Jezioro Błękitnej Wody.

Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Mort'owi aż zadrżała łapa. Miał ochotę sprzedać mu "lutę" z prawej łapy prosto w pysk, ale się powstrzymał. Zamiast tego nieco się uśmiechnął. Wciąż panował nad nerwami. Chyba Kein nie rozumiał czegoś...
- Przybyłeś później i twierdzisz, że to ja przyprowadziłem smoczycę do legowiska własnej córki, gdzie były jeszcze małe szczeniątka ? Nie żartuj sobie... Ni stąd ni zowąd sama pojawiła się za moimi plecami i co ciekawsze, mnie też chciała zabić, wiesz ? Pytała o to samo. Każdego o to samo pyta. - dokończył temat i wykonał w tył zwrot. Obejrzał się jeszcze na Niego swymi jaskrawo-zielonymi ślepiami.
- Nie jesteś zbyt uprzejmy, lubisz dopisywać własne "wierszyki" choć tak naprawdę nie wiesz jak było... Zmień to, inaczej Amiru kiedyś się przy tym rozczaruje. - dodał o pół tonu ciszej, ale samiec mógł go usłyszeć bez problemu.
Nie chciał już z nim rozmawiać, zresztą sam zauważył, że Kein nie toleruje jego osoby w swoim otoczeniu, nie będzie przecież na siłę z nim rozmawiał. Chciał jakoś załagodzić sytuację, ale niestety. Został oczerniony i nazwany kłamcą... Trudno. Przyzwyczai się do tego, że wilki lubią oceniać książkę po okładce. Mort nie był zły, może kiedyś, ale nie teraz...
- Życzę Ci miłego dnia i dużo szczęścia z Amiru. Przyda się Wam w tych czasach. - rzekł na odchodne, po czym zaczął iść powoli przed siebie, aż w końcu doszedł do wyjścia z Jeziora.
Nie był tu chciany więc po co miał zawracać innym głowę. Wolał znaleźć swoje zacisze i tam spędzić kolejny dzień i noc na rozmyślaniach o życiu i śmierci.

z.t
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Jego odejście wilka totalnie rozbawiło.
Śmiesznie się zachowywał.. a jeszcze śmieszniej prowadził rozmowę. No cóż, taka prawda. Szkoda jedynie iż nie potrafił do tego się przyznać. Trudno.
W takich momentach miał po prostu ochotę paść ze śmiechu. Sam nie zachowywał się lepiej ale nie jego wina, że niektóre osobniki nie dostrzegają wszystkich szczegółów.
Nie jest uprzejmy? Przecież to jest oczywiste.. nie jest już taki jak dawniej, bo i po co miałby być? Wtedy tylko wiecznie ktoś próbował go zabić to czas aby i on stał się inny dla wszystkich.
Teraz.. po prostu jest inaczej, nic więcej komentować nie trzeba.
Hmm.. brzuch się robi pusty, więc też i czas sobie coś zjeść. Tylko co wpierw... coś zabić trzeba w końcu i tyle.
Tak też odleciał, bo nie miał nic tutaj więcej do roboty. Krótka i.. szczerze mówiąc nie za wiele wprowadzająca do historii fabuła. No nie można było się niczego innego spodziewać.


zt.
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Wychodzi na to, że rozmówczyni Charlotte przepadła. A szkoda. W końcu niecodziennie Lottie spotyka istoty niepatrzące na nią z pogardą i cynicznie jej dokuczające, na każdym niemal kroku. Obserwowała w milczeniu zajście pomiędzy dwoma samcami, zakładając, że byli na tyle niedaleko, iż było to możliwe. Posty czytałam na bieżąco, jednak większości z nich juz nie pamiętam, bo i kiedy to było. Pamięć zawodna. Spojrzała w każdym razie na kompankę, przytuliła ją i w powietrzu cmoknęła w okolicy jej policzka, jakby całując tam się znajdujące powietrze. Wyjaśniła jeszcze, że musi już iść, po czym wybiegła. Bo czemu nie? Głupia była, ale miała cztery sprawne kończyny, nad którymi - przynajmniej jeszcze - miała pełną kontrolę oraz władzę.


zt.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Pierwsze miejsce które odwiedzi tutaj ten wilk będzie to oto jezioro. Dlaczego? Why not?
Morri szedł powolnym spokojnym krokiem. Łapy stawiał delikatnie, z gracją. Dzięki temu, szedł niemal bezgłośnie.
Rozejrzał się przynajmniej choć trochę zorientować się gdzie mogło go ponieść po czym mlasnął z niezadowoleniem. Jego piękna szmaragdowa, jedwabna szata okrywała jego ciemne futro. Gdy udało mu się dojść całkowicie do brzegu i gdy poczuł, że woda delikatnie muska jego łapy uśmiechnął się. Woda. Pomogła by jego miastu. Skrzywił się i zaczął drgać walcząc z emocjami. Tak bardzo było mu wstyd.
Po paru minutach wstał. Nie tak powinien zachowywać się szanujący wilk. Spojrzał się dookoła.
- Czy ktoś tu jest? - Spytał niepewnie. - Gdzie ja jestem?- Raz jeszcze zadał pytanie nie wiadomo do kogo. Chciał uzyskać odpowiedź, na swoje pytanie a następnie by poszedł.
Pociągnął nosem. Raczej nikogo tu ie było. Położył się w cieniu i westchnął ciężko.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Nagle z za drzewa bezszelestnym krokiem wyszła z gracją biała wadera, a dokładnie En. 
- Jesteś nad Jeziorem Błękitnej Wody. - Odparła i powolnym krokiem zbliżyła się do wilka. Jej ogon powoli falował na wietrze. Dodatkowo wadera zrobiła kilka kroków i tym samym zanurzyła łapy w wodzie. Napiła się, po czym oddaliła się od Morrigan'a. Dziś wilczyca była w dobrym nastroju. Można rzec, że skora do poznania kogoś obcego. En poruszała się z gracją, ukazując swe atuty. Próbując nieznacznie zwrócić na siebie uwagę przystojnego basiora. Przyśpieszyła krok i ułożyła się na ziemi krzyżując łapy. W pewnym momencie zadrżała z zimna.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Wilk usłyszawszy swoją odpowiedź kiwnął powoli kodując sobie nazwę miejsca.
- Dziękuję - Powiedział i czujnym okiem obserwował wilczycę. - Czy mógłbym się spytać co tak piękna istota jak Pani tutaj robi? - Spytał zachowując się (jak miał nadzieję) przyzwoicie.
Widząc, że wilczyca z drży (z bólem serca) zdjął swoją szatę i okrył nią wilczycę. Zastanawiał się dlaczego tu tak ciemno i zimno. To nie jest normalne, prawda?
Postanowił więcej już nic nie mówić. Zbyt częste gadanie może wydawać nie grzeczne, czy tak?
Siadł obok wilczycy z lekkim uśmiechem na czarnej facjacie oraz z wyczekującym odpowiedzi wzrokiem.
Zastrzygł uchem aby przedłużyć post a następnie z lekkim ociąganiem położył się kawałek od jasnej wilczycy.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
-Dziękuje. -Wilczyca widząc, że wilk nakrywa ją płaszczem podziękowała. - Przeznaczenie. - Odparła krótko, sama En nie wiedziała po co tu przyszła. - A ciebie nieznajomy co sprowadza? - Zapytała z uśmiechem na kufie. Fakt był taki, że wilk nie przedstawił się. 


Wielki Brak WENY ._.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Wilk ukłonił się majestatycznie wilczycy.
- Me imię brzmi Morrigan... Dla tak pięknej damy może być po prostu Morri- Powiedział z uśmiechem.
Uniósł bardziej lekko oklapłe uszka.
- Mnie? - Spytał - Ciekawość - Powiedział z uśmiechem - Z jakiej jesteś watahy?
Wstał i przeciągnął się. Kilka kręgów strzyknęło nieprzyjemnie na co Morri skrzywił się niezadowolony. Lata robią swoje.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Wilczyca lekko zawstydzona uśmiechnęła się nikle i wstała po czym usiadła. - Ja jestem Enney. 
- Uśmiechnęła się lekko pokazując bialutkie ząbki. -Watahy? - Chwilę się zawahała i po chwili odpowiedziała. -Nocy. - Po chwili dodała krótko. - A więc Morri. - Uśmiechnęła się ponownie, a ogonem owinęła łapy. - Skąd jesteś? - Zapytała, była ciekawa skąd pochodzi wilk. Był bardzo miły, a jego osoba była interesująca.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
- Miło cię poznać Enney - Powiedział skłaniając się.
Wataha nocy....
- Taka pogoda to pewnie dla ciebie wręcz niebo - Zaśmiał się cicho - Ja należę do watahy Wiatru - Powiedział dumą i myślami powrócił do swojej Serbii. Jego królestwo spalone przez smoki. Zacisnął łapy zostawiając w piachu bruzdy po pazurach.
- Pochodzę z małego królestwa w Serbii. Zostało ono spalone przez smoki- Powiedział z nienawiścią i ogniem w oczach.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
- Pogoda jest w sam raz, ale dobrze byłoby gdybym mogła poczuć promienie słońca na grzbiecie.
- Wilczyca wstała i przeciągnęła się  po czym podeszła bliżej wilka i usiadła koło niego. Patrząc na niego takim wzrokiem, jakby chciała go zachęcić do odważniejszego kroku niż rozmowa. - Przykro mi z powodu twojego Królestwa. - Opuściła lekko głowe, było to przykre, sama En nie miała ciekawej przyszłości. Trudno jej było zaufać komuś, ale Morii wydawał się warty. Nagle zaczął pikować ogromny orzeł, który spoczął na gałęzi jednego z drzew. Nosił on imię Soren, En kiwnęła mu głową na znak przywitania się z swoim małym pupilkiem, który obserwował obcego wilka. - Na pewno wspomnienia są dla ciebie trudne? A szczególnie to aby się otworzyć przed obcym wilkiem. - Wadera powstrzymała łzy, które chciały napływać. Ona sama miała trudne przeżycia, które w tej chwili wróciły do niej masowo.  Jej oczy jedynie się zeszkliły. Z jej kufy znikł uśmiech, a pojawiło się zmartwienie, jeżeli można było to tak odczytać. Czyła od wilka coś wyjątkowego co ją pociągało. - Jeżeli nie chcesz nie musisz nic mówić. - Powiedziała czule i przez chwilę napłynął jej do głowy pomysł, aby przysunąć się jeszcze o krok do Morriego, ale zrezygnowała z tego pomysłu.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Morrigan kiwnął łbem. To prawda. Słońce tak, że jest potrzebne.
- Oh, ale się nie martw! - Powiedział gdy wilczyca powiedziała mu, że jest jej przykro. - Spójrz na to z innej trony, gdyby nie zostało ono spalone, nie spotkałbym ciebie... - Powiedział cicho patrząc na wilczycę jak na największe bóstwo tego świata.
- Moje królestwo było w pełni życia. Handlarze z bardzo daleka przyjeżdżali aby móc z nami handlować. Wszystko zepsuły smoki. Nie wiem dlaczego. Spałem w swojej komnacie i zachowałem się jak tchórz zostawiając mój lud, ratując własny tyłek. - Powiedział nienawiścią do samego siebie. - Zanim udało mi się uciec, dopadł mnie jeden ze smoków. Poturbował mnie trochę i pozwolił uciec szydząc ze mnie. - Powiedział smuto i wpatrywał się w horyzont jakby coś tam widział. Spuścił łeb.
Jeśli Enney ma dobry wzrok mogła by na boku zobaczyć parę blizn na których utrzymywała się wciąż krew. Dodatkowo blizny miał na łapach i na szyi. Innym słowy nie wyglądał jak król, lecz jak jakiś przybłęda bądź tylko karykatura króla.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Biała wadera zdjęła płaszcz basiora i zbliżyła się do niego. - Nie obwiniaj się za to jak zareagowałeś.
 - Wtuliła się w jego kark oczywiście rzuciły jej się na oczy blizny, które okrywały jego ciało. En wiedziała, że zareagowała impulsywnie i za daleko się posunęła. - Wybacz. - Powiedziała ściszonym głosem lekko zawstydzona. Wstała i oddaliła się od wilka kilka kroków, idąc w stronę Jeziora.
Schyliła się i powoli zaczęła pić wodę.


b.w
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Wilk wręcz zastygł gdy poczuł, że biała wilczyca się do niego przytula. Po zorientowaniu co się dzieje uśmiechnął się ale w tym momencie wilczyca odeszła do niego i przeprosiła.
- Czekaj, nic się nie stało!- Podszedł do niej i delikatnie otarł o bok.
Morrigan położył się obok En i napawał się chwilą bycia obok niej. Gdy kończyła pić ( założymy, że skończyła) otarł się o nią raz jeszcze.
- Wiesz... Jesteś wyjątkową wilczycą... - Powiedział łagodnie i słabo uśmiechnął się do białej wadery.

b.w
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Wilczyca przestała pić. Odwróciła głowę w stronę wilka, a z futra na pysku kapała woda. 
- Wyjątkową? -Powtórzyła słowa Morri'ego. - Dziękuję. -Powiedziała ściszonym jeszcze głosem.
Wilczyca poczuła się w tej chwili szczęśliwa i nie chciała przerywać tej chwili. Usiadła i spojrzała w dal, na tafle jeziora. Było cudownie, nic nie może przerwać tej chwili. Ponownie odwróciła głowę do wilka i liznęła go w policzek.
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Morrigan uśmiechnął się szeroko.
- Owszem, wyjątkową - Podszedł i polizał ją po kufie. - Jedyną taką - Szepnął
Położył się na plecach i skrzywił się gdy jedna z blizn znowu się otworzyła. Gdy wstał na piachy była plama krwi.
Skrzywił się i zasypał krew piachem.
Gdy wilczyca go pocałowała (patrz : polizała) uśmiechnął się i przytulił się do Enney zadowolony.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Enney spojrzała na wilka i wtuliła się w jego ciemne futro. Wilczyca poczuła się wyjątkowa, ta jedyna.
Wilczyca nigdy do nikogo nie czuła tego co do Morri'ego. Miała kiedyś kilka przelotnych przygód, a jedyne co po nich zostawało to poczucie wykorzystania. En czuła się brudna, sponiewierana. Wadera siedziała w ciszy i delektowała się ciepłem, które płynęło od futra basiora. W jej głowie kłębiły się myśli, przeróżne myśli. W tej chwili Enney leżała, a ogon jej powoli kołysał się na wietrze. W pewnej chwili Enney zerwała się na równe łapy i pobiegła w głąb lasu, póki zniknęła zdążyła powiedzieć.
 -Chodź za mną. - Uśmiechnęła się na zachęte i pobiegła do swojego legowiska.

z.t


* https://wilki94.forumpolish.com/t853-opuszczone-zamczysko-legowisko-enney#18966
Morrigan
Dorosły

Morrigan


Liczba postów : 33
Skąd : Okolice Lbln

     
Wilk napawał się chwilą bycia blisko wilczycy. Cieszył się, że poznał kogoś kto -jak miał nadzieje- będzie chciał spędzić z nim resztę życia.
Machnął ogonem i przymrużył oczy.
Zerwał się na równe łapy gdy wilczyca uciekła. Powiedziała, ze ma iść za nią. Spojrzał się na jezioro i westchnął głęboko. Zapiął szatę i naciągnął kaptur biegnąc za swoją wybranką serca.

b.w

Zero
Dorosły

Zero


Male Liczba postów : 36

     
Z całą pewnością, gdyby tylko było jaśniej, wilk ten byłby zafascynowany czystą, lazurową wodą. Niestety, zaćmienie słońca uniemożliwiło mu podziwianie zarówno jeziora, jak i jego otoczenia. W zasadzie Kraina, spowita mrokiem, zdawała się idealnym domem dla Zero. Tutaj nikomu nie przeszkadzał, nie wadził, nikogo nie kuła w oczy jego odmienność. Pustka, którą zastał nad jeziorem, spowodowała, żę postanowił w tym właśnie miejscu zrobić sobie krótki przystanek na odpoczynek. Nie da rady w końću iść i iść, tak bez końca. Zwłaszcza, że tak naprawdę nie miał nawet pojęcia co do tego, dokąd zmierzał. Odkąd pamiętał, kroczył przed siebie, nie zastanawiając ani przez moment, jak rozpozna, że to już to miejsce, azyl, meta, koniec wyprawy. Położył się w trawie, zakładając, że ta wyrosła pomimo braku słońca.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Po krótkim odpoczynku w swojej przytulnej jaskini i zregenerowaniu sił utraconych na wyprawie, odważyła się opuścić bezpieczną kryjówkę i udać na spacer. Ani na moment nie traciła swojej czujności, gotowa na atak przez potencjalnych wrogów. Być może kolejne demony utworzone na wzór Thinga już czyhały na nią w pobliskich chaszczach, chcąc skraść niewinną duszę Baraninki? Tego starała się uniknąć i można uznać, iż być może miała nawet na punkcie bezpieczeństwa niemałego bzika. Cóż, zawdzięczała to jedynie Erze Ciemności Wywołanej Jej Przybyciem Do Krainy. Tak to sobie nazwała. ECWJPDK trwała od dnia, gdy zjawiła się w tym zjawiskowym miejscu. Po teraźniejszą sekundę czuła się winna, sądząc, że przywlokła ze sobą egipskie ciemności.
Z uszami ustawionymi na baczność, luźno opuszczonym ogonem i lekko pochylonym łbem przemierzała wolno teren pokryty podłużnymi źdźbłami trawy. Nie miała pojęcia, jakim cudem urosły bez niezbędnych promieni słonecznych, których brakowało tu od bardzo, ale to bardzo, bardzo dawna. Ale nic nie było w stanie sprawić, by Marano się zdziwiła. Nie po tym wszystkim, co jej własne oczy widziały. Była świadkiem wielu nadnaturalnych zdarzeń. Stawiała ostrożnie łapy na podłożu. Bała się trącić chociażby jedną roślinkę, by nie wydać przy tym cichego szmeru. Wciągnęła do nozdrzy dużą dawkę powietrza z zamiarem sprawdzenia okolicy. Natychmiast wyczuła czyjąś obecność. Ze zdwojoną dawką czujności ruszyła dalej, rozglądając się bacznie. Oczy Baranka już dawno przyzwyczaiły się do mroku, a jej wzrok wytężył znacznie. Czyli istniały jednak jakieś plusy, no proszę.
Marano odchrząknęła głośno, zamierzając zwrócić na siebie uwagę ewentualnego towarzysza bądź przeciwnika. Sztylet był gotowy do użycia w każdej chwili, gdyby jednak nieznajomy twór postanowił ją zaatakować.
Zero
Dorosły

Zero


Male Liczba postów : 36

     
Nawet nie musiała chrząkać, by wilk ją ujrzał. Podobnie, jak ona, rozglądał się co jakiś czas nieufnie po okolicy, patrolując teren. Tam, skąd przybył, nie odczuwał żadnego zagrożenia z czyjejkolwiek strony, podejrzewał jednak, że tutaj może być inaczej. Dlatego więc, chociaż najchętniej by sobie poleżał i poleniuchował, od czasu do czasu podnosił głowę, ospałym wejrzeniem omiótłszy otoczenie. Nie dostrzegł od razu sylwetki Marano, bo w odróżnieniu od niej nie przywykł jeszcze tak bardzo do mroku. W sumie czekać, aż ewolucja posunie się jeszcze dalej, a wzrok w ogóle nie będzie wilkom z tej Krainy potrzebnym. Ale, ale! Nie o tym tutaj mowa, prawda? Mowa o Zero, siedzącym sobie gdzieś na uboczu i przyglądającym się sylwetce, majaczącej gdzieś w oddali. Odruchowo zmrużył powieki i zmarszczył nieco czoło, próbując narzucić widzeniu odpowiednią ostrość. To jednak nie mogło się udać, bo mrok nie sprzyjał wyraźnemu dostrzeganiu elementów. Ogon samca przemknął po podłożu, przytulając się do ciała. Samiec? Samica? Stworzenie bezosobowe? Nie wiedział. Może to śmieszne, ale pojęcie płci było dla niego czystą abstrakcją. Wyrażeniem, którego sensu nie wyłapywał, chociaż się starał. Wyrobił sobie pewne mechanizmy, służące pewnie nie popełnianiu tak wielu gaf.
- Dzień dobry wieczór - przywitał się, skinąwszy przy tym łbem. Nie miał pewności, jaka była pora doby. Zanim przekroczył granice tej dziwnej Krainy, słońce piekło jak cholera. Kiedy tylko pojawił się już tutaj, zgasło nagle i zniknęło, jakby nigdy go nie było. Ile minęło czasu od jego pojawienia się w tym miejscu? Nie wiedział. Podobno szczęśliwi czasu nie mierzą, może to i prawda. Jednak czy Zero był szczęśliwy? No, niekoniecznie. W jego przypadku było nieco inaczej: liczył, że to właśnie zignorowanie gonitwy za każdą mijającą minutą da mu szanse na szczęście. Spojrzał na stworzenie, którego płci nie był w stanie zidentyfikować - chociaż Marano wygląda przecież tak dziewczęco!
- Moje imię to Zero. A na Ciebie jak wołają? - spytał, licząc, że imię istoty naprowadzi go na sposób, w jaki powinien się do niej zwracać i jaka forma będzie prawidłowa. Głupio podejść i spytać: "hej, jesteś wilkiem czy wilczycą?"
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Mimo swej ostrożności, czujności i dotychczas niezawodnego zmysłu wzroku, wyrobionego na tyle, by dostrzegać i rozpoznawać stworzenia w spowitej mrokiem Krainie, Marano podskoczyła gwałtownie, nie dostrzegając samca w miarę szybko. Futro stanęło jej dęba, słysząc jego pierwsze słowa, szybko jednak opanowała emocje i odetchnęła głośno z ulgą, mimo tego, iż zamierzała zrobić to w głębi duszy. Wypatrzyła prawdopodobnego rozmówcę i towarzysza natychmiast. Podeszła do niego wolno, uważając, by się nie potknąć o wystający korzeń czy kamień. W końcu miała do tego wyjątkowe szczęście. Ale czego oczekiwać od wadery, która jest w stanie potknąć się o własne łapy i połamać sobie przy tym wszystkie kości? Niezdara, ot co.
- Och. Witaj... Zero - przemówiła swoim delikatnym i typowym dla wadery głosikiem, z trudem zdusiła w sobie ryk śmiechu, gdy tylko usłyszała jego imię. Zero? W pierwszych sekundach odniosła silne wrażenie, że basior robi sobie z niej żarty, aczkolwiek brzmiał zbyt zdecydowanie jak na rasowego dowcipnisia. Nie znała jego charakteru, to fakt, ale potrafiła rozpoznać kłamców na kilometr. Zacisnęła na kilka krótkich chwil swoje śnieżnobiałe kły. - Umm, jestem Marano. Miło mi cię poznać. - dodała, odpowiadając na pytanie nieznajomego. Trzeba przyznać, że zdziwiła się jego śmiałością. Przedstawił się w pierwszych sekundach znajomości i natychmiast spytał o to samo. Dlatego natychmiast skreśliła go z listy potencjalnych wrogów i dopisała do tych, z którymi zaistniała szansa na przyjaźń. Lub, nie przesadzając i nie zapędzając się, na dobrą znajomość. Zwykła też mogła być, a co tam.
Zero
Dorosły

Zero


Male Liczba postów : 36

     
"Marano", powtórzył w myślach, zdezorientowany. Myk się nie udał, cholera. Imię tej istoty brzmiało dość... bezosobowo, rzec można. Cholera! Że też nie mogła mieć na imię "Aniela" albo jakiś "Zdzisiek"! Wtedy byłoby łatwiej! W obecnej sytuacji nie miał niczego, co naprowadziłoby go na trop tego, jak zwracać się do tego stworzenia. Barwa głosu? Słyszał, owszem, mógł nawet względnie opisać. Jednakże wszystko to nie stanowiło dla niego żadnych fundamentów, by wiedzieć, jak się do tajemniczego istnienia o imieniu Marano zwracać. Płeć dla niego, po prostu, nie istniała. Była czymś fikcyjnym, co rzekomo każdy posiada oraz co opisuje dane stworzenie. Dla niego jednak było to równie nieuchwytne, jak płynący czas czy wiatr - istniały przesłanki do tego, żeby sądzić, że to wszystko istnieje. Nie sposób jednak ujrzeć tego, ująć w łapę, dokładnie przeanalizować. Czysta abstrakcja!
- Marano, interesujące imię! - zauważył z udawanym nieco entuzjazmem, bo w końcu miano istoty tak niewiele mu powiedziało, że nie sposób z tego powodu się cieszyć. W zasadzie jej miano kończyło się na "O", podobnie jak "Zero", czyżby więc powinien zwracać się do tej istoty tak samo, jak ona do niego? Zmrużył ślepka i zmarszczył czoło, próbując ponownie przeanalizować słowa stworka. Nie odszukał jednak w nich niczego, co naprowadziłoby go na sposób, w jaki się zwracać. Taka nieco koszmarna, śmieszna sytuacja. Pokręcił głową, jakby do samego siebie.
- Jak minął Ci dzień? - spytał, nastawiając uszu. Może teraz naprowadzi go w jakikolwiek sposób na to, jak się do niej zwracać? Użyje czasownika w czasie przeszłym? Wyłapałby, czy mówi o sobie jako "byłam" czy "byłem". Pomogłoby mu to z pewnością! Uśmiechnął się leniwie, w dość serdeczny oraz życzliwy sposób. Zakłopotanie, które kołotało się w jego wnętrzu, narastało z każdą kolejną chwilą.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Gdyby tylko znała jego zamiary, które kryły się za zwyczajnym pytaniem o jej dzień (którego nijak nie dało się odróżnić od nocy, chyba, że usilnie przypatrując się niebu w poszukiwaniu gwiazd), zapewne uznałaby, iż niezły z niego kombinator. Bo faktycznie nim był. Oczy Marano wolno przybrały barwę zieloną, co symbolizowało spokój i opanowanie, które teraz kryły się w drobnym ciałku samicy. Zdobyła się nawet na półuśmiech. Posłała go basiorowi niepewnie, siadając jednocześnie naprzeciwko niego. Jej ciałem zawładnął delikatny wstrząs, kiedy zadek zetknął się z zimną ziemią, pragnącą promieni słonecznych.
- Dziękuję. Chyba - odparła, słysząc jak wyraża się o jej nietypowym imieniu. Nie traciła swojego nieśmiałego uśmiechu. Mimo powolnego przekonywania się do jego osoby, wciąż pozostawała czujna i gotowa na każdy atak. Wielu takich kręciło się po świecie, co tylko wzbudzić zaufanie by chcieli, a potem wbić nóż w plecy. Ona się nie da, ona już wiele razy się na tym przejechała, i wystarczy! - Mój dzień? Jak zwykle nudny - westchnęła ociężale, przypominając sobie jak to leżała do niedawna w swoim miękkim i ciepłym posłaniu do góry brzuchem, mając wylane na wszystko i wszystkich. - Odpoczywałam do niedawna po długiej podróży. A twój... umm, Zero? - spytała z grzeczności, nie chcąc wyjść na niekulturalną. Nie była zbytnio ciekawa, jak rzekomy dzień mija temu basiorowi, ale także nie pozostawała ta kwestia dla niej całkowicie obojętna. Wrodzona ciekawość, cóż poradzić.
Zero
Dorosły

Zero


Male Liczba postów : 36

     
Nie przerywał jej wcale, przeciwnie, słuchał jej niezmiernie uważnie. W końcu jemu było wszystko jedno, jakiej formy użyje, wiedział jednak doskonale o tym, że niektórzy zwyczajnie się obrażali, kiedy nagle go wykastrował czy przeciwnie, dokleił metaforycznie między łapami to i owo.Nie rozumiał, dlaczego, bo w końcu to tylko i wyłącznie słowa. A ci się pieklili, jakby co najmniej pół rodziny im pomordował. Nigdy nikomu świadomie krzywdy nie wyrządzał, jednakże niektórzy widocznie mają hopla na punkcie swojej seksualności i bronią jej równie zaciekle, jak swojego terytorium czy odrobiny prywatności. To było zdecydowanie czymś, czego biedny Zero nijak nie pojmował. Co raz różnica, czy użyje formy zakończonej "-aś", czy "-eś"? TO TYLKO SŁOWA. Dlatego więc, by nikogo przypadkowo nie urazić, stosował pewne fortele, by wyczaić, jak rozmówca życzy sobie, by o nim mówiono. Był przez to doskonałym słuchaczem, bo chyba mało która jednostka z równą uwagą analizowała każde słowo, padające z ust istoty wokół.
- Odpoczywałaś! - zauważył entuzjastycznie, zadowolony z tego, że tym razem się udało! -am! A więc trzeba się do niej zwracać, jak do... zaraz, zaraz, jak to "normalni" nazywali? Samica, tak. Szybko odtworzył w pamięci zwroty, które należało do takich istot kierować. Owszem, musiał się ich wyuczyć na pamięć. Czasowniki wiedział, jak zakończyć, jednak słowa typu "ona", "samica", "wilczyca" stanowiły ten element, który musiał, niczym rasowy uczeń, zakuć. Z tym, że w przeciwieństwie do uczniaka, on nie mógł sobie pozwolić na ich zapomnienie, jeśli chciał być akceptowalny. Nowe miejsce, nowe szanse - mógł zacząć od nowa. Może tutaj go polubią?
- Mnie? A no, tak no... normalnie... Trochę wędrówki, jakieś polowanie, żeby nie paść z głodu... - wymienił niepewnie, ważąc każde słowo. Nie znał swojej własnej płci, co zdaje się być kuriozalne, także starał się wyrażać o sobie jak o czymś bezpłciowym. Rzadko więc używał czasowników czy przymiotników, które w końcu też wymagają odmiany przez osoby.
Sponsored content