Bursztynowe Morze

Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Stare czasy...średniowiecze. Ach, można było poczuć na grzbiecie jak przechodzą ciarki na samą myśl jakie to trudy musieli znosić ci co jako pierwsi musieli od prawie zera wspinać się mozolnie na wyżyny wiedzy. Teraz jest to podawane na tacy jak na zamówienie. " Poproszę kilogram matematyki w proszku oraz szczyptę biologi". Nic trudnego można by rzec ,a żaden z tych kupców nie doceni ów zakupu. Rzuci go na półki i będzie konsumować wtedy kiedy będą się skrajnie nudzić, bądź będą musieli zaimponować swoim towarzyszom. Teraz ten sproszkowany specyfik mógł pomóc im przetrwać, to też nabrał wartości wręcz...podstawowych by móc powrócić do życia w mniej bolesnym stopniu.
-Masz rację, ta maść...trudno by było o jej masową produkcję. Jednak...aby do czegoś takiego doszło, to te całe...insekty, powinny rozprzestrzeniać się bardzo szybko. Ten ptak był jeden, a w swoim życiu po raz pierwszy coś takiego spotkałem. Uważam że nie ma czym się przejmować...
Chyba że to dopiero początek nadchodzącej ciemnej epoki...kiedyś dżuma, teraz...no właśnie jak by tu nazwać tą chorobę? W wolnej chwili Tempus będzie musiał się zastanowić. Może nawet zacząłby ją badać? To nie takie głupie, a on lubił takie eksperymenty. Nie ma nic lepszego niż zabawa w laboratorium o poranku.
Po chwili wilczyca zmieniła temat, przechodząc do dość...niewinnego wątku, a zarazem dla niej tak krępującego w wyznaniu. Tempus widząc jej minę uśmiechnął się wesoło, ukazując jego rozbawienie ,a zarazem akceptację.
-Każdy ma jakieś swoje..."głupawe" sekrety czyż nie? Do tego jakby nie patrzeć ten jest najwyraźniej skuteczny skoro oświeca nie raz umysł...więc niech tobie służy.
Dodał lekko chichocząc. Naprawdę była to ciekawa istota i dość niespotykana. Można było poczuć od niej wyraźną aurę szczenięcej duszy. Pełna radości, abstrakcyjnych pomysłów ,a zarazem pełna ukrytych sekretów ,które ukazywały jej intelekt.
Nagle padł temat poezji...kurcze ,doskonale wiedział co to jest, lecz on nie należał do tych co zajmowali się jej interpretacją. On był aktywnym słuchaczem, który napajał się pięknem jakie z jej ust przelewało się do jego duszy, które pewnego dnia ukaże się w formie innego działa. I tak to w świecie krąży energia od istoty do istoty nie zależnie od pochodzenia, wieku czy czegokolwiek. Ta "energia" nie ocenia, a przenika każdego kto tylko zechce ją dopuścić do siebie nawet podświadomie. Tempus spojrzał się na morze, próbując dostrzec je w ten sposób jaki ukazała to Wheat, lecz do tej wizji wślizgnął się obraz o wiele bardziej drastyczny i okropny niż zapewne wilczyca planowała odtworzyć w jego wyobraźni...a może właśnie tego chciała? Jego oczy wpatrywały się w dal, pełne ciekawości i zakropione strachem wynikającym z jego bezsilności. Skończyła mówić i zapadła głucha cisza...jednak nie była ona irytująca czy też bolesna, domagająca się jej uśmiercenia...była to błoga chwila refleksji ,która była owocem jej słów ,które wpadły do jego serca... tak ,tak! Nawet ta istota posiadała ten organ i nie tylko w dosłownym znaczeniu (choć po jego protezie można by podejrzewać że to nie jest jedyny mechaniczny element w jego ciele). Po pewnej chwili z jego gardła wydobył się głos...delikatny i spokojny.
-Złoty środek...granica między dwoma skrajnościami ,które tworzą dwa oddzielne światy. Nadmiar wiedzy jak zauważyłaś prowadzi do obłędu i jest to jak najbardziej słuszne stwierdzenie...Gdyby się dowiedzieć wszystkiego to tak jakby uśmiercić swoją naturę ,która dąży do zadawania sobie pytań. Nie wiem jaki sens by miało moje życie gdybym wiedział wszystko...
To brzmiało pięknie...tak mądrze ,lecz mijało się z faktem. Doskonale wiedział że jego natura dąży do tego by wiedzieć wszystko...był okropnie ciekawy i niestety był tego świadomy ,wiedział też że musi zmagać się dzień w dzień z samym sobą...z własną ciekawością ,która dąży do tego by przejechać mu ostrzem po szyi, by potem patrzeć z rozkoszą w oczach jak powoli odpływa do drugiego świata.
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilk zawiesił się na chwilę ale potrząsnął łbem.
- Do... Lasu? - Spytał a chwilę ptem uśmiechnął się. Las- dużo drzew. - Bardzo chętnie - Powiedział
Pomachał ogonem i wstał.
- Um.. Może prowadź - Zaśmiał się cicho.
Nie znał zbytnio krainy a na pewno nie lądowe tereny.
Zdecydowanie wolał morza ale nie chciał zrobił przykrości wilczycy. Zależało mu na przyjaźni z nią. Miał nadzieje, że takie same odczucia kierowała Chaia do niego. Machnął ogonem i uśmiechnął się jeszcze raz do wilczycy.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wilczyva przyszła tu dość powolnym krokiem. Zauważyła Kalumeta. Ciekawe czy zapomniał...myślała. Usiadła trochę z tyłu i zaczęła przysłuchiwać się rozmowie
B.w
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Kalumet spostrzegł wilczycę. Uśmiechnął się.
Podszedł do niej od tyłu.
- Dzień dobry - Powiedział - Co tu robisz? - Powiedział i poczochrał ją po głowie.
Machnął ogonem.
- Chodź bliżej. Poznaj Chaię... Chaia... To moja.. um... Przyjaciółka - Powiedział i posłał waderze dyskretne spojrzenie. Bardzo lubił wilczycę. Tak bardzo bardzo i nie wiedział co ma z tym zrobić. Nigdy nie czuł miłości do płci przeciwnej.
Potrząsnął łbem a Tiril siadł Nighti na głowie. Zaskrzeczał głośno i rzucił przed nią jakąś rybę.
- Um... Wybacz... Tril... Spadaj- Powiedział i łapą próbował odgonić mewę która nie dużo sobie z tego robiła.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wilczyca uśmiechnęła się miło i cicho zaśmiała. Jej serce zabiło mocniej. Puściła oczko Kalumetowi jednak nikt po za nim tego nie zauważył. Dwa kruki zakrakały coś i usiadły na ziemi trochę dalej od wilków. Zaczęły mówić czy wołaz do mewy.
- tak. Jestem Nighti
Wilczyca zaczęła coś rysować na piasku. To był napis. Jednak dla Chai był on ciężki do zrozumienia. W końcu stała na przeciwko. Napisane było"Kalumet, wiesz ja cię lubię, ale tak bardzo..." Nighti zaczęła się rumienić
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Kalumet przeczytał napis i uśmiechnął się. Pomachał ogonem i narysował na piachu serduszko. Pomachał raz jeszcze ogonem.
Potem napisał drobnym literkami " Ja ciebie też "
To chyba wychodziło, że.. Może będą parą?Tak bardzo by chciał... Uśmiechnął się szeroko do wilczycy i niby przechodząc obok niej otarł się lekko o jej bok. Napił się wody z morza.
Tiril zaskrzeczał i siadł obok kruków przyglądając im się podejrzliwie. Zaskrzeczał coby spytać się ich w stylu " czego chcecie " i poprawił skrzydła.
Kalumet siadł gdzieś na boku wpatrując się w morze. Był rozdarty. Z jednej strony tak bardzo chciał wypłynąć znów w morze. Ale.. Tak bardzo chciał zostać z Nighti, Chaią Gayatri Hazel i każdym innym poznanym tutaj wilkiem. Polubił ich wszystkich. Zastępowali mu jego załogę. Uśmiechnął się słabo.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti stanęła obok wilka i uśmiechnęła się. Go też ciągnęło do morza. Najpierw słyszy to od Hazel a teraz widzi to po Kalu. Wilczyca objęła Kala i szepnęła do niego
- chciałbyś ze mną chodzić
Wilczyca nagle przypomniała sobie pocałunek. Zrobiło się jej głupio ale wytrwała do teraz. Siedziała obok wilka i wpatrywała się w morze. Niedługo zajdzie słońce myślała...ta chwila może być straszna dla niej ale może też być przyjemna. Tym czasem kruki zaczęły rozmawiać z tamtym ptakiem. Z mewą Kalumeta. Pierwszy zaskrzeczał ten o niebieskich oczach coś w stylu "przepraszamy za tamtą ucieczkę" a drugi zaskrzeczał mniejwięcej "chcesz coś zobaczyć". Kruki czekały na reakcję mewy. A czas pędził dalej i słońce zaczynało już "dotykać" morza
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Kalumet na pytanie nie wiedział co dopowiedzieć. A co jeżeli ne będzie odpowiedni? Liznął Nighti w policzek.
Zamknął oczy.
- Tak - Powiedział cicho i pomachał ogonem.
Tiril spojrzał na nie z ukosa. Kiwnął powoli łbem. A co jeżeli kruki chcą go tylko odciągnąć od Kala a potem zaatakować? Nastroszył pióra aby wydać się większy.
Kiwnął łbem powoli.
Kalumet położył się i przytulił do czarnej wilczycy.

b.w
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti wtuliła się w Kalumeta. Udało się jej, nareszcie są razem. Ciężko przeszły przez ten pysk tamte słowa ale opłacało się. Nighti nigdy nie była bardziej szczęśliwa. Polizała policzek Kala i jeszcze raz się do niego przytuliła. Kruki spojrzały z dołu na mewę i poleciały na morze. Gdzieś dalej była mała wysepka na której pełno zdechłych tyb i martwych robali. Kruki zaczęły zjadać robaki jednak ryb nie tknęły. Według nich ryby były niezjadliwe.
B.w
Chaia
Dorosły

Chaia


Female Liczba postów : 57

     
Chi przyglądała się wilkom z pewnej odległości. Nie chciała im przeszkadzać, ale musiała przyznać, iż czuła się odrobinę urażona zachowaniem Kala. Tak po prostu ją olał. Mógł je sobie chociaż przedstawić albo coś. Ona rozumie, że może być zakochany w tamtej wilczycy, ale innych się nie traktuje w ten sposób. Przez milisekundę miała ochotę rzucić się nie niczego nie spodziewającą się wilczycę i im to wszystko rozwalić. W końcu na świecie panują jakieś zasady według jakich traktuje się innych.
Zamiast atakować - westchnęła. To o czym pomyślała nie miało sensu. Nie była też do końca pewna czy pomyślała o tym ona, czy ten szalonych duch, którego nie utożsamiała ze sobą mimo, iż był częścią jej.
Przeszła obok nich i na odchodnym skinęła im łbem. Skoro oni tego nie potrafili, to ona zamierzała im przyswoić im zasady dobrego wychowania. Wtedy przypomniała sobie jak powitała Kala, kiedy wparował do jej legowiska. Chyba nie była odpowiednim przykładem. Zaśmiała się cicho odchodząc daleko od tego dziwnego miejsca nazywanego morzem.


zt.
Kalumet
Dojrzewający

Kalumet


Liczba postów : 116
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Kalumet spojrzał i spostrzegł ruch u starszej wilczycy. Uśmiechnął się.
- Chi? - Spytał próbując zrozumieć dlaczego wilczyca odchodzi. Chwilę potem zwiesił łeb. Już zrozumiał. Podbiegł do niej.
- Wybacz... Naprawdę... Ja.. nie chciałem...- Powiedział cicho gdy wilczyca już odeszła. Zwiesił łeb. Siadł gdzieś z dala od Nighti i ze złością rozłupał skorupkę jakiegoś kraba. Po chwili zdał sobie sprawę z tego co zrobił.
- Wybacz maluchu! - Zaczął go niego szeptać i przynosił różne skorupki. Warknął do siebie. Jak on mógł?! Gdy krab wreszcie wszedł do jakiejś muszelki przyłożył łapę do kufy i włożył go do wody. Ruch który wykonał miał być znakiem szacunku. Spojrzał smutnym wzrokiem na Nighti.
- Wybacz Nighti... - Powiedział - Ale muszę iść... Straciłem humor... -Powiedział. Obrażenie przyjaciółki było jak cios w policzek. Miał ochotę wyć ze smutku aby wyrazić całe swoje zażenowanie z tego faktu.
Powolnym krokiem zaczął iść w sobie znanym kierunku. Gdzie szedł? Nie miał pojęcie. Jak najdalej stąd. Odchodząc wziął jednego papierosa i zapalił go w pysku. Zaciągnął się i wypuścił strużkę szaro-burego dymu papierosowego. Kaszlnął klika razy. Jeszcze do końca się nie przyzwyczaił. Ale to tylko kwestia czasu.

z.t
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti spojrzała na Kalumeta. Wiedziała o co mu chodzi. Wilczyca spojrzała na księżyc i zawyła potężnie. Nagle usłyszała swego przyjaciela i zaczęła biec w tamtą stronę
Z.t
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Skrzywiła się nieco na tę pobłażliwą opinię.
- Wiesz ile to razy w historii padało zgubne "nie ma się czym przejmować", a potem niebiosa spadały z hukiem na ziemię, apokalipsa spływała po świecie potokiem lawy, rycząc wściekle głosem wirujących wichrów i błyskając złowieszczo zygzakowatymi, elektrycznymi oczami? Zawsze należy się przejmować. Oczekiwać nieoczekiwanego. Troskać się o każdą, najmniejszą choćby rzecz odbiegającą od normy. Nie możemy nie dopilnować perfekcji, skoro już staramy się ją zaprowadzić. Jeśli zamierzasz zignorować te złowróżbne zapowiedzi nieba, najlepiej już teraz wskocz w morze lub spróbuj sfrunąć z klifu, bo to bez różnicy, prędzej czy później i tak zginiesz. Ślepe spojrzenia, ślepe umysły... - parsknęła, spoglądając na bok. Zupełnie nie pojmowała, jak można być tak beztroskim. - Jeśli znalazł się jeden taki ptak, może być ich więcej. Jeśli jest ich więcej, nastanie epidemia. Jeśli nastanie epidemia, wszyscy zachorujemy. Jeśli wszyscy zachorujemy, nie będzie nikogo, kto by nas uleczył. Następnie wszyscy, jak jeden mąż, pomrzemy i jedyne, co z nas zostanie, to pełne bąbli i blizn, powyginane w przedśmiertnej agonii truchła. - Wyglądało jakby zwracała się z tą przestrogą raczej ku morzu aniżeli ku Tempusowi, bowiem to na nie spoglądała, wygłaszając ją. Skończywszy, odwróciła jednak łeb z powrotem ku wilkowi, obarczając go wyczekującym zrozumienia i pokornych przeprosin spojrzeniem. Czy tylko ona jedna w całej krainie była rozsądna? Czy to właśnie jej przypadła rola wyroczni, której przepowiedniom nikt nie zawierzał? Nie chciała tej roli. Z drugiej jednak strony nie mogła bez reakcji wysłuchiwać tego, co wygadywał kolega.
Ale dość już pouczania! Nie przybyli w tak przyjemne miejsce, by nawzajem krytykować swe poglądy, prawda?
- Wpadanie na drzewa nie dla wszystkich jest czymś normalnym. Cóż, wątpię, by było dla kogokolwiek. Niewielu posiada dar zrozumienia, w większości spoglądaliby na wilka rzucającego się łbem na przedmioty z pogardą i jawną niechęcią. I z niezrozumieniem właśnie. Dlatego staram się raczej nie wykonywać tak gwałtownych ruchów w towarzystwie. Z drugiej strony jednak przydałby się ktoś, kto by mógł mnie reanimować, gdybym przez przypadek uderzyła o pień zbyt mocno i, nie daj borze, rozwaliła sobie łeb. To by się mogło zdarzyć. No wiesz, oczekuj nieoczekiwanego i tak dalej.
Uśmiechnęła się w tej chwili pośmiertnej ciszy, pośmiertnej dla jej opowieści, która dobiegła końca tak gwałtownie, niespodziewanie, jakby rzucona w głębiny morza, o którym opowiadała. Bez szczęśliwego zakończenia. Poezja nie musi być szczęśliwa. Poezja nie powinna być szczęśliwa. Najpiękniejsze twory rodzą się z umysłów smutnych, zrozpaczonych, bezsilnych. Kiedy nie pozostaje już nic innego jak pisać, pisać i patrzeć, jak kolejne łzy rozpuszczają atrament. Jak słowa toną w tych małych, słonych niczym morze kroplach.
-Czymże jest życie, jeśli nie wielką podróżą w nieznane, prawda? - pokiwała głową, tym razem spoglądając wyżej, na niebo. Nawet chmury podróżowały niezmiennie, choć zapewne niejedno już widziały. Nawet one nie potrafiły objąć w swych wędrówkach wszystkiego, co oferował świat? Ach, jakie piękne musiały mieć widoki tam z góry. - Odkrywanie to sens życia, w każdym razie jeden z tych najważniejszych sensów, jeśli uznamy, że takowych jest kilka. A na pewno jest. Innym sensem życia, bardzo ważnym, jest na przykład jedzenie. - zachichotała. - Chyba nie zaprzeczysz, prawda? - Grzechem byłoby zaprzeczyć. - A moim obecnym sensem życia, który mnie nurtuje od paru dni, a o którym już ci mówiłam, jest odgadnięcie, co spowodowało to zaćmienie, te anomalie - i kiedy się to zakończy. Wiem, że już cię pytałam i wiem, że nie znasz odpowiedzi, ale zaklinam cię - skłam i powiedz, kiedy nastąpi koniec i wszystko wróci do normy. Znajdę pocieszenie w kłamstwie. Tylko powiedz mi kiedy, kiedy znów ujrzę słońce w pełnej jego okazałości? Kiedy przestaniemy żyć w półmroku i wiecznej nocy?
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Bursztynowe Morze było kolejnym miejscem, w którym zawitała Madame Lakeshia. Zielonowłosa wilczyca kroczyła wcale niespiesznie, bo i dokąd miałaby się spieszyć? Do zmierzchu wciąż pozostawało kilka godzin, zatem nie miała bladego pojęcia o właściwościach tego miejsca. Dlatego nie ma przypuszczeń, aby sądzić, by to specyfika tego miejsca przywołała Lakeshię do pojawienia się w tym regionie, lecz to zwyczajna chęć poznawania nowego miejsca, które chciała mianować domem, pokierowało jej krokami. Czteroletnia wadera nie widziała dotąd zbyt wielu interesujących miejsc, w końcu odwiedziła raptem trzy regiony: tereny rodzinnej watahy, piwnicę, w której ją przytrzymywano oraz otoczenie starej wierzby, która była jej przyjaciółką - nieważne, jak absurdalnie by to nie brzmiało, taka właśnie była prawda. W miejscu, skąd pochodziła Panna L., kontakt z przyrodą był podstawą a samo budowanie więzi z roślinami było fundamentem funkcjonowania zdecydowanej większości rodzimego stada.
I nasz bohaterka zrozumiała z czasem - acz zdecydowanie zbyt późno! - jak ważna jest dla niej więź z Matką Naturą oraz kontakt z jej darami. Jednakże uważała owe kulty za wstydliwy temat tabu, dla większości wilków niemożliwy do pojęcia, toteż - na wszelki wypadek - postanowiła (przynajmniej na początku!) nie przyznawać się do swoich "odchyłów". Podeszła do wody, pozwalając dłuzszym falom na podmywanie poduszek przednich łapek, mrużąc oczęta. Czuła, jak zimna, morska bryza targała jej grzywką - jednakże nie przeszkadzało jej to wcale.
- Ach, ta błogość - szepnęła, zagłuszona przez szum morza.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Szła przed siebie co chwila denerwując się na zapadające się w piasku łapki. Jednak jej humor dnia dzisiejszego był na tyle radosnym, że zdenerwowanie jak pojawiało się z każdym krokiem, tak przed każdym kolejnym znikało. I tak w kółko! Bo dlaczego nie? Przecież wahania nastrojów też mogą być fajne, a jakie stanowią urozmaicenie dla szczenięcia, które ich nie rozumie.
Podniosła spojrzenie jasnoróżowych oczek przed siebie, chcąc rozejrzeć się dookoła. Można by powiedzieć, że od nieskończonej liczby godzin - bądź kilku minut - krajobraz niewiele się zmienił. Wciąż pod łapkami miała piasek, na lewo piasek, z nią i przed nią również - a to ci niespodzianka! - piasek. Jedynie po prawo niezmiennie towarzyszyło jej morze.
Jednak gdyby przyjrzeć się dokładniej dało zauważyć się pewną różnicę. Całkiem niedaleko, na brzegu stała dosyć drobna wilcza istota, o nietypowym zielonkawym odcieniu futra.
Yashii zamachała radośnie ogonem i postawiła zadowolona uszy na sztorc. Spokojnie, aczkolwiek szybciej niż chwilę temu zaczęła iść w stronę nieznajomej postaci. Szum fal zagłuszał jej kroki i szmer piasku spowodowany stawianiem drobnych, przykrótkich jak na razie łapek. W mgnieniu oka znalazła się tuż przy wilczycy. Podeszła do niej jeszcze bliżej i zadarła łepek do góry.
- Ciepła? - Zapytała wesoło.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Nozdrza Madame Lakeshii poruszyły się dość leniwie, kiedy dotarł do nich zapach odmienny, niźli ten charakterystyczny przepełnionego jodem i innymi pierwiastkami powietrza. Powieki, dotąd zakrywające różowe oczy samicy, uniosły się powoli, a ucho poruszyło się jeszcze jeden raz, w dość gwałtowny sposób, jakby z zamiarem pozbycia się łaskoczącego odnóżami robaka. Niemniej jednak, żaden insekt po jej zielonych radarach nie spacerował, zatem podstawy tychże czynów należałoby się doszukiwać gdzieś indziej. Kąciki pyszczka zielonowłosej uniosły się w serdecznym uśmiechu, spoglądając na szczenię.
- Ach, zapewne za kilka dni będzie cieplejsza! Na razie nie odważyłabym się zanurzyć po nosek, moja mała - odparła zgodnie z własnym przekonaniem, skinąwszy szczenięciu łebkiem. Odsunęła się nieznacznie, tak, by nie ryzykować już zalaniem przez jakąś ze zbłąkanych fali, po czym położyła się na piasku, który złośliwie ruszył z atakiem na jej brzuch, uczepiwszy się go natrętnie. Z tej jednak perspektywy łatwiej było utrzymać kontakt z Yashii - albo przynajmniej tak zdawało się pannie L.
Post krotki,bowiem chwilę temu narzeczony napisał sms'a, iż nie chce mu się samemu siedzieć i ma ochotę na piwo po pracy, będzie za raptem kilka minut. Przepraszam, poprawię się. I dziękuje, że przyszłaś ; ) .
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
- Hmm.. obiecujesz? - Zapytała bacznie obserwując każdy, choćby najmniejszy ruch wilczycy. No cóż, mimo pewnego niemiłego wydarzenia mającego swoje miejsce w całkiem niedalekiej według niej przeszłości wciąż ciągnęło ją do zabawy w wodzie. I o dziwo nie miało to nic wspólnego z chociażby nazwą watahy do jakiej należała. Tak więc miała niemałą nadzieję, że w całkiem bliskiej przyszłości będzie mogła cieszyć się cieplutkim nadmorskim klimatem.
Zamachała radośnie puchatym, przydługim ogonkiem pozwalając ziarenkom piasku odbić się od podłoża i przelecieć niezbyt daleką odległość wraz z wiatrem. Ułożyła swoje szanowne cztery litery na gryzącym podłożu i kłapnęła cicho ząbkami.
- Co tu robisz? - Kolejne pytanie, kierowane zwykłą ciekawością. Ugh, gdyby Yashii mogła chociaż pamiętać o najmniejszych zwrotach grzecznościowych, chociażby nazwaniu nieznajomej per pani. Jednak nie było to w jej zwyczaju, czego przyczyny można było się doszukać w pewnych niewyuczonych kwestiach wychowania. Ale wszystko da się nadrobić! No ale wracając, potrząsnęła niespokojnie lewym uchem, które następnie lekko opadło. Ona natomiast na krótki moment rzuciła okiem w stronę horyzontu i przez chwilę wpatrywała się w niewidoczny, istniejący tylko dla niej punkt. A to wszystko po to, aby następnie znowu zatrzymać spojrzenie różowo pudrowych oczek na zielonej.
Natomiast użytkowniczka teraz po cichu ucieknie, chowając się za kurtyną, aby dołączyć do swojej drugiej połówki, która w samotności ogląda dzisiejszy mecz. A co do długości posta, czy ona faktycznie jest aż tak ważną w porównaniu z jakością, którą powyższy post Madame L. posiada?
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Zważywszy na fakt, jak długo trwało ostatnie zaćmienie słońca (którego, na swe szczęście, Madame L. nie doświadczyła na własnej skórze, przybyła tu bowiem na krótko po tym, jak wszystko powróciło do normy), można przyjąć, iż woda nie zdążyła się nagrzać, bo i kiedy, gdy słońca świat od roku nie widział? Lakeshia nie miała bladego pojęcia, dlaczego tutejsze wody nie uległy jeszcze nagrzaniu do niebywale przyjemnych temperatur - wszakże połowa lipca tuż tuż, środek niemalże letniego okresu. Była zaś istotą całkiem bystrą i inteligentną, uznała więc pospiesznie, iż najprawdopodobniej klimat tejże Krainy różni się od miejsc, które danym było jej poznać.
Spojrzenie łagodnych, przepełnionych pewną wesołością oczu tkwiło subtelnie zawieszonym na facjacie mniejszej samicy, zaś głowa wykonała krótki gest, kiedy pyszczek szczenięcia opuściło pierwsze z zadanych przez Yashii pytań.
- Obiecuję. Oczywiście o ile macie tutaj lato, nie jestem w stanie ocenić, jak wyglądają tutejsze pory roku - dodała szybko, bowiem przykrym byłoby doświadczeniem (zapewne i dla panny L, i dla panny Y.) gdyby okazało się, iż nieświadomie i niezamierzenie wprowadziła wilcze dziecię w błąd. - Aby woda się nagrzała, potrzeba dużo, dużo słoneczka - wyjaśniła. Wstyd przyznać, ale Madame nie miała kontaktu z najmłodszym pokoleniem od chwili, kiedy sama była raptem nastolatką. Tutaj można by się porozwodzić nad przeszłością tej samicy, jednak mogłoby to trwać nazbyt długo, a czytanie męczyłoby mniej cierpliwe jednostki. W skrócie więc: porwano ją, trzymano w zamknięciu i męczono. Potem uciekła i żyła samotnie, powiernika mając jeno w starym drzewie. Nie do końca zatem wiedziała, jak powinna z nią rozmawiać. W zasadzie nie wiedziała, jak powinna rozmawiać z kimkolwiek - bo dawno tego nie robiła. Dlatego nie dostrzegła nawet pewnego nietaktu, który przytrafił się tej maleńkiej, słodkiej istotce, do której userka ma słabość od zawsze. Ale tsiii!
- Przyszłam na spacer. A Ty, kochanie? Rodzice nie martwią się, że sama wędrujesz po wielkim świecie? - zapytała jeszcze, posyłając młodej jeden z najbardziej uroczych uśmiechów, na jakie tylko stać kobiety.

// Dziękuję za komplement. Cóż, czasem pojawia się parcie na długość postów - stąd moja skrucha. Osobiście wyżej cenię przyjemność czerpaną z samego prowadzenia fabuł. //
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Potrząsnęła nagłe głową. Och, chyba się, biedna, zastała! Przeprosiła grzecznie tu obecną samicę, tak śliczną i młodziuteńką, ze aż szkoda opuszczać.
- Wybacz, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Na przykład znalezienie miejsca, które mogłaby zwać domem - wyjaśniła spokojnie, uśmiechając w stronę młodziutkiej istotki szeroko. Nie minęła chwila, a ruszyła powolutku przed siebie, uważnie rozglądając się dookoła, ciekawa każdego detalu, chłonna szczegółów. Nuciła coś pod noskiem, kołysząc powoli i miarowo ogonem, ba!, w zasadzie całym zadem.

zt.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dni ruszyła dumnie przed siebie, klejąc dopiero wtedy, gdy stała na swojej lewej łapie - kto wie, może przesąd z nią jest prawdziwy? A może i nie? Warto dodać, że i ja, i Jiyuu nie jesteśmy jasnowidzami oraz wierzycielami w coś takiego. Słyszałam, że w krajach gorących nienawidzi się ludzi z niebieskimi oczyma, ponieważ według wierzeń przynoszą oni różne nieszczęścia. A my, wierząc w to coraz bardziej, popełniamy częściej błędy, wierząc w to. Ale pomińmy to i spójrzmy na dziewczynę, która tutaj przybyła. Na jej twarzy pojawił się niewielki, aczkolwiek przyjazny uśmiech, a w dłoni widniał nadal ten sam kij, z tego samego drewna oraz tego samego wydarzenia. Była ona teraz troszeczkę zła na siebie, wierząc iż Asjena nic jej nie zrobi. Myliła się u dostała sporego kopa w tyłek, a raczej jej znajomy, Berendar. Czuła się coraz lepiej, zatem podeszła do morza, dotykając niezbyt ciepłą wodę swoją lewą dłonią, kucając przy okazji. Oczywiście była przygotowana na spotkanie z nieznajomym, o którym nie miała zielonego pojęcia. Do jej uszu docierał szum morza, dzisiaj wiatr hulał bardziej, niż zwykle (nowa pogoda, hehe), jednak z czasem wiatr się uspokajał. Niwatori siedziała na jej ramieniu, nie wiedząc dokładnie, co ma ze sobą zrobić. Ongaku, nie oszukujmy się, przeszła ogromną metamorfozę. Sójka zaczęła się jej trochę bać, gdyż może zaistnieć prawdopodobieństwo, iż młoda ją zje.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Oh morza... jak dawno ten tutaj nie był. Przybył więc ten czarny (ostatnio niewiele warty, lol) wilk. Sądził teraz jedynie, że błędem było pozwolić na zawojowanie serca Amiru. Cóż... odeszła i tyle, no nie ma co się z tego powodu zamartwiać czyż nie? Wilki przychodzą i odchodzą. Ale wracając.
Jego przybycie zawsze równało się z czymś niespodziewanym bądź po prostu nudnym. Zawsze trzeba było wybrać jedną z opcji a niepotrzebna skreślić. W tym wypadku raczej będzie chciał bardziej odpocząć aniżeli odwalać jakiekolwiek roboty. W sumie od czego odpoczywać? Przecież był na wakacjach! Sam! No okej, chyba psychicznie od samotności w tym wypadku.
Cieszyć się można z jednego powodu. Całe szczęście może user przelać na słowa. Może tego nie widać zbytnio ale cholernie stęskniłem się za pisaniem na forum. W końcu to tutaj można uciekać od problemów. Nieważne czy się jest adminem czy nie. Przynajmniej w tym wypadku. Jednakże chodzi tutaj o wilka!
Pierwszy moment jak przyleciał... był dosyć dziwny dla niego. Zastał jedynie waderę która.. no nie była podobna do żadnej którą kojarzył. Śmieszne było to, że nieważne ile spotykał istotek to i tak przeważały w jego przypadku kobiety. Hah, Amiru mogłaby być zazdrosna. Tylko że... eh, nieważne.
Żeby nie było przeciągania tego wszystkiego. Wilk stanął i przypomniał sobie o jednej rzeczy... Skoro i tak wszystko umiera... Cóż. Nadszedł moment dla którego Kein był ''w zastoju'' od miesięcy. Tak jak basior spojrzał się na naszyjnik tak też i rzucił go na ziemię, przebił nożem który następnie zamienił się w popiół. Dodatkowo narysował pazurem kilkanaście znaków na ziemi które wskazywały swoisty okrąg ''mocy''. W jednej sekundzie wilk zniknął. Pojawił się zaś w piekle, tam gdzie odebrano mu jego cienia. Cień który otrzymał Kein, powrócił do właściciela, a jego oryginalny od narodzin wrócił do swego pana. Normalnie jeśli mógłby on być taki jak tamten którego otrzymał (tzn materialny w teorii) to na pewno by się uśmiechnął! Sam wilk zerwał ostatecznie wszystkie kontakty z rodziną, wszystkie więzy krwi. Jego Krew była ciągle ta sama, jednak nie została ona nawet powiązana z jego ojcem i matką. Dosłownie - jakby wilk powstał z niczego. Nie miał już ojca, matki, rodzeństwa. Czysty, nowy basior. Mógł teraz zrobić dosłownie wszystko. Ma czyste konto, nowy start. Pojawił się ponownie normalnie przy morzu i zwyczajnie, jakby nigdy nic, usiadł. Chciałbym tylko wytłumaczyć jedną rzecz, a mianowicie - To co się wydarzyło, nie miało wpłynąć na jakoś fabuły, zabłyśnięcie czy coś w tym stylu. Po prostu chciałem się pozbyć tego co miałem, tego co wywoływało złe wspomnienia i to... że nigdy Kein nie miał być takim jaki był. To było.. dziwne. Teraz będę prowadził postać tak jak chciałem od samego początku, od samego pojawienia się na forum. Jeśli ktokolwiek ze starych userek/userów to czyta i wie o co chodzi... tzn, że naprawdę chociaż przez chwilę interesowali się moim startem.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Wszystko ma kiedyś swój własny koniec, niczym alfa i omega. Nic nie może się ciągnąć w nieskończoność, dlatego za każdym razem, gdy zamykamy drzwi, obok nas, chociażby centralnie przed nami pojawiają się kolejne, które musimy otworzyć. Nie wiadomo dokładnie, gdzie nas zaprowadzą, jednak, i tak czy siak, wszystko się kiedyś kończy. Zatem spotkamy potem kolejne drzwi i kolejne, aż nasz istot się skończy, ponieważ nie będziemy mogli ich otworzyć. Jednak po naszym zniknięciu bądź i śmierci być może staniemy się nimi, dając temu komuś kolejną drogę. Albowiem nie należy tylko brać, należy też dawać coś od serca, ponieważ kiedyś nam się to odwróci.
Ale sądzę, że to jest już chyba koniec moich bezużytecznych wypocin. Czas przejść raczej do posta, w którym mam opisać to, co zrobi nasza panda tęczowa. Spokojne morze, orzeźwiająca woda, czego jeszcze potrzeba do życia? Tylko ten nieznajomy zapach, który ją wielce zaintrygował. Zrobiła jeszcze raz głęboki oddech, żeby bliżej rozpoznać ten nieznajomy zapach. Zdołała dowiedzieć się tylko jednego, albowiem ten nieznajomy, możliwe też, że i nieprzyjaciel, pochodził z Watahy Nocy. Teraz userka musi sobie przypomnieć, czy jej waderka spotkała kogoś z tego ogrupowania. No tak, przecież to była wielce szanująca się, a raczej swoją urodę i zajebistość Shiraga! Ach, ciekawe jest dla tej tęczowej główki, co ona teraz takiego porabia. Pewnie spotyka inne osoby, podobnie w tym przypadku, w którym jest OnJu.
- Kim jesteś? - zapytała się dosyć głośno, by nieznany osobnik ją usłyszał. Wtedy nie drgnęła ani przez chwilę, kto wie, czy może ten ktosiek wykorzystałby to, że ona go zauważyła, a raczej wyczuła? Sójka skryła się za skałami, które znajdowały się na prawie suchym lądzie.
Po krótszej chwili odwróciła się, patrząc swoimi brązowymi oczami na nieznajomego, a w jej dłoni nadal widniał kij. Na ziemi, zapewne gdzieś z boku, niezbyt na piasku, znajdowało się jej etui ze skrzypcami, do których pajała ogromną miłością. Tylko to dawało jej sens do życia, a i ostatnio trochę zaniedbała swoją naukę na tym instrumencie, ponieważ... No właśnie. Jakoś nie ma na to szczególnego wytłumaczenia. Była po prostu zajęta swoimi prywatnymi sprawami.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
User musi przestać słuchać ''Angel with a shotgun''. Dziwne, że takie coś jeszcze jestem w stanie przesłuchać bez problemu.
Tak samo jak i Keinu! Musi sobie załatwić słuchawki, a jakżeby inaczej. Tak jak na oryginalnym avatarze. Problem tylko polega na tym, że go przycięło. Trudno.
Siedział i gapił się w morze. Ach, wiele wspomnień. Można by nawet rzec, że teraz powinien przypomnieć sobie 3/4 jego życia. Cóż, nie takie rzeczy się przypominało. Hmm, myśli. Pełno myśli napędzało ten organizm. Już nawet mniejsza o chęć do życia, mniejsza właściwie o wszystko. Póki myśli to żyje. Tytytytyrytyyryryy (Centuries <3)
I nagle ten przedziwny głos. Słyszał już kiedyś podobny. Hmm, jak tamta miała... wo, Jesus. Jakby miał faktycznie sobie przypomnieć... hm, Jinxx bodajże. Śmieszne, ale tamten facet kojarzył mu się z kobietą, właśnie po głosie. Młodszą kobietą.
Rozejrzał się wokół siebie. Yyy... no tak, ona się odezwała. W sumie czego innego mógłby się w tym wypadku spodziewać?
- Ach, ja... nikim ważnym, tyle ci powinno wystarczyć młoda. - odpowiedział z cwanym uśmieszkiem.
No nie ma sensu chyba się przedstawiać na samym starcie czyż nie?
- Nocnym wilkiem. Keinem mnie zwą. - powiedział jak najspokojniej umiał.
Kein, ty to spalisz nawet wypowiedzi swojego usera no. Tak to jest, jak postać żyje swoim życiem i ma wywalone na narrację właściciela.
No cóż, przynajmniej user może się podenerwować na samego siebie.
Tak też i osobnik wstał i machnął raz ogonem. Podszedł powoli do niej.
- Wolisz aby to potoczyło się spokojnie, czy raczej tak jak wiele osobników na mój widok - agresywnie? Spokojnie, nie gryzę. Przynajmniej póki nie mam powodu do obrony.
Cóż... mała zmiana planów nastąpiła. Kein był wojownikiem, teraz jest już tylko zwyczajnym wilkiem. 
Woho, plan jest udany! Przynajmniej częściowo. Tak samo i ja - wenę odzyskuję częściowo.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
I znowu to samo. Znowu można było zobaczyć coś, co rodzi drugie. Tak samo działo się tutaj. Dzień rodzi noc, a noc rodzi dzień. Czy to nie jest ciekawe? Jedyne, co się chyba nie skończy aż tak szybko, jak żywoty nasze i postaci. Niewielkie promienie Słońca znikały w pięknym jego zachodzie, aż na szarawym, może trochę błękitnym niebie, pojawiły się białe bądź j żółte gwiazdy, zależnie od ich rodzaju. Ach, aż mi się przypomina Anime, dzięki któremu powstała ta dosyć ciekawska osóbka. Szkoda, być może dla innych, ale raczej nie dla niej, iż przestała być taka przyjacielska. Przecież mogłaby się stać bardzo łatwym łupem jakiegoś innego, silniejszego bądź i mądrzejszego stworzenia. I chociaż nie wszystko da się rozwiązać siłą mięśni, ona postanowiła, iż posłuży się swoim ptasim móżdżkiem, który chyba pierwszy raz wykaże się większą inteligencją niż przed spotkaniem tego ogromnego, pomarańczowego smoka, który chciał ją zjeść. Lekko kulejąc, ta odwróciła się w stronę samca, przypominając sobie, iż z czymś takim jak skręcenie nie poradzi sobie w walce.
- Walka dla mnie nie byłaby w obecnym stanie korzystna - oznajmiła, uśmiechając się lekko oraz chichocząc pod różowym (!) noskiem. Ach, czyż ona nie jest słodka? Ale i także po części głupia i naiwna, dlatego stara się podchodzić teraz z dystansem do nowych znajomości, ale żeby nie amiż tak odtrącała od siebie innych. Niwatori spojrzała znowu spod byka na basiora, co było dla niej wręcz normalne, aż wylądowała na ramieniu dziewczyny z kolorowymi włosami. - Ja wraz z wiatrem niosę ze sobą muzykę, a na imię Jiyuu. Ongaku Jiyuu.
I pojawił się tak oto na niebie księżyc, który świecił, a raczej odbijał światło od Słońca. Aż by się chciało zawyć, ale to przecież nie jest w rodzaju i zwyczajach tej pandy. Grzywka brązowa powoli opadała jej na oczy, dając się w znaki, żeby wreszcie zacząć dbać o to, co dostała całkowicie przypadkowo od Jeziora Zmian. Jej niebieska sukienka falowała pod wpływem narastającego wiatru, a liście wpadały od czasu do czasu do bursztynowego morza.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- Ani w żadnym innym. Przynajmniej w walce ze mną, nie bez powodu weteranem mnie zwali również. Ale przecież nie chodzi tutaj o walkę. Tamte czasy dla mnie już przeminęły. Teraz jedynie chcę odpocząć od adrenaliny i walk. Chcę spędzić resztę życia bez tego. Jednak patrząc na ciebie... nie wydaje mi się że to pojmiesz. Żartuję oczywiście. - powiedział większość tych słów spokojnie. Roześmiał się jedynie w momencie kiedy wypowiedział ''przeminęły''. Jego tam przeszłość śmieszy. W końcu co nie zabije to wzmocni nie?
Oj brakowało mu śmiechu w tym życiu. A co jeśli w następnym będzie o wiele lepiej? Nah, nie będzie następnego.
Wszystko wszystkim ale Kein był mniej więcej Chrześcijaninem. Nie był co prawda wierny aż tak fanatycznie jak wiele wielkich ''katolików, wyznawców wiary chrześcijańskiej'' (mowa tylko o skretyniałych, nie o ludzi normalnie wierzących). Tylko pamiętać trzeba jedno - nie można brać dosłownie wszystkiego! W końcu ile z zasad ten czarny złamał? Głównie chyba o zabijaniu.. i tyle.
Hmm, trzeba wracać potem do córki. Póki ją ma. A może i jego-nie jego syn się też znajdzie? Jeden na pewno, drugi ma totalnie wywalone i wyparował dokładnie tak samo jak Amiru.
[color=#ff0000]- Więc pierwsza artyska od dłuższego czasu w tej Krainie. Hm, miło poznać.
Sponsored content