Biała Plaża

Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Istnieje szansa, iż ogólna aparycja Tahasia nie wpływała pozytywnie na sposób, w jaki można go postrzegać: zamiast anielskich, pierzastych skrzydeł posiadał nietoperze kończyny lotne (kojarzące się nierzadko z postaciami demonicznymi), okraszone świeżymi ranami; dodatkowo jego ciało pokrywały liczne szramy, z którym najbardziej widoczna i rzucająca się w oczy zdawała się ta na lewym ślepiu, stanowiąca pamiątkę po spotkaniu z Sasorim. Z perspektywy czasu szczęśliwym był z powodu owego spotkania; spotkał wszakże swoją rodzoną, młodszą siostrę. W zasadzie wszystko postrzegał dzisiaj całkiem odmiennie niźli przed laty. Spierniczył się, dziadyga jeden.
Rosły basior wysłuchał uważnie słów samca, na koniec krótko i znacznie już płycej skinąwszy głową. Imienia swego nie podał, bo i jak? Wypisanie na piasku było poniżej jakiejkolwiek godności. Z czasem najprawdopodobniej wszystko się zmieni, na razie jednak Tahi próbował zaufać Becie Wiatru, nim ostatecznie podzieli się swoją małą tajemnicą. Posiadał - jakby nie patrzeć! - pewien dar, który może wydawać się sprawą dość niecodzienną, kusząc potencjalnych nieprzyjaciół. Na przestrzeni lat pojął, iż pchanie się w łapska niebezpieczeństwa niekoniecznie wychodzi na dobre. Zmysł obserwacji - wytrenowany podczas służby stadu i pielęgnowany podczas tułaczki, dzisiaj jednak znacznie już wiekiem osłabiony i nieco przytępiony - pozwolił mu dostrzec, jak niekomfortowo czuje się rozmówca. Wyczuwał pewną nerwowość, aczkolwiek pewności najmniejszej nie posiadał co do tego, czy przypadkiem czegoś sobie nie wmówił. Zapobiegawczo jednak usiadł nieco luźniej, swobodniej przyglądając się nie tylko Karmelowi, lecz i piaszczystym wydmom. Nie uciekał przy tym jednak nerwowo spojrzeniem, nie odwracał gwałtownie łba: zachowywał się dość naturalnie, bo czyż właśnie nie tego typu zachowania nie stanowią narzędzia najbardziej skutecznego w okazaniu, iz nie mamy zlych zamiarów? Jeśli rozmówca nie zrozumie przekazu, trudno - Tahaś będzie miał spokojnie sumienie. Próbował. Nie wyszło. Jak zawsze.
Z drugiej strony: milczenie z pewnością mu nie pomoże.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer wychodził z siebie z nerwów przez ostatnie parę dni, od momentu nieprzyjemnej dość "pobudki" na moście. Cały czas węszył niebezpieczeństwo, nawet tam, gdzie go nie było. Nie ufał nikomu. Czemu? Bo nie miał bladego pojęcia, kto właściwie próbował go zabić.
Zaznaczyć należy, że nie uwierzył ani na moment w wersję tego całego Merethila. Samobójstwo? A kto zdrowy na rozumie popełnia samobójstwo? I to z tak paskudną raną na łbie... To było pozorowane, na sto procent. Ktoś go ogłuszył i próbował powiesić.
A może zaatakowano go garotą, a dopiero potem dano w łeb, bo się szarpał? A ciało wrzucono do wody...?
Merethil wie. Niewykluczone, że był w to zamieszany. Jest przez to na szczycie listy potencjalnych Onych.
Poruszył uszami, widząc reakcję starego wilka. Mógł pytać.
- Słyszałeś może o fiszu na palcach? Wiesz, czym może to być?
Fisz na palcach był ważny. To Morti czuł całym sobą. Fisz bezwzględnie należało odnaleźć, zrozumieć. Był tropem, prowadzącym do jakiegoś wątku, z którym Karmel mógł mieć kiedyś do czynienia. Może to jakieś tajne hasło...?
Kto nie ryzykuje, ten nie je. Milcząc niczego się nie dowie.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Stary wilk. Ach, jak niewdzięcznie to brzmi! Aż dziw, że wapniak jeszcze żyje, czyż nie? Tyle zmarnowanego czasu, bo userka chciała się od biedaka odciąć, jakże z resztą nieudolnie! Bądźmy szczerzy: czymże jest Tahi bez Tahasia?
Emerytowany tropiciel-vel-łowca pokręcił przecząco łbem, z trudem niemałym powstrzymując dość nieprzyjemne spojrzenie - jedno z grupy spojrzeń, którymi obdarowuje się największych z możliwych świrów oraz wariatów. Ostatecznie sam Tahi jednym z takowych zapewne był, toteż postanowił się wstrzymać z osądami. Kogoś, kto wiecznie milczy, wpatrując się jeno w rozmówcę i łbem poruszywszy raz za razem odpowiada, świat zapewne nie postrzega inaczej. W gruncie rzeczy byli sobie w jakimś sensie podobno, aczkolwiek najprawdopodobniej sposób bycia oraz światopogląd mają kompletnie odmienny. Najwspanialsza ze znajomości to ta, kiedy jest się dostatecznie podobnymi, coby się zrozumieć, jednocześnie będąc w sporej mierze różnymi, aby ze sobą wytrzymać. Życie z drugą istotą, będącą identyczną pod kazdym względem, musi być nie tylko paskudnie nudne, ale także bardzo męczące.
Kwestia fiszu na palcach, którego - pomimo sporego 'stażu' w Krainie! - nijak nie kojarzył (nawet z żadnym powitaniem watah, chociaż na pewno zasłyszał wszystkie możliwe, stadne zwroty), zaintrygowała go na tyle, by wykonał pospieszny rachunek sumienia, który pokrótce zobrazować można by w sposób następujący: "Co masz do stracenia? LOADING . . . nic", postanowił zatem ujawnić metodę komunikacji, do której został - poniekąd - zmuszony.
Chwila skupienia, by za moment głos Tahasia rozbrzmiał w umyśle Karmelka. Spłoszy się? Ucieknie? Zaatakuje? Szczerze powiedziawszy, basiorowi bylo obecnie wszystko jedno.
- Jestem Taharaki. Nie mam pojęcia, o czym do mnie mówisz, jednak kwestia fiszu na palcach... Cóż, zdaje mi się interesująca. Kraina moim domem i dotąd pewien byłem, że ją znam, jednak co rusz okazuje się, jak niewiele o niej wiem. Pomogę Ci odnaleźć... to coś... jeśli chcesz. Powiedz mi jednak, od jak dawna trwa tutaj noc? Dlaczego słońce nie wschodzi?
Postawa wilka nie zmieniła się wcale, nadal siedział dość luźno i swobodnie, kraniec brązowego ogona zaś omiótł krótko podłoże, zgarniając sporą dozę jasnych ziaren, by po zakończonym geście spocząć ciasno przyklejonym do kończyny wilka.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer wzdrygnął się gwałtownie, a potem zaczął trząść ze strachu, gdy dotarło do niego, co się dzieje.
Taharaki. W jego głowie. Czyta mu w myślach! Dowie, się... Zabije... Albo wyda Onym!
Uniósł łapę, zapewne w próbie, dość bezsensownej, osłonięcia łba.
- Proszę, nie! Ja nie wiem! Nic nie zrobiłem! To już tak było! Nic nie pamiętam!
Nie chciał umierać...
Gdyby wiedział... Gdyby cokolwiek wskazywało na zagrożenie ze strony Taharakiego...
Już za późno. A on tylko chciał żyć, chciał zrozumieć. Chciał znaleźć odpowiedzi.
Ale jedną poznać musi.
- Czemu chcecie mnie zabić? - wydusił w końcu. Zabrzmiało to tak, jakby ktoś usiadł na myszy.
Musi wiedzieć. Co takiego zrobił? Czym zasłużył na śmierć?
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Taharaki nawet nie drgnął. Im dziwniej zachowywał się Karmel, tym bardziej postać jego intrygowała dobrze zbudowanego staruszka. Poruszył lekko uchem, wykonując coś na kształt niezbyt gwałtownego strzepania wyimaginowanego paprocha, który łaskotał czułą małżowinę. Powoli pokręcił głową w przeczącym geście, mrużąc przy tym nieco oczy.
- Uspokój się. Zabijanie Ciebie jest ostatnią rzeczą, na którą miałbym ochotę marnować energię - łagodny głos ponownie zabrzmiał w umyśle samca. Telepatia to całkiem przyjazna rzecz, zwłaszcza wtedy, kiedy nie posiada się ozora. Chociaż... telepatia to może zbyt wielkie słowo, w końcu mógł posyłać proste komunikaty - niemniej promień działania owych przekazów był na tyle niewielki, iż nieco dalsze położenie potencjalnego odbiorcy komunikatu kompletnie uniemożliwiało wysłanie doń chociażby jednego słowa.
- Kto chce Cię zabić? Fisz na palcach ma z tym jakikolwiek związek? - pytał, zaś zarówno "ton glosu" jak i mowa ciała nijak nie wskazywały na zniecierpliwienie. Trudno jednakże określić, czy nie odczuwał go w ogóle, czy nie chciał dodatkowo płoszyć wilka.
Wyglądał na tyle żałośnie, że faktycznie szkoda byłoby zachodu na jego wykończenie. Toć był on na najlepszej drodze, aby uczynić to samemu. Przykre, kompletnie rozchwiana psychika, co nie może prowadzić do niczego dobrego. Skoro zatem Karmel był mu obojętny, dlaczego wypytywał? Dlaczego dążył do tego, by poznać, co zagraża paranoikowi?
Carly.
Skoro istniało coś, co było potencjalnie niebezpieczne dla Mortimera, zapewne mogło stanowić zagrożenie także dla innych wilczych istnień - w tym i dla tej, którą kochał ponad życie. Musiał wiedzieć, poznać przeciwnika, bo w końcu ignorowanie wroga niesłychanie rzadko przyczyną jest niepowodzenia. Wiedział o tym, chociaż strateg zaiste z niego był żaden. Nawet o własny tyłek nie był w stanie dostatecznie zadbać.
Mti
Dorosły



Liczba postów : 99

     
Przybyć, przybyłem, jednak trzymałem się z dala. Na granicy lasu, będącym przed plażą. Dalej nie podejdę, przynajmniej na razie, ale przynajmniej jestem dosyć blisko ich słyszeć i widzieć.

//piszcie sobie dalej, skoro nic się nie dzieję to mnie pomijajcie
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uchylił jedno z zaciśniętych ślepi.
- Nie?
Zabrzmiało to jak pisk bardziej, niż słowa.
Długo przyglądał się Taharakiemu, nim opuścił łapę.
- To ty... nie czytasz mi w myślach? To Oni. Nie wiem, kim są! Nie wiem, czy ma to coś wspólnego... Nic nie wiem!
No, to już trochę zbliżone było do wypowiedzi.
Wilk trząsł się cały. Był przerażony. W końcu... Nawet jeśli Taharaki nie zabije go sam, może go wydać. Może siłą umysłu wypchnąć mu mózg przez uszy. Może nim zawładnąć i kazać mu skoczyć w przepaść. Może...
Tu inwencja twórcza wilka się kończyła. Nie miał pojęcia, co jeszcze można robić myślami.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Tahaś niespiesznie poruszył uchem, dyskretnie rozglądając się dookoła. Wyczuł obecność gada, poza tym mimo wieku nadal miał w sobie żyłkę tropiciela. Jako dowodca tropicieli w stanie spoczynku nie mógł nie zorientować się, iż nie są tutaj sami.
- Ktoś czai się w lesie. - Krótki przekaz, możliwy do wyłapania jedynie przez Karmela. Mortimera. Bety Wiatru - bezpieczniej. Nie brzmiało to przy tym jak ostrzeżenie, a jedynie jako suche stwierdzenie faktu. Komunikat. Ktoś jest. Lepiej nastawić Pana Paranoika, niźli by smok wyskoczył nagle, zaskoczywszy go do cna. Z drugiej zaś strony raczej niełatwym przeoczenie stwora tak wielkiego, zatem - być może! - przekaz Tahasia był totalnie zbędnym.
"Ktoś czai się w lesie". Dopiero po chwili dotarło do wilka, jak niefortunnie dobrał słownictwo.
Może Morti nie zauważy?
Następnie wilk pokręcił łbem.
- Nie potrafię czytać w myślach. Na skutek pewnych wydarzeń straciłem dar mowy, w zamian jednak - w ramach rekompensaty, powiedzmy - zyskałem możliwość przekazywania informacji w ten dość niecodzienny sposób. Oni? Skąd przypuszczenie, że istnieją, skoro tak niewiele o nich wiesz?
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer rozejrzał się, zaskoczony nagłą zmianą tematu. Podniósł jakiś większy kamień i rzucił w kierunku lasu.
- Idźże sobie! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! - wrzasnął, przekonany, że chodzi o kota.
Z wolna odzyskiwał jakie-takie opanowanie.
- Bo... Bo Oni chcieli mnie zabić.
Ujawni tylko tyle, ile chce. Skoro Taharaki nie czyta jednak w myślach... Nie musi wiedzieć wszystkiego. Nic, co mogłoby zagrozić Mortimerowi. Nic, co może naprowadzić Onych na jego trop. Żadnych konkretów.

Kot i owszem, czaił się w lesie. Siedział na jednym z drzew i patrzył... Zmrużył ślepia z pogardą, widząc Krzaczkostwora. Znowu on. Trzeba coś z tym zrobić.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Ciekawe, jak wygląda to z boku? Czyżby KarmmmmmmMortimerr rozmawiał sam ze sobą?
- Prosta rada: kiedy podejrzewasz, że ktoś chce Cię zabić - nie wrzeszcz. Masz jeszcze jakąś namiastkę instynkty samozachowawczego jak mniemam? - zapytał. Jeśli ten już dawno zapomniał o prawach natury, sprawa była przegrana. Cóż, wszystko wskazywało na rozpaczliwą walkę tamtego o przetrwanie, niemniej jednak pewności brak, w końcu Taharaki miał Mortimera za szaleńca. Takim nie zwykł dostatecznie ufać.
- Zabić? Dlaczego? - kolejne pytania, w ten sam, łagodny, spokojny sposób.
- Czy jesteś jedyną ofiarą? Jak mogę Ci pomóc? - ostatnie z pytań padło jedynie dlatego, by spróbować budować nić jakiegoś porozumienia, być może namiastkę zaufania. Są one niezbędnymi, jeśli były tropiciel chce posiąść jakąkolwiek wiedzę na temat tego, co stanowić może zagrożenie.
Stworzeniem w lesie się zbytnio nie przejmował, pozostawał jednak czujnym na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, co kryje się w mroku. Jeszcze nie pora, by umierać. Jeszcze nie odpokutował dawnych win.
Mti
Dorosły



Liczba postów : 99

     
Dobra, wcześniej nie rozglądnąłem się po otoczeniu, ale teraz to zrobiłem, rzecz jasna spokojnie, wolno.
Głupi kot! pomyślałem widząc nietypowy rudy kolor w zielonych koronach. (jak bardzo jest tu ciemno?)
Ruszyć się nie mogę, obcy wilk chyba i tak mnie wyczuł, ale po co go jeszcze w tym utwierdzać. Ta nie miałem czasu napisać dłuższego postu, bo bym się nie zdążył wryć, więc można przyjąć iż nieco za szybko to zrobiłem, plus do tego 'staż' wilka.
Co do kota to chętnie bym dowiedział się więcej na jego temat. Przewróciłem oczami. Co też on może chcieć od tego wilka? Trzeba się w końcu dowiedzieć... Nie wiem czego mogę się spodziewać po tym kocie, więc byłem gotowy na reakcje. Napisałem ogonem, za mną na ziemi Czego chcesz? Albo się uda, albo i nie, w czasie konwersacji można się dużo dowiedzieć.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nie pierwszy i nie ostatni raz. Zdarzyło mu się już konwersować z kiełbasą. Tego przemawianie do niemego, lecz żywego wilka nie przebije.
Morti spuścił nos na kwintę.
- Nie mam pojęcia. To już tak było...
Całkiem możliwe, że zatracił wszelkie instynkty. Stan, w jakim się obudził wyraźnie na to wskazywał.
Rozejrzał się. Czyżby coś więcej, niż kot?
- Nie wiem... Nic nie pamiętam. Obudziłem się po pierwszym zamachu, ledwie żywy. Nic nie pamiętam. Nic.
Owinął łapy ogonem, rozglądając się ponownie, lękliwie.
Potem wyjął kartkę, na której niezbyt czytelnym charakterem pisma nabazgrana była lista zakupów.
- Potrzebuję tego. Muszę się ukryć... Jestem zbyt charakterystyczny.

THE LISTA
- farba do włosów czarna
- farba do włosów biała
- soczewki kontaktowe.
- Perfumy, ew. ryba
Kot nie zareagował.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Dobrze, że nie miał języka. Parsknąłby inaczej śmiechem. Zamiast tego wydał coś na kształt chrapnięcia, co zaiste stanowiło zniekształcone w mierze znacznej odchrząknięcie. Userka wygląda pewnie jak kretynka, wydając do monitora rozmaite dźwięki, aby przekonać się, w których i w jakim stopniu udział bierze ozór. Chrząkanie głównie dotyczy gardła, toteż chyba mógł coś podobnego wydać; jeno dźwięk wydał sie nieco inny, bo nie mógł tak zgrabnie przemknąć po jęzorze.
- Skoro nic nie pamiętasz skąd pewność, że to sprawka Onych?
Wiedział już. Żadnego zabójstwa nie było. To tylko jakieś urojenia, podobnie jak kwestia rzekomej wyjątkowości Mortimera. Poza grzywką nie rzucał się szczególnie w oczy, ot, zwyczajny wilk. Tak przynajmniej pomyślałby o nim przy zwyczajnym spotkaniu. Potem zmieniłby zdanie. Wrażenie odeszłoby w niepamięć, gdyby tylko otworzył pysk i zaczął siać te swoje teksty. Paranoik kompletny. Psychol. Związać i już.
Zerknął mimo wszystko na listę.
- Dodaj jeszcze jakieś kawałki materiału. Dwunogi tak robią - dodał, przed oczyma mając ludzi. Mortimer w sukience wyglądałby doprawdy szykownie!
Mti
Dorosły



Liczba postów : 99

     
Skoro kot nie zareagował to spokojnie zmazałem napis. Intrygujące to stworzenie. No, cóż  na razie się nie udało, może później się uda Co by jeszcze tu dodać... spokojnie czekałem na swym miejscu, między drzewami.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer parsknął mimo woli.
- A czyja? Kto nasłał na mnie tego kota, który teraz ci się czai?
Zniżył głos do ochrypłego szeptu.
- Znam tożsamość jednego z nich. To niejaki Merethil, Arthas Merethil. Nie wierzysz? Wypytaj go. Zrób tym mówieniem w głowie tak, żeby mózg wypłynął mu uszami.
Wilk wzdrygnął się na samą myśl. To musiałby być okropny widok...
- On coś wie. Potrzebuję przebrania. Wtedy pójdę tam, zdobędę informacje. Ale teraz...
Nagle coś wpadło mu do głowy.
- A może ty mnie znasz? Słyszałeś o mnie? Znasz kogoś, kto może znać?
To byłoby rozwiązanie! Jeśli Taharaki kogoś zna... Kogokolwiek. Byłaby szansa na zyskanie jakiegoś tropu, czegoś, co chociażby odrobinę rozjaśni tajemnicę przeszłości.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Taharaki nie wytrzymał. Pokręcił z rozbawieniem łbem, a końce jego pyska uniosły się znacznie. Nie potrafił w tym momencie nad tym zapanować, chociaż nie miał też ochoty na wyśmiewanie Mortimera. Mortimer był chory. Chorych się leczy, nie zaś wyśmiewa. Ach, na myśl Panu T. i samej userce przyszła niejaka April. Poznał, pamiętał. Ciekawa osobowość.
- Nie potrafię nikomu wylewać mózgu uszami. Powiedziałem, potrafię tylko wysyłać proste komunikaty - wyjaśnił cierpliwie, jednocześnie zaczynając żałować, że nie wykorzystał swej zdolności w nieco inny sposób. Sprowokowałby, aby ten tutaj dał mu spokój i przestał smęcić. Ewentualnie pogłębiłby jego stan, bo przecież głosów w głowie mógł się jeszcze nie spodziewać. Pomyślałby, że sam sobie grozi albo cholera jedna wie, co jeszcze. Uśmiechnął się Tahaś na tę myśl, jednocześnie mając na względzie fakt, że nigdy by się do tego typu rozwiązań nie uciekł. Honor nie pozwalał. Tego nauczyła go Wataha Nocy. A może to jakiś trop?
- Nie znam Cię. Jeśli jednak należysz do jakiejś watahy, wiem, gdzie możesz spotkać kogoś, kto powie Ci więcej o Tobie, niż ja jestem w stanie. - "Nie prowokuj, abym mówił o tobie cokolwiek" - przemknęło staruszkowi przez myśl. Nie miał w zwyczaju kłamać, także mogłaby to nie być zbyt przyjemna rozmowa.
Mti
Dorosły



Liczba postów : 99

     
No i co tu napisać...
Nie ruszałem się z miejsca, możliwe iż obcy przestał brać szarego na serio.
Interesujące było w jaki sposób się komunikują, bo muszą to w jakiś sposób robić, a przynajmniej ten nietoperowaty.  Hmm... przychodzi mi do łba kilka możliwości, ale nie wyciągajmy pochopnych wniosków
Zrobiłbym coś, ale nie przy kocie, no przy nikim, ale mniejsza.

zt.
gdy reszta opuściła temat
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wilk spojrzał z nadzieją wymalowaną na pysku na Taharakiego.
- Gdzie?
Pójdzie tam. Ale wkrótce. Najpierw sprawa wyglądu.
Schował listę. Przyda się na potem.
Znajdzie tego osobnika i dowie się wszystkiego, czego dowiedzieć się może.
Ale najpierw kamuflaż. To sprawa priorytetowa.
- Czy gdybym dał ci kości, poszedłbyś i kupił dla mnie rzeczy z listy? Nie chcę pokazywać się w miejscach publicznych.
Ostatnia próba. Potem zdobycie informacji o miejscu i dalsza droga. Nigdzie nie zostawać długo, nie dawać się zapamiętać. Zachować maximum ostrożności i minimum ryzyka.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Z racji na niewielką ilość czasu wolnego oraz kilka odpisów do nabazgrania, posty będą krótkie, aczkolwiek treściwe - a to chyba najważniejsze. Przynajmniej zdaniem userki kreującej Tahasia.
- Na terenach watahy, do której należysz - odparł. Skoro Mortimer {jak wnioskuje userka - poprawiać!} nie miał pojęcia, co i jak, kim i skąd jest, dawno na terenach Wiatru mógł nie być, zatem wszelkie domniemywania po zapachach czy inne domysły nie wchodzą w grę.
- I wybacz, ale niestety nie zrobię za Ciebie zakupów. - Nie dość, że lenistwo, że egoizm, że brak zwyczajnych chęci - to jeszcze brak ochoty na kontakty z innymi, zwłaszcza te wymagające 'rozmowy'. Idąc do sklepu musialby ujawnić swoje zdolności. Chyba, że podałby listę i zgrywał debila, jednak - pomimo tego - nie miał ochoty się pojawiać w miejscach publicznych.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer skinął łbem.
- Dziękuję za pomoc.
Wstał, po czym rozejrzał się. Czas ruszać dalej... Nigdzie na długo, nigdzie dwa razy.
- Bywaj, Taharaki. Fisz na palcach.
Wydało mu się to... Pasujące. Dobrze brzmiało w charakterze pożegnania.
Zebrał cały swój dobytek i ruszył powoli w kierunku bliżej nieokreślonym.
Ja zaś zapraszam Krzaczkostwora nad Jeziorko Lobis. Niby już tam jest, ale... Przyjmijmy, że nie. Marcia jeszcze nie odpisała. A ciągłość jakaś musi być...

Rudy kot zeskoczył z drzewa. Spojrzał przenikliwie na bliżej nieokreśloną istotę śledzącą jego wilka bez wyraźnych powodów, po czym odwrócił się zadem i odszedł, wysoko unosząc ogon na znak pogardy.

zt.
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     
Taharaki nic więcej nie odparł, bo i co miałby rzec? Mortimer nie był szczególnie rozmowny, a i nie zdawał się na jakąkolwiek odpowiedź czekać, więc po co miałby się narzucać? Basior wstał niespiesznie i przeciągnął się z cichym zgrzytem starych kości, rozłożył nietoperze skrzydła i machnął nimi po trzykroć, by następnie złożyć je z powrotem i przytulić je do ciała. W te chłodne dni były one całkiem przydatne, działały niczym kołderka. Rozejrzał się jeszcze dookoła, z nieufnością spoglądając w stronę lasu. Było ciemno, niewiele zatem mógł dostrzec. Wstał i niespiesznie ruszył przed siebie, powłócząc nieco łapskami, tworząc za sobą na piachu dość rozmazane i zatarte z lekka ślady.

{ zt. }
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
A pomyśleć, że ona tu sobie gdzieś egzystowała. W roli tła. Toteż była cicha, nieruchoma. Tak przecież tłu wypada - kto to widział, żeby tapeta wchodziła na pierwszy plan? Przy tym nie można by jej było posądzić o podsłuchiwanie, bo ani słuchała, ani rozumiała, ani zwracała w ogóle uwagę, ani nawet zapewne nie stała za blisko. Tylko gdzieś sobie w pobliżu istniała, to słowo najlepiej wszystko określa. Była, czując się trochę jak coś całkiem nierealnego, cząstka wielkiego świata. Uczucia podobne do tych targających Skawińskim w Sienkiewiczowskim "Latarniku", ot co. Nawet jeśli tamten pan był przypuszczalnie nawet bliżej mety niż półmetka, a ona swój wyścig ze światem dopiero zaczyna. No cóż.
Kiedy jej stopy znowu stanęły na ziemi, kiedy stała się świadoma tego, gdzie jest - tak poniekąd - i oddumała, znaczenie tego było nie inne, jak to, że z tego miejsca wyciągnęła wszystko, co można było. Czyli komu w drogę, temu czas.

z.t
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Ach - morze! Jak wspaniale usłyszeć spokojny szum fal, jak przyjemnie stąpać po białym piasku wśród ogarniającej wszystko ciemności! Spokojny wiaterek muska futerko, drobne ziarenka łaskoczą w łapki, a ślady zostawiane na plaży sugerują, że ktoś tu nie umie normalnie chodzić. Jeden ślad... kilka centymetrów dalej dugi. Przerwa. I następne dwa zachodzące na siebie. Raz łapka powędrowała gdzieś w bok, innym razem na chwilę zapanował względny spokój. W dodatku najwyraźniej właściciel wszystkich tych kończyn robiących niewielkie dołki w piasku obrócił się ze trzy razy nim znów, dziwacznym krokiem ruszył dalej, ku morzu... by potem znów skierować się w głąb plaży.
A gdyby ktoś jeszcze zechciał wytężyć słuch i nadstawić parę szpiczastych, czy tam jakichkolwiek innych uszu, mógłby dosłyszeć dziewczęcy głos. Głos, którym odziane były słowa dziwacznej piosenki, jednej wielkiej improwizacji na małą skalę.
Wsłuchaj się w to. Omiń szum fal, zignoruj szelest suchych traw i chrzęst drobnego piasku. Wsłuchajcie się w melodię, w dziewczęcy chichot, usłyszcie te słowa...

♪♫ ... A piasek wesoło tańczy!
Tańczy piasek wesoło,
Radują się wszystkie dzieci,
Dorośli skaczą wokoło!

Moje malutkie dziatki,
Co tam przedemną chowacie?
Macie jakiś smaczny dżemik,
Czy ludzkie, brzydkie gacie?... ♫♩♬


Cofam co powiedziałam. Lepiej słuchajcie fal. Choć już w sumie za późno...
Tak czy siak po samym tekście słychać, że osoba, która to śpiewa nie może być do końca zrównoważona, ale na pewno ma przynajmniej dobry humor.
A jaki wniosek nasuwa się gdy połączymy dziwny chód, dziewczęcy głos, który nie powinien wykorzystywany być do śpiewania, dużą dawkę dobrego samopoczucia i beznadziejnie bezsensowny tekst piosenki?
Knkami! Witaj wśród nas!
Tak, to ona, roztańczona, beztroska, długoogoniasta waderka upajała się bielą piasku, zapachem morza i spokojną atmosferą tutaj panującą (którą zresztą z powodzeniem zakłócała), śpiewając nienajpiękniej nienajpiękniejszą piosnkę o ludzkich gaciach.
Miłej zabawy i powodzenia życzę temu, kto się tu przyplącze i na nią wpadnie <3
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Zastanawiałeś się kiedyś, jak chciałbys umrzeć? Wypadek samochodowy? Katastrofa lotnicza? Porwanie przez huragan czy spłonięcie na stosie? Choroba, związana z długimi godzinami męczarni oraz całą masą przepełnionych współczuciem spojrzeń? A może na skutek spotkania kompletnie nieodpowiedniej osoby, która - trwając na przeciwległym biegunie każdej możliwej cechy - nijak nie odpowiada Twoim standardom? Jesteś na przykład kompletnie zamkniętym w sobie i przerażonym z powodu byle głupoty osobnikiem i natykasz się na hiperaktywną, rozgadaną za całe stado, rozentuzjazmowaną waderę. Slabo? A to dopiero początek!
Czy Filet zastanawiał się kiedykolwiek, jak chciałby umrzeć? Nie. Nie miał na to czasu, uciekając przed tymi, którzy stan ten mogliby dość szybko przybliżyć. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że unikanie innych wilków było jedynie odroczeniem wyroku; nie zaś umorzeniem postępowania związanego z egzekucją na owym dziwolągu. Dlatego pewnie, kiedy tylko usłyszał czyjś głos, zamarł w bezruchu. Dlaczego wszędzie, gdziekolwiek się pojawi, trafia na potencjalne źródło zagrożenia? Liczył, iż ciemne futro pozwoli mu pozostać niezauważonym. Miał wrażenie, że dostrzega dziwny cień, przemykający po jasnym piachu. Wilk? A może coś gorszego? Ktoś kiedyś powiedział, iż źli ludzie nie znają muzyki; niemniej Oscar do podobnych mądrości podchodził ze sporą rezerwą.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
♪♫ A wtedy zaśpiewamy ha ha hej!
I wtedy zaśpiewamy ha ha hej...

Źródło głosu zbliżało się coraz badziej w stronę czarnofutrego samca. Dźwięk piosenki stawał się przy tym coraz głośniejszy i wyraźniejszy, niby radosny, ale coś ciut za bardzo energiczny.

♫ Nie mów, że się nie boisz - ha ha HEJ!

Tak, piosnka teraz spokojnie przebijała się przez szum fal, a postać podskakującej, średniej wielkości waderki posuwała się ciągle do przodu, jakoby nacierając na biednego, niczego jej niewinnego Oscara.


♬♩ Zbliża się tu wielki, groźny cień!
Ale ja to wiem!
No i ty to wiesz!
Że jak się zbliży, to go zjesz!
HAHAHA!

Kan bawiła się w najlepsze, ale nagle urwała swą piosenkę i z żywą ciekawością przyjżała się postaci stojącej kilkanaście metrów od niej. Nie spodziewała się, że kogoś tu zastanie, ale i nie wykluczała takiej możliwości, toteż teraz z uśmiechem zaczęła pląsać w jego stronę. Z niewiadomych przyczyn już od rana była w świetnym humorze. Może nadrabiała sobie tym brak słońca i wspaniałej zieleni otoczenia? W ogóle wszelkich barw! A jej życie nie mogło być ich przecież zupełnie pozbawione! A skoro tak, to nie pozostało jej nic innego jak napędzać się własną, wewnętrzną energią.
Energicznym, choć nieraz zbaczającym z drogi, roztańczonym chodem podeszła do nieznajomego jej osobnika, choć nadal dzieliło ich parę dobrych metrów, gdy krzyknęła:
- HEJ, HEJ! - Zatrzymała się przy tym na chwilę i pomachała mu łapką, by NA PEWNO ją zauważył, po czym przyozdobiwszy pyszczek szerokim z uśmiechem kontynuowała żwawe brykanie w jego stronę.
Sponsored content