Jezioro Błękitnej Wody.

Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
- Jednak mam trzy lata, kobieto! Trzy lata! - odezwał się (po pierwszych słowach Kankami), strzelając lekkiego focha w stronę ledwo co poznanej wilczycy, która najwyraźniej mówiła to, co jej ślina na język naniesie. Oj, nie lubił, jak ktoś wytykał mu bardzo niski wzrost, ale to przecież nie jest jego wina, prawda? To, że wygląda na jednorocznego szczeniaczka, nie oznacza, iż nim jest. Przecież niektóre wilki mogą wyglądać niezwykle staro, a mieć mniej lat niż obecna tutaj wadera, która była niezwykle przyjacielska. Szkoda, że Zuki taki nie jest, ale cóż zrobić, skoro jest kleptomanem. Widać było gołym okiem, że malec troszeczkę się zdenerwował, jednak jego emocje opadały z każdą chwilą, w której mógł wziąć głęboki oddech. Tym razem wyłapywał wszystko, co wypaplała Kankami, która najwyraźniej strasznie lubiła gadać. - Od niedawna tu jestem, dopiero co po podróży.
Westchnął lekko, patrząc swoimi błękitnymi oczyma na dziewczynę. Dlaczego ona taka jest otwarta? Przecież mogłaby przez to wpaść w jeszcze większe tarapaty niż kiedykolwiek. A w sumie, co mu tam do tego, skoro jakaś dorosła potrafi go wziąć na łapy! Przecież Zuki stałby się idealnym jedzeniem dla jakiegoś drapieżnika.
- Ja na razie nie mam nic do powiedzenia, dorosła - odezwał się lekko z nutą chamszczyzny, chociaż zyskiwał powoli niewielki szacunek do dziewczyny, którą właśnie była ona. Płaszcz falował pod wpływem narastającego wiatru, który nie był zbyt dobry dla chłopaczka, zatem jeszcze bardziej się nim okrył i go zapiął (why not?), żeby nie zmarzł. Jesień i zima to chyba jedyne znienawidzone przez niego pory roku. Jako że jest drobny to i słaby, jeżeli chodzi o fizyczne znaczenie - to tak, jakbyście wypuścili jakiegoś małego szczeniaka na podwórko, który ma sierść, lecz jest jej na tyle mało, że nie wystarcza, by utrzymać ciepło w organizmie.
Krótki, bo się spieszę do szkoły c:.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
- To teraz znowu ja? Fajnie! - Dziewczyna była równie zadowolona z tej opcji jak i z możliwości słuchania. Jednak skoro chłopczyna nic do powiedzenia nie miał to wręcz niegrzecznym z jej strony byłoby teraz siedzieć cicho. Jeszcze poczułby się niezręcznie!
- ,,Dorosła" to nieźle brzmi! - Stwierdziła odnosząc się do jego ostatniego zdania - Mało kto tak do mnie mówi... w sumie to częściej wołają ,,dziewczyno", a nawet ,,panienko", hihihi... choć w sumie jesetm i panną i dziewczyną, więc chyba się zgadza... - Z nów zrobiła TĘ zamyśloną pozę i na chwilę umilkła. Na krótką chwilę.
- Z tymi trzema latami to nie ściemniasz? Naprawdę masz trzy? - Nagle zmieniła temat, ale dla kobiet to ponoć normalne, więc nie będziemy się dziwić. Oczywiście z jednej strony trudno było uwierzyć w czyjeś słowa kiedy nie zgadzały się z sygnałami, które odbierały zmysły, ale Kan nie należała do osób podejrzliwych - poza tym wolała traktować innych tak by byli zadowoleni, a więc wedle ich życzenia (o ile nie życzyli sobie ciszy) - jeżeli dzieciak twierdzi, że ma 3 lata, to dobra! Niech ma! Bo jeżeli mówi prawdę to zmiana zachowania Kankami będzie na miejscu, a jeżeli kłamie - też będzie w porządku, bo mały chce by traktowała go inaczej. Tak więc wybór był dla dziewczyny raczej oczywisty - od dzisiaj jest dla niej wyrosłym już ze szczenięctwa młodzieńcem.
- W sumie w porządku - trochę trudno uwierzyć, ale w takim razie nie będę na ciebie wołała ,,młody". - Oznajmiła z uśmiechem - Jednak nawet jeśli nie jesteś szczenięciem to jesteś niski, więc ,,mały" chyba nie będzie zabronione, co? - Dodała ze zwykła szczerością i wyciągnęła łapę by potarmosić karzełka po kapturku - w ostatniej chwili jednak zmieniła zamysł i cofnąwszy dłoń klepnęła go po kumpelsku w plecy. Żeby nie myślał, że jest gołosłowna!
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
"Zastanawia mnie to, jak dorośli mogą być tak dziecinni" - wtedy zrobił twarz taką, jakby się przestraszył i powiedział: "O fuck.", ponieważ był na razie na tyle głupi, że sam nazwał się dzieckiem. - "Ja dzieckiem?! Chyba w snach! Ale czekoladę lubię!"
Jednak ta rozmowa ze sobą odbywała się w świadomości wilka, czyli to były po prostu jego myśli. Ale zaraz zaraz, przecież on właśnie miał ochotę z innym młodym się pobawić! Co nie było dosyć dziwne? Sam dorosłą krytykował, a ona zachowuje się tak, jak on! A zapewne mają podobną ilość lat!
"Cholercia..." - tylko o tym pomyślał, patrząc na gadającą dziewczynę, której pysk się nie zamykał. Może to i dobrze? Ale przecież nie zawsze można być otwartym na wszystkich, co nie? Przecież może to przysporzyć bardzo wiele kłopotów!
Myślę, że to na razie koniec jego (nie)logicznego toku myślenia, zatem oddał się słuchaniu Kankami, która najwyraźniej miała dużo tlenu i spore płuca, by coś co chwilę mówić. Było tak, jak sądził - dziewczyna po prostu (według niego) nie wierzy w jego tezy o tym, jak jest dorosły, zatem musiał dodać kilka zdań od siebie, by rozwikłać wszelkie wątpliwości z tym związane. Przed tym jednak poprawił swój kapturek, żeby zimno mu w uszki nie było, przy okazji wyglądał jeszcze bardziej słodziaśnie! Liście z drzew powoli wpadały do błękitnego jeziora, które zrobiło na malcu ogromne wrażenie, tak samo właśnie ten piękny widok gór, które były śnieżno-białe.
- Widzisz, rosłem tylko do pierwszego roku życia - oznajmił, lekko skrywając pysk w płaszczyku, jakby chciał się ukryć przed realną sytuacją. Trochę głupio było mu mówić, iż jest wieczne młody, czuł się trochę niezręcznie, bo kto chciałby oznajmiać ledwo co poznanemu wilkowi coś na swój temat? Tylko ten, co się czuje lekko samotny i nie wie, co ze sobą użytecznego zrobić. - Potem zostałem takim, jakim teraz jestem tutaj obecnie. Ale nie myśl sobie, że jestem słaby! - wybuch niczym bomba, a wiatr znowu zaczął wiać w jego futerko, które osłonięte było niebieskim ubraniem. - Potrafię dobrze wykorzystać moje niewielkie rozmiary!
Jednak cały tą wypowiedź przerwało to, jak został pomiętoszony po głowie za pomocą łapki Kankami. Dosyć dziwnie się czuł, ponieważ nigdy wcześniej mu tak nie robił, a poza tym - zdawało mu się, iż jest mizernej wielkości. Znowu! Mimo to postanowił zachować słowa nieładne tylko i wyłącznie dla siebie. Potem jednak poczuł niewielkie uderzenie w plecy, a raczej klepnięcie, jeżeli mam to sprawiedliwiej nazwać. Jednak i tak czuł się niezwykle niski, chociaż był wielki duchem, to znaczy, chyba. Jeszcze nie dostał nagłego, intensywnego impulsu, który nakazywałby mu do tego, żeby zwinąć coś z torby kobiety, ale i tak zaczął z lekka się bać, bo nie chciał tego robić. Mimo to coś go zmuszało, by zabierał innym różne rzeczy.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Trudno powiedzieć czy Kan uwierzyła na serio w słowa chłopczyny czy tylko wmówiła sobie, że naprawdę może być starszy niż wygląda - faktem jednak niezaprzeczalnym było, iż - czy ją oszukiwał czy nie - bardzo chciała go poznać i jeszcze trochę z nim poprzebywać.
Po pierwsze zrobił na niej dobre wrażenie, chociażby dlatego, że był przeuroczy.
Po drugie miał genialną pelerynkę!
Po trzecie - nie byłaby sobą gdyby zostawiła go na pastwę (nawet wyczekiwanej) samotności.
Tak więc z uśmiechem na ustach postanowiła jeszcze lepiej zapoznać się z nowym kolegą i przełamać kolejne lodowe bariery. Mógł być do niej nieprzychylnie nastawiony, nieśmiały czy niechętny do rozmów - i tak sądziła, że mu przejdzie, a w tedy na pewno świetnie im się będzie rozmawiało. No bo przecież taka tajemnicza osóbka musi mieć wiele ciekawych historii do opowiedzenia!
- Aaaah, to chyba musi być świetnie być wiecznie młodym! - Zachwyciła się i przypomniała sobie jak co poniektórzy raczyli czynić jej wyrzuty za dziecinne zachowanie. Poza tym, mimo że nie była jakimś gigantem było wiele miejsc i ciekawych zakamarków do których nie mogła się wcisnąć już od dłuższego czasu. A Księżyc mógł!
- Szczerze mówiąc sama bym tak mogła... - Przyznała i nieco się rozmarzyła. Szybko jednak zeszła na ziemię, albo raczej nie kończąc marzyć zaczęła gadać:
- Choć w sumie wolałabym zostać w ciele trzylatki. Teraz mam trochę więcej i szczęście, że jeszcze tego w kościach nie czuję, ale nie wyobrażam sobie siebie jako staruszki! Oczywiście kiedyś nią zostanę, ale to na szczęście jeszcze nie w najbliższej przyszłości - poza tym będę wyczepistą babunią, więc jakoś dam radę! Ha! Wiek mnie nie pokona! - Zaśmiała się i zaczęła przechadzać w tę i spowrotem przed Księżycem jakby ją w łapy parzyło, prawda jednak była taka, że była chwilowo zbyt podekscytowana nową znajomością by usiedzieć w miejscu.
- Ki, a może kiedyś pomożesz mi na wyprawie? - Zapytała nagle i znów podeszła do karzełka, dla którego już wymyśliła ksywkę - Wydajesz się nie w ciemię bitym wilczkiem, przydałaby mi się twoja pomoc. - Stwierdziła patrząc na niego zadziwiająco poważnie - Oczywiście będzie to działać w obie strony - jeśli będziesz kiedyś potrzebował czegoś ode mnie będę do twojej dyspozycji. - Uśmiechnęła się rozważniej lecz nie mniej przyjaźnie niż zwykle i spojrzała mu w oczy gotowa zarówno podać mu łapę na przybicie umowy, jak i dalej go przekonywać.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Zuki lekko złowieszczo się uśmiechnął oraz machnął ogonem, a następnie podszedł do jeziorka, by nawodnić swój organizm. Tak oto zanurzył w tej błękitnej wodzie swój jęzor, który następnie ochlapał lekko jego pysk (wiadomo przecież, jak psy piją wodę - formują je w taki kubeczek, potem tylko jęzor wraca na swoje dawne miejsce i tak w kółeczko, aż stworzenie nie zaspokoi pragnienia). Trochę wnerwiało go to, zatem zaczął dziwnie macać łapą po pysku, jakby coś go ugryzło i zaczęło swędzieć, chociaż tak naprawdę to tak nie było. W rzeczywistości najchętniej by wytarł swoją kufę o Kankami, nigdy o płaszcz! Lecz po chwili zaczęło coś niewielkiego spływać po kapturze wilczka, także słyszał charakterystyczne: "Kap, kap". Właśnie przywitała go niewielka mżawka, która spowodowała jego większe rozdrażnienie i zaczął otrzepywać się co chwilę, by kropelki nie przedostały się przez materiał, który był raczej wodoodporny. Mniejsza o to, przecież nie może skupiać się ciągle na sobie, musi kogoś wysłuchać. Tak oto dotarły do jego uszek słowa wadery, której paszcza się nie zamykała, co go lekko irytowało. Postanowił, iż pomacha troszeczkę swoim ogonem, jednak gdy się odwrócił... Nie mógł się powstrzymać, mówię słowo! Zaczął gonić swój bialutki ogon, kręcąc się wokół siebie i robiąc nieprzerwane kręgi, aż mu się niedobrze od tego zrobiło. Wyglądał wtedy niezwykle słodko, próbując złapać tę latającą kończynę we własne łapeczki!
- Fajnie, jednak wolałbym być troszeczkę większy! - oznajmił, lekko się denerwując, a następnie porównując swoje rozmiary z rozmiarami dorosłej. Czyż go to nie wnerwiało troszeczkę? Taki niski w porównaniu do kobietki, jednak prawdopodobnie w podobnym wieku. Cóż go za niesprawiedliwy los spotkał! - Stare wilki wyglądają słabo i nie mają energii! Wolę już zostać wiecznie młodym w tej postaci, niżeli zrzędliwym staruszkiem!
Ale coś niespodziewanego przerwało ten niezwykły klimat, chwila powagi i po części grozy, mimo to młody się nie przestraszył. Nadal trzymał na swojej szyi torbę, która mogłaby się stać bardzo łatwo przedmiotem zbrodni. Lecz to się chyba nie stanie, prawda? Prawda...?
- Zależy, o co chodzi dokładniej, kobieto - tym razem jego dziwny głosik stał się poważniejszy, jakby przybrał lekko na dorosłości, jednak był to tylko stan chwilowy. Zastanawiało go, o co dokładniej chodzi obecnej tutaj waderze, a w szczególności dlaczego prosi takiego karzełka jak on o pomoc? - Jakieś drogocenne przedmioty? Daj mi chwilkę to je zwinę bez problemu... Albo coś lub ktoś mnie do tego zmusi...
Oczywiście tutaj miał na myśli swoją chorobę, która nakazywała mu do kradnięcia rzeczy. On byłby normalnym złodziejaszkiem, gdyby nie ta choroba, lecz nie kradłby pod wpływem nagłego impulsu jakiegoś marnego patyczka, ale jakąś większą rybeczkę. Przez nią może łatwo zdradzić swoich kumpli, co nie jest zbyt dobrą cechą, chociaż czasami to, że weźmie to, co wpadnie w jego łapy, może uratować innych. Cóż za plusy i minusy, jakoś trudno jest wyznaczyć, po której stronie by był.
A teraz rozwinięcie fabuły - na jego kapturze chodziły czerwone mróweczki, hehe, jednak on tego nie wie na razie. Po jakimś czasie przeniosły się na futro, które niwelowało ich ruchy, jednak zapewne przykuło to uwagę Kankami, ale to wszystko zależy tylko i wyłącznie od niej. Tak się okazało, że siadł sobie tyłeczkiem obok mrowiska. Cóż za przypadek. Pechowiec jeden. Ciekawe, jak zareaguje, gdy poczuje na swojej skórze coś bardzo dziwnego :D.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Muszę przyznać, że to ,,kobieto" z ust Zukiego brzmiało tak dyktatorsko i dumnie, że Kiro nie powstydziłby się go zwerbować jako poganiacza niewolników XD Tak czy siak Kankami na szczęście tego tak nie odebrała i już zaczęła się zastanawiać ile ze swoich planów zdradzić nowemu koledze. Jak zwykle intensywne wysilanie umysłu w milczeniu nie doprowadziło jej do żadnych odpowiednich wniosków, więc znów postanowiła włączyć tryb gaduły i zastanowić się w trakcie. Wcześniej jednak musiała pochwalić się swoimi umiejętnościami trochę w odpowiedzi na oświadczenie Księżycka:
- Kochasiu, drogocenności to ja porywam w mig nawet jak są na cudzej szyi, a i wtedy mogą się nie połapać! - Zaśmiała się dosyć dziwnie gdyż po raz pierwszy (odkąd przybyła do krainy!) z nutą arogancji. Wynikało to jednak z tego, że przypomniała sobie swoje dawne wyprawy z jej Wędrowną Watahą i zakłady z naiwnymi stadami i wilkami, którzy myśleli, że wędrowni to banda nic nie robiących tępaków. Zdziwili się! No, oczywiście nie wszyscy i nie zawsze - ale naszyjnik zarozumiałej narzeczonej przyszłego alfy jednego z tych stad to sobie Kan zapamiętała - więcej - nadal jest w torbie jednej z jej ciotek, której oddała go na przechowanie. Gdyby był zielony, a nie różowy Kan po prostu by go do dzisiaj nosiła. Bo ona - w przeciwieństwie do Księżycka - została tak wychowana.
- Ale dobrze wiedzieć, że jest tu ktoś taki! - Wyszczerzyła się po staremu i klepnęła dorosłego szczeniaka w plecy czując, że byłby wspaniałym (choć chyba ciut zrzędliwym) kompanem. Zaraz jednak otworzyła szerzej oczy i spojrzała na niego niemal z przestrachem - i w tej samej chwili malec został porwany w powietrze i niemal przerzucony na drugą stronę krzaków (Kan na szczęście go nie puściła gdy był na niebezpiecznej wysokości). Zaraz też odskoczyła trzymając go jak jaką zdobycz i wylądowała razem z nim za powalonym pniem. Tam go oswobodziła i wybuchnęła najpierw dzikim śmiechem, by zaraz potem umilknąć i grobowym głosem powiedzieć:
- Wlazłeś w mrówki koleżko.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Jego białe futerko było nader szarawe, by móc go nazwać białym. Właśnie coś bardzo dziwnego wyczuwał na swoim futrze, mimo to młodzik nie zwracał na to uwagi, by nie zostać nazwanym idiotą lub szaleńcem, bo i takie ksywki na niego też się zdarzały. W szczególności mógłby powiedzieć, że to jakiś duszek mu robi, straszy, świszczy, bo i też wiaterek zaczął lekko straszyć, jednak kto by mu w to uwierzył? Chyba nikt, to znaczy, ja tak śmiem sądzić. A to, czy Kankami uwierzyłaby w jego magiczną oraz pełną wrażeń historię - zależy tylko i wyłącznie od niej. Niebieskie oczy bacznie obserwowały okolicę, a uszy odbierały każdy, nawet malutki szum liści z drzew lub krzaków, albowiem Księżyc uwielbiał naturę. Nie wiadomo dokładnie dlaczego, ale po prostu interesowało go to. Jego uszka lekko oklapły, gdy usłyszał słowa dorosłej kobiety, z którą właśnie rozmawiał, a mogło się wydawać, że jest w dokładnie innym świecie.
- Czyli też mam do czynienia ze złodziejem...? - odezwał się dosyć głośno, lekko wzdychając, chociaż on zbytnio prawdziwym nie był. Po prostu wyrobił sobie zręczność wraz z kleptomanią i tyle, chociaż chciałby władać jakimiś sztyletami i coś, żeby móc się bronić. Przecież zręczność i zwinność to nie jest wszystko, co nie? Tak oto wytarł swój pysk za pomocą łapy, zbierając niewielką ilość śliny oraz wcześniejszej wody z jego futra, które było wokół niewielkiej paszczy. - Tóż to ciekawe!
Chociaż istniała w tym malutka nutka arogancji, szczeniak lekko zainteresował się obecną tutaj wilczycą, która przyczepiła się do niego jak rzep do psiego ogona. Niezłe porównanie, ponieważ wilki są po prostu psami, a raczej ich przodkami. Gdyby wziąć tutaj jakiś zegarek, który odliczałby każdą sekundę z nic nie znaczącym hałasem, można by go było słychać przez to, iż zapanowała przez jakiś czas cisza. Jednak to zrekompensował świerszczyk, który znajdował się gdzieś w gęstszej trawie, wydając swój charakterystyczny dźwięk. Młody, który najwyraźniej był zmęczony tym wszystkim, otrzymał niewielkie klepnięcie w plecy, a następnie niemal całkowitą podróż do nieba - okazało się, iż to nie był jakiś duch, tylko czerwone mrówki. Gdy po podróży, która skończyła się krzykami młodego złodziejaszka, dowiedział się o tym, natychmiastowo zdjął swój płaszczyk, by móc zdjąć te małe, głupiutkie stworzonka. Oczywiście przy tym wydawał jakieś dziwne słowa, które być może zostaną wyłapane przez Kankami, które nie brzmiały zbyt przyjemnie. Po chwili stania na dwóch łapach, by wywalić ze swojego ciała te robaki, młody usiadł, lekko przerażony, ponieważ na początku miał jakieś takie dziwne oczy, które to symbolizowały. Wystarczyło jednak tylko kilka minut, by Zuki był zły na siebie oraz uderzył się w ogon, a najchętniej ugryzłby go.
- Dzięki - tylko to można było od niego usłyszeć. - Daj mi czas, muszę to przemyśleć.
Po tych słowach ruszył swoje szanowne cztery litery, a następnie zniknął, ruszając w przeciwną stronę.
Z.t
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Mimo niesionego w pysku ciężaru, stawiała łapy delikatnie, cicho i pewnie. Nie drgnęła nawet najmniejsza gałązka, żaden spłoszony ptak nie oznajmił przybycia jasnej wilczycy. Zakradła się niczym żółty cień. Szkolenie dawało o sobie znać, przemieszczając się usiłowała być niewidoczna. Nie złamała nawet jednej gałązki, nie zostawiła żadnego śladu na drodze swojego przemarszu.
W końcu dotarła na miejsce. Podeszła do brzegu jeziora, po czym wypluła miniaturowego wilka do wody. Wybrała płytkie miejsce, więc nie powinien się utopić. Następnie przeszła parę kroków i zanurzyła długi pysk w wodzie, chcąc wypłukać z niego smak szczenięcia.
Po skończeniu płukania pyska usiadła, wpatrując się w miniaturowego wilczka i żółtawą wodę wokół niego. Czekała na jego dalsze działania, reakcje. Obserwowała.
Choć fizycznie byli do siebie w miarę podobni, jego zachowania wcale nie były zbieżne z zachowaniami #034. Pomysł, że mogliby należeć do tej samej rasy stawał się coraz bardziej niedorzeczny. Gdyby byli tacy sami, zachowywaliby się tak samo, prawda? Owszem, miał cztery łapy, ogon i pysk. Ale to chyba za mało, by być wilkiem.
Kantiagon
Młode

Kantiagon


Male Liczba postów : 46
Skąd : Zielona Góra

     
Umył się osłabiony i wyczłapał się na brzeg gdzie padł przed łapami wilczycy. W brzuszku mu cały czas burczało, a on się zwinął w kłębek by zagłuszyć odgłosy pustego żołądka. Lekko się uśmiechnął i zamerdał ogonkiem by się nie martwiła o niego. Dostrzegł nieśmiertelniki na jej łapie i się im przyglądał chwilę.
- Nadia. - przeczytał i wtulił się do łapy samicy zamykając słaby oczka. - Ładne ma pani imię. - dodał usypiając.
Po chwili oprzytomniał z hardym wyrazem pyszczka. Pokręcił buntowniczo kilka razy główką i zaczął biec w stronę jeziora po czym wskoczył do niego. Pod wodą zakręciło mu się w głowie, ale szybko mu przeszło. Rozejrzał się pod wodą i rzucił się w pościg za rybami co jakiś czas się wynurzając by zaczerpnąć tchu. Na brzeg zaczęły wylatywać jakieś małe rybki.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Spokojnie obserwowała poczynania miniaturowego wilka. Gdy wlazł do wody i zaczął ganiać ryby, podeszła bliżej. Obwąchała jedną z podskakujących na brzegu rybek. Tak tutejsze miniaturowe wilki zdobywają pożywienie?
Również wlazła do wody, ostrożnie stawiając długie, kościste łapy, by nie nastąpić na żaden obluzowany kamień. Chłodna woda przyjemnie obmywała jej ciało, dając odpocząć od gorącego klimatu.
Zanurzyła pysk w wodzie, po czym wyciągnęła sporych rozmiarów muszlę z małżem. Według opisu miejsca, było ich tutaj całkiem sporo. Mocnymi szczękami rozgniotła muszlę, po czym wyjadła mięso z wnętrza. Marny to posiłek, ale na nic lepszego nie miała obecnie szans. Chyba, że jednak zdecyduje zjeść miniaturowego wilka.
Kantiagon
Młode

Kantiagon


Male Liczba postów : 46
Skąd : Zielona Góra

     
Wyszedł na brzeg ociekając wodą i zjadł rybki. Dyszał ciężko zmęczony, ale nie mógł okazać słabości przed nią. Według niego była psem myśliwego, więc pewnie zabije go jak tylko uśnie. Nie zamierzał na to pozwolić bo złamałby obietnicę. Upadł na ziemię, ale po chwili znów wstał drżąc na słabych przez zmęczenie łapkach.
- Dziękuję pani, że ze mną tu pani przyszła. Może pani wracać do swojego pana. - powiedział odwrócony do niej kuperkiem.
Mimo tego, że Nadia nie zrobiła mu krzywdy do tej pory, Kan wciąż się jej bał. Nie tylko przez jej wygląd, ale także przez jej zachowanie. Przypominała mu trochę niedźwiedzia. Też z początku można było do niego mówić i mówić, a on nic nie robił ani nie odpowiadał bo nie rozumiał, po chwili rzuciłby się i zmiażdżyłby łapą szczeniaka. Wilczyca wydawała się małemu dzika.
Westchnął wiedząc, że wilczyca i tak nic nie odpowie i ruszył osłabiony przed siebie. Chciał się ukryć w jakiejś norze i odpocząć, a później może by złowił sobie więcej ryb lub starał się jakoś nauczyć sam polowania.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Dopiero po chwili dotarło do niej, że szczeniak sobie idzie. Wydawane przez niego dźwięki nie zostały zauważone; była skupiona na wyławianiu pożywienia.
Widząc jego oddalający się zad, wylazła z wody. Otrzepała się, rozsiewając wszędzie dookoła lśniące kropelki.
Iść za nim? Odpuścić? Dogonić i pożreć? Tyle opcji, a ona nie miała pojęcia, co wybrać.
W końcu zdecydowała, by dać mu odejść. Po dłuższej obserwacji, poważnie wątpiła w jego wilczość. Zdążyła też nasycić się ostrygami, więc potrzeba zdobycia posiłku nie była specjalnie nagląca.
Mogła odejść. Znaleźć miejsce, w którym będzie mogła przeczekać upały. Mimo zapewniającego dobry kamuflaż futra, wolała nocną porę. Chłodniej, ciszej, mniej niepożądanych obserwatorów...
zt
Sponsored content