Bursztynowe Morze

Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 22

     
Bursztynowe Morze Amber_embrace_by_wormwood_doll-d6o60a3
***
Niezwykłe miejsce w którym można zaobserwować niecodzienne zjawisko. Gdy tylko wschodzi lub zachodzi słońce, morze to zmienia kolor na bursztynowy. Jednak podczas dnia, woda jest koloru błękitnego. To zjawisko trzeba zobaczyć, aż zapiera dech w piersiach.
Samael
Dojrzewający

Samael


Male Liczba postów : 12

     
Wędrując często nasłuchiwał wskazówek Azazel - górowała nad nim nie tylko swą pięknością, lecz i skrzydłami, które umożliwiając jej lot dawały o wiele więcej możliwości. W tym podawanie kierunku w gęstym lesie. Wdrapując się na wydmę miał ograniczone pole wzroku, gwizd jednak nie milkł. Azazel ciągnęła go w nieznane miejsce, widocznie podekscytowana. Poczuł na nozdrzach delikatny, słonawy posmak, dzięki któremu gęsta wydzielina poczęła się wracać. Ukłucie radości przyśpieszyło pracę łap, krzywo wdrapał się na wydmę i tam przystanął, w całości zamykając oczy, gdy morska bryza buchnęła mu w pysk. Mrużąc oczy rozejrzał się, pochylając łeb i kładąc uszy pod kapturem. Bezmiar piachu nie dziwił go, lecz bezmiar wody obudził w nim nieznane uczucie. Wiatr widocznie pozwalał sobie na harce - targał jego futro i niedźwiedzie ubranie, jednak nie sypał piachem w oczy. Azazel nie męcząc skrzydeł szybowała wzdłuż nadmorskich wiatrów, krążąc w pobliżu Samaela. Tamjel cicho gwizdnął. Zazwyczaj milczał, przycupnięty na jego karku, teraz począł energicznie chodzić po grzbiecie i wdrapał mu się na łeb, aby rozejrzeć się. Wrócił jednak na swe dawne stanowisko, kiedy Samael zsunął się z wydmy na dół, na plażę. Woda była piękna, lazurowa, dlatego dziwił go widok bursztynu, który wypatrzył w dalekim bezmiarze słonego zbiornika. Słońce chyliło się ku utonięciu, zanurzeniu swego gorącego wnętrza w wodzie. Może dlatego wiatr tak szalał, targał futro i kaptur, zapowiadając niechybny sztorm? Samael nie wiedział, pierwszy raz spotkał się z morzem. Pomimo zachodu piach nadal szczypał go w opuszki. Pozostawiał po sobie charakterystyczne ślady, nie tylko ze względu na kształt łap, lecz także ze względu na siateczkę. Siateczka była bliznami, które pozostały mu na poduszeczkach po tym, jak próbował wydostać Tamjela i Azazel z roztapiających się w ogniu klatek. Wtedy także ucierpiała jego spopielona część ciała, którą ochraniał niedźwiedzim ubraniem. Łeb niedźwiedzia i uszy tworzyły kaptur, lecz szeroka pierś i futro z boków łączyły paski, które Samael wiązał na własnej piersi, brzuchu i bokach, dzięki czemu ochraniał spopielone części ciała. Skóra pomagała mu także zachować ciepło, o które było trudniej ze względu na brak futra w ów miejscach. Tamjel zsunął się z jego karku na wilgotniejszy piach, wkrótce dołączyła do niego Azazel. Samaela nadal kusiło; pozwolił sobie zrzucić kaptur i upewniony, iż kreda nie wypadnie z kieszeni, które miał po wewnętrznej stronie skóry, zamykane drugą fałdą skóry, puścił się lekkim truchtem wzdłuż plaży. Dzięki wietrze nie było mu gorąco, bryza przeczesywała brudnawe futro, łapy nie męczyły się, miękko zapadając w przyjemnie chłodny wiatr. A nozdrza i pysk nie były zalepione gęstą wydzieliną, przez którą męczył go kaszel i krztuszenie się. Był jednak słaby i już po krótkim biegu zawrócił do ptaków i padł przy nich, ciężko dysząc. Długie łapy wyciągnął przed siebie, z delikatną obawą, na początku, mocząc je w spienionych falach, jednak potem odprężył się, przyglądając się zabawie miodowego Tamjela z ciemniejszą Azazel.
Malice
Dorosły

Malice


Female Liczba postów : 56
Wiek : 26

     
Dziwne dzieje, Malice ruszyła sama w świat bez swojej siostry, która ostatnio jakaś niedostępna dla niej się wydaje. Przykro jest waderze z tego powodu ale stara się tego po sobie nie poznawać, niestety, objawia się to jej wyjątkowo paskudnym charakterem. Przybyła nad morze w ostatniej chwili jego bursztynowości. Zapadał mrok, a na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Nie ukrywając była zachwycona rozciągającym się wokół jej widokiem do tego stopnia, że z początku nie spostrzegła białego wilka w dziwnej skórze. Uniosła znacznie brwi i z powątpiewaniem zbliżyła się do osobnika. Patrzyła na niego z góry. Dla niej wszyscy są niżsi. Chudy był, bez wątpienia i krył swe futro pod dziwnym płaszczem... niedźwiedzim? Słowo to pojawiło się w jej myślach ale jakoś szczególnie nie zwróciła na nie uwagi. Stojąc tak jakiś metr od wilka postanowiła usiąść i patrzeć nań. Dziwny to był osobnik ale też ciekawy. Widać Mathilde nie myliła się, że nie jedną osobliwą osobowość w tej krainie spotka.
Owinęła łapy swym ogonem i ciągnąc po piasku szklaną kulę pozostawiła bruzdę w nim. Białe futro samca było chyba tak białe, że dopiero teraz zauważyła dwa ptaki kręcące się koło niego. Czyżby były jego? Kto wie. Postanowiła się póki co nie odzywać.
Samael
Dojrzewający

Samael


Male Liczba postów : 12

     
Ciężko dysząc przez pysk, odzwyczajony od używania nosa, siadł ciężko na zadzie, nie w tej wilczy sposób, lecz inny, dziwny - o tym później, począł uspokajać oddech. Spojrzał na rozchodzący się po lazurowej wodzie bursztyn i zaintrygowany tym nie spuszczał z niego wzroku, niedługo potem głośniejsze sapanie chorej osoby z typowym sykiem, który oznaczał, iż wilk miał już wcześniej problemy z oddychaniem, ucichło, gdy uspokoił oddech. Cicho oddychając z ostatkiem echa syknięć, obserwował rozlewającą się barwę bursztynu. Siedząc na zadzie w typowo ludzkim sposobie wyciągnął dziwne, niewilcze łapy przed siebie, pozwalając jeszcze cieplejszym, spienionym falom sprawić im odrobinę przyjemności, a nawet schłodzić. Bieg, ach!, bieg, choć tak krótki, był nad wyraz intensywny dla jego słabego i kruchego ciała, ciała nieprzyzwyczajonego do wysiłku, od którego broniło się kłami i pazurami, choć nieraz zależało od tego życie Samaela. Jednak ciało i wredność choroby były dla niego przeszkodzą nie do zniszczenia ani ominięcia, musiał żyć w jej cieniu, wiedząc, iż nigdy go nie opuszczą. Być może jest bardziej ograniczony niż reszta wilków, lecz nigdy nie przyszło mu na myśl, iż mógłby opuścić swe ciało i zamieszkać w innym, zdrowym. Nie ogarniała tego jego wyobraźnia, a przypominała bolesne wspomnienie, gdy próbował przybrać czyjąś skórkę. Nadal w niej żył, w tym okrutnym kłamstwie. Azazel sprawnie pomagała nie do końca sprawnemu Tamjelowi czyścić pióra, wciąż jednak czyniła honor, będąc drugą parą uszu i oczu. Bystre oczy nie minęły wilczycy. Nie gwizdnęła, przyzwyczajona do towarzystwa psowatych stworzeń. A szkoda, bo gdy zwlekała, Samael zżerał się z własnymi myślami. Ciepło i rozkoszne zmęczenie, ostatnie drżenie mięśni, napełniające się niemal dwa razy więcej co wcześniej tlenem płuca, delikatny pot, niemal bolesne szczypanie skóry, pod którą gorączkowo poczęła krążyć krew, rozchodziło się i zastępowało spokojem, chłodem i niczym, pustym uczuciem które towarzyszyło mu przez większość życia. Wysiłek, tak rzadki, a jeszcze rzadziej przyjemny, był rozkoszą której mu czasem brakowało. Wpatrzony w bursztynowy horyzont pogrążał się w melancholii, zapominając, iż powinien się od niej bronić. Zawierała same złe myśli, które teraz zaczęły go męczyć, niczym larwy robactwa na zwłokach. Pełzające, tłuste od wyżerania świeższego mięsa nie gardziły nawet gnilizną, zepsuciem, ścierwojady, pożerające resztki trupa aż do białości kości. Nie chciał, aby tłuste larwy krzywdy i negatywnych emocji zżarły go do końca... Delikatny, acz głośny, głęboko nacinający wilcze ucho, a szczególnie te wrażliwe, gwizd wyrwał go z zamyślenia, ocalił go od rozpaczy. Choć gwizd wydała Azazel, gdy wilczyca przysiadła nieopodal, to nie na nią spojrzał, odwracając łeb. Wzrok niebieskich, niebiańskich oczu od razu spoczął na samicy. Gwizd nie był tylko gwizdem, który wyrywał od gdybania, zawierał także informacje. A ta była szczególna, a wręcz szczególne, bo nie tylko wskazywały kierunek postaci, a także, iż postać ta jest wilkiem. Azazel gwizdnęła ponownie, popychając Tamjela ku Samaelowi, jakby była pastuchem i zaganiała swe owce w bezpieczne gospodarstwo. Czyniła podobnie, a Tamjel, niezgrabnie próbując złożyć nieruchome, zesztywniałe i nieczułe skrzydła posłusznie przycupnął na piasku wsparty o wilczy bok, z podejrzliwym wzrokiem wbitym w wilczycę. Samael się wyróżniał. Wyciągnięty w jej stronę ukazywał, jak szlachetną krzywiznę ma jego szyja, wręcz łabędzia, okryta dłuższym włosiem, opadającym miękko na pierś. Boki i brzuch zakrywała już skóra; jednak dziwna postawa, bo ludzka, siedziska rzucała się w oczy, podobnie goły skrawek łba, gdzie znajdowało się idealne odbicie niedźwiedziej, olbrzymiej łapy. Jedna satelita i połówka, czyli uszy, poruszyły się, niemniej prócz tego Samael pozostał w bezruchu, z wolna opuszczając wzrok z jej pyska na kitę. Ciekawiła go kula.
Malice
Dorosły

Malice


Female Liczba postów : 56
Wiek : 26

     
Cóż za dziwne stworzenie ale jakże absorbujące. Analizowała każdy szczególik jego postury, który krył za sobą niewątpliwie jakąś okrutną historię. Wilk, nie dorosły a tyle już przeżyć musiał. A do tego jakiś zmutowany... Jego postura ewidentnie nie należała w stu procentach do wilczej. Można by rzec, że była wilczo-podobna, ale wilkiem to coś do końca nie było. Być może urodził się jako takowy ale czy nim pozostał? Malice tego nie mogła stwierdzić. Uciążliwy gwizd wraz z jej klapnięciem na piasku zmusił waderę do położenia ku sobie uszu i tym samym przybrania groźnego wyglądu. Kiedy ucichł ten dziwny ptak uniosła wpierw prawe a potem lewe. Po dłuższej analizie doszła do wniosku, że coś dziwnego łączy tego wilka z dwoma pierzastymi. Jaka to była rasa? Nie wiadomo, tak czy siak ładne były. Tak samo jak one biały zdawał się być kruchy i nietrwały, a do tego jakby zaraz miał się rozlecieć. To były tylko przemyślenia Malice na podstawie jej krótkich i zapewne nie do końca właściwych obserwacji, spostrzeżeń... jak zwał tak zwał.
Odwrócił się.
Postawiła uszy swe jeszcze bardziej na sztorc, o ile to było możliwe. Przybrała dość szlachetny wyraz pyska. Miała to wrodzone wraz z jej urodzeniem jako księżniczka. Szkoda tylko, że była dosyć okrutna i w okrutny właśnie sposób zwracała się do wszystkich poza jej ukochaną Mathildą. Ach! Czemuż cię teraz tutaj, przy drogiej Malice nie ma. Wadera o dwu-kolorowych oczach, a mianowicie prawym purpurowym, a lewym niebieskim, była rozdarta w środku. Ponownie czuła utratę swej najdroższej. Tylko ją kochała, tylko ją kochać mogła, nikogo innego. Ta więź tak silna teraz tak silnie rozciągnięta. Ale nie dała tego po sobie poznać. Szlachetny pysk nawet na sekundkę nie zmienił swego oblicza.
Wzrok samca powędrował niżej, w dół, ku jej kuli. Jej kuli. Jednak sposób w jaki samiec skierował swe ślepia ku dołowi był ciekawy. Tak samo jak jego wygląd i dodatkowo ta skóra niedźwiedzia. Uśmiechnęła się triumfalnie, być może trochę strasznie to wyglądało. Poruszyła ogonem, prawo w lewo i do góry, tak aby zawieszone na nim szkło było jak najbardziej ruchliwe, dyndało, przykuwało uwagę swoim fioletowym blaskiem. Bo zaiste, świeciło. A noc była coraz bliżej.
Samael
Dojrzewający

Samael


Male Liczba postów : 12

     
Podczas pobytu w mieście i poniekąd 'mieszkania' a poniekąd uwięzienia u Hektora nauczył się o wilkach paru rzeczy. Jedną z nich były odruchy: kulenie pod siebie ogona, stulenie uszu, podnoszenie warg i ukazywanie kłów, podnoszenie jednej łapy w niemej prośbie o pozwolenie, podnoszenie ostrzegawcze ogona. Odwracając się zdążył uchwycić ruch podnoszonych uszu, a wreszcie postawienie ich na sztorc. Nie była nim zlękniona, wątpił zresztą, iż zbliżyłaby się gdyby się go obawiała. Choć znał przypadki takiego zachowania - chcąc coś zbadać, nawet gdy wzbudzało to lęk, zbliżano się do tego, aż zostało się przez ów stworzenie pożartym. Zwrócił uwagę na ruch wilczych warg, mięśni na kościach policzkowych, także nosa, całej mimiki, układającej się w wyraz, który przypominał mu Hektora - hektorową dumę, hektorową pewność siebie, hekterowatego Hektora. Przez chwilę zdawał się podziwiać różny kolor jej tęczówek, bo jakby nie patrzeć nie napotkał wielu osobników z różnymi ślepiami. Po dłuższym momencie, aż tyle mu to zajęło!, zrozumiał, że to samica. Zaczął pojmować podstawowe różnice pomiędzy samicami a samcami, znawszy jednak przypadki, gdzie wilczyca wyglądała i zachowywała się jak samiec. Zwracając większą uwagę na kulę nie uchwycił jej uśmiechu, który być może wprawiłby go w niepokój, lecz delikatnie przekrzywiając łeb spoglądał na obiekt zainteresowania. Malice dobrze wiedziała co robi - oczy Samaela, niczym u młodego, ciekawskiego kociaka, który zaczął polować za myszką na sznurku, przybrały ciemniejszy kolor przez rozszerzenie czarnych źrenic, podążających za ruszająca się kulą. Azazel poruszyła się i wydała z siebie delikatniejszy, mniej drażliwy gwizd, przepełniony uczuciem, nie tak obojętny jak wcześniejszy. Wydawał się delikatny i czuły, skierowany do kogoś, do kogo żywiła ciepłe uczucia. Samael odpowiedział podobnym, lecz cichszym i odrobinę chrapliwym gwizdem, po czym z pewnym znużeniem odsunął Azazel łapą, z delikatnością, choć ta niepokoiła się dziwną kulą. Samael zaczął się zastanawiać jak rozpocząć rozmowę - nie był w stanie nic powiedzieć, zaś wilczyca nie zrozumie jego gwizdu. Nie wiedział także czy będzie w stanie nawet ją zrozumieć. Poznanie Driady uświadomiło mu jak wiele mów istnieje w tym świecie. Chwila intensywnego myślenia dała mu pomysł, który zawarł w gwiździe, prośbie. Azazel pomimo niepokoju na chwilę wzniosła się w powietrze, by po ledwo dwóch minutach wrócić. Przyniosła jeszcze wilgotny, od wilgotniejszego dołu oblepiony piaskiem kawał drzewa, typowy kijek wyrzucony na brzeg. Pozostawiła go Samaelowi, obserwując bacznie samicę. Ptaszak zmienił pozycję, odwracając się w stronę wilczycy, siedząc teraz do niej bokiem. Długa, łabędzia szyja była odsłonięta, pierś także, choć tylko dlatego, że więzły ciemniejszej, szarej skóry nie były zawiązane. Bok i brzuch, pod łapami, były szczelnie osłonięte skórą, która zdawała się być utworzona z dwóch warstw. Siedzenie w ten sposób ukazało także w całości jego dziwne łapy, zakończone nie tyle co pazurami, a szponami o barwie nosa i oczu. Zręczne palce uchwyciły badyl i poczęły powoli wyskrobywać litery w piasku.
Nie potrafię mówić.
Napisawszy to zamarł na moment, w zastanowieniu.
Rozumiesz mnie?
Malice
Dorosły

Malice


Female Liczba postów : 56
Wiek : 26

     
Och.
Cóż za ckliwe to było stworzenie. Takie nieporadne, wychudzone. Wiecie co? Przypomina mi on taką gehennę stworzeń. Co prawda za wiele on z ludźmi wspólnego nie ma, a na dodatek to nie oni spowodowali, że wygląda tak jak wygląda. Ale czyż... Czyż nie widzimy coraz częściej pokaleczone, skrzywdzone, zranione stworzenia przez ludzi właśnie? A nawiązując do Samaela, coraz większa część tych biedactw jest do tego zmutowana. Biały wilk został zmutowany przez los. Czy tylko ja tutaj widzę swego rodzaju zależność? Nieważne. Krótka, nietrwała myśl, nie do końca związana z myślami Malice, choć!, te biegły po tym samym torze rozumowania.
A teraz przejdźmy do Malice. Zafascynowała ją ta jego szyja. I oczy, rozumne ale jakby patrzące na to wszystko inaczej. Tak jakby sam kąt padania światła mówił jej, pokazywał, że ów biały wilk, a może nie wilk?, został w tak ogromnym stopniu poszkodowany za życia, że ledwo trzyma się na swoich kruchych kościach i wzrok jego przybrał zupełnie inny charakter niż zwykłego śmiertelnika. Ale czy potrafił mówić? Już jakiś czas grzeje tutaj miejsce, a on nawet nie odezwał się, tylko oceniał ją wzrokiem jakby była potencjalnym zagrożeniem. Przynajmniej tak to rozumowała. O, gwizdnął. Te ptaki są mu posłuszne. Są jego. Tak jak wcześniej zauważyła, są do siebie podobni, są jak jedna, wielka, ptasio-wilkowata rodzina.
Uniosła brwi widząc jak biały dostał patyk w swoje dziwne łapy, powykręcane, nieciekawe. Ale za to jakie ładne! Kolor pazurów i opuszek jego był fascynujący. Bardzo jej się podobał. Zauważyła, że coś skrobie w tym piasku. Wstała zatem i podeszła do niego kawałek, patrząc mu znad ramienia co tam pisze. Nie bała się go, ani jego ptaków, jak i również nie sprawiała wrażenia potencjalnego zagrożenia. Była w tym momencie normalna, zbyt ją samiec zaciekawił by nim gardziła.
- Och. - Odezwał się wdzięcznie jej głos. Było już ciemno, morze przycichło. - O ile sam mnie rozumiesz masz ogromne szczęście. Należę do tej nielicznej grupy wilków, która potrafi czytać i pisać. Urodzona szlachetnie zostałam i nauki od małego uzyskałam. - Oj Malice... Zawsze musisz coś takiego dodać żeby podkreślić swoją wyższość.
Samael
Dojrzewający

Samael


Male Liczba postów : 12

     
Czytając Malice w myślach zbeształby ją. Nigdy nie nazwałby Azazel i Tamjela ptakami. Była to jego ptasia siostra i ptasi brat. Nie byli "jego". Bardziej czuł się "ich" niż "swój". Cząstkę siebie oddał także Hektorowi. Wspomniana Azazel spięła się, łypiąc nieprzychylnie na Malice, nie odgoniła jej jednak, zdusiła stroszenie piór. Harpie potrafią być zabawne - ostrzegają przeciwnika nie tylko mordem w oczach, a także stroszeniem piór na łbie, co wydaje się dosyć zabawne, nim ów harpia nie rzuci Ci się do oczu. Samael delikatnie trącił ją, ponownie, łapą i po tym czułym, choć nie wydającym się, ruchu ptaszyna rozluźniła się. Rozpoczęła ponowne badanie otoczenia i przyglądanie się dziwnemu zjawisku, które wzbudzało w niej niepokój, lecz dopiero teraz odnalazła jego źródło. Słońce było inne, ciemniejsze i choć tonęło w morzu gdzieś uciekł bursztyn, tak samo ciepła barwa słońca. Morze wydawało się smoliste i wręcz czarne, gdzieniegdzie granatowe od ciemnego, nieskończonego horyzontu wody, w której zanikły resztki słońca, dające im światło. Samael także to spostrzegł, pisząc kolejne litery.
Urodzona szlachetnie?
Hektor niewiele mówił mu o szlachetnie urodzonych, panach czystej krwi, prawdziwej arystokracji, która nawet w tak obskurnych barakach i porzuconych siedzibach zamieszkała, mieszkając tuż obok łotrów i złoczyńców, prostytutek i rzeźników, starych chciwych handlarzy i złodziei. Oraz Hektora, który był prawdziwą perłą w nierodzącym pereł oceanie. Nie zrozumiał więc co Malice miała na myśli, zaś samo słowo "szlachetnie" wydawało mu się co najmniej dziwne i nie wiedział, co oznacza. Zakładał, iż było to określenie pozytywne. Po napisaniu słów zamarł w bezruchu i leniwie obserwując, a oczekując odpowiedzi, przyglądał się miękkiemu pierzu Azazel i skulonego obok niej Tamjela, oraz sztywnym piórom skrzydeł, jak delikatnie poruszają się pod wpływem ciepłej bryzy. Ciepłej? Przesunął oczy na delikatnie drżącą łapę, jego własną łapę, trzymającą wilgotny badyl. Poruszył uchem, czując rosnący niepokój zerknął na morze, tam, gdzie wzrok wbiła jego siostra. Dlaczego słońce jest takie dziwne? I zrobiło się tak zimno? Zaskoczył go nagły chłód, w nagą skórę pyska uderzył go zimny powiew wiatru. Nie była to miła bryza, która wcześniej targała mu futro. Zaniepokojony nasunął kaptur na pysk i przywiązał, można rzec - zapiął ubranie, płat skóry, osłaniając szyję. Ów fragment usztywniał całą skórę w okolicach karku i szyi, dzięki czemu kaptur nie zjeżdżał mu z łba nawet podczas biegu. Pod tym samym fragmentem, przy pysku, wciśnięta była cieńsza, od wewnętrznej strony wygarbowana skórka z delikatniejszego, arktycznego lisa. Służyła mu ona do naciągania na pysk kiedy była taka potrzeba, a kiedy nie była nadal przydawała się, zapewniając jego szyi dodatkową zaporę przed utratą ciepła. Prócz dziwnych zmian pogodowych, co niepokojących, zastanawiało go także delikatne wibrowanie, jakby drżenie, które wyczuwał siedząc na piasku. Jeszcze o tym nie wiedział, iż był to jeden z efektów wywołanych przez pękającą ziemię w krainie. Póki ostatnie dawki zaciemnionego słońca począł pisać.
Odejdźmy. Niebezpiecznie. Potrzeba osłonięte miejsce.
Malice
Dorosły

Malice


Female Liczba postów : 56
Wiek : 26

     
Dziwne ptaki oburzone były na jej widok. Ledwo się powstrzymywała od pacnięcia ich coby dały jej spokój. Machnęła jedynie ogonem żadnego nie potrącając. Jednak od odwzajemnienia nieprzyjemnego spojrzenia się nie powstrzymała, zatem zmroziła Azazel wzrokiem ale już po chwili z powrotem skupiła całą swą uwagę na tym co pisze samczyk. Nie wiedział co to znaczy? Cóż, przeszłość ma na ciele wypisaną, z pewnością miał trudniej niż Malice. Westchnęła płytko.
- Szlachetne urodzenie; używa się tego słowa gdy pragnie się opisać wilka, wilczycę lub też jakiekolwiek inne istnienie, które urodziło się w niebiednej rodzinie. Miało wszystkiego pod dostatkiem, niczego mu nie brakowało a do tego uzyskało wszelkie potrzebne nauki aby nie przynieść wstydu rodzinie. Dlatego umiem czytać. Z tego co się orientuję mało tutaj Nauczycieli coby szkolili młode wilki. - Zalała go potokiem słów, a do tego ostatnie zdanie ledwo mógł usłyszeć, bo już całkiem ściszyła ton. Widząc zaciekawienie białego jak i jego ptaków, również odwróciła wzrok w kierunku morza. Coś nie grało. Z początku ciepła bryza zamiast przyjemnie i delikatnie targać ich futrem, postanowiła stać się natarczywa, chłodna i nieprzyjemna. Malice nastroszyła futro aby zachować więcej ciepłoty.
O, znowu chwycił ten swój patyczek. Co tam masz do napisania, biały, co? Ach, to. W sumie, racja. Nie odpowiadając mu uniosła głowę i poczęła węszyć szukając jakiś zapachów, które świadczyłyby o nieco przyjemniejszym miejscu. Może las? Nie ma wiatru ale za to jest cholernie ciemno. Wtem nastroszyła dwa radary wpadając na całkiem niezły pomysł. Ruszyła powoli z uniesionym nosem ku górze węsząc.
- Choć. Chyba znam całkiem niezłe miejsce. - Nie oglądając się za siebie po prostu ruszyła; spokojnie, powoli, zostawiając charakterystyczne ślady wilczych łap na piasku.

/zt.
Aeneas
Młode

Aeneas


Male Liczba postów : 73

     
A więc czas poznać świat.
Ciekawy początek. Tutaj rozpocznie się (po raz drugi...) pierwsza poważna przygoda Ananasa z Krainą. W pierwszej na celu miał ucieknięcie z domu, a potem zebranie bukietu mleczy dla matki. Wtedy akcja działa się na łące.
Teraz czas na morze! Ta daam!
A wiec przybył tu młody samczyk. Jego błyszczące, czerwone paczałki ujrzały... No właśnie. Co ujrzały? Widział przed sobą wodę. Ale co to znaczyło?
I jeszcze jakieś miękkie, jasne grudki. Wszyscy wiedzą, że to piasek. Ale przecież ten mały urwis nie miał jeszcze okazji poznać takich słów jak "morze" czy "piasek". Jeszcze się nauczy. Zobaczycie. Za niedługo bedzie rozmawiał ze wszystkim ,aż będą go mieli po same czubki uszu. Naprawdę. Bójcie się.
A więc usiadł na "grudkach" i patrzył na wodę.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ten zaczyna a ten jak zwykle pogubił się w trasie. Tak to jest jak idziesz w góry a podczas choroby zmieniasz kierunek i wpadasz na morze! Wielkim zaskoczeniem dla Kein'a było trafienie w to miejsce, tym bardziej.. że to nie było planowane.
Zresztą to już było wspominane przed chwilą, przez co i post nie ma najmniejszego sensu. Tzw. ''Sztuczny zapychacz''.
Przybył tutaj dość spiesznie nie będąc przygotowanym na spotkanie kogokolwiek. Ba! Nawet nie chciał się z nikim widzieć.
Tak więc i teraz wystarczy... podejść do tego młodego.
-Hej.. urwisie.
Nie ma ten wilk podejścia do dzieci oj nie ma. Dlatego się pewnie nigdy żadnych nie dorobi! W każdym razie jego wyraz pyska był dość przyjazny. ''Oby się nie wystraszył'' - pomyślał.
Aeneas
Młode

Aeneas


Male Liczba postów : 73

     
Samczyk odwrócił się, gwałtownie odrzucając czerwoną grzywkę.
Z bardzo szerokim, że aż przerażającym uśmiechem na pyszczku (czerwone oczy i przerażający wyszczerz ;-; ) powiedział:
- Hej.
To co powiedział do niego samiec to chyba było przywitanie. Tak się chyba mówi jak się kogoś spotyka. Dlatego wilczek odpowiedział tym samym. Przecież rozmowę trzeba jakoś zacząć, prawda?
Swoim rozdwojonym językiem oblizał niebieski nos. Serio ten wilczek jako dziecko wyglądał jak dziwak. No, ale jak będzie dojrzewający to pewnie każda samica będzie na niego lecieć, nie? On już o to zadba. I userka również.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No to życzę powodzenia, bo jakoś chwilowo kandydatek dojrzewających jest mało, a dorosłe.. jakoś nie widzę tego, no ale życzę szczęścia.
No dobra, pierwsza część za nami, tylko jedno pytanie się nasuwa na myśl
-Gdzie są Twoi rodzice?
Są małe wilczki które już wiedzą znaczenie prawie wszystkich słów a są też i tacy co nie znają w ogóle, więc jak to i tutaj będzie?
Oby nie było aż takiego problemu, bo naprawdę.. ten wilk się na ojca nie nadaje, a tym bardziej na niańkę.
Usiadł na spokojnie oraz powoli. Jeden zły ruch i przecież mały się poryczy.. żeby tylko źle nie poszło.
Aeneas
Młode

Aeneas


Male Liczba postów : 73

     
Mały się poryczy? Jakoś Ananasek jeszcze nie odróżniał dobra od zła, więc chyba też strachu przed tym wilkiem odczuwać nie powinien. Spokojna twoja rozczochrana (<3).
Samczyk zlustrował samca wzrokiem i ponownie odrzucił natrętną grzywkę spadającą łobuzersko na oczy.
Wystawił lekko język i odpowiedział:
- Nie wiem i nie chce wiedzieć. Nie pytaj czemu. Wole być bez rodziców.
Ta daam. Co wy myśleliście, że ten typek mówić nie umie? Aż taki młodziutki to on nie był. Spokojnie, spokojnie. Przecież nie będzie wam recytował tutaj "Dziadów". Ale łatwe zdania potrafi skleić w całość. Nie róbmy z niego aż takiej ofiary.
Wracając. Cały czas z rozdwojonym językiem na wierzchu zapytał:
- A twoi rodzice? Nie potrzebujesz ich?
Przecież nie był naiwny czy niedorozwinięty. Spytał ot tak.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Z drugiej strony też racja, no ale po młodych nigdy nic nie wiadomo, przez co i nie można od razu wnioskować takich rzeczy, ale to Twoja postać w końcu, ja się nie wtrącam. Pisz jak chcesz.
No dobra, chociaż jeden chciał żyć bez rodziców. Taki mini Kein, tyle.. że tamten nie zwiał będąc małym. On był zmuszony do ucieczki.
-Jestem dorosły i ich nie potrzebuję.
Nie będzie przecież młodemu od razu mówił o śmierci. Na pewno wiedział o co chodzi, ale po co to wspominać i martwić samego wilka wspomnieniami? Taka krótka odpowiedź starczy. Szczęście, że potrafił powstrzymać swoje emocje.. bo inaczej te wspomnienia by go już dawno zabiły. Usiadł trochę wygodniej. Piasek chyba mu się wbijał tam gdzie nie powinien.
Aeneas
Młode

Aeneas


Male Liczba postów : 73

     
Racja. Piasek był naprawdę nie wygodny. Przy okazji jeszcze jakiś natrętny kamyczek niemiło wbijał się w zacną pupcię malca.
Dlatego Aen wstał i powiedział:
- Idziesz ze mną tam?
Po czym łapką wskazał wodę.
Fale lekko uderzały o brzeg. Teraz tylko czekać na decyzję wilka.
- Jak nie to idę sam. - dodał gotowy do odejścia.
Ale ten dorosły wilk go zaciekawił. Tak jak on miał czerwone oczy. Jego mama, tata, rodzeństwo ani Sergey takich nie mieli. Dlatego młodemu wydawały się ciekawe. Chociaż sam takie miał . Czy to coś znaczyło? Raczej nie. Ale dajmy malcowi wierzyć, ze jednak odpowiedź jest twierdząca.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
A niech sobie żyje w błogiej nieświadomości. Z drugiej strony kto nie ma nadziei i głupich przekonań ten nie istnieje.
Ale dobra, skoro malec chce iść to czemu by nie?
-Jasne, ale jedna uwaga.. Nie wchodź za głęboko bo Cię fale porwą.
Ino mała matka? Nie. Ojciec? Nie. Coś tutaj po prostu kazało Kein'owi pilnować przez jakiś czas tego młodego. Potem się go najwyżej podrzuci komuś innemu i będzie święty spokój. Tylko czy to jest konieczne? chyba nie. W każdym razie Czarny wilk wszedł do morza. O dziwo nie jest aż tak zimne. Dlaczego aż tak? Bo przecież nie ma słońca które by nagrzewało wodę.. etc. Nie chce mi się wszystkiego pisać.
Zamoczenie.. pierwszy dreszcz i.. tak sobie czekał.
Aeneas
Młode

Aeneas


Male Liczba postów : 73

     
Aeneas z satysfakcją podszedł do wody. Po chwili wpatrywania się w wodną toń zamoczył jedną łapkę. Czując lekkie zimno odskoczył gwałtownie.
I się rozpłakał. Nie, no! Żartuję. Zamiast płakać samczyk zaczął się śmiać i z szeroko otwartym pyszczkiem ponownie "zaatakował" wodę.
Tym razem zamoczył w żywiole obie łapki. A już po kilku minutach skakał i przeskakiwał mniejsze fale.
Czasami rzucał okiem w stronę wilka.
- Aeneas. - powiedział z szerokim wyszczerzem. Zobaczymy czy samiec domyśli się o co chodziło samczykowi. Czy domyśli się, że Aeneas to imię młodego?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Jedną rzecz trzeba akurat przyznać. Młody wiedział dosyć dużo jak na jego wiek, ale to akurat jest bardzo dobrze. Poza tym tak. Kein domyślił się, że chodziło mu o imię a dlaczego? Prosta sprawa - zawsze kiedy słyszał jedno słowo którego nie znał, uznawał to za imię. W sensie.. jeśli ktoś nie mówił, że się nazywa. Pogmatwać to wszystko można, ale chyba wiesz o co chodzi nie?
-Kein. - powiedział chwilę przed tym jak się zanurzył w wodzie. Przy okazji sprawdził jak długo potrafi wytrzymać pod wodą. Oj dosyć długo jak na nowego, bo 30 sekund. Pewnie kiedyś się jeszcze nauczy, ale tymczasem... Trening polowy musi być! Nieważne, że nie ma Shathow. Nauczyć się trzeba wszystkiego i bez niej.
Aeneas
Młode

Aeneas


Male Liczba postów : 73

     
Ananas spojrzał na poczynania wilka i powiedział:
- Chciałbyś umieć oddychać pod wodą?
Także się zanurzył, ale tylko na chwilę. Nie chciał testować ile wytrzyma bez powietrza. Zanurzył się tylko dla... ochłody? Nie. Raczej zabawy.
Telefon duży, klawiatura duża, literki bardzo małe. Gdzie ta logika?
Dlatego post krótki i nieskładny. Brak czasu. Przepraszam.
Wybacz.
Dziękuje.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No problem. Jak nie chcesz to nie pisz z fona, ja mogę poczekać.
-Nie przyda mi się oddychanie pod wodą. Chociaż... Nie, lepiej nie. Poza tym nie jestem rybą.
Przez to, że wilk był zanurzony.. ledwo zrozumiał małego, ale i tak wygląda na to iż pomieszał to co on powiedział.
Zrozumiał coś bardziej w stylu ''Oddychasz pod wodą?''
Tak to jest jak komuś przeczyści uszy w morzu.. W sensie nie z brudu, ale z.. po prostu był zanurzony i ledwo słyszał!
Tak więc w końcu się wynurzył i... i zadał jedno małe pytanie.
-No dobra. Wiem, że nie nie chcesz być przy rodzicach i nie mam zamiaru Cię tam zaprowadzać.. ale mogę chociaż wiedzieć jak się nazywają? Albo jakiekolwiek tak imię usłyszałeś, poza rodzeństwem.
Wiele.. wiele słów i pytanie na które czarny pewnie nie dostanie odpowiedzi.
Aeneas
Młode

Aeneas


Male Liczba postów : 73

     
Samiec spojrzał na niego poważnie i odpowiedział:
- Pytasz, bo chcesz mnie zostawić, albo podrzucić komuś innemu. Ale... Rozumiem. Moja mama to Taimi, a ojca nie znam. Moim ojczymem jest Tsukujomi.
Samczyk chyba przekręcił trochę imię "ojca". No, ale trudno. Przecież ułożył tyle zdań. Taka pomyłka powinna zostać mu natychmiastowo wybaczona.
Tylko spojrzeć w te jego czerwone oczy. Bezlitosny gniew już się w nich tli. Ale dlaczego? Tego nikt nie wie. No, ale trudno. Może jeszcze się zmieni.
Troszkę zgaszony, nadal poważny zaczął "pacać" wodę łapką.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein pokręcił przecząco głową.
-Gdybym tego chciał to już dawno bym Cię zostawił. Pytam bo po prostu jestem ciekaw.
I te imiona... oboje znał. Szkoda tylko, że trochę powierzchownie. Poza tym Taimi nie widział już w Krainie od dłuższego czasu co go trochę martwiło. Tsuku chyba siedział teraz za barem więc nic dziwnego, że nie widzi go z dzieciakiem.
Poza tym dziecko jak dziecko. Każdy robi błędy nawet nieświadomie.

//krótko bo brak weny//
Aeneas
Młode

Aeneas


Male Liczba postów : 73

     
Samczyk pokiwał wolno głową i powiedział:
- Woda robi się coraz zimniejsza... No, ale trudno.
A potem niby "przypadkowo, pacnął" z całej siły w wodę. Łapka bolała, ale mała fala powinna dokładnie oblać Kein'a. Nie miało to być złośliwe czy niegrzeczna. Czas na trochę zabawy, jak brak weny doskwiera i gryzie, prawda?
Dlatego trochę tu rozruszamy akcję. Przepraszam, za wszystkie niedopowiedzenia czy coś. Gest Ananasa miał oznaczać tylko zachęcenie do zabawy.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Brak weny był spowodowany tym, że to już nie była pora na myślenie a jedynie gimbusiarskie zachowanie ze strony usera. Szczęście uniknięcia.
-Przyzwyczajaj się.
Młodemu się zachciało zabawy? Oj nie ma tak łatwo z Kein'em oj nie!
Tak więc czarny wilk nie był dłużny, od razu pacnął mocniej w wodę, aby tamtego ochlapać.
I miał on pewien pomysł.
-Zaraz nauczysz się nurkować mały.
Po tych słowach wyczekał kilka sekund, aby młody mógł sobie wciągnąć trochę powietrza i.. przygotować się mentalnie. Po czym chwycił go za łapę i próbował go wciągnął razem z sobą pod wodę. (zależy od userki)
Po chwili się wynurzył.
Sponsored content