Droga obok lasu

Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Gdy Testament warknął, Mechthyld natychmiast się zatrzymał. Przy okazji wrodzony spryt sprawił, że drżące łapy się pod nim ugięły, co wyglądało jakby miał zaraz paść na pysk. W połączeniu z uszami, które odchylił usłyszawszy warknięcie, wyglądał jak bardzo przestraszone szczenię.
- Nie chciałem cię rozwścieczyć. Racja, to co robisz, to nie moja sprawa - powiedział pewnie i podniósł się do w miarę normalnej, stojącej pozycji. Nogi wciąż odmawiały mu posłuszeństwa toteż usiadł, by drżące łapy mogły odpocząć. Gdy drugi samiec także siadł i przeprosił, Mechthyld przymknął oczy i westchnął.
-To nic, każdemu może się zdarzyć. Pewnie jestem zbyt wścibski - stwierdził i otworzył oczy ażeby sprawdzić reakcję basiora. Zauważył już, że Testament był dość zmienny. Wolał wiedzieć kiedy ma uciekać, jeśli zajdzie potrzeba.
-Nie musisz nic robić, jakoś dam radę. No i dałeś mi już trochę jedzenia. Nie ma potrzeby żebym się narzucał, jeśli masz się przez to wściekać - dodał raz po raz spoglądając na pojedyncze skrzydło Testamenta. Był bardzo spokojny. Nie chciał żeby tamten znów na niego warczał. Jeśli taka jest jego wola, zostawi go samego.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Test przymrużył oczy. Sapnął krzywiąc się, po czym wstał cały czas obserwując młodszego samca poważnie. Bok go bardzo bolał i wciąż skapywała na trawę krew, gdzie nie stanął, ale zmusił się do tego by podejść do Mecha. Gdy był przed nim wykorzystał to iż samiec jest przy kości i popchnął go swoim pyskiem tak, że pewnie upadł grzbietem na trawę. Wtedy czarny wilk postąpił jeszcze parę kroków do przodu by młody znalazł się między jego łapami. Marszcząc nos zbliżył pysk do jego, brakowało kilku milimetrów by trącili się nosami.
- Nie przez ciebie się wściekam. Gdybyś dzielił mózg z jakimś durniem, przy którym kamień jest geniuszem zrozumiałbyś moje położenie. - westchnął i odszedł kawałek od samca siadając spokojnie w cieniu by już nie naruszać jego przestrzeni osobistej. - Ej nie jestem głupi. - jęknął i zawarczał na siebie. Testament to zignorował. Zamknął nawet oczy i oddychał głęboko by się uspokoić. A jakby tak dostatecznie mocno walnąć się w łeb? Może wtedy ten drugi w końcu zamilkłby na wieki? To by było zbyt piękne.
Lekko pokręcił głową, nieznacznie kładąc po sobie uszy. Jak na razie nie mógł sobie nic robić, nie dopóki towarzyszy mu nastolatek. Jeden chory psychicznie wilk wystarczy. Przechylił lekko głowę przyglądając się młodemu.
- Nie jesteś wścibski. Zapamiętaj młody, kto pyta nie błądzi. I więcej odwagi nie wszystko co się rusza musi od razu chcieć cię zabić. Potrzeba ci pewności siebie, a przede wszystkim siły i zdrowego ciała. - powiedział spokojnie Test siedząc dumnie z wypiętą piersią, gdzie w słońcu pobłyskiwał łańcuch i flakonik z czerwonym płynem. Położył się na trawie, by młody się go nie bał i przy okazji znów zaczął lizać swój bok. Powinien iść do lekarza, może pomogą mu się uwolnić od Testa.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Siedzący samiec był przygotowany na każdy atak gniewu, ale nie na to, co nastąpiło. Gdy Testament go popchnął, był zbyt zdezorientowany żeby się bronić. Zastanawiał się jedynie czy teraz zamierza go zagryźć. Ku jego zdziwieniu tak się nie stało. Zamrugał więc parokrotnie i wysłuchał co mu ma do powiedzenia większy samiec. Gdy się oddalił, obrócił się jedynie na bok. Nie zamierzał już wstawać. Leżenie to, bądź co bądź, przyjemna sprawa. No i łapy się tak niewdzięcznie nie trzęsą.
- Chciałbym zrozumieć, ale nie chcę żebyś poczuł się źle przez jakieś idiotyczne pytania - mruknął przyglądając się uważnie swemu długiemu ogonowi. - Nie chciałem cię urazić, ale bardzo chciałem wiedzieć dlaczego mówisz do siebie. I po co się tak okaleczasz - dodał kładąc łeb na wspomnianym wcześniej ogonie i patrząc na trawę przed sobą. W końcu przymknął oczy i powoli wypuścił powietrze z płuc. Był całkowicie zrelaksowany. Wiedział, że w każdej sytuacji należy być opanowanym. Poza tym Testament wciąż go jeszcze nie skrzywdził, więc może nic złego się nie stanie.
- Zwykle nie mówię wiele, chyba że coś mnie zainteresuje. Albo gdy czegoś chcę - przyznał szczerze młody wilk. - Nie potrzebne mi zdrowe ciało, zawsze jakoś daję radę. Tak czy siak, trudno być pewnym siebie przy takiej budowie. Każdy mógłby mnie skrzywdzić. Wolę mieć się na baczności - to mówiąc skierował spojrzenie na ranę Testamenta by zakończyć wypowiedź. - Ale ktoś taki jak ty raczej nie powinien chodzić ranny.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Spokojnie młody. Jedyną rzeczą na świecie jaka może mnie wytrącić z równowagi, to ten drugi. Można powiedzieć, że jesteśmy z sobą od 4 lat, a ja wciąż nie przywykłem do jego głupich docinek. Nie uraziłeś mnie, a to że mówię do siebie to swego rodzaju taka choroba. Jakby się miało w głowie dwie róże osoby. A robię sobie krzywdę by chociaż na chwilę uciszyć tego drugiego mnie. Nie jestem pewien czy istnieje jakieś lekarstwo na to, a tak przynajmniej mogę się trzymać w ryzach. - powiedział spokojnie. Ten szalony był groźny, ale Testament był niebezpieczniejszy, co dało się domyślić przez to iż często się okaleczał i był nieziemsko cierpliwy i wyrozumiały w stosunku do innych. Niemal cały czas trzymał się w ryzach. Musiał się nauczyć kontrolować skoro już ludzie nie potrzebowali go. Nie mógł przecież wyrżnąć w pień całej krainy, a posiadanie samych wrogów nie było dobrym pomysłem.
- Wyglądałem gorzej jak ludzie mnie wystawiali do walk z innymi. Nie czekali aż rany z poprzedniej potyczki się zagoją. Przynajmniej jestem przez to silniejszy i mogę dużo znieść. Nie przejmuj się. - lekko się uśmiechnął przyjaźnie, choć był to raczej zdeformowany grymas. Widać było, że nie często się tak łagodnie i szczerze uśmiechał.
- Wybacz, że to powiem, ale ciebie mocniejszy podmuch wiatru mógłby skrzywdzić. - odparł z lekko wyczuwalną nutką troski w głosie o połowę starszego wilka, który zamknął oczy.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Mechthyld słuchał wyraźnie zafascynowany. Nigdy nie spotkał się z czymś takim. Zaczął szczerze współczuć Testamentowi, że musi dzielić swoje ciało z drugim... No właśnie, czym? Głosem? A może to był cały drugi wilk, tylko zamknięty w postaci Testamenta wraz z prawowitym posiadaczem ciała? Tego Mechthyld nie wiedział i prawdę mówiąc nie chciał sobie psuć rozważań. Nie spytał więc, która z tez jest bliższa prawdzie. Tak było bardziej ciekawie.
- Mhm. Hm. Hmm. - seria pomrukiwań wyrażających zainteresiwanie wydobyła się z gardła samca. - Może jest inny sposób i nie musisz siebie krzywdzić, żeby go uciszyć. Najlepiej znaleźć medyka, on mógłby wiedzieć co z tym zrobić - przechylił łeb i zaczął intensywnie myśleć czy widział gdzieś jakiegoś wilczego lekarza. W tej Krainie jeszcze nie, a przecież nie będzie ciągnął Testamenta do swojego dawnego domu. Był na to zbyt zmęczony. No i nie miał zamiaru tam wracać. Jeszcze odebraliby mu jego ukochaną wolność, a tego by sobie nie darował.
- Chyba miałeś nieciekawą przeszłość - stwierdził i na chwilę powrócił myślami do dawnego domu. Było mu tam dobrze. A jednak zew wolności przezwyciężył. - Ja nigdy nie lubiłem polować. Najchętniej bym leżał, może zauważyłeś. Jak widać nie wyszło mi to na dobre i, racja, wiatr mógłby mnie połamać, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Polubiłem swoje kości - to mówiąc od niechcenia przejechał drżącą łapą po swoim wychudzonym brzuchu i na moment się wyszczerzyľ.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
-Tak medyk może by pomógł nam obu... - mruknął osłabiony. Można by się domyślać czy mówiąc "nam obu" miał na myśli siebie i Testa, czy może raczej siebie i wychudzonego wilka. - Co do przeszłości nie wiele istot w tej krainie miało przyjemną przeszłość, a wygodne i bezpieczne, pełne miłość domy opuścili tylko przez ciekawość, albo zapał do wojaczki. - odparł leżąc i się niemal nie ruszając jedynie jego grzbiet się lekko poruszał przy oddychaniu i pióra na skrzydle smagane wiatrem. - Masz jeszcze czas by naprawić to do jakiego stanu się doprowadziłeś. Ja niestety pewnie nie dożyję 15 lat. Jestem jednym wielkim chodzącym, eksperymentem genetycznym stworzonym przez ludzi. Jedynie moja wilcza budowa jest naturalna, co do reszty nie mam pewności, z tego co wiem to ludzie kombinowali nad zarodkiem nim mnie jeszcze na świecie nie było, a później sztuczną i zmodyfikowaną komórkę wszczepili do łona mojej matki. - westchnął. Cały czas miał zamknięte ślepia. Źle się czuł, ale nie miał zamiaru mówić temu wilkowi, który był w gorszym stanie od niego. Nie wiedział czemu tak się troszczy o dojrzewającego. Głupotą było by powiedzieć, że Test go polubił i miał nadzieję na przyjaźń. Nigdy nie miał przyjaciół i nawet nie wiedział co to znaczy, a z tego co można wywnioskować był dość inteligentnym wilkiem. Z resztą towarzysze to tylko kule u nogi. Koniec końców albo on by zginął w obronie towarzysza, albo towarzysz w jego obronie. Tak czy tak śmierć i cierpienie osoby żyjącej, gra nie warta świeczki. Lepiej już być samemu i przynajmniej umrzeć za samego siebie, a nie kogoś innego.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Dojrzewający wysłuchał wszystkiego - jak zwykle - uważnie i w ciszy. Sam nie lubił gdy mu przerywano, toteż i on starał się nie przeszkadzać innym. Gdy usłyszał wzmiankę o długości życia, jaką Testament sobie przepowiedział, nieco posmutniał. Nieco ponad jedna trzecia życia już za nim. Mechthyld żył z dnia na dzień. Starał się nie myśleć ile będzie mu dane żyć, jeśli dalej nie zacznie się prawidłowo odżywiać.
- Jeszcze sporo przed tobą. Przestań liczyć lata. Gdybym ja to robił, zapewne od roku byłbym martwy - uśmiechnął się i spojrzał na swoje wychudzone łapy, pokryte matową, rzadką sierścią. Już nie pamiętał kiedy była lśniąca i gęsta. - Myślę, że niezależnie od ilości przeprowadzonych na tobie eksperymentów, jeszcze masa przed tobą. Jesteś silny i dasz radę - to mówiąc wstał i przemieścił się bliżej Testamenta, ażeby móc się na nim uwalić i schować pysk w gęstej sierści. To było jasne, zaufał mu. Cokolwiek było z nim nie tak, polubił starszego wilka i chciał... No właśnie, chyba na swój sposób okazać, że ma w nim wsparcie czy coś w tym rodzaju. Zważywszy na budowę młodszego wilka było to zdecydowanie wsparcie psychiczne. Ale czy nie mógł to być początek przyjaźni?
- Masz gęste futro. Moje wypada - stwierdził leżąc tak przewieszony przez drugiego wilka. Tęsknił za swoim dawnym futrem. Zapewniało mu ciepło i było, jego zdaniem, naprawdę ładne. Obecnego się wstydził.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Pewnie masz rację młody. - uśmiechnął się wysłuchawszy młodzieńca. Dobrze się czuł w jego towarzystwie, jakby znał go od lat. Przeciągnął się wciąż mając zamknięte oczy, nie wiedząc, że Mech się do niego zbliżą. Sapnął, gdy ten się na nim uwalił, dla śmiechu tak zrobił, bo przecież samiec był wagi piórkowej, więc nie miał jak miażdżyć masywniejszego od niego osobnika. Otworzył oczy i odwrócił w bok głowę by spojrzeć na zabiedzonego basiora, cały czas jego pysk leżał na ziemi, nie chciało mu się podnosić łba. Lekko okrył młodszego swoim skrzydłem.
- Wypada ponieważ nie dbasz o siebie. Coś mi się wydaje, że oboje powinniśmy w końcu o siebie zadbać, a dobrym początkiem byłaby pewnie odpowiednia dieta. - uśmiechnął się lekko do samca leżącego na nim. Zastanawiał się czy młody faktycznie mu zaufał czy był to najzwyczajniejszy w świecie podstęp. W końcu Testament sam zwykł udawać, że się do kogoś przywiązał by wyciągnąć potrzebne informacje, a później najzwyczajniej w świecie porzucić taką personę lub zdradzić. W tym jednym przypadku tak nie postąpił, ponieważ z tego co zauważył wiedział więcej od młodszego od siebie samca, a po drugie szczerze go polubił. Zastanawiając się nad tym wszystkim i konwersując z Mechthyldem nie zwrócił uwagi na to, że Test w ogóle się nie odzywa, praktycznie od momentu kiedy się położył i uspokoił relaksując się. Nie zdawał sobie sprawy z tego, iż dopóki nie targają nim silne emocje, ten drugi nie przejmuje głosu. Obecnie Testament był zbyt zafrasowany przewieszonym przez niego wilkiem by to dostrzec, może i lepiej bo przynajmniej mógł sobie chwilę odpocząć od drugiego siebie.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Mechthyld nie zdawał sobie sprawy, że Testament dobrze czuje się w jego towarzystwie. Obstawiał raczej opcję dokładnie odwrotną. Wyglądał na niebezpiecznego samotnika, któremu nie w głowie jakieś tam bzdurne, przyjacielskie znajomości. Mimo to, z nieznanych Mechthyldowi przyczyn, starszy samiec był dla niego miły, wręcz troskliwy. Dojrzewający uwielbiał znajdować takie persony. Było im żal wychudzonego i karmiły go, a czy może być coś lepszego niż darmowe jedzenie? Jednak w przypadku Testamenta Mechthyld nie miał ochoty go wykorzystywać. Co prawda nie odmówiłby gdyby zechciał go nakarmić, ale nie zamierzał go do tego specjalnie nakłaniać. Jak poznać czy to już przyjaźń? Tego młody samiec nie wiedział, ale czuł różnicę.
- Odpowiednia dieta wymaga robienia czegoś, żeby ją utrzymać - mruknął wywracając oczami. - Jeśli jedzenie samo do mnie nie przyjdzie, ja na pewno się do niego nie ruszę.
Widać to po tobie, Mechthyld. Takie ciało jak twoje, no cóż, istotnie wymaga nie ruszania się po jedzenie przez dłuższy czas. Młodszy samiec ziewnął, będąc niezwykle kontent z pozycji, w której się znajdował. Umożliwiała mu idealne marnowanie czasu na leżenie. Zero wysiłku. I choć dotąd Mechthyld był dość uważny i spostrzegawczy, teraz przestał się wysilać. Nie zauważył jeszcze braku monologów u Testamenta. Wyłączył jakieś czterdzieści procent swojego mózgu na rzecz odpoczynku.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Z takim podejściem nigdy nie wyzdrowiejesz. Będziesz musiał cały czas nad sobą pracować i się pilnować. - powiedział łagodnie leżąc z nim i patrząc na wilka.Nie widział jeszcze na świecie tak leniwego stworzenia, nawet leniwce potrafią ruszyć się po jedzenie. Niepokoiło go zachowanie młodego i to, że nie zauważa iż sam siebie zabija. Polizał go lekko po policzku. Nie wiedział czemu tak zrobił, ale nie zrobił się jakiś zakłopotany. W końcu Mech miął na pysku czaszę, więc pewnie nawet nic nie poczuł, dlatego Test nie miał się czym przejmować.
Westchnął po chwili i usiadł, tak że dojrzewający wilk zsunął się z jego grzbietu, jak ze ślizgawki. Spojrzał na ulicę przez którą przemknął samochód, a po tym na samca.
- Chodź postaramy się zjeść coś normalnego i znajdziemy jakieś schronienie od tego deszczu. - powiedział spokojnie trącając go pyskiem by pomóc mu wstać.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
- Pracować? - to słowo niechętnie wydobyło się z samczego pyska. Mechthyld wziął głęboki wdech. Jeśli ktoś ma pracować, to na pewno nie on. - Obawiam się, że nie mam ochoty na... Ubrudziłem się? - wywód na temat niepracowania przerwało mu liźnięcie Testamenta. Oczywiście pierwsze co przyszło mu do głowy to to, że prawdopodobnie miał na swojej masce jakieś resztki krwi. Ostatni raz w ten sposób czyściła go jego matka. Nie chciał wracać myślami do swojej rodziny. Szybko przestał o niej myśleć, bowiem Testament usiadł, co spowodowało sturlanie się Mechthylda na ziemię. Nieśpiesznie wstał z niewielką pomocą ze strony drugiego wilka.
- Prawdę mówiąc teraz bym odpoczął... - ziewnął i strzepnął uchem. - Ale jeśli bardzo ci zależy, to już idę - dodał i przeciągnął się, co spowodowało chwilowe drżenie całego, wilczego ciała. Młody samiec wolałby żeby jedzenie samo pojawiło się przed nim, a deszcz padał gdziekolwiek indziej, byle nie na niego. Niestety życie nie działało w ten sposób. No właśnie, życie. Prawdopodobnie Mechthyldowi nie zrobiłoby większej różnicy żeby zostać tak leżąc na ziemi i umrzeć. Coś w nim jednak było, co sprawiało, że niezależnie do jak złego stanu się doprowadził, wciąż żył.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Nie zauważyłeś, ale ty przez całe życie pracowałeś, na to jak teraz wyglądasz, ale nie będę ci prawił kazań w końcu masz swój rozum. - powiedział samiec i zakłopotany odwrócił pysk w drugą stronę po tym jak polizał młodszego i ten zareagował na to. - Miałeś trochę krwi. - skłamał.
Test pomógł mu wstać i pilnował by ten się nie wywalił na tych swoich patykach co były mu nogami. Westchnął zastanawiając się po co w ogóle tak naciska. Dojrzewający samiec gdyby chciał sam by o siebie zadbał i nie potrzebował zmuszania do tego ze strony starego wilka, za którego Test się uważał. Może jednak lepiej by było zostawić młokosa samemu sobie, skoro i tak dobrze sobie radził w życiu, w końcu wciąż żył. Czarny basior nieznacznie ściągnął uszy do tyłu i odwrócił się od młodszego od siebie.
- Jeśli chcesz tu zostać to sobie odpoczywaj. Ja idę znaleźć schronienie i coś normalnego do jedzenia. - mruknął odwrócony grzbietem do Mecha. Przecież test tyle lat już był sam, po co mu na "starość" niańczenie jakiegoś lenia, ale mimo to go polubił. Lekko pochylił łeb i cicho zawarczał poirytowany swoim rozdarciem.
- To już nie będziemy jeść innych wilków? - jęknął zawiedziony i cicho skomlił. Testament westchnął - Ta, to brzydki nawyk, a tej spokojnej krainie nie potrzeba psychopatycznych kanibali. I tak w najlepszym wypadku albo zdechniemy z głodu, albo zjemy samego siebie. - odpowiedział sobie obojętnie Testament wzruszając ramionami. Było mu z tego powodu trochę przykro, ale takie już jest prawo natury. Sami się rodzimy i sami umieramy, a czarny wilk przywykł do samotności, to ona tuliła go nocami jak matka, czy kochanka do snu.
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Mechthyld, raz po raz ziewając, słuchał Testamenta, rozważając zarazem czy chce z nim iść, czy też woli na przykład się zdrzemnąć. Pójście z nowym znajomym byłoby zdecydowanie bardziej opłacalne. Być może nie zmókłby aż tak, poza tym - no tak, najważniejsze - starszy samiec zapewne załatwiłby jakieś jedzenie. Nie mówiąc już o masie innych plusów, takich jak chociażby to, że on sam nie będzie musiał sobie szukać schronienia. Szukać, pfe, jak to w ogóle brzmi. Bardzo męcząco.
- Myślałem, że jestem w stanie przyzwoicie jeść, ale jednak nie - skomentował swój brak umiejętności pobierania pokarmu, gdy Testament potwierdził, że nieco umazał się krwią. Niewątpliwie odczuł w tej chwili coś na kształt rozczarowania samym sobą. Różnych rzeczy mógł nie umieć, no ale żeby jeść jak jakiś dzikus? No ale nic to, nieważne, tylko on sam może siebie sądzić.
- Pójdę z tobą i wówczas odpocznę - oznajmił beznamiętnie i na próbę przeszedł się parę kroków. Potem znowu usiadł żeby zebrać siły. - Wierzę, że jak znajdziesz jakieś sensowne schronienie, to mnie z niego nie wygonisz - to mówiąc na moment się uśmiechnął, jakoby coś knuł. W istocie niczego nie kombinował, zwyczajnie próbował sprawdzić czy Testament jeszcze nie ma go dość i czy ruszenie się z miejsca jest tego warte. Mały spryciarz.
- Zawsze możesz nie jeść, polecam - skomentował monolog drugiego wilka i na chwilę przymknął oczy, gdy kropla deszczu spadła mu na nos. - Ale gdybyś coś jednak upolował, to możesz mnie zaprosić. Nie wzgardzę.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Basior westchnął poirytowany ociąganiem się młodszego samca. Miał wielką ochotę nakopać mu do dupy by ten wziął się w garść, ale wolał by Mech sam zrozumiał, że nie może taki być bo się zabije. Powstrzymał też chęć wzięcia drugiego osobnika na grzbiet, było by tak  szybciej ale to żadna robota iść na rękę leniuchowi.
- Nie jesteś w stanie bo taką masz mentalność. Chcieć to móc. Jak odpowiednio długo będzie się stawiać na swoim nawet drzewo ustąpi nam drogi. - wyjaśnił młodszemu i ruszył w stronę lasu. Cały czas pilnował by dojrzewający od niego za bardzo nie odstawał. Owszem miał na uwadze jego słabe ciało i dawał mu robić odpoczynki, ale starał się tego nie przedłużać by samiec się nie rozleniwiał za bardzo.
- Znajdę je przede wszystkim dla ciebie. To czarne dłuższe futro na moim grzbiecie jest jak koc, albo płaszcz, więc taki deszczyk mi nie zaszkodzi. Co innego tobie. Mało jesz i mizernie, więc twoja odporność jest niemalże równa zeru, dodatkowo to co pokrywa twoją skórę nie ogrzeje cię dostatecznie, nie nazwę tego futrem, bo to nawet jak futro nie wygląda. - burknął wolał od razu nie straszyć samca, że będzie prówał zabić siedzącego w nim lenia i zrobić z niego przyzwoitego wilka. Przy okazji sam zacznie nowe życie i nauczy się normalnie jeść, a kto wie może kiedyś wyleczy się z rozdwojenia jaźni. Nic nie odpowiedział na ostatnie słowa wilka. Wolał tego nie komentować, ale wiedział, że jeśli teraz młodszy miałby mu towarzyszyć w polowaniu byłby tylko kulą u nogi. Postanowił ten jeden raz złapać coś dla samca, a przy okazji sam by też się nauczył, a kiedy odpoczną zaczną żmudną pracę nad mentalnością Mecha.


zt =>Las Wiecznej Ciszy
Mechthyld
Dojrzewający

Mechthyld


Male Liczba postów : 57

     
Mechthyld, bądź co bądź niezwykle zadowolony, że udało mu się zdobyć schronienie i pożywienie jednocześnie, otrzepał się z kropel deszczu znajdujących się na jego skórze. Tak, tak, mentalność, tak, tak. Wilk nie wierzył w tym przypadku w słowa Testamenta. Wydawały mu się nierealne. Mówił tak, bo sam był silny i samowystarczalny.
- Mhmmm, ta... - mruknął krótko nieprzekonany, nie chcąc się wdawać w zbytnie kłótnie i temu podobne. Młody samiec na próbę przespacerował się chwilę, po czym wysłuchawszy Testamenta po raz kolejny, raz jeszcze uśmiechnął się przelotnie. Czuł, że nie będzie musiał z nim polować i wprawiało go w to niesłychaną radość. Nie chciał jednak aby Testament dostrzegł jego zadowolenie, przeczuwał, że jego reakcja mogłaby wszystko anulować. Nie wolno być leniem i tak dalej. Oczywiście, że wolno! Przecież po to tu właśnie jest, nie tak? W końcu, gdy starszy samiec zaczął się oddalać, powolniejszy Mechthyld ruszył za nim. Łapa za łapą, przystając raz po raz aby złapać oddech. Użalając się w duchu nad sobą i zastanawiając czy schronienie naprawdę jest aż tak niezbędne. W końcu nie został tu po nim ślad.

zt
Sponsored content