Jezioro Zmian

Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath skinęła łebkiem. Nie spodziewała się co prawda, że Kein sam pokieruje jej treningiem, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Może jeśli sam pokieruje jej treningiem, nie będzie miał o niego do niej potem pretensji? Oby.
Nie miała pojęcia, jak deszcz wpływa na jej partnera. O znakach wiedziała tylko tyle, że arabskie. Nic więcej. No cóż...
Pobiegła więc. Deszcz, nierówna nawierzchnia, kiepska przyczepność... O wypadek nietrudno. Przy trzecim kółku zawadziła łapą o jakąś gałąź i pośliznęła się na mokrej, przywiędłej trawie. Jako że biegła tuż przy brzegu jeziora...
CHLUP!
Wpadła.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Trochę zdziwiony tym, że jego partnerka faktycznie się jego posłuchała nie rezygnował z swojego uspokajania duszy. Deszcz powoli padał coraz mocniej. Działo się coraz gorzej, chyba nawet i nadchodziła burza. Jednakże w tejże chwili jakby coś Kein'em wstrząsnęło. Nie to, że jego partnerka wpadła do jeziora zmian, a coś.. jakby w psychice. Przypomniał sobie dokładnie wszystkie elementy zemsty. Wszystko co się działo. To co mógł... a nieważne. Wszystkie znaki jakby zniknęły w jego oczach, a sam zaczął zamazywać to co wyrył w ziemi. Wszystkie noże chwycił i schował po czym zaczął się rozglądać za Shathow. Gdzie ona jest? Wielkie plum... aha, czyli wpadła. Ciekawiło tego wilka jedynie jedna rzecz... jak się w takim razie zmieni? No cóż, zobaczymy. Oby tylko nie na gorsze.
-SHATHOW! - wołał tak głośno jak potrafił.
Biegł wokół jeziora, ale sam nie wpadł. Nie miał zamiaru i za bardzo ostrożnie chodził wokół. No to się mówi peszek.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Miejsce, w którym wpadła było dość głębokie, więc chwilę zajęło jej wypłynięcie na powierzchnię. Zaczęła uderzać w powierzchnię wody łapami, by nie zanurzyć się ponownie. Potrafiła na szczęście pływać, więc dopłynięcie do brzegu nie sprawiło jej dużego kłopotu.
Dopiero, gdy wylazła na brzeg dotarło do niej, że coś jest nie tak. Co? Grzywka. Shathow skasowała grzywkę gdy zaczęła uczyć się na Wojownika. A tymczasem grzywka wyraźnie spadła jej na oczy. Zimna i mokra na dodatek.
Ogółem cała Shathow była obecnie zmarznięta i mokra. W końcu nie jest to dobra pogoda na kąpiele... A jeszcze ten deszcz...
Brr!
Łapą odgarnęła grzywkę. Łapą... Z łapą było również coś nie tak. Szara, nie czarna, wyraźnie węższa, delikatniejsza.
I... Co to jest to na jej nosie?
- Kein? Co się stało? - zapytała ostrożnie, niepewnie.
Usiadła na brzegu jeziora, przyglądając się swoim łapom.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk totalnie oniemiał jak zobaczył swoją ukochaną. Kto to był? Znaczy się.. wiedział, ale sam fakt zdziwił go. Sądził raczej, że ta zwyczajnie zmieni swoje podejście do życia i tak dalej, a tutaj bum! Piękna Shathow z Jeziora Zmian. Ciekawie wyszło.. No cóż, wstydzić się nigdy jej nie wstydził, ale teraz wygląda bosko dla niego.
- Emm.. Shathow wiesz co... darujmy sobie na chwilę obecną trening i wróćmy do jaskini.. musimy chyba ten... kilka spraw.. obgadać.
Był totalnie zmieszany po tej sytuacji. Spodziewał się, ale i tak nie dawał rady się z tym może nie tyle pogodzić co pojąć dlaczego akurat tak.. no nic. Wstał i przestał robić cokolwiek. Skinął łbem Shath, pocałował ją bardzo namiętnie i ruszył ponownie do domu.. jak najszybciej. Trzeba wszystko załatwić.

ZT.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Tak... Do domu. Do ciepłego ogniska. Po całej tej akcji stanowczo odechciało jej się treningów... Przynajmniej póki co.
Również go pocałowała. Podniosła się i ruszyła za nim szybko. Tak tylko, by dotrzymać kroku. Ani jej w głowie było teraz biegać. Poza tym... Wąziutkie, godne szpiega łapki nie wydawały się do tego najlepiej przystosowane. Zwłaszcza, że było ziiimno, a musiała uważać na dzieci. Ponowne zaliczenie gleby było wyjątkowo niepożądane.
Szła więc. Poszła do domu razem z Kein'em.
zt.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Po ostatnich wydarzeniach wiedział już, że czas na zmiany. Miał już dość za gnaniem na siłe za ojcem oraz próbowaniem być takim, jak on. W końcu co mu z tego przychodziło? Był dobry - i wychodził na tym koszmarnie. Nie chciał nagle rzucać się z morderczą szarżą na wszystko, co napotka, jednak... Zbyt wiele przemyśleń, tak wiele niepewności. Zatrzymał się na brzegu jeziora, o których przez te lata w Krainie spędzone wiele słyszał. Czy to prawda? Zaraz się okaże. Chwila zawahania minęła, a Alastair skoczył do chłodnej wody, nie bacząc na nic. Smaczna. Mokra. Zbyt wiele jej nie pochłonął, bo zimne szpilki zaczynały ostrzami swemi wbijać się w każdy zakątek ciała samca.
Wygramolił się na brzeg. Od razu spostrzegł, iż futro jego nie było już czysto białym, zupełnie, jakoby zamarła z tą kąpielą część niewinności, goszczonej i pielęgnowanej. Od teraz ON ustala zasady. Od teraz Ogień musi się podporządkować. Od teraz nie będzie już tak bardzo miłym, nie będzie uwodzić ani cieszyć żartem. Nie będzie proponował, lecz autorytet swój na strachu budować pocznie.
Drżyj, ziemio. Drżyj każdy, kto sprzeciwi się rządom Alastair'a. Drżyj, ojcze. Jesteś nikim. Całe życie dawałeś sobą pomiatać, a pędzący Tobie na spotkanie syn zatracił własną duszę. Dzisiaj powróciła. Dzisiaj już wiedział, że etap młodzieńczych mrzonek zakończony. Dorósł.
Oczy wilka zmieniły barwę, stając się zielonymi.
Odszedł, uśmiechając złowieszczo. Czas zacząć na nowo; podobno nigdy nie jest zbyt późno.

{ ZT }
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Głęboki wdech, chłodne nieprzyjemne powietrze podrażniło nozdrza. Kujące, zdające się zdawać delikatny ból, jednakże uczucie orzeźwienia sprawiało, że Yumi była prawie bliska uśmiecha. Prawie - robi wielką różnicę. Uderzyła mocno skrzydłami o powietrze, aby wzbić się delikatnie wyżej. Nie, nadal nic.. Jeśli chce zobaczyć jakieś szczegóły, odnaleźć, którąś z poszukiwanych osób.. tak czy siak, musi lecieć bliżej ziemi. To zaćmienie jedynie potęgowało jej ogólny stan, dodatkowo utrudniając widoczność. Złożyła skrzydła, zamknęła powieki i zgrabnym ruchem, obracając całe ciało głową skierowaną w dół zaczęła nurkować. Jej ciało zdawało się lecieć bezwiednie, jakby zeszło z niej całe życie. A ona? Ona po prostu próbowała skupić się na tej chwili, która zdawała się być przepełnione beztroską, której tak jej brakowało. W jednym momencie, gdy znajdywała się coraz bliżej ziemi, gdzie zdawała się zaraz runąć o nią z hukiem.. otworzyła szeroko oczy i rozłożyła skrzydła, hamując chwilę przed zdarzeniem, które mogłoby skończyć się tragicznie. Tak, latanie jako jedna z niewielu możliwości, dostarczających jej choć odrobinę pozytywnych emocji. Delikatnie wylądowała łapkami na wysuszonej, kującej dla poduszek trawie. Podniosła wysoko łeb i rozejrzała się dookoła, choć może nie miała kogo wypatrywać. Była tu zupełnie sama. Na jej drobnej kufie zarysował się grymas, jakoby delikatnie przypominający zalążek uśmiechu.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Nie tak łatwo określić, kogo szukała Yumi. Nie tak łatwo odgadnąć, czy przybycie starego wyjadacza okaże się dla jej umęczonego umysłu wytchnieniem, czy przeciwnie - dodatkową udręką. Pewne jednakże było jedno: ku niej zmierzał Taharaki. W zasadzie po co miałby zawitać w to miejsce, kiedy zmienić się nie zamierzał? Cóż, owszem - w pewnych kwestiach był z siebie bardzo niezadowolonym. Nie wierzył jednak, aby jakakolwiek - nie wiadomo nawet jak bardzo mistyczna - woda mogła tutaj cokolwiek zmienić. Narozrabiał i czas się z tym pogodzić, bo i na naprawę czegokolwiek jest zbyt późno, o jakieś kilka lat. Szedł, a nie leciał; najwidoczniej latanie w mroku nie sprawiało aż takiej frajdy. Z racji, iż wyprawa rozgrywa się jednocześnie uznajmy, że odniesionych na niej ran jeszcze nie posiada. A właśnie, trzeba by i tam odpisać - ale spokojnie, po kolei.
Nisko zwieszony łeb i tak samo niewysoko dyndający smętnie ogon; każdy krok stawiany już bez żadnej pasji czy nawet próby zachowania ciszy; przygarbiona sylwetka o siwiejącym już gdzieniegdzie futerku podążała w tempie anemicznym przed siebie, nie bacząc ani na nic przed sobą, ani na nic za sobą. Po prostu - szedł. Nie mając już żadnego celu ani wytycznych, które mogłyby jakikolwiek sens nadać kolejnym dniom. Szurał łapami, raz za razem pozostawiając po sobie ślad egzystencji pod postacią niezbyt głębokiego zagłębienia w podłożu. Kraniec ogona, niczym nieduża miotełka, kiwał się pokornie na boki w rytm kroków samca, niemniej jednak wahanie owe z energią, entuzjazmem czy - olaboga! - radością miało mniej wspólnego, niźli sama userka ze sztuką chodzenia po linie. W zasadzie uznać by można, że wyglądał na siedem nieszczęść.
Nie zwracał jednak na to uwagi.
Nie warto. Wszystko straciło już na znaczeniu.

Ujrzał ją, bowiem jasna jej sierść nieco odznaczała się na ciemnym tle. Wyczuł ją, bowiem węch posiadał całkiem niezły, co stanowiło swego rodzaju pozostałość po dawnych czasach. Spadek po dowodzeniu tropicielami. Piękne czasy! Wtedy jeszcze coś znaczył. Dzisiaj? Dzisiaj tylko ranił. Dzisiaj spadł po szczeblach kariery na same dno, obijając sobie przy tym zad. Dobrze mu tak - zasłużył!
Uśmiechnął się posępnie pod nosem, powoli zmierzając w stronę dawnej koleżanki. Całkiem dobrej koleżanki, jeśli pamięć userki nie sprawia jej psikusa. Nie odzywał się. Nie mógł...
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Userka Yumi czyta oba posty i aż sama wpada w przygnębienie.. Kto by pomyślał, że te dwa dorosłe wilki, niegdyś radośnie podróżujące po krainie, ba!, nawet razem jeżdżące na łyżwach w pełni radości i uśmiechu.. spotkają się dzisiaj w takiej właśnie atmosferze, a towarzyszyć im będzie tak specyficzny humor? Ile to musiało się wydarzyć w tak krótkim - jedynie z pozoru - czasie..
Po grzbiecie wilczycy przeszedł delikatny dreszcz, do jej nozdrzy trafiła znana jej woń. Znana, jednakże na chwilę obecną trudna do konkretnego określenia jej właściciela. Poruszyła mimowolnie uszami, gdy niespodziewanie dotarł do nich jakiś dźwięk, odległy aczkolwiek z chwili na chwilę coraz bliższy. Mimo wieku, umiejętności nabyte poprzez swojego rodzaju staż tropicielki dalej jej wierni służyły i póki co nie miała powodów by się na nie skarżyć. Obróciła delikatnie łeb, jednak nie na tyle aby móc ujrzeć zbliżającą się do niej postać.. Wciągnęła głęboko powietrze, które ponownie nieprzyjemnie zakuło w nos, jedynie jakby go podrażniając, a znajomy zapach jak był wcześniej, tak i teraz.
Obróciła mocniej głowę, a za nią nieco ciało prowadząc je przez lewy bark. Jej oczom ukazał się ciemnobrązowy, podpalany, gdzieniegdzie wpadający w czerń basior, z nieznacznymi oznakami starości, szczycącymi się kolorem siwym. Ach, z kobiecej perspektywy miała duże szczęście, będąc posiadaczką białej sierści, na starość - a ta już i ją powoli łapie - nie będzie musiała się martwić o jej ukrywanie. Zamrugała kilkakrotnie w szybszym od naturalnego tempie. W głowie powoli zaczęły pokazywać się zamglone obrazy z przeszłości.. Taharaki?.. Czy to rzeczywiście ten Taharaki, którego obrazy podsyła jej pamięć?..
Podniosła się leniwie, choć jednocześnie jakby chciała w szybkim tempie oderwać się od podłoża, czego jednak nie udało się po niej zauważyć i stanęła na prostych łapach wprost na przeciwko do wędrującego w jej stronę wilka.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Ach, tak! Taharaki do łyżew posiadał - niestety - cztery lewe łapy.
W każdym jednak razie...

Zatrzymał się w pół kroku, gdy Yumi stanęła na łapach. Nie miał pewności, czy na pewno stary, łaknący przyjaciół umysł nie płata mu figli; a i sama Yu-nie-Yu zdaje się nie być przekonaną co do tego, czy na pewno się zdają. Uniesioną i zatrzymaną niczym na filmie podczas stopklatki przednią łapę powoli odstawił na podłoże, posyłając w stronę samicy serdeczny uśmiech - przez który jednakże przebijała się pewna nuta smutku czy nostalgii. Nie wiedział, czy wilczyca jest w stanie dostrzec tenże grymas, jednakże jakaś dziwna siła nakazała mu wręcz wyszczerzyć się nieco niezgrabnie ku niej, ba!, zdawała się wręcz sama bezlitośnie i bez pytania o zgodę rozciągnąć jego przyprószone nieco siwizną wargi. Kupi się farbę - i jakoś to będzie!
Trwał tak przez chwilę w milczeniu, nie wiedząc, co dalej czynić. Wspomnieć należy bowiem, że basior ten pozbawiony był cennego organu, jeśli chodzi o porozumienie się z innymi istnieniami. Utracił ozór. Jednakże mimo tej wielkiej straty zyskał też dar cenny, niejako mający brak języka wynagrodzić - zdolność telepatycznego przekazywania komunikatów. Wiedział jednak, iż ujawnienie tego w chwili obecnej mogłoby dodatkowo spłoszyć i tak - jak mu się zdawało - mocno już niepewną waderę, dlatego postanowił nie uciekać się do owej sztuczki. Skłonił jedynie nisko głową, niejako zarówno się witając z uskrzydloną, jak i jednocześnie oddając jej pewien szacunek, na który na pewno zasługiwała.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Bacznie obserwowała zachowanie basiora, które na pierwszy rzut oka również zdawało się dla niej być niepewnym. Cóż, czas rozdzielił Yumi z Krainą, a także z jej mieszkańcami. Niezliczone biegi wydarzeń, mogły przypaść na czas jej nieobecności. Jedni odeszli, inni natomiast postanowili tu odnaleźć swoje miejsce na Ziemi. Jednak nie, nawet jeśli ten czas miał ją rozdzielić z niegdyś bliskimi jej wilkami, nie mogła aż tak się mylić, jej pamięć nie miała prawa posiadać aż tylu niedoskonałości.
- T-T-Ta-Taharaki? - Zapytała pokrótce lekko zachrypniętym głosem, struny głosowe długo nie będąc używanymi odmawiały posłuszeństwa. Ponownie musiała przywrócić je do starej świetności, bo na dźwięk swojego głosu aż sama się lekko wzdrygnęła. Tak daleko było mu do jej dawnego, delikatnego, kobiecego, przepełnionego błogą radością brzmienia. No ale wracając, uważnym wzrokiem zlustrowała samca. Opierając się na przednich łapach i zniżając delikatnie łeb obejrzała go dokładnie od góry do dołu.. Zatrzymała uważny wzrok na poziomie mniej-więcej nosa, tak aby w jego zasięgu móc obserwować mimikę. Uśmiech, jakim obdarował ją Tahaś mimo braku dawnej, widzianej na pierwszy rzut oka radości, wydał jej się nader szczerym. Nie, nie mogła się mylić, mogłaby nie pamiętać ile ma lat, ale w tym wypadku.. dałabym sobie łapę uciąć, że się nie myli. Choć.. przezorny zawsze ubezpieczony.

Wybacz, kąpałam się xd
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Trudno przekazać w prostych słowach, jak wielką była radość jego, kiedy padające z pyszczka samicy miano jasno dało do zrozumienia, że o pomyłce nie ma mowy. Krańce pyska uniosły się jeszcze bardziej, a grymas zatracił swego smętnego 'wydźwięku', zdecydowanie bardziej promiennym oraz uradowanym się stając. Kita przemknęła z nie tak nawet trudno wykrzesaną energią z prawego krańca zada ku lewemu, by następnie na poprzednią pozycję powróciwszy kolejne machnięcie wykonać. Skinął w absolutnej niemal ciszy łepetyną, aby następnie kłusem (truchtem?) ruszyć ku niej i w geście przyjaznego powitania, kiedy już zatrzymał się niemal przed samym jej nosem, zawiesić łeb na jej boku, o kark lekko go wspierając. Ot, przytulaniec, powiedzmy. Przetarł lekko pyszczkiem delikatne, jasne i przyjemnie pachnące zapachem dawnej przyjaciółki futerko, pokrywające szyję samicy, coby jednak po chwili odczepić się od niej. Mogła sobie w końcu tego nie życzyć, nieprawdaż?
- Yumi, Yumi... Ile to czasu minęło... - rozległ się w umyśle samicy ten sam baryton, którym operował jeszcze za czasów, gdy posiadał język. Nieco może zniekształcony, nieco może jakby nadawca komunikatu siedział zamknięty w beczce, nieco może jakby obdarzony dziwnym, tajemniczym echem. Ale jednak ten sam - i nie było tego trudno rozpoznać. Spojrzenie cynamonowych, przygaszonym z lekka na skutek zmartwień oczu spoczęło na jasnej facjacie samicy, zad plasnął swobodnie o podłoże, a ogon zamiatał niczym miotełka podłoże, raz za razem porywając za sobą jakiś listek czy inne zanieczyszczenie. Ile to czasu minęło...
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
A i ona podzielała jego nagły przypływ radości. Widząc reakcję basiora, nieświadomie na jej smukły pyszczek wdarł się uśmiech. Uśmiech, po którym nie było widać ani odrobiny smutku czy przygnębienia. Nawet nie wiedziała, jak wielką radość może sprawić jej czyjaś reakcja na jej osobę. Nie miała pojęcia, że u kogoś będzie jeszcze wzbudzała tak pozytywne emocje, że w przeciągu kilku sekund będzie w stanie zmienić aurę krążącą wokół jakiejkolwiek osoby. Już tak dawno nie miała poczucia bycia potrzebną, chociażby właśnie w sposób taki jak ten - aby być móc dla kogoś, być dla niego jakimś wsparciem, chociażby chwilowym, mającym swoje zaczepienie gdzieś w psychice.
I jej ogon w jednym momencie włączył się do ruchu, jakby wtórując ogonowi Taharakiego. Podniosła przednią łapę, aby skrócić między nimi dystans, jednak zwracając uwagę na jej powolne ruchy, które krążące po głowie wspomnienia jedynie hamowały, nie miało to najmniejszego sensu, bo w mgnieniu oka dobry przyjaciel znalazł się tuż na przeciwko niej. W pierwszej chwili przywitanie jakim ją obdarował spięło wilcze mięśnie. Odzwyczajona była od kontaktu z innymi wilkami, tym bardziej tak bliskiego jaki w tym momencie stanowił dla niej zwykły dotyk, zwykłe otarcie się. Jednakże paraliż okazał się nietrwałym, jako że po chwili i ona odwzajemniła uścisk. Odsuwając się delikatnie od basiora, spojrzała się na niego oczami, w których tlił się wcześniej rzadko widziany w nich płomyczek.
Uśmiech widniejący na pyszczku momentalnie zmniejszył się, gdy w jej głowie echem odbił się głos Tahiego.. Mimo, że wciąż taki jak kiedyś, wciąż przyjemny w brzmieniu, wciąż obdarowany dawnym ciepłem.. nie wypływał z jego ust. Basior nawet nie poruszył kufą, nawet nie drgnął. Zdezorientowana, aczkolwiek jednocześnie nieco zmartwiona spojrzała mu prosto w ślepia, natomiast w jej oczach prawie namacalnym stawało się pytanie, w chwili obecnej.. sama nie potrafiła wydusić z siebie słowa.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Reakcja wilczycy nie zdziwiła go w stopniu najmniejszym, bo i doskonale zdawał sobie sprawę, iż dar, który nie tak dawno mu powierzono, szok wywoływać u innych istnień może. Zamiótł więc po raz ostatni (na razie) kitą, przywołując na kufę całkiem ciepły uśmiech; przez grymas ten zaś przemawiał dziwny spokój oraz opanowanie, miejmy nadzieję, iż są one 'zaraźliwymi'. W ramach demonstracji, acz niezbyt chętnie, otworzył paszczydło, ukazując pustkę. Kły, dziąsła - lecz ozora brak.
- W ramach rekompensaty otrzymałem dar telepatycznego porozumiewania się z innymi, nie obnoszę się z nim jednak nazbyt, bo i nie wiadomo, na kogo się trafi. To... dość długa i przytłaczająca historia. Opowiedz lepiej, co u Ciebie? Gdzie byłaś - jak Cię nie było? - Zgrabna i oby udolna zmiana tematu.
Poprawił się nieco w siadzie, poruszywszy lekko i może nieco niespokojnie skrzydłami. Chociaż bowiem cieszył się ze spotkania Yumi, o tyle gdzieś tam w środku obawiał się tego, co podczas rozmowy może wyniknąć. Nie wiedzieć, czemu, intuicja podpowiadała mu, że żadne z tej dwójki nie jest już tym samym, którym było dawniej. A co, jeśli się nie polubią na nowo?
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Sprawiedliwość. Gdzie w tych czasach można było jej szukać? No teoretycznie wszędzie, aczkolwiek było to zadanie jedynie dla cierpliwych i wytrwałych, którzy uparcie dążyli do celu. Nie rozumiała zbytnio praw jakimi rządzi się ten świat. Nie rozumiała dlaczego tyle krzywd spotyka kazdego z osobna w życiu codziennym. A także nie rozumiała dlaczego takie przeciwności losu spotykają również osoby takie jak Tah. Z czasów, do których wracała wspomnieniami, pamiętała go jako basiora godnego bycia dla niejednego autorytetem, przykładem. Nie sądziła, żeby to w jakiś sposób mogło się zmienić, więc czym sobie zasłużył?
- J-ja przepraszam.. - Potrząsnęła łbem zaciskając powieki. Aj Yumiś, musisz bardziej się kobieto kontrolować. Było jej najnormalniej w świecie głupio za swoją reakcję, która - może i nieświadomie, ale jednak - mogła urazić wilka. Już miała zacząć kolejną wypowiedź, już powolnie otwierała kufę, aby wydobyć z gardła słowa, jednak.. zrozumiała, że ma nie ciągnąć tego tematu. Tak też zrobiła, zamykając kufę stwierdziła, że nie będzie rozdrapywała ran Taharakiego, a uważała, że ta sytuacja do takich mogła należeć.
Co u niej? A czy ona miała o czym opowiadać. Tułała się po świecie w poszukiwaniu tego co nieodnalezione. Szukała odpowiedzi na dręczące ją pytania. Szukała osób bliskich jej małemu serduszku, które zawsze stanowiły główny powód jej uśmiechu. Szukała na nowo samej siebie. A i czy dotarła do celu? Niestety, wciąż ślepo błądziła..
- Aj Tahuś, żeby tu było wiele do opowiadania. - Uśmiechnęła się mrużąc przy tym powieki. - Uciekam przed czasem, który uparcie stara się mnie dogonić. - Po jej grzbiecie przebiegł dreszcz, jakby zimny powiew wiatru chciał ją skarcić za odpowiedź pod tą postacią.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Taharaki uśmiechnął się łagodnie. Nie chciał wprawiać jej w zakłopotanie w żadnym razie. Może nie powinien był rozdziawiać pustego pyszczadła? Można to bowiem było odebrać jako niemą (jakby stać go było na inną...) prezentację własnych niedoskonałości. Jakby próbował zademonstrować waderze, jaka jest głupiutka, że się nie domyśliła. Nawet przez moment tak o niej - podobnie jak i o kimkolwiek innym! - nie pomyślał. Brak mu jednak było pewności co do świadomości samicy, wiedzy o owym stanie rzeczy. Dlatego więc postanowił jakkolwiek ją naprowadzić na bagienny rejon własnych myśli; wprowadzając w istny labirynt swego jestestwa.
- Nie przepraszaj, Yumi. Nie za to, że nie miałaś pojęcia o mojej... odmienności. To całkiem zrozumiałe, niecodziennie w końcu spotyka się istoty, które zamiast mówić, przedzierają się przez bariery umysłu. To ja Ciebie przepraszam. Nie chciałem Cię przestraszyć - wyjaśnił spokojnie, przyjaznym barytonem łechcząc zmysły wilczycy. Nadal uśmiechał się delikatnie i serdecznie, a wraz z kufą uśmiechały się i jego ślepia. To już niepodważalny dowód na autentyczność grymasu oraz emocji, które się za nim skrywały. Pysk może oszukać; oczy - nie.
- Dlaczego uciekasz przed tym, przed czym uciec nie zdołamy? Marnowanie czasu. Nie lepiej cieszyć się każdą chwilą, próbując odnaleźć w niej namiastkę szczęścia? Spójrz, gdybym ja też uciekał - nie spotkalibyśmy się tutaj dzisiaj - wyparował półżartem, uśmiechając jeszcze szerzej. Ot, przesadzony grymas, którym nierzadko posługują się dzieciaki, które przekomarzają się wzajemnie - a jedno z nich zyskuje wyraźna przewagę. Albo - idąc tokiem Króla Lwa - uśmiech dorosłego Simby, kiedy bodaj spycha Kiarę ze skałki.
Podszedł do niej i znów lekko ją przytulił. Tym razem już nie tylko dlatego, aby pokazać, jak bardzo się cieszy na jej widok, lecz po to, by choć nieco odsłonić ją od wiatru. Zadrżała, co trudno było przeoczyć, zatem nie byłby facetem, gdyby jakkolwiek nie zareagował. Rozłożył skrzydła i dodatkowo przykrył nimi waderę, ot, jakby jej własne nie wystarczyły.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Odetchnęła z pewną nutką ulgi. Nie wygłupiła się, no nic, to dobrze. Jednak była to zasługa wyrozumiałego Tahariakiego, nie każdy miał do siebie taki dystans i nie każdy potrafił z podniesioną głową iść przez życie nawet w takich okolicznościach. Znając ją, w pierwszych chwilach poddałaby się ciężarowi emocji, przez co przez długi czas nie mogłaby się pozbierać. No ale Yu to Yu, nigdy nie potrafiła poradzić sobie z uczuciami czy właśnie emocjami, które przejmowały nad nią pełną kontrolę. Czasem miało to swoje dobre strony, innymi razy jednak wręcz przeciwnie.
- Oj daj spokój, jeszcze jakbyś Ty miał mnie za co przepraszać! - Odburknęła z teatralnym obrażeniem i klepnęła go delikatnie łapą w bark. Może scenka miała by szanse jakiegoś dłuższego przebiegu, gdyby nie szybka zmiana mimiki Yumiśki, która na powrót wróciła do delikatnego uśmiechu. Jedna wilcza istota, a jaki błogi spokój potrafi zasiać w sercu wilczycy. Tak, tego jej dłużej było trzeba, powrotu do innych, zaistnienia na nowo w społeczności, zamiast samotnych tułaczek po nieznanym.
- Czy ja wiem? Może uda mi się oszukać przeznaczenie, może idąc w przeciwną stronę do ruchu naszej Ziemi, ubędzie mi kilka wiosen i będę mogła znów cieszyć się całkowicie sprawnymi wiosnami. - Podniosła lewą łapkę i delikatnie ją zgięła, jednocześnie, po kryjomu, gdzieś tam bokiem pyszczka starając się wydać z siebie dźwięk skrzypiących drzwi. - Widzisz? - Zaśmiała się krótko i pokiwała łebkiem. - Ach Taharaki, wierz mi, nie ma przypadków. Jeśli mieliśmy się spotkać to prędzej czy później i tak by do tego doszło. - Kłapnęła ząbkami kończąc swoją wypowiedź. No tak, dama.
Gest, który następnie wykonał basior w jej stronę ponownie ją zaskoczył. Jak wcześniej było o tym wspomniane, nie była do tego typu zachowań przyzwyczajona. Aczkolwiek nie reagowała na to w najmniejszym stopniu negatywnie, wręcz przeciwnie - dosyć szybko się do tego przyzwyczajała i nie sprawiało jej to najmniejszego problemu. Ach Tahuś, wieczny dżentelmen. I jak tu nie pałać do niego sympatią?
- Emm.. dziękuję. - Powiedziała cicho, może jednak mimo wszystko też nie do końca wiedząc co powinna powiedzieć. Ale nie zastanawiała się nad tym za długo, jej wzrok przykuły skrzydła, o których Taharaki kiedyś tak marzył. Owszem - zauważyła je wcześniej, ale dopiero teraz mogła zwrócić na nie większą uwagę. Będąc złożonymi skrzydła nie robiły takiego wrażenia, w tym momencie.. dodawały wilkowi swojego rodzaju majestatyczności. milordzie
- I gratuluję. - Szepnęła.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Taharaki zaś, w zupełnym przeciwieństwie do Yumi, emocje skrywał głęboko w sobie. Momentami stanowiło to zadanie iście uciążliwe, czasami nie było łatwe - jednak wiedział, że to właśnie panowanie nad uczuciami daje przewagę. Wielokrotnie wspominałam, że Tahaś przekonany jest o tym, iż okazanie emocji równoznaczne jest z okazaniem slabości, które można w sposób prosty oraz nieskomplikowany wykorzystać. Zabrać to, co najcenniejsze. Zranić oraz skrzywdzić. Wykorzystać uczucia jednostki w podły oraz niehonorowy sposób przeciwko niej. Tahi posiadał wysoki ładunek honoru, zatem sam do tego typu myków się nie uciekał. Może nie był wojownikiem; może strateg z niego beznadziejny; może o własny tyłek zadbać nie potrafił - jednakże miał pewną świadomość tego, jak skonstruowany jest świat, na ziemiach którego przyszło nam wieść prym. Słaby oznacza niemal jednoznacznie 'pierwszy do eliminacji'. Sama Matka Natura ucieka się do doboru naturalnego oraz likwidacji najsłabszych jednostek - cóż więc dziwić się wilkom, że i one podobnie postępują?
Potok słów z ust Yumi płynący sprawił, iż serdeczny i ciepły grymas trwał uczepiony kufy samca, nawet nie próbują się wyrwać spomiędzy niedługich kosmyków, gdzieniegdzie już przyprószonych dowodem na to, iż - niestety - marzenia o odjęciu sobie lat marzeniami jeno pozostaną. Przemierzył setki mil, zarówno z ruchem Ziemi, jak i przeciw. Może zbyt wiele przemierzył z ruchem, a zbyt mało przeciw? A to Ci zagwozdka!
- Nie dziękuj. To ja dziękuję za gratulacje. Powinnaś była upolować sobie jakiego zwierza, by okryć się jego futrem. W końcu zawsze byłaś świetną tropicielką. A, właśnie! Nadal na stanowisku, Yumi? - pytał spokojnie, pocierając błoniastymi skrzydłami ciałko samicy, jakoby chciał na skutek działań swych dodatkowo ją ogrzać. Z całą pewnością pierzaste skrzydła były w tego typu sytuacjach praktyczniejsze; Tahasiowi zaś bliżej było do znienawidzonych i niedocenionych nietoperzy niźli wspaniałych, rajskich ptaków.
- Pewnie masz rację, gdyby życiem przypadek rządził, narobilibyśmy jeszcze więcej głupstw - dodał pogodnie.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Tak, userka Yumiśki była także doskonale tego świadoma, zarówno jak sama wilczyca. Tyle, że ona akurat miała z tym nader duże problemy. A każda próba zamiany w bezuczuciową skorupę wyzbywającą się wszelkich wewnętrznych odczuć kończyła się niepowodzeniem. W którymś momencie natłok skrywanych przed światłem dziennych emocji zdawał się chcieć rozerwać ją od środka, momentami to empatia i współczucie zabraniały jej przejść obok czegoś obojętnie. Czy dane uczucia należały do pozytywnych czy negatywnych, tak czy siak, wymykały się spod kontroli, ku jej nieszczęściu.
- Och, wolę polegać na własnym futrze. - Szczeknęła z uśmiechem, bo przecież nie przyzna się, że nawet przez myśl jej to nie przemknęło, aby wykorzystać upolowaną zwierzynę do uchronienia się przed zimnem. Uśmiechnęła się nieco szerzej na usłyszany komplement. Ach Tropicielstwo, jak jej brakowało wykorzystywania tego w jakiejś słusznej sprawie, pomijając konieczność wytropienia ofiary w celu zaspokojenia głodu.
- Wciąż i niezmiennie, mój drogi. - Przymrużyła delikatnie oczka w zadowoleniu. Sam fakt tego, że Tropicielem była sprawiał jej niemałą przyjemność. Niejednokrotnie nawet zastanawiała się nad wspinaniem się wyżej po szczeblach jej skromnej kariery, jednak stanowisko dowódcze było.. moment, moment.. zajęte? Czy przypadkiem sam Taharaki nie był dumnym dzierżawcą tego stanowiska? Jeśli zatem tak było, to chyba takie informacje nie powinny być mu obce. Tylko pytanie czy w takim wypadku powinna z nim poruszyć ten temat? Chociaż z drugiej strony zwracając uwagę na ich znajomość, czy Taharaki chciałby, aby Yumiśka przed większością podejmowanych tematów się hamowała? Raczej nie, ona zresztą też należała do szczerych, a ukrywanie czegoś zazwyczaj jej się ze szczerością nie łączyło. - A jak u Ciebie wygląda sytuacja? Starasz się gonić coraz wyżej? - Zakładając, że jednak wciąż obejmuje swoją rangę.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Taharaki odsunął nieco postać swoją od sylwetki Yumi, na tyle, by swobodnie i bez obawy, że ją szturchnie, uderzy czy otrze, pokręcić przecząco głową. Czasy, kiedy zamierzał cokolwiek osiągnąć oraz piąć się po drabinie sukcesu, minęły już dawno temu. Zastrzygł przy tym lekko uchem, zaś przyozdobiony srebrem kraniec całkiem puszystej, niekrótkiej kity poruszył się lekko, przemknąwszy pewnym szelestem po podłożu, otuliwszy tylną część ciała wilka.
- Cóż, przed ostatnią wędrówką zrezygnowałem z jakichkolwiek stanowisk. Dzisiaj zaś jestem już chyba za stary, aby zaczynać od nowa - zauważył żartobliwie, przekrzywiając mocno łeb, zaś trwające przez całkiem długi okres w bezruchu kości karku i okolic trzasnęły dość donośnie; zupełnie, jakby demonstrując, jak wiele prawdy czaiło się w słowach basiora. Niecichy jęk kręgosłupa mógł się kojarzyć z pełnym żalu jęknięciem ubolewania nad swym stanem. Demonstracja ta wywołała jeszcze szerszy uśmiech na kufie wilka oraz głębokie westchnięcie, wyrwane dość gwałtownie z piersi.
O epizodzie betowania nie powiedział. Nie zwykł się chwalić - a pytanie wadery zdecydowanie dotyczyło rejonu wspólnej pasji tejże dwójki. Polowania. Tropienia. Na wspomnienie dawnychc czasów odczuł przyjemne ciepło, rozgrzewające gdzieś tam od środka, niczym gorąca herbatka, nad którą pochyla się właśnie użyszkodniczka w ten nieprzyjemny, jesienny dzień.
- Odpowiedzialne stanowiska są dla młodych, silnych, zdrowych. Inaczej cała wataha może ucierpieć. Czasem długie lata doświadczenia mogą się okazać niewystarczającymi, kiedy nawet krzyknąć na podopiecznych bym nie zdołał, aby ich ostrzec - wyjaśnił krótko, bo w koncu kto jak kto, ale Yumiśka z całą pewnością na kilka słów poważniejszych oraz sensowniejszych zasługiwała.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Mogłaby powiedzieć, że jej przykro. Ale czy powinna? Tah z własnej woli zrezygnował z obejmowanych stanowisk. Wydawało jej się, że nie było to niczym narzuconym. Więc dlaczego w zasadzie powinno jej być przykro? Gdy do jej puszystych uszu dobiegł odgłos strzelających stawów zaśmiała się krótko i cicho, zasłaniając pyszczek chudą łapą - tak, gestu zasłaniania kufy podczas śmiechu do dzisiaj nie potrafiła się oduczyć, więc najprawdopodobniej zostanie to z nią aż po grób!
- No, no, szeregowy Taharki, widzę, że jesteście w idealnej formie. - Może powinna zamknąć to swoją smukłą buźkę, może nie powinna się naśmiewać z przyjaciela.. Ach, ależ to było wyłącznie z sympatii! Zresztą, sama nie była lepsza. Jej wiek również nie oszczędzał, odczuwała to niekiedy boleśnie na własnym ciele, które kiedyś cieszyło się 100% sprawnością. Gdzie z Harim skakali po drzewach, wypatrując zwierzyny na polowaniach podczas nauki, gdy ów wilk był dopiero dojrzewającym. Ach Hari, Hari.. słuch po Tobie zaginął już dawno temu. Miała cichą wewnętrzną nadzieję, że jest cały i zdrowy.
- No i powiedz, co nam pozostało? Musimy znaleźć sobie jakiś przytulny kącik starości, zasiąść w drewnianych, bujanych legowiskach i integrując się z pozostałymi zacząć robić szaliki na drutach. - Zaśmiała się ponownie. Trochę ją to bawiło. Przy Taharakim jakoś łatwiej jej było zauważać te pozytywy. No cóż, wiedziała, że o wiele łatwiej jest trwać w tym stanie otaczając się dobrymi wizjami, aniżeli tymi negatywnymi. - Albo piekąc pyszne jabłkowe ciasta, na które z niecierpliwością czekają wnuki. - Uśmiechnęła się nieco szerzej. Ach wnuki, małe latające dookoła brzdące. Ciekawe czy i ona się ich doczeka. Choć na ten moment nie miała nawet co gdybać. Tak jak w przypadku Hariego, Noisha już dawno nie widziała, przepadł bez śladu. A po ostatnim spotkaniu nie wiedziała jakie ma mieć podejście do przyszywanego synka, który obdarzył ją ogromem chłodu i oschłości. A co jeśli Yumi została przez niego skreślona z roli matkowania?
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Tymczasem, z zupełnie innej strony lokacji, pojawił się Winter, cały oblepiony błotem. Wilki toczące właśnie rozmowę nie mogły go zauważyć, o ile nie patrzyły w dal, na drugi brzeg jeziora. Sam Zimówka ich nie zauważył. Chciał jedynie zmyć z siebie warstwę brudu i ukoić pragnienie. Mimo przeczucia, że widział to miejsce, ale jakby z innej strony, wpierw upił dwa łyki wody, po czym zanurzył się w czystej cieczy. W pewnym momencie jednak poczuł się dziwnie, zaś dokoła uniosły się bąbelki. Czując, że brakuje mu powietrza, wynurzył się szybko, odrobinę wystraszony. Wczołgując się na powierzchnię, łapczywie wciągał powietrze; wiedział już, że trafił nad jezioro zmian. Czy coś się zmieniło? Łapa nie była czerwona, ale futro pozostało szare... zniknęły zaś błękitne znaczenia, sierść pozostała szara na grzbiecie, zaś niżej niebieskawo-szara. Odetchnął z ulgą, leniwie się podnosząc - bo oto jego charakter stał się taki, jaki powinien być. Prawdę mówiąc, jezioro zmian przywróciło w tej chwili dawnego, leniwego Winter'a. Wreszcie wyglądał jak rasowy wilk z jego rodu, tak jak kiedyś. Ta paleta kolorów, którą tak uwielbiał, i która sprawiała, że czuł się tym oryginalnym Winterem, a jednak swoim: szary - niebieski - biały. Nie zdobył się na uśmiech, nawet jeśli cieszył go fakt, że znów był sobą; ale był mokry, i to go wcale nie cieszyło. Otrzepał się naprędce z wody i - leniwie - ruszył przed siebie.

z t.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Winter'a nie zauważył. Skupiał się tylko i wyłącznie na Yumi. Wybacz brak weny.
- Nie potrafię ani piec, ani dziergać - jęknął (no, niedosłownie...) z żalem, zupełnie, jakoby autentycznie fakt ten poruszał jego serce. Jakby się przejmował. Jakby umiejętności tego typu były mu do czegokolwiek potrzebne. Zawsze myslał, iż zginie jako bohater, poświęcając się w obronie ukochanej, watahy czy przyjaciół. Nie w głowie była mu tego typu śmierć: w wygodnym fotelu i z rozkrzyczaną gromadką wnucząt na boku; aczkolwiek fakt odizolowania go od jakiejkolwiek rodziny bolał jak cholera.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
- Ufff.. - Odetchnęła teatralnie. - No to przynajmniej nie będę sama, a bałam się, że tylko ja mam dwie lewe łapy. - Zaśmiała się krótko. No cóż, w takim razie nie byłaby idealnym przykładem ludzkiej babci. Ale nie taka jej rola, jako rasowa wilczyca, powinna być idealną wilczą babcią. A do tego chyba jeszcze by się nadawała. Tak, jej się marzyło zestarzeć się przy bliskich. Nieważnym było czy będzie kimś wyróżniającym się w stadzie czy poza nim, czy może będzie jedną z szarych myszek. W ten sposób przechodziła jakoby wewnętrzny konflikt, gdzie jedna wersja Yumi pragnęła cieszyć się starością i rodzinnym ciepłem, a druga nie chciała zaakceptować tej starości, starając się od niej uciec. Ale podejrzewam, że nie ona jedna na świecie posiada takie rozterki.
- No nic, to może podróże dookoła świata podczas emeryturki? - Kłapnęła ząbkami zamykając pyszczek i automatycznie zamachała nieco entuzjastyczniej ogonem. O nie, tej Pani podziękujemy, już stanowczo za dużo się nachodziła to tu i to tam.. Ale inni? Dlaczego nie, jakkolwiek by nie spojrzeć - całkiem ciekawe doświadczenie!
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Tahaś zmarszczył lekko czoło, stymulując niemalże idealnie oraz z dokładnością należytą zamyślenie. I to jedno z tych pokroju najgłębszych oraz najbardziej starannych, chociaż na ogół nie przynoszących zadowalających efektów; a owoc raczej cierpki oraz gorzki, składnikiem rozczarowania nierzadko będący. Puszysty, brązowy ogon przemknął delikatnie po podłożu, kontakt z glebą ograniczając do minimum. Oczy skierowane nieco ku górze, jakoby na niebiosach odpowiedzi szukającego, dopiero po krótkiej chwili ciepłem swego spojrzenia powracając na facjatę wadery i krańce pyska dźwignęły nieznacznie, w grymasie przyjaznym, chociaż poniekąd także i tajemniczym, skrywającym jakąś mistyczną niedopowiedzianą nutę.
- Jedynie pod warunkiem, że weźmiesz me umęczone cielsko na grzbiet. Podróżowanie o własnych siłach już mi się przejadło. Ostatnio jedynie pakuję się w tarapaty - ozwał się w jej umyśle na powrót; pół-żartem, pół-serio.
Odsunął się nieco od niej, albowiem stara stawy nie zwykły do zbyt długotrwałego siedzenia bez dozy najmniejszego ruchu; wstał zatem Taharaki i przeciągnął się nielekko, zaś kości ponownie jęknęły z wysiłku, wyraźnie wiek wilka podkreśliwszy. Samiec nie przejmował się owymi dźwiękami wcacle, ba, przywykł już do nich i to ich brak prędzej by go zaniepokoił, napawając umysł obawami pokroju "umarłem". Na szczęście kręgi wciąż funkcjonowały, umożliwiając tym samym poruszanie się swego właściciela. Spojrzał na nią krótko, westchnął następnie bezgłośnie, ponownie zadek posadziwszy na podłożu.
- A Ty nie myślisz o awansie? Wiesz, stanowisko się zwolniło, tylko nie wiem, czy dowodzić jest jeszcze kim. - Baryton ponownie dał o sobie znać, zaś emerytowany tropiciel pochylił łeb nieco ku przodowi, by następnie podrapać się za uchem. Trudno stwierdzić, czy faktycznie jakie licho go tam zaswędziało, czy może zachowanie owe miało podłoże nerwowe, czy też może - zwyczajnie - stanowiło swego rodzaju 'zapełniacz czasu'.
Sponsored content