niebie sobie góruje, jest światło, a do tego gorąco. Szczęście, że ma białe futro, gorzej z basiorem. Pochwyciła jego spojrzenie, które zatrzymało się na wisiorkach. Uniosła brwi jak i również śmiertelniki aby mógł się im lepiej przyjrzeć.
- Ciekawa historia, bo nie są moje, tak jak i charakter, który obecnie posiadam, nie jest mój. - Uśmiechnęła się krzywo rzucając prosto z mostu takie dość osobiste przeżycia. Na jednym z nich było wyryte imię Quirel, natomiast na drugim mało znacząca data. Znalazła go. Taka była, szczera i otwarta. Ach, właśnie. - Nie gorąco Ci aby? - Przekrzywiła lekko łepek.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Szczera i otwarta. Więc śmiertelniki nie należały do niej? W każdym razie bardzo jej pasowały. I nim zdążył wykrzesać coś sensownego padło kolejne pytanie.
- Wiesz, dorastałem w dużo cieplejszym miejscu. Słońce które tu grzeje jest dla mnie sielanką. - Zaśmiał się gorzko. Na same wspomnienia o Piekle ściskało go w żołądku. Zostawił swoich braci na pastwę "ojca". Ah, bo to przecież jemu zachciało się zwiedzania świata i uciekanie z podziemi. Za każdym razem gdy o tym myślał, miał szczerą nadzieję, że tam wszystko gra i ojczulek nie ma aż tak wielkiego żalu do niego. Poza tym, gdyby coś było nie tak, wysłałby za nim pogoń. Nie zabiliby go, on był przecież nieśmiertelny... Ale zapewne z powrotem sprowadzili na ziemię, a nawet pod. A wtedy nie byłoby już tak ciekawie. Te wszystkie tortury i rytuały były okropne, taka prawda.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Zastrzygła obojga uszkami. Samiec okazał się dosyć ciekawy i nie tylko dzięki swym rogom, a więc ponownie szerzej otworzyła swe ślepka. Czy ją intrygował? Nie, to jest za mocno powiedziane. Powiedzmy, że jej serduszko poruszone może być poprzez ubieganie o względy u niej, lecz! umiejętne to ubieganie musi być. Na słuch śmiechu basiora, choć gorzkiego, samiczka uśmiechnęła się mile. Przyszłe posty, a może raczej ich rozmowy zadecydują czy się posłuży nim (jak to ma niestety w zwyczaju) czy może poważniej potraktuje, co by było wielkim wyróżnieniem! Przynajmniej w jej mniemaniu, proszę tego do serduszka nie brać.
- O! Ciekawe to musi być. Ciekawość mnie przeżera, och, opowiedz skąd pochodzisz! - Wilczyca do typowych nie należała stąd też takie nietypowe reakcje.
Sądząc po jego gorzkim śmiechu musi to być coś naprawdę intrygującego. Intuicja tak jej podpowiadała, a Narko uwielbiała wręcz intrygujące rzeczy. Szkoda tylko, że jedna raz tylko się jej przydarzyła i to na dodatek krzywdząca. Ubolewa nad stratą swojego starego bytu. Tęskni za nim. A na dodatek te przedziwne wrażenie, że kiedyś już tu była. Huh!
Poprawiła sobie piórka, które niesfornie chciały jej wypaść z włosów.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Prawda była taka, że wcześniej unikał rozmów, a jego pochodzenie, wiek jak i "moc" były nieznane. Dopiero przed opuszczeniem Krainy mówił o tym nieco śmielej. A teraz? Po powrocie już zupełnie mu to nie przeszkadza. Kto będzie chciał, ten się dowie. Kto nie będzie, nie dowie się niczego. Proste jak drut.
- Wierzysz może w Piekło i Niebo? Albo w Diabła? - Może wpierw spyta o takie detale, a potem opowie swoją iście dziwaczną i skomplikowaną historię. Trzeba być pechowcem. Rodziny brak, złapali go ludzie, zabity, wskrzeszony. Normalnie powinien zagrać w jakimś show typu "Dlaczego ja?". Zdobyłby Oskara, miałby fanki i ogólnie... Marzenia ściętej głowy.
Zaczął kiwać łbem, przyglądając się wilczycy. Ładne miała ubarwienie futra. Pióra w grzywie również dodawały jej uroku. On pewnie wyglądał jak wojskowa konserwa, albo nawet pasztet wytaplany z błocie i przyprawiony mrówkami. Ślicznie.
Wciągnął powietrze, wypuścił je ze świstem i uśmiechnął się nieco szerzej niż poprzednio.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Dziwne te pytanie było. Zerknęła na rogi. Czyżby jakieś powiązanie z piekłem...? Po krótkim zastanowieniu prychnęła w myślach. To nie możliwe jest. W sumie, coś w tym jest, skoro jego pytanie wywołało u niej taką reakcję, tym pytaniem zmusił ja wręcz do zastanowienia się, do przemyślenia tych paru, dziwnych spraw. Uniosła brwi.
- Kwestia niebywale sporna, nie powiem. Czy wierzę? Chyba wierzę, a może nie. Raczej podchodzę neutralnie, choć ostatnio raczej przechylam się w stronę wierzenia w te przedziwne miejsca. - Westchnęła, nie wypowiadała się specjalnie długo, ale nie wiedzieć czemu jakoś mówienie o tym do za specjalnie miłych nie należało. Może to miało związek z jej przeszłością? Kto wie. Jednak jej zainteresowanie było tak duże, że nie chowała urazy co do tego pytania, właśnie. Stało jej się teraz ono neutralne, gdyż nagroda w postaci historii jest nader wystarczająca!
Gotując się na opowieść usiadła wygodniej i owinęła swoje łapki dosyć długim i puchatym ogonkiem.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Poruszył uszami.
- Więc możesz mi w sumie nie uwierzyć, ale jestem synem samego Diabła. I mieszkałem w Piekle tysiąc lat z groszem, nawet już nie pamiętam. - Uśmiechnął się lekko. Jego łeb powędrował ku górze. Był zadowolony. Kij wie z czego, ale był. - W wieku trzech lat, tej cyfry zwyczajnie nie mogę wymazać z pamięci... No cóż; zabili mnie. Mimo wszystko obudziłem się gdzieś, gdzie było cholernie gorąco. I okazało się, że żyję. Paradoks. Umarł, ale żyje. W późniejszym czasie wyszło, że sam Diabeł dał mi nieśmiertelność, tym samym stałem się jednym z jego sześciu synów. I zyskałem moc, część Jego mocy... Dzięki mnie dusze mieszkające w podziemiach, mogły żywić się emocjami oraz koszmarami żyjących. Ja żywię się tym co śmiertelni, to zostało mi z "poprzedniego życia". No i niestety do teraz nie jest ona do końca rozwinięta... Jestem w fazie dojrzewania i nie wiem do końca, jak będzie wyglądała ostateczna przemiana. Póki co, to byle kiedy zmienia mi się wygląd. Najgorsze jest to, że nie można nad tym zapanować. Raz jestem żółty, drugi raz czarny z rogami, a co będzie dalej? - No właśnie, co będzie dalej?
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Wysłuchała uważnie całej jego opowieści. Z początku była ona ciekawa, lecz po pewnym czasie swe zdanie zmieniła. Oczywiście jest to Narkomanthik, dziwna wilczyca. Kiedy skończył mówić przez chwilę nastała cisza, po której Narko zwyczajnie zaczęła chichotać pod nosem aż w pewnym momencie śmiać się otwarcie aczkolwiek sympatycznie. Po krótkim czasie przestała, uspokoiła się spiesząc z wyjaśnieniami:
- Ach, wybacz, ale... Nie wierzę Ci. Brzmi jak dobrze zmyślona bajeczka, ale! ale umiejętność opowiadania takowych w obecnych czasach się ceni. - Uśmiechnęła się wesoło coby smutno się nie czuł, po czym jeszcze pacnęła go na pocieszenie po plecach śmiejąc się.
- Ale zazdroszczę Ci takiej wyobraźni! - Wyszczerzyła się jeszcze szerzej zamiatając tym samym ogonkiem ziemię wokół siebie.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
- Wyobraźnia wyobraźnią. Mogę cię uśpić i to w dowolnej chwili. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Fakt, taka opowieść brzmi nieco... Dziwacznie? Może to za lekkie słowo. Jednak była prawdziwa.
- Zademonstrować, czy się boisz? - Dodał z dziwnym pomrukiem. Chciał ją troszeczkę sprowokować, choć wilczyca była tak porywcza, że nie zdziwiłby się, gdyby od razu wypaliła z "tak". A może Danny'emu się przewiduje? Narkomanthik ma takie nieokreślone zachowanie. Nigdy nie wiadomo z czym wypali. Hm. No trudno, zobaczymy.
Machnął parę razy ogonem i wciągnął powietrze ze świstem. Tu było tak czystko, przyjemnie. Nic tylko rozłożyć się i zasnąć.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Na pobrzmiewanie pierwszych jego słów zaczęła się ponownie śmiać, ponownie sympatycznie. Można by to określić słodkim szczebiotem zdradzieckich ust, bo właśnie taka jest Narkomanthik. Po chwili jednak się uspokoiła i wesołymi oczami patrzyła na niego z zaciekawieniem.
- Nie boję się! - Wypowiedziała to bez wahania i śmiało. Po chwili padło kolejne pytanie, które również nie wystraszyło samicy. Pamiętajmy o tym, że nie jest świadoma, a raczej nie wierzy samcowi, że jest on w stanie wyczynić takie przedziwne cuda.
- Ha! Nie boję się, dajesz! Przekonamy się czy mówiłeś prawdę czy też miała to być urzekająca mnie bajeczka. - Wyszczerzyła się nań i z niecierpliwością czekała na to co się zaraz stanie. Mimo jej niewiary tętno jej przyspieszyło czego konsekwencją było walące szybko serduszko. Och, Narko, Narko, przecież mu nie wierzysz! Skąd u ciebie taka reakcja?
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Zaśmiał się cicho. No, w końcu będzie mógł sobie coś pośpiewać. Długo się nie zastanawiał, jedna piosenka mu tu bardzo odpowiadała. Chrząknął.
- [...] I could learn to pity fools as I'm the worst of all... And I can't stop feeling sorry for myself, whooa... - Starał się przystosować głos do utworu... Choć w sumie nie musiał się starać, Sandman tak już miał. Jego ranga do czegoś zobowiązywała. Tak na marginesie userka Danyla podrzuciła link nutki pod wypowiedź, coby sobie przesłuchać. W każdym razie Narko mogła poczuć jak zalewa ją fala senności.
Danny stwierdził, że gdy już zaśnie, to chętnie "wpłynie" w jej sen. Dawniej miał możliwość kontrolowania snów innych, jednak kiedy jego brat sam zaczął doskonalić tę moc, on ją utracił. Dziwne. Teraz może pojawiać się w snach uśpionych, robić tam co on chce, ale nie może nikogo skrzywdzić. Tyle.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Kiedy usłyszała pierwsze słowa, a może nuty? Nie! Po prostu śpiew samca patrzyła nań z dosyć niedowierzającym uśmiechem. Lecz jednak po chwili, wbrew sobie i wszelkim staraniom stawała się coraz bardziej śpiąca. Na tyle mocno chciała się przeciwstawić bądź co bądź magicznym zdolnościom samca, którego dalej mienia nie znała, bo przez swoje "roztrzepaństwo" zwyczajnie go nie usłyszała, oj Narko!
Po chwili jej łapy stały się bardzo miękkie, a perspektywa położenia się na ziemi była taka kusząca... Ot, stało się. Runęła nagle ciężko od razu zasypiając. Ale trzeba pamiętać, że dzielnie walczyła, chyba z minutę dała radę opierać się czarowi. Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Było czarno, ciemno, nic nie widziała. Jej ciało zdawało się jakby płynąć po wygodnej, mięciutkiej chmurce, gdzieś tam, wysoko. A miała ciało? Nie widziała swoich łap. Nie widziała nic. Tylko mięciutką, czarną przestrzeń, w której tonęła...
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Umilkł, ona przez chwilę będzie jeszcze w takim stanie. Ale to przez chwilę. Uśmiechnął się nader szeroko. Zwykle po tej fazie jego bracia kradli duszę, albo sprawiali, że dana osoba miała straszliwe koszmary. On sam jedynie "wniknął" do snu wadery. Pojawił się i obserwował ją z dziwnym zadowoleniem. Więcej nie mógł. Przynajmniej bez braci. Każdy był dopełnieniem każdego, więc kiedy się rozeszli; on nie będzie już tak sprawnie funkcjonować bez nich, a oni bez niego. W sumie Sandman jest w bardziej korzystnej sytuacji, ponieważ może jeść to co śmiertelni... Natomiast jego bracia żywią się duszami i emocjami. I nie potrafią nikogo uśpić jak Danny. Hm. Musieli znaleźć jakiejś wyjście z tej sytuacji.
Pokiwał łbem i wyszczerzył się do Narko niczym psychopata uciekający z psychiatryka. Chciał powiedzieć, że nie wymyślał. Ale po co? Chyba już sama wilczyca zauważyła... Poza tym; zbytnio nie mógł tego zrobić.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Po chwili się ocknęła. Nie, nie ze snu. Ocknęła się na widok znajomej sylwetki, której to oczy świeciło złowieszczo w tym lepkim mroku jej umysłu. Czyżby była właśnie w swoim umyśle? Na to wyglądało. Zapewne, kiedy się ocknęła powinny pojawić się jakieś obrazy, myśli, zapachy, uczucia, a tymczasem? Nic. Pustość, czarna pustka. To nie jest jej umysł, to nie jest ona.
Spojrzała w dół, ujrzała swoje łapy. Nie, chwila, to nie były jej łapy, to nie była ona.
Quirel.
Tak jak normalnie jej futro jest delikatnie zaakcentowane pawim wzorem, teraz cała była taka. Wygląda dokładnie jak istota, która ją zaczarowała. Fakt ten był przerażający. W jej oczach widniał wyraźny strach, nie wiedziała co robić. Była sparaliżowana. Jednak... Pojawiła się trzecia postać, znikąd. Śnieżnobiała wadera, o delikatnej budowie i niebieskich ślepia. To była Narkomanthik, taka jaka powinna być, przynajmniej. Futro zjawy było targane przez wiatr, którego w rzeczywistości przecież tam nie było. Patrzyły na siebie pustym wzrokiem.
Narko zerwała się ku niej, jakby mogło to jej pomóc powrócić do pierwotnego stanu. Kiedy już była blisko, nieistniejący wiatr rozwiał zjawę. Strach ją sparaliżował. Poczuła gorące łzy spływające po jej policzkach, płynące pomiędzy morzem sierści, aby zaraz potem upaść w nicość i lecieć tak, i lecieć... Zacisnęła kły obnażając je. Syknęła, warknęła, a potem jęknęła żałośnie. To nie był sen. To był jej umysł. Taka była w środku, z czasem... z czasem całkiem się zmieni. Coś jej to podpowiadało, że powinna się pospieszyć, że jest jeszcze nadzieja. Wszakże biała wadera nie pojawiła się znikąd. A może ona jest uwięziona w jej umyśle? A może tak naprawdę nie skradziono jej charakteru. Uniosła łeb do góry patrząc w pustkę nad nimi. Nic nie ujrzała, po co to zrobiła? Nie wiadomo.
Odwróciła się do Danny'ego patrząc nań smutnym wzrokiem.
- Rozumiesz? Widzisz co jest wewnątrz mnie? Nic. Wszystko zostało mi odebrane. To nie jestem ja. - Wymawiając ostatnie zdanie uniosła łapę i przyłożyła ją śródstopiem do swojej piersi podkreślając swoje słowa. Łzy powoli przestawały jej lecieć.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Zamieszanie. Tym jednym słowem można było opisać wszystko, co się tu odbywało. Wilczyca wyglądała zupełnie inaczej. Pstrokata. W pawich wzorkach. Wcześniej zauważył jedynie jej pióra w grzywie i ogon. Dziwnie się tu czuł, jednak stał jak posąg i patrzył na wszystko z grobową miną. Lata grzebania w umysłach innych go trochę znieczuliły.
Nagle pojawiła się inna postać. Biała, drobna, niebieskie ślepia. Wydawała się być spokojną. Daniel miał złe przeczucie, że wie co zaraz się wydarzy... Ona zniknęła, a kolorystycznie podrasowana Narko stała w miejscu. Tak, spotkał się z czymś podobnym. Bardzo dawno temu. Nic więcej nie może sobie przypomnieć; jeden z jego braci zakończył o wiele wcześniej żywot tej istoty, niż myśleli. Danny został momentalnie wywalony umysłu tamtego osobnika. Było to bardzo dziwne przeżycie. Może gdyby wtedy Jordan (braciszek) nie zabiłby tego wilka, Sandman wiedziałby jak pomóc wilczycy. Jednak w tej chwili był bezsilny.
Kiedy się odezwała, wyprostował się i popatrzył na nią. Niby był złym wilkiem, ale jednak nie do końca. Westchnął ciężko i powoli się wycofał. Wrócił do teraźniejszości i spoglądał na spowitą snem Narkomanthik. Koniec. Przerwał wszystko. Wycofując się pozwolił, by wybudziła się wcześniej. Klamka zapadła. Daniel chciałby jej pomóc.
- Wstawaj. - Powiedział powoli, trącając ją nosem w szyję. Potem się odsunął i usiadł na zadku. Nie potrzebował wiedzieć więcej. Ona przecież nie miała być jego ofiarą. Dla nich był bezlitosny. Wilczyca była znajomą, w dodatku nie podpadła mu; czemu miałby ją dręczyć?
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Poczuła trącenie w szyję. Taki miły gest, którego się nie spodziewała. Słońce przebijało się przez jej powieki czyniąc świat pomarańczowym. Otworzyła oczy, zmrużyła oczy od słońca. Gdzie ona jest...?
Kaszel. Dziwny, suchy kaszel. Zerwała się przez niego i w pozycji siedzącej, nie wiedząc czemu zaczęła wypluwać ślinę. Bardzo dziwne przeżycie, miała gulę w gardle, którą mogła pozbyć się jedynie orzeźwiającymi łykami wody. Och, jakież to szczęście, że przebywali akurat niedaleko źródełka. Podbiegła do niego pospiesznie i zaczęła pić łapczywie wodę i przy okazji się zakrztusiła. Po krótkiej chwili jej przeszło. Serce się uspokoiło tak samo jak tętno i oddech. Spojrzała przeraźliwie na łapy. Białe. To ona. Uff.
Dopiero teraz spojrzała na samca, który siedział spokojnie obok. Uśmiechnęła się do niego krzywo i przepraszająco wracając na miejsce skąd wstała. Nie miała siły na bycie tą energiczną Narko. Czuła się wyczerpana, psychicznie.
- Przepraszam cię, ale również ci dziękuję. Gdyby nie ty, nie wiedziałabym, że jest jeszcze nadzieja. - Westchnęła zapomniawszy, że przecież Danny nie wiedział co jej się tak naprawdę stało i jakaż to historia się za tym wszystkim kryła.
Przed chwilą jeszcze impulsywna wadera skuliła się teraz i garbiąc się tak owinęła puszysty ogon wokół łap, wbijając wściekło zielone oczy w ziemię.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Zastrzygł uchem. Nie odzywał się przez chwilkę. Musiał pomyśleć. Tak, nawet jemu zdarzało się myśleć. Szaleniec.
- Nic nie szkodzi i nie ma za co. - Uśmiechnął się szczerze. - Jeżeli pomogło ci to coś odkryć, to możesz w sumie kiedyś jeszcze raz spróbować. Mógłbym pomóc, choć nie bardzo wiem w czym. Mimo wszystko nie chcę się wtrącać. - Dobrowolnie, bez przymusów. Za swego krótkiego życia był wychowanym wilkiem. Jedna bójka zmieniła jego życie. Jedna. Nic nieznacząca. Bronił się, jednak oczywiście nikogo to nie obchodziło. Bo po co? Wywalili go. Tak najprościej! A potem jeszcze został zabity. Życie kopało go wiele razy w zadek... Ale odkąd jest nieśmiertelny to on może je kopnąć. Prócz tego, Sandman na wolności nie zachowuje się tak samo jak ten sprzed laty, który mieszkał sobie w Piekle. Ten "nowy" jest nieco bardziej życzliwy i przyjaźniejszy... Oh, niech no by się tylko jego ojciec dowiedział. Przewlekłby mu skórę na lewą stronę, Daniel był tego pewien.
Machnął ogonem. Czuł się dobrze w jej towarzystwie. Zaoferował Narko pomoc, nie musi być nawet wtajemniczony, postara się. Jeżeli nie, to nie. Zrozumie. Raczej. Mózg to on chyba jeszcze ma w tej czaszce, nie?
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Uniosła łeb kiedy usłyszała propozycję jaką dał jej Danny. Uśmiechnęła się nieco, gdyż okazuje się to dla niej niezwykle pomocne. Westchnęła z ulgą i postanowiła odpowiedzieć mu.
- Ach, to bardzo miłe z twojej strony. Pomoc twa okazać się może niezwykle pomocna. Oczywiście nie chcę cię nadwyrężyć ani nic w tym stylu... - Zeszła na niższy ton aż zamilkła zastanawiając się co jeszcze dodać. - Jak chcesz, to i ja również mogę się podzielić z tobą moją historią. Z nieszczęśliwym zakończeniem. - Westchnęła głęboko na wspomnienie o tym i wbiła wzrok gdzieś w przestrzeń. Nie mówiła o tym jeszcze nikomu, to będzie jej pierwszy raz, inicjacja i te inne sprawy. Ach wy, zboczeńcy.
Teraz zbytnio myśleć się nie starała, nie chciała nacisnąć na jakieś delikatne miejsce, które wywołałoby u niej falę nieprzyjemnych uczuć przez wspomnienia. Niech zostanie tak jak jest, historię opowie, z bólem ale to zrobi. Być może jej to pomoże. Jako taka terapia.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
- To raczej coś przyjemnego dla mnie, niż tam nadwyrężanie. Więc nie ma problemu. - Rzekł, strzygąc lekko uchem. A tak sobie pomyślał, że fajnie byłoby w końcu coś dla kogoś zrobić. Zwykle to on nie musiał się za nic zabierać. Miał od tego służących. - Jeżeli oczywiście chcesz, bo nie chciałbym na ciebie naciskać. - Jeżeli będzie chciała, to opowie. Jeżeli jednak uzna to za zbyteczność, Danny zrozumie. Ponownie coś zrozumie. Ależ on mądry...
Zerknął na niebo. Jakieś ptaki skrzeczały nieopodal. Uszy wilka lekko oklapły. Dla innych był to śpiew, ale dla niego, jak wcześniej wspomniano; zwykłe skrzeczenie. Dla osoby, która ma czysty głos i może się nim "bawić", przekształcać lekko... Była to istna katorga. Niech zamkną te swoje popaprane dzióbki. Może nie było tak źle, ale jednak odczuwał ten dyskomfort.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Postawiła swe uszka na sztorc, co było znakiem miłego zaskoczenia bądź też zadowolenia, po prostu odpowiedź Danny'ego okazała się dla niej ponownie niebywale przychylna, co cieszy, oj cieszy!
- To może w najbliższym czasie, przy ponownym spotkaniu, jak cię oczywiście znajdę to powtórzymy to? - Powiedziała to z wyraźną nadzieją w głosie jak i w swych ślepkach patrząc na czarnego basiora. Kiedy padło kolejne zdanie ponownie odwróciła swój łepek wbijając tym samym wzrok gdzieś daleko, jak gdyby szukając odpowiedzi na dręczące ją od wielu lat pytania. A jest przecież taka młoda.
- Zaczęło się bardzo niepozornie... Żyłam w stadzie, byłam szanowana, urodziwa, miałam partnera i dzieci... nieżywe. Poroniłam. Uznano mnie za przeklętą, ale ze względu na ten dziwny szacunek nie wyrzucono mnie ze stada. To wszystko wydarzyło się jak byłam jeszcze śnieżnobiała i niepozorna, spokojna, miła, szczera, dobroduszna. Utraciłam te wszystkie cechy, czemu? - Westchnęła głęboko i zabrała się za kolejną część opowiastki. - Odeszłam ze stada. I tu... coś się wydarzyło, nie pamiętam co. - Przyłożyła łapę do swej głowy wytężając myśli i marszcząc nos. Nic ci z tego, droga Narko, już nigdy nie przypomnisz sobie, że już kiedyś tutaj byłaś. - Nieważne. - Postawiła nogę ponownie na ziemi i nabrała oddechu. - Ruszyłam skądś w podróż, chciałam odnaleźć swoje dawne stado, powrócić. Ale coś innego odnalazło mnie. Nazywała się Quirel i była przedziwną istotą. Całe jej futro w pawich wzorach pokryte było, a sama zdawała się być godna zaufania. Ha! Jakże ja byłam głupia... Obiecała mi, że w zamian za mój charakter, powrócę do dawnej watahy i wszyscy zapomną o incydencie sprzed dawnych lat. Zgodziłam się. Ależ ja byłam głupia i naiwna. Zaraz potem zniknęła, a ja się obudziłam w takiej formie jakiej jestem teraz. Z cudzym charakterem i wyglądem, póki co połowicznie. Na dodatek utraciłam częściowo pamięć. Kto wie za ile stanę się dokładnie taka jak ona. - Syknęła na koniec wyraźnie na siebie wściekła. Odwróciła teraz głowę w drugą stronę aby ukryć łzy w oczach. Rozmowa pomogła jej, mimo wszystko. Duszę miała teraz lżejszą.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
- Możesz mnie szukać na terenach watahy Nocy. Poszukać gdzieś mojego legowiska i przychodzić kiedy tylko chcesz. - Posłał jej lekki uśmiech. No, Danielu, może się wreszcie na coś przydasz w tym obcym ci świecie.
Kiwnął łbem i wysłuchał opowieści wilczycy. Jej przeszłość była wspaniała do spotkania tej całej Quirel, która namieszała w jej życiu. Skądś to znał. Póki sam nie został wygnany, to żyło mu się bardzo dobrze. A potem nagła śmierć; rozszarpane ciało. I rozpoczęło się piekło.
Kiedy skończyła i odwróciła wzrok, samiec był troszkę zmieszany. Podszedł trochę bliżej, jednak wciąż nie wiedział na co może sobie pozwolić. Położył więc lekko swoją łapę na jej łapie, tak by nie sprawić jej bólu, ani nic podobnego. No właśnie. Kolejnym atutem Sandmana była siła o jakiej marzyć mogło sto wilków naraz. Momentami jednak sam nie wiedział, czy to tak wielki atut. Miał obawy, że może kogoś zwyczajnie zgnieść.
- Nigdy nie staniesz się dokładnie taka, jak ona. Pomogę ci, naprawdę postaram się zrobić wszystko. Jako bachor z Piekła miałem do czynienia z tak podłymi istotami. Zazwyczaj są to Demony, choć są ponoć jakieś odłamy tego gatunku. W każdym razie każde takie paskudztwo da się pokonać. Trzeba szukać sposobu, ale gdy się chce, to wszystko da się zrobić. - Powiedział spokojnie, gładząc ją lekko po łapie. Nie próbował jej obejmować, bo mógł dostać zwyczajnie po pysku. Choć kto wie? Możliwe, że nawet za takie głaskanie zaraz oberwie.
- Damy radę, bo nie chcę słyszeć nawet sprzeciwu, żebym się przestał wtrącać. Pomagam i już. - Oj Daniel, Daniel, jakiś ty szlachetny. Szkoda tylko, że nie dla wszystkich.
Sponsored content