Jezioro Lobis

Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Oj tak, w zdradzaniu swych słabości China był zdecydowanie arcymistrzem, szczególnie, gdy sytuacja wywierała na nim rodzaj presji, z którym nie potrafił sobie poradzić. Albo gdy zwyczajnie się zapomniał, co było na porządku dziennym u niego. Na odpowiedź Cour'a basior uśmiechnął się nieznacznie i upewnił, że sakiewka z kośćmi była wciąż przy nim. Załóżmy, że zawieszona na sznurku, który był zawieszony na jego szyi. W końcu, gdzie indziej mogłaby się znajdować?

- W porządku dla mnie! - odparł entuzjastycznie, już mniej skupiając się na kolejnych słowach wilka. Świadomie czy przypadkowo, to ciężko stwierdzić. Kolejną rzeczą, którą zrozumiał, to fakt, iż będzie musiał malca pilnować. Tak więc kiwnął głową, znów próbując stłumić szeroki uśmiech, co mu w połowie wyszło, po czym potwierdził:

- Pilnował go będę!

Upewniając się, że Cour nigdzie bez niego nie pójdzie, Owachinashi ruszył pospiesznie po Kan'a. W pewnym momencie drogi się zawahał i zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć, gdzież ów się schował, ale nie trwało to długo. Po zaglądnięciu do kilku krzaków odnalazł kremową kulkę i złapał ją ostrożnie w zęby. Na szczęście miał w tym wprawę, hehe. Oczywiście, dzięki walce za pomocą tantou. Aale robienie żartów na poziomie gimby to nie jest najmądrzejsza rzecz.
Tak więc China szybko zrównał się z Bezem.

- Jeftem! - zameldował, uważając przy okazji, by nie upuścić szczeniaka.
Kantiagon
Młode

Kantiagon


Male Liczba postów : 46
Skąd : Zielona Góra

     
Kan się początkowo wystraszył jak wilk go chwycił od razu się obudził. Nie wiedział co się dzieje i chciał uciec zostawiając w ziemi ślady po pazurkach po tym jak China go podniósł z ziemi.
- Hej ej proszę mnie puścić! - krzyczał wyrywając się choć było to oczywiście nie możliwe, ponieważ biały wilk wziął go tak jak zazwyczaj matki biorą szczeniaki, gdy chcą je przenieść w inne miejsce.
Wilczek się uspokoił po pewnym czasie przestając walczyć i się szarpać. Patrzył smutno z góry na drogę i łapy wilka jak szedł, mając spuszczoną główkę. Miał też położone po sobie uszka, westchnął spokojnie dając się nieść wilkowi.
- Nie musi mnie pan brać z sobą. Ja jestem duży dam sobie radę. - powiedział mały, ale bez przekonania. - Mama mówiła, że jestem silny, że zawsze dam sobie radę. - dodał smutno. Tęsknił, za mamą.
Gdy biały zrównał się z Cour'em, szczeniak spojrzał na niemiłego samca przepraszająco kładąc po sobie uszka i wyciągnął w jego stronę łapkę na zgodę.
- Chciałbym pana przeprosić. Nie ładnie się zachowałem. - powiedział mały do czarnego. Nie chciał mieć basiora za swojego wroga, bał się, że mogłoby to być śmiertelnie niebezpieczne dla młodego. Ziewnął znużony patrząc jak China go niesie, najbardziej usypiające było to kołysanie. Jednakże sam głód też miał tu wiele do znaczenia. Nie trzeba było długo czekać aż mały pogrąży się we śnie.
Bezalcour
Dorosły

Bezalcour


Male Liczba postów : 44

     
Mieli więc umowę - cudownie. Już teraz, w tym momencie właśnie, obserwując jak Owachinashi oddala się w poszukiwaniu Kantiagona, Bezalcour obiecał sobie, że po odebraniu zapłaty zakończy ich przeciągające się spotkanie. I choćby nie wiadomo co się miało wydarzyć, nie przekona go ani żadna ilość kości, ani też najbardziej czarujące spojrzenie złotych oczu, by pozostać przy tej dwójce dłużej. Miękkość to zaraza, staruszku. Spójrz tylko na siebie - już zacząłeś podłapywać to paskudztwo, doprawdy. Trzeba będzie chyba przepłukać gardło czymś mocniejszym - takimi oto myślami się zajmował, coby przypadkiem nie pozwolić im hasać swobodnie, bo zaiste potrafiły go dziś rozpraszać najmniejsze i najbardziej niewarte uwagi drobiazgi. Odwrócił spojrzenie od postaci Kumy, coby rozejrzeć się wokół. Minutę czy dwie później, dobiegły go krzyki szczeniaka, ewidentnie wskazujące na to, że Owachinashi go znalazł i, jak się zaraz na własne oczy przekonał, niósł go teraz w pysku niczym rasowa matula. Skinął pyskiem delikatnie w odpowiedzi na meldunek i miał się już odwrócić, acz powstrzymał go głos dziecka, które zwróciło się teraz do niego ze skruchą. Uniósł łuki brwiowe, kiedy Kan wyciągnął do niego łapkę. Zapadło dość niezręczne milczenie, a ostatecznie Bezalcour odwrócił się, bezczelnie ignorując propozycję pogodzenia się.
Niczym nadąsane dziecko.
- Trzymajcie się za mną, w pewnym oddaleniu. Nie nawykłem do towarzystwa podczas polowań - zwrócił się do Owachinashiego, nie patrząc nań jednak, a wypatrując jakby czegoś w dali. Prawdę mówiąc, towarzystwo w żadnym wypadku by mu nie przeszkadzało, jako że trudny było go rozproszyć podczas polowań, acz uznał to za wspaniałą wymówkę, by zażyć odrobinę spokoju po całym tym cyrku.

/zt
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Owachinashi ucieszył się, że młody przeprosił, i to naprawdę bardzo. Nawet zyskał do niego coś w rodzaju szacunku, w końcu nie każdy w jego wieku byłby się w stanie zdobyć na coś takiego. Szybko jednak jego duma ze szczeniaka zaginęła gdzieś w odmętach bezsilności, która przejęła jej miejsce, gdy Cour się po prostu odwrócił i ruszył. Biały basior westchnął cicho przez otwartą paszczę, uważając, by przypadkowo nie zakrztusić się jakimś kłakiem czy insektem. Choć w takiej sytuacji na coś takiego akurat nie dało się uważać. Plus gdyby był jakąś postacią z kreskówki, to prawdopodobnie obok jego głowy pojawiłaby się naprawdę duża kropelka potu. No, ale tak się nie stało.

- Jefli będe w odaleniu to moge fie wgubić. - narzekał China, ale posłusznie ruszył w "pewnym oddaleniu". Choć nie było ono takie duże, bo mimo wszystko wilkowi zależało, aby młody dostał jedzenie. Można więc spokojnie stwierdzić, że Kuma szedł niewiele dalej niż krok w krok za Cour'em. Jakkolwiek to zabrzmiało.

z t. z Kan'em w pysku
Sponsored content