Jezioro Zmian

Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Spokoj dwoch wilczych bytow zaklocil nierowny krok ciezkiej istoty, ktory slychac bylo juz w oddali. Lavaalis nie staral sie ukrywac swej obecnosci, gdyz z powodu starego urazu prawej przedniej lapy bylo to dlan niewygodne, a nawet bolesne, gdy konczyne przeciazyl. Dlatego preferowal droge powietrzna. Ten przypadek byl jednak wyjatkiem, gdyz zachcialo mu sie przejsc na zwyczajny spacer. Po drodze znalazl jakies jeziorko, wiec ugasil pragnienie. Od tego momentu minela ponad godzina, gdy dotarl tutaj i postanowił sie zatrzymac. Wtedy tez uslyszal glosy, ktore go zainteresowaly. Ruszyl w ich kierunku, az w koncu natrafil na dwa stworzenia - malego i duzego wilka. Nie zdziwila go ich obecnosc tutaj, gdyz wszedzie mozna bylo wyczuc ich won, czy zobaczyc ich slady. Podszedl blizej dwojki, ktora w tym momencie, w jego mniemaniu, nie odrozniala sie zupelnie od innych psowatych. Wynikalo to z faktu, ze widzial ich duzo, ale z zadnym nie nawiazal blizszego kontaktu. Albo uciekaly, albo sie jezyly, albo zachowywaly sie obojetnie. Lis uwielbial je denerwowac, gdyz ich reakcje byly nieprzewidywalne. Niektore nawet probowaly z nim walczyc, mimo ze byly dla niego malutkie, nawet jesli on sam nie byl jakims okazalym smokiem. Mierzyl niecale trzy metry. Usiadl niedaleko i przekrzywil glowe na bok, niebieskimi slepiami lustrujac istoty. Jego sredniej wielkosci zrenice - ksztaltem przypominaly nieco prostokaty - zdradzaly zainteresowanie. Maly piesek mowil cos o tym, ze nie lubi wody(co prawda cicho, ale Lis pojawil sie w takim momencie, ze zdolal to uslyszec), wiec wywnioskowal, ze ten duzy moze chciec go wykapac. Moze to jego rodzic? X nie mial rodzicow, ale niejednokrotnie widzial, jak wilki zywia swe mlode i myja je, a czasem nawet kaza wchodzic do wody, gdy male stworzonka az nadto sie ubrudza.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- To chociaż je ładnie poukładaj! To, że wyglądasz jak menel spod rynsztoka nie znaczy, że musisz mieć bałagan w torbie. - powiedziała pomagając mu posprzątać i pilnowała by nie upychał wszystkiego na odpieprz się tylko ładnie segregował, składał i układał w "nosidle".
Ciekawiło ją jakie zlecenie miał mały i kto potrzebował tych wszystkich śmieci. Siedziała grzecznie i merdała ogonkiem w tą i w tamtą, patrząc jak wilczek wszystko zbiera. Przez głowę jej przeszło "Masz się mnie słuchać bo jestem większa od ciebie, senpai." Nie powiedziała jednak tego na głos, ale zachichotała rozbawiona. Jakoś nie umiała poważnie traktować knypka jak starszego od siebie, ale nie traktowała go też jakoś z pogardą. Uważała go za swojego braciszka, któremu czasem można podokuczać, ale nie dużo by się nie zdenerwował. Nie lubiła się bić, a wilczek tak, więc wiedziała, że to będzie tak, iż ona nic nie zrobi, on ją pogryzie i później Hana będzie płakać bo będzie ją bolało. Nie mogła na to pozwolić, bo tu nie było jej taty, który ją obroni ani mamy, która ją przytuli i będzie tak długo lizała jej kuku, aż nie przestanie boleć. Wolała pominąć, mieszkańców wioski, którzy w akcie zemsty za skrzywdzenie ich "bogini" byliby w stanie spalić cały las.
- No dobrze nie będę cię zmuszać, ale jak zaczniesz śmierdzieć jeszcze bardziej to cię wrzucę, choćby i do bagna, braciszku - zaśmiała się rozbawiona i polizała wilczka po nosku by się nie złościł już.
Po chwili coś usłyszał i skierowała główkę w stronę smoka. Z niedowierzaniem i zachwytem otworzyła swój pyszczek, przyglądając się gadowi. Podniosła tyłeczek z ziemi i podniosła ogon nie spuszczając smoka z oczu. Ruszyła w jego stronę z położonymi uszami i merdając radośnie ogonkiem.
- Cześć! - szczeknęła przyjaźnie na niego i zaczęła go obwąchiwać jak do niego dobiegła, cały czas energicznie machając ogonkiem z takim entuzjazmem, iż jej kuperek też się ruszał razem z jej kitą.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
- Cicho, to moja torba i będę tam trzymał to, co chcę, no i jak chcę. To ty widziałaś menelów? Niezbyt ciekawi są, nie potrafią mówić, a ich zdania to jedynie plątanina różnych słów - burknął młody, chowając do wspomnianego miejsca wszystkie swoje rzeczy, które miał oddać Tempusowi. W ramach przysługi, oczywiście. Przecież został kopnięty prądem w lewą łapę, no ba. Nawet mu trochę maści zostało, w niewielkim słoiczku. Właśnie to ona była ostatnią rzeczą w torbowej układance puzzli. Mu pasuje ten syf, przecież żyje tak, jak chce. Nikt mu nie będzie rozkazywał robić porządki, przecież tam trzyma tylko niezbyt poręczne przedmioty, które mu się nie przydadzą aż tak w codziennym życiu. Od czegoś innego jest nerka - tam właśnie ma kosteczki oraz prawdziwą, ludzką gotówkę, którą też ma wręczyć wspomnianemu Lekarzowi. No i nóż, jeżeli mamy być szczerzy. On interesuje się militariami jak nikt inny w Krainie, najchętniej potrzymałby w swoich łapach prawdziwego Glocka lub Berettę, by móc następnie z nich postrzelać. Fajne doświadczenie by się zdobyło, jeżeli chodzi o strzelanie. Na szczęście ma dobry wzrok i raczej trafiłby w cel, ale pewnie nie w maksymalną ilość punktów do zdobycia. Ale mniejsza o to. Młody zapiął nerkę na grzbiecie, a następnie założył swój wojskowy szal, zakupiony pewnie od jakiegoś byłego żołnierza. Nie lubi wody - niechaj go tam nie wrzuca. A tym bardziej do bagien, gdyż tam nie tylko by się nie wykąpał, ale stałby się wręcz brudniejszy i mocniej odrzucałby, jeżeli chodzi o znajomości. - A jak będziemy na pustyni? - spytał się, znowu otrzymując liźnięcie w pysk. Jak on tego nie lubi! I stał się czerwony jak burak.
Westchnął głęboko, wyczuwając nieznajomą woń. Na tyle nieznajomą, że i po części znaną. Pokryte łuskami stworzenie zapewne tylko czekało na to, by pokarm sam wszedł do jego paszczy, a ona tam pobiegła! Gdyby Łobuz zechciał się ośmieszyć, zrobiłby ogromnego facepalma. No cóż, los Hany jest najwyraźniej przesądzony, jeżeli ten ją zje. A to jest pewne tak na 60-70%. Widział raz smoka? Pewnie i tak, skoro tak zareagował. Wyciągnął powoli nóż, chowając go pod łapami, gdy się położył na ziemi brzuszkiem. Nie ma zaufania do takich istot. Jedynie czekał na reakcję smoka, ewentualnie ucieknie gdzieś. Przecież nie ma szans z czymś takim, co jest niemalże osiem razy większe od niego!
Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Na pocieszenie dla Ksiezyca, Lisek nie mial lusek. Ale w sumie z odleglosci ciezko stwierdzic, szczegolnie, ze normalnie smoki posiadaja luski. Ale to nie zwiazane z fabula, wiec nie warto sie nad tym rozwlekac.
Gad obserwowal dwojke wilkow, czekajac az go zauwaza. Jeszcze zdazyl pochwycic kolejny fragment ich rozmowy. Szczerze go zaciekawilo, co to sa ci "menele", ale nie pytal o to. To nie w jego stylu. Mial na tyle niewyrazny glos, ze i tak ciezko byloby go zrozumiec. Za to, po slowach starszego pieska, uznal juz dwojke za rodzenstwo. "Brat" i "siostra" byly okresleniem dla rodzenstwa. Sam sie tego nauczyl, obserwujac inne stworzenia. W ogole byl samoukiem jesli chodzi o niemal wszystko, gdyz jego opiekun sam rzadko sie don odzywal, i zazwyczaj tylko po to, aby wytlumaczyc mu roznice pomiedzy nimi. Chcial sie go pozbyc w jakis delikatny sposob, ale gdy przyszlo co do czego, ocalil mu zycie. A gdy Lavaal podrosl, X go zostawil. Dla smoka bylo to calkiem zabawne. Po co zostawiac kogos, kogo nie uratowalo? Poczatkowo go to bolalo, bo gdy odkryl znaczenie slowa "rodzina", za takowa uznawal dwunoznego wilka. Ale wiadomo, czas leczy rany. Nawet jesli kazda rana pozostawia blizne. Z tej skrzydlaty gad nauczyl sie po latach smiac. Ale teraz skupil sie na czym zupelnie innym, a mianowicie na wiekszym wilku, ktory bez najmniejszych obaw podszedl do niego. Zdarzalo to sie naprawde rzadko, wiec mial prawo sie zdziwic. Ale nie trwalo to zbyt dlugo. Z dziwnym blyskiem w oku przygladal sie wilkowi, ktory go obwachiwal. Nie odezwal sie w zaden sposob, nawet nie skinal glowa na przywitanie. Za to wyciagnal glowe do przodu, weszac, po czym zaczal przez chwile ja przepychac duzego czworonoga. Oczywiscie nie za mocno, gdyz nie chcial mu zrobic krzywdy. Po tym klapnal na ziemie i wydal z siebie cos w stylu przeciaglego mrukniecia. Nie brzmialo ono w zaden sposob wrogo.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Nie wiedziałam, ale słyszałam o nich. Są brudni, źli i śmierdzą jak ty. - powiedziała z rozbawieniem pokazując małemu język.
Okolica, z której pochodziła była zbyt spokojna i kulturalna by spotkać w niej meneli. Ponadto ludzie uważali, że to byłą by ujma na honorze, gdyby wioska gdzie jest świątynia ze świętymi wilkami, zbrukana była przez, pijaków, morderców i meneli, oraz biedaków.
Hana trochę się zastanawiała nad odpowiedzią. Na pustyni z tego co czytała ciężko o wodę, ale bywają oazy. No i oczywiście są tam jakieś małe żyjątka.Uśmiechnęła się do Łobuza radośnie i ze śmiechem powaliła go na ziemię przygniatając sobą.
- Wtedy wykąpię cie w piasku albo we krwi tamtejszych żyjątek, przynajmniej wtedy lizanie cie będzie smaczniejsze. Poza tym patrząc na to z drugiej strony wątpię byś miał zamiar iść ze mną na pustynię za gorąco tam, za dużo piasku, za zimno nocą, a i jeszcze niewiele wody. - uśmiechnęła się i zeszła z niego.
Gdy obwąchiwała gada bardzo się ucieszyła, że ten też ją wąchał, ale zasmuciła się gdy ją od siebie odsunął. Usiadła przed nim i spuściła główkę kładąc po sobie uszka. Nie rozumiała co smok zamierzał przez to zrobić.
- Przepraszam, że podbiegłam i cię obwąchałam. O smokach jedynie czytałam. Wybacz moją nachalność. Gomen! - zawyła smutna pochylając się ku ziemi jakby się kłaniała ze skruchą. Podciągnęła noskiem myśląc, że gad jej nie lubi.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
- Dzięki za komplement. Jak tak bardzo śmierdzę to wrzuć mnie do tej wody. Mam nadzieję, że potem nie będziesz musiała się mnie wstydzić - Tsuki za to widział prawdziwych menelów, który nieraz zdołali wyrządzić większe szkody, niż można się tego spodziewać. Porozwalane po podłodze butelki, spora ilość szkła - przecież tak było, gdy przechodził wraz z Kastielem obok takich idiotów, co pijani byli. Rzucali do nich różnymi flaszkami, by się pobawić ich kosztem, jednak na szczęście nic się nie stało, zarówno jemu, jak i basiorowi z metalową łapą. Była z nimi jedna wadera, która jednak gdzieś zniknęła, ale nie wiadomo dokładnie miejsca jej teraźniejszego pobytu. Lecz szczeniak nie widział jej od dłuższego czasu, zatem śmiał sądzić, iż ta uciekła do o wiele lepszego miejsca lub ją uśpili. Wystarczy niewielka ilość tej substancji, a psowaty po prostu zamyka oczy, jakby zapadał w głęboki sen. I w rzeczywiście głęboki, bo w niemożliwy do wybudzenia. Wilczek zachowywał swoją cierpliwość, jednak gdy ta wspomniała o wykąpaniu się we krwi, w jego głowie pojawił się czerwony basior, który rzeczywiście ją uwielbiał. No i wypił mu z dobre 300 ml, bo zadał sobie ranę. Właśnie sobie o niej przypomniał, a gdy ta postanowiła go zgnieść, położyć się na nim, ten wykonał dosyć zgrabny unik. Jeżeli ma zamiar wyzdrowieć, na pewno ta nie może go gnieść, chociażby dlatego, iż nadal go bok trochę boli. To nie jest tak, że przez niemalże cały czas go nie odczuwał, po prostu dobrze się kamufluje. Pewnie ta akcja zdziwiła trochę Hanę, jednak była po części słuszna. Albo i niezbyt dobra, bo zawsze, gdy unika jakiegoś ciosu, skacze. A właśnie skoczył na swoją skaleczoną łapę, i to dosyć mocno. Zacisnął mocno swoje zęby, ukrywając ból za jakąś dziwną maską, o mało co nie pisnął. Na pewno teraz nie będzie mógł skakać po drzewach, jak i z większych wysokości. Nie prawdziwą, jednak się starał. Bardzo.
- Uważaj następnym razem, przecież mogło to się gorzej skończyć - powiedział, powoli zamykając swoje oczy. Nie był na nią zły, przecież każdy mógł o tym zapomnieć. A ślepia nie były takie, jak poprzednio - zwiększona adrenalina znowu spowodowała zwiększone ciśnienie oraz szybsze bicie serca. Jedno oko przykrywała grzywka, z której ślad po oleistej substancji zniknął wraz z jednym deszczem. Gdy spojrzał na swoją ranę, znów zaczęła płynąć z niej niewielka rzeczka krwi. Niewielka, jedynie składająca się z kilku kropelek. Jednak postanowił na to nie zwracać szczególnej uwagi, a tylko powrócił do rozmowy, od czasu do czasu liżąc swoją łapę. Szarpać się mógł, jednak i tak był w tym słaby. Starał się uważać na rany oraz małe, nieliczne blizny. Gdyby ta go zgniotła, pewnie pisnąłby z bólu, bo przecież jeszcze posiada odcisk na boku. - Nie lubię krwi, no i też nie lubię być czerwony.
Z dosyć znacznej odległości jedynie obserwował poczynania wadery. Czyżby ten smok nie zamierzał jej zjeść? Bzdura! Każdy z nich prędzej czy później rzuci się na mięso wilcze niczym na świeże bułeczki z piekarni. Leżał, mając pod łapą stale swój nóż, w nagłym przypadku, gdyż nauczył się jednej zasady w życiu: "Wszyscy zamierzają cię wykorzystać". No i tak pozostało aż do dziś. Teraz nie daje swojej pomocy całkiem za darmo, należy dobrze zapłacić.
Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Uszy smoka poruszyly sie, gdy wadera posmutniala. Czemu przepraszala go za nachalnosc, skoro to on sie wykazal ta cech? Zmarszczyl lekko prawa brew, nie kryjac zdziwienia, po czym zwyczajnie przewrocil oczami. Wilki w jego mniemaniu byly dziwne. Myslalby tak tez zapewne o ludziach, ale takowych nie spotkal. Innego smoka w swoim zyciu spotkal tylko raz. Stad zostal mu uraz prawej lapy, ale tuz po spotkaniu z nim wygladal naprawde fatalnie. Zginalby, gdyby X go nie odnalazl. Ale te psowate... coz, bylo ich bardzo duzo, choc nie mial okazji spotkac wsrod nich dwunogiego wilka. Widac jego opiekun byl po prostu wyjatkowy. Lis podniosl zad, wyrywajac sie z tej bardzo krotkiej chwili zamyslenia, po czym zblizyl sie troche do bialej istoty z dziwnymi znakami, wyciagajac glowe do przodu. Powachal jej nos i burknal cicho, wielkimi oczami wpatrujac sie w jej slepia. Jak tu jej przekazac, ze nie ma jej nic za zle? Smutnych osobnikow juz za duzo sie naobserwowal w swoim zyciu. Poza tym, fajnie jest widziec kogos tak pelnego zycia. Lavaalis przekrzywil glowe na bok, po czym oddalil sie o krok i wykonal gest, jakby mial zaraz zwymiotowac. Po chwili przed Hana pojawila sie nieduza gorka usypana z roznych ryb. Niedawno Lisek mial okazje zjesc, wiec ryby byly tylko lekko nadtrawione, hehe. Smok przysunal je pyskiem w strone Hany, po czym podniosl leb i spojrzal wpierw na ryby, pozniej na nia, pozniej znowu na ryby i na wilczycy wzrok zatrzymal.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Sam się wykąpiesz. - powiedziała urażona tym, że nie zauważał, iż Hana chce dla niego dobrze i być miła.
Pokazała małemu język, gdy ją upomniał, że postąpiła zbyt pochopnie przybiegając do smoka. Wiedziała, że mogło to się źle skończyć, ale nie odczuwała żadnej takiej konieczności gdy spojrzała na jaszczura. W końcu jakby czuła, że smok mógłby jej zrobić krzywdę to by nie podbiegała. Nie była głupia i bardzo ceniła swoje życie.
- Ale się źle nie skończyło. Chciałbyś się mnie już pozbyć, co? - podciągnęła noskiem smutna patrząc na Łobuza. Spojrzała na czerwone paski na swoim tyłeczku i się jeszcze bardziej zasmuciła kładąc po sobie uszka, gdy powiedział, że nie lubi czerwonego. Skoro nie lubi to znaczy, że jej czerwone znaki na pyszczku i zadzie mu się nie podobają. Nie wiedziała czemu zależało jej na tym by podobać się temu knypkowi przecież ledwo sięgał jej brzucha gdy stała.
Zakłopotana uśmiechnęła się do gada, gdy dla niej zwrócił swoje ryby. i polizała go po pyszczku.
- Dziękuję ci, ale niedawno jadłam nie musiałeś tego robić. A tak w ogóle jak się nazywasz? JA jestem Hana, a ten mały to Łobuz. - powiedziała przyjaźnie. Zaskoczył ją gest skrzydlacza, ale po pierwsze była najedzona, po drugie nie przepadała za rybami, po trzecie wyrosła z tego by jeść nadtrawione pożywienie. W końcu jej rodzice zwracali swoje jedzenie jak była szczeniakiem by mogła łatwiej jeść mięsne posiłki przy małych ząbkach i słabej szczęce.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki wręcz zaśmiał się, gdy ta powiedziała, iż sam się wykąpie. Zapewne za kilka tygodni, jak nie lepiej. Ale nawet nie musiał o tym myśleć, gdy zauważył nad własną głową, no trochę wyżej, szare chmury. No i będzie padało! Ledwo co kilka minut rozmowy minęło, a zaczął padać niewielki deszczyk. Na razie niewielki, chociaż nie wiem, czy można to nazwać w ogóle deszczykiem - raczej kropleniem z gęstych chmurek. Jednak niezbyt możliwe jest to, żeby sam zażył kąpieli, ktoś musi albo go do tego porządnie zmusić, albo po prostu zacząć padać deszczyk. A raczej porządna ulewa, której by raczej nie zdołał uniknąć. Kolor czerwony nie jest jego ulubionym, chociażby dlatego, iż głównie przypomina mu samą krew. Cierpienie, nicość, ból... Usiadł wygodnie na brzegu jeziora, przyglądając się swojemu odbiciu. Na początku pojawił się jedynie orzeł, a następnie wilk - czarny niczym sama Śmierć, która nosi swój płaszcz. - I to nie wiesz jak! Hej, wiem o tym, że masz chustę oraz znaki w tych kolorach, ale to nie powód, by się smucić - oznajmił spokojnie, widząc waderę, która patrzyć chciała na swój tyłek. Zdziwił się nie tylko jej zachowaniem, ale również i zachowaniem jeziora. Nie jest ono zwykłe, wręcz przeciwnie, jakieś magiczne. Przynajmniej tak uważa sam Tsu, który zauważył w nim coś niezwykłego. Czemu ciągle jego odbicie się zmieniało? Może chce ono mu uświadomić, iż wchodząc do niego, będzie mógł być inny, przybrać inną tożsamość? Ale czy warto rezygnować z tego, na co się pracowało przez calutki czas? Dodatkowo nie wiedział, co się stanie przez wejście do nieznanej wody. Czy ta zmiana nie będzie go czegoś kosztować? W życiu nie ma nic za darmo, za każdą rzecz należy płacić, nawet najmniejszą. A może warto byłoby się zmienić? Jednak... czy to jest w ogóle możliwe? Co prawda, młody na swój charakter, który wykształcił w ciągu około pół roku, jednak to jest jedynie maska, która pozwala mu działać normalnie w tym świecie.
Westchnął głęboko, albowiem sam nie wiedział, co ma zrobić. Taka decyzja musi pozostać podjęta z pełną świadomością, a nie pod wpływem chwili. Wyczucia lepszego życia, jednak bez żadnych planów na nie. Kropelka wody spadła na jego nos, rozpadając się na kilka innych kropelek. Ciut przybliżył się do smoka, który był od niego znacznie większy. Myślę, że tak 8-10 razy, jednak nie jestem pewna w kalkulacji. Schował swój nóż, obserwując całą sytuację. Po chwili podszedł do sterty nieznanych ryb, macnął jedną z nich za pomocą swojej łapy. Ta jedynie przyjęła energię, zachowując się niczym owocowa galaretka. Ohyda. Jeszcze trochę przetrawione.
- No cóż, życzę ci smacznego! - dodał wścibsko, zagłuszając burczenie w brzuchu. Naprawdę, gdyby to było jedyne jedzenie, chwyciłby się za nie. Spojrzał na ciemnego smoka, który wyglądał dosyć dziwnie. Nigdy takiego nie wiedział, dodatkowo zauważył jedną, bardzo znaczną rzecz - brak łusek. Musiał się wtedy przybliżyć do gadziny na odległość około jednego metra. Jednak nie odważył się go ani powąchać, ani dotknąć. Sam sobie nie ufa, co dopiero takiemu czarnemu stworzeniu, co go może połknąć bez żadnego problemu!
Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Lis zdziwil sie, gdy wilczyca polizala go pysku. Nie przypominal sobie, by doswiadczyl czegos takiego. Zamrugal oczami i potrzasnal lekko lbem, ale slina na jego skorze dalej trwala. Podniosl lape i przylozyl ja do glowy. Dziwne. Nikt mu nigdy czegos takiego nie zrobil. Nawet X. Ale przypomnial sobie, ze przeciez wilki czesto lizaly sie nawzajem, wiec przestal dociekac. Polozyl lape na ziemi. Skoro wilczyca poprosila go o przedstawienie sie, to chyba wypadalo to zrobic, nawet jesli nie czul sie ja silach, by mowic. Nie lubil tego robic. "Lavaalis", rzucil tylko, dosc niewyraznie. Na szczescie dalo sie zrozumiec. Spojrzal na Hane, tak sie nazywal ten wiekszy piesek. Pozniej przeniósł wzrok na malucha, ktorego okreslila jako Lobuz. Dotad nie zblizal sie don, a nawet teraz zdawal sie byc ostrozny. Ponadto czuje uszy gada wylapaly, hm, burczenie? Moglo mu sie wydawać, ale skoro duzy piesek nie chcial, to moze maly by zjadl... Coz, ewentualnie Lis sam zje te ryby. Nie mial nic przeciwko. Nawet zignorowal slowa z jego strony, ktore mogly brzmiec dosc niemilo, chociaz nie mam pewnosci. Podsunal delikatnie jedzenie w strone wilka i spojrzal nan zachecajaco.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Hana nie była przekonana czy małemu naprawdę nie przeszkadzają jej czerwone elementy na ciele, jednakże omal się nie popłakała gdy powiedział, że chciałby się jej pozbyć. Przynajmniej ona to tak zrozumiała. Była pewna, że Tsu zacznie się z niej śmiać jak tylko zacznie płakać, więc postanowiła być twarda jedyni pochyliła jeszcze smutna główkę.
- Ugryź się w ogon. - pokazała mu język jak złośliwie życzył jej smacznego. Nie musiała jeść bo niedawno jadła, ale z tego co słyszała jej mały towarzysz dawno nic nie jadł i jego kiszki to zdradzały.
Uśmiechnęła się złośliwie do małego.
- No cóż, życzę ci smacznego! - przedrzeźniła go i uśmiechnęła się przyjaźnie do gada. Była bardzo szczęśliwa, że się przedstawił i wtuliła się w jego łapę radośnie.
- Miło mi cię poznać Lavi! - szczeknęła z entuzjazmem i łagodnością, ale jej entuzjazm po chwile zmalał i pochyliła główkę kładąc po sobie uszka patrzyła na smoka wzrokiem zbitego psa. - Mogę tak na ciebie mówić? Lavi? - spytała niepewnie świadoma swojej natarczywości.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
- Moje zęby są za małe, żeby przegryźć się przez skórę - dodał na temat ugryzienia się w ogon. Chciał być jedynie szczery. To jeżeli nie może tego zrobić, dlaczego by nie wbić noża?
Oczywiście z tym zabiciem jej i dość szybkim pozbyciem to jedynie mały żarcik. Niby mały, ale sporo wywołał jej bólu w sercu, przez co młody czuł się po części winny zaistniałej sytuacji. Przecież nie miał zamiaru jej krzywdzić. Może dlatego go większość kobiet nie uwielbia, a to właśnie za takie odzywki, niezbyt kulturalne i wymawiane zbyt pochopnie. A może warto się po części zmienić? Pamięta, jak bawił się w rycerzy, wtedy to Vincent wysłuchiwał jego niezbyt mądrych rad. Rad na temat dziewczyn - kiedy do nich nie podchodzić, gdyż istnieje zagrożenie wybuchem o sile 10 megaton, no i ogólnie ich unikać. Machał delikatnie ogonem, spoglądając na ryby. Trochę śmierdzące, ale zapewne tylko z zewnątrz. Młody miał całkiem sprytny plan.
- Nie musiałaś - burknął radośnie, wyciągając z nerki (kieszonki) nożyk, ukradziony dwunożnej istocie w jednej ze swoich niebezpiecznych misji. Skąd jego zainteresowanie militariami? W wieku jego ciała to samce zaczepiają samiczki, dokuczają im, a również mówią, że lepsze są polowania oraz tatusiowie. No bo to prawda! Przynajmniej według niego. Ale powróćmy do tego, co miał zrobić. Pierwsze wybrał taką małą rybkę, najmniejszą ze wszystkich - nie potrzebuje większych. Następnie odciął jej głowę za pomocą ostrza, by potem zrobić z niej pyszne filety. Oczywiście usunął całą skórę, która była trochę przetrawiona, a raczej łuski. Kilka minut jego życia starczyło, żeby przywrócić rybę niemalże do stanu sprzed połknięcia przez ogromnego smoka. Następnie jedynie zaczął ją jeść. Była podzielona na kawałki, zatem bez problemu mógł się podzielić z innymi. Może to zdziwiło wszystkie istoty, bo przecież ryby się nie filetuje, tylko je na surowo, w stanie takim, w jakim została wyłowiona z jeziora. Machnął delikatnie ogonem, zajadając się przysmakiem. Po chwili jego usta stały się ciut czerwone - mięso morskich stworzeń jest co prawda białe, jednak dopiero po usunięciu krwi. - Dzięki, Lavi.
Nadal jednak nie miał pewności co do gadziny.
Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Lis lub istoty pelne entuzjazmu. Ciekawie bylo je obserwowac, bo robily czesto niezwykle zaskakujace rzeczy. Tak wiec tym razem zdobyl sie na gest w pewien sposob podtrzymujacy rozmowe, a na pewno swiadczacy o tym, ze rozumial kazde wypowiedziane slowo. No, prawie kazde. Na pytanie ze strony Hany kiwnal glowa. Bylo mu obojetne, jak sie na niego mowi. No, dopoki nie bylo to cos obrazliwego. Nie potrafil zniesc obrazania innych, w tym siebie.
Gadzina zmarszczyl lekko brwi, gdy Łobuz wyjal cos ostrego, ale po chwili juz ze szczerym zainteresowaniem przygladal sie poczynaniom pieska. Nawet usiadl i pochylil glowe ku niemu, szeroko otwartymi oczami obserwujac kazdy ruch malca. Gdy ten skonczyl, smok wydal z siebie pelen uznania pomruk, po czym sprzatnal reszte ryb jednym klapnieciem wielkiej paszczy. Na podziekowania szczeniaka usmiechnal sie szeroko, i, zanim ten zdazyl w jakikolwiek sposob zainterweniowac, polizal go po pysku. Dodajmy, ze jego slina byla dosc lepka, a sam smok przez chwile sie skrzywil, jakby zjadl cos nieswiezego. Zapomniwszy jednak niemal natychmiast o nieprzyjemnym smaku, zadowolony z siebie machnal ogonem, albo raczej jego koncowka, ktora aktualnie lezala na ziemi wraz z cala reszta. Unosil ja tylko gdy chodzil, gdyz byla bardzo ważnym jego elementem, a wrecz nawet sterem. Bez niej, coz, na pewno ciezko byloby mu latac.
Lisek poruszyl uszami, calkowicie skupiajac sie na dwojce pieskow i okazjonalnie lapiac jakies mniej znaczace dzwieki z tla. Byl ciekaw, czym go zaskoczy ta dwojka. Pomijajac fakt, ze Tsuki niekoniecznie mogl byc zadowolony ze swego polozenia, ale to juz decyzja jego userki. Uprzedzam, slina ciezko schodzi.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Hana z zachwytem patrzyła co robi szczeniak. Pamiętała jak oglądała jak ludzie robią sushi i trochę poczynania szczeniaka jej to przypominało. Zastanawiała się czy dorosły w ciele szczeniaka był kiedyś kucharzem i dlatego umiał takie rzeczy, albo gdzie się tego nauczył jeśli nim nie był. Dodatkowo bardzo ją niepokoiły umiejętności Tsu w posługiwaniu się ostrzem z taką wprawą bez przeciwstawnych kciuków.
Kiwnęła główką i poczęstowała się jedną przekąską oferowaną przez Łobuza. Przemieliła pyszczkiem kawałek rybki smakując ją jak doświadczony koneser. Wolała zachować dla siebie, że były by lepsze jakby przyprawić je ziołami ze swojej okolicy. Nie chciała zrażać Łobuza do gotowania. Kiedyś mu cicho zainsynuuje by skorzystał z kilku przypraw by potrawa była smaczniejsza i lepiej przyswajalna przez żołądek.
Uśmiechnęła się do smoka widząc, że zgodził się by tak na niego mówiono, a po drugie bardzo ją cieszyło, iż bezłuski gad ich polubił. Położyła się przy nim wtulając w jego bok pod skrzydłem zmęczona wrażeniami dnia minionego.
- Jesteś bardzo miłym smokiem Lavi. - powiedziała radośnie i szczerze.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki ledwo co zdołał zjeść swoją rybę, gdy poczuł coś dziwnego. Co prawda liźnięcie, lecz o wiele potężniejsze od tego Hany. O mało co się nie przykleił niczym robak do jakiejś łapki na muchy, które przeszkadzają na niemalże każdym kroku. Został podniesiony podczas tej akcji na kilka centymetrów wysokości. Czyżby ślina ta nie była przypadkiem mackami ośmiornicy? Są one bardzo silne, no i też są w stanie podnieść ciężar niemalże jednej tony. Ledwo co zdążył zareagować - bardzo gęsta ślina wręcz przykleiła się do jego futra, a sam basiorek wyglądał niczym jakiś glut z nosa wzięty. Jedno jest wiadome - teraz nikt go nie przytuli oraz nie liźnie, a w szczególności Hana. Może to i lepiej, będzie mniej czerwony. Jednak to, co się tutaj stało, spowodowało u niego lekką złość, na tyle lekką, iż zdołał ją zatrzymać w swoim malutkim ciele. Sam nie wiedział, co zrobić w obecnej sytuacji.
- Blee... - powiedział z obrzydzeniem, próbując pozbyć się pachnącej rybami śliny smoka, jednak nie dawał sobie z tym rady w ogóle. Im bardziej próbował jej się pozbyć, tym również bardziej stawała się z nim jednością. Cóż to musi być za substancja, żeby nie móc jej w ogóle usunąć z własnego futerka?! Jego biedne ubranie również stało się ciut oślinione. Chyba będzie musiał się wykąpać za jakiś czas. Jak ta ślina zaschnie, w ogóle nie będzie mógł jej usunąć! Czuł się niczym owoc w galarecie, albo i gorzej. Na szczęście zaczęło padać, a deszczyk powoli zmywał ślinę z futerka Tsu. No właśnie. Bardzoo powoli. - Ciut za miły, ale i tak milusi - dodał bez żadnej obrazy w tym zdaniu, znowu wyglądając słodko. Jednak teraz ciut mniej, bo przecież śmierdzi rybą, bo i ma na sobie sporo śliny.
Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Lis w trakcie przygladania sie dwojce wilkow polozyl sie na ziemi, by nie musiec ciagle patrzec w dol. Nie zaprotestowal tez, gdy Hana wtulila sie w jego bok. Jemu w ogole malo rzeczy przeszkadzalo. Ponadto byl bardzo cierpliwy, no i ta dwojka zdecydowanie nie zaslugiwala na zle traktowanie z jego strony. Usmiechnal sie szeroko, rozwierajac przy tym nieco paszcze, gdy Tsu probowal usunac sline z futra. Podziwial go jednak za opanowanie, gdyz spodziewal sie, ze predzej mlodzian sie na niego zdenerwuje niesamowicie. Na takiego go ocenial do tej chwili, ale teraz zmienil zdanie. Lubil tak zmieniac zdanie odnosnie kogos poprzez obserwacje, szczegolnie gdy ta zmiana szla w dobrym kierunku. Kto wie, byc moze zapamieta te dwojke lepiej niz wszystkie wilki, ktore dotad spotkal. Moze nawet zostanie w tej krainie na dluzej, o! I tak mu sie nigdzie nie spieszylo, a przed soba miak jeszcze wiele lat zycia. W przeciwienstwie do wilkow. Mogl to zaobserwowac na swoim opiekunie, ktory w ciagu pietnastu lat zaczal siwiec i tracic swa zrecznosc. X powiedzial mu kiedys, ze jest to starzenie sie. To byl kolejny powod, dla ktorego Lavaal podziwial opiekuna; ow tlumaczyl mu wiele rzeczy nie bedac nawet pytanym, chociaz mogl po prostu milczec, jak to zwykle czynil. I w ten sposob smok nie poznawal odpowiedzi na zadawane wilkowi pytania, ale w zamian nauczyl sie wielu przydatniejszych rzeczy, gdy X zauwazyl, ze mlodzian uparcie sie czemus przypatrywal. Dlatego gadzina staral sie od niego nie oddalac. Pozniej nawet lapal dla niego ryby. Dopoki ten go nie zostawil. Ale smok wiedzial, ze ta chwila i tak predzej czy pozniej by nastapila. Potrafil sobie poradzic.
Lavaal usmiechnal sie cieplo, gdy pieski okreslily go jako kogos milego. Nie przejmowal sie co prawda opinia innych na swoj temat, ale lubil komplementy. Zapewne dlatego, ze w swym zyciu slyszal ich bardzo malo. Nie przeszkadzal mu zapach ryby idacy od malego czworonoga, gdyz on sam w pewnym stopniu pachnial tymi stworzeniami morskimi. Uroki zywienia sie niemal wylacznie nimi. Tak poza tym to jadal miod. Po nim jego slina byla jeszcze bardziej lepka, ale ladniejszy zapach miala. Ale wracajac do zapachu "szczeniaka", tak jak won ryby mu nie przeszkadzala, to wszelkie zapachy poza nia nie byly zbyt przyjemne. Łobuzowi zdecydowanie przydalaby sie porzadna kapiel. Na potwierdzenie swych domyslow wyciągnął glowe, powachal pieska i zmarszczyl lekko nos, po czym zwrocil pysk ku wodzie, a nastepnie powrocil wzrokiem na szczeniaka, jednynie nieznacznie zmieniajac polozenie lba. Mruknal cicho, jakby prosil Tsu, aby wszedl do wody i sie umyl. Z reszta, przeciez nie mijalo sie to z prawda.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- O teraz nie tylko mi przeszkadza twój zapach Łobuzie. - zaśmiała się Hana leżąc pod skrzydłem smoka i się do niego tuląc.
Patrzyła spokojnie na małego towarzysza i zrobiła to samo co smok. Powąchała Tsu, skrzywiła się zatykając sobie łapką nos, po czym spojrzała wpierw na małego basiora, następnie na wodę i znów na samczyka. Spojrzała na Lisa i się doń uśmiechnęła pogodnie merdając ogonkiem.
- Zawsze będziemy mogli cię siłą wrzucić. Mam przewagę, smok jest po mojej stronie. - ponownie się zaśmiała bardzo ją bawiła cała sytuacja.
Wstała przeciągnęła się i zwinęła w kłębek przykrywając swoim ogonkiem pyszczek. Otworzyła rozbawione oczka i patrzyła na chłopaków. Zastanawiała się nad swoją przyszłością w tej Krainie, przecież nie mogła się wiecznie tylko beztrosko bawić. Ciekawiło ją też, czy na jej drodze pojawi się jakiś książę z bajki, z którym będzie mieć masę szczeniaków.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsu miał niemalże zero wyjść. Ślina ograniczała znacznie jego ruchy, przez co nie mógł wykonywać całkiem widowiskowych uników. Cóż zatem zostało mi do zrobienia? Jedynie upierać się w swoim. Tak oto zrobił minę jakiegoś awanturnika, który na coś się w ogóle nie zgadza, by następnie wypowiedzieć kilka dobrze znanych słów.
- Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. - Kropka nienawiści na końcu powitała pierwsze zdanie malca. Należy ciut bardziej uważać, chociaż ten i tak nic nie zdoła zrobić. Bez swojej zręczności jest nikim, jedynie łatwym do pokonania szczeniakiem, no i też niezbyt trudnym do zjedzenia oraz strawienia. Obydwoje mieli prawo się z niego śmiać, albowiem ten nie sprzeda duszy diabłu i nie umyje się! Co za śmierdziel. A przynajmniej w tym jeziorze, bo równie dobrze smok może go tam wrzucić siłą bez żadnego problemu. - A macie trochę odwagi? - spytał się z diabelskim uśmieszkiem Tsuki, zapewne szukając jakiegoś nowego wyzwania. Zawsze się tak zachowuje, gdy próbuje dotrzymać swojej racji, a czasami wygląda wtedy nawet groźnie. Lecz tutaj można porównać go do malca, co przez chwilę stał się czarnym charakterem, który sieje spustoszenie.
Tsuki nie interesował się założeniem rodziny i znalezieniem swojej jedynej księżniczki. Dla niego liczą się jedynie przygody, nic więcej. Dzieciaki, jak i również żona opuściłyby go o wiele prędzej, niż zdołałby powiedzieć parę słów. Tych ciepłych, co wzbudzają w każdym uczucie chęci pozostania na tym zwariowanym świecie. Warto jednak dodać, iż Łobuz nie jest idealnym kandydatem na męża Hany. Czemu? Jest bezpłodny. To jeden z minusów niemalże wiecznej młodości, a raczej ciężkie kamienie oraz cegły do udźwignienia. Zależy od tego, dla kogo. Na pewno nie pomógłby jej w stworzeniu wspaniałej, książkowej rodzinki. Poza tym nie dba o własną higienę, rzadko kiedy to robi. Nawet na mruknięcie smoka machnął łapą w umyśle.
Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Lis nie kryl wcale tego, ze sytuacja z wilczkiem go bawila. Nawet wydal z siebie serie cichym pomrukow, ktore byly smiechem. Mial cicha nadzieje, ze Hana wrzuci Łobuza do wody, gdyz tak byloby duzo zabawniej, ale nieco sie rozczarowal. Ale przynajmniej wziela go pod uwage! Coz, wypadaloby wciaz sprawy w swoje lapy, prawda? A moze nie? Ciekawe, co zrobi maly piesek, gdy slina zaschnie? Gadzina przekrzywil glowe na bok, uparcie przygladajac sie malcowi. Nie musial sie zbytnio przysuwac, by czuc jego brzydki zapach. Nawet won ryb z jego sliny nic nie dawala. Skrzywil sie lekko, gdy ten uparcie zaprzeczal kapieli. I wtedy Tsu popelnil powazny blad, zadajac pewne pytanie. Wyraz pyska smoka sie natychmiast rozpogodzil, a z jego gardla wydobyl sie cichy pomruk. Juz po krotkiej chwili Lavaal zlapal malca w pysk. Zrobil to na tyle szybko, ze w swym stanie mlodzian nie mial wielkich szans na unikniecie. Ze wzgledu na slabsza sile szczek niz normalny smok, Lav mogl trzymac Tsuki'ego pewnie, ale tez nie miazdzac go przy tym. Latwiej bylo taka sile kontrolowac, no. Gad zblizyl sie do wody i rzucil Hanie pytajace spojrzenie, wydajac przy tym gardlowy pomruk. Przy nim ani na chwile nie zmienil nacisku szczek na wilczka.
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Hanę bardzo zaskoczyło zachowanie smoka, ale i też bardzo rozśmieszyło. Nie wiedziała co począć. Spojrzała na Tsu przez, którego jej nos cierpiał i się zastanawiała. Przynajmniej to by rozwiązało problemy ze smrodem. Podeszła do Łobuza i go powąchała by się przekonać, czy na pewno jest tak tragicznie z jego zapachem. Skrzywiła się i niemal zzieleniała. Odskoczyła od wilczka z obrzydzeniem zakrywając łapką nosek i z trudem powstrzymując się od mdłości.
- Jakieś ostatnie słowa, Łobuzie? Nim Lavi cię tam wrzuci? - spytała Tsuki Hana wyszczerzając swoje ząbki w uśmiechu i patrząc na chłopaków radośnie skrzącymi się oczkami.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Nagłe chwycenie wilczka przez smoka, pomimo niezbyt wielkiej chęci umycia się, nie odbyło się bez słowa. Wilk szarpał się oraz wyrywał, aż wreszcie stracił wszelakie siły, przez które byłyby zdolny do dalszej walki, bo jednak różnica między smokiem a młodym wilkiem jest całkiem spora. Tamten duży, ma fajne skrzydła, potrafi prawdopodobnie zionąć ogniem, a on? Jedynie na nożykach się zna. A co może zrobić taki szczeniak smokowi, który posiada łuski lub grubą skórę? No właśnie - wielkie nic. Jedynie niewielkie obdarcie. Prawdopodobnie potrzebowałby jakiś karabin maszynowy, a nie zwykłe ostrza, którymi jedynie sam może zrobić sobie krzywdę. I już nawet to się stało! Musiał się jakoś obronić przed żądzą krwi Kastiela, który postradał zmysły bardziej niż on sam. Tak się okazało, iż wbił w swoją lewą łapę nóż, a tamten wypił sobie jego krew. Oraz wszelakie inne bakterie, ale mniejsza o to. Pewnie nic mu się nie stanie (to znaczy się - chyba).
- Moje ostatnie słowa? No nie wiem - zaśmiał się z własnej sytuacji, przygotowany na niemalże wszystko. Dla niego fajnie jest tak dogryzać innym, a potem obrywać oraz uciekać, jednak tutaj jest trochę inaczej. Bez możliwości ucieczki zapewne zostanie zmuszony do umycia, ale nawet by tego nie zrobił, gdyby Hana wymiotowała gdzieś w krzaki. Machnął delikatnie ogonem, jakby chciał dać pozwolenie na dopełnienie reszty. - Nie żałuję niczego? Bardzo siebie lubię? Nie obchodzi mnie zdanie innych? - odpowiedział z nader naturalnym uśmiechem oraz oczywiście swoim prawdziwym, miłym głosem. Nawet można było usłyszeć zamiast "siebie" inne słowo, a dokładniej "ciebie". Jednak ta chwila trwała zbyt krótko, żeby mógł się nią nacieszyć, bo przecież kiedyś go musi spotkać kara. Poczuł lekki wiaterek, patrząc przez cały czas swoimi oczami we własne odbicie. Jaką tajemnicę skrywa to miejsce? Chciał się tego dowiedzieć. A ciekawość to pierwszy stopień do Piekła, czyż nie? Samiec o mało co nie dotykał swoimi łapkami warstwy wody, a jedynie czekał na to aż smok go wypuści. Aż popadnie w nieznajomą otchłań, która na pewno odmieni jego życie.
Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Lavi stal, caly czas trzymajac Tsu w pysku. Chcial go wrzucic troche szybciej, ale skoro Hana zapytala sie o ostatnie slowa malca, postanowil uszanowac jej decyzje. Mial tez nadzieje, ze piesek potrafi plywac. Kiepsko by bylo, gdyby sie utopil. Chociaz nie; smok by go zdazyl wylowic. Nie byl zadnych ognistym smokiem, wiec mogl sobie wchodzic do wody. W koncu jego normalnym pozywieniem sa ryby. Ale teraz maly zaczal mowic, wiec skupil sie na jego slowach. Jego czule na dzwieki uszy wylapaly "siebie" zamiast "ciebie", ale i najmniej go to interesowalo. Chcial po prostu, aby Łobuz sie umyl. Zeby tak nie smierdzial. Nawet w pysku zaczynal czuc ten mdlacy smak, a w polaczeniu z zapachem, nie chxial go juz dluzej trzymac. Dlatego ucieszyl sie, ze mlody przestal mowic, i bezceremonialnie wrzucil go do wody. W tym miejscu nie powinno byc gleboko, a jesli bedzie, to byl gotowy w kazdej chwili szczeniaka wylowic. Jesli ten pojdzie jak kamien na dno i sie nie bedzie dlugo wynurzal. Swoja droga, ciekawe ile wilki potrafia wstrzymywac oddech pod woda... Ajc, nie pomyslal o tym. Ale w takim razie obecna tu Hana powinna wiedziec.

bw
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tak więc pozwolę sobie odpisać, bo przecież Hana będzie patrzyła tylko, czyż nie? Zatem Tsuki, nasz złodziej, został wrzucony do wody. Okazało się, iż jest ona zbyt głęboka, a basior oczywiście potrafi pływać, jednak coś mu nie pozwalało wypłynąć. Jakby dano mu obrożę z kilkuset kilogramową, metalową kulą, która opadła na dno, a sam wilczek nie mógł jej zdjąć, pomimo włożonego w to wysiłku. Wiedział, iż to jezioro nie jest najzwyklejszym ze wszystkich, że skrywa w sobie tajemnicę, no i był gotowy ją poznać. Ale nie poświęcić się dla niej. Są różne rzeczy, jednak on jest w stanie oddać swoją duszę tylko dla coś wartościowego. Cienie niczym przyjaciele okrywali jego ciało, próbując tylko zmusić go do zamknięcia swoich błękitnych ślepi, no i też zasnąć. Chciał jeszcze pobyć na tym świecie, żeby jeszcze tutaj został. Ile to lat minęło od ucieczki od własnej przeszłości? A co by było, gdyby właśnie poznał prawdziwą przeszłość? Sama userka o tym wcześniej pomyślała, bo przecież po usłyszeniu słów: "Musimy go zabić", jakkolwiek by brzmiały, postanowił uciec. Jednak nie wiedział jednego - odnosiło się to nie do niego, lecz do "demona", który był podobno w jego ciele. Wystarczyło pozostać przez jeszcze 10 sekund, a nie musiałby nigdzie uciekać. Tak niestety jest, gdy mamy do czynienia z dziećmi - są zbyt pochopne, a w szczególności on, kiedy był małym, bezbronnym szczeniakiem, który na życiu się nie zna. Jednak jezioro postanowiło nie wydawać tej tajemnicy wilczkowi, jakby miało swój własny umysł i wolę, od którego zależy jego dalszy los. Ciągnęło go na samo dno, aż wreszcie się zatrzymało, a przed oczami młodego pojawiła się mgła. Trzydzieści sekund minęło, a on nadal się nie wynurzał, co prawdopodobnie zaniepokoiło znajdujące się na brzegu stworzenia. Łobuz poczuł dziwne ciepło, z którym niedawno miał do czynienia, no i też kiedyś w swojej starej watasze. Było ono przyjemne, że aż usunęło wszystkie złe myśli, które zdołały się nazbierać w jego głowie. Chciał tutaj pozostać, jednak nie mógł, a to z powodu brakującego tlenu. Bąbelki powietrza wydostawały się na powierzchnię w coraz większej ilości, aż wreszcie stało się coś, czego nikt się pewnie nie spodziewał. Wydostał się na brzeg, jednak to głównie Jezioro Zmian zrobiło, całkiem odmieniony. I to nie tylko pod względem wyglądu, ale również i zapachu. Nie śmierdział, a pachniał po części czymś słodkim, co bardzo uwielbia - czekoladą. Nie bez powodu, bo mógł przecież mieć inny zapach, ale mniejsza o to. Jego futro jest właśnie takiego koloru, a oczy... No cóż, na razie tylko śpi, a raczej wygląda na nieprzytomnego. Oddycha spokojnie, jakby nie miał w płucach ani jednej kropelki wody, a sama sierść nie jest mokra - wręcz jakby wysuszona suszarką lub czymś innym. A jak teraz wygląda? Jakoś tak. Całkowita metamorfoza! Przez pięć minut odpoczywał, aż wreszcie otworzył swoje zielone niczym trawa oczy, jednak nie wstał. Nie chciało mu się. Nawet nie wiedział, że inaczej wygląda.
Lavaalis Xiorituri
Przywódca Smoków

Lavaalis Xiorituri


Male Liczba postów : 47

     
Smok bardzo niepokoil sie o malca. W pewnym momencie byl juz nawet gotow wskoczyc do wody, ale nie byl pewien, czy to juz, czy moze nie. Poza tym, jezioro wydawalo sie byc dziwne, a on niespecjalnie chcial sie przekonywac o jego dziwnosci. Nawet zaczal zalowac, ze wrzucil tu Tsu. Zaczal niecierpliwie krecic sie przy brzegu, zastanawiajac sie co robic. Pochylil sie mocno nad tonia jeziora, gdy nagke zauwazyl babelki. Duzo babelek. A niedlugo po nich na brzeg zostal wyrzucony maly piesek. I chociaz Lavi byl pewny, ze byl nim Łobuz, to widzial rowniez zmieniony wyglad i zupelnie inny zapach. Nieznany dla smoka. Gadzina szturchnal malca pyskiem, czekajac, az ten sie obudzi. Gdy to sie stalo, spojrzal pytajaco na Hane. Nie rozumial tej sytuacji.

bw
TsukiHana
Dojrzewający, Przewodnik
Dojrzewający, Przewodnik

TsukiHana


Female Liczba postów : 74
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Hanę bardzo zaskoczyły słowa Tsu, te które brzmiały "Bardzo ciebie lubię". Nie wiedziała kogo bardzo lubi. Chciała powstrzymać smoka i zapytać o to, ale nie zdążyła. Pisnęła przerażona widząc jak Lavi wrzuca Tsu do wody i zła ze łzami w oczach uderzyła w bok smoka ze swojej główki. Nie był to może najrozsądniejszy pomysł bo przez to bolała ją głowa i mogła tym zdenerwować gada.
- Jak mogłeś to zrobić?! - krzyknęła piskliwym głosikiem patrząc na smoka ze spływającymi z oczu łzami, a następnie patrzyła z nadzieją na pierścieniującą taflę wody gdzie został wrzucony mały dorosły.
Z niepokojem kręciła się przy brzegu czekając aż Łobuz wypłynie i jeszcze bardziej zaczęła płakać, gdy policzyła sekundy i domyśliła się, że już może nie być powietrza w tych jego małych płuckach. Niemal skomlała szlochając, a po tym z niedowierzaniem patrzyła na całą akcję. Nie udało jej się wydobyć żadnego słowa z pyszczka by powiedzieć, że to musi być legendarne Jezioro Zmian, o którym kiedyś czytała. Gdy tylko wilczek pojawił się na brzegu ze szczęścia doń podbiegła i wyściskała skamląc i płacząc.
- Łobuz! Już myślałam, że się utopiłeś nie strasz nas tak więcej! - powiedziała niemal go dusząc przez przytulanie ze szczęścia. Z tej euforii nie czuła ani nie widziała różnicy u Tsukiego.

/co to jest bw? xd/
Sponsored content