Źródełko życzeń

Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Zaśmiała się wesoło, wszakże - jakby nie patrzyć - miała sporo racji. Zieleń na futrze nie należy do najbardziej popularnej odmiany barwnej wśród wilczej nacji. A przynajmniej tak zdawało się samej Lakeshii. Na jej pyszczku gościł uśmiech, będący pozostałością po niedawnych wybuchu pozytywnych emocji.
- To u Was kolor futra stanowił podstawę do osądzenia, kto gdzie znajduje się w hierarchii watahy? - zapytała, szczerze zainteresowana tematem. Jej ogon, puszysty i - oczywiście! - zielony przemieszczał się z lewej strony na prawą. Brak weny nasilony z powodu sytuacji rodzinnej, ale o tym opowiadać nie chcę, przynajmniej nie w tej formie. Przepraszam, próbuję się skupić, nie wychodzi...
- W zasadzie w moim stadzie też byłam jedynym zielonym wilkiem, ha. Widzisz, podobno urodziłam się jako wilk w nudnym, standardowym, pospolitym kolorze, więc nie powinnam mieć za złe rodzince, że mnie zazielenili - rzuciła lekkim tonem, chcąc przykryć nim pewne odczucie żalu i tęsknoty, skrywane na dnie jej biednego, poobijanego z każdej niemal strony oraz w każdy prawie z możliwych sposobów. Przeszłość naszej Madame nigdy nie rozpieszczała, miała tego pełną świadomość. Wiedziała jednak, że tak jest lepiej; że nie może wrócić, bo i nie wiadomo, czy ma dokąd ani czy powrotem nie pogorszyłaby i tak pewnie złej sytuacji. Westchnęła krótko.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Wadera jedynie zaśmiała się pokrótce słysząc jej pierwszą i jakże przedziwną wypowiedź.
- U mnie niestety tak, ale kochana! To nie Rosja! Tutaj można się czuć wolnym i równym tak długo jak się chce! Przynajmniej według mnie, o! Poza tym hierarchia jest i tak mało ważna przecież. Nigdy nie można czuć się gorszym przez kogoś innego. W sumie.. chyba zeszłam trochę z tematu, ups. - rzuciła od tak ze szczęściem.
Jednak pozytywna wena pchnięta w tą waderę jest... dosyć dziwna krótko rzecz biorąc.. ale przynajmniej jest jakiś pomysł na Dianę! I nie pójdzie do blokady, o! Chodzi tutaj właściwie o zamiar taki sprzed... paru miesięcy. Nie obecny, bo takiegoż nie ma.
Kiepska sytuacja rodzinna.. coś user o tym wie niestety ale, ale! Nie pora na smutki przecież!
I nie można też tego zapijać jak niektórzy,o ! To jest mało rozsądne i czasami gorsze aniżeli parę dni płaczu. Kurka pieczona, znowu się rozgaduję.
Ach i jedna zmiana co do postów - nigdy więcej nie bd pisał ''brak weny'' albo takie tam pierdołeczki bo patrząc na 21.5 calowy ekran to WSZYSTKIE posty wychodzą mega krótkie. Ach ta rozdzielczość O_o
- Pozielenili? Tak się w ogóle da? Opowiadaj! - powiedziała z ogromnym zaciekawieniem.
Ha! Zamiana stanowisk obecnie zaszła!
Uśmiechnięta wciąż patrzyła się w nią. Może to jej doda... humoru albo czegoś? Diana akurat tutaj była w totalnej kropce, bo nie znała się na niczym poza gadaniem, że odetnie komuś genitalia albo skopie tyłek, o! Albo, że jest homoseksualna. To.. ten.. a to pomińmy, bo póki co żadnego samca nie ma w zasięgu wzroku, o!
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Znam to, u narzeczonego posty wydają się osiągać raptem kilka linijek, choć u mnie są co najmniej wysokości avatara. Może jakby ustalić szerokość forum, byłoby lepiej - u mnie logo pięknie się komponuje z kolumnami i tak dalej, są jednakowej szerokości. U narzeczonego zaś logo zdaje się być mikre i maleńkie, co nie wpływa pozytywnie na wrażenia estetyczne. Niemniej, z tego co pamiętam, Banan kiedyś próbował poruszać tę kwestię; nic z tego nie wyszło. Do rzeczy jednak, za dwadzieścia minut mam być u babci, a chciałabym do tej pory odpisać choć tu. Na wyprawie nie zdąże, bo to wymaga nieco zastanowienia i chwili, by sklecić post. Tu jest luźniej, łatwiej, przyjemniej.
Madame Lakeshia wysłuchiwała słów samicy z uwagą, przekrzywiając nieco głowę, w tenże sposób okazując zainteresowanie. Dawno nie obcowała z żadnym stworzeniem, a jej kontakty ograniczały się jeno do roślin - co brzmi nie tylko komicznie, ale i tragicznie zarazem. Nie do końca więc odnajdowała się w tej nowej dla siebie sytuacji, jednakże nie można jej zarzucić, aby się nie starała!
- Czym jest Rosja? - spytała. Znajomość geografii naszej Panny L. ograniczała się wszakże jedynie do kilku miejsc, do których w większości zapewne i tak nie trafiłaby z powrotem. W zasadzie były chwile, kiedy tęskniła za domem i żałowała tego, jaki tryb życia podjęła; szybko jednak tłumaczyła się sama przed sobą, iż przecie było to konieczne.  Tak jest lepiej. Dla dobra rodziny oraz przyjaciół powinna izolować się od dawnego życia za wszelką cenę. Pewnie dlatego pytanie o owe "zazielenienie" wywołało ciche westchnienie, które bezczelnie wydarło się z piersi samicy.
- W moich stronach wielbi się Matkę Naturę. Kult ziemi i te klimaty... Większość wilków skupia się na zadaniach szamanów, żyjemy niby w pokoju i tak dalej. Zbrodnie wymierzone przeciwko Matce Naturze są karane wygnaniem i ogólnie traktowane jako wielkie zło. Wierzymy, że jeśli będziemy niszczyć naturę - pewnego dnia i ona zniszczy nas. Ale, do rzeczy! Na skutek ich 'czarów-marów', szamańskich rytuałów, ceremonii oraz dziwnych obrzędów... stałam się zielona. Nie wiem, jak tego dokonali. Nigdy nie byłam... taka, jak oni. Inni nazywali nasz oszołomami i dziwakami, a ja za wszelką cenę chciałam być... normalna - wyjaśniła, pokręcając łbem. Dzisiaj było inaczej. Dziś żywiła wobec siebie wiele żalu, wszakże niejako wyrzekała się własnego pochodzenia, zachowania rodziny, całego świata, którego utrata dzisiaj tak bardzo bolała. Czy gdyby znalazła się tam dzisiaj, mądrzejsza o te wszelkie mysli i bogatsza o wiele, wiele doświadczeń, zachowywałaby się tak samo?
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Wo w mordę jeża xd
Teraz chwila zastanowienia.. jak długi to jest post? Hmm.. pewnie ledwo się mieści w standardach. Trudno, to ma być przecie zabawa!
Wadera tak myślała przez chwilkę, jak tej odpowiedzieć. Czym jest Rosja.. hmm...
- Coś w rodzaju Krainy, tyle że z ludźmi i w ogóle! Taki teren dość... ogromny. Zimny, strasznie karygodny i w ogóle można do tamtego miejsca podpisać bardzo wiele złych rzeczy, o! Jakbyś chciała przejść całą Rosję to na pewno w rok byś tego nie zrobiła. Ucieczka stamtąd też jest niemożliwe prawie. Jakby tu jeszcze nakreślić... hmm. - wadera przerwała i chwyciła się za łeb. Jak tu jeszcze jej dopowiedzieć.. to jest pytanie. - Można to uznać nawet za po prostu ogromny las, polany i w ogóle wszystko! To taki środek świata!
Trzeba przyznać, że po dziś dzień, nikt nie spytał jej czym ten Kraj jest. Nawet nie wiecie jaka była dumna opowiadając to wszystko! Niektóre rzeczy to były totalne bzdury, ale cśś. Dajmy jej żyć tak jak jej się to podoba, o!
- Tak trochę hipisi. Albo to po prostu się mi mylą pojęcia, a to jest akurat bardzo możliwe, hehe. Poza tym gadanie... jesteś normalna przecież! Przynajmniej według mnie. Normalność nie określa się po wyglądzie aż tak a jeno po tym jak ktoś się zachowuje. Tak było przynajmniej w moich stronach czasami. Podkreślam czasami. Ale tutaj nie ma takiej zasady! Ciesz się teraz życiem, o! Nikt przecież nie będzie cię tutaj oceniał po wyglądzie, a jeśli to zrobi to dostanie potrójnie w pysk ode mnie. Typowa Rosyjska kobieta ze mnie.
Ostatnie słowa rzuciła jakby z premedytacją. Jednak po sekundzie się roześmiała z prawdy. No cóż, Ruska baba czyż nie?
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Byle post miał wymagane 15 słów - reszta nie ma znaczenia.

Biedna Madame Lakeshia. Zdała sobie sprawę, jak niewiele wie o świecie. Nawet ludzi widziala jedynie w tych ich maszynach, wielkich i ciężkich, które zniszczyły jej ukochaną wierzbę, robiąc przy tym nie lada hałasu. Dotąd, owszem, miała świadomość własnych braków w wiedzy, jednak nie miała bladego pojęcia o ich skali, zatrważająco wielkiej. Polubiła Dianę, zdecydowanie. Była dla niej taka miła i serdeczna. Jednak z jej słów wynikało nieco coś innego - typowa rosyjska baba, trzaskająca po pyskach. Trzeba będzie zapamiętać, na wszelki wypadek.
- Ucieczka? Czyli nie można po prostu wyjść, trzeba uciekać? - zapytała, nieco zaskoczona tym faktem. Rosja była więc więzieniem? Zniewalała? Uniemożliwiała swobodne przemieszczanie się z metaforycznego punktu A. do punktu B.? - Jak więc Tobie udało się uciec? - zapytała jeszcze. Odczuwala niemałą ulgę, iż mogą porozmawiać o Dianie; sama Madame Lakeshia nienawidzi wręcz opowiadać o sobie. Ze strachu. Głównie. I tak miała wrażenie, że za wiele o sobie i swojej watasze opowiedziała.
- Hipisi? Och, nie wiem, o czym do mnie mówisz, przepraszam - odpowiedziała, uśmiechając z pewnym zakłopotaniem, niemniej przyznać należy, iż bylo jej z nim do twarzy. Zresztą userka nieskromnie powie, iż ma postać za niebywale uroczą. Ha.
- Ach, dziękuję za wsparcie. Zapewniam zaś, że lanie po pysku nie będzie koniecznym, dam sobie radę. Jeśli ktokolwiek ocenia po wyglądzie - to nie mój, lecz jego problem. On jest zbyt płytki, by nawet zastanowić się, skąd taka odmiana barwna wśród wilków. Przez swój lekceważący stosunek wiele może stracić, wiele informacji i ciekawostek może mu umknąć - przedstawila swój sposób widzenia. Przyzwyczaiła się do tego, że jest zielona i z pewnością nie zamierzała tego zmieniać. Akceptowała siebie, a to nieczęsto zdarza się wśród kobiet, które przecie mają tendencję do usilnego doszukiwania się kompleksów.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
- [i]Przepraszam, pójdę już - powiedziała spokojnie, posyłając w stronę Diany najbardziej serdeczny, ciepły oraz uroczy uśmiech, na jaki tylko było ją stać. Skłoniła jej też nisko łbem, wszakże uznała ją za istotę niezwykle interesującą i zasługującą na zaszczyty bardziej, niźli niejedno z poznanych przez Madame stworzeń, choć czuła, iż nie we wszystkim z nią się zgadzała. Jednak nie oznaczało to, bynajmniej!, by lubiła ją chociażby drobinkę mniej. Wyszła.

zt.
Przepraszam, przez nieobecność totalnie zakręciłam się w postaciach, fabułąch, wątkach ;__;
Rhaena



Female Liczba postów : 3
Wiek : 24

     
Rhaena przyszła tutaj zamyślona. Nie mogła przypomnieć sobie swojego dzieciństwa, ale pamiętała chwilę śmierci jej całej rodziny. Bawiła się na niewielkiej polanie niedaleko rodziców i siostry, kiedy ktoś krzyknął: Uwaga! Wróg nadchodzi! Przestraszyła się strasznie i pognała szybko do rodziny, ale w chwili w której przybyła jej rodzice wydawali ostatnie tchnienie. Nie widziała siostry. Pomyślała, że jej bezwładne ciało leży gdzieś w pobliżu. Nim zdążyła się rozejrzeć ktoś walnął ją w tył głowy. Zawyła z bólu, ale nie zemdlała. Próbowała rzucić się na napastnika, ale był zbyt szybki i silny. Znowu ją walnął. Tym razem w kręgosłup. Ponownie zawyła i upadła. Znowu napastnik walnął ją w tył głowy. W tej chwili straciła przytomność. Obudziła się parę dni po tym zdarzeniu. Pamiętając tylko ostatnie wydarzenie. Była cała umazana swoją własną krwią, ale nie przyszła tu się umyć. Szczerze mówiąc krew jej nie przeszkadzała. Napiła się wody. Jednak postanowiła się obmyć. Jeśli spotkałaby kogoś to możliwe, że ten ktoś pomyślałby, że jest ona morderczynią. No bo kto łazi umazany krwią? Kiedy już skończyła obmywać swoje piękne, rude futro, wyszła z wody i ułożyła się niedaleko. Prawie natychmiast zasnęła.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Przechadzała się bez celu, aż wylądowała w tym cudownym miejscu. Miekka trawała otulała jej łapy a szum strumyka koił jej uszy. Nagle odczuła ogromną siłę pragnienia, które narastało z każdym przełknięciem śliny. Już chciała wystartować do ożywczego strumyka, gdy nagle zauważyła śpiącą wadere. Postanowiła, że ominie ją cicho, bo gdy się zbudzi mogłaby ze strachu ją zaatakować. A Bardrex nie po drodzę było do porachunków. Przynajmniej dzisiaj, bo zazwyczaj uwielbiała popadać w konflikty. Taka już była z niej wilczyca. Zimna i nieokziełznana. Jednak od kiedy w krainie świeci słońce spotulniała trochę. Szybkim, ale dostojnym i cichym krokiem podeszła do strumyka i napiła się wody. Pochlapała się także nią po pysku, żeby się ochłodzić. O tak cudowny dzień...
Rhaena



Female Liczba postów : 3
Wiek : 24

     
//Sorry, że tak krótko, ale mam strasznie dużo zadane

Obudziła się po kilku godzinach snu i zobaczyła jakąś wilczycę. Ucieszyła się, bo dawno nie spotkała nikogo. Podeszła do niej powoli, w obawie, że ta, zaskoczona rzuci się na nią, i powiedziała: Witaj, jestem Rhaena, Rhae jeśli wolisz. A ty? Spojrzała na wilczycę i posłała jej radosne spojrzenie. Zauważyła, że jej rude futro wyschło. Wygląda na miłą. Mam nadzieję, że taka jest naprawdę... Podeszła do źródełka i napiła się wody. Może to będzie moja przyjaciółka...? Mam nadzieję.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
^ - uznajemy, że ich nie ma, bo i tak nieaktywne są :).

Nie wiadomo dokładnie, co przywiało tutaj tę zabłąkaną istotkę. Niby zwyczajna, lecz już nie, ponieważ zmieniła znowu swój wygląd. Widać było, iż po części działa na nią dojrzewanie, zatem wilczyca postanowiła chociaż raz zadbać o swój ładny wygląd. Chodząc powoli, jej sukienka falowała i do przodu, i do tyłu, jakby sterował nim ktoś inny - no bo to był przecież wiatr, który z każdą chwilą się wzmagał, a dodatkowo zyskiwał na swojej chłodności, jakby przeszło się niemal obok śmierci. Jej noga nadal nie wyzdrowiała, co było złym znakiem - chociaż lepiej mogła chodzić, nadal kulała, mimo to myślała zwykle pozytywnie. Życie nie jest po to i nie zostało stworzone, by się zamartwiać tym, co się złego stanie. Należy zapomnieć o jutrze, ponieważ jest ono dzisiaj, stawiać dzielnie każdy krok, żeby się nie wycofać po tym, co przeszliśmy. Gdyby teraz przerwać swoją dosyć długą i trudną podróż, wszystko poszłoby na marne, zatem Ongaku nie porzucała nigdy nadziei, także w tej chwili - po kilku minutach dotarła z radością do tego dziwnego zbiornika wodnego, w którym ciecz była krystalicznie czysta. Tak oto usiadła na brzegu (na dwóch kolanach), by następnie sięgnąć swoimi puchatymi dłońmi do jeziorka, zaspokajając swe pragnienie. Dziewczyna uznała przy okazji, iż to miejsce jest dobre do spędzenia nadchodzącej nocy - czemu nie? Nie była zbytnio głodna, troszeczkę trawy przy okazji jej nie zaszkodzi, może i rybę złowi! Wadera zdjęła więc ze swoich pleców futerał na skrzypce oraz położyła je gdzieś na boku, opierając o skały przedmiot. W jej ręce nadal widniał ten drewniany kij, który zdobyła podczas przygody ze smokiem, o ile się nie mylę. Po krótszej chwili Jiyuu przemieściła się, chwytając swoje kolana oboma rękoma. Nie miała obecnie nic do roboty, a Niwatori nadal dzielnie obok niej latała, siadając od czasu do czasu na jej delikatnym, szarym ramieniu.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Asjena odpoczywała zmęczona... tym wszystkim. W jej głowie wirowało od natłoku informacji, zdarzeń i całej tej "nie logiki" świata. Miała odrzucić swoje zasady i przyjąć te? Przecież... to wbrew jej naturze, musiała by przestać być sobą aby się tutaj wpasować. Ale skoro cały świat taki jest... czemu nigdy nie słyszała takich wilków? Czemu rozumiała tylko mowę opiekunki i klonów a nie słyszała innych? Leniwie przełożyła łeb na drugą stronę skrzyżowanych łap. Postanowiła, że da się ponieść temu co ją tutaj zastanie. Może prócz atakowania jest coś innego? Wbrew pozorom, Asjena nie była tylko zdziczałą maszyną do zabijania mniejszych od siebie... czy ogólnego wyrywania kończyn i wnętrzności. Smoczyca była bardzo inteligentna, jednak często jej instynkt zagłuszał całe to rozumowanie.
Miała stosunkowo krótki i spokojny sen, śniły jej się pokryte lodem i ogniem (tak, dokładnie tak) góry. Niezwykłe zjawisko które już gdzieś widziała, jednak tak dawno temu... Obudził ją jakiś chlupot wody, pierwsze co zrobiła to spojrzała na niebo aby ocenić na swój sposób czas. No tak, księżyc nie świeci już tak mocno a więc możliwe, że albo pół nocy minęło albo dopiero noc się zaczęła. Tak czy inaczej, potem (nie ruszając się z miejsca) zlokalizowała źródło poruszonej wody. A jak zobaczyła kto to.. Zdziwiła się. Jej oczy które zazwyczaj były średnio widoczne, teraz świeciły ognistym złotem a było je doskonale widać. Wydała z siebie cichy (jak na nią) pomruk, chcąc zwrócić uwagę OnJu. Przekrzywiła lekko łeb na prawo, baaardzo uważnie się jej przyglądając. Chyba... chyba znowu będzie łowić ryby! Czemu by z tego nie skorzystać!
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku została wręcz wytrącona z równowagi, gdy znowu poczuła ten znajomy zapach. Zaczęła więc rozglądać się po wszystkich stronach, myśląc, iż to jest tylko jej złudzenie. Wiadomo przecież, że czasami mózg może płatać figle, szczególnie w sytuacjach zauroczenia, lecz nie w tej chwili! Woda w źródełku była nieskazitelnie czysta oraz spokojna, lecz po krótszej chwili zaczęła się lekko poruszać, falować do przodu i do tyłu pod wpływem narastającego wiatru, który był coraz zimniejszy, jakby nadchodziła już powolnymi krokami zima. No bo nadchodziła!
Tak oto dziewczyna wstała, aż zobaczyła złotego smoka, który gonił ją i za wszelką cenę starał się złapać niewinną pandę. Już nie tęczowo-włosa, bo sobie ścięła włosy, które jej przeszkadzały, schowała swój kij, bo przecież nie chciała rozpoczynać ponownie "Igrzysk Śmierci", które przypędziły jej ogromnego stracha. Oczywiście jej nogi się uginały pod wpływem narastającego strachu, lecz Jiyuu wzięła głęboki oddech, by uspokoić swoje serce. Waliło ono niczym dzwon w kościele, chociaż nie miała żadnej choroby, po prostu - uderzenia wzrastały, poczuła się dosyć dziwnie, jak nigdy wcześniej. Niwatori skryła się niemal za głową dorastającej, dokładnie sobie przypominając to, co się stało dosyć niedawno. Wojowniczka starała się zachować zimną krew, jednak z trudem jej się to udawało. Czuła się obserwowana, widziała dokładnie złote ślepia smoka, przez którego jest teraz po części kaleką - panda nie miała gdzie się udać, ponieważ Lecznica jest już opuszczona na dobre...
- Witaj... - powiedziała, lekko się kłaniając, a następnie spojrzała na nią dosyć przyjaźnie, by jej nie rozdrażnić, jak to zrobiła poprzednio, budząc ją ze snu. Przecież nie podbiegłaby, ponieważ zapewne gadzina by się zdenerwowała, zatem stała niczym słup soli w jednym i tym samym miejscu. Najchętniej by uciekła tam, gdzie pieprz rośnie, jednak straciła obecnie władzę nad swoimi nogami. Tak oto smok mógł ją zjeść albo po prostu poznać - wszystko zależało od intencji ledwo co poznanego stworzenia.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Asjena przeciągnęła się jak kot, wstając z miejsca. Jej skrzydła nigdy nie były złożone chyba, że mówimy o polowaniu, przez co wyglądała na bardzo dumną. I ta jej szyja, Asjena miała swój urok co oczywiście wiedziała. Podeszła powoli do OnJu i spojrzała jej prosto w oczy, po czym usiadła naprzeciw niej wyraźnie gapiąc się na jej kij. Znaczy się, schowała go ale z takiej wysokości był trochę widoczny. Musiała jej jakoś pokazać co chce, albo po prostu wrzucić ją do wody. O dziwo, smoczyca jakoś wyjątkowo luźnie czuła się przy tej (nietypowej) wilczycy. Odrzuciła swój nawyk, że to co dziwne i niezrozumiałe należy wyeliminować. Zastąpiła to chęcią poznania, co może uratować skórę OnJu.

//sory że tak krótko wena na wyczerpaniu ;p
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Każdy ruch smoczycy powodował, iż dziewczyna coraz bardziej się bała. Co prawda mocno ściskała kij, by uderzyć, jeżeli coś złego się stanie, jednak czekała i czekała. Aż się doczekała! Smoczyca siadła obok niej! Coż za pech! Jiyuu rozszerzyła swoje oczy niemal dwukrotnie ze strachu, bo jak to mówią: "Strach ma wielkie oczy". Jej serce biło bardzo szybko, jak wiertarka udarowa, oby tylko zawału nie dostała. Oddech znacznie przyspieszył, brzuch zaczął boleć, a nogi uginały się zarówno pod ciężarem pandy, jak i ogromnego stresu/strachu. Nie mogła zrozumieć, dlaczego los przesłał jej w nagrodzie tę gadzinę, która o mało co jej nie zamordowała! Niwatori już miała odlecieć, gdy po prostu coś wewnątrz niej się odezwało. Coś, co nie pozwoliło opuścić niemal najlepszej przyjaciółki. Właśnie w tej chwili wojowniczce przeleciał cały świat przed oczami. Zauważyła najpierw Losta, który nosił swoją tajemniczą maskę, płakając niemal krwią, a następnie Shiragę - biseksualną wilczycę, którą polubiła. "Piwna Nuta" oraz Alastair, który był zarówno barmanem, jak i szefem, oglądający jej niesamowity występ, pełen emocji dziewczyny. Blank (o ile się nie mylę), aż wreszcie Asjena. Goniła ją do utraty tchu, gdy Jiyuu wpadła do dziury, przez co nie została w pysku drapieżnika. Spotkanie z Keinem, a także kolejną gadziną, która kpiła sobie z nich. O tym wszystkim pomyślała Ongaku w niemal kilku sekundach.
Oczywiście uwadze dziewczyny nie przeszło to, iż smok cały czas wpatrywał się na jej kij, jednak nie wiedziała, co dokładnie od niego chce. Może sobie przypomniała smoczyca, jak nim wymachiwała panda, próbując uchronić się przed gadziną? Ach, przecież jeszcze był Berendar, który na szczęście przyjął atak Asjeny na siebie. Może na pecha? Przecież po tym rozpaczała!
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Był to duży problem, smoczyca zastanawiała się jak jej to pokazać. Wstała aby mieć "lepszy widok" na wilczycę. Zamruczała (o ile tak to można nazwać w wykonaniu smoka) odsłaniając lekko kły, po czym tak po prostu podcięła ogonem nogi OnJu. Zaśmiała się po swojemu i cofnęła w tył, lekko się denerwując bez większego powodu. Nim ona wstała, Asjena chwyciła jej ubranie w zęby i od tak wrzuciła ją do wody. Znowu się zaśmiała, wskazując łbem na jej kij, kładąc się na ziemi i otwierając pysk. No co, musi jakoś w końcu ogarnąć o co złotej chodzi. Albo Asjena zje OnJu, w sumie nigdy nie próbowała takiego kolorowego "wilka" czy raczej w jej mniemaniu-stwora.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku po prostu sobie stała, gdy nagle poczuła coś dziwnego, co uderzyło ją, powodując upadek dziewczyny. Ta troszeczkę wkurzona nie mogła wykonać uniku, a to ze względu na to, iż jej noga nie była do tego zbyt sprawna. Tak oto jeszcze została chwycona za ubranie, przy okazji wrzucona do wody. Przecież to mogło się skończyć źle! Oj, gdyby ona była większa, zapewne wrzuciłaby Asjenę do tak lodowatej wody, jednak powoli zaczęła pojmować, o co dokładniej chodzi smoczycy. Na początku była na dnie, lecz po chwili znalazła się na górze, cała zmarznięta i przemoczona - a w pysku miała rybę. Tak oto wypluła ją na brzeg, a następnie powoli wyszła, gdyż miała nadal skaleczoną nogę - sam ten wypadek nie polepszył sprawy. Wadera fuknęła się lekko na nią, wstając powoli i otrzepując się, by nie zmarznąć, dodatkowo wzięła swój strój i mruknęła cicho pod nosem.
- I znowu do prasowania! - wkurzona kopnęła swoją sprawną nogą inny kamyk, wykręcając spodenki, by nie nasiąknęły zbytnio dużą ilością wody. Dodatkowo chwyciła swoje czarne wilcze uszka, ściskając je niczym gumowe piłki. W tym stanie nie mogła pozostać zbyt długo. Tym razem rybka szarpała się na brzegu, próbując uciec, jednak na marne - przecież nie ma nóg, co nie? Zatem nie może poruszać się niczym wilk lub inne stworzenie. Jedyne, co robiła, to "klaps, klaps", czy coś w tym stylu. No wiecie, przecież już niektórzy mają karpie w domu!
z.t
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Ból, życie, śmierć... Ból, życie, śmierć...
Przyszedł tutaj niedawno po tym, jak został zamieniony przez jakieś jezioro właśnie w to coś... Sam nie mógł uwierzyć, jak wygląda. Najchętniej powróciłby do swojego normalnego wyglądu, ale istnieją też plusy takiej metamorfozy, nie ma co! Westchnął głęboko, poprawiając swoją nową torbę. Wymienił ją z kimś, nie wiadomo, po co. Nadal znajdowały się w niej różne kabelki, które zdobył z poprzedniego zdarzenia, co zapewne odmieniło go po części. Jego łapy stąpały pewno, a zdeterminowany wzrok tylko dodawał mu słodkości. Bo nie dość, że wygląda jak czekolada, to jeszcze tak pachnie! Słońce grzało go niemiłosiernie, aż wreszcie zrozumiał, że biały kolor odbija światło i dlatego było mu tak zimno. Teraz ma całkiem gęste, piękne oraz lśniące futerko, w którym nie czuł się aż tak dobrze. Musi się przyzwyczaić. Ale powracając do wyglądu torby - ta idealnie komponuje się z wojskowym szalem, który gdzieś zdobył, nie wiadomo, gdzie. Poprawił swoją niewielką grzywkę, idąc dalej, męczony przez pajęczyny oraz drobne stworzonka, które zapewne boją się go bardziej niż on ich sam. Machnął delikatnie ogonem, zauważając źródełko wody. Na początku bał się do niej wejść, jednak chęć ochłodzenia ciała dała za wygraną - tak oto wylądował w wodzie. Gdzieś na brzegu, bo nie jest zbyt duży. Rzeczy pozostawił w suchym miejscu, mając przypięty do łapy nóż. Boicie się, że ten zardzewieje? Raczej nie powinien, gdyż jest wykonany ze stali nierdzewnej, co jednak może odbić się na jego ostrości oraz wytrzymałości. Jednak na pewno nic mu się nie stanie, gdy będzie miał jakikolwiek kontakt z wodą. Najwyżej po kilku minutach wyjdzie. Zielone oczy spoglądały we własne odbicie, aż je zamknął. Było mu tak przyjemnie... Ale wiedział, że w lesie czają się różne niebezpieczeństwa. Nawet wyglądające niewinnie miejsce może być pułapką. Pułapką do Śmierci. Dlatego warto wspomnieć, że utrzymywał przez cały czas wartę. Aż położył się na plecach, o dziwo nie tonąc, jednak było to dla niego niewygodne, zatem powrócił do zwykłej pozycji. Siedział zanurzony, mając łeb nad powierzchnią wody.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Do tego miejsca zawitał Kastiel wracając z lasu, po tym jak rozdzielił się z Lakeshią i zostawił ją samej sobie. Nie był pewniej czy dobrze postąpił, żegnając się z nią tak oschle, przecież wilczyca była miła i wydawała się delikatna jak ptasie pióro, które z łatwością można zniszczyć. Westchnął ciężko, podsumowując tym samym z jednej strony, to jak potraktował wilczycę, a z drugiej to, iż był zmęczony wędrówką. Zwabiony zapachem wody znalazł się w tej okolicy.
Nie czuł w okolicy żadnych innych wilków. Słodki zapach zaskoczył basiora, ale nie zaniepokoił. W krainie było pełno dziwnych rzeczy, więc stwierdził, że ten zapach wytwarza pewnie jakaś roślina. Nie wiedział co to czekolada, bo nigdy nie miał z nią styczności, dlatego nie zdawał sobie sprawy z tego, że woń, którą czuje charakteryzuje właśnie te słodycze stworzone z ziaren kakaowca.
Nieco zwolnił kroku, kiedy spostrzegł szczeniaka, ale się nie zatrzymał.
- Tylko się nie utop młody. - powiedział obojętnie zamaczając łapy w źródle, po czym pochylił się doń i zaczął spokojnie chlipać wodę, zgarniając ją językiem do swojego pyska.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Wilczek westchnął głęboko, gdy usłyszał czyjeś kroki. Czyjeś. Bardzo znajome. Jednak postanowił nie zajmować sobie tym głowy, a zająć się sobą. Przecież życie nie polega na ciągłym otrzymywaniu obrażeń ze strony innych osób, polega również na przyjemności. Tak oto spokojnie się wylegiwał, gdy zauważył podchodzącego do brzegu czerwonego basiora. Bardzo znanego. Aż nadto.
- Ja pierdzielę - mruknął cicho pod nosem, przypominając sobie to wszystko, co się stało pamiętnej nocy. Aż spojrzał z wrażenia na swoją łapę, na której powinna znajdować się blizna. Jakiś cudem jej tam je było. Jedynie go trochę bolało, gdy dotykał ją mocno. Ale tylko tyle. Wygląda na w stu procentach zdrową! Czemu on musi go śledzić? Najchętniej by przeprosił za to wszystko, jednak przypomniał sobie, że wygląda całkiem inaczej, a ten go nie rozpoznał. Buahaha! Czas przejąć cały świat! I nikt mu w tym nie przeszkodzi, chociaż jest najsłabszym osobnikiem z miotu. No właśnie... I tak oto jego twarz stałaby się po części ponura, tak jak w jakimś komiksie. Jednak postanowił nie zdradzać swojej postawy. Jedynie siedział w tym samym miejscu dalej, niczym jakieś dziecko na basenie, które boi się pójść dalej. Jednak gdy usłyszał słowa basiora o utonięciu, natychmiastowo wstał na równe łapy, a następnie zaczął gadać. Możliwe, iż basior zauważył przypięty nóż na łapie, jednak wszystko zależy od jego spostrzegawczości. Ten nie pozwoli, żeby ktoś uważał go za dzieciaka, chociaż na takiego wygląda, no i się zachowuje niczym półtoraroczny szczeniak! - Hej! To, że jestem mały, nie oznacza, iż mogę utonąć - lekko się zezłościł, patrząc przez cały czas na Kastiela. Chociaż jego imienia nie zna, zna jego zachowanie oraz charakter. Te od złej strony. Jego głos całkiem się różnił, jednak wypowiedzi, jak również i ich sformułowanie było bardzo podobne. Ale gdy właśnie przeanalizował swoje zdanie, zezłościł się sam na siebie. Nazwał się małym! A im się bardziej złości, tym wygląda słodziej. Ale to zależy głównie od postaci, nie ode mnie.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Hm? Co powiedziałeś młody? - spytał Kas podnosząc pysk, gdzie z brody basiorowi skapywała woda. Oblizał się spokojnie. Nie dosłyszał przekleństwa szczeniaka i patrząc na niego lekko przekrzywił głowę. Cierpliwie czekając na odpowiedź, ale po chwili zrezygnował i poszedł się ułożyć pod drzewem wzruszając tylko ramionami. - Nie oddalaj się tylko za daleko by twoi rodzice nie musieli cię szukać. - dodał spokojnie i się położył. Zrobił się milszy na swój sposób, w porównaniu do początków ich znajomości.
Przeciągnął się pod drzewem leniwie i patrzył na taplającego się szczeniaka. Pilnował by nic się małemu nie stało do momentu przyjścia jego rodziców. Basior był zbyt znużony by dostrzec takie detale jak przytwierdzony do łapy nóż, czy zostawione na ten czas na brzegu torbę i szalik malca.
- Spokojnie mały, nie chcę by twoja mama suszyła mi głowę za to, że się przyglądałem i ci nie pomogłem jak coś ci się działo w tej wodzie. Z drugiej strony uważam, że to bardzo dojrzałe z twojej strony, iż chcesz już być taki odpowiedzialny i rozważny. - mruknął z położonym na przednich łapach pyskiem patrząc jak ten się wnerwia.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
- Eeee... - zaczął przeciągać to wszystko, nie wiedząc, co ma powiedzieć basiorowi. Przeklina, gdyż to jest w jego zwyczaju, ale tylko w chwilach, które naprawdę tego wymagają! Młody, młody i jeszcze raz młody! No nie, czemu wszyscy uważają, że jest młody?! Najchętniej podszedłby do basiora i wykrzyknął mu całą prawdę w pysk, ale postanowił się powstrzymać. Nie ma zamiaru wyjść na kogoś, kto nie panuje nad własnymi emocjami i wybucha co niemalże krok. Ma zamiar wyjść na kogoś trochę bardziej kulturalnego, jednak odbieranie mu wolności spowoduje długą dyskusję. A o tym Kastiel bardzo dobrze wie. A ja nie mogę pojąć mojego słownika, który zamienia imię wilka z mechaniczną łapą na "kastruj". Heheszek słowniczek. - Nic, nic...! Absolutnie nic...! - dodał na szybko, a jego serce zaczęło o wiele szybciej i mocniej bić. Nie z zauroczenia czy czegoś podobnego, po prostu z panującego stresu. O mało co nie wpadł! Gdyby to była kreskówka, cała woda dookoła niego by wyparowała. Na szczęście to nie jest animacja i tak się nie dzieje. Na wieść o jego rodzicach... no cóż. Zatkało go trochę. Sam się nimi nie interesował, a co dopiero żeby oni nim! Na początku go zatkało, lecz postanowił stworzyć dosyć dobrą odpowiedź. Niestety, ale nad mózgiem znajduje się jego serce i największa szczerość. - Spokojnie, szukać mnie nie będą.
I znowu usiadł spokojnie tyłkiem na zimnych kamieniach. Pamiętam, jak byłam raz nad morzem. Były tam takie stworzonka, które zjadały z kamieni chyba glony. Glonojady? Jakoś tak. I były one głównie pod średniej wielkości głazami. Na szczęście żaden z nich nie wszedł na niego. Stanie się tak tylko wtedy, gdy zacznie bawić się kamieniami. Woda była idealna, bardzo przyjemna i chłodna.
- Ma to się na rzeczy! Aby znaleźć miłą dziewczynę trzeba być dojrzałym i odpowiedzialnym, a także rozważnym! - wypiął dumnie swoją pierś do przodu, chcąc pokazać prawdziwość słów basiora. Jednak zamiast umięśnionego wilczka zobaczyliśmy tylko chudego szczeniaka, który jest słaby. Najsłabszy z miotu. To jest właśnie jego minus. Natura nie obdarowała to ogromną siłą, lecz właśnie zręcznością. Zręcznymi łapkami do kradzieży. - Spokojnie, nie będzie suszyła! - i znowu się położył we wodzie, wyglądając niczym fontanna, która wypluwa wodę z buzi. Zaczął się zastanawiać nad tym, dlaczego basior nie ma zamiaru wejść do wody. - Potrafisz pływać? Bo o ile się nie mylę, mechaniczna łapa ci na to nie pozwala - aż mu się przypomniała sytuacja, gdy ten poplamił go smarem. Miał wtedy taką czarną kropkę na grzywce, długiej grzywce! Zielone oczy spoglądały tu i tam - raz na Kastiela, raz na niebo, raz we własne odbicie.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
/masz boski słowniczek xd

Kas przymrużył oczy patrząc podejrzliwie na obcego malucha, ale nie widząc w nim nic dziwnego, ani znajomego złagodniał i przewrócił się na grzbiet zerkając na prześwitujące między liśćmi korony drzewa, niebo. Reakcja małego go rozbawiła, to też się zaśmiał, jak szczeniak - według niego - zawył spanikowany odwołując własne słowa.
- W porządku mały, nic się nie stało, ale na przyszłość staraj się nie przeklinać. Takie zachowanie nie przystoi takiemu miłemu pyszczkowi. - powiedział łagodnie prostując głowę kładąc płasko na ziemi, tak by do góry nogami patrzeć na basiorka. Zdziwił się, gdy Tsu powiedział, że nikt go nie szuka i przeturlał się na brzuch podnosząc głowę z ziemi. - Jak to nikt cię nie szuka? Taki szczeniak nie powinien samemu chodzić po lesie. - dodał kładąc po sobie uszy z pełnym troski spojrzeniem utkwionym w czekoladowo futrym szczeniaku.
Kiedy Tsu powiedział kolejne słowa te o dziewczynie, Kas się ponownie zaśmiał łagodnie z rozbawieniem. Wstał i podszedł do malca, którego lekko pogłaskał po głowie.
- Dobra odpowiedź. Będziesz miał dużo powodzenia u samic, gdy dorośniesz. Tak na marginesie jestem Kastiel a ty? - uśmiechnął się przyjaźnie i wszedł do wody cały się zanurzając, że tylko głowę było mu widać i pływał sobie spokojnie w odpowiedzi na pytanie mniejszego osobnika.
- Swego czasu myślałem, że mój kontakt z wodą skończy się jedynie na pochylaniu pyska i picia jej odkąd mam tą łapę. Jednakże jakiś czas temu zauważyłem, że woda nic nie robi mojej łapie, więc mogę spokojnie się chłodzić w upalne dni i łowić ryby. - odpowiedział małemu z uśmiechem. ruszył w stronę płycizny, gdzie taplał się Tsuki i lekko go ochlapał wodą, by szczeniak się rozluźnił i rozweselił przez zabawę w wodzie.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Nowa klawiatura = nowe możliwości! Należy się do niej tylko przyzwyczaić. Kosztowała sporo, a warto było. Czemu? Świeci na trzy kolory i ma fajne klawisze, które są bardzo ciche. Moja siostra uznaje, iż ten sprzęt to szmelc, który nie nadaje się do gier, ale każdy ma inne zdanie. Ja wolę moją, a ona swoją. Na jej to nie da się pracować w nocy, bo każde naciśnięcie rozbrzmiewa w pokoju i na zewnątrz.
Ale mniejsza o to. Tsuki machnął delikatnie ogonem, ochlapując trochę otoczenie. Na szczęście wszystkie jego rzeczy znajdowały się poza zasięgiem wody, więc nie musiał się martwić o to, że empetrójka, którą dostał od Świętego Mikołaja, przemoknie na amen. Sam nie wiedział, czy ta nie jest przypadkiem wodoodporna, jednak postanowił tego nie sprawdzać. Najlepiej być przez cały czas ostrożnym wilczkiem, który uważa na każdy swój kroczek, nawet ten najmniejszy. I chociaż wygląda na młodego, tak naprawdę jest chuliganem, który ma około trzy i pół roku. Może więcej, gdyż trochę czasu minęło, więc można go sklasyfikować do legalnie pełnoletniego. Podrabianie dowodów swojego wieku nie jest w jego stylu.
- Czasami mi się zdarza przeklinać, ale to tylko w sytuacjach, które naprawdę tego wymagają - odpowiedział, zanurzając swój pysk pod warstwę wody. Piegi na jego pyszczku wyglądały niczym posypka czekoladowa, którą również uwielbiał. Sam zjadłby siebie, jednak nie chce być kanibalem, więc powstrzymuje się od tego. Chociaż pachnie rzeczywiście jak najprawdziwsza czekolada, w ogóle nie smakuje tak samo. Można poczuć w buzi tylko futro, które smakuje niczym futro. Nic specjalnego. - Nie powinien, ale może. Często są łamane reguły, jak również i zwyczaje - odpowiedział cicho, przypominając sobie w główce własnych, złych rodziców. W jego mniemaniu, bo przecież chcieli jedynie dobrze dla niego. Wszystko zostało wytłumaczone nad Jeziorem Zmian, ale co dałaby wiedza o tym szczeniakowi? Na pewno nic. Jedynie utrapienie, większy ciężar noszony na grzbiecie oraz to, że już nie może wrócić, chociaż bardzo by tego chciał. Zachowanie te było karygodne i nawet nie mógłby się pewnie zbliżać do starej watahy.
- Ta, o ile podrosnę... A imienia to nie mam - gdyby anatomia mu na to pozwalała, chwyciłby się z największym zakłopotaniem za głowę. Niestety, ale nie może podrosnąć, więc pewnie nie będzie miał ani kobiety, ani dzieci. A dzieci to w ogóle nie chce mieć! Jedynie przeszkadzałyby mu w przygodach. Na szczęście nie może, więc należy się cieszyć szczęściem. Dla niego brak możliwości posiadania własnego potomstwa jest błogosławieństwem, a dla innych ogromnym rozczarowaniem. Wiadomo, że charaktery są różne! Kobiety... no cóż. Nie przepadały za nim. Ciekawe, czy zmienią zdanie... Co do jego nazwy - interesowało wilczka to, co powie Kastiel. Chociaż wolałby zachować większą odległość od niego. O wiele większą... Nie wiedział, co mu może strzelić do głowy! Nie to, że uznaje go za psychicznie chorego, ale po prostu wie o tym, iż sytuacja z tamtych dni może się powtórzyć. Nie zapomniał o tym, że Hana go nazwała, lecz chciał poznać słowa innych osób. Słuchanie opinii jest bardzo ciekawe, gdyż pozwala na określenie charakteru! - Hm... Czyli to musi być stal nierdzewna! - dodał, spoglądając raz na swoją łapę, raz na tego wilka. Co prawda młody ma ją w stu procentach zdrową, lecz jest do niej przypięte właśnie narzędzie zbrodni. Miał nadzieję, że ten go nie zauważy. Ledwo co się obejrzał, a został ochlapany wodą. Do tego jeszcze to opadnięcie niczym kłoda! Chciał uniknąć z przyzwyczajenia "ciosu", jednak zapomniał o tym, że jest mały, lekki oraz trudno jest mu poruszać się w różnych zbiornikach wodnych. Gdy Tsuki odskoczył, równie dobrze przewrócił się na bok, powodując całkiem spory deszczyk. Nie aż tak spory, aczkolwiek ten ochlapał Kastiela. Jednak czas reakcji był dobry, plan również dobry, ale otoczenie nie współgrało. Wstał na równe cztery łapy oraz spojrzał w stronę basiora. Kontratak tutaj już nie jest potrzebny!
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Znów się Kastielowi zdarzyło przymrużyć oczy patrząc na szczeniaka poważnie.
- Wiesz ty co? Przypominasz mi kogoś młody, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć. - mrugnął i usiadł prostując się. Lekko podniósł przekrzywioną głowę do góry patrząc w niebo i pukając sobie w czaszkę metalową łapą. Starał sobie przypomnieć, kogo maluch mu przypomina.
Po chwili wzruszył ramionami i zrezygnował z wysiłku obciążającego jego mózg.
- Trochę czuć od ciebie watahę Nocy, niemal nie wyczuwalny zapach wtopiony w ten twój dziwaczny, którego nie potrafię określić. Jeśli jesteś Nocnym dobrze się składa, bo ja również, więc jeśli będziesz potrzebował pomocy zgłoś się do wujka Kastiela. - uśmiechnął się przyjaźnie merdając lekko ogonem. Po chwili się zastanowił. - Co do imienia, będę ci mówić Chibi. Idealnie do ciebie pasuje mały. - wyszczerzył łagodnie kły. Nie oddawał mu już ochlapania, za stary był na zabawy, mimo iż miał dopiero 3 lata. Na to ostatnie na temat swojej łapy pokiwał głową, a gdy młody spojrzał na swoją łapę, wilk też powędrował za jego spojrzeniem dostrzegając tym samym ostrze, ale nie odezwał się, ani słowem. W jego głowie rysował się obraz wilka, którego przypominał mu Chibi, ale wciąż nie kojarzył dawnego Tsukiego. Nie ma to jak pamięć wybiórcza.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
- Nie znajdziesz drugiego wilka takiego jak ja w tej Krainie! - dodał, próbując jakoś zmylić basiora. Ten zaczął coś podejrzewać! Będzie więc źle, jak się domyśli, kim tak naprawdę jest. Ale szczęście to on ma, jeszcze zdemaskowany nie został, chociaż powinien być po jego słowach, przekleństwach i bardzo typowych zdaniach, które wyróżniają się tym, iż są skierowane głównie do osoby, no i też przepełnione tym czymś. A to coś to bardziej charakterystyczny uśmieszek. Na tyle charakterystyczny, że pewnie niezbyt trudny do porównania. Oczywiście ten nie pojawiał się zawsze oraz wszędzie, jedynie w zdaniach, które były dosyć... pyskowate oraz samolubne? Przynajmniej jakoś tak. Słońce nadal grzało, a kierujące się w stronę jeziora promyki słońca zaczęły dawać się we znaki. Tutaj nawet już woda nie pomoże! Jak się ten ochłodzi? Wolałby powrócić do dawnej postaci, gdzie futro było rzadkie i niezbyt gęste, przez co musiał nosić swój charakterystyczny płaszcz. Ale teraz ma piękną, lśniąca sierść, do której najwidoczniej młody nie przyzwyczaił jeszcze. - Niezły masz węch. To czekolada tak dziwnie pachnie - uśmiechnął się najzwyczajniej w świecie, znowu zachowując się niczym jakaś fontanna. Po chwili przestał, bo przecież musi dokończyć swoje zdania! Niby takie, które nic nie znaczą, jednak i tak są warte dodania. - Nie potrzebuję rodziny - powiedział spokojnie, przez chwilę stając się trochę... inny? Tak to mogę jedynie ująć. Zielone oczy spojrzały we własne odbicie, które wiernie odwzorywała woda. W jego głowie znowu pojawiły się wspomnienia na temat rodziny. A raczej tego, jak go potraktowali. Nie miał zamiaru być ponownie zdradzony. Dla niego lepiej jest w ogóle nie ryzykować, niżeli znowu doświadczać tego samego. Westchnął głęboko, starając się wywalić te wszystkie myśli z głowy, żeby przywrócić poprzedni humor, który jest o wiele lepszy. - Nie jestem mały...! - budowały się w nim znowu gniew i złość, ogromne oraz trudne do okiełznania, jak również i bardzo ciekawe. Na szczęście to nie jest żadna kreskówka, zatem woda nie zaczęła dookoła parować, a jedynie ten stał się czerwony. Ze złości na siebie, iż nie może urosnąć.
Sponsored content