Leczenie

Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Wadera leżała na plecach i spoglądała w sklepienie pomieszczenia. Owy sufit wydawał być się tak daleko, a jednak w rzeczywistości dzieliło ją od niego zaledwie - na oko - dwa metry. Powieki stały się dla niej nienaturalnie ciężkie. Marano przymknęła ślepia, z zamysłem zwyczajnego, ociężałego mrugnięcia. Tak się stało, że już go nie otworzyła, tylko pogrążyła we śnie. Tym razem Mefiante już nie nawiedził jej, potocznie mówiąc. W tym śnie widziała kogoś innego. "Innym kimś" okazał się przystojny samiec o charakterze typowego romantyka. Starał się oczarować Maro, co przychodziło z łatwością. Od nowa w tymże śnie się zakochała. Meffy jakby zniknął całkowicie z jej życia. Czyżby skończyła się "wielka i bezgraniczna miłość"? A może nigdy takowej nie było? Bardzo prawdopodobne było, iż całe to zamieszanie spowodowane było brakiem bliskości; otóż to, nie zakochała się, a zauroczyła. Pragnęła mieć kogoś, komu może zaufać, do kogo może się przytulić... Pragnęła już nigdy nie wybudzić się z tego wspaniałego snu. Nawet nie wiedziała, że w realnym świecie na jej pyszczku rozkwitł szeroki uśmiech. Cudny głos nieznanego samca przepełniał jej serce ciepłem, dobrocią i radością. Niczego więcej nie potrzebowała.
Przebudziła się nagle. Ze skwaszoną miną odkryła, iż był to jedynie sen. Żaden tajemniczy nieznajomy romantyk nie istnieje. I najprawdopodobniej nigdy istnieć nie będzie. Kolejny powód, dla którego miała dość życia. I wtedy przypomniała sobie o Sunset, z którą, szczerze powiedziawszy, nie wiedziała, co się w danym momencie dzieje. Poczuła, że wadera o piaskowym kolorze futra jest dla niej kimś ważnym. Ale była zbyt słaba, by dłużej zastanawiać się nad losem towarzyszki. Nim się spostrzegła, znów zasnęła. I kolejny raz spotkała w Krainie Morfeusza swojego wymarzonego partnera...
Kolejne przebudzenie i niechęć do życia realnego. Przegryzła dolną wargę rozwścieczona. Z jej gardła wydobył się podłużny szloch. Przekręciła się na brzuch i ukryła pysk, wtulając go jak najgłębiej w miękkie łóżko. Na szczęście nie używa tuszu du rzęs, bo z pewnością pościel byłaby cała czarna. Łzy wyciekały z jej ślepi strumieniami; nie mogła ich powstrzymać. Nie miała pojęcia, co w nią wstąpiło. Dlaczego była tak załamana. I z pewnością bardziej uczciłaby w tym wypadku już znacznie lepsze samopoczucie. Ale i tak załamanie zawładnęło całą jej duszą. Zaciskała kły do granic możliwości. Wkrótce z powrotem przewróciła się na grzbiet. Oblizała wyschnięte wargi. Uniosła się z łóżka i chwyciła do łapy kubeczek z wodą ustawiony obok. Duszkiem wypiła całą zawartość, a potem zażyła ostatnie lekarstwa jakie jej pozostały; ostatnią porcję. Później prawdopodobnie już nie będą potrzebne dzięki szczepionce. Skrzywiła się z powodu gorzkiego smaku środków leczących i opadła w łóżku bezwładnie. Tym razem nie udało jej się zasnąć, więc tylko ułożyła się wygodnie na boku i podciągnęła jedną z łap pod głowę, opierając cały ciężar łba na kończynie. Wpatrywała się nieruchomym wzrokiem w gwiazdy pojawiające się na czarnym niebie. Tak właśnie nauczyła się odróżniać dzień od nocy. Tak, aktualnie rozpoczęła się noc. Wciąż próbowała pogrążyć się we śnie, ale daremne były próby Marano. Zbytnio wyspała się w dzień. Kaszel już delikatnie jej ustąpił. Praktycznie wcale nie wypluwała już krwi. Szczepionka podana przez Arthasa ewidentnie działała. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Zawsze mogła odejść już z lecznicy, ale co jeśli znowu spotka czarne kruki niosące tajemniczą zarazę? Przekręcała się z boku na bok niespokojnie.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Arthas zabrał kubeczek od Trash, widocznie mała jednak już przysnęła. Prawie wszyscy pacjenci już sprawdzeni, została tylko jedna, ładna wadera. Wilk więc przysiadł się do łóżka wadery, widział jej zakłopotanie gdyż potrafi rozpoznać uczucia.

- Widzę że coś cię trapi, może mogę ci pomóc?

Art może śmiało zdawać na psychologa, przyda się taki koleś w lecznicy co z wszystkimi by rozmawiał aby podnosić ich na duchu. Marano jednak wydawała mu się bardzo smutna, tak więc serce by mu pękło gdyby nie zareagował. Taki już ma charakter i udziela pomocy wielu istotom. To jest nawet główna cecha wiatru, wiecie?
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Popatrzyła na Arthasa nieruchomym wzrokiem. Nie wyrażał już w tym momencie żadnych uczuć. Ślepia Marano zastygły niczym galareta. Mruganie zdarzało się rzadko.
- Pomóc? - stęknęła, a jej łeb, dotychczas uniesiony delikatnie, by móc spoglądać na wilka-robota, teraz opadł bezradnie na poduszkę. - Jeżeli masz lekarstwo na ból serca to śmiało, przedstaw mi je... - westchnąwszy, uniosła jedynie wzrok. - I nie chodzi mi tu o zwykłe, potocznie zwane, "kołatanie" pikawy. Mi idzie o... złamane serducho. Miłosne sprawy i inne. A ty chyba coś o tym wiesz... - popatrzyła znacząco na nieprzytomną Leę, leżącą o jedno łóżko dalej.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
E tam zaraz robota, miał tylko kilka metalowych dodatków i skrzydła. Wnętrzności jego, męskość oraz inne takie są jak najbardziej naturalne. Na chwilę opuścił wilczycę, wrócił jednak po kilku minutach z kubkiem gorącego kakao, które sam kiedyś zebrał.

- Masz napij się, to zawsze mi poprawia humor. A co do miłości to najlepszym lekarstwem jest ponowna miłość. Taka ładna wadera jak ty znajdzie sobie amanta na pewno. Miłość zawsze była moim słabym punktem, pierwszy mój związek też się udał, ale los obdarował mnie abym się nie pogrążył. W twoim przypadku zapewne będzie podobnie.

W między czasie podpiął sobie jedną torebkę krwi. Dla niego nie starczyło lekarstwa ale musi mieć siłę dla innych pacjentów.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Z wielką ochotą przejęła kubek z gorącym kakao i zaczęła je delikatnie siorbać, by uniknąć poparzenia. Trzeba przyznać, że ciepły napój miał nieziemsko dobry smak. Przy okazji mogła sobie rozgrzać zmarznięte łapki. Na komplement o byciu ładną zarumieniła się delikatnie. Przez całą "przemowę" samca zastanawiała się nad znaczeniem jego słów. Bardzo prawdopodobne, że miał rację. W tych czasach raczej nietrudno znaleźć drugą połówkę. Marano ciągle milczała, wpatrując się jedynie w nieruchomą taflę kakao. Westchnęła cichutko. Zauważyła także, że Arthas podpiął sobie torebkę z krwią. Przecież była zbędna po wstrzyknięciu leku... A może dla niego nie starczyło?
- Może tym razem to ja jakoś pomogę tobie? - spytała niepewnie. - Gdybyś tylko zdradził mi składniki niezbędne do przygotowania lekarstwa... mogłabym ci je dostarczyć i uzdrowiłbyś także siebie... - posłała mu nieśmiały uśmiech.
Trash
Młode

Trash


Female Liczba postów : 20

     
Trash tylko przez chwilę śniła. Jednakże, po zabraniu kubka po mleku przez AM ją obudziło. Spoglądała spokojnie na zbieg wydarzeń. Nawet mały, chory i wyczerpany szczeniaczek rodzaju żeńskiego wie co się kroi. Arthas wyraźnie zalecał się do Marano. No ale cóż, Trash jest jeszcze szczeniakiem, więc nie chciała na to patrzeć. Takie romansidła ją obrzydzają. No, ale nie miała nic lepszego do roboty niż przyglądanie się powstawania nowej relacji na tym wielkim świecie. Trash zamknęła patrzałki, żeby nie było widać, że cokolwiek robi. Miała nadzieję, że nie zauważyli, że Trash już nie śpi...
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
To ja cię uświadomię że NIE WIESZ co się kroi, albowiem Arthas ma swoją partnerkę i nie zamierza jej zdradzić. Ta rozmowa ma jedynie podłoże czysto psychologiczne aby poprawić jej humor. Czy wszyscy muszą uważać dobre słowa za zarywanie? Tutaj tylko stwierdzę że TAK NIE JEST. Tak czy siak czas odpowiedzieć na jej pytanie.

- Nie potrzeba, wiem gdzie są składniki i zaraz po nie ruszę. Upewnię się tylko że z wszystkimi pacjentami jest w porządku.

Arthas odłączył transfuzję i poszedł do kuchni coś zjeść oraz wypić kubek gorącej herbaty z miodem. Chwila odpoczynku i będzie jak nowonarodzony.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Niewiarygodne jak bardzo Arthas poświęcał się dla dobra pacjentów. Zdaniem Marano powinien sobie tymczasowo odpocząć i zregenerować siły. Trudno, zmusić go do niczego nie mogła. Westchnęła jedynie, kładąc się wygodnie na boku. Jeszcze widziała jedynie, jak Merethil idzie do kuchni i słychać tylko dźwięki przygotowywania posiłku. Potem powieki wadery stały się nienaturalnie ciężkie i zasnęła. Wreszcie. Najwyraźniej potrzebowała się komuś wygadać...

Przebudziła się, wnioskując po tym, iż na czarnym sklepieniu widniało już niewiele gwiazd, może z dwie, rano. Bardzo wcześnie rano. Idąc na logikę była to może godzina piąta. Uniosła się do siedzącej pozycji i chwyciła do łap kubek z wczorajszym, zimnym już kakao. Wypiła resztki, by zaspokoić pragnienie. Potem oblizała resztki napoju z pyska i zsunęła z łóżka. Czuła się słabo, mniej więcej tak, jak to jest po silnej gorączce. Kaszel zniknął u niej całkowicie. Zachwiała się momentalnie, lecz w porę oparła bokiem o ścianę pomieszczenia. Ziewnęła przeciągle i skierowała się ku wyjściu. Wystawiła czubek nosa za otwór, by za chwilę cofnąć go z przerażeniem. Takie zimno panowało na zewnątrz... Marano chciała teraz odnaleźć Arthasa. Podeszła do swojego łóżka i wskoczyła na nie. Potem usiadła i czekała, aż "poszukiwany" ukaże się gdzieś w zasięgu jej wzroku.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Arthas natomiast kręcił się po lecznicy, jego siły były już znacznie zregenerowane po posiłku i transfuzji. Ogarniał jakieś drobne sprawy, takie jak porządek w lecznicy oraz stabilny stan pacjentów w lecznicy. Jego partnerka była nadal nieprzytomna, jak wstanie to musi być z niego zadowolona! Gdy wszystko już ogarnął to usiadł sobie między łóżkiem Marano i Lei. Wyciągnął sobie książkę z napisem "Science, Engineering and Technology. This is future!". Książka oczywiście była napisania w języku ludzkim-angielskim. On jednak nauczył się tego języka co było podstawą do jego szkoleń technicznych. Siedział tak więc i czytał.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Oho, zjawił się i Arthas, na którego czekała już kilka minut. Spostrzegła, że czyta jakąś książkę. Wiedziała, że niegrzecznie jest przerywać, gdy ktoś robi coś dla własnej przyjemności i wypoczynku, ale pytanie nurtujące ją już od samego rana nie pozwalało na dłuższe czekanie. Delikatnie puknęła basiora w ramię swoją delikatną łapką, by zwrócić na siebie jego wzrok. Nie wiedząc, czy to zrobił, zaczęła mówić.
- Wybacz, że przeszkadzam w czytaniu, ale chciałabym cię spytać, kiedy mniej więcej opuścić będę mogła lecznicę... - jej głos był cichy, lecz wyraźny.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Arthas odłożył książkę albowiem wolał rozmawiać niż czytać, tak więc nic się nie stało. Popatrzył się więc na pacjentkę i powiedział:

- Widzę że lekarstwo na ciebie podziałało, tak więc możesz opuścić lecznicę nawet w tej chwili. Musisz tylko o siebie dbać i lepiej weź ten szalik.... Na zewnątrz jest zimno.

Podał jej jeden wełniany szalik do którego nie był za bardzo przywiązany. Zdobył go bardzo dawno temu będąc jeszcze szarym strażnikiem. Teraz jedynie przywoływał niechciane wspomnienia.

- Unikaj kruków o których wszyscy mówią, a jak spotkasz dziwne monstrum to uciekaj nawet się nie zastanawiając. Znajdź też sobie lekarstwo na swoje serce, czyli kolejną miłość... To tyle jeżeli chodzi o zalecenia lekarskie.

Uśmiechnął się w jej kierunku i powrócił wzrokiem na swoją partnerkę. Oby była zadowolona jak tylko wstanie.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Uśmiechnęła się, ukazując śnieżnobiałe kiełki. Przejęła szalik od samca. Niemalże od razu owinęła go sobie wokół szyi. Słuchała z ogromną uwagą porady lekarskiej. Szkoda jej było opuszczać to miejsce, ale nie wytrzymałaby tutaj dłużej. Sporo wspomnień powstało w tej lecznicy. Zsunęła się wolno z łóżka i przywróciła je do takiego stanu, w jakim je zastała. Jaśniej mówiąc: najzwyczajniej w świecie pościeliła je. Dobre maniery nie pozwalały na pozostawienie go "rozbełtanego". Chciała w zamian za tę opiekę podarować coś Arthasowi, ale nie miała pojęcia, co to może być. Jedynym sensownym prezentem byłby naszyjnik przypominający bandanę. Ale po co basiorowi taka pierdułka? Pomimo wszystko, zdjęła go z szyi. Wolną łapą przyciągnęła kończynę nowego znajomego i wcisnęła w nią podarunek. Uśmiechnęła się delikatnie.
- To za całą pomoc, nie tylko w walce z chorobą. Drobny upominek. Może niekoniecznie się przyda, ale chcę, żebyś pamiętał o mnie - rzuciła, a uśmiech nawet na moment nie zamierzał usunąć się z jej mordki. - Aha, i zwrotów nie przyjmuję! - zaśmiała się perliście, po czym zmierzyła ku wyjściu.
Zastygła na moment, kiedy dzielił ją jedynie krok od opuszczenia pomieszczenia. Wróciły do niej wspomnienia. Od zarażenia się dziwną chorobą po chwilę teraźniejszą, kiedy to już opuszcza miejsce, gdzie znalazła bezinteresowną pomoc. Ostatni raz obejrzała się za siebie, po czym opuściła Lecznicę.

z.t.


//Jakby coś, to z mojego ekwipunku ubywa ten naszyjnik i powinien się teraz znaleźć u pana robota. ;p//
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Arthas oczywiście przyjął podarunek. Nie wypada takowych odrzucać gdyż to brak kultury. Zawiesił go więc sobie na szyi. Posiadał już trzy naszyjniki z którymi miał wspomnienia. Z dziwnych przyczyn nie chciał się rozstawać z żadnym. Ostatni raz sprawdził czy w lecznicy wszystko gra. Gdy wszystko było w porządku to wyszedł z budynku i rozłożył skrzydła aby wyruszyć na swój ważny egzamin.

ZT
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
A więc tak. Rany:
Arya ma wiele krwotoków na ciele w tym i na pysku od kopyt jelenia, boli ją kręgosłup od ataków, ma złamaną w dwóch miejscach kość w przedniej, prawej łapie i straciła lewe oko.

Wilczyca ledwo miała siły tu dotrzec. Miała właściwie już zamknięte oczy, nogi się pod nią uginały i cała była we krwi. Do tego cała drżała za nim zdążyła cokolwiek powiedzieć upadła na ziemię, przygniatając przy tym złamaną łapę. Jęknęła żałośnie z bólu, jej jedyne oko wypełniła ciemna mgła, a potem leżała już bezwładnie na ziemi, nie straciła przytomności lecz też nie była świadoma. Była oszołomiona i cały czas nie wierzyła w to co się stało.

EDIT:
Tak więc jeszcze:
złamane żebro, kaszlanie krwią, gruźlica! Dla dobicia...
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Przybył tutaj AM razem z Keinem, niezwłocznie położył go na łóżku. Zauważył też Aryę i ostatkiem sił ją również usadowił na łóżku. Jej rany są zbyt poważne na jego umiejętności, musimy poczekać na Leę. Dał jej środki przeciwbólowe oraz zatamował krwawienie, dodatkowo podpiął do kroplówki aby uzupełnić braki. Potem podszedł do Keina i nastawił złamane kości, całe szczęście że nie było to złamanie otwarte. Keinowi podał leki przeciwkaszlowe i przeciwbólowe i poszedł przygotować wszystko do zdjęć RTG w celu sprawdzenia żeber.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Auć. Samo położenie na łóżku było bolesne ale mówi się trudno. 5 raz jest w lecznicy? Coś takiego.
Chociaż raz nie jest z powodu walki! A nie.. to był raz tylko i to nie walka... Raz z siostrą.. a nie 2 razy. Raz jak pomagała mu się pozbierać po Mirze a potem on pomógł jej z chorobą. W sumie mógłby dotrzymać jej towarzystwa.. no, ale cóż. Przygotowywał wszystko do wyprawy i tyle. Teraz leży tutaj sam.. samotny.
Wskazał tylko AM, że nie będzie nic mówić aby nie odwalić czegoś przypadkiem. Łapą oczywiście. Łbem się nie da a ogonem też nie. Tak więc leżał i leżał.. czekając na spokój.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
A więc zaczęła powoli wracać do świadomości co wcale nie było przyjemne, o nie. Czuła okropny ból mimo, że otrzymała środki przeciwbólowe od AM to nadal czuła. Jak to się w ogóle wydarzyło? Najpierw było polowanie, a potem ten dziwny stwór, czy na odwrót? W tej jej drobnej główce wszystko się pomieszało, raz pamięta jelenia, a raz Keina i Kankami. Obraz troch jej się wyostrzył więc z trudem rozejrzała się i zobaczyła leżącego obok czarnego basiora. Nie miała jednak siły cokolwiek powiedzieć.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Gdy Arthas ustabilizował stan wszystkich i zrobił zdjęcia RTG Keinowi to nie mógł już nic zrobić. Cała nadzieja w tym że Lea zbudzi się z swojego snu. Samiec musi ponownie opuścić lecznicę, bo przecież on ma egzamin który musi zdać! Jeszcze trochę i w lecznicy będzie już dwóch lekarzy. W obecniej sytuacji będzie to niemalże zbawienie. Wyszedł więc z budynku, rozłożył skrzydła i ruszył na miejsce testu.

ZT.
Vexia von Lurpak



Liczba postów : 19

     
Wilczyca wpadła do lecznicy:
-Jestem chora! -zawyła na wstępie -Moje serce tak boli, tak boli... -łkała a perliste łzy toczyły się po lśniącej, alabastrowej podłodze.
Miała nadzieję że ktoś w tym miejscu pomoże jej wyleczyć się z tej okropnej choroby. Przed oczmi ciągle przetaczały jej rozmazane obrazy, a serce łomotało. Znów jęknęła, zatoczyła się po podłodze , biała piana zaczeła jej toczyć się z pyska, kły wyszły na wierzch. Znów jękneła padając na drewniane deski. Przypomniała sobie okropnego jelenia, prześladującego ją przez całe życie jelenia...
-Pomóż wyszeptała- niknącym głosem i zamknęła opadające powieki lekkim ruchem. Teraz w pomieszczeniu było słychać tylko jej cichutki brzmiący słabiutki oddech.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
POST POWSTAŁ DZIĘKI NIEOCENIONEJ POMOCY TSUKUSIA ^^

Będzie bardzo krótko, bo już raz mi posta usunęło, a czas goni. Lea obudziła się. Zajęła Keinem: wprowadziła w stan narkozy, zoperowała, posprzątała po operacji i tak dalej. Następnie napiła się herbaty i przysiadła za biurkiem, by na chwilkę odpocząć. I przysnęła.

Nie zjadajcie mnie za krótkość, pliss!
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein co prawda myślał, że już o nim zapomniano. Niestety, ale tym razem to jemu się poszczęściło. Cała reszta będzie musiała czekać.. biedacy.
Arya leży... Kein już po operacji.. z kilka dni mu się jeszcze poleży i zwija stąd jak najszybciej jest to możliwe. W końcu nie chce mu się tutaj siedzieć latami a nawet i godzinami co nie?
Leżał i wzdychał.. jest spokój wiecznie wyczekiwany. Nikt go nie zagaił i nie zdenerwował.. jest zbyt idealnie. Nikt się nie odezwie znając szczęście..
W każdym razie jedno o czym trzeba wspomnieć - 24.08 on się stąd wynosi natychmiastowo.
Post krótki bo jego rozwinięcie będzie po tejże dacie.


EDIT: Potrzebne miejsce więc uznajmy, że jest już po tym wszystkim. Znika natychmiast wychodząc po cichu.

ZT.
Vexia von Lurpak



Liczba postów : 19

     
Poczuła, że robi się jej coraz bardziej słabiej. Poczuła krwiste mroczki przed oczami, świat błyskał na czerwono i czarno. Serce bolało coraz mocniej, zawyła z bólu. Nie wiedziała czemu tak źle się czuje, pewnie przez cięzkie rany, które ostatnio jej zadano. Może kręgosłup się jej jeszcze nie zagoił do końca, a to niebezpieczne...
- Potrzebuje pomocy... - powiedziala do lekarki, starając się mówić głośno, ale i tak słychać było w jej głosie trochę rzęzienia i bólu. Poczuła przeszywający ból w sercu. Serce tak boli z miłości... Nieszczęśliwej miłość... A na to niema lekarstwa...
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Krwiste mroczki przed oczami? A co to jest? Mroczki to mroczki - ciemne plamy, często całkowita ciemność przed oczyma. Nie mogą być lub nie być krwiste. No chyba, że to halucynacje. Wtedy mroczki mogą być i żelkowe.
A teraz proszę o sensowny opis objawów. Bo ja już zgłupiałam. Czy postać umiera właśnie na złamane serce? Z medycznego punktu widzenia nie jest to możliwe.

Leośka obudziła się w końcu na stałe. Koniec szlabanu, trzeba to wszystko ogarnąć.
Pierwsze, co stwierdziła, to nieobecność partnera.
Drugie - aż nadto widoczną obecność pacjentki.
Podeszła o niej i wskazała najbliższe z czystych łóżek.
- Proszę usiąść. Co pani dolega?
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Przyleciał tutaj z małym hukiem, źle wylądował i narobił trochę hałasu, ale nic mu się nie stało. Wstał jakby nigdy nic, otrzepał sobie futerko skrzydłami i wszedł do lecznicy całkiem spokojnie. Pierwsze co zauważył to jego partnerka która ledwo wstała a już pracuje, widać że to właściwa osoba na właściwym stanowisku. Podszedł do niej ocierając się.

- Już jestem, zadbałem aby pod moją obecnością niczego pacjentom nie brakowało. Ja natomiast wybrałem się na egzamin który zdałem.

Uśmiechnął się w jej kierunku, teraz pełnoprawnie może tutaj pracować!
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea uśmiechnęła się, na początku nieco nieprzytomnie. Dopiero po chwili dotarł do niej sens słów partnera.
Przytuliła się do niego, całując w pyszczek.
- To wspaniale!
Będą razem pracować! Będą razem dwadzieścia cztery na dobę, siedem dni w tygodniu...
Ale przede wszystkim obowiązki. Potem go wypyta o każdą sekundkę testu i nacieszy się jego obecnością.
Raz jeszcze delikatnie ucałowała go w pyszczek, po czym puściła. Spojrzała na pacjentkę.
- Więc...?
Sponsored content